środa, 18 stycznia 2017

52. Sen o jeziorze

Dziewczyny postawiły na prostotę i klasykę chodź nie można było powiedzieć by brakowało im uroku. Dość szybko wyparowały ze swojego pokoju i ruszyły w kierunku baru gdzie czekał już Michael. Chłopak, widać było wyraźnie bardzo dbał o swój image. Wystylizowany lepiej niż niejeden model, co przykuło uwagę dziewczyn.
- Kolejeczka dla tego pana. - zaśmiały się niemal jednocześnie siadając po obu stronach młodego skoczka.
- Przepraszam, ale to ja zapraszałem więc poproszę dwa najlepsze drinki dla mych pięknych towarzyszek.
Ana z Leną porozumiewawczo się uśmiechnęły. Wcześniej ustaliły, że nie będą się wzbraniać przed niczym, gdyż mogły sobie na legalu pozwolić na nieco więcej swobody. Po napiciu się pierwszych łyków dość mocnego drinka zaczęły rozkręcać rozmowę.
- Kim ty ogóle jesteś panie Hayboeck?
- Skromnym, uroczym i już niemalże wybitnym skoczkiem z Linzu.
Blondynki ponownie parsknęły śmiechem, mało nie dławiąc się drinkiem.
- Tak jak już wspominaliśmy skromność we krwi... - powiedziała najpierw Lena co uzupełniła Ana.
- W końcu to Michi... - ponownie dało się słyszeć śmiech dziewczyn.
- W ogóle skąd ten pseudonim wytrzasnąłeś? - spytała Lena.
- Lenka wychodź z mojej głowy, to moje pytanie! - dziewczyny zmierzyły się zabójczym wzrokiem co tym razem wywołało pozytywny uśmiech na twarzy towarzysza.
Podobał mu się sposób ich bycia - młode, szalone, uzdolnione i z niezwykłym poczuciem humoru. Chłopak postanowił więc zaspokoić ciekawość dziewczyn.
- A to nie jest oczywiste, że od Michaela?
- Od Michaela o wiele bardziej pasuje mi Michelin... - Lena spojrzała pytająco na przyjaciółkę na co ta odpowiedziała tylko wzruszając ramionami.
Młodsza pokiwała przecząco głową, ale dała szansę się dalej wykazywać panu Michaelowi.
- Widzę, że ciebie to nosi na żarty, ale to bardzo pozytywna cecha. - uśmiechnął się blondyn dając możliwość kontrataku starszej.
- Michi dajesz więcej cukru niż mam w domowej cukiernicy... Wyluzuj chłopie. - następnie zaczęła opowiadać Lenie i Hayboeckowi perypetie szukania „panny Michi”.
Partnerka Ane zachichotała na samą myśl wkurzonej i rozwalającej wszystko po drodze blondynki szukającej rozwiązania. Natomiast sam zainteresowany obruszył się i prychnął.
- Że niby wśród kobiet mnie szukałaś?!
- Wybacz... Michi brzmi zupełnie jak dla kobiety. - Ana chyba miała wyjątkowo dobry dzień na naigrywania się ze wszystkiego i wszystkich.
Lena chcąc wyluzować atmosferę, upiła kolejny łyk drinka i powiedziała.
- Jak dzieci, czyli Michi pozostaje Miśkiem i tyle. - z uśmiechem przekręciła pseudonim by wrzucili na luz, a następnie zeszła na tematy natury spokojniejszej czyli dzisiejszych zawodów i jutrzejszych zawodów Ane.


Po trzech drinkach Lena postanowiła opuścić na chwilkę towarzystwo by złapać odrobinę powietrza. Pokazała Ane, iż ma ją na oku i by strzegła się spojrzenia lovelasa, który im więcej pił tym bardziej słodził. Cały ten gest spowodował, iż starsza zaczęła się śmiać z całej akcji. Pozostawieni sami sobie Michi i Nana zajęli się dyskusją o wszystkim i o niczym, a Lena mocniej okrywając się płaszczem ruszyła na zewnątrz, gdzie na chwilkę musiała dać odpocząć umysłowi od jakże bogatych emocji. Będąc przed budynkiem spojrzała przed siebie i chwilkę zastanawiała się gdzie ruszyć. Szczyrbskie Jezioro chodź nie należało do dużych miast, było bardzo urokliwe. Piękne góry Tatry prezentowały się niebywałą okazałością, do tego dwa niewielkie jeziora zachwycały swą czystą wodą, a ukoronowaniem był widok pięknie wyeksponowanych skoczni. Madlen uśmiechnęła się pod nosem i wciągnęła do płuc niebywale świeże, słowackie powietrze. Postanowiła przejść się kawałek, by móc w pełni zachwycać się widokami oraz przemyśleć sprawę Thomasa. Podczas rozmowy telefonicznej nie mogła powstrzymać się by utrzeć nosa chłopakowi, pokazując jak świetnie bawi się pomimo jego ignorancji. Chodź serce bardzo ją bolało, robiła dobrą minę do złej gry. Wyciągnęła telefon i spojrzała na wyświetlacz. Nadal zero odzewu… Ile to jeszcze potrwa? Jak długo będą zachowywać się jak dzieci? Kto pierwszy odpuści? W pewnym sensie chyba ich kłótnia przeszła na poziom, kto pierwszy się podda… kto okaże słabość. Ale czy na tym właśnie powinno to polegać? Związek? Na ciągłej walce o to kogo powinno być na górze? Lena pokręciła z roztargnieniem głową. Schowała telefon do kieszeni płaszcza i westchnęła. Nagle coś odepchnęło ją do tyłu…
- Jak łazisz głupia dziewucho!? – usłyszała z ust swego napastnika.
Spojrzała na chłopaka, na jego wściekły wyraz twarzy i zuchwałość w oczach. Zjeżyła się od razu, bowiem nie znosiła takich osób.
- To ty powinieneś patrzeć jak idziesz. Wparowałeś we mnie jak rozjuszony dzik w sosnę. – powiedziała marszcząc brwi.
Chłopak nie powstrzymał się od śmiechu w reakcji na jej komentarz.
- W sumie jesteś blondynką, nie powinienem spodziewać się niczego innego.
- Przepraszam, słucham?
- Przeprosiny przyjęte. Następnym razem patrz gdzie stąpasz.
- To nie miały być żadne przeprosiny!!! – wybuchła Lena.
- Dobra, dobra… Na razie mała! – rzucił lekceważąco chłopak i pomknął dalej, a zdenerwowana Madlen wpatrywała się chwilę w jego znikającą postać.
Pokręciła z niedowierzaniem głową, po czym postanowiła udać się jednak z powrotem do baru, gdzie zostawiła przyjaciółkę z nowopoznanym kolegą. Martwiła się bowiem, co ta dwójka mogła wykombinować pod jej nieobecność.


- Nie masz pietra przed jutrzejszym konkursem? – zapytał Michi kiedy zostali już z Ane sami.
- Nie znam słowa strach... Bardziej odpowiada mi zdrowy dystans, od momentu gdy Thomas miał te straszne upadki...
- Dobrze wszyscy to pamiętają. Jakieś cele i założenia?
- Michi, nie pytaj bo to oczywiste i jasne jak słońce. Będę mistrzem jako junior i senior zarazem. - parsknęła śmiechem blondynka, która po wypiciu trzech drinków stała się bardziej pewna siebie i wyluzowana w kierunku chłopaka, którego jeszcze wczoraj miała za dupka.
Blondyn pokiwał z uznaniem głową. Jej zadziorność zdecydowanie go kręciła. Postanowił więc wykorzystać sytuacje i odwrócić jej uwagę.
- Patrz Ana, wraca już nasza zguba.
Dziewczyna z automatu odwróciła głowę w kierunku wejścia do baru. Jej ruch szybko wykorzystał Michi, który ujął pośpiesznie twarz blondynki składając subtelny pocałunek na jej ustach. Ana odskoczyła jak oparzona, popychając blondyna w kierunku przeciwnym. Kotłujące się emocje w dziewczynie przyczyniły się także do tego, iż na twarzy chłopaka zagościła jej ręka, która go zdzieliła z płaskiego. Zdezorientowany Michi spojrzał pytająco.
- Aleeee za co?
- Za kobyle caco... Hayboeck naucz się jednej ważnej zasady, zanim kogoś cmokniesz zastanów się pięć razy czy powinieneś. - warknęła Ana, która zdecydowanie nie tego się spodziewała po skoczku.
- Myślałem, że gramy do jednej bramki... - począł się tłumaczyć zawodnik, co wkurzyło jeszcze bardziej blondynkę.
- Tylko na skoczni Michi!
- Ale przecież zaiskrzyło i w ogóle...
- Iskrzyło chyba w twoich stykach! - Ana parsknęła śmiechem. - Michael, może najpierw powinieneś ocenić czy jestem wolna co? Spójrz na wisiorek. Widzisz tą połówkę serca?! To chyba oczywiste, że drugiej nie ma Lena tylko...
- Twój partner? - wzdrygnął od razu skrępowany blondyn.
- Oj Michi, Michi… brawo za inteligencję tylko szkoda, że tak późno ją włączyłeś... Tak, drugą część ma mój chłopak, a konkretniej Gregor Schlierenzauer.
- Gregor jest twoim chłopakiem?! - chłopak niemalże od razu odskoczył od blondynki z czego ta miała niezłą polewkę.
- Tak, jest moim partnerem. Aaa i jeszcze jedna sugestia, od ust Leny lepiej też się trzymaj z daleka, bo jest szczęśliwie zajęta...
- Czyli co mogę liczyć tylko na waszą przyjaźń? - spytał nieco zdegustowany Michael.
- Przyjaźń to wielka sprawa Hayboeck, właśnie na to możesz liczyć doceń i to. - uśmiechnęła się Ana wstając od krzesła.
Dopiła szybko drinka, a następnie podziękowała blondynowi za miły wieczór. Zdecydowała się na szybsze opuszczenie baru, gdyż jutro czekały ją ważne zmagania. Spojrzała w stronę stojącej nieopodal przyjaciółki, która mało nie zapowietrzała się ze śmiechu. Zdegustowana od razu zagarnęła ją w kierunku hotelu meldując koniec imprezy. Całą drogę do pokoju Madlen nie mogła powstrzymać napadu głupawki, a Ane mroziła ją lodowatym spojrzeniem. Po wspólnym łazienkowaniu blondynki udały się do łóżek by wypocząć przed kolejnymi wyzwaniami.


Piątek był dniem obfitym w sportowe wyzwania. Ana wyjątkowo ciężko zniosła nockę bowiem zaczęła odczuwać większą presję związaną z jej konkursem. Zmotywowana jednak stawiła się rano do wszystkich przygotowań by jak najwcześniej ogarnąć siebie i swoje myślenie. Dzielnie towarzyszyła jej niezmiennie Lena, która nie mogła uwierzyć w to, że zwykle jej odważna i ambitna przyjaciółka zaczęła mieć stresa przed zawodami. Po wspólnym szybkim śniadaniu ruszyły na skocznie, pod którą gromadzili się już liczni juniorzy.
- Ana, noo już kochana wrzuć na luzik to tylko... Zwykłe mistrzostwa. - otuchy starała się jak zwykle dodawać młodsza blondynka.
Faktycznie na każdym kroku dało się dostrzec jej wsparcie. Ana pokiwała głową i się zaśmiała.
- Zwykłe mistrzostwa.
Jednak impreza rangi światowej, więc uzasadnione były wszelkie obawy. Po przysłowiowym kopniaku od przyjaciółki ruszyła zmierzyć się z przeznaczeniem przygotowanym przez tę skocznie. Seria próbna zaplanowana na godzinę dziewiątą pozwoliła ukazać ewentualne braki i mankamenty przed pierwszą serią. Zmotywowana Ana obserwowała poczynania Francuzek i Niemek, które wydawały się być najmocniejsze na te mistrzostwa. Skoki zdecydowanie potwierdzały, iż ma rację w każdym calu. Rywalki nie próżnowały zupełnie jak ona, dlatego rywalizacja zapowiadała się niezwykle emocjonująco. Po przyjęciu życzeń od przyjaciółki i nowych przyjaciół ruszyła by realizować ambitny cel pełnej walki. Wspierana przez Jacqueline koleżankę kadrową zamierzały utrzeć nosa rywalkom.
- Będzie ogień Jacki, są na gazie... - uśmiechnęła się Ana na co młodsza rzekła.
- Nie na takim jak my. Powalimy wszystkich.
Zmotywowane ruszyły do walki po marzenia. I tak po 1 serii prowadziła Magdalena Schurr przed Ane i Jackie. Dziewczyny były mega usatysfakcjonowane, ale czemu nie miało by być lepiej? Druga seria była przeprowadzana w zmiennych warunkach co powodowało rozstrój rywalek nie umiejących skakać w takich warunkach. Po skokach rywalek i trzeciej po 1 serii Jacki, Ana ogarnęła schemat i całując połówkę serca szepnęła.
- Dla ciebie zmienię bieg wydarzeń, dla ciebie zrobię wszystko i postaram się być najlepsza.
Przed oczami ukazała jej się uśmiechnięta twarz Gregora. Z niebywałą pewnością i lekkością zdobywała kolejne metry. Wylądowała, klasycznym telemarkiem co przełożyło się na dobre oceny sędziowskie. Czekając na pomiary wstrzymała oddech.
- Ana Morgenstern 98 m! - powiedział prowadzący zawody.
Dziewczyna utonęła w objęciach Leny i austriackich przyjaciół. Dziś tak daleko nie leciał jeszcze nikt, więc głęboko wierzyli w to, że te zawody mogą paść łupem blondynki. Chwilę później okazało się, iż faktycznie pokonała Magdalenę z nieznaczną przewagą, ale jednak. Tytuł mistrzyni świata juniorów padł jej łupem - szczęśliwa pragnęła by ta chwila trwała wiecznie. Nie zawiodła rodziny, Gregora, przyjaciół i przede wszystkim siebie. Ze łzami w oczach, niesiona na rękach przez Michiego i Lukasa podziękowała za okazane wsparcie. Austria po raz kolejny nie dała szans konkurencji. Po czasie dekoracji i chwały ruszyły na trening Leny, który dziś miała realizować dla poprawy swej formy.


Po godzinie jazdy na lodzie i wyćwiczeniu kilku skomplikowanych skoków Lena wraz z Ane zdecydowały się na powrót na skocznie. Spodziewały się bowiem ostatniego konkursu MŚJ tym razem w drużynie męskiej. Oczywiście dziewczyny nie miały wątpliwości co do tego kto będzie królował na skoczni - zarówno serce jak i dusza wyraźnie wskazywały Austrię. Po emocjonującej serii próbnej nastał czas równie ciekawego konkursu. W pierwszej serii zobaczyły piękne skoki. Najdłuższym popisał się jednak Michi, który czerpał z niego radość jak małe dziecko. Austriacy nieznacznie prowadzili, więc obiecali sobie odskoczyć konkurencji. Niesieni wspaniałym dopingiem dziewczyn ruszyli jak na skrzydłach na skocznie oddawać skoki drugiej serii. Ostatecznie drużyna Austrii pokazała dominację w całych mistrzostwach wygrywając konkurs przed Niemcami i Polakami. Radość z wygrania wszystkich tytułów była nieziemska, dlatego była to świetna okazja by się dobrze zabawić.
- To co, za naszą dominację dziś balujemy? - zaproponowała Ana.
- Jestem za. - powiedział Michi na co oczywiście reszta zawtórowała.
- W końcu sen o jeziorze ziścił się dla juniorów. - zaśmiała się Lena, po czym zajęli się wspólnym ustaleniem czasu wyjścia.
Stanęło na imprezie wieczornej, więc dziewczyny wcześniej zdecydowały się na obejrzenie relacji skoków swoich wybranków w kwalifikacjach. W pokoju nastąpiły żywe obrady dotyczące tego co miało miejsce w Willingen. Po obserwacji wyników treningowych przeszły do wnikliwej analizy kwalifikacji. Chłopakom wszystko wychodziło dość przeciętnie. Ana natomiast była zaskoczona nieobecnością Gregora, który wyraźnie odpuścił dzień dzisiejszy. Chcąc nie chcąc przestały w to wszystko wnikać tylko zaczęły planować dalszą część dnia, a czekało ich wielkie świętowanie tryumfów z Jeziora.


Zaraz po zakończonych kwalifikacjach swych mężczyzn, dziewczyny poczęły przygotowywać się na imprezę kadrową z młodszymi kolegami chcąc oblać wszystkie sukcesy. Nadal w wyśmienitych humorach, gdzie po obejrzeniu wyczynów starszych, wpadły w błogi stan głupawki, zaczęły wybierać odpowiednie stroje i dodatki. Każda z nich ponownie miała ochotę zaszaleć. A co! W końcu im się należało! Nie zawsze miały możliwość bez bacznie obserwujących je oczu po prostu oddać się rozrywce. A dziś? Naprawdę miały zamiar świetnie się bawić. Po drugie co jak co, ale na brak zainteresowania od płci przeciwnej narzekać nie mogły, biorąc pod uwagę chociażby osobę Michaela, który swoją drogą urodą nie grzeszył. W dodatku był dobrym kompanem do kieliszka. Kiedy odstrzelone jak stróż w Boże Ciało były gotowe do wyjścia, postanowiły udać się po dwóch swoich kolegów. Niedługo potem już pukały do drzwi swojego wcześniej pomylonego pokoju. Ich oczom ukazał się ponownie wystylizowany Michael. Spojrzały obie po sobie porozumiewawczo, po czym Ana zaczęła się kokieteryjnie do chłopaka uśmiechać, a Lena przegryzła wargę, co miała w zwyczaju tylko na widok Morgena. Michi zrobił skonwertowaną minę. Dziewczyny zaczęły naprawdę iść na całość. Obie ponętnie wyeksponowały swoje ciała opierając się o framugę drzwi.
- Czy ktoś tutaj zamawiał panie do towarzystwa? – wypaliła nagle Ana i tego było za wiele.
Cała trójka parsknęła niepohamowanym śmiechem.
- Ana królowa żarcików. – podsumował blondyn, po czym wraz z Lukasem wzięli dziewczyny pod ręce i we czworo wymaszerowali na zewnątrz w celu podbicia słowackich parkietów.
Na umówione miejsce dotarli bardzo szybko witając się dziś ponownie z Thomasem Thyrnbichlerem, Florianem Schabereiterem oraz reprezentantkami Austrii - Jacqueline Seidredsberger i Katharine Keil. Cała kadra kiedy była już w komplecie, zajęła odpowiedni stolik i zamówiła również odpowiedni napitek. Swoje poczynania grupa rozpoczęła od najbardziej znanego piwa słowackiego – Zlaty Bazant. Stykając się kuflami wznieśli toast za sukces jaki osiągnęli indywidualnie, ale również drużynowo. Kufle bardzo szybko zostawały opróżniane, w szczególności prze męską cześć kadry, przez co dziewczyny również nie chciały być gorsze. Następnym piwem był 10-procentowy Kelt – lekkie, jasne, bardzo dobre w smaku piwo.
- Ana, a pamiętasz nasze zawody w piciu piwa? – zaśmiała się nagle Madlen.
- Te w Kussamo? Gdzie utarłam nosa zarozumiałemu Olliemu? – zapytała Ane, na co młodsza blondynka entuzjastycznie pokiwała twierdząco głową. – Jak bym mogła zapomnieć. – dodała ze śmiechem.
- Ooo… mówisz Morgenstern, że we wszystkim jesteś najlepsza? – podchwycił prowokacyjnie Michi.
- Czy we wszystkim? – blondynka udała, że się zastanawia. – No jasne, że jestem! – wykrzyknęła, po czym wraz z Madlen głośno się zaśmiały.
- To w takim razie… rękawica została rzucona! – zaśmiał się podekscytowany Lucas.
- Oj chłopcy… naprawdę chcecie przegrać z kretesem? – zapytała ze śmiechem Lena.
- Tacy młodzi, tacy niedoświadczeni! – dołączyła się Ane. – Ale wasz wybór.
- Wypraszam sobie! Między nami jest zaledwie lekko ponad pół roku różnicy. – żachnął się Michael.
- Sami tego chcieliście. – zachichotały wspólnie dziewczyny, po czym przygotowały się do konkursu.
Nowe puchary ponownie zostały napełnione złotym płynem, przez co wszyscy jak jeden mąż na trzy cztery zaczęli sączyć piwo. Choć Ane szło naprawdę jak po maśle, to nie można było powiedzieć tego o Lenie, która po kilku łykach ze śmiechem odłożyła kufel. Mimo usilnych starań pojedynek zakończył się zwycięstwem Michiego, który jak widać w piwkowaniu miał dobre doświadczenie.
- Tak, tak, tak ! – cieszył się jak szalony chłopak. – I co, i co?! Kto jest mistrzem?
- Michelin! – zawołały obie dziewczyny i parsknęły śmiechem.
- Dobrze, już dobrze. – zaczęła Ane nadal się chichrając widząc obrażoną minę chłopaka.
- W nagrodę możesz poprosić o cokolwiek. – oznajmiła Lena przyjaźnie się uśmiechając.
- O wszystko? – zatarł ręce blondyn, na co dziewczyny pokiwały głową ze śmiechem.
- W takim razie… - chłopak wstał nagle i w kilku susach chwycił Madlen za biodra, po czym przełożył ją sobie przez ramię i wyniósł na parkiet.
Madlen pisnęła zaskoczona i zaczęła ze śmiechem wierzgać kończynami.
- Michi postaw mnie na ziemi! – piszczała.
- Lukas… bierz Ane i ogień! – zawołał skoczek do swego kadrowego kolegi, po czym tak właśnie się stało.
Dołączyła do nich reszta kadrowiczów i tańce się rozpoczęły. Wszyscy radośnie pląsali po parkiecie naprawdę nie przejmując się niczym i nikim. Dziewczyny od dawno nie czuły się tak beztrosko. Co chwila łączyły swe spojrzenia przesyłając sobie uśmiechy, po czym ze śmiechem ginęły w ramionach swych tancerzy, będąc obracanymi wokół własnej osi. Madlen musiała przyznać, że Hayboeck był naprawdę dobrym tancerzem. Ona będąc po kilku piwerkach, pozwalała sobą kierować przez co wykonywała naprawdę przekomiczne ruchy. Nagle dj puścił piosenkę w stylu latino, Lena ujrzała jak Lukas przyciągnął do siebie Ane. Oni mieli łatwiej, bowiem znali się już dłuższy czas, a Lena Michiego poznała dosłownie dwa dni temu i pierwsze wrażenie naprawdę nie było najlepsze. Mimo to uśmiechnęła się do kolegi dając mu znak, iż jest gotowa na dalsze pląsy. Michael chwycił blondynkę mocniej w tali i rozpoczął nieudolną salsę, mimo to śmiechu było co nie miara i oboje świetnie czuli się w swoim towarzystwie. Potem impreza rozkręciła się już na dobre, gdzie cała kadra bawiła się razem w jednym kółeczku.
- Ana spójrz… to ten pajac, którego dane mi było wczoraj spotkać w parku. – oznajmiła nagle Lena, widząc jak znajoma jej postura podchodzi do baru.
- Ten od dzika i sosny? – zaśmiała się Ane, na co Madlen pokiwała twierdząco głową.
- To Peter Prevc. – usłyszały nagle z ust Michiego. – Słoweński skoczek narciarski.
- Wiedziałam, że skądś znam te krzywą gębę. – zaśmiała się ponownie Ana. – No Lenka! Do dzieła! Idź i utrzyj mu nosa! Kobiety górą pamiętaj! – dodała popychając przyjaciółkę w stronę baru.
Madlen postukała się tylko palcem w głowę kierując to ukryte przesłanie do przyjaciółki, ale stwierdziła, że raz się żyje, a ten dupek powinien dostać nauczkę. Poprawiła sukienkę oraz włosy, wypięła pierś do przodu, co jej kompani skwitowali śmiechem, po czym ruszyła w stronę Prevca. Ułożyła sobie w głowie plan oraz gadkę, którą miała go uraczyć, więc pewnym krokiem kroczyła w jego stronę. Wszystko odbyło by się super, gdyby nagle ktoś nie pchnął jej biodrem do przodu, przez co runęła całym swoim ciałem na skoczka, który odkładał właśnie szklankę z sokiem na bar. Efektem było rozlana ciecz na ubraniu chłopaka, potłuczone szkło oraz ona znajdująca się w jego ramionach.
- Nosz cholera jasna! – krzyknął chłopak zdegustowany zaistniałą sytuacją, po czym spojrzał na sprawcę całego zamieszania.
Lena chcąc wyjść z twarzą kokieteryjnie się do niego uśmiechnęła.
- Och przepraszam… - zaczęła łapiąc chusteczki i wycierając młodego chłopaczka w miejscach najbardziej dla niego intymnych.
- To znowu ty… - zaśmiał się Peter. – A prosiłem żebyś patrzyła jak łazisz. – Lena delikatnie skrzywiła się na te słowa.
- Ty z wyboru jesteś takim dupkiem czy to wrodzone? – zapytała dosyć wyniośle robiąc mały krok do tyłu i zakładając ręce na co chłopak głośno się zaśmiał.
- Jestem miły tylko dla ładnych dziewczyn. – powiedział dosyć poważnie i kiedy Madlen oburzona otwierała usta, przerwał jej. – Dla tych które mnie kręcą jestem chamski. – szybko dodał i nim się blondynka obejrzała, on obejmował już ją w talii.
Odchyliła się na maksymalną odległość od twarzy chłopaka ze zniesmaczoną miną, jednak jego uścisk był jak imadło. Zbyt mocny by mogła się uwolnić.
- Puszczaj mnie. – zasyczała najbardziej jadowicie jak potrafiła.
- Oj nie udawaj już takiej cnotki… oboje wiemy co próbowałaś zrobić wcześniej. – rzekł uśmiechając się wyniośle.
Lena nie mogła ukryć szoku na bezpośredniość chłopaka, zbulwersowała się jeszcze bardziej.
- Jeśli za chwilę twoje ręce nadal będą spoczywały na moim ciele… inaczej się zabawimy. – powiedziała przysuwając swoją twarz do jego, jednocześnie kładąc palec na jego ramieniu i kreśląc czerwoną pręgę paznokciem.
- O niczym innym nie myślę odkąd wylądowałaś na moich kolanach maleńka… - szepnął jej do ucha.
Lena odskoczyła oburzona na jaką zuchwałość ten chłopiec sobie pozwala.
- Jesteś chory… - powiedziała robiąc najbardziej zdegustowaną minę na jaką było ją stać, po czym po prostu się odwróciła i chciała odejść.
Jednak poczuła mocny ucisk w nadgarstku i ponownie wylądowała w ramionach Słoweńca. Spojrzała na niego gniewnie próbując się wyrwać, ale chłopak tylko triumfalnie się zaśmiał trzymając ją w kleszczowym uścisku. Lena odwróciła się w stronę przyjaciół gdzie miała nadzieję nadal będą stali i spojrzała błagalnie. Jednak nie dojrzała żadnej znanej sobie osoby. Odwróciła się ponownie do chłopaka, który bardziej pozwalał sobie z dłońmi i błądził nimi po ciele Madlen. Ostatkiem silnej woli postanowiła jednak uwolnić się od oprawcy więc wpadła na genialny plan, który od razu wdrożyła w życie. Uśmiechnęła się do niego słodko i położyła dłonie na jego ramionach. Chłopak tracąc na chwilę czujność zwolnił uścisk i w tym momencie Lena wyrwała się kapiąc go w kostkę. Zawył z bólu, puścił ją, ale kiedy Lena robiła krok aby uciec ponownie ją złapał. Pisnęła zaskoczona.
- Pani chyba nie chce już z tobą rozmawiać… należało by ją puścić. – Madlen usłyszała głos, który w tym momencie uważała za najpiękniejszy na świecie.
- Odwal się Hayobeck! Znajdź swoją pannę! – oznajmił Prevc.
- Tak się składa, że to właśnie jest moja panna. – powiedział, jednym ruchem odsunął Madlen od chłopaka i przysunął mu z lewego sierpowego.
Peter zgiął się w pół klnąc pod nosem. Michi wykorzystując okazję przejął Madlen w swe ramiona, po czym rzucił się szybkim krokiem ku wyjściu widząc jak jeden z ochroniarzy już kroczy w tym kierunku. Porozumiewawczo spojrzał na Ane, która szybko zgarnęła płaszcze oraz torebki i ruszyła za wychodzącą parą.
- Mój ty bohaterze. – zaśmiała się Madlen na zewnątrz zarzucając chłopakowi na szyję swe ramiona. – Po stokroć jestem ci wdzięczna. – powiedziała obcałowując całą jego twarz.
- Lena no nie wierzę… co ty w ogóle chciałaś zrobić? – zapytała Ane.
- No chciałam mu powiedzieć co o nim sądzę, ale ktoś ponownie mnie pchnął i wylądowałam na nim… - powiedziała z namysłem. – A potem się okazało, że chłoptaś ma na mnie chrapkę. – zachichotała. – Ale Michi mój wybawca uratował mnie.
- Tej pani już nie polewajcie. – zaśmiał się tylko Michael.
- No dobra… Wiadomo, że do baru już nas nie wpuszczą… Więc co robimy? – zapytała Ane.
Michi tajemniczo się uśmiechnął, po czym nagle gdzieś pobiegł i tyle go widziały… Dziewczyny popatrzyły na siebie pytająco, po czym wzdrygając ramionami wzięły się pod rękę i ruszyły w stronę hotelu. Po jakimś czasie usłyszały jak ktoś z tyłu je woła. Odwróciły się. Tak, był to Michael dziwnie szczęśliwy.
- Chyba nie myślałyście, że was zostawię?
- Cóż… właściwie to właśnie tak myślałyśmy. – zaśmiała się Ane.
- Osz wy niewdzięczne. Kto by was wtedy ratował z opresji? My chłopaki z kadry austriackiej czy to A czy B musimy trzymać się razem, więc czuję się zobligowany odpowiednio się wami zająć, za co swoją drogą Morgi z Gregorem powinni mi dziękować. – mówił uśmiechając się zawadiacko, po czym odkrył połę swej kurtki ukazując dziewczynom 0,7 słowackiej śliwowicy.
- Mój ci on! – wykrzyknęła zadowolona Ane rzucając się chłopakowi na szyję.
- Coś ci się chyba pomieszało koleżanko! To tylko i wyłącznie mój Michi wybawca! – zaśmiała się Lena obejmując chłopaka w biodrach, po czym całą trójką wybuchli śmiechem.
- Spokojnie… Michiego wystarczy dla obu pań. A teraz? Zapraszam na libację alkoholową w waszym hotelowym pokoju. – zapowiedział chłopak na co dziewczyny ochoczo przystały i trzymając się pod rękę ruszyli w stronę budynku docelowego.
Bardzo szybko się tam znaleźli. Ana szczelnie zamknęła drzwi aby nikt im nie przeszkadzał, a Lena poczęła robić posłanie z poduszek na podłodze, aby razem we trójkę mogli wygodnie się ułożyć. Towarzystwo naprawdę było wybitne. Dziewczyny coraz bardziej zaczynały lubić Hayboecka, gdyż okazał się naprawdę wporzo chłopakiem. Wiedziały, że wyryje się im w pamięci na lata, a miały również nadzieję, iż ich drogi nie na zawsze się rozejdą. Niestety jutro chłopak musiał wracać do ojczystej ziemi, a dziewczyny postanowiły przedłużyć trochę swój pobyt na słowackim terenie w celu odprężenia oraz przemyślenia kilku spraw. Lena postanowiła zastanowić się nad dalszą relacją jej i Thomasa oraz wraz z Ane dojść do tego co one tak naprawdę chcą robić w życiu.
- Wielka szkoda, że jutro wyjeżdżasz… - zaczęła rozmowę Ana i posmutniała.
- Niestety… ojczyzna wzywa. Musze ćwiczyć aby w przyszłym sezonie dostać się do kadry narodowej i w końcu móc wystartować w Pucharze Świata. – odrzekł blondyn.
- Spokojnie… z twoimi umiejętnościami uważam i Ana się pewnie ze mną zgodzi, że masz naprawdę spore szanse. – oznajmiła Madlen.
- Oczywiście! Tylko dalej musisz być konsekwentny w swoim postępowaniu. – dodała starsza blondynka.
- Dziękuję dziewczyny. Naprawdę bardzo cieszę się, że was poznałem i… że chociaż zachowałem się poniżej krytyki to jednak mnie zapytałyście o drogę.
- Bo… nie miałyśmy innego wyboru. – wybuchła śmiechem Ana.
- Tylko ty byłeś w okolicy. – dodała Lena ze śmiechem. – Po drugie swoją drogą, co ty robiłeś w środku nocy w parku?
- Musiałem przemyśleć parę spraw… ale mniejsza o to. Otwieramy butelkę? – zapytał, na co dziewczyny ochoczo pokiwały twierdząco głowami. – To może na początek wypijemy za dzisiejsze zwycięstwa. – zapowiedział chłopak podając butelkę najmłodszej z ekipy.
Lena z uznaniem wzniosła butelkę do góry, po czym upiła spory łyk śliwowicy z gwintu, co kompletnie nie było w stylu dziewczyn, ale z powodu braku kieliszka… No cóż… Z braku laku to i kit dobry. A potem o mało co nie wypluła płuc… Alkohol miał około 70% i przepalił jej całe gardło. Kiedy przepiła wystarczającą ilością wody z uśmiechem popatrzyła na swych przyjaciół.
- Ale to to pysne! – na co wszyscy troje się zaśmiali.
- Dobra… to może pogramy w coś? – zapytał Michi kiedy on i Ana również zaliczyli pierwszy toast.
- O tak… my w gry alkoholowe jesteśmy mistrzami. – zaśmiała się Ane.
- No to może… gra polega na tym, że ktoś mówi: Nigdy nie… coś tam coś tam i ten, kto to zrobił pije alkohol. – tłumaczył blondyn.
- Dobra! Dawaj to. – zaśmiała się Ana i zabrała koledze butelkę, po czym powiedziała. – Nigdy nie… spałam z kobietą. – Lena wybuchła śmiechem na słowa koleżanki i kiwnęła głową na znak, że ona również nie.
Spojrzały na Michiego, Ana podała mu butelkę, na co chłopak przechylił ją i jednym susem upił łyk, po czym z zadowoleniem uśmiechnął się do blondynek.
- A to niegrzeczny chłopiec już zdeprawowany… - zaczęła brechtać Ana.
- Któż śmiał położyć na tobie swe brudne łapki cooo? – zaśmiała się Lena, na co chłopak tylko tajemniczo się uśmiechnął.
- Nigdy nie… całowałem się z facetem. – powiedział i oczywiście nie wypił, ale zrobiły to obie blondynki.
- Nigdy nie… odpięłam stanika jedną ręką. – oznajmiła Lena na co wszyscy głośno się zaśmiali.
Ana odmówiła picia, bowiem jej również się to nie udało, ale Michael przejął butelkę od najmłodszej blondynki i ponownie upił łyk. Dziewczyny zaskoczone popatrzyły na niego ze śmiechem.
- Ma się te wprawę. – oznajmił chłopak z uśmiechem, po czym dodał. – Nigdy nie wiadomo kiedy taka umiejętność ci się przyda. – i wszyscy ponownie wybuchli śmiechem.
Czas naprawdę biegł im nieubłaganie i nim się obejrzeli w butelce została może tylko ćwierć jej pojemności. Każdy był już dobrze wstawiony. Dziewczyny leżały już na podłodze chichrając się ze wszystkiego dookoła, a chłopak przyglądał się z im z błogim uśmiechem. Naprawdę cieszył się z poznania ich. One dały mu kilka dni oderwania się od rzeczywistości, za co pewnie będzie im wdzięczny do końca życia.
- Nigdy nie… - zaczął. - … byłem w trójkącie. – dokończył, na co dziewczyny chwiejnie wstały do siadu.
- My również nie. – zaśmiały się obie. – Ale kto wie, kto wie… może to się zmieni. – dodała nagle Ane unosząc brwi to w górę to w dół.
- Niegrzeczna moja dziewczynka… Tylko amory ci w głowie. Oj ja powiem Gregorkowi jaki z ciebie napaleniec. – powiedziała Lena na co ponownie dzisiejszego dnia z ich pokoju można było usłyszeć głośne śmiechy.
- Haloo to co z tym trójkątem?? – zaczął nagle upominać się Hayboeck.
- Chcesz trójkąta? – zapytała ze śmiechem Ane.
- To będziesz go miał. – powiedziała tajemniczo Lena, po czym podniosła się na kolana.
To samo zrobiła Ane i puściła oczko do Michiego. Madlen przegryzła wargę i zaczęła przymilać się do przyjaciółki. Ana podjęła poczynania Leny i obie zaczęły się przytulać oraz lekko bujać. Dla nich to nie było nic nowego, ponieważ były ze sobą na tyle blisko aby wiedzieć, że są to tylko żarty. Chłopak patrzył na nie z rozdziawioną buzią i nie mógł uwierzyć własnym oczom oraz szczęściu. Dziewczyny widząc to poczęły robić odważniejsze ruchy w postaci dotykania się tu i ówdzie cały czas obserwując reakcję blondyna. Kiedy widziały, iż jest już na granicy złączyły swe usta w lekkim buziaku. Michael nie wytrzymał i chwycił obie blondynki przyciągając je do siebie, a one wybuchły niepohamowanym śmiechem. Chłopak nie robiąc sobie z tego nic zatopił twarz w ich miękkich włosach.
- Ty mała żmijko! Zostaw mojego Michelina! – powiedziała nagle głośno Ana i rzuciła się z rękami na Madlen.
Ta nie pozostała jej dłużna, więc ze śmiechem zaczęły dla beki okładać się rękami wałkując po podłodze. Śmiechu naprawdę było co nie miara.
- Laseczki spokojnie! Przecież mówiłem, że Michaela starczy dla obu pań. – oznajmił Michi rozdzielając bijące się blondynki, które nie mogły już ze śmiechu.
Naprawdę dawno się tak nie ubawiły i to z pewnością było im potrzebne. Leżąc nadal na podłodze śmiały się w głos ze swej głupoty.
- Kocham cię Ane wiesz? – wypaliła nagle Madlen łapiąc przyjaciółkę za dłoń.
- Ja ciebie też Lenka. Nawet nie wiesz jak bardzo. – powiedziała Ana i ulgnęły w swoich ramionach.
- A ja to co?! Patyk? – dopytywał się Hayboeck udając obrażonego.
Dziewczyny uśmiechnęły się przyjaźnie robiąc miejsce między sobą, po czym chłopak ułożył się na środku i rozłożył ręce. Blondynki popatrzyły na siebie w zamyśleniu. W sumie co tam! Raz się żyje! Przecież nie będą robiły nic złego! Przekonywały same siebie i każda ułożyła głowę na ramieniu chłopaka. Potem zatopili się w rozmowach o śmiesznych historyjkach ze swojego dzieciństwa i w takiej pozycji odpłynęli do krainy Morfeusza będąc upojonymi słowackim alkoholem…


~~~


Witajcie słoneczka!


Mimo paskudnych mrozów i niezbyt sympatycznej pogody, zdecydowanie tak wolimy Was powitać :)


Powyżej mamy radochę z rozdziału numer 52 - rzekłabym... Czy to już?! :O Za to mamy nadzieję, że bardzo fajnie się takie rozdzialiki czyta :D
Pisząc teraz tę notkę możemy Was zapewnić, że zarówno poprzedni rozdział jak i ten to... Jedne z naszych ulubionych :) Zawsze do nich chętnie wracamy, pamiętamy również jak przyjemnie się je tworzyło (minęło już ponad pół roku, a ja do tej pory pamiętam nasze obrady)  :D
W sumie rozdział totalnie na wesoło, dlatego tak świetnie mamy nadzieje się czyta... Bo fajnie nie? ;)


Teraz odniesiemy się do Waszych komentarzy pod poprzednim... Skoko, ja nie wątpię że Michi jest 100% facetem :D też z Madzią lubimy gościa! Ale tak słodko się pisało o Michelince... Hihihi do tej pory mam banana na buzi :)
Co do zazdrości panów, cóż... Ciekawe czy mają powody według Waszej opinii :D ja nic więcej nie powiem :P jedno jest pewne, wprowadzenie Michiego do opowiadania dodaje nieco więcej barw osobowościowych, a czy odegra jakąś rolę w tej historii - czas mam nadzieję da Wam odpowiedź :)


No i ostatnia rzecz... Kochane jakże miło czyta się te ciepłe pełne serducha wypowiedzi! Balsam na nasze duszyczki! Dawać, dawać dalej to para poleci! :) Odnotowałyśmy też sporo wejść co również cieszy - tak trzymać drogie panie! Specjalne zamówienia co do następnego rozdziału? Żartowałam! Nawet gdybyście miały... To rozdział 53 powstał wieki temu więc nie zostaje nic innego jak tylko życzyć cierpliwości na ukazanie się go ;D


Okej... Dosyć gadania, czas pisać kolejne części historii - trzymajcie się mocno! ;*


Pozdrawiamy
Madziusa&Ania


P.S. A teraz... Do dziewczynek bywających w Wiśle i tych co ciągnie do Zakopanego - nie gadam z Wami! Najchętniej bym wskoczyła do Waszych walizek i wyskoczyła jak niegdyś Lena... Z tym, że w magicznym pokoju GS. Hahaha :D

8 komentarzy:

  1. ~Skokomaniaczka18 stycznia 2017 22:29

    Jestem!
    Hahaha moje gwiazdy! Wy wiecie co Skoko potrzeba! Rozdział z Michim i Skoko w siódmym niebie! A może i nawet ósmym!
    Ana.. kocham dziewczynę! „- Wiedziałam, że skądś znam te krzywą gębę.” – hahahahaha kocham ją! Mój człowiek! Normalnie.. aż przybiłabym jej piątkę!
    No a Peter? Dupek do kwadratu! Albo i sześcianu! Szczerze? Nie sądziłam, że to on się okaże tym od sosny i dzika. No ale Lenka pyta czy z wyboru jest dupkiem czy to wrodzone.. odpowiadam: to rodzinne! To się zaczęło już nawet rozmnażać!
    Chwila.. bo Skoko doszła teraz do pewnych wniosków. A to się rzadko zdarza.. Skoro on jest chamski dla tych, które go kręcą to.. czy to oznacza, że mam się bać? Boże nie zamykajcie mnie nigdzie z Peterem sam na sam. Błagam! Albo niech Michi będzie gdzieś w pogotowiu :D
    Nie wiem, o czym ja paplam, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Coś nie bardzo dziś z moją głową :D
    Mam nadzieję, że to nie koniec Michiego w waszych cudownych rozdziałach? Niech wraca do ojczyzny, ale pod żadnym pozorem niech stąd nie znika!
    Zazdrość Panów, zazdrością, ale przecież Michi może zostać noo.. to tylko przyjaźń.
    Swoją drogą to już mi zaczyna brakować Gregora i Thomasa. Tak, wiem.. długo ich nie było, no ale jednak :D
    Przywykłam, że oni zawsze w czwórkę, a tu jakaś rozłąka.
    Co do walizek.. zapraszam! Tylko potem nie wyskakuj mi gdzieś na środku skoczni w Zako haha :D
    Okej.. tyle ode mnie. Nie wiem czy zdołacie coś wyciągnąć z tego komentarza, który jest jednym wielkim chaosem, ale może jednak ;)
    Czekam na kolejny!
    Buziaki Słońca moje! ;***

    Ps. Widzimy się jutro u mnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Michi! Wiecej Michiego! Jestem za tym jak najbardziej uwielbiam :-D
    Ten rozdzial byl taki inny taka odskocznia taki wesoly taki naprawde ze czytalam z ogromnym usmiechem na buzi :-D
    Ale chce juz Pana GS juz mi go tu brakuje...;-)
    Aczkolwiek ten Michi heh...
    Co do Petera nie wypowiadam sie ale czarny charakter zawsze spoko ;-)
    Wskakujcie dziewczyny moja walizka duża i jedziemy byle do piatku i Zakopane :-D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarąbisty rozdział!!!! Ahh taka miła odskocznia od życia codziennego :D Do tej pory się cieszę do monitora xD
    Michi <3 suuuuper :D
    Ehh Peter Peter nooo idiota i dupek po prostu :/ Znowu mamy czarny charakterek...oby nie namieszał aż za dużo...
    Ana haha zajebista ona jest xD Uwielbiam ją :D

    Czekam kochane na następny!
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle meeega :D

    Nie ma to jak się człowiek głupio cieszy do ekranu telefonu aż się czasami ludzie zaczynają dziwnie patrzeć, ale co tam, bieg tej historii jest zdecydowanie ważniejszy ;)

    Michi - rewelacja- ahh też blondwłosy rycerz w swojej srebrnej zbroi...haha dobra koniec tych marzeń, dobrze, że chłopak zrozumiał co i jak w relacjach damsko-męskich u dziewczyn, ale zdecydowanie duży + za jego obecność w trudnych momentach. Nie wspomnę już o byciu wodzirejem i ratowaniu imprezy. Chłopak wie co zrobić, żeby impreza nie kończyła się w przykry sposób. Tylko jedno zasadnicze pytanie- dlaczego Michi nie jest obecny w zakładce "bohaterowie" wnioskuję o natychmiastową zmianę tego stanu - Michi zostaje na dłużej i koniec, wprowadził fajny obrót wydarzeń w historii - taki bohater zawsze mile widziany :D

    Peter - sorry ale dzik jest zarezerwowany dla kogoś innego także wiesz co...to była obraza dla tego zwierzak - Twoje zachowanie zdecydowanie cię dyskwalifikuje :p

    Trochę brakuje chłopaków, ale może Panowie sobie co nieco przemyślą? Oby wnioski dla obu par były pozytywne - higiena w związku ważna rzecz, ale co za dużo to nie zdrowo - czekam na powrót 4-osobowego teamu (Michi również mile widziany w dalszej części, ale najpierw dajmy się im pogodzić), czas na trochę lukru i sielanki :D

    Do następnego Dziewczyny!!! Pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
  5. P.S. Wiem, że Michi jest na zdjęciu Austria Team ale przydałoby się zaakcentować obecność chłopaka, w końcu miał mocne wejście i rozumiem, że zostaje na dłużej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Melduję się!
    No, powiem szczerze, że z każdym kolejnym rozdziałem mnie ciągle zaskakujecie, chociaż to wydaje się wręcz niemożliwe, patrząc na to, ile części już za nami... Co nie zmienia faktu, że czerwienię się teraz z zazdrości, bo też chciałabym tak genialnie pisać. Oddajcie trochę talentu, co? :D
    Rozdział jest świetny. Mam nadzieję, że nikt się na mnie dziko nie patrzył, jak uśmiechałam się w tramwaju co najmniej równie dziwnie do telefonu xD
    Ja bym chciała Michiego tak razy dwa, bo po prostu uwielbiam go w waszej wersji. Zresztą... w każdej go uwielbiam, chyba nie da się nie lubić naszego biednego blondaska :D Mam nadzieję, że zbyt szybko nie zniknie z waszych pisarskich radarów w tej historii. Chociaż z drugiej strony... tęskno mi do Gregora i Thomasa. Jakoś się do nich bardzo przyzwyczaiłam tutaj :)
    "Wiedziałam, że skądś znam te krzywą gębę", padłam i nie mogę wstać :D Kurczę, zawsze wiedziałam, że z Petera jest dziwny i specyficzny człowiek, ale nie sądziłam, że pokażecie go jako takiego chama, bo tego chyba nie da się inaczej nazwać. Cóż, panie Prevc, nie polubimy się chyba zbyt prędko, o ile w ogóle byłabym wstanie pana kiedykolwiek polubić :D
    Czekam niecierpliwie na więcej, ślę wenę!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem i ja :)
    Rozdział CUDOWNY!
    Gburowaty Peter? Palce lizać! Dokładnie tak go sobie wyobrażałam! Nie lubię gościa a tutaj pojawił się jako taki... powiedzmy czarny charakter. Strzał w dziesiątkę, dziewczęta!
    A co do tej zabawy z Michaelem... One dwie i on jeden hahahha no poszczęściło się chłopakowi, co tu dużo mówić :D Ciekawe tylko, jak Thomas i Gregor zareagują na wieści o takiej super imprezie, bo podejrzewam, że kiedyś dojdą ich słuchy o znajomości Madlen i Any z Hayboeckiem :P
    Czekam na więcej :)
    Verity

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej kochane :-)

    Rozdział jak zawsze fantastyczny, cudowny... aż nadal nie mogę przestać się uśmiechać...
    Ana z Leną szaleją bez naszych chłopaków, ale trochę boję pomyśleć co będzie jak Thomas i Gregorem dowiedzą się o tym, a raczej z kim tak świetnie się bawiły bez nich...
    Po prostu kocham Michiego i błagam niech nie znika a pojawia się w każdym rozdziale... On pomimo, że działa szybciej niż pomyśli to jest cudowny, no i zawsze można na niego liczyć (zwłaszcza gdy nie można uciec przed napalonym dupkiem)...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział…
    BU$KA :* <3

    OdpowiedzUsuń