Reaktywacja…
Ania&Madziusa
1. Życie w rytmie sportu.
Środa 15.10 Villach
W mieszkaniu Martina Kocha od samego rana trwały intensywne
przygotowania do sezonu skoków narciarskich. Dla Thomasa ten sezon miał być
inny niż zwykle... Bronił Kryształowej Kuli, był mistrzem olimpijskim, a od
mistrza... Cóż, oczekuję się równie świetnej formy w kolejnym sezonie. Młody
austriacki zawodnik czuł presję, ale jak zawsze zachowywał pełen
profesjonalizm.
- Ana, nie widziałaś może gdzieś moich gogli? – zapytał młodszą
siostrę.
- Widziałam, ale nie dam ci ich gdy nie dasz mi mojego laptopa.
- Myślałem, że pójdziesz ze mną na trening poskakać?
- Poskakać? – entuzjastycznie zareagowała blondynka.
Dziewczyna tymczasowo żyła z nim w mieszkaniu kolegi z kadry. Sama
postanowiła iść w ślady brata kiedy zaczął skakać... Właśnie miała zacząć swój
kolejny sezon w Pucharze.
- To co, wyskoczysz razem z nami i Martinem na skocznię? – spytał
blondyn.
- Jak mogłabym odmówić!
- No i to w tobie kocham siostra, moja krew. – rzekł zbijając z
nią pewnie piątkę.
Oboje byli bardzo ambitni. Thomas należał do grona utytułowanych
zawodników. Dla Ane był nie tylko bratem, był również bliskim przyjacielem
dającym wsparcie i pomoc gdy tego potrzebowała. Szczególnie po upadku, który
zabrał jej zwycięstwo w ostatnim konkursie w Oslo. Pomógł jej się nie tylko
pozbierać, dał jej również wsparcie i motywację na kolejny sezon z nadzieją na
lepsze wyniki. Dość szybko się pozbierała i zaczęła treningi, ale nie z kadrą
żeńską tylko z bratem. To on dawał jej rady i starał się korygować jej błędy.
Ane była zadowolona z tego obrotu sprawy. Teraz oboje siedzieli na kanapie i
rozmawiali o ukochanym sporcie.
- I pomyśleć, że kolejny sezon przed nami... Pamiętasz mój
pierwszy raz na Alpenarenie? – spytała z lekką nostalgią w głosie Ana.
- Oczywiście! Miałaś pełne gacie strachu, ale w oczach... Iskry...
Miałaś 9 lat gdy zajęłaś miejsce na belce dużej skoczni. I wiesz co... Cieszę
się, że poszłaś w moje ślady, bo masz potencjał. – uśmiechnął się delikatnie ją
obejmując. – Wracając do tematu wiesz, gdzie te gogle?
- Wiszą na przedpokoju Morgi...
- Oświeć mnie gdzie, bo ich nie widziałem... - rzucił Thomas, na
co Ana ruszyła za bratem we wskazanym wcześniej kierunku.
Dość szybko znalazła brakujący element sportowego sprzętu Thomasa.
- Braciszku, zaraz chyba przyjdzie inwestować wypłatę w okulary...
- Że ja niby dziadem jestem!? – rzucił w nią czapką Redbulla
Thomas, po czym oboje zaczęli się śmiać co wzbudziło zainteresowanie gospodarza
domu.
- A co tutaj się wyrabia? – spytał Martin.
- Thomas nie może pogodzić się z nieuchronnie upływającym
czasem... Brat 22 wiosenki za pasem! – zaczęła droczyć się z nim blondynka.
- My tu gadu, gadu, a skocznia wzywa. Alex nie lubi spóźnień.
Kadra nie będzie na nas czekać, jedziemy Thomas? – spytał Koch.
- Oczywiście, team w gotowości. – pokazał spakowaną torbę swoją i
siostry. – Myślisz, że trener pozwoli Ane z nami poskakać? – blondyn uraczył
pytaniem kadrowego kumpla.
- Oczywiście, że tak, w końcu czy Austria może stanąć na drodze do
sukcesu damskiej gwieździe tego sportu? Ana jesteś gotowa? – uśmiechnął się
Martin, na co skoczkini lekko się zarumieniła na myśl o miłych słowach
doświadczonego zawodnika.
- Oczywiście, że gotowa, to na co czekamy?!
- Thomas, nie wyprzesz się siostry. Jej determinacja, charakterek
to cały Morgenstern. – zaśmiał się Martin, po czym całą trojką w pogodnych
nastrojach ruszyli w kierunku Alpenareny.
Ich oczom od razu ukazała się niewielka grupka reprezentantów
Austrii.
- Chodź, przedstawię cię chłopakom! – powiedział podekscytowany
Thomas na myśl o kolejnym wspólnym treningu z siostrą. – Panowie, mam zaszczyt
przedstawić moją najmłodszą siostrę Ane. A to Wolfgang Loitzl, Arthur Pauli i
mój serdeczny przyjaciel Andreas Koffler.
- Nareszcie będziemy mieli okazję osobiście się przekonać co
potrafisz. – zatarł ręce Andreas. – Miło w końcu poznać. – dodał z uśmiechem.
- A co, aż tyle o mnie mój brat mówił? Dodał, że jestem lepsza od
niego? – zaśmiała się blondynka dostając z łokcia od brata.
- Nie szczędził pochwał, ale nadal uważa, że jest lepszy. –
zaśmiał się Arthur.
Miłą konwersację przerwało pojawienie się trenera. Po ustaleniu
planu treningowego, zwróceniu uwagi na problemy poszczególnych zawodników
polecił wszystkim zabrać się za przygotowanie do skoków.
- Trenerze... Czy ja mogę mieć nietypowe pytanie? Czy moja siostra
mogłaby dziś z nami skakać? – Thomas spytał niepewnie dość zasadniczego
Pointnera.
- Czyżby Ana Morgenstern, wschodząca gwiazda skoków kobiet? Miło w
końcu poznać po tym co się działo w ubiegłym sezonie. Jeśli masz chęć,
zapraszam... Ale ostrzegam... - przerwał na moment trener, widząc jej lekki
rumieniec na twarzy. – Nie ma u mnie taryfy ulgowej ze względu na płeć. –
zaśmiał się Alex na widok ich pytającego spojrzenia.
- Nie potrzebuję takowej, lubię ciężko pracować. – oznajmiła
pewnie blondynka, na co trener pokiwał z uznaniem głową na słowa dziewczyny.
Od razu dostrzegł podobieństwo do trenowanego przez siebie
wcześniej skoczka. Oboje młodzi, oboje zdeterminowani, oboje gotowi do ciężkiej
pracy by osiągnąć założone cele.
- To na co jeszcze czekacie? Szybciutko na skocznię.
Młodym adeptom dyscypliny nie trzeba było powtarzać. Dość szybko
stawili się obok pozostałych kadrowiczów by oddać swoje skoki treningowe.
Pokrótce…
- Starajcie się zlikwidować błędy, o których wam mówiłem. –
powiedział trener przez mikrofon.
Zawodnicy słysząc w głośniku uwagi zabrali się do pracy. Dla
Morgiego były to naprawdę ważne treningi. W tym sezonie miał bowiem bronić
tytułu. Skoczkowie podążyli w kierunku belki startowej i po kolei zaczęli
oddawać skoki. Ana postanowiła wystartować przed Thomasem, chciała z dołu
obejrzeć skok brata i obadać w jakiej formie znajduje się obecnie. Gdy zajęła
miejsce na belce, sprawdziła narty i zaczęła zjeżdżać z zeskoku. W locie
poczuła przyjemny wiatr, który umożliwił jej oddanie dalekiego skoku
zwieńczonego telemarkiem. Ten miała dopracowany na ostatni guzik. Była naprawdę
zadowolona z próby, biorąc pod uwagę punkt konstrukcyjny Alpenareny. 98 metrów,
czyli poza rozmiar skoczni. Uśmiechnęła się mimowolnie na myśl o udanym dniu.
Zawodnicy pokiwali z uznaniem głową na widok jej odległości, bowiem to co
powiedział o siostrze Morgi, miało odzwierciedlenie w rzeczywistości. Wszyscy
jak jeden mąż unieśli oczy ku górze, bo został już ostatni skok dnia
dzisiejszego. Skok jej brata. Ścisnęła kciuki gdy zaczął swoją próbę. Mimo, że
był to zwykły trening oboje tak samo poważnie podchodzili do postawionych
zadań.
Po treningu wszyscy tryskali energią. Z entuzjazmem patrzyli na
nadchodzący sezon. Udali się do budki zespołu, gdzie zaczęli się przebierać. W
pewnym momencie rozległo się pukanie. Był to trener, ale nie był sam. Przy nim
stał młodzieniec, którego nigdy wcześniej nie widzieli.
- Chciałbym wam kogoś przedstawić. Od dzisiaj Gregor dołącza do
kadry narodowej. Poznajcie go bliżej. – powiedział Pointner.
Skoczkowie zaczęli bacznie się przyglądać chłopakowi, który zjawił
się z Alexem. Co prawda słyszeli, że w kadrze ma się zjawić ktoś nowy, ale...
Nie spodziewali się takiego młodzika. Byli przekonani, że duch rywalizacji o
być albo nie być nabierze innego wymiaru. Na pewno będzie chciał się wykazać...
Przez chwilę zapanowała niezręczna cisza. Morgi postanowił więc rozluźnić nieco
panującą gęstą atmosferę. Co prawda mieli już zgrany zespół... Ale z decyzjami
trenera się nie dyskutuje.
- Thomas jestem. – podał
rękę chłopakowi by go nieco ośmielić.
W jego ślady poszła reszta kadry męskiej. Ku zaskoczeniu
wszystkich dość zdecydowanie przybił piątkę z Arthurem, który okazał się być
jego przyjacielem. Tymczasem z boku wszystkiemu przyglądała się Ana. Jak ma się
zachować? Czy ona też jest częścią tej drużyny? Stojący u boku brata dość
wysoki szatyn wyraźnie ją zaintrygował... Było w nim coś co przyciągało...
- Ana, nie powitasz nowego kompana w drużynie? – spytał nagle
Martin.
Dziewczyna zrobiła zdecydowany krok do przodu. Dopiero teraz
dostrzegła głębie jego spojrzenia. Brązowe, duże oczy... Poczuła, że serce
nieco mocniej zabiło...
- Ana Morgenstern. – dumnie wystawiła rękę pokazując swój
charakterek.
- Gregor Schlierenzauer. – przez pewien moment zaczął jej się
dziwnie przyglądać, po chwili zwrócił oczy ku Thomasowi nie do końca rozumiejąc
o co w tym wszystkim chodzi. – Czy ja mogę zadać nietypowe pytanie? – spytał
Gregor, nie spuszczając Ane z oka.
- Wal śmiało. – powiedział Koffi.
- Ana i Thomas mają to samo nazwisko... Czy wy jesteście
małżeństwem?
Wszyscy głośno zaczęli się śmiać po usłyszeniu pytania młodzika.
- Ana, może powiedz Gregorowi kim dla mnie jesteś? – powiedział ze
łzami w oczach Thomas.
- Myślisz, że wytrzymałabym z nim całe życie? Wystarczy wspólne
dzieciństwo! To mój starszy brat... - po
sprostowaniu blondynki na twarzy Gregora zagościł rumieniec wskazujący na
zawstydzenie.
Widząc jego lekkie zakłopotanie, Wolfgang jako najstarszy
zaproponował by chłopak opowiedział co nieco o sobie. Zaprosili go by usiadł
wśród nich. Można powiedzieć, że Loitzl uchylił nieco wejście do reprezentacji.
Ana usiadła obok Morgiego i Martina. Z tego miejsca miała dobry widok na
Gregora. Od początku zainteresował ją jego sposób bycia.
- Gregor, skąd do nas przyjechałeś i jak to się stało, że
skaczesz?
- Na co dzień trenuję w Innsbrucku gdzie się urodziłem niespełna
19 lat temu. W mojej rodzinie praktycznie wszyscy uprawiali jakieś sporty, więc
kwestia była tego co wybiorę... Stanęło na skokach narciarskich gdy miałem lat
8. Wtedy też postanowiłem udać się do szkoły w Stams. – po dłuższej wypowiedzi
zawodnika, skoczkowie wiedzieli więcej o nowym nabytku.
- Okej, my wiemy o tobie już dość dużo jak na początek... Może
chciałbyś wiedzieć coś więcej o nas? – zapytał Andreas.
- O was wydaje mi się wiem wszystko... W końcu sporo mistrzów w
kadrze... - powiedział Gregor co wywołało wielki uśmiech na twarzy Thomasa. –
Ale... – zawiesił się na moment, kierując swoje spojrzenie ku Ane.
- Nie wiem nic o tobie... Co robi dziewczyna w naszej kadrze? –
spytał zaskoczony.
- Skacze? – spytała dumnie, co Thomas zwieńczył śmiechem.
On doskonale wiedział jak zadziorna bywa jego siostra. Tęczówki
młodych zawodników ponownie się spotkały.
- To długa historia. W naszej rodzinie jestem trzecim pokoleniem
skoczków... Ana postanowiła udać się w moje ślady. Od roku skacze w narodowej
reprezentacji kobiet i stawia dość przednie kroki w tym sporcie. Bywały wzloty
i upadki jednak w dalszym ciągu trenuje, nie poddaje się co mnie bardzo cieszy.
A dzisiaj po raz pierwszy miała okazję poskakać z nami.
- Czyli mam do czynienia, ze skoczkiem. Rozumiem... Ale kobieta u
nas w zespole?
- Jeszcze nieraz pokaże ci gdzie twoje miejsce w szeregu panie
Schlierenzauer. – rzekła pewnie Ana co wywołało u chłopaków masę śmiechu.
Od razu zaczęli prowokacyjnie bawić się w boksowanie na znak batów,
które otrzymał Gregor od blondynki.
- Moja krew! – uśmiechnął się Thomas przybijając piątkę z Ane.
- Dobra, dobra panowie widzę, że macie masę niespożytkowanej
energii, czyli za słabo dziś trenowaliśmy... Na dziś zarządzam koniec, a za dwa
dni... Możecie się wykazać na skoczni przed nowym kolegą. Ane jeśli masz chęć
dołączyć, serdecznie zapraszam. – uśmiechnął się zachęcająco Pointner.
- Dziękuję za zaproszenie, z przyjemnością skorzystam. –
powiedziała blondynka, po czym udała się w kierunku Martina i Thomasa, z
którymi powędrowała do domu.
***
Niebieskooka blondynka szła jedną z ulic Villach. Było dość
chłodno. Owinięta czerwonym szalem, mocno przyciskała zeszyty do piersi. Był to
bowiem październik. Zimny wiatr rozwiewał jej jasne włosy. Idąc tak zastanawiała
się czy będzie ON. On czyli brat Ane. Ana była jej najlepszą przyjaciółką.
Razem chodziły do szkoły, razem siedziały, śmiały się i płakały. Były sobie jak
siostry. Tak inne, a jednak kochały się najbardziej na świecie. Kiedy jasnowłosa
dotarła do owego bloku, wzięła głęboki oddech i wciskając odpowiednią
kombinacje cyfr na domofonie przekroczyła próg drzwi. Szybko wybrała schody i
migiem pomknęła na piętro. Stanęła przed wejściem. Miała obawy. Wejść czy nie
wejść? Bała się…Wiedziała na pewno, że on tam jest. Bała się jego wzroku. Ale
dlaczego? Bo potajemnie kochała go całą sobą. Jednak on nawet jej nie zauważał.
Nie zdziwiłaby się gdyby nawet jej nie znał. Nieodwzajemniona miłość… to
najgorsze co człowieka może spotkać. Ana wiedziała… wiedziała, że Madlen kocha
Thomasa, ale była w rozterce. On miał już dziewczynę. Kristie, którą lubiła i
nie chciała niszczyć ich szczęścia… ale kosztem czego? Kosztem swojej
przyjaciółki. Widziała jak Lena cierpi… ale nie mogła nic poradzić. W końcu
Madlen odważyła się i położyła drobną dłoń na dzwonku. Przycisnęła dwa razy.
Serce coraz szybciej jej biło… żołądek podchodził do gardła. Nagle usłyszała
kroki. Po chwili stał przed nią sam Thomas Morgenstern. Wiedziała, że tak
będzie. Na jego widok oczy jej się zaświeciły, przez moment nic nie mówiła.
Thomas coraz bardziej jej się przyglądał. Wyglądała znajomo, ale nie mógł jej
skojarzyć.
- Cześć. – wydusiła z siebie w końcu Len.
- Cześć… jesteś? Skąd masz nasz adres… cóż też ludzie nie wymyślą…
fankom wstęp wzbroniony. – powiedział trochę niepewnie.
Lena słysząc jego słowa delikatnie się uśmiechnęła.
- No wiesz bracie… ty myślisz, że wszystko się kręci tylko wokół
ciebie. Lena akurat przyszła do mnie. – był to głos Ane.
Madlen uśmiechnęła się radośnie i wymijając w drzwiach
zdezorientowanego chłopaka, poszła przywitać się z przyjaciółką. Cmoknęła
blondynkę w policzek i podała jej zeszyty zaczynając się rozbierać.
- Czyli, że to jest twoja koleżanka? – zapytał Tom.
- Tak młotku. Poznaj Madlen. – powiedziała przedstawiając przyjaciółkę.
Ta niepewnie spojrzała na Morgiego. Próbowała zachowywać się
normalnie, ale nie bardzo jej to wychodziło. Nagle Thomas wyciągnął do niej
dłoń.
- Jak zapewne wiesz, Thomas jestem. – powiedział pewny siebie.
Lena spojrzała na jego rękę potem na jego twarz. Drżącą dłonią
dotknęła jego ręki.
- Madlen… Lena dla przyjaciół. – powiedziała delikatnie się
uśmiechając.
Czując jego uścisk myślała, że zaraz zemdleje. Czuła teraz taki
ból w sercu… chciała jak najszybciej stąd uciec. Ana widząc jej zakłopotanie
podała jej książki, a zabrała czarny płaszcz. Rzuciła go Tomowi mówiąc aby go
powiesił na wieszaku. Potem znów zabrała książki, a Lenka mogła w końcu zdjąć
buty. Po chwili ruszyły do góry. Młodsza blondynka czuła na sobie wzrok
blondyna. W końcu miała na sobie mini spódniczkę i czarne rajstopy. Była wysoka
i szczupła. Miała długie nogi i ogólnie była bardzo ładną dziewczyną. Ale jak
każda nastolatka uważała inaczej. W końcu weszły do pokoju Ane i Len odetchnęła
z ulgą siadając na łóżku przyjaciółki.
- Nie smutaj, bo nie warto. – odezwała się Ana.
Lena nic nie odpowiedziała tylko spojrzała na przyjaciółkę smętnymi
oczami. Popatrzyła potem w podłogę i wstała. Podeszła do okna i spojrzała na
skocznię, którą było widać w oddali. Westchnęła.
- W następnym tygodniu mamy sprawdzian z geografii. Z Matmy będzie
zbierać zeszyty i z w-f facet się pytał o ciebie. Powiedziałam, że masz
treningi. W sumie się ucieszył. – skierowała do koleżanki i nadal patrzyła w
okno.
- Len… proszę cię… usiądź tu obok mnie. – Ana zignorowała ją i
pokazała na miejsce obok siebie.
Jasnowłosa mozolnie usiadła obok niej zaciągając rękawy na całe
dłonie.
- Nie mogę patrzeć jak cierpisz… - odezwała się Ana.
- To nie patrz. – Madlen była już tak przybita, że nawet nie
zauważała jak potrafi zranić kilka słów.
Ale Ana nie była z tych co obrażają się o byle co. Objęła
przyjaciółkę.
- Ja wiem jak ci jest ciężko… mnie też jest jak patrzę na ciebie.
Ale wiesz, że nic nie mogę poradzić… chciałabym abyś była szczęśliwa, ale nie
kosztem szczęścia brata czy Kristie… ale znów oni są szczęśliwi, a ty cierpisz…
jest mi mega ciężko. Ale wierze, że kiedyś znajdziesz kogoś kto będzie na
ciebie zasługiwał… mój brat choć tak wspaniały nie jest ciebie wart.
Lena miała łzy w oczach… nikomu nie życzyła tego co ona teraz
przeżywa. Wtuliła się w ramiona Ane i jedna samotna łza spłynęła po jej
policzku.
- Dobra… koniec smutku koniec łez moje życie jest the best! –
powiedziała lekko się uśmiechając.
- I takie podejście mi się podoba. Bo teraz mam wspaniałą
wiadomość. – zaśmiała się zawadiacko Ana.
Lena zrobiła pytającą minę.
- Mówię ci jakie ciacho poznałam! – krzyknęła blondynka i
spojrzała zachwycona w sufit. – Mówię ci ideał… przystojny, młody, skoczek...
no śliczny. – zaczęła wymieniać.
- Uuu… ktoś chyba się zakochał. – zaśmiała się Lenka.
- Ah mówię ci cud, miód i orzeszki. – zachwycała się Ana.
- Ej! Nie wychwalaj tak bo i ja się zakocham. – powiedział Lena,
po czym Ane głośno się zaśmiała. – Gdyby wzrok mógł zabijać pewnie leżałabym
już trupem. – powiedziała młodsza i dostała poduszką.
- Nie pozwalam ci nawet na niego patrzeć... on jest tylko mój! Z
góry sobie go zaklepuję. – powiedziała Ana całkiem poważnie.
Przyjaciółka popatrzyła na nią jak na głupią.
- Wiesz, ja wiedziałam, że świrnięta jesteś, ale że aż tak… -
zaśmiała się.
- Widzisz kochana... jeszcze nie raz cię zaskoczę. – dziewczyny
się zaśmiały. – A wiesz co... - Ana dodała po chwili i widząc pytającą minę
koleżanki dokończyła. – On najpierw pomyślał, że jestem żoną Morgiego. – Lena
zrobiła wielkie oczy nie wiedząc jak na to zareagować, po czym głośno wybuchła
śmiechem. – A jak on się zajebiście rumieni... no mówię ci… ach… - wzdychała
blondynka.
Przez jakąś godzinę rozprawiały o biednym, nowo poznanym chłopaku.
Pewnie go tak uszy piekły… ale dziewczyny nie mogły się nagadać. Kiedy po raz
setny dzisiejszego dnia śmiały się w głos, usłyszały nagle ciche pukanie. Lena
zbladła natychmiast. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić… to na pewno Tom. Ana
widząc Len, uśmiechnęła się lekko i pozwoliła przybyszowi wejść do swojego
królestwa. W drzwiach stał jej starszy brat wraz z Koffim. Jeden opierał się o
jedną futrynę, a drugi o drugą. To wyglądało przekomicznie. Nawet Lena
delikatnie się uśmiechnęła.
- Czego? – zapytała Ana. – Nie widzicie, że panują obrady?
- Ta… nie da się nie słyszeć... którego tak obgadujecie? – zapytał
Kofi.
- Aaa… nasza słodka tajemnica. – uśmiechnęła się tajemniczo Lena.
Zaskoczona Ana spojrzała z uśmiechem na przyjaciółkę. Była bowiem
zachwycona, że stara się być normalna przy jej braciszku. Kofi dłuższą chwilę
się jej przyglądał.
- Chyba się nie znamy. – powiedział i wszedł głębiej do pokoju. –
Andreas jestem… możesz mówić mi Kofi. – powiedział słodko się uśmiechając.
Lena wstała i podała mu dłoń.
- Madlen… Lena. Miło mi. – powiedziała obdarowując chłopaka
serdecznym uśmiechem.
- Nie mówiłaś Ane, że masz tak ładne koleżanki. – powiedział kiedy
Lena zabrała rękę.
- Bo nie pytałeś. – wystawiła mu język, a na policzkach Madlen
pojawił się słodki rumieniec. – Po co tu przyszliście? Aby oceniać moje kumpele?
Pewnie Thomas ci powiedział, że Lena przyszła do mnie. – rzekła wrogo patrząc
na brata.
- Co złego to nie ja… a przyszliśmy tutaj aby was zaprosić na
herbatę. Ale jak nie chcecie to… - powiedział Morgi, ale Lena mu przerwała.
- Z chęcią się napijemy.
- To zapraszam na dół. – powiedział i przepuścił dziewczyny w
drzwiach.
Blondynki wyszły, a chłopcy przybili piątki. Po chwili cała
czwórka siedziała na dole popijając gorącą herbatę. Po kilku minutach dołączył
do nich gospodarz domu Martin. Siedzieli tak w piątkę i rozmawiali. Lena czuła
się naprawdę dobrze w ich towarzystwie. Co chwila zerkała na Morgiego. Czasem
nawet ich spojrzenia się spotkały, ale ona szybko wtedy spoglądała w inną
stronę. Ana też często spoglądała na koleżankę oraz brata i co dziwne na Kofiego.
Bowiem zauważyła dziwną iskrę w jego oku kiedy patrzy lub rozmawia z Leną.
Lubiła go, ale przejrzała na wylot… nie był typem kobieciarza, ale nie chciała
widzieć swojej przyjaciółki u jego boku. Czas szybko mijał. Nim się obejrzeli
było już dobrze po 18. Lena widząc godzinę na wyświetlaczu aż podskoczyła.
Natychmiast wstała.
- Co się stało? – zapytał Martin.
- Wiecie… zasiedziałam się… muszę już iść. Mam jeszcze trening o
19. – powiedziała. – Przepraszam was… było mi bardzo miło.
- Ale już musisz iść? – zapytał niezbyt zadowolony Kofi.
- No niestety… lód czeka. – uśmiechnęła się w jego stronę.
- Jeździsz na łyżwach? – usłyszała nagle pytanie z ust Toma.
Jej dusza na maxa się ucieszyła. Pokiwała głową i wraz z Ane
ruszyła do drzwi. Szybko założyła płaszcz i buty i już miała wychodzić kiedy
podszedł do nich Koffi.
- Może cię odprowadzić... jest już ciemno. – rzekł.
- Nie dziękuję. To tylko 20 minut drogi. – powiedziała. – Ale miło
z twojej strony. – dodała i wystawiła do niego rękę.
Tak się pożegnali. Potem pocałowała przyjaciółkę i wyszła. Zeszyty
jej zostawiła i szybkim krokiem pognała w stronę lodowiska. Była wesoła. W
końcu Tom mógł ją poznać... tylko czy polubił? Z takim pytaniem kroczyła dalej.
Nagle po drugiej stronie ulicy zauważyła Kristie. Blond lala, której serdecznie
nie znosiła. Stanęła. Poczekała chwilkę i jak się spodziewała ujrzała go…
całował ją. Poczuła ukłucie w sercu... nie mogła na to patrzeć. Łzy napłynęły
jej do oczu. Odwróciła się i zapłakana pobiegła na trening…
Hej kochane :-)
OdpowiedzUsuńDziękuje za zaproszenie na bloga. Szczerze mówiąc to pierwsze przeze mnie czytane opowiadanie o skoczkach narciarskich, ale bardzo mi się je podoba.
Strasznie jestem ciekawa jak rozwinie się cała akcja i jak potoczą się losy bohaterów.
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, na który jak mam nadzieję zaprosicie mnie.
BU$KA <3 :*
Hej:) Dziękuję za zaproszenie, oczywiście będę stałym bywalcem, bo jak widzę w bohaterach Thomasa i Gregora to lecę jak na skrzydłach :)
OdpowiedzUsuńCzekam na pierwszy rozdział i zapraszam do siebie:
fresh-start-for-broken-souls.blogspot.com
udowodnie-ci.blogspot.com
Również opowiadania o Gregorze:)
Verity
* drugi rozdział
OdpowiedzUsuńHej kochana,miałam tydzień temu wszytsko nadrobić,ale nie dałam rady,postaram się w tym tygodniu. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że pojawiam się dopiero teraz, ale w tygodniu ciężko mi znaleźć czas na "blogowe" życie. Dziękuję za bardzo miły komentarz u mnie :) Ja dla odmiany nie czytałam jeszcze opowiadania, w którym główni bohaterowie to sportowcy ;) Historia zapowiada się ciekawie. Myślę, że z nadrabianiem zaległości nie będzie problemu, naprawdę przyjemnie się czyta ;) Muszę dodać, że bardzo lubię opowiadania, w których ukazane są relacje między rodzeństwem. Ana i Morgi wydają się sobie bliscy ;) Poza tym mamy nieszczęśliwie zakochaną przyjaciółkę głównej bohaterki, ciekawe czy brat Any zwróci na nią uwagę czy może znajdzie inny obiekt westchnień :D Ekipa skoczków wydaje się bardzo zgrana. Wyczuwa się od nich atmosferę przyjaźni ;D No, i jest jeszcze Gregor. Liczę, że uda mu się zaaklimatyzować, zawrzeć nowe przyjaźnie. Zakochać? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :*
Z pewnością macie większą wiedzę niż ja na temat skoków narciarskich, ale ja wchodząc na jakiś blog, przychodzę poczytać opowiadanie i nie ma dla mnie znaczenia jakie personalia mają bohaterowie. To jak ich nazwiecie, to dla mnie tylko imię i nazwisko bohatera i nie darzę go przez to jakąś większą sympatią. Tak więc nie ma znaczenia o kim piszecie, a o czym piszecie, jak piszecie, jakie problemy poruszacie.
OdpowiedzUsuńMuszę wam powiedzieć, że jest bardzo słabo, bo opowiadanie składa się z niemal samych dialogów i to jeszcze źle zapisanych. Brakuje opisów, by móc sobie wyobrazić co się dzieje. Brak emocji, czegoś co by mogło poruszyć. Jest pełno nazwisk, imion, dużo postaci, co pojawiają się znikąd, nie wiadomo po co i jaką pełnią rolę. Idzie się w tym zagubić. Sam prolog, to też nie jest prolog, a przedstawienie bohaterów, czego czytelnik nie jest w stanie spamiętać. Super by było, gdyby takie coś znajdowało się w zakładce "bohaterowie", ale nie jest to coś co powinno zaczynać opowieść. Lepiej jak bohaterowie pojawiają się stopniowo, a każdy z nich ma jakąś cechę charakterystyczną. Wtedy jest przez czytelników kojarzony, coś jest mu z góry przypisywane.
Ja wiem, że to wasze początki, że pewnie dopiero co zaczynacie i wierzę, że macie super pomysł na tę opowieść, ale pisanie wymaga pracy, wymaga szukania synonimów, koncentracji, a nie spisywania wszystkiego jak leci bez zastanowienia. U was odnoszę takie wrażenie, jakby to było pisane bez zastanowienia.
To tyle ode mnie, a gdybyście chcieli sprawdzić co sama tworzę i w jaki sposób, to zapraszam do siebie. Linki i opisy zostawiłam w spamowniku