Tymczasem wtorkowy poranek
w Cassis, Ana zaczęła witać w rejonie godziny 9. Delikatnie
musnęła dłonią miejsce, które obok niej nocą zajmował Gregor... Dość
szybko okazało się, że miejsce jest puste. Mimowolnie zerwała się do pionu,
przecierając oczy ze zdumienia. Czy to było możliwe po tak wspaniałej
kolejnej nocy? Co u licha... Po chwili zobaczyła kopertę w odcieniu błękitu z
zaczepem lawendowego bukieciku. Zaintrygowana, zabrała się do szybkiego
odpakowania zawartości.
Czekam na Ciebie w
porcie, pozwoliłem sobie sprezentować ci kreację... Ale nie zapomnij też
bikini – może okazać się niezbędne.
Twój na zawsze G.
W porcie? Czyżby gdzieś znowu mieli
wybywać? Przecież jutro mieli wracać do Austrii, liczyła więc na nieco
spokojniejszy czas. Przeciągnęła się, po czym zajrzała na stół gdzie leżał
kolejny karton, jak mniemała z kreacją, o której mówił.
Niedługa, kobaltowa hiszpanka, z falbaną na jedno ramię. Co on znowu
kombinuje... Wyjęła z torby bikini, nałożyła wybraną sukienkę, która jak
się okazała była opinająca i dość wyzywająca.
Dopełniła stylówkę okularami i kapeluszem, po czym przejrzała
się w lustrze. Z przekonaniem, zarzuciła torebkę na ramię, by następnie udać
się we wskazane miejsce. Piękne słońce od razu sprawiło, że na jej ustach
zagościł uśmiech. W końcu czego chcieć więcej na urlopie? Przy Gregorze nie
narzekała na nudę, wręcz przeciwnie, z każdym dniem odkrywała go na nowo
pod każdym względem... Spojrzała na port szukając wybranka. W pewnym momencie
usłyszała jednak inny głos.
- Co taka piękna dama robi sama w
porcie?
- Właściwie to nie jestem sama, szukam
kogoś. – odparła niewzruszona na zaczepkę nieznajomego bruneta.
Słysząc jego gwizdy delikatnie się
odwróciła i tylko zaśmiała. No tak, czego można było się
spodziewać, po tym co Gregor wybrał na jej stylizację.
- Mała, umów się ze mną... Jesteś
taka piękna! – ponownie usłyszała głos francuza, którego minęła.
Kiedy miała odpowiedzieć poczuła na swoim
boku rękę, która mocniej ją objęła.
- Ta dama jest już szczęśliwie
zajęta. – powiedział szatyn,który zjawił się skądinąd. – Ah ci
Francuzi... Tylko romanse im w głowie, a że jesteś blondynką, których
niezbyt wiele tu mają... To chyba ich jeszcze bardziej nakręca... Przepraszam,
powinienem po ciebie wyjść. – musnął ją w czoło na powitanie,
podając swoją dłoń.
Dziewczyna pośpiesznie go
zlustrowała... Niebieska koszulka, jasne spodenki i okulary nadające
wakacyjnej stylizacji. Spojrzała na niego by po chwili pociągnąć go lekko za
kołnierzyk.
- Naprawdę tylko całus w
czoło? – zaśmiała się gryząc wargę patrząc w jego
rozanielone tęczówki.
Chłopakowi nie trzeba było powtarzać.
Ogarnął dłonią włosy blondynki, po czym wpił się mocniej w jej
usta. Dziewczyna wszystko chętnie oddawała, drapiąc go delikatnie po karku.
- Zdecydowanie lepiej. Brakowało mi tego
przy pobudce. Gregor, właściwie co tutaj robimy? – spytała.
- Niespodzianka. – chłopak
udzielił jej standardowej ostatnio odpowiedzi, co jeszcze
bardziej podkręciło dziewczynę.
Nie mogła zaprzeczyć, że pasmo
nieustającej tygodniowej niespodzianki bardzo jej pasowało.
- Zamknij oczy i daj się
ponieść. – musnął jej szyję, po czym bez ceregieli
uniósł ją w ramiona.
Ta chichocząc, zamknęła oczy i
zrobiła co polecił, czekając na dalsze instrukcje. Mimo ograniczeń w
postaci zamkniętych oczu usłyszała pracę silnika. Po raz kolejny zastanawiała
się co wykombinował jej partner. Widząc jej zniecierpliwienie tylko się
uśmiechnął.
- Skarbie już możesz... - powiedział, a
jej oczom ukazał się niewielki jacht, który właśnie odbijał od portu gdzie
sięznajdowali.
- Coś czuję, że nie dam ci żyć w
Austrii bez niespodzianek. –klasnęła w dłonie z
zachwytu, musnęła jego policzek, po czym wygodnie rozłożyła się
na znajdującym tam leżaku.
Chłopak widząc jej
uśmiechniętą twarz, ruszył w kierunku kabiny. Ana opuściła
okulary na nos patrząc na jego nietypowe ruchy. Liczyła, że razem będą
czerpać momenty. Tymczasem chwilę później chłopak pojawił się z szampanem i
dwiema lampkami. Ana otworzyła szeroko oczy i się głośno zaśmiała.
- Teraz to będzie rejs po
królewsku. – zażartowała.
Chłopak z
poważną miną zaczął rozkręcać korek od
bąbelków. Słysząc strzał korka, usatysfakcjonowana podłożyła
lampki,które mógł napełnić.
- Najdroższa... Dziś są twoje urodziny...
Oby ten dzień był spełnieniem twych marzeń, a każdy kolejny przynosił
tylko i wyłącznie uśmiech na twej twarzy. Wszystkiego co najlepsze
skarbie! – stuknął jej lampkę.
Dziewczyna poczuła jak pierwsze łzy
szczęścia wypełniają jej oczy. Zbliżyła się do chłopaka by czule go w
podziękowaniu pocałować. Pierwszy raz spędzała urodziny poza domem, ale
dziś... Inaczej niż zwykle. Wyłącznie z ukochanym, który powoli stawał się
całym jej światem. Odłożyła kieliszek, po czym ułożyła się wygodnie na
jego torsie.
- Nie myślałam, że
będziesz pamiętał. A co dopiero, że wymyślisz dla mnie taką
atrakcję...
- Ana, Ana... Czy partner może
zapomnieć o tak ważnym dniu swej ukochanej? Co do atrakcji... Dziś cały dzień
będzie nimi wypełniony, więc nastaw się i czerp do woli, a uczynisz mnie
najszczęśliwszym człowiekiem.
