piątek, 9 czerwca 2017

69. Ponad niebem

Kiedy cała oprawa finału zakończyła się z powodzeniem, wszyscy ruszyli w stronę hotelu, gdzie zatrzymała się kadra. Plan dnia nadal był napięty, bowiem teraz mistrzów czekały konferencje i wywiady, a przede wszystkim impreza oficjalnie żegnająca sezon. Jednak posilenie się również było ważne.
- Ana… - blondynka usłyszała nagle swoje imię będąc pogrążoną w rozmowie z Michaelem.
Spojrzała w kierunku rodzicielki idącej w towarzystwie jej ojca.
- Tam mamo? – zapytała podchodząc do kobiety i biorąc ją pod rękę.
- Czy mogłabyś poprosić swego brata… chciałabym z wami porozmawiać. – powiedziała Gudrun z krzywą miną, która ni to miała przedstawiać niezadowolenie ni zaskoczenie.
Ana podchwyciła spojrzenie matki i ulokowała swój wzrok na parce idącej kilka metrów przed nimi, po czym wybuchła śmiechem. Thomas z Leną… szli to nie jest to słowo… Oni wręcz fruwali… 5 metrów nad ziemią. Szczęście i zadowolenie bijące od tej dwójki wręcz zarażało resztę osób. No może poza Gudrun, która nadal nie była przekonana co do Madlen. Jednak obserwując parę blondwłosych nie sposób było się nie uśmiechnąć. Thomas co chwila łapał dziewczynę w swe ramiona składając na jej ustach niewinne pocałunki. Lena nie była mu dłużna i co chwila wieszała mu się na szyi chichocząc przy tym dziewczęco. Widok był przeuroczy. Ana już dawno nie widziała tak szczęśliwego swego brata podobnie jak i przyjaciółki. Serce samo się radowało na takie widoki… Widoki szczęśliwych, zakochanych ludzi.
- Mamo… Ona naprawdę go kocha. – powiedziała Ana obejmując mamę ramieniem.
- Ana… Dziecko… Co ty możesz wiedzieć. – westchnęła Gudrun, a Ana poczuła dziwne ukłucie w sercu.
Może pomyliła się co do Gregora… Ale znała swoją przyjaciółkę i była pewna co do uczuć Madlen. Zacisnęła mimowolnie dłoń i odeszła od matki kierując się w stronę rozrabiającej parki. Kiedy do nich podeszła Thomas właśnie chciał wrzucić Len do śniegowej zaspy, a dziewczyna piszczała jak mała dziewczynka śmiejąc się w głos.
- Bracie… zostaw mą przyjaciółkę w spokoju. Czuję, że jak będziesz się tak zachowywał to ona ucieknie od ciebie z krzykiem. – zaśmiała się ratując młodszą od utonięcia w białym puchu dosłownie w ostatniej chwili.
- Ana… moja Ana… - zaśmiała się Lena lądując w ramionach przyjaciółki. – Uratowałaś mnie… dzięki ci! – ucałowała jej policzek. – Ale ja już nigdy od niego nie ucieknę. – kontynuowała Madlen tym razem obejmując Thomasa w pasie.
- No ja myślę! – zaśmiał się Morgi całując blondynkę we włosy.
Ana pokręciła tylko głową, po czym wskazała na rodziców Morgenstern i poprosiła parkę by wraz z nią zbliżyli się w tamtym kierunku. Thom chwycił Len za dłoń i pociągnął dziewczynę, która na samą myśl o konfrontacji z matką chłopaka zbladła od razu.
- Mamo… - rzekł Morgi.
- Chcielibyśmy wraz z ojcem zaprosić was na obiad. – rzekła bez ogródek Gudrun.
- Tyle was nie było… - wtrącił Franz, na co Ana od razu objęła ojca.
- Oczywiście ty Madlen... – tu skierowała swój wzrok na dziewczynę. - Oraz twój przyjaciel Ana, Michael? Dobrze pamiętam? – kontynuowała Gudrun, po czym Ana kiwnęła głową. – Również są zaproszeni.
Madlen na chwilę poczuła jak traci grunt pod nogami… Obiad… Z matką Thomasa… Będzie jazda.
- Oczywiście mamo. – powiedział Thomas. – Może spotkamy się za 30 min? Muszę wziąć jeszcze prysznic. – dodał obejmując Len ramieniem.
Gudrun kiwnęła tylko głową, po czym pozwoliła dzieciom w spokoju się oddalić, a sama wraz z mężem zmieniła kierunek swej trasy.
- Obiadek z mamusią… Oj będzie ogień… - zaśmiała się Ana kiedy we troje podchodzili do Michaela chcąc zaznajomić go z planami na dalsze godziny.
Kiedy we czwórkę znaleźli się pod hotelem, ustalili godzinę spotkania, po czym Tom przełożył sobie Len przez ramie i biegiem pognał do swego pokoju by jak najszybciej znaleźć się z blondynką sam na sam. Madlen będąc już przyzwyczajoną do porywania… do noszenia… zaśmiała się tylko delikatnie i pozwoliła chłopakowi się uprowadzić.
- Nareszcie sami… - szepnął blondyn kiedy drzwi od windy się zamknęły, a dziewczyna stała już na własnych nogach.
- No jeszcze nie tak do końca. – powiedziała Lena oddalając się od Morgena i spoglądając nań spod rzęs.
