środa, 28 grudnia 2016

49. Punkt dla ciemnej strony mocy

- Thomas… - szepnęła Madlen odrywając się od przyjaciela.
Morgi zmrużył oczy i dziwnie na nich popatrzył.
- Chyba nie chcecie mi powiedzieć, że wy dwoje… że wy… że was… coś łączy? – zapytał robiąc przekomicznie krzywą minę.
Lena popatrzyła na siebie z Gregorem, po czym wybuchli niepohamowanym śmiechem. Lena ponownie pochyliła się i oparła o kolana, gdyż nie mogła wytrzymać ze śmiechu. No kogo jak kogo… ale, że Gregora i ją miało by coś łączyć?
- To ci się udało Morgi… - Gregor poklepał Toma po ramieniu i ruszył dalej śmiejąc się w głos.
Madlen nadal się chichrając stanęła przed blondynem, wspięła się na palce i musnęła jego usta swoimi. Thomas westchnął poirytowany, po czym sięgnął po rękę dziewczyny i ruszyli w stronę swojego pokoju. Bardzo szybko się tam znaleźli, ponieważ blondyn bardzo chciał usłyszeć to co miała mu do zakomunikowania Lena. Kiedy drzwi się zamknęły wskazała mu łóżko, gdzie niedługo potem spoczął. Spoglądał na nią zaintrygowany, a Madlen zaczęła przechadzać się w te i z powrotem skubiąc skórki obok paznokci.
- No Madlen… co chciałaś mi powiedzieć?
- Thomas… tylko proszę… zanim się zdenerwujesz…
- Lena! – spuścił nogi na podłogę.
- Mario zaprosił mnie na studniówkę. – wypaliła na jednym wdechu i utkwiła oczy w twarzy Thomasa.
Z ciekawskiego wyrazu jego twarz przeszła w niezrozumienie, potem w niedowierzanie, a na końcu w niewypowiedziane wkurwienie. Morgi spoglądał na nią będąc w totalnym szoku. Pokręcił głową nie wierząc w to co usłyszał.
- Thomas powiedz coś. – powiedziała zdesperowana nie wiedząc czy ma rzucić się w jego ramiona czy lepiej uciekać gdzie pieprz rośnie.
- Kiedy? – zapytał spokojnie.
Lena popatrzyła na niego zdezorientowana.
- Kiedy cię zaprosił?
- W ostatni dzień kiedy był w Villach… jak mój tata leżał jeszcze w szpitalu. – powiedziała i spuściła wzrok.
Thomas zerwał się z łóżka. Co on w sumie miał zamiar zrobić? Patrzył na nią z niedowierzaniem. Lena podniosła wzrok i ujrzała zawód na jego buzi. Do oczu napłynęły jej łzy.
- Kiedy? – wysyczał.
- Kiedy co? – załkała.
- Kiedy ta pierdolona studniówka!? – wybuchł aż się wzdrygnęła.
Spojrzała na niego przestraszonymi oczyma.
- W… w… we wtorek. W Innsbrucku. – powiedziała robiąc krok do tyłu.
Patrzył na nią kręcą głową. Zawód? Gniew? Nienawiść? On nie wiedział, co czuł… A ona nie wiedziała co wyrażają jego oczy.
- Kiedy miałaś zamiar mi o tym powiedzieć? – zapytał podnosząc brew. – Jutro?! Dzwoniąc z lotniska?! – wrzeszczał. – Kochanie wiesz, jadę zabawić się z innym kolesiem, wrócę za parę dni. – całe zdanie było przesycone jadem. – A może we wtorek?! Zadzwoniłabyś z imprezy poinformować mnie jak się świetnie bawisz!
Madlen patrzyła na niego pełnymi zaskoczenia oczami. Wiedziała, że źle zareaguje… ale to co on tu wyczyniał przechodziło jej najśmielsze oczekiwania.
- Chciałam ci powiedzieć… ale nie było kiedy…
- Nie było kiedy?! – wrzasnął. – Mam wyliczyć ci ile dni minęło? Ile miałaś okazji!? Mogłaś powiedzieć mi zawsze! Nawet w środku nocy, kiedy budzę się żeby sprawdzić czy na pewno leżysz obok mnie! – począł gestykulować rękoma. – Cholera, dziewczyno!
Madlen nie ogarniała co on tak naprawdę do niej mówi… Bolało ją serce, bolała ją dusza. Wiedziała, że zrobiła źle, ale mimo wszystko nie potrafiła mu tego wcześniej powiedzieć…
- Thomas ja się bałam… bałam się, że się nie zgodzisz… a Mario to mój przyjaciel.
- Acha czyli tak to sobie wymyśliłaś?! Że powiesz mi dzień przed kiedy nie będę wymagał od ciebie tego abyś nie jechała tak?! Bo było by już za późno?! – Thomas znowu zaczął podnosić głos.
Ruszył w stronę okna i stanął do dziewczyny tyłem.
- Thomas to wszystko nie tak… bałam się, że cię stracę… - szepnęła robiąc krok w jego stronę.
Morgi wziął głęboki oddech. Co ta dziewczyna z nim wyrabia!?
- Madlen… co jeszcze przede mną ukrywasz? – zapytał.
Nastała bardzo długa chwila ciszy… Madlen czuła jak krew zaczyna nerwowo krążyć w jej żyłach. Puls przyspieszył, na karku podniosły się włoski, a dłonie zaczęły jej się nerwowo pocić… Z twarzy odeszły jej kolory, a nogi uginały się niepewnie. Thomas odwrócił się do niej z nowym wyrazem twarzy… odraza? Lena pokręciła głową odpychając od siebie te myśli. Raz kozie śmierć!
- Całowałam się z Andreasem. – powiedziała i poczęła ponownie przyglądać się wyrazowi jego twarzy.
Morgi zachował kamienną posturę, ale w środku dusił Koflera gołymi rękoma. Mimo to stał niewzruszony.
- Kiedy? – powiedział spokojnie na tyle na ile pozwoliło mu jego wewnętrzne wzburzenie.
- Po twoich urodzinach… - oznajmiła, a Thomas zacisnął pięści.
- Nie wytrzymam kurwa! Jeśli zaraz stąd nie wyjdę to albo coś rozpieprzę albo cię kuźwa przele… - ugryzł się w porę w język.
- Przepraszam… - szepnęła Madlen robiąc krok w jego stronę, ale Thom w mgnieniu oka sięgnął po kurtkę i po prostu ją wyminął.
- Wychodzę. – powiedział, trzasnął drzwiami i tyle go widzieli.
Madlen opadły ramiona, zgromiła się w sobie i z rozpaczą rzuciła na łóżko…


Wracając do Ane


Ana z impetem jak z procy ruszyła by wyjść spod gradobicia pytań redaktora. Szybko trafiła jednak pod opiekę Widhoelzla, który obiecał, że zawiezie ją do hotelu gdzie miała wypocząć przed jutrzejszym konkursem. W samochodzie ucięli sobie rzeczową pogadankę o sporcie, a na zakończenie tylko spytała Andiego skąd ten redaktor wytrzasnął te rewelacje.
- Takie jest życie gwiazd moja droga. Z czasem przywykniesz, że na każdym kroku żyjesz jak na widelcu.
Ana ponownie wzdrygnęła się. Myśl o brutalnej prawdzie trochę ją przytłoczyła. Po dzisiejszym konkursie pozytywnie oceniła jednak pracę w telewizji. Może właśnie temu się poświęci w przyszłości? Czas pokaże uznała, po czym radosna mimo zmęczenia zajęła się planowaniem dalszego dnia. Spojrzała do torby gdzie ujrzała masę książek, więc większą część zaplanowała na naukę. W połowie dnia stwierdziła, iż grzechem byłoby nie skorzystać ze spaceru po pięknym Wiedniu. Mijając kolejne uliczki stwierdziła, że muszą nadrobić z Gregorem zaległości i wspólnie tu powrócić. Po zrobieniu kilku fotek wróciła do hotelu gdzie przypomniało jej się o kopercie od pani Montgomery. Pospiesznie odpakowała tą ze swoim nazwiskiem i zaczęła się zachwycać tym co ujrzała. Pary emanujące szczęściem, ich wesoły stolik oraz liczne zdjęcia ze wspólnej zabawy. Największe wrażenie wywarły na niej zdjęcia gdzie były fotografie par - w jej kopercie akurat ona i Gregor. Błogie uczucie i ich dwójka. Mimo tak krótkiej znajomości wciąż upewniała się o tym jak silne są ich więzi. Przejeżdżając po zdjęciach wspominała każdą przeżytą z nim chwile, nie wiedząc kiedy zadumę nad przyszłością przerwał sen.


***


Lena leżała jakiś czas płacząc w poduszkę. Słyszała ciche pukania i nawoływania Gregora jednak nie chciała z nim rozmawiać… z nikim nie chciała rozmawiać… Może poza Ane, ale przyjaciółki teraz nie było i Madlen nie chciała obarczać ją swoimi problemami. Ponad to Ana sama ją ostrzegała… Przewróciła się na plecy i zaczęła spoglądać w sufit. Co teraz zrobić? Jak go przeprosić? Jak udobruchać? Czy on jej kiedyś przebaczy? Przecież nic wielkiego się nie stało. Westchnęła i obróciła się na bok podkładając dłonie pod policzek. Czy była by w stanie wystawić Maria tylko dlatego, że Thomas by tego pragnął? Kochała go, to było pewne, ale przyjaźniła się również z Innauerem. Na pewno nie zrobiłaby mu czegoś takiego… Może i Thomas był ważny, ba najważniejszy… ale odmawianie Mariowi nie leżało w naturze blondynki. Wstała do siadu… tak. Morgi zdecydowanie przesadził. To tylko głupia studniówka. Przecież za nikogo nie wychodzi za mąż. Poszła do łazienki, gdzie doprowadziła do ładu swoją twarz oraz włosy, po czym nałożyła kurtkę i opuściła pokój w celu odnalezienia Thomasa. Wcisnęła przycisk przywołujący windę i chwilę odczekała. Drzwi się rozsunęły i kogo ujrzała w środku… Rudą wredotę.
- O, a kogo my tu mamy? – zaczęła Dominica. – Czyżby kłótnia kochanków? W całym hotelu było was słychać.
- Daruj sobie. Widziałaś Morgena? – Lena powili zaczynała tracić cierpliwość do tego babsztyla.
- A i owszem… topi smutki w alkoholu, ale nie martw się. Odpowiednio go pocieszyłam. – spojrzała na nią wyniosłe. – Jeśli wiesz co mam na myśli. – zaśmiała się.
- Jeśli twoje brudne łapska go dotknęły…
- To co Lena? Co mi zrobisz?
- Kristie się już pozbyłam… Ciebie również mogę. – powiedziała Madlen zaciskając pięść i robiąc krok w jej stronę.
Dominica wybuchła nagle niepohamowanym śmiechem. Lena zdezorientowana na nią popatrzyła. Ruda zakrywała usta ręką mając z dziewczyny niezłą polewkę. Niepostrzeżenie wskazała palcem za plecy blondynki. Madlen odwróciła się na pięcie i ujrzała nieprzejednany wzrok Thomasa. Wbiło ją w ziemię. Nie! Nie! Nie! Nie! To nie tak miało być!
- Kurwa mać! – rzuciła Lena pod nosem.
Zmierzyła Dominice najbardziej jadowitym spojrzeniem na jakie udało jej się zdobyć, po czym pomknęła za chłopakiem, który właśnie przekręcał klucz w drzwiach do ich pokoju. Wpadła tam jak burza szukając go wzrokiem. Nigdzie go nie było! No jak to, przecież widziała jak tam wchodził! Łazienka! Lena od razu się tam skierowała. Wpadła tam jak torpeda nie zastanawiając się w jakiej czynności może go tam zastać… Wypowiadając jego imię przekroczyła drzwi. Stanęła niepewnie widząc, że chłopak przygotowywał się do kąpieli, ponieważ miał na sobie tylko bokserki, które właśnie miał ściągać kiedy ona mu przerwała. Zmierzyła go od stóp do głów i przegryzła wargę. Oj zdecydowanie było o co walczyć! Chwyciła suwak swej kurtki, po czym szybko się jej pozbyła. Zdjęła również buty i ciepłą bluzę. Thomas rejestrował każdy jej ruch. Po spacerze lepiej mu się zrobiło. Trochę ochłonął i przemyślał sprawę. Może i przesadził z tą nad wybuchową reakcją, ale dziewczyna również nie była z nim do końca w porządku. Jednak wrócił tu z zamiarem pogodzenia się, a potem usłyszał jej słowa… które tak naprawdę nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Jednak widząc reakcje dziewczyny… może zachował się trochę egoistycznie, ale widząc jej reakcję chciał żeby czuła się jeszcze bardziej winna. Patrzył jak rozbiera się przed nim… szczerze miał nadzieję, że będąc totalnie skruszoną pozbawi się całej garderoby. To się jednak nie stało. Lena zatrzymała się na spodniach i bokserce. Spojrzała na niego niewinnie. Czekała na reakcję, ale chłopak nadal stał niewzruszony. Widząc, że on nie ma zamiaru nic zrobić ruszyła w jego kierunku. Stanęła przed nim i spojrzała mu przepraszająco w oczy. Thomas zrobił zdegustowaną minę zakładając rękę o rękę. Lena pokręciła ze śmiechem głową na jego upartość. Wspięła się na palcach i musnęła delikatnie jego usta.
- Przepraszam. – szepnęła ocierając się wargami o jego malinowe usta. – To nie tak miało zabrzmieć. – poczęła językiem muskać jego nadal szczelnie zetknięte wargi.
Widząc, że nic tutaj nie wskóra, mocno objęła go za szyje i przywarła do niego całym ciałem. Morgi drgnął. Uśmiechając się pod nosem poczęła muskać ponownie jego usta. Nagle Tom wybuchł. Chwycił Madlen za pośladki i uniósł nad ziemię. Zmusił by omiotła go nogami w pasie i brutalnie oparł o ścianę wpijając się w jej usta. Pocałunek nie był żadnym z dotychczas… On po prostu zgniatał jej usta wręcz się w nią wżerając. Madlen starała się wszystko odwzajemniać. Jednak Tom był tak natarczywy, iż nie była w stanie… Jęknęła mu w usta. Rozpalił ją zbyt szybko… to nie powinno się dziać, ale nie potrafiła sobie odmówić. Gładziła jego plecy lekko uciskając paznokciami. W pewnym momencie Tom przeniósł ją na jedną z szafek i bezceremonialnie wsunął dłonie pod jej koszulkę starając się podnieść ją do góry, szukając przy tym zapięcia od stanika… ALARM! W głowie Madlen wszystko piszczało. NIEPOZWÓL MU! Ale to było silniejsze… On tak zachłannie ją całował… Zjechał z pocałunkami na jej szyję wciąż walcząc ze stanikiem. Lena otworzyła szeroko oczy. Rozchyliła usta chcąc westchnąć, ale zamiast tego…
- Nie… Thomas… Przestań… - zaczęła szeptać, ale chłopak niezrozumiale coś wymruczał, po czym ponownie odnalazł jej usta. – Powiedziałam nie. – rzekła bardziej zdecydowanie i delikatnie go odepchnęła.
Thomas zaskoczony na nią spojrzał. Lena zeskoczyła z szafki i poczęła się poprawiać. Gdy ponownie na niego spojrzała jego wyniosły wzrok powrócił…
- Pamiętaj… przybastuj na studniówce z alkoholem abyś nie dobierała się do Maria tak jak do mnie na swojej. – palnął.
Zamurowało ją… Odwróciła się szybko chcąc wyjść, ale spojrzała na niego ostatni raz oczyma pełnymi łez, niedowierzania, zawodu i niewyrażonego bólu… Pokręciła głową i wybiegła z łazienki. Tom stał w tym samym miejscu zastanawiając się co on najlepszego zrobił… Wyszedł za dziewczyną chwile później, ale jej już nie było… podobnie jak kołdry na łóżku oraz niektórych jej rzeczy… Zrobił krok w stronę drzwi, ale w momencie się zatrzymał… Jego duma… nie pozwoliła mu iść dalej.


Madlen noc z soboty na niedzielę spędziła u Gregora w pokoju. Co prawda praktycznie w ogóle nie zmrużyła oczu, ale była wdzięczna przyjacielowi, że odstąpił jej łóżko a sam położył się na kanapie. Rankiem ogarnęła się również w Gregorowej łazience i niepostrzeżenie opuściła teren hotelu udając się na lodowisko, bowiem wczoraj wieczorem w chwili wzburzenia zabrała ze sobą wszystkie jej potrzebne rzeczy. Swoją drogą dziś nie była umówiona na żaden trening, ale musiała odreagować. Thomas wczoraj konkretnie przesadził i nie miała zamiaru się dziś z nim spotykać. Wiedziała jednak, że czeka ją popołudniu 18 – godzinna wycieczka do Innsbrucka i należało chociaż się z nim pożegnać. Nie wiedziała jednak czy ma na to siłę.
Po godzinnej jeździe usłyszała jak odzywa się jej telefon. Był to Gregor. Okazało się, iż dzisiejsze zawody za sprawą okropnych warunków zostały odwołane dzięki czemu mogą udać się wcześniej do Austrii. Lena zatem pędem pomknęła w stronę hotelu. Szybko się tam znalazła i z ciężko bijącym sercem udała się do swego pokoju, który dzieliła z Thomasem. Wielkie było jej zdziwienie kiedy nie spotkała jego osoby. Wzdrygając ramionami poczęła szybko się pakować. Po pól godzinie była gotowa do opuszczenia Sapporo. Posiedziała jednak jeszcze chwilkę mając nadzieję, że Morgi w końcu się tu pokaże. Kiedy usłyszała, że ktoś wchodzi nerwowo się podniosła, ale był to tylko Greg, który zapowiedział, że są już wymeldowani, a taksówka już czeka pod budynkiem. Lena westchnęła, po czym chwyciła rączkę swej walizki i opuściła hotelowy pokój. Na zewnątrz podała swą walizkę Gregorowi, który zapakował ją do bagażnika. Wtem, poczuła na sobie Jego wzrok… Odwróciła się. Jego spojrzenie mówiło wszystko… nic mu nie przeszło. Nie czuł się winny, nie rozumiał powagi sytuacji… nie wiedział jak bardzo zranił ją tymi słowami. Madlen stała w tym samym miejscu i spoglądała na niego z pełnym bólem. Objęła się ramionami nie chcąc się tu rozkleić. Żadne nie poczyniło kroku… żadne nie wyciągnęło ręki… Thomasowi nie pozwalała na to duma, a Lena nie chciała być bardziej skrzywdzoną pokazując swoją słabość.
- Lenka musimy jechać. – złapał ją za ramie Gregor. – Zaopiekuje się nią. Obiecuję! – krzyknął szatyn do starszego kolegi, na co Tom kiwnął głową.
Lena chwyciła rękę Schlieriego i ostatni raz spojrzała na Toma. On nadal stał niewzruszony… Poczuła jak jej serce za sprawą tego oto osobnika kolejny raz rozsypuje się na milion kawałeczków… Wsiadła do auta. Nie będę płakać, będę twarda… mówiła sobie. Ale w głębi czuła jak ktoś wyrywa jej kawałek siebie. Wiedziała już, że popełnia błąd… ale on również nie był bez winy. Po chwili straciła go z oczu…


***


W niedziele po kilkukrotnym odkładaniu konkursu ostatecznie zdecydowano o odwołaniu go. Ana zrezygnowana więc opuściła studio i zajęła się organizacją całej niedzieli, która miała być dość pracowita. Czekały ją kilometry tras, a co za tym idzie pewnie niemałe zmęczenie. Na początek musiała z Wiednia wrócić do Villach. Musiała przygotować kreacje swoją i Leny oraz inne rzeczy, a potem wszystko ogarnąć i dotrzeć do Fulpmes do domu Gregora. Pierwszy odcinek podróży zajął ponad 4 godziny co dało we znaki jeśli chodzi o nastrój Ane. Szybko pognała do domu Stewardów po sukienkę i dodatki dla Leny. Tu również czuła się jak w domu. Mama Madlen zaproponowała jej wspólny obiad na co chętnie przystała - przynajmniej nie musiała jeszcze gotować przed kolejną trasą. Wspólna kawa pozwoliła im na analizę tego co się dzieje w Sapporo. Rodzice Leny pochwalili Ane za rzeczowy komentarz w telewizji co wywołało pozytywny uśmiech. Posiłek również minął w przyjemnej atmosferze, ale dziewczyna widząc goniący czas ruszyła na podbój pokoju Leny. Doskonale znała drogę więc przygotowanie wszystkiego nie zajęło jej wiele czasu. Z tobołkami po ciepłym pożegnaniu podążyła do domu Kocha, gdzie szybko ogarnęła swoje ciuchy. Będąc już w stu procentach ogarnięta ruszyła na pociąg mający ją zabrać z Villach do Fulpmes. Kolejna męcząca trasa prawie 300 km przebiegła w żmudnym tempie. Podróżowanie zupełnie wykończyło Ane więc szczerze liczyła na to, iż Angelika nie będzie jej męczyć dłuższymi dyskusjami dzisiaj. Z dworca zamówiła taksówkę, która zawiozła ją pod dom Schlierenzauerów. Po zapukaniu do drzwi nie musiała długo czekać na otworzenie.
- Zamawiała pani sukienkę? - zaśmiała się Ana trafiając szybko w objęcia Angeliki.
Matka Gregora od razu dostrzegła zmęczenie blondynki. Zaproponowała jej szybką kolację i herbatę, a następnie sen. Wdzięczność Ane wymalowana była na jej twarzy, dziś pokonała bowiem prawie 700 km. Po szybkim i szczerym powitaniu oraz kolacji ruszyły w kierunku pokoi na piętrze. Angelika uśmiechnęła się do niej i zaprowadziła ją do dobrze znanego jej pokoju - pokoju Gregora. Dziewczyna spojrzała pytająco na matkę Gregora, a następnie usłyszała.
- No kochanie, teraz nie mamy co się oszukiwać, że spicie razem, bo od ostatniego razu sporo się zmieniło...
Ana parsknęła śmiechem i w ślad za nią podążyła Angelika. Blondynka bez barier rzuciła się na łóżko zajmowane przez Gregora w tym domu. Wtulona w jego poduszkę, wyobrażała sobie jego obok. Już jutro mieli się ponownie spotkać i z tą myślą przy błogim uśmiechu udała się do krainy Morfeusza.


Przed 1 w nocy Ana poczuła jak ktoś próbuje ją rozbudzić. Zaspana spojrzała na stojącą obok Angelike.
- Dojechali. Pewnie chciałabyś ich powitać.
Mimo zmęczenia, blondynka okazała wdzięczność mamie Grega za informacje i ruszyła w kierunku drzwi gdzie dochodziły już dwie znane jej postacie. Na samym początku oczywiście rzuciła się w ramiona Leny. Po chwili spojrzała w oczy szatyna, gdzie mimo zmęczenia dostrzegła szczęście. Ponownie byli razem. Podeszła bliżej, a następnie delikatnie unosząc się na palcach musnęła jego policzek, by dojść do jego ucha. Szeptem powiedziała.
- Witaj w domu kochany.
Po krótkich powitaniach Angelika zaprowadziła Lene do pokoju, który miał jej przysługiwać, a parka ruszyła ku pokojowi Gregora. Chłopak spojrzał wymownie na Ane na co ta twierdząco pokiwała.
- No przecież nie ma tajemnicy w tej rodzinie, że jesteśmy razem. - dziewczyna kokieteryjnie przygryzła swoją wargę, po czym wspólnie zajęli pozycje na łóżku.
Ana przybliżyła się znaczniej do partnera, a następnie czule i subtelnie go pocałowała. Spoglądając w oczy wyrażające potęgę ich uczuć szybko zasnęli po ciężkich podróżach.
W poniedziałek na nogach najszybciej była Ana. Dając odpocząć wędrowcom z Sapporo postanowiła przygotować im treściwe śniadanie. Pogawędka z Glorią i Angeliką sprawiła, iż czas oczekiwań na Gregora i Lenę szybciej mijał. Oczywiście panie były ciekawe jak układają się stosunki między parą. Po wszelakich relacjach około godziny 13 nastąpiło przebudzenie smoka czyli osób, które wróciły w nocy z Japonii. Dało się zauważyć, iż jedynym zadowolonym z nocy był Gregor. Nie można było tego powiedzieć o Lenie, której brakowało humoru po akcjach z Thomasem. Oczywiście wyraz twarzy Leny nie umknął Ane, która podeszła bliżej i zajęła miejsce obok przyjaciółki. Młodsza postawiła na szybkie zwierzenie się Ane. Starsza nie mogła się nadziwić wszystkiemu co usłyszała i pokręciła przecząco głową.
- Lenkuś, a ile razy mówiłam ci o tym byś mu powiedziała o tej imprezie? Nie będę nawet tego komentować... - widząc skrzywienie przyjaciółki Ana objęła ją ramieniem i powiedziała. – Wiem, wiem, że ciężko to przyjąć. Rozumiem Thoma, ale doskonale wiem co ty czujesz. Nie bój się, brat nie jest na tyle głupi, by tak łatwo o Tobie zapomnieć. Chociaż nie zaprzeczę, iż zachował się jak pajac. Usiorki do góry i czekaj wytrwale na niego, bo przejdzie mu szybciej niż myślisz. Obiecaj mi jedno, nie krzywdźcie się już więcej.
Chwilę później dziewczyny utonęły w przyjacielskim uścisku i po propozycji Gregora ruszyli na spacer po ulicach Fulpmes. Szatyn ciekawie opowiadał o każdym miejscu, które mijali. Natomiast Ana z uśmiechem spoglądała na park, który mijali.
- A tu kochany pamiętasz co się wydarzyło? - pyrknęła szatyna by przerwał swój monolog.
- Tutaj? Chciałem cię pocałować, ale Lena nam przerwała smsem. - w tym samym momencie cała trójka się zaśmiała.
Pozytywny nastrój przerwał jednak głos dochodzący od tyłu.
- Co wam tak wesoło beze mnie?
Był to nie kto inny jak Mario, który zdecydował się na wcześniejszy przyjazd do Fulpmes by nacieszyć się obecnością przyjaciół przed studniówką. Teraz całą czwórką podziwiali uroki miasteczka, wysłuchując o ciekawych przygodach wędrujących z nimi panów. Wieczorkiem powrócili do domu gdzie po kolacji udali się spać by dobrze wypocząć przed kolejnym wyzwaniem - studniówką Maria i Gregora.


Co do Thomasa, to po tym jak taksówka zniknęła z jego wzroku poczynił krok w stronę, gdzie jeszcze chwilę temu stała Madlen. Nie wiedział czemu do niej nie podszedł… Chciał. Naprawdę bardzo chciał. Ale był tak rozgoryczony… Nie mógł sobie poradzić z myślą, że ona jedzie do NIEGO… Dlaczego mu nie powiedziała wcześniej? Miałby czas na przyswojenie tej informacji… na pogodzenie się z myślą, że inne ręce… inne ramiona… Że Madlen przez następne kilka dni będzie przytulana i dotykana przez Maria. Lubił gościa, Innauer był dobrym kolegą i wspaniałym człowiekiem, ale… Morgi zdawał sobie sprawę, iż jego uczucia względem Madlen nie są czysto platoniczne. I to go martwiło. Tak, był zazdrosny. Zdecydowanie. No ale kto by nie był? Może i przesadził mówiąc do Leny takie rzeczy… ale naprawdę był już na skraju. Nie miał pojęcia jak ją przy sobie zatrzymać, więc pozostał mu tylko atak… On również nie chciał zostać skrzywdzonym, bowiem zaczynał darzyć dziewczynę uczuciem… Tu nie chodziło już o pocałunki czy o seks. Ona była jego podporą. Jego osobą. Ona była tylko jego, dlaczego miałby się nią dzielić? Z takimi myślami ruszył do pokoju. Tam szybko wziął prysznic i rezygnując z kolacji położył się do łóżka. Długo bił się z myślami spoglądając na telefon. W końcu zrezygnowany zasnął.


Następnego dnia wstał z nowymi nadziejami, z nowym nastawieniem. Było o co walczyć. Tak, ona warta jest jego starań i zachodu. Była wyjątkowa, to wiedział na pewno. Mimo to od rana miał zły humor wyobrażając sobie najgorsze scenariusze… Ona i On… Razem… Morgi zacisnął nerwowo pięść podczas śniadania. Nie dała mu nawet znaku, że szczęśliwie doleciała… Dostał tylko jakieś marne wiadomości od Gregora, że wszystko z nimi w porządku. W co ona pogrywała? Tak chce się bawić? Ciche dni? Nie ma sprawy… W ignorowaniu Thomas był mistrzem. Z tym, że zapomniał, iż ignorowaną osobą miała być Madlen, a nie Kristie… A różnica między tymi paniami… była diametralna.


~~~


Cześć i czołem Kochane Dziewczęta! ;*


Jak tam po świętach? Masa zrobiona, to teraz rzeźba? xD Na żarciki nam się zebrało :P Ale... To co powyżej... Tutaj żadnych żarcików nie było... Nadchodzą chyba czarne chmury nad jedną z parek... Ponownie... Prosimy, tylko nie bijcie :P Jak coś to Morgena... Albo Madlen ;P Ale chyba zaczęły tutaj działać jakieś demoniczne moce... No zobaczymy gdzie to doprowadzi naszych bohaterów :)


Czekajcie wytrwale, bo my również nie możemy doczekać się waszych reakcji :) W szczególności, że... Będzie, będzie zabawa... Będzie się działo :)


I tym oto śpiewającym akcentem kończymy na dziś :)


Do następnego :*


Ania&Madziusa

7 komentarzy:

  1. Hej kochane :-)

    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, cudny...
    No, ale się porobiło i niestety czuje, że szybko te ciemne chmury wiszące nad Thomasem i Madlen nie zniknął...
    Może i Lenka źle zrobiła tak późno mówiąc chłopakowi, że została zaproszona przez Maria na jego studniówkę, ale Thom mocno przesadził, a w dodatku zazdrość ewidentnie przysłoniła mu fakt, że sam ukrywa coś przed blondynką i to znacznie poważniejszą sprawę...
    Mam nadzieję, że mimo wszystko obydwoje pogodzą się oraz będą ze sobą...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Skokomaniaczka28 grudnia 2016 22:27

    Jestem!
    Brak słów.. już to pisałam, ale ręce opadają! Gdzie ten Thomas ma rozum? Nie, nie, nie.. zaliczył dziś u mnie wielkiego, ale to ogromnego minusa! Okej, wszystko rozumiem, był zły, miał prawo.. no ale żeby tak potraktować tą biedną dziewczynę?! Niechże on wreszcie zrozumie, że dla Leny liczy się tylko on i nikt więcej!
    Dobrze, że Lenka zdecydowała się jednak iść z Mariem na tą studniówkę. Thomasowi przejdzie. Mam taką nadzieję..
    Chociaż gdyby się nie zdecydowała to jestem ja! Halo.. lubię Maria i chętnie bym się wybrała! :D
    Ale słuchajcie.. Lena wyjechała, Gregor wyjechał.. a tam na miejscu przecież Dominica! Całe szczęście, że Thomas zasnął w swoim pokoju i swoim łóżku.. w sumie nie wiadomo, co jeszcze może się zdarzyć do wyjazdu, no ale.. nie, nie! Thomas by niczego głupiego nie zrobił! Tego jestem pewna.. chyba. Ale ona? Kto ją tam wie. Jest trochę nieprzewidywalną żmiją.
    Okej Słońca, ja kończę i uciekam lulu :D
    Do zobaczenia u mnie jutro.. chyba jutro xD
    Buziole! ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem, jestem!
    Rozdział cudny, ale... kurczę, jakoś tak nie za wesoło nam się zrobiło.
    Mam głęboką nadzieję, że te ciemne chmury, które nam się tutaj nagromadziły nad naszymi gwiazdeczkami jednak szybko znikną. Albo przynajmniej w miarę szybko...
    Thomas mnie lekko zdenerwował (który to już raz, bo przestałam liczyć? xD), trochę się chyba zagalopował ze swoim zachowaniem. Rozumiem, mógł być zły, ale powinien się jednak bardziej pilnować, a nie tak dawać ponosić emocjom. Cóż, oby to się jakoś tam poukładało.
    O naszej pannie D. wypowiadać się nie będę, zdania na jej temat nadal nie zmieniłam :D
    Wiecie, może jestem jakaś niereformowalna świątecznie, ale ja w ogóle nie przytyłam, a może wręcz odrobinę schudłam, pomimo jedzenia tony słodyczy i ciast. Nie mam pojęcia, jak to się dzieje, po prostu magia xD
    Weny życzę i ślę buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział malina ;)
    Szkoda tylko że robi się nie za przyjemnie :(
    Było tak sweet...a tu takie cóś....
    Ehh faceci...oni to jednak nie wiedzą po co mają mózgi...
    Taka zazdrość...ehhh oby szybko zrozumiał że ona kocha tylko jego i nikt inny się nie liczy...
    Thomas zluzuj trochę, bo stracisz to wszystko...
    Poza tym halo kolego ty też masz coś na sumieniu....
    Czekam aż się pogodzą i znowu będzie różowo :D
    Czekam na kolejny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Zaprosiłaś mnie,więc jestem. Przepraszam,że dopiero teraz, ale ostatnio źle się czułam ;/.
    Nie będę oryginalna i powiem, że jest to wspaniały rozdział. Chociaż nie był taki radosny ;// Robi się poważnie i nie wesoło. Troszkę zdenerwował mnie Thomas ale tacy są faceci .. ;p Jestem bardzo ciekawa jak dalej rozwinie się akcja ^^
    Najpierw masa później rzeźba- idealne podsumowanie moich świat :D
    Jeśli macie chwilę dzisiaj po skokach u mnie nowy post ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehhh...ciężko za nimi nadążyć...Rozumiem Thomasa, że poczuł się dotknięty tym, że Lena mu nie powiedziała o studniówce. Zwłaszcza, że Mario zaprosił ją w czasie kiedy między nią a Morgim zaczęło się już dziać coś na poważnie. Sam jednak nie został jej dłużny (ten tekst o alkoholu na studniówce - zdecydowanie przesadził).
    Z drugiej strony rozumiem też Lenę, nie chciała zawieźć przyjaciela, a Thomas jest bardzo zazdrosny i jej obawy nie były bezpodstawne, ale nie powinna też czekać do ostatniego momentu, bo powinna się postawić w sytuacji Thomasa.
    Szkoda tylko, że oboje przez swój upór i dumę mogą zaprzepaścić coś ważnego, co udało im się zbudować. Nie podoba mi się pomysł Thomasa, będzie udawał obrażonego chłopca mimo, że jest świadomy, że zatęskni za nią szybciej niż mu się wydaje? Ostatnie zdanie dokładnie to obrazuje - Lena to nie Kristi.
    Mam nadzieję, że z Nowym Rokiem pójdą po rozum do głowy, oboje - chociaż już się boję tej studniówki.
    Ane i Gregor - dobrze, że chociaż u jednych się układa. Ta dwójka będzie musiała wkroczyć do akcji jak blondynowaci nie wybiorą się na spotkanie ze swoimi rozumami...

    Kochane - wszystkiego najlepszego na Nowy 2017 Rok, głów pełnych pomysłów (na pewno nie będziemy się z Wami nudzić :p) i udanej zabawy sylwestrowej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybaczcie mi to świąteczne opóźnienie, ale już wszystko nadrobiłam i się u Was melduję!
    Co to za czarne chmury? Przecież oni dopiero co się w końcu dogadali a tu już coś się psuje?? :((
    Ale ja myślę (mam nadzieję), że zbyt mocno się kochają, żeby to wszystko teraz tak po prostu schrzanić. Thomas musi walczyć o Madlen. Nie ma innego wyjścia. Ona też ma swoje za uszami, ale oni po prostu są dla siebie stworzeni. Nie widzę innej opcji.
    Ohh zostawiłyście mnie w przysłowiowej kropce, po prostu przez głowę przelewa mi się milion scenariuszy, co teraz będzie, a po prostu muszę czekać na kolejny rozdział :(
    Mam nadzieję, że te chmury szybko zostaną rozwiane i znowu zaświeci słońce.
    Do napisania pewnie w przyszły weekend:)
    Buziaki
    Verity

    OdpowiedzUsuń