- Gregor... Dziękuję. – mocniej
przylgnęła do jego ciała, po czym wspólnie oddali
się przyjemności oglądania klifów i oddalającego się miasteczka.
***
Tymczasem w Villach ze snu wybudzała
się właśnie jedna z blondwłosych piękności. I nie, nie mowa tu o Thomasie, a o
Madlen. Z objęć Morfeusza wyrwał ją dziwny hałas na dole. Ktoś zdecydowanie
zakłócał spokojny poranek w domu państwa Stewardów. Dziewczyna przeciągnęła się
więc i postanowiła wstać. Nowy dzień, nowe przygody z Thomasem. Żałowała
bardzo, że nie mogła się ponownie obudzić w jego ramionach… rodzice jednak
dalej kręcili nosem na jej ewentualną wyprowadzkę do chłopaka. Nie
wiedziała skąd to ich wahanie, koniec końców połowę czasu spędzała w jego
mieszkaniu, a drugą, tą zdecydowanie krótszą w domu. Uśmiechnęła
się jednak, ponieważ coś jej podpowiadało, że rodzice bardzo ją
kochają i chcieli jeszcze najzwyczajniej w świecie pokorzystać z jej
towarzystwa póki mogli. Ale z drugiej strony, przecież nie wyprowadzała
się trzystakilometrów dalej, jak Ana, a raptem kilka
przecznic.Dodatkowo, Thomas prowadził życie na walizkach, ciągle w rozjazdach,
więc naprawdę rozłąka z rodzicami nie trwała by długo. Z nastawieniem
wpłynięcia na decyzję rodziców, zarzuciła na siebie szlafrok i zeszła na
dół. Już na schodach, przekonała się kto narobił takiego
rabanu. Weszła do kuchni, gdzie przy wyspie zastała swojego tatę, ochoczo
dyskutującego z… Thomasem.
- Morgi? – zapytała zaskoczona. – Co ty
tutaj robisz?
- Dzień dobry kochanie, ciebie również
dobrze widzieć. – odrzekł ze śmiechem chłopak, podszedł do dziewczyny i złożył
na jej czole słodkiego buziaka.
Robert patrzył na ten obrazek z uśmiechem.
- Oj no, wiesz o co mi chodzi. – odrzekła,
po czym podeszła do ekspresu by zrobić sobie kawę.
- Thomas, moja droga… - zaczął Robert. –
Przyszedł prosić o zgodę…
- Co?! – wypaliła Madlen, ponieważ jej
myśli potoczyły się w jednym kierunku.
- O zgodę… na wasze wspólne zamieszkanie.
– wyjaśnił Robert na co obaj panowie zaśmiali się ze złego toku myśli
blondynki. – Oczywiście na czas jego dłuższego pobytu w Villach. Czyli? –
tutaj skierował swe spojrzenie na skoczka.
- Póki co do końca lipca, w sierpniu
zaczynamy Letnie Grand Prix od Hirtenzarten. Jeśli Lena nie będzie chciała
siedzieć samotnie w mieszkaniu, zrobi oczywiście co uzna za słuszne.–
Madlen z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się raz w ojca raz w chłopaka. –
Mam dosyć, że muszę samotnie budzić się w tym mieszkaniu, szczególnie kiedy
jeszcze nie ma Ane. Jestem bardzo rodzinnym człowiekiem. Nasz dom zawsze
był pełen ludzi, do tego jestem przyzwyczajony. Nawet mieszkając u Martina,
zawsze był ktoś, kto zjadł ze mną śniadanie. – tłumaczył Thomas.
- O właśnie. Jadłeś coś? – zapytała
dziewczyna otwierając lodówkę.
- Nie… wyskoczyłem z łóżka z bojowym
nastawieniem. Pognałem tu biegiem, by błagać twoich rodziców o pozwolenie
na codzienne budzenie się przy tobie. – powiedział, na co Lena zachichotała,
ponieważ wyobraziła sobie szarżującego Morgiego przez miasto.
Skierowała swoje roześmiane spojrzenie na
ojca chcąc zobaczyć jego reakcję na szczerość w słowach Thomasa.Wiedziała
już, że Robert podjął decyzję.
- Słuchajcie dzieci… naprawdę nie widzę
przeciwskazań byście razem zamieszkali. Wasza… relacja jest, hmmm…
Specyficzna i mam nadzieję, że po ostatnich wydarzeniach jesteście na tyle
odpowiedzialni…
- Tato, proszę nie kończ. – zaśmiała się
Lena. – I tak połowę czasu spędzam u Thomasa. Możemy umówić się tak, że
faktycznie jak Morgi będzie na wyjazdach, ja będę wracać do domu.
- To rozsądna propozycja. – uśmiechnął się
blondyn.
Robert nie mając już żadnych argumentów,
kiwnął jedynie głową na znak zgody, zabrał swoją filiżankę i polecając im
by coś sobie zrobili do jedzenia, ruszył do swojego biura. Lena
pisnęła uradowana i kiedy sylwetka ojca zniknęła jej z oczu,wskoczyła radośnie
w ramiona Thomasa. Po kilku czułych buziakach, Madlen wróciła do
buszowania po lodówce, gdzie na koniec zaproponowała granolę z
jogurtem naturalnym i świeżymi borówkami. Morgi przystał na ten pomysł, bowiem
należało trzymać się diety. Co prawda, istniało ryzyko, że to danie nie
dostarczy odpowiedniej liczby kalorii, kto by się jednak tym przejmował. Miał w
planach porwać dziewczynę by mogli ten wtorkowy dzień miło spędzić, nic nie
stało na przeszkodzie żeby zjedli później coś bardziej pożywnego. Uśmiechnął
się zatem i przyjął od blondynki miseczkę. Co
sięokazało, śniadanie było przepyszne. Ale może to była zasługa wybornego
towarzystwa, w którym przyszło im je spożywać.Kiedy kawa była już wypita, a
Lena przyszykowała się do podbijania dnia dzisiejszego, Thomas nakładając na
twarz okulary wyprowadził dziewczynę z domu, informując ją, że za chwilę
przyjdzie im bujać w obłokach i nie miał tu na myśli fantazjowania. Madlen
ponownie klasnęła w dłonie, ponieważ doskonale wiedziała, że popołudnie spędzą
latając helikopterem. Obejmując się ramionami, ruszyli chodnikiem w stronę
mieszkania Morgena. W końcu jak sam stwierdził, przytruchtał tutaj, więc
nie pozostało im nic innego jak odbyć krótki spacer. Przypominając sobie,
że dziś były urodziny Ane, postanowili skorzystać z okazji i wykonać do
niej telefon.
***
W połowie trasy jacht się zatrzymał.
Gregor wymyślił, że to będzie dobry czas i moment na wspólną kąpiel w
morzu. Chłopak pomógł dziewczynie wyswobodzić się z kobaltowej kreacji.
Następnie sam zaczął odpinać swoją koszulkę, w czym Ana ochoczo
zaczęła pomagać. Ponownie zmierzyła wzrokiem jego umięśnione ciało, po
czym przegryzła znowu wargę.
Gregor się zaśmiał unosząc przy tym brew. Wiedział
doskonale co chodzi Ane po głowie. Zarzuciła mu dłonie na szyję, by
ponownie zatopić się w smaku jego ust. Czując jego dłonie na swoich pośladkach,
spojrzała w jego tęczówki. Delikatnie ją podniósł, że straciła grunt
pod stopami, więc postanowiła jak ostatnio uwiesić się na jego
biodra, dalej całując przy tym zapamiętale jego usta. Szatyn podciągnął jąwyżej i zaczął
biec... Po czym już sekundę później znaleźli się niespodziewanie w wodzie.
Po wynurzeniu Ana głośno się zaśmiała.
-
Wariat! – powiedziała pukając się lekko w czoło.
- Ale za to
Twój. – zaśmiał się szczerze i zaproponował odrobinę
spokojnego pływania na co blondynka oczywiście przystała.
Po kilku skokach i oczywiście
romantycznych uniesieniach parka wróciła na jacht kontynuować swoją podróż.
Chłopak zaproponował zatrzymanie się na okolicznej wyspie gdzie jak się
okazało... Nie było ludzi. Ana zdawała się być szczęśliwa z tego powodu,
w końcu to oznaczało... Komfort w każdej dziedzinie, zarówno wypoczynku jak i
okazywania sobie czułości. Szatyn wyciągnął torbę, po czym podał dłoń
swojej wybrance.
- Co powiesz na obiad na świeżym
powietrzu? –zaproponował.
- Ale tu zdaje się nie być żywej
duszy, a co dopiero mówić o restauracji.
- Kochanie, Twój maestro pomyślał o
wszystkim. –powiedział muskając jej ucho.
Dziewczyna słodko zachichotała obserwując
poczynania partnera. Najpierw wyciągnął cytryny, którymi zaczął żonglować
co jeszcze bardziej rozbroiło dziewczynę.
- Ale co, że niby cytrynę mam
jeść? – zaśmiała się, po czym wyjął... kuchenną
czapę.
Dziewczyna ponownie zaczęła się głośno
śmiać, ale tym razem na proszący gest jego dłoni nie udzieliła żadnego
komentarza, tylko przygryzła kokieteryjnie jeden z palców u dłoni obserwując
jego dalsze poczynania. Chłopak wyciągnął jeszcze salsę z mango,
kawałek chleba oraz... Ostrygi, mule
i usmażone przegrzebki. Ana oblizała wargę na
samą myśl.
- Chcesz mnie
uwieść? – pomrugała radośnie rzęsami.
- To nie należy do trudnych
zadań. – zaśmiał się Gregor, wygodnie i pewnie rozkładając
się na kocu, który miał stanowić ich stół. – Pani pozwoli... - po czym
podał jej pierwszy kawałek przyrządzonych ostryg.
- Podobno to niezwykły
afrodyzjak. – zaśmiała się, wciągając uwodzicielsko jednym zamachem
ostrygę. – Po jednej nie działa. – skwitowała na
co chłopak tylko się zaśmiał.
- To może razem teraz
spróbujemy? – trzymając muszle spojrzał jej w oczy i razem z nią
zajął się konsumpcją.
Odłożył muszlę i musnął wargami jej
wargę. Dziewczyna delikatnie ugryzła jego rant ust, jednocześnie układając
dłonie na jego szyi. Pocałunek zdawał się nabierać nowego wymiaru. Czując
przyjemne łaskotki jego języka, dalej angażowała w niego całe serce. Gregor
położył dłoń na
jej ramieniu,delikatnie zsuwając ramiączko stanika od
bikini, natomiast dziewczyna zaczęła zjeżdżać z pocałunkami w kierunku szyi
szatyna. Gregor przyjemnie zamruczał, po chwili ustami muskał jej obojczyki,
wprawiając dziewczynę w stan pogłębionej błogości. Ana zachichotała
zalegając na jego udach kontynuując pieszczoty na ciele Gregora. Mocniej
angażując usta słuchała jego przyjemnych westchnień. Aż nagle... Zadzwonił
telefon blondynki. Dziewczyna odskoczyła jak oparzona wpatrując się w
zdezorientowane oczy partnera. Spojrzała na wyświetlacz gdzie
wyskoczyło imię jej ukochanej przyjaciółki. Zaśmiała się patrząc na
Gregora, który właśnie przerzucał oczami na myśl tego
co właśnie przerwali. Dziewczyna z uśmiechem odebrała telefon i
oddala się przyjemnej konwersacji z przyjaciółką i jak się okazało swoim
starszym bratem. W trakcie rozmowy Gregor udał się do wody dać dziewczynom
nieco skorzystać ze swobodnej rozmowy. Mimo że to był ich czas, nauczył się w
końcu nią dzielić... To były pierwsze od czasu znajomości z Madlen urodziny
blondynki, które spędzały osobno. Musiały się nieco wygadać,więc zdobył się na
danie im nieco swobody. Ana rozmawiając z Madlen i
Thomasem, co rusz wpatrywała się w swojego partnera. W jej oczach wyglądał
tak ponętnie... Muskularne opalone ciało, w blasku słońca coraz
bardziej grało na wyobraźni dziewczyny. Przegryzła lekko wargę na
myśl o kolejnych zbliżeniach w ramionach swojego przystojniaka. Lena widząc jej
błyszczące od szczęścia oczy postanowiła zakończyć rozmowę wideo i
dać przyjaciółce cieszyć się ostatnim dniem urlopu we Francji. Po miłym
pożegnaniu z przyjaciółką i bratem oblizała usta, po
czym biegiem ruszyła ku wodzie gdzie czekała jej miłość. Dość szybko go
dogoniła uwieszając się od tyłu na jego szyi. Wykorzystując nieco
siły odwrócił ją by mogli widzieć siebie twarzą w twarz. Ponownie ugryzła
delikatnie jego ucho, po czym zbliżyła się do jego ust, składając kolejny
namiętny pocałunek. Podniósł ją nieco wyżej okręcając wokół własnej
osi. Ana odchyliła nieco ciało muskając dłońmi wodę, głośno
się śmiejąc. Czuła się taka szczęśliwa. Ponownie uwiesiła się na szyi
szatyna ulegając jego umizgiwaniom, które kończyły się na jej
odkrytych częściach ciała. Mocniej wbiła paznokcie w jego
szyję, pozwalając mu sunąć językiem w rejon jej
piersi. Anaprzyjemnie westchnęła, ale
chętnie poddawała się dalszym przyjemnościom.
- Chyba jednak coś dodali do tych
ostryg... - wzdychając odchyliła ponownie mocniej
głowę uczepiając się nogami bioder szatyna.
Była gotowa na nowo odpłynąć w jego
muskularnych ramionach. Gregor czując jej narastające podniecenie uniósł wyżej
jej ciało, by poczuć jej uda. Dziewczyna czując jego dłoń sunącą po nodze,
ponownie westchnęła w jego ucho słodko je gryząc. Delikatnie
drugą ręką odsunął materiał by zakończyć co
zaczęli. Ana intensywnie pieszcząc usta chłopaka, poczuła
jego miarowe ruchy, jęknęła w jego usta, czując przyjemne kołysania
ciała w wodzie gdzie oboje się znajdowali. Mocniej szarpnęła go za
włosy wydając kolejne odgłosy rozkoszy, co podkręciło zdecydowane
działania chłopaka. Wpił się mocniej w jej usta, po
czym odrywającusta od jej ust ruszył w kierunku jej ucha.
- Wracajmy już do domu... - wymruczał
dźwięcznie, chwytając swoją damę w ramiona.
Ta mrużąc oczy zrobiła minę małego
buntownika pragnąc by ich francuska przygoda trwała nadal na tej wyspie...
Gregor ponownie zbliżył się do jej ucha zapowiadając kolejnąniespodziankę
co dziewczyna skwitowała ożywionym przegryzieniem wargi. Czy mogło być coś
przyjemniejszego od takiego spędzenia czasu? Widząc jej pytające oczy tylko się
uśmiechnął. Posprzątał miejsce, które przed chwilą było świadkiem ich
uniesień po czym ruszyli na jacht w trasę powrotną do willi, która
miała być ich domem na dzisiejszą noc. Obserwując po drodze piękny zachód
słońca, zatonęli w swoich ramionach na drewnianych leżakach. Gregor
ponownie sunął dłonią po jej ręce wpatrując się w nią jak w
obrazek, ona natomiast chłonęła każdą bezcenną chwilę na
lazurowym wybrzeżu w duchu prosząc by chwila tego szczęścia mogła trwać
wiecznie...
***
Mniej więcej w tym samym czasie,
Madlen i Thomas parkowali właśnie auto pod lotniskiem
w Klagenfurt amWorthersee. Lena wyskoczyła z samochodu radośnie się
uśmiechając i pognała w stronę hangaru niczym sarenka. Jerrywłaśnie
instruował chłopaków przy wyprowadzaniu maszyny, po czym wesoło pomachał do
dziewczyny ręką. Morgi uśmiechnął się czule na ten widok. Jak to wspaniale, że
blondynka potrafiła wszystkich zauroczyć swoją osobą. Szybko dołączył do już
konwersującej pary i przywitał się z wszystkimi mocnym uściskiem ręki. Po
niedługiej chwili zapinał pasy bezpieczeństwa na ciele Madlen. Kiedy
uznał, że wystarczająco mocno spiął jej osobę, musnął jej usta wargami i
ochoczo skierował się z drugiej strony helikoptera by zająćswe
miejsce. Uśmiech na twarzy Leny, jednoznacznie wskazywał mu jaka była tym
wszystkim podekscytowana. Założył słuchawki na uszy, na
co blondynka poczyniła to samo. Wkrótce potem helikopter został
uruchomiony.
- 30 czerwca, 8223110 gotów do lotu. –
powiedział blondyn, a Lena zagryzła wargę i niespokojnie się poruszyła, czując
jak jej puls przyspiesza.
- Zrozumiano, 8223110 droga
wolna, życzymy wysokich lotów, bez odbioru. – usłyszała w słuchawkach
głos dochodzący z wieży kontrolnej lotów, po czym Thomas uniósł ich w
powietrze.
Bujanie w obłokach, jak nazwał to
wcześniej Morgi, właśnie się rozpoczęło. Pisków i okrzyków zachwytu nie
było widać końca. Lena cieszyła się lotem jak mała dziewczyna, co tylko
utwierdzało blondyna w przekonaniu, że był to dobry pomysł. Po niespełna 30
minutach, nagle zaczął obniżać swój lot. Madlen spojrzała na niego marszcząc
brwi. Thomas jedynie tajemniczo się uśmiechnął, po czym spokojnie, jak na
profesjonalistę przystało wylądował na zielonej trawie.
- Morgi, czy to jest
Jezioro Hallstatt? – zapytała ściągając słuchawki, na co blondyn
pokiwał twierdząco głową i zaczął odpinać swe pasy. – My w ogóle możemy tu
wylądować?
- Za odpowiednią sumę pieniędzy,
można zrobić wszystko. Uwierz mi Madlen. – odrzekł i skierował swe dłonie by
pomóc jej się wyswobodzić, następnie zanurkował za siebie i wyciągnął niedużą
podróżną torbę co Lena zmierzyła podejrzliwym spojrzeniem.
Chwilę później opuścili helikopter i
skierowali się do jakiegoś młodego chłopaka, który szedł w ich stronę. Co
się okazało, chłopak był pracownikiem pobliskiego hotelu, który miał pilnować
maszyny na czas pobytu tutaj blondwłosej pary.
- Thomas… - zapiszczała Madlen kiedy jakiś
czas potem zmierzali trzymając się za ręce w stronę pomostu. – Nie mogę
uwierzyć, że zorganizowałeś coś takiego! I to kiedy? Wczoraj?
- Wykonałem parę telefonów. – mrugnął do
niej. – Jeśli na czymś ci bardzo zależy, można wszystko. Na przykład… pamiętasz
jak po Was przyleciałem do Bratysławy? Normalnie na zgodę przekroczenia granicy
drogą powietrzną trzeba czekać bardzo długo, ja natomiast załatwiłem to w kilka
dni. Byłem bardzo przekonujący. – zaśmiał się.
- Och ja wiem… jak bardzo
potrafisz zjednać ku sobie ludzi… - zachichotała i uwiesiła się na
jego szyi. – Dlaczego nie zorganizowałeś tego w weekend??
- Bo było tu o wiele więcej ludzi, a tak?
Dziś jest wtorek i jak widzisz… cały pomost mamy tylko dla siebie. –
odrzekł rzucając torbę na ziemię i objął dziewczynę w talii.
Lena kokieteryjnie przegryzła wargę nie
mogąc ukryć szczęścia na twarzy. Morgi skradł jej szybkiego całusa, po czym
pochwycił ją na ręce.
- Jak bardzo chcesz pływać z rybkami? –
zapytał z zawadiackim uśmiechem i ruszył w stronę wody.
- Thomas! Ja przecież nie mam stroju! –
zapiszczała i mocniej przylgnęła do niego by czasem jej do tego jeziora nie
wrzucił.
- Wszystko mam ze sobą. – odrzekł zabawnie
poruszając brwiami i ponownie poczynił kilka kroków w stronę wody.
- Morgiiii! – piszczała Lena
wierzgając nogami. – Nie chcę zmoczyć włosów…
- Lena, to niby jak masz zamiar pływać?
- No nie wiem… może będę się tylko opalać?
– zapytała z nadzieją w głosie. – Po drugie… może przejdziemy się później na
taras widokowy, który tutaj jest bardzo popularny? Jak mam to niby zrobić skoro
będę cała przemoczona?
- No dobrze… przekonałaś mnie. –
powiedział Thomas i postawił dziewczynę za nogach.
Wrócił po torbę i już w spokoju dotarli na
koniec pomostu, gdzie szybko rozłożyli koc. Morgi podał Lenie strój kąpielowy,
który przygotował na tę okoliczność i pomógł jej się w niego ubrać bez
wścibskich oczu spacerujących nieopodal ludzi. Po niedługiej chwili Madlen
związała swoje loki w wysokiego koka, po czym ułożyła się wygodnie na
kocu. Morgiemu jednak nie w głowie było błogie leniuchowanie.
Rozpędzając się kilkanaście metrów za Leną, przebiegł koło niej i wskoczył do
jeziora niczym profesjonalista. W efekcie ciało dziewczyny pokryło się wodą,
która z całym impetem na nią chlupnęła. Dziewczyna pisnęła zaskoczona, jednak
zaśmiała się po chwili słysząc jak Thomas po wynurzeniu głośno
krzyczy z radości i macha swą grzywą rozpryskując wodę. Blondynka szybko
wyciągnęła swój telefon i zrobiła mu kilka zdjęć. Następnie z błogim
uśmiechem obserwowała jak Morgi świetnie bawi się w wodzie, to nurkując to
pływając w tę i z powrotem. Po jakimś czasie, Lena postanowiła sprawdzić
czy woda była na tyle ciepła, że mogłaby do niej bezpiecznie wejść. Przysunęła
się na skraj pomostu i zanurzyła swoje stopy, w jak się
okazało, przyjemnej wodzie. No cóż… temperatura alpejskich jezior nie
rozpieszczała, ale nie można było powiedzieć, że nie była do wytrzymania.
Thomas widząc poczynania swej ukochanej szybko do niej podpłynął. Chwycił
obiema rękami deskimiedzy udami blondynki i podciągnął się by złożyć
na jej ustach szybkiego buziaka.
- Wejdź do mnie. – zaproponował chwytając
dziewczynę za stopy.
- Hmmm… jeśli podciągniesz się
jeszcze pięć razy. – wyszczerzyła swoje białe zęby.
- Bułka z masłem. – odrzekł Morgi i
jak zapowiedziała Lena tak też się stało.
Została uraczona pięcioma buziakami. Nie
widząc możliwości negocjowania z nim, poprosiła by ją złapał i po chwili
zanurzyła się w jeziorze będąc uwieszoną na ramionach
chłopaka. Uśmiechnęła się i ponownie go pocałowała.
- Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś. Jest
cudownie.
- Musimy korzystać póki można. Postaram
się częściej organizować takie wypady.
- Nie widzę przeciwskazań. – odrzekła
i odrywając się od niego, popłynęła dalej.
Woda była naprawdę bardzo przyjemna, Lena
bez wygłupów korzystała z możliwości odprężającej kąpieli, Thomas natomiast
pływał jak szalony. Widocznie miał na tyle energii, że potrzebował ją gdzieś
spożytkować. Jak prosiła uważał, by nie zamoczyć jej włosów. W pewnym momencie
podpłynął do niej i pochwycił w swoje ramiona. Lena uśmiechnęła się czule i
objęła go nogami w pasie. Woda trochę pomagała, a trochę jednak
przeszkadzała, ponieważ brak zasolenia nie utrzymywał ciała na
powierzchni.
- Thomas, dlaczego my jeszcze nigdy
wspólnie nie trenowaliśmy? – zapytała. – Oboje jesteśmy przecież sportowcami.
- A był na to czas? – zaśmiał się chłopak.
– Nie ukrywam, że wolę spędzać z tobą każdą wolną chwilę na treningu… ale
niekoniecznie takim jaki masz na myśli. – Lena zachichotała na jego słowa.
- A tobie tylko jedno w głowie.
- Co poradzić kiedy jesteś tak piekielnie
seksowna. – powiedział i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Lena dając się ponieść, chwyciła jego
dolną wargę w zęby i lekko pociągnęła. Dłonie Thomasa od razu pomknęły na jej
pośladki. Dziewczyna westchnęła przeciągle i mocniej wtuliła się w jego ciało.
Morgi jęknął i zaczął błądzić rękoma pod strojem Madlen.
- Morgi… - westchnęła w jego usta. –
Jesteśmy w miejscu publicznym… w wodzie… - dodała, na co
chłopak zaczął muskać jej szyję. – Dzieci tu są… -
kontynuowała wskazując bawiącą się przy plaży młodzież.
- Lena… to będzie szybka akcja. –
powiedział i spojrzał zachęcająco w jej oczy.
Lena przegryzła wargę bijąc się z myślami.
Czy była na tyle odważna? Pokręciła niedowierzająco głową ze
śmiechem, po czym przybliżyła usta do jego ucha.
- Dobrze, ale… żadnych pocałunków. Niech
nikt nie wie co tutaj tak naprawdę robimy. – poprosiła robiąc minę niewiniątka.
Thomas prychnął ze śmiechem, ale spełnił
prośbę dziewczyny. Patrząc jej cały czas w oczy, delikatnie w nią
wszedł starając się nic nie pokazywać na swojej twarzy. Lena przegryzła
wargę i popatrzyła na niego spod rzęs. To naprawdę było trudne, utrzymać
na wodzy chęć złączenia ust w czułym pocałunku. Morgi falując swym ciałem pod
wodą, doprowadzał dziewczynę na skraj jej wytrzymałości. Lena nie mogąc dłużej
tego znieść, zacisnęła się na nim mocniej i wtuliła głowę w jego ramię, lekko
gryząc go zębami by powstrzymać swój jęk kiedy dochodziła. Thomas w odpowiedzi
mocniej ścisnął jej biodra i klnąc siarczyście również osiągnął spełnienie.
Kiedy oboje doszli już do siebie, spojrzeli w swoje oczy i wybuchli głośno
śmiechem. To faktycznie nie było przyzwoite, ale kto by się tam tym przejmował.
Popływali jeszcze chwilę, po czym wyszli na koc by trochę odpocząć i się
osuszyć. Madlen korzystając z okazji udała się do toalety by trochę się ogarnąć
po wodnych igraszkach. Następne 30 minut spędzili na popijaniu bezalkoholowego
wina musującego i zagryzaniu to winogronem. Kiedy mieli już dość leżenia, a
zegar wskazywał godzinę 14, postanowili udać się na spacer na taras widokowy, o
którym wcześniej wspominała Lena. Przebrali się w suche ubrania i łącząc swe
dłonie w mocnym uścisku, ruszyli wolnym krokiem wzdłuż jeziora. Trasę 360
metrów w górę do platformy widokowej pokonali podziwiając piękne widoki.Nie bez
powodu Hallstatt Skywalk był widokiem światowego
dziedzictwa kulturowego oraz znajdował się na liście UNESCO. Lena z
rozmarzonym wyrazem twarzy podeszła do barierki i objęła wzrokiem całe jezioro
otoczone dookoła pięknymi masywami górskimi. Po chwili poczuła jak Thomas
przytula się do jej pleców.
- Pięknie tutaj. – westchnęła dotykając
przedramion chłopaka, które obejmowały ją w talii. – Dziękuję Thomas. – dodała
odwracając się w jego kierunku.
- To ja dziękuję… dziękuję za możliwość
zabrania cię tutaj. – odrzekł spoglądając jej głęboko w oczy. – Gdybyś nie dała
mi… nam, kolejnej szansy, nie mógłbym właśnie spędzać jednej z najpiękniejszych
chwil w moim życiu.
- Kocham cię Thomas.
- To ja cię kocham. – powiedział i
ucałował usta Madlen, następnie oderwał się od niej, podciągnął na barierkach i
zaczął krzyczeć. – Kocham Madlen Steward!
Lena ze śmiechem ponownie wyciągnęła
telefon i zaczęła cykać mu fotki. Potem pociągnęła go ręką i stwierdziła, że
powinni wracać, bowiem miała ochotę pooglądać nieco więcej widoczków z
perspektywy helikoptera.
***
Po rejsie Ana i Gregor postanowili zgodnie
z zapowiedzią wrócić do miejsca gdzie mieli spędzić ostatnią noc we
Francji. Szatyn uśmiechnął się do dziewczyny, prosząc by udała się do ich
sypialni. Bez zbędnych pytań ruszyła do miejsca, które jej wskazał.
Czekało tam kolejne pudełko... Ana bez zastanowienia zabrała się za
odpakowywanie prezentu, który jak mniemała był kolejną niespodzianką.
Jej oczom ukazało się czerwone koronkowe bikini... Symbol namiętnego
uczucia... Dziewczyna przegryzła wargę zastanawiając się co tym razem
zgotuje jej szatyn. Pod nią znalazła kolejną kopertę tym razem w
kolorze, a jakże by inaczej czerwonym.
Przygotuj się i wyjdź na taras...
Zrelaksuj się obserwując morze z miejsca, które wskaże Ci drogowskaz...
Kocham najmocniej G.
Ana pokręciła
niedowierzając głową. Ale okej, tak to zaplanował, to zda się na
jego kreatywność. Z radością ubrała sprezentowane bikini, po czym
przejrzała się w dużym lustrze. Niezły ma gust pomyślała, poprawiając włosy,
które zaczęły pięknie falować w wyniku działającej wcześniej wody.
Zarzuciła cienki satynowy szlafrok, by udać się na wielkie wejście... Tymczasem
nigdzie w salonie nie mogła dostrzec Gregora... Od razu z automatu udała się na
taras gdzie jak mniemała go zastanie. Widok... Zaparł jej dech w piersiach.
Stojące na środku jacuzzi intensywnie pracowało, a droga do niego utorowana
była płatkami róż i świecami... Oczywiście zobaczyła wielką uśmiechającą
się strzałkę wskazującą pracującą wannę. Subtelnie ściągnęła
szlafrok, po czym niczym księżniczka rozłożyła się wygodnie w jacuzzi.
Leżąc na brzuchu, podparła rękoma głowę obserwując niespokojne wieczorem morze.
Mocniej złapała kolejny oddech czekając na swojego księcia. Nastąpiło to
szybciej niż myślała... Jego kroki usłyszała by wszędzie, ale nie odwróciła się
tak jak jej zalecił. Szatyn odłożył tace, na której spoczywały truskawki,
czekolada i szampan z lampkami. Po czym wszedł do jacuzzi. Dłońmi zaczął
delikatnie masować jej barki i zgłębienia przy szyi. Ana przyjemnie
mruknęła czując unoszący się olejek lawendowy... Dzierżony w jego dłoniach miał
wyjątkowy smak. Chwile później poczuła jak chłopak muska jej kark ustami, by po
chwili zatonąć nimi w jednym z zagłębień przy szyi powodując słodkie mrowienie
w jej brzuchu. Anapostanowiła zareagować na te przyjemne pieszczoty,
odwracając w końcu głowę w kierunku wybranka. Jej oczy lśniły nieustającym
pragnieniem, on natomiast... Był niemoralnie szczęśliwy... Zdał sobie
sprawę, że wygrał najpiękniejszy los na loterii, który... Jest bezcenny,
a jest nim bezwarunkowa miłość. Spoglądając na nią otworzył kolejnego dziś
szampana, którego rozlał do kieliszków.
- Wszystkiego najlepszego kochanie... -
rzekł uderzając szkłem o szkło, po czym podał Ane miskę z
truskawkami. - Podobno podkręcają jego smak... - wymruczał jej do ucha.
Chichocząc ugryzła pierwszą, zanurzając
się następnie w zawartości kieliszka szampana. On uczynił to samo, obserwując
jak nadal kokietuje go wzrokiem. Po chwili zamoczyła truskawkę w czekoladzie i
zaczęła okręcać ją wokół ust, by następnie odchylić uwodzicielsko dolną wargę.
Gregor uśmiechnął się na jej słodkie znaki, po czym zbliżył się do jej ust
wspólnie racząc się tym samym owocem. Mały pocałunek nie kręcił jednak
dziewczynę, postanowiła więc zadziałać na wyobraźnię partnera biorąc
kolejną, tym razem sunąc nią w eksponowane miejsce pomiędzy piersiami by po
chwili ruszyć ku szyi, następnie ponownie odchylając kokieteryjnie dolną wargę.
Nie musiała wysyłać więcej sygnałów... Dłonie Gregora wylądowały na jej
karku, a jego usta odbierały to co chciała mu
ofiarować. Ana natomiast jedną ręką drapała go po szyi, drugą muskała
jego twarz by po chwili bardziej zaangażować się w kolejny intensywny
pocałunek. Siedząc obserwowała jego dalsze ruchy. Po chwili czuła jego
oddech na swojej szyi i czule gładzenie ramion. Kolejny raz jego usta pieściły
jej szyję, by po chwili sięgnąć językiem ucha. Cicho westchnęła jego imię
dając się subtelnie prowadzić tej nocy. Jego ręce mimowolnie powędrowały po
plecach w kierunku stanika bikini. Nie miał najmniejszego problemu by uwolnić
jej piersi ze zbędnego materiału dzięki czemu zapamiętale zaczął schodzić niżej
z pocałunkami. Czując coraz więcej przyjemności wynikającej z pieszczoty
partnera i bulgoczącej wody, kolejny raz jęknęła mu w ucho delikatnie je
gryząc. Chłopak zjechał głowa niżej po chwili delikatnie wargami
gryząc jej sutek, jęknęła nieco głośniej... Nie mogła jednak
zaprzeczyć, że nie było to przyjemne uczucie. Jego zintensyfikowane działania
wokół jej piersi przyczyniły się do tego, że teraz to ona miała ochotę
przejąć pałeczkę i sprawić mu nieco więcej przyjemności. Opierając go o rant
jacuzzi zaczęła dłonią szurać po jego torsie by po chwili ponownie zasmakować
jego malinowych ust, jedna dłonią wbijając paznokcie w jego kark. Chwile
później poczuł jak jej dłonie błądzą w kierunku, który chciały obrać.
Zatrzymując się na jego biodrach spojrzała zalotnie w jego oczy. Delikatnie
ugryzła jego sutek powodując jego przyjemny jęk działający na wyobraźnie
dziewczyny. Anaprzegryzła mocniej wargę po chwile unosząc swoje pośladki
by Gregor mógł uczynić z jej dolną częścią bielizny to samo co ona pragnęła
uczynić z jego częścią garderoby... Dość szybko znalazła się ona poza
jacuzzi, a oni sami stali się nadzy... Ciągle patrząc w jego
rozochocone tęczówki musnęła jego uda następnie przyrodzenie by jeszcze
bardziej pobudzić chłopaka do czynu. Drugą ręką drapała go po karku. Gregor
czując jak wygodnie zalega na jego udach, pogłębił pocałunek wyrażający
wdzięczność. Czując radosne pląsy języka musnął ręką jej wewnętrzną cześć
uda. Ana w jednym momencie je lekko rozchyliła ułatwiając mu dostęp.
Chwile później czuła już jego śmielsze ruchy w sobie. Głośniej jęknęła w jego
usta pomagając mu tak samo zaznać rozkoszy wynikającej z kolejnego dziś
zbliżenia... Chwilę później zalegli spełnieni i szczęśliwi w swoich ramionach,
gdzie Gregor bawił się jej włosami ona natomiast uspakajając swój oddech
szepnęła.
- Dziękuję kochany... To były
najpiękniejsze wakacje na jakich kiedykolwiek byłam... - szatyn delikatnie się
uśmiechnął słysząc jej słowa.
- Były wyjątkowe dzięki tobie... Jestem
największym szczęściarzem. – powiedział, po czym po
raz kolejny złączyłich usta w namiętnym pocałunku.
***
Tymczasem Lena i Thomas lądowali
właśnie na płycie lotniska w Klagenfurt am Worthersee. Zmęczeni,
ale radośni po pełnym pięknych widoków popołudniu, postanowili od razu udać się
na jakąś pyszną kolację. Wieczór mieli zamiar spędzić już spokojnie,
w obliczu domowego ogniska. Co by nie mówić, dzisiejszy dzień
miał być pierwszym ich oficjalnym wspólnym mieszkaniem. Oboje cieszyli się z
tego powodu jak małe dzieci. Wybór restauracji padł na tutejszą
kuchnię, czyli Lena wraz z Thomasem zdecydowali się na karynckie pierogi,
dziewczyna na słodko, natomiast Morgi w wersji mięsnej. Danie tak im
posmakowało, że postanowili zabrać do domu jeszcze porcję wegańską. Trzymając
się za ręce, wesoło kierowali się ku audi, które niedługo potem parkowali w
garażu podziemnym swojego apartamentowca.Po następnych kilkunastu minutach,
dzielili się już zadaniami aby miło spędzić pozostały im dzisiejszego dnia
czas. Dlatego Thomas rozpalał w kominku, a Lena otwierała wino oraz wybierała
film, który mieli za chwilę obejrzeć. Stanęło na Bękartach
Wojny Quentina Tarantino. Wojenne kino mogło być zbyt ciężkim
wyborem na dziś, ale co zrobić kiedy Madlen właśnie takie lubiła. Po niedługim
czasie oboje zasiedli na kanapie z wypełnionymi do połowy lampkami białego
wina.
- Morgi, kiedy jedziesz do tej szkoły
Borg Monsbergergasse? – zapytała w pewnym momencie blondynka.
- Hmm… chyba w poniedziałek. W
weekend mam zobowiązania względem Ogólnokrajowej Konferencji Austriackiego
Związku Narciarskiego. – westchnął. – Nie lubię takich spędów. Z drugiej jednak
strony cieszę się, że nie muszę jechać w odwiedziny do ciężko chorych
pacjentów z Oddziału Onkologii Dziecięcej i Hematologii Kliniki Uniwersyteckiej
w Graz o co został poproszony Wolfi. – Lena spojrzała na
niego z przerażeniem i poczuła jak ogarnia ją nieprzyjemny dreszcz.
- A co muszą zrobić Martin i Gregor?
- Martin jedzie z wizytą do
wioski dziecięcej Stübig, a Gregor ma za zadanie rozegrać mecze
siatkówki i piłki nożnej w towarzystwie uczniów gimnazjum HIB – Liebenau.
- Pomimo, że ledwie co wyleczył kontuzję?
– zapytała zdziwiona. – Ten związek w ogóle o was nie dba. – dodała na co
Thomas prychnął.
- Nie pierwszy… nie ostatni raz. –
powiedział z krzywą miną, jednak za chwilę się uśmiechnął. – Całe
szczęście, że sponsorzy o nas dbają. – wyszczerzył się. – Pod koniec lipca,
przed wyjazdem do Kuopio zostałem poproszony o przetestowanie jednego
z samochodów rajdowych Mitsubishi Lancer Evo IX na
trasach wokół góry Erzberg w Styrii. – Lena zrobiła duże oczy.
- Proszę… powiedz, że zabierzesz mnie ze
sobą. – zrobiła maślane oczka.
- No nie wiem, nie wiem… - zaczął na głos
zastanawiać się chłopak. – Chyba musisz bardziej mnie przekonać…
- Och nawet nie wiesz jaka potrafię być
przekonująca. – odrzekła z zawadiackim uśmiechem i przysunęła się w jego
stronę.
- Żartowałem księżniczko. – powiedział
chłopak, po czym zabrał od Leny kieliszek i wraz ze swoim odłożył na stolik.
Madlen patrzyła na jego poczynania z
zaciekawieniem. Po chwili wrócił na kanapę, wyciągnął się na całej jej długości
i wskazał blondynce, gdzie powinna się ułożyć. Dziewczyna z błogim uśmiechem
zaległa na prawym boku w ramionach Thomasa, który okrył ich miękkim
kocem.
- Już ustaliłem ze sponsorem, że jedziesz
ze mną. – szepnął jej do ucha i ucałował policzek.
Lena pisnęła ze szczęście i odwróciła
głowę by szybko musnąć jego usta. Potem oboje wygodnie ułożyli się w
pozycji na łyżeczki i w mocny uścisku kontynuowali oglądanie filmu,
który pomimo swej tematyki, okazał się fenomenalny.
~~~
Dzień bez Sko(cz)ków dniem straconym :D
Dlatego co by Wam nie było żal… pojawiamy się dziś :)
Cześć… Tyśka :D
Bo w sumie to chyba tylko do Ciebie
powinnyśmy się zwracać :) Od zawsze oddana czytelniczka… aż ciężko
uwierzyć, że coś Cię naszło i od tak odwiedziłaś naszego bloga :) To znak, że
nie tylko my co rusz do niego wracamy hihi są też inne wariatki xD
Ania nie wspominała, ale poszłyśmy z
biegiem czasu i można nas też znaleźć na wattapad, to tak informacyjnie gdybyś
była zainteresowana :)
A teraz do rzeczy…
Ja, no cóż, przede wszystkim jestem teraz
mamą i niestety ciężko mi jest póki co wygospodarować czas na pisanie :(
tęsknię za tym i chciałabym do tego wrócić, ale mam inne obowiązki :) Wierzę,
że z czasem (jak mała będzie rosła) powrócę do pisania :) Ta historia chyba nie
będzie miała końca xD ale skoro sprawia tyle radości, jak widać nie tylko nam
autorkom to po co to kończyć haha
Rozdział zdecydowanie nie dla
niepełnoletnich :D Ania chyba pierwszy raz dała się aż tak ponieść (zawsze to
mnie prosi o sklecenie kilku gorętszych fragmentów -,-) haha a ja nie chciałam
być z tyłu za nią :D Także wyszedł jakiś mocno erotyczny rozdział, ale czy
komuś to przeszkadza? XD
Lena i Tom wchodzą w nowy etap związku,
wspólnego życia, ciekawe gdzie ich to zaprowadzi :)
Tymczasem Ana i Gregor nadal korzystają z
rajskiego urlopu. Co przyniesie przyszłość dla obu par? My wiemy :D a Ty Tyśka
dowiesz się już niebawem :)
Pozdrawiamy!
Ania&Madziusa
PS. Brawo Paweł!!! Naprawdę jestem z
Ciebie dumna i mocno trzymam kciuki za kolejne występny! Mistrzostwo w pełni
zasłużone <3
Hej Dziewczyny :) taki koniec weekendu to ja rozumiem - nie ma to jak poczytać coś pozytywnego żeby się odpowiednio nastawić na kolejny tydzień ;)
OdpowiedzUsuńCzas leci, wiadomo, że priorytety się zmieniają - niech Maleństwo rośnie zdrowo i daje mnóstwo radości :), bo czas biegnie nieubłaganie, ale jak pokazuje rzeczywistość opowiadanie nie zając, nie ucieknie ;)
Natomiast jeśli chodzi o rozdział to można by rzec "miłość rośnie wokół nas..." - czas rekreacji i beztroski po sezonie, maturach i innych zawirowaniach życiowych (których nie brakowało i to na dużą skalę) zdecydowanie potrzeby całej czwórce. Niezmiennie zaskakujecie znajomością Austrii (atrakcje, miejscowości, gdzie co jest - super).
Lena i Thomas zaczynają nowy, wspólny rozdział życia - ale reakcja rano Leny na stwierdzenie, że Thomas przyszedł prosić o zgodę - bezcenna hehe.
Ana i Gregor - niezapomniane wakacje, urodziny - czas na powrót do rzeczywistości z tej bajki, zobaczymy co przyniesie dalsza część lata.
Co jak co, ale inwencji i romantyzmu nie można Panom odmówić ;)
Trzymam Was Dziewczyny za słowo, że już niebawem będziecie udostępniać kolejne losy zakochańców, czekam z niecierpliwością :)
Pozdrowienia i do następnego :)
PS. Może to wcale nie był przypadek z tym powrotem na Waszego bloga? Może jednak jakiś podmuch wiatru mnie tam pchnął ;p czasami dobrze zawrócić w jakimś miejscu ;)
Hej kochane :-*
OdpowiedzUsuńTen rozdział to naprawdę był prawdziwy huragan namiętności i romantyzmu <3
Naprawdę mi się podobał i nadal nie mogę przestać się uśmiechać :-D
Oj nasi panowie jak widać mają pomysły i gest, ale to dobrze, niech się wykazują i niech pokazują dziewczyną jak bardzo im na nich zależy…
Liczę, że nie zamierzacie rzucić na którą z par jakieś bomby i sielnka pomiędzy parami będzie trwać..
Pozdrawiam <3
BU$KA <3 :D