Thomas pokręcił tylko z niedowierzaniem głową, zbliżając się ostrzegawczo do dziewczyny. Chwycił jej twarz w dłonie patrząc jej głęboko w oczy. Lenie od razu zabłysły tęczówki. Chwyciła jego ręce i przegryzła wargę.
- Tak długo na ciebie czekałem… - szepnął opierając czoło o jej. – Nie mogę już dłużej Madlen… - powiedział i przywarł ustami do malinowych warg Leny.
- To nie powstrzymuj się. – szepnęła blondynka w jego usta.
Stanęła na placach, wsunęła dłonie w jego włosy, po czym rozpoczęła pocałunek od przegryzienia jego wargi. Thomas jęknął nacierając na nią całym ciałem, przez co uderzyła lekko o ścianę windy, po czym wybuchła śmiechem, gdyż drzwi się otworzyły, a w nich stał zszokowany Anders Jacobsen. Morgi ciężko oddychając, będąc delikatnie mówiąc wyprowadzonym z równowagi opierał dłonie po obu stronach głowy Leny, a ona chichotała wyglądając zza jego ramienia.
- Jacko… widzimy się na imprezie tak? – zapytała beztrosko ciągnąc Thomasa za rękę ku wyjściu, dziewczęco się przy tym uśmiechając do norwega.
Andi nie zdążył nawet zareagować jak para biegiem puściła się w kierunku pokoju blondyna. Długo wpatrywał się jak Morgi walczy z drzwiami, po czym zaśmiał się pod nosem obserwując jak Lena chwyta chłopaka za poły kołnierza całując go zawzięcie i wciąga do pokoju.
- Ach te Austriackie dziewice. – westchnął i nacisnął odpowiednie dla siebie piętro.
Tym czasem w pokoju, gdzie zniknęła parka działo się oj działo… Thomas zaciekle wpijał się raz po raz w usta Leny, gdzie dziewczyna wcale nie była mu dłużna. Chwyciła jego włosy w dłonie delikatnie za nie ciągnąc, przez co z ust Toma wydobył się cichy pomruk. Mogło by się wydawać, że to chłopak zrobi pierwszy krok… Natomiast to Lena pierwsza dobrała się do jego kurtki. Chłopak podjął jej pomysł, po czym starając się nie rozdzielać swoich ust nawzajem pozbawiali się wierzchniego cieplejszego odzienia. Kiedy buty, kurtki i szaliki leżały już na podłodze oni nadal nieustępliwie namiętnie się całowali. Thomas mocno trzymał blondynkę w swoich kleszczowym uścisku bojąc się nadal, że mu ucieknie… że zniknie, a tego by już nie przeżył. Na samą tę myśl zwolnił tempo. Rozciągnął pocałunek do granic możliwości, starając się być najbardziej czułym… Lena powoli zaczęła się rozpływać pod przeciągłymi ruchami ust chłopaka. Stanęła na palcach i mocniej objęła go za szyję. Kiedy zabrakło jej tchu musiała na chwilę oderwać się od chłopaka, a on wtedy zaczął całować jej szyję. Mimowolnie odchyliła głowę do tyłu czując jak traci grunt pod nogami. Doznania były zbyt mocne… On był zbyt czuły, zbyt namiętny by mogła to przetrwać o własnych siłach. Kiedy Thomas poczuł, że Lena robi się naprawdę giętka chwycił ją za pośladki i ponownie pocałował. Jęknęła mu w usta… Nigdy nie spodziewał się, że będzie to muzyka dla jego uszu. Uśmiechnął się i choć miał ochotę po prostu rzucić ją na łóżko, po czym bezceremonialnie się do niej dobrać… to jednak ułożył ją delikatnie i spojrzał w jej rozanielone tęczówki. Lena uśmiechnęła się słodko, po czym kolejny raz dzisiejszego dnia chwyciła go za koszulkę przyciągając jego smakowite usta do swoich. Thomas westchnął cicho… był tak niemoralnie teraz szczęśliwy. Ona tak zawzięcie go całowała, iż bał się że nie da rady jej w pełni zaspokoić. Chwycił ją dłońmi w talii muskając palcami jej nagą skórę brzucha, po czym delikatnie przesunął ją jeszcze wyżej. Blondynka korzystając z okazji złapała jego koszulkę w dłonie podciągając ją do góry. Thomas uśmiechnął się prze szczęśliwy, po czym lokując się tuż nad nią sam pozbawił się t-shirta. Madlen zmierzyła go gorącym spojrzeniem, który wręcz mógłby roztapiać lodowce. Położyła swoje delikatne dłonie na jego rozpalonym ciele i powoli muskała jego skórę jakby badając każdy jej skrawek. W pewnym momencie mocno go chwyciła przegryzając wargę, zrzuciła z siebie, po czym zadowolona usiadła na nim okrakiem i dalej błądziła dłońmi po jego torsie. Uraczyła go pełnym pożądania spojrzeniem, po czym złożyła pocałunek na jego jednym obojczyku, potem na drugim zjeżdżając coraz niżej. Robiła to tak czule, iż chłopak nie mógł zapanować nad reakcjami swego ciała. Tym bardziej nad emocjami. Serce waliło mu tak mocno… czasami bał się żeby nie wyskoczyło z jego piersi. Lena sama nie wiedziała co w nią wstąpiło… Chciała czcić każdy skrawek jego ciała… pozostawić ślad… zaznaczyć, że był tylko jej. Z czasem, kiedy zjeżdżała z pocałunkami coraz niżej, Thomas począł coraz ciężej oddychać. Położył dłonie na jej talii delikatnie podciągając przy tym jej bokserkę.
