poniedziałek, 7 sierpnia 2017

75. Pokaż mi jak tańczysz... a powiem ci jaka jesteś w łóżku...

Thomas już wiedział co oznaczało kiedy Lena mówiła mu, że ją zabije, gdy zobaczy co przygotowała na pierwszy występ w czwartek. Stał przy bandzie i nie mógł uwierzyć własnym oczom… Popatrzył na inne zawodniczki z poupinanymi włosami w koki, idealnie przygładzonymi, po czym zjechał wzrokiem na swoją dziewczynę wirującą, rozgrzewającą się do występu no lodowisku. Patrzył na jej puszyste włosy, które dziś przedstawiały burze loków… Ukryte pod… Czapką z daszkiem? Jego mina wyrażała totalny szok. Oblukał wszystkie świecące sukienki reprezentantek innych krajów, po czym ponownie zawiesił wzrok na Lenie, która miała na sobie… Krótką, białą bokserkę, która nawet nie zakrywała jej pępka i szorty, które ledwo zakrywały jej tyłek! Czy ona oszalała? Pomyślał… Zacisnął mimowolnie pięści. Może i wyglądała… obezwładniająco, ale ona miała wyglądać tak tylko dla niego!
- Zaczynamy! – usłyszał spikera, który zapraszał gości do zajmowania miejsc, ponieważ program krótki solistek właśnie się zaczynał.
Opadł bezwładnie na krzesełko i schował twarz w dłoniach. Miał nadzieję, że ona wie co robi…
Mistrzostwa się zaczęły. Lena miała tańczyć jako trzecia od końca i jak zawsze bardzo denerwowała się przed występem. Żałowała, że Thomas nie mógł być tutaj przy niej, ale wzrokiem już dawno odnalazła jego osobę, która wręcz nie spuszczała z niej wzroku. Thomasa nie obchodziły występy innym zawodniczek, ponieważ cały czas pilnował czy wokół Leny nie kręci się jakiś typ. Był gotów w każdej chwili przeskoczyć bulę i pomknąć do swej łyżwiarki aby w razie czego obić komuś twarz… Nawet nie chciał myśleć co by było gdyby ktoś położył na niej swoje łapska… Zabił by! Zamordował za nią!
- Reprezentantka Austrii, Madlen Steward! – zapowiedział nagle spiker.
Thomas automatycznie wstał z krzesła i usadowił się tuż przy bandzie. Nie spuszczał z niej wzroku. Lena wjechała żwawo na lód machając do wszystkich ręką. Wszystkie światła były skierowane na nią tak samo jak i oczy. Tom poczuł ukłucie zazdrości, ale tłumaczył sobie, że tak trzeba… To były mistrzostwa, wszystkie chwyty dozwolone. Może seksualność, którą Lena dziś wyeksponowała pomoże jej zdobyć więcej punktów. Taką miał nadzieję, chociaż był pewien, że jej umiejętności są wystarczające… Nagle padły pierwsze nuty piosenki, które wyciągnęły go z zadumy. Patrzył jak Lena stoi na środku wyluzowana jakby ten taniec w ogóle jej nie obchodził. Patrzyła prosto na niego i trzymała się za szlufki spodni. Zaczęło się…


Yes!
It's so crazy right now!
Most incredibly, it's ya girl…


Thomas złapał się za głowę… Beyonce Knowles - Crazy in love. Czy ONA oszalała? Uśmiechnął się kiedy pokazała na niego palcem i zapytała jak w piosence czy jest gotowy, po czym zaczęła… Oczywiście od potrząśnięcia tyłkiem! Morgiemu opadła kopara…
- Jest moc no nie? – usłyszał nagle z boku, po czym ujrzał roześmianą twarz Victora – trenera dziewczyny.
Nie mógł wyrzec słowa tylko patrzył na wirującą tancerkę po lodzie, która wykonywała taniec w tak szybkim tempie, iż zaczął w ogóle się zastanawiać czy którykolwiek z jurorów zdąży dostrzec jakikolwiek błąd… o ile jakikolwiek będzie. Masa figur, które Lena wykonywała po prostu nie pozwalały mu się na niczym skupić. Raz robiła piruety, za chwile nagle jechała na jednej łyżwie, a za drugą się trzymała… od tyłu?! Jak to w ogóle możliwe? Masa spirali i skoków, które były wykonywane w najbardziej trudnych sytuacjach… jechane od tyłu… Patrzył jak oczarowany i nie mógł uwierzyć na jaką odwagę pokusiła się Madlen. Występ się skończył, publiczność oszalała, a w głowie Thomasa jeszcze bardzo długo tkwiły słowa piosenki: Got me looking so crazy in love… Bo przecież każdy występ dziewczyny miał jakiś przekaz…
- Zwiążę, zaknebluję, wrzucę w najczarniejszą dziurę, zabije dechami i nigdy nie wypuszczę. – szepnął jej do ucha kiedy dziewczyna z pierwszym miejscem na barkach rzucała się chłopakowi w ramiona.
Zaśmiała się tylko na jego słowa, po czym ucałowała policzek i zatrzymując kontakt fizyczny, obróciła się w stronę areny by popatrzeć na występ Miki Ando – koleżanki z Japonii. Bowiem po pokazie Leny miały starować jeszcze dwie dziewczyny. Reprezentantka Japonii oraz Kandy - Joannie Rochette. W końcowy rozliczeniu, Madlen zajmowała drugie miejsce, przegrywając o zaledwie kilka setnych z kanadyjką. Szczęśliwa i zadowolona ponownie dnia dzisiejszego rzuciła się Thomasowi na szyję. Jednak przed nią był jeszcze występ końcowy w sobotę, od którego zależało wszystko. Mogła przegrać z kretesem, bądź wygrać w wielkim stylu. Oboje więc mieli nadzieję, że stanie się ta druga opcja… W wyśmienitych humorach, ale mając z tyłu głowy wiedzę, że to jeszcze nie koniec, ruszyli do hotelu by świętować dzisiejszy dobry występ, ale by również od stresować się przed sobotnim widowiskiem.


Sobota dla blondynowatych nastała bardzo szybko. Piątek minął na szlifowaniu ostatniego występu Madlen oraz na dopingowaniu Janego, który w ostatecznym rozrachunku nie zmienił swojego czwartego miejsca z pierwszego występu. To trochę przygnębiło Len, ale Thomas robił wręcz wszystko by tylko ją rozluźnić. Łącznie z wieczornym masażem stóp, który skończył się na namiętnych uniesieniach. Parka jednak poza pieszczotami nie miała odwagi iść dalej. Cały czas kończyli na czułych pocałunkach. Morgi nie chciał naciskać, a blondynka ciągle w głowie miała małą blokadę. Martwiła się, że jeśli pozwoli sobie na zapomnienie, znowu zostanie ukarana jak po walentynkach… Bo przecież kilka dni po tym jak podarowała mu swoje ciało, cóż może nie do końca, to za chwilę się rozstali… Obawiała się, że i tym razem coś pójdzie nie tak. Po drugie Mistrzostwa dobijały ją coraz bardziej. Obserwowała wysoki poziom jaki prezentowały koleżanki i chociaż złoto było na wyciągnięcie ręki, to z niepokojem patrzyła na poczynani kanadyjki, która wydawała się jej główną rywalką. Co by nie mówić, musiała się jednak wziąć w garść, dlatego z wysoko uniesioną głową spoglądała w swoje odbicie. Wokół niej od rana biegała cała kadra szkoleniowa. Musiała być zarówno dopieszczona fizycznie jak i psychicznie, dlatego styliści obchodzili się z nią jak z jajkiem. Spojrzała w pewnym momencie na rękę ukrytą pod mocnym uściskiem dłoni Thomasa. Od rana przy niej trwał i podnosił na duchu, powtarzając, że na pewno da radę i wygra te mistrzostwa. Nie była co do tego przekonana, ale wierzyła, iż da z siebie wszystko. Może i pragnęła złota, ale to czego pragnęła najbardziej już zdobyła. Spojrzała na śmiejące się usta chłopaka, po czym nie zastanawiając się długo przycisnęła do nich swoje wargi.
- Madlen! – usłyszała karcący głos Hannah – swojej makijażystki. – Makijaż! – dodała dziewczyna ze zmarszczonym czołem, na co Len tylko się zaśmiała i zmyła kciukiem z ust Toma czerwone pozostałości po jej szmince.
- Już czas… - usłyszała nagle swego trenera.
Wstała sztywno z krzesełka i wzięła głęboki oddech. Victor poklepał ją po ramieniu, po czym podał ulubione łyżwy. Thomas przejął je od mężczyzny, po czym chwycił dziewczynę za rękę. Ich oczy się skrzyżowały. Blondynka nie potrzebowała słów, by wiedzieć, że ma w nim bezapelacyjne wsparcie. Mocniej go ścisnęła i ruszyli prze siebie. Morgi mógł przebywać z nią za sprawą przepustki, o którą uprosiła cały sztab szkoleniowy. Po chwili zasiedli na fotelu, gdzie Tom pomógł założyć łyżwy dziewczynie. Lena patrzyła na niego oczarowana i nie mogła wręcz wyrzec słowa. Naprawdę się starał i nie mogła wyjść z podziwu jak ją traktował. Kiedy podał jej dłoń by mogła wstać, mimowolnie zadrżała na skutek styku ich ciał. Nadal reagowała na niego w ten sposób i szczerze? Miała nadzieję, że to nigdy nie minie.
- Tańcz dla mnie maleńka. – szepnął jej do ucha i ucałował kącik ust.
- Zawsze. – odrzekła, po czym wyszła na lód by móc się przygotować do występu.
Thomas patrzył na nią jak urzeczony. Subtelne ruchy, jasnoróżowa zwiewna sukienka, która zarówno dodawała jej uroku co i kobiecości. Ale przede wszystkim ten błysk w oku. Wiedział, że nie da się dzisiaj stłamsić i złoto będzie tylko jej. Z uśmiechem patrzył na to, jak mknie ku zwycięstwu.
Po krótkiej rozgrzewce, Lena wróciła na miejsce, ponieważ Finał Mistrzostw Świata w Los Angeles właśnie się rozpoczynał. Jako, że zajęła 2 miejsce po pierwszym tańcu, miała startować jako przedostatnia. Siedziała jak na szpilkach śledząc poczynania swoich konkurentek. Thomas cały czas mocno ściskał ją za dłoń podnosząc w ten sposób na duchu i szeptał słowa mobilizujące do ucha. Nim się obejrzeli spiker już wyczytywał jej nazwisko.
- To jest chwila twojego życia… - szepnął jej Morgi na odchodne i złożył na jej policzku całusa.
Potem pokazał, że ściska kciuki i stanął przy bandzie. Lena z drżącym sercem wyszła na lód machając wszystkim dookoła. Kiedy każde światło STAPLES Center były skupione tylko na niej, ustawiła się w odpowiedniej pozycji i czekała na pierwsze nuty piosenki. Tom spoglądał na jej pięknie ułożone ciało i szczerze zazdrościł, że nie może z nią teraz tam tańczyć. Organizatorzy puścili muzykę… Po sali rozeszły się ciche westchnienia zachwytu. Ruszyła… A wtórowała jej Jennifer Warnes oraz Bill Medley - (I've Had) The Time Of My Life z filmu Dirty Dancing. Morgi uśmiechnął się zadowolony, ponieważ widać było, że Lena czuje się jak ryba w wodzie. I była to prawda, gdyż dziewczyna zaczęła klaskać zachęcając tym samym publiczność do bawienia się z nią kiedy piosenka uległa rozkręceniu. Widownia oczywiście zawtórowała i każdy powstał klaskając jej w rytm. Lena zaczęła się śmiać i bawić jeszcze lepiej. Popatrzyła na Thomasa i wskazała go palcem przy kwestii: I zawdzięczam to wszystko Tobie, po czym jej pokaz nabrał rumieńców. Blondyn patrzył jak dziewczyna cieszy się występem i jak wszystkie kroki, akrobacje, figury i skoki wychodzą jej od początku do końca tak jak sobie zaplanowała. Sam zaczął jej klaskać nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Widać było, że prezentuje bardzo wysoki poziom, a przy tum po prostu dobrze się bawi. Kiedy pokaz się skończył publiczność oszalała… Oklaskom, wiwatom i gwizdom nie było widać końca, podobnie jak pluszakom i kwiatom. Kiedy Lena obładowana prezentami zeszła z lodu, stanęła szczęśliwa przed Thomasem, który wręczał jej piękny bukiet frezji. Rzuciła mu się na szyję i popłakała jak małe dziecko.
- Byłaś nieziemska… - szepnął jej do ucha, po czym nagle usłyszeli radosny okrzyk Victora.
- Lena! Twój występ jest dziś najwyżej punktowanym! – zaśmiał się trener.
Dziewczyna z tych emocji zapomniała by spojrzeć na tablicę wyników, kiedy jednak to zrobiła i ujrzała swoje nazwisko, przy którym widniał numerek 1, pisnęła uradowana i ponownie rzuciła się Thomasowi w ramiona. Uniesień i radości nie było widać końca, jednak teraz czekało ich ostateczne rozstrzygnięcie, bowiem na lód właśnie wjeżdżała Joannie Rochette – liderka po pierwszy tańcu. Lena z ciężko bijącym sercem oglądała jej pokaz, będąc obejmowaną przez Morgiego. Kiedy kanadyjka podparła lądowanie z podwójnego Salchowa, Lena aż wstała… Ta pomyłka mogła ją wiele kosztować, ale oczywiście na korzyść panny Steward, która teraz tak mocno ściskała swe kciuki, że aż zbielały jej kostki. Kiedy Joannie skończyła swój występ, było widać nawet po reakcji widowni, że to nie był taniec godny mistrzyni… Lena z Thomasem mocno trzymając się za ręce spoglądali na tablice wyników… Sędziowie nadal zliczali punkty… Co prawda po pierwszym tańcu Lena traciła nieznaczną liczbę do Rochette, ale… 1! Wygrała… Ona wygrała! Madlen patrzyła szeroko otwartymi oczyma na wyniki i nie mogła wydusić z siebie słowa. Thomas klaskał uradowany, podobnie jak sztab szkoleniowy, który przyjechał tutaj z Len. Po chwili nie mogąc wyrwać się z letargu poczuła jak ktoś ją unosi i kręci dookoła wokół własnej osi… To był Victor, dla którego to był taki sam sukces. Madlen Steward Mistrzyni Świata… Te słowa długo kotłowały się w głowie Leny i kiedy w końcu to do niej dotarło… Rzuciła się Morgiemu w ramiona, który potem pomógł jej z powrotem wyjść na lód. Jako mistrzyni musiała pokazać się jeszcze raz i należycie podziękować. Czy to widowni czy też jury. Publiczność nagrodziła ją oczywiście kolejnymi brawami. Wszyscy stali jak jeden mąż, a Lena nie mogła się nadziwić ile dobroci człowiek może dostać od drugiej osoby. Potem organizatorzy zaprosili wszystkich medalistów tegorocznych mistrzostw, ponieważ za chwile miała odbyć się dekoracja i wręczenie medali, a w późniejszych godzinach wieczornych - bankiet.


Tymczasem w Spittal druga blondynka nie próżnowała. Mimo skończonego sezonu, przepełnionego mnóstwem kolejnych wyzwań nie mogła sobie pozwolić na błogie lenistwo. Nie teraz, gdy za pasem była matura. Zbliżający się egzamin dojrzałości przypominał o coraz trudniejszych wyborach. W końcu nie będzie całe życie aktywnym sportowcem, więc wypadałoby po swojemu ułożyć resztę życia. Dostrzegając upływającą kolejną godzinę zajęć postanowiła zrobić sobie krótką przerwę. Szybkie przygotowanie posiłku i spojrzenie w telewizor. Znajome głosy dobiegające ze szklanego ekranu przypomniały jej o jednym wydarzeniu - konferencja Gregora. Więc to już dziś. Dwa dni bez szatyna pozwoliły nieco odpocząć od tematu chłopaka i ich problemów. Telefon milczał i tak w sumie było wygodniej. Na wszystko był potrzebny czas. Z uśmiechem podgłosiła nieco transmisję by poznać szczegóły dotyczące rekonwalescencji Schlierenzauera. Słowa, które usłyszała mimowolnie zmieniły jej wyraz twarzy w paskudny grymas.
- Co to ma znaczyć do cholery...


Los Angeles


- You are the champion… - śpiewał jej do ucha Thomas, kiedy kroczyli we dwoje do hotelu po zakończonym konkursie.
