wtorek, 20 lutego 2018

87. Poza Tobą nie potrzebuję niczego innego

- Thomas… - to była Gudrun. – Może Lena jest głodna? Nie jedliście przecież obiadu…
Morgi spojrzał ledwo powstrzymując śmiech na Madlen.
- Och chętnie bym czegoś posmakowała… - zaśmiała się cicho. – Szczególnie ciebie… - po czym ucałowała jego usta.
- Wiesz, że musimy zejść?
- Jedyne co wiem Thomas, to to, że ty musisz gdzieś wejść… - odrzekła dwuznacznie, a Morgi wybuchł śmiechem lądując twarzą w jej włosach.
Po chwili jednak doprowadzili się do porządku i grzecznie zeszli na dół do rodziców. No dobrze… grzecznie to może nie jest jednak to słowo. Oczywiście głupawka po wyznaniowa wcale ich nie opuściła i na schodach zaczęli się przepychać jak małe dzieci. Więc w ostatecznym rozrachunku weszli do jadalnio-salonu w pozycji… Po prosu Thomas niósł Madlen na plecach.
- Już zawsze będziesz nosił ją na rękach? – skwitowała Gudrun widząc załączony obrazek.
Thomas w tym czasie odłożył Len na krzesło i przy okazji obcałował całe jej ramię i dłoń.
- Taki mam zamiar… - odrzekł z zawadiackim uśmieszkiem.
- Lena… ty się lepiej dwa razy zastanów, w co się pakujesz. – zaczęła podśmiewywać się z syna.
- Tutaj nie ma się nad czym zastanawiać. – odrzekła dziewczyna czule spoglądając na Toma, na co ten ucałował jej knykcie, po czym nalał soku do szklanki.
Jak się okazało Gudrun przyszykowała całkiem prostą kolację, prostą i bardzo niewygodną dla Madlen. Łosoś z warzywami… Spojrzała z przestrachem na Toma, na co on wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Matka skoczka niewyraźnie popatrzyła na parkę.
- Thomas! Zachowuj się! - upomniała syna, nie wiedząc, o co tak naprawdę chodzi.
A odpowiedź była bardzo prosta… Łosoś to ryba znienawidzona przez łyżwiarkę.
- Nie musisz tego robić. – szepnął Thomas.
- Czego robić? – podchwyciła Gudrun nakładając na talerz Leny jej porcję.
Blondynka pokręciła tylko głową na znak, by Tom nie odzywał się więcej w tej materii, po czym chwyciła za widelec.
- Dziękuję… pani. – powiedziała zabierając talerz i od razu zaczęła jeść.
Och, czego się nie robi dla teściowej…
- Miałaś nie mówić do mnie pani. – upomniała ją z życzliwym uśmiechem matka chłopaka, po czym zawołała Franza i razem, wszyscy we czworo rozpoczynając miłą pogawędkę zaczęli pałaszować.
- Dobrze dzieci… to co dalej? – zapytała po chwili Gudrun i widząc pytające minki pary kontynuowała swoją myśl. – Co dalej z wami, z waszą jak mniemam wspólną przyszłością?
- No eee… na razie moim priorytetem jest matura. – odrzekła Lena.
- I bardzo dobrze… wykształcenie ważna rzecz. – tutaj spojrzała krzywo na Toma.
- No co? – obruszył się. – Przecież maturę zdałem…
- Lepiej żeby Lena nie wiedziała z jakimi wynikami… - zaśmiał się Franz.
- Oj tam. Nie liczy się wiedza teoretyczna, a doświadczenie. – Lena chwyciła Morgiego za dłoń w geście obrony.
- Nie możesz tak ciągle stawać za nim murem Lena… On w pewnych kwestiach powinien się już ogarnąć, wydorośleć. – zauważyła Gudrun.
- Ustatkować chciałaś powiedzieć mamo? – zapytał Tom. – Nie martw się, może stanie się to prędzej niż myślisz.
- A to co miało oznaczać? – podchwyciła matka.
- Nic, nic… - zainterweniowała Lena. – Tom wypił o lampkę szampana za dużo i gada od rzeczy. Chyba już pójdziemy się położyć, prawda Thomas? – tutaj udała ziewnięcie i spojrzała na niego znacząco. – Jestem strasznie zmęczona.
- No idźcie, idźcie… Tylko… - tutaj Gudrun się zająknęła. – Uważajcie… - dodała patrząc na wszystko tylko nie na syna i jego wybrankę.
Morgi zaśmiał się na te słowa, a Lena z wypiekami na twarzy od razu odwróciła się w stronę schodów.
- Dobrej nocy… - zdołała tylko wydusić, po czym ciągnąc blondyna za rękę ruszyła do jego królestwa.
Po chwili znaleźli się w pokoju. Po przekroczeniu jego granic atmosfera między blondynowatymi od razu się zmieniła, zgęstniała. Lena spostrzegłszy po wałkowaną pościel na łóżku poczuła jak przez jej ciało przechodzą fale gorąca, a nerwowe wykończenia przeszył przyjemne dreszcz… Dreszczyk podniecenia. Włoski na karku stanęły jej dęba, a krew rozpoczęła swój szaleńczy rytm. Odwróciła się do Thomasa… Chłopak stał oparty o drzwi      z rękami w kieszeni. Spoglądał na nią intensywnie. Czego ona pragnie? Jak ma z nią postępować? Thomas miał mętlik w głowie. Z jednak strony przyciągała go do siebie każdą cząstką ciała, a drugiej… wiedział, że jeśli zaczną to już się nie powstrzyma. Czy tego właśnie chciała? Lenie zaschło w ustach. Musiała oblizać wargi, przez co Thom uśmiechnął się pod nosem. Nagle ruszył w jej stronę niedbałym krokiem. Zmrużyła oczy gotując się na odpowiedź ataku. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Zwyczajnie ją wyminął i udał się w stronę jednej z komód.
- Morgi… - rzuciła nieśmiało. – Nie możesz tak prowokować swojej mamy.
- Naprawdę o tym chcesz teraz rozmawiać? – odrzekł rozdrażniony.
Wiedział, że musi ostudzić swoje zapędy nie chcąc jej skrzywdzić. Za bardzo ją kochał, by teraz umyślnie ją zranić. Przełożył ją ponad swoje potrzeby i postanowił, że… Och, czemu to musiało być tak trudne?
- No… chyba tak. – Lena coraz bardziej nie była pewna swojego położenia.
Walka z pragnieniem i podnieceniem wcale jej tego nie ułatwiała.
- Chcesz się iść wykąpać? – zapytał nagle ni stąd ni zowąd wyciągając z szuflady świeże bokserki. – Jest już późno, a sama mówiłaś, że jesteś śpiąca.
Zmrużyła oczy. Co on wyprawia? Dlaczego tak się zachowuje? Poczyniła krok w jego stronę, a on niespokojnie się poruszył. Zaciekawiło ją to. Nie namyślając się więc dłużej uwiesiła mu ręce na szyi.
- Chyba masz rację… Jestem zbyt zmęczona na kąpiel. – odrzekła kokieteryjnym głosikiem.
- Ok. To kładź się, a ja szybko skoczę pod prysznic. – rzekł szybko, ucałował jej czoło oraz knykcie, po czym ruszył w stronę drzwi.
Lena stała jak wryta… Nawet nie zdążyła zareagować, kiedy on zniknął jej z pola widzenia. Zacisnęła mocniej pięści. Poczuła się tak jakby nastawała na jego cnotę… Co go powstrzymywało? Pokręciła przecząco głową i usiadła na łóżku chowając twarz w dłoniach. Wzięła kilka głębszych oddechów i mocno uderzyła się otwartymi dłońmi w uda. Postanowiła. Od razu wstała by nie zmienić zdania i poczęła pozbawiać się ubrania. Kiedy była już całkiem naga, uszczypnęła swoje policzki by nabrać delikatnych rumieńców, chwyciła szlafrok i ruszyła. Okręciwszy się materiałem wyszła z pokoju chłopaka. Stanęła naprzeciwko drzwi od łazienki i wzięła głęboki oddech. Raz kozie śmierć… Nacisnęła klamkę i ku jej zdumieniu, ale też przerażeniu, ponieważ teraz nie było odwrotu, drzwi były otwarte. Czy zrobił to specjalnie? Liczył, że tu przyjdzie? Weszła cichutko do środka i przekręciła kluczyk. Ujrzała go pod strumieniem wody. Pięknego Adonisa. Zmierzyła całą jego posturę i poczuła jak serce od razu zmienia jej rytm. Na policzki wpłynęły czerwone barwy, a w głowie pojawiły się kosmate myśli… Coś jednak było nie tak. Barki miał napięte, a dłonie zaciśnięte opierał o ściany prysznica. Czymś się denerwował… Rzeczywiście była to prawda. Lena przyprawiała Toma o zawrót głowy, ponieważ z każdą sekundą coraz trudniej było mu się przy niej powstrzymywać, a jak mniemał seks dla Leny był czymś naprawdę wyjątkowym, nie że dla nie go nie był, ale… Podchodził do tego troszkę inaczej. Więc spodziewał się, że Lena oczekuje iście królewskiej atmosfery, której w tym domu nie mógł zagwarantować. Madlen pokręciła głową… Zrzuciła z siebie szlafrok i drżącymi nogami ruszyła w jego kierunku. Modliła się w duchu by nie uciec stąd za chwilę z krzykiem… Tom oczywiście zdawał sobie sprawę, że blondynka jest w środku, ale nadal się nie odwracał. Czekał na to, co ona zrobi… Ona natomiast weszła do środka i od razu wtuliła się w jego mokre plecy rękoma błądząc po jego nagim torsie, całując przy tym zapamiętale jego ramiona. Morgi wziął głęboki oddech. Jej piersi co rusz ocierały się o jego łopatki, czego powoli nie mógł znieść… Ale potem było jeszcze gorzej. Jej dłonie poczęły krążyć niebezpiecznie w okolicach jego podbrzusza, a po chwili wyprostował się niczym struna, kiedy jej gładkie ręce spoczęły tam gdzie Thomas najbardziej tego pragnął. Zaklął pod nosem czując jak z każdym ruchem dziewczyny jego podniecenie wzrasta.
- Co robisz? – wychrypiał.
- Kocham cię… - szepnęła zmysłowo, po czym poczuła jak skoczek wręcz brutalnie chwyta ją za ramiona i przygważdża do ściany.
Wstrzymała oddech. Była zbyt podniecona by w ogóle reagować na ból. Ponad to jego wzrok… jego rozognione spojrzenie sprawiało, że miękły jej kolana.
- Czego pragniesz Lena?
- Chcę ciebie… całego. – odrzekła obejmując go za szyję.
- Będzie bolało…
- Wiem, że mnie nie skrzywdzisz… Thomas kocham cię i chcę być twoja.
- Na pewno tutaj? Nie potrzebujesz żadnych płatków róż ani świeczek?
- Jedyne czego potrzebuje to… ty. – powiedziała z uśmiechem i musnęła jego wargi.
Tomowi to wystarczyło. Pochwycił ją w swoje ramiona i rozpoczął ich nowy rozdział od namiętnego pocałunku. Starał się być delikatny, jednak jego instynkty przejmowały nad nim kontrolę. Pragnienie jej ciała było zbyt duże… Lena chwyciła go za włosy i oddawała w pełni każde muśnięcie jego języka. Kiedy przeniósł się z pocałunkami na jej szyję wygięła się delikatnie w jego stronę lekko pojękując. Ich ręce zaczęły błądzić po ich ciałach w zawrotnym tępię. Wszystko zaczęło bardzo szybko się dziać. Thomas obsypywał pocałunkami jej twarz jej usta, szyję, dekolt i piersi, nad którymi spędzał najwięcej czasu. Dłońmi pobudzał jej brodawki, by potem bez zastanowienia chwytać je w swoje usta. Lena bez reszty poddawała się temu wszystkiemu, będąc gotową na coraz to nowsze doznania. Woda spływała po ich rozgrzanych ciałach zwiększając poziom podniecenia pary. Tom oderwał się nagle od niej mierząc całe jej ociekające wodą ciało. Grecka bogini pomyślał i ostatni raz porozumiał się     z nią wzrokiem, po czym… padł przed nią na kolana. Objął ją rękami w pasie i przytulił się do jej brzucha.
- Piękna… - wyszeptał i położył dłonie na jej biodrach.
Delikatnie począł zjeżdżać wzdłuż jej ud i nieoczekiwanie pochwycił stopę Leny. Spojrzał jej w oczy.
- Trzymaj się…
- Czego Thomas?! - pisnęła, lecz po chwili została wręcz zmuszona pozostać na jednej nodze, ponieważ jej drugie kolano Tom zarzucił sobie na ramię.
Lena rozłożyła płasko dłonie na ściankach prysznica i zmrużyła oczy będąc zawstydzoną, ponieważ Morgi miał sposobność spoglądania na nią dosłownie całą. Poczuła jego ciepły oddech… Zadrżała mimowolnie. Jego usta kreśliły gorącą ścieżkę po wewnętrznej stronie jej uda. Po chwili mocno chwyciła się jego włosów, ponieważ doznania nie pozwoliły jej stać spokojnie. Nie była w stanie panować nad swoimi westchnięciami ani nad reakcją ciała. Co rusz wypychała biodra w stronę blondynka, który doprowadzał ją do nieopisanej rozkoszy. Nie byli by sobą jednak gdyby nie narozrabiali… Lena będąc uniesioną i nie mogąc utrzymać równowagi chwyciła się kurka… z zimną wodą. W efekcie strumień lodowatej cieczy popłynął na ich ciała. Piski Leny rozbrzmiały w całej łazience. Jednak zwinny refleks Thomasa pozwolił mu szybko zakręcić kurek i zastawić usta Madlen dłonią. Dziewczyna ciężko oddychając wpatrywała się zawzięcie w błękitne tęczówki ukochanego, które wręcz przewiercały ją na wskroś. Oboje czekali na rozwój akcji, czyli przybycie Gudrun. Nic takiego jednak nie nastąpiło, więc po chwili oboje wybuchli głośnym śmiechem.
- Zostajemy czy przenosimy się do pokoju? – zapytał po chwili Tom.
- Zostajemy… - szepnęła przegryzając wargę i zarzucając mu ramiona na szyję. – Do łóżka i tak później pójdziemy… - puściła mu oczko.
- Wykończysz mnie dziewczyno. Gotowa? – Lena w odpowiedzi pokiwała twierdząco głową z lekkim uśmiechem.
Tom pokręcił głową, puścił ciepłą wodę, po czym chwycił jej twarz w dłonie i złożył na jej ustach czuły pocałunek.
- Kocham cię. – szepnął.
Nie pozwolił Lenie odpowiedzieć tylko ostro wpił się w jej wargi automatycznie biorąc ją na ręce. Lena zarzuciła mu ramiona naszyję, a nogami objęła go w pasie pragnąc pomóc mu ze swym ciężarem i odwzajemniała wszystkie pocałunki. Serce zaczęło jej niespokojnie pracować i szybciej pompować krew. Thomas jednak zbyt zapamiętale ją całował by mogła skupić się na czymś innym niż na jego ustach. Wtem… Niespodziewanie natarł na nią i głośno westchnął, a Lena wygięła plecy w łuk nie będąc w stanie powstrzymać krzyku, który wydostał się z jej ust. Zacisnęła wargi i oczy z zwartą linię nie mogąc powstrzymać wpełzającego grymasu na jej buzię. Całe jej ciało ogarnął przyjemny ból. Morgi dał jej chwilę by mogła się dostosować całując ją po szyi i piersiach. Kiedy otworzyła oczy i nie ujrzał nic poza zadowoleniem poruszył biodrami, a ona znowu syknęła. Jednak tym razem nie pozwolił jej odetchnąć. Wiedział, że prędzej czy później jej się to spodoba, a utwierdzały go w tym jej jęki, które tylko go podkręcały. O tak. Lenie cholernie się to podobało. I chociaż czuła ból, to również czuła nieziemską przyjemność. A jego westchnienia sprawiały jej jeszcze większą rozkosz. Nie mogąc się powstrzymać zaczęła szeptać jego imię na przemian wzdychając i jęcząc do jego ucha. Tom narzucił zawrotne tępo. Ściskał jej biodra coraz mocniej i Lena czuła, że jest już blisko. Sama nie mogła już więcej znieść, mając świadomość tego, że za chwilę osiągnie punkt kulminacyjny. Pulsował jej każdy skrawek ciała… Mięśnie powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa, a nogi zaczęły dziwnie drżeć. Powoli nie miała już sił obejmować go w pasie…
 - Lena… - wypowiedzenie tak czule przez Thomasa jej imienia spowodowało, że wszystko wokół dziewczyny wybuchło, a ona sama jakby na chwilę zatrzymała się w czasoprzestrzeni głośno krzycząc. – O boże… - Morgi doszedł zaraz za nią doznając niesamowitego spełnienia.
Oparł się bezwładnie o nią i wzajemnie się tuląc, oboje doprowadzali swoje oddechy i zmysły do normalności. Spojrzeli po chwili w swoje oczy z uśmiechem. Słowa nie były potrzebne…
- Dasz radę stanąć na własnych nogach? – zapytał czule odgarniając jej włosy z czoła  i muskając gdzie nie gdzie rozgrzaną skórę.
- Chyba tak… - odpowiedziała jeszcze nie mogąc dojść do siebie. – To było…
- Najbardziej intensywne doświadczenie w moim życiu. – dokończył za nią Tom nadal trzymając ją w swoich ramionach. – Teraz cię postawię, może być nieprzyjemnie…
- Morgi… my i nieprzyjemne nie idzie w parze. – uśmiechnęła się czule, jednak kiedy stanęła na twardym podłożu uczucie dyskomfortu wykrzywiło nieznacznie jej wyraz twarzy.
Tom w odzewie chwycił jej buzię w dłonie i począł obcałowywać każdy jej skrawek.
- Mogę… - zaczął chwytając gąbkę w dłonie, jednak widząc, że Lena nie rozumie o co mu chodzi dokończył swą myśl. – Mogę cię umyć? Skoro już jesteśmy pod prysznicem?
Lenie udało się pokiwać tylko nieznacznie głową, ponieważ uczucie przyjemnego podniecenia znowu ogarnęło całe jej ciało. Jak to jest w ogóle możliwe? Przecież dopiero co… Nie dane jej było dokończyć galopujących myśli, ponieważ blondyn zaczął namydlać swoje dłonie, które potem spoczęły na jej piersiach. Madlen automatycznie przymknęła oczy. Och… nigdy jej się to nie znudzi. Uśmiechnęła się pod nosem, po czym zarzuciła mu ręce na szyję i ponownie rozpoczęła miłosny taniec ich ust.
Thomas jednak ostudził jej zapędy śmiejąc się przy tym z jej niezadowolonej miny i oznajmił, że muszą się wyszorować, ponieważ nie użyli prezerwatywy. To trochę ostudziło temperament blondynki, więc pozwoliła Morgiemu dokończyć to co zaczął.
Kiedy byli już odświeżeni i wypompowani z energii po miłosnych uniesieniach stwierdzili, że czas najwyższy położyć się do łóżka. Tak też się stało po niedługiej chwili. Mimo wszystko nie mogli jakoś od razu zasnąć. Lena leżała z głową na piersi Toma czule obejmując jego tors i przełożyła nogę przez jego udo. Blondyn natomiast miział jej nagie ramię.
- Skarbie… - jako pierwsza odezwała się Lena. – Dlaczego tak długo z tym zwlekałeś?
- Z czym? – spojrzał na nią chowając jej kosmyk włosów za ucho.
- Z wyznaniami… i z… no wiesz. – tutaj się zarumieniła.
- Oj Lena... Chciałem po prostu zrobić jakiś nastrój… Sądziłem, że potrzebujesz atmosfery…
- Tomi… - westchnęła wsuwając się bardziej na niego. – Poza tobą nie potrzebuję niczego innego… - chwyciła jego twarz w dłonie i złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
- Kocham cię Madlen… - odrzekł chłopak ciesząc się, że to powiedziała.
Objął ją mocniej ramionami, zrzucił z siebie, po czym zawisł nad nią. Lena przegryzła wargę czując, że chłopak ponownie jest gotowy do działania. Uraczyła go frywolnym spojrzeniem.
- Druga runda? – zapytała kokieteryjnie.
Tom zaśmiał się w głos i musnął jej usta. Zjechał ręką w okolice piersi i niżej w dół jej brzucha.
- Dam ci już dzisiaj spokój… Musisz zregenerować siły na jutro… - rzekł. – Bo jutro na pewno ci nie odpuszczę.
- No ja myślę. – rzuciła Lena i wpiła się w jego usta przyciągając bliżej siebie jego głowę.
Mimo wszystko postanowili na dzisiaj zakończyć swe łóżkowe poczynania i w czułym uścisku pozwolili zabrać się Morfeuszowi do jego krainy.

***

Blisko trzy godzinna jazda upłynęła parce w ciszy. Parkując samochód Greg dostrzegł słodko śpiącą blondynkę na fotelu pasażera. Tak ten pełen energii i wrażeń dzień dał nieco popalić. Muskając delikatnie jej policzek cicho rzekł.
- Kochanie nie chciałbym Ci przeszkadzać w drzemce, ale już dotarliśmy na miejsce.
- Już? - mruknęła bez przekonania przecierając oczy ze zdumienia.
Widząc dom Gregora delikatnie się uśmiechnęła. Szczerze? Nie spodziewała się, że kiedyś tu wróci... W roli dziewczyny Gregora. Ponownie... Jak widać życie potrafi płatać figle i zaskakiwać. Ten dom już zawsze będzie na swój sposób także i jej. Czując na brzuchu ręce przytulającego się nań szatyna ponownie się uśmiechnęła. Bliskość, o której jeszcze jakiś czas temu miała nadzieję zapomnieć i nie marzyć. Tymczasem byli tu znowu razem...
- Zapraszam, prosto na górę, bo tu i tak wszyscy śpią.
Blondynka pokiwała twierdząco głową ruszając ku pokojowi Gregora. Historia zatoczyła koła, znów się wszystko zmieni. Dość szybko bez zastanowienia zrzuciła zbędne odzienie rzucając je na krzesło w pokoju to samo uczynił chłopak, po czym wskoczyli do łóżka szatyna.
- O czym tak intensywnie myślisz? - spytał czule gładząc jej policzek.
- Teraz? O tym co powiedzą Twoi domownicy na mój widok... Jak to wszystko przyjmą?
- Ana... Wszyscy tutaj traktują Cię jak córkę i siostrę. Nie miej wątpliwości jak Cię tutaj przyjmą.
- Greg... Czy my... Dobrze robimy?
- Jeszcze nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy jak teraz. Kiedy to wszystko się zdarzyło Ana o niczym innym nie marzyłem jak tylko o tym by ten koszmar się skończył. Chyba nigdy sobie nie daruje tej krzywdy... Tego co zrobiłem...
Dziewczyna ujrzawszy jego lekko zaszklone oczy wstrzymała oddech, po czym położyła palec na jego ustach.
- Greg... Czarne chmury mam nadzieję odeszły na zawsze. Jeszcze nie raz będziemy pewnie o tym rozmawiać tymczasem... Chcę by to szczęście trwało i trwało, nie przestawaj mnie kochać dobrze?
- Nigdy nie przestanę... - uśmiechnął się, po czym czule pocałował swoją partnerkę.
Złączeni w miłosnym uścisku zasnęli w poszukiwaniu sił na kolejny etap walki o swoją godność.

***

W domu Morgensternów nastał nowy dzień. W życiu Madlen i Thomasa nastał nowy rozdział. Po wczorajszym bardzo dla nich wyjątkowym dniu, dzisiejszy powitali z jeszcze większą lekkością ducha. Spoglądając sobie z czułością w oczy spędzali kolejne minuty czcząc swoją miłość, wzajemną fascynację. Tom odgarnął kosmyk włosów z policzka Leny    i zatrzymał tam swoją rękę. Był niemoralnie szczęśliwy. Zastanawiał się czy to w ogóle możliwe… to co ich połączyło. Może to tylko sen? Blondynka czuła podobnie. Nie mogła wręcz uwierzyć w to, że jej najskrytsze marzenie w końcu się spełniło. W końcu miała go… całego tylko dla siebie. Nie mogąc tego powstrzymać… tej burzy uczuć, rzuciła się w jego kierunku natarczywie atakując usta swoimi. Thomas pochwycił ją w ramiona zostawiając uśmiech na jej wargach. Ileż ona sprawiała mu radości. Ta drobna, delikatna istota.
- Lenaa… - rzekł przeciągle jej imię, kiedy ona poczęła wsuwać się na jego ciało. – Dobrze się czujesz? Wszystko w porządku?
- W jak najlepszym porządku… Nigdy nie czułam się lepiej. – odrzekła w przerwach              w całowaniu jego ust.
- A fizycznie?
- Nie wieem… - przegryzła wargę. – Może się przekonamy? – na co Tom zaśmiał się w głos.
- Nie prowokuj… - pogroził jej palcem zrzucając z siebie i zawisając nad nią.
- Mmm… - odrzekła uśmiechając się pod nosem i objęła go za szyję. – Dzień dobry, kocham cię.
- Kocham cię, dzień dobry. – odrzekł z ujmującym uśmiechem.
- Och Thomaaas… - pisnęła wtulając się w jego ramiona z nieopisanym zadowoleniem na twarzy.
Morgi w podpowiedzi zaczął obcałowywać jej szyję i policzki.
- Wstajemy? – zapytał. – Wpadłem na doskonały pomysł jak spędzimy dzisiejszy dzień.
- Taak… - zachichotała. – Spędzimy go całego w łóżku? – uśmiechnęła się zawadiacko.
- Kusząca propozycja, ale… - tutaj zaśmiał się widząc niezadowoloną minę swej wybranki. – Pojedziemy dziś do moich dziadków.
- Znowu chcesz bym dostała palpitacji serca? Ty chcesz mnie wykończyć nerwowo Morgen. – jęknęła.
- Powiem ci coś w tajemnicy. – odrzekł ściszając głos. – Tak. Chcę cię wykończyć, ale nie nerwowo… seksualnie. – po czym zaczął łaskotać ją po szyi językiem, czego Lena wręcz nie potrafiła znieść.
Zaniosła się śmiechem starając się go przed tym powstrzymać, jednak on zaraz z pocałunkami przeniósł się na jej usta. Nie pozostało jej więc nic innego jak tylko pochwycić go bliżej siebie i poddać się tej jakże przyjemnej torturze.
Po niedługiej… no dobra, długiej chwili miłosnych uniesień i po szybkim ogarnięciu się do dnia dzisiejszego zeszli cicho na dół. Może i nie było bardzo wcześnie, jednak po wczorajszych prysznicowych wojażach nie chcieli natknąć się na Gudrun. Była niedziela, więc wszyscy mieli wolne od pracy. Dużym prawdopodobieństwem było, że rodzice jeszcze spali. Nic bardziej mylnego. Schodząc z ostatniego schodka usłyszeli gwar rozmów z salonu. Trzymając się za dłonie ruszyli właśnie w tamtym kierunku. Jak się okazało Verena ponownie odwiedziła rodziców ze swymi pociechami.
- Ciocia Lena. – ożywił się Chris. – I wujek Thomas… - powiedział przygaszonym tonem widząc złączone dłonie swej ulubionej cioci i już nie ulubionego wujka.
- A co wy tu wszyscy robicie? – zapytał Morgi.
- To już do mamy mi nie wolno przyjechać? – oburzyła się Verena.
- Mów prawdę… Masz nadzieję, że zajmiemy się twoimi dziećmi prawda? – zaśmiał się blondyn.
- Thomas! – upomniała go Lena i wyrywając się z jego uścisku podeszła do Vereny biorąc na ręce Mayę.
- Ale my jedziemy dziś do dziadków. – odrzekł skoczek.
- Do dziadka Stefana? – Chris od razu podniósł się z podłogi. – Plose, plose ja tez chcę! Mamooo!
- Widzisz jak się świetnie składa. Zabierzecie ze sobą Chrisa. – oznajmiła Gudrun.
Jak zarządziła pani Morgenstern tak też się stało i niedługo po śniadaniu Thomas wraz z Leną zapakowali małego Chrisa do fotelika w aucie chłopaka i we troje ruszyli do posiadłości najstarszych Morgensternów.

~~~

Cześć Dziewczyny! <3

I stało się... bardzo długa walka z tym rozdziałem dobiegła końca. Po wielu poprawkach... po wielu godzinach wpatrywania się w migający kursor (żart, Madziusa nigdy nie ma problemu z pisaniem ;D prędzej z ilością... zbyt dużą rzecz jasna :P) oto jest! W końcu Madlen i Thomas poszli do łóżka! Alleluja! ;D Nie pozostaje nam nic innego jak tylko oddać go Wam do oceny. Miejcie litość nad tą biedną dziewczyną, bo włosy sobie wyrywała pisząc ten kawałek xD (Podobno podejście numer dwa ma być o niebo lepsze :P Ale to tylko plotki... hahaha)
Przepraszamy za małą ilość Gergora i Ane, ale będzie ich więcej w następnym rozdziale, chyba ;D Wiecie... oni w końcu ciągle w drodze xD Druga rzecz... jeśli już spodziewaliście się pojawienia się Michiego to przepraszamy za rozczarowanie. Pamiętajcie, cierpliwość popłaca :P
Na koniec warto może wspomnieć o minionej Olimpiadzie? Zadowolone? Zaskoczone? Rozczarowane? Pierwszego konkursu na skoczni normalnej nawet nie ma co komentować. Nie wracajmy do tego, bo ciśnienie samo się podnosi. Na szczęście na dużej co poniektórzy przejrzeli na oczy i skończyło się tak jak powinno na normalnej, ale... cieszmy się z małych (wielkich) rzeczy! :) Ważne, że Złoty Kamil pozostał Kamilem Złotym, a Dziewczyny lubią Brąz :D Czekamy na Wasze odczucia.

No to do popisania bądź poczytania.

Buziaki :*

Ania&Madziusa

3 komentarze:

  1. Jak zwykle super się czyta
    Zapraszam do mnie w wolnej chwili ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochane :-)


    Boże jedyny… Dziewczyny rozdział jak zwykle jest cudowny, fantastyczny, genialny… Muszę się aż powachlować, bo tak mi gorąco, a jednocześnie strasznie żałuje, że rozdział nie był dłuższy…

    No nareszcie Lenka z Thomem zrobili to! Myślałam, że nie doczekam się tego… Oj co tam, że nie było płatków róż czy świeczek, ważne że zrobili to z miłości… Mam teraz wielką nadzieję, że nikt ani nikt nie spróbuje zniszczyć tego co jest pomiędzy mini, bo nie ręczę….

    A co do Ann i Gregora to faktycznie było ich za mało i to stanowczo za mało, ale liczę, że w kolejnym rozdziale będzie ich o wiele więcej oraz, że taka słodka sielanka będzie już zawsze panowała pomiędzy nimi…


    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*


    P.S. Co do igrzysk to rzeczywiście o tym co działo się na normalnej skoczni nie ma co komentować, a trzeba cieszyć się z wielkich sukcesów naszych skoczków - Bardzo jestem szczęśliwa, że Kamil pozostał Złotym Kamilem, ale chyba bardziej cieszy mnie brąz naszej drużyny (choć nie powiem liczyłam, że będzie srebro, bo niestety jeszcze przed rozpoczęciem konkursu drużynowego czułam, że to Norwedzy zdobędą złoto). No i nie powiem liczyłam na lepszy występ naszych Autów (a w szczególności strasznie szkoda mi Michiego, bo gorąco wierzyłam, że stanie na podium z Kamilem)...

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko i córko co tu się działo hehe :D

    Rozdział niesamowity, takiej eksplozji uczuć i namiętności się nie spodziewałam. Nareszcie nadszedł ten wielki dzień dla blondynowatych :D To był zdecydowanie milowy krok w ich związku, oj nabierze to wszystko teraz rozpędu :) Już nie mogę się doczekać ciągu dalszego i rozwoju wydarzeń oraz oczywiście zajrzenia do drugiej parki i przejrzenia tego co u nich w trawie piszczy ;)

    Rozdział naprawdę totalnie na plus i bardzo mi się podobał, a oczy w każdą linijką robiły się większe, a uśmiech tylko się poszerzał, ale moja wena w zakresie komentowania niestety odpłynęła gdzieś daleko, dlatego tylko tyle ale chciałam dać znać, że jestem cały czas z Wami ;)

    PS. Co do igrzysk, to chyba zostawię to bez komentarza po prostu.

    Pozdrowienia Dziewczyny, czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń