wtorek, 22 sierpnia 2017

76. Najtrudniejszy pierwszy krok...

- Ana możesz mi wyjaśnić o co tutaj chodzi? - dziewczyna ujrzała strapione oczy rodziców. Martwili się i to na serio, zresztą ona sama też nie znała powodów nagonki, która miała zniszczyć ich dobre imię.
- Myślisz, że ja to rozumiem? To paskudne pomówienia, które trzeba jak najszybciej wyjaśnić...
- Co zamierzasz drogie dziecko?
- Ja? Nie zostawię tego bez rozwiązania, zniszczę każdego kto dopuścił się takich oszczerstw!
- Ana nie rób głupstw...
- Nie tato, jak my tego nie załatwimy to wejdą mi na głowę. Nie po to tak ciężko pracowaliśmy, by ktoś mógł rzucić na nas wiadro pomyj... - dziewczyna mimowolnie spojrzała na telefon leżący na stole.
Nie chciała tak szybko nawiązywać kontaktu z Gregorem, ale sytuacja bez wyjścia wymagała radykalnych rozwiązań. Wędrując w te i z powrotem podjęła decyzję od czego zacznie.
- Idę zadzwonić do Gregora, czas podjąć jakieś działania.
- Do Gregora? Ana, przecież obiecałaś... - usłyszała tekst matki, którego się wyjątkowo spodziewała.
- Wiem mamo, ale... Musimy pokonać wroga razem. - blondynka wyraźnie zaakcentowała ostatni wyraz zdania ruszając ku górze.
Z uśmiechem na ustach wyleciała dobrze znane sobie cyfry uznając, iż nie czas myśleć o bolesnych ranach przeszłości...


Tymczasem Thomas wraz z Madlen wsiadali do hotelowej windy. Morgi trzymał rękę nisko na plecach Leny chcąc w ten sposób utrzymać kontakt fizyczny, ale i czerpał z tego niemałą satysfakcję. Ona miała iść tam gdzie on ją poprowadził. Blondynka nadal czuła mrowienia na skórze i przeszywające uczucie pociągu, ale starała się powstrzymywać… Powstrzymywać przed rzuceniem na niego. Oparła się plecami o chłodną taflę lustra i przymknęła oczy. Kiedy je otworzyła, skoczek stał naprzeciw niej i bezceremonialnie pozbywał się swojego krawatu. Lena ciężko przełknęła ślinę i zanim on zdążył ją chwycić, wyskoczyła z małego pomieszczenia, kiedy zatrzymało się na odpowiednim piętrzę. Nie czekając na niego pomknęła w stronę pokoju, który razem dzielili. Co robić? Jak to zatrzymać? Dziewczyna drżącymi rękoma poszukiwała kluczy w swej małej torebce, a Thomas idąc beztrosko, wpatrywał się zawzięcie w jej poczynania. Drażniło ją to jeszcze bardziej. Fakt, że on zachowywał się tak spokojnie… Kiedy ona nijak nie mogła wpłynąć na swoje zmysły. Kiedy przekroczyli próg wspólnego pokoju, Lena nerwowo zaczęła rozglądać się za czymś co mogło by uratować ją z tej sytuacji… Myśli, które miała jeszcze jakiś czas temu, żeby dać się ponieść emocjom, odeszły gdzieś na dobre… Czuła się zestresowana i niepewna swych poczynań. Nagle poczuła dłonie na swoim brzuchu, a zniewalający zapach jego perfum pomieszany z zapachem alkoholu na chwilę omamił jej świadomość.
- Chodźmy potańczyć! – wypaliła nagle, kiedy usta Thomasa czule muskały skórę jej karku.
- Przecież przed chwilą wróciliśmy z tańców. – zaśmiał się blondyn.
- No tak, ale ja mówię o klubie… - Madlen mocno chwyciła się swojego pomysłu, odwracając się do chłopaka i zarzucając mu ręce na szyję. – No wiesz… Mniej zobowiązujące stroje… Bardziej skoczna muzyka i alkohol…
- Ale ty masz jutro pokaz, a sama mówiłaś… Piłeś? Nie jedź. – puścił jej oczko.
- Thomas… - zaczęła zmysłowo. - Jesteśmy w LA i nie wierzę, że nie odwiedziliśmy żadnego klubu… To nasza ostatnia szansa.
- Przecież możemy tu zostać jeszcze kilka dni.
- Nie daj się prosić. – powiedziała stanowczo wyrywając się z jego uścisku.
Było wiadomo, że Morgen jest na przegranej pozycji. Lena wytoczyła swoje ostatnie działo. Otworzyła szafę i wyciągnęła z niej sukienkę. W sumie to kawałek materiału. Krwisto czerwoną, obcisłą niczym druga skórą sukienkę bez ramiączek, w połowę ud…
- Na pewno masz ochotę zobaczyć w tym swoją dziewczynę… - przeciągnęła ostatnie dwa słowa.
- Bardziej mam ochotę zobaczyć ją bez niej. – odbił pałeczkę Thomas.
- Może po powrocie… - zaśmiała się Lena, szybko ucałowała jego policzek, po czym po prostu zaczęła się przebierać.
Morgen patrzył zaskoczony jej nagłą zmianą planów jak i humoru. Wiedział, że blondynka ma w sobie jakąś blokadę, która nie pozwala jej iść na przód i nie to, że chciał ją do czegoś przekonywać. Martwił się po prostu powodem. Czy nie udowodnił jej, że mu zależy? Że może mu zaufać? O co tak naprawdę tu chodziło? Tom patrzył na jej nienaganną sylwetkę i sam się sobie dziwił. Czym on sobie na nią zasłużył? Uśmiechnął się pod nosem, akurat wtedy kiedy Lena odwróciła się do niego. Spojrzał w jej oczy. Zdecydowanie, które jeszcze chwilę temu w nich widział zastępowała masa wątpliwości przemieszanych z pożądaniem. Zrobił krok w jej stronę, po czym stanął i przejął zamek od jej sukienki. Pomógł jej go zasunąć, po czym nie przerywając kontaktu wzrokowego zaczął odpinać guziki od swej koszuli. Lena nagle złapała go za dłonie.
- Lubię ją… zostań w niej. – szepnęła.
- Dobrze. – odrzekł spokojnie i schował jej kosmyk włosów za ucho. – Zrobimy co tylko będziesz chciała. – dodał mając nadzieję, że zrozumie przesłanie. – I nie zrobimy nic czego nie chcesz. – szepnął na koniec, po czym musnął jej usta i odszedł w poszukiwaniu mniej eleganckich spodni.
Lena uśmiechnęła się. Miała bowiem nadzieję, że to co powiedział jest prawdą i że nie zniechęci się czekaniem… na nią i jej ciało.
W momencie kiedy ona ruszyła do łazienki Thomas zdał sobie z czegoś sprawę… Z tego czego potrzebowała Lena. A potrzebowała deklaracji… Deklaracji i wyznań, na które Thomas nie był jeszcze gotowy…


Tymczasem w sali szpitalnej w Hochrum wrzało od nerwowej atmosfery.
- Marcus możesz mi wyjaśnić co to ma znaczyć? Konferencja, która wymyka się spod kontroli?! - wrzasnął szatyn trzaskając ręką o stół.
Nie spodziewał się, że sezon, który był marzeniem może stać się przerażającym koszmarem w jednej chwili.
- Gregor, przecież nikt nie mógł przewidzieć co się wydarzy... To była konferencja otwarta. - usłyszał chłopak od swego managera.
- Wiesz co Marcus to nie ma znaczenia. Chcą cię zgnoić to i tak znajdą na to sposób. Nie daruję, jak Boga kocham nie daruję. Znajdę drani i jeszcze pożałują!
- Gregor spokojnie... - chłopak słysząc słowa wujka żachnął się.
Jak mógł być spokojny kiedy wszystko zaczyna rozpadać się jak domek z kart. Najpierw utrata dziewczyny, odrzucenie przyjaciół, a teraz jeszcze takie podłe oszczerstwa.
- Marcus ja nie potrafię wrzucić na luz. Ktoś kto chce zrujnować mnie poniesie konsekwencje... - kolejny raz trzaskając dłonią w parapet oddał się myśleniu dlaczego jego to wszystko spotyka...
Dlaczego winą jest też obciążona Ana – osoba, którą kochał i szanował. Był w 100 procentach pewien jej szczerości i czystości. Wiedział, iż razem udało im osiągnąć się powzięte cele w uczciwej walce. Obiecał sobie, że zrobi wszystko co w jego mocy by udowodnić jej niewinność - wszystko byle by dziewczyna nie miała najmniejszych problemów. Bardziej niż on liczyła się ona... Chciał jej pomóc, na nowo przywrócić jej dobre imię. Tylko jak tego dokonać? To pytanie było największą zagadką. Sam również miał czyste sumienie... Dlaczego więc miał płacić za głupie pomówienia? Odwracając się na pięcie spojrzał na leżący na stoliku telefon. Zadzwonić czy nie? Przecież obiecał jej dać czas... Swoją drogą sytuacja wymknęła się znacząco spod kontroli, a tylko we dwoje mogli odszukać i pokonać wroga. Bez dwóch zdań byli sobie teraz potrzebni. On słowa dotrzymał, media niekoniecznie. Z uśmiechem chwycił w dłoń telefon nerwowo obracając go w dłoni. A może to ma być szansa od losu by ponownie wzniecić ich uczucia? Wibrujący telefon przerwał zadumę skoczka. Widząc nazwę dzwoniącego kontaktu uśmiechnął się na samą myśl. A więc jednak... Sama podjęła decyzję - nowy etap w ich życiu czas zacząć.


Wracając na drugą stronę półkuli…


Po niespełna 15 minutach Lena w asekuracji Thomasa pokonywała kolejne metry w swych czarnych, 10 centymetrowych szpilkach. Uśmiechnięta od ucha do ucha z powodu przystojniaka, którego miała u boku kroczyła w świat totalnego odprężenia, gdzie miała zamiar trochę zaszaleć i celebrować swoje dzisiejsze zwycięstwo. Może i miała jutro kolejny występ, ale co z tego? Teraz liczyło się to, że jest szczęśliwa, a Thomas? Udowadniał jej z każdą minutą, że jest jej oddany i utwierdzało ją to w przekonaniu, że jutrzejszy występ będzie miał sens.
- Margaritę dla tej pani. – powiedział Morgi kiedy już pokonali dystans dzielący ich hotel z klubem oraz bramki pilnowane przez kilku mięśniaków.
Którzy jak się spodziewał, rozpłynęli się pod wpływem jej proszącego wzroku, wyglądu, a przede wszystkim tytułów, dlatego też weszli bez kolejki.
- Nie, nie, nie… ta pani poprosi 4 tequile. – uśmiechnęła się zawadiacko zasiadając na wysokim krzesełku przy barze zakładając nogę na nogę, by doprowadzić Morgena do szewskiej pasji.
On zmierzył jej długie nogi gorącym spojrzeniem, po czym złączył wzrok z głębią błękitu jej oczu.
- Jesteś pewna?
- Jak tego, że cię kocham. – pomyślała, ale tylko uśmiechnęła się tajemniczo, po czym ucałowała przeciągle jego usta i wzięła w dłoń jeden z kieliszków. – Za nas Thomas… Niech to trwa nigdy się nie kończy. – zaproponowała toast.
- Nigdy. – dodał twardo blondyn, przytulając się do dziewczyny, kładąc tym samym rękę nisko na jej plecach i stukając o jej kieliszek przechylił całą zawartość przezroczystego płynu ówcześnie zlizując sól z dłoni blondynki, a następnie przegryzł to przygotowaną przez barmana cytryną.
Lena wykonała podobną czynność, po czym sięgnęła po kolejny puchar.
- Za mistrzynię. – powiedział tym razem Thomas.
- I mistrza. – dodała szybko Lena i ponownie uraczyli się trunkiem.
Lena oblizała swoje kwaśne od cytryny wargi i kiedy DJ puścił kolejną piosenkę ona szybko zeskoczyła z krzesełka i złączyła swą drobną dłoń z mocnym uściskiem Thomasa. Pociągnęła go tym samym na parkiet unosząc jedną rękę do góry jakby w ten sposób torowała sobie przejście. Idąc już delikatnie kręciła swymi biodrami i co chwila odwracała się do chłopaka, który mierzył ponętnym spojrzeniem jej figurę i szedł za nią w ciemno. Nim Morgi się obejrzał, dziewczyna zarzuciła mu ramiona na szyję i kokieteryjnie się uśmiechnęła. Oj… niech ta noc trwa, bo będzie się działo… Pomyślał Thomas i z zawadiackim uśmiechem chwycił swą gorącą partnerkę za pośladki i przyciągając ją bliżej siebie, rozpoczął taniec ich rozgrzanych ciał.
Mistrzowska para spędziła w klubie dobre dwie godziny. Tańcząc, pijąc i dobrze się bawiąc, ale przede wszystkim prowokując się do dalszych łóżkowych poczynań. Madlen postawiła wystawić Thomasa na próbę wykorzystując swoją seksualność. W tańcu nie szczędziła namiętnych pocałunków, odważnych dotyków czy zmysłowych otarć. Morgen bardzo szybko odkrył jej zamiary i brnął w tę grę coraz bardziej. Co rusz dotykał ją w bardziej intymnych miejscach. Sukienkę miała bardzo krótką co tylko mu to ułatwiało. Postanowił jednak, że nie zrobi nic czego ona by nie chciała. No chyba, że go poprosi… A to jak się okazało, nastąpiło bardzo szybko…


***


- Halo... - rozpoczął szatyn oczekując jakiejkolwiek reakcji po drugiej stronie słuchawki.
Odpowiedziała mu głucha cisza. Więc jednak nie była do końca pewna co robi. Chłopak ponownie z uśmiechem zagadał do telefonu.
- Halo?
- Cześć Gregor... Tu Ana. - głos dziewczyny zdradzał mieszane uczucia.
Wiedziała, że muszą się spotkać, ale nikt nie spodziewał się, że nastąpi to tak szybko. Szatyn próbując rozładować wyczuwalne napięcie delikatnie rzucił.
- Twój głos rozpoznam wszędzie, bez względu na to gdzie byś była. Witaj Ane.
- Greg widać, że ciebie jak zawsze żarty się trzymają. Jak ty się czujesz?
- Hmm pytasz jak... Fizycznie prócz bólu jest okej, gorzej z psychiką po dzisiejszej konferencji.
- Wiesz po co tak naprawdę dzwonię prawda?
- Ana, nie pozwolę im Cię skrzywdzić, zrobię wszystko co w mej mocy by oczyścić Twe imię... - dziewczyna poczuła przyjemny dreszcz na swojej skórze.
Więc jednak dalej mu zależy... Chce jej bronić, nie myśląc nawet o sobie. To było zupełnie coś nowego, ale nie mogła zaprzeczyć, miłego... Chwilową cisze przerwały ponowne jej słowa.
- Wiem, że razem jesteśmy w stanie tego dokonać, ja również wiem, że Ty...
- Doskonale wiedziałem, że połączymy siły w tej walce...
- Greg ja Ci wierzę, wierzę Nam, czas szybko rozwiązać te zagadkę. Spotkajmy się może w poniedziałek i coś ustalimy? - szatyn mimowolnie się uśmiechnął.
Wierzyła mu, ufała mu, a nic innego... Tak naprawdę nie miało znaczenia. Dziewczyna, którą kochał na nowo dała zielone światło dla wspólnych spotkań i działań. Niczego innego nie pragnął, jak tylko zawalczyć o szczęście - ich wspólne szczęście...
- Jasne będę na Ciebie czekał w miejscu, które najbardziej lubimy. Trzymaj się Ana.
Po miłym pożegnaniu położył telefon na stole rozważając czy oby na pewno życie nie daje im ponownej szansy na pojednanie...
Tymczasem Ana padła na łóżko jak kłoda. Czyżby Gregor stawił sobie za punkt honoru obronę jej imienia? Dlaczego akurat ona, skoro sam również miał problemy? Nie mogła zaprzeczyć, że jej to zaimponowało. Szatyn od ostatnich akcji zdecydowanie zaczął zmieniać się na lepsze... Nie liczyło się jego ego tylko ktoś inny. Z zadumy blondynkę wyrwał ponowny dźwięk telefonu. Widząc nazwę kontaktu pokręciła głową wyrażając nerwowe emocje. Wiedziała, że prawdziwe akcje zaczną się dziać od momentu gdy odbierze, ale nie miała wyboru. Alex był człowiekiem od wszystkiego. Szybko wcisnęła zieloną słuchawkę pozwalając rozmówcy nawiązać kontakt.
- Cześć Ana, zapewne domyślasz się dlaczego dzwonię?
- Nie sposób nie wiedzieć Alex... Niezły klops nieprawdaż?
- Ana doskonale wiemy ile pracy nas to wszystko kosztowało, nie mamy wątpliwości co do Waszych wyników.
- Dzięki trenerze, wsparcie na pewno się przyda, chociaż czeka nas ciężka batalia.
- Ana pamiętaj, nie róbcie niczego na własną rękę. Żadnych działań, żadnych wywiadów, nic nie kombinuj...
- Alex, ale...
- Pamiętaj. Nic nie rób, czekaj na nowiny. Do zobaczenia!
Dziewczyna ponownie spojrzała na telefon gdzie rozlegał się dźwięk meldujący o zakończeniu rozmowy. Czy on oszalał? Nic nie robić? To zupełnie nie w jej stylu... Obiecała zemstę więc na pewno ją zrealizuje bez względu na wszystko. Była pewna, że wraz z Gregorem znajdą sprawcę i oczyszczą się z zarzutów, które były im stawiane. Mimo trudnego dnia postanowiła ponownie wykorzystać swój telefon by zadzwonić do Leny, pełna przekonania, iż ona doda jej niezbędnych sił potrzebnych do dalszej walki.


A Lena? Ponownie dzisiejszego dnia poczuła chłód lustra na plecach. Jednak mało ją to obeszło za sprawą ust Thomasa, które tak intensywnie wpijały się w jej wargi. Nie czuła podłoża pod stopami, co jeszcze bardziej pozwalało oddać się rozkoszy jaką sprawiał jej blondyn. Chłopak trzymał ją jedną ręką za pośladki, opierając o ścianę windy aby pomóc sobie z jej ciężarem, a drugą ręką szukał zapięcia od jej sukienki. Madlen obejmowała go nogami w pasie, a rękami błądziła po jego włosach raz po raz delikatnie za nie ciągnąc by potem chwytać jego twarz w dłonie i pogłębiać pocałunki. Kiedy Tom zszedł na jej szyję, z ust Leny wydobyło się ciche westchnienie.
- Och Thomas… proszę… - szepnęła odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy.
A jemu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Słysząc charakterystyczne piknięcie, które oznaczało dojazd do wybranego piętra, chwycił obiema rękami ciało Leny i nadal nie odrywając ust od jej warg, szedł w kierunku zajmowanego przez nich pokoju. Czy byli pijani? Czy to wszystko było spowodowane upojeniem alkoholowym? Żadne z nich nie zaprzątało sobie tym głowy. Lena chciała jak najszybciej pozbyć się ubrań Thomasa, a blondyn marzył tylko o tym by się w niej zatracić. Kiedy postawił ją na podłodze i rozpoczął poszukiwania klucza, ona dobrała się do jego koszuli.
- Szybciej Thomas… - jęknęła nie mogąc poradzić sobie z guzikami i ponownie zarzuciła mu ręce na ramiona wręcz wpychając go do pokoju, kiedy jemu udało się już otworzyć drzwi.
Morgi jeszcze nie zdążył złapać równowagi kiedy Lena rzuciła się na niego z pocałunkami. W efekcie zrzucili wszystko co było na stoliku obok wejścia. Jednak żadne z nich nie zwróciło na to większej uwagi. Tom chwycił ją w swoje ramiona i mocnym ruchem odwrócił w stronę ściany. Ponownie wykorzystując jej powierzchnię, oparł tam Len i kontynuował poszukiwania zamka błyskawicznego jej sukienki. Okazało się to zbyt trudną czynnością, więc dziewczyna przejęła inicjatywę. Obróciła go o 180 stopni i tym razem to ona wykorzystała powierzchnię ściany. Zachęcona panującą ciemnością w pokoju nie namyślając się długo chwyciła poły koszuli Thomasa i pociągnęła. Guziki rozsypały się po całej podłodze, a dźwięk rozrywanego materiału był muzyką dla uszu blondynki. Kiedy poczuła pod dłońmi jego gładką skórę, jęknęła uradowana, po czym ponownie rozpoczęła taniec idealnie współpracujących ust, by potem skupiać się na jego torsie. Thomas ściskał jej pupę odpowiadając na każdy pocałunek, a ona błądziła dłońmi po jego klatce, by po chwili wsunąć dłonie na jego ramiona chcąc w ten sposób pozbawić go porwanej koszuli. Kiedy się z tym uporała jej ręce pomknęły w stronę jego paska. Po chwili spodnie Thomasa zsunęły się na podłogę, a Lena nie czekając na nic ulokowała swoje dłonie na jego pośladkach chcąc go pozbawić ostatniej części garderoby. Mruknęła z zadowoleniem, lecz po chwili to ona ponownie czuła zimną ścianę. Morgen nie mając zamiaru dalej poszukiwać jej suwaka, podciągnął jej sukienkę jednym ruchem i przycisnął ją mocniej do ściany. Zaczął zapamiętale całować jej usta rękoma pozbawiając jej dolnej części bielizny. Kiedy mu się to udało, stopą odrzucił resztę swoich ubrań, po czym chwycił ramiona Leny i zarzucił sobie na szyję jednocześnie delikatnie unosząc ją do góry, przez co dziewczyna musiała lekko rozszerzyć nogi. Już miał rozpocząć ich nowy rozdział w życiu kiedy otworzył nagle oczy… Co on robi? Co oni robią? To nie tak miało wyglądać… Ona jest pijana. Ostatki zdrowego rozsądku nie pozwoliły mu działać dalej. Spojrzał w oczy Leny, które w mroku nadal się skrzyły i poczuł bardzo szybkie bicie jej serca… Oddychała bardzo szybko i bardzo płytko, a jej zapach nadal obezwładniał mu zmysły. Nie. Mają to zapamiętać do końca życia… Z ciężkim sercem odsunął się od ciała dziewczyny będąc w szoku co właśnie zrobił i co przed chwilą miało się stać. Natomiast Lena poczuła jakby ktoś dał jej w twarz, co ją natychmiast otrzeźwiło. Drżącą ręką zaświeciła światło, po czym ujrzała Thomasa w pełnej okazałości tak jak go Bóg stworzył patrzącego na nią z przerażeniem. Myśli Leny pobiegły w całkiem innym kierunku niż myśli Thomasa… Do oczu naszły jej łzy, a Morgi zdał sobie sprawę, że ona właśnie pomyślała, że on jej nie chce. Nie, nie, nie! To nie tak! Myśli pognały zanim zdążył je wypowiedzieć, ale Lena już zniknęła za drzwiami łazienki zanosząc się łzami...


~~~


Hello!


Jak miło dodawać nowy rozdział... Z takimi uniesieniami, ale i wtopami? Tak to chyba dobre określenie tego co miało tutaj miejsce. Mamy nadzieję, że nie rozczarowałyśmy tym co zostało przedstawione? Morgeny szaleją, szaleją i chciałoby się rzec idą na całość, ale... Co ten Morgi nawyprawiał?! Tak się powstrzymać? Dlaczego? I czy to nie okaże się gwoździem dla tego związku...


Co do afery Gregora i Ane - sprawy są na ostrzu noża i coś nam się wydaje, nie będzie to łatwe i szybkie ogarnięcie tematu. Czy myślicie, że takie wydarzenie może być czymś przełomowym? Czy pan Schlierenzauer wyklęty przez Morgensternów pomoże odzyskać honor ukochanej i tym samym drogę do jej serca? Brzmi jak zapowiedź kolejnego odcinka serialu... Ale niech tak zostanie, bo nakręcamy mocniej spiralę wydarzeń ;D Teraz od Was Kochane zależy jak szybko dowiecie się co dalej... Czekamy wytrwale na Waszą obecność i niebanalne komentarze, które zmotywują nas do działania :*


Pozdrawiamy serdecznie!


Ania&Madziusa


P.S. Przepraszamy za tę końcówkę, w pierwotnej wersji ten rozdział miał wyglądać inaczej, ale... My lubimy kończyć w takich momentach! ;D  Nie no, prawda taka, że ja Madziusa zgubiłam po drodze spory fragment... nieważne xD I musiałam na nowo jakoś to podzielić. Ania Was tu nastraszyła, ale uwierzcie... z Morgenami nie będzie aż tak źle ;P Żadnego gwoździa nie będzie xD Przepraszamy również za obsuwę czasową, ale dużo się ostatnio dzieje... wakacje, brak czasu i przede wszystkim brak pomysłu na tytuł... Ale Ania ogólnie dobre zapodała stwierdzenie: Teraz od Was Kochane zależy jak szybko dowiecie się co dalej... Więc, do dzieła! :*


P.S.2. Życzenia urodzinowe mile widziane ^^

4 komentarze:

  1. Hejka dziewczyny :)
    Jak zawsze dużo się dzieje ;) ach te Morgeny, Thomas na pewno porozmawia z Lena powie jej że nie jest tak jak jej się wydaje i znowu będą szczęśliwi. Lena kocha Thomasa a on kocha ją mimo że nie potrafi jej tego jeszcze powiedzieć.
    Ktoś tu chce chyba namieszać w życiu Any i Gregora. Coś mi się wydaje że Ana i tak nie posłucha Alexa i będzie działać a Gregor razem z nią.
    Co prawda nie wiem która z was ma urodziny;) ale życzę wszystkiego najlepszego i oczywiście jak najwięcej weny :)
    Pozdrawiam was dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochane :-D


    Rozdział jak i całe opowiadanie cudowny, fantastyczny, choć jak dla mnie był za krótki…

    Oj Morgeny tak szaleją, że samej mi gorąco i nie potrafię przestać się uśmiechać do monitora…
    Mimo, że nie mogłam i nadal nie mogę doczekać się kiedy pójdą na całość to jednak cieszę się, że nie zrobili tego, bo faktycznie nie powinni przy swoim pierwszym razie być pod znaczącym wpływem alkoholu… Tylko szkoda, że Thomas otrzeźwiając od razu nie porozmawiał z Lenką…
    Mam nadzieję, że obydwoje szybko pomówią ze sobą i nie będzie żadnych zgrzytów pomiędzy nimi…

    A co do Gregora i Ann to cieszę się, że postanowili połączyć siły by dowiedzieć się kto jest odpowiedzialny za tę aferę , ale strasznie boję się czy nie pogorszą tej całej sytuacji biorąc spawy w swoje ręce…
    Aczkolwiek liczę po cichu, że wspólne rozwiązywanie tej całej sprawy przybliży ich do siebie i pozwoli Ann na nowo zaufać chłopakowi…


    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA :* <3


    P.S. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Dużo zdrowia, samych pogodnych dni i nieustającej weny :-) :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Dziewczyny, rozdział zdecydowanie za krótki jak na takie wydarzenia...No tym razem Thomas będzie musiał się wspiąć na wyżyny swojej elokwencji i nie wiem co będzie musiał zrobić, aby na spokojnie wytłumaczyć Lenie swoje intencje. Rozumiem, że chłopak chciał, aby to była dla nich (a w szczególności dla Leny) magiczna chwila, którą zapamiętają do końca życia. Szkoda tylko, że ten czerwony napis "stop" wyświetlił się tak późno...Czas chyba na poważną rozmowę i zdefiniowanie uczuć między nimi, inaczej ja się nabawię jakiejś choroby sercowej z nimi :p

    Ane i Gregor - mieszanka wybuchowa, ktoś ewidentnie bardzo ich nie lubi i cały czas zostaję przy swoim pomyśle, że pewna rudowłosa diablica...mam nadzieję, że jak połączą siły to dadzą radę rozwikłać tę zagadkę i przy okazji nie wpadną w większe tarapaty.

    Najlepsze życzenia urodzinowe dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, powodzenia w każdej dziedzinie życia i nieustającej weny :D

    Pozdrowienia i mam nadzieję do przeczytania niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Melduję się!
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale w ostatnich dniach w ogóle prawie nie siadam przed komputerem, a telefon i komentowanie z niego to największe zło. Ale już jestem, nie gniewacie się?
    Rozdział cudowny, jak zwykle. Chyba nigdy nie przestanę was chwalić, bo naprawdę niesamowicie mi się to wszystko czyta. Aż chciałoby się jeszcze więcej! ^^
    Lena i Thomas ciągle mnie zaskakują swoją relacją, oczywiście tylko w pozytywnym sensie, broń Boże, żeby w negatywnym :) Mam nadzieję, że jednak porozmawiają ze sobą jakoś po ludzku w najbliższym czasie i wszystkie ewentualne niedogodności wyjaśnią. Z jednej strony mam ochotę was udusić za taką końcówkę, ale z drugiej... może to i lepiej, że jednak stało się właśnie tak?
    Jestem ciekawa, jak to się potoczy z Gregorem i Aną, bo tutaj pewnie będzie o wiele trudniej. Oby jednak wszystko się powoli zaczynało wyjaśniać. Może zaufają sobie nawzajem na nowo? Każdy przecież zasługuje na drugą szansę.
    Czekam niecierpliwie i ślę urodzinowe życzenia!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń