Po
przetańczeniu kilku kawałków, grupa w końcu zadecydowała, że przyszedł czas na
posilenie się. Koniec końców dobry podkład do dalszego picia to podstawa.
Zasiedli całą czternastką w altanie i zaczęli przekazywać sobie półmiski z
jedzeniem. Po chwili wszyscy mieli pełne talerze, a po następnej pełne brzuchy.
-
Dobre jedzenie, należy popić dobrym trunkiem. – oznajmił Kofi, po czym chwycił
w ręce butelkę szkockiej whisky i z niemym zapytaniem spojrzał po zebranych.
Wszyscy
jak jeden mąż unieśli swe szklanki by je napełnił. Wkrótce potem w altanie
długo było słychać dźwięk stukającego szkła oraz śmiechy zebranych. Widząc, że
zabawa nieźle się rozkręciła, Lena weszła na moment do domu, by przynieść coś
co miało podkręcić nieco atmosferę panującą przy ognisku. Niosąc opakowanie
pomachała nim gościom.
-
Słuchajcie, mam propozycję nie do odrzucenia. Zagramy? – uśmiechnęła się
Madlen.
Po
aprobacie wszystkich, zajęli miejsce w kółku przy ognisku i postanowili
rozkręcić temat. Jako pierwsza losowała pytanie Mirjam. Zaśmiała się głośno
widząc jego treść.
-
Okej, propozycja dla Leny: Kto według ciebie najlepiej wykonałby striptiz?
Całe
grono z automatu zaczęło się głośno śmiać.
-
Lenka, pamiętaj kto zadał te pytanie, nie narażaj się. – powiedziała Ana, na co
skoczkowie się zaśmiali, doskonale pamiętając jedną z ich gier w sezonie.
Lena
zakryła usta i po chwili rzekła.
-
Mirjam... Odpowiedź brzmi Kofler!
Chłopak
wstał i seksownie zakręcił pupą, pokazując jaki ma do siebie dystans. Dziewczyna
cmoknęła swojego partnera krótko komentując odpowiedź blondynki.
-
Nie mogę doczekać się prywatnego pokazu.
Salwa
śmiechu ponownie rozniosła się po ogrodzie. Kolejną losującą była Lena, czytając
pytanie słodko się uśmiechnęła.
-
Ane, leci do ciebie: Jaka byłaby twoja reakcja na niespodziewane oświadczyny?
-
No właśnie jaka? Jestem bardzo ciekawy. – zaśmiał się Gregor.
-
No, no Gregor, ledwo mi siostrę uprowadziłeś, a ślub tak szybko?! – zaśmiał się
Thomas. – Pamiętaj, mam Cię na oku! – zrobił znak wskazujący na obserwowanie
szatyna co reszta ponownie skwitowała śmiechem.
-
Ale w ciąży nie jesteś by brać szybki ślub? – rzuciła Amber.
-
Nic mi na ten temat nie wiadomo. – Ana zrobiła minę niewiniątka, na co Gregor
ponownie głośno się zaśmiał.
-
Ale wkręcała mnie w dziecko, dobra to jaka odpowiedź?
-
Myślę, że bym przyjęła... Chociaż znamy się mniej niż rok, to same oświadczyny
nie muszą znaczyć ślubu dzień po. – zaśmiała się udzielając nieco wymijającej
odpowiedzi.
Gregor
delikatnie się obruszył. W kwestiach uczuciowych miał poważne podejście – jeśli
zaręczyny to znak, że ślubne dzwony winny zabić szybciej, a nie po kolejnych
latach. Widząc jego niezbyt usatysfakcjonowaną minę, musnęła go ustami w jego
policzek.
-
Kocham cię bezgranicznie, więc myślę, że nie musiałbyś czekać kolejnych naście
lat.
Chłopak
w końcu się uśmiechnął. Tak, ta odpowiedź była bardziej satysfakcjonująca.
Kolejną kartkę losowała Ana.
-
Pytanie brzmi: Jak dobrze pamiętam swój pierwszy raz? Kochanie może zechciałbyś
udzielić odpowiedzi? – pomrugała uwodząco rzęsami by po chwili dodać. – Żartowałam,
to nie będzie twoje pytanie, ono leci do Rity.
-
Ja protestuję! – zaśmiał się Morgen. – Chciałem wiedzieć czy mój szwagier
zaczął szybciej miłosne podboje niż ja. – dodał cwaniacko.
Lena
szturchnęła go mocniej łokciem. Jeszcze tego brakowało by licytowali się o to
kto pierwszy kogo zabrał do łóżka lub jak dobrze to pamiętają... To intymne
szczegóły…
-
Szczerze? Nie pamiętam... Byłam pod wpływem! – powiedziała Rita śmiejąc się w
głos.
-
A mówiłam, stosuj moją złotą zasadę, piłeś nie jedź! – powiedziała Lena.
-
I nie używaj! – zaśmiała się Ana.
-
Okej, wylosowałam kolejną kartkę. – Rita ponownie się zaśmiała. – Gregor dla
ciebie pytanie, chodź myślę, że wszyscy znamy odpowiedź.
-
Czy kiedykolwiek miałeś ochotę na kogoś z kim pracowałeś?
-
Czy skoki nazywamy pracą? – zaśmiała się Ana na myśl o pytaniu.