- Thomas… - zamruczała muskając raz po raz skórę jego brzucha. – Naprawdę… Spodnie narciarskie? Jak ja mam się ich cholera pozbyć? – zaśmiała się wstając do siadu.
Thomas popatrzył na nią zamroczony, po czym wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Zrzucił z siebie dziewczynę i ukrył twarz w jej włosach nadal śmiejąc się w głos. Lena przytuliła go mocniej do siebie delikatnie muskając go po plecach.
- Lena… och Lenka… jesteś po prostu niesamowita. – mówił nadal nie mogąc powstrzymać uśmiechu na buzi.
- Niesamowitość to moje drugie imię. – powiedziała chwytając jego twarz w dłonie i muskając jego usta.
- I wyjątkowość. – szepnął w jej wargi, po czym zaczął torować sobie drogę od ust dziewczyny do jej ucha.
W pewnym momencie Lena mocniej chwyciła jego twarz tak by spojrzał jej w oczy. Długo wpatrywali się sobie intensywnie w tęczówki aż Thom oparł czoło o jej i mocniej ją przytulił.
- Przepraszam… - szepnęła Lena. – Za wszystko… powinnam tu z tobą być. Z Ane… Thomas… - uniosła delikatnie jego twarz. – Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i bardzo mi na tobie zależy. Chcę spróbować… chcę być z tobą.
- Ufasz mi Lena? – zapytał, a dziewczyna wstrzymała oddech.
- Ufam. – szepnęła i musnęła jego usta.
- Musisz mnie przyjąć całego… takiego jakim jestem, z całym moim dorobkiem… emocjonalnym. Nie będzie łatwo…
- Nikt nie mówił, że będzie… Chcę ciebie i razem damy radę. – powiedziała ostro.
Tak bardzo chciała mu teraz powiedzieć, że go kocha… Że jej świat od kilku lat kręci się tylko wokół jego osoby… Ale na to było za wcześnie. Nie chciała go wystraszyć w szczególności, że sama nie była pewna co do jego uczuć. Thomas ułożył głowę na jej piersiach mocniej się wtulając w jej ciało. Bał się trochę… W końcu jego życie zawsze wiązało się z Kristiną. Nie miał innej kobiety oprócz niej i z nikim innym nie wiązał planów na przyszłość. Od najmłodszych lat myślał, że Kristie jest i będzie jedyną. A teraz? A teraz nagle zaczął żywić uczucia do innej kobiety… Uczucia, z którymi nigdy przedtem nie miał styczności. Pożądanie? Tak… Między nim a Kristiną był ogień. To z nią poznał smak przyjemności, z nią uczył się odkrywać ciało drugiego człowieka, ale to co czuł względem Madlen… To było intensywniejsze… Głębsze. Pociągała go w taki sposób z jakim jeszcze się w życiu nie spotkał. Miłość? Tak kochał Kristinę. Była z nim od najmłodszych lat. To ona pokazała mu świat. Tyle razem przeżyli, tyle razem dzielili… Ale… Chyba nigdy nie był zakochany. Aż do teraz…
Lena głaskała go delikatnie po twarzy i włosach tuląc do swej piersi zastanawiając się jak będzie wyglądać teraz ich życie. Wiedziała, że muszą jeszcze porozmawiać o wielu sprawach, ale nie chciała na razie burzyć tej idylli. Tej krainy szczęśliwości, w której się znaleźli. Thomas również to wiedział, ale podobnie jak Lena czuł się bezgranicznie szczęśliwy i nie chciał tego psuć. Po drugie teraz czekały ich jeszcze inne wyzwania.
- Czas chyba wziąć prysznic. Nie chce by twoi rodzice czekali. – szepnęła Madlen.
- Ale mi tutaj jest tak dobrze. – westchnął lądując twarzą między piersiami Leny.
Dziewczyna zachichotała cicho.
- Thomas… całe życie przed nami. Jeszcze się mną znudzisz.
- Nigdy się tobą nie nasycę. – powiedział Morgi spoglądając jej w oczy, po czym ucałował jej usta. – Ale masz rację. Musimy iść na ten obiad… Potem ta impreza…
- A wieczorem… jeśli oczywiście twoja propozycja nadal aktualna… lecimy do Stanów. – powiedziała Lena z lekko zmartwioną miną.
- Oczywiście, że aktualna. O niczym innym nie marzę tylko by być z tobą Lena. Kto wie, może przedłużymy sobie pobyt w LA i spędzimy tam kilka dodatkowych dni urlopu. – oznajmił chłopak ponownie stając nad dziewczyną i zerkając na nią z intensywnością.
Lena pisnęła uradowana ponownie lądując w jego ramionach. Thomas uśmiechnął się pod nosem, po czym znowu złączyli się w czułym pocałunku, który jak mieli w zwyczaju przekształcili w bardziej namiętny. Lena ponownie zaczęła błądzić rękoma po jego klatce przez co chłopak jej tylko lekko zamruczał w usta i chwycił jej dłonie.
- Uwielbiam twój temperament… Ale jeśli za chwilę nie przestaniesz to nigdy stąd nie wyjdziemy. – powiedział śmiejąc się.
Ostatni raz musnął jej usta i ruszył w stronę łazienki, a blondynka z rozczarowaniem opadła z powrotem na łóżko. Skoczek słysząc jej zrezygnowane jęki uśmiechnął się tylko pod nosem i wszedł do kabiny prysznicowej. Choćby chciał to nie mógł po prostu przestać się uśmiechać wiedząc, że jego życie w końcu się poukładało i nareszcie zmierza w dobry kierunku… kierunku, który sam sobie obrał.
Lena również śmiała się jak głupi do sera… miała ochotę krzyczeć… wykrzyczeć światu jak bardzo była szczęśliwa. W końcu się udało… miała go. Mężczyznę, którego kochała od tak dawna… o którym nie przyszło jej śnić… Nie mogła uwierzyć, że los tak bardzo jej sprzyjał. Czym sobie zasłużyła? I pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu chciała z tym walczyć… chciała go odrzucić. Palnęła się w głowę na myśl o swojej głupocie… Przecież z uczuciem nie da się walczyć… To niczym walka z wiatrakami… A ona przecież nie była głupia. Wiedziała czego pragnie… Kogo pragnie… Thomas miał ją kochać… I o jego miłość teraz będzie walczyć! Z takim postanowieniem wyskoczyła z łóżka. Pozbierała rozrzucone ubrania z podłogi, po czym chwyciła jego walizki i poczęła je pakować. Nie było na co czekać… Zegarek wskazywał godzinę około 13:30, więc mieli niewiele czasu do imprezy, a czekał ich jeszcze obiad z rodzicami… Po drugie samolot w Klagenfurcie miała zarezerwowany dopiero na 24, ale te trasę ze Słowacji trzeba było jeszcze pokonać… Nagle przypomniała sobie o bilecie dla Toma. Wykonała szybko telefon do trenera prosząc o rezerwację dla chłopaka. Oczywiście nie było z tym problemu. Związek Austriackiego Łyżwiarstwa Figurowego w końcu o wszystko dbał. Z uśmiechem na buzi z takiego, a nie innego toku wydarzeń pakowała go dalej. Wybrała dla chłopaka jedną z koszul, po czym wygładziła ją delikatnie dobierając marynarkę. Thomas bardzo szybko uporał się z toaletą, bowiem naprawdę czas naglił. Wyszedł w samych bokserkach, co w sumie Madlen w ogóle nie zdziwiło. Jednak nie potrafiła się powstrzymać od zmierzenia go ponętnym spojrzeniem. Morgi puścił jej tylko oczko i chwycił czarne jeansy, które dla niego przygotowała. Lena podniosła się z ziemi nie mogąc odkleić od niego wzroku. Chłopak uśmiechał się zawadiacko patrząc jak lustruje go wzrokiem. Jak się można było spodziewać, przyciąganie między tą dwójką było niestety nie do przejścia… Lena rzuciła się ponownie chłopakowi w ramiona wspinając się po jego ciele i obejmując nogami w pasie, po czym mocno się w niego wtuliła.
- Thomas… proszę… nigdy mnie już nie okłamuj. – szepnęła mu do ucha. – Nie przeżyję chociażby jednego dnia bez ciebie…
- Nigdy Lena. Obiecuję. Ale ty nigdy już ode mnie nie uciekaj.
- Nie ucieknę.
- Wiem, bo ja już nigdy ci na to nie pozwolę… - powiedział chłopak spoglądając jej z czułością w oczy.
Lena naprawdę musiała teraz walczyć, że sobą by mu nie powiedzieć jak bardzo go kocha… Razem wpatrywali się sobie z nieodgadnionymi myślami w oczy.
- Mój Adonis… - szepnęła blondynka i ucałowała jego usta.
- Co? – zaczął śmiać się chłopak.
- No jesteś taki piękny… - westchnęła dziewczyna i zeskoczyła z jego rąk mierząc dłońmi jego muskularne ramiona.
- To ty jesteś piękna Len. Najpiękniejsza. – powiedział, musnął jej usta i sięgnął po koszulę, a Madlen walczyła z rumieńcami i motylami w brzuchu.
Kiedy w końcu udało im się doprowadzić do porządku, trzymając się za ręce ruszyli na zewnątrz, gdzie umówili się z Ane i Michaelem.
- Jezu… no w końcu! – Ana wzniosła ręce do góry. – Ileż się można seksić?
Lena popatrzyła na siebie z Thomasem, po czym wybuchli śmiechem.
- Siostra… naprawdę nie powinno interesować cię moje życie seksualne.
- Wiesz Ana… Thomas to długodystansowiec. – zachichotała młodsza, która nie chciała wyprowadzać przyjaciółki z błędu.
Ana pokręciła tylko głową.
- Ludzie… zachowajcie to dla siebie. Proszę was o jedno… zróbcie mi ładnych bratanków i bratanice.
- O to nie musisz się martwić biorąc pod uwagę fakt, że Madlen jest śliczną dziewczyną. – wtrącił Michi. – Gorzej jeśli wrodzą się do Morgiego… - zaśmiał się chłopak.
- Hayobeck jak ja cię… - Thomas nie dokończył, gdyż Lena zakryła mu usta dłonią odciągając blondyna od młodszego kolegi.
Puściła jednak oczko do przyjaciela, co nie umknęło Morgenowi. Zmierzył ją mroźnym spojrzeniem.
- Tylko moja… pamiętaj. – warknął jej do ucha i pociągnął w stronę restauracji, gdzie byli umówieni z rodzicami.
- Nie bądź bracie taki zazdrosny, bo ci żyłka nad okiem pęknie… - zaśmiała się tylko Ana i korzystając z uprzejmości Michaela chwyciła go pod rękę i ruszyli żwawym krokiem za parką.
Bardzo szybko znaleźli się u celu. Wchodząc do środka ”Gestisce Pri Zerjavu” ujrzeli przemiłe wnętrze. Troszkę ciemne, ale bardzo przytulne. Rodzice Morgensternów siedzieli przy oknie skąd można była obserwować skocznię. Gudrun na widok swych dzieci od razu się ożywiła, energicznie machając do nich ręką. Ana przykleiła sztuczny uśmiech i odmachała rodzicielce. Wiedziała, że będzie to ciężki obiad. W szczególności, gdyż była pewna poruszanych tematów przez matkę. Thomas również się uśmiechnął. Serdecznie spojrzał na Len, która nie mogła ukryć obaw przed konfrontacją. Ucałował ją czule w głowę, zapewniając, że wszystko będzie w porządku. Nie zastanawiając się zatem dłużej ruszyli w kierunku owego stolika. Ich pojawienie się zrobiło oczywiście niemały szum. Jednak na ich szczęście, goście restauracji jak i sama obsługa pozwoliła w spokoju spędzać czas i cieszyć się spotkaniem. Jak się potem okazało na nieszczęście Ane, która chciała stąd wyjść jak najszybciej.
- Siadajcie dzieci. – zaczęła Gudrun.
- Pozwoliliśmy sobie zamówić butelkę wina. Jest w końcu co oblewać. – oznajmił Franz patrząc na córkę i nalewając każdemu po kieliszku.
Lena natychmiast zasłoniła ręką swój kieliszek.
- Przepraszam, ale je niestety prowadzę.
- Masz prawo jazdy? – zapytała zaskoczona Gudrun.
- Lena… przyjechałaś tu autem? – zapytał zszokowany Thomas.
- Tak pani Morgenstern, prawo jazdy mam od kilku miesięcy. Na kurs poszłam miesiąc przed 18 urodzinami, a miesiąc po nich już byłam prawomocnym kierowcą. – oznajmiła z uśmiechem spoglądając na kobietę, a potem chwyciła blondyna za rękę. – Tom… a jak inaczej miałam się tu dostać? Ekhm… troszeczkę mi się spieszyło. I miałam małą przygodę, ale o tym potem. - powiedziała i uciszyła go jednym spojrzeniem kiedy chłopak zaczynał dopytywać o jaką przygodę chodziło.
- Dobrze więc… - zaczął Morgi. – Zrobimy tak, że ja poprowadzę w drodze powrotnej, a ty Lena możesz się napić. – oznajmił podając jej swoją lampkę.
Dziewczyna nie protestowała, ponieważ wiedziała, że nie ma co z nim dyskutować w tej kwestii. Po drugie co tu dużo mówić… czuła się bezpieczniej, kiedy to on zasiadał za kierownicą.
- Zaraz, zaraz… ale jakie ty prowadzisz. Thomas to ty nie wracasz do domu? – dopytywała się Gudrun.
Kiedy Thom miał zamiar odpowiadać, akurat nadszedł kelner z kartami. Rodzice skoczków już wcześniej się namyślili, dlatego Franz zamówił deskę tutejszych smakołyków. Każdy złożył zamówienie jeśli chodzi o napoje, po czym zajrzeli do kart.
- Lena… czy ja mogę jechać z wami? – szepnęła nagle Ana do ucha młodszej. – Proszę… Oszczędź mi tego piekła.
- Oczywiście kochana… A do Los Angeles z nami lecisz? Bo jeśli tak to muszę zarezerwować dla ciebie bilet. – odszeptała blondynka.
Ana ścisnęła mocniej rękę przyjaciółki z podekscytowania. Mało tam nie pisnęła ze szczęścia, uspokoiła się jednak obserwując kątem oka matkę. Było jej niezręcznie pytać o współtowarzyszenie w ich podróży, dlatego bardzo się cieszyła, kiedy Madlen sama to zaproponowała. Tego właśnie potrzebowała… wyjazdu… odpoczynku… samotności… z dala od Gregora.
- Lena nie chcę wam przeszkadzać…
- Ana! Uspokój się… Jakie przeszkadzać? – powiedziała, po czym wstała, na co ku jej totalnemu zaskoczeniu Morgi podniósł się razem z nią.
Spojrzała na niego pełna uznania.
- Przepraszam państwa na momencik. Muszę wykonać ważny telefon. – oznajmiła, po czym chwyciła Toma za ramię szybko mu pokrótce wszystko tłumacząc.
Morgi uśmiechnął się jedynie, po czym musnął jej usta i pozwolił odejść. Kiedy wróciła, wszyscy byli pochłonięci rozmową o minionym sezonie.
- Pytałaś mamo czemu Thomas jedzie z Madlen. Otóż Lena ma jutro Mistrzostwa Świata w Łyżwiarstwie Figurowym i jak mniemam Thomas leci z nią do Los Angeles. – oznajmiła Ana kiedy Lena zajęła już swoje miejsce.
- Samolot mamy o 24. – powiedział Thomas. – I Ana leci z nami.
- Żartujecie sobie? – wypaliła Gudrun.
- Lena… Mistrzostwa? To pięknie. Rodzice są pewnie dumni z ciebie. My oczywiście będziemy trzymać za ciebie kciuki. – powiedział szybko Franz chwytając żonę za dłoń.
- Bardzo panu dziękuję… - szepnęła, ale w słowa weszła jej starsza kobieta.
- Jak wy sobie to wyobrażacie… Nie było was w domu od ilu miesięcy. Myślałam, że po sezonie w końcu odwiedzicie swych starych rodziców… Że wrócicie do domu. Ileż można siedzieć na głowie biednemu Martinowi?
- Gudrun uspokój się… Ana i Thomas chcą wspierać Madlen, to zrozumiałe. Ale pewnie jadą tam też odpocząć. Wiesz jaki był wymagający ten sezon. Ty jako matka powinnaś to zrozumieć.
- Odpocząć mogą w domu Franz.
- Mamo to tylko kilka dni. Obiecuję, że potem zwalimy wam się na głowę ile tylko będziecie chcieli. – interweniował Thomas.
- Och Tom… chociaż ty myślisz o starej matce… kochany. – westchnęła łapiąc blondyna za rękę.
Tom uśmiechnął się jedynie i ucałował jej dłoń. Kiedy atmosfera troszkę się rozrzedziła, kelner przyniósł nagle zamówione dania. Lena zaskoczona spoglądała na swój talerz, ponieważ ona nic nie zamawiała. Tom wytłumaczył jej, że zdecydował za nią kiedy ona zamawiała bilet dla Ane. Dziewczyna uśmiechnęła się jedynie na widok placków ziemniaczanych i zaczęła smacznie zajadać. Rozmowy zeszły na bardziej neutralny grunt. Rodzice najpierw wypytali Len o jej karierę łyżwiarki, a potem na tapetę wszedł młody Michael, który musiał oczywiście opowiedzieć skąd wziął się u niego pomysł skoków. Państwo Morgenstern byli oczywiście oczarowani osiągnięciami Leny oraz pod wrażeniem determinacji chłopaka.
- Pamiętam jak Thomas kiedyś walczył o swoje miejsce w kadrze A. – zaczęła wspominać Gudrun.
- Tak. Było ciężko, ale opłaciło się. To dzięki wam jestem tu gdzie jestem. – powiedział Thomas, a do oczu Gudrun naszły łzy.
Nigdy bowiem jeszcze nie zachowywał się w ten sposób. Patrzyła na niego jak urzeczona… całowanie po rękach… ta delikatność i wrażliwość. Spojrzała na wpatrzoną w niego jak w obrazek Madlen i uśmiechnęła się. Jeśli to ta dziewczyna miała na jej syna taki wpływ, to kobieta postanowiła, że da blondynce szansę. Kto wie… może jednak da jej synowi szczęście.
- Michael… a ty wybierasz się z naszą trójką do LA? – zapytała nagle.
- Niestety muszę dziś wracać do domu. – powiedział. – Bardzo przepraszam cię Len. Chciałbym móc cię wspierać, ale muszę wracać do rodziny… zająć się szkołą. – skierował do młodszej. – Po drugie pani Morgenstern wydaje mi się, że niepotrzebnie zajmował bym tylko Ane głowę kiedy ona potrzebuje teraz odpocząć… pobyć trochę sama… wszystko sobie przemyśleć.
- Co masz na myśli? – dopytywała Gudrun.
- Aj mamo… - wyrwała się Ana.
- Czy chodzi o Gregora? Tak? To z jego powodu? – Gudrun nie dawała za wygraną. – A nie mówi…
- Tak, tak mamo… Mówiłaś, mówiłaś. Nie moja wina, że trafiam jak trafiam… - Ana powoli zaczynała dostawać nerwów. - Możemy zmienić temat?
- Ana… to nic złego o tym rozmawiać.
- Ale ja nie chcę, nie rozumiesz? – podniosła głos blondynka.
- Gudrun… daj jej spokój. Nie przyszliśmy tutaj aby ich stresować, tylko po to aby miło spędzić czas. – upomniał kobietę Franz.
- Franz… ale nasze dzieci nie wiedzą co robią! Za dużo daliśmy im swobody… Najpierw Ana i jej nowy chłopak, który jak się okazuje był zwykłą pomyłką… potem te jej problemy zdrowotne, a na końcu afera z Thomasem. Nie! Ja więcej nie dam rady znieść!
- Mamo uspokój się… Ana nie jest już małą dziewczynką. Człowiek nie jest nieomylny. Powinniśmy uczyć się na błędach. – powiedział Thomas.
- I wyciągać z nich wnioski. – dodała Lena.
- Thomas jest z Len… są szczęśliwi. Pogódź się z tym mamo. – wtrąciła jeszcze Ana.
- Dobrze już dobrze… Jedzcie. – oznajmiła kobieta i zakończyła burzliwą dyskusję.
Potem każdy zajął się swoim talerzem, a Franz wszedł na bardziej neutralny grunt, którym była zbliżająca się wielkimi krokami matura dziewcząt i ich plany na przyszłość.
Dalsza część obiadu przebiegła już bez ekscesów. Matka Ane i Thomasa dała na wstrzymanie i już trzymała język za zębami, co wszystkim tu zgromadzonym było na rękę. Atmosfera się unormowała przez co w spokoju mogli dokończyć posiłek. Kiedy wybiła godzina 15 postanowili się zbierać, ponieważ punkt 16 miał wystartować bankiet zakańczający sezon, a Ana miała być jedną z głównych jego gwiazd. Kiedy przyszło do płacenia rachunku, przy stoliku ponownie zawrzało, gdyż Michael, Thomas oraz Franz wykłócali się, który powinien zapłacić za cały obiad. Tę walkę wygrał jednak najstarszy z towarzystwa i wyganiając pozostałych sam zostawił odpowiednią sumę wraz z napiwkiem, po czym ruszył za resztą. Nie obyło się jednak bez autografów i zdjęć… I to nie tylko jak by się mogło wydawać z Thomasem… Ana również zyskała swoich fanów. Zdarzyło się nawet, że niektóre młode dziewczęta kojarzyły już Michaela, czego efektem było jego podbudowane ego. Kilka osób gratulowało również Lenie i Tomowi życząc udanego życia, co naprawdę ich zaskoczyło. Potem rozdzielili się z rodzicami i szybszym krokiem ruszyli do hotelu.
- Wiecie… ja będę was już żegnał. – zaczął nagle Michael.
- Żartujesz prawda? – wypaliła Ana z wyrzutem. – Teraz chcesz mnie zostawić… Tuż przed imprezą? Michi proszę… Lena będzie bawić się z Thomasem… A ja zostanę sama jak palec… W dodatku będę musiała zdzierżyć jakoś osobę Gregora, który chcąc nie chcąc jest zwycięzcą tak samo jak ja… Na pewno będą kazali nam robić sobie wspólnie zdjęcia… Michelin proszę nie rób mi tego. – jęczała Ana.
Lena popatrzyła smutno na Thomasa. Nie zastanawiała się wcześniej jakie to ciężkie będzie dla Ane przejść przez te imprezę bez uszczerbku na sercu i zdrowiu psychicznym…
- Michael… jesteś tak samo skoczniem jak ja i Ana. Będziesz tam mile widziany. – oznajmił Thomas widząc upór w oczach Leny.
- Tak, tak! I ja cię zapraszam… jako mojego towarzysza. – dodała Ana.
- Michuś zgódź się. Pamiętasz jak dobrze bawiliśmy się na Słowacji? Albo w Polsce? Pomyśl jaka impreza cię ominie… - kontynuowała Lena, po czym zaśmiała się widząc minę Thomasa.
Chłopak przyciągnął ją bliżej siebie. Mimo to, iż wiedział, że tę dwójkę nic nie łączy, to za każdym razem brała go febra kiedy Lena spoufalała się z blondynem.
- No dobrze… skoro tak ładnie prosicie. – zaśmiał się młodszy. – Szkoda tylko, że nie będzie słowackiej śliwowicy. – tutaj dziewczyny również wybuchły śmiechem.
- Spokojnie… na pewno będzie inny alkohol równie mocny. – powiedziała Ana z uśmiechem biorąc blondyna pod rękę.
- Ale ja nie mam się w co ubrać… - przypomniał sobie nagle Michael.
- Spokojna twoja rozczochrana… Program „Ana vs Lena ubierają skoczków” uważam za rozpoczęty. – zaśmiała się starsza i pociągnęła kolegę w stronę wejścia do hotelu.
Lena z Tomem zaśmiali się tylko, po czym obejmując się ramionami ruszyli za parką do środka. Całą czwórką znaleźli się w pokoju Thomasa, który miał zamienić się w pomieszczenie do malowania, ubierania i strojenia się. Za zgodą Morgena, dziewczyny pożyczając od blondyna kilka ubrań, odpicowały Michaela. Lena pomogła Tomowi dobrać odpowiednią koszulę i krawat, po czym pomogła mu się ubrać. Nie skąpiła przy tym od pocałunków. Kiedy obie spoglądały zadowolone z siebie na odwalonych blondynów aż przybiły piątki. Widok był zachwycający, bowiem obaj wyglądali jak modele. Wysocy, szczuplutcy, błękitnoocy… ach. Dodać tylko, że obaj byli tylko ich. Z uśmiechami na ustach zabrały się za siebie. Postawiły dziś na prostotę i minimalizm. Ana pożyczyła Lenie czarną koronkową sukienkę, w końcu Madlen również nie miała nic ze sobą… znaczy miała, ale samochód był daleko pod skocznią… Ana również przyodziała małą czarną i obie z delikatnym makijażem i rozpuszczonymi włosami ułożonymi na szczotkę były gotowe na podbój dzisiejszego bankietu. Czarne szpilki podkreślały ich umięśnione, długie nogi co chłopcy oczywiście docenili przeciągłymi spojrzeniami i gwizdami. Thomas nie szczędząc czasu od razu chwycił w ramiona Madlen i złożył na jej ustach czułego buziaka oznajmiając jaka jest piękna. Ana szybko wyciągnęła aparat robiąc zakochanej parce zdjęcie, po czym ustawiła samowyzwalacz zachęcając przyjaciół do wspólnej fotki. Krótka sesja fotograficzna bardzo odprężyła całą czwórkę, dzięki czemu z pozytywnym nastawieniem opuścili pokój i ruszyli w kierunku sali restauracyjnej, na której miała odbyć się gala.


~~~


Hej Kochane! :)


Zapytacie co tak późno? A no miałyśmy problem z tytułem tego rozdziału... ;D Wstyd się przyznać, ale taka jest prawda. Teraz jednak już dodajemy i na spokojnie możecie oddać się miłej lekturze :) Chociaż teraz to już pewnie komentowaniu.


Pamiętamy jak jedna z Was, a mianowicie Skokomaniaczka zapytała co to będzie w rozdziale 69 :D I voila! Podobało się? Zadowolone? Czujecie tą nutkę niepewności przed imprezą kończącą sezon? Co się może wydarzyć? Może coś nieoczekiwanego? Tego oczywiście dowiemy się w następnym rozdziale :) Na który mamy nadzieję będziecie czekać.


Tak więc do następnego!


Buziaki :*


Ania&Madziusa

4 komentarze:

  1. Hej :-)

    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, fantastyczny...

    Może się powtórzę, ale kocham Madlen i Thomasa...
    Szczerze mówiąc nie dziwię się, że obydwoje nie mogą oderwać się od siebie, bo zwyczajnie nadrabiają stracony czas nie chcąc teraz stracić choćby jeden sekundy bez siebie...
    Mam wielką nadzieję, że między nimi już zawsze tak będzie i nic nie spróbuje zniszczyć łączącego ich uczucia...

    Jak ucieszyłam się, że rodzice Ann i Thoma przyjechali na ostatnie zawody by świętować sukcesy dzieci to tak w tym rozdziale Gudrun naprawdę mnie zdenerwowała swoim zachowaniem, bo może jak każda mama bardzo kocha i martwi się o swoje dzieci to jednak powinna wspierać córkę gdy cierpi po rozstaniu z ukochanym a nie wypominać jej, że ostrzegało się ją przed nim...
    Dobrze, że choć postanowiła dać szansę Lenie...

    Imprezka kończąca sezon? Oj czuje, że przy Michim na pewno będzie udana (mimo braku słowackiej śliwowicy) i zrobi wszystko by Ann choć trochę dobrze się bawiła przy obecności Gregora...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.

    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się!
    I przepraszam, że dopiero teraz, ale sesja jednak totalnie przeżera mi mózg, zabierając praktycznie cały wolny czas. Nie gniewacie się, co?
    Rozdział cudny, jak zwykle. Tak w ogóle, bardzo podoba mi się tytuł. Nie wiem, dlaczego, ale... tak po prostu, jakoś pasuje :)
    Strasznie się cieszę, że między Leną a Thomasem wszystko się ułożyło. Że jest tak pięknie, bo aż oczy się radują, kiedy czyta się takie słodkości :D Sporo razem przeszli, więc tym bardziej teraz potrzebują się nacieszyć swoją obecnością. Oby dalej było już tylko lepiej i nigdy nic więcej się tam nie popsuło.
    Gudrun... no dobrze, jakoś ją rozumiem, ale niektóre uwagi powinna pozostawić dla siebie, to było niezbyt sympatyczne zagranie z jej strony.
    Szykuje się imprezka? Jestem na tak! :D
    Weny, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Skokomaniaczka16 czerwca 2017 13:28

    Cześć!
    Ogromnie Was przepraszam i proszę o wybaczenie, że dopiero teraz się zjawiam, ale.. no same doskonale wiecie, jak to u mnie bywa w ostatnim czasie. Chciałabym zrobić tyle rzeczy, a jakoś nie wychodzi.. no ale trudno! Przejdźmy do tego, co podziało się wyżej :)
    Wiecie, że kiedyś ogromnie uwielbiałam obie pary. No i teraz bardzo się cieszę, że pomiędzy Leną a Thomasem zaczęło się układać, aczkolwiek.. nie wiem.. czytając mam wrażenie, że ta relacja jest inna niż wcześniej. Co nie znaczy, że gorsza! Jest tak samo słodko i przyjemnie, ale inaczej. Chociaż to też bardzo mi się podoba :)
    I jeszcze ta Gudrun.. nie wiem.. może jak będę mieć dzieci to się wypowiem na temat jej zachowania i jej uwag.
    No cóż Kochane.. trzymajcie się, piszcie dalej i widzimy się w kolejnym!
    Buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Z duuużym opóźnieniem i bez usprawiedliwienia :p ale melduję się.

    Rozdział to miód na moje serce jeśli chodzi o Lenę i Thomasa - co prawda z wyłączeniem przyszłej teściowej, która swoją drogą powinna się chyba udać do okulisty, bo szczęście aż bije od tych młodych ludzi, więc co to za komentarze? To dorośli ludzie, ja rozumiem serce matki itd... ale każdy w końcu kiedyś wyfruwa.

    Ane - ta dziewczyna chwilowo ma deficyt szczęścia, ale mam nadzieję, że to już niedługo się zmieni w cały puchar tego towaru, w końcu kto jak kto ale ona zdecydowanie na to zasługuje także kto wie, może Michi ruszy na podbój jej serducha :D

    Pozdrowienia i do następnego Dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń