sobota, 24 czerwca 2017

70. Nie pozwól by osoby, które dają Ci najlepsze wspomnienia stały się jednym z nich

Thomas wraz z Len puścili Ane i Michaela przodem powoli krocząc za roześmianą dwójką. Oboje spojrzeli sobie w oczy porozumiewawczo… dobrze, że Ana miała takie oparcie. Thomas chcąc nie chcąc musiał przyznać, że lepszego przyjaciela jego młodsza siostra znaleźć sobie nie mogła, ponieważ co by się nie działo Michi potrafił ją rozweselić jak nikt inny. Wtem z rozmyślań wyrwała go młodsza zatrzymując się raptownie. Spojrzał na nią zaskoczony, po czym ujrzał na jej twarzy przerażenie. Lena zdała sobie nagle sprawę, iż pierwszy raz oficjalnie idą gdzieś razem… tam gdzie będzie pełno dziennikarzy, fotoreporterów i bardzo ważnych osobistości ze świata skoków. Thomas chwycił jej twarz w dłonie by spojrzała mu w oczy, ale ona spuściła wzrok.
- Len, co jest?
- Thomas… czy ty jesteś pewien? – zapytała nieśmiało unosząc roziskrzone oczy i widząc jego pytający wzrok kontynuowała. – Czy jesteś pewien, że chcesz się pokazać tam ze mną?
- Lena… niczego nie jestem tak pewien jak ciebie. Chce byś była u mego boku już zawsze… Ktoś w końcu musi mnie godnie reprezentować, a ty jesteś idealna do tej roli. – zaśmiał się delikatnie, a Lena spuściła wzrok starając się ukryć rumieńce. – Po drugie ja cię traktuję poważnie. Chcę by ludzie dowiedzieli się oficjalnie, że jesteśmy razem. Bo jesteśmy prawda? – zapytał, a Lena ponownie zerkając w jego oczy pokiwała twierdząco głową. – No właśnie… dlatego proszę już się uśmiechnąć, czule mnie ucałować i… idziemy rozkręcić tę imprezkę. – zaśmiał się, przez co i na ustach Leny zagościł uśmiech.
Pociągnęła go zatem za krawat czule muskając jego usta. Chłopak objął ją rękami w talii zjeżdżając coraz niżej. W końcu blondynka miała na sobie obcisłą koronkę, która pobudzała wyobraźnię Thomasa. Kiedy Madlen poczuła jego dłonie na swej pupie, zagryzła jego wargę ostrzegawczo i nagle usłyszeli chrząknięcie.
- Mario? – zapytała zaskoczona Lena i nim zdążyła się zastanowić nad tym co robi wskoczyła w ramiona przyjaciela.
Dopiero po chwili kiedy uzmysłowiła sobie w jakiej sytuacji się znalazła… delikatnie odeszła od chłopaka stając przy Thomasie naprawdę blisko. Spojrzała najpierw na jednego blondyna potem na drugiego… Błyskawice w oczach Thomasa nie zwiastowały nic dobrego. Mario jak zawsze patrzył przyjaźnie, jednak tym razem utrzymując pewien dystans.
- Thomas… - zaczął Innauer wystawiając rękę do blondyna.
- Mario… - odrzekł chłodno Morgi łącząc swą dłoń w mocnym uścisku z chłopakiem, po czym przyciągnął Len mocno do siebie, przez co chcąc nie chcąc dziewczyna wylądowała w jego ramionach.
Położyła dłoń na jego klatce będąc wręcz siłą przytrzymywaną i przepraszająco spoglądała na Innauera.
- Czyli jednak… - oznajmił Mario chowając dłonie do kieszeni spodni.
Kiedy ujrzał jedynie ich zdezorientowane miny, kontynuował.
- No te wszystkie plotki na wasz temat. W końcu się zdecydowałeś Thomas? – zapytał.
- Mario ja przepraszam…. – zaczęła Lena, ale chłopak wszedł jej w zdanie.
- Lenka nie musisz…
- … że tak dawno się nie odzywałam. – dokończyła.
- Pilnuj jej Morgi… Jest najlepszym co mogło spotkać cię w życiu. – chłopak skierował do skocza wymijając obojga.
Lena chciała zatrzymać go odwracając się za odchodzącym chłopakiem, ale czując zdecydowany uchwyt na swej talii spojrzała jedynie z wyrzutem w oczy Thomasa. Blondyn spoglądał na nią z… nieopisanym ogniem w oczach. Chwycił jej szyję w dłoń i odchylił delikatnie do tyłu.
- Jak tylko znajdziesz się w moim łóżku… przywiążę cię do niego i będę zaznaczał każdy skrawek twego ciała… - szeptał raz po raz muskając językiem zagłębienie za jej uchem. – Póki nie zrozumiesz, że jesteś tylko moja… - Lena na te słowa poczuła tylko jak ciepło ogarnia całe jej ciało by potem pokryć się gęsią skórką.
Wyswobadzając się z jego objęć spojrzała na niego wyniośle.
- Ilu jeszcze Madlen? Ilu jeszcze masz tych adoratorów?
- Nieskończoną ilość Morgenie. – odpowiedziała zmysłowo się o niego ocierając i ruszając w stronę wejścia.
Thomas pokręcił tylko głową z niedowierzaniem, po czym pomknął za dziewczyną, by po chwili otworzyć przed nią drzwi, kładąc rękę nisko na jej plecach wprowadzając ją do środka. Lena chodź była na niego zła, za to w jaki sposób potraktował jej przyjaciela… to musiała jednak to przyznać. Thomas potrafił za pomocą dotyku manipulować nią jak marionetką. Była jednak pewna, że to działało w obie strony, a ona nie miała zamiaru nie wykorzystać swojej seksualności przeciw blondynowi.


Po wielkim wejściu Ana niemalże od razu rozejrzała się po całej sali w poszukiwaniu dobrze znanej sobie sylwetki Gregora, chcąc być jak najdalej. Michi pewniej zwarł dłoń w uścisku blondynki dodając jej większej pewności siebie. To był dzień należący do wszystkich skoczków... Do zwycięzców, wśród których i ona się znajdowała, ale również on... Zatrzymując się zaczęła analizować sytuacje - uciekać czy nie? Przykleić maskę i udawać, że wszystko gra? Pozornie jeden z najlepszych dni w jej sportowej karierze mógł być kolorową grą towarzyską. Da rade być kimś kim nie jest? Doszła do wniosku, że stawi czoła wyzwaniu. W końcu Michael również się bardzo starał, była szczęśliwa Lena z Thomasem, byli także jej bliscy. Wszyscy, na których blondynce zależało. Z nieco większą śmiałością zajęli więc miejsce wśród ekipy austriackiej. Ściągała uwagę swoją obecnością, w końcu doskonale wiedziała, że ma to być dzień gdzie była w centrum zainteresowania. By nie myśleć o szatynie całą swoją uwagę postanowiła skupić na Michaelu. Chwilę przemyśleń przerwała inauguracja imprezy przez Waltera Hofera, który standardowo podsumował sezon przywołując piękne wspomnienia. Po chwili dyrektor pucharu zaprosił zwycięzców na środek by mogli stawić czoła medialnemu piekiełku. Ana spojrzała niepewnie na towarzyszącego jej Michelina. Co będzie jak mini konferencja wymknie się spod kontroli? Co jeśli ruszą temat ich związku? Jak będzie miała się bronić przed emocjonalną huśtawką? Chciała świętować nie rozpaczać, jednak wiedziała do czego zdolne są media... Z chwili zamysłu wyrwał ją szept Michiego, który wiedział jak dodać jej otuchy i sił w takich nietypowych momentach.
- Dasz radę, baw się i ciesz tym wszystkim.
Blondynka pokiwała twierdząco głową. Spróbuję... Choć raz obiecała się nie zachwiać pod wpływem emocji. Już za wiele płakała w wyniku miłosnego rozczarowania teraz te łzy chciała przerobić na łzy szczęścia. Sekundę później stawiła się vis a vis Gregora, którego obecność musiała znosić. Poczuła po raz kolejny jak szatyn mierzy ją przenikającym spojrzeniem. Posłała nieśmiały uśmiech w jego kierunku, po czym zajęła się wysłuchiwaniem komplementów ich sukcesów. Faktycznie to był rok należący w pełni do tej dwójki. Jeszcze niedawno wspólnie się nakręcali, a teraz stali jakby się mogło wydawać po przeciwnej stronie barykady. Hofer rozpoczął konferencje pozwalając na rozmaite pytania.
- Ana i Gregor, jesteście wielkimi tryumfatorami tego sezonu, zdobywcami Kryształowych Kul, jak na gorąco możecie podsumować ten sezon o najlepsze i najgorsze momenty?
Ana spojrzała na szatyna, który wyraźnie dał jej przyzwolenie na udzielenie pierwszej odpowiedzi.
- Dla mnie ten sezon stał pod wielkim znakiem zapytania... Nie wiedziałam czy dam radę się podnieść po tamtym roku. Wsparcie bliskich osób memu sercu przyczyniło się do tego, że jestem właśnie w takim miejscu. Za co bardzo chciałabym podziękować. To był ciężki sezon, ale bardzo udany, osiągnęłam wszystko co chciałam w tym sezonie. A porażki? Były jakieś? - zaśmiała się blondynka próbując być przy tym naturalna.
Oddała mikrofon Gregorowi dając mu swobodę wypowiedzi.
- Racją jest, że ten sezon był wyjątkowy na swój sposób. Dla mnie były to pierwsze starty tym bardziej cieszą osiągnięcia. A porażki? Na Mistrzostwach uznałem za porażkę przegrane złoto, ale jedna bliska memu sercu osoba pokazała mi, że nie istnieją porażki związane z medalami... Największe porażki miały związek z życiem prywatnym nie sportowym, bo skrzywdziłem kogoś kogo nie powinienem... - Ana poczuła dreszcze na całym ciele. Dlaczego? Dlaczego on to mówi? Spojrzała z przerażeniem na miejsce gdzie siedzieli jej bliscy. Widziała panującą tam konsternacje. Mina Michaela mówiła sama za siebie... Chciał wstać i mu przyłożyć, nad wszystkim jednak panował wbrew sobie zaciskając dłonie w pięści.
- Skoro już jesteśmy przy życiu prywatnym czy prawdą jest, że nie jesteście już z Ane Morgenstern w zażyłych relacjach?  Mowa jest nawet o nienawiści z Waszej strony...
- Nienawiść? Czy to w ogóle możliwe? - zaśmiała się Ana dość ironicznie jednocześnie nie kryjąc swojej frustracji.
Spojrzała wymownie na szatyna. Skąd takie pytanie na takiej konferencji. Gregor przejął mikrofon od blondynki tylko dodając.
- To nonsens... - położył go na chwile za siebie, by następnie chwycić zdecydowanym ruchem blondynkę ku sobie.
Delikatnie ujął jej twarz w taki sposób, że ich tęczówki szybko się spotkały. Ane wzdrygnęła na samą myśl... Co on robi? Tylko nie to, bo... Nie zdążyła dokończyć myśli, gdyż ich usta się połączyły, a język szukał już wspólnej więzi. Poczuła przyjemne drgania swego serca i wypieki na policzkach. To było bardzo przyjemne uczucie ponownie się odnaleźć w jego ramionach. Dziewczyna mimowolnie rozpłynęła się... Brakowało jej tego nawet bardzo, ale... Nie w takich okolicznościach. Dość stanowczo dłonią lekko go pchnęła by nie dostrzegły tego dziennikarskie hieny. Szatyn tryumfalnie się uśmiechnął ponownie biorąc w dłoń mikrofon.
- Czy to można nazwać nienawiścią?
Dziennikarze pokiwali przecząco głową wyraźnie dając do zrozumienia, iż podobała im się taka demonstracja uczuć.
- A jakie plany po sezonie?
- Plany? Dużo nauki, w tym roku matura, ale nie omieszkam oczywiście skorzystać z przysługującego mi urlopu. - powiedziała z uśmiechem Ana.
Gregor również zatwierdził podobnie. Następnie padło kilka kolejnych interesujących i mniej pytań dotyczących sezonu i innych aspektów życia skoczków. Po wystarczającym maglowaniu nastąpiło pozowanie z trofeami, na które pracowali cały długi sezon. Blondynka świetnie wykonywała należące do niej zobowiązania, jak na mistrza przystało. Po sesji Ana wróciła do stolika swoich bliskich gdzie ujrzała zdezorientowane spojrzenia osób, które kochała.
- Co to miało być? - wzdrygnęła niemalże od razu Gudrun.
- Mamo... Nie chcę o tym rozmawiać. - blondynka zacisnęła mocniej dłonie w pięść by chodź trochę wytrzymać towarzyszące jej napięcie.
Michi spojrzał niepewnie na blondynkę. Próbował wczuć się w jej sytuacje, nie dołować ją jeszcze bardziej, ale nie do końca potrafił pojąć to co miało miejsce chwilę temu. Bez zbędnych pytań jednak chwycił jej dłoń dając do zrozumienia, że ma we wszystkim jego wsparcia. Blondynka w odpowiedzi przesłała mu ciepły uśmiech wyrażający podziękowanie. - Ana nie można odrzucać problemu, trzeba go niwelować zanim... - ponowne ruszenie tematu przez Gudrun niemalże doprowadziło blondynkę do wyprowadzenia z równowagi. Chcąc zabunkrować nerwy zdecydowanie przerwała matce kontynuacje tematu.
- Już dosyć mamo, nie zamierzam tego roztrząsać... Mam dziś świętować, a nie smęcić. Thomas wraz z Len i Michaelem jednogłośnie pomogli zamknąć temat spapranego związku najmłodszej córki Gudrun i Franza.
- To co moja droga ekipo, którą imprezę uznacie za najlepszą z tego sezonu? - zaczęła Ana na co Gudrun zareagowała dość raptownie.
- Imprezy?!
- Mamo no przecież wy z tatą też nie byliście święci za młodu... - swoje trzy grosze wstawił Thomas co spowodowało radosne śmiechy przy całym stoliku.
- Mówcie co chcecie, ale ja najlepiej będę wspominać Mistrzostwa Świata Juniorów i naszą śliwowice... - blondynki parsknęły śmiechem na samo wspomnienie Michiego.
Thomas chociaż był wtedy zły, teraz wyjątkowo puścił zdarzenie w niepamięć. Miał pełne zaufanie do swojej dziewczyny. Ponad to nie było potrzeby rozpamiętywać czegoś co było w przeszłości. Liczyło się bowiem tu i teraz. Ana zwarła swoją dłoń mocniej na dłoni przyjaciela dodając.
- Tak, to był cudowny czas. Wtedy właśnie Cię poznałyśmy i zyskałyśmy fantastycznego przyjaciela.
- I vice versa. Mam cudowne przyjaciółki.
- A ja chyba najbardziej nie zapomnę Sylwestra, jak Thomas zabrał się za tłumaczenie skąd się biorą dzieci... - zaśmiała się Lena, po czym usłyszała kontynuacje swojej starszej przyjaciółki.
- Ptaszki i gniazdka... I zabawa z przyjacielem.
- Że co proszę?! - spytał niemalże zachłystując się szampanem Michelin.
- Mój drogi, jak dołączysz do tej kadry zobaczysz co tu się dzieję... - powiedział Wolfi.
Morgi uśmiechając się dodał.
- W sumie to dzięki dziewczynom, ten sezon był taki udany nawet pod tym względem. Panowie zajmujący tam miejsce jednogłośnie przytaknęli. Ana z Leną słodko się uśmiechnęły.
- Oj już tak nie słódźcie, bo teraz się od nas nie odpędzicie.
- Jeśli każdy sezon ma być taki jak ten to ja nie mam nic przeciwko takim fankom. -powiedział Mascht co oczywiście zyskało aprobatę całej kadry.
- A ja nie zapomnę całego tego sezonu... Był pełen zwrotów i niespodzianek. Najbardziej ucieszył mnie moment kiedy mój brat wreszcie zrzucił różowe okulary. A z imprez hmm… może I was born to love you w Helsinkach?
Wtajemniczona trójka doskonale wiedziała co Ana miała na myśli. Mimo, że był wtedy z nimi Gregor nie mogła zaprzeczyć, że wykonanie piosenki zespołu Queen było rasowe. Do tego jeszcze stan panów, którzy trafili do wspólnego łóżka...
- Nigdy nie zapomnę nocy z Gregorem. - zaśmiał się Thomas na samo wspomnienie.
Wolfi podłapując wątek z uśmiechem spytał blondyna.
- Thomas, no wiesz nie spodziewałem się takiego niezdecydowania z twojej strony. Kristina, Madlen, a tu w międzyczasie czasie Gregor. Chciałeś określić orientacje?
Dziewczyny ponownie huknęły śmiechem. Takiego podsumowania to nawet one nie mogły się spodziewać. Gudrun pokiwała przecząco głową. Troszkę nie mogła przełknąć tego co się działo w życiu jej dzieci przez te pół roku. Jednak świadomość towarzystwa pełnego poczucia humoru i zżycia pokazało jej w jakiej grupie są. Każdy z nich był wyjątkowy na swój sposób. Razem tworzyli piękną, barwną jedność co ostatecznie przypadło Gudrun do gustu.
Chwilę później z rozmyślań i wspominkowego nastroju wyrwały ich pierwsze tony melodii oznaczające, że nadszedł czas tańców i zabawy. Michelin ukłonił się przed Ane prosząc ją do tańca. Musiała przyznać, że blondyn świetnie sprawował się jako towarzysz zabawy. Chodź trochę mogła zapomnieć o trudach minionego sezonu i o samym Gregorze. Zapomnieć? Czy to w ogóle było możliwe? W końcu spędzili ze sobą niejedną cudowną chwilę więc w jakimś stopniu na zawsze będzie jej częścią... Widząc jej roztargnienie Michi narzucił nieco szybsze tempo tańca. Przybliżył do siebie mocniej blondynkę i cicho spytał.
- Ana, próbuję zrozumieć, ale... - chłopak zawiesił swój głos by następnie dodać. - Tym razem nie potrafię...
- Michelin bardzo cię proszę, nie kontynuuj tej wypowiedzi, bo zachowujesz się jak moja matka...
- Ana, wszyscy pragniemy tylko twojego szczęścia. Zapomnij o nim, to jedyne najlepsze rozwiązanie.
Blondynka podniosła swoje oczy ku górze tak by spotkały się one z błękitnymi tęczówkami chłopaka. Mimo starannego maskowania można było w nich dostrzec smutek. Myśli dziewczyny wciąż krążyły wokół tego co wszyscy mówili o Gregorze. A co jeśli ona nie potrafi tego zrobić? A może ona tego po prostu nie chce? Próbując ułożyć sprawy po swojemu wtuliła się nieco mocniej w ramiona blondyna. Ciągłe powstrzymywanie emocji dawało jej konkretny wycisk, a obecność szatyna na tej sali nie ułatwiała niczego.
- Jedyne co mi przychodzi do głowy, to tylko to, że ty... Po prostu dalej go potrzebujesz, dalej chcesz być blisko i wszystko pamiętać...
Jego słowa mówiły wiele prawdy. Chyba nie potrafiła kryć długo urazy, ale nie potrafiła jednocześnie tak szybko wybaczyć zdrady. Była dosłownie między młotem a kowadłem. Dzisiejszy pocałunek uświadomił jej jak bardzo są sobie bliscy, jak bardzo spragnieni ponownej więzi... Tylko czy możliwym było ponownie zaufać? W pewnym momencie z zadumy wyrwał ją dobrze znany sobie głos byłego chłopaka.
- Odbijany...


W tym samym czasie Thomas kłaniał się przed Len wyciągając dłoń w jej stronę. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie zdecydowanie ją chwytając. Morgi ucałował jej rękę, po czym zakręcił jej ciałem i wciągnął w swoje ramiona. Lena zachichotała lądując w jego szczelnym uścisku. Spojrzeli sobie głęboko w oczy, po czym Tom ułożył sobie jej dłoń na swoim ramieniu tym samym jej nie puszczając, a drugą zjechał na jej talię. Powoli nadał rytm ich powolnemu tańcu. Przed oczami Madlen pojawił się ich walc na studniówce, potem kolejny w walentynki i wspólnie spędzony wieczór w Kuopio. Nie mogła powstrzymać uśmiechu, który wpełzł jej na usta. Była teraz taka szczęśliwa…
- Jesteś taka piękna Madlen. – szepnął Tom.
Lena spuściła nieśmiało wzrok, a na jej policzkach pojawiły się urocze rumieńce. Tom zaśmiał się pod nosem. Zadziwiała go ta dziewczyna. Jej wrażliwość i nietuzinkowość… roztapiały mu serce. To przecież dzięki niej zmienił swoje podejście do życia. To ona pokazała mu tak naprawdę co w życiu jest najważniejsze. To ta skromna i krucha dziewczyna zmieniła jego priorytety… nauczyła go żyć po swojemu… według własnych reguł…
- Czemu jesteś zawstydzona? – zapytał. – Widzę piękno, więc je doceniam… Będę cię codziennie komplementował. Przyzwyczaj się.
- Thomas… nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. – szepnęła. – Codziennie… codzienność… ja i ty… my. Co teraz będzie?
- Jak to co będzie… kraina szczęśliwości, którą będziemy zarządzać i pielęgnować… razem.
- Tom… ja nigdy nie byłam w związku… nie wiem czy potrafię. – spojrzała w jego oczy błyszczącym wzrokiem.
- Lena… - powiedział chwytając jej twarz w dłonie. – Daj się prowadzić, a ja cię poprowadzę.
- Postaram się. – szepnęła, po czym Tom złożył na jej ustach niewinnego całusa.
Potem potańczyli jeszcze chwilę, do momentu kiedy rodzice chłopaka nie zrobili odbijanego. Lena z uśmiechem zaległa w ramionach Franza i oddała się przyjemnej pogawędce ze swym partnerem.
- Thomas… czy ty na pewno wiesz co robisz? – pytała tymczasem Gudrun będąc prowadzoną w tańcu przez syna.
- Mamo… Lena jest teraz… ona… mną zawładnęła. Nie umiem tego wytłumaczyć. Jestem po prostu szczęśliwy kiedy mam ją u swego boku. – tłumaczył. – Nadała rytm memu życiu, wyciągnęła mnie z zawieszenia… jest moją iskierką… sensem… celem.
- Boże kochany… ty jesteś w niej zakochany. – pisnęła.
Thomas wpatrywał się w swą matkę z uśmiechem. Pierwszy raz ktoś otwarcie mu powiedział, że darzy Len uczuciem… bardzo głębokim. Sam nie wiedział co to jest, ale jeśli to było zakochanie to on chce być wiecznie w tym stanie.
- Mamo nie wiem… chyba nigdy nie byłem zakochany… nigdy nic takiego nie czułem.
- A z Kristie?
- Mamo… naprawdę musimy o niej rozmawiać? – zapytał odsuwając się lekko. – Kochałem ją… bardzo. Ale miłość przychodzi i odchodzi… Nadal darzę ją szacunkiem i mam nadzieję, że nasze kontakty pozostaną koleżeńskie.
Gudrun westchnęła tylko i już więcej nic nie mówiła. Stwierdziła, że tutaj nie ma już nic do dodania. Thomas się zmienił… dorósł. Miała nadzieję, że jego decyzje są przemyślane i więcej na ich rodzinę nie sprowadzi takiej afery. Co by nie mówić, kobieta mocno to przeżyła… Morgi był w końcu jej jedynym synem, którego kochała nad życie. Kristinę znała od bardzo dawna, a Lena? To już inna para kaloszy. Postanowiła jednak nie skreślać dziewczyny, w szczególności, że blondynka patrzyła na jej syna tak… jak Gudrun patrzyła na swego męża. Z miłością w oczach…


Zdezorientowany Michelin spojrzał pytająco na towarzyszącą mu partnerkę. Dziewczyna delikatnie pokiwała głową na znak zgody, po czym blondyn oddał ją w ramiona Gregora bez dalszej walki. W milczeniu tańczyli powolny taniec. Jakby czas stanął w miejscu ona i on... Dziewczyna uniosła oczy ku górze zanurzając się w brązowych tęczówkach szatyna. Co ujrzała? Nadzieje? Pragnienie? Miłość? Wszystko co towarzyszyło im w ostatnich miesiącach błogiego szczęśliwego życia. Do czasu, gdy nie pojawił się ktoś trzeci... Ale jej już nie ma... Dziewczyna wzięła głęboki wdech. Ten zapach... Ten taniec... Każde niewypowiedziane słowo schowane w jego spojrzeniu... Wiedziała czego on oczekuje, w końcu na tyle dobrze go poznała. A czego ona chciała? Czy chciała być blisko, jak powiedział Michael? Dopiero teraz potrafiła w pełni zrozumieć co znaczy podjąć decyzję. Decyzję, która w dużej mierze ma zaważyć na dalszym postępowaniu. Słysząc końcowe tony piosenki poczuła ulgę. Już nigdy więcej... Dość zdecydowanym ruchem odepchnęła Gregora i szybko wymknęła się z sali, na której wszyscy świetnie się bawili. Nie potrafiła już tłumić głęboko siedzących emocji. Obiecała grać, ale tylko po to by media dały jej spokojnie odreagować. Co ona najlepszego zrobiła? Co on zrobił? Dlaczego to życie jest takie trudne? Łzy gromadzące się pod powiekami zaczęły stopniowo uwalniać i spływać po jej policzkach. Na cóż grać silną gdy wszystko wymyka się spod kontroli? Obiecała, że nie wróci w ramiona Gregora tak szybko, a tymczasem... On jawnie wykorzystał jej słabość. Słabość do jego towarzystwa, którego tak bardzo jej brakowało. Zatrzymała się nieco na obrzeżach obiektu. Miała na dziś już dosyć emocji i wrażeń. Piękny, a jednocześnie bolesny dzień powodujący nieustającą huśtawkę nastrojów. Wzięła dwa głębokie wdechy by nieco uspokoić mocno bijący rytm serca. Zbliżające kroki uświadomiły ją, że za chwilę nie będzie już sama. Nie musiała długo zgadywać by domyślić się kto będzie obok... Jego kroki rozpoznałaby wszędzie. Poczuła jak się zbliża, więc w geście obronnym poczyniła uskok nieco bardziej w przód.
- Ana... - delikatne wymówienie jej imienia przyczyniło się do tego, że na ciele poczuła dreszcze.
To było takie przyjemne, a jednocześnie bardzo niewygodne... Toczenie walki i mocowanie się sama ze sobą nie miało w tym wypadku najmniejszego sensu. Poczuła ponowne przyśpieszenie tętna swego serca. Jego nie da się niestety oszukać. Chcąc nie chcąc stał tuż obok, a ona sama nie potrafiła wyzwolić się z pęt sideł, które nią zawładnęły.
- Nie podchodź... Zostaw mnie proszę...
Błagalne wołanie wyduszone z jej ust po raz kolejny uzmysłowiło jej co tak naprawdę dzieje się z nią samą. Domyślała się, że wygląda jak siedem nieszczęść, jednak to nie zniechęciło szatyna do poczynienia kolejnego kroku.
- Ana dobrze wiesz, że ucieczka nic ci nie da...
- Dlaczego to zrobiłeś co? Dlaczego wciąż musisz przypominać mi o swojej obecności. Obecności w moim sercu...
- Ana nie da się uciec przed uczuciem. Ty doskonale o tym wiesz...
- Uczuciem? Gregor ja... - blondynka zawiesiła swój głos.
Była bezradna tym bardziej w jego słowach wyczuwała nutkę prawdy.
- Dobrze wiesz, że ani ja ani ty nie możemy zapomnieć... Ciągłe próby są bez sensu, bo mamy związane ręce. Ana ja nie przestałem cię kochać...
- Kochać? - dziewczyna wydała tym razem nieco podirytowany dźwięk. - Gregor jak możesz w ogóle wyczyniać takie cuda co? I ta demonstracja... Po co to wszystko?
- Ana ty dobrze wiesz dlaczego. Nie chcę Cię stracić i dalej będę walczyć. Choćby miało to trwać długo, nie odpuszczę...
- To bez sensu... - blondynka pokiwała przecząco głową.
Racją jest, że dwa serca można łatwo połączyć, ale czy da radę złożyć złamane jego cząstki? Pustka, która towarzyszy rozstaniu... Czy da się ją na nowo wypełnić?
- Ana nic nie jest bez sensu gdy dwie strony chcą tego samego. Pamiętasz jak chociażby wspólnie się motywowaliśmy? Jaki jest finał? Jesteśmy tu gdzie oboje chcieliśmy się znaleźć...
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. Miał dużo racji, wiele osiągnęła dzięki miłości. Ta dodawała jej skrzydeł i poniosła ostatecznie ją na najwyższy stopień podium.
- Ana... Daj szanse temu uczuciu. Wiem, że cię zraniłem, ale będę czekał tak długo jak będzie trzeba by cię odzyskać... By odzyskać na nowo twoje zaufanie. Nie będę jednak siedział bezczynnie byś o mnie zapomniała...
- Greg, ja naprawdę nie wiem co powiedzieć... Nie jestem w stanie...
Po raz kolejny po policzkach spłynęły kolejne łzy. Tak zagubiona nie była jeszcze nigdy. Chciała wskoczyć mu w ramiona, na nowo być jego, ale... Nie była obojętna też na szkodę, którą wykonał. Jej urwaną myśl przerwał stojący nieopodal Michelin.
- Ana nie rób tego... Proszę...
Dziewczyna pokręciła głową. Dwóch facetów. Każdy z nich tak samo na swój sposób ważny... I jej serce. Zagubione i pełne trosk. Smutne tęczówki ponownie zagościły to na bliskim przyjacielu to na Gregorze. Miała dość... Musiała sama dojść do ładu ze swoimi uczuciami, z dala od głosu innych... Rozpoczynający się pokaz sztucznych ogni przerwał tę dziwną chwilę milczenia. Widząc spoglądające ku górze twarze panów, postanowiła wykorzystać okoliczność. Szybkie tempo i ucieczka, wszystko byle by być jak najdalej stąd nie dając nikomu odpowiedzi...


~~~


Ania&Madziusa

4 komentarze:

  1. Hej kochane :-)

    Rozdział jak zawsze cudowny, choć jak dla mnie mógłby być jeszcze dłuższy...

    Niby przepuszczałam, że Gregor będzie chciał porozmawiać z Ann oraz, że razem zatańczą, ale jednak nie spodziewałam się, że na oczach wszystkich pocałuje ją i sama nie wiem czy dobrze zrobił czy nie...
    Oj naprawdę bardzo współczuje Ann i wcale się jej nie dziwię, że jest zagubiona bo pomimo tego, że wciąż kocha Grega to jednak nadal boli ją to co z zrobił...

    A co do Leny i Morgiego to chyba nie muszę mówić, że bardzo się cieszę, że w końcu są ze sobą w pełni szczęśliwi, tylko mam wielką nadzieję, że Thom spróbuje trochę pohamować swoją zazdrość bo z tego mogą wyniknąć nieprzyjemne rzeczy...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Skokomaniaczka28 czerwca 2017 11:26

    Hejka Kochane :)
    A gdzie jest krótka informacja od autorek?! :O Czyżby Aniulka nam się nie zmobilizowała? :D
    No nic.. nieważne! Ważne, że rozdział jest. I to taki fajny rozdział :)
    Lenka i Thomas.. no cóż. Miłość kwitnie i oby tak dalej. Bo oboje na to zasłużyli. A jeśli chodzi o Gregora i Ane to na razie powstrzymam się od zdania. No bo co mam mówić? Kiedyś bardzo ale to bardzo lubiłam tą parkę, ale teraz.. niby też ich lubię, ale jednak gdy nie są razem, gdy Gregor zachował i zachowuje się tak, a nie inaczej no to cóż mogę poradzić. Wierzę, że i ta sytuacja jakoś się rozwiąże.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Melduję się!
    Cudowny rozdział, naprawdę niesamowicie dobrze mi się go czytało. I ten tytuł... pasuje tutaj idealnie, lepszy chyba być nie mógł.
    Strasznie się cieszę, że między Leną i Thomasem znowu wszystko jest dobrze, że ta dawna sielanka wróciła. Oboje zasługują na szczęście, szczególnie po tym, co się działo ostatnio między nimi. Mam nadzieję, że nigdy już się u nich nic nie popsuje.
    Gregor i Ana. Tu mam większy problem. Trochę nie rozumiem Gregora. Po co były faktycznie te demonstracje? Według mnie to było zupełnie niepotrzebne. Tak delikatnych spraw nie załatwia się w taki sposób. Nie na oczach wszystkich. Dobrze jednak, że spróbował z nią porozmawiać, chociaż wcale się nie dziwię, że Ana zareagowała tak, jak zareagowała. Szkoda mi jej. Raczej nie chciałabym się znaleźć na jej miejscu. Ale może takie sytuacje są potrzebne, żeby człowiek zrozumiał pewne rzeczy? Oby u nich też to się powyjaśniało.
    Weny kochane, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Dziewczyny :)

    Przyznam się, że aż takiej otwartej walki ze strony Gregora to się nie spodziewałam...pocałunek na oczach wszystkich, proszę proszę... Nie dziwię się, że dziewczyna ma totalny mętlik w głowie. Uczucia do Gregora same nie znikną, nie da się och tak zwyczajnie wykasować jak pliku w komputerze, ale patrząc na zachowanie Michiego widać, że Ane wyrósł prawdziwy Anioł Stróż, któremu chyba też serducho bije nie tylko w rytmie przyjaźni. Niecierpliwie czekam na rozwój wydarzeń w tym trójkącie.

    Lena i Thomas nareszcie szczęście zakwitło, ale z drugiej strony Thomas musi chyba popracować nad swoją zazdrością, bo widać, że jego kontrola jest mocno nadwyrężona, a Lena naprawdę chyba dała mu już wiele powodów, aby wiedział, że to on jest lokatorem jej serca :)

    Pozdrowienia dla Was i mam nadzieję do przeczytania niedługo.

    OdpowiedzUsuń