piątek, 30 czerwca 2017

71. Coś musi się skończyć by inne mogło zaistnieć...

- Thomas nie przedstawiłeś mi jeszcze swej pięknej towarzyszki. – Lena słysząc nieznany sobie głos raptownie się odwróciła spoglądając na siwiejącego mężczyznę.
Oczywiście postać poznała od razu, bo kto nie znał by dyrektora Pucharu Świata. Thomas uśmiechnął się znacząco, po czym objął blondynkę ręką w talii.
- Madlen, pozwól, że przedstawię Ci… Walter Hofer… - zapowiedział Morgi.
- Madlen Steward, miło mi pana poznać. – uśmiechnęła się słodko, przekładając lampkę szampana do drugiej reki i wystawiając dłoń do mężczyzny, na której po chwili znalazły się jego usta.
- No Thomas… gdzie ty znajdujesz tak piękne blondynki? – zaśmiał się Hofer, po czym dodał. – Do tego tak mocno utalentowane. Tak, tak panno Steward… Nawet do mnie doszły słychy o twej łyżwiarskiej karierze. Po drugie… co tu dużo mówić. Wszystkie kadry mówią tylko o dwóch pięknych blondynkach, dzięki którym Austria zwinęła wszystkie nagrody w tym sezonie. – zaśmiał się mężczyzna.
- Och… nie przesadzajmy. Chłopcy bardzo ciężko na to pracowali. Należało im się. Po drugie… co tu dużo mówić… mamy najlepszych skoczków na świecie. – uśmiechnęła się delikatnie obejmując Thomasa w pasie.
- W to nie wątpię. – oznajmił dyrektor. – Mam nadzieje, że dobrze się bawicie? – zapytał i widząc ich twierdzące spojrzenia kontynuował. – Bardzo się zatem cieszę. Muszę was zostawić, lecę dalej… Miłego wieczoru. – po czym kiwnął znacząco głową i oddalił się od pary, która ze zdziwieniem na siebie popatrzyła.
- No patrz… nawet Hoferowi już skradłaś serce. – szepnął jej Thomas do ucha.
- O, a to komuś jeszcze skradłam? – zapytała prowokująco Lena maczając usta w słodkim, bąbelkowym napoju wyczekując na odpowiedź Thomasa, który tylko tajemniczo się w nią wpatrywał.
Już miał odpowiadać kiedy zewsząd zaczęto nawoływać to jego imię, to nazwisko, a nawet też Madlen. Nagle przed nimi zmaterializował się tabun aparatów. Blask fleszy delikatnie na chwilę zdezorientował dziewczynę. Oślepił, a na pewno onieśmielił. Tom jednak tylko uśmiechnął się do niej przyjaźnie, przyciągnął ją bliżej siebie, po czym zaczął pozować ze szczerym uśmiechem. Lena patrzyła na niego z uznaniem i sama uśmiechnęła się w stronę fotoreporterów ukazując im pełnię swego szczęścia. W pewnym momencie chłopak chwycił ją mocniej w swoje ramiona, przez co wylądowała na jego piersi. Pozbyła się kieliszka, oparła dłonie o jego klatkę i wyciągnęła szyję by zaszczycić go swym błyszczącym wzrokiem. Tom oparł głowę o jej czoło wpatrując się mocno w jej błękitne oczy, po czym złączył ich usta w czułym pocałunku. Lena ostatkiem silnej woli powstrzymała się by mu nie zamruczeć w usta… w końcu robili im zdjęcia.
- Czyli to już oficjalne? – zapytał nagle ktoś z tłumu kiedy para się od siebie oderwała z zadowoleniem.
- Tak. Madlen Stewart i ja oficjalnie tworzymy już parę. – oznajmił Thomas.
- A co na to Kristina Cerncic? – kolejne pytanie padło z ust dziennikarzy.
- Kristina to już przeszłość. Przeszłość, którą wspominam z uśmiechem na ustach. Rozstaliśmy się w przyjaznych stosunkach i mam nadzieję, że to uszanujecie.
- Madlen… Czy to prawda, że Morgi niesamowicie całuje? – wypaliła nagle, któraś z kobiet.
- Niesamowicie? To mało powiedziane. – oznajmiła blondynka, po czym puściła oczko reszcie kobiet, które widocznie na taką odpowiedź czekały, ponieważ wszystkie zaczęły znacząco chichotać.
- Możemy prosić o jeszcze jedno zdjęcie…? – zapytał ktoś z tłumu.
Para uśmiechnęła się tylko, po czym ponownie mocniej się obejmując ostatni raz zapozowali i udali się w stronę wyjścia, ponieważ organizatorzy przygotowali krótki pokaz sztucznych ogni. Thomas jak na gentelmana przystało, pomógł Lenie założyć płaszcz, po czym zdecydowanie chwytając ją za dłoń wyprowadził na zewnątrz gdzie stała już reszta kadry i ich rodzina.
- Gdzie Ana i Michael? – zapytała nagle blondynka szukając wzrokiem starszej przyjaciółki.
- Nie mam pojęcia. – odrzekł Tom zgodnie z prawdą również błądząc wzrokiem po zebranych gościach.
- Gregora też nie ma… - wtrącił Martin.
- No chyba sobie żartujesz… - zaczął Thomas.
- Ona go nadal kocha… - westchnęła Madlen. – Dobrze, że już koniec sezonu… Zabierzemy ją do Los Angeles, trochę odpocznie. Może zapomni. Mam nadzieję, że chłopcy nie zrobią żadnej aferki…
- Boję się Lenka, że ona nie chce zapomnieć… - szepnął jej Morgi do ucha czule obejmując ręką w talii.
Lena tylko zrezygnowana na niego spojrzała. Doskonale o tym wiedziała… Znała Ane i wiedziała, że dziewczyna nie będzie potrafiła na zawsze skreślić Schlierenzauera. Za bardzo go kochała i za dużo poświęciła dla tego związku. Nagle z zadumy wyciągnął ją pewien hałas. Usłyszała swoje imię i obróciła się w kierunku skąd dochodził. W ich stronę podążali Norwegowie z Andersem na czele.
- O mój ulubiony hydraulik. – zaśmiała się blondynka.
- Ekhm… przepraszam… - wtrącił Tom Hilde.
- Oj przepraszam chłopcy… moi ulubieni Norwegowie. – zachichotała Madlen.
- No o wiele lepiej… Mamy nadzieję, że nie zapomniałaś kto cię pocieszał, kiedy ten tu absztyfikant takie cuda z tobą wyprawiał. – powiedział Bardal spoglądając na Thomasa.
Wolfi słysząc te słowa parsknął śmiechem.
- Jakże bym mogła zapomnieć o Gangu Kojonkowskiego. – powiedziała Lena i wszyscy zaczęli się śmiać. – Dobrze chłopcy. Już nie musicie mnie przed nikim bronić.
- Bo Lenka ma już swojego obrońcę. – wtrącił Thomas przyciągając dziewczynę do siebie i całując ją w policzek.
- Alleluja! – wykrzyknął nagle Jacko. – Morgi! Już myślałem, że nigdy do tego nie dojdzie… Naprawdę? Tu w ogóle było się nad czym zastanawiać? – komentował Norweg. – Od pierwszego spotkania wiedziałem, że będziecie razem… Przecież nie był byś taki zazdrosny o mnie, gdyby ci na niej nie zależało. – zaczął rechotać podobnie jak reszta jego kadry. – A wiesz, że ustawiała się u nas już kolejka…
- Taa… dobrze wiem. U nas w kadrze ta kolejka również się ustawiła, a nawet poczęła pierwsze działania. – westchnął Morgi ukradkiem zerkając w stronę nieopodal stojącego Maria.
- Co by nie było, ważne że stanowicie już parę z czego oczywiście się bardzo cieszę. – oznajmił Jacko. – Mam nadzieję Thomas, że będziesz dbał o naszą Len…
- Bo jeśli nie to inaczej się policzymy. – wtrącił Hilde.
- Chłopcy… proszę. – zainterweniowała Lena.
- Dobrze, dobrze… Wiesz Lena, że na kogo jak na kogo, ale na nas zawsze możesz liczyć. – uśmiechnął się Evensen.
- O moja żonka idzie… - wypalił nagle Anders i wszystkie pary oczu skierowały się na szatynkę kroczącą w ich kierunku. – Poznajcie Brigitte.
- Witajcie… Ciebie pamiętam… - zaczęła żona Andiego patrząc na Madlen. – Jesteś tą blondynką, która spodobała się mojemu mężowi. – tutaj skarciła Jacko wzrokiem. – Mam nadzieję, że nie za bardzo ci się narzucał. Andi potrafi być… bardzo nachalny.
- Nie martw się. – blondynka przesłała dziewczynie uśmiech. – Anders to bardzo dobry przyjaciel. Nie raz bardzo mi pomógł. I tak naprawdę jego zalotów nigdy nie brałam na serio, bo to były żarty prawda Andi? – skierowała w stronę Norwega.
- Oczywiście… - puścił jej oczko.
- No dobrze… To może… Słuchajcie, jak będziecie kiedyś w Norwegii zapraszamy do nas na grilla. – zarzuciła pomysłem Brigitte.
- Ooo… świetny pomysł. Honefoss to naprawdę bardzo ciekawe miasteczko. Jak tylko będziecie w okolicy serdecznie zapraszamy. – zapowiedział Anders.
- Nie omieszkamy skorzystać. – skwitował Thomas i obrócił Len w kierunku pokazu, ponieważ na niebie pojawiły się pierwsze wystrzały.
- A tak apropo, to kiedy ślub? Czujemy się zaproszeni. – wypalił nagle Hilde.
Lena odwróciła się w stronę chłopaka, po czym spojrzała Tomowi w oczy. Czy oni byli już na takim etapie żeby w ogóle rozmawiać o zaręczynach? Przecież ona nawet nie miała 19 lat… Morgi z tajemniczym uśmiechem wpatrywał się w wyraz twarzy Leny. Do tej pory nigdy nie myślał o założeniu rodziny, ale odkąd jego stosunki z dziewczyną się unormowały coraz częściej łapał się właśnie na zadumie o swojej przyszłości.
- Lena… - powiedział Tom z dziwnym akcentem.
Niby to pytał, niby to zachęcał ją do wypowiedzenia się. Lena już otwierała buzię żeby to skomentować kiedy przed jej oczami pojawiła się Ana… z nietęga miną pokazywała oczami by Lena podeszła do niej na chwilę. Madlen przeprosiła szybko wszystkich i kręcąc głową podeszła do przyjaciółki.
- Ana… co ty robisz… gdzie twój płaszcz? Gdzie jest Michael?! – Lena powoli zaczęła podnosić głos.
Była bardzo poirytowana zachowaniem przyjaciółki. Wiedziała, że Ana cierpi i jest zagubiona, ale to co ona robiła naprawdę stawało się irracjonalne. Kiedy jednak spostrzegła łzy w oczach starszej, od razu objęła ją ramionami próbując rozgrzać jej zimną skórę. Nie odzywała się, ponieważ to nie był czas na rozmowy. Ana była roztrzęsiona, a wypadało by żeby pożegnała rodziców przed wylotem. Wyciągnęła chusteczki ze swej torebki i podała blondynce. Ana chwyciła chustkę i bez słów zaczęła obcierać zapłakaną twarz. Potem poczuła jak ktoś zarzuca jej płaszcz na ramiona. Okazało się, iż był to Thomas, który z niepokojem spoglądał na swą siostrę, po czym stanął obok Leny i objął ją ramieniem. Ana uśmiechnęła się pod nosem. To naprawdę było piękne, patrzeć na to jak brat opiekuje się jej przyjaciółką. Serce samo się radowało obserwując zakochaną dwójkę, która chyba sama sobie nie zdawała jeszcze z tego sprawy. Kiedy Ana doprowadziła się do ładu, wzięła kilka głębszych oddechów, po czym w towarzystwie blondwłosych udała się w stronę rodziców.
- My będziemy się już zbierać. Musimy przygotować się do wylotu… i w ogóle. – oznajmiła rodzicom, wzrokiem jednak szukając dwóch panów, których pozostawiła bez słowa jakiś czas temu.
Mocno uściskała najpierw ojca powstrzymując cisnące się do oczu łzy, po czym przytuliła matkę i pomknęła jak z procy w stronę hotelu aby jak najszybciej oddalić się od tego miejsca. Thomas najpierw podszedł do matki i mocno zgarnął ją do siebie. W tym samym czasie Franz tulił Len, która była w niemałym szoku. Potem zamieniła się z Tomem miejscem i stanęła przed Gudrun. Ta chwyciła Madlen w swoje objęcia… Blondynka była tak zaskoczona, iż nie wiedziała co ma robić… Położyła, więc delikatnie dłonie na plecach matki skoczka i wsłuchiwała się w jej słowa.
- Dbaj o niego… - udało jej się usłyszeć, po czym oderwała się od kobiety łapiąc ją za obie dłonie.
- Zawsze… - szepnęła mocniej je ściskając. – Do widzenia państwu. – udało jej się jeszcze powiedzieć, kiedy Thomas złapał ją za rękę i ciągnął już w stronę szybkim krokiem odchodzącej Ane.
Lena patrzyła na przyjaciółkę kręcąc głową. Nie wiedziała jak przemówić dziewczynie do rozumu… Ten dzisiejszy pocałunek był totalnie niepotrzebny. Narobił Ane jeszcze większych szkód niż by się mogło wydawać. Gregor naprawdę miał tupet by po tym wszystkim tak po prostu bezceremonialnie ją pocałować. Ana już wystarczająco miała mętlik w głowie… Lena wiedziała, że wszystko ciągnie i pcha ją w ramiona chłopaka, a z pewnością jej serce… Ale on ją zdradził… Tego tak łatwo się nie wybacza. Lena postanowiła porozmawiać z Ane bardzo poważnie… Przemówić jej trochę do rozumu… Ale na cóż się to zda? Kiedy ona tak mocno go kocha… Blondynka nagle sama sobie przypomniała, wydawać by się mogło dawno, dawno temu… a raptem trzy miesiące wstecz,  jak Thomas uprawiał seks z Kristiną… tuż pod jej nosem chociaż między nimi już coś zaczynało się dziać… Zacisnęła mocniej powieki. Hipokrytka… Ona również mu to wtedy wybaczyła… I wybaczyła wiele, naprawdę wiele innych podłych rzeczy. Ścisnęła mimowolnie mocniej rękę Thomasa… Poczuła ponownie ukłucie w sercu, ale momentalnie odepchnęła pełne bólu wspomnienia… Spojrzała w jego oczy, kiedy chłopak zerknął na nią z powodu uścisku… Pociągnęła go mocno za dłoń by się zatrzymał i bezceremonialnie wtuliła w jego umięśnione ramiona. Morgi nie pytał o co chodzi, zgarnął ją całą do siebie i otoczył szczelnie ramionami.
- Nigdy mnie nie zdradź… proszę. – szepnęła do jego ucha. – Nie przeżyłabym tego…
- Nigdy. – powiedział ostro Tom chwytając w dłonie twarz Leny by mogła mu głęboko spojrzeć w oczy.
Kiedy mieli złączyć usta w czułym pocałunku, który miał przypieczętować obietnice, usłyszeli nagle pisk Ane…
Czym prędzej pobiegli w tamtym kierunku. Spojrzeli na to co tutaj się działo i stanęli jak wryci, bowiem Michael wraz z Gregorem w samych garniturach okładali się pięściami tocząc bój w śniegu… Lena najpierw zapragnęła wybuchnąć śmiechem z tej całej chorej sytuacji, ale powstrzymała się jednak i spojrzała krzywo na Ane, która stała tylko jak brzoza, płakała i zasłaniała sobie usta ręką. Madlen przesłała przyjaciółce spojrzenie z rodziny „Jesteś z siebie zadowolona?”, po czym wraz z Thomasem skoczyli by rozdzielić chłopaków. Morgi chwycił szybkim ruchem Michaela odciągając go od Gregora, którego już mocno trzymała Lena.
- Nie zasługujesz na nią! – zasyczał Michi.
- A ty myślisz, że zasługujesz?! – odwarknął Gregor.
- Nigdy nic między nami nie będzie pieprzony idioto! Ona cię kocha! – krzyknął Hayboeck, ale w tym samym momencie Tom pchnął go w stronę Ane, która w końcu pojęła aluzję.
Chwyciła chłopaka pod bok i ruszyła z nim w stronę hotelu walcząc ze sobą by nie odwrócić się do tyłu. Co by nie było… martwiła się również o obitą buzię szatyna. Tym czasem Tom rzucił się pędem z powrotem na salę by odszukać wierzchnie ubranie młodszego kolegi, a Lena trzymała Gregora, który cały się wierzgał za odchodzącą Ane.
- Gregor! – próbowała uspokoić go blondynka. – Uspokój się!
- Lena… - jęknął Gregor i objął ramionami za szyję prawie ją dusząc. – Ja ją tak kocham… Lena…
- Gregor nie w ten sposób… nie w ten. – westchnęła Lena obejmując chłopaka.
Chociaż nadal była zła na niego za oskarżenia, którymi ją zasypał… to jednak ten czas, który razem spędzili… to wsparcie, które zawsze od niego otrzymywała… gdzieś z tyłu głowy Leny podpowiadały jej by dała mu drugą szansę.
- Tak strasznie was przepraszam… - Schlieri zaczął mówić, a Lena poczuła ogromną gulę w gardle.
Tego było za wiele… Nienawidziła cierpienia. Swoje jeszcze mogła jakoś znieść, ale cierpienia swoich przyjaciół nie potrafiła. Przytuliła mocno Gregora delikatnie głaszcząc go po plecach.
- Ja nie umiem bez niej… - Greg jęknął roniąc pierwsze łzy, a Lena poczuła jak jej serce rozsypuje się na miliony drobnych kawałeczków z powodu sytuacji w jakiej znaleźli się jej przyjaciele.
- Gregor… daj jej czas. – szepnęła również łkając. – Zrobiłeś źle, ważne że zdajesz sobie z tego sprawę. Musisz o nią zawalczyć, ale poczekaj aż ona wszystko sobie poukłada. Jeśli za szybko do ciebie wróci, to gdzieś za sobą zawsze będzie miała żal… I nie pozbędzie się tego żalu. – Lena chwyciła twarz chłopaka w obie ręce i spoglądała mocno w jego zapłakane oczy aby upewnić się, iż to co mówiła na pewno do niego trafia.
- Lena… - usłyszała za sobą delikatny głos Thomasa.
Gregor opuścił bezradnie ramiona, stając w pozycji przegranego… Chociaż dziś był największym wygranym… to był też również największym przegranym. Zaufał jednak słowom Leny i postanowił na chwilę usunąć się z życia Ane, aby potem pojawić się w najlepszym dla niego momencie. Poczuł jak usta blondynki muskają jego policzek, po czym jego oczom ukazał się obrazek, który na długo gościł przed jego oczami. Thom chwycił Len ramieniem i ucałował jej włosy… Gregor uśmiechnął się pod nosem ze szczęście przyjaciół i ruszył w stronę sali zastanawiając się kiedy on będzie mógł w ten sposób okazać miłość Ane.
Lena krocząc u boku Morgiego w stronę hotelowego pokoju czuła się rozdarta. Z jednej strony chciała złączenia przyjaciół, ale z drugiej wiedziała, że zdrada to za dużo… Nie powinno Gregorowi przejść to płazem. Swoje powinien odpokutować, a tu się zapowiadało, że Ana znowu robi do niego maślane oczka. Poczuła nieokiełznaną złość na przyjaciółkę i jak burza wparowała do pokoju, gdzie znajdowali się już Michael i Ana. Ujrzała jak dziewczyna obciera zakrwawiony łuk brwiowy blondyna. Podeszła do nich i wyrwała jej chusteczkę z ręki. Spojrzała z wyrzutem na dziewczynę, która zaniepokojona ulotniła się szybko do łazienki.
- Coś ty sobie myślał Hayboeck!? – wykrzyknęła Lena. – Czy tobie już kompletnie odbiło? – zaczęła śmiesznie wymachiwać rękami, a Michi spuścił głowę.
Thomas natomiast zaśmiał się pod nosem szczerze współczując koledze i począł się dopakowywać do końca, bowiem za chwilę mieli udać się w podróż do domu Leny, a później czekał ich jeszcze lot na drugi koniec świata. Kiedy Lena skończyła swój monolog, kończąc również opatrywać Michelina ruszyła już trochę będąc spokojniejszą, za przyjaciółką do łazienki, która nadal jej nie opuściła. Ana stała przed lustrem ze spuszczoną głową i mocno zaciskała pięści. Lena nie czekając na nic chwyciła dłoń przyjaciółki i pociągnęła ją ku wyjściu z pokoju Thomasa. Musiały na chwilkę zostać same… A pokój zajmowany przez starszą blondynkę był do tego idealnym miejscem. Kiedy tylko drzwi za nimi się zamknęły Ana wybuchła niepohamowanym płaczem. Lena zacisnęła mocniej pięści by nie podejść do niej i jej nie przytulić. Ana nie potrzebowała teraz współczucia… potrzebowała by ktoś ją w porę otrzeźwił!
- Ana! Co ty robisz dziewczyno… - zaczęła zdecydowanie Lena, ale głos na końcu jej się załamał. – Boję się o ciebie…
- Lena… ja go kocham! – wychlipała Ana.
- Ana! On cię zdradził! Nawet miesiąc nie minął, a ty chcesz mu wskoczyć w ramiona?!
- A ty co może lepsza byłaś? Ile trwało wasze ponowne pojednanie z Morgenem? – Ana trafiła w czuły punkt.
- Tak nie będziemy rozmawiać. – powiedziała Lena. – Ja chcę tylko twojego dobra, ale skoro nie potrafisz tego docenić to cóż… - mówiła dalej podchodząc do drzwi. – Pakuj się, za chwile wyjeżdżamy. - dodała na koniec i wyszła, a Ana długo wpatrywała się w głośno zatrzaśnięte drzwi.
Zakryła twarz dłońmi głośno szlochając, po czym zabrała się za ogarnianie swojego hotelowego pokoju… szkoda, że ogarnianie swojego życia tak dobrze jej nie szło…
Lena wpadła do pokoju Toma jak rozjuszony niedźwiedź. Bardziej była rozzłoszczona samym faktem sprzeczki z przyjaciółką niż słowami, którymi ugościła ją Ana. Spojrzała po chłopakach, którzy stali już na baczność gotowi do wymarszu. Westchnęła głośno, po czym przytuliła się do Thomasa. Kiedy ukojona dotykiem swego ukochanego uspokoiła się trochę spojrzała na Michiego. Podeszła do blondyna i również go przytuliła, po czym kazała iść do Ane by się z nią pożegnał.
- Michi… damy wam chwilę. Powiedz Ane, że idziemy po auto. Za 15 min na dole. – dodała na koniec i kiedy blondyni podali sobie dłonie w geście pożegnania, całą trójką w ciszy opuścili pokój.
Ana pakując ostatnie rzeczy do walizki usłyszała nagle ciche pukanie. Odwróciła się raptownie… w momencie była gotowa do ucieczki bądź konfrontacji. Jednak na widok głowy Michaela, która zaglądała do środka odetchnęła z ulgą.
- Ana… - zaczął chłopak kiedy drzwi za nim już były zatrzaśnięte, jednak Ana wystawiła rękę w geście uciszenia i sama zaczęła mówić.
- Michael… nic nie mów. Bardzo cię przepraszam… za wszystko. – tutaj spuściła wzrok. – Ty podałeś mi pomocną dłoń, a ja ją odtrąciłam. Pogubiłam się w tym wszystkim… Potrzebuję odpocząć… uciec od tego… od niego. Mam nadzieję, że Lena nie jest na tyle zła by mnie nie zabrać ze sobą…
- Lena nie jest zła… Ona się tylko martwi o ciebie. Wszyscy widzimy jak ze sobą walczysz. Chcemy ci tylko pomóc…
- Wiem Michi, ale…
- Nie mów już nic Ana. Na dziś już wystarczy słów. Chodź pomogę ci z bagażami, bo Morgeny nie będą długo na ciebie czekać… Widać, że są siebie spragnieni i jak najszybciej pragną zostać sami. – uśmiechnął się przy końcu.
- Kocha ją prawda? – wypaliła Ana. - No Thomas. – dodała widząc pytający wyraz twarzy blondyna.
- Oczywiście… jest w niej zakochany po uszy. – uśmiechnął się Michi.
Ana już nic nie dodała. Podała chłopakowi dłoń, a ten pomógł jej wstać i zabierając wszystkie tobołki ruszyli na dół by się Ana mogła wymeldować, a potem bardzo szybko znaleźli się przed samochodem siostry Leny. Michelin mocno zgarnął starszą blondynkę do siebie, po czym ulokował ją w swoim szczelnym uścisku.
- Trzymaj się mała… - szepnął jej do ucha i ucałował policzek.
Ana uśmiechnęła się tylko i wsiadła do auta. Ostatni raz pomachała przyjacielowi i po chwili już mknęli w stronę Villach. Przez krótki czas patrzyła na szybko mijające drzewa… zastanowiła się chwilę… Nie chciała by jej życie tak wyglądało… by wymknęło się z jej rąk. Przecież ona pisze własne scenariusze… jest panem własnego losu. Postanowiła zawalczyć o swoje szczęście. Czy to z Gregorem czy też bez niego… czas pokaże. Tym czasem spojrzała na złączone dłonie swego brata i najdroższej przyjaciółki. Po chwili uśmiechnęła się szerzej kiedy Tom ucałował knykcie dłoni Leny i nie puszczając blondynki położył ich ręce na kolanie dziewczyny…

Droga do Austrii nie trwała długo. Przejście przez granice poszło bardzo gładko, dlatego trójka przyjaciół dotarła do domu Leny dosłownie w mgnieniu oka. Była dopiero godzina 21, co też postanowili wykorzystać na krótki odpoczynek przed 15 godzinnym lotem. Ana wraz z Thomasem przebrali swoje walizki z grubszych ubrań, ponieważ jak wiadomo Los Angeles znajdowało się na drugiej półkuli świata, gdzie teraz panowała około 20 stopniowa wiosna. Bez sensu było targać zimowe, cieplejsze odzienia. Co się okazało Ane walizka na tyle ubyła, że dziewczynie zostało dosłownie po kilka koszulek… Lena zaproponowała dopakowanie jej swoimi lżejszymi ciuchami. Co by nie było, bez sensu jechać do mieszkania Martina by Ana mogła się dopakować. Podobnie było z mieszkaniem Thomasa, chociaż ono znajdowało się dosłownie 10 minut jazdy spod domu Leny. Przyjaciele zdecydowali nie kombinować i skorzystać z możliwości odpoczynku i krótkiej rozmowy z rodziną młodszej blondynki. Czas poświęcony na relaks niestety bardzo szybko minął. Ciepło się żegnając z rodzicami, Lena wsiadła do samochodu siadając na tylnym siedzeniu obok Ane. Tom siedział z przodu wraz z kierującą pojazdem Meredit. Ana otworzyła usta by zagadać do przyjaciółki, z którą od ostatniej sprzeczki nie rozmawiała, ale Lena pokręciła przecząco głową, uświadamiając w ten sposób przyjaciółkę, iż to nie miejsce i nie czas na takie rozmowy. Wyjazd do Stanów na pewno da im jeszcze niezliczone możliwości do wytykania swoich błędów. Ana zrezygnowana więc kolejny dzisiaj raz oparła głowę o szybę auta i spoglądała w zadumie na mijające miejsca.
Pod lotniskiem znaleźli się bardzo szybko. Thomas wyłożył wszystkie walizki z bagażnika i od razu złapał za ręce jedną swoją i jedną Leny. Dziewczynie przypadła jej druga torba, a Ana ciągnęła swój pakunek. Odprawa przeszła bez zbędnych problemów, dlatego cała trójka bardzo szybko zajmowała już swoje miejsca. Pierwsza klasa pozwoliła im na wygodne rozłożenie się. W pewnym momencie Lena, która dzieliła miejsca z Thomasem, chwyciła go za dłoń pokazując coś przez małe okno samolotu. Morgi uśmiechnął się i skradł szybkiego całusa blondynce. Lena zarumieniła się dziewczęco wspominając minione wydarzenia, które właśnie na płycie tego lotniska miały miejsce. Pierwsza randka… powrót z Bratysławy… Lena przygryzła wargę i złączyła swoje palce z palcami blondyna, po czym oparła głowę o jego ramię i westchnęła ze szczęścia… Pragnęła by tak było już zawsze. Tom uśmiechnął się pod nosem, pomiział opuszkiem kciuka dłoń Leny i ucałował jej włosy. Nagle spostrzegł wystającą bransoletkę z rękawa dziewczyny. Uśmiechnął się jeszcze szerzej kiedy ujrzał zawieszkę, którą podarował jej na dzień kobiet, po czym czując nieopisane szczęście oparł głowę o jej włosy. Po niedługiej chwili już podrywali się do lotu.
Po około 15 godzinach snu, nudy, rozmów i przemyśleń ich samolot nareszcie stanął na stałym lądzie. Zmęczeni, ale uśmiechnięci wysiedli z maszyny, by podbić Amerykański świat. Pakując bagaże do jednaj z charakterystycznych żółtych taksówek, Lena popatrzyła na otaczający ją świat, a potem na swych towarzyszy…
- American Dream czas zacząć kochani! – powiedziała z szerokim uśmiechem i wskoczyła w ramiona Morgensternów.
Niedługo potem już wysiadali pod swoim czterogwiazdkowym hotelem - Residence Inn Los Angeles L.A LIVE. Znajdującym się zaledwie niespełna kilometr od STAPLES Center, gdzie odbywały się mistrzostwa. Ich miejsce pobytu naprawdę robiło wrażenie. Cała trójka z rozdziawionymi ustami spoglądała na sporych rozmiarów budowlę, pięknie oświetloną. Znajdowali się w samym centrum miasta, więc i okolica była malownicza. Lena z ogromnym uśmiechem na ustach spoglądała na rodzeństwo. Thomas uśmiechnął się równie szeroko, po czym zgarnął młodszą blondynkę do siebie.
- Dobra Lenka… Wygrywaj szybko te mistrzostwa, a potem zabieramy się za błogie leniuchowanie w tym jakże skromnym hoteliku. – zaśmiał się Morgi całując dziewczynę za uchem.
Potem oddał bagaże boyowi hotelowemu, chwycił Madlen mocno za dłoń i wprowadził do środka. Ana westchnęła z uśmiechem. Może to właśnie tu miał zacząć się nowy rozdział w jej życiu, po czym z pozytywnym nastawieniem ruszyła za parką.
Chociaż było przed 7 rano, trójka z nową energią przemierzała korytarze w poszukiwaniu swych apartamentów. Jak się okazało pokoje były sąsiednie, dlatego rozdzielili się i Lena wraz z Morgim zniknęła za jednymi drzwiami, a Ana za następnymi. Będąc już w środku Madlen oniemiała… Pomieszczenie, które mieli dzielić z Thomasem przez najbliższe kilka dni było wręcz… nieziemskie! Był to ogromny pokój, który składał się z korytarza, prowadził on do małego salonu, urządzonego naprawdę w iście nowoczesnym stylu. Salon natomiast prowadził do podwójnych drzwi, za którymi rozprzestrzeniała się co prawda mniejsza sypialnia, ale za to z jakim łóżkiem! Mebel ten zajmował praktycznie połowę powierzchni tego pomieszczenia… Było ono tak wysokie, iż Lena poczęła zastanawiać się czy jej stopy kiedy tam usiądzie w ogóle dotkną podłogi. Z zadumy wyrwał ją dotyk Morgiego, którego ręce zaczęły błądzić po jej brzuchu. Chłopak mocno objął ją w talii przytulając się do pleców dziewczyny i oparł brodę o jej ramię nosem poszukując drogi do zagłębienia za jej uchem.
- Lepszego rozpoczęcia związku nie mogliśmy sobie wymarzyć… - szepnął jej do ucha powodując dreszcze na całym ciele blondynki.
Lena spoglądała zaciekle na łóżko łapiąc dłonie Toma i poczerwieniała na samą myśl co za chwilę mogło by się na nim wydarzyć… Czy się bała? Jak nigdy dotąd! Ale w końcu udało jej się chwycić byka za rogi… To ona była panem własnego losu i ona miała decydować o swoim szczęściu. A nie miała zamiaru rezygnować z tego co dało jej życie… Odwróciła się momentalnie i widząc w oczach Thomasa nic poza szczerym zachwytem, rzuciła mu się na szyję wpijając zaciekle w jego usta. Tom nie czekając długo wziął ją na ręce i zrobił to na co tak długo miał ochotę… Bezceremonialnie rzucił ją na pościel, po czym sam wspiął się na łóżko i rozpoczął powolną drogę czczenia ciała dziewczyny, poczynając od jej ust…

~~~

Witamy witamy!

Mamy rozdział numer 71 i 45 tysięcy wejść :O czy ktoś nam powie kiedy to minęło?! Dobra, a teraz do rzeczy! Bo chyba nowością nie jest, że piszemy i pisać będziemy - a co!

Co do rozdziału, przyznacie że tytuł na czasie? Ciągłe wątpliwości, emocjonalne rozterki jednej bohaterki nie pozwalają chyba w 100% cieszyć się szczęściem drugiej... Czy ma prawo tak być? Czy Ane w LA odnajdzie spokój i rozwiązanie trosk by na nowo wspierać Lene i Thoma? A Morgeny? Czy będą nadal kwitnąć? Przyznacie, że to milutka odmiana widzieć tak dobraną parkę:)

Czekamy niepodzielnie na wasze spostrzeżenia, bo chodź ich niewiele to nadal cieszą nasze serducha :D

Dobrze czy coś tu jeszcze dodać hmm tak! Gratulacje dla naszej Skoko za zdany egzamin :) oby dalej Ci się wiodło Kochana pod każdym względem!
Pozdrawiamy dziewczynki ;*

Ania&Madziusa

4 komentarze:

  1. Hej :-)

    Rozdział jak i całe opowiadanie wspaniały, boski...

    Naprawdę bardzo mi szkoda Ann i nie jestem zdziwiona, że nadal jest rozdarta pomiędzy bólem po tym co zrobił Gregor a uczuciem do niego.
    Szczerze mówiąc nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu, ale na pewno przede wszystkim szczerze, otwarcie, bez żadnych nerwów porozmawiała z Madlen by jakoś załagodzić tą emocjonalną wymianę zdań sprzed wyjazdu na lotnisko...
    Mam jednak wielką nadzieję, że wyjazd do USA pomoże Ann w spokojnym przemyśleniu tego wszystkiego i nabraniu nowych sił...

    A co do samego Gregora to mam nadzieję, że naprawdę posłucha rady Leny i na razie da Ann czas by w odpowiednim momencie zacząć porządną walkę o odzyskanie jej zaufania...
    Swoją drogą to strasznie żałuje, że dałyście tylko taki mały fragment jego akcji z Michiem...

    Jeśli chodzi o Morgenów to dobrze, że sielanka trwa w najlepsze i liczę, że będzie trwała nieprzerwanie...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Skokomaniaczka7 lipca 2017 12:53

    Jestem!
    Aaa dziękuję Kochane! Nareszcie udało mi się zdać tą paskudną matematykę :D Teraz proszę trzymać kciuki, by przyjęli mnie na studia, bo to też nigdy nic nie wiadomo :P
    Okej, przechodź Ada do rozdziału, bo takie rzeczy tutaj.. xD
    Zacznę od Lenki i Thomasa.. wiadomo super para i oby to trwało jak najdłużej! A najlepiej do końca życia! No wiecie.. komuś w tym opowiadaniu musi się układać :P
    Ana.. hmm.. chyba dobrze jej ten wyjazd zrobi.. przemyśli wszystko, odetnie się w pewnym sensie i może spojrzy na to wszystko innym okiem :)
    Kochane moje.. wiem, wiem.. moje komentarze są ostatnio bez ładu i składu, ale naprawdę ciężko mi zebrać myśli.. (ciekawe dlaczego? xD)
    Obiecuję, że jak wyjdę na prostą.. albo i nie (:P) to popracuję nad jakością i długością tych moich wpisów :)
    Buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo wakacji widzę, że u Was wena jak najbardziej w formie i nigdzie się nie wybiera na urlop, co mnie bardzo cieszy :D

    Przechodząc do konkretów:

    Lena i Thomas - to kolejna dawka miodu na moje serce, cieszę się, że w końcu zaczynają nazywać pewne sprawy po imieniu i korzystają w końcu z tego, że są oficjalnie razem. Niech pielęgnują te swoje uczucie, bo takich ludzi jak oni to momentami powinno się ustawiać za szybą jako okazy w kategorii "jak znaleźć swoje szczęście i nie do końca je dostrzegać". Bardzo liczę na sielankę długodystansową.

    Ann - rozumiem zachowanie Leny w stosunku do swojej przyjaciółki, ale z drugiej strony przyganiał kocioł...itd. Serducho nie wybiera i nie da się tak po prostu nakleić na nie plastra, dziewczyna musi złapać dystans i wszystko sobie przemyśleć dlatego mam nadzieję, że ten wyjazd będzie dla niej swego rodzaju terapią.

    Zakończyłyście w takim momencie, że nie pozostaje nic tylko czekać z niecierpliwością na ciąg dalszy :D Pozdrowienia dla Was Dziewczyny i do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Prawie po tygodniu... wybaczcie, kochane, ostatnio sporo się u mnie pokomplikowało i za nic nie mogę się zabrać. Nie gniewacie się, co?
    Rozdział genialny jak zwykle, baaaardzo mi się podoba ^^
    Szczególnie ta sielanka u Leny i Thomasa. No aż miło popatrzeć :D Zresztą, jeszcze niedawno o takich obrazkach to mogłyśmy jedynie sobie pomarzyć. Fajnie, że znowu się u nich dobrze układa. Oby tak dalej!
    Cholernie mi szkoda Any, bo widać, że dziewczyna nadal się męczy z tym wszystkim. Nie chciałabym być na jej miejscu, sama chyba nie wiedziałabym, co dalej zrobić. Serce nie sługa, niestety,
    Czekam na więcej, weny życzę!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń