środa, 8 czerwca 2016

18. Czerwona Wojowniczka i Morgeminator

Weszli do środka i nagle…
- Co to jakieś mamy cię? Gdzie jest ukryta kamera? – zapytała Lena nie wierząc własnym oczom.
- No Kochanie… Twój nocny koszmar właśnie się zaczął. – uśmiechnął się Tom i rzucił swoją torbę na jedno z dwóch dwuosobowych łóżek.
Lena zmierzyła go tylko wzrokiem i położyła swoją torbę na drugim łóżku.
- Uważam, że sprawiedliwie będzie jeśli ja będę spała z Len, no a wy razem… - powiedziała Ana bez entuzjazmu w głosie.
Thomas spojrzał na Grega i wybuchł śmiechem.
- Chyba sobie siostra żartujesz! Śpię albo z tobą albo z Len.
- O co to, to nie! – zaprotestowała Madlen. – Z tobą spać nie mam zamiaru, a z Gregiem tym bardziej…
- Chyba nie mamy wyboru. – odezwał się w końcu pan milczek, czyli Gregor i położył swoją torbę obok torby Toma.
Morgi nie był zadowolony z obrotu spraw, ale nie bardzo miał co do gadania. Spojrzał tylko bezradnie na siostrę, która w tym momencie wyglądała jak siedem nieszczęść. Ana czuła się potwornie. Miała dość tego dnia i wszystkiego wokół.
- Szach! Pierwsza zajmuje łazienkę! – krzyknęła.
- Ja druga/gi… - Lena i Tom w tym samym momencie się zsynchronizowali.
- Byłam pierwsza! – warknęła blondynka.
- Co? Ja byłem…
- Chyba śnisz, że ci pozwolę się wepchać.
- Tak? Nie musze się wpychać, bo to ja byłem pierwszy.
- Thomas!
- Dobra, pójdę na kompromis… pójdziemy razem. – zaśmiał się.
- Po moim trupie. – powiedziała blondynka.
- Jak dzieci… - podsumowała Ana i w tej chwili głowa Koffiego pojawiła się w drzwiach.
- Chodźcie na kolację. – oznajmił i puścił oczko do Leny.
Ona uśmiechnęła się do niego i szybko podbiegła. Patrząc wrednie na Toma, podała Andiemu rękę i wyszła. Morgi pokręcił tylko z niedowierzaniem głową i myśląc „Ta dziewczyna wpędzi mnie do grobu”, ruszył za nimi. Ana ponownie spojrzała na Gregora, który chyba nie miał zamiaru jeść kolacji.
- Eee… Greg nie idziesz? – zapytała, na co odpowiedziała jej cisza. – Greg… powinieneś coś zjeść.
- Nie jestem głody możesz już iść. – odpowiedział nie patrząc na nią.
Ana westchnęła i sama opuściła pokój. Była załamana… chociaż nie wie jakby się starała on i tak ma to w dupie. Ale postanowiła nie dawać za wygraną. Nie była by Ane Morgenstern, gdyby pozwoliła mu na wygraną… o nie! Morgensternowie się nigdy nie poddają. Z takim nastawieniem przyspieszyła kroku i po chwili zajadała kolacje z wesołymi przyjaciółmi. Po kolacji, która minęła dość szybko, wszyscy nasyceni ruszyli do swoich pokoi. Kiedy owa trójka znalazła się w pokoju, zastali już śpiącego Gregora. W każdym razie tak im się wydawało. Ana nie spoglądając na niego, po prostu weszła do łazienki zostawiając  dogryzającą sobie parkę.
- To jak Lenka kąpiesz się ze mną? – zapytał Tom wyciągając z torby jedne ze swoich bokserek.
- Tak Morgi, marzycielu… marz sobie dalej, bo marzenia czasem się spełniają.
- Mówisz? Czyli na pewno kiedyś będziemy się razem kąpać, a wtedy…
- Uspokój się! – krzyknęła blondynka, a Tom się zaśmiał.
- A wtedy będę… - chłopak uśmiechając się zawadiacko, poczynił kilka kroków w stronę dziewczyny.
- Morgen!
- Całował i pieścił… - prawie nie wybuchł śmiechem, ale cóż… na Len to działało choć nie chciała się do tego przyznać.
W środku cała płonęła.
- Thomas! Jesteś niewyżyty! Erotoman!!!
- Oj Lenka… - nagle znalazł się zbyt blisko niej.
W tymże momencie Ana opuściła łazienkę. Zauważyła to tylko młodsza blondynka. Uśmiechnęła się do chłopaka i przybliżyła jak tylko mogła najbliżej.
- Oj Słonko… - zaczęła miziając go po klatce piersiowej. – Nigdy nie zasmakujesz tych malinowych ust, a co dopiero… - dodała zjeżdżając ręką coraz niżej.
Nagle popchnęła go na łóżko i szybko uciekła zamykając się w łazience. Tom, który właśnie dochodził do siebie usłyszał tylko jej cichy śmiech. Ana spojrzała na niego ze śmiechem i aż pokręciła głową, a on przesłał siostrze rządek swoich białych zębów. Kiedy Lena opuściła toaletę, jako ostatni zajął ją Tom. Mijając, wzajemnie pożerali się wzrokiem, ale uśmiech także nie schodził im z twarzy. Ana właśnie się kładła. Lena szybko podeszła do łóżka i położyły się we dwie. Lena przytuliła jeszcze na chwilę przyjaciółkę i chciała powiedzieć „Nie przejmuj się tym idiotą Gregorem”, ale się powstrzymała. Ana i tak zrozumiała o co chodzi blondynce i tylko się niewyraźnie uśmiechnęła. Zgasiły lampkę i zamknęły oczy, ale oczywiście nie dane im było jeszcze spać, bo pan Tom musiał akurat wyjść z łazienki i zaświecić światło. Co to był za szok dla dziewczyn. Ana wybuchła śmiechem, a Lenie prawie co nie wyleciały oczy z orbit. Otóż, Thomas chcąc oczywiście dogryźć Lenie, wyszedł do ludzi z ręcznikiem na biodrach. Pogwizdując, tanecznym krokiem podszedł do swojej torby i wyciągnął bieliznę. Potem jakby nigdy nic spojrzał na dziewczyny. Zaśmiał się pod nosem.
- I widzisz Lenka co straciłaś.
- Taa… właśnie nic. Inaczej by było gdybym tam z tobą była. – palnęła.
Ana cicho się zaśmiała, a Tom spoważniał. Chwilę się zastanowił nad sensem słów dziewczyny, po czym głośno zaczął się śmiać. Lena wystawiła mu język i rzuciła w niego poduszką. I w tym momencie wydarzyło się kilka rzeczy na raz… poduszka zsunęła Thomasowi ręcznik z bioder, po czym spadł on na podłogę. Blondyn stał przed dziewczynami żywo nago, ale w porę zasłonił się poduszką. Lena wybuchła niepohamowanym śmiechem. Ana zaciekawiona spojrzała w stronę brata i przyłączyła się do przyjaciółki. Razem zanosząc się śmiechem, nie mogły wytrzymać. Thomas jakoś z tego musiał wybrnąć. Uśmiechnął się do dziewczyn i miał zamiar tę poduszkę też odłożyć na podłogę.
- Thomas oszalałeś? – zapytała Lena nadal się śmiejąc.
- Nie chcesz poznać mojego przyjaciela? – zapytał na co dziewczyny ponownie zaniosły się śmiechem.
- Idź już Morgen, bo jesteś straszny. – zainterweniowała siostra i Tom ponownie ruszając się tanecznym krokiem, zniknął za drzwiami łazienki, a dziewczyny nadal się śmiały.
Kiedy wrócił, już na całe szczęście ubrany, nadal się z niego chichrały. Chłopak zgasił światło i położył się obok śpiącego Gregora. Nastała cisza, którą przez długi czas wykorzystywał Gregor, bo pozostała trójka jakoś nie mogła zasnąć. Ana przewracała się co chwila z jednego boku na drugi. Cały czas miała przed oczami twarz Gregora… jego złość i żal. Jak on mógł uwierzyć w coś takiego? To jest nie do pojęcia… tylko idiota uwierzył by w słowa Simona, chyba że… no tak… Gregor mógł nie ufać Ane na 100% od początku. Ale po tym wszystkim… po tym co razem przeżyli… on nie chciał słuchać nawet jej tłumaczeń? Ana zastanawiała się nad tym wszystkim i coraz trudniej było jej pojąć i zrozumieć jego zachowanie… Może mu aż tak nie zależało? Nie wiedziała jak ma go przeprosić… ta, przeprosić… nawet nie miała za co. Przecież to on ją powinien przepraszać za to, że jej nie wierzy… związek dwóch ludzi powinien być oparty przede wszystkim na zaufaniu, a on co… Z początku i ona chciała walnąć na niego focha, ale co by to dało? Jeszcze bardziej by się pokłócili i wyszła by jedna wielka dupa… Nie wiedziała co należało by teraz zrobić… on nie chce jej słuchać… a ona widzi jak cierpi… jak się męczy. Przez jego upartość nie mogą ze sobą normalnie porozmawiać… a najgorsze jest to, że Greg jak widać nie zamierza wyjaśnić tej sprawy… jak tak dalej pójdzie to straci go na zawsze… A tego Ana na pewno by nie przeżyła. Po jej policzku spłynęła łza… odwróciła się od Leny, aby dziewczyna nie zauważyła, że płacze i jej wzrok padł na chłopaka… Gregor nie spał… ich spojrzenia na chwilę się spotkały. Blondynka obtarła łzy i zamknęła oczy… nie chciała teraz na niego patrzeć… bo w środku jęczała z bólu. A Gregor widząc jej łzy, zmartwił się natychmiast… czyżby jednak Simon kłamał? Ana nie jest dziewczyną, która płacze od tak sobie… Aż tak cierpi znów przez niego? Miał teraz mieszane uczucia… czy może ponownie jej zaufać? A jeśli znów przeżyje rozczarowanie? Nie zniósłby tego drugi raz… w sumie nie drugi, bo wtóry… A jeśli to wszystko to tylko udawanie? Ale po co Ana miałaby to robić? Nie ma nic z tego, że „jest z nim„. Sam nie wiedział już co myśleć… z każdą chwilą jego głowę nawiedzały absurdalne myśli. Postanowił na razie się tym nie przejmować. Przymknął oczy i chciał jak najszybciej zasnąć, ale nie potrafił…


Tym czasem na sąsiednim łóżku kolejną z blondynek, która nie spała była oczywiście Madlen. Nie mogła po prostu zasnąć, bo gdy za każdym razem zamykała oczy widziała pana Morgeminatora… Thomas po prostu nie dawał jej spokoju. Cały czas o nim myślała… cały czas go widziała… już przez niego nie umiała normalnie funkcjonować. Thomas był na porządku dziennym… już nawet nie była na niego zła, ale ta zabawa z nim jej się tak strasznie podobała, że postanowiła dalej się z nim droczyć. Kilka dni temu miała ochotę go zabić i totalnie wymazać go z pamięci, ale dziś… miała ochotę o niego zawalczyć. O jego serce z panną K… Tylko czy ma jakieś szanse? O takkk… dobrze o tym wiedziała. Tylko czy warto rozwalać ich związek? Może Matka Teresa powinna w końcu zająć się swoim szczęściem, a nie ciągle myśleć o innych… Może Ana ma rację? Tylko dlaczego Lena nie potrafiła zadbać o siebie… chciała dla Toma jak najlepiej… w końcu kochała go całym sercem i to on był dla niej najważniejszy… Tylko czy jak Ana twierdzi… ona może dać mu to szczęście? Czy ona potrafi? Była pewna, że gdyby tylko miała okazję zadbała by o to jak nikt inny. Ale czy Tom chce aby to ona dawała mu to szczęście? Na to pytanie Len już nie umiała sobie odpowiedzieć. Położyła się na wznak i spojrzała w sufit. Wsłuchała się w oddechy wszystkich chcąc rozpoznać ten właściwy… to była muzyka dla jej uszu. Uśmiechnięta, zamknęła oczy. A jak obiekt jej myśli? Również nie spał… zastanawiał się nad wszystkim. Madlen… ta osoba najbardziej go nurtowała. Nie mógł przestać o niej myśleć… już nawet o swojej dziewczynie tyle nie myślał co o Lenie… A dlaczego? Ciężko odpowiedzieć… Lena była tu blisko, pod ręką, a Kristie daleko… i widział się z nią około miesiąca temu… Może ta rozłąka źle robi, ale przecież tyle sezonów razem przeżyli i wszystko było ok, ale teraz… nie… nie było wszystko ok. Thomas nie mógł powiedzieć, że za sprawą Len, ale ona… tak… za bardzo się już nią zainteresował. Myślał już o niej nawet nie jako o przyjaciółce, a co najgorsze… pożądał jej, pragnął jak nikogo innego na świecie!!! I nie mógł tej rządzy zaspokoić! A to już była zdrada… nie mógł zaprzeczyć, iż uczucie do Kristie wygasało, a może już całkowicie wygasło… A Lena… lubił ją… podobała mu się… pożądał jej… tylko czy ona… czy ona to wszystko odwzajemnia? Lubiła go, ale denerwować to pewne, droczyć się, podjudzać, dokuczać i przede wszystkim prowokować. Ale podobało mu się! Ta dziewczyna doprowadzała go do szału! Chciał ją mieć! Ale jak to zrobić… Lena nie jest zwykłą dziewczyną, o nie. Zapowiedziała z góry, że nie będzie tą drugą już dawno… I ten jej wybranek. A może to tylko ściema? Sam już nie wiedział co myśleć. Jednego był pewny. Miłość do Kristie jak na ten moment już zniknęła! Trzeba teraz zrobić tylko jedno… zerwać z nią. A co do Madlen… przeprosić w końcu i stać się jej przyjacielem aby potem… móc wreszcie ją pocałować. Z takim nastawienie przewrócił się na drugi bok i przymknął powieki, ale nagle wpadł na pewien pomysł… Odczekał 30 min. i wstał z łóżka. Modląc się w duchu aby młodsza blondynka nie spała, ruszył ku drzwiom z rękami wyciągniętymi przed siebie. Tak! Plan był prosty… lunatykowanie! Jak na lunatyka przystało, zaświecił światło i opuścił pokój nie zamykając drzwi. Jak się spodziewał jedyną osobą w pokoju, która nadal nie spała była Lena. Zdziwiona wstała i rozejrzała się po pokoju. Zdążyła zobaczyć tylko jak Tom opuszcza pokój. Zrobiła zdziwioną minę, ale wróciła do spania… Jednak światło nie bardzo jej na to pozwalało. Zdenerwowana, wstała i podeszła do kontaktu. Wtem zauważyła otwarte drzwi. Zgasiła światło i wyjrzała. Plecy Thomasa szybko oddalały się korytarzem. Zaśmiała się i wyszła na zewnątrz. Zamknęła cicho drzwi i ruszyła za chłopakiem. Zastanawiała się gdzie on mógł poleźć… co on w ogóle wyprawia. Przyspieszyła kroku. Tom nadal szedł przed siebie. Nie znał za bardzo budynku, więc stawiał na intuicje. Wiedział już, że dziewczyna za nim idzie. Uśmiechnął się cwaniacko i wszedł w jakieś drzwi. Spotkał tam jakiegoś faceta. Był to pracownik motelu. Omówił z nim wszystko i tamten szybko opuścił pomieszczenie gasząc światło. Lena nie była pewna czy dobrze robi, ale szła dalej. Skręciła do pokoju gdzie przed chwilą wszedł Tom. Popchnęła drzwi i zajrzała. Nic nie mogła tam dojrzeć. W środku było ciemno. Odważnie weszła w głąb i zaświeciła światło. Ale to światło nie było normalne… jakieś niebieskie i czerwone odblaski. Przyzwyczaiła oczy i ujrzała ogromny stół bilardowy… nie… nawet kilka. Dojrzała potem jeszcze bar. To po prostu był taki mały, jak by to powiedzieć pub. Nagle ujrzała Toma. Szedł gdzieś dalej. Co on robi… zaczęła się zastanawiać. Szybko do niego podeszła i położyła mu rękę na ramieniu, ale chłopak nawet nie zareagował.


Tym czasem wracając do pokoju, gdzie działy się nie za wesołe sprawy. Ane obudził dziwny hałas. Podniosła się i zaświeciła lampkę. Ujrzała Gregora… chłopak siedział na swoim łóżku z głową schowaną w dłoniach. Przestraszona szybko do niego podeszła. Kucnęła przed nim i delikatnie dotknęła jego rąk. Gregor spojrzał na nią, a Ana mało nie pisnęła. Gregor się dusił.
- A… - starał się wydusić jej imię, a dziewczyna nie wiedziała co ma robić.
- Gregor co się dzieje?
- Torba… - rzekł głośno.
Dziewczyna szybko wzięła torbę i wywaliła wszystko co w niej było. Gregor oddychał ciężko, łapczywie łapiąc powietrze… Blondynka domyśliła się, że to atak astmy i drżącymi rękami szybko poszukiwała urządzenia, które ułatwiło by mu oddychanie. W końcu je znalazła… chłopak na skraju wyczerpania zabrał jej inhalator i zaczął wdychać. Ana usiadła obok niego na łóżku. Wystraszyła się nie na żarty… nadal się o niego bała. Pierwszy raz w życiu widziała duszącego się chłopaka. Odczekali dłuższą chwilę, po czym chłopak mógł już opanować oddech. Siedzieli obok nie patrząc na siebie. Ana zaciskała mocno dłonie, a szatyn starał się równo oddychać.
- Dzięki. – wydobył z siebie.
Ana spojrzała na niego. Miała dość takiego traktowania. Wstała zdenerwowana i już miała się położyć kiedy znów się do niego odwróciła.
- Mam tego dość!!! Chcesz, możesz mu wierzyć! Ja nic nie zrobiłam i nie rozumiem dlaczego mnie tak traktujesz! – krzyczała, a Greg nawet na nią nie spoglądał. – Słyszysz co do ciebie mówię?! Może byś na mnie spojrzał. – warknęła, a chłopak powoli podniósł głowę do góry. – Długo masz zamiar się tak jeszcze zachowywać? Czy ty nie widzisz jak mi na tobie zależy!? Robię wszystko żebyś w końcu przestał się na mnie złościć, choć sama nie wiem dlaczego! Gregor… nie musi tak być.  – ściszyła głos, ale szatyn nadal nic nie mówił.
Miała ochotę go teraz uderzyć. Normalnie miał ją w dupie i każde jej słowo. Nie miała zamiaru pozwalać się ignorować.
- Wiesz co! Zachowujesz się jak głupek! Chcesz spieprzyć to wszystko co między sobą wybudowaliśmy i wiesz co!? Udało ci się!!! Myślałam, że jesteś inny, ale ty tylko widzisz czubek swojego nosa! Serdecznie mam dość już tych twoich humorków! Może zakończmy swoją znajomość, bo ja już tak żyć nie potrafię. – tu jej się głos załamał. – Jeśli tak bardzo chcesz mnie zranić… nie… ty już to zrobiłeś. Po prostu Greg… ach! Po co ja sobie język strzępie jak ty nawet tego nie słuchasz! – krzyknęła i na momencie się odwróciła, gdyż poczuła palące łzy w oczach.
Nagle poczuła dłonie na swoich biodrach. Chłopak odwrócił ją szybko i przyciągnął do siebie.
- Skończyłaś? – zapytał.
Dziewczyna spojrzała na niego krzywo. Pozwoliła łzom spłynąć. Szatyn obtarł ręką jej policzki.
- Przepraszam. – rzekł, ale ona nie miała zamiaru się odzywać. – Jestem głupi, masz rację. Ale zrozum mnie…
- Jakoś nie potrafię…
- On był taki pewny siebie… myślałem…
- Źle myślałeś. Jak w ogóle mogłeś pomyśleć, że ja i on…
- Przepraszam cię…
- Nie Greg… to nie ma sensu. Nie ufasz mi i…
- Ufam.
- …i nigdy nie ufałeś.
- Oj Ana… nie rób scen. Ufam ci i ufałem… ufać z pewnością też będę. Teraz chodź tu do mnie. – próbował ją pocałować.
- Nie Gregor! – zaprotestowała starając się go odepchnąć, ale był zbyt silny. – A przed chwilą co prawie umierałeś.
- To było przed chwilą. – powiedział z uśmiechem i namiętnie ją pocałował.
Z początku nie odwzajemniała, ale potem nie potrafiła mu odmówić. Aż tak silnej woli to ona nie ma. Wplotła dłonie w jego włosy i oddała się pieszczotom. Chłopak kładąc dłonie na jej pośladkach, wziął ją na ręce, po czym położył na łóżko. Dość dłuższą chwilę się tak przepraszali, ale Ana postanowiła to przerwać. Oderwała się od niego i zepchnęła go z siebie.
- Nie Gregorze… tak nie będzie. – powiedziała stanowczo.
Gregor jęknął przewracając oczami. Wszedł pod kołdrę i pokazał miejsce obok. Ana nadal nie bardzo chciała się do niego przyłączyć. Szatyn uśmiechnął się i przybliżył do niej. Cmoknął ją w ramie i zaczął się przymilać. Ana po chwili zaczęła się uśmiechać i dołączyła do chłopaka. Weszli razem pod kołdrę. Greg położył głowę na brzuchu dziewczyny i mocno się w nią wtulił, a ona głaszcząc go po głowie zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać.


Tym czasem gdzieś w hotelu zdziwiona Lena obeszła chłopaka i spojrzała w jego twarz. Oczy miał zamknięte, a twarz spokojną jak nigdy. Opuściła mu dłonie i machnęła przed oczami ręką. Nic się nie wydarzyło. Zaśmiała się cwaniacko. Miała okazję nieźle go wykorzystać (nie w taki sposób zbereźniki ;P). Po prostu wyciąć mu kawał, ale wiedziała, że lunatyków nie powinno się budzić. Wzięła go więc za rękę i pociągnęła. Blondyn szedł za nią. Kiedy doszli do drzwi, nagle niby to się obudził i zamknął je tarasując dziewczynie przejście.
- Wiedziałam! – krzyknęła Lena, a Tom wybuchł śmiechem.
- To po co szłaś za mną?
- Chciałam się przekonać co kombinujesz i się właśnie przekonałam. Zejdź z drogi Czerwonej Wojowniczce, bo znów urządzi cię kolanem.
- Teraz już się nie boję. – powiedział pewnie i zrobił krok w stronę blondynki.
- Tom nie podchodź. Dobrze ci radzę. – powiedziała cofając się.
- A jeśli nie? – zapytał obejmując ją w biodrach i przyciągając do siebie.
Nie umiała odpowiedzieć. Była zbyt blisko niego. Nie mogła się powstrzymać. Jego dotyk działał na nią jak narkotyk, a zapach uzależniał. Jej ręce, którymi starała się od niego oderwać powoli traciły siły. Thomas widziała jej wahanie i się nieźle podjarał. Uśmiech wręcz nie schodził mu z twarzy. Lena poddała się. Przywarła do niego prawie całym ciałem. Spoglądali sobie głęboko w oczy. W pewnym momencie dłonie chłopaka wylądowały na udach dziewczyny. Cały czas na nią patrzył jakby chciał doszukać się w jej wzroku zgody. Lena nic nie mówiła, nawet się nie poruszała więc uznał to za tak i po chwili była już u niego na rękach. Objęła go za szyję rękami, a nogami w biodrach cały czas patrząc mu w oczy. Thomas też głęboko w nią spoglądał. Ruszył w stronę stołu bilardowego i dziewczyna po chwili już na nim siedziała. Nie widząc sprzeciwów, powoli przesunął twarz w jej stronę. Lena nadal obejmowała go za szyję, a on ją w pasie. Jego czoło dotknęło nagle czoła blondynki. Po czym jego usta musnęły jej policzek. Dziewczyna myślała, że zaraz eksploduje. Położyła jedną rękę na stole i poddała się. Thomas postanowił jednak powoli. Musnął jej szyję… raz, drugi i nagle coś poczuł. Jakieś coś wywiercało mu dziurę w brzuchu.
- Odejdź Morgeminatorze! Tak łatwo Czerwonej wojowniczki nie uwiedziesz. – mówiła Lena dławiąc się śmiechem.
Thomas odsunął się od dziewczyny i ujrzał przed swoją twarzą kij. Kij, którym powinno uderzać się w bile. Wybuchł śmiechem. Madlen energicznie zeskoczyła ze stołu i wymachnęła kijem. Tom zrobił unik i zabrał swoją broń. Śmiejąc się, zaczęli okładać się kijami. Jak dzieci… ale sprawiało im to niesamowitą frajdę.
- Nigdy nie wygrasz z Morgeminatorem. – śmiał się Morgi.
- A chcesz się przekonać? – zapytała ze śmiechem dziewczyna.
Walka trwała tylko chwilkę, bo Tom szybkim ruchem kładąc dziewczynie kij na plecach przyciągnął ją do siebie. Lena zrobiła to samo tylko, że o wiele mocniej. Jej kij wrzynał się w jego skórę, bo przecież on miał na sobie tylko bokserki. Tom robił to o wiele delikatniej, choć ona miała na sobie koszulkę. Spoglądali sobie w oczy. Lena wolną ręką złapała Toma za kark. Wplotła rękę w jego włosy i przybliżyła się na maxa.
- Nie widzisz Morgeminatorze, że mogę z tobą zrobić co chcę?
- A ja z tobą nie? – zapytał przybliżając się do blondynki.
Ona szła do tyłu, a on do przodu. Po chwili Tom wyciągnął kij zza jej pleców i rzucił go na podłogę. Lena dotknęła plecami ściany.
- Nie. – zaśmiała się i odepchnęła go kijem. – Koniec zabawy, idziemy spać. – zarządziła.
- Już? A tak fajnie jest. – jęczał Thomas.
- Morgen! Chyba nie chcesz żeby ten kij znalazł się w twojej… - tu wybuchła śmiechem.
- Wole nie. – dołączył do niej blondyn.
Lena odłożyła kij na swoje miejsce i razem gasząc światło, ruszyli w stronę pokoju. Po chwili nieujarzmiony Morgi nie miał dosyć zabawy. Przełożył sobie dziewczynę przez plecy i tak szedł z nią przez korytarz, ignorując jej krzyki i pięści na plecach. Nim się obejrzeli już byli w pokoju. Weszli cicho nie świecąc światła, po czym Tom zapalił lampkę. Jakie było zdziwienie kiedy ujrzał śpiącą razem dwójkę. Uśmiechnął się zawadiacko i położył Len na łóżku. Dziewczyna dopiero wtedy zauważyła co się dzieje, ale miała teraz ważniejsze rzeczy na głowie. Na przykład Toma, który kładł się właśnie na niej.
- Złaź brutalu! – zaśmiała się spychając go z siebie.
- Widzisz. Nasza wspólna noc przyszła szybciej niż się spodziewałaś. – powiedział chłopak kładąc się obok i podpierając głowę na łokciu tym samym obejmując Madlen.
- Tu jest środek łóżka. Masz go nie przekraczać! Chyba, że chcesz spać na ziemi. – zarządziła ostrym tonem zdejmując z siebie jego kończynę.
- Jaka wojownicza dusza.
- W końcu jestem Czerwoną Wojowniczką nie? – zaśmiała się. – Ale Thomas…
- Co tam?
- Obiecaj, że mnie nie dotkniesz. – poprosiła.
- Jak dasz mi całusa.
- To wtedy mogę być pewna, że będziesz mnie dotykał.
- Hahaha… Lena przecież nie jestem głupi. Nie zrobię nic czego nie będziesz chciała.
- Ta akurat… cały czas to robisz. – zaśmiała się.
- Obiecuję, że nie dotknę cię dziś w nocy.
- Dziękuję. – przybliżyła się i ucałowała jego policzek.
Potem odwróciła się do niego tyłem i zgasiła lampkę. Chłopak przybliżył się jak najbliżej środka i z błogim uśmiechem przymknął oczy.
- A Lena zapomniałem. – ożywił się znowu.
- Czego?
- Wybaczysz mi?
- Jutro…
- Wczoraj też tak mówiłaś. – dziewczyna się zaśmiała.
- No to ci nie wybaczam. – kontynuowała śmiech.
- Jesteś okrutna.
- Takie uroki Czerwonej Wojowniczki, ale dobra… wybaczam ci, co nie zmienia faktu, że nadal cię nie lubię i jestem na ciebie wściekła.
Thomas już nic nie odpowiedział. Zaśmiał się w duchu wiedząc, że to co powiedziała nie jest prawdą. Szczęśliwi, razem zasnęli.


Noc mijała bardzo szybko i spokojnie. 31 grudnia miał być ostatnim dniem roku więc każdy miał nadzieje na wyjątkowe zakończenie. Gdy nastała godzina 6 rano, Lena zaczęła otwierać oczy i obracać się zmieniając wyjściową pozycję. Odwracając się w stronę ściany, ujrzała błękitne oczy Thomasa, który od pewnego czasu wpatrywał się w każdy jej ruch. Blondyn powitał ją uśmiechem co ona oczywiście odwzajemniła. Szkoda, że tylko tak, ale na więcej nie pozwalała sytuacja. Ją obchodziły myśli wyjawienia wielkiej tajemnicy, on natomiast zastanawiał się co zrobić by być jeszcze bliżej niej...
- Witaj urocza niewiasto. - uśmiechnął się szerzej Thomas, po czym spytał. - Jak minęła Ci pierwsza wspólna noc ze mną?
- Zawsze mogła być lepsza... - po czym zaśmiała się i podniosła się z łóżka.
Wstając, spojrzała w stronę drugiego łóżka gdzie leżała druga parka. Oni również nie spali, ale nie potrzebowali słów by cokolwiek powiedzieć. Greg odgarnął opadające na czoło blondynki włosy, natomiast ona wpatrywała się w jego twarz. Przez tą kłótnie bardzo brakowało jej towarzystwa chłopaka, ale nie potrafiła powiedzieć czy będzie w stanie dawać z siebie tyle ile dawała...
- Ana czy udasz się ze mną w to tajemne miejsce? - uśmiechnęła się młodsza.
Co oczywiście postanowiła dokończyć Ana.
- Zwane łazienką? - na co chłopacy odpowiedzieli śmiechem.
Teraz obie blondynki zniknęły za drzwiami pomieszczenia, po czym zaczęły analizować bieżące wydarzenia.
- Nie no musiałaś mi ten numer wywinąć? - zaśmiała się Lena.
- Ja? Ale no dobra... Chyba jesteś zadowolona nawet nie? - uśmiechnęła się Ana.
- Osz głupki...
- No ale wiesz, Greg miał ten atak... - po czym z uśmiechem dodała tylko. - Przeprosił mnie, no ale mów o was!
- O nas? Nie ma nas, chociaż... - blondynka uśmiechnęła się, po czym wraz z Ane zaczęła zmieniać strój.
Tymczasem za drzwiami rozmowę prowadził Gregor z Thomasem.
- Wiesz co, ale ja się boję coś zrobić... A jeśli Ana nie będzie chciała...
Starsza blondynka słysząc to, przywołała gestem Len i obie nastawiały uszu do drzwi.
- Ty się boisz? Gregor nie panikuj tylko bierz się w garść, siostra nie będzie tyle czekać...
- Tak sądzisz?
- Ja nie sądzę ja to wiem, a uważam że ty możesz dać jej to szczęście. Czuj się jak w rodzinie stary.
- Dzięki. - uśmiechnął się szatyn, po czym teraz to on przeszedł do pytań. - No dobra więc miałeś wolne łóżko i ciekawą noc, opowiadaj jak było.
- Jak było? Było dobrze... Sympatycznie i miło... Lena była taka niesamowita... To co wyczyniała...
Blondynki nie mogły wytrzymać ze śmiechu, po czym dalej słuchały rozmowy chłopaków.
- To co zamierzasz z tym zrobić?
- Na pewno nie będę próżnował... Chcę zerwać z Kristie raz na zawsze...
- I wreszcie jakiś ruch stary! - uśmiechnął się Greg, po czym zaczęli szykować się do śniadania.
Blondynki opuściły więc łazienkę i z uśmiechem poczyniły ostatnie przygotowania do śniadania. Teraz, gdy wszyscy byli gotowi mogli zająć się posiłkiem, a raczej jego spożyciem. W tym motelu obowiązywał szwedzki stół więc dziewczyny zobowiązały się przygotować śniadanie dla osobników zamieszkujących z nimi w pokoju. Ane zagnieździł się w głowie szatański pomysł...
- Ty, a gdyby tak.... - zaczęła ciągnąc starsza.
- Zemsta? Bardzo chętnie. - uśmiechnęła się młodsza, po czym jak powiedziały tak zrobiły.
- No to smacznego chłopcy. - powiedziała Ana.
- A wy co nie będziecie nic pić? - spytał Greg.
- No ja pije soczek... - powiedziała Lena.
- A ja pije kawkę jak widać. - uśmiechnęła się Ana.
- Posłodzić ci? - powiedzieli obaj.
- Thomas znasz mnie tyle lat, a ciągle zapominasz, że ja piję mocną?
Thomas spojrzał na nią zaskoczony, ale nie zadawał więcej pytań. Chłopcy zanurzyli usta w kubkach sącząc zawartość ich. Ana spojrzała w stronę Leny, po czym zaczęły się śmiać i wstały od stołu. Gregor i Thomas natychmiast wypluli to co mieli w ustach.
- Co wy zrobiłyście?! - powiedział Gregor.
- No co, przecież podałyśmy wam herbatkę zgodnie z życzeniem. - uśmiechnęły się obie.
- Tak? I akurat z solą? - uniósł głos Thom.
- Z solą? No przecież pisze, że cukier. - zaczęła mocniej śmiać się Ana.
- I my mamy uwierzyć w przypadek? - powiedział Greg, po czym obaj wraz z Thomasem zaczęli gonić uciekające blondynki.
- I co myślałyście, że uciekniecie? - powiedział Thomas łapiąc Lenę za biodra.
Trochę dłużej musiał namęczyć się Gregor. Ana bowiem była trochę szybsza niż młodsza i codziennie biegała. Po pewnym czasie jednak i ona została ujęta i wprowadzona do ich pokoju. Tam Lena już leżała na łóżku i czekała na swoją karę.
- To co Thom robimy? - zapytał szatyn starszego chłopaka.
- Proponuje łaskotki, Ana na bank się na to załapie więc Lena tak samo.
- Gregor ty chyba mi tego nie zrobisz... - powiedziała cofając się do okna Ana.
- Nie? No coś ty kochanie oczywiście, że tak. - po czym przerzucił ją na łóżko i oboje wraz z Thomem zaczęli dokonywać aktu zemsty.
Thom siedząc okrakiem na Lenie patrzył w jej śmiejące się usta, a Greg miał niesamowitą satysfakcję patrząc na wierzgającą się Ane. Obie nie mogły wytrzymać. Ana przyciągnęła Grega do siebie i dała mu buziaka. Greg chciał jednak więcej, gdyż wynagrodzenie za nie zjedzone śniadanie powinno obejmować nieco większą pulę. Thom patrząc ukosem na całującą się dwójkę miał ochotę uczynić to samo. Wzbronił się jednak, że nie zrobi niczego wbrew woli młodszej dopóki nie zrealizuje obietnicy.
Thomas jako pierwszy opanował się z karą i podniósł się z łóżka podając swoją dłoń młodszej blondynce. Pospiesznie skinął też głową na drugą parę, która bawiła się w najlepsze. Ktoś jednak musiał zaprzestać sielankę bowiem za jakieś pół godziny mieli być już przy recepcji i się wymeldować. Wesoła czwórka w bardzo dobrych humorach opuściła pokój, po czym motel i szybko załadowała się do teamowego busa. Thomas z Gregorem cały czas sobie szeptali do ucha małe co nie co, po czym usiedli w autobusie. Gdy wszyscy byli obecni mogli wyruszyć w dalszą trasę. Greg i Thomas siedzieli obok blondynek co po chwili zmieniło nie co plan wydarzeń.
- A tak się macie. - powiedział Gregor spinając pamiętnymi kajdankami parę blondynów.
- Co ty cholera robisz! - powiedziała zdezorientowana młodsza.
Thomas wyszczerzył tylko ząbki, a Ana zabrała głos.
- No to gołąbeczki sobie pogruchają teraz. - po czym cała reszta zaśmiała się z podejścia paczki.

Pojedyncza para skazańców nie potrafiła powiedzieć co będą robić teraz przez okres zakucia.
- Ale mi się chce siusiać! - krzyknęła prawie na cały bus Lena.
- I tak cię nie wypuścimy, wiemy że kombinujesz. - po czym dalej siedziała tak naburmuszona obok Thomasa.
Koffi tymczasem z małym niedosytem patrzał w ich stronę. W gruncie rzeczy miło by było być tym razem na miejscu Thomasa... Greg natomiast spojrzał w stronę drugiej blondynki.
- Zastanawiam się tylko kto mi wynagrodzi dzisiejsze śniadanie...
- Greguś nie byłam taka głupia i nie kazałam ci ganiać nas po całym motelu, trzeba było jeść jak podali... - wyszczerzyła się starsza, po czym ulitowała się nad nim i podążyła w stronę kuchni.
- Dobra zrobię ci kanapeczki, ale niczego więcej nie oczekuj.
- No to masz przechlapane stary, tylko kanapeczki. - zaśmiał się Thomas, po czym próbował zająć się sfoszoną blondynką.
- No, ale piękna no wybacz jak ja żyć bez ciebie nie mogę! - zaczął grać Thomas.
- Żyć? A moim skromnym marzeniem jest odczepić się od ciebie, bo ja nie mogę żyć inaczej...
- Uuuu Thomas nie daj się! Dziewczyna tobą gardzi... - zaśmiali się chłopcy z ekipy.
Ana nie mogła uwierzyć, że Gregor i jej brat czasem mają mądre pomysły... Może to choć trochę pogodzi Lenę i Thomasa? Sama skończyła robić fikuśne kanapeczki, po czym ładnie nakryła stół i udekorowała talerz. Teraz wszystko było gotowe mogła zawołać Gregora na jego upragnione śniadanie.
- W końcu, przez żołądek do serca. - zaśmiała się w myśli, po czym przywołała Gregora. - Mężu! - zaśmiała się starsza, po czym wszyscy spojrzeli na wstającego szatyna i wybuchli śmiechem.
- Od kiedy to jesteś żonaty? Czy my o czymś nie wiemy?
- A myślałem, że jedynym, który ma tu żonę jestem ja. - zaśmiał się Wuff.
- Taki cichy ślub... - zaśmiał się Thomas.
Gregor był pod wrażeniem pracy blondynki. Zajął się konsumpcją, po czym w ramach podziękowania wstał i pocałował blondynkę.
- Tylko jedno, ale kochanie... Nie ma świec... - zaśmiał się Gregor, po czym dostał klapsa w tyłek od Ane.
Z uśmiechem dołączyli do reszty, a sam Thomas nie mógł opanować swoich emocji tłumionych wewnątrz. Miał takie niedoścignione chęci muśnięcia ust blondynki... To było silniejsze od niego... Widząc jednak krzywe spojrzenie blondynki, wiedział że nie ma na co liczyć. Ona była niesamowicie mocna, ale i bardzo zadziorna. To mu się w niej podobało. Ta pewność siebie, radość przemawiająca całym ciałem i to spojrzenie... Była wprost niesamowitą osobą i miała to czym nie mogła się poszczycić jego aktualna dziewczyna. Chłopak westchnął... Podczas trasy nie odezwał się już do blondynki słowem. Około godziny 10 ekipa Austrii już bez większych przygód dotarła do miejsca docelowego. Wysiadając i wyjmując sprzęt, spotkała ich tylko jednak niemiła niespodzianka.
- O Austriacy w końcu dojechali... Lepiej późno niż wcale. - zakpił sobie Ammann.
- Zamknij się Sim. - powiedział Koffi, który jak cała ekipa miał po dziurki w nosie Szwajcara.
- I piękne panie oczywiście. Witaj Lenka, witaj Ana. Piękne jak zawsze... - udawał tym razem szarmanckiego Simon.
Pod jego obliczem kryło się niesamowicie wiele twarzy.
- I mamy prze groźnego Schlierenzauera... I jak tam po porażce z Oberstdorfu?
- Doskonale. I wiesz co mam ochotę ci coś powiedzieć... - po czym objął zaskoczoną Ane w pasie i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
Simon tylko się skrzywił, na co prędko zareagował Greg.
- Wiesz co zasmakowałem tych ust i faktycznie są niesamowite. I wiesz co, żałuj bo to ty nigdy tego nie posmakujesz. - uśmiechnął się w stronę blondynki Gregor.
W tym samym momencie na nieszczęście Leny przyszedł Jacobsen.
- Lenka, witaj! - po czym podszedł bliżej niej i chciał ją pocałować gdy zobaczył... spięcie dwójki blondynów. - Możemy porozmawiać? - kontynuował Norweg.
Lena natychmiast spojrzała w stronę Thomasa. W gruncie rzeczy znalazła się w nieco głupiej sytuacji...
- Hahaha… jak widzisz to jest podwójny towar. Albo razem albo w ogóle. – zaśmiał się blondyn, po czym został zmierzony przez Madlen oczami.
Andi dziwnie patrzył na te dwójkę.
- Thomas możesz? - uśmiechnęła się w stronę blondyna, po czym ten niechętnie ją rozkuł i pozwolił jej porozmawiać z Andersem.
- Lena wiesz co jest mi naprawdę bardzo przykro...
- Anders o co ci znowu biega... - Lena nie mogła już z miny Jacko wytrzymać.
- No Lena nie ukrywajmy, ta sytuacja z moją żoną pozbawiła cię szans...
- Co ty pieprzysz?! - nie mogła się już opanować blondynka.
- Lena nie czaruj, no przecież ty się we mnie zakochałaś, a tu bam szkoda...
- Ty chyba na dobre Anders ogłupiałeś! Ja i Ty?
- Ale po co się z tym ukrywać... Przecież to co między nami było...
- Między nami? - Lena wybuchła śmiechem. - Oj Jacko między nami nic nie było, poza tym to ty do mnie nie ja do ciebie... Weź zapomnij lepiej... Będzie lepiej jak będziemy kolegami.
- Kolegami? I ty na serio tak przejdziesz do porządku dziennego? - pytał zszokowany Anders.
- Anders zawsze traktowałam cię jak kumpla więc nic w tym dziwnego nie? A tymczasem wybacz muszę dołączyć do zespołu. - po czym przesłała mu uśmiech i podążyła w stronę ekipy austriackiej.
Po raz kolejny szybko załatwili formalności i mogli zająć pokoje. Tym razem bez niespodzianek Ana na spokojnie mogła być z Leną w pokoju.
- Ana może pójdziesz dziś ze mną na trening? - zaproponowała Lena.
- Wiesz co uważam, że to naprawdę dobry pomysł. Pogadamy spokojnie...
- ... I bez szpiegów. - zaśmiała się kończąc wypowiedź starszej blondynka.
- No to wszystko ustalone, o której masz być? - dopytała ją Ana.
- 11.30 więc myślę, że spokojnie jak o 11 wyjdziemy wyrobimy się. - po czym mogły poświęcić chwilę wolnego czasu na rozpakowywanie.


Zgodnie z planem o 11 opuściły pokój i podążyły w stronę wyjścia hotelowego.
- A ty dokąd piękna? - zaśmiał się Gregor widząc wychodzące blondynki
- Ja? Ja dziś zmierzam z Leną na jej trening. - wyszczerzyła ząbki Ana.
- I nas zostawiasz?
- Oj dacie sobie świetnie radę. Powiedz tylko Alexowi, że poszłam z Lenką. Okey?
- Jasne... Poszedł bym z wami, no ale...
- Ty lepiej ładnie ćwicz. - po czym Ana dała mu buziaka w policzek i wraz z Leną mogły wreszcie wyjść na jej trening.
- No to teraz opowiadaj jak było?! - zaczęła pierwsza rozmowę Ana.
- Ja? No ale to nic takiego przecież Ci mówiłam już...
- Kłamiesz Lena kłamiesz, a wiesz że łatwo ci ze mną nie pójdzie... - zaśmiała się Ana.
- Naprawdę nie bardzo jest o czym mówić, no wiesz Czerwona Wojowniczka i Morgeminator...
Starsza blondynka zaniemówiła, po czym wybuchła śmiechem i zaczęła wypytywać o szczegóły wieczornej zabawy Leny z Morgim.
- I mówisz, że zabawa z kijami była przednia? - zaczęła śmiać się Ana.
- Aż za bardzo, zaczynam się zastanawiać czy Thomas mówiąc o zerwaniu z Kristie mówił na poważnie...
- Wiesz co nie uważam by ich związek przetrwał. Daje im góra miesiąc nie więcej moja droga więc oby tak dalej.
- Wiesz co, a teraz pod gradobiciem pytań w twoją stronę! Jak to się stało, że wy znowu razem gruchacie?
- Wiesz to była nietypowa sytuacja, Greg miał atak astmy no i samo jakoś poszło...
- Na lepsze widać. - uśmiechnęła się Lena, po czym wraz z Ane weszły na teren lodowiska.


Tymczasem na skoczni w Gapa na dobre trwały treningi. Każdy starał się pokazać z jak najlepszej strony podczas drugiego konkursu z cyklu turniejowego.
- I co z optymizmem patrzymy? - uśmiechnął się Gregor do Daniela.
On sam jeszcze niedawno debiutował w konkursach pucharu świata więc potrafił zrozumieć tremę Lacknera.
- No trema jest jeśli o to pytasz...
- Wszystko będzie dobrze. Spokój i opanowanie, a dasz sobie świetnie radę. - uśmiechnął się do młodszego kolegi tym razem Thomas.


Każdy z nich wziął swój sprzęt i podążył na górę gdzie miał oddać najpierw dwa skoki treningowe, a potem skok kwalifikacyjny. Tam niestety nie minęły ich głupie docinki szwajcara. Gregor zaczął puszczać jego uwagi bokiem. Na samą myśl, że uwierzył mu podczas Oberstdorfu i mało nie stracił bardzo bliskiej sobie osoby przeszły mu ciarki. Jak mógł być taki głupi i ślepy... Postanowił sobie, że będzie teraz ufał Ane bezgranicznie. Tymczasem Thomas przed skokiem nie mógł się w pełni na nim skoncentrować... Jego myśli burzyły dwie blondynki. Kristie, z którą miał zamiar zerwać oraz Lena, która tak rozbudziła jego pragnienia. Jako pierwszy z ich paczki miał skakać Daniel. Zestresowany podążył w stronę rozbiegu, oddał skok na 109,5 m, po czym szczęśliwy z dobrego zakończenia czekał na kolegów z ekipy. Nieco bardziej doświadczony Markus uzyskał 123,5 m co pozwoliło na pozytywne myśli u zawodnika. Pozostało ich już tylko 5 - Koffi, Mascht, Thomas, Wuff oraz Gregor. Każdy z nich z niecierpliwością czekał na oddanie skoku. Pierwszy z nich mógł czuć zdecydowany niedosyt, skoczył tylko 116,5 m więc nawet gorzej od Markusa. Jednak jak zawsze z uśmiechem zajął miejsca obok młodszych kolegów. Martin uzyskał 125 m co pozwalało patrzeć z optymizmem na skok kwalifikacyjny. Bez wątpienia Austria była niesamowicie mocna. Morgiemu udało się poszybować półtorej metra dalej niż lokatorowi z Villach. W pewnym momencie zaczęły się skoki powyżej 130 m i to zaczęło powiększać emocje. Wolfgangowi udało się przekroczyć tą magiczną barierę i uzyskać 131 m. Na belce pozostało już tylko 2 zawodników. Simon i Gregor mieli jeszcze oddać ten pierwszy skok treningowy. Ten pierwszy skoczył 132,5 m co pozwalało mu zajmować 2 miejsce w tym momencie. Gregor w pełni skoncentrowany bardzo szybko wybił się z progu. Ponieważ było to dynamiczne odbicie dawało możliwość dalekiego skoku. Gregor skoczył fenomenalnie. 140,5 m pozwoliło mu w treningu wygrać, a on sam mógł być szczęśliwy z wyniku. Brakowało mu tylko jednego, tego spojrzenia blondynki. Postanowił sobie na kwalifikacjach powtórzyć skok z treningu by to zobaczyła. Koledzy z zespołu poklepali kolegę i gratulowali udanego skoku. Teraz mogli wszyscy powrócić na skocznie i przygotować się do drugiego treningu. Tradycyjnie bez większych problemów seria treningowa przebiegła bez komplikacji. Warunki były wymarzone, a forma zawodników równie dobra. Daniel podchodził do sprawy o wiele luźniej co przełożyło się również na odległość. Jak na niego skok na 118 m był bardzo dobry. Z uśmiechem czekał teraz na resztę przyjaciół z zespołu. Markus był lepszy, ale miał już pewne doświadczenie 124,5 m. Andi z pełnym optymizmem zajął miejsce na belce i udało mu się skoczyć 126 m. Największe powody do radości miała jednak pozostała część z ekipy. Każdy z nich uzyskał powyżej 130 m. Mascht skakał jako pierwszy z nich – 131 m pozwalało na jakąś chwilę objąć prowadzenie. Wszystko jednak zmieniało się jak w kalejdoskopie. Regularne skoki powyżej punktu K dodawały więcej emocji. Wolfi dostał wiatr pod narty i tradycyjnie w fantastycznym stylu skoczył 136,5 m. Morgi 3 metry krócej, ale ten skok nie dawał mu pełni satysfakcji. Bardzo równe odległości podczas treningów oddawał m.in. Harri Olli, a także Simon, który skoczył metr krócej od fina. Gdy na belce pozostał tylko Gregor wszyscy na dole czekali na zakończenie tego treningu. Gregor po raz kolejny nie zawiódł 139 m i wygrana po raz kolejny. Widać było, że ta skocznia zdecydowanie mu leży. Tuż po zakończeniu treningu na skoczni pojawiły się blondynki.
- A te co, czołg przeleciał? - zaśmiał się Koffi.
- Nie, tylko pośpiech po treningu Leny. A teraz co kopy i świetnie się spisać? - zaśmiała się Ana, po czym wraz z młodszą blondynką wypytały o treningi.
Po 10 minutach musieli się tymczasowo rozstać, gdyż czekały ich kwalifikacje. Każdy z nich był w niesamowicie pozytywnym nastroju. Teraz mogli oddać się w pełni skokom w GA-PA. Jako pierwszy domek skoczków opuścił Daniel wraz z Markusem. Pierwszy z nich z coraz większą pewnością zajął belkę i szybko zjechał, po czym skoczył 118,5 m. Teraz wypadało czekać na wyniki i resztę przyjaciół. Markus skoczył 2 m gorzej niż debiutujący Lackner. Był bardzo zdenerwowany faktem, że nie wyszedł mu ten skok. Mogło się bowiem okazać, że nie zobaczymy go w 50-tce konkursowej. Andiemu przyszło się zmagać z nieco lepszymi warunkami niż koledzy z kadry. Teraz wszyscy czekali na skoki tych najlepszych. Wśród nich był Wuff, Morgi i Gregor. Blondynki czekały mocniej podekscytowane niż zwykle. Ana wierzyła w pozytywne rezultaty całej trójki. Teraz wypadało tylko oddać taki skok. I faktycznie tak było. Loitzl uzyskał odległość 126,5 m, która pozwalała mu być 2 tuż po Harrim Olli. Morgi skoczył 121,5 m. Na zakończenie kwalifikacji został Gregor. Wypatrując swojego największego rywala na skoczni i poza nią Ammanna zajął miejsce na belce.
- Jego nie będzie jeśli chodzi ci o szwajcara, jedź. - usłyszał za sobą głos technika, po czym ruszył po rozbiegu.
- 135 m. - oznajmiono, oznaczało więc to, że szatyn wygrywa kwalifikacje jak i również przystanie mu mierzyć się z Simonem w parze.
- To był bardzo dobry skok! - zachwalali go wszyscy, po czym zaczęli wyczekiwać na podanie par, w których mieli skakać.
Wśród Austriaków nie udało się zakwalifikować jednie Markusowi. Na telebimie wyświetliły się pary:
Descombes - Morgenstern
Lackner - Vassiliev
Morassi - Koch
Peterka - Kofler
Erikson - Loitzl
Ammann - Schlierenzauer
Teraz byli pewni swoich rywali, a każdy z nich nie mógł doczekać się jutrzejszej rywalizacji w drugim konkursie. Po kwalifikacjach, gdzie chłopcy wypadli bardzo dobrze choć nie musieli się kwalifikować, przyszedł czas na obiad. Wszyscy razem ruszyli w stronę hotelu z ekwipunkiem na plecach. Dziewczyny chcąc zaoferować swą pomoc, postanowiły ponieść swym lubym torby. Lena żeby było śmieszniej niosła Tomowi jedną z nart. Chłopak z niej brechtał jak inni, a ona zadowolona z siebie szła dumna jak paw z nartą na ramieniu. Chciała wyglądać jak jedna z nich, poczuć się chociaż raz Łyżwiarką Figurową na nartach. Gdyby nie incydent z Simonem, wszyscy mieli by wspaniałe humory. Jednak ten jak zawsze musiał dodać swoje cztery grosze przez co Ana się zdenerwowała, podobnie jak i druga blondynka z chłopakami na czele. Ana miała go już serdecznie dość. Teraz niczego tak nie żałowała jak większej zażyłości z nim. Bliższa z znajomość ze Szwajcarem była największym błędem w jej życiu. Jednak Gregor dodawał jej sił by stawić czoło szatynowi. Z nim mogła iść na koniec świata. Wiedziała, wręcz była pewna, że z nim nic jej nie grozi… jest bezpieczna, no ale nie była pewna co do zaufania… ona ufała mu bezgranicznie, ale czy i on ufa jej tak jak ona jemu? Po ostatnich wydarzeniach nie miała 100% pewności. Miała do niego żal o to, ale nie chciała na razie by ta sprawa ujrzała światło dzienne. Miała zamiar z nim o tym porozmawiać innym razem. Co do radości to nie mogła narzekać. Widząc tak zapatrzonych w siebie Len i Thomasa, była prze szczęśliwa. Czuła już w kościach, iż to zakończy się jednym… ślubem. Jednak wolała nie zapeszać i swoje spostrzeżenia wolała zostawić wyłącznie dla siebie. Z tym zapatrzeniem to może i przesadziła, ale owa dwójka jak nigdy się rozumiała. Madlen w towarzystwie Thomasa od jakiegoś czasu nigdy nie przestawała się uśmiechać. Podobnie jak i Morgi. Wprost kwitł. Jak widać starania Morgena nie poszły na marne. Sto razy bardziej wolał się z Len godzić niż kłócić. A na pewno po prostu przyjaźnić. Kiedy z wesołym nastawieniem przekroczyli próg hotelu, każdy ruszył do swojego pokoju. Dziewczyny oczywiście jak zawsze w towarzystwie dwóch swoich bodyguardów. Przy drzwiach się rozdzielili, po czym każdy rozpoczął szybką kąpiel. Blondynki jak zawsze we dwie okupowały łazienkę i szybko mogły znaleźć się na obiedzie, na którym byli już wszyscy obecni. Starając się dobrze zagospodarować czas przed kolejnym dzisiejszym treningiem, zjedli obiad natychmiastowo i udali się do swoich pokoi aby móc chwilę po przytulać się do łóżek rzecz jasna. Przerwa jednak długo nie trwała. Blondynki postanowiły ponownie potowarzyszyć chłopakom. Może nie tak blondynki jak blondynka, bo Ana miała trening wraz z chłopakami. Po mimo braku konkursów nie przestawała trenować. Jak to się mówi trening czyni mistrza, a starsza blondynka bardzo chciała nim zostać wygrywając cały puchar świata, przy czym utrzeć nosa Anette. Dokładnie parę minut przed 17.30 do ich królestwa zajrzeli chłopcy porywając je na owy trening, który miał się dziś odbyć na sali.
- To jak Len, chcesz się pouczyć troszkę skoków? – zapytał w pewnym momencie Thomas gdy przekraczali próg sali gimnastycznej.
- Haha… no to będzie zabawa. – zaśmiała się dziewczyna, po czym dołączyli do reszty skoczków.
Alex zarządził na początku krótki trening z maszynami, a potem dla rozładowania energii i nerwów mecz piłki ręcznej. Cała kadra podzieliła się w dwójki. Oczywiście Ana była z Gregorem, a Tom postanowił wziąć pod swoje skrzydła niedouczoną Len. Dziewczyna nie bardzo wiedziała o co chodzi i co powinna robić, ale przystojny instruktor dobitnie jej wszystko tłumaczył. Każdy po kilka razy przećwiczył ułożenie ciała na progu, potem odbicie i telemark. Najlepiej dziś wszystko wychodziło Ane i Gregowi, którzy razem stwarzali udany duet. Dogadywali się jak nigdy i pomagali poprawiając przy tym błędy. Mieli oczywiście ogromną satysfakcję i czerpali nieodgadnioną korzyść pracując razem. Wiadomo, że dwóm pokrewnym duszom jest się lepiej zrozumieć. Nie potrzebowali słów żeby się porozumiewać. Wystarczył tylko szczery uśmiech i spojrzenie… spojrzenie, w którym było widać wzajemną sympatię. Podobnie było u Morgiego i Leny. Chłopak był bardzo szczęśliwy mając ją tak blisko siebie, a tym samym widząc jej zaangażowanie w trening. Mogło się wydać, iż dziewczyna tak naprawdę nic nie wiedziała o skokach, ale było inaczej… Potrafiła dobrze ustawić się na progu, po czym z niego wybić i wszystko zakończyć udanym telemarkiem. Wszyscy śmiali się, że minęła się z powołaniem. Cóż… miejsce w jej sercu było jednak zarezerwowane dla łyżew, które kochała prawie tak samo jak Thomasa. Kiedy po godzinie wszyscy poprawili popełniane przez siebie błędy, zaczęli przygotowywać się do meczu. Thomas postanowił pokazać Lenie jak to jest wzbić się w powietrze. Jak to robili dość często z chłopakami, położył jej dłonie w okolicy bioder i kazał się mocno odbić, po czym naprężyć ciało i wyprostować się… poza miała wyglądać jak skoczkowie robią to podczas rozkładania się na nartach. Blondynka zaśmiała się delikatnie, po czym dopingowana przez resztę teamu zgodziła się na to. Wzięła głęboki oddech i gdy we dwoje byli gotowi odbiła się mocno od ziemi. Thomas mocno trzymając ją w biodrach uniósł w górę. Jednak próba zakończyła się niepowodzeniem kiedy Lena szybko znów znalazła się na nogach. To ich jednak nie zniechęciło. Postanowili zrobić to ponownie. Madlen wykonała powtórnie tę samą serie kroków, po czym została uniesiona w górę. Już mogło się wydać, że wszystko w porządku, ale… Dziewczyna niedostatecznie napięła mięśni przez co Thomas trzymając ją tylko w biodrach, po prostu nie był w stanie jej utrzymać. Blondynka z hukiem upadła centralnie na chłopaka. Wszyscy wybuchli śmiechem. To była prze komiczna sytuacja. Lena leżała plackiem na Thomasie zgniatając go swoim kościstym ciałem.
- No to był skok miesiąca. – zaśmiała się Ana.
- Lena chyba chciała wyskoczyć przez okno… widzisz Tom, nie doceniałeś jej. – dodał Gregor.
Lena spojrzała tylko na nich pokazując rządek swoich białych ząbków, po czym wstała z chłopaka.
- Obiecuję, że teraz zrobię wszystko co mi kazałeś. – zapewniła dziewczyna patrząc na blondyna.
- Nie uszkodzisz mnie już? – zapytał masując sobie bok.
- Niee… masz na zadość uczynienie. – uśmiechnęła się i cmoknęła go w policzek.
Na twarzy Toma od razu pojawił się błogi uśmiech. Ostatni raz położył dłonie na jej biodrach by po chwili unosić jej ciało wysoko nad sobą. Madlen w końcu zrobiła wszystko jak trzeba i próba się udała. Szczęśliwa ponownie dotknęła nogami podłoża.
- To teraz możemy grać. – odrzekła z uśmiechem, a Morgi obejmując ją ramieniem, pociągnął w stronę reszty.
Rozdzielili się na drużyny: Ana, Lena, Gregor, Thomas i Daniel na Wolfiego, Koffiego, Maschta i Markusa. W takim ustawieniu szanse na pewno były wyrównane. Gra się zaczęła. Jako, że w jednej z drużyn były dwie dziewczyny więc to im piłka przynależała. W końcu kobiety mają pierwszeństwo. Piłkę rozegrała Ana do Grega i tak poleciało, że Morgi zdobył pierwszy punkt. Potem Koffi go im odebrał i tak na zmianę do pewnego momentu kiedy to w rękach Leny była piłka. Strzelała do bramki będąc zastawioną przez Maschta. Chłopak został sfaulowany, a raczej zmiażdżony przez dziewczynę. Wszyscy wybuchli śmiechem.
- No widzę Czerwona Wojowniczka pokazuje pazurki. – zaśmiał się Tom, choć tylko zainteresowani wiedzieli o co chodziło.
Piłkę miała teraz drużyna przeciwna. Tym razem to Ana zablokowała Maschta, po czym chłopak znów zaliczył glebę na podłodze. Walka była zacięta i prawie wszyscy po kontuzjowani przez dziewczyny. Jednak to drużyna samców wygrała. Domagali się nagrody po czym ją dostali… kopy od dziewczyn i całusy od chłopaków.
- No to teraz chyba wybielaczem będę musiał umyć ten policzek. – zaśmiał się Kofler, po czym wszyscy do niego dołączyli i razem śmiejąc się, opuścili salę.
W pokoju zajęli się szybkim prysznicem, kolejnym już dzisiejszego dnia i ruszyli na kolację, która mijała na wspólnych rozmowach i w miłej atmosferze. Ana w końcu postanowiła zgadać o pewnym temacie…


~~~


Hej! Hejka! Hej!


I jak wrażenia po 18 rozdziale? Jesteście zadowolone? Chłopcy chyba w końcu sięgnęli po rozum do głowy haha :) Ale jak długo będzie to trwać... Wiemy to tylko my ;D


Dziękujemy za wspaniałe komentarze, z Waszymi szczerymi przemyśleniami. Aż się micha cieszy, kiedy tak wszystko przeżywacie wraz z naszymi bohaterami oraz z nami :) Mimo, że ostatnio było ich mniej niż zwykle, nadrabiacie wszystko odwiedzinami :) Dlatego prośba w Waszym kierunku... Dziewczynki! Jeśli czytacie, zostawiajcie po sobie jakiś ślad :) Nawet kropeczkę :) Może być też przecinek :) bardzo jesteśmy ciekawe Waszych opinii :)


To do następnego! :*


Ania&Madziusa

6 komentarzy:

  1. Hej :-)
    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, cudny...
    Fajnie, że Greorg poszedł po rozum do głowy, choć szczerze mówiąc teraz to on powinien starać się by udowodnić ukochanej, że ją kocha, ufa i chce by Ann była jego dziewczyną...
    Dobrze, że Thomas postanowił zerwać Kristiną. Mam nadzieję, że szybko porozmawia z dziewczyną, a potem zawalczy o serce Leny...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA :* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle czytało się świetnie, nim się obejrzałam a tu już koniec.
    Dobrze, że u Ane i Gregor znów kraina szczęśliwości - mimo, że godzili się w trochę mało komfortowych warunkach (atak), ale może właśnie to wydarzenie było przełomowe. Gratulacje dla Gregora, że spotkał się z rozumem i zawarli porozumienie :p
    Lena i Thomas - pierwsza wspólna noc razem, proszę proszę kto by pomyślał hehe. Fajnie, że Thomas podjął jakieś mądre decyzje w końcu, oby tylko nie zapomniało o ich realizacji i będzie pięknie :D
    Pozdrowienia i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Skokomaniaczka9 czerwca 2016 11:47

    Jestem :)
    Super rozdział! Dawno mi się nic tak nie podobało, jak to ;))
    Ogólnie to fajnie, że chłopaki poszli po rozum do głowy, ale jak dla mnie to i tak jeden moment wygrał ten rozdział!
    Początek rozdziału, łazienka.. Thomas w samym ręczniku, a później to i nawet bez niego! Hahaha.. chyba nigdy się tak nie uśmiałam :D
    I sobie myśle wtedy.. "Pajacowałeś to masz!"
    Kurczę.. skąd wy bierzecie takie świetne pomysły, hmm?
    Wszystko się mniej więcej ułożyło, ale pewnie w niedalekiej przyszłości się znów popsuje.. taki urok opowiadań :)
    Czekam na kolejny Kochane moje :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    No, powiem szczerze, że według mnie to jeden z lepszych waszych rozdziałów. Świetny! Skąd wy macie tyle pomysłów, to ja nie wiem... podzielcie się :D
    U Gregora i Any wszystko znów gra. I to mi się podoba. Miło na nich patrzeć. Dobrze, że wreszcie się ogarnął i poszedł po ten przysłowiowy rozum do głowy.
    Thomas i Lena, czyli też jakieś postępy są. Mam nadzieję, że tutaj też będzie już tylko lepiej, że to początek czegoś nowego pomiędzy nimi.
    Czekam, weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam! <33
    Gregor, Ana - cud, miód, MALINA!
    Początek rozdziału, ech... powiem krótko: rozwaliłyście system! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem jak to możliwe, ale... ucięło mi komentarz. ;o
    No nic... Powtórzę od siebie: cudowny rozdział! Łaknę więcej! <3

    OdpowiedzUsuń