Lena
i Thomas oraz Barbara i Martin postanowili najpierw jednak odświeżyć się przed
imprezą i zmienić ubranie na bardziej odświętne. Dlatego w tym celu udali się w
głąb mieszkania, natomiast Ana i Gregor zdecydowali się pomóc Mirjam i Andiemu
w przygotowaniu pozostałej części mieszkania do zabawy. Po niespełna 30
minutach cała ósemka była już gotowa do celebrowania 25 urodzin Kofiego. Do
szczęścia brakowało jednak Wolfiego i jego żony Mariki oraz Manu i jego
partnerki. Co się okazało, pozostała czwórka nawiedziła mieszkanie Koflera
niedługo potem. W skocznej atmosferze, grupa przyjaciół odśpiewała
solenizantowi Sto lat, po czym każdy raczył się alkoholem. Chłopcy postanowili,
że będą pić whisky, natomiast panie postawiły na wino. Gospodarze domu podali
obiadokolacje, a po drugim toaście rozmowy zaczęły się jeszcze bardziej kleić.
Andreas trzymając w ręku zaproszenie na kurs spadochroniarstwa, nie mógł
uwierzyć w szalony pomysł swych przyjaciół. Co by nie mówić, był im bardzo
wdzięczny za szczodry i miły prezent. Spojrzał uśmiechnięty na pozostałe,
zakochane w sobie jak mniemał pary. Co prawda tylko Wolfi i Marika tworzyli
zalegalizowany związek, Kofi jednak miał przeczucie, że ślubne dzwony mogą w
ich skocznej grupie zabić szybciej niż myślą. Spojrzał na swą partnerkę i
stwierdził, że przyszła pora na podanie tortu. Jak wiadomo ciasta z kremem to
nie był najlepszy pomysł w połączeniu z alkoholem, ale co by to były za urodziny
bez tortu… Dlatego postanowił, że im szybciej uraczą się słodką przekąską tym
lepiej. Skoczna ekipa kolejny raz odśpiewała Sto lat, solenizant zdmuchnął
świeczki, po czym ze smakiem spałaszowali ciasto. Teraz już w pełni mogli oddać
się alkoholowej libacji.
Kiedy
wybiła godzina 20, Kofi puścił głośniejszą muzykę i uznając, że przyszedł czas
na tańce, wciągnął swą partnerkę w ramiona, po czym mocno nią zakręcił. Madlen
obserwując z boku ten obrazek, szczerze się uśmiechnęła. Była bardzo szczęśliwa
widząc zakochanego przyjaciela, który w końcu odpuścił wzdychanie do niej
samej.
-
Odhaczony… - usłyszała nagle przy swoim uchu.
Odwróciła
się, spojrzała w radosne, niebieskie tęczówki Thomasa i zrobiła pytającą minę.
-
Kolejnego mam już z głowy. – dodał Morgi licząc, że Lena zakuma o co mu
chodziło.
Dziewczyna
wybuchła śmiechem na jego słowa. No tak, najpierw Mario, a teraz Andreas. Oj
kurczyła jej się ta lista adoratorów.
-
Nie martw się… Michie zawsze będzie moim kołem ratunkowym. – zaśmiała się
wierząc, że młodszemu koledze zawsze będą w głowie tylko dwie piękne blondynki.
-
Ach ten Hayboeck… niech on się tylko w kadrze znajdzie. – odrzekł Thomas z zawistną
miną, na co dziewczyna szturchnęła go łokciem wiedząc, że to tylko żarty. –
Zatańczymy? – blondyn zapytał jednak po chwili, a Lena nie widząc
przeciwskazań, podała mu prawą dłoń.
Po
chwili cała dwunastka pląsała już na prowizorycznym parkiecie, którym był salon
Koflera.
-
To może… - zaczęła Ana, kiedy po półgodzinnym wyskakaniu się z resztą kadry,
zasiedli ponownie do stołu racząc się procentami. – Zagramy w Nigdy nie…?
Lena
spojrzała na swą przyjaciółkę i zaśmiała się zastanawiając usta ręką, ponieważ
przypomniała sobie efekty tej zabawy z Michiem w tle.
-
Chyba musisz Ana przybliżyć zasady tej zabawy. – zauważył Wolfi.
-
Niby taki rozeznany, a młodzieżowej gry nie zna? – zaśmiał się Manuel. – Zabawa
polega na tym, że ktoś mówi: Nigdy nie… coś tam coś tam i ten, kto to zrobił
pije alkohol.
Wszyscy
popatrzyli po sobie i głośno się zaśmiali. To mogło nie skończyć się dobrze…
ale co tam! Raz się żyje!
-
To kto zaczyna? – zapytał Gregor.
-
Może od najstarszego? – zaproponowała Mirjam.
Wolfi
udał obrażonego, ale po chwili uśmiechnął się i zadał prawdopodobnie
najprostsze z pytań: Nigdy nie… uprawiałem seksu. I oczywiście wszyscy napili
się alkoholu, co nie powinno dziwić. Tylko Thomas zaskoczony spojrzał na swą
siostrę i partnerującego jej Gregora. Postanowił jednak tego nie komentować
zważywszy jak teraz na niego spoglądał solenizant.
-
Wychędożyłeś Madlen?! – zapytał Kofler na co cała ekipa wybuchła śmiechem.
-
To ja jego… jak stwierdziłeś Kofi wychędożyłam. – zaśmiała się Lena.
Teraz
przyszła pora na Martina: Nigdy nie całowałem się z dwoma laskami/facetami na
jednej imprezie… I okazało się, że pił zarówno Andreas jak i jego dziewczyna
Mirjam.
-
Zdemoralizowana dziewczyna! – wypaliła Ana na widok pijącej partnerki Koflera.
– Pasujesz do nas! – dodała po chwili na co wszyscy się zaśmiali.
Następnie
kolejne zdanie należało do Mariki: Nigdy nie kochałam/łem się w windzie, na co
piła sama zainteresowana.
-
Tak, tak wiemy już o waszych poczynaniach z Wofgangiem. – zaśmiał się Gregor,
po czym napełnił szklaneczkę starszego kolegi.
Kiedy
przyszła kolej gospodarza domu, Lena spojrzała na niego z przestrachem,
ponieważ chłopak patrząc na nią zacierał ręce. Nagle usłyszała: Nigdy nie
całowałem/łam się z dwiema/dwoma kobietami/chłopcami z tej grupy. Kofi
przechylił łyka i spojrzał zawadiacko na Len… Och, przecież Thomas doskonale o
wszystkim wiedział. Więc wystawiając brunetowi język, uraczyła się winem.
-
Właśnie Kofler! – warknął Thomas. – Mamy do pogadania!
-
Chyba powinno być mi to zapomniane, w związku z poinformowaniem ciebie o
miejscu ukrywania się Leny… pamiętasz? – odbił pałeczkę Andi.
-
Właśnie Kofi! – odezwała się nagle Lena. – Każdego wtedy o to oskarżyłam, ale
nie ciebie! Myślałam, że jesteś mi przyjacielem…
-
I właśnie dlatego powiedziałem mu gdzie jesteś Kochana. – uśmiechnął się
Andreas, na co reszta ekipy zrobiła wielki „Oooh”.
To
była naprawdę słodka scena. Thomas w uniesieniu chwycił Madlen za dłoń i złożył
na niej czuły pocałunek. Lena spojrzała na niego nie wiedząc jak ma zareagować.
Wyrwać rękę czy jednak dać upust emocjom. Stwierdziła, że przyjdzie jeszcze
czas na odegranie się zarówno na Kofim jak i na Morgenie, więc tylko słodko się
uśmiechnęła.
-
Dobra! – wypaliła nagle Ana. – Czy wszystkie zdania muszą się kręcić tylko
wokół seksu? – zapytała na co grupa znowu huknęła śmiechem.
-
Chyba tak, bo teraz moja kolej. – odrzekł Thomas i z zawadiackim uśmiechem
spojrzał na Madlen. – Nigdy nie… przeżyłem swojego pierwszego razu pod
prysznicem. – dodał kładąc mimochodem dłoń na nagim kolanie Leny pod stołem.
Dziewczyna
patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Czy on to naprawdę powiedział? Nie
była pewna czy chciała dzielić się z innymi tak intymnymi aspektami ze swojego
życia. Widząc jednak roześmiane buzie swych przyjaciół i nowo poznanych
dziewczyn, stwierdziła, że nie ma nic do stracenia i przychyliła lampkę z winem
na co wszyscy znowu zaczęli się śmiać, po czym ukradkiem mocniej ścisnęła
parzącą ją rękę Morgena i znacząco się uśmiechnęła przesuwając ją wyżej pod
sukienkę. Thomas spojrzał na nią nie dając innym nic po sobie poznać. W co ona
gra? Przyjął jednak rękawicę i na znak, że nie odpuści… mocniej ścisnął jej
udo. W następnej kolejności przyszedł czas na Gregora: Nigdy nie byłam/byłem w
trójkącie… Ana i Lena porozumiewawczo na siebie spojrzały. Niby na Słowacji do
niczego nie doszło, jednak w pewien sposób trójkąt miały już zaliczony. Nie
chcąc jednak wywołać burzy, stwierdziły, że pominą picie i takim oto sposobem
nikt ze zgromadzony nie uraczył się alkoholem. Teraz przyszła kolej na Ane.
Dziewczyna najpierw popatrzyła na swego brata, a później na swego partnera. A
co tam, raz się żyje. Nigdy nie… zdradziłam swojego partnera/ partnerki… Gregor
z przerażeniem spojrzał na blondynkę. Myślał, że mieli to już przepracowane…
-
Thomas, Gregor… - zaczęła. – Na co czekacie? – dodała przybijając piątkę z
Leną.
Thomas
miał wielki opory przed piciem, cały czas się tłumacząc, że to nie była zdrada…
Lena jednak przytknęła mu szklankę do ust i wręcz zmusiła do wypicia. Gregor
nie potrzebował zachęty ze strony swej dziewczyny, ale dziwnie poczuł się
musząc przyznać, przed wszystkimi, iż doświadczył chwilowej słabości. Z
naburmuszonymi minami obaj panowie odstawili szklanki z głośnym stuknięciem.
Teraz przyszła kolej na Madlen. Spojrzała na Morgena z ognikami w oczach… Oj!
To się nie skończy dobrze! Thomas niespokojnie poruszył się na krześle, po czym
nie mógł uwierzyć własnym uszom… Nigdy nie… zalałem formy z pozytywnym skutkiem…
Gregor o mało co nie zadławił się przełykając winogrono, natomiast reszta kadry
wybałuszyła oczy. Wszyscy niezaznajomieni z sytuacją, wlepili wzrok w pełen
kieliszek wina Madlen.
-
O nie, nie, nie Kochani… To nie o mnie tutaj chodzi. – odrzekła. – No Morgen!
Na zdrowie!
-
A właśnie! Zapomniałem wam powiedzieć. – zaczął widząc jak Wolfi raczy się
alkoholem, ponieważ miał już dzieci. – Będziecie ciociami i wujkami. – zapadła
niezręczna cisza. – Kristina jest w ciąży. – i prawie jak na filmach zaczęły
cykać świerszcze.
Oświadczenie
Morgena wprawiło w osłupienie kolegów z kadry. Wszyscy spojrzeli zaskoczeni na
Len, która tryumfalnie się uśmiechnęła. Chyba nie było już niejasności, że nie
są obecnie z Thomasem w szczęśliwym związku.
-
No to gratulacje. – uśmiechnął się Loitzl, ale chcąc jednak rozładować
atmosferę, dodał po chwili. – Proponuję wrócić do tańców. – wystawił dłoń do
swojej żony, co podchwyciła reszta osób siedzących w kręgu.
***
-
Ana możesz mi wyjaśnić co miało znaczyć to zdanie? – rzucił Gregor z wyrzutem
obserwując swoją partnerkę.
-
Ale co kochany? Zdrada? Nie bierz tego do siebie, ale znamy wszyscy fakty....
-
Myślałem, że mamy to za sobą, a ty... Znowu wracasz do tego co było?!
-
Gregor, to nic osobistego, a chyba zapomniałeś, że to niewinna zabawa...
-
Zabawa? Ty to nazywasz zabawą? Na serio nie rozumiem o co ci chodzi! Dobrze
wiesz, że z rudą do niczego nie doszło. – rzucił głośniej jakby chciał by
wszyscy usłyszeli jego zapewnienie o niewinności, na co Ana prychnęła odpychając
go nieco mocniej w tańcu.
-
Może jeszcze tu mi scenę niewiniątka będziesz odgrywać. Daruj sobie Greg...
-
Ja ci nie wypominam każdego miziania Hayboecka! Wypominam?!
Tego
było za wiele, Ana spojrzała z wyrzutem. Przecież nie byli ze sobą w tamtym
czasie, więc co tu wypominać.
-
Nie mieszaj w to Michiego... - warknęła ze złością okręcając się mocniej.
Taniec
zdecydowanie dużo pozwalał tej burzy ulecieć. Spora cześć grupy zeszła tej
dwójce z drogi bojąc się, że niepotrzebnie nawiną się im pod ręce. Patrzyli tylko na to jak na
pojedynek bokserski, bo ciosy leciały z jednej i drugiej strony. Gregor mocniej
złapał ją za rękę przyciągając w obrocie do siebie. Ich oczy ponownie na siebie
spojrzały. Wymalowane były między nimi mieszane emocje od złości, po miłość.
Gregor przywarł mocniej ustami do dziewczyny. Pocałunek zaczął wyzwalać kipiące
niczym gorąca lawa emocje. Dziewczyna szybko go odsunęła.
-
Ale aż tak dobrze to chyba nie całował! – spojrzał z premedytacją na nią.
-
O nie, chociaż... Nie do końca pamiętam co się działo na kontynentalu w Wiśle. –
powiedziała przerzucając oczami, po chwili gryząc się w język.
Czy
ona naprawdę to powiedziała?! Szatyn spojrzał przerażonym wzrokiem... Miało nie
być niedomówień... Orientował się o sytuacji z Jeziora, pamiętał też o tym co
miało miejsce w Planicy. Ale co u licha działo się w Wiśle?! Czyżby ona w ramach
rewanżu za jego domniemaną zdradę postanowiła opłacić tym samym? To nie było w
jej stylu... Postanowił, że będą musieli to omówić przy jakiejś okazji. Ale to
nie było dobre miejsce na tego typu zwierzenia. Tym bardziej, że już
wystarczające widowisko swoim zachowaniem spowodowali. Chciał by Ana zapomniała
to co było w przeszłości, a zajęła się ich wspólną przyszłością, a przecież
przyszłość... Rysowała się w innych kolorach. Po co wracać do tego co było?
Musiał ustalić z Ane granice, że nie będą się cofać wstecz skoro ich związek...
Co by nie mówić, ruszył na nowo z kopyta. Szatyn złapał dziewczynę za biodra
ponownie okręcając ją wokół własnej osi. Opuszczając, chwycił rękoma jej talię,
ona natomiast chwyciła jego szyję. Na nowo te spojrzenia... Tym razem
spragnione miłości... Chłopak słodko musnął jej malinowe usta.
-
Ekhm... Nie to żebym chciał przeszkadzać, ale piosenka się skończyłam, a wy zajęliście
cały parkiet. – powiedział Manu, czym doprowadził resztę obecnych ludzi w
pokoju do śmiechu.
Kiedy
Ana z Gregorem doszli do porozumienia i wyluzowali, Kofi puścił kolejną
składankę i porwał Madlen do tańca. Ta ochoczo wpadła w jego ramiona, po czym
oddała się pod prowadzenie przyjaciela. Wiedziała, że Andi będzie chciał z nią
wyjaśnić pewną kwestię…
-
Lena… Nie mogę uwierzyć, że stoisz tak spokojnie koło niego… że nawet pozwalasz
mu na lekkie spoufalanie, a podejrzewam, że jednak nie jesteście razem?
-
Andi, ty jak zawsze w punkt. – zaśmiała się. – Jest dokładnie tak jak mówisz.
Tylko, że… od wiadomości o powiększeniu się grona Morgensternów minęło już
sporo czasu. Jakoś to przepracowałam i… chyba się z tym pogodziłam.
-
Dużo czasu? To znaczy ile? W którym tygodniu jest Kristie? Zaraz, zaraz… nie
możliwe by Thomas cię zdradził, czyli…
-
Tak dokładnie. – odrzekła Lena, po czym oboje wypowiedzieli jedno słowo. –
Innsbruck.
-
Przecież to było prawie pół roku temu…
-
I dokładnie Panna K jest w piątym miesiącu. 22 tydzień o ile się nie mylę.
-
Więc co wy tu razem robicie?
-
To… skomplikowane. – zachichotała blondynka. – Thomas i Kristie mimo dziecka
nie chcą tworzyć związku bez miłości. Morgen się łudzi, że do niego wrócę.
-
Lena… wszyscy myśleliśmy, że wy nadal jesteście razem…
-
Cóż, może powinnam pójść na studia aktorskie.
-
A może powinnaś mu powiedzieć jak bardzo go kochasz i przestać marnować czas?
-
Zapomniałam jaki potrafiłeś być bezpośredni. – odrzekła uderzając go pięścią w
ramię. – Niech się jeszcze trochę pomęczy. – dodała jednak ze śmiechem.
-
Odbijany… - usłyszeli nagle oboje, po czym Madlen zaległa w ramionach Morgiego.
Tymczasem
wesoło śmiejące się dziewczyny, pokazały Ane palcem miejsce na kanapie.
Dziewczyna zachichotała odpychając delikatnie od siebie Gregora i udała się w
ich kierunku. Szatyn łapiąc ją delikatnie za dłoń, odwrócił do siebie.
-
Ładnie tak mnie zostawiać? – zapytał.
-
Gregor, nie bądź taki pazerny, daj nam z dziewczyną pogadać... - zaśmiała się
wesoło loża siedzących partnerek skoczków.
Ana
słodko pomrugała oczami i musnęła usta partnera.
-
Masz jeszcze wolnego Kofiego na parkiecie, więc możesz z nim potańczyć, pogadać,
a z resztą, róbcie ze sobą co chcecie... - zaśmiała się szybko wyrywając z
objęć chłopaka.
Cieszyła
się, że mogły poświecić ten czas dla siebie. W końcu nie zawsze nadarzała się
taka okazja by dowiedzieć się czegoś więcej o partnerkach przyjaciół. Nowe
dziewczyny w grupie opowiedziały historię poznania skoczków, a po chwili
zaczęły drążyć historię Ane i Grega.
-
Ana, opowiadaj jak wygląda życie w skocznym świecie. – spytała pierwsza Mirjam.
-
Stricte w skocznym czy skocznym bardziej? – zaśmiała się przegryzając wargę
dziewczyna, po czym popiła wino.
Pozostałe
zachichotały doskonale wiedząc o co chodzi Ane. Jako jedyna z towarzystwa mogła
spędzać ze swoim facetem sto procent czasu.
-
Wiecie... Skoki stały się całym moim życiem... I to dosłownie. Ale powiem wam,
że od samego początku byłam pewna, że Gregor i ja... - zaśmiała się przez
chwilę obserwując to co jej facet wyczyniał z Koflerem na parkiecie obok
zakochanych Morgenów.
-
Ale powiedz tak serio, co wydarzyło się po tym jak się rozstaliście? Manu mówił,
że atmosfera była tak napięta... Że w idealnym światku zapanował Sajgon. –
powiedziała partnerka towarzysząca Fettnerowi.
-
Muszę się napić by o tym nie myśleć. – zaśmiała się Ana upijając kolejny łyk
substancji w kieliszku. – Wiecie, prawdziwa miłość zna drogę powrotną do
serca... Kiedy to wszystko się zdarzyło byłam pewna, że nic nie będzie jak
dawniej. A sytuacja, która się wydarzyła tylko scementowała ten związek...
Zresztą drugi przykład macie na parkiecie. – zaśmiała się obserwując Len w
objęciach Thomasa. – Oni tak samo mają pod górkę. My z Gregiem połączyliśmy
siłę w walce z przeciwnikiem... ostatecznie przestając ze sobą walczyć. Więc
kochane, aktualizacja danych – łączą nas nie tylko skoki... - dziewczyna przygryzła
wargę na myśl o sobie i swoim partnerze w łóżku.
-
Co jeszcze? – zaśmiały się prowokując dalsze wyznania dziewczyny.
-
Łóżko, seks, mieszkanie... - zaczęła punktować dziewczyna na co wszystkie
ponownie się zaśmiały.
Widząc
radosne dziewczyny Gregor wraz z Andreasem ruszyli ku stolikowi.
-
A wam co tak wesoło? – rzucił Kofi.
-
Kochanie, Ana właśnie opowiadała o mieszkaniu, które będą wraz z Gregorem
wynajmować. – uśmiechnęła się Mirjam zmieniając nieco wersję odpowiedzi.
Co
było powiedziane między nimi, miało pozostać ich słodką tajemnicą. Kofi
spojrzał na kumpla stojącego obok.
-
Mieszkanie? Nieźle Gregor to sobie wykombinowałeś. Z dala od Morgena, z dala od
jej rodziców.... - wszyscy znowu się głośno zaśmiali.
Szatyn
pokiwał tylko głową, czy oni naprawdę myśleli tylko o jednym? Ah ta wyobraźnia.
Co ona robi z człowieka.
-
Czyli mam rozumieć, że nieporozumienia ostatecznie zostały zażegnane? – spytał
brunet spoglądając na młodszą parkę.
-
Oczywiście. – rzekli jednocześnie pokazując towarzyszom rząd swoich białych
zębów.
-
Nie widzieliście jak tańczyli? Nawet gdy się droczą to emocje są jak ława... -
zaśmiał się Manu.
Gregor
nie zaprzeczył, coś w końcu w tym było, że taniec wyraża więcej niż tysiąc
słów.
***
Thomas
w rytmie wolniejszego kawałka obie dłonie Leny ulokował sobie na karku mocniej
ją do siebie przyciągając i ułożył swoje ręce na jej plecach.
-
Morgen się łudzi, że do niego wrócę tak? – zaczął unosząc brew. – Niech się
jeszcze trochę pomęczy? Skąd pewność, że wiecznie będę na ciebie czekał?
-
Ja czekałam… - odrzekła zalotnie się uśmiechając.
Zagięła
go. Miała stuprocentową rację. Ale z drugiej strony, on również przecież nie
chciał z niej zrezygnować. Miał zamiar walczyć, nawet jeśli miało by to zająć
całą wieczność.
-
No dobrze… Dotrzymałem obietnicy. – zauważył. – Powiedziałem wszystkim i chyba
należy mi się jakaś nagroda?
-
Powiedziałeś tylko dlatego, że musiałeś. – przerzuciła oczami w odpowiedzi. – A
nagrodą jest moje towarzystwo.
-
Nie to żebym narzekał. – odrzekł okręcając ją dookoła własnej osi i przełożył
przez drugie ramię tak, że dziewczyna zawisła nad ziemią. – Może jakiś buziak?
Tak jak ostatnio… - uśmiechnął się czule, a po ciele dziewczyny przeszedł
dreszcz na wspomnienie, krótkich, ale niezwykle namiętnych uniesień w hotelu w
Willingen.
-
Twoja ręka na moim udzie powinna ci wystarczyć. – odrzekła w jego usta
podciągając się na rękach będąc uwieszoną na jego szyi. – I tak pozwoliłam ci
na zbyt wiele… - dodała, a Thomas nie zwlekając, połączył ich usta w krótkim
pocałunku, po czym jednym zwinnym ruchem ustawił dziewczynę ponownie w pozycji
stojącej.
Lenie
zakręciło się w głowie na te doznania, przez co ponownie zaległa w jego
ramionach. Pokręciła głową ze śmiechem i wskazała ręką stolik, gdzie za chwilę
się udali.
-
Co tu tak wesolutko, co nas ominęło? – rzucił Morgen obserwując radośnie popijające
towarzystwo.
-
Tak, właśnie Mirjam mi powiedziała, że Gregor uprowadzi ci siostrę i uwili
sobie już wspólne gniazdko. – Thomas wybałuszył oczy, po chwili spojrzał pytająco
na Len na co ta tylko zachichotała.
Wiedziała,
że przyjaciele szukali rozwiązań, ale... że tak szybko się uda to zrealizować
nawet dla niej było tajemnicą.
-
Mama wie?! – rzekł nieco bardziej stanowczym tonem blondyn na co Ana
przewróciła oczy.
Jeszcze
tego brakowało by na imprezie zaczął ją traktować jak dziecko. W końcu są
dorośli...
-
Czy mogę cię porwać do tańca kochanie? – widząc napięta sytuację, Gregor musnął
dłoń Ane.
W
ten sposób postanowił zejść z niezbyt wygodnych tematów. Reszta zrobiła urocze
Awww pozwalając im odpłynąć w romantycznym tańcu przytulańcu.
-
Kochanie myślę, że za chwilę będziemy dzwonić po taksówkę... Co ty na to byśmy
udali się do naszego mieszkanka? – ostatnie dwa słowa wywołały przyjemny dreszcz
na skórze blondynki.
Nasze
mieszkanko... Ane zaświeciły się oczy. Chodź miło bawiła się w towarzystwie
dziewczyn i skoczków, to perspektywa wspólnej nocy w ich nowym domu... Zbliżyła
usta do ucha Gregora lekko je podgryzając wymruczała.
-
Chodźmy zatem.
Parka
podeszła do solenizanta i jego partnerki podziękować za cudowny wieczór. Manuel
i jego dziewczyna również postanowili już wrócić do siebie, więc pożegnali się
ze wszystkimi i tyle ich było widać.
Po
wyjściu Ane i Gregora oraz Manu i jego partnerki, pozostała 8 postanowiła dalej
kontynuować świętowanie urodzin solenizanta. Przyjezdne pary miały na tyle
drogi do domu, że wszyscy postanowili zostać u gospodarzy na noc. Bez sensu
było wzywać taksówkę, która musiałaby pokonać niespełna trzysta kilometrów
drogi zarówno w stronę Villach jak i Bad Mittendorf – miejsca gdzie mieszkali
Loitzlowie. Po drugie zarówno audi Thomasa jak i Wolfganga stało pod blokiem na
parkingu, więc to było najrozsądniejsze wyjście.
-
To się porobiło w tej naszej kadrze. – zaczął nagle Andreas. – Jeszcze półtora
miesiąca temu nie postawiłbym centa na to, że Ana kiedykolwiek wróci do
Schlierenzauera. A tymczasem co? Gruchające Morgeny już… nie gruchają, a Greana
na nowo tworzy związek… i do tego postanowili razem zamieszkać. Życie jest
przewrotne.
-
I kto by pomyślał, że wiecznie skakający z kwiatka na kwiatek Don Juan zostanie
usidlony. – zauważył Thomas podśmiewując się z przyjaciela. – Całe szczęście,
że już przestałeś wzdychać do mojej Madlen.
-
Twojej? – zapytał Martin. – To ja już nic nie rozumiem… Jesteście, nie
jesteście razem?
-
To… skomplikowane. – zaśmiała się Lena wypowiadając kolejny raz te same słowa.
-
Jesteśmy, tylko Lena jeszcze do siebie tego nie dopuszcza. – odrzekł Morgi z
uśmiechem.
-
Podziwiam ją, że daje radę z tobą w ogóle przebywać… - zauważyła Mirjam. –
Będziesz miał w końcu dziecko z inną.
Thomas
mimowolnie spojrzał w stronę Leny. Ona uśmiechnęła się nieśmiało i zamoczyła
usta w winie. Faktycznie… za jej cierpliwość, za jej dobroć i za jej serce, powinien
ją nosić na rękach.
-
Dlatego ją kocham. – rzekł i chwycił rękę dziewczyny. – Bo pomimo, że zrobiłem
naprawdę paskudne rzeczy w swoim życiu… nie tylko jej z resztą. Ona nigdy nie
postawiła na mnie krzyżyka. – tutaj złożył pocałunek na jej dłoni. – Lena jest
najwspanialszą dziewczyną jaką znam i mam nadzieję, że pomimo mojego
nieogarnięcia życiowego, ona będzie w stanie jednak kroczyć u mego boku.
Madlen
przegryzła wargę będąc niezwykle poruszoną szczerością w słowach blondyna. Czy
była w stanie jak zauważył Morgi kroczyć u jego boku pomimo przeciwności?
Oczywiście! Również go kochała i nie wyobrażała sobie życia bez niego, nawet
jeśli w tym życiu pojawi się mała istotka… nawet jeśli w tym życiu przyjdzie
jej częściej znosić osobę Kristiny. Wiedziała, że razem jakoś dadzą sobie radę.
Splotła swoje palce z palcami Morgena i znacząco na niego spojrzała. Nie widząc
w jego niebieskich tęczówkach, niczego oprócz bezwzględnej miłości, wpadła na
szatański pomysł. Chwyciła w rękę kieliszek z winem i niby to przypadkiem
przechyliła jego zawartość na koszulę chłopaka.
-
O Boże! – zachichotała odstawiając lampkę. – Tak strasznie przepraszam,
niezdara ze mnie. – mówiąc to podniosła się z krzesła. – Chodź Thomas, zapiorę
ci tą plamę, bo potem może nie zejść… - skierowała do blondyna puszczając mu
perskie oko. – A wy kochani bawcie się dalej. – odrzekła ze śmiechem, po czym
pociągnęła Morgena za rękę w stronę łazienki.
***
Ana
i Gregor mieli nadzieję, że nie będą musieli długo czekać by zakosztować
swojego towarzystwa. Taksówka dość szybko dowiozła ich do celu. Ana przygryzła
wargę
-
Nasza pierwsza wspólna noc w naszym nowym mieszkaniu...
Gregor
uśmiechnął się, po czym mocniej przytulił blondynkę do siebie by po chwili
zjechać rękoma na jej pośladki. Po chwili wrócił nimi do zamka kombinezonu,
który miała na sobie. Dziewczyna zachichotała. Chyba nigdy jej się to nie
znudzi. Ugryzła delikatnie jego wargi by po chwili pogłębić wspólny pocałunek.
Szatyn zdecydowanym ruchem opuścił rękawy kombinezonu, by w całości mógł
swobodnie opaść na podłogę. Ona natomiast zwinnie zabrała się za ściąganie jego
koszuli. Widząc jego kaloryfer zaczęła zmysłowo przejeżdżać po nim palcami.
Chłopak szybko zrzucił spodnie, całując dziewczynę po szyi. Chwycił ją
pośpiesznie w ramiona by szybko dojść do ich sypialni na piętrze. Zakręcił nią,
następnie postawił na podłodze, po czym zaczął odpinać biustonosz chowający
piersi blondynki. Po chwili uwolnione z misek stanika poczuły delikatny uścisk
jego palców na jej sutkach. Dziewczyna mocniej westchnęła wplatając dłonie we
włosy chłopaka. W pełni oddawała każda pieszczotę. Spoglądając ku dołowi
dostrzegła, że ma na sobie jeszcze bokserki więc ręce dość szybko znalazły się
na jego biodrach. Szybko zrzuciła z niego zbędne odzienie zatrzymując dłonie na
jego umięśnionych pośladkach. On wykonał ten sam zdecydowany ruch z jej
koronkowymi figami. Ponownie stali przed sobą nadzy w miłosnym uścisku. Spoglądając
w jej roziskrzone oczy delikatnie ułożył ją na ich wspólnym łóżku. Następnie
zaczął obdarowywać ją pocałunkami od piersi po obojczyki. Chwilę później jego
usta przywarły nieco mocniej do jej szyi co wywołało kolejny przyjemny dreszcz
na skórze Ane. Dziewczyna tymczasem zawadiacko się uśmiechnęła. Znowu to on
górował, postanowiła więc nieco bardziej przejąć inicjatywę. Jej usta zaczęły
zapamiętale całować usta chłopaka, by po chwili znaleźć się w innym punkcie
jego ciała. Przygryzła delikatnie jego ucho by zjechać z pocałunkami nieco
niżej na jego tors. Tymczasem jej dłonie pozwalały sobie na coraz odważniejsze
ruchy, co wyraźnie podobało się chłopakowi. Nie potrzebowali słów by wiedzieć
czego oboje pragną. Po raz kolejny spojrzeli sobie w oczy, pogłębiając wzajemny
pocałunek. Teraz on podjął decyzję, że chce być na górze. Zjechał dłońmi ku jej
udom czule je pieszcząc, po czym delikatnie je otworzył. Byli gotowi na kolejne
nowe doznania. Szatyn cmoknął jej pępek powoli przybliżając swoje ciało do niej
samej. Po chwili poczuli już ze tworzą jedną całość... Dziewczyna odgięła swoje
ciało do tyłu czując jak przyjemna rozkosz wypełnia jej całe ciało. Kolejne
natarcia pozwoliły jeszcze bardziej oddać się przyjemności, a melodią dla ich
uszu były westchnienia towarzyszącemu zbliżeniu.
Po
wspólnych chwilach uniesień i uspokojeniu reakcji ciała, Ana oparła się na
łokciu wpatrując w rozanielonego szatyna.
-
Nie powinnam wracać do jej tematu podczas dzisiejszego wieczora... - rzekła
skruszona, na co chłopak lekko się uśmiechnął odgarniając jej włosy z policzków.
-
To prawda... Zamknijmy ten nieprzyjemny etap raz na zawsze... Nie chcę by
przeszłość miała wpływ na teraźniejszość, a co dopiero naszą wspólną przyszłość...
- powiedział Gregor, po chwili jednak się zreflektował, uniósł delikatnie brodę
blondynki i spytał. – Zanim rzucimy jednak wszystko w kąt... Chciałbym się
dowiedzieć o co ci chodziło z tą Wisłą...
Dziewczyna
ponownie tego wieczora przygryzła wargę. Zrobiła minę niewiniątka, po czym
powiedziała.
-
Jak wyjechałam z tego Liberca, czułam się jak wrak człowieka... W Wiśle
wyprawiliśmy urodziny Michaela i straciłam nieco kontrolę nad sobą i swoim
zachowaniem. – chłopak w tym momencie nerwowo się poruszył.
Straciła
kontrolę... Brzmiało to dość mocno z jej ust.
-
Ale przecież nie byłeś wtedy ze mną więc uznaję, że ze zdradą nie ma to nic
wspólnego. – uniosła nieco brew, widząc jego skrzywiony uśmiech dodała. – Z
opowiadania Leny wynika, że się tylko całowaliśmy... A ja nazwałam go twoim
imieniem... - Gregor tryumfalnie się uśmiechnął.
Nawet
gdy się rozstali, jej serce pozostało tylko jego. Odetchnął z ulgą, po czym
czule musnął jej usta.
-
Co było, a nie jest nie pisze się w rejestr... Zacznijmy zatem z czystymi
kartami, a Michaela mordką zajmę się przy kolejnym spotkaniu. – Ana głośno się
zaśmiała ma słowa chłopaka.
Wiedziała,
że są to tylko puste groźby, że nie zrobi nic co miałoby sprawić jej przykrość.
Ułożyła się wygodnie w jego silnych ramionach, po czym oddali się w ręce
Morfeusza.
***
Madlen
z mocno bijącym sercem, dziwnym uczuciem w dole brzucha wprowadziła Thomasa do
łazienki i przekręciła zamek. Morgi uniósł brew. Cóż ona wyczynia…
-
Zdejmuj koszulę Thomas. – rzekła ochryple i skierowała się do zlewu w celu
napełnienia go wodą.
Morgi
uśmiechnął się pod nosem, ale począł odpinać powoli guziki spoglądając jak Lena
ciężko opiera się o umywalkę i mocno ściska jej brzegi. Po chwili odwróciła się
w jego stronę. Thomas myślał, że za moment wystawi dłoń by odebrać materiał,
jednak jej oczy… płonęły. Zmierzyła gorącym spojrzeniem odkryty tors chłopaka
i… Rzuciła się w jego stronę atakując natarczywie jego usta swoimi. Morgi
pochwycił jej drobne ciało w swoje dłonie i mocniej do siebie przyciągnął. Lena
nie tracąc czasu wsunęła swoje ręce pod materiał jeszcze spoczywającej na
ramionach Thomasa koszuli, po czym szybkim ruchem ją z niego ściągnęła. Jęknęła
z zadowoleniem błądząc rękami po jego odkrytej skórze. Tom chodź zaskoczony,
nie mógł powiedzieć, że nie podobał mu się wybuch dziewczyny. By pójść krok
dalej, zsunął dłonie na jej biodra, które coraz mocniej na niego napierały, a
potem pochwycił jej pośladki i jednym zwinnym ruchem zarzucił ją sobie na swoje
biodra. Lena przegryzając jego wargę oplotła go nogami w pasie i rękami za
szyję, po czym pozwoliła się usadzić na… pralce jak mniemała. Thomas chwycił
twarz Leny w dłonie i zaczął całować ją z całą swą zawziętością. Dziewczyna
starała się odpowiadać na każdą jego pieszczotę i zaczęła kreślić czerwone ślady
paznokciami na jego ramionach. Kiedy Thomas zjechał z pocałunkami na szyję
blondynki, jedną ręką mocniej ją do siebie przysunął, a drugą zaczął ściągać
ramiączko od jej sukienki. Po niedługiej chwili ssał zawzięcie jej obojczyki
zostawiając tam mokre ślady. Lena odchyliła się do tyłu, uniosła biodra i
jeszcze mocniej przysunęła się do ciała chłopaka. Jęknęła przeciągle czując na
swoim łonie jego podniecenie. Morgi również zaczął nierówno oddychać, napierał
na nią biodrami coraz mocniej, po czym wyswobodził prawą pierś dziewczyny z
sukienki i jej beżowego stanika. Pochwycił w swoje usta różowy sutek, co Lena
skwitowała jeszcze głośniejszymi jękami. Nagle jej ręce zaczęły szukać sprzączki
od jego paska, po niedługiej chwili rozpięła już mu spodnie. Boże… dokąd to
wszystko zmierzało? Naprawdę mieli zamiar uprawiać seks w łazience przyjaciela…
na jego pralce? Lena czując, że nie da rady dłużej znieść ssących ust Morgena
na swej piersi, chwyciła jego twarz w dłonie i złączyła ich usta w namiętnym
pocałunku. Thomas ułożył swe dłonie na udach dziewczyny, po czym przesunął je
wyżej pod jej sukienkę. Gdy poczuł materiał jej satynowych stringów, warknął w
jej usta i przegryzł dolną wargę.
-
Każ mi przestać… - szepnął w jej usta, na co Lena trzymając jego głowę w rękach
tylko zachichotała.
Poruszyła
lekko biodrami i ponownie go pocałowała, mając nadzieję, że daje mu znak, iż ma
kontynuować. Thomas ponownie jęknął w jej usta, po czym wsunął prawą dłoń pod
materiał dolnej bielizny dziewczyny. Lena odchyliła głowę do tyłu mocniej
napierając na niego biodrami. Chłopak po chwili wsunął w nią jeden palec…
Madlen pisnęła upadając prawie plecami do tyłu. Tego było za wiele… to było
zbyt intensywne. Morgi jedną ręką podtrzymywał jej tyłów, a drugą prowadził ku
finałowi. Patrzył szeroko otwartymi oczami jak dziewczyna wije się w jego
ramionach. To był jeden z piękniejszych obrazów jakie widział w życiu. A
najlepszym było to, że to on jej sprawiał tę rozkosz. Postanowił zmienić kąt
ruchu dłoni, po czym poczuł jak mięśnie Leny zaciskają się na nim. Spojrzała na
niego zamroczonym spojrzeniem i… wszystko wokół Madlen wybuchło.
Kiedy
dziewczyna doszła do siebie, po bardzo intensywnych doświadczeniach, spojrzała
zawstydzona na chłopaka. Thomas uśmiechnął się na ten obrazek, chwycił jej
twarz w dłonie, po czym czule ją ucałował. Po chwili zapinał swój rozporek
zawadiacko uśmiechając się do dziewczyny.
-
Przepraszam… - rzekła Lena chowając
twarz w dłonie, kiedy Morgi poprawiał swój pasek.
Podszedł
do niej szybko i ponownie uniósł jej twarz dłońmi.
-
Kocham cię Madlen. – szepnął wesoło spoglądając jej w oczy, na co dziewczyna tylko
westchnęła.
Zeskoczyła
z urządzenia piorącego i jeszcze mocniej się zarumieniła. Co on z nią
wyprawiał…
-
Thomas… - zaczęła chcąc jakoś skomentować to do czego tutaj przed chwilą
doszło.
-
Wracajmy Madlen… długo nas nie ma. – wszedł jej w słowo unosząc rozbrajająco brew
w jej stronę. – A moja koszula jak poplamiona… tak poplamiona. Pójdę po nową, a
ty wracaj do reszty. – dodał podchodząc do dziewczyny i chwycił w dłoń jej
prawy policzek, kciukiem dotykając jej wargi. – Popraw się troszkę… - szepnął,
musnął jej usta i wyszedł.
A
Lena niedowierzająco spojrzała w swoje odbicie w lusterku. Potargane włosy,
zaczerwienione policzki, iskrzące się oczy i te czerwone ślady na jej szyi… Do
tego sukienka, która kompletnie nie była na swoim miejscu. Madlen zacisnęła
oczy, ale zaśmiała się zastawiając usta ręką. To było… niesamowicie
energetyczne zbliżenie. Czy teraz wszystko będzie o wiele prostsze? Za pewne
nie, ale Lena stwierdziła, że nie może dłużej chłopaka wodzić za nos. Przyszedł
chyba czas na poważne życiowe rozmowy i decyzje. Szybko doprowadziła się do
stanu używalności, ogarnęła bałagan, który narobili w łazience i ochoczo
wyskoczyła przez drzwi. Morgi akurat szedł w jej kierunku. Blondynka przygryzła
wargę nie mogąc powstrzymać wpełzającego uśmiechu na usta. Chłopak znacząco na
nią spojrzał, po czym wystawił rękę w jej kierunku. Lena bez skrepowania
złączyła ich palce by wrócić do przyjaciół. Co się okazało, Wolfi i Marika
udali się już na spoczynek do sypialni Andiego, Martin przysypiał przy stole, a
Kofi i Mirjam bujali się do wolnej muzyki. Barbara natomiast powoli sprzątała
ze stołu. Madlen odetchnęła z ulgą… może nikt ich nie słyszał… ponownie
zarumieniła się na tę myśl. Spojrzała porozumiewawczo na Thoma i oboje
postanowili pomóc Basi zanosić wszystko do kuchni.
Po
niedługiej chwili miejsce imprezy było już wysprzątane, a pary porozdzielane do
pokoi. W związku z tym, że Andi miał jedynie dwie sypialnie oraz salon, jedną
sypialnię zajmował już Wolfi z żoną, drugą dostali Martin i Barbara, Lena
natomiast zgodziła się dzielić z Thomasem kanapę w salonie. Może to nawet i
lepiej… nie przyjdzie im do głowy by robić nieprzyzwoite rzeczy w otwartej
przestrzeni. Ale czy na pewno? Andreas i Mirjam stwierdzili, że udadzą się do
mieszkania dziewczyny, która mieszkała nieopodal. Jak postanowili tak też się
stało. Po niedługim czasie w apartamencie Koflera zapanowała cisza i spokój.
Było
grubo po 1 w nocy, kiedy Lena odświeżona wyszła z łazienki. Będąc mądrzejszą o
doświadczenia z Willigen, ubrała na siebie długie spodnie od piżamy oraz
rozpinaną koszulę również z długim rękawem. Jednak czy w tej sytuacji miało to
jeszcze jakiekolwiek znacznie? Weszła do salonu, gdzie na kanapie leżał już
Thomas pod kołdrą i czekał na nią. Podniósł się na rękach i spojrzał na jej
wiele zasłaniającą piżamkę.
-
Jeśli myślisz, że ten strój nie gra mi na wyobraźni… to się grubo mylisz. –
zaśmiał się widząc jak dumna z siebie była dziewczyna.
On
oczywiście miał na sobie jedynie bokserki.
-
Myślę Thomas, że nawet jakbym miała na sobie worek po ziemniakach, to jedyną
twoją myślą było by w jaki sposób najszybciej możesz go ze mnie zdjąć. –
zauważyła podłączając telefon do ładowania, po czym usiadła na skraju ich
posłania.
-
Jak ty mnie dobrze znasz. – zaśmiał się odrzucając kołdrę i zrobił jej miejsce
obok siebie.
Lena
zaplotła włosy w warkocz, po czym ułożyła się na barku chłopaka. Wzięła głęboki
oddech, przełożyła kolano na jego udo i ułożyła płasko dłoń na jego mostku.
Miała mętlik w głowie… Jeszcze rano była pewna, że nie ma mowy o żadnym
powrocie do poprzedniej relacji, ale teraz? Po co się okłamywać, skoro na sam
jego widok serce przyspiesza swój rytm, a ręce same się rwą by go dotykać.
-
Przestań tyle myśleć, bo głowa ci paruje. – szepnął Thomas całując dziewczynę w
czubek głowy i mocniej otulił ją kołdrą prawie po sam nos.
-
Och Thomas… - westchnęła i uniosła na niego swój wzrok. – Nawet nie wiem co mam
ci powiedzieć… W mojej głowie jest sieczka… Z jednej strony boję się do ciebie
wrócić, ale z drugiej… wszystko na czele z moim sercem pcha mnie do ciebie.
Piękny popis dziś dałam…
-
Nie zaprzeczę. Wyglądałaś przewspaniale. – uśmiechnął się Morgi, na co Lena lekko
go szturchnęła ręką i zawstydzona schowała głowę pod kołdrę.
-
Nie robię takich rzeczy na co dzień… - z powrotem na niego spojrzała.
-
No ja myślę!
-
W sensie… nigdy nie byłam taka otwarta, taka wylewna… To ty sprawiłeś, że…
zwariowałam.
-
Mam nadzieję, że z miłości? – uśmiechnął się, lecz Lena pozostawiła to bez
komentarza jednak znacząco spojrzała w jego niebieskie tęczówki.
-
Co będzie jeśli dziecko przyjdzie na świat, a wy jednak zapragniecie do siebie
wrócić z Kristiną? – wyrzekła na jednym wdechu i spuściła wzrok.
-
Tak się nie stanie. – odrzekł z powagą chłopak i uniósł jej podbródek. – To
tego się boisz? Że cię zostawię? – Lena w odpowiedzi pokiwała lekko głową.
Thomas
westchnął i ułożył głowę na wznak wpatrując się w sufit.
-
Jak mam ci udowodnić, że szaleńczo jestem w tobie zakochany? Że nie wyobrażam
sobie życia bez ciebie? Że cały mój świat kręci się tylko wokół twojej osoby? –
zapytał jakby z pretensją. – Latam za tobą jak zakochany szczeniak… przyjmuję z
nieopisaną radością ochłapy, które mi dajesz… Co jeszcze mogę zrobić? – zapytał
i spojrzał w jej oczy. – Wiem, że na ciebie nie zasługuję, że za pewne nie
jestem dla ciebie odpowiednim mężczyzną… stojąc i patrząc na to wszystko z
boku, pewnie sam bym ci poradził byś kopnęła tego frajera w dupę, ale… To ja
jestem tym frajerem… beznadziejnie w tobie zakochanym i… - w tym momencie
dziewczyna chwyciła jego głowę w dłonie.
-
Ja też cię kocham Thomas. – powiedziała z uśmiechem. – Tak bardzo, że sprawia
mi to ból… Ale jestem w końcu masochistką, więc… - tutaj chłopak nie pozwolił
jej dokończyć, ponieważ wpił się w jej wargi.
Lena
westchnęła z zadowoleniem, ale postanowiła, że na dziś zdecydowanie wystarczy
uniesień, nawet pomimo tego, że chłopak nie został zaspokojony.
-
Możemy jeszcze wstrzymać się z ostateczną decyzją aż zdam wszystkie egzaminy? –
wypaliła. – Najpierw chciałabym w stu procentach poświęcić się maturze, a potem
zająć układaniem naszego wspólnego życia w trójkącie z Kristie. – Thomas
wybuchł śmiechem na te słowa.
Pokiwał
jednak twierdząco głową i mocniej przytulając do siebie dziewczynę, ułożył ich
do spania.
~~~
Cześć!
Rozdziały
imprezowe czas start... Dzisiaj można by rzec kontynuacja poprzednika u
Andreasa :)
Troszkę
emocjonalnie, troszkę burzliwie, ale u obu parek może w końcu wzejdzie słońce...
W końcu pralka wie to najlepiej (nie mogłam się oprzeć) :D
Greana
żyje w swojej krainie szczęśliwości, mieszkanko ma swój debiut zaliczony, a na
Morgeny cóż... Może w końcu przyjdzie czas na wyjaśnienie relacji :) Mamy
nadzieję, że na wesoły dobry humor rozdzialik jest.
Kolejny
to... Spojleruję, odwiedziny miłego gościa, więc... nadal będzie śmiesznie
(swoją drogą, jeden z moich ulubionych powoli rozdziałów) :D
Serdecznie
pozdrawiamy i do usłyszenia (może szybciej, czas pokaże) :*
Ania&Madziusa
Kochane :-D :*
OdpowiedzUsuńChyba nie muszę pisać, że uwielbiam wasze opowiadanie, a rozdział jest jak zawsze fantastyczny, co nie?
Greana żyje w swojej krainie szczęśliwości i bardzo dobrze… Niech jak najdłużej tak będzie i niech lepiej nikt nie próbuje zniszczyć ich uczucia…
Aczkolwiek moim zdaniem rozdział zdecydowanie wygrali (nie)gruchające do siebie Morgeny jednak… Oj cieszę się, że dali ponieść się emocją i, że porozmawiali sobie szczerze… Mam nadzieję, że Lenka szybko sobie poukłada w głowie i znów będzie z Thomasem, skoro tak bardzo się kochają…
Czekam z wielką niecierpliwością na nowy rozdział :-)
BU$KA <3 :D