poniedziałek, 10 lipca 2017

72. Co zasiejesz to sam zbierzesz

Po rozstaniu z zakochańcami Ana postanowiła udać się w kierunku swojego pokoju. Znajdował się tuż obok, więc nie miała najmniejszych problemów by go zlokalizować. Po szybkim otwarciu ujrzała niebanalne królestwo. Przyzwyczajona życiem w skromnych stosunkowo warunkach dla skoczków mimowolnie pozazdrościła Lenie noclegów. Uroczy apartamencik w kolorach zieleni z niesamowitym widokiem na Los Angeles. Upragnione miejsce by rozpocząć nowe życie z nowymi przemyśleniami... Postanowiła wrzucić trochę na luz i odpocząć od trudów minionego sezonu i samego Gregora. Rzucając się na łóżko uciekła myślami w kierunku Leny. Potrafiła zrozumieć, że przyjaciółka chce dla niej dobrze tylko czemu tak napierają? Sama musi dojść do takich wniosków. Sama musi złożyć swoje życie w jedną całość. Słowa chodź otrzeźwiające bolały, miała też świadomość tego, że zraniła młodszą głupimi docinkami... Wszystko przez złość i frustracje, która ją ogarniała. Ale dlaczego tylko ona miała doszukiwać się swoich błędów? Dlaczego miała wyrzucać Gregora ze swojego serca skoro ono zupełnie radzi jej inaczej? Lena nigdy nie zapomniała o Thomasie, dlaczego więc miała zapomnieć Gregora? Racją było, że wspomnienia bolały, ale pamiętała też o tym, że sama jest kowalem dla swego losu. Co sama zasieje to sama zbierze, więc... Ta decyzja nie może być przez nikogo wymuszona, a tak póki co to wszystko odbierała. Tylko co zrobić z jego zdradą, kiedy serce ciągnie ku sobie? Wyrzucić do kosza? Dobrze wiedziała, że to nie jest możliwe, więc może warto zbastować i stopniowo nabierać zaufania? Może zbytnio chciała żyć tym co było pięknego między nimi wypierając negatywy? Dziewczyna pacnęła się w czoło - w końcu miała o nim nie myśleć... A co z Len? Blondynka wstała z łóżka i ruszyła w kierunku drzwi swojego pokoju. Iść czy nie iść? Dotykając klamki postanowiła zawrócić i zająć się ogarnianiem swoich klamotów z walizki. W końcu dlaczego tylko ona ma wyciągać rękę w jej kierunku?


***


Kiedy po niedługim czasie Lena otworzyła oczy, ujrzała przed sobą pięknie wyrzeźbiony tors blondyna. Jej głowa spoczywała na jego piersi dzięki czemu mogła wsłuchiwać się w spokojne bicie jego serca… serca, które miała nadzieję powoli zaczynało należeć tylko do niej. Uśmiechnęła się mimowolnie, po czym pogładziła lekko jego gładką skórę. Delikatnie wyswobodziła się z objęcia Thomasa i spojrzała na swoje odkryte ciało. Na jej policzkach od razu pojawiły się słodkie rumieńce. Co prawda między parą do niczego ostrzejszego nie doszło, ponieważ pozbyli się tylko swoich górnych okryć wierzchnich, a następnie kosztując zmysłowo swoich ust postanowili zaprzestać pieszczot z powodu zmęczenia jak i zbliżających się bardzo wyczerpujących treningów łyżwiarki. Jednak dla Leny to nadal było krępujące. Co by nie powiedzieć również bardzo miłe. Cieszyła się, że Thomas nie naciska na nic więcej, ale z tyłu głowy blondynki kręciła się gdzieś myśl o dzisiejszym wieczorze i pierwszej wspólnej nocy od tak dawna… Dziewczyna postanowiła jednak teraz nie zaprzątać sobie tym głowy i cicho wyskoczyła z łóżka aby przygotować się do treningu, który miała zaplanowany za 30 min. Thomas był ważny, ale na imprezie, do której przygotowywała się od bardzo dawna również jej zależało. Nie namyślając się długo, napisała Morgiemu krótką informację o jej pobycie, po czym zarzuciła na siebie jeansową kurtkę, sportową torbę z ekwipunkiem i wyszła z pokoju. Zatrzaskując drzwi spojrzała nagle w stronę pokoju swej przyjaciółki. Stanęła naprzeciw niego, wystawiła rękę do pukania i… zawahała się. Nadal była zła na Ane… za jej słowa, za to że wykorzystała Michaela, ale najbardziej za to, że powoli zaczynała zamiatać grzeszki Gregora pod dywan. A to nie było dobre wyjście z tej sytuacji… Była w stanie zrozumieć wszystko, bo również kochała… Ale zbyt szybkie wybaczenie Schlierenzauerowi zdrady mogło stać się gwoździem do trumny dla ich związku. A przecież tego dla obojga przyjaciół na pewno nie chciała. Westchnęła zrezygnowana, po czym pomknęła w stronę lodowiska, gdzie już powinien czekać na nią cały sztab szkoleniowy.


***


Thomas przebudził się kilka godzin po wyjściu Leny. Automatycznie, nie otwierając jeszcze oczu pomknął ręką po pościeli w celu przytulenia dziewczyny. Nie wyczuwając jej ciała, poczuł jak serce raptownie mu przyspiesza ze… strachu? Momentalnie podniósł głowę. Promienie słoneczne lekko go oślepiły, jednak przyzwyczajając oczy do światła począł rozglądać się za blondynką. Czy to był sen? Ona w jego ramionach… czy to wszystko się nie wydarzyło? Poczuł lekkie ukłucie niepokoju… Nie… Przecież jest w nieznanym sobie pokoju. Nie ma się czym martwić… Ona na pewno gdzieś tutaj jest… Nigdzie mu nie uciekła. Ze skonsternowaną miną wstał do siadu lustrując pomieszczenie. Niestety nie usłyszał ani nie zauważył obecności łyżwiarki. Intuicyjnie sięgnął po telefon leżący na nocnej szafce i wtedy zauważył karteczkę ze swoim imieniem. No tak… Pacnął się w głowę. Poszła na trening… Nabierając powietrza do płuc, opadł na poduszki już z lekkim sercem… Nigdzie nie uciekła… Uśmiechnął się sam do siebie wpatrując rozanielonym wzrokiem w sufit. Nareszcie… błogi spokój. Szkoda tylko, że ona teraz nie leżała na jego piersi, gdzie mógł by czuć jej obecność… jej zapach… i mógł by obserwować jej śmiejące się oczy. Napawające optymizmem… dające kopa… zachęcające do działania. Uśmiechnął się mimowolnie i wyskoczył z łóżka. Przeciągnął się stając przed oknem i począł rozglądać się po okolicy… Co tu dziś robić? Gdzie ją zabrać? Thomas wiedział, że czeka ich poważna rozmowa… w końcu długo się nie widzieli i pewne kwestie trzeba było wyjaśnić. Ten pokój? Nie… w tym pokoju, zwłaszcza z tym łóżkiem mogłoby w ogóle nie dojść do tej rozmowy. Blondyn postanowił zabrać dziewczynę na bardziej neutralny grunt. Kolacja? Tak… Znając Madlen pewnie nie zjadła nic na śniadanie… Z pewnością jak na skrzydłach pognała na trening kompletnie zapominając o jedzeniu. Pokręcił tylko głową… Czy ta dziewczyna aż tak zawróciła mu w głowie? Każda jego myśl gnała tylko w jej kierunku… Nadal będąc w szoku, że jej osoba dosłownie go obezwładniła… wszedł pod prysznic by móc oficjalnie zacząć pierwszy dzień ich wspólnego życia.
Po niespełna 30 min. odświeżony, wygolony, gładki i pachnący wyszedł z łazienki, by móc odstrzelić się dla blondynki. Zajrzał do swej walizki i wyciągnął z niej swoje ulubione ciemnogranatowe jeansy. Dorzucił do tego koszulkę od Leny, którą dostał na walentynki i zabierając ze sobą skórzaną kurtkę opuścił pokój. Jego oczy mimowolnie pognały w stronę pokoju siostry. Począł zastanawiać się czy jest ona może w pokoju i czy dziewczyny zdążyły dziś ze sobą porozmawiać. To jak się męczyły było naprawdę dołujące. Zarówno Ana jak i Lena bardzo źle znosiły swoje nieporozumienie. Chłopak nie chciał w to ingerować, dlatego pozostawał neutralny wobec ich kłótni. Jednak mimo wszystko, delikatnie był po stronie młodszej blondynki. Był w stanie w sumie zrozumieć i jedną i drugą, ale Gregor zdecydowanie przesadził… Lena miała rację mówiąc Ane, że ta nie powinna tak szybko mu wybaczać. Potrzeba przecież czasu by odbudować zaufanie, a kto jak kto, ale Thomas wiedział o tym doskonale… Bał się, że jego młodsza siostrzyczka niepotrzebnie przez własną głupotę będzie jeszcze bardziej cierpieć. Miał jednak nadzieję, że szatyn poszedł po rozum do głowy i nigdy więcej nie zrani jego siostry. Z westchnieniem stanął przed drzwiami pokoju Ane i cicho zapukał. Nikt mu nie odpowiedział, wzruszył więc ramionami i zszedł na dół do sali restauracyjnej by się posilić i pełny energii ruszyć po blondynkę, która skradła jego serce.
- Thomas? A gdzie Madlen? – usłyszał głos swej siostry, która pałaszowała coś przy restauracyjnym stoliku.
- Ana… nie uważasz, że to dziwne? Pytasz mnie gdzie jest twoja przyjaciółka… twoja najdroższa przyjaciółka… kompanka… prawie siostra. Przecież wy zawsze wiecie gdzie jest druga… - powiedział zakładając ręce.
Ana skrzywiła się na słowa brata i spuściła wzrok bezradnie dłubiąc widelcem w talerzu.
- Ach… Lenka poszła na trening. Zjem coś i mam zamiar do niej dołączyć. – oznajmił chłopak siadając na miejscu obok blondynki. – Ana… tak nie może być. Musicie ze sobą porozmawiać. – dodał zerkając na kelnera.
- Thomas… przecież to nie ja ją zaatakowałam.
- No chyba żartujesz… Uważasz, że Lena cię atakuje? Tobie już chyba konkretnie na oczy padło… Niczego nie dostrzegasz… Gregor naprawdę aż tak zawrócił ci w głowie? – Tom nie krył wzburzenia.
Opanował się jednak na widok karty z menu. Przechwycił ją od kelnera, po czym zaczął szukać czegoś dla siebie.
- Powiem tyle siostra… - zaczął ponownie spoglądając w jej oczy. – Ty nie raz dawałaś mi rady, teraz ja to zrobię. Zrzuć te różowe okulary do cholery!
- Przestań Thomas! – wykrzyknęła Ana. – Przestań natychmiast! Mam dosyć! Przestańcie wszyscy wtrącać się w moje życie… - wstała raptownie od stołu.
Kolejny raz ktoś bezczelnie zwraca jej uwagę. Miała naprawdę tego już po dziurki w nosie.
- Nikt tu się nie wtrąca. Każdy chce ci pomóc… Czy ty tego nie widzisz dziewczyno? – powiedział Morgi. – Tańczysz jak ci zagra…
- Nie będę tego słuchać! – fuknęła i ruszyła jak najdalej od brata.
- Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz… - usłyszała jeszcze od chłopaka i zaciskając pięści wymaszerowała z restauracji.
Thomas natomiast dokonał wyboru dania i chociaż siostra delikatnie wyprowadziła go w równowagi, postanowił, że nie da sobie zniszczyć dnia… Ana jest dużą dziewczyną… Skoro nic do niej nie docierało, postanowił się już nie wtrącać. Sama jest panem własnego losu, co zasieje to zbierze. Człowiek uczy się na błędach… a Thomas zbyt dużo tych błędów już popełnił, dlatego pora chwycić życie w swoje ręce. Uśmiechnął się znacząco, po czym zatarł dłonie, ponieważ już wiedział jak umilić dzień młodszej blondynce.


Po rozmowie z Thomasem, Ana dość gwałtownie wparowała do swojego pokoju. Co oni sobie wszyscy wyobrażają? Chwilę temu sami nie mogli dojść do logicznych wniosków co do swojej przyszłości, a teraz… Chyba to ją tak naprawdę bolało... Chcieli dobrze, ale sami też byli zagubieni, więc lepiej będzie jak każdy sam wyznaczy swój szlak. Ona była więc odpowiedzialna za swoją ścieżkę życia i tak jak powiedziała bratu, to było jej życie... Sfrustrowana całą sytuacją ponownie rzuciła się na swoje łóżko. W końcu nikt jej nie mówił, że życie jest proste... Wręcz przeciwnie, to pasmo ciągłych niespodzianek nie zawsze miłych i przyjemnych. Po chwili rozejrzała się po całym pokoju. Pusty... Cztery ściany i ona sama. Jedno było pewne - musiała odpocząć dość konkretnie po trudach całego sezonu, a jednocześnie wiele przemyśleć. Bez dłuższego zastanowienia postanowiła ruszyć na podbój parkietów Los Angeles. Stojąc przy szafie szukała stosownej kreacji. Uznała, że opinająca tunika do połowy ud w kolorze turkusowym jak najbardziej się nada. Po szybkich przygotowaniach i starannym makijażu doszła do wniosku, iż jest w pełni gotowa do szaleństw dzisiejszego wieczora. Czuła komfort wynikający z anonimowości, dzięki czemu można było wiele rzeczy na spokojne przemyśleć, ale równocześnie się wyszumieć.


***


Po niespełna godzinie, wykorzystując przepustkę, którą załatwiła dla niego zawodniczka, Thomas wszedł do STAPLES Center – lodowiska, na którym teraz ćwiczyła jego dziewczyna…. Jego Dziewczyna… jak to w ogóle brzmi. Uśmiechnął się mimowolnie, bo co by nie mówić bardzo cieszył się z takiego, a nie innego toku wydarzeń. Przecież do tego właśnie dążył… by ona była cała jego. Krocząc tak w poszukiwaniu głównej sali, z zadumy wyrwał go dźwięk swego imienia. Obrócił się do tyłu i zauważył dwie młode dziewczyny. Nie spodziewał się, że będzie znany po drugiej stronie oceanu, ale zrobiło mu się miło. Przesłał im szczery uśmiech, bo niby dlaczego miałby tego nie robić i ruszył dalej. Mimo wszystko gdzieś z tyłu głowy, kotłowała mu się myśl, iż gdzieś je już widział… Jednak olał to i po chwili już stał przy bandzie spoglądając z zażyłością na swą wirującą blondynkę. Lena akurat wykonywała sekwencję piruetów. Okręcała się wokół własnej osi z taką prędkością, że chłopakowi opadła szczęka… kiedy uniosła jedną nogę do góry nadal się kręcąc był w jeszcze większym szoku. Gdy Lena się zatrzymała, począł zastanawiać się jak ona może nadal utrzymywać równowagę… Był pełen podziwu dla niej. Wodził oczyma za wirującą tancerką po parkiecie i wstrzymywał oddech przy każdej akrobacji. Nagle dziewczyna zaczęła jechać od tyłu i już wiedział, że szykuje się do skoku… Zacisnął mimowolnie nerwowo kciuki i wstrzymał oddech. Lena wykonała potrójnego Salchowa, wylądowała i nie podparła, ale nagle jedna z łyżew wygięła się dziwnie w jedną stronę przez co nie utrzymała się na łyżwach i wyciągnęła jak długa na lodzie… Thomas nie namyślając się długo, przeskoczył barierki i pomknął ku damie swego serca. Miał gdzieś czy mógł to zrobić… chciał tylko być przy niej. Krew nerwowo zaczęła krążyć w jego żyłach… na szczęście Lena wstała do siadu o własnych siłach. Blondyn w mgnieniu oka podbiegł ledwo trzymając się na własnych nogach do dziewczyny i chwycił ją w swoje ręce.
- Thomas? Co ty tutaj robisz? – zapytała zdziwiona, lecz szczęśliwa Madlen chwytając go za ramiona.
- Przyszedłem cię uratować. – uśmiechnął się. – I porwać. Wystarczy na dziś, szczególnie, że właśnie zaliczyłaś znakomitego orła… - mówiąc to odgarnął jeden z kosmyków jej włosów za ucho, któremu udało się wyswobodzić z jej koka.
Dziewczyna pokręciła tylko głową z uśmiechem rozmasowując prawy łokieć, który ucierpiał podczas upadku, po czym odwróciła się do jadącego w jej kierunku trenera, który już opierniczał ją za beznadziejne lądowanie.
- Lena ile razy mam ci mówić jak krowie na granicy… - mówił Victor, ale widząc postać Morgena obok blondynki w porę ugryzł się w język.
Lena zakryła chichoczące usta ręką. Była rozbawiona całą tą sytuacja, ponieważ panowie łypali na siebie groźnie.
- Ach to tak… to przez pana nasza mała gwiazdeczka tak się rozleniwiła. – oznajmił trener zakładając ręce.
Thomas rozdziawił usta… No takiego ataku to się nie spodziewał.
- A przez pana przychodzi cała poobijana. – fuknął do mężczyzny.
Panowie popatrzyli na siebie przymrużając oczy, po czym cała trójką ryknęła śmiechem. Lena aż oparła dłonie o kolana nie mogąc powstrzymać napadu głupawki. To naprawdę była przekomiczna sytuacja. Walka samców zawsze ją rozśmieszała… Ale co by nie było swego trenera traktowała prawie jak ojca, więc mogła pozwolić na takie traktowanie czy to jej czy Thomasa. Morgi jako pierwszy wystawił dłoń w kierunku starszego mężczyzny z uśmiechem, po czym czekał na jego reakcje.
- No nikt mi nie musi ciebie przestawiać Thomas. To zaszczyt poznać tak wybitnego sportowca. Jestem Viktor, trener tej oto młodej damy. – powiedział facet uciszając w ten sposób Madlen, która chciała sobie oficjalnie przedstawić panów.
- I mnie miło poznać faceta, który jako jedyny umie poskromić i ustawić do pionu tę blondynkę. – zaśmiał się Morgi.
- Wypraszam sobie! – Lena zrobiła naburmuszoną minę zakładając ręce.
Mężczyźni zaśmiali się razem, po czym trener blondynki dodał.
- Czy poskromić to bym nie powiedział, ale słucha się… czasem, bo czasem…
- Przepraszam… czy możecie ze mnie zejść? – wtrąciła blondynka czym wywołała jeszcze szerszy uśmiech panów.
Potem Thom objął ją ramieniem i razem zeszli z lodowiska.
- Madlen jutro masz taniec pokazowy… pamiętaj, dziś żadnego szaleństwa. – pogroził jej trener palcem.
- Przecież ja nigdy nie jeżdżę po alkoholu. – wyszczerzyła się dziewczyna w odpowiedzi, po czym zakładając osłonki na płozy, wraz ze swoim śmiejącym się chłopakiem ruszyła do szatni.
- Jaka ty jesteś wysoka w tych łyżwach… - szepnął Thomas do ucha Leny kiedy zniknęli już za drzwiami do szatni.
Wywołał tym dreszcze na ciele blondynki i jej zalotny uśmiech. Chwycił ją w talii przyciągając do siebie i ucałował zagłębienie za jej uchem. Dziewczyna automatycznie uniosła bark z powodu łaskotek jakimi pokryła się jej szyja, po czym zamruczała i chwytając go za poły kołnierza przyciągnęła jego usta do swoich. Morgi od razu przejął inicjatywę pocałunku, przeciągając go do granic możliwości. Lena rzeczywiście była wyższa w tych łyżwach dzięki czemu nie musiała stawać na palcach. Przylgnęła do niego całym ciałem i oddawała się przyjemności jaką czerpała z bliskości chłopaka. Kiedy dłonie skoczka zaczęły błądzić niebezpiecznie po jej ciele, zmysłowo przegryzła mu wargę… Chciała się odsunąć, ale blondyn za nic jej na to nie pozwolił. W efekcie odchyliła się do tyłu, a jego dłonie powędrowały na jej pośladki.
- No ta sukienusia zdecydowanie jest za krótka… - zaczął szeptać w jej usta zawadiacko się przy tym uśmiechając ze swych poczynań.
- No to masz szczęście, że tylko ty możesz oglądać co się pod nią kryje… - zamruczała ciągnąc go za włosy, odchylając w ten sposób jego głowę od swej szyi.
Thomas gorącym spojrzeniem zmierzył jej dekolt i kiedy ponownie chciał zaatakować blondynkę swymi ustami oboje usłyszeli chrząknięcie.
- No nie gadaj Madlen, że Thomas Morgenstern jest twoim chłopakiem… - zapytała dziewczyna stojąca w drzwiach wejścia do szatni.
Była to Susanna Paykio, zawodniczka reprezentująca Finlandię. Za nią pojawiła się kolejna, dobrze znana oczywiście Lenie – Laura Lepisto. Madlen wyswobodziła się z objęć Morgena i zaśmiała cicho obejmując go ręką w pasie. Thomas Morgenstern mój chłopak… Boże czy to się dzieje naprawdę? Uśmiechnęła się jeszcze szerzej na te myśl i z powodu zazdrosnych spojrzeń, które przesyłały im dziewczyny.
- Thomas, poznaj Susanne Paykio oraz Laure Lepisto przedstawicielki kraju tysiąca jezior. – uśmiechnęła się Lena.
- Dobra, dobra… ciebie nikt nam nie musi przedstawiać panie Morgenstern. – powiedziała Laura i ruszyła w stronę blodynowatych.
Lena ze śmiechem usiadła na ławce i poczęła ściągać łyżwy obserwując jak cała trójka podaje sobie dłonie.
- Wiedziałem, że skądś was kojarzę. – powiedział nagle Morgi. – Laura tak? Wyrwałaś mojej Lence złoto na Mistrzostwach Europy w Helsinkach. – dodał, na co dziewczyna tylko się zaśmiała.
- Nie martw się kochanie… Mistrzostwa Świata za to będą całe moje. – powiedziała z uśmiechem Lena kiedy już się przebrała, podchodząc do Thomasa i czule łapiąc go za ramię, by potem połączyć swe palce z jego dłonią. – Widzimy się jutro laseczki. – puściła rywalkom oczko, po czym będąc obejmowaną w talii przez blondyna opuścili razem pomieszczenie szatni.
Tom ucałował policzek dziewczyny i zabrał jej torbę z ramienia. Nie mógł przecież pozwolić dziewczynie, która nazywała go kochaniem za bardzo się przemęczać. Lena w nagrodę uraczyła go najsłodszym uśmiechem, po czym szczęśliwi ruszyli w stronę hotelu.
- Widziałeś się z Ane? – wypaliła nagle Lena po krótkiej chwili milczenia.
- Niestety tak…
- Co to znaczy niestety? Pokłóciliście się?
- Zaraz ci wszystko opowiem piękna. Teraz lepiej się pospiesz, bo chcę ci coś pokazać. – uśmiechnął się tajemniczo blondyn, po czym kładąc rękę nisko na plecach dziewczyny delikatnie popchnął ją do środka windy.
Madlen zdezorientowana na niego popatrzyła, tym bardziej, że wcisnął piętro, na którym z pewnością nie znajdował się ich pokój. Ze skonsternowaną miną patrzyła na jego poczynania. Tom tylko uśmiechał się zawadiacko, po czym gdy winda oznajmiła, iż są na odpowiednim piętrze, chwycił dłoń dziewczyny i wyprowadził ją z małego pomieszczenia. Potem pociągnął w nieznanym jej kierunku, by następnie wyprowadzić przez niewielkie drzwi na… dach? Lena ponownie zaciekawiona spojrzała na chłopaka, ale wierząc, że z nim nic jej nie grozi szła za nim w ciemno. Po niedługiej chwili znaleźli się w najwyższym punkcie Residence Inn Los Angeles L.A LIVE. Morgi odłożył torbę dziewczyny i obejmując ją ramieniem podprowadził do brzegu budynku, gdzie przepięknie prezentowało się zachodzące słońce. Lena zakryła usta dłonią nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Wpatrywała się w ten obrazek z intensywnością zastanawiając nad tym jaką drogę obrało jej życie. Po chwili poczuła jak chłopak obejmuje ją dłońmi w talii i opiera brodę o jej ramię, delikatnie przytulając się policzkiem do jej gładkiej skóry, co wywołało uśmiech na jej twarzy. Objęła jego dłonie swoimi i chwilę stali tak w zadumie, zastanawiając się jak długo będzie trwała ta ich kraina szczęśliwości, w której oboje się znaleźli.
- Thomas… - zaczęła Lena odwracając się do chłopaka. – Jestem z tobą taka szczęśliwa. Nie wiem jak w ogóle mogłam tak długo walczyć z tym… uczuciem. – boże… czy ona to naprawdę powiedziała?
Thomas poczuł jak serce na moment mu stanęło… Przysunął się bliżej niej obejmując w talii i spojrzał jej głęboko w oczy. Czyli ona również coś do niego czuje…
- Pomyśl, że to dopiero pierwszy dzień naszej wspólnej drogi. – uśmiechnął się życzliwie.
- Niech trwa wiecznie… nigdy się nie kończy. – szepnęła dziewczyna lądując w jego ramionach.
Chłopak zgarnął ją całą do siebie i tulił mocno do swej piersi, również modląc się w duchu by to nigdy nie przeminęło.
- O mało co, a z mojej głupoty straciłbym cię na zawsze… - zaczął mówić, bez wyrazu spoglądając przed siebie przywołując z pamięci obrazy odchodzącej Leny. – Nie wiem co bym zrobił gdybyś wczoraj nie przyjechała… straciłem wszelkie nadzieje… straciłem sens życia… czułem, że straciłem wszystko. Bo jesteś całym moim światem Lena wiesz? – zapytał odchylając ją by mogła ujrzeć szczerość jego słów.
Ponownie dnia dzisiejszego schował kosmyk jej włosów za ucho i delikatnie pomiział kciukiem jej policzek. Lena patrzyła na niego jak zaczarowana. Słowa były piękne, ale czy aby na pewno prawdziwe? Uśmiechnęła się nieśmiało… Tak, wiedziała, że Thomas mówi to z głębi serca. Bo przecież… czuła to… czuła jego troskę, jego zainteresowanie i intensywność uczuć, które wkładał w każde zbliżenie z nią. A tego chyba nie da się udawać, prawda?
- Wiem… - szepnęła nagle. – W końcu jestem twoim światłem, które rozjaśnia ci drogę ku przyszłości. Ku dobrej przyszłości…
- Czytałaś? – zapytał zszokowany.
- A myślisz, że czemu wczoraj do ciebie przyleciałam jak na skrzydłach?
- Myślałem, że to przez mój urok osobisty. – zaśmiał się chłopak.
- To też Morgen… - powiedziała i nie mogąc dłużej wytrzymać rzuciła mu się na szyję rozpoczynając subtelny pocałunek, który przerodził się w bardziej namiętny kiedy Thomas przejął inicjatywę. - Thomas… Jezu… Przestań mnie tak całować… - szepnęła kiedy zjechał z pocałunkami na jej szyję. – Rozpływam się pod twoim dotykiem… nogi odmawiają mi posłuszeństwa… mój mózg przestaje działać… - wyliczała.
- To pomyśl co będzie kiedy… - zaczął Morgi w przerwach kiedy obcałowywał jej dekolt.
- Nie… Proszę… Nie kończ… - zaśmiała się dziewczyna, a na jej policzkach pojawiły się słodkie rumieńce.
- Pragnę cię Lena… - chłopak wyszeptał przegryzając ucho blondynki, a dziewczynie mimowolnie ugięły się kolana.
Tom złapał ją w ostatniej chwili i wybuchł śmiechem.
- Widzisz co ty ze mną robisz… - oznajmiła przeciągle Lena uwieszając się na szyi chłopaka.
- To samo co i ty ze mną. – uśmiechnął się Morgi i z głośnym mlaśnięciem złożył pocałunek na jej policzku.
Na tym zakończyły się ich umizgi. Słońce dotarło do nieboskłonu, więc i oni postanowili wynieść się z dachu, gdzie powoli zaczynało robić się zimno. Będąc już na swoim piętrze, porozumiewawczo spojrzeli na siebie, po czym stanęli przed drzwiami do pokoju Ane. Okazało się, że nikogo nie ma w środku, więc wzruszając ramionami zniknęli za drzwiami od swojego królestwa.


Ana przemierzając próg całej sali ujrzała ciekawe wnętrze, duży parkiet i mnóstwo bawiących się ludzi. Ludzi, których zupełnie nie znała i to było w tym wszystkim najlepsze. Głośna muzyka zachęcała wszystkich do zabawy. Z tego również blondynka nie zamierzała rezygnować. Zanim jednak oddała się w szalony klimat imprezy na parkiecie postanowiła się konkretnie napić przy barze, który według opinii recepcjonistów serwował świetne drinki. Po upiciu kilku łyków Margarity zaczęła analizować sytuacje. Czy oni wszyscy się na nią uwzięli? Może była w tym racja, że za łatwo Gregor nią miota, ale sama musiała do tego dojść... Sama musiała zbierać swoje życie na szufelkę. Nie potrzebowała wielu doradców by reanimować swoje życie. Sama musiała walczyć ze sobą i swoimi uczuciami. Wiedziała też, że Lena z Thomasem chcieli dla niej jak najlepiej, ale... Nie mogli dyktować jej jak kierować swoim życiem. Chcąc nie chcąc musiała przyznać, że mimo zdrady Gregor wciąż był jej bliski, ale przejście do porządku nad tym wszystkim też nie było wskazane... Uśmiechnęła się mimowolnie do siebie jakie te życie jest skomplikowane. Dlaczego ma tendencje do takich wyborów? Czy już zawsze będzie musiała sklejać swoje złamane serce? Potrzebowała dużo czasu by dojść do normalnego funkcjonowania i wierzyła, że pobyt tu w LA jej najlepiej pomoże. Chwilę później z transu rozmyślań wyrwał o ją podejście barmana, który dosunął kolejny kieliszek drinka, którego właśnie blondynka skończyła.
- Przepraszam, ale ja jeszcze nie zdecydowałam się na to samo...
Barman delikatnie się uśmiechnął, po czym wzrokiem wskazał wysokiego chłopaka siedzącego 2 krzesła dalej. Ane spojrzała z ciekawością w jego kierunku szukając nici porozumienia. Po co to robił? Podryw? Słabe... Ale dziewczyna mimowolnie obdarzyła go przyjaznym uśmiechem. Upiła łyk drinka by następnie zostawić towarzysza i ruszyć na podbój parkietu. Czuła się wolna i taka swobodna... Bez kontroli, bez żadnej gadki umoralniającej... Sama, za to szczęśliwa jak nigdy. Kolejny ruch biodrami i wtopienie się w tłum nieznanych sobie osób. Tego jej było trzeba by uwolnić się z myślenia o Gregorze... Człowieku, za którego jeszcze nie dawno dałaby się pokroić, a teraz? Kim on był dla niej? Przecież on też nie mógł dyktować jej tego co ma robić... Po kolejnym obrocie poczuła jak czyjaś dłoń powędrowała na jej biodro. Gwałtowniejszy obrót i ponownie ujrzała twarz chłopaka, który chwilę temu postawił jej drinka. Natręt? Czy szuka towarzystwa? W sumie czemu nie dać mu szansy, skoro tu nie ma hamulców? To szalone, ale postanowiła dać mu okazję się wykazać. Uśmiechnęła się ponownie, po czym usłyszała.
- Czemu jesteś sama?
- Bo tak wygodnie?
- Mogę ci towarzyszyć?
Rząd pytań otworzył drogę do dalszej konwersacji, ale nie przeszkadzało to blondynce. Chłopak wyjątkowo wzbudzał ufność i czemu nie mogła zaprzeczyć był przystojny... Wysoki brunet, zielone tęczówki, postura też niczego sobie... Może tego właśnie potrzebowała? Kogoś innego...
- Nazywam się Matt.
- Ana.
- Nietypowe imię jak na Amerykankę...
- A wyglądam na nią? Pochodzę z Europy.
- Z Europy? Zawsze byłem ciekaw starego kontynentu... Co cię przywiodło do Stanów? Tutejsze wybiegi?
- Wybiegi? - zaśmiała się szczerze Ana, po czym dodała. - Po czym dochodzisz do takich wniosków?
- Długie nogi, szczuplutka, a do tego urocza twarz.
- Rozwaliłeś schemat. - rzekła blondynka popijając kolejne łyki drinka fundniętego przez chłopaka.
- Mam zgadywać dalej? Skoro nie modelka to... Kto?
- Sportowiec... - uśmiechnęła się zalotnie.
Dobrze wiedziała jak słowo sport działa na facetów. Chociaż skoki nie były tu znane to każda kobieta, która chodź trochę znała się na nim była wyjątkiem. A blondynka wyjątkowo dobrze się znała na wielu dyscyplinach. Faktycznie na chłopaku wywarło to ogromne wrażenie.
- A mogę być ciekawski i dalej wnikać? Jaka dyscyplina?
- Wy w Ameryce mało wiecie o tym sporcie. Nie jest tak popularny jak na przykład rugby czy hokej, ale macie w niej swoich przedstawicieli. Akurat w mojej dyscyplinie Lindsay Van czy Sarah Hendrickson...
Chłopak wybałuszył oczy w geście zdziwienia co rozśmieszyło blondynkę. Był w tym wszystkim taki naturalny...
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że uprawiasz skoki narciarskie?
- Ciszej bądź, bo jeszcze mnie zdemaskujesz... I przestanę być anonimowa. - głośniej zachichotała widząc jego konsternację na twarzy.
Kiwając twierdząco głową szybko postanowiła wywrócić kota ogonem i dowiedzieć się czegoś więcej o współtowarzyszu zanim zdemaskuje całkowicie jej tożsamość.
- Matt wiesz już wyjątkowo sporo o mnie, a co powiesz o sobie? Czym się zajmujesz i co robisz w LA?
- Obecnie studiuje i próbuje uciec od przeszłości...
- Od przeszłości… da się w ogóle to zrobić? - spojrzała spod rzęs z ciekawością blondynka popijając kolejne łyki drinka.
- Jeśli dasz sobie pewną miarę czasu jesteś w stanie to przeskoczyć...
- Zranił cię ktoś? - brunet przemilczał pytanie spoglądając niepewnie w błękitne tęczówki Ane.
A więc nie była sama... Już ich coś łączyło - złamane serca szukające lekarstwa na pustkę.
- Dobra dosyć smętów, zatańczymy? - rzuciła bez ceregieli Ana wyciągając rękę do chłopaka. Bez wahania podążył za nią i jej śmiałością szukając zapomnienia. Każdy krok stawiany był coraz odważniej. Zaufała mu wiedząc o jego podobnych przeżyciach. Siłą rzeczy pojawiła się swego rodzaju nić porozumienia, która umożliwiała swobodę rozmów i zabawy.


~~~


Szanowni Państwo,
Taa... haha żartowałyśmy! :D
Nasze Drogie Czytelniczki!
Te, aktywne i te mniej odważne :P Witamy Was w ten słoneczny dzień :)
Halo, halo jak tam pogoda w innych częściach kraju? Bo się Madziusa zastanawia gdzie na urlop pojechać :)
Jak tam przygotowania do Wisły?? Ktoś się wybiera? Czy ktoś mógłby ucałować od Nas Michelina? :D Bo zważywszy na to jak bardzo narozrabiał Gregor w tym opowiadaniu, to wcale nie zasłużył na żadne buziaki :D
Jak Wam się podobał rozdział? Kto pochwala zachowanie Ane? Kto trzyma "jej stronę"? A może ktoś jednak przyzna rację Morgenom? Do czego doprowadzi ta mała różnica zdań? To się okaże w następnym rozdziale :D Który zostanie opublikowany, o ile pod tym rozdziałem pojawi się ktoś jeszcze oprócz Wyjątkowych czterech osóbek, które są z nami od zawsze :* :* :* :*
Bo w ogóle... co się dzieje? Już nas nie lubicie? Czy za bardzo już przynudzamy...?
Trudno :P


Ściskamy <3

Ania&Madziusa

5 komentarzy:

  1. Hejka dziewczyny :-) pierwszy raz komentuję wasz blog ale chyba zacznę robić to częściej ;-) uwielbiam czytać wasze opowiadanie i z niecierpliwością czekam na dalsze notki :-) Lena i Thomas to słodziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochane :-)

    Rozdział jak zawsze fantastyczny, tylko jak dla mnie stanowczo za krótki...

    Szczere mówiąc strasznie boję się pomyśleć do czego ta różnica zdań może doprowadzić...
    Moim zdaniem obie strony mają dużo racji, bo Madlen z Thomasem zwyczajnie martwią się o Ann bojąc się, że zbyt szybkie wybaczenie Gregorowi przez dziewczynę może nie przynieść niczego dobrego a z drugiej strony Ann ma rację mówiąc, że pomimo dobrych chęci oraz rad brata i przyjaciółki to sama musi sobie wszystko na spokojnie przemyśleć by dojść do ładu z myślami i uczuciami...
    Mam nadzieję, że szybko wszyscy na spokojnie porozmawiają ze sobą godząc się...

    A tak swoją drogą to strasznie jestem ciekawa tego Matta i czy odegra jakoś rolę w życiu blondynki...

    Natomiast w kwestii Madlen oraz Thomasa to oni zdecydowani są najlepsi i najsłodsi, aż nie można nie uśmiechnąć do monitora czytając o nich...
    Mam tylko wielką nadzieję, że nikt ani nic nie spróbuje zniszczyć tego co jest pomiędzy nimi i, że już zawsze będą ze sobą...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Część Dziewczyny :)

    Akcja USA rozpoczęta na 100%, jak widać nie samą pracą żyje człowiek i na przyjemności też musi być czas :)

    Różnica zdań między dziewczynami trochę mnie martwi, ale wierzę, że te dwie bratnie dusze znajdą drogę do porozumienia - kompromis będzie niezbędny w tej kwestii. Thomas jednak nie może robić za mediatora jest zdecydowanie nieobiektywny :p

    Nowa postać - Matt i robi się ciekawie, jak wynika ze wstępnych informacji oboje po przejściach - znajomość na dłużej czy tylko imprezowy epizod, żeby oczyścić umysł i zająć go na chwilę czymś innym? Czas pokaże..

    Lena i Thomas - ostatnio zdecydowanie są w formie, ich rozmowy, gesty to wszystko to miód na moje serce oby tak kraina wiecznej szczęśliwości trwała jak najdłużej, w końcu już wystarczająco długo byli osobno, a skoro już oboje odnaleźli odpowiednią drogę i trafili do celu, czas się tym nacieszyć :)

    Pozdrowienia i niezmiennie czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Skokomaniaczka21 lipca 2017 15:37

    Jestem!
    Skoko przez tą Wisłę zjawia się dopiero teraz! Niestety dziewczęta.. nie było kogo całować :D Ale następnym razem mogę nadrobić :P
    Nie wiedziałam, że aż tyle tu straciłam! Czemu nie mówiłyście, że tutaj takie rzeczy?!
    No cóż.. Lena i Thomas to jak zwykle wszystko pięknie, ładnie, więc nie wiem co mogłabym tutaj jeszcze dodać. Oby tak dalej, bo chyba ich kolejnego rozstania bym nie zniosła. Weźcie to pod uwagę, że oni pasują do siebie, jak mało kto! Noo.. mniej więcej tak :P
    Za to Ana.. co ona wyprawia?! Dobra, nie wiem w sumie jak mam to skomentować, ale powiem tylko tyle, że faktycznie powinna przejrzeć na oczy.. Tak, tak.. jej życie, niech nie słucha nikogo, ale może właśnie niektórzy mają rację? Mam nadzieję, że ta sytuacja jakoś się tutaj niedługo wyklaruje, bo naprawdę ciężko czytać takie fragmenty..
    Dziewczyny! Czekam na kolejny, którzy już pewnie tuż tuż :P
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Super się czyta długie ale warto !
    skok2001.blogspot.com
    Relacja krótka z Lgp

    OdpowiedzUsuń