niedziela, 12 stycznia 2025

110. Huragan namiętności

Tymczasem wtorkowy poranek w Cassis, Ana zaczęła witać w rejonie godziny 9. Delikatnie musnęła dłonią miejsce, które obok niej nocą zajmował Gregor... Dość szybko okazało się, że miejsce jest puste. Mimowolnie zerwała się do pionu, przecierając oczy ze zdumienia. Czy to było możliwe po tak wspaniałej kolejnej nocy? Co u licha... Po chwili zobaczyła kopertę w odcieniu błękitu z zaczepem lawendowego bukieciku. Zaintrygowana, zabrała się do szybkiego odpakowania zawartości. 

Czekam na Ciebie w porcie, pozwoliłem sobie sprezentować ci kreację... Ale nie zapomnij też bikini – może okazać się niezbędne.
Twój na zawsze G.
W porcie? Czyżby gdzieś znowu mieli wybywać? Przecież jutro mieli wracać do Austrii, liczyła więc na nieco spokojniejszy czas. Przeciągnęła się, po czym zajrzała na stół gdzie leżał kolejny karton, jak mniemała z kreacją, o której mówił. Niedługa, kobaltowa hiszpanka, z falbaną na jedno ramię. Co on znowu kombinuje... Wyjęła z torby bikini, nałożyła wybraną sukienkę, która jak się okazała była opinająca i dość wyzywająca. Dopełniła stylówkę okularami i kapeluszem, po czym przejrzała się w lustrze. Z przekonaniem, zarzuciła torebkę na ramię, by następnie udać się we wskazane miejsce. Piękne słońce od razu sprawiło, że na jej ustach zagościł uśmiech. W końcu czego chcieć więcej na urlopie? Przy Gregorze nie narzekała na nudę, wręcz przeciwnie, z każdym dniem odkrywała go na nowo pod każdym względem... Spojrzała na port szukając wybranka. W pewnym momencie usłyszała jednak inny głos.
- Co taka piękna dama robi sama w porcie?
- Właściwie to nie jestem sama, szukam kogoś. – odparła niewzruszona na zaczepkę nieznajomego bruneta.
Słysząc jego gwizdy delikatnie się odwróciła i tylko zaśmiała. No tak, czego można było się spodziewać, po tym co Gregor wybrał na jej stylizację.
- Mała, umów się ze mną... Jesteś taka piękna! – ponownie usłyszała głos francuza, którego minęła.
Kiedy miała odpowiedzieć poczuła na swoim boku rękę, która mocniej ją objęła.
- Ta dama jest już szczęśliwie zajęta. – powiedział szatyn,który zjawił się skądinąd. – Ah ci Francuzi... Tylko romanse im w głowie, a że jesteś blondynką, których niezbyt wiele tu mają... To chyba ich jeszcze bardziej nakręca... Przepraszam, powinienem po ciebie wyjść. – musnął ją w czoło na powitanie, podając swoją dłoń.
Dziewczyna pośpiesznie go zlustrowała... Niebieska koszulka, jasne spodenki i okulary nadające wakacyjnej stylizacji. Spojrzała na niego by po chwili pociągnąć go lekko za kołnierzyk.
- Naprawdę tylko całus w czoło? – zaśmiała się gryząc wargę patrząc w jego rozanielone tęczówki.
Chłopakowi nie trzeba było powtarzać. Ogarnął dłonią włosy blondynki, po czym wpił się mocniej w jej usta. Dziewczyna wszystko chętnie oddawała, drapiąc go delikatnie po karku.
- Zdecydowanie lepiej. Brakowało mi tego przy pobudce. Gregor, właściwie co tutaj robimy? – spytała.
- Niespodzianka. – chłopak udzielił jej standardowej ostatnio odpowiedzi, co jeszcze bardziej podkręciło dziewczynę.
Nie mogła zaprzeczyć, że pasmo nieustającej tygodniowej niespodzianki bardzo jej pasowało. 
- Zamknij oczy i daj się ponieść. – musnął jej szyję, po czym bez ceregieli uniósł ją w ramiona. 
Ta chichocząc, zamknęła oczy i zrobiła co polecił, czekając na dalsze instrukcje. Mimo ograniczeń w postaci zamkniętych oczu usłyszała pracę silnika. Po raz kolejny zastanawiała się co wykombinował jej partner. Widząc jej zniecierpliwienie tylko się uśmiechnął.
- Skarbie już możesz... - powiedział, a jej oczom ukazał się niewielki jacht, który właśnie odbijał od portu gdzie sięznajdowali.
- Coś czuję, że nie dam ci żyć w Austrii bez niespodzianek. –klasnęła w dłonie z zachwytu, musnęła jego policzek, po czym wygodnie rozłożyła się na znajdującym tam leżaku.
Chłopak widząc jej uśmiechniętą twarz, ruszył w kierunku kabiny. Ana opuściła okulary na nos patrząc na jego nietypowe ruchy. Liczyła, że razem będą czerpać momenty. Tymczasem chwilę później chłopak pojawił się z szampanem i dwiema lampkami. Ana otworzyła szeroko oczy i się głośno zaśmiała.
- Teraz to będzie rejs po królewsku. – zażartowała.
Chłopak z poważną miną zaczął rozkręcać korek od bąbelków. Słysząc strzał korka, usatysfakcjonowana podłożyła lampki,które mógł napełnić.
- Najdroższa... Dziś są twoje urodziny... Oby ten dzień był spełnieniem twych marzeń, a każdy kolejny przynosił tylko i wyłącznie uśmiech na twej twarzy. Wszystkiego co najlepsze skarbie! – stuknął jej lampkę.
Dziewczyna poczuła jak pierwsze łzy szczęścia wypełniają jej oczy. Zbliżyła się do chłopaka by czule go w podziękowaniu pocałować. Pierwszy raz spędzała urodziny poza domem, ale dziś... Inaczej niż zwykle. Wyłącznie z ukochanym, który powoli stawał się całym jej światem. Odłożyła kieliszek, po czym ułożyła się wygodnie na jego torsie.
- Nie myślałam, że będziesz pamiętał. A co dopiero, że wymyślisz dla mnie taką atrakcję...
- Ana, Ana... Czy partner może zapomnieć o tak ważnym dniu swej ukochanej? Co do atrakcji... Dziś cały dzień będzie nimi wypełniony, więc nastaw się i czerp do woli, a uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem.
- Gregor... Dziękuję. – mocniej przylgnęła do jego ciała, po czym wspólnie oddali się przyjemności oglądania klifów i oddalającego się miasteczka.
***
Tymczasem w Villach ze snu wybudzała się właśnie jedna z blondwłosych piękności. I nie, nie mowa tu o Thomasie, a o Madlen. Z objęć Morfeusza wyrwał ją dziwny hałas na dole. Ktoś zdecydowanie zakłócał spokojny poranek w domu państwa Stewardów. Dziewczyna przeciągnęła się więc i postanowiła wstać. Nowy dzień, nowe przygody z Thomasem. Żałowała bardzo, że nie mogła się ponownie obudzić w jego ramionach… rodzice jednak dalej kręcili nosem na jej ewentualną wyprowadzkę do chłopaka. Nie wiedziała skąd to ich wahanie, koniec końców połowę czasu spędzała w jego mieszkaniu, a drugą, tą zdecydowanie krótszą w domu. Uśmiechnęła się jednak, ponieważ coś jej podpowiadało, że rodzice bardzo ją kochają i chcieli jeszcze najzwyczajniej w świecie pokorzystać z jej towarzystwa póki mogli. Ale z drugiej strony, przecież nie wyprowadzała się trzystakilometrów dalej, jak Ana, a raptem kilka przecznic.Dodatkowo, Thomas prowadził życie na walizkach, ciągle w rozjazdach, więc naprawdę rozłąka z rodzicami nie trwała by długo. Z nastawieniem wpłynięcia na decyzję rodziców, zarzuciła na siebie szlafrok i zeszła na dół. Już na schodach, przekonała się kto narobił takiego rabanu. Weszła do kuchni, gdzie przy wyspie zastała swojego tatę, ochoczo dyskutującego z… Thomasem.
- Morgi? – zapytała zaskoczona. – Co ty tutaj robisz?
- Dzień dobry kochanie, ciebie również dobrze widzieć. – odrzekł ze śmiechem chłopak, podszedł do dziewczyny i złożył na jej czole słodkiego buziaka.
Robert patrzył na ten obrazek z uśmiechem.
- Oj no, wiesz o co mi chodzi. – odrzekła, po czym podeszła do ekspresu by zrobić sobie kawę.
- Thomas, moja droga… - zaczął Robert. – Przyszedł prosić o zgodę…
- Co?! – wypaliła Madlen, ponieważ jej myśli potoczyły się w jednym kierunku.
- O zgodę… na wasze wspólne zamieszkanie. – wyjaśnił Robert na co obaj panowie zaśmiali się ze złego toku myśli blondynki. – Oczywiście na czas jego dłuższego pobytu w Villach. Czyli? – tutaj skierował swe spojrzenie na skoczka.
- Póki co do końca lipca, w sierpniu zaczynamy Letnie Grand Prix od Hirtenzarten. Jeśli Lena nie będzie chciała siedzieć samotnie w mieszkaniu, zrobi oczywiście co uzna za słuszne.– Madlen z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się raz w ojca raz w chłopaka. – Mam dosyć, że muszę samotnie budzić się w tym mieszkaniu, szczególnie kiedy jeszcze nie ma Ane. Jestem bardzo rodzinnym człowiekiem. Nasz dom zawsze był pełen ludzi, do tego jestem przyzwyczajony. Nawet mieszkając u Martina, zawsze był ktoś, kto zjadł ze mną śniadanie. – tłumaczył Thomas.
- O właśnie. Jadłeś coś? – zapytała dziewczyna otwierając lodówkę.
- Nie… wyskoczyłem z łóżka z bojowym nastawieniem. Pognałem tu biegiem, by błagać twoich rodziców o pozwolenie na codzienne budzenie się przy tobie. – powiedział, na co Lena zachichotała, ponieważ wyobraziła sobie szarżującego Morgiego przez miasto.
Skierowała swoje roześmiane spojrzenie na ojca chcąc zobaczyć jego reakcję na szczerość w słowach Thomasa.Wiedziała już, że Robert podjął decyzję.
- Słuchajcie dzieci… naprawdę nie widzę przeciwskazań byście razem zamieszkali. Wasza… relacja jest, hmmm… Specyficzna i mam nadzieję, że po ostatnich wydarzeniach jesteście na tyle odpowiedzialni…
- Tato, proszę nie kończ. – zaśmiała się Lena. – I tak połowę czasu spędzam u Thomasa. Możemy umówić się tak, że faktycznie jak Morgi będzie na wyjazdach, ja będę wracać do domu.
- To rozsądna propozycja. – uśmiechnął się blondyn.
Robert nie mając już żadnych argumentów, kiwnął jedynie głową na znak zgody, zabrał swoją filiżankę i polecając im by coś sobie zrobili do jedzenia, ruszył do swojego biura. Lena pisnęła uradowana i kiedy sylwetka ojca zniknęła jej z oczu,wskoczyła radośnie w ramiona Thomasa. Po kilku czułych buziakach, Madlen wróciła do buszowania po lodówce, gdzie na koniec zaproponowała granolę z jogurtem naturalnym i świeżymi borówkami. Morgi przystał na ten pomysł, bowiem należało trzymać się diety. Co prawda, istniało ryzyko, że to danie nie dostarczy odpowiedniej liczby kalorii, kto by się jednak tym przejmował. Miał w planach porwać dziewczynę by mogli ten wtorkowy dzień miło spędzić, nic nie stało na przeszkodzie żeby zjedli później coś bardziej pożywnego. Uśmiechnął się zatem i przyjął od blondynki miseczkę. Co sięokazało, śniadanie było przepyszne. Ale może to była zasługa wybornego towarzystwa, w którym przyszło im je spożywać.Kiedy kawa była już wypita, a Lena przyszykowała się do podbijania dnia dzisiejszego, Thomas nakładając na twarz okulary wyprowadził dziewczynę z domu, informując ją, że za chwilę przyjdzie im bujać w obłokach i nie miał tu na myśli fantazjowania. Madlen ponownie klasnęła w dłonie, ponieważ doskonale wiedziała, że popołudnie spędzą latając helikopterem. Obejmując się ramionami, ruszyli chodnikiem w stronę mieszkania Morgena. W końcu jak sam stwierdził, przytruchtał tutaj, więc nie pozostało im nic innego jak odbyć krótki spacer. Przypominając sobie, że dziś były urodziny Ane, postanowili skorzystać z okazji i wykonać do niej telefon.
***
W połowie trasy jacht się zatrzymał. Gregor wymyślił, że to będzie dobry czas i moment na wspólną kąpiel w morzu. Chłopak pomógł dziewczynie wyswobodzić się z kobaltowej kreacji. Następnie sam zaczął odpinać swoją koszulkę, w czym Ana ochoczo zaczęła pomagać. Ponownie zmierzyła wzrokiem jego umięśnione ciało, po czym przegryzła znowu wargę. Gregor się zaśmiał unosząc przy tym brew. Wiedział doskonale co chodzi Ane po głowie. Zarzuciła mu dłonie na szyję, by ponownie zatopić się w smaku jego ust. Czując jego dłonie na swoich pośladkach, spojrzała w jego tęczówki. Delikatnie ją podniósł, że straciła grunt pod stopami, więc postanowiła jak ostatnio uwiesić się na jego biodra, dalej całując przy tym zapamiętale jego usta. Szatyn podciągnął jąwyżej i zaczął biec... Po czym już sekundę później znaleźli się niespodziewanie w wodzie. Po wynurzeniu Ana głośno się zaśmiała.
- Wariat! – powiedziała pukając się lekko w czoło.
- Ale za to Twój. – zaśmiał się szczerze i zaproponował odrobinę spokojnego pływania na co blondynka oczywiście przystała.
Po kilku skokach i oczywiście romantycznych uniesieniach parka wróciła na jacht kontynuować swoją podróż. Chłopak zaproponował zatrzymanie się na okolicznej wyspie gdzie jak się okazało... Nie było ludzi. Ana zdawała się być szczęśliwa z tego powodu, w końcu to oznaczało... Komfort w każdej dziedzinie, zarówno wypoczynku jak i okazywania sobie czułości. Szatyn wyciągnął torbę, po czym podał dłoń swojej wybrance. 
- Co powiesz na obiad na świeżym powietrzu? –zaproponował. 
- Ale tu zdaje się nie być żywej duszy, a co dopiero mówić o restauracji. 
- Kochanie, Twój maestro pomyślał o wszystkim. –powiedział muskając jej ucho.
Dziewczyna słodko zachichotała obserwując poczynania partnera. Najpierw wyciągnął cytryny, którymi zaczął żonglować co jeszcze bardziej rozbroiło dziewczynę.
- Ale co, że niby cytrynę mam jeść? – zaśmiała się, po czym wyjął... kuchenną czapę. 
Dziewczyna ponownie zaczęła się głośno śmiać, ale tym razem na proszący gest jego dłoni nie udzieliła żadnego komentarza, tylko przygryzła kokieteryjnie jeden z palców u dłoni obserwując jego dalsze poczynania. Chłopak wyciągnął jeszcze salsę z mango,  kawałek chleba oraz... Ostrygi, mule i usmażone przegrzebki. Ana oblizała wargę na samą myśl. 
- Chcesz mnie uwieść? – pomrugała radośnie rzęsami.
- To nie należy do trudnych zadań. – zaśmiał się Gregor, wygodnie i pewnie rozkładając się na kocu, który miał stanowić ich stół. – Pani pozwoli... - po czym podał jej pierwszy kawałek przyrządzonych ostryg.
- Podobno to niezwykły afrodyzjak. – zaśmiała się, wciągając uwodzicielsko jednym zamachem ostrygę. – Po jednej nie działa. – skwitowała na co chłopak tylko się zaśmiał. 
- To może razem teraz spróbujemy? – trzymając muszle spojrzał jej w oczy i razem z nią zajął się konsumpcją.
Odłożył muszlę i musnął wargami jej wargę. Dziewczyna delikatnie ugryzła jego rant ust, jednocześnie układając dłonie na jego szyi. Pocałunek zdawał się nabierać nowego wymiaru. Czując przyjemne łaskotki jego języka, dalej angażowała w niego całe serce. Gregor położył dłoń na jej ramieniu,delikatnie zsuwając ramiączko stanika od bikini, natomiast dziewczyna zaczęła zjeżdżać z pocałunkami w kierunku szyi szatyna. Gregor przyjemnie zamruczał, po chwili ustami muskał jej obojczyki, wprawiając dziewczynę w stan pogłębionej błogości. Ana zachichotała zalegając na jego udach kontynuując pieszczoty na ciele Gregora. Mocniej angażując usta słuchała jego przyjemnych westchnień. Aż nagle... Zadzwonił telefon blondynki. Dziewczyna odskoczyła jak oparzona wpatrując się w zdezorientowane oczy partnera. Spojrzała na wyświetlacz gdzie wyskoczyło imię jej ukochanej przyjaciółki. Zaśmiała się patrząc na Gregora, który właśnie przerzucał oczami na myśl tego co właśnie przerwali. Dziewczyna z uśmiechem odebrała telefon i oddala się przyjemnej konwersacji z przyjaciółką i jak się okazało swoim starszym bratem. W trakcie rozmowy Gregor udał się do wody dać dziewczynom nieco skorzystać ze swobodnej rozmowy. Mimo że to był ich czas, nauczył się w końcu nią dzielić... To były pierwsze od czasu znajomości z Madlen urodziny blondynki, które spędzały osobno. Musiały się nieco wygadać,więc zdobył się na danie im nieco swobody. Ana rozmawiając z Madlen i Thomasem, co rusz wpatrywała się w swojego partnera. W jej oczach wyglądał tak ponętnie... Muskularne opalone ciało, w blasku słońca coraz bardziej grało na wyobraźni dziewczyny. Przegryzła lekko wargę na myśl o kolejnych zbliżeniach w ramionach swojego przystojniaka. Lena widząc jej błyszczące od szczęścia oczy postanowiła zakończyć rozmowę wideo i dać przyjaciółce cieszyć się ostatnim dniem urlopu we Francji. Po miłym pożegnaniu z przyjaciółką i bratem oblizała usta, po czym biegiem ruszyła ku wodzie gdzie czekała jej miłość. Dość szybko go dogoniła uwieszając się od tyłu na jego szyi. Wykorzystując nieco siły odwrócił ją by mogli widzieć siebie twarzą w twarz. Ponownie ugryzła delikatnie jego ucho, po czym zbliżyła się do jego ust, składając kolejny namiętny pocałunek. Podniósł ją nieco wyżej okręcając wokół własnej osi. Ana odchyliła nieco ciało muskając dłońmi wodę, głośno się śmiejąc. Czuła się taka szczęśliwa. Ponownie uwiesiła się na szyi szatyna ulegając jego umizgiwaniom, które kończyły się na jej odkrytych częściach ciała. Mocniej wbiła paznokcie w jego szyję, pozwalając mu sunąć językiem w rejon jej piersi. Anaprzyjemnie westchnęła, ale chętnie poddawała się dalszym przyjemnościom. 
