Strony

czwartek, 5 stycznia 2017

50. Moja dusza jest tam gdzie serce Twoje

Wtorek był dniem studniówki panów. Ana była podjarana samą myślą spędzenia ponownie wyjątkowo czasu z Gregorem. Tego zupełnie nie można było powiedzieć o Lenie, która wciąż błądziła myślami ku Thomasowi. Wszystko dało się zauważyć po przygotowaniach do imprezy. Ana - pragnąca być wyjątkowa dla swego partnera, natomiast Lena zastanawiająca się po co cała ta szopka. Lubiła Maria, ale tylko jako dobrego przyjaciela. Ogarnianie przychodziło jej z niebywałą łatwością, bowiem nie chciała zbytnio przesadzić w przeciwieństwie do starszej blondynki, która miała komu się podobać w tym dniu. Natomiast ona? Ona szła prawdopodobnie tylko z grzeczności by Mario nie czuł się głupio bez partnerki... Nie mogła mu nic więcej zaoferować prócz szczerej przyjaźni, gdyż jej serce dawno skradł Morgenstern. Większość czasu zatem Lena poświęciła na to by jej przyjaciółka wyglądała tak by Gregor ponownie był pod wrażeniem jak przed tygodniem. Widać było, że Ana skupia się nawet na najmniejszych detalach. Chciała dobrze prezentować się u boku Gregora i dobrze go reprezentować. Kończąc ostatnie poprawki makijażu i fryzury doszły do wniosku, że czas się pokazać. Jak w zeszłym tygodniu chwyciły się za ręce i ruszyły w stronę schodów, gdzie po niedługiej chwili się ukazały. Stojący na dole Gregor z Mariem uśmiechnęli się z uznaniem. Dziewczyny kolejny raz odwaliły dobrą robotę. Ana ponownie wyglądała jak księżniczka, Lena również prezentowała się pięknie, ale o wiele skromniej niż w zeszły wtorek. Mimo wszystko gdzieś z tyłu głowy czuła, że nie postępuje do końca porządku wobec Thomasa. Na myśl, iż on mógłby zrobić jej to samo… w sensie pójść z inną dziewczyną, nawet jeśli była by to tylko przyjaciółka, na jakąś imprezę… brała ją febra. Jednak obiecała Mariowi dobrą zabawę i postanowiła tego przyrzeczenia dotrzymać. Z uśmiechem wymalowanym na ustach obie przyjaciółki zeszły do swych partnerów. Ponownie dostały piękne kwiaty, dziękując swym panom za gest. Ana ucałowała delikatnie Gregora, a Madlen musnęła niewinnie policzek Innauera. Nagle oczom młodszej blondynki ukazała się nieznajoma kobieta.
- Mario… jaka ona śliczna. – zaszczebiotała podchodząc do Leny i całując ją w oba policzki.
Lena nie kryła swojego zaskoczenia.
- Mamo daj jej spokój… - Mario lekko się zarumienił. – Madlen pozwól, że przedstawię ci moja mamę. Mamo to Madlen.
- Synu ja wiedziałam, że masz dobry gust. To chyba po ojcu. – zaśmiała się razem z Angeliką.
Lena pytająco spojrzała na Maria, a on tylko pokręcił głową z niedowierzaniem i przepraszająco uśmiechnął się do dziewczyny.
- Mamo… Lena jest tylko moją pranerką… na studniówce. Przyjaźnimy się, ale nic poza tym…
- Ooo… - kobiecie zszedł uśmiech z twarzy. – Nie wiem na co jeszcze czekasz w takim razie. – zachichotała kobieta, a Lena zawstydzona uśmiechnęła się do blondyna.
Ana oglądając tę scenę z boku wraz z Gregorem chichrali się po cichu. Potem oczywiście nastał czas sesji fotograficznej. Angelika z Glorią zabawiły się w fotografów, a następnie życzyły udanej zabawy parom. Studniówka panów miała odbyć się w Innsbrucku w Zamku Ambras. Kiedy dotarli na miejsce ujrzeli wspaniałe miejsce. Sala i otoczenie robiły niesamowite wrażenie. Największą satysfakcje dał jednak błogi spokój, z dala od dziennikarzy i rozwydrzonych fanek. Szkoła w Stams zadbała o komfort i wygodę swoich mistrzów w przeciwieństwie do szkoły blondynek. Bez zbędnego szumu mogli więc rozkoszować się zabawą i swoim towarzystwem. Po cudownym powitaniu uczestników imprezy nadszedł czas na obiad, przyrządzony na najwyższym poziomie. Zresztą w takim miejscu nikt nie spodziewał się niczego gorszego. W tle brzmiała już muzyka w stylu klasycznym. Po posiłku nadszedł czas na pierwszy taniec. Nikogo nie zadziwił fakt, że szkoła Stams będąca szkołą z tradycjami ponownie postawiła na klasykę. Nie inaczej było w wypadku melodii, gdyż na podkład do walca wiedeńskiego wybrano - Second Waltz. Ana pewnie chwyciła dłoń partnera i od ostatniej studniówki nabrali zdecydowanie większej pewności jeśli chodzi o ten gatunek tańca. Inaczej wyglądała sytuacja z Leną i Mariem gdzie była widoczna dobra mina do złej gry. Blondynka chciała dobrze wspierać swego towarzysza, i mimo dobrej znajomości kroków walca ciężko było jej wczuć się w partnerowanie mu. Mimo wszystko ze sztucznym uśmieszkiem zaczęła z nim sunąć po parkiecie. Mario czuł, że Lena nie do końca komfortowo czuje się w swej roli i postanowił w jakiś sposób rozładować jej napięcie, ale kompletnie nie wiedział jak. Natomiast druga para bawiła się w najlepsze. Spoglądając sobie z czułością w oczy dbali o szczegóły w tym tańcu, by dobrze oddać jego charakter. Po zakończeniu tej wyjątkowej chwili nadszedł moment pamiątkowych zdjęć absolwentów szkoły z partnerami.
Zabawa rozkręciła się na dobre. Ana starała się czerpać jak najwięcej mogła z kolejnych wspólnych chwil z Gregorem. Przy kolejnym obrocie szatyn ponownie spojrzał w głębię niebieskich tęczówek blondynki, następnie przyciągnął ją bliżej ku sobie i szepnął.
- O aniele o długich blond włosach, gdzie żeś się podziewała gdy cię szukałem i czymże jestem, iż mnie odnalazłaś? W głębi oczu twych utonąć pragnę, bądź zawsze blisko i nie opuszczaj mnie...
Ana obdarzyła szatyna słodkim uśmiechem i przy kolejnym obrocie zbliżyła twarz ku jego uszom, kładąc rękę na jego sercu i wypowiedziała słowa, na które z pewnością czekał.
- Kochany, zawsze będę blisko... Nawet gdyby dzieliły nas setki kilometrów będę przy Tobie, gdyż moja dusza jest tam gdzie serce Twoje.
Zanim się oddaliła delikatnie musnęła jego policzek dalej kołysząc się w tańcu. Byli pewni, iż łączą ich możliwie najgłębsze uczucia.


Tymczasem w oddali sali bawiła się druga para czyli Mario i Lena. Mimo usilnych starań blondyna dziewczyna trzymała dobry dystans. Czuła, że mają wobec siebie inne oczekiwania, ale nie była w stanie zakończyć tego cyrku, gdyż obiecała samej sobie wytrwać do końca i nie robić przykrości skoczkowi. Po skończeniu tego tańca dostrzegła zakochaną parę wędrującą ku stołowi więc zdecydowała się na zaciągnięcie Maria do wspólnej kolejki i rozmowy.
- I jak tam gołąbeczki? - uśmiechnęła się Lena widząc błogie szczęście Ane i Gregora.
Szczerze im chyba nawet zazdrościła i zaczęła się zastanawiać nad tym co stworzy z Thomasem. Mimo zapowiedzi chęci napicia się kolejki nie ruszyła kieliszka wypełnionego trunkiem. Stanowiła przeciwieństwo siedzącej obok trójcy. Ana wreszcie ruszyła temat kwestii poruszonej przez Lene.
- Gołąbki wciąż gruchają. Na serio szkoła chłopaków zadbała o komfort i naszą prywatność. I pomyśleć jakie cyrki u nas się działy. - dziewczyny wraz z Gregorem zaśmiały się na samą myśl wspomnienia pamiętnej imprezy, gdzie zdecydowanie brakowało obycia co poniektórym.
Po zanurzeniu ust w kolejnym kieliszku alkoholu Ana postanowiła ponownie ruszyć na podbój parkietu gdzie odbywały się kolejne śmieszne zabawy. Tym czasem Mario spojrzał z uśmiechem na Madlen i wystawił do niej dłoń.
- Wiesz Mario chyba nie mam ochoty…
- Zaufaj mi. – powiedział.
Dziewczyna chwile się zawahała, po czym jednak podała swoją rękę i wstała. Ku jej zdziwieniu Innauer pociągnął ją nie w stronę bawiących się ludzi, a ku drzwiom prowadzącym na tyły zamku. Lena odetchnęła z ulgą, w końcu będzie mogła przez chwilę czuć się swobodnie… chociaż, chyba jednak nie miała racji, ponieważ poprzez swoją sytuacje z Morgenem cały czas była spięta. Blondyn wskazał jej ławeczkę przed budynkiem gdzie rozpościerał się piękny widok bardzo zadbanego ogrodu. Lena jednak uśmiechnęła się przepraszająco i zrobiła kilka kroków do przodu. Jej ciało owiał zimny powiew wiatru. Objęła się ramionami czując jak na jej skórę wpełza gęsia skórka. Oparła się o jedną z kolumn, po czym spojrzała w niebo i cicho westchnęła.
- Madlen co się dzieje? – zapytał chłopak delikatnie muskając opuszkami palców jej nagie ramię.
- Thomas się dzieję… - westchnęła. – Przepraszam cię Mario, że dziś jestem taka… nieogarnięta. Ale… pokłóciliśmy się, poniekąd o ciebie. – spojrzała spod rzęs na jego zaniepokojoną buzię. – Uwierzysz, że ja o twojej studniówce powiedziałam mu dopiero w… eee... sobotę wieczorem? Do tego tak naprawdę zmusiła mnie do tego sytuacja.
- Ulala… no to się nie dziwnie, że zareagował złością.
- Ach… myślałam, że skoro poprosił ciebie abyś towarzyszył mi w Helsinkach, to... to miałam nadzieję, iż stwierdził, że poza przyjaźnią naprawdę nic nas nie łączy. Myślałam, że mi ufa… ale to nie koniec historii. Z resztą nieważne. Zrobiłam źle, wiem to i żałuję, ale on również przesadził.
Mario poczuł ukłucie żalu. Madlen chociaż nie zauważyła tego, to jej słowa naprawdę go zabolały.
- Wie, że nic nas nie łączy. – powiedział gorzko Innauer. – I ufa ci, ale po prostu jest zazdrosny. Znam trochę Thomasa… Z Kristiną było podobnie.
Madlen na wypowiedziane słowa kolegi delikatnie się skrzywiła.
- To w ogóle znaczy, że między wami coś ruszyło?
- Ruszyło? – zaśmiała się Madlen. – Był powiedziała popędziło jak francuski TGV.
- Ekhm… to chyba super?
- Sama nie wiem… nie jesteśmy razem, chociaż tak się właśnie zachowujemy. Ustaliliśmy, iż mamy na siebie wyłączność.
- Nie, no to znaczy, że nie jesteście ze sobą… - zaśmiał się Mario ironicznie.
- Oj Mario… to wszystko jest zbyt skomplikowane. Nie wiem co mam z nim zrobić. Nie odzywa się do mnie od soboty…
- Daj mu czas… przemyśli sobie wszystko i na pewno zadzwoni.
- Nie byłabym tego taka pewna… A jutro? Jadę przecież z Ane na Słowację i znowu nie zobaczymy się… Jezu… Nie wiem kiedy się z nim zobaczę.
- Może ta rozłąka dobrze wam zrobi? Może potrzebujecie się wyciszyć, wszystko przemyśleć?
- A jeśli Kristie ponownie wyciągnie w jego kierunku swoje łapska? Mario ja drugi raz tego nie przeżyję. Jeśli on mnie zostawi… - Lena zakryła usta ręką nie mogąc kontynuować.
- Masz jeszcze mnie Lenka. – oznajmił chłopak przyciągając ją do siebie.
Blondynka mimowolnie wtuliła się w ramiona swojego przyjaciela.
- Na mnie zawsze możesz liczyć. – szepnął i musnął jej policzek.
- Dziękuję i przepraszam. Postaram się już zachowywać normalnie. – powiedziała spoglądając mu w oczy. – Chodźmy się zabawić, chociaż ten ostatni raz. – dodała odrywając się od niego ochoczo ruszając przed siebie.
Nogi zaplątały jej się jednak w sukience i mało nie zaliczyła by upadku, gdyby nie mocne ramiona Maria, w których wylądowała. Zaczęła chichotać ze swojej niezdarności, po czym spojrzała na niego z uśmiechem… jednak uśmiech od razu szedł z jej ust, bowiem Mario wpatrywał się w nią z pewną zachłannością. Nadal spoczywała w jego ramionach. Nie było w tym nic dziwnego, nie za bardzo zwracała uwagę gdzie dotyka ją chłopak. Ponieważ dla niej nie było w tym nic intymnego, przytulenie jak każde inne… Jednak głowa chłopaka znalazła się naprawdę zbyt blisko jej i trzymał ją w zbyt kleszczowym uścisku. Niby nic nowego, bo często się przytulali, ale Lena wyczuła, że coś się zmieniło. Ani drgnęła… Madlen co ty robisz?! Odsuń się od niego! Krzyczał jej umysł, ale serce… naprawdę brakowało jej czułości…
- Niezdara ze mnie. – zaczęła się nerwowo śmiać, po czym poczuła jak uścisk Maria się poluzował, więc wykorzystała okazje i jak oparzona od niego doskoczyła. – Wracajmy. – powiedziała niepewnie i nie zwracając uwagi na chłopaka szybkim krokiem łapiąc poły sukienki ruszyła w stronę sali tanecznej.
Ane wraz z Gregorem świetnie bawili się w tym czasie w zgadywanie piosenek i ich autorów oraz w króla i królową parkietu. W końcu przepełnieni radością postanowili udać się do ogrodu cieszyć się wyłącznie swoim towarzystwem.
- Piękne miejsce wybrali na waszą studniówkę nie ma co. - rzekła urzeczona widokiem pięknych gór i ogrodu francuskiego Ana.
Szatyn przytaknął na znak zgody, po czym ujął jej dłoń i wspólnie rozpoczęli przeczesywanie ogrodu w poszukiwaniu chwili wytchnienia od zgiełku i gorącej atmosfery panującej na zamku. Chwile błogiego spokoju przerwał Gregor, który przyciągnął do siebie blondynkę.
- Nie oddam mego anioła nikomu. Te trzy dni bez ciebie były zupełnie stracone...
- Czułam zupełnie to samo będąc bez ciebie. Obiecuje, że już więcej nigdy nie pozostawię cię ani nie opuszczę. - blondynka przykryła usta ręką, po czym się zaśmiała. – Okej, po tym tygodniu już będę dotrzymywać słowa, ale teraz będziemy musieli znów znieść rozłąkę mój luby...
- Nie zezwalam, nie oddam cię nikomu, będziesz moja iii... Tylko moja.
Dziewczyna zaczęła opowiadać o najbliższym planie, zakładającym jej wyjazd na Słowację.
- Rozumiesz to mój ostatni raz na Mistrzostwach Świata Juniorów. Muszę tam wystartować, a ty natomiast godnie reprezentuj nas w Willingen...
- Więc znów oddasz mnie w odmęty panny rudej?
- Ani mi się waż! Pamiętaj, że Twój Anioł zawsze jest z Tobą i ma oczy, ale przede wszystkim duszę, której nie wolno krwawić...
Gregor spojrzał z czułością na partnerkę. Doskonale wiedzieli, że nic ani nikt nie jest w stanie zburzyć muru, który wybudowali na twardym masywie. Z uśmiechem na ustach postanowili ruszyć w kierunku powrotnym do wrót zamku. Zanim to jednak nastąpiło szatyn poprowadził Ane ku ślicznie zdobionej altanie. Ponownie przyciągnąwszy blondynkę ku sobie złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
- Niech to będzie dowód potęgi i trwałości fundamentu naszego związku.
Partnerka chłopaka ponownie się zaśmiała.
- Co to za fundament mój umiłowany? - kokieteryjnym spojrzeniem i palcem wędrującym po guzikach jego koszuli starała się zachęcić szatyna do głębszej deklaracji.
I faktycznie nie trzeba było go dłużej zachęcać, gdyż jego usta zaczęły wędrować od ucha Ane aż po jej usta. Gdy nastąpiło ich połączenie języki odtańczyły taniec rozkoszy, podkreślający głębię ich uczuć. Intensywny i dość głęboki pocałunek przerwały głosy zbliżających się innych gości. Nie był to powód do wstydu jednak Ana stwierdziła, iż nadszedł czas zakończenia imprezy. W głębi serca odczuwała mękę Leny, dlatego chciała ją wybawić z kłopotliwej sytuacji. Mimo tego, że sama świetnie się bawiła postanowiła stawić dobro przyjaciółki ponad własne. Chyba tak postępują prawdziwi przyjaciele. Uśmiechnęła się do szatyna, po czym ujmując jego dłoń poprosiła by wracali już z powrotem na salę, a następnie do Fulpmes gdzie mieli spędzić kolejną noc.
- Źle się czujesz kochanie? - spojrzał z troską w oczach Gregor.
Dziewczyna pokiwała przecząco głową wskazując wzrokiem osoby Leny i Maria. Ana doskonale wiedziała, że nie ma co liczyć na wiarygodny replay studniówki z tamtego tygodnia, bo chodź jedna para się zgadzała, druga była zupełnie inna. Inna była też więź ich łącząca. Szatyn spojrzał na swoją partnerkę, po czym się uśmiechnął.
- Pozwoli pani, skraść mi ostatni taniec tej nocy? Ostatecznie to moja pierwsza i ostatnia studniówka więc czy mógłbym?
Ana oczywiście chętnie na to przystała, a jej partner ruszył ku orkiestrze i zamówił konkretny kawałek dla nich. Po pierwszych nutach blondynka zachichotała to było bowiem prawie jak ich wcześniejsze wyznania miłości. Piosenka Francka Sinatry ją urzekła. Tańcząc przy kolejnych nutach I love you babe zbliżyli się do siebie i szeptem wyrażali to co czują i czego tak naprawdę pragną od życia.
- Jesteś zbyt ładna, by było to prawdziwe. Nie mogę oderwać od ciebie wzroku. Była byś jak dotknięcie nieba. Och, chcę cię objąć tak mocno. Wreszcie miłość nadeszła. I dziękuję Bogu, że żyję. - zaczął śpiewać Gregor niczym Sinatra na co blondynka ponownie się zaśmiała.
Podczas spotkania ich oczu dostrzec można było niekończące się szczere pragnienie swego szczęścia. Dziewczyna po kolejnym obrocie dłonią chwyciła jego twarz i przysunęła usta na wysokość jego uszu śpiewając dobrze znany refren tej piosenki.
- Kocham cię kochanie i jeśli to w porządku. Potrzebuję cię kochanie, ogrzewasz samotną noc. Kocham cię kochanie, uwierz we mnie gdy mówię: O kochanie, nie zostawiaj mnie, błagam cię. O kochanie, modlę się, byś mnie nie zostawił. Pozwól mi cię kochać kochanie, pozwól mi cię kochać...
Szatyn uśmiechnął się do blondynki. Wybrał specjalnie kawałek, który wyrażał ich uczucie miłości. Nikt nie ważył się wątpić, iż dąży to do happy endu. Zbliżające się sylwetki nie zwracały uwagi na nic ani na nikogo - liczyło się tu i teraz, on i ona spoglądający z czułością w głębię swych oczu. Koniec piosenki wzbudził ich z magicznego letargu. Oboje ruszyli ku stolikowi, który zajmowali i dopili wino pozostałe w ich kieliszkach.
- No Lenkuś komu w drogę temu kopa. - zaśmiała się Ana, po czym wzrokiem nie cierpiącym odmowy pociągnęła Lenę od stolika.
Dziewczyna pożegnała się z przyjacielem i podziękowała za mile spędzony czas by wraz z parą wyruszyć do Fulpmes gdzie mieli spędzić dzisiejszą noc. Wykorzystali do trasy taksówkę, która zawiozła ich pod sam dom. Skończył się czas studniówek i nadszedł czas ciężkiej i ambitnej pracy. Przed trójką stało najważniejsze wyzwanie decydujące o reszcie życia - matura. Greg szybko wziął swoją partnerkę w objęcia i zaprowadził ją na górę wprost do swojego pokoju. Obracając ją wokół własnej osi czule podziękował za dzisiejszą zabawę. Wspólnie szybko pozbyli się zbędnej garderoby i ułożyli się do łóżka szatyna. Chłopak ponownie zatopił się w niebieskich tęczówkach blondynki odsuwając kosmyk włosów opadający na jej policzek rzekł ostatnie zdania z piosenki wcześniej przez nich tańczonej.
- Kocham cię kochanie, uwierz we mnie gdy mówię: Potrzebuje Cię kochanie, kiedy staniesz na mojej drodze...
Blondynce mimowolnie pojawiły się rumieńce na policzkach. Niemal jednym tchem dokończyła zdanie za szatyna.
- O kochanie, teraz Cię znalazłam, zostań i pozwól mi Cię kochać...
Po tych słowach ich usta złączyły się w subtelnym pocałunku by przypieczętować to co ich łączy. Spoglądając sobie w oczy usnęli by rozwinąć w snach bajkę o ich cudownej przyszłości.


Następny dzień – 4 luty, środa, jako pierwsza powitała Madlen o godzinie… 15. Spoglądając na zegarek nie mogła uwierzyć własnym oczom. Naprawdę przespała tyle godzin i nikt jej nie obudził? Naprędce zeskoczyła z łóżka, wsunęła na stopy kapcie i pomknęła w stronę pokoju Grega, bowiem pomyślała, że Ana o niej zapomniała i pojechała do Szczyrbskiego Jeziora sama… Nic bardziej mylnego… Lena nie zastanawiając się wparowała do pokoju szatyna będąc delikatnie zestresowaną. Jednak jak szybko tam weszła tak szybko wyszła. Scena, którą tam zastała nie powinny widzieć jej oczy. Trzymając rękę na klamce nie mogła powstrzymać śmiechu. Gregor kiedy tylko usłyszał otwierające się drzwi naciągnął szybko dolną część garderoby, ale było już za późno… Jedno spojrzenie Leny niestety wystarczyło. Ujrzała go w pełnej okazałości tak jak stworzył go Bóg… żywo nago. Na całe szczęście stał tyłem, więc mogła podziwiać jego naprawdę ponętne pośladki. Szatyn również wybuchł niepohamowanym śmiechem.
- A mówiłyście, że to my faceci nie potrafimy pukać. – śmiał się za drzwiami.
- Co tu się dzieje? - przed Madlen ukazała się nagle Ana.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć przyjaciółko, ale chyba wyprzedziłam cię w poznawaniu ciała Gregora. – Lena nie mogła powstrzymać śmiechu.
- Jak to? – zapytała starsza i bezceremonialnie postanowiła wejść do środka.
Na całe szczęście Gregor zdążył się już ubrać. Począł tłumaczyć ukochanej jak przyjaciółka wtargnęła w jego przestrzeń osobistą. Śmiechu było co nie miara, ale czas naglił więc cała trójka wzięła się za ogarnianko i szybkie pakowano, ponieważ dnia dzisiejszego znowu czekały ich rozjazdy.
Po obfitym śniadanio-obiedzie cała trójka już spakowana zabrała swoje bagaże i ruszyli ku wyjściu. Tata Gregora czekał z odpalonym autem przed domem, bowiem miał zawieźć ich na lotnisko do Innsbrucka. Wszyscy czule pożegnali Angelikę, Glorie oraz małego brata Gregora – Lucasa, po czym wsiedli do samochodu i tyle było ich widać. Po niespełna 30 minutach cała paczka wysiadała już na terenie lotniska. Pożegnali się z tatą Grega dziękując za wszystko i ciągnąc swoje walizki ruszyli w stronę płyty budynku. Madlen dała chwilkę czasu na pożegnanie kochanków siadając na jednej z ławek i spokojnie czekała na Ane. Wyciągnęła telefon i zmarszczyła brwi. Thomas nadal nie interesował się jej osobą… ale i ona nie była mu dłużna. Jeśli chce się tak bawić, to ma to jak w banku. Kiedy zakochańce już się wycałowali, Lena podeszła do Grega i mocno przytuliła przyjaciela.
- Schlieri… powiedz mu… powiedz mu… Ach! Najlepiej nic mu nie mów!
- Nie martw się Lenka. Ja wiem, że odchodzi od zmysłów. Jesteśmy w stałym kontakcie. – powiedział muskając jej policzek. – Trzymajcie się dziewczynki i proszę mi ładnie reprezentować nasz kraj!
- No, no! Wy również. – zawtórowała mu Ane, po czym jeszcze raz, ostatni zaległa w jego ramionach.
Potem niestety musieli się rozdzielić. Gregor ruszył do maszyny, która miała zabrać go do Willingen, a dziewczyny do słowackiej Bratysławy. Gdzie potem miały się przesiąść do autobusu, który miał je zabrać do Szczyrbskiego Jeziora, gdzie odbywały się Mistrzostwa Świata Juniorów.


Gdzieś po około 5 godzinach Gregor wylądował już pod hotelem, gdzie potem udał się w poszukiwaniu pokoju, który dzielił z Thomasem, a dziewczyny błądziły po Słowackiej ziemi w poszukiwaniu transportu, który zabierze je do Jeziora.
- A gdzie dziewczyny? – wypalił Morgi, kiedy Gregor rzucił walizkę w kąt przekraczając próg hotelowego lokum.
- No cześć kumplu! Mnie też dobrze cię widzieć. – powiedział zirytowany Greg, po czym rzucił się na łóżko bez sił.
- Dobra, dobra… o co tutaj chodzi?
- Ane z Madlen pojechały na Słowację.
- Że co kuźwa!?
- No tak… Ane na mistrzostwa juniorów, a Lenka jak zawsze na treningi. Po drugie jak to ona, nie chciała aby Ane leciała sama, więc na ostatnią chwilę załatwiła sobie warsztaty z dzieciakami w Szczyrbskim Jeziorze.
- W czym kurwa?! – dopytywał się Thom, a Gregor wybuchł śmiechem.
- Dobra nazwa nie? Nawet chyba nie potrafię tego do końca dobrze wypowiedzieć. – odrzekł, po czym przez następne kilka minut przekomarzali się, który lepiej wypowiada słowacką nazwę.
- Dobra Gregor. Wiem, że jesteś zmęczony, ale musisz mi powiedzieć. Jak ta studniówka? – zaczął dosyć poważnie Morgi.
- Studniówka? No było super, a jak mogło być z twoją siostrą?
- A Lena?
- Może sam powinieneś zapytać… młotku. Nawet raz do niej nie napisałeś, nie mówiąc o połączeniu telefonicznym!
- Ona nie była lepsza… Gdyby chciała porozmawiać to by zadzwoniła.
- Ja pierdziele! Człowieku! To jest kobieta! Do tego zraniona!
- Dobra Gregor! Daj sobie spokój i opowiedz mi tylko czy między nią, a Mariem do czegoś doszło?
- Do czegoś doszło? – szatyn patrzył na kumpla z niedowierzaniem.
Naprawdę miał ochotę zasadzić mu lewego w ten zakuty łeb.
- Tak! Zniknęli na studniówce na długie godziny i tylko bóg jedyny wie co wyprawiali. – powiedział, trochę chyba zbyt głośno podnosząc się nerwowo z łóżka.
- Wiedziałem cholera jasna! Nie powinienem był jej tam puszczać! – warknął blondyn waląc się pięścią w udo.
- Ty na serio? – Schlieri krzywo spojrzał na przyjaciela. – Ja rozumiem, że jesteś blondynem… ale o brak mózgu cię nie podejrzewałem. – powiedział. – Człowieku! Nic nie wykombinowali! Madlen całą imprezę trzymała Innauera na dystans i podejrzewam, że poniekąd popsuła mu imprezę… chociaż z drugiej strony samo jej towarzystwo było dla niego na wagę złota. Wiesz co? Czasem naprawdę się zastanawiam czy to nie on na nią bardziej zasługuje niż ty. – Morgi niespokojnie się poruszył, gdyż słowa kolegi podziałały na niego jak płachta na byka. – Studniówka była w porządku, ale impreza w Villach zdecydowanie bije ją o głowę. Madlen nie czuła się komfortowo, przez co i Ana nie mogła wyluzować do końca. A wszystko przez twój niewyparzony język! Weź się chłopie w garść, bo ci się dziewczyna niezauważalnie wymknie, nawet nie będziesz wiedział kiedy. Madlen jest świetną osobą, ma wspaniały charakter i jest w cholerę ładna! Takich Morgensternów to zjada na śniadanie i pewnie ma na pęczki! Ale ona oczywiście wybrała twoją zjebaną osobę! – dokończył dobitnie swój monolog i wszedł do łazienki głośno trzaskając drzwiami.
Thomas był naprawdę zdziwiony wybuchem kolegi, ale stwierdził, iż to pewnie przez seksualną frustrację, w którą wpędziła go jego siostra. Zabrał kurtkę i szybkim krokiem opuścił pokój. Musiał chwilę przewietrzyć umysł. Może Gregor rzeczywiście miał rację? Wyciągnął telefon, 22:22… Westchnął, czy to ona o nim myślała? Boże… gdyby on tylko wiedział, że jego postać już dawno, dawno temu zadomowiła się w umyśle Madlen i nie miała zamiaru opuszczać tej jakże przyjemnej przestrzeni…


~~~


Hello Hello! :)


Kochane! Jakże miło Was powitać pierwszym rozdziałem w nowym roku... I to jakim! Numer 50 - Wow wow wow! Nie możemy uwierzyć, że wreszcie do niego dotarłyśmy wspólnymi siłami :)
Miałyście rację, sporo się ostatnio wydarzyło w życiu Leny i Thomasa - ciekawe czy wezmą się w garść czy dalej potrwa przysłowiowa zabawa w "kotka i myszkę". My już wiemy - Wam pozostaje słodkie uzbrojenie się w cierpliwość :)
Gregor i Ana... Ich nie ma co komentować, bo tu w dalszym ciągu jest sielsko anielsko. Żyją swoim życiem i w dalszym ciągu odnajdują się na nowo :D
Z góry dziękujemy za Waszą obecność pod ostatnią notką! Na serio dalej nie wiemy jak to wszystko się dzieje - te motywujące komentarze iii... Wejścia?! Zdajecie sobie sprawę, że strzeliło nam 30 tysięcy?! Brawo my! :D Czasem zastanawiamy się skąd tyle ich jest? Czy są tu jacyś nieujawnieni czytelnicy? Pokażcie się chodź na chwilę - byłoby nam bardzo miło, nie ukrywamy :)
Kolejna świetna nowina... Rozpoczęcie TCS w Oberstdorfie było też wyjątkową datą... Ten dzień bowiem przyczynił się do rozpoczęcia przygody z tym blogiem - dokładniej 29.12.2008 rok czyli... 8 lat :D Zarówno grubych, czyli twórczych jak i chudych baaardzo spokojnych, milczących! Jedno jest pewne, teraz właśnie na nowo trwa okres lat tłustych przepełnionych kolejnymi wrażeniami - zostaniecie z nami dalej prawda? (to pytanie retorycznie - nie podejrzewamy Was o to, by którakolwiek myślała o przestaniu czytania tej historii) ;D
Makabra... Ale się rozpisałam! Skończyłabym gdyby nie jeszcze jedna ważna wiadomość... Pamiętacie hasło niespodzianka w 50? Okazało się, że Madziusa jest świetna we wszystkim, ale... Pomyliły się jej rozdziały xD więc prosimy o wytrwałość a rozczarowań mam nadzieję nie będzie :D (Przepraszam, że się wtrącę... tak tu Madziusa. To działanie było zamierzone! xD Nic mi się nie pomyliło! Po prostu chcemy Was dłużej potrzymać w niepewności i rozdział 50 został delikatnie skrócony :P)
Jakieś pytania? Nie ma? To świetnie... Znak, że trzeba rzec DO NASTĘPNEGO!
Pozdrawiamy! :*


Ania&Madziusa


P.S. A skoro mamy jubileusz to pozwoliłam sobie na chwileczkę zapomnienia ;D A co! Pamiętacie kto ostatnio popsuł śmietanę do Tiramisu? Tak, tak to ja Madziusa ;D Dziś było podejście nr 2... zakończone sukcesem! :D I nieważne, że po świętach nie pozbyłam się jeszcze przybranych kilogramów! Idę świętować, bo jest co :)


[polldaddy poll=9627323]

6 komentarzy:

  1. Melduję się!
    Jako pierwsza? Jejku, święto lasu, zawsze byłam u was praktycznie na końcu... xD
    Rozdział jest świetny, naprawdę. Jeden z lepszych, wciągnęłam się w tekst, że nawet nie wiem, kiedy odtwarzacz zaczął przewijać kolejne piosenki :D I do tego 50. Czas mija nieubłaganie, kolejne cyferki lecą prędko, a wy nadal czarujecie nas pisaniem. I niech tak zostanie najdłużej, jak się tylko da ^^
    Gregor i Ana powinni być przedstawiani jako wzór dobrania się w pary, naprawdę, chodzące dwa ideały :D Kurczę, nie spodziewałam się po Gregorze, że potrafi prawić takie romantyczne wierszyki, zaimponował mi :D Ale uroczo się na nich patrzy, słodkość po prostu bije od nich na kilometr i mam nadzieję, że nigdy nic się między nimi nie popsuje.
    Za to nasza druga para... tutaj to w sumie nie wiem, co mam myśleć, narobiłyście mi niezły mętlik w głowie. Czy oni kiedykolwiek przestaną pogrywać nawzajem swoimi uczuciami i bawić się w jakieś dziwne podchody jak dzieci w podstawówce? Mam nadzieję, że to się jakoś ułoży i oboje faktycznie wezmą się w garść. No i że między Leną a Mario to nie będzie się dalej rozwijać w żadnym znaczącym kierunku, bo... było blisko, żeby jednak to potoczyło się trochę inaczej niż powinno.
    Czekam kochane niecierpliwie na kolejne części i kolejne jubileusze! ^^
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Skokomaniaczka8 stycznia 2017 15:46

    Hej, hej :)
    Jestem! Wróciłam cała i.. prawie zdrowa, więc zjawiam się tutaj u was! Wasze opowiadanie tak wciągnęło, że chciałoby się czytać i czytać.. dlatego długo bez rozdziału wytrzymać nie mogę :D
    Okej, do rzeczy.. ale zaznaczę jeszcze, że to może być mało ogarnięty komentarz, bo jeszcze niezbyt doszłam do siebie :(
    Gregor.. no kogo jak kogo, ale jego o takie akcje nie podejrzewałam :D Ale że.. wierszyk?! Hahahahaha.. romantyk to trzeba przyznać :D
    No i już nie chcę się powtarzać, ale on i Ana to naprawdę idealna para :)
    Kurczaczki, a Lenka i Thomas? No co z nimi? Kiedy to wszystko wróci do normy? Bo mam nadzieję, że wróci i mam nadzieję, ze już niedługo, bo aż serducho płacze :(
    I bądź co bądź bardzo podobały mi się słowa Gregora na końcu. Może Thomas by się wreszcie ogarnął, co? Trochę mnie irytuje. Ale żeby nie było.. lubię go jak diabli! :D
    Słoneczka.. dziś wasz mały jubileusz! Życzę wielu, wielu kolejnych!
    Madziusa.. brawo Kochanie! Wiedziałam, że kiedyś ta śmietana Ci wyjdzie xD
    Pozdrawiam, buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :-)

    Rozdział jak zawsze fantastyczny, boski...
    Po prostu kocham Anę i Gregora... Obydwoje są przesłodcy i razem tworzą cudowną parę, aż miło na nich patrzeć i na to jak rozwija się ich miłość... Liczę, że nic ani nikt nie spróbuje zniszczyć tego co jest pomiędzy nimi...
    A co do Thomasa i Leny to aż brak mi słów i ręce mi opadają... Mam nadzieję, że Thom po słusznych słowach przyjaciela ogarnie się ruszając mózgiem, bo jeszcze chwila i niestety naprawdę straci Lenę...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA <3 :*

    P.S. Z okazji wasze jubileuszu życzę niekończącej się weny i wielu wspaniałych rozdziałów <3 <3 :* :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega rozdział kobity!!!!
    <3
    Ana i Gregor <3
    Ahhh uwielbiam tą ich sielankę....Jak są szczęśliwi, uśmiechnięci..aż samej micha mi się cieszy :D

    Ahhh szkoda tylko że u Lenki jest nie za fajnie :(
    Mam nadzieję że Thomas w końcu ruszy mózgownicą i tyłkiem i zrobi coś..bo inaczej będzie totalna kicha...
    Ehhh obudź się chłopie!
    Czekam na kolejny!
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Jestem po raz kolejny! Niestety ostatnio się tak rozpisałam! Ale niestety komentarz nie chciał się dodać .... :/ ( Nie wiem czy przekroczyłam jakiś limit znaków) Uwielbiam Ane i Gregora! Są jak z jakiegoś filmu romantycznego! Jestem z lepszych działów!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam Was Kochane w tym Nowym Roku, który oczywiście zaczęłam od spóźnienia się z komentarzem :( Wybaczcie.
    Ana i Greg... czy oni mówili wierszem? To brzmiało jak z Romea i Julii <3 Ale oni są tak uroczy i tak świetnie się czyta o ich miłosnych uniesieniach, że błagam niech to trwa!
    A co do Leny i Thomasa... Thomas to taki trochę śniegowy bałwanek. Ma wspaniałą dziewczynę i w pełni rozumiem, że może być o nią zazdrosny, ale czasem mam wrażenie, że to on zachowuje się jak baba! Całe szczęście, że jest Gregor, który mam nadzieje otworzył mu oczy i uszy a Lena tak chłodno potraktowała Maria hahahha no i dobrze. Lena i Thomas powinni szczerze porozmawiać i w końcu to jakoś ułożyć.
    Oczywiście czekam na więcej :D
    Buziaki :*
    Verity

    OdpowiedzUsuń