poniedziałek, 22 lipca 2024

107. I że Cię nie opuszczę aż do śmierci!

Trzy tygodnie przepełnione były ciężką pracą dla każdego. Thomas wraz z Martinem trenowali do nowego sezonu w Villach pod okiem Heinza Kuttina, nie inaczej było z Leną, która szkoliła nowe programy na lodzie. Ana z Gregorem po uprzednich badaniach szatyna mogli przystąpić do skakania na igielicie. Próby były dość obiecujące zarówno dla trenujących w Villach jak i Stams, co z optymizmem pozwalało patrzeć w najbliższy letni sezon. Skoczkowie wykorzystali też moment na realizowanie założeń sponsorskich, czyli udział w reklamie, mającej na celu promocję przez wykorzystanie ich wizerunku. Tymczasem obecnie nadszedł długo wyczekiwany czas ślubu starszej siostry Thomasa i Ane, Christiny. Dziewczyny od samego rana chodziły podekscytowane samą ceremonią, ale też... Nieco zdenerwowane, bo wszystko było w powijakach.
- Na którą mamy tego fryzjera? Na 10? Zdążymy? – Ana spojrzała pytająco na Madlen.
Czekało ją wesele kolejnej siostry. Radosna uroczystość w rodzinnej miejscowości miała się odbyć późniejszym popołudniem, ale dziewczyny pierwsze przygotowania postanowiły ogarnąć w Villach by nie robić sztucznego tłumu w domu... Gdzie jak mniemały, przechodziła trzecia wojna światowa związana z szykowaniem panny młodej.
- Ana, powinnyśmy ze wszystkim zdążyć. Mam wyliczone co do minuty. – zaśmiała się Lena, na co starsza zmierzyła ją mrożącym spojrzeniem.
- Nie pomagasz... Na samą myśl o spóźnieniu na ślub własnej siostry...
- Nic się nie bój i tak jak mam zgadywać pewnie najwięcej stracimy na... Czekanie na Morgena. – teraz na ustach obu pojawił się wielki uśmiech.
Tak, Thomas potrafił dużo czasu poświęcić na przygotowania, o czym dziewczyny doskonale wiedziały.
- Gregor jest u Thomasa?
- A jakże, razem się pindrzą, więc kochana pakujemy klamotki i zasuwamy do fryzjera. Dobrze, że mamy makijażystkę tam pod ręką, bo nie chciałabym latać jeszcze przez pół miasta by cokolwiek ogarnąć.
- Najważniejsze by dotrzeć do Spittal na czas, a reszta... Już tylko nasza wola.
- Moja kolejna siostra wychodzi za mąż... Naprawdę nie mogę w to uwierzyć...
- Uwierz, bo za jakiś czas przyjdzie i nam się tak szykować. – zaśmiała się głośno Lena.
Dziewczyny szybko pożegnały się z domownikami Madlen i ruszyły na zaplanowane upiększanie.
Dwie godziny później dziewczyny były już gotowe do przemierzania kolejnych kilometrów. Panowie zdecydowali się na przyjazd pod wskazany przez blondynki adres, a stamtąd ruszyli do Spittal by zakończyć przygotowania do wielkiego wydarzenia.
- Nawet bez wyjściowych sukien wyglądacie jak... Milion dolarów. – uśmiechnął się Thomas, cmokając siostrę w policzek by zbliżyć się do Leny.
Ta również z wielkim uśmiechem zbliżyła się do partnera by słodko go przywitać. Ana spojrzała natomiast pytająco na Gregora.
- Kochanie, a ty co tak zamilkłeś? Aż tak cię poraziło?
- Poraziło mnie pierwszego dnia jak cię zobaczyłem. – mocniej przysunął ją do siebie by po chwili zatopić się w smaku jej ust.
- Będziesz cały wymalowany. – zaśmiała się blondynka delikatnie go odsuwając, po chwili lustrowały obu chłopaków.
W pełnej stylizacji robili wrażenie.
- Tylko nie przyćmijcie pana młodego... - uśmiechnęła się Lena.
- Na to jeszcze przyjdzie czas... - dziewczyny wymownie się na siebie spojrzały.
Chwilę temu właśnie o tym rozmawiały. Ale... Co by nie ukrywać, było zbyt wcześniej na tak poważne deklaracje.
- Gregor, Lena, tak na dobrą sprawę poznacie całą naszą rodzinkę, jak nastawienie? Jak samopoczucie? – spytał Thomas.
- Szczerze? Dobrze, że najbliższych mam chociaż zaznajomionych... Dużo was w tym Morgenowym światku? – spytał szatyn, co Ana skwitowała wielkim śmiechem.
- Hmmm... Cała brygada, biorąc pod uwagę, że jest nas czwórka młodych plus ciotki i wujkowie, rodzice rodziców...
- O, chociaż ostatnią pozycję mam z głowy! Gregor 1-0 dla mnie. – zaśmiała się Lena na samo miłe wspomnienie wizyty u dziadków Thomasa.
- Szczerze kochanie, nigdy nie liczyłam, ale spokojnie myślę, że rodzina Marcusa też może mieć nieco problemów z ogarnięciem naszej familii.
Thomas zachichotał widząc niepewną minę przyjaciela. Poklepał go jedną ręką po ramieniu mówiąc.
- Wiesz... Przynajmniej zdążysz poznać wszystkich zanim wręczysz zaproszenie na swój ślub.
- A żeś się brat czepił tematu... Myślę, że to jeszcze poczeka... - widząc uniesioną brew Gregora zaśmiała się głośno.
- A co, nie chcesz bym przerobił Cię na Panią Schlierenzauer?
- A może zostanie Panią Morgenstern z mężem Schlierenzauerem. – zaśmiał się Thomas drocząc się z młodszym towarzyszem.
Ana przewróciła oczami, ale po chwili uśmiechnęła się stwierdzając.
- A kto wie co jeszcze przyniesie nam przyszłość...
- Uuuu Gregor, moja siostra właśnie koncertowo daje ci kosza! – zaśmiał się Morgen.
- Thomas... Życie potrafi płatać figle, zresztą chyba Ty jesteś tego najlepszym przykładem. Jak to dobrze, że jesteśmy już na miejscu. – zaśmiała się Lena obwieszczając zabawny koniec trasy.
Wszyscy jak jeden mąż wparowali do domu Morgensternów. Tak jak się spodziewali w domu panował niezły rozgardiasz. Gudrun chodziła poddenerwowana jak na szpilkach, tymczasem jej mąż, wygodnie rozsiadł się w fotelu.
- Franz, nasza córka wychodzi za mąż, a ty...
- Kochanie, ale co ja mogę? Nie umaluję, nie ubiorę, najlepiej usunąć się z drogi. Panowie zapraszam. Panie na górę, w pokoju Ane czekają na was wasze kreacje. – dziewczyny pośpiesznie pokonały schody, a ich partnerzy poświęcili czas na miłą, krótką konwersację z Franzem.
Obie dziewczyny postawiły na błękit w eleganckim wydaniu. Mimowolnie się do siebie uśmiechnęły, od razu było widać, że mają podobny gust. Ana postawiła na suknię satynową ze zwiewnym szyfonowym dołem, okrywającą spory fragment pleców z dekoltem podkreślającym biust. Lena natomiast wybrała gorsetową kreację z tiulowym dołem, podkreślając wszystkie atuty swojego ciała z dekoltem w serce. Spojrzały wymownie na stojące obok szpilkowe sandały i biżuterię, którą miały nałożyć. Szybko dokończyły przygotowania, po czym gotowe postanowiły nie tracić czasu tylko udać się zbadać przygotowania najważniejszej dziś osoby czyli Christiny. Bez ceregieli Ana nacisnęła klamkę do sąsiedniego pokoju. Ich oczom ukazała się panna młoda wraz ze swoją przyjaciółką, która była jej główną świadkową.
- I jak uważacie, jest okej? – spytała obracając się wokół własnej osi.
- Nawet bardziej niż okej! – uśmiechnęła się Lena.
- Marcus oszaleje ze szczęścia, siostra wyglądasz lepiej jak milion dolarów. – Ana cmoknęła ją w policzek, dodając otuchy, po czym postanowiły nie zabierać ostatnich minut wolności siostry na zbędną dyskusję, ruszyły do swoich księciów.
I tak już się długo na nie naczekali. Czekał ich jeszcze dojazd do kościoła gdzie miała się odbyć długo wyczekiwana ceremonia. Będąc już na schodach, dziewczyny przeszły typową lustrację przez męskie grono. Kreacje tylko dopinały całokształt. Wyglądały naprawdę piękne tego dnia.
- Thomas, wnioskuję, że jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami.
- Bez dwóch zdań Gregor, bez dwóch zdań...
Franz natomiast mimowolnie się uśmiechnął widząc najmłodszą pociechę w tak dojrzałym wydaniu. Gudrun dość szybko zatrzymała się obok męża, po czym stanęła jak wryta. Kiedy one tak dorosły... Szybko zmieniła jednak tok myśli rzucając najmłodszym z grona pytanie.
- Byłyście może u Christiny? Jak przygotowania? – Ana udzieliła niemej odpowiedzi unosząc kciuk, bo była właśnie przytulana przez swojego ukochanego.
Nie inaczej było z Madlen, gdzie Thomas obdarzał swoją partnerkę miłymi czułościami. Pani z panem domu uśmiechnęli się na sam widok radosnych parek, może ich życie nie będzie katastrofą jak przewidywała matka skoczków. Młodzi postanowili nie robić więcej sztucznego tłumu w domu, więc oczekiwać na ślub zdecydowali się w kościele, bowiem za krótki moment wszystko miało się zaczynać. Chwilę później ich oczekiwanie przerwał zbliżający się samochód. Z oddali dostrzegli wóz panny młodej, wiec wszyscy udali się na swoje pozycje. Marcus i jego główny świadek stali już pod ołtarzem. Ana, Lena, siostra Marcusa oraz główna świadkowa ustawiły się po prawej stronie na schodkach w rzędzie. Po drugiej stronie stanął Thomas, Gregor oraz partner siostry. Wszystkie oczy skierowały się na wejście, gdzie stała Christina wraz z Franzem. Z głośników dało się słyszeć Ave Maria, następnie Franz począł wprowadzać swą córkę przez kościół. Gudrun od razu zaczęła płakać. Lena poczuła dreszcze na swej skórze. Spojrzała na Ane, która również miała świeczki w oczach. Moment naprawdę z każdą sekundą stawał się bardziej magiczny. Wzrok Madlen mimowolnie pomknął ku Thomasowi. Chłopak wpatrywał się w nią dziwnym spojrzeniem… Uśmiechnęła się do niego nieśmiało, po czym ponownie spojrzała na pannę młodą, którą teraz ojciec oddawał w ręce jej przyszłego męża. To w jaki sposób Christina i Marcus na siebie spojrzeli nie był do opisania. Ana bezwiednie chwyciła Len za rękę. Obie były w bardzo podniosłym nastroju. Ceremonia się zaczęła. Po niedługim czasie wprowadzenia, przyszedł moment na Pierwsze Czytanie. Ana wstała ze swojego miejsca i ruszyła na mównicę. Wbiła sobie paznokcie w rękę by nie zacząć płakać.
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.
Jej oczy co rusz uciekały na Gregora.
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje.
Kończąc, swój wzrok skierowała na młodą parę, koniec końców to do nich kierowała owe słowa. Uśmiechnęła się czule do swej starszej siostry, a następnie do nowego szwagra i na chwiejących się nogach zajęła swoje miejsce. Cała roztrzęsiona ponownie spojrzała na Gregora, patrzył na nią z nieopisaną miłością w oczach, następnie na Madlen, która cicho roniła łzy i wpatrywała się w roześmianego Thomasa. Po niedługiej chwili przyszedł czas na przysięgi. Lena mimowolnie spojrzała na Mogena. Z uśmiechem na ustach w myślach powtarzała sobie słowa, które wypowiadała Christina. Potem małżonkowie nałożyli sobie obrączki, następnie ksiądz w końcu pozwolił im się pocałować. W kaplicy nastał czas wielkich oklasków i wesołego śmiechu, bowiem pocałunek młodej pary… trwał nieco dłużej niż powinien. Po niedługiej chwili, świeżo upieczeni małżonkowie, w akompaniamencie marszu Mendelsona opuszczali mury świątyni. Przy wyjściu zostali obsypani ryżem, co skwitowali śmiechem i kolejnym pocałunkiem. Następnie nadszedł czas składania życzeń oraz zdjęć z najbliższymi. Wkrótce potem wszyscy goście prowadzeni przez młodą parę, ruszyli swoimi środkami transportu pod salę, na której miała odbyć się celebracja nowego małżeństwa w rodzinie. Ich oczom ukazała się pięknie przystrojona sala, z okrągłymi stołami, z dużą ilością miejsca do tańca. Cały klan rodzinny miał zająć miejsce przy jednym stole. Zanim jednak miał nastąpić czas konsumpcji i zabawy, to wesele standardowo zaczął pierwszy taniec młodej pary. Jakże by inaczej do walca wiedeńskiego... Wszyscy goście zrobili wielkie koło gdzie w środku miała swoje miejsce celebracja tańca młodych. Gregor i Thomas mocniej przytulili swoje partnerki, które pochłonięte były magią tego tańca... Tak powoli, ale jednocześnie z gracją. Jakby Christina i Marcus się nie stresowali. Patrząc sobie w oczy już jako szczęśliwi mąż i żona... Każdy krok, każdy gest oddawał to co czują... Emocje brały górę... A reszta? Reszta była dogłębnie wypełniona ich szczęściem. Po tańcu, Franz jako ojciec panny młodej chwycił kieliszek z szampanem i w niego zastukał.
- Kochani, bardzo dziękuję wam za przybycie... Ta piękna para jakiś czas temu zdecydowała się iść przez życie razem. Pamiętam ten moment, jako ojciec Christiny nie mogłem być bardziej szczęśliwszy widząc radość w jej oczach kiedy to nam obwieszczali. Jestem dumny, że Marcus stał się częścią tej rodziny... Zatem teraz kochani, napijmy się za zdrowie i szczęście tej pięknej pary!
Wszyscy jak jeden mąż unieśli kieliszki z szampanem, a panna młoda otarła kolejne łzy ze swoich policzków... Nie była już panną, należała do grona szczęśliwych żon, zakładających pełnoprawnie inną rodzinę. Po toaście nastał czas, na spożywanie pierwszych tego dnia posiłków.
- Thomas, widziałam twoje oświadczenie w mediach społecznościowych. – zaczęła Verena kiedy cała ósemka dostała swoje dania. – No piękne to zdjęcie ze smoczkiem. – zaśmiała się. – Czyj był to pomysł?
- W sumie to… Madlen. – odrzekł chłopak. – Stwierdziliśmy, że będzie to najłatwiejszy sposób do ogłoszenia radosnej nowiny wielu osobom na raz. Udzieliłem na ten temat jeszcze wywiadu, jedynego swoją drogą, w którym mam zamiar wypowiadać się na temat mojego życia osobistego. Powinien ukazać się w tym tygodniu.
- Mam nadzieję synu, że ta sytuacja… nie odbije się za bardzo na twojej jak i na karierze Madlen. – zauważyła Gudrun.
- Opinia publiczna w naszym przypadku na szczęście nie ma zbyt znaczenia. – odrzekła Lena. – Przynajmniej dla mnie.
- Dla mnie najważniejsze by tego nie roztrząsali. To nasze prywatne sprawy i tyle, ale z doświadczenia wiem i wy zapewne też… że media uwielbiają żerować na czyimś życiu, tym bardziej jeśli jest to osoba publiczna. – westchnął. – No cóż… będzie co ma być.
- Razem damy radę. – uśmiechnęła się Madlen i chwyciła rękę Morgiego.
- Do was mam jednak jedną prośbę. Nie dajcie się sprowokować… Nie pozwólcie się wciągnąć w jakąkolwiek rozmowę na ten temat. – powiedział Thomas, na co wszyscy jak jeden mąż skinęli głowami, po czym dalsza część konsumpcji przebiegała już w spokoju.
Po pysznym obiedzie oraz słodkim deserze, wodzirej zaprosił wszystkich do tańca. Cały stół najbliższej rodziny panny młodej, czując się zobligowani do pojawienia się na parkiecie, wszyscy razem ruszyli na salę do tańca. Po chwili Ana wirowała w ramionach Gregora, rodzice powoli bujali się nieopodal, Verena i Fritz tworzyli małe kółko ze swoimi dziećmi, a Lena została wciągnięta w objęcia Thomasa.
- Iskierko… - zaczął Morgi, kiedy muzyka trochę zwolniła, a Madlen zaczęła dziwnie wpatrywać się w oczy chłopaka.
- Chciałeś chyba powiedzieć… płomieniu. – zachichotała. – No pięknie to sparafrazowałeś.
- Lena… - westchnął chłopak. – Nawet nie wiesz ile mnie to kosztowało by o tym w ten sposób opowiedzieć. Nie chciałem zranić ciebie, ale nie chciałem również zranić Kristiny.
- Zrobiłeś to w najlepszy sposób z możliwych. – odrzekła dziewczyna obejmując go ramionami za szyję. – Nie jestem zła. Tak pięknie mówiłeś o naszej miłości, jednocześnie mając szacunek do łączącego cię uczucia z Kristiną. Myślę, że ona podziela moje zdanie.
- Myślisz, że to nie rozpęta kolejnej burzy?
- Po burzy zawsze wychodzi słońce Kochanie. – uśmiechnęła się czule. – Przestań się tym zamartwiać. Lepiej mnie pocałuj i zacznijmy się dobrze bawić, bo dziś… Czuję, że żyję, a świat się wywraca na drugą stronę! – zaczęła śpiewać, ponieważ zespół właśnie grał Queen - Don't Stop Me Now.
Thomas więc, niewiele myśląc skradł dziewczynie szybkiego całusa, a potem zakręcił jej ciałem. Tiulowa sukienka Madlen uniosła się do góry na co dziewczyna jeszcze głośniej się zaśmiała.
***
- A pamiętasz nasze ostatnie tańce w Willingen? – zapytał Gregor.
- Chyba nie chcesz bym tu pokazała wszystkim co potrafimy. – zaśmiała się blondynka delikatnie obracając się w rytm muzyki, by po chwili czule objąć kark partnera. – Pamiętaj, że to nie nasze wesele. To nie my mamy monopol na obserwacje, a Christina i Marcus. Zobacz jacy są szczęśliwi... – powiedziała patrząc mu w oczy.
Faktycznie na oczach młodych wymalowane było szczęście. Ich wielki dzień nadszedł i teraz mogli wspólnie z innymi celebrować moment.
- Właśnie się zamyśliłem na słowa nasze wesele...
- Gregor, na razie cieszmy się sobą, czas weselnych dzwonów też pewnie kiedyś i nam przyjdzie słyszeć...
- Widziałem jak na mnie patrzyłaś czytając o miłości w kościele... Przyznam się szczerze podziwiam, że udało Ci się nie zapłakać, ale wywiązałaś się z roli po mistrzowsku. Mnie aż przechodziły dreszcze...
- Nawet nie wiesz co czułam czytając te słowa... Teraz jednak pozostają te trzy rzeczy – wiara, nadzieja i miłość. A największa z nich jest miłość... - ponownie powtórzyła słowa, po czym zbliżyła się do chłopaka mocniej przytulając go w wolnym tańcu.
- Niech zatem miłość trwa nadal, wbrew wszystkiemu i wszystkim. – uśmiechnął się do niej  muskając delikatnie jej szyję.
- Dobra kochanie, zanim poznam cię z resztą rodziny czas zaszaleć, więc ogień na parkiecie! – zaśmiała się podskakując w rytm kolejnej piosenki, a on po raz kolejny słysząc jej śmiech zakręcił ją wokół własnej osi.
Po odrobinie parkietowych szaleństw, chłopak pokazał Ane miejsce do zajęcia przy ich wspólnym stole. Dziewczyna pokręciła jednak przecząco głową prowadząc go w inne miejsce na sali. Spojrzał pytająco, lecz bez zbędnych słów ruszył za nią. Po chwili znaleźli się przy stole zajmowanym przez seniorów. Ana przytuliła każdego z osobna na powitanie, po czym zajęła miejsce obok nich przy stole. Gregor widząc jej zachowanie, uczynił to samo czekając na dalszy rozwój wypadków.
- Kochanie, w samochodzie Lena powiedziała, że miała już okazję poznać moich kochanych dziadków zatem... Czas i na Ciebie. Od lewej, kochani dziadkowie od strony taty Stefan i Gertruda Morgenstern, a dalej dziadkowie od strony mamy Elza i Richard Weisser. A to moi mili jest Gregor... - dziadkowie od razu serdecznie się uśmiechnęli do chłopaka.
- Tak, tak, my doskonale wiemy, że jesteś całym światem naszego małego promyczka. – zaśmiała się Elza.
- I że masz niecne zamiary uprowadzić ją z rodu Morgensternów. – podchwycił Stefan.
Ana głośno zachichotała od razu przejmując pałeczkę w konwersacji z babciami natomiast, Richard poklepał przyjaźnie po ramieniu Gregora.
- Chłopcze, kiedy byłem w podobnym wieku jak wy, patrzyłem tak samo na Elzę... To czysta miłość. Pamiętaj by mocno ją trzymać i czerpać garściami. – szatyn pokiwał twierdząco głową, jednocześnie obserwując uśmiechającą się ukochaną.
- Piękna uroczystość, może i na waszym weselu przyjdzie nam niedługo się bawić. – zaśmiała się Gertruda.
- Babciu, czas pokaże komu zabiją prędzej dzwony. Może to Thomas będzie następny w kolejce...
- O tak, Lena jest piękną i mądra kobietą, ale cieszymy się, że i wam udało się odnaleźć siebie, bowiem łatwiej jest dwóm niż jednemu prowadzić życiowy wózek. – dodał Stefan na co Ana odpowiedziała kolejnym uśmiechem.
- Ale z Gregora też jest niezły przystojniak. – zaśmiała się Gertruda do męża, czym spowodowała taki sam nastrój u reszty obecnych przy stole.
- Liczymy, że uda wam się nas odwiedzić, wtedy spokojnie spędzimy nieco czasu i się lepiej poznamy. – Ana pokiwała twierdząco głową, po czym podziękowała dziadkom za chwilę rozmowy.
Chwyciła partnera za rękę i po raz kolejny ruszyli poskramiać taneczny parkiet.
- Teraz możesz powiedzieć Lenie, że jest 4-2 dla Ciebie. – zaśmiała się Ana zakładając ręce na szyi chłopaka.
Gregor pokręcił tylko twierdząco głową, ale fakt faktem, u Morgensternów nie można było się nudzić, bowiem była to dość liczna rodzinka. Przez głowę przemknęła mu kolejna myśl, skoro już są razem, może to czas żeby i jego rodzinę lepiej poznawała...
Tymczasem Madlen i Thomas, postanowili wyjść na zewnątrz zmęczeni kilkoma tańcami. Chłopak objął blondynkę ramieniem i wyprowadził do ogrodu, który był pięknie przystrojony w świecące girlandy lampeczek. Sceneria była bardzo romantyczna i napawała do miłosnych uniesień. Zasiedli w jednej z metalowych altanek. Morgi wyciągnął telefon i wraz z Leną poczynili sobie kilka słodkich selfie.
- Czemu tak dziwnie patrzyłeś na mnie w kościele? – wypaliła blondynka obracając się do chłopaka i przerzuciła swoje łydki przez jego kolana by być bliżej.
- Bo… zastanawiałem się czy to odpowiednia chwila by paść przed tobą na kolana. – odrzekł, a dziewczyna wybuchła śmiechem. – Nie śmiej się Lena… Poważnie, miałem przed oczami tylko ciebie w białej sukni… jak Robert prowadzi cię ku mojej osobie byś od tej pory należała tylko do mnie.
- Przecież ja jestem tylko twoja. – odrzekła dziewczyna i ucałowała jego policzek. – Ale skoro już zacząłeś… jaką suknię miałam na sobie? – zapytała, ale widząc jego minę wybuchła śmiechem.
- Ja tu poważne rzeczy do ciebie gadam, a ty się śmiejesz… - Lena na jego słowa lekko spoważniała.
- Thomas… naprawdę nie żartujesz?
- Nie czułaś tej podniosłej atmosfery? Nie wierzę, że nawet przez myśl ci nie przeszło… że przez jedną sekundę nie wyobraziłaś sobie naszego ślubu.
- Pamiętasz jak patrzyłam na ciebie podczas przysięgi? – zapytała z uśmiechem, na co chłopak kiwnął głową. – Jej słowa kierowałam do ciebie. – szepnęła i przegryzła wargę.
- Ja Thomas…
- … biorę sobie ciebie za męża…
- I ślubuję ci miłość. – tutaj Thomas szybko musnął usta Leny.
- Wierność… - zachichotała dziewczyna chwytając jego głowę w dłonie. – Oraz że cię nie opuszczę…
- Aż do śmierci! – odrzekł poważnie chłopak i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Madlen nadal całując blondyna, lekko się uniosła i zasiadła na nim okrakiem, a ręce Thomasa wylądowały na jej talii. Ich czułe uniesienia przerwało nagle ciche chrząknięcie.
- O Felix. – powiedział Morgi, po czym delikatnie pomógł wstać Lenie, a później sam się podniósł. – Witaj kuzynie. – dodał i przywitał się z chłopakiem mocnym uściskiem ręki. – Pozwól, że przedstawię ci…
- Madlen, piękna, młoda łyżwiarka… - wszedł mu w słowa kuzyn lustrując postać Leny i podał jej rękę. – Łamaczka skoczkowych serce. – zachichotał, na co Thomas mocniej przyciągnął do siebie blondynkę. – Wiedziałem kuzynie, że ciągnie cię do sławy, ale nie wiedziałem, że chciałeś byś na językach całego kraju, a może i nie tylko…
- Czy chciałem to pojęcie względne. – westchnął Thomas i skierował swe spojrzenie na partnerkę Felixa. – A twoja piękna towarzyszka to? – już miał na końcu języka by skomentować, że to kolejna dziewczyna kuzyna, nie chciał jednak go prowokować, ponieważ znając Felixa mógł on coś niestosownego rzucić względem Kristiny.
- Poznajcie Astrid. – uśmiechnął się Felix.
Lena i Thomas uprzejmie przywitali się z dziewczyną.
- A Felix jest od Gudrun czy od Franza? – zapytała Lena.
- Od cioci Gudrun, moja mama to jej rodzona siostra. – pospieszył z wyjaśnieniami Felix. – To wam się porobiło w życiu…
- No cóż, najważniejszy chyba, że się kochamy prawda? A reszta? Sama się ułoży. – zauważyła Lena.
- Wiesz Thomas… zawsze się zastanawiałem co widzą w tobie te wszystkie dziewczyny. – zaśmiał się Felix.
- Za pewno to samo co i w tobie. – odrzekł Thomas lekko się uśmiechając.
- Wyczuwam tu jakąś rywalizację. – zachichotała Madlen.
- Stare dzieje. – odrzekł Morgi i poklepał kuzyna po ramieniu. – Co u ciebie słychać Felix? Mama mówiła, że zdecydowałeś się na magisterkę. Mnie ciągnie do sportu i rywalizacji, a ciebie jak zawsze do tabelek i obliczeń. – kontynuował prowadząc wszystkich z powrotem na salę.
Felix się zaśmiał, po czym zaczął opowiadać o czekającej go w niedalekim czasie obronie pracy inżynierskiej oraz planach na kontynuację edukacji. Potem chwilę porozmawiał z Leną na temat jej minionych matur oraz planów na przyszłość. Następnie skupili się głównie na opowiadaniu śmiesznych historii z dzieciństwa obu blondynów. Śmiechu było co nie miara, na całe szczęście, ponieważ ani Thomas ani Lena nie mieli ochoty wypowiadać się na temat ich życia miłosnego w trójkącie z Kristie. Felix jednak jak i reszta rodziny mieli w sobie na tyle ogłady, że nikt więcej nie zaczynał tego tematu. Następnie wszyscy wrócili do stołu, ponieważ kuchnia podała kolejne ciepłe danie. Po jedzeniu oczywiście przyszedł czas na kolejne toasty, a potem tańce. Gregor tym razem poprowadził na parkiet Gudrun, a Ana wylądowała w ramionach Franza. Thomas natomiast zabrał Madlen do stołu, gdzie zasiadali dziadkowie, by w końcu mogła poznać Elzę i Richarda Weisserów – rodziców Gudrun. Morgi mając szacunek do dziadków, odwiedził ich zanim miał zamiar puścić oświadczenie w świat, aby osobiście poinformować o rollercosterze, który wydarzał się w jego życiu, także nie musieli teraz z niczego się tłumaczyć. Zarówno jedni jak i drudzy dziadkowie chcieli tylko szczęścia wnuczka, dlatego wspierali go w każdej decyzji jaką podjął. W miłych nastrojach konwersowali więc o błahych tematach, póki zespół nie zaczął nagle grać Walca Eugena Doga. Para nie mogła przejść obojętnie obok tak pięknej piosenki, dlatego po chwili wirowali po parkiecie niczym zawodowcy, koniec końców mieli tych walców już kilka odtańczonych. Thomas prowadził idealnie co rusz okręcając ciało Madlen dookoła własnej osi. Ona śmiejąc się w głos poddawała się każdemu jego ruchowi spoglądając jak suknia faluje jej w tańcu.
Wesele minęło w mgnieniu oka. Nim się spostrzegli, zabawa dobiegła końca i zaczął witać ich poranek dnia następnego. Kiedy wszyscy goście opuścili salę weselną, para młoda ruszyła do swojej wynajętej sypialni, a reszta najbliższej rodziny postanowiła udać się do domu Morgensternów na spoczynek.
- Och! Padam z nóg. – oznajmiła Ana wysiadając z taksówki i na bosaka ruszyła do domu prowadząc Gregora z rękę.
- Co by nie mówić, wesele było naprawdę udane. – skomentował Thomas pomagając wysiąść Madlen z samochodu.
- No dzieci, cieszę się, że trzymaliście fason i nikt się nie upił. – powiedziała Gudrun otwierając drzwi wejściowe.
- Oprócz Fritza chciałaś powiedzieć. – zaśmiał się Franz, po czym wszyscy ze śmiechem weszli do domu.
Czwórka młodych przyjaciół od razu udała się na piętro by w końcu móc zaznać trochę prywatności i odpocząć po jakże emocjonalnym, ale i imprezowym dniu.
- To co, wieczorem zmywamy się do ciebie Thomas? – zapytał Gregor stając pod drzwiami od pokoju Morgiego.
- A co? Masz już dosyć śledzących cię bacznie oczu Gudrun? – zaśmiała się Lena.
- Ekhm… zbyt wielu Morgensternów na raz. – westchnął chłopak, ale widząc minę Ane od razu się zaśmiał. – Ciebie kochanie nigdy nie będę miał dość. – uśmiechnął się rozbrajająco i ucałował policzek dziewczyny.
- Grabisz sobie Schlierenzauer grabisz… - pogroziła mu palcem, po czym spojrzała na blondwłosą parkę. – Thomas, w tym tygodniu masz zamiar jechać do Zakopanego na treningi?
- Tak, z Martinem i może Leną… jeszcze nie udało mi się jej przekonać.
- A co niby miałabym tam robić? – zaśmiała się młodsza.
- Lena, to już nie pamiętasz jak gościnni są Polacy? – zachichotała Ana mając na względzie ich ostatni pobyt w Wiśle. – W tym sezonie chyba ich kadra wrzuciła do Pucharu Świata jakiegoś świeżaka… czekaj jak mu było. Dawid Kubacki? Tak, chyba tak… - zastanawiała się dalej. – Blond włosy… niebieskie oczy… to co Lenusia lubi najbardziej. – zaśmiała się, a po niej prawie cała reszta, ponieważ Morgen patrzył na siostrę z irytacją.
- Ana… ty lepiej pilnuj sobie Gregora na tym waszym urlopie. – warknął. – Śmiem twierdzić, iż ma o wiele więcej fanek… niż ty. – odgryzł się Thomas.
Ana zrobiła urażoną minę, na co pozostała trójka się zaśmiała.
- Żegnam! – powiedziała odwracając się na pięcie i pociągnęła Gregora za sobą.
Szatyn zdążył tylko się uśmiechnąć i pomachać pozostałej dwójce, po chwili już ich nie było. Lena spojrzała na Thomasa i przegryzła wargę. Chwyciła go obiema rękami za poły marynarki przyciągając jego usta do swoich. Blondyn z uśmiechem objął jej talię, po czym złączeni w namiętnym pocałunku weszli do środka zatrzaskując drzwi.
~~~
Witajcie, cześć i czołem! <3
Pierwszy weselny rozdział za nami… dwa przed nami ;D O ile… kiedykolwiek do tego dojdzie :D I ciekawe… która para pierwsza usłyszy ślubne dzwony :D Może macie jakieś przeczucia? Dzielcie się nimi w komentarzach ;) O ile… ktokolwiek oprócz Alikus (pozdrawiamy) tutaj zagląda…
Fajny, trochę przechodni rozdział, dający nieco oddechu… przed tym co przed nami :D Wchodzimy powoli w kilka rozdziałów wakacyjnych… a potem? Się okaże :D Czytajcie pilnie i czekajcie wytrwale, bo my jak zawsze… nie osiadamy na laurach :D Dziać się musi, ale żeby nie straszyć… Pamiętajcie, że Miłość wszystko znosi i wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje!
Pozdrawiamy <3
Ania&Madziusa

1 komentarz:

  1. Kochane :* <3

    Na samym początku bardzo przepraszam, że dopiero teraz komentuję…. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tą długą obsuwę…
    Piszcie, że to taki fajny, trochę przechodni rozdział, ale prawda jest taka, że jest naprawdę cudowny i nawet nie wiecie jak miło się go czytało… Dosłownie przy czytaniu uśmiech miałam coraz szerzy :-)
    Szczerze mówiąc nawet nie próbuje zgadywać dla której pary jako pierwszej zabiją ślubne dzwony, bo po was już wszystkiego mogę się spodziewać (oj nie zdziwiłabym się gdybyście zrobiły podwójny ślub)… Aczkolwiek mam wielką nadzieję, że nic ani nikt nie spróbuje zniszczyć tej sielanki trwającej u obu par :-)
    O boże czy ja dobrze przypuszczam, że pojawi się nasz Dawid? Kochane ja już nie mogę się doczekać tych rozdziałów :-D

    Również was serdecznie pozdrawiam i ściskam czekając z wielką niecierpliwością na kolejny rozdział :-)
    BU$KA <3 :D

    OdpowiedzUsuń