-
Ana, przecież Gregor zasmakował związku w pracy też w obrębie poza skocznią,
historia jednej znajomości. – rzucił z grymasem Michael.
-
Michelin błagam... - wysyczała Ana znając sugestię blondyna.
Nie
chciała jednak by ktoś z jej znajomych wnikał w temat domniemanej zdrady z rudą
tym bardziej, że ten temat miał być zamknięty. Gregor poczuł gule w gardle –
miał trochę racji, ale zamierzali o tym zapomnieć, więc bez ceregieli rzekł.
-
Oczywiście pierwszą osobą była Ana... Miłość od pierwszego wejrzenia.
Awww...
Rozległo się po ogrodzie.
-
Thomas, kto według ciebie chciałby mieć najwięcej dzieci? – zadał pytanie Gregor.
-
Coś czuje, że moja kochana Lena, która ma w planach... Przedszkole. – cała
grupa się zaśmiała.
-
Czy to znaczy, że non stop mam być inkubatorem? – spytała bezradnie Lena.
-
Nasze dzieci mrrrr... - zaczął ją delikatnie łaskotać, po czym podał jej
ponownie zestaw do losowania.
-
Michael, kto zażądał by największej kwoty za seks z kimś obcym? – po chwili
ugryzła się w język myśląc, że jednak może nie za dobre to pytanie w kontekście
blondyna.
-
Ktoś pewnie nie brał za wiele... Ale odpowiem, że ja sam. Doznania ze mną są
bezcenne. – tryumfalnie pokazał gest zwycięstwa.
Teraz
on przejął pałeczkę w losowaniu. Zaśmiał się na widok pytania, które ujrzał.
-
Gregor, pytanie szyte na miarę specjalnie dla ciebie: Czy pociągają cię rude
kobiety z piegami. – Ana wzdrygnęła na samą myśl.
Dlaczego
temat wraca jak bumerang?! Gregor zacisnął mocniej pięść. Przecież obiecał Ane
nie robić mu krzywdy, ale teksty, które padały co by nie mówić były
prowokacyjne.
-
Hayboeck, prosisz się o śmierć! – wysyczał Schlieri, skoczkowie zaśmiali się
pod nosem doskonale znając sytuację, ale dla osób ze szkoły to nie do końca
była jasna sytuacja.
-
Gregor, to jak było z tymi rudymi? – zaśmiała się Amber poprawiając swoje rude
włosy.
-
Odpowiedź brzmi: Raz wystarczy, nigdy więcej... Teraz i na zawsze tylko
niebieskookie blondynki. – Morgen się skrzywił na te słowa, widząc jego
spojrzenie szatyn tylko się zaśmiał. – Oczywiście tylko jedna z tego grona. – ponownie
mocniej przytulił Ane i musnął ustami w policzek.
-
Sorry Lena, kocham cię, mogę dzielić się z tobą wszystkim... Ale facetami, nie
ma mowy! Są jakieś granicę przyzwoitości. – zaśmiała się starsza na widok
słodko trzepoczących rzęs gospodyni, po chwili spojrzała ponownie na
ukochanego. – A ty skarbie, bądź lepiej grzeczny, bo nagrody nie będzie.
-
Dla ciebie mogę być co najwyżej grzeszny. – wyszczerzył ząbki na co wszyscy
ponownie się zaśmiali.
-
No dobrze, to znowu ja losuje. – zauważył Gregor, po czym pochwycił kolejną
kartkę. – Kto był by najbardziej zdolny do przebiegnięcia nago po centrum
miasta za 50 tysięcy? – odczytał pytanie.
-
Roger! To twoja działka! – natychmiast ze śmiechem wtrącił się Victor.
Wszyscy
z niemym pytaniem spojrzeli na Rogera.
-
Znacie to powiedzenie „Potrzymaj mi piwo”? – zaśmiał się chłopak. – Mnie łatwo
podpuścić. – dodał, na co wszyscy wybuchli śmiechem na myśl o biegającym z
gołym tyłkiem chłopaku. – No dobrze, to chyba teraz ja. – rzekł i chwycił
kartkę. – Kto najbardziej przechwala się swoimi miłosnymi podbojami – pytanie
to kieruję do Martina.
-
Proste! – zaśmiał się Mascht. – Wiadomo, że Kofler! – na co wszyscy się
zaśmiali.
Mirjam
zmierzyła bruneta spojrzeniem.
-
Kochanie… coraz to nowszych informacji dowiaduję się o tobie. Podoba mi się ta
gra!
-
O tobie nikomu nie mówiłem… - szepnął jej do ucha.
-
Rozumiem, że to znak, iż bierzesz mnie na poważnie? – zapytała.
-
Mogę wziąć cię na wiele różnych sposobów. – odrzekł przegryzając jej ucho, co
dziewczyna skwitowała śmiechem i lekko szturchnęła go w ramię.
–
Dobra! Teraz moja kolej! – zapowiedział Koch. – Jaka liczba byłych kochanków
mojego partnera jest dla mnie do zaakceptowania? Ooo, Kochanie bardzo jestem
ciekaw twojej odpowiedzi.
-
A co, aż tyle ich było? – zachichotała Barbara. – No, ale niech się zastanowię…
hmm… a to w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie? – odrzekła co spotkało się z
aprobatą jej chłopaka.
Mascht
w nagrodę ucałował ją w czoło.
-
Kto najpiękniej narysowałby z zamknięty oczami nagą kobietę? – wylosowała
pytanie Basia.
-
Victor! – huknęły razem Amber, Ana, Lena i Rita. – Oj gdyście widzieli jego
rysunki… - westchnęła rozmarzona Amber.
Victor
tylko skromnie się uśmiechnął, po czym chwycił kolejną kartkę.
-
Amber, myślę, że to dobre pytanie dla ciebie… Czy przyjęcie nazwiska partnera
po ślubie było by dla ciebie problemem?
-
Hmmm… zależy co by to było za nazwisko. – zaśmiała się dziewczyna i skierowała
swe oczy ku Ane. – Ana, a ty myślałaś kiedyś nad tym?
Morgenstern-Schlierenzauer… Sporo tych literek. – zachichotała.
-
Myślę, że dwa człony brzmią ciekawie... – odrzekła Ana.
-
Ta jasne, złóż potem taki autograf. – zaśmiał się Roger.
Dziewczyna
zrobiła zadumaną minę i ponownie się odezwała.
-
Ale odnoszę sukcesy jako Morgenstern, więc to ma znaczenie...
-
Oh yeah, moja krew! – zaśmiał się Morgen.
-
Ale skoro mam znaną twarz w skokach to... Mogę być panią Schlierenzauer i tak
będą wiedzieć o kogo chodzi. – zaśmiała się widząc lekko skonsternowaną minę
Gregora. – Czy to na teraz ma znaczenie? Gdzie Mendelson i moja biała suknia?! –
dodała, na co wszyscy ponownie się zaśmiali.
Kolejna
kartka należała do Amber.
-
Kto cierpiałby najbardziej po zawodzie miłosnym? To pytanie kieruję do Andiego.
– powiedziała.
-
To proste. Madlen. – odrzekł Kofi i uśmiechnął się do blondynki.
-
Potwierdzam. – dodała szybko Ana.
Lena
schowała włosy za ucho spuszczając wzrok. Myślała, że pokazała już jaka jest
twarda, w końcu związek z Thomasem nie rozpieszczał.
-
Lena nigdy już nie zazna zawodu miłosnego. – z odsieczą przyszedł jej Morgi.
Chwycił
ją za dłoń i złożył na niej czuły pocałunek. Lena podniosła głowę i spojrzała
na niego z uśmiechem. Po chwili chwyciła jego twarz w ręce i ucałowała z
głośnym mlaśnięciem. Grupa zaczęła gwizdać i śpiewać „gorzko”, więc Thomas
korzystając z okazji wciągnął dziewczynę na swoje kolana i pogłębił ich pocałunek.
Madlen po chwili delikatnie, ale stanowczo oderwała się od chłopaka. Pokaz,
mimo że za pewne udany… nie powinien być przeznaczony dla innych oczu. Cmoknęła
go słodko w nos i ochoczo zeszła z jego kolan zajmując miejsce obok. Teraz
przyszła kolej na kartkę dla Koflera.
-
Kto najlepiej dogaduje się lub dogadywałby z teściami? Może Meredit? – zapytał
Andreas.
-
Och no wiadomo, że Morgen! Ten to dopiero ma urok osobisty! – zaśmiała się na
co Thomas wyszczerzył rząd swoich białych zębów. – Wierzcie lub nie, ale nasza
mama… no owinął ją sobie wokół palca!
-
Potwierdzam! – pisnęła Lena. – Ciągle mi tylko gada, jak to on mnie strasznie
kocha i żebym mu dała drugą szansę… Tata nie lepszy! Zaczął gadać, że dziecko,
które jest w drodze na pewno będzie tak urokliwe jak Thomas! Wyobrażacie
sobie?! – powiedziała, na co tylko część grupy się zaśmiała.
Amber,
Rita, Roger i Victor wpatrywali się w dziewczynę niezrozumiałym wzrokiem.
-
O Boże! Bo wy nic nie wiecie! – zaśmiała się Ana.
-
Już za cztery miesiące na świecie pojawi się mała Morgensternówna… -
uśmiechnęła się Lena i chwyciła Thomasa za rękę by wiedział, że już się z tym
pogodziła i że powinni rozmawiać na ten temat z innymi.
-
Nie wnikamy. – odrzekła uprzejmie Rita.
-
I tak dowiecie się z gazet. – westchnął Thomas.
-
Ważne, że dowiedzieliśmy się od was. – zauważyła Amber. – Widzimy, że jesteście
szczęśliwi i tylko to się liczy.
Lena
uśmiechnęła się do przyjaciół z klasy z wdzięcznością. Cóż… może cały świat
również tak do tego podejdzie. Teraz przyszła kolej na Mer, spojrzała na
kartkę, a potem z diabelskim uśmiechem na Thomasa.
-
Która z obecnych tu dziewcząt ma najfajniejszy tyłeczek? – zapytała to unosząc
to opuszczając brwi.
-
Okej dziewczynki, pozycja do hymnu! – zapowiedział Morgi.
Dziewczyny
zachichotały, stanęły na baczność odwracając się frontem do odpowiadającego
Morgena.
-
Przerypane! – zaśmiał się Mascht.
-
Masz rację brachu, masz rację. – pokiwał twierdząco głową Thomas. – Okej, po
dłuższym namyśle... Nie mogę powiedzieć, że Lena, bo Ana się obrazi, w końcu
jest moją siostrą... Nie mogę powiedzieć, że Ana, bo Lena strzeli focha... W
końcu jest moją kobietą. Sorry Mer, ty też już jesteś częścią rodziny... -
chłopaki zaczęli się głośno śmiać widząc jego dylematy. – O pozostałych paniach
się nie wypowiem, bo... Są tu moi kumple i mogę skończyć ze śliwką pod okiem...
-
No Morgen, dawaj odpowiedź! – zaśmiał się Michael.
-
Hayboeck! Powstań na rozkaz starszego kumpla! – zaśmiał się Thomas.
Chłopak
jak na zawołanie wstał.
-
Odpowiedź jest jasna jak słońce, zawody wygrywa Michael!
Cały
ogród wypełniła salwa śmiechu, nie ma to jak wybrnąć z trudnej odpowiedzi.
-
Okej kochani, myślę że już czas kończyć zabawę, losuję ostatnie pytanie. –
zaśmiał się Michael ogłoszony najlepszym tyłeczkiem.
-
Ooo interesujące. – zatarł ręce zadając pytanie. – Ana, kto według Ciebie ma
największe ego?
Dziewczyna
spaliła buraka. Serio miała to głośno powiedzieć? Schowała usta w dłonie... Po
chwili głośno się zaśmiała.
-
Przepraszam kochanie, ale odpowiedź brzmi – Gregor, którego poznałam ubiegłego
roku! – widząc jego zamiary od razu wstała i zaczęła szybko uciekać po ogrodzie
Madlen.
Szatyn
jednak miał na nią sposób, złapał ją chwytając za biodra.
-
Ta zniewaga krwi wymaga! Ona też ma wielkie ego! – powiedział przy wszystkich.
-
Przez grzeczność nie zaprzeczę. – zaśmiał się Morgen. – Przecież moja siostra
we wszystkim jest i musi być najlepsza.
Ana
wystawiła rządek swoich ząbków poddając się łaskotkom Gregora.
-
Jak dzieci... Zarządzam koniec, czas na dalszą konsumpcję... - Lena uśmiechnęła
się z krótkim komentarzem.
-
I picie, zapomniałaś dodać! – uśmiechnęła się mocniej Ana chwytając kolejnego
drinka.
Grupa
przyjaciół ponownie zasiadła do stołu w altance, po czym uraczyła się kolejnymi
daniami przygotowanymi przez panie, następnie tak jak wcześniej, zapijali to co
zjedli kolejną kolejką whisky. Nagle Mirjam zaczęła coś szeptać Kofiemu do
ucha, na co ten z ogromnym uśmiechem na twarzy w podskokach pobiegł do domu
Stewardów. Po minucie wrócił z gitarą w ręku. Lena klasnęła w dłonie na ten
obrazek, podeszła do przyjaciela i ucałowała jego policzek. Potem przygotowała
dla niego fotel przy ognisku, na którym niedługo potem usiadł. Cała reszta z
butelką piwa w ręku zasiadła dookoła ogniska wpatrując się w chłopaka. Kofi
zaczął od Nothing Else Matters Mettalici. To było cudowne. Wszyscy jak
zaczarowani wpatrywali się w grającego bruneta. Następnie Andi zaczął grać Passenger
– Let Her Go. Ku zdumieniu wszystkich, Amber zaczęła śpiewać…
-
Tylko wiesz, że ją kochasz, gdy pozwolisz jej odejść… - przy tych słowach
Gregor znacząco spojrzał na Ane, a Morgi objął Madlen mocniej ją do siebie
przyciągając.
A
potem by bardziej rozruszać towarzystwo Andreas zaczął grać Can’t Get You Out
Of My Head – Kylie Minogue, a cała reszta zaczęła śpiewać dobrze znaną sobie
piosenkę.
-
Nie mogę wydostać cię z mojej głowy! Twoja miłość to wszystko o czym myślę! Nie
mogę wydostać cię z mojej głowy! Twoja miłość to wszystko czego pragnę!
-
A teraz coś dla zakochańców. – zapowiedział Kofler i zaczął grać Christina
Perri - A Thousand Years.
Lena
w trymiga została porwana przez Thomasa do tańca. Z chłopaka przykład szybko
wzięli pozostali panowie. I w ten oto sposób w ogrodzie państwa Stewardów
bujało się 6 par przy cudownym akompaniamencie grającego skoczka.
-
Kocham cię od tysiąca lat! Będę cię kochać przez następny tysiąc! – wyszeptał
Morgi kładąc sobie obie dłonie Leny na karku, po czym ucałował jej czoło.
-
Będę odważna, nie pozwolę by odebrano mi tego, który stoi tuż przede mną! –
odrzekła Lena do ucha Toma i złączyła ich usta w czułym pocałunku.
Ana,
która wraz z Gregorem tańczyli nieopodal całującej się dwójki, wskazała
chłopakowi przecudowny obrazek. W końcu doszli do jakiegoś porozumienia… może w
końcu uda im się na nowo odbudować to co mieli jeszcze jakiś czas temu.
Cieszyła się szczęściem brata i najdroższej przyjaciółki. Miała nadzieję, że ta
kraina szczęśliwości już na zawsze z nimi zostanie.
-
Przez cały czas wierzyłam, że Cię znajdę! Czas przyniósł mi Twoje serce! Kocham
Cię od tysiąca lat! Będę Cię kochać przez następny tysiąc! – tym razem to Ana
wyszeptała te piękne słowa patrząc Gregorowi głęboko w oczy.
Chłopak
niedługo myśląc, chwycił jej twarz w dłonie i namiętnie ją pocałował.
-
Dosyć tego całowania! – krzyknął nagle Michie. – Kofler! Zapodaj Black Eyed
Peas - I Gotta Feeling i jedziemy z tym koksem!
Jak
poprosił Michie, tak się stało. Po chwili wszystkie 14 głosów próbowało się
przekrzyczeć ze śmiechem. Lena stwierdzając, że przyszedł czas na największą
zabawę szybko połączyła swój telefon z przenośnym głośnikiem i puściła oryginał
piosenki.
-
To jest ta noc, cieszmy się życiem! Mam pieniądze, wydajmy je! Wyjdźmy i zaszalejmy
tak, że "O Mój Boże!" Zeskocz z kanapy i zaczynamy! – cała 14 skakała
z rękami w górze głośno śpiewając. – Nadchodzimy, nadchodzimy, musimy dać czadu!
Łatwo przyszło, łatwo poszło, teraz jesteśmy na szczycie! Niech adrenalina
uderzy Ci do głowy, kołysz ciałem, kołysz, nie przestawaj! W kółko, w górę i w
dół, cały czas! – zabawie i śpiewom nie było widać końca, aż do białego rana.
W
pewnym momencie nadszedł czas zakończenia imprezy. Lena czyniąc honory
gospodyni pożegnała kolegów ze szkoły oraz Martina z Basią. Thomas natomiast
kiwnął Gregorowi głową w kierunku siostry. Ana jak gdyby nigdy nic zasnęła
wtulona w ramię chłopaka. Tak, to był bardzo intensywny wieczór, a co by nie
mówić dziewczyny pracowały od samego rana na to by impreza była tak udana. Gregor
uśmiechnął się do Thomasa pokazując gestem, że zabierze ukochaną do łóżka i na
tym dziś imprezę skończą. Brat starszej blondynki skinął twierdząco, po czym
udał się do Leny by pożegnać Maschta z Basią.
Tymczasem
Gregor najdelikatniej jak się dało wziął partnerkę w objęcia i pokazał głową
Michaelowi drzwi by ten je zawczasu otworzył. Idąc schodami na górne piętro
usłyszał kroki innej osoby. Pchnął nogą drzwi do pokoju gościnnego i delikatnie
ułożył dziewczynę na łóżku, ściągając powoli jej buty. Następnie zabrał się za
wierzchnią garderobę, nie chcąc jej budzić postanowił skupić się tylko na
rozpinanej bluzie. Spojrzał z czułością na jej słodko śpiącą twarz... Była taka
spokojna, szczęśliwa... Mógłby patrzeć godzinami w ten obrazek. Słysząc inne
bicie serca, inny oddech domyślił się, że w pokoju nie są sami... Odgarnął jej
kosmyk włosów opadający w rejon oczu, po czym musnął delikatnie jej czoło.
Zakrył ją, a następnie ruszył w kierunku drzwi gdzie stał Michael.
-
Michie, naprawdę musiałeś za mną iść? – spojrzał pytająco na młodszego kolegę.
-
Musiałem... Sprawdzałem czy nie wykorzystałeś jej przez sen... - zaśmiał się
blondyn.
-
Nie szukaj zaczepy Hayboeck. Jeśli chcesz znać szczegóły naszego pożycia to
kochamy się tylko w pełni świadomi. – Michael prychnął, a Gregor uniósł
tryumfalnie brew.
-
Nie wnikam Gregor, bo to nie moja sprawa.
-
Możesz mi Michael powiedzieć o co tak naprawdę Ci chodzi?
-
Nie o co, a o kogo Gregor, tak brzmi poprawnie pytanie. Myślę, że doskonale
wiesz, że zależy mi na pomyślności Ane.
-
Oj Michi... Gadasz tak jakbym myślał inaczej...
-
Gregor, już raz skrzywdziłeś Ane.
-
I ty musisz ciągle mi o tym przypominać? Nawet dziś? Te pytanie o rudą
chociażby... Po co te przygrywy i złośliwości?
-
Gregor, ja nie będę jak Ana, trochę wody musi upłynąć zanim zapomnę, ale... Nie
powiem by nie spodobało mi się coś dzisiejszego wieczora.
-
Chwalmy Pana, jest coś takiego, brawo Michael, może nie okażę się najgorszym
typem jakiego w życiu spotkałeś...
-
Nie Gregor, słowa są tylko słowami. Ale czyny... One naprawdę dają mi sporo do
myślenia. Widziałem jak na nią patrzysz, jaki błysk w oczach miała gdy sama na
ciebie spoglądała... Taniec zresztą to samo wyrażał. A zabawa? Sposób w jaki
wybrnąłeś zaimponował mi...Nawet teraz zająłeś się nią z taką czułością i
troską... Gregor wydaje mi się, że odrobiłeś lekcje.
-
Michael, jak myślisz dlaczego jeszcze nie przefasonowałem twojej mordki? Nie
chcę sprawiać jej bólu... Już wystarczająco dużo zadziało się w naszym życiu.
-
Oj tak, przez grzeczność nie zaprzeczę. – uśmiechnął się pewnie Michael.
-
Hayboeck ostatnia rzeczą, która dla Ane pragnę są jej łzy... Już dość ich
przeze mnie na wylewała. Tak, byłem prostakiem, chodź z rudą do niczego nie
doszło...
-
Nie doszło? – spojrzał z zaciekawieniem Michael.
-
Nie, całowaliśmy się, miała chęci na więcej, ale nie uległem... Jak mógłbym to
zrobić widząc w jej oczach cierpienie Ane. Hayboeck opanuj się, nie jestem
masochistą!
-
Zdrada to jednak zdrada. – wzdrygnął ramionami Michael.
-
Nie chcę ci się więcej z tego spowiadać... Zresztą ty też dałeś mi niezłe
popalić, myślisz że wiem tylko o Jeziorze i Planicy? Wiem też jakie śmieszne
rzeczy zadziały się w Wiśle... - szatyn uniósł wyżej brew obserwując reakcje
młodszego zdziwionego skoczka. – Przepracowałem ten temat z Ane, zamknęliśmy te
drzwi i ten etap na klucz, a jego samego wyrzuciliśmy w kąt... Nie chcemy do
tego wracać... A ty jak na złość ruszyłeś stare strupy...
-
Tak myślisz, że taki był mój cel? Szczerze? Musiałem się odgryźć, już mam dosyć
jak z Morgenem mnie napastujecie. Kocham dziewczyny jak siostry, a świadomość,
że patrzycie na mnie jak na rywala bywa męczące, a nawet irytujące...
-
I tylko o to ci chodzi?
-
Oczywiście! Jeśli Ana i Lena są szczęśliwe, to jest to najlepszy prezent jaki mógłbym
dostać Gregor. Potrzebuję czasu by nabrać do Ciebie zaufania, bo nie jest to
łatwe wiedząc ile łez wypłakała Ana...
-
Michael, nigdy więcej łez... Jedyne czego pragnę to jej szczęście, wierzę że
czarne chmury odeszły, a dla nas zaświeciło wreszcie słońce. Mam nadzieję, że
jako przyjaciel jesteś w stanie to zaakceptować...
-
Gregor, toleruje jej wybór, w końcu to ona kładzie się obok ciebie, ona widzi
siebie u twego boku, ona teraz... Kipi szczęściem, więc czy ja mogę się
wpieprzać? Absolutnie, więc masz jakiś kredyt zaufania... Pamiętaj jednak by
nigdy więcej...
-
Tak, jej nie skrzywdzić. Gdzieś już to słyszałem…
-
Niech zgadnę, czyżbyś dostał groźbę od starszego brata? – zaśmiał się Michael.
-
Nie inaczej. Dobra Hayboeck, zacznijmy na nowo naszą znajomość... Przyznam, że
niezbyt fortunnie się zaczęła. Gregor jestem.
Michi
się zaśmiał, jednak wystawił chłopakowi rękę na zgodę.
-
Michael, przyzwyczaj się do tego imienia, bo jestem najlepszym kumplem twojej
kobiety. – obaj się zaśmiali ustalając, że zaczną z czystymi kartami.
Byli
zadowoleni, że morze nieporozumień między nimi zostanie zażegnane.
-
Michi, jak się napijesz gadasz nawet spoko.
-
A ty co? Nie lepszy. Tylko właśnie uświadomiłem sobie jedną rzecz... - Gregor
spojrzał pytająco na młodszego kolegę. – Kogo ja teraz będę drażnić?! – zaśmiali
się obaj, po czym Gregor ruszył w kierunku pokoju, który miał dziś zajmować z
blondynką.
Szybko
ściągnął koszulkę i wsunął się delikatnie pod ich wspólną tymczasową kołderkę.
Chwilę później poczuł jak jego ukochana wtula się w jego tors przez sen
szepcząc jego imię. Uśmiechnięty oddał się w ramiona Morfeusza nie czekając na
inną nagrodę jak dobry sen.
Tymczasem
Lena i Thomas kończyli ogarnianie ogrodu po ognisku i libacji alkoholowej.
Blondynka ostatni raz rozejrzała się czy wszystko zostało uprzątnięte, czy żar
z ogniska został ugaszony, po czym zgasiła ostatnie lampki, które się świeciły.
Z uśmiechem podeszła do Morgiego i wsunęła dłoń w jego rękę. Po chwili oboje
weszli przez drzwi balkonowe do domu, które Lena następnie zatrzasnęła. I
gotowe. Ogród był ogarnięty, pożar im nie zagrażał, a goście już dawno smacznie
chrapali w swoich sypialniach. Okazało się nawet, że Mer już nastawiła
zmywarkę. Madlen nie widząc nigdzie swojej siostry, stwierdziła, że ta pewnie
też udała się już do siebie. Stanęła więc przed Thomasem i uśmiechnęła się
przegryzając wargę.
-
No więc… - zaczęła, mając w głowie niewinny żart. – Czas chyba na ciebie …
Morgi
zrobił zdziwioną minę.
-
Ale że co? – zapytał głupkowato. – Że mam iść do domu?
Lena
zachichotała na jego słowa, po czym uwiesiła się na jego szyi.
-
Żartowałam. – odrzekła zjeżdżając dłońmi po całej długości jego ramion.
Na
koniec chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę schodów. Czuła, że dziwnie
nerwowo drga jej serce… Thomas natomiast ciężko przełknął ślinę. Kierowali się
do jej pokoju, pod którym po chwili się znaleźli.
-
Thomas… - zaczęła dziewczyna.
-
Tak, wiem… Jeszcze nigdy u ciebie nie spaliśmy razem. – odrzekł spoglądając w
jej oczy.
-
To będzie… chyba kolejny krok w naszym związku. – uśmiechnęła się.
-
Czyli mamy jakiś związek? – zapytał z nadzieją w głosie.
-
A jak myślisz? – zapytała przysuwając się do niego.
Thomas
oparł czoło o czoło blondynki, po czym jednym zwinnym ruchem wziął ją nagle na
ręce. Dziewczyna pisnęła cicho, ale objęła go ramionami. Morgi niczym królową,
wniósł ją do jej pokoju. Lena wskazała ręką włącznik światła i po niedługiej
chwili zaświeciła się żarówka na kinkiecie obok łóżka. Pokój spowiło niezbyt
duże światło. Pierwszym co blondynowi rzuciło się w oczy był piękny bukiet
słoneczników, który podarował jej kilka dni temu z powodu ukończenia szkoły.
Spojrzał jej w oczy i postawił na ziemi. Madlen również odwzajemniła
spojrzenie. Położyła dłoń w okolicy jego serca.
-
Czy twoje serce również tak mocno bije jak moje? – zapytała szeptem.
-
Czuję się jakbyśmy… robili to pierwszy raz. – Thomas również ściszył głos.
-
Denerwuję się…
-
Jak przed naszym pierwszym razem… - Morgi chwycił jej twarz w dłonie.
-
Chcę się z tobą kochać. – odrzekła dziewczyna w jego usta, po czym musnęła jego
wargi.
Thomas
pogłębił pocałunek i mocniej przyciągnął do siebie dziewczynę. Lena objęła go ramionami
i westchnęła w jego usta. W końcu nie musieli kraść każdej minuty… W końcu
mieli wystarczająco dużo czasu by się sobą cieszyć. W końcu mogli się w sobie
zatracić… Morgi oderwał się od dziewczyny i złapał za zamek od jej bluzy. Cały
czas patrząc jej w oczy począł ściągać z niej odzienie wierzchnie. Kiedy stała
przed nim w staniku i jeansach, uśmiechnęła się do niego figlarnie.
-
Chyba jeszcze nigdy mnie nie rozbierałeś. – zachichotała.
-
Jeszcze nigdy nie robiliśmy tego w ten sposób. – odrzekł Tom z przekornym
uśmiechem.
-
Thomas… my kochaliśmy się dopiero dwa razy… - zauważyła dziewczyna.
-
Naprawdę? W mojej głowie wydarzyło się to setki razy. – uśmiechnął się
rozbrajająco.
-
W mojej tysiące. – odrzekła i ponownie go pocałowała, a potem to ona zaczęła
rozbierać jego.
Po
chwili oboje stali w miłosnym uścisku czule się całując. Thomas następnie
ścisnął dłońmi jej biodra dając jej znak, że za chwilę ma zamiar pozbyć się jej
spodni. Uklęknął przed nią i pomógł jej wyswobodzić się z jeansów i skarpetek,
potem wrócił dłońmi do jej bioder i lekko złapał za czarne figi. Kiedy
dziewczyna pomknęła dłońmi na plecy w celu odpięcia swojego stanika, chłopak
pokręcił przecząco głową na znak by tego nie robiła. Moment później stała przed
nim tylko w samym biustonoszu, a blondyn rękoma błądził po jej odkrytych udach
i nagich pośladkach. Uniósł głowę z niemym zapytaniem, a kiedy Lena nieznacznie
kiwnęła głową przywarł ustami do jej ciała. Lena odgięła głowę do tyłu z
westchnieniem zadowolenia i wsunęła dłonie w jego włosy. Kiedy nie mogła już
dłużej znieść rozkoszy, którą dawał jej chłopak, złapała go za barki i niosła
do góry. Chciała seksu, a nie nieśmiałego miziania… Bez skrępowania ucałowała
jego usta, po czym zaczęła rozpinać jego spodnie. Thomas korzystając z okazji,
wyswobodził jej piersi z ostatniej części ubioru, który jeszcze na sobie miała.
Po chwili to ona klęczała przed nim, tym razem to jego wyswobadzając z jeansów
i skarpetek. Morgi patrzył na nią niedowierzającymi oczyma. Taki obrazek wiele
razy gościł w jego umyśle, nie śmiał jednak prosić o to Madlen. Kiedy ściągnęła
jego bokserki i oblizała usta, pociągnął ją szybko do góry. Mocniej niż
zamierzał ścisnął jej przedramiona i dziko pocałował. Lena chcąc go nieco
ostudzić, wyswobodziła swoje ręce i ułożyła płasko na jego torsie. To jednak w
niczym nie pomogło, ponieważ Thomas jęknął przeciągle.
-
Lena… - zaczął opierając swe czoło o jej i mocniej ją przytulił. – Może być
mały problem…
-
Z czym? – zapytała nadal błądząc rękami po jego nagim ciele.
-
Ja… od dwóch miesięcy nie… - westchnął bezradnie. – Jeszcze ostatnio u Koflera…
tak dałaś mi do wiwatu, że prawie… doszedłem w spodnie jak jakiś uczniak.
Lena
zaśmiała się na jego słowa.
-
Przepraszam… to nie tak miało wyglądać. Myślałam, że będziemy tam uprawiać
seks… - mimowolnie na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
-
Też tak myślałem, ale… nie mogłem się powstrzymać. – odrzekł i pomknął rękoma
na jej pośladki mocniej ją do siebie przyciągając. – I wcale nie żałuję! Móc
patrzeć na ciebie kiedy szczytujesz… i to dzięki mnie. To najlepszy prezent… -
ponownie musnął jej usta.
-
Thom, ty naprawdę nic przez dwa miesiące? – zapytała zjeżdżając rękoma nisko na
jego plecy, na co chłopak pokiwał głową.
-
To był chyba jakiś rodzaj kary, którą na siebie nałożyłem… - westchnął. – I
teraz… może to nie potrwać długo, a ja chciałbym dać ci to na co zasługujesz.
-
Hmm… - uśmiechnęła się dziewczyna biorąc go za ręce. – Chyba wiem jak na to
zaradzić. – dodała i poprowadziła go na łóżko, na które po chwili go pchnęła.
Thomas
zaskoczony patrzył na jej poczynania. Podciągnął się wyżej na poduszki i
patrzył jak dziewczyna siada na nim okrakiem. Uśmiechnęła się nieśmiało i
zaczęła gładzić jego tors.
-
Nigdy tego nie robiłam… – powiedziała i zsunęła się lekko w dół ciała chłopaka.
Morgen
patrzył na nią szeroko otwartymi oczami. Nie… to się nie dzieje naprawdę.
-
Musisz mi powiedzieć jak… to robić. – kontynuowała zsuwając się jeszcze niżej i
złożyła czuły pocałunek w okolicy jego pępka. – Musisz mi pokazać… jak lubisz.
– powiedziała i pierwszy raz w życiu zasmakowała nowego rodzaju rozkoszy, którą
można sobie sprawiać.
Thomas
jęknął jak nigdy dotąd i odchylił głowę do tyłu, jego oczy wywróciły się prawie
do góry dnem. Nie chciał na nią spojrzeć bowiem wiedział, że ten mocno
erotyczny obrazek będzie go prześladował w najgorszych koszmarach…
-
Thomas… - zamruczała. – Pokaż mi jak to sobie wyobrażałeś, że robiłam przez
ostatnie miesiące i… pokaż mi jak chciałbyś bym to robiła. – powiedziała, a
Morgi spojrzał na nią zamroczony.
Jęknął
bezradnie, wiedział, że go to nie ominie. Lena ponownie skupiła się na
poprzedniej czynności, a blondyn wsunął prawą dłoń w jej włosy. Ustawił jej
głową bardziej pionowo, po czym spojrzał na załączony obrazek. Właśnie z tym
momencie, zdał sobie sprawę, że przepadł z kretesem…
-
Lena ja zaraz… - nie dokończył myśli, gdyż dziewczyna przyspieszyła swe ruchy.
Po
następnym westchnięciu było już po wszystkim. Kiedy po dobrej godzinie, jak mu
się zdawało, doszedł do siebie. Spojrzał na uradowane oczy dziewczyny.
-
To było… - zaczął i wciągnął blondynkę bliżej na siebie.
-
Najbardziej zmysłowe i erotyczne doznanie w moim życiu. – dokończyła wesoło
dziewczyna.
-
Ty mnie kiedyś wykończysz. – odrzekł i bezwstydnie wpił się w jej usta.
Dziewczyna
usiadła na nim okrakiem, następnie Morgi w tej pozycji wstał z nią na rękach i
ruszył w kierunku osobistej łazienki dziewczyny. W końcu… to nie był jeszcze
finał tej nocy.
~~~
Dzień
dobry :D
Czy
ja już mówiłam jak uwielbiam te rozdziały? Powtarzam się? Trudno :P
Ale
mam nadzieję, że warto było czytać tyle stroniczek by się nieco uśmiechu na twarzy
pojawiło :) wybitna zabawa, Ana co ma stróża w osobie Michelina i... Morgeny
znowu razem – fanfaryyyy :D cudownie się to czyta, jeszcze milej tworzy się
dalej, zatem mam nadzieję, że zostaniecie dalej z nami :)
Czekamy
na wasze opinie, im szybciej tym szansa na szybszy rozdział ;D
Pozdrawiamy!
Ania&Madziusa
Dziewczyny :-D :-*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze jest cudowny i fantastyczny….
Żałujcie, że nie mogłyście zobaczyć moich reakcji – od głośnego śmiechu po szerokiego uśmiechu z rozmarzonymi oczami…
Greanna oczywiście jak zawsze słodka aż miło, ale niech już temat Rudej i tego błędu chłopaka raz na zawsze zostanie zamknięty na zawsze, bo z takiego przypominania nic dobrego nie wyjdzie…
No i nawet nie zdajecie sobie sprawy jak się cieszę się, że Morgeny znów są razem i wręcz gorąco nadrabiają ostatnie dni… Mam nadzieję, że tak już pozostanie między nimi i nic nie zakłóci tej sielanki.
Czekam z wielką niecierpliwością na kolejny rozdział :-)
BU$KA <3 :D