Następnego dnia
w jednym z pokoi koło godziny 7 rano pierwsza przebudziła się Ana. Spoglądając
czule na szatyna chciała dać mu jeszcze odpocząć, jednakże nastał jedyny
słuszny czas by chłopak mógł swobodnie wyjść z domu. Oczywiście istniało ryzyko
spotkania z rodzicami, ale od czego ma się oddanego brata i najdroższą przyjaciółkę?
Tak, ta dwójka mogła zająć się Gudrun i Franzem jednak trzeba było szybko
zacząć wprowadzać plan w życie. Przybliżyła się znacząco do chłopaka by
ucałować jego policzek.
- Greg... Już
czas...
- Ana, Ana czy
ja mógłbym tak już spać i spać u Twego boku bez zbędnego budzenia?
- Da się
zrobić... Z tym, że zaraz jak zobaczy Cię Gudrun nie zostanie z ciebie mokra
plama. - blondynka zachichotała na samo wyobrażenie wściekłej matki.
Chociaż była
dorosła dalej czuła, że często traktuje się ją jak dziecko... Była pewna, że
ostatnie sytuacje ponownie zbliżyły ją do Gregora, nie tylko emocjonalnie, ale
także fizycznie. Czuła jak bardzo mu zależy pytanie czy na to wszystko nie było
za wcześnie? Czy zaufanie można tak szybko reaktywować? Tego akurat pewna nie
była... Jednak w tym momencie serce zdecydowanie wygrywało z podejściem rozumu.
Z zadumy blondynkę szybko wyrwało przejechanie palcami po jej nagim brzuchu w
kierunku piersi. Ana mimowolnie wzdrygnęła. Ten czuły gest wyjątkowo sprawiał
jej przyjemność, ale... Tym razem stawiał do pionu.
- Greg! Jak się
nie sprężymy to nas nakryją...
- I niech
nakrywają. - rzekł wyraźnie pewny siebie chłopak czule muskając zgłębianie za
uchem partnerki.
Ana cicho
zachichotała czując jak usta chłopaka zbliżają się w kierunku jej warg. Tym
razem dziewczyna delikatnie odsunęła chłopaka od siebie nie dając mu
oczekiwanej przyjemności.
- Greg... Co
będzie jak Gudrun znów tu wskoczy? Przecież nie będziesz sunął po rynnie w
dół...
- Ana jeśli
tylko zajdzie taka potrzeba to zrobił bym nawet i to, ale z drugiej strony… -
dziewczyna spojrzała pytająco na szatyna czekając na to co rozumie przez hasło
"druga strona".
- Z drugiej
strony czy my... Do siebie nie wróciliśmy?
- Ah Greg... -
Ana delikatnie się uśmiechnęła pozostawiając chłopaka bez odpowiedzi, po czym
zaczęła przygotowywać się do bieżącego dnia.
- Idę sprawdzić
jak sytuacja na froncie... A ty tymczasem... - rzekła spoglądając czule na
szatyna. - Nie wychodź z tego pokoju, a gdybyś słyszał głosy...
- Wiem, wiem mam
schować się do szafy. - ten tekst ponownie rozbawił zakochaną dwójkę.
Następnie
blondynka opuściła pokój, który był ich oazą tej nocy. Ana uważnie zaczęła
przeglądać dolną część budynku. Kuchnia - czysto, jadalnia i salon tak samo...
Zostało jeszcze przejście w holu tu również nic nie zwróciło jej uwagi. Więc z
uśmiechem stwierdziła iż misja "wyprowadzić cało Gregora" może
zakończyć się powodzeniem. Jedno dotknięcie dłoni jej barku sprawiło, iż gwałtownie
podskoczyła.
- Matko kochana!
- Ana czy Ty się
mnie boisz? - dziewczyna pokręciła przecząco głową w duchu ustalając jak
odpowiedzieć na kolejne pytanie, które zapewnię nasunie się ojcu. - Co tutaj
robisz?
- A ty tato? -
Ana z uśmiechem przytuliła się do ojca szybko wywracając przysłowiowego kota
ogonem.
- Ja chciałem
pójść sprawdzić co robił Hans pod naszym domem...
- Hans, ten od
lawety?
- Nie inaczej.
Wyobraź sobie kochanie, że jakiś dupek na blachach z Innsbrucka zastawił wjazd
sąsiadom z garażu...
- Chryste Panie!
Powiedz tylko, że nie chodzi o srebrne audi...
- Tak, Ana
córeczko co ci chodzi po głowie? - rzucił szybko Franz widząc ubierającą w
pośpiechu kurtkę córkę.
- Tato nie
zatrzymuj mnie proszę, bo inaczej zabiorą Mój samochód!
- Ale ty masz
już dwa wygrane samochody... Po co ci trzeci?
- Do rozbijania!
- wymyśliła na poczekaniu blondynka, po czym szybko wyparowała z domu by
uniknąć totalnej wtopy w związku z pojawieniem się Gregora.
Widząc jej
zupełne roztargnienie Franz pokiwał tylko głową i ruszył ponownie w kierunku
salonu.
***
Thomas obudził się,
kiedy pierwsze promienie sobotniego poranka padły na jego twarz. Gdy otworzył
oczy i przyzwyczaił je do jasności, przed sobą ujrzał pięknie wyeksponowane
łopatki Madlen skryte pod kaskadą opadających jej długich, blond włosów.
Uśmiechnął się mimowolnie… Delikatnie, nie chcąc, bowiem obudzić dziewczyny
położył swoją dłoń na jej nagich plecach. Ten obrazek spodobał mu się jeszcze
bardziej. Jej gładka skóra sprawiła, że poczuł miłe mrowienia na opuszkach
palców, które wędrowały coraz to wyżej w stronę jego serca. W efekcie poczuł
jak tętno mu przyspiesza, a krew niespokojnie zaczęła krążyć w jego żyłach. Ta
dziewczyna nawet po prostu śpiąc i leżąc potrafiła wprowadzić go w blogi stan
podniecenia… Co się okazało, po chwili nawet dało się to zauważyć. Odsunął się
od dziewczyny i wziął kilka głębszych oddechów. Nie pomogło, więc przytulił się
do niej całując i muskając skórę jej ramienia. Lena oczywiście nie pozostała
niewzruszona na jego działania, wiec w mig się obudziła z błogim uśmiechem na
ustach.
- Dzień dobry
Kochanie… - powiedziała przeciągając zgłoski. – Mogłabym tak budzić się co
rano…
- Da się zrobić…
Musisz tylko… - Lena przerwała mu w pół zdania.
- Tak, wiem…
Zamieszkać z tobą. – odrzekła odwracając się do chłopaka buzią. – Jeszcze
trochę, a mnie przekonasz… - rzekła przysuwając się w jego stronę. – Ale nie wiem,
co na to twój organizm…
- Mój organizm?
- No tak…
przecież każdego ranka po spędzeniu ze mną nocy cała twoja krew gromadzi się
tylko w jednym miejscu na twoim ciele. – powiedziała ze śmiechem, oczy kierując
w stronę centralnego ośrodka jego umięśnionego ciała.
- Akurat z tego
powinnaś się cieszyć… Nikt nigdy tak na mnie nie działał. – odrzekł zawadiacko
się uśmiechając wciągając dziewczynę na siebie.
Lena
zachichotała i ułożyła się na chłopaku całując jego usta.
- No nie wiem
czy jest się, z czego cieszyć. Co rano budzi mnie dziwnie twarda rzecz
wbijająca się albo w moje plecy albo brzuch. – rzekła nie mogąc powstrzymać
śmiechu.
- Osz ty mała! –
zaśmiał się Morgi jeszcze szczelniej przyciągając ją do siebie.
- Mała!? Nie
będę mówić co jest małe… - śmiechom nie było widać końca.
- A tak
właściwie… Pamiętasz naszą pierwszą wspólnie spędzoną noc? I każdą następną?
- Tą w tym
motelu co popsuł nam się autobus?
- Dokładnie…
Nawet nie wiesz ile musiałem się zawsze namęczyć by okiełzać swojego… -
dziewczyna nie pozwoliła mu dokończyć, ponieważ wybuchła niepohamowanym
śmiechem. – A teraz już nie muszę tego robić. - wyszczerzył się po chwili, a
Lena kręcąc głową zaczęła powoli całować jego usta.
Po krótkim,
czułym powitaniu, postanowili na dobre przywitać dzisiejszy dzień. Madlen
ochoczo wyskoczyła z łóżka i pognała do łazienki w celu kąpieli i załatwienia
porannej toalety, a Morgi ruszył na dół by zrobić ukochanej śniadanie.
Zapowiadało się bowiem, iż będą mieli bardzo intensywny dzień. Thomas
zaplanował zwiedzanie miasta i jego ulubionych miejsc w Spittal, a do tego
musieli jeszcze porozmawiać z Ane i Gregorem o kolejnych oskarżeniach. Mniemał,
że nastał czas by w końcu podjąć jakieś działania.
Po niedługim
czasie, pachnąca i odświeżona Madlen opuściła kabinę prysznicową by w końcu na
dobre powitać dzisiejszy dzień. Szybko narzuciła na siebie przygotowane
wcześniej ubrania i zawinęła mokre jeszcze włosy w turban. Odkręciła wodę i
zaczęła myć zęby, przez co nie usłyszała, że ktoś wchodzi do środka… Nie
widziała powodu zamykania łazienki, więc drzwi zostawiła otwarte. Osobnikiem,
który zakłócił jej poranne ogarnianko był… Gregor. Myśląc, że to jego
dziewczyna zajmuje pomieszczenie, postanowił bez ceregieli wskoczyć do środka.
Nie widząc twarzy ani włosów osoby stojącej przed nim, założył, że jest to
właśnie Ana. Nie zastanawiając się więc ani chwili pochwycił ją w swoje ramiona
i nagle… Usłyszał pisk… Z tym, że… To nie był pisk Ane. Odskoczył od Leny jak
oparzony patrząc na nią z przerażeniem. Lena o mało co nie dostała zawału,
ponieważ nie spodziewała się nikogo… A przecież dotyk Morgiego poznała by od
razu, więc Gregor tym bardziej ją zaskoczył. Patrzyła na szatyna przestraszona,
ale po chwili oboje wybuchli gromkim śmiechem.
- Lepiej nie mów
Morgenowi, że mnie obłapiałeś w jego osobistej toalecie, bo śmiem twierdzić, iż
może się to dla ciebie źle skończyć. – śmiała się Lena.
- Przepraszam
cię Lenka… Myślałem, że to Ana…
- Lepiej nie
myśl Schlierenzauer… Lepiej nie myśl. – blondynka pokręciła głową, na co Gregor
wyszczerzył swoje zęby. – Jak tam nocka? Nikt was nie nakrył? – zapytała
puszczając mu oczko.
- Na całe
szczęście nie, ale… Wyjście stąd będzie trudniejsze. – westchnął.
- Już Ana coś
wymyśli… - rzekła młodsza i nagle oboje zastygli w bezruchu, ponieważ za
drzwiami dało słyszeć się kroki, a potem…
- Lena? – to
była Gudrun. – Wszystko w porządku?
Madlen
popatrzyła szeroko otwartymi oczyma na szatyna… Co robić?! Co robić?!
- Eee… Wszystko
w porządku pani Morgenstern. – odrzekła drżącym głosem.
- Thomas, dał
byś jej spokój. Niech się dziewczyna w spokoju umaluje. – powiedziała kobieta,
po czym parka przerażonych przyjaciół usłyszała jak odchodzi.
Oboje odetchnęli
z ulgą, ale… Gudrun zeszła na dół kręcąc głową, na fakt, że Thomas aż tak
bardzo lata za tą dziewczyną, po czym weszła do kuchni i… oniemiała. Thomas,
stał przy blacie kuchennym i coś kroił.
- Thomas? Co ty
tutaj robisz? – wypaliła.
- Witaj mamusiu…
Tak, bardzo dobrze spałem. Dziękuję, że pytasz… - odrzekł poirytowany Thomas.
- Ale… Byłam
przekonana, że słyszę męski głos w łazience… Że Lena… Wydawało mi się, że to z
tobą rozmawia. – powiedziała Gudrun ze skonsternowaną miną.
Thomas poruszył
się nieznacznie, jednak postanowił nic po sobie nie pokazywać. Nałożył maskę na
twarz i uśmiechnął się do matki.
- Pewnie gadała
przez telefon… Sprawdzę to. – rzucił tylko, po czym nie czekając na jej reakcję
pognał do góry.
Wparował do
łazienki nie zważając na to co może tam zastać i… Nikogo w niej nie było… Co
do… Wciągnął ostro powietrze do płuc i bez zastanowienia wparował do swojego
pokoju.
- Czy wyście
powariowali? – warknął widząc Len w towarzystwie Gregora. – Matka was słyszała…
Lena, co on robił z tobą w łazience? – zapytał ze złością.
- Thomas,
uspokój się… - szepnęła widząc jego zazdrość. – Gregor pomylił drzwi. Nic złego
się nie stało. – uśmiechnęła się ciepło łapiąc go za dłoń.
- Ja z wami
zwariuję… - pokręcił głową, po czym wychylił głowę przez drzwi. – Droga wolna…
- szepnął do kumpla i wypuścił go z pomieszczenia.
Kiedy drzwi na
Gregorem się zamknęły, Tom spojrzał z wyrzutem na swoją dziewczynę.
- Lena?
- Kochanie… No
mówię ci, że nic się nie wydarzyło. – odpowiedziała powstrzymując śmiech.
- Ehh…
Wprowadzisz mnie do grobu dziewczyno. Chodź na śniadanie.
- Muszę jeszcze
wysuszyć włosy. Pomóż lepiej Ane wyprowadzić stąd bez lipy Schlieriego. –
zaproponowała, a Tom nie widząc lepszego wyjścia z roztargnieniem spowodowanym
przez blondynkę wyszedł ze swojego pokoju i wszedł do królestwa siostry…
***
- Hej Hans! Jak
miło Cię widzieć...
- Witaj w domu
nasza mistrzyni. Co ciekawego słychać? Już odpoczęłaś?
- Media nie dają
zapomnieć o sezonie... - Ana mimowolnie wzdrygnęła ramionami.
Cała ta chora
sytuacja nie pozwalała w pełni cieszyć się z minionych sukcesów. Co gorsza...
Nie uchronnie zbliżały się matury, a głowy do nauki ostatnio brakowało.
- Ana... Zarówno
ja jak i każdy mieszkaniec Spittal jest po Twojej stronie. Zobaczysz wszystko
będzie dobrze. - uśmiechnął się przyjaźnie laweciarz, dodając jej nieco więcej
pewności i spokoju.
- Panie Hans
dziękuję za te ciepłe i miłe słowa, ale... Będzie jeszcze lepiej jak spuści pan
ten samochód na dół.
- Ana, Ana
przecież to nie Twoje auto, więc co się martwisz?
- Panie Hans...
Problem tkwi w tym, że moje… tylko przyjaciel, który zobowiązał się przywieźć
te auto jest baranem co nie umie parkować... - na same słowa parsknęła
śmiechem.
Dobrze wiedziała
przecież, w jakim wzburzeniu emocjonalnym był Gregor, kiedy zawitał do Spittal.
- Ana... Prawo
jest prawem i obowiązuje każdego bez względu na to czy jest się znanym
skoczkiem czy nie.
- Wiem panie
Hans, dlatego powiem krótko i rzeczowo... Ile?
- Co ile? -
zaśmiał się tym razem stojący obok mężczyzna.
- Panie Hans, po
starej znajomości, dam tyle ile trzeba i będzie po sprawie dobrze?
- Dziecko do
czego ty mnie namawiasz... Ale okej, możemy się umówić, że przeprosisz
sąsiadów, przerzucisz auto i...
- Dam panu 300
euro i będzie po sprawie.
Oboje się zaśmiali,
ostatecznie stwierdzając, iż warto żyć dobrze z sąsiadami tym bardziej w takim
małym mieście. Blondynka podjechała nieco bliżej swojej posesji i wróciła do
domu kontynuować akcje "przeszmuglować Gregora - part 2". Po drodze
sprawdziła obecność rodziców na najniższym poziomie domu, po czym ruszyła z
informacjami do pokoju, który należał do niej.
Ana z uśmiechem
wparowała do swojego pokoju, po czym klepnęła Gregora po ramieniu.
- No kochany…
wisisz mi 500 euro. – szatyn mimowolnie
wybałuszył oczy słysząc taką sumę
- Co jest grane?
Za co niby?
- 300 za Twój
samochód, 200 za moje dobre serce. – przyglądający się wszystkiemu Thomas,
również nie mógł pohamować śmiechu.
- Siostra, dryg
do interesów jak nic masz po mnie. – Ana w odpowiedzi pokiwała głową, następnie
zaczęła zdawać relacje z rozeznania.
- Ani tata ani
mama już nie śpią, reszta raczej jeszcze słodko śpi. Thom będziecie mi z Leną niezbędni by
poczynić kroki do tego by wyprowadzić tego oto pana…
- A nie może
zjechać rynną jak strażak? – rzucił Morgen, czym wywołał ponowny uśmiech na
twarzy siostry i lekkie wzburzenie Gregora.
Widząc to Ana
podeszła do partnera i go lekko przytuliła.
- Chyba nie
chcesz zaszkodzić jego… sprzętowi? – tym
razem cała trójka nie mogła się pohamować by śmiechem skomentować tekst
Ane.
Ciche
chrząknięcie Lenki przywołało wszystkich do porządku.
- Nie chce
przeszkadzać tej wesołej zabawie, ale… nie koniecznie mamy wiele czasu. Więc
komu w drogę temu…
- Kopa! – dokończyli
zdanie wszyscy, po czym Ana dokończyła realizacje planu.
- Pamiętaj, po
jakiejś minucie jak gdyby nigdy nic, zapukaj czy zadzwoń i wtedy…
- Wtedy znów cię
pocałuje. – powiedział Greg prezentując
jednocześnie rządek swoich ząbków.
- To też, ale
pamiętaj na razie nie gwarantujmy szoku rodzicom. Spokojnie, dam Ci znać kiedy
nie będzie żadnych barier…
- Mamuśka i tak
dostanie zawału. – zaśmiał się Morgen klepiąc siostrę i Gregora.
- Musi to jakoś
przetrawić Thom, nie ma wyboru… Dobrze wiesz, że ja, że my nie potrafimy
inaczej. – uśmiechnęła się Ana, po czym wskazała drogę blondynom by poszli
przodem i czyścili drogę ucieczki szatynowi.
Morgi miał zająć
się odwracaniem uwagi Gudrun natomiast Lena miała skupić się na Franzu.
Wiadomym było, iż akcja wyprowadzić Gregora nie będzie należeć do
najprostszych, dlatego wszystko skutecznie przemyśleli.
- Dzień dobry
panie Franz. – zaczęła młodsza blondynka pierwszą część planu.
Zagadywanie pana
Morgensterna nie było trudnym zadaniem. Wiele ich łączyło, także strona sportowa,
więc z tytułu pana Franza nie powinni spodziewać się żadnych problemów. Ana z
uśmiechem mocniej ujęła dłoń partnera. Nadeszła kolej na Thomasa i akcję
odwrócić uwagę Gudrun. Rodzicielka blondynów zajmowała obecnie kuchnie, która
łączyła się z dolnymi pomieszczeniami domu.
- Jak to wyjdzie
to…
- Będziemy
mistrzami. – zaśmiała się Ana, czekając na znak uniesionego kciuka przez Lenę.
Młodsza
blondynka miała go pokazać w momencie, gdy Thom konkretnie zajmie się mamą, a
ona wstanie by wraz z Franzem obejrzeć resztę trofeów Morgensternów. Widząc
podnoszącą się od stołu młodszą przyjaciółkę wspólnie odetchnęli z ulgą. Czyżby
miało pójść jak po maśle? Dziewczyna z góry kiwnęła głową na znak podziękowań,
po czym ruszyła cicho do przodu.
- Ciocia Ana? A
kto to? Nowy wujek? – Gregor mimowolnie zasłonił usta dłonią by nie wybuchnąć
śmiechem.
Nie chcieli się
ujawnić w ten sposób. Ba, nawet nie mogli tego uczynić.
- Chris skarbie,
ciocia obiecuje później Ci wszystko wyjaśnić. A teraz idź do toalety i obiecaj
mi, że to, co teraz widzisz będzie naszą małą słodką tajemnicą dobrze?
- Dobrze ciocia,
ale…
- Kochanie
obiecuje, że się wszystkiego dowiesz w swoim czasie. A tymczasem… - oboje
pokazali sobie porozumiewawczy znak zamykanego zamka na buzi, czym wywołali
uśmiech na twarzy Gregora.
Kto by pomyślał,
że od małego dziecka zależeć będzie całe powodzenie ich akcji. Ana dość szybko
wraz z szatynem pokonali rząd schodów, który ich czekał, po czym widząc czystą
drogę do drzwi wyjściowych udali się by zrealizować ostatnią część planu –
wyjście i ponowne zjawienie się skoczka u Morgensternów. Blondynka musnęła
czule jego policzek, po czym bez zbędnych skrupułów wypchnęła chłopaka z domu.
- Minuta
pamiętaj. – dało się tylko słyszeć na odchodne jej głos.
Tymczasem z
kuchni dało się słyszeć głosy pani Gudrun. Kobieta miała ochotę ruszyć ku
schodom w kierunku pokoju blondynki by ją zbudzić na śniadanie. Jakież było
zdziwienie kobiety, gdy ujrzała najmłodszą pociechę funkcjonującą w salonie.
- Ty już na
nogach Ana? Myślałam, że jeszcze śpisz, szczególnie po wczorajszych
wrażeniach...
- Mamo... Nie
wracajmy do tego. Nie chce psuć domowej atmosfery tym, co ma miejsce wokół
mojej osoby... Cieszmy się swoim towarzystwem. - dziewczyna czuła troskę matki
jak i całej rodziny.
Wiedziała, że
wszyscy chcąc nie chcąc żyją tym, co nastąpiło po sezonie. Gudrun poklepała
córkę po ramieniu prosząc jednocześnie by pomogła w przygotowaniu nakryć do
śniadania. Ana mimowolnie się uśmiechnęła czekając na dzwonek, który miał
zwiastować przybycie szatyna. Zgodnie z umówieniem zadzwonił po krótkiej chwili
oczekiwania. Gudrun spojrzała pytająco na córkę to na Thomasa, który w jednej
chwili zjawił się w salonie Morgensternów.
- A kogoż to
niesie?
- Pójdę
sprawdzić. - blondynka udała zastanawiającą minę, po czym bez zbędnych słów
ruszyła podskokiem w kierunku drzwi wejściowych. - Gregor?! - dziewczyna po raz
kolejny udała wielkie zaskoczenie puszczając oczko do swojego chłopaka.
- Ciebie również
miło widzieć Ana, mogę? - zawodnicy cicho zachichotali, potwierdzając tym samym,
że są mistrzami konspiracji.
Wszystko poszło
jak po maśle, teraz trzeba było stawić czoła innym wyzwaniom mianowicie
spotkaniu z całą rodziną Morgenstern. Szatyn doskonale wiedział, iż po
ostatniej jego wizycie wszystko ulegnie zmianie... Po rozstaniu stał się osobą
niekoniecznie chcianą w tych progach. Nie oczekiwał ciepła i przyjemnego
powitania tylko raczej gromu w oczach rodzicielki Ane.
- Ana kto
przyszedł? - na horyzoncie przedpokoju zjawiła się Gudrun trzymająca w dłoni
łyżeczki.
Widząc szatyna
nie kryła swoich uczuć. Grymas na twarzy i trzęsąca się dłoń zdradzały wszystko,
co miała do powiedzenia.
- Ana możesz mi
wyjaśnić co on tu robi?
- Mamo... Nie
wiem czy wiesz, ale łączy nas wspólna sprawa. Musimy rozwiązać ten problem
razem.
- Ana... To on
Cię w to wszystko...
- Nie kończ mamo
proszę, szkoda nerwów. - kobieta mimowolnie się wzdrygnęła.
Nie miała
pojęcia co kieruje najmłodszym dzieckiem by tak pozwalać wejść sobie na głowę.
Postanowiła tym się jednak teraz nie zajmować lecz skupić się na rodzinie
czekającej w jadalni. Wierzyła, że prędzej czy później jej córka zdobędzie się
na szczerość wobec niej i wszystkich by wyjaśnić tę zagwozdkę.
- Skoro pan już
tu jest panie Schlierenzauer zapraszamy do stołu na śniadanie. - powiedziała
niemal przez zaciśnięte zęby Gudrun.
Ana poklepała
delikatnie Gregora po ramieniu.
- Nie martw się
jakoś to będzie.
- Jakoś? Ona...
Ma wiele racji. Może nie powinienem tutaj być.
- Greg, zaufaj
mi. Przywyknie. Dzisiejsze śniadanie będzie ją nieco boleć, ale... Musi to
zaakceptować. Kocham Cię wiesz?
- Wiem. Ja
Ciebie również. - szepnął przeciągając czule ostatnie słowa.
Następnie
delikatnie musnął jej policzek i ruszył za nią ku jadalni gdzie czekała
pozostała część rodziny. Pojawienie się szatyna wywołało niemałe poruszenie.
Zdziwienie zagościło na twarzy ojca oraz sióstr, które były świadome tego, że
wiele się zmieniło. Zagęszczoną atmosferę postanowił rozluźnić nieco Thomas,
który wraz z Leną wstał od stołu powitać kumpla.
- Cześć Gregor!
- powiedział blondyn, lekko poklepując kolegę po plecach.
Następnie Lena z
uśmiechem cicho szepnęła.
- Bądź dzielny
Greg. - szatyn odwzajemnił uśmiech przyjaciółki, po czym powitał się z resztą
domowników i zajął miejsce u boku Ane.
Czujne oko
Gudrun obserwowało każdy ruch Gregora co nie umknęło uwadze skoczkini.
Dziewczyna położyła dłoń na dłoni chłopaka, która spoczywała na jego udzie by
dodać mu nieco otuchy. Trzeba było przyznać, że nie można było porównać
wczorajszej podniosłej atmosfery przy kolacji z tym co miało miejsce teraz.
- Możecie mi wyjaśnić
co to ma wszystko znaczyć? - postanowiła ostatecznie ruszyć temat pani
Morgenstern.
Ana spojrzała
niepewnie na Thomasa to Lene, szukając wsparcia w ich oczach. Czy to był ten
moment? Konsternacyjną ciszę postanowił ruszyć nie kto inny jak mały Chris,
który nie do końca rozumiejąc sytuacji strzelił.
- Nowy wujek,
nowy wujek...
- Po moim
trupie... - żachnęła się mimowolnie Gudrun.
Ana pokręciła
głową. Nie, nie, nie tak miało to wyglądać, ale skoro nie miała wyboru musiała
to powiedzieć właśnie w tym momencie.
- Kochani mówi
się, że w każdym zdaniu może tkwić ziarno prawdy i nie inaczej jest z tym co
powiedział Chris... - zaczęła delikatnie sterować najmłodsza z sióstr
Morgenstern wyczekując reakcji reszty rodziny.
Mogła dostrzec
mieszane uczucia u większej jej części, ale nie u matki. Oczywiście nie
oczekiwała wsparcia i zrozumienia wręcz przeciwnie niechęci, aczkolwiek Gudrun
musiała zaakceptować to co zaraz powie. Ukrywanie uczuć na nic bowiem by się
nie zdało...
- Ane chyba nie
chcesz powiedzieć, że ty i on, że wy... - ostatnie słowa przez usta matki nie
zostały wypowiedziane.
Blondynka
spojrzała na czerwieniące się od złości policzki matki.
- Tak mamo... po
ostatnich wydarzeniach postanowiliśmy dać sobie z Gregorem kolejną szansę...
- Chyba żartujesz?
- ponownie wtrąciła się matka blondynów nie ukrywając swej irytacji i niechęci.
Reszta rodziny
obserwowała natomiast jak rodzicielka toczy nie małą emocjonalną walkę z
najmłodszą pociechą.
- Nie mamo. W
tym co mówię nie ma cienia żartu, wszystko jest na serio. Greg i ja na nowo
jesteśmy razem. - blondynka nieco silniej zaakcentowała ostatnie zdanie
obserwując ponownie reakcję matki.
Gudrun przecząco
pokiwała głową, łapiąc mocniej oddech. Dziewczyna na dobre przejęła się tym co
zobaczyła. Trudno, rozlanego mleka nie wleje się z powrotem do butelki... Uczuć
też nie da się szybko odmienić, kiedy na dobre tkwią w sercu.
- Mamo wszystko
dobrze? - tym razem pytanie padło z ust Christiny siedzącej obok rodzicielki.
- Jak może być
dobrze skoro Twoja siostra zupełnie nie wie co robi? - prychnęła mocniej z
ironią dodając Gudrun. - Czy ty się Ana nigdy nie nauczysz? Czy Ty zawsze
musisz robić na przekór? Nie tak Cię wychowałam...
- Dziewczyny
dosyć! - we rozmowę wsunął się wreszcie Franz.
Miał co prawda
słabość do najmłodszej pociechy, ale nie do końca rozumiał jej postępowanie. Wiedział
też, że wspólne śniadanie nie jest dobrym czasem na takie rozmowy, ale... Czasu
jednak nie cofnie. Mógł jedynie zapobiec dalszej konfrontacji żony z córką, co
na szczęście się udało.
- Mamo ja wiem,
że przeszłości nie da się zawrócić, ale... Zaufaj mi, zaufaj też jemu... Ja
wiem, że to nie jest proste lecz spróbuj.
- Już raz
spróbowałam i wyszło co wyszło. - Ana spojrzała bezradnie na Thoma to na Len.
Wiedziała, że
łatwo nie będzie, kiedyś może jednak uda się przełknąć tę pigułkę. Całe
śniadanie upłynęło już w dość napiętej i stresogennej atmosferze. Dziewczyna
ukradkowo spojrzała na swego chłopaka to na ciętą Gudrun. Stwierdzając, że nie
należy już bardziej zagęszczać klimatu postanowiła wykorzystać moment by szybko
oddalić się od stołu i w spokoju omówić plan demaskowania Dominici i Steina.
Ujęła mocniej dłoń szatyna i delikatnie wstała od stołu
- Na nas już
przyszła pora…
Dając tym samym
do zrozumienia Morgenom, iż czas na planowane narady.
~~~
Nadszedł czas wielkiego debiutu na bloggerze... Zgodnie z
obietnicą jest on dzisiaj i mamy nadzieję, że jest on jak najbardziej udany :)
Chyba nie da się nie zauważyć tej dużej dawki serwowanego śmiechu - udane poznawanie Leny i Thomasa, mały rozczulający Chris i na nowo para Schlierenzauerów... Chyba nie rozczarowałyśmy? Mimo, iż każdy ma swoje górki i doliny wierzymy, że i ta para odnajdzie swe wieczne szczęście u swego boku.
Kochane nasze bardzo dziękujemy Wam za to, że byłyście i mamy nadzieje na to, że nadal będziecie, bo Wasza obecność naprawdę bardzo nam dodaje energii do pisania :*
P.S. Jak się czujecie po sukcesie Kamila? Swoją drogą... Brawo on!
Pozdrawiamy Was serdecznie!
~~~
Witajcie kochane! :*
Chyba nie da się nie zauważyć tej dużej dawki serwowanego śmiechu - udane poznawanie Leny i Thomasa, mały rozczulający Chris i na nowo para Schlierenzauerów... Chyba nie rozczarowałyśmy? Mimo, iż każdy ma swoje górki i doliny wierzymy, że i ta para odnajdzie swe wieczne szczęście u swego boku.
Kochane nasze bardzo dziękujemy Wam za to, że byłyście i mamy nadzieje na to, że nadal będziecie, bo Wasza obecność naprawdę bardzo nam dodaje energii do pisania :*
P.S. Jak się czujecie po sukcesie Kamila? Swoją drogą... Brawo on!
Pozdrawiamy Was serdecznie!
Ania&Madziusa
Hej :-
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze boski, cudowny aż prawie pękłam ze śmiechu…
To było do przewidzenia, że wiadomość o tym, że Ann ponownie jest z Gregorem nie wywoła entuzjazmu u członków jej rodziny i cieszę się, że moje czarne myśli nie sprawdziły się odnośnie reakcji Gudrun, bo szczerze mówiąc strasznie się bałam, że po spotkaniu chłopaka z mamą Ann faktycznie zostanie z niego jedynie mokra plama…
Aczkolwiek pomimo tego, że rozumiem zachowanie Gundrun to liczę, że z czasem zaakceptuje decyzję Ann a także, że teraz pomiędzy blondynką a Gregorem będzie panowała tylko taka słodka sielanka oraz, że wspólnie wymyślą skurczny sposób oczyszczenia się z zarzutów brania dopingu przy jednoczesnym pozbyciu się na dobre Dominiki…
A w kwestii Madlen i Thomasa to nic dodać nic ująć… Po prostu sama słodycz i mam wielką nadzieję, że tak już pomiędzy nimi pozostanie…
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
BU$KA <3 :*
P.S. Bardzo się cieszę z sukcesu Kamila… Dokonał czegoś naprawdę niebywałego i wielkiego…
P.S.S. Nie macie za co dziękować :-) Ta ja dziękuję Wam za takie wspaniałe opowiadanie, które z przyjemnością się czyta :* :*
Debiut na bloggerze oczywiście, że udany nawet w 200%!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za swoją nieobecność w komentarzach, ale wiedzcie, że cały czas jestem i czytam :)
Rozdział jak zawsze wywołał szeroki uśmiech na mojej twarzy, a w szczególności ten moment w łazience - ich miny, gdy zorientowali się, że to nie ich drugie połówki - chciałabym to zobaczyć :P
Mam nadzieję, że wszystko powoli się zacznie układać i problemy z czasem po prostu przestaną istnieć. Nasze obie pary całkowicie na to zasługują :)
Buziaki,
Verity
Hej :)
OdpowiedzUsuńdebiut na bloggerze nie mógł być lepszy :D Już sam tytuł tego rozdziału powoduje baaardzo szeroki uśmiech na twarzy o wybuchu głośnego śmiechu nie mówiąc ;)
Czytając ten rozdział co chwilę dosłownie na mojej mordce widać było uśmiech, aż niektórzy mogliby się zastanawiać, co za radosne nowiny lub śmieszne historie widzę na ekranie - rozmowy między ANą i Gregorem, akcja łazienka, Lena i Thomas, a już mały Chris wygrał wszystko :D. Ten rozdział dał dużo dawkę radości, za którą bardzo Wam dziękuje, bo jak wiadomo nie każdego dnia świeci słońce.
Końcówka już nie była tak radosna, ale wierzę, że Ana i Gregor uczą się na błędach i będą wiedzieli, że nie mogą zaprzepaścić drugiej szansy, zwłaszcza, że czeka ich teraz walka na zupełnie innym polu i zdecydowanie wsparcie bliskich będzie potrzebne. Wierzę, że zjednoczone siły team Schlierenzauerów i team Morgenów wygra nie tylko każdą kolejną bitwę, ale również wojnę :)
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy tej szalonej historii :)
Pozdrowienia!