- Chyba jednak coś dodali do tych ostryg... - wzdychając odchyliła ponownie mocniej głowę uczepiając się nogami bioder szatyna.
Była gotowa na nowo odpłynąć w jego muskularnych ramionach. Gregor czując jej narastające podniecenie uniósł wyżej jej ciało, by poczuć jej uda. Dziewczyna czując jego dłoń sunącą po nodze, ponownie westchnęła w jego ucho słodko je gryząc. Delikatnie drugą ręką odsunął materiał by zakończyć co zaczęli. Ana intensywnie pieszcząc usta chłopaka, poczuła jego miarowe ruchy, jęknęła w jego usta, czując przyjemne kołysania ciała w wodzie gdzie oboje się znajdowali. Mocniej szarpnęła go za włosy wydając kolejne odgłosy rozkoszy, co podkręciło zdecydowane działania chłopaka. Wpił się mocniej w jej usta, po czym odrywającusta od jej ust ruszył w kierunku jej ucha.
- Wracajmy już do domu... - wymruczał dźwięcznie, chwytając swoją damę w ramiona.
Ta mrużąc oczy zrobiła minę małego buntownika pragnąc by ich francuska przygoda trwała nadal na tej wyspie... Gregor ponownie zbliżył się do jej ucha zapowiadając kolejnąniespodziankę co dziewczyna skwitowała ożywionym przegryzieniem wargi. Czy mogło być coś przyjemniejszego od takiego spędzenia czasu? Widząc jej pytające oczy tylko się uśmiechnął. Posprzątał miejsce, które przed chwilą było świadkiem ich uniesień po czym ruszyli na jacht w trasę powrotną do willi, która miała być ich domem na dzisiejszą noc. Obserwując po drodze piękny zachód słońca, zatonęli w swoich ramionach na drewnianych leżakach. Gregor ponownie sunął dłonią po jej ręce wpatrując się w nią jak w obrazek, ona natomiast chłonęła każdą bezcenną chwilę na lazurowym wybrzeżu w duchu prosząc by chwila tego szczęścia mogła trwać wiecznie...
***
Mniej więcej w tym samym czasie, Madlen i Thomas parkowali właśnie auto pod lotniskiem w Klagenfurt amWorthersee. Lena wyskoczyła z samochodu radośnie się uśmiechając i pognała w stronę hangaru niczym sarenka. Jerrywłaśnie instruował chłopaków przy wyprowadzaniu maszyny, po czym wesoło pomachał do dziewczyny ręką. Morgi uśmiechnął się czule na ten widok. Jak to wspaniale, że blondynka potrafiła wszystkich zauroczyć swoją osobą. Szybko dołączył do już konwersującej pary i przywitał się z wszystkimi mocnym uściskiem ręki. Po niedługiej chwili zapinał pasy bezpieczeństwa na ciele Madlen. Kiedy uznał, że wystarczająco mocno spiął jej osobę, musnął jej usta wargami i ochoczo skierował się z drugiej strony helikoptera by zająćswe miejsce. Uśmiech na twarzy Leny, jednoznacznie wskazywał mu jaka była tym wszystkim podekscytowana. Założył słuchawki na uszy, na co blondynka poczyniła to samo. Wkrótce potem helikopter został uruchomiony.
- 30 czerwca, 8223110 gotów do lotu. – powiedział blondyn, a Lena zagryzła wargę i niespokojnie się poruszyła, czując jak jej puls przyspiesza.
- Zrozumiano, 8223110 droga wolna, życzymy wysokich lotów, bez odbioru. – usłyszała w słuchawkach głos dochodzący z wieży kontrolnej lotów, po czym Thomas uniósł ich w powietrze.
Bujanie w obłokach, jak nazwał to wcześniej Morgi, właśnie się rozpoczęło. Pisków i okrzyków zachwytu nie było widać końca. Lena cieszyła się lotem jak mała dziewczyna, co tylko utwierdzało blondyna w przekonaniu, że był to dobry pomysł. Po niespełna 30 minutach, nagle zaczął obniżać swój lot. Madlen spojrzała na niego marszcząc brwi. Thomas jedynie tajemniczo się uśmiechnął, po czym spokojnie, jak na profesjonalistę przystało wylądował na zielonej trawie.
- Morgi, czy to jest Jezioro Hallstatt? – zapytała ściągając słuchawki, na co blondyn pokiwał twierdząco głową i zaczął odpinać swe pasy. – My w ogóle możemy tu wylądować?
- Za odpowiednią sumę pieniędzy, można zrobić wszystko. Uwierz mi Madlen. – odrzekł i skierował swe dłonie by pomóc jej się wyswobodzić, następnie zanurkował za siebie i wyciągnął niedużą podróżną torbę co Lena zmierzyła podejrzliwym spojrzeniem.
Chwilę później opuścili helikopter i skierowali się do jakiegoś młodego chłopaka, który szedł w ich stronę. Co się okazało, chłopak był pracownikiem pobliskiego hotelu, który miał pilnować maszyny na czas pobytu tutaj blondwłosej pary.
- Thomas… - zapiszczała Madlen kiedy jakiś czas potem zmierzali trzymając się za ręce w stronę pomostu. – Nie mogę uwierzyć, że zorganizowałeś coś takiego! I to kiedy? Wczoraj?
- Wykonałem parę telefonów. – mrugnął do niej. – Jeśli na czymś ci bardzo zależy, można wszystko. Na przykład… pamiętasz jak po Was przyleciałem do Bratysławy? Normalnie na zgodę przekroczenia granicy drogą powietrzną trzeba czekać bardzo długo, ja natomiast załatwiłem to w kilka dni. Byłem bardzo przekonujący. – zaśmiał się.
- Och ja wiem… jak bardzo potrafisz zjednać ku sobie ludzi… - zachichotała i uwiesiła się na jego szyi. – Dlaczego nie zorganizowałeś tego w weekend??
- Bo było tu o wiele więcej ludzi, a tak? Dziś jest wtorek i jak widzisz… cały pomost mamy tylko dla siebie. – odrzekł rzucając torbę na ziemię i objął dziewczynę w talii.
Lena kokieteryjnie przegryzła wargę nie mogąc ukryć szczęścia na twarzy. Morgi skradł jej szybkiego całusa, po czym pochwycił ją na ręce.
- Jak bardzo chcesz pływać z rybkami? – zapytał z zawadiackim uśmiechem i ruszył w stronę wody.
- Thomas! Ja przecież nie mam stroju! – zapiszczała i mocniej przylgnęła do niego by czasem jej do tego jeziora nie wrzucił.
- Wszystko mam ze sobą. – odrzekł zabawnie poruszając brwiami i ponownie poczynił kilka kroków w stronę wody.
- Morgiiii! – piszczała Lena wierzgając nogami. – Nie chcę zmoczyć włosów…
- Lena, to niby jak masz zamiar pływać?
- No nie wiem… może będę się tylko opalać? – zapytała z nadzieją w głosie. – Po drugie… może przejdziemy się później na taras widokowy, który tutaj jest bardzo popularny? Jak mam to niby zrobić skoro będę cała przemoczona?
- No dobrze… przekonałaś mnie. – powiedział Thomas i postawił dziewczynę za nogach.
Wrócił po torbę i już w spokoju dotarli na koniec pomostu, gdzie szybko rozłożyli koc. Morgi podał Lenie strój kąpielowy, który przygotował na tę okoliczność i pomógł jej się w niego ubrać bez wścibskich oczu spacerujących nieopodal ludzi. Po niedługiej chwili Madlen związała swoje loki w wysokiego koka, po czym ułożyła się wygodnie na kocu. Morgiemu jednak nie w głowie było błogie leniuchowanie. Rozpędzając się kilkanaście metrów za Leną, przebiegł koło niej i wskoczył do jeziora niczym profesjonalista. W efekcie ciało dziewczyny pokryło się wodą, która z całym impetem na nią chlupnęła. Dziewczyna pisnęła zaskoczona, jednak zaśmiała się po chwili słysząc jak Thomas po wynurzeniu głośno krzyczy z radości i macha swą grzywą rozpryskując wodę. Blondynka szybko wyciągnęła swój telefon i zrobiła mu kilka zdjęć. Następnie z błogim uśmiechem obserwowała jak Morgi świetnie bawi się w wodzie, to nurkując to pływając w tę i z powrotem. Po jakimś czasie, Lena postanowiła sprawdzić czy woda była na tyle ciepła, że mogłaby do niej bezpiecznie wejść. Przysunęła się na skraj pomostu i zanurzyła swoje stopy, w jak się okazało, przyjemnej wodzie. No cóż… temperatura alpejskich jezior nie rozpieszczała, ale nie można było powiedzieć, że nie była do wytrzymania. Thomas widząc poczynania swej ukochanej szybko do niej podpłynął. Chwycił obiema rękami deskimiedzy udami blondynki i podciągnął się by złożyć na jej ustach szybkiego buziaka.
- Wejdź do mnie. – zaproponował chwytając dziewczynę za stopy.
- Hmmm… jeśli podciągniesz się jeszcze pięć razy. – wyszczerzyła swoje białe zęby.
- Bułka z masłem. – odrzekł Morgi i jak zapowiedziała Lena tak też się stało.
Została uraczona pięcioma buziakami. Nie widząc możliwości negocjowania z nim, poprosiła by ją złapał i po chwili zanurzyła się w jeziorze będąc uwieszoną na ramionach chłopaka. Uśmiechnęła się i ponownie go pocałowała.
- Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś. Jest cudownie.
- Musimy korzystać póki można. Postaram się częściej organizować takie wypady.
- Nie widzę przeciwskazań. – odrzekła i odrywając się od niego, popłynęła dalej.
Woda była naprawdę bardzo przyjemna, Lena bez wygłupów korzystała z możliwości odprężającej kąpieli, Thomas natomiast pływał jak szalony. Widocznie miał na tyle energii, że potrzebował ją gdzieś spożytkować. Jak prosiła uważał, by nie zamoczyć jej włosów. W pewnym momencie podpłynął do niej i pochwycił w swoje ramiona. Lena uśmiechnęła się czule i objęła go nogami w pasie. Woda trochę pomagała, a trochę jednak przeszkadzała, ponieważ brak zasolenia nie utrzymywał ciała na powierzchni.
- Thomas, dlaczego my jeszcze nigdy wspólnie nie trenowaliśmy? – zapytała. – Oboje jesteśmy przecież sportowcami.
- A był na to czas? – zaśmiał się chłopak. – Nie ukrywam, że wolę spędzać z tobą każdą wolną chwilę na treningu… ale niekoniecznie takim jaki masz na myśli. – Lena zachichotała na jego słowa.
- A tobie tylko jedno w głowie.
- Co poradzić kiedy jesteś tak piekielnie seksowna. – powiedział i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Lena dając się ponieść, chwyciła jego dolną wargę w zęby i lekko pociągnęła. Dłonie Thomasa od razu pomknęły na jej pośladki. Dziewczyna westchnęła przeciągle i mocniej wtuliła się w jego ciało. Morgi jęknął i zaczął błądzić rękoma pod strojem Madlen.
- Morgi… - westchnęła w jego usta. – Jesteśmy w miejscu publicznym… w wodzie… - dodała, na co chłopak zaczął muskać jej szyję. – Dzieci tu są… - kontynuowała wskazując bawiącą się przy plaży młodzież.
- Lena… to będzie szybka akcja. – powiedział i spojrzał zachęcająco w jej oczy.
Lena przegryzła wargę bijąc się z myślami. Czy była na tyle odważna? Pokręciła niedowierzająco głową ze śmiechem, po czym przybliżyła usta do jego ucha.
- Dobrze, ale… żadnych pocałunków. Niech nikt nie wie co tutaj tak naprawdę robimy. – poprosiła robiąc minę niewiniątka.
Thomas prychnął ze śmiechem, ale spełnił prośbę dziewczyny. Patrząc jej cały czas w oczy, delikatnie w nią wszedł starając się nic nie pokazywać na swojej twarzy. Lena przegryzła wargę i popatrzyła na niego spod rzęs. To naprawdę było trudne, utrzymać na wodzy chęć złączenia ust w czułym pocałunku. Morgi falując swym ciałem pod wodą, doprowadzał dziewczynę na skraj jej wytrzymałości. Lena nie mogąc dłużej tego znieść, zacisnęła się na nim mocniej i wtuliła głowę w jego ramię, lekko gryząc go zębami by powstrzymać swój jęk kiedy dochodziła. Thomas w odpowiedzi mocniej ścisnął jej biodra i klnąc siarczyście również osiągnął spełnienie. Kiedy oboje doszli już do siebie, spojrzeli w swoje oczy i wybuchli głośno śmiechem. To faktycznie nie było przyzwoite, ale kto by się tam tym przejmował. Popływali jeszcze chwilę, po czym wyszli na koc by trochę odpocząć i się osuszyć. Madlen korzystając z okazji udała się do toalety by trochę się ogarnąć po wodnych igraszkach. Następne 30 minut spędzili na popijaniu bezalkoholowego wina musującego i zagryzaniu to winogronem. Kiedy mieli już dość leżenia, a zegar wskazywał godzinę 14, postanowili udać się na spacer na taras widokowy, o którym wcześniej wspominała Lena. Przebrali się w suche ubrania i łącząc swe dłonie w mocnym uścisku, ruszyli wolnym krokiem wzdłuż jeziora. Trasę 360 metrów w górę do platformy widokowej pokonali podziwiając piękne widoki.Nie bez powodu Hallstatt Skywalk był widokiem światowego dziedzictwa kulturowego oraz znajdował się na liście UNESCO. Lena z rozmarzonym wyrazem twarzy podeszła do barierki i objęła wzrokiem całe jezioro otoczone dookoła pięknymi masywami górskimi. Po chwili poczuła jak Thomas przytula się do jej pleców.
- Pięknie tutaj. – westchnęła dotykając przedramion chłopaka, które obejmowały ją w talii. – Dziękuję Thomas. – dodała odwracając się w jego kierunku.
- To ja dziękuję… dziękuję za możliwość zabrania cię tutaj. – odrzekł spoglądając jej głęboko w oczy. – Gdybyś nie dała mi… nam, kolejnej szansy, nie mógłbym właśnie spędzać jednej z najpiękniejszych chwil w moim życiu.
- Kocham cię Thomas.
- To ja cię kocham. – powiedział i ucałował usta Madlen, następnie oderwał się od niej, podciągnął na barierkach i zaczął krzyczeć. – Kocham Madlen Steward!
Lena ze śmiechem ponownie wyciągnęła telefon i zaczęła cykać mu fotki. Potem pociągnęła go ręką i stwierdziła, że powinni wracać, bowiem miała ochotę pooglądać nieco więcej widoczków z perspektywy helikoptera.
***
Po rejsie Ana i Gregor postanowili zgodnie z zapowiedzią wrócić do miejsca gdzie mieli spędzić ostatnią noc we Francji. Szatyn uśmiechnął się do dziewczyny, prosząc by udała się do ich sypialni. Bez zbędnych pytań ruszyła do miejsca, które jej wskazał. Czekało tam kolejne pudełko... Ana bez zastanowienia zabrała się za odpakowywanie prezentu, który jak mniemała był kolejną niespodzianką. Jej oczom ukazało się czerwone koronkowe bikini... Symbol namiętnego uczucia... Dziewczyna przegryzła wargę zastanawiając się co tym razem zgotuje jej szatyn. Pod nią znalazła kolejną kopertę tym razem w kolorze, a jakże by inaczej czerwonym. 
Przygotuj się i wyjdź na taras... Zrelaksuj się obserwując morze z miejsca, które wskaże Ci drogowskaz...
Kocham najmocniej G.
Ana pokręciła niedowierzając głową. Ale okej, tak to zaplanował, to zda się na jego kreatywność. Z radością ubrała sprezentowane bikini, po czym przejrzała się w dużym lustrze. Niezły ma gust pomyślała, poprawiając włosy, które zaczęły pięknie falować w wyniku działającej wcześniej wody. Zarzuciła cienki satynowy szlafrok, by udać się na wielkie wejście... Tymczasem nigdzie w salonie nie mogła dostrzec Gregora... Od razu z automatu udała się na taras gdzie jak mniemała go zastanie. Widok... Zaparł jej dech w piersiach. Stojące na środku jacuzzi intensywnie pracowało, a droga do niego utorowana była płatkami róż i świecami... Oczywiście zobaczyła wielką uśmiechającą się strzałkę wskazującą pracującą wannę. Subtelnie ściągnęła szlafrok, po czym niczym księżniczka rozłożyła się wygodnie w jacuzzi. Leżąc na brzuchu, podparła rękoma głowę obserwując niespokojne wieczorem morze. Mocniej złapała kolejny oddech czekając na swojego księcia. Nastąpiło to szybciej niż myślała... Jego kroki usłyszała by wszędzie, ale nie odwróciła się tak jak jej zalecił. Szatyn odłożył tace, na której spoczywały truskawki, czekolada i szampan z lampkami. Po czym wszedł do jacuzzi. Dłońmi zaczął delikatnie masować jej barki i zgłębienia przy szyi. Ana przyjemnie mruknęła czując unoszący się olejek lawendowy... Dzierżony w jego dłoniach miał wyjątkowy smak. Chwile później poczuła jak chłopak muska jej kark ustami, by po chwili zatonąć nimi w jednym z zagłębień przy szyi powodując słodkie mrowienie w jej brzuchu. Anapostanowiła zareagować na te przyjemne pieszczoty, odwracając w końcu głowę w kierunku wybranka. Jej oczy lśniły nieustającym pragnieniem, on natomiast... Był niemoralnie szczęśliwy... Zdał sobie sprawę, że wygrał najpiękniejszy los na loterii, który... Jest bezcenny, a jest nim bezwarunkowa miłość. Spoglądając na nią otworzył kolejnego dziś szampana, którego rozlał do kieliszków.
- Wszystkiego najlepszego kochanie... - rzekł uderzając szkłem o szkło, po czym podał Ane miskę z truskawkami. - Podobno podkręcają jego smak... - wymruczał jej do ucha.
Chichocząc ugryzła pierwszą, zanurzając się następnie w zawartości kieliszka szampana. On uczynił to samo, obserwując jak nadal kokietuje go wzrokiem. Po chwili zamoczyła truskawkę w czekoladzie i zaczęła okręcać ją wokół ust, by następnie odchylić uwodzicielsko dolną wargę. Gregor uśmiechnął się na jej słodkie znaki, po czym zbliżył się do jej ust wspólnie racząc się tym samym owocem. Mały pocałunek nie kręcił jednak dziewczynę, postanowiła więc zadziałać na wyobraźnię partnera biorąc kolejną, tym razem sunąc nią w eksponowane miejsce pomiędzy piersiami by po chwili ruszyć ku szyi, następnie ponownie odchylając kokieteryjnie dolną wargę. Nie musiała wysyłać więcej sygnałów... Dłonie Gregora wylądowały na jej karku, a jego usta odbierały to co chciała mu ofiarować. Ana natomiast jedną ręką drapała go po szyi, drugą muskała jego twarz by po chwili bardziej zaangażować się w kolejny intensywny pocałunek. Siedząc obserwowała jego dalsze ruchy.  Po chwili czuła jego oddech na swojej szyi i czule gładzenie ramion. Kolejny raz jego usta pieściły jej szyję, by po chwili sięgnąć językiem ucha. Cicho westchnęła jego imię dając się subtelnie prowadzić tej nocy. Jego ręce mimowolnie powędrowały po plecach w kierunku stanika bikini. Nie miał najmniejszego problemu by uwolnić jej piersi ze zbędnego materiału dzięki czemu zapamiętale zaczął schodzić niżej z pocałunkami. Czując coraz więcej przyjemności wynikającej z pieszczoty partnera i bulgoczącej wody, kolejny raz jęknęła mu w ucho delikatnie je gryząc. Chłopak zjechał głowa niżej po chwili delikatnie wargami gryząc jej sutek, jęknęła nieco głośniej... Nie mogła jednak zaprzeczyć, że nie było to przyjemne uczucie. Jego zintensyfikowane działania wokół jej piersi przyczyniły się do tego, że teraz to ona miała ochotę przejąć pałeczkę i sprawić mu nieco więcej przyjemności. Opierając go o rant jacuzzi zaczęła dłonią szurać po jego torsie by po chwili ponownie zasmakować jego malinowych ust, jedna dłonią wbijając paznokcie w jego kark. Chwile później poczuł jak jej dłonie błądzą w kierunku, który chciały obrać. Zatrzymując się na jego biodrach spojrzała zalotnie w jego oczy. Delikatnie ugryzła jego sutek powodując jego przyjemny jęk działający na wyobraźnie dziewczyny. Anaprzegryzła mocniej wargę po chwile unosząc swoje pośladki by Gregor mógł uczynić z jej dolną częścią bielizny to samo co ona pragnęła uczynić z jego częścią garderoby... Dość szybko znalazła się ona poza jacuzzi, a oni sami stali się nadzy... Ciągle patrząc w jego rozochocone tęczówki musnęła jego uda następnie przyrodzenie by jeszcze bardziej pobudzić chłopaka do czynu. Drugą ręką drapała go po karku. Gregor czując jak wygodnie zalega na jego udach, pogłębił pocałunek wyrażający wdzięczność. Czując radosne pląsy języka musnął ręką jej wewnętrzną cześć uda. Ana w jednym momencie je lekko rozchyliła ułatwiając mu dostęp. Chwile później czuła już jego śmielsze ruchy w sobie. Głośniej jęknęła w jego usta pomagając mu tak samo zaznać rozkoszy wynikającej z kolejnego dziś zbliżenia... Chwilę później zalegli spełnieni i szczęśliwi w swoich ramionach, gdzie Gregor bawił się jej włosami ona natomiast uspakajając swój oddech szepnęła.
- Dziękuję kochany... To były najpiękniejsze wakacje na jakich kiedykolwiek byłam... - szatyn delikatnie się uśmiechnął słysząc jej słowa.
- Były wyjątkowe dzięki tobie... Jestem największym szczęściarzem. – powiedział, po czym po raz kolejny złączyłich usta w namiętnym pocałunku.
***
Tymczasem Lena i Thomas lądowali właśnie na płycie lotniska w Klagenfurt am Worthersee. Zmęczeni, ale radośni po pełnym pięknych widoków popołudniu, postanowili od razu udać się na jakąś pyszną kolację. Wieczór mieli zamiar spędzić już spokojnie, w obliczu domowego ogniska. Co by nie mówić, dzisiejszy dzień miał być pierwszym ich oficjalnym wspólnym mieszkaniem. Oboje cieszyli się z tego powodu jak małe dzieci. Wybór restauracji padł na tutejszą kuchnię, czyli Lena wraz z Thomasem zdecydowali się na karynckie pierogi, dziewczyna na słodko, natomiast Morgi w wersji mięsnej. Danie tak im posmakowało, że postanowili zabrać do domu jeszcze porcję wegańską. Trzymając się za ręce, wesoło kierowali się ku audi, które niedługo potem parkowali w garażu podziemnym swojego apartamentowca.Po następnych kilkunastu minutach, dzielili się już zadaniami aby miło spędzić pozostały im dzisiejszego dnia czas. Dlatego Thomas rozpalał w kominku, a Lena otwierała wino oraz wybierała film, który mieli za chwilę obejrzeć. Stanęło na Bękartach Wojny Quentina Tarantino. Wojenne kino mogło być zbyt ciężkim wyborem na dziś, ale co zrobić kiedy Madlen właśnie takie lubiła. Po niedługim czasie oboje zasiedli na kanapie z wypełnionymi do połowy lampkami białego wina.
- Morgi, kiedy jedziesz do tej szkoły Borg Monsbergergasse? – zapytała w pewnym momencie blondynka.
- Hmm… chyba w poniedziałek. W weekend mam zobowiązania względem Ogólnokrajowej Konferencji Austriackiego Związku Narciarskiego. – westchnął. – Nie lubię takich spędów. Z drugiej jednak strony cieszę się, że nie muszę jechać w odwiedziny do ciężko chorych pacjentów z Oddziału Onkologii Dziecięcej i Hematologii Kliniki Uniwersyteckiej w Graz o co został poproszony Wolfi. – Lena spojrzała na niego z przerażeniem i poczuła jak ogarnia ją nieprzyjemny dreszcz.
- A co muszą zrobić Martin i Gregor?
- Martin jedzie z wizytą do wioski dziecięcej Stübig, a Gregor ma za zadanie rozegrać mecze siatkówki i piłki nożnej w towarzystwie uczniów gimnazjum HIB – Liebenau.
- Pomimo, że ledwie co wyleczył kontuzję? – zapytała zdziwiona. – Ten związek w ogóle o was nie dba. – dodała na co Thomas prychnął.
- Nie pierwszy… nie ostatni raz. – powiedział z krzywą miną, jednak za chwilę się uśmiechnął. – Całe szczęście, że sponsorzy o nas dbają. – wyszczerzył się. – Pod koniec lipca, przed wyjazdem do Kuopio zostałem poproszony o przetestowanie jednego z samochodów rajdowych Mitsubishi Lancer Evo IX na trasach wokół góry Erzberg w Styrii. – Lena zrobiła duże oczy.
- Proszę… powiedz, że zabierzesz mnie ze sobą. – zrobiła maślane oczka.
- No nie wiem, nie wiem… - zaczął na głos zastanawiać się chłopak. – Chyba musisz bardziej mnie przekonać…
- Och nawet nie wiesz jaka potrafię być przekonująca. – odrzekła z zawadiackim uśmiechem i przysunęła się w jego stronę.
- Żartowałem księżniczko. – powiedział chłopak, po czym zabrał od Leny kieliszek i wraz ze swoim odłożył na stolik.
Madlen patrzyła na jego poczynania z zaciekawieniem. Po chwili wrócił na kanapę, wyciągnął się na całej jej długości i wskazał blondynce, gdzie powinna się ułożyć. Dziewczyna z błogim uśmiechem zaległa na prawym boku w ramionach Thomasa, który okrył ich miękkim kocem.
- Już ustaliłem ze sponsorem, że jedziesz ze mną. – szepnął jej do ucha i ucałował policzek.
Lena pisnęła ze szczęście i odwróciła głowę by szybko musnąć jego usta. Potem oboje wygodnie ułożyli się w pozycji na łyżeczki i w mocny uścisku kontynuowali oglądanie filmu, który pomimo swej tematyki, okazał się fenomenalny.
 
~~~
 
Dzień bez Sko(cz)ków dniem straconym :D Dlatego co by Wam nie było żal… pojawiamy się dziś :)

Cześć… Tyśka :D
Bo w sumie to chyba tylko do Ciebie powinnyśmy się zwracać :) Od zawsze oddana czytelniczka… aż ciężko uwierzyć, że coś Cię naszło i od tak odwiedziłaś naszego bloga :) To znak, że nie tylko my co rusz do niego wracamy hihi są też inne wariatki xD

Ania nie wspominała, ale poszłyśmy z biegiem czasu i można nas też znaleźć na wattapad, to tak informacyjnie gdybyś była zainteresowana :)

A teraz do rzeczy…
Ja, no cóż, przede wszystkim jestem teraz mamą i niestety ciężko mi jest póki co wygospodarować czas na pisanie :( tęsknię za tym i chciałabym do tego wrócić, ale mam inne obowiązki :) Wierzę, że z czasem (jak mała będzie rosła) powrócę do pisania :) Ta historia chyba nie będzie miała końca xD ale skoro sprawia tyle radości, jak widać nie tylko nam autorkom to po co to kończyć haha
Rozdział zdecydowanie nie dla niepełnoletnich :D Ania chyba pierwszy raz dała się aż tak ponieść (zawsze to mnie prosi o sklecenie kilku gorętszych fragmentów -,-) haha a ja nie chciałam być z tyłu za nią :D Także wyszedł jakiś mocno erotyczny rozdział, ale czy komuś to przeszkadza? XD
Lena i Tom wchodzą w nowy etap związku, wspólnego życia, ciekawe gdzie ich to zaprowadzi :)
Tymczasem Ana i Gregor nadal korzystają z rajskiego urlopu. Co przyniesie przyszłość dla obu par? My wiemy :D a Ty Tyśka dowiesz się już niebawem :)

Pozdrawiamy!
Ania&Madziusa

PS. Brawo Paweł!!! Naprawdę jestem z Ciebie dumna i mocno trzymam kciuki za kolejne występny! Mistrzostwo w pełni zasłużone <3

2 komentarze:

  1. Hej Dziewczyny :) taki koniec weekendu to ja rozumiem - nie ma to jak poczytać coś pozytywnego żeby się odpowiednio nastawić na kolejny tydzień ;)

    Czas leci, wiadomo, że priorytety się zmieniają - niech Maleństwo rośnie zdrowo i daje mnóstwo radości :), bo czas biegnie nieubłaganie, ale jak pokazuje rzeczywistość opowiadanie nie zając, nie ucieknie ;)

    Natomiast jeśli chodzi o rozdział to można by rzec "miłość rośnie wokół nas..." - czas rekreacji i beztroski po sezonie, maturach i innych zawirowaniach życiowych (których nie brakowało i to na dużą skalę) zdecydowanie potrzeby całej czwórce. Niezmiennie zaskakujecie znajomością Austrii (atrakcje, miejscowości, gdzie co jest - super).

    Lena i Thomas zaczynają nowy, wspólny rozdział życia - ale reakcja rano Leny na stwierdzenie, że Thomas przyszedł prosić o zgodę - bezcenna hehe.
    Ana i Gregor - niezapomniane wakacje, urodziny - czas na powrót do rzeczywistości z tej bajki, zobaczymy co przyniesie dalsza część lata.
    Co jak co, ale inwencji i romantyzmu nie można Panom odmówić ;)

    Trzymam Was Dziewczyny za słowo, że już niebawem będziecie udostępniać kolejne losy zakochańców, czekam z niecierpliwością :)

    Pozdrowienia i do następnego :)

    PS. Może to wcale nie był przypadek z tym powrotem na Waszego bloga? Może jednak jakiś podmuch wiatru mnie tam pchnął ;p czasami dobrze zawrócić w jakimś miejscu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej kochane :-*

    Ten rozdział to naprawdę był prawdziwy huragan namiętności i romantyzmu <3
    Naprawdę mi się podobał i nadal nie mogę przestać się uśmiechać :-D
    Oj nasi panowie jak widać mają pomysły i gest, ale to dobrze, niech się wykazują i niech pokazują dziewczyną jak bardzo im na nich zależy…
    Liczę, że nie zamierzacie rzucić na którą z par jakieś bomby i sielnka pomiędzy parami będzie trwać..

    Pozdrawiam <3
    BU$KA <3 :D

    OdpowiedzUsuń