poniedziałek, 24 lipca 2017

73. Zdrada czy kłamstwo… Co za różnica kiedy robi to osoba, na której zależało ci najbardziej

- Madlen czy ty dziś w ogóle coś jadłaś? – zapytał Thomas starając się przybrać poważniejszy ton, kiedy znaleźli się już w swoim hotelowym pokoju.
Lena spojrzała w stronę chłopaka z uśmiechem na twarzy… ugryzła się w język, gdyż o mało co nie wypaliła: Żyje miłością do ciebie… W porę się jednak opamiętała, to nie był przecież jeszcze czas na takie wyznania. Przegryzła wargę i spojrzała spod rzęs na blondyna by w ten sposób chodź trochę się przymilić.
- Bajgla… i… bajgla. – zaśmiała się.
- Boże drogi… znikniesz niedługo dziewczyno. Musisz jeść… - powiedział ostro. – Lena, mówię poważnie. Jesteś sportowcem, powinnaś dobrze się odżywiać.
- Dobrze tato… - zachichotała podchodząc bliżej udając skruszoną.
Irytacja Thomasa na tę dziewczynę sięgała granic. Jednak jeszcze bardziej złościło go to, iż nie potrafił się na nią w ogóle gniewać.
- Nie jestem twoim tatą Len, ale jeśli będzie trzeba to przełożę cię przez kolano i spiorę ci tyłek… - powiedział nadal walcząc o karcący ton.
- Ymmm… brzmi kusząco. – zaciągnęła blondynka i objęła chłopaka ramionami, kładąc mu dłonie na karku.
Thomas wciągnął ostro powietrze. Pokręcił z niedowierzaniem głową i jak zapowiedział tak też zrobił. Przyciągnął swą łyżwiarkę i delikatnie, chodź zdecydowanym ruchem zdzielił ją po tyłku.
- A teraz marsz pod prysznic moja panno, a ja zajmę się naszą kolacją. – oznajmił po chwili, kiedy w efekcie ona uraczyła go tylko szerokim uśmiechem.
- Zjedzmy tutaj… nie chcę nigdzie wychodzić. – zaczęła Lena unosząc się na palcach by dorównać mu wzrostem. – Chcę ciebie tylko dla siebie… - dodała po chwili i musnęła jego wargi.
- Ale myślałem o bardziej neutralnym gruncie… - powiedział Tom. – Wiesz, że musimy porozmawiać… A tak to obawiam się czy do rozmowy w ogóle dojdzie. – dodał, a Lena lekko się zaśmiała.
- Zjemy tutaj Morgenie. – powiedziała zdecydowanie dziewczyna i oderwała się od chłopaka, po czym krocząc do tyłu zaczęła bezceremonialnie rozpinać swą koszulę. – Nie potrzebujemy żadnego neutralnego gruntu, ani żadnych gapiów… nigdzie ci już nie ucieknę. – uśmiechnęła się, a Tom patrzył jak zaczarowany na jej poczynania.
Kiedy koszula opadła na podłogę, a ona subtelnie odwróciła się tyłem i zaczęła kroczyć w stronę łazienki, Tom mimowolnie zrobił krok w jej stronę. Zatrzymał się jednak, ponieważ to nie był czas ani moment na takie rzeczy… Mimo, że go kokietowała i prowokowała postanowił być twardy. Zacisnął mocno pięści…
- A tak naprawdę Tom… - usłyszał jej głos. – To po prostu chcę posiedzieć w dresach. – zaśmiała się głośno dziewczyna i zniknęła za drzwiami do toalety, a skoczek wybuchł niepohamowanym śmiechem.
Po niespełna 40 min. siedzieli oboje na podłodze w salonie przy akompaniamencie jakiegoś amerykańskiego programu muzycznego i zajadali się smakołykami zamówionymi przez Thomasa, których swoją drogą była masa. Chłopak nie mógł się zdecydować i sam nie był pewien na co ma ochotę Lena, bo przecież się nie zadeklarowała. Zamówił więc dwa rodzaje sałatek, pamiętając, że dziewczyna nie lubi łososia. Było już późny wieczór, dlatego też postawił na bardziej lekkie dania. Jednak walkę z pizzą przegrał… jego kubki smakowe wygrały i w efekcie zajadał się swoją ulubioną pepperoni. Nie omieszkał przed zamówieniem Cremu Brulee i ciastka Brownie co chyba najbardziej ucieszyło Len, która co by nie mówić… była łasuchem. Kiedy ich brzuszki, a szczególności blondynki, były już najedzone, wygodnie rozłożyli się na dywanie z lampkami wina w ręku. Lena opierała głowę o klatkę piersiową Toma, który leżał na boku podpierając głowę na łokciu i zerkał co jakiś czas na zamyśloną dziewczynę.
- Opowiesz mi czemu pokłóciłeś się z Ane? – wypaliła nagle.
- Chciałem jej przemówić do rozsądku. – oznajmił, a blondynka westchnęła.
- Muszę stwierdzić, iż chyba nie powinniśmy się wtrącać. Ana jest dużą dziewczynką. Znasz ją i powinieneś wiedzieć, że będzie nam robić na przekór. Taka już jest.
- Jest zakochana…
- To swoją drogą. – uśmiechnęła się. – Gregor również ją kocha. Bardzo chciałabym żeby do siebie wrócili, ale ona na nowo powinna mu zaufać… powinna wybaczyć, a tak się niestety nie stało.
- Schlierenzauer nie zasługuje na przebaczenie. – oznajmił gorzko Tom.
- A ty zasługiwałeś? – zapytała Lena zerkając na chłopaka.
- Ale to nie to samo…
- Morgi… Greg zranił Ane równie mocno jak ty zraniłeś mnie. – powiedziała wstając do siadu.
Tom usiadł po turecku przed dziewczyną ze spuszczoną głową, ponieważ nie wiedział co należało by teraz powiedzieć. Przecież przepraszam to za mało…
- Co prawda oni byli razem tak oficjalnie, kochali się… - tutaj spojrzała na niego kątem oka. - I wszyscy o tym wiedzieli. Obie rodziny i dlatego w ich przypadku to było i jest jeszcze trudniejsze. – powiedziała blondynka i uniosła twarz Morgiego do góry.
Tom chwycił jej dłoń i ucałował wewnętrzną stronę, po czym przytulił do niej głowę.
- Musisz mu wybaczyć… - szepnęła. – Oni będą razem, zobaczysz.
- Najpierw niech ona mu wybaczy. – powiedział ostro i jednym mocnym ruchem wciągnął blondynkę na swe kolana. – Zmieńmy temat… Czy możemy w końcu porozmawiać o nas?
- Nas… ymmm… jak to ładnie brzmi. – uśmiechnęła się obejmując go za szyję. – No ale dobrze… Thomas, dlaczego mi nie powiedziałeś? – zapytała i widząc jego pytające spojrzenie kontynuowała. – O tej aferze gazetowej… Ja nic nie wiedziałam. Byłam tak pochłonięta treningami i… zapominaniem o tobie… – tutaj spuściła wzrok. – Ja naprawdę o niczym nie miałam pojęcia.
- Oj Lenka… Po co miałem przysparzać twojej ślicznej główce kolejnych zmartwień? I tak miałaś przeze mnie wystarczająco dużo problemów. Jak widzisz poradziłem sobie idealnie i jeszcze dzięki temu wróciłaś do mnie.
- Ale mogłeś nie wciągać do tego moich rodziców…
- Musiałem… - powiedział i zaczął opowiadać dziewczynie całą batalię z mediami.
Lena wsłuchiwała się w słowa chłopaka z przerażeniem. Nigdy nie myślała o dziennikarzach jako o hienach, ale teraz? Zmieniła zdanie.
- A Kristie? Rozmawiałeś z nią?
- Po tym wszystkim co ci powiedziałem pierwszą osobą, o którą zapytałaś jest Kristina? – Thomas wybuchł śmiechem.
- Wiesz… trochę czuję się wobec niej nie w porządku. W końcu co by nie było zdradzałeś ją ze mną. – skrzywiła się przy końcu.
- Nikogo nie zdradzałem. Powiedziałem jej, że nic nie czuję…
- Ale nie powiedziałeś, że od niej odchodzisz. Nie nazwałeś rzeczy po imieniu. Niestety Tom.
- Ehh… Lena, wytłumaczyłem sobie z Kristie już wszystko. Nasze stosunki są unormowane…
- Wolałabym żeby między wami nie było już żadnych stosunków. – wtrąciła spuszczając głowę starając się ukryć swoje rumieńce.
Morgi mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, po czym chwycił twarz Leny w dłonie i uniósł ją do góry.
- Wszelkie stosunki od tej pory będą łączyć mnie tylko z tobą. – wyszeptał patrząc jej w oczy, po czym uśmiechnął się zawadiacko nie mogąc tego powstrzymać.
Madlen poczerwieniała jeszcze bardziej i chciała spuścić wzrok, ale Thomas nie pozwolił jej na to przytrzymując jej buzię i głęboko spoglądając w oczy.
- Zamieszkaj ze mną… - szepnął.
Lena wstrzymała oddech… Ponownie ją o to prosi, a ona ponownie nie wie co ma odpowiedzieć. Miała mieszane uczucia. Z jednej strony pragnęła spędzać z nim każdą chwilę… Ale z drugiej… Nie miała przecież nawet 19 lat… Rodzice na pewno by na to nie przystali, a i jej było by głupio o to pytać. Spuściła głowę. Zaczęła nerwowo bawić się palcami odbywając wewnętrzną walkę. Dlaczego on tak na to naciska? Na poważnie są ze sobą od jednego dnia, a on już proponuje wspólne mieszkanie? Przecież nawet nie powiedział jej czy coś do niej czuje.
- Thomas… to nie takie proste. Moi rodzice nigdy się na to nie zgodzą… Jest za wcześnie. Ja jeszcze nie skończyłam 19 lat. To dla mnie wszystko za szybko… - zaczęła tłumaczyć. – A jeśli się mną szybko znudzisz?
Morgi wciągnął ostro powietrze do płuc. Ponownie chwycił jej twarz w dłonie zmuszając by popatrzyła mu w tęczówki.
- Madlen… nigdy się tobą nie znudzę! Pragnę cię coraz więcej i więcej… bardziej się boję, że nigdy nie będzie mi dane się tobą nasycić. – mówił mając nadzieję, że Lena wierzy w jego słowa. – Ale dobrze… Wrócimy do tej rozmowy. Może to rzeczywiście nie czas na to…
- Tomi… nie myśl, że chodzi o to, że ja nie chcę… Chcę i to bardzo. – rzekła dziewczyna. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo… - dodała cicho obejmując go za szyję.
Blondyn uśmiechnął się tylko delikatnie i przyciągnął ją bliżej do siebie splatając na jej plecach swoje ręce.
- Oj Len… - westchnął całując ją w nos, przez co wywołał jej chichot. – Dobrze, to może porozmawiamy przez chwilę o planach na przyszłość? – zapytał, ale widząc jak ponownie kiełkuje w jej oczach strach, uśmiechnął się przyjaźnie, schował kosmyk jej włosów za ucho i dodał. – Na najbliższy tydzień iskierko…
Lena odetchnęła z ulgą i mocno wtuliła się w ramiona skoczka.
- Przez najbliższy tydzień pragnę nie ruszać się z tego miejsca. – oznajmiła.
- Da się zrobić. – zaśmiał się chłopak i jednym szybkim ruchem zrzucił z siebie dziewczynę i ułożył na miękkim dywanie, uwieszając się nad nią.
- Tom poczekaj… - wtrąciła kładąc mu ręce na ramionach kiedy zniżał się by połączyć ich usta w pocałunku. – Jest jeszcze coś co chciałabym ci wyznać.
Morgi od razu poczuł ukłucie w sercu, nie wiedział tylko czy z przestrachu czy mając nadzieję na jakieś głębsze wyznania.
- Nie chcę nic przed tobą ukrywać i mam nadzieję, że to samo tyczy się ciebie. Zaczynamy z czystymi kartami, jesteś teraz moim partnerem i mam nadzieję nadal łączy nas przyjaźń. – w tym miejscu Tom skinął lekko głową. – Wczoraj prawie zginęłam… - wydusiła, a Morgen napiął wszystkie mięśnie od razu się prostując.
Lena ruszyła w ślad za nim chwytając za ramiona by trochę go uspokoić. Widziała strach w jego oczach… nie, tego zdecydowanie nie dało się udawać. Po czym kiedy chłopakowi tętno się uspokoiło, poczęła opowiadać mu zdarzenie wczorajszej podróży do Planicy. Tom słuchał uważnie starając się nie pokazywać po sobie jak bardzo to nim wstrząsnęło. Mimo to, Lena zauważyła kiedy napinały mu się nerwowo ramiona bądź mocno zaciskał pięści. Radowała się z tego powodu, ponieważ to oznaczało by, iż naprawdę mu na niej zależało.
- Masz kategoryczny zakaz jazdy samochodem Lena. Od tej pory wsiadasz do auta tylko w mojej obecności. – powiedział ostro Morgenstern.
- Ale to przecież nie była moja wina! – zapiszczała dziewczyna, na zbyt emocjonalną reakcję swego chłopaka.
- Twoja czy nie twoja będzie tak jak powiedziałem!
- O nie… Co to, to nie Morgen! Nie będziesz mną rządził! Phi! Jesteśmy ze sobą dopiero 24 godziny, a ty już rozstawiasz mnie po kątach! Równouprawnienie w związku! – zbulwersowała się blondynka.
- Tak? Jesteś tego pewna? – zapytał Tom z dziwnym błyskiem w oku.
Lena zmrużyła oczy na jego ton.
- Chyba przyszedł czas pokazać kto tu będzie nosił spodnie! – rzekł, chwycił dziewczynę i przerzucił ją sobie przez plecy tym samym podnosząc się z podłogi.
Blondynka pisnęła zaskoczona, ale wiedziała, że wierzganie i walka na nic się jej zdadzą. Była na przegranej pozycji i mogła czekać tylko na rozwój sytuacji. Jak się spodziewała Morgi rzucił ją na łóżko, po czym bezceremonialnie usiadł na niej okrakiem przygważdżając jej ręce do pościeli, po czym skrętnie ominął jej usta i zaczął obcałowywać jej szyję i dekolt. Lena odchyliła głowę do tyłu i wzięła głęboki oddech. Uniosła tym samym klatkę piersiową wyżej, bliżej chłopaka. On za bardzo ją zaatakował by mogła pozostać niewzruszona na takie odczucia. Przymknęła powieki i oddawała się przyjemności jaką czerpała z bliskości Thomasa. Kiedy poczuła, że chłopak luzuje uścisk, wykorzystała okazję i zrzuciła go z siebie tym samym lądując na nim i teraz to ona górowała nad blondynem.
- Może i ty będziesz głową w tym związku… - zaczęła i tym razem to ona przygwoździła jego dłonie nad głową. – Ale to ja będę szyją… - wyszeptała mu do ucha i bezczelnie go ugryzła.
Tom zaklął pod nosem, jednak ze śmiechem rozpoczął walkę z dziewczyną o górowanie nad drugim. Jak się można było spodziewać, tę batalie przegrała Lena, która co by nie mówić, była po prostu od niego słabsza. Morgi ponownie ułożył się na niej nie pozwalając na jakikolwiek ruch. Oboje ciężko oddychali spoglądając sobie w oczy ze śmiechem. Kiedy po chwili się uspokoili, a atmosfera zaczęła robić się coraz gęstsza… Tom delikatnie zaczął ponownie luzować uścisk jej rąk sprawdzając też czy ona ponownie nie zacznie walczyć o władzę. Kiedy spostrzegł, że wpatruje się w niego zawzięcie, nie zastanawiając się dłużej wpił się w jej usta łapiąc jej twarz w dłonie.


Po 2 godzinach imprezowania Ana poczuła szumy w głowie zwiastujące, że powinna zdecydowanie zwolnić. Nie chciała... W końcu skoro odnalazła swego rodzaju spokój i cudownego towarzysza to po co cokolwiek przerywać? Z Mattem sporo ją łączyło. Nie prawił jej kazań jak Thomas, nie uczył jak żyć jak Lena, no i kolejny plus - nie był Gregorem... Brunet był osobą z ciekawą osobowością. Nie zadawał zbędnych pytań, nie komplikował... Po kolejnym drinku słysząc kolejne czułe słówka zaśmiała się. Taka gra sprawiała jej przyjemność bowiem pozwalała zdecydowanie się wyluzować. Poczuła jak ponownie w tańcu ląduje w ramionach swego nowo poznanego towarzysza. Ich tęczówki ponownie się spotkały. Zobaczyła nadzieję... Nadzieję na lepsze życie? Sama już nie do końca ogarniała co się dzieję wokoło, pozwalała jednak na dalsze zbliżenia. Czułe muśniecie jej ucha wywołało pozytywne dreszcze na ciele blondynki. Co ten facet z nią robił...
- Jesteś taka urocza... Chodźmy stąd w kierunku miasta...
Zaproszenie chłopaka spowodowało niemałe poruszenie. Było przyjemnie i miło, ale czy na tyle by przenieść się na inny grunt? Ponownie postanowiła znaleźć odpowiedź gdzieś indziej niż w swoim sercu... W sumie Matt był inny jak wszyscy jej chłopacy, a po drugie czy spacer może być szkodliwy? Ujmując jego wyciągniętą dłoń ruszyła w kierunku bliżej sobie nie znanym. Głuchą ciszę towarzyszącą przemierzaniu kolejnej ulicy przerwała w końcu Ana.
- Piękne jest to miasto szczególnie o tej porze.
- To piękno względne. Nie umywa się przy Tobie, jednym z aniołów tego miasta.
Blondynka ponownie się zaśmiała. Miał w sobie coś co nie pozwalało się nudzić zupełnie jak Gregor. Stop! Tylko nie Gregor... Teraz jest w innym miejscu z kimś innym, jest dobrze i tego ma się trzymać. Wzięła głęboki wdech i stanęła koło rosnącej nieopodal palmy.
- Stało się coś? - ujrzała w jego oczach troskę i czułość, za którą tęskniła.
Nie miała ochoty jednak na zwierzenia. Miała dość takiego życia, doskonałego pod linijkę. Po drugie nieustające zawroty głowy zaczęły dawać we znaki. A miała się oszczędzać...
- Troszkę kiepsko się poczułam...
- Znam na to dobre lekarstwo. – dostrzegła, że z chłopakiem łączy ją już mała odległość.
Parę milimetrów i stało się. Przyjemne ciepło ogarnęło jej ciało. Potrafił dobrze całować nie mogła zaprzeczyć. Zatracona w czułym pocałunku zapomniała o całym świecie dookoła. Po skończonym akcie czułości przygryzła swoją wargę, było na serio miło... Chłopak ponownie ujął jej dłoń i wprowadził ją do wysokiego budynku. Każde kolejne piętro prowadziło w nieznane, ale ufała na tyle by dalej podążać jego śladami. Matt pokazał kluczyki do mieszkania. Czy była na to gotowa? Jak będzie wyglądać dalsza część tego spotkania? Mimo stanu wskazującego włączyła się pomarańczowa lampka ostrzegawcza. Czy dobrze robi? Chłopak zaprosił ją do środka by się rozgościła. Chwile nostalgicznej ciszy przerwały dźwięki muzyki i kroki partnera podążającego ku niej z kieliszkami i czerwonym winem.
- Tu będziemy mogli swobodnie porozmawiać.
Blondynka spojrzała zalotnie w kierunku bruneta. Wiec źle go oceniła... Matt otwierał coraz to nowe karty z historii swego życia, umilając przy tym upływający czas. Bujając się swobodnie w rytm latynoskiej muzyki poczuła jak ponownie się do siebie zbliżają. Uniosła oczy ku górze dostrzegając błysk w jego brązowych tęczówkach. Brunet ujął czule dłońmi jej twarz, przybliżając ponownie swoje usta. Delikatne muśnięcia zaczęły przeradzać się w bardziej namiętne chwile uniesień. W pokoju dało się słyszeć tylko ciche bicie serc szukających wspólnego porozumienia. Chwile później poczuła jak chłopak mocniej wpija się w jej usta. W pełni zezwoliła mu na przejęcie kontroli pocałunku i działań. Matt delikatnym ruchem dłoni odsunął kosmyk włosów opadający na policzek blondynki. Widząc zadowolone oczy dziewczyny zaczął dłonią muskać jej ramię uwalniając je od rękawa tuniki. Powolnie spadający materiał otrzeźwił w porę Ane. Tego było już za wiele i doskonale miała tego świadomość. Delikatnie odpychając bruneta ruszyła w kierunku drzwi jego mieszkania. Głośny trzask drzwi słyszalny zza pleców dawał nadzieje. Oby tylko ta cholerna winda zdążyła. Wiedziała, że zdecydowanie przeholowała, a nadmierne spoufalanie się nieznajomemu nie przyczyni się do niczego dobrego. Wskakując pośpiesznie do windy ruszyła ku dołowi słysząc dalsze zanikające już wołanie swego imienia. Teraz nie pozostawało nic innego jak zdążyć uciec przed całym tym bałaganem, który narobiła. Pieprzeni faceci... Czy ona da radę jeszcze normalnie funkcjonować w tym świecie? Czy wszystko musi być takie trudne? Powrót do rzeczywistości okazał się bolesną porażką... Czy na serio była taka łatwa? Jakiś czas temu by sobie na takie numery nie pozwoliła, a tymczasem... Co się z nią działo? Czy rozstanie z Gregorem musiało jej zafundować taką huśtawkę nastrojów? Swoją drogą dalej go kochała, a chwilę temu niemalże wpadła do obcego łoża... Czy wypadało jej takie zachowanie? Na każde z tych pytań znała odpowiedź - nie tego się po sobie spodziewała. Stojąc niemrawo w jednym miejscu postanowiła znaleźć drogę powrotną do hotelu. Wiedziała, że lekiem na całą sytuację może być rozmowa z Thomem i Leną. Tylko oni mogli dać jej otrzeźwiającego kopa. Tylko czy ona na to zasłużyła? Wiedziała, że nie do końca była fair... Szukała winy u wszystkich tylko nie u siebie... Mimowolnie przewróciła oczami znając doskonale swoje położenie. Była strasznie uparta i zawzięta, jednak teraz musiała schować dumę do kieszeni i odnaleźć wsparcie tam gdzie ono było - u przyjaciół pragnących jej szczęścia. Lekka przebieżka pozwoliła jej się szybko znaleźć w hotelu, który zajmowali. Stojąc przed pokojem parki zastanawiała się czy będą w stanie jej wybaczyć ostatnie humorki. Z nastawieniem, że nie ma nic do stracenia otworzyła drzwi pokoju, w którym dominowała już ciemność.


Tymczasem w pokoju u zakochańców oboje byli już dobrze uniesieni. Lena nadal spoczywała pod Thomasem, który z czułością, ale i dziką namiętnością czcił ciało dziewczyny. Blondynka z każdym jego odważniejszym ruchem zatracała się jeszcze bardziej, pragnąc go mocniej i mocniej. Kiedy emocje sięgały zenitu sama postanowiła pójść o krok dalej niż gorące pocałunki. Objęła go nogami w pasie, tym samym wplątując dłonie w jego miękkie włosy i przyciągnęła jego malinowe usta, by ponownie ich posmakować. Kiedy jego gorące ręce nieśmiało zaczęły muskać skórę jej brzucha i talii tym samym podciągając bluzkę Leny do góry, ona za pomocą stóp postanowiła pozbyć się jego dresów. Tom oderwał się od dziewczyny wpatrując zawzięcie w jej błękit oceanu, który teraz wyrażał nieoceniony błysk. Nie namyślając się dłużej, podciągnął dziewczynę do siadu. Oboje uklękli przed sobą zerkając czy aby na pewno oboje chcą tego samego. Morgi widząc, że Lena unosi swoje ramiona do góry, chwycił jej t-shirt i jednym szybkim ruchem ściągnął z niej ostatnią warstwę, która skrywała jej piersi. Madlen widząc jedynie zachwyt w jego oczach, rzuciła mu się na szyję łącząc ich usta w pocałunku. Chłopak zaskoczony, chwycił ją obiema rękoma muskając nieśmiało skórę jej pleców. Każdy jego dotyk zostawiał piętno na jej gładkiej skórze wywołując jeszcze większą fale dreszczy i podniecenia. Lena upojona doznaniami pomknęła rękoma w dół pleców blondyna i bezceremonialnie kontynuowała swoje wcześniejsze poczynania. Ściągnęła jego dresy i ulokowała swoje dłonie na wyrzeźbionych pośladkach swego skoczka ukrytych jeszcze pod materiałem czarnych bokserek. Thomas natomiast zachęcony działaniem swej pięknej blondynki, rozpoczął drogę ku jej piersiom. Kiedy dziewczyna poczuła mrowienia na żebrach rozchyliła usta by po chwili westchnąć w usta chłopaka z rozkoszy jaką jej sprawiał. Po chwili leżała już na pościeli, a muśnięcia blondyna obezwładniały całe jej ciało. Jego czułe usta pieściły jej szyję, piersi, brzuch, a ona mogła się temu tylko poddawać, okazując zadowolenie w postaci westchnięć. Nagle poczuła jak jego dłonie dotykają jej bioder i unoszą w górę jej tułów. Serce Leny przyspieszyło, ale język gładzący jej podbrzusze nie pozwalał na trzeźwe myślenie. Poczuła jak chłopak zsuwa z niej figi, które miała już tylko na sobie i nagle… usłyszała swoje imię. Thomas zastygł, podobnie jak Lena, której serce o mało co nie wyskoczyło z piersi.
- Lena jesteście tutaj? – to była Ana.
Młodsza blondynka popatrzyła z przestrachem na swego partnera, po czym pchnęła go i zeskoczyła z łóżka w popłochu szukając swojej koszulki. Kiedy udało jej się ją naciągnąć, owinęła się szlafrokiem i popędziła w kierunku, skąd dochodził głos jej przyjaciółki.
- Ana? – zapytała nieśmiało, po czym zaświeciła światło w salonie i dostrzegła zgarbioną dziewczynę siedzącą na oparciu fotela.
Nie namyślając się długo podeszła i kucnęła przy przyjaciółce łapiąc ją za rękę. Ana wpatrywała się pusto przed siebie czym wywołała niemały niepokój na twarzy Leny.
- Ana? Wszystko w porządku? – ponowiła pytanie młodsza.
- Lenka? – usłyszała głos swego ukochanego dobiegający z pokoju obok.
Z przestrachem potrzasnęła ramieniem przyjaciółki. Ana jęknęła na to i zwaliła się w ramiona Madlen. Zaskoczona dziewczyna mocniej chwyciła blondynkę i przytuliła ją do swej piersi lekko głaszcząc ją po plecach.
- Co jest? – wypalił nagle Tom, który wyłonił się już zza drzwi sypialni zawiązując gumkę swych dresów.
- Nie wiem… - szepnęła Lena. – Czuję alkohol. – westchnęła.
Tom przerzucił tylko oczyma, po czym ruszył w kierunku małej lodówki. Młodsza oderwała się od Ane i przytrzymując jej twarz dłońmi spojrzała w jej zamroczone oczy.
- Lena… Tak strasznie cię przepraszam. – wydusiła z siebie w końcu skoczkini.
Młodsza westchnęła tylko, po czym ponownie przytuliła przyjaciółkę głaszcząc ją po głowie. Ana nie była jej dłużna. Po chwili Tom podszedł do dziewczyn z butelką wody w ręce i dwoma szklaneczkami złotego płynu. Lena ucałowała starszą w policzek, po czym pomogła jej wstać, ulokowała ją na kanapie i podała przygotowaną przez Morgiego wodę.
- Całowałam się… - wypaliła nagle Ana po dłuższym milczeniu.
- Co takiego?! – wypalił Thomas, a Lena cicho zachichotała.
- Z kim kochana? Ładny chociaż?
- Baby… - westchnął Morgen, po czym duszkiem dopił swój napój i poszedł po dokładkę.
- Ładny czy nieładny… czy to ma znaczenie? – westchnęła Ana. – Kiedy w mojej głowie ciągle miodowo złociste oczy?
- Nie zapomnisz o nim prawda? – zapytała Lena, na co Thomas prychnął.
- Wiem Lena, że tego nie rozumiesz i nie pochwalasz, ale mimo to, że tak bardzo mnie zranił… ja nadal go kocham. – powiedziała Ana spoglądając przyjaciółce w oczy.
- Może i tego nie pochwalam, bo to w końcu była zdrada… Ale czy nie rozumiem? Zdrada czy kłamstwo… Co za różnica kiedy robi to osoba, na której zależało ci najbardziej. – powiedziała Lena ukradkiem spoglądając na Thomasa. – Rozumiem Ana, że wszystko cię do niego ciągnie. Kochasz go i jest to zrozumiałe, ale proszę cię! Pomyśl przez chwile… Może nie jestem osobą, która powinna udzielać ci takich rad, ale Ana… Chcę żebyście do siebie wrócili… Ale nie w ten sposób! Gregor musi zrozumieć, że cię stracił… Niech to do niego dotrze w końcu! Zastanów się… Wybaczysz, wrócisz i co? Za każdym razem będziesz za sobą ciągnęła ten żal… On nigdy nie minie. Ana wiem co mówię. – powiedziała młodsza chwytając blondynkę za rękę i ponownie zerkając na Morgena, który w ciszy przysłuchiwał się słowom swej dziewczyny. – Co będzie jeśli Gregor pojedzie na zawody bez ciebie? Będziesz się zastanawiała co chwila czy znowu nie łączy go coś z rudą? Musisz najpierw na nowo mu zaufać… Musisz się nauczyć na nowo mu wierzyć. Kocham ciebie i kocham Gregora. Jesteście moimi przyjaciółmi po grób, zawsze będę was wspierać i naprawdę pragnę waszego szczęścia… Ale nawet z własnego doświadczenia… Ana nie rób nic pochopnie. – do oczu Leny powoli zaczęły napływać łzy, ponieważ to co mówiła płynęło z głębi jej serca.
Thomas wpatrywał się w dziewczynę z konsternacją obracając co chwila szklankę ze szkocką. Wiedział, że poniekąd słowa Leny miały też niemały przekaz do niego. Teraz jednak nie on był najważniejszy, a jego siostra, która na nowo miała układać sobie życie. Czy to ze Schlierenzauerem czy też bez niego.
- Dobrze prawi, polać jej. – wypalił, na co obie blondynki spojrzały na niego krzywo.
Zdanie to miało rozładować napięcie i tak też się stało, ponieważ po sekundzie cała trójka wybuchła niepohamowanym śmiechem.
- No ten to jak coś dowali… - śmiała się Ana, której nastrój uległ już zmianie.
Lena zaśmiała się tylko, po czym nagle ją olśniło.
- Ty! Stara! – wykrzyknęła nagle. – Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale od wczoraj jestem twoją bratową.
- No i to jest idealny powód do napicia się! – rzekła Ana, po czym Thomas od razu ruszył po napoczętą butelkę szkockiej whisky. - Kocham was moje Morgeny. – powiedziała kiedy każdy z nich miał już swoją porcję.
- A my kochamy ciebie. – powiedzieli zgodnie blondynowaci, po czym wznieśli toast.
Lena mimowolnie spojrzała na Thomasa, który w tym momencie również zaszczycił ją swym spojrzeniem i ścisnął jej dłoń.
Po chwili przed jej oczyma zmaterializowało się wspomnienie podobnego wieczoru. Ana zapytała wtedy czy i oni się kochają… Morgi nadal z uśmiechem intensywnie wpatrywał się w jej oczy… Czy to miało jakiś przekaz? Ukryte znaczenie? Czy w ten sposób chciał jej powiedzieć, że kocha?


Następnego dnia trójka przyjaciół pozwoliła sobie na dłuższe wylegiwanie się w łóżkach, dlatego powitali nowy dzień dopiero około godziny 10. Miało to również na celu wdrożyć ich w zmianę strefy czasowej, do której powoli zaczynali się przyzwyczajać. Co by jednak nie mówić, czekał ich naprawdę pracowity dzień. No może nie wszystkich, ale na pewno Len, która dziś miała oficjalne otwarcie Mistrzostw. A co za tym idzie? Taniec pokazowy, który co prawda nie był punktowany, ale dziewczyna mimo wszystko chciała pokazać się z jak najlepszej strony. Dlatego już od dłuższego czasu okupowała wraz z Ane łazienkę, gdzie starsza dziewczyna upinała jej włosy w luźnego koczka oraz pomagała z makijażem. Efekt końcowy był powalający, Lena prezentowała się pięknie, więc nic dziwnego, że i pokaz wyszedł jej wyśmienicie. Tak jak zaplanowała, wszystko wyszło idealnie. Żadnego podparcia czy upadku. Każda figura była wytańczona do końca, dlatego trener był z niej bardzo dumny, a rodzeństwo Morgenstern w nagrodę zaprosili na uroczysty obiad, gdzie świętowali idealny początek, by potem rzucić się w wir zwiedzania przepięknego miasta jakim było Los Angeles. Wieczór jak się można było spodziewać spędzili w swoim okrojonym gronie popijając Martini i świetnie się bawiąc w swoim towarzystwie. Tematu tabu jakim był Gregor nie poruszali ani razu, dlatego dziewczyny w wyśmienitych humorkach wywijały swoimi bioderkami przed Thomasem, który niedługo po tym, upojony alkoholem dołączył do swych wirujących tancerek. Mogli sobie na to pozwolić, ponieważ dnia następnego – środa, Lena miała wolne od treningów oraz występów. Zaplanowali cały ten dzień spędzić na plaży, dlatego tańcom i śmiechom nie było widać końca do białego rana…


Następny dzień, tak jak zapowiedzieli miał minąć na błogim leniuchowaniu, dlatego nikomu nie spieszyło się ze wstaniem z łóżka. Lena obudziła się kiedy poczuła jak czyjeś… czyjeś dobre sobie, jak dłonie Thomasa zaczęły błądzić po jej brzuchu, a usta delikatnie kąsały jej ucho. Uśmiechnęła się mimowolnie i obróciła subtelnie tym samym od razu zarzucając mu ręce na szyję. Wtuliła się w jego tors i cicho westchnęła.
- Dzień dobry ślicznotko… - szepnął Thomas mocno tuląc ją do swej piersi.
- Ymm… mogłabym zamieszkać w twoim ramionach. – powiedziała rozmarzonym głosem blondynka.
- Da się załatwić, musisz tylko… - zaczął Morgi, ale Lena nie pozwoliła dokończyć mu myśli pocałunkiem.
Dokładnie wiedziała co chciał zaproponować i nie chciała ponownie się o to spierać. Czule musnęła jego usta, po czym wspięła się wyżej i ułożyła na chłopaku tym samym pogłębiając pocałunek. Tom nie czekając na nic chwycił jej pośladki w dłonie mocniej je ściskając, pokazując w ten sposób kto tu tak naprawdę ma władzę. Lena wciągnęła ostrzej powietrze i przegryzła mu zmysłowo wargę, o co to, to nie, tak łatwo nie da się stłamsić. Zmysłowo się o niego otarła, po czym bezceremonialnie zaczęła obcałowywać jego szyję i tors obserwując reakcję chłopaka. Tom nadal błądził rękoma po jej pupie i plecach, odchylając delikatnie głowę do tyłu poddając się w ten sposób przyjemności jaką sprawiała mu dziewczyna. Madlen uśmiechnęła się szerzej, po czym chciała pójść o krok dalej kiedy…
- Thomas Lena! – usłyszeli krzyk Ane.
Młodsza uniosła od razu głowę do góry słysząc w głosie przyjaciółki niepokój. Morgi westchnął zrezygnowany, ale nie walczył z Len, która już z niego schodziła. Po chwili w drzwiach ich sypialni pojawiła się blondynka. Wyglądała naprawdę na nieźle wystraszoną.
- Ana… - zaczął Morgi. – Jeszcze raz tutaj wejdziesz bez pukania to cię chyba zamorduję! I w ogóle z jakiej paki ten pokój jest otwarty!? – przy końcu rozgniewany spojrzał na Len, która zlała go i od razu ruszyła w stronę przyjaciółki.
- Gregor miał wypadek… - wydusiła Ana.


~~~


Hej Kochane :)


No i jak? Obyło się bez większych przyjaciółkowych awantur, uff :) Chociaż jedna z nas bardzo miała ochotę na większy dym między blondynkami :P Ciekawe czy zgadniecie która...
Ana wydawało by się sięgnęła po rozum do głowy, chociaż prędzej stwierdzić można, iż przełknęła swoją dumę i sięgnęła w końcu po pomoc do odpowiednich osób :) Ale licho nie śpi… Gregor nie mógł pozwolić jej zapomnieć o swojej osobie, szkoda tylko, że w taki sposób… Cicho! Więcej nie zdradzimy :D


Natomiast Madlen i Thomas… to totalnie inna para kaloszy ;D
Klaudia, witamy na pokładzie! My również uważamy, że to słodziaki ^^
Słodziaki i nie tylko! W końcu zaczynają się docierać tak jak powinni. Thomas coraz odważniej pozwala sobie z Madlen (nie tylko w kwestiach łóżkowych), a i ona sama nie pozostaje mu dłużna :) Jak długo to będzie trwać? Wiemy tylko my :P


Chociaż Was jest tutaj coraz mniej, to nie zamierzamy rezygnować z pisania. Zbyt emocjonalnie przywiązałyśmy do obsady jak i do historii. Co prawda rozdziały pojawiają się rzadziej niż przedtem, jednak staramy się by chociaż jeden był na dwa tygodnie. Szczerze? To zależy tylko od Was. Zazwyczaj czekamy na każdą :)


Na tym chyba poprzestaniemy :)
Do następnego!
Buziaki :*


Ania&Madziusa

5 komentarzy:

  1. Cześć dziewczyny ;)
    No no dzieje się oj dzieje, Ana dalej nie umie zapomnieć o Gregorze ale jak mam być szczera to wcale się jej nie dziwię trochę jednak ze sobą przeżyli a tak łatwo się nie zapomni. No ale jakie ona ma wyczucie czasu ;) dobrze, że dziewczyny się dogadały. Czakam z niecierpliwością na następny.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :-)

    Rozdział jak zawsze boski, cudowny, ale jak można skończyć w takim momencie, co?

    Oj bardzo się cieszę, że Ann opamiętała się nim zrobiła coś czego by potem mogła strasznie żałować i pogodziła się z Leną (choć szkoda, że akurat przerwa Morgenom w takiej chwili)…
    Mam teraz nadzieję, że bez zbędnego pośpiechu poukłada sobie wszystko w głowie i w sercu by nabrać dystansu do pewnych spraw…

    Jeśli chodzi o Madlen oraz Thomasa to wiadomo, że to są słodziaki. Wcale się nie dziwie, że z każdą chwilą pomiędzy nimi jest coraz goręcej, bo przecież od samego początku iskrzy między nimi i teraz gdy są ze sobą to nie mogą oderwać się od siebie…
    Liczę, że tej panującej sielanki nic ani nikt nie spróbuje zniszczyć…

    No i naprawdę strasznie mnie szokowałyście tą końcówką i mimo wszystko mam nadzieję, że Gregorowi nic poważnego nie będzie…

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem!
    Przepraszam, że ostatnio się u was nie pojawiłam, ale tak... macie rację, wiślańskie emocje jeszcze siedziały mi w głowie, w dodatku blogger znowu zaczął mi wariować, nie pokazując na mailu w ogóle niektórych powiadomień. Złośliwość rzeczy martwych nie zna granic.
    Ale nadrobiłam, czytam, więc spokojnie, nie uciekłam od was :D
    Lena i Thomas to nadal po prostu miód, cud i maliny. Uwielbiam ich! Słodziaki i to bardzo, nie dziwię się, że tam u nich aż gotuje się od uczuć. Oby tak było dalej. Mam nadzieję, że nie macie w planach żadnej bomby spadającej znienacka na ich związek, co? Już wystarczająco sporo oboje przeszli, wystarczy tego.
    Za to taką końcówką to mi zabiłyście w serducho niezłego gwoździa. Gregor. Wypadek. Żartujecie? Jejciu, ja liczę na to mocno, że nic mu nie będzie... kurde, no w taki sposób to na pewno łatwo o nim nie zapomni.
    Czekam niecierpliwie, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Skokomaniaczka27 lipca 2017 14:03

    Skoko z tradycyjnym opóźnieniem, ale jest!
    Mam dziś mega twórczy dzień, bo tyle sobie zaplanowałam, ale i tak zobaczymy co z tego wyjdzie :D
    Jednego nie rozumiem i chyba nie zrozumiem.. dlaczego wy wszystkie tak uwielbiacie kończyć w takich momentach! Ja nigdy nie zostawiałam czytelników z zawałem serca i co? Nieciekawie było? :D Hahahaha.. dobra, żarciki mi się trzymają.. chciałam napisać "od rana", ale jakież to rano, jak już 13! Ada, ogarnij się, bo życie Ci ucieka przez palce!
    Lenka.. powinna się zgodzić! Powinni spróbować! W końcu chyba lepiej zamieszkać razem przed ślubem, niż jakby po ślubie miało wyjść.. szydło z worka xD
    No i super, że wojna między przyjaciółkami skończyła się zanim się zaczęła, bo bym chyba tego nie przeżyła..
    Ana.. tu serio nie wiem co myśleć. Już naprawdę nie wiem jak i co będzie dla niej lepsze. Czy ten Gregor.. Nie wiem. Czasami warto podjąć jakieś tam ryzyko, ale faktycznie.. skąd pewność, że nie zrobi jej kolejnego numeru?
    No i co to za wypadek?! Mimo wszystko mam nadzieję, że nic poważnego mu się nie stanie..
    Pozdrawiam dziewczynki! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle są emocje!
    Historia nabiera iście Hickokowskiego tempa.
    Pomimo tych wszystkich zawirowań między Aną i Gregorem, strasznie przyjemnie czyta się o parze Morgenów. Oni przetrwają chyba wszystko:)
    Mam nadzieję, że Gregor będzie cały i zdrów, bo stęskniłam się już trochę za duetem ćwierkających ze sobą gołąbeczków!
    Mam nadzieję, że szybko coś nowego się tutaj pojawi, co kochane?;)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń