sobota, 18 czerwca 2016

20. Kochać a Lubić to wielka różnica - kocha się sercem a duszą zachwyca.

Lena nie skończyła zdania, bo razem usłyszeli dzwonek telefonu… komórki Thomasowej. Dziewczyna oderwała się od niego i spojrzała mu w oczy. Czuła jak w jego kieszeni wibruje, ale on nic z tym nie robił. Spoglądał na nią uśmiechając się.
- Nie odbierzesz? – zapytała ledwie przytomnie.
- Raczej nie… dokończ zdanie. – odpowiedział.
- Lepiej odbierz, może to coś ważnego. Porozmawiamy potem. – powiedziała i chwiejąc się, zeszła z chłopka.
Położyła się na łóżku i przykryła kołdrą. Thomas rozczarowany wstał i nacisnął zieloną słuchawkę. Nie zdążył nawet powiedzieć słowa, gdyż usłyszał…
- Kochanie! – był to głos Kristie.
Lena słysząc cichy głos z słuchawki, spojrzała tylko delikatnie w jego stronę. Chłopak nie spoglądał na nią. Wstał nagle i ruszył w stronę łazienki dziewczyn. Po chwili zniknął w środku, a Lena westchnęła. Czuła się… dziwnie. Była pijana, ale chyba kontrolowała ruchy. Albo… co ona właściwie chciała przed chwilą zrobić? Powiedzieć jak mocno go kocha? Nie mogła się skupić. Przed oczami ciągnę widziała jego twarz i dotyk jego ust na swojej szyi… Pragnienie jego osoby jeszcze nigdy nie było takie duże. Może to wszystko za sprawą alkoholu? W każdym razie doświadczenie się powiodło. Thomas nie chciał jej skrzywdzić, zależało mu na niej i nie chodziło tylko o sex. Otworzyła oczy i ponownie je zamknęła, bo cały czas kręciło jej się w głowie. Starała się skupić na czymś innym. Schowała głowę pod kołdrę i czekała na chłopaka.


Tym czasem w łazience Thomas nie miał najmniejszej ochoty rozmawiać ze swoją dziewczyną, która niby tak strasznie za nim tęskniła i zapewniała go o swoich uczuciach. Choć rozmawiali niespełna godzinę temu. Czuł się rozdarty. Nie wiedział jakby mu było bez niej… już tyle razem byli, tyle przeszli. Zastanawiał się jakby wyglądało życie bez Kristie. Czy dałby sobie radę? A może już za bardzo się do niej przyzwyczaił? Przywiązał? Z jednej strony ona, z drugiej Madlen… czekała teraz na niego w łóżku. Jak to brzmi?! Co by powiedziała Kristie? Przecież to jest bezapelacyjna zdrada. Może nie w stu procentach, ale zawsze jakaś. Nagle blondynka wypowiedziała pewne słowa, które go zmartwiły. Udawał uradowanego, ale wiedział, że to przyniesie kłopoty. Szybko wymyślił zmęczenie i się rozłączył. Schował telefon do kieszeni i pospiesznie wyszedł cicho z pomieszczenia. Pokój był ciemny i cichy. W powietrzu unosił się zapach alkoholu i perfum Leny. Dało się słyszeć jeszcze ciche, pojedyncze oddechy. Mimowolnie na jego ustach pojawił się uśmiech. Ściągnął spodnie i obszedł łóżko. Nie położył się w pościeli Ane tylko delikatnie wsunął się obok Madlen. Dziewczyna leżała na boku. Położył dłoń na jej biodrze, po czym zjechał ręką niżej czując jej nagie, gorące i delikatne ciało. Położył rękę na brzuchu blondynki i się przytulił. Lena spała. Zatopił twarz w jej włosy. Poczuł ich zniewalający zapach i nagle zauważył, że łyżwiarka jest tylko w samej bieliźnie. Instynktownie się odsunął. Musiała pomyśleć, że chłopak położy się w łóżku Ane i dlatego się rozebrała. Thomas uśmiechnął się znów i przybliżył maksymalnie.
- Co ty Lenko chciałaś mi powiedzieć? Co przede mną ukrywasz? – szepnął, ale ona nawet się nie ruszyła.
Spała twardym snem. Zaczął się zastanawiać i analizować każde słowo i gest blondynki. Jednak niedługo, bo sen zmorzył mu oczy i po chwili przytulony do niej zasnął jak dziecko.


Około godziny 10 do słodko śpiącej w pokoju chłopców parki zadzwonił budzik. Oznaczało to, iż niestety nastała pora wstawania. Gregor spojrzał na blondynkę śpiącą obok, nawet telefon jej nie ruszał. Wyglądała tak słodko, chłopak nie miał zamiaru jeszcze jej budzić choć wiedział, że niestety taka kolej rzeczy. Przybliżył się do niej i musnął jej policzek swoimi ustami, po czym szepnął do ucha.
- Niestety twój czas snu dobiegł końca... - blondynka otworzyła oczy i spojrzała z uśmiechem na leżącego obok chłopaka. - Witaj kochana. - uśmiechnął się po raz kolejny szatyn.
- Hej piękny. - powiedziała przeciągając się blondynka.
Przez myśl przeszła jej chęć codziennej takiej pobudki... Czuła się świetnie w towarzystwie Gregora i nie wyobrażała sobie budzić się obok kogoś innego. Tylko czy on wreszcie ruszy swoje 4 litery i powie jej szczerze co czuje? Ana miała cichą nadzieję, że Greg uczyni kolejny krok... Jej myślenie przerwał dzwoniący telefon. Chłopak słysząc telefon blondynki, podniósł się z łóżka i udał się do łazienki dając tym samym swobodę rozmowy.
- Cześć córeczko! - dało się słyszeć zza telefonu.
- Mama?! Jak miło cię słyszeć! Co u was słychać?
- U nas? To raczej ty mów dziecko, bo coś o nas ostatnio zapominacie z Thomem.
- My? No wiesz mamy masę pracy... Trenujemy, trenujemy i jeszcze raz trenujemy... Ale dobrze mi z tym. - uśmiechnęła się blondynka.
- No to się bardzo cieszę, u nas wszystko w porządku...
- Kochanie kto dzwoni? - odezwał się nagle Gregor, który wszedł do pokoju.
- Czy ja dobrze słyszałam? Męski głos?! - odezwała się mama Morgensternów do słuchawki.
Ana spojrzała wymownie na Gregora.
- Wydawało ci się, to tylko Lena...
- Lena? Skarbie co ty mówisz... - powiedział chłopak podchodząc bliżej Ane.
Blondynka poczuła oddech szatyna na swojej szyi.
- Córeczko jestem pewna, że jakiś mężczyzna jest obecnie w twoim pokoju...
- Tak mamo właśnie przyszedł do nas przyjaciel. Nazywa się Gregor...
- Przyjaciel? Czy tylko tyle? - zaczęła zadawać pytania krępujące matka.
Gregor spalił buraka... Widząc zakłopotaną minę Ane cofnął się trochę... Widać było, że sprawił jej mały kłopot, a sam nie powinien wychodzić z takimi tekstami.
- Tak mamo Gregor to nasz przyjaciel ze skoczni... - chłopak spojrzał prędko na dziewczynę, wiedział że to nie ma sensu...
Przyjaciel? Jak to głupio brzmi, spędzają ze sobą przecież wspólnie noce?! Irytujący fakt...
- Muszę coś z tym zrobić.... - przebiegło mu przez myśl, po czym zostawił jeszcze na chwilę blondynkę i położył się na łóżku.
- Pamiętaj tylko aby mi tam wnuków nie narobić... - powiedziała matka blondynki nie wiedząc czy pół żartem czy pół serio.
Blondynka zakrztusiła się i powiedziała.
- Wiesz co mamo, muszę już kończyć, zadzwonię potem, teraz musimy iść na śniadanie... Alex nie lubi spóźnień... - po czym pożegnała się z matką i odłączyła się.
- Ane przepraszam to nie tak miało być... Gdybym wiedział, że to twoja mama...
- Greg nie tłumacz się... - po czym pocałowała go delikatnie i udała się do swojego pokoju by przyszykować się do porannego posiłku.


W pokoju obok nadal panowała atmosfera słodkiego spanka. Śpiąca tam para przeciwnie do Ane i Grega wcale nie miała zamiaru wcześnie wstawać, nawet ustawiać budzika. Jednak, że Lena jest jednym z rannych ptaszków, więc to ona jako pierwsza otworzyła oczy. Jej twarz leżała w poduszce. Czuła ogromny ból głowy i ogólnie całego ciała. Suchość w ustach była nie do zniesienia. Jęknęła i chciała się odwrócić, ale… coś dużego i ciężkiego leżało na niej i przygwożdżało ją do łóżka. Wyswobodziła rękę i mocno rzuciła nią na drugą poduszkę. Nic nie było by w tym dziwnego gdyby nie poczuła dziwnego kształtu pod nią i usłyszała westchnienia. Przestraszyła się. Po mimo bólu podciągnęła się i ujrzała na sobie czyjąś nogę… Zrobiła wielkie oczy i natychmiast odwróciła twarz. Pociemniało jej przed oczami. Ujrzała kogoś… Ktoś leżał obok, prawie nagi i… miał blond czuprynę.
- Nie… - udało jej się wymówić i po chwili jego niebieskie oczy spoglądały na nią.
Madlen nie mogła uwierzyć. Obok niej leżał Thomas. Kiedy jego usta się do niej uśmiechnęły i jego ręka dziwnie zaczęła drgać w jej stronę nie wytrzymała. Zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Thomas wybuchł niepohamowanym śmiechem co jeszcze bardziej zdenerwowało dziewczynę. Wzięła poduszkę, która miała pod ręką i mocno w niego ją rzuciła.
- No ładnie… - zaśmiał się Tom. – Wczoraj tam namiętnie mnie całowałaś, a teraz we mnie rzucasz poduszkami? Nieładnie kochanie! – Lena wytrzeszczyła oczy.
- Całowałam? Namiętnie? Kochanie?!
- Eee… nie pamiętasz?
- Co mam pamiętać jak się nic nie wydarzyło?! – wrzasnęła i wtedy dopiero zauważyła, że jest w samej bieliźnie.
Zarumieniła się i zabrała chłopakowi kołdrę, po czym się nią owinęła.
- No tak… masz prawo nie pamiętać, bo się upiłaś, ale…
- Thomas! O czym ty mówisz?!
- Lena ty naprawdę nic nie pamiętasz? – zapytał jakby zmartwiony jednak w jego główce zaczął szykować się złowieszczy plan.
- Ale co mam pamiętać?! – warknęła.
Tom cicho się zaśmiał, a Lena wrednie na niego spojrzała. Czuła się fatalnie. Nie dość, że głowa to jeszcze wszystkie mięśnie, brzuch ją bolało i ta suchość… Chyba naprawdę musiała sporo poszaleć skoro ma dziś takiego kaca.
- Łamiesz mi serce… - odezwał się do niej, a ona krzywo na niego spojrzała.
Czyżby wczoraj coś się wydarzyło?
- Madlen… nie mów, że wczoraj… że to tylko z powody alkoholu… Naprawdę nic nie pamiętasz?
- Ale co ja mam pamiętać? – zapytała płaczącym głosem.
- Ta noc… była najpiękniejsza w moim życiu. Nikt jeszcze nigdy się tak ze mną nie… kochał…
Co? Kochał? To nie może być prawda! Lena prawie co nie straciła przytomności. Nie mogła w to uwierzyć.
- Kłamiesz… - wydusiła przez zęby.
- Nie mów tak… jak możesz tego nie pamiętać?!
- Łżesz jak pies!
- Nie!
Blondynka poczuła łzy w oczach. Ich pieczenie było nie do zniesienia. Czuła odrazę do siebie. Jak mogła sobie na to pozwolić?! Jemu pozwolić?! Jak mogła stracić nad sobą kontrolę…
- Thomas… - jej głos się łamał. – To nie mogło się stać… ja… na pewno nie… Jak mogłeś?! – krzyknęła z wyrzutem.
- Wiesz… wydawało mi się, że chciałaś… mówiłaś tyle rzeczy.
- Co?! Jakich znowu rzeczy?!
- Że mnie kochasz na przykład.
- Co?!
- Naprawdę niczego nie pamiętasz? – nagle jakby posmutniał.
Lena nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Miała mętlik w głowie… Co ona narobiła…
- Thomas ja… - jęknęła. – Nie wierzę ci…
- Tak? Nie pamiętasz jak dotykałem twojego ciała… - zaczął się do niej dziwnie zbliżać. – Całowałem, pieściłem… a ty nie byłaś mi dłużna… - położył dłoń na jej policzku. – I kiedy… miało się to stać wypowiedziałaś te słowa… „Kocham Cię Thomas”.
- Nieprawda! – po policzku Leny spłynęła pierwsza łza.
Strzepnęła jego rękę ze swojego policzka i wstała owinięta kołdrą. Thomas się skrzywił. Czyżby aż tak to przeżywała?
- Czasu nie cofniesz, ale ja nie żałuję. – szepnął Tom.
- Nie masz czego, bo nic się nie wydarzyło. – odpowiedziała Lena na dobre płacząc.
Spojrzała na niego zapłakanymi oczyma, odwróciła się i szybko zniknęła za drzwiami do łazienki. Tom westchnął… to chyba nie był najlepszy pomysł. Nie przewidział, że dziewczyna tak bardzo będzie to przeżywać. Nie myślał, że jest aż tak delikatna i wrażliwa… Ale może dzięki temu małemu kłamstewku dowie się więcej? No dobra… dużemu. Wstał z łóżka i wyszedł.


Wychodząc z pokoju Ana napotkała Thomasa.
- O siemka brat. - uśmiechnęła się Ana.
- O dobrze, że Cię widzę siostra... - uśmiechnął się podstępnie Thomas.
- Tak, a to niby dlaczego? - powiedziała patrząc mu prosto w jego uradowane oczy.
- Mam nadzieje, że nie zapomniałaś o pakcie Morgensternów?
- No pamiętam i co w związku z tym? On chyba już nas nie obowiązuje, ja już z Gregiem się pogodziłam, a ty z Leną już też więc…
- Bo chodzi o to, że Lena miała dziś ciężką noc… I teraz powiedziałem jej, że się z nią przespałem, bo to nawet prawda jest ...
- Przespałeś?! - powiedziała ze zdziwieniem blondynka.
- Nie, ale nie w takim sensie... Owszem dzieliliśmy łóżko... Ona była kompletnie pijana i nie wiele pamięta z tamtej nocy...
- Wykorzystałeś mi przyjaciółkę?! Jesteś jakiś niewyżyty. - zaśmiała się Ana.
- Słuchaj plan jest taki... - po czym opowiedział wszystko ze szczegółami młodszej siostrze na co ta tylko się uśmiechnęła.
- No dobra masz to jak w banku. - to było trochę nie fair w stosunku do młodszej, ale pamiętała nie tyle o pakcie co i o swoim planie, tych dwoje miało zostać połączonych i być ze sobą…
Miała teraz tylko nadzieje, że wszystko z oczekiwaniami wypadnie pomyślnie. Pozostawiła więc brata, po czym weszła do pokoju, który dzieliła z młodszą blondynką. Zastała Lenę płaczącą na łóżku. Od razu podeszła do niej i ją przytuliła.
- Skarbie co się stało? - pytała starsza młodszą.
- Jaaa... ja, ja mu powiedziałam... - wydukała młodsza blondynka, po czym znów zaczęła płakać.
- Powiedziałaś Thomasowi, że go kochasz i spędziłaś z nim noc?! - powiedziała Ana nie kryjąc zaskoczenia.
- Ana ja nie pamiętam rozumiesz... Nie pamiętam... I to jest właśnie najgorsze... To nie tak miało być... On mi dziś rano powiedział o tym jaka ta noc była piękna...
- Kochanie to już nieważne... Jeśli mu powiedziałaś no cóż, może to nawet lepiej...
- Lepiej?! Ta sytuacja jest tragiczna...
- Lenkuś nie płaczmy już nad rozlanym mlekiem, trudno powiedziałaś nie kontrolując słów teraz nie mamy już odwołania... A ty nie obwiniaj się, już tego nie cofniemy. Ale wiesz co, musisz się troszkę uśmiechnąć, bo mi jeszcze brata wystraszysz. - uśmiechnęła się Ana ocierając łzy młodszej z policzków, po czym obie zaczęły się szykować, a Ana kontynuowała opowieść o miłej nocy spędzonej z Gregorem i o telefonie matki jaki był dzisiaj.


Na twarzy Leny po raz pierwszy zagościł uśmiech.
- Chociaż tyle dobrego, że wam się układa, tylko żeby Greg zobaczył na czas, że jesteście sobie przeznaczeni...


Tymczasem u chłopaków.


- O Thomas! Jak tam samotna noc minęła? - spytał szatyn starszego kolegę.
- Samotna? A kto ci tak powiedział? - uśmiechnął się zadziornie Thomas.
- Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że... - zaczął Greg na co blondyn odpowiedział.
- Tak Gregor dziś spałem z Leną... I słuchaj jest sprawa... - po czym przedstawił całą historię szatynowi, który przystał na prośbę Thomasa. - No, a ty mam nadzieję, że nie użyłeś sprzętu, który dostałeś podczas wieczornej zabawy? - spytał blondyn z podejrzeniem na młodszego chłopaka.
- Nie jeśli chodzi ci o... - zaczął Greg, któremu przerwał Thomas.
- Czyli nie wykorzystałeś mojej siostry?
- Absolutnie nie... - uśmiechnął się szatyn, po czym wraz z Thomem opuścili pokój i udali się po dziewczyny do ich pokoju.
- Cześć dziew… Ana. Gdzie Lena? – zapytał Tom.
- W łazience… wiesz co brat nie uważam żeby to był dobry pomysł ją tak okłamywać. Ona to strasznie przeżywa.
- Spokojnie, jakoś dam sobie radę.
- Uważaj Tom. – poradził mu Greg i wziął Ane za rękę.
Po chwili zniknęli za drzwiami, a Morgi wszedł głębiej. Zastanowił się sekundę, a potem bez oporów cicho wparował do łazienki dziewczyn. Madlen suszyła właśnie włosy. Nie było odpowiedniego słowa aby opisać teraz jej uczucia. Rozgoryczenie, rozpacz, tragedia, katastrofa… Wszystko co złe.
- Mogłabyś Ane podać mi grzebień? – zapytała.
Tom wtedy zdał sobie sprawę, iż stoi ona przed nim w samym ręczniku. Poczuł się dziwnie. Serce przyspieszyło mu bicie, a w głowie zaszumiało. Cicho podszedł do niej i podał jej szczotkę. Lena zabrała rzecz nic nie podejrzewając. Po chwili poczuła ręce na swojej talii. Myślała, że to może Ana chce ją w ten sposób pocieszyć, ale po chwili struchlała. Spojrzała w lusterko i ujrzała Morgensterna, ale Thomasa. Jego ręce zaciskały się w obręcz na jej brzuchu. Pomimo motyli wirujących w niej wywołanych poprzez jego dotyk i zapach, odwróciła się raptownie i odepchnęła go od siebie. Miała ochotę go teraz rozszarpać.
- Nie byłaś taka agresywna w nocy. – zaśmiał się chłopak.
- Bo nie byłam sobą.
- Skarbie… - zaczął znów się do niej przybliżać.
- Nie jestem twoim skarbem! Zdradziłeś Kristie i wykorzystałeś moją słabość! Jesteś potworem!
- Oj Lenka nie przeżywaj… co się stało to się nie odstanie. Nie żałuję, a Kristie? Jakoś to przeżyję.
- Jak możesz tak mówić? Thomas… co myśmy zrobili?
- To co należało zrobić od dawna. Żałujesz?
- Tom! Ja nic nie pamiętam! Jak myślisz jak się czuje?
- Uważam, że powinnaś się cieszyć.
- Nie mam powodu.
- Głupoty gadasz… chodź idziemy na śniadanie.
- Czy ty sobie nie zdajesz sprawy co teraz powinniśmy zrobić? A jeśli jestem w ciąży? – na te słowa Morgi się delikatnie skrzywił.
- To dam pierścionek, będę ślubował ci miłość przed ołtarzem i zbudujemy prawdziwą rodzinę. – odrzekł spokojnie, a Len wbiło w ziemie.
Czy on właśnie zaproponował jej małżeństwo?
- Nie tak miał wyglądać mój pierwszy raz… chciałam go zapamiętać na całe życie, a tym czasem…
- Było pięknie, cudownie, wspaniale… Byłaś niesamowita.
- Boże… co my narobiliśmy. – Madlen znów się rozpłakała.
Tom choć wiedział, że robi źle nie mógł przestać. Chyba mu się to podobało. Przyciągnął dziewczynę do siebie i mocno ją przytulił.
- Wszystko będzie dobrze…
- Nic nie będzie dobrze! A teraz wynoś się stąd!
- Myślałem, że po wspólnie spędzonej nocy będziesz dla mnie milsza.
- Widocznie się myliłeś. – odrzekła beznamiętnie i wywaliła go z łazienki zamykając drzwi na klucz.
Łzy ciekły po jej policzkach. Nie rozumiała jego podejścia do sprawy. Jak on mógł tak po prostu o tym gadać czy myśleć. To było straszne. Obtarła policzki, dokończyła suszenie włosów, zrobiła makijaż, ubrała się i wyszła. Ku jej zdziwieniu Tom czekał na nią siedząc na jej łóżku. Skrzywiła się na jego widok chyba pierwszy raz w życiu. Westchnęła. Morgi wstał i szybko się przy niej znalazł.
- Jesteś śliczna. – rzekł całując ją w policzek i po chwil otwarł jej drzwi.
Lena z cierpieniem wymalowanym na twarzy przekroczyła próg. Morgen zamknął pokój i biorąc dziewczynę za rękę, ruszył z nią na dół.


Tym czasem gdzieś w hotelu.


- Greg powiedz mi co myślisz o tym pomyśle Toma? – zapytała Ana idąc z chłopakiem pod rękę.
- Wiesz… sam nie wiem… nie wiem co on chce przez to osiągnąć. Jest strasznie zagubiony.
- Myślisz, że chce się poprzez to jeszcze bardziej zbliżyć do Leny?
- Bardzo prawdopodobne. A co ty byś zrobiła gdybym ci wyciął taki numer?
- Ja? Zabiłabym, pokrajała, ugotowała i posklejała. – odpowiedziała na co szatyn się zaśmiał.
- Tego się spodziewałem i tego spodziewam się po Lenie. Mam nadzieję, że się znów nie pokłócą.
- Ja też… dobra chodźmy już na śniadanie. – zarządziła Ana i po chwili trzymając się za ręce, weszli w głąb restauracji.
Przy stole jeszcze nikogo nie było, ale na horyzoncie pojawili się trenerzy. Po nich przysiadł się Mascht z Wuffem i na końcu doczłapał się Koffi. Jego mina mówiła wszystko. Musiał wczoraj nieźle poszaleć.
- Dzień dobry… widzę wypoczęty i gotowy do walki. – rzekł sarkastycznie Alex.
- Przepraszam panie trenerze, ale chyba źle spałem. – odrzekł.
- Haha… tak samo jak Lena. – zaśmiał się Gregor.
- Lena? – dopytywał się Andi z iskrą w oczach.
- No zobacz… - wskazała Ana na idącą parę.
Thomas prowadził ją jak męczennicę. Wyglądała gorzej niż źle, a blondyn? Był cały uchachany.
- Dzień doberek wszystkim. – powitał całą kadrę pięknym uśmiechem. - Siadaj Skarbie. – dodał odsuwając Lenie krzesło.
Ona zmierzyła go tylko wzrokiem, ale posłusznie usiadła. Spojrzała po wszystkich. Mieli takie miny jakby zaraz mieli się posikać ze śmiechu. No po prostu super… Jedynie Koffi był jakiś niewyraźny. Patrzył na nią smutnymi oczami. Wyczuła, że coś jest na rzeczy, ale postanowiła na razie siedzieć cicho. W końcu zaczęli jeść. Konsumpcja minęła dość szybko i miło. Może poza tym, że Tom jak nigdy słodził Lenie co wywoływało śmiech na buziach prawie całej kadry. Lena nie odzywała się słowem. Choć może nieświadomie, Morgi sprawiał jej ogromny ból. Jedynie chyba tylko Kofler jednoczył się z nią w cierpieniu.
- Przepraszam was, ale nie jestem w stanie już nic zjeść. – rzekła łamiącym głosem czując, że zaraz wybuchnie płaczem.
Szybko wstała od stołu i pobiegła w stronę schodów. Thomas wstał natychmiast. Jednak prócz niego z krzesła podniósł się jeszcze Koffi.
- Pozwól mi z nią porozmawiać. – powiedział.
- No nie wiem…
- Thomas… nie wiem co ty zrobiłeś. Wiem co zrobiłem ja i czuję się z tym okropnie… przepraszam was na chwilkę. – warknął do Thomasa i zostawił go z grymasem na twarzy.
Blondynkę dogonił w mgnieniu oka. Zatrzymał ją, łapiąc za łokieć.
- Lenka… możemy chwilę porozmawiać? – zapytał, ale kiedy się odwróciła struchlał.
Po jej policzkach spływały łzy. Mimowolnie bardzo mocno ją przytulił.
- Boże Madlen tak strasznie cię przepraszam… gdybym wiedział nic by się wczoraj nie wydarzyło. Naprawdę jest mi przykro.
- Co? – udało jej się tylko wydusić.
- Przepraszam cię za wczoraj.
- Ale jak to? Za co mnie przepraszasz?
- Eee… zaraz… nic nie pamiętasz?
- No jakby ci to powiedzieć…
- Ehh… może to i lepiej.
- Dlaczego?
- Bo zrobiłem straszną głupotę?
- Mianowicie?
- Upiłem cię.
- Co?!
- Przepraszam, ja nie wiedziałem, że masz słabą głowę.
- Zwykle nie mam, ale zmieszałam… Możesz mi powiedzieć co się wczoraj wydarzyło?
Koffi przystał na to i zaczął wszystko od początku maglować. Lena nie mogła uwierzyć własnym uszom.
- To znaczy, że Thomas mnie zabrał od ciebie i potem nie wiesz co się działo?
- Niestety… przepraszam cię Len. – Koffi schował twarz w dłoniach.
- Andi co ty. – podniosła jego lico dłonią. – Nie masz mnie za co przepraszać. W sumie nie wydarzyło się nic strasznego. Ja wiem, że masz do mnie słabość, ale ty za to wiesz do kogo ja ją mam. Uwierz mi chciałabym abyś ty był tym, którego darze uczuciem, ale niestety… jeśli o mnie chodzi to nic się nie stało. Jesteś moim przyjacielem i zawsze będziesz. – uśmiechnęła się do niego pierwszy raz dzisiejszego dnia.
- Dziękuję ci. – udało mu się tylko wydusić i mocno ją przytulił.
- E Kofler! Zostaw moją Lenkę w spokoju. – usłyszeli z końca korytarza roześmiany głos Toma.
Lena przewróciła tylko oczami i ruszyła w stronę pokoju zostawiając chłopaków samych. Koffi nie chciał się zagłębiać z Morgim w rozmowę więc tylko przesłał mu uśmiech i sam ruszył ku swojemu pokojowi. Po chwili każdy był już u siebie.
- Lena dobrze się czujesz? – zapytała z troską w głosie Ana.
Miała straszną ochotę powiedzieć przyjaciółce, że to wszystko to ściema, ale obiecała.
- Tak, tak. – odpowiedziała tylko Len.
- Może zostań w domu jeśli się gorzej czujesz.
- Nie Ana. Musze stawić czoło problemowi. Niech Tom nie myśli, że jest górą.
- I taka Madlen mi się podoba. – uśmiechnęła się starsza i objęła ramieniem młodszą.
Po chwili do ich pokoju zawitał Greg i porwał Ane. Na nieszczęście Leny za nim pojawił się Thomas. Uśmiechnął się do niej, podszedł i wziął za rękę. Sama nie wiedziała czemu mu na to pozwala. Chyba czuła się zobowiązana. Cała kadra z ekwipunkiem ruszyła w stronę skoczni. Po drodze minęli Szwajcarów w tym Simona Ammann, który na dzień dobry uśmiechnął się do starszej blondynki. Ana nie widząc przeszkód po wczorajszej rozmowie, odwzajemniła gest. Może on wcale nie jest taki zły? W końcu zakochany człowiek jest zdolny do wszystkiego. Norwedzy jak zawsze mieli niezrównane humory. Jacobsen tylko raz spojrzał krzywo na złączone dłonie Morgiego i Leny, ale szybko się do wszystkich uśmiechnął. Nim minęło kilka minut cała ekipa była już pod skocznią. Zajęli domek i powoli przygotowywali się do serii próbnej. Gregor cały ten czas spędzał z Ane i nie odstępował ją na krok. Podobnie Tom, z tym że on całą uwagę poświęcał młodszej blondynce. Kiedy wybił czas, kiedy to wypadało by się udać na skocznię wszyscy opuścili domek. Ana czule pocałowała Gregora i życzyła mu powodzenia. Thomas spojrzał na Len, która była obojętna.
- No wiesz kochanie… mogłabyś mnie chociaż teraz jakoś zmotywować do walki.
- Niby jak?
- Może mogłabyś mi coś dać?
- Jedyne co w tej chwili mogę ci dać to kopa na rozpęd.
- Wczoraj byłaś bardziej całuśna. – rzekł na co wszyscy się zaśmiali.
- Widocznie wczoraj musiałam być jeszcze zaślepiona. Wiesz te procenty i w ogóle. – reszta nie mogła z nich.
- Oj temperamencik to pewnie masz po mamusi. Ja chyba muszę zadzwonić do teściowej.
- Tak? Myślałam, że masz już jedną teściową. – na te słowa Tom się skrzywił, a reszta opanowywała śmiech. – Sprawdź może Kochanie! Czy nie ma cię czasem na zeskoku.
- Ach ty moja Czerwona Wojowniczko. – uśmiechnął się Tom i cmoknął dziewczynę w policzek.
Potem wraz z innymi reprezentantami Austrii ruszył w górę skoczni. Ana poklepała Len po ramieniu z uśmiechem i pociągnęła ją w stronę trybun. Seria próbna rozegrała się bez żadnych przeszkód. Chłopcy oddawali bardzo dobre skoki osiągając naprawdę imponujące odległości. Jak na te chwilę każdy spokojnie przeszedłby do drugiej serii, ale niestety dopiero zaczynała się pierwsza. Kiedy wszyscy znaleźli się przy dziewczynach ponownie ruszyli w stronę domku. Relaks… teraz on był najważniejszy. Ana motywowała Grega jak tylko potrafiła. Wiedziała i widziała jaką presje wywiera na nim Simon. Starała się go rozluźnić, ale kto jak kto… tylko ona potrafiła to zrobić. Tylko ona działała na niego kojąco. Greg cieszył się, że ma taką Ane. Trudno by mu było bez niej i chciał ją przytrzymać przy sobie jak najdłużej.
- Ana mam pomysł. – odezwał się nagle.
- Tak? – zapytała z zainteresowaniem w głosie.
- Co myślisz o małej sesji fotograficznej po konkursie?
- Sesji? Hmm… są tu piękne widoki więc myślę, że to bardzo dobry pomysł.
- No to jesteśmy umówieni. – odrzekł radośnie z uśmiechem na ustach i musnął jej policzek.
Kiedy przyszedł czas na ponowne udanie się w górę skoczni, dziewczyny życzyły chłopcom powodzenia i wspaniałych skoków, po czym odprowadzając ich wzrokiem, udały się na trybuny. Przechodzący nagle obok nich Jacko zmierzył Lene wzrokiem.
- Wiesz Madlen… nie myślałem, że tak szybko się pocieszysz. – powiedział rozgoryczony i zanim Lena zdążyła zareagować już go nie było.
Spojrzała zdezorientowany wzrokiem na przyjaciółkę, po czym razem z nią wybuchła niepohamowanym śmiechem.


Po całkiem udanych skokach w serii próbnej nadszedł czas na rozpoczęcie prawdziwej walki o trofeum. Nie byle jakie, chodziło bowiem o jedną z bardziej prestiżowych imprez w skokach - TCS. Konkurs zgodnie z planem miał ruszyć o godzinie 13:45 więc chwile przed jej nastaniem pożegnali się z blondynkami i niesieni ich dopingiem ruszyli w stronę Grosse Olympiaschanze. Teraz wystarczyło oddać tylko dwa dobre skoki, dla każdego z nich to było najważniejszym celem na teraz. Każdy z nich mógł praktycznie dać radę jednak Gregora przytłaczały rozmaite myśli o rywalu. Ostatniej nocy dali mu w kość, teraz miał stać ramię w ramię z Simonem Ammannem. Za nim przemawiało doświadczenie i co jak co dziś po raz pierwszy zaczął się obawiać rywalizacji z tym sportowcem.
- No to zaczynamy tę imprezkę. - uśmiechnął się Thomas, po czym poklepał Gregora i udał się oddać swój pierwszy skok.
Był on niezły aczkolwiek nie perfekcyjny. Sam blondyn nie był z niego zachwycony. Skocznia, na której spokojnie można skakać ponad 130 m, a do tego dopisujące warunki to coś co trzeba wykorzystywać. Skutecznie jednak przeszedł swoją parę i wraz z blondynkami czekał na innych. Praktycznie każdy mógł czuć zastrzeżenia do swoich skoków. Daniel nie przeszedł do 2 serii i on sam już o tym wiedział po swoim skoku, Andi zajmował odległą pozycję po swoim skoku więc nie dawało to pozytywnych szans na dobrą 2 serię... Może ta sytuacja z Leną go rozwaliła? Przecież blondynka powiedziała nic się nie stało, jednak w dalszym ciągu nie dawało mu to spokoju. Mascht skoczył 134,5 m. Skoczek był optymistycznie nastawiony przed czekającą go niedługo 2 serią. Na górze zostało już tylko 2 skoczków z austriackiego teamu. Wuff i Greg. Tan pierwszy odczuwał ogromną moc po uzyskaniu podium w Oberstdorfie natomiast tego drugiego przechodziła obawa w stosunku rywala. Simon jak i Greg wymieniali się co jakiś czas spojrzeniami, wszystko to deprymowało chłopaka jednak postanowił dać z siebie wszystko, taki był teraz jego cel. Doświadczony Loitzl poszybował na tą samą odległość co Martin jednak jego noty rozwaliły każdego. Uzyskał 20 punktów od nie jednego sędziego. Jego można było nazywać klasykiem. Teraz wszyscy oczekiwali na 2 ostatnie skoki pierwszej serii Ammann - Schlierenzauer... Walka gigantów ktoś by mógł powiedzieć. Pierwszy miał okazję skakać Szwajcar.
-140 m! Nota 143 punkty. - dało się słyszeć z dołu.
Chłopak zmarszczył trochę czoło jednak postanowił dać z siebie 100 % czyli tyle ile na każdych zawodach może z siebie dać. Zjazd z progu oraz wybicie doskonale ze sobą współgrały, jednak nie odbiło się to na odległości.
-134 m. - usłyszeli.
Dziś niestety był lucky looserem i stał na pozycji przegranego, a po pierwszej serii był dopiero 5 ze sporą stratą do Ammanna. Chłopak starał się ukryć swoją złość nie było to jednak łatwe, nie zdążył przyzwyczaić się do porażek. Preferował typ zwycięzcy, któż takiego by nie wolał, ale woleć to niestety nie zawsze mieć. Uśmiechnął się w stronę blondynek, po czym postawił sobie cel być lepszym po 2 serii.


Po chwili odpoczynku chłopcy, którzy zakwalifikowali się dalej udali się w stronę skoczni w GAPA. Na domiar złego blondynki przeszły dość nie miłe zaskoczenie. Obok nich pojawił się ochroniarz...
- Witam panie... Musi pani pójść z nami do kontroli, po zatem nie ma pani wejściówki na konkurs... Takie dostaliśmy informacje... - popatrzał w stronę młodszej blondynki.
Ana stanęła na palcach by choć trochę dorównać facetowi rozmiarami. Nadęła się i powiedziała.
- Ty wiesz kim jestem?!
- No wiem, Ana Morgenstern... Ale tu nie o panią chodzi tylko o nią. - wskazał palcem na młodszą zaskoczoną dziewczynę.
- No to ty nie wiesz kim ona jest?! - znów zaczęła Ana.
- Ona? Szczerze? Nie wiem ...
- Ona jest żoną Thomasa Morgensterna, a ty śmiesz ją wypraszać ze skoczni? - podniosła nieco głos starsza, po czym patrzała na zdezorientowaną Lenę.
- Ja żoną Thomasa? Proszę jej nie słuchać, moim mężem jest Alex Pointner.
- To w końcu kto jest kto, bo ja już nie kumam...
- Ona jest moją narzeczoną... - powiedział ktoś zza ich pleców.
Był to Andreas Kofler, który oddał już swój skok. 2 seria rozpoczęła się na dobre, a blondynki traciły ją przez tą głupią sytuację...
- To ja już nic nie rozumiem czyją jest pani żoną, dziewczyną, narzeczoną… - powiedział ochroniarz, po czym uśmiechając się, przeprosił je za swoją pomyłkę.
Teraz mogły skupić się na tym co było dla nich wydarzeniem dnia czyli etapem zawodów.
- Nie mogłaś już inaczej powiedzieć jak, że jestem żoną Thomasa... No przesadziłaś troszkę... - powiedziała młodsza.
- Ale tylko troszkę? - zaśmiała się Ana, po czym dołączyła do niej Madlen.
Starsza wyjęła sprzęt, który miała ze sobą, był to aparat fotograficzny, po czym zachęciła młodszą do zmiany miejsca. Chciały zobaczyć jak uda im się uchwycić skoczka w locie.
- No, a ty co tak wyskoczyłaś z tym aparatem? - zaśmiała się Lena.
- A bo wiesz, fotografia to takie fajne zajęcie...
- Ta i Greg je lubi co? - zaśmiała się młodsza widząc rządek ząbków Ane.
- No to również jest tym czynnikiem. - teraz w pełni wraz z młodszą oddała się ekscytacji skoczka w locie.
Ana wiedziała jak to jest wzbić się ponad bulę i lecieć tak przez kilka sekund... Dla Leny lot był pojmowany znacznie inaczej, ona wykonywała sekwencje piruetów, ale w przestrzeni zamkniętej. Skoki dziś jak się okazało były bardzo różne. Wielu osobom udało się je zepsuć jednak byli też tacy co poprawiali swoje lokaty z pierwszej serii. Do takich osób zaliczał się między innym Thomas, który postanowił zrobić wrażenie na młodszej dziewczynie. Jego skok był 4 m lepszy niż w pierwszej serii, a to pozwoliło mu się stopniowo coraz bardziej zmieniać lokatę. Blondynki zaczęły klaskać. Faktycznie na dziś blondyn wykonał już swoje.
- Buziaczek dla mojej pięknej wojowniczki. - musnął wargami jej policzek, po czym czekał z nimi na inne skoki.
Mascht o pół punktu wyprzedził swojego kolegę Morgiego i mimo gorszego skoku był pierwszy. Teraz pozostało czekać na skoki ostatnich... Gregor z przejęciem zajął miejsce na belce startowej, po czym uzyskał 130,5 m. Nie była to rewelacyjna odległość jednak na tyle dobra by teraz to on objął prowadzenie. Uśmiechnął się do Ane i objął ją w pasie, po czym czekał na swojego zmiennika. Długo to nie trwało. Gdyż zmienił go Olli, który tak jakby przebudzał się z zimowego snu. 1 punkt tyle wynosiła różnica między nimi jednak dwa równe skoki fina dały mu to na co czekał już od jakiegoś czasu - upragnione podium. Teraz każdy zaciskał kciuki za ostatniego Austriaka na belce. Był nim oczywiście sam pan Loitzl. Oddał profesjonalny skok, ponownie oceniony na 20 punktów tym razem od 4 sędziów. Odległość była również wybitna. Jego 136,5 m oznaczało, że dziś na pewno będzie po raz drugi w turnieju stał na podium tylko, na którym stopniu? Jego siła spokoju mogła być wzorem dla innych. Simon uzyskał 134,5 m co oznaczało, że dziś nie wygra po raz 2, a sam Wuff mógł radować się ze swojego pierwszego zwycięstwa w karierze. Uniósł narty do góry, po czym zaczął przyjmować należne mu gratulacje. Po dekoracji i chwili chwały drużyna wracała w wyśmienitym humorze do hotelu... Drużyna, no może prawie każdy wracał w dobrym humorze. Lena zaczęła krzywo patrzeć na Thomasa... Wciąż nie mogła uwierzyć, że dopuściła się takiej chwili słabości i to pod wpływem... Wszystko przekraczało jej najszczersze oczekiwania... Wkurzało ją jeszcze zachowanie blondyna. Robił wszystko na przekór, a to ją dobijało i te teksty pt. Kochanie... To by było fajne, ale gdyby byli razem... Ostatniej nocy… Nie wiedziała nawet co się wydarzyło, a tu taki chaos... Postanowiła nie odezwać się do niego przez jakiś moment... Może w końcu wyluzuje... Udała się więc przodem pozostawiając ludzi w tyle.


Tymczasem z tyłu szedł szczęśliwy Wuff z pozostałą częścią ekipy. Gregor natomiast trzymał Ane za ręce i we dwoje wciąż rozmawiali na temat dzisiejszego konkursu. W pozytywnych nastrojach weszli do hotelu, gdzie po chwili udali się spożyć popołudniowy posiłek. W sali restauracyjnej jednak nie wszystko układało się po myśli każdego. Wesołą atmosferę psuł humor Leny. Ana szepnęła tylko Gregowi.
- Może powinnam jej powiedzieć? Ona się z tym strasznie męczy...
- Ane to już jest niestety sprawa Thomasa on musi sam to ogarnąć...
- Ale przecież potem może być za późno, a Len cierpi...
- Masz rację, ale wiesz...
- Ehhh ty chyba i tak tego nie zrozumiesz... - po chwili stół opuściła młodsza blondynka, a Ana usiadła obok brata.
- Thom weź się ogarnij. Tak być nie może....
- Siostra o nic się nie martw, dziś to załatwię...
- Ja mam nadzieje, bądź co bądź ja zaraz wychodzę z Gregiem więc masz okazję... - Thomas spojrzał w stronę Gregora i się uśmiechnął.
- Tylko pamiętaj młody grzecznie mi tam.
- No to na bank. - uśmiechnął się szatyn, po czym udali się z Ane po swoje sprzęty i wyszli zgodnie z planem na zdjęcia.
Jako pierwszy od stołu po Ane i Gregu wstał Thomas. Wiedział, że Lena została w pokoju i jest teraz sama. Chyba przyszedł czas na odkręcenie tego wszystkiego. Była zabawa, ale bez przesady… jakim kosztem. Pożegnał wszystkich i ruszył w stronę pokoju dziewczyn. Nie pukając, wszedł do środka i nie zastał tam nikogo. Domyślił się, iż Lena może być tylko w łazience. Zastanawiał się chwilę czy na pewno powinien tam wchodzić, ale nie słysząc żadnych charakterystycznych dźwięków, położył dłoń na klamce i przycisnął.
- Ana odejdź, chce być sama. – rzekła płaczliwym głosem.
Thomas poczuł się strasznie. Ona znów przez niego płakała. Podszedł do niej i kucnął, gdyż Lena siedziała skulona na podłodze opierając się o ścianę. Położył dłonie na jej ramionach. Lena czując męskie dłonie, podniosła głowę. Nie chciała z nim teraz rozmawiać, ale potrzebowała go jak nikogo innego na świecie. Thomas usiadł nadal patrząc jej w oczy i dotykając dłońmi. Pociągnął ją do siebie, a Lena nie stawiała oporów więc usiadła mu na kolanach przodem do niego. Nagle przez głowę mignęła jej taka poza. Próbowała się przez chwilę na niej skupić. Tak! Przytulali się wczoraj co jeszcze bardziej utwierdziło ją w przekonaniu, że nie kłamał.
- Thomas powiedz, że to nieprawda. – szepnęła mu do ucha.
- To nieprawda… - odrzekł ściszonym głosem.
Dziewczyna natychmiast się od niego oderwała i spojrzała mu w oczy. Tom spuścił głowę.
- Nic się nie wydarzyło… zabrałem cię od Andreasa i… chciałaś, ale… ale ja nie mogłem. Nie mogłem tak… byłaś pijana. Wiedziałem, że nie chciałaś…
- Thomas co ty mówisz?
- Prawdę Len. Wszystko zmyśliłem. Nie wiem dlaczego… może chciałem zobaczyć jakby mi z tobą… było? Chciałem być bliżej ciebie. Nic nie mam na swoje usprawiedliwienie.
- Czyli, że co? Że nic się nie wydarzyło? Poprzytulaliśmy się i usnęłam?
- Znaczy… chciałaś mi coś powiedzieć, ale zadzwoniła moja komórką i jak wróciłem to już spałaś.
- Boże, Thomas jak się cieszę! – wykrzyknęła radośnie i mocno się w niego wtuliła.
Thomas był zdziwiony jej reakcją, ale nie na długo, bo po chwili dziewczyna oderwała się od niego i spojrzała wściekle.
- Thomasie Morgensternie!!! Ty samolubny potworze!!! Jak mogłeś mi to zrobić?!!! – zaczęła wrzeszczeć okładając go rękami po głowie, plecach, ramionach itd.
Tom przyjmował wszystko na klatę. Miała prawo być na niego zła i miała prawo go teraz bić. On wydawał tylko ciche jęki i mruczał, bo w sumie mu się to podobało. Dziewczyna nie była silna, a jej uderzenia nie były najmocniejsze. Jednak wyzwiska padające pod jego adresem tylko go rozśmieszały, przez co śmiejąc się, jeszcze bardziej rozjuszał blondynkę. Lena choć była naprawdę szczęśliwa, to złość na chłopaka była o wiele większa. Widząc jak się śmieje, miała ochotę go poturbować. Jednak na tyle silna to ona nie była. Popchnęła go, po czym przygwoździła go do podłogi.
- No i co ja mam ci teraz zrobić? – zapytała wzdychając.
- Najlepiej to… albo mnie pocałować albo puścić wolno, choć szczerze wolę tą pierwszą opcję. – wyszczerzył się.
- Ehh Thomas, marzycielu. Jedyne na co teraz mam ochotę to skopać ci tyłek albo… - zaśmiała się cicho.
Wzięła głęboki oddech i pochyliła się. Pocałowała go w policzek przez co momentalnie zbiła go z tropu. Widziała jak się mimowolnie poruszył. Zaczynała zdawać sobie sprawę jak bardzo na niego działała… Cały czas trzymając usta blisko jego skóry, zjechała niżej i dotknęła jego ucha. Delikatnie wypuściła powietrze, po czym przegryzła je, na co Tom usztywnił mięśnie. Trzymała jego dłonie mocno na podłodze jednocześnie z każdym ruchem zmniejszając napór siły. Po niedługiej chwili jej usta znalazły się przy jego szyi. Zaczęła intensywnie poruszać ustami. Czuła jak chłopak drży. Uśmiechnęła się zadowolona, po czym dodała język. Thomas jęknął. Puściła jego dłonie. Usta jej drgnęły i ruszyły w górę. Ręce położyła na jego klatce piersiowej i odnalazła guziki od koszuli. Powoli zaczęła je odpinać. Jej usta znalazły się na wysokości ust chłopaka. Patrzyła mu w oczy i widziała w nim płonące pożądanie. Zaśmiała się i podniosła głowę, ale w tym momencie to Morgi przejął kontrolę. Objął ją i obrócił na plecy.
- Mówisz, że jednak chcesz wcielić w życie naszą niedoszłą, upojną noc? Nie ma sprawy. – odrzekł roześmiany i zaczął najzwyczajniej w świecie całować szyję blondynki.
Lena zdążyła zauważyć jak bardzo się najarał. Taki był plan. Jednym stanowczym ruchem zrzuciła go z siebie i wstała.
- Wiesz Tom, nie koniecznie… jedyne czego teraz chcę to? Wyjść na lód. – powiedziała zadziornie i z gracją opuściła pomieszczenie.
- Tom spokojnie… oddychaj… - chłopak starał się doprowadzić do porządku.
Oj żadna dziewczyna nie doprowadzała go do szewskiej pasji, a Lena? Lenie udawało się to bez zbędnego wysiłku. Z westchnieniem, jednakże z uśmiechem na ustach wstał i ruszył za nią.
- Co powiesz na spacer, a przy okazji zahaczymy o lodowisko? - Lena zrobiła podejrzliwą minę.
Gdzie był haczyk? Jednak myśl o lodowisku była silniejsza. Samo to słowo wywoływało u niej prawie tak wielkie emocje jak imię Thomas. Uśmiechnęła się i pokiwała głową. Zabrała płaszcz, łyżwy wraz z całym ekwipunkiem i opuścili pokój. Tom wpadł jeszcze do siebie po cieplejszy odzienie i w końcu mogli opuścić hotel.


- To od czego zaczniemy? - uśmiechnęła się Ana.
- Może od tego pagórka? - zaśmiał się Gregor na co blondynka rzekła.
- Mówisz yyy o tej ponad 1000 m górze? - chłopak przytaknął, po czym wraz z blondynką wybuchli śmiechem.
Postanowili, że nie będą ustalali co fotografują. Dziś liczyła się inwencja twórcza.
- Mam bardzo śliczne zdjęcie... – uśmiechnął się przekupnie chłopak.
- Yyy no ja mam ładną choinkę zobacz! - po czym patrząc w aparat chłopaka ponownie się uśmiechnęła, gdyż ujrzała samą siebie.
- To najpiękniejsze drzewko jakie wyrosło mi na drodze. - zaśmiał się Greg, po czym oberwał kulką śniegową w brzuch.
- Drzewko?
- No dobra kwiatuszek. - zaczął się śmiać goniąc dziewczynę.
Ona posiadała to co najbardziej cenił u dziewczyn - naturalność. Te jej poczucie humoru i radość nawet z najmniejszego sukcesu czy rzeczy... Bardzo dobrze spędzało się im wspólnie czas, a to liczyło się przecież zawsze w każdym związku. Chłopak dogonił Ane i objął ją w pasie.
- I co kwiatuszku? - uśmiechnął się zadziornie Greg.
- Jak ci dam kwiatuszka to wiesz...
- No ale na serio jesteś śliczna i ja nic na to nie poradzę.
- No ale kwiatek? To tak jakoś dziwnie brzmi. - zaśmiała się blondynka tak naprawdę chcąc poznać myślenie chłopaka na jej temat.
- No dobrze, powiem inaczej, piękniejsza niż nie jeden bukiet, ni to lilia ni to róża, po prostu prześliczna i ładniejsze niż one wszystkie.
- Eee marny z ciebie poeta... - zaśmiała się blondynka, po czym znów zaczęła uciekać Gregorowi.
Byli dorośli jednak wciąż duch dziecka gościł w ich sercach, ale dobrze było im razem. To się liczyło. Po chwili oboje leżeli na śniegu. Poślizgnęli się na małym skrawku lodu będąc zapatrzeni w siebie.
- Nie ma co, to jednak żywioł dla Leny. - powiedział Greg patrząc w oczy blondynce.
- Masz rację, ale jesteśmy tu tylko my... - faktycznie na tym odcinku gdzie się znajdowali nie było żywej duszy.
Tylko oni i towarzysząca im przyroda.
- Ana mam głupie pytanie... - zaczął chłopak.
- No słucham... Jak to Thomas powiedział nie ma mądrych pytań w zespole. - po czym zaśmiała się na samą myśl tego za kogo wziął ją Gregor za pierwszym razem.
- Gdybym poprosił cię o to byś została moją dziewczyną co byś zrobiła?
- Głęboko bym to przemyślała. - zaśmiała się blondynka widząc zaskoczoną twarz Grega.
- Ale tak na poważne... - zapytał ponownie szatyn.
- Taka była moja odpowiedz Gregorze. - spojrzała mu ponownie w oczy.
Ucieszył ją ten fakt, że w końcu może coś pójdzie w dobrą stronę, ale nie dała mu tego po sobie poznać.
- Teraz chyba na moje pytanie kolej... No to powiedz mi jedno. Dlaczego, dlaczego... - szatyn spojrzał podejrzliwie w jej stronę.
Nie wiedział czego się spodziewać po jej pytaniu.
- Dlaczego jesteś taki głupiutki? - zaczęła się śmiać Ana, po czym ponownie wylądowała na śniegu tym razem przewrócona przez Grega.
- Ja? Nie no chyba kochanie przesadziłaś. - po czym spojrzał na jej uradowaną twarz.
Odgarnął jej włosy i pocałował jej usta.
- Wiesz dobrze, że mi się podobasz nie? - uśmiechnął się Greg, po czym wstał i podał jej dłoń.
- Skąd wobec tego zadałeś mi to pytanie co Greg? - pytała zainteresowana Ana.
- No wiesz spytać zawsze mogę... To o czym pogadamy teraz? - powiedział szatyn zmieniając temat rozmów.
Przerzucili się tradycyjnie na rozmowy o wszystkim i o niczym. O najskrytszych marzeniach, o rodzinie, przyjaźni i skokach. Bardzo wiele łączyło tę młodą dwójkę. Jednak cięgle brakowało tego co połączyło by ich może na zawsze. Tego pytania... Ana postanowiła czekać... Sama z pewnością tego kroku nie zrobi, to facet musi ogarniać, a nie ona... Uśmiechnęła się w stronę szatyna, po czym przystała na pomysł Gregora by sami porobili sobie małą sesję zdjęciową.


Droga na lód nie była długa. Wiodła przez park i krótką uliczkę. Lodowisko, do którego szli Madlen i Thomas było bez zadaszenia. Całą trasę rozmawiali o wszystkim i o niczym. Coraz lepiej się rozumieli i coraz lepiej im się razem rozmawiało. Można było wyczuć jakieś zgrzyty czy niezręczność, ale wraz z uśmiechami szybko wszystko przechodziło. Thomas nie musiał udawać niczego. Czuł się przy blondynce swobodnie jak w towarzystwie nie jednego kumpla. Wiedział, że może powiedzieć jej wszystko… Tyle już razem przeżyli. I pewnie jeszcze nie jedno przed nimi. Kiedyś w jej towarzystwie czuł się dziwnie onieśmielony. Teraz? Mógłby z nią zrobić wszystko… no… prawie wszystko. A co na to Lena? Cóż… sama nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Thomas z każdym dniem coraz bardziej na nią naciskał. Naciskał w taki sposób, iż coraz bardziej się zbliżał przez co coraz więcej oczekiwał. Sama nie wiedziała na jakim etapie stoi ich znajomość. Nie miała odwagi zapytać wprost więc wolała to przemilczeć. Kwestia Kristie był tematem tabu. Żadne z nich nie chciało o niej wspominać, bowiem nie chcieli psuć tej wspaniałej chwili. Thomas co chwila spoglądał dziewczynie w oczy na co ta spuszczała wzrok w błogim uśmiechu i rumieńcem na twarzy.
- Lena powiedz mi dlaczego jeździsz na łyżwach? – zaczął nagle.
- A ty, dlaczego skaczesz? – odpowiedziała pytaniem.
- Ja? Bo to jest moje życie…
- No widzisz… ja też nie wyobrażam sobie życia bez łyżew. To moja pasja i hobby. Jedynie tam mogę się wyciszyć i uspokoić. Lodowisko działa na mnie kojąco. Kiedy jestem zdenerwowana czy zła od razu idę na lód.
- Jesteś teraz zła… na mnie?
- Nie, już nie jestem… zastanawiam się co tobą kieruje… Naprawdę Thomas nurtujesz mnie ogromnie. Czasem nie mogę zrozumieć twojego myślenia.
- To podobnie co ja czuję wobec ciebie. Jesteś jedyną kobietą, której jeszcze nie przejrzałem. Tajemniczą… z każdym dniem odkrywam w tobie coraz to nowe cechy. Dobre cechy.
- Jeszcze powiedz, że z każdym dniem lubisz mnie coraz bardziej. – zaśmiała się cicho.
- Tak i to jest w tym najgorsze.
- Najgorsze?
- Tak, bo jeśli się zaangażuję… po prostu czuję, że nasza znajomość przybrała całkiem inny obrót niż byśmy się tego spodziewali.
Lena nie chciała drążyć tematu. Dobrze wiedziała o co chodziło chłopakowi. Czyli on też to wyczuł. Uśmiechnęła się i dalej szli w ciszy. Niedługo, bo przed ich oczami już pojawił się pięknie oświetlony duży plac pokryty lśniącym lodem. Thomas wykupił bilety i wypożyczył dla siebie łyżwy. Szybko zmienili obuwie i wyszli na lód. Jeszcze Tom dobrze nie wjechał jak już na nim leżał. Lena zaśmiała się pod nosem, ale podała chłopakowi rękę, po czym pomogła mu wstać. Ich dłonie przez dłuższy czas się nie rozdzielały. Madlen miała kontrolę co przeszkadzało Morgenowi jednak musiał się pod porządkować. Szczerze to coraz lepiej wychodziła mu jazda. Blondynka co chwila przyspieszała i zwalniała dostosowując się do umiejętności chłopaka. Ludzi nie było dużo, a jak już kto się pokazywał to były to tylko zakochane pary. Nie zdziwił ich fakt kiedy zostali rozpoznawani. Szczególnie Thomas przez żeńską część łyżwiarzy. Kilka autografów, zdjęć i znów śmigali razem. Nagle ktoś do nich podjechał.
- Przepraszam… - usłyszeli.
Obydwoje się odwrócili i spostrzegli wysokiego mężczyznę w średnim wieku.
- Pani Madlen Steward? – zapytał.
- Tak, a o co chodzi? – zapytała Lena.
- Jestem tutejszym trenerem łyżwiarek i szukam młodych dziewczyn z iskrą… rozumie pani. Kiedy zauważyłem pani płynne ruchy od razu wiedziałem, że nie jest pani amatorką. Kiedy zdałem sobie sprawę, iż mam przed sobą młodą mistrzynie austriacką musiałem podjechać. – blondynka pytająco na niego spoglądała. – A tak… przejdźmy do konkretów. Chciałem prosić panią o krótki pokaz. – zakończył swój monolog, a Lena uśmiechnęła się przyjaźnie.
Spojrzała na Toma, który dalej trzymał ją za rękę.
- Zgódź się. – szepnął jej do ucha.
- No dobrze, ale króciutki.
- Wspaniale! Zaraz powiadomię wszystkich. – odrzekł ucieszony łyżwiarz.
- Masz mi się tu tylko nie przewrócić.
- Oki, postaram się. – zaśmiała się.
- Tylko mi tu nie rozkochaj w sobie wszystkich.
- Wszystkich to nie, ale… - uśmiechnęła się.
- Ej, ej, ej… Proszę mi ładnie pojechać, nie wywrócić się i szybko wracać.
- Dobrze… tatuśku. – puściła mu oczko i już miała odjechać kiedy złapał ją za rękę.
Przyciągnął do siebie i szepnął do ucha.
- Powodzenie. – po czym ucałował jej policzek.
- Tom?
- Tak?
- Ten taniec dedykuję tobie. – powiedziała cicho, cmoknęła go szybko w policzek, po czym ruszyła na środek lodowiska.
Ustawiła się i przesłała blondynowi uśmiech. Usłyszała pierwsze nuty muzyki. Zaczęło się…


Ana śmiejąc się, zaczęła wydawać fachowe polecenia ustawiania się Gregorowi. Ten robił jednak wszystko na przekór. Blondynka jednak świetnie się bawiła. Bycie fotografem tak nieogarniętego szatyna sprawiało jej przyjemność. Podeszła do niego i zdjęła czapkę z jego głowy. Potargała mu włosy robiąc totalny nie ład na jego głowie.
- No teraz będzie wybitnie. - zaśmiała się, po czym została przyciągnięta przez chłopaka.
- No to może mała zamiana ról?
- A co nie podoba ci się akcja zostać modelem dla Ane?
- Bardzo aż za bardzo, ale ja też chcę mieć tą radość... - uśmiechnął się tak jak tylko on to umiał robić.
- No ty już masz moje jedno zdjęcie...
- A ty moich tysiąc pięćset sto dziewięćset. - zaśmiał się szatyn, po czym ustawił blondynkę i zaczął pstrykać jej zdjęcia. - Jesteś najlepszą modelką jaką miałem... - podsumował Greg widząc jak blondynka mu pozuję. - Ale... - zaczął mówić ponownie Gregor.
- Ale? - uśmiechnęła się Ana
- Zrobimy tak... - ustawił aparat na statyw i uruchomił samowyzwalacz. - Teraz zróbmy to tak... - najpierw objął blondynkę ręką i się uśmiechnęli.
Potem uznali, że to świetny moment na zabawę przed obiektywem. Aparat pstrykał różne zdjęcia. Od tych szalonych po romantyczne. Greg uśmiechnął się do blondynki.
- Mam ochotę na coś innego... - po czym podszedł do niej niepewnie i zaczęli się całować.
Również takie ujęcia aparat robił. Ane uśmiechnęła się do szatyna, po czym stwierdzając, że jest późna godzina, poczynili kroki w stronę hotelu.
- Czy podobało ci się takie spędzenie po południa? - zapytał Greg blondynkę.
- No wiesz, to był bardzo miły dzień. Dziękuje. – powiedziała, po czym pocałowała go w policzek.
Oboje w dobrych nastrojach weszli do miejsca zamieszkania, a w nim udali się oglądać efekt wspólnej pracy.
- To naprawdę szalone ujęcie! - zaczęli komentować każdą fotografię młodzi zawodnicy.
- Ale to podoba mi się najbardziej... - wskazał zdjęcie gdzie się całowali.
Ana również się uśmiechnęła. Teraz była w stu procentach pewna, że Gregorowi zależy tak samo jak jej. Po czym pożegnała się z chłopakiem i wróciła do swojego pokoju.


Thomas patrzył na Madlen jak zaczarowany. Każdy jej ruch, gest oddawał całe przesłanie tańca. Krew dziwnie mu pulsowała i serce zaczynało szybciej bić. Oddech miał nierówny, a jego brzuch… Bolał go przy każdym skoku dziewczyny. Wstrzymywał oddech przy lądowaniu, ale potem mógł odetchnąć z ulgą, bo Lena każdy skok kończyła perfekcyjnie. Kiedy się zatrzymała, wszyscy zaczęli bić brawa i głośno krzyczeć. Dziewczyna nie spodziewała się takiego aplauzu. Wzruszona podjechała do Thomasa, który mocno ją przytulił. Potem postanowili wracać do domu. Zmienili obuwie. Lena zapakowała łyżwy do torby i ruszyli w stronę hotelu tą samą drogą.
- Len to było piękne.
- Aj tam piękne…
- Chyba powinienem ci jakoś podziękować. – spojrzał na nią.
- Wystarczy dziękuję. – uśmiechnęła się.
- Ale jednak wolę… - zaczął zatrzymując ją łapiąc za nadgarstek.
Spojrzał jej w oczy i złączył swoją dłoń z dłonią blondynki. Przybliżył się…
- Tom my nie… - położył jej palec na ustach, po czym dłoń na jej policzku.
Pochylił się i pocałował ją w… policzek.
- Dziękuję. – szepnął jej do ucha dotykając go ustami.
Madlen mimowolnie zadrżała. Odszedł od niej na bezpieczną odległość, a ona starała się uspokoić oddech i krążenie krwi w żyłach. Ruszyli dalej.
- Jutro wyjeżdżamy z samego rana? – zapytała chcąc rozwinąć rozmowę.
- Tak… więc dziś chyba nie będę zakłócał ci nocy.
- No w końcu! – zaśmiała się.
- Dobraaa, będziesz kiedyś chciała żebym z tobą spał. Też ci tak powiem.
- Jak? „ No w końcu?” – zapytała i wybuchła śmiechem.
- Cwaniara. – wystawił jej język.
- Oj uważaj, bo odgryzę.
- Tak? – na jego czole nagle pojawiła się zmarszczka.
- Eee…
- Wiedziałem. – zaśmiał się.
- Aj Thomas, Thomas…
- Co tam Len?
- Lubię cię wiesz?
- Taa chyba denerwować. – ponownie się zaśmiał.
- To też…
- O! Poczekaj chwilę. – powiedział i nagle gdzieś pobiegł.
Lena patrzyła tylko jak jego postać się oddala, a potem…
- Co ty robisz?! – zawołała.
- Piękne kwiaty dla pięknej kobiety. – odrzekł płacąc jakiejś kobiecie za kilka krokusów.
- Głupek. – pomyślała Lena, ale czekała.
Thomas podszedł do niej i wręczył jej kwiaty.
- Dziękuję, ale nie trzeba było…
- Madlen, wiele już przeze mnie wycierpiałaś. Może w ten sposób uda mi się…
- Tom o czym ty mówisz… Zapomnijmy o przeszłości. Liczy się tu i teraz. – przybliżyła się i cmoknęła go w policzek.
Kiedy już miała się odrywać, jego mocna ręka obijała ją w pasie. Jednym mocny ruchem obrócił ją o 180 stopni, po czym Lena została przygwożdżona do drzewa. Mocno ściskała kwiaty do piersi i spoglądała mu głęboko w oczy. Tom napierał na nią całym swym ciałem. Jedna jego ręka nadal dotykała jej biodra, a druga drgała… Nie mógł nad sobą zapanować. To uczucie było silniejsze. Położył dłoń na jej policzku i westchnął. Lena widziała jak ze sobą walczy. Zaczęła się zastanawiać co by zmienił ten jeden, niewinny pocałunek. Też pragnęła tego od dawna. Może warto dać upust emocjom.
- Lena ja… ja już nie mogę… nie wytrzymam! – spuścił głowę.
- Tom, jeśli uważasz, że możemy to zrobić dobrze… zgadzam się. – powiedziała drżącym głosem.
Morgi spojrzał na nią. Widząc w jej oczach zgodę, przybliżył głowę. Oparł czoło o czoło blondynki i westchnął.
- Obiecałem, a ja obietnic dotrzymuje. – powiedział i tylko delikatnie musnął jej policzek.
Lena odetchnęła. Choć bardzo tego pragnęła była dumna z Thomasa. Po dzisiejszym dniu była w 100% pewna, że mu zależy i tak powinno zostać. Uśmiechnęła się i splotła swoje place z jego dłonią. Po chwili razem uśmiechnięci ruszyli w stronę hotelu, w którym po niedługim czasie się znaleźli. Pożegnali się przy drzwiach i każde z bananem na ustach zniknęło w swoim pokoju.


~~~


Witamy ponownie! ;*

Na miły weekend, oczywiście nie próżnujemy i dodajemy dla Was nexta :) Mamy nadzieję, że nie zawiodłyśmy?
Szczerze nie spodziewałyśmy się tak szybkiego dojścia - to już 20 rozdział od naszego wielkiego come backu, ale nie spoczywamy na laurach Kochane. Nie, nie przesłyszałyście się, dalej chętnie tworzymy! :)
I mamy nadzieje, że dalej dotrzymacie nam kroku :)
Dziękując za Wasze ostatnie wypowiedzi czekamy niezmiennie na kolejne :D

Pozdrawiamy!

Ania&Madziusa

6 komentarzy:

  1. ~Skokomaniaczka20 czerwca 2016 12:29

    Jestem :)
    Na wstępie przepraszam, że dopiero teraz, ale moja choroba nie daje mi spokoju :(
    Thomas - jeju.. jak on mógł tak okłamać Lenkę! No nie ładnie. Biedna to później tak przeżywała. Dobrze, że wszystko wyjaśnił. Chociaż wydawało mi się, że jej reakcja na prawdę będzie gorsza, no ale.. fajnie, że tak się wszystko skończyło.
    Ana i Gregor - para idealna. Dobrze się razem dogaduja, fajnie spędzają razem czas i czego chcieć więcej?
    Czekam na kolejny rozdział ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :-)
    Rozdział jak i całe opowiadanie cudny, boski...
    Kurczę czułam, że Lena nie powie prawdy, ale tego, że Thom będzie kłamał co do wydarzeń z nocy kompletnie się nie spodziewałam i dobrze, że powiedział dziewczynie prawdę bo nie wiem co bym mu zrobiła... Mam nadzieje, że chłopak szybko sobie wszystko przemyśli i zacznie działać w jednym kierunku, bo jak narazie jak dla mnie jest strasznie niezdecydowany i sam nie wie czego tak naprawdę chce.
    Dobrze, że pomiędzy Gregorem a Anną tak dobrze się układa i liczę, że chłopak weźmie sobie do serca słowa dziewczyny i wreszcie poprosi ją by została jego dziewczyną...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny świetny rozdział, chociaż... no właśnie zawsze jest coś - jak zwykle Thomas, chłopak ostro przesadził z tym kłamstwem dotyczącym nocy z Leną. To już był cios poniżej pasa, dobrze, że w odpowiednim momencie poszedł po rozum do głowy i wyjawił dziewczynie prawdę. Ma szczęście, że Lena darzy go na tyle silnym uczuciem, że była w stanie mu darować ten niecny występek w jego wykonaniu. Czekam na jakieś zdecydowane decyzje w życiu tej pary :)
    Ana i Gregor - duet idealny, świetnie się uzupełniają, potrafią się cieszyć z małych rzeczy i w różny sposób spędzać razem czas, a to ważne, że się sobą nie nudzą przebywając cały czas razem (higiena związku). Oby tak dalej.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Melduję się!
    Właśnie, już dwudziesty rozdział... jejku, kiedy to zleciało? Ale w doborowym towarzystwie czas zawsze szybciej płynie ^^ Świetny rozdział!
    Thomas... już miałam ochotę zrobić mu krzywdę. Co to w ogóle miało być? Całe szczęście, że w porę się opamiętał i wszystko naprawił. Nieładnie tak, proszę pana. Biedna Lena. Dlaczego on zawsze musi coś choinka jasna namieszać?
    Dobrze chociaż, że między Gregorem i Aną na razie wszystko jest miód, cud i maliny :D
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaaam :**
    Ech... Jedynie Greg i Ana nie zawodzą... xD
    Bo Thomas... No, co za... no! No Łgarz! Ugh.
    Powiem Wam, że się zbulwersowałam. Bardzo. Za bardzo! ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Kolorowa Biel21 czerwca 2016 17:36

    Kurczę, nie spodziewałam się, że Thomas jest w stanie posunąć się do kłamstwa. :/ Zaskoczył mnie tym. Niestety negatywnie. :x Szkoda, ze teraz postrzegam go nieco inaczej. Zawsze staram się dojrzeć dwie strony różnych sytuacji, ale... nienawidzę, gdy ktoś kłamie. :( Ostatnio troszkę sobie u mnie nazbierał, a teraz? Ach... Cóż, całe szczęście, że Lena była bardziej pobłażliwa, niż ja. Jestem pod ogromnym wrażeniem jej osobowości. Jest silna, ale zarazem skłonna do wybaczenia. Cenię takie osoby. :) Niech Thomas lepiej doceni jej dobroduszność. :x
    Cóż... rozdział jak zawsze fenomenalny! ♥
    I kurczę, już 20... Jak to szybko leci. ^^
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! :D
    Buziaki :*
    PS. Zapraszam do mnie :))

    OdpowiedzUsuń