Lena wpatrywała się w złoty krążek, który niosła na szyi nie mogąc uwierzyć w to co się stało. Ona zwycięzcą? Nie… To przecież niemożliwe. Spojrzała tępo na Thomasa, który podrygiwał do swej melodii. Kiedy ich wzrok się skrzyżował na jego buzi zagościł szeroki uśmiech, po czym nagle chwycił ją w swe ramiona i zaczął okręcać dookoła.
- Moja mistrzyni. – ucałował ją przy końcu stawiając na ziemi.
Madlen nadal nie mogła wyjść z szoku… Czy to jej się śni? Złoty krążek na jej szyi i dłoń ukochanego w jej uścisku… Nie, to musiał być sen!
- Uszczypnij mnie. – szepnęła. – Auł! – dodała kiedy poczuła ból na prawym ramieniu.
- No co… Chciałaś żebym cię uszczypnął. – wyszczerzył się do niej Thomas.
Czyli jednak… To wszystko prawda. Ona była zwycięzcą i była najszczęśliwszą kobietą na ziemi.
- Głupek. – zaśmiała się, po czym szturchnęła go lekko w ramię.
- Co najwyżej wariat. – zaśmiał się znowu biorąc ją na ręce i ponownie kręcąc jakby była lżejsza niż powietrze.
Potem postanowił na chodniku i biorąc w swoje ramiona zaczął nucić kolejną piosenkę tym samym rozpoczynając niewinny taniec. Lena dała się ponieść emocjom i podskakując coraz bardziej zaczęła poddawać się prowadzeniu Thomasa. Po niedługiej chwili tańczyli na środku chodnika ciesząc się przy tym jak dzieci. Lena śmiała się w głos kiedy Morgi co chwila obracał ją w swoich rękach szczerząc się nie miej niż ona.
- A teraz moja kochana… idziemy wypić toast za twój sukces…
- Za nasz sukces. – poprawiła go wisząc nad chodnikiem w jego ramionach na co blondyn tylko się uśmiechnął.
- A potem… odstrzelimy się na bóstwo i podbijemy łyżwiarski parkiet. – dokończył swoją myśl podciągając ją  z powrotem w swoje objęcia.
Jak postanowili tak też się stało. W swoim pokoju hotelowym znaleźli się bardzo szybko. Lena bez zastanowienia od razu wskoczyła pod prysznic, ponieważ wiedziała, że z jej przygotowaniem zejdzie o wiele dłużej niż z wypicowaniem Thomasa. Była bowiem Mistrzynią i musiała wyglądać co najmniej nieziemsko. Szok przeżyła kiedy będąc jeszcze w kabinie Thomas wszedł beztrosko do łazienki i zabrał coś z pułki przy zlewie, radośnie przy tym pogwizdując. Zastygła w miejscu… Patrzyła na jego odchodzące ciało nie mogąc wyjść ze zdumienia… Miał na sobie zaledwie bokserki i chodź mogło by się wydawać, iż to on zmierzy gorącym spojrzeniem ciało dziewczyny… Stało się zupełnie odwrotnie. To Lena złapała się na kosmatych myślach, dlatego od razu odkręciła kurek z zimną wodą by się otrzeźwić. Niedługo potem chcąc się odegrać wyszła do sypialni w samym ręczniku, udając, że nic nie robi sobie z obecności Thomasa. On tym czasem beztrosko golił sobie twarz golarką, którą zabrał z łazienki. Lena otworzyła szafę trzymając ręką poły ręcznika by czasami, całkiem przypadkowo on się z niej nie zsunął… Aż podskoczyła kiedy ręce Morgena objęły ją w talii.
- Witaj piękna… - szepnął jej zmysłowo do ucha, po czym jednym zwinnym ruchem obrócił do siebie twarzą. - Nieładnie tak grać na moich zmysłach… - kontynuował całując ją po szyi.
- Nieładnie tak wchodzić mi do łazienki kiedy jestem całkiem naga… - odrzekła Lena gładząc go po policzku.
- Napijmy się… - odrzekł Tom. – Muszę ostudzić swoje zapędy… - dodał unosząc to opuszczając swoje brwi.
Lena zaśmiała się na ten widok, ale przystała jednak na jego propozycję. Szampan był już otwarty, więc Thomas rozlał jedynie jego zawartość do dwóch kieliszków i jeden z nich podał Lenie.
- Za twój sukces! – powiedział i oboje stuknęli się szampanówkami, po czym blondynka opróżniła ją do końca.
Tom popatrzył szeroko otwartymi oczyma, po czym nalał jej ponownie.
- Za nas… - rzekła tym razem Lena i ponownie uraczyli się pysznym trunkiem.
Kiedy Morgi chciał rozlać następną kolejkę Lena zaśmiała się.
- Kochany… nie chcę pójść tam pijana.
- A ja nie chce tam pójść podniecony, więc lepiej szybko się ubierz. – stwierdził mierząc ponętnym spojrzeniem od góry do dołu jej ciało skryte za materiałem ręcznika.
- Myślałam, że w moim towarzystwie podniecenie cię nie opuszcza. – odrzekła krocząc już przy szafie, po czym bezceremonialnie zrzuciła z siebie ręcznik i walcząc ze sobą by się nie odwrócić, jak gdyby nigdy nic wyciągnęła sukienkę specjalnie przygotowaną na te okazję.
Thomas stał jak wryty nie mogąc uwierzyć, że to zrobiła. Patrzył na jej zgrabną figurę i ponętne pośladki. Naprawdę musiał wykrzesać z siebie ostatki silnej woli by się do niej po prostu nie dobrać. Od kilku dni marzył tylko o tym by się w niej zatracić… Patrzył jak urzeczony, kiedy Madlen zakładała sukienkę… Była to czarna satyna, której długość sięgała podłogi, a rozpierdak odkrywał całą jej prawą nogę. Odwróciła się wygładzając materiał na brzuchu. Tom zmierzył ją od góry do dołu… Jego wyobraźnia zaczęła działać… Przecież ona nie ma na sobie bielizny! Czy ona chce go zamordować?
- Myślisz kochanie, że to będzie potrzebne? – zapytała trzymając w rekach koronkowe stringi.
Morgi przełknął głośno ślinę, po czym tylko pokiwał twierdząco głową.
- A stanik? – zapytał kiedy dziewczyna założyła już na siebie dolną część garderoby.
- Nie mogę założyć stanika… popatrz na te drobne ramiączka… Wszystko będzie widać głuptasku. – odrzekła z uśmiechem.
- Ach no tak… - udało mu się wydusić, po czym ze słowami „ta kobieta mnie wykończy” ruszył do łazienki.
Po niedługim czasie oboje byli już odstrzeleni. Lena ostatni raz poprawiła Thomasowi muszkę, po czym zabierając torebkę opuścili pokój. Morgi chwycił swą wybrankę pod rękę i wyprowadził w kierunku widny. Mieli ten komfort, że bankiet odbywał się właśnie w tym hotelu, w którym się zatrzymali. Mogli więc sobie pozwolić na większe szaleństwo, ponieważ do łóżka było niedaleko. Tylko… Czy w praktyce miało im to wyjść na dobre?


W tym samym czasie w szpitalu w Hochrum Gregor uważnie słuchał analiz medycznych dotyczących swego stanu zdrowia. Doskonale wiedział, iż jako osoba publiczna wzbudza zainteresowanie mediów i kibiców dyscypliny.
- Pytanie do sztabu medycznego pana Schlierenzauera, kiedy nastąpi planowany powrót na skocznie?
- Powrotu nie da się tak szybko zaplanować, wszystko jest kwestią tego jak sprawnie przebiegnie rehabilitacja. Będziemy na bieżąco informować o stanie pacjenta.
- Na ten czas czuje się dobrze, odczuwam drobny ból, ale zamierzam ostro pracować. Będę walczyć o to by jak najszybciej powrócić do pełnej sprawności i formy w jakiej byłem przed tą kontuzją.
- Czy zamierza pan dalej pomagać sobie niedozwolonymi środkami by osiągnąć powzięte cele?
Na sali mimowolnie zawrzało. Szatyn spojrzał w kierunku swego managera i lekarza szukając odpowiedzi na postawione pytanie. Skąd to się wszystko wzięło? Niepewność i milczenie wywołało kolejny uśmiech na twarzy pytającego dziennikarza.
- A więc panie Schlierenzauer przyznaje się pan do dopingu?
- Jakiego znowu dopingu?! - Gregor wzdrygnął się mimowolnie.
Delikatne podtrzymanie przez wujka będącego managerem szatyna zatrzymało go przed gwałtowniejszą reakcją.
- Gregor nie daj się sprowokować... Im tylko na tym zależy. - usłyszał cichy głos wuja nawołujący do opanowania emocji.
- Mogę zapewnić, że mój pacjent jest czysty, przeszedł wszelkie badania więc nie ma mowy o jakimkolwiek wspomaganiu... - odpowiedzi udzielił najspokojniejszy na sali lekarz operujący Gregora.
- Czy są jeszcze jakieś pytania dotyczące zdrowia skoczka? - spytał manager szatyna.
- Czy panna Morgenstern jest zamieszana w tym całym precedensie? - Gregor spojrzał na wuja i na lekarza.
Tego było za wiele... Oskarżyli nie tylko jego, ale także osobę, którą kochał i szanował więc nie mógł pozwolić sobie na takie szkalowania. Chłopak odsunął krzesło i raptownie podniósł się nad stolik. Ściskając mocniej dłoń nerwowo wrzasnął.
- Jeszcze tego mi brakowało byście kozłów ofiarnych szukali! To nonsens i pomówienie! Oczywiście, że Ana jest uczciwa w tym co robi i tak, zawsze tak będzie. Ponad wszystko szanujemy zasadę fair play i nigdy nie zrobimy nic ponad to co dozwolone. Nie mam nic więcej do dodania. Konferencja skończona! - poirytowany całym zajściem ruszył ku wyjściu z sali zapominając o kulach, które jeszcze chwilę temu służyły wsparciem.
Nie marzył o niczym innym jak o skończeniu tego cyrku.


Wracając do blondynowatych


- Jesteś gotowa? – zapytał Thomas, kiedy stanęli przed drzwiami, za którymi gala już się rozpoczęła.
Lena wzięła głęboki oddech, po czym mocniej ścisnęła przedramię chłopaka i kiwnęła lekko głową. Thomas uśmiechnął się przyjaźnie.
- Jestem tu dla ciebie… pamiętaj. – szepnął jej do ucha i ruszył kiwając na lokaja, który otwierał przed nimi drzwi.
Blask fleszy… Dziennikarze przekrzykujący się jeden przez drugiego i oni… w centrum zainteresowania. Lena mocno ściskała ramię Thomasa, który dumnie prowadził ją po czerwonym dywanie. Oboje nie kryli zaskoczenia aż takim zainteresowaniem… Nie tylko osobą Leny, ale i Thomasa… Ich razem. Ponad to wystrój sali naprawdę robił wrażenie. Okrągłe stoły, zastawione porcelaną i srebrem, miliony kwiatów i te kryształowe żylandory. Madlen odetchnęła z ulgą… Jej sukienka była piękna jak i ona sama, więc nie odstawała za bardzo od tych wystrojonych damulek poubieranych w Coco Chanel i Pradę…
- Madlen… Tutaj… Thomas… Tutaj… - co chwila słyszeli z innych stron.
Sami już nie wiedzieli gdzie patrzeć, tym bardziej co ze sobą zrobić. Thomas postanowił w końcu wziąć sprawy w swoje ręce. Poprowadził blondynkę do ścianki na zdjęcia, po czym oznajmił dziennikarzom, iż tutaj pozują do zdjęć po raz pierwszy i ostatni. Hieny show biznesu nie omieszkały tego wykorzystać. Lena wsparta na Thomasie, spoglądała na niego z uznaniem. Cieszyła się, że ma go przy sobie, ponieważ sama na pewno nie dała by sobie rady z tym wszystkim. Kiedy zdjęć było już aż nadto, parka uśmiechnęła się przyjaźnie i opuściła czerwony wybieg by dołączyć do już biesiadującej kadry łyżwiarskiej. Każda grupa przedstawicieli państw miała przeznaczone swoje stoliki, tak było łatwiej. Lena zasiadła obok swojego trenera i odetchnęła z ulgą.
- No patrzcie państwo… Mogło by się wydawać, iż główną parą wieczoru powinni być złoto medaliści, para z Rosji – Roksana Domina i Maksim Szablin, a tym czasem to wy podbiliście amerykańskie serca. – zaśmiał się Victor.
- No wiesz… ma się ten urok. – uśmiechnęła się Lena i teatralnie strzepnęła włosy z ramion, które kaskadą opadły na jej plecy.
Potem bankiet rozpoczął się na dobre, kiedy prowadzący dzisiejszą galę uznał za otwartą.


***


- Wiesz już, który taniec zaprezentujesz na jutrzejszym pokazie mistrzów? – zagadał nagle Victor bujając się z Leną do jednej z wolniejszych piosenek.
- Coś tam już zaplanowałam, ale… ale nie wiem czy jestem przygotowana na to psychicznie. – odrzekła.
- Chyba nie chcesz powiedzieć… - zaczął, kontem oka spoglądając na Thomasa.
- Nadal się zastanawiam…
- Lena, idź na całość. Tak długo skrywasz już tą tajemnicę… Ile lat ten taniec czeka na ujrzenie światła dziennego? Zbyt długo… - emocjonował się trener. – On świata poza tobą nie widzi…
- Tak, ale boję się, że go wystraszę…
- Kogo chcesz kochana straszyć? – usłyszeli nagle głos Thomasa.
Lena odwróciła się zszokowana, modląc się by nie zrozumiał tych słów opatrznie.
- No… - zaczęła blednąc, wytężając swoje komórki by coś wymyślić. – A wiesz… Chciałam zaprosić do tańca Georgea Clooneya, ale boję się, że powalę go swoją urodą. Jeszcze się biedny zakocha… albo coś. – odrzekła kokieteryjnie się uśmiechając.
- A taki Thomas Morgenstern ci nie wystarczy? – zapytał Thomas przejmując blondynkę w swoje ramiona.
- Zależy co masz do zaoferowania…
- Bardzo… dużo. – szepnął Tom zmysłowo do ucha Leny zjeżdżając ręką nisko na jej plecy.
Po ciele dziewczyny przebiegł przyjemny dreszcz, przez co uśmiechnęła się zawadiacko.
- To ja was już opuszczę. – powiedział szybko trener, po czym zniknął w tłumie.
Para tym czasem wpatrywała się sobie w oczy z intensywnością. Morgi chwycił nagle dłoń Leny, zakręcił ją i wciągnął w swoje ramiona.
- Pani pozwoli… - bardziej oznajmił niż zapytał, po czym rozpoczął taniec, ponieważ z głośników zaczął lecieć walc Szostakowskiego.
I popłynęli... Thomas prowadził wyśmienicie, aż była w szoku. Skąd on tak dobrze był obeznany w walcach? Na studniówce wiedeński... A teraz to? Mimo wszystko Lena z ogromnym uśmiechem na twarzy pozwoliła się prowadzić Thomasowi, który nie krył zadowolenia z takiego, a nie innego obrotu sprawy. Co do obrotów... Thomas zdecydowanie za bardzo kręcił Madlen, ponieważ tej po chwili zaczęło kręcić się w głowie. Mimo to śmiała się niekiedy w głos tracąc równowagę i lądując niezdarnie w jego ramionach. Oboje przy tym mieli niezły ubaw, bo w końcu czuli się przy sobie wyśmienicie. Zero skrępowania, zero wstydu... pełen luz. Nagle Thomas chwycił blondynkę za biodra i uniósł ją do góry. Dziewczyna podparła się o jego ramiona i głośno zaśmiała. Tego jej było trzeba... totalnego odprężenia. Co z tego, że patrzyło na nich? Milion oczu? Liczył się tylko On... i Ona. Razem.
- Nie wierzę, że potrafisz tak tańczyć. - powiedziała mu do ucha, kiedy ponownie bujali się spokojnie do rytmu orkiestry. - Kto cię nauczył?
- Nie chcesz wiedzieć. - zaśmiał się Thomas, po czym przyciągnął ją do siebie i złożył całusa na jej czole.
Na czole... Pff... Ktoś go nauczył tak? Oj Lena dobrze wiedziała kto...
- Tak? - zapytała podstępnie, ponieważ w jej małej główce już tworzył się szatański plan.
Wymknęła się Morgiemu z rąk w najmniej dla niego spodziewanym momencie, po czym pomknęła na scenę.
- Przepraszam... - dało się słyszeć po chwili jej głos.
- Co ona wyprawia? - obok Thomasa zjawił się nagle Victor.
- Mści się ta przebiegła, mała, prześliczna blondyneczka. - zaśmiał się Thomas.
- Zapraszam wszystkich, którzy potrafią tańczyć oryginalnego walca wiedeńskiego na środek. Wierzę, że będzie to doskonały finał dzisiejszego wieczoru. Zapraszam. - mówiła do mikrofonu. - Orkiestra?! Muzyka... - zaśmiała się przy końcu, po czym pomknęła z powrotem w stronę skoczka.
Spojrzała na niego wyniośle, ale płonący wzrok zdradzał wszystko. Podobało jej się to, a jeszcze bardziej Thomasowi. Chłopak ulokował swoją prawą ręką na jej talii, a lewą za plecami, podobnie jak kilku innych mężczyzn i spojrzał na nią z uśmiechem.
- Pokaż mi jak tańczysz... a powiem ci jaka jesteś w łóżku. - szepnął do jej ucha i zanim Lena zdążyła zareagować, pierwsze nuty padły...
Thomas pchnął ją do tyłu, ponieważ następna para deptała im już po piętach. Blondynka niestety nie mogła wydostać się z oszołomienia w jakie wprawił ją chłopak. Uśmiechnęła się jednak chytrze po chwili i spojrzała odważnie w jego oczy… No zobaczymy czy taki jesteś dobry Morgenstern… Ręka, ręka… Skłon i obrót. A niech to… Prowadził idealnie… Przejście, on z przodu, ona z przodu… Cholera… Nagle ponownie dzisiejszego dnia chwycił ją za biodra i uniósł do góry, a ona wirowała jako jedyna z pośród tańczących pań. Potem niby to przypadkiem, Thomas opuścił ją powoli na podłogę, ale tak by ocierała się o jego ciało. Jak już wcześniej ciśnienie Leny wskoczyło do góry, tak teraz było już w kulminacyjnym momencie. Wstrzymała oddech i czekała na dalszy ciąg. On tym czasem musnął tylko delikatnie jej usta, po czym zostali nagrodzeni brawami. Madlen odsunęła się zawstydzona od Morgena.
- Widać nasza złota medalistka nie tylko w tańcu na lodzie jest najlepsza. Brawa dla pary z Austrii. – dało się słyszeć głos prowadzącego imprezę.
Morgi objął blondynkę ręką w talii, po czym delikatnie ukłonił się w stronę osób wiwatujących na ich cześć. Lena natomiast próbowała w jakiś sposób uspokoić swoje zszargane nerwy. Co on z nią wyprawiał?! Co prawda była już delikatnie upojona alkoholem, ale żeby aż tak paliła ją skóra, w miejscach ze stykiem ciała Thomasa? Do czego to wszystko zmierzało? Pokręciła przecząco głową, po czym pomknęła w stronę wyjścia zostawiając zaskoczonego skoczka w towarzystwie gratulujących mu innych gości dzisiejszej imprezy. Nim się spostrzegł blondynka zniknęła mu z oczu. Lena po prostu potrzebowała chwili wytchnienia od jego oszałamiającej osoby, która powoli zaczynała władać jej zmysłami. Musiała na chwilkę ochłonąć, dlatego chwyciła kieliszek szampana i pomknęła do łazienki. Stanęła przed lustrem, przechyliła całą lampkę, po czym spojrzała w swoje odbicie. Błyszczące oczy, zaróżowione policzki… Szybko bijące serce. Ile to jeszcze potrwa? Ile jeszcze wytrzyma? Z każdym dniem musi walczyć ze sobą coraz bardziej… Czy może to zrobić? Czy może pozwolić na okazanie słabości? Czy przyszedł czas na kolejny krok? Na wyznania? Lena walnęła ręką o umywalkę. Będzie co ma być, stanie się co ma się stać. Czego tu żałować skoro go kocha? Podniosła wzrok, pewne spojrzenie, zdecydowane. Uśmiechnęła się szerzej, po czym z nowym nastawieniem poprawiła swoje włosy i wyszła z toalety. Na jej szczęście tamtędy akurat przechodził Thomas, który tak właściwie ruszył na jej poszukiwania. Lena chwyciła go i przygwoździła do ściany. Zmysłowo ucałowała jego usta, po czym z jeszcze większą namiętnością zjechała rękoma po całej długości jego klatki. Zatrzymała się przy pasku i wsunęła dłonie pod jego marynarkę, gładząc skórę jego umięśnionego brzucha skrytego za materiałem koszuli. Nachyliła się nad uchem blondyna.
- Mój Wroński… - szepnęła. – Chodźmy stąd…
Thomasowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, chwycił ją za dłoń, po czym zdecydowanym krokiem wyprowadził z pomieszczenia.


~~~


Hej Kochane! :*


Witamy Was serdecznie kolejnym rozdzialikiem, który... No właśnie? Podobał się? Szampan już otwarty? Za zdrowie Leny wypite? :D Oj udało się dziewczynie! Ale kto powie, że nie zasłużyła, skoro... zasługiwała na ten tytuł jak mało kto :) I nie mówimy tutaj tylko o mianie Mistrzyni Świata, ale również o mianie Ukochanej Morgensterna :D
Dobrze, mniejsza z tym, bo... Coś niedobrego zaczyna się dziać wokół osoby Gregora... I niestety Ana zostaje w to wciągnięta. Dokąd to wszystko prowadzi dowiemy się w następnych rozdziałach :)
Co do końcówki... Mamy nadzieję, że każda z Was oglądała Annę Kareninę i kojarzy kto to Wroński i jak wyglądał walc tańczony w tamtych czasach :D Jeśli nie, serdecznie polecamy obejrzenie tego filmu (ale z udziałem Keiry Knightley). Dla moli książkowych polecamy również powieść :) Ale nie o tym chciałam... Madlen i Thomas zaczynają nie radzić sobie z własnymi uczuciami, które nadal pozostają tajemnicą... Ciekawe czy i tym razem Ana przybędzie na czas, by kubłem zimnej wody ostudzić zapędy parki :D
Na te wszystkie pytania mamy nadzieję, znajdziecie odpowiedzi w następnych rozdziałach :) Tymczasem żegnamy się czule!


Do usłyszenia!
Buziaki :*


Ania&Madziusa


https://www.youtube.com/watch?v=TOwsZ6bDqJU

4 komentarze:

  1. Dziewczyny jesteście niesamowite...brakuje słów po prostu...

    Szczerze nie spodziewałam się, że w tak rewelacyjny sposób wpleciecie do tego opowiadania muzykę klasyczną w najlepszym wydaniu, obrazy same malowały się niewidzialnym pędzlem przy takim podkładzie muzycznym: piękna sala i oni pięknie wirujący na środku parkietu (Thomas i muszka, Lena i jej "rozpierdak", który dzisiaj wygrał wszystko)... Cudnie, oby więcej takich momentów, chociaż widzę, że zdecydowanie coraz trudniej im powstrzymać uczucia (ale czy warto aż tak się wzbraniać skoro tyle już razem przeszli? polityka małych kroków jest chyba już na wyczerpaniu :p), trudno się zorientować kto, kogo prowokuje bardziej...

    Ciekawi mnie jaki taniec skrywała Lena tak długo, ale mam nadzieję, że 75 części to wystarczająco długo, żeby ujrzał światło dzienne ;)

    Teraz mniej romantycznie i sympatycznie - Ane i Gregor i afera dopingowa?? Ja rozumiem, że to jest ostatnie chodliwy temat, no ale bez przesady, czy tylko ja mam wrażenie, że w tych plotkach palce maczała pewna istota o płomiennym kolorze włosów, która nie może się pogodzić z porażką na prywatnym polu bitwy? Mam nadzieję, że ta "afera" szybko znajdzie swój koniec, bo Ane ma teraz maturę, a napięte relacje z Gregorem raczej nie pomagają, a tu dorosłość za pasem...

    Z wielką niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, skoro serwujecie takie piękne obrazy i taki nastrój to może jakieś pendolino podwiezie kolejny rozdział i wysadzi na peronie pod nazwą Waszego bloga? ;) Ok, koniec bo coś mi dziwnie się literki układają ;) Jeszcze raz gratulacje Kochane za genialny rozdział (jak zawsze ;)) i bajkowe klimaty. Pozdrowienia i do następnego :)

    P.S. O gratulacjach i korkach szampana z powodu zwycięstwa Leny oczywiście nie zapomniałam, ale pochłonęło mnie w pierwszej kolejności coś zupełnie innego, ale myślę, że jestem usprawiedliwiona ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka dziewczyny ;)
    Czy się podobało? Oczywiście, że tak. Rozdział jest mega :D Ale super, że Lenie się udało i tak cudownie im się układa. Ciekawe co tam knujecie z Aną i Gregorem. Może te całe zamieszanie zbliży ich do siebie. Piszcie szybko następny rozdział.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :-)


    Rozdział jak zawsze przecudowny, fantastyczny… Taki bajeczny, aż brak mi słów by go opisać…

    Lena i Thomas jak zwykle są przesłodcy i bezkonkurencyjni…
    Ewidentnie buzujące w nich emocje z każdą chwilą nabierają na sile, gdzie obydwoje w pełni świadomie coraz bardziej kuszą siebie doprowadzając drugą osobę do słodkiego obłędu…
    Jednakże zdecydowanie rozdział wygrał ich wspólny taniec, który był naprawdę przepiękny… Dosłownie widziałam go oczami wyobraźni jakbym rzeczywiście była na tej sali mogąc na żywo ich podziwiać…
    No i bardzo się cieszę, że Madlen wygrała i strasznie jestem ciekawa tego tańca o którym mówił jej trener…

    Jeśli chodzi o Gregora i Ann to trochę żałuje, że było ich mało w tym rozdziale…
    Strasznie nie podoba mi się ta cała sprawa z rzekomym braniem dopingu…
    Domyślam się kto może stać za tym i mam straszną nadzieję, że ta osoba tylko na tym poprzestanie a dziennikarze dadzą skoczkom spokój…


    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Wybaczcie, że dopiero teraz, ale nie mam zbytnio dostępu do internetu, a co dopiero do laptopa, który chodzi jakby chciał a nie mógł... Ale już wszystko nadrabiam :D
    I wszystko bardzo mi się podoba. Kurczę, zaskakujecie mnie coraz bardziej, nie sądziłam, że taki rodzaj muzyki można tak dobrze wpleść w opowiadanie. Także, tutaj czapki z głów, kochane ^^
    Thomas i Lena, nadal kocham ich całą osobą. Uroczy są, i to bardzo! Cieszę się, że tak się między nimi układa.
    Szczerze mówiąc, trochę stęskniłam się za naszą drugą parą. Swoją drogą, ta cała afera jakoś podejrzanie wygląda... aż się boję, co wy tam nam wykombinujecie.
    Czekam niecierpliwie, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń