Kilka kolejnych dni minęło jak z bicza strzelił. Po powrocie z Francji, Gregor razem z całą austriacką kadrą został zaproszony na Ogólnokrajową Konferencję Austriackiego Związku Narciarskiego. Tam zostali w sposób należyty docenieni za miniony sezon wyjątkowymi odznaczeniami dla uznanych sportowców. Za radością przyjęli należne im honory, po czym zajęli się wspieraniem innych i promocją skoków w rejonie. Gregor, Thomas i Martin w różnych częściach kraju zachęcali innych do zdrowego trybu życia wykorzystując przy tym inne dyscypliny sportu, natomiast Wolfi udał się do Grazu wesprzeć dzieci na oddziale onkologicznym. Obecność tak znanej osoby przyczyniła się do tego, że każdy zaznał nieco wytchnienia na tak trudnym szpitalnym oddziale. Chodź czas był pracowity... Nikt nie próbował narzekać, doskonale wiedzieli, że znany wizerunek może przyczynić się do promocji pewnych życiowych wartości. Tymczasem dziewczyny spokojnie angażowały się w trening, ale i... Nadrabianie wspólnych zaległości. Po tygodniowej nieobecności starszej blondynki, było o czym gadać. Zresztą... Tyle zadziało się w życiu zarówno Ane jak i Leny.
W końcu nastał upragniony czas przyjazdu Michaela, który miał zaszczycić swoją obecnością Letni Puchar Kontynentalny. 10 lipca słoneczny poranek cała trójca blondynowatych gościła w mieszkaniu Thomasa. Przyjemna atmosfera przy śniadaniu minęła na rozmowach o zbliżających się skokach i przyjeździe przyjaciela dziewczyn.
- Jak się umówiliście z Michaelem? Przyjedzie do domu czy może spotykamy się na skoczni?
- Thomas, oczywiście, że przyjedzie do ciebie. Wysłałam mu pinezkę na google, byśmy mogli ze spokojem pogadać. –powiedziała Ana.
- Z dala od innych oczu, w przyjacielskiej atmosferze... Szczerze? Już się nie mogę doczekać tego czasu. – uśmiechnęła się Lena, widząc jednak przerzucanie oczami swojego partnera, musnęła go czule w policzek.
Tylko tak mogła upewniać o swojej nieustającej miłości. Co by nie mówić... Thomas wciąż był o Madlen zazdrosny. A Hayboeck był niezłym ciachem... Lenie jednak tylko jeden blondyn siedział w głowie od wielu lat. I był nim nie kto inny jak Morgi. Dziewczyna usiadła wygodnie na kolanach blondyna, muskając nosem jego nos, by po chwili słodko ucałować wargi blondyna. Ana widząc ten słodki obrazek tylko się uśmiechnęła. Była wreszcie spokojna o szczęście brata i przyjaciółki... Czując, że wreszcie pożegnali czarne chmury, mogła skoncentrować się w pełni na swoim życiu. A i ono niosło spore zmiany... Jeśli dostanie się na studia w Innsbrucku, będzie dzielić je blisko 300 kilometrów, dodatkowo zmiana klubu gdzie uczyła się skakać... Zmiana otoczenia, z dala od wszystkich bliskich... Jednak ostatnie wspólne dni spędzone z Gregorem uświadomiły jej, że bez tego faceta jej życie tutaj nie ma najmniejszego sensu. Internet czy też ciągłe dojazdy, nie rekompensowały fizycznego kontaktu czy też bliskich rozmów... Bała się zmiany, ale chciała zaryzykować... W końcu chodziło o miłość... Dzwonek do drzwi wyrwał ją z letargu myślowego. Zapatrzona w siebie parka nadal bujała w obłokach miłosnych uniesień, zatem Ana poczuła, że musi pełnić rolę gospodyni. Z uśmiechem ruszyła do dziwi, w których zastała jakże mogło być by inaczej Michaela Hayboecka we własnej osobie. Blondyn ubrany w kraciastą koszulę i krótkie letnie spodenki dopełnił stylizację okularami. Ana zlustrowała go, po czym się uśmiechnęła.
- Nie przestaniesz mnie zaskakiwać... Czemu nie zostałeś modelem? – zaśmiała się Ana cmokając go w policzek.
- Właściwie mógłbym spytać o to samo. – spojrzał na pięknie opaloną, uśmiechniętą blondynkę, ubraną w kwiecistą letnią sukienkę.
Po chwili ją obrócił i ponownie ją lekko przytulił. Dziewczyna wciągnęła chłopaka do domu delikatnie chrząkając by całuśna parka zajęła się nowoprzybyłym gościem. Madlen od razu pomknęła w ramiona przyjaciela. Thomas uścisnął mocniej dłoń Hayboecka, po czym uraczyli się wspólną kawą.
- To jakie plany na dziś brygada? – uśmiechnęła się Lena.
- Właśnie o tym chciałbym z wami pogadać. Jak wiecie dziśjest FIS Cup na Alpenarenie...
- Oczywiście, że wiemy. – uśmiechnęła się Ana. – Ale coś sugerujesz? – dodała.
- W nim będzie skakać mój kolega ze Stams, Stefan. I wiecie co... Sporo ostatnio o was rozmawialiśmy, Stef nie do końca uwierzył, że jesteście mi bliscy...
- I co, chcesz mu utrzeć nami nosa? Dziecinada. – powiedział Thomas przerzucając oczami. – Myślałem, że na skoki wybierzemy się dopiero jutro. – dodał.
- A ja uważam, że to świetny pomysł Thomas. Biorąc pod uwagę, że to nasza rodzima skocznia, nasi kibice, a dodatkowo na FIS Cup’ie jest sporo młodych adeptów, to nasza obecność... Przyniesie same korzyści. – uśmiechnęła się zachęcająco Ana.
- No i już nie mówiąc, że Stefan na własne oczy zobaczy, że Michelin nie kłamie. – dodała Lena.
- Zresztą ja się chętnie wybiorę, w końcu mam u ciebie dług wdzięczności. Na mnie możesz liczyć zawsze panie Hayboeck. – poklepała go po plecach Ana, Madlen również nie pozostała dłużna dołączając do szczęśliwej przyjaciółki.
- Więc i ja nie mam chyba jednak wyboru. – powiedział Thomas przerzucając oczami.
- Świetnie, bo obiecałem Kraftiemu, że was pozna... Bardzo mu zależało. W końcu same szychy austriackich sportów zimowych. – uśmiechnął się blondyn na co dziewczyny tylko zachichotały.
- Ana, a gdzie Gregor? – spytał po chwili Michael.
- Jutro teoretycznie ma przyjechać na Twój konkurs... - odparła dziewczyna.
Cieszyła się z wcześniejszego przyjazdu Michaela, bo mogła dzięki temu zająć głowę obecnością przyjaciela, a nie tęsknotą, która znowu dawała we znaki. Idąc czwórką, mile konwersując, dość szybko znaleźli się pod skocznią, gdzie zaczął się nieco większy ruch. Uczestników FIS CUP’u było dużo... Jak na taką rangę, blisko stu uczestników zgłoszonych. Kibice też zaczęli się stopniowo zjawiać w rejonie skoczni. Nie jeden raz zarówno Ana jak i Thomas usłyszeli głośne wołania w swoją stronę. Dziewczyna miała rację... Ich skocznia, oni co by nie mówić, gwiazdy tejże dyscypliny... Obecność ich na imprezie tego typu rangi mogła tylko podnieść frekwencję, ale i zachęcić do skakania.
- O jest i Stefan. – Michael pokazał niewysokiego bruneta stojącego nieopodal domku skoczków ekipy Austriackiej.
Blondyn ruszył szybciej przed przyjaciółmi by zapowiedzieć ich obecność kumplowi.
- Cześć Stefan, jak nastawienie? Mam dla ciebie niespodziankę. – zaczął Hayboeck.
- Cześć Michael, byłoby lepsze gdybym nie skakał w tym FIS CUP’ie, a tak jak ty chociażby w kontynentalu... - westchnął niemrawo młodszy znajomy blondyna.
- No wiesz Stef... Na wszystko przyjdzie czas i pora. Też musiałem to zrozumieć, ale dzięki tym dwóm paniom było to możliwe. Teraz ciężej pracuję, są efekty i myślę, że tak samo będzie w twoim wypadku. Poznaj moich przyjaciół. – po chwili Michael gestem dłoni prezentował troje blondwłosych,którzy razem z nim przyszli pod skocznię.
Stefan kolejno zlustrował towarzyszy Michaela, by po chwili trzęsącym głosem powiedzieć.
- Nie żartowałeś?! Too... Dla mnie zaszczyt... - powiedział z przejęciem.
Thomas delikatnie się zaśmiał, Ana trzepnęła go z łokcia w bok wspominając jak wielkim wydarzeniem było dla brata poznawać chociażby Andreasa Goldbergera.
- Miło ciebie poznać Stefan. – uśmiechnęła się Lena śmiało podając dłoń młodziakowi.
Chwilę później Ana z Thomasem uczynili to samo. Stefan zdawał się być nieco przytłoczony ich obecnością.
- A nie mówiłem, że będziesz miał okazję ich poznać? –zaśmiał się Michael.
- Same sławy... Thomas, przecież ty jesteś już legendą... - starszy blondyn zaśmiał się na te słowa drapiąc po głowie.
Faktycznie na młodych jego osiągnięcia mogły robić wrażenie. Przypomniał sobie to o czym mówiła jego siostra, faktycznie mogli inspirować.
- A ty Ana! Podobno jesteś królową damskich skoków i stylistką jakich mało!
- Zasługa ciężkiej pracy Stefan. Ale jeśli masz ochotę to wpadnij jutro na kontynental, sam się przekonasz. – puściła mu oczko starsza.
- Przecież to męski konkurs... - uśmiechnął się Michael.
- No raczej nie inaczej... Ale ktoś musi wam przetrzeć tory. –zaśmiała się Ana.
- No i pokazać jak się skacze. – dodał Morgen zbijając żółwika z siostrą.
- Ustaliłam z organizatorami, że podniosę wam nieco poprzeczkę, a sama dzięki temu potrenuję.
- Zupełnie jak w Wiśle... - dodał Michi.
Ana tylko westchnęła. Była wtedy w zupełnie innym stanie psychicznym... Teraz emanowała szczęściem co odzwierciedlało się w jej jeszcze lepszych skokach.
- Ale skoro będziesz przedskoczkiem, to zwykle jest jak trening... - powiedział Stefan.
- Zapamiętaj jedno Stefan, ktoś kto chce osiągać sukcesy,nawet na treningu odda taki skok jakby wkładał w niego całe serce... Jakby miał to być ostatni skok w jego życiu. A po zatem... Muszę pokazać Michaelowi ile ma jeszcze pracy by awansować do kadry. – zaśmiała się głośniej widząc spojrzenie przyjaciela wyrażające znaczący sprzeciw.
- Ale zrobiłem postępy! – prychnął.
- No ja nie wątpię. – zaśmiała się Ana. - Stefan, każdy zaczynał od niższej rangi, myślę że i ty kiedyś sięgniesz chmur. – dodała klepiąc go po plecach.
- A kogo nasze oczy widzą!? – usłyszeli nagle znajome głosy z oddali.
Blondynki odwróciły się i zobaczyły Floriana i Thomasa, których miały sposobność poznać przy okazji Mistrzostw Świata Juniorów, w których udział brała Ana.
- Witamy kadrę juniorów! – zaśmiała się Lena.
Thomas mimowolnie zbliżył się do dziewczyny chwytając mocniej jej rękę. Ta widząc jego wewnętrzne wzburzenie tylko zachichotała.
- Madlen, gratulujemy mistrzostwa! Nie mieliśmy okazji zaklaskać osobiście zatem kłaniamy się nisko w pas obecnie. –powiedział nachylając się nisko Florian, powodując tym szeroki uśmiech na twarzy młodszej z blondynek.
- Dziękuję, to naprawdę miło gdy ktoś spoza łyżwiarskiego grona docenia ciężką pracę innego sportu.
- A co, Morgen nie docenia? Nieładnie, nieładnie. –powiedział Thurnbichler.
- Już my cię tu odpowiednio nagrodzimy. – zaśmiał się Florian przybijając piątkę z Michaelem i Thurnbichlerem.
- Może taka impreza jak w Jeziorze panowie? – zatarł ręce Michie, na co dziewczyny głośno się zaśmiały na samo wspomnienie wyczynów juniorów.
- Ahhhh ten sen o jeziorze. – zaśmiała się Ana.
Thomas tymczasem obserwując ich zadziorne charakterki wciągnął Madlen bliżej w swoje ramiona, ponieważ trzymanie dziewczyny za rękę zdecydowanie już mu nie wystarczało. Jego obecność w tym towarzystwie gdzie tak naprawdę mógł mało się wykazać... Zaczęła go męczyć, a nawet irytować tym bardziej na samo wspomnienie czasu gdy Lena i Ana faktycznie z panami bawiły się w najlepsze.
- Ale Michael, tym razem bym cię pokonała! – zaśmiała się Ana.
- No już, już, napijemy się i zobaczymy kto ponownie zostanie mistrzem! – Michie dumnie wypiął pierś, po czym dodał. –Lena, ale Tobie już nie polewamy, tylko piwo marnujesz. – na co dziewczyna zrobiła naburmuszoną minę.
- Masz na myśli to, które ze śmiechu wyplułam prawie, że na Floriana? To wasza wina. – pomachała palcem.
Toczącą się w najlepsze dyskusję próbował przerwać Thomas swoim chrząknięciem. Tymczasem młodzi... Jakże by inaczej,dalej świetnie konwersowali zachęcając Stefana do nauki od najlepszych. Morgi ponownie chrząknął, tym razem głośniej by zwrócić na siebie uwagę młodszego grona.
- Ło matuchno! Morgen, nie strasz ludzi! – zaśmiała się Ana.
- To co, kiedy biesiada Jezioraków? – zatarł ręce Thurn.
- Choćby jutro! – zaświergotała Ana.
- Jak cię Gregor puści! – wysyczał Morgen w kierunku młodszej siostry.
- A co mu do tego? Sama się puszczę. – wzdrygnęłaramionami, na co Lena tylko zachichotała.
Młodzi skoczkowie przybili sobie piątki na myśl o ewentualnym spotkaniu poza skocznią.
- No, brakuje tylko jednego do kompletu, ale na listach go nie widziałem... - podrapał się po brodzie Michie.
- Masz kogoś na myśli? – spytała Ana.
- Prevca... Skopał bym dziadowi tyłek za te umizgi do Leny. A najlepsza odpowiedź to tylko skocznia.
- Bleeee… te obrzydliwe słoweńskie łapska... - powiedziała Lena krzywiąc się.
- Jak ja sobie przypomnę dziada... - powiedziała Ana, na co Thomas nerwowo wciągnął powietrze do płuc.
- Już moja w tym głowa by odpowiednio podziękować panu Prevcowi za niemiłe zachowanie wobec Leny. – oznajmił Morgen, ponieważ za samo słyszenie o tym jak jakiś chłoptaś próbował uskuteczniać macanki na jego kobiecie brała go febra.
- Thomas, ale Pero nie przyjechał, więc chyba oszczędzisz na pięściach. – zachichotała Lena.
- Z tego co mówiłaś, Michael już zadbał o twój honor pięściami. Ja zajmę się nim w sposób psychologiczny. Po prostu zmiażdżę go na skoczni. A teraz już dajcie spokój z jakimś tam Jeziorem! – warknął Thomas, a Ana parsknęła śmiechem.
- Nie jakimś Jeziorem, tylko Szczyrbskim Jeziorem Morgi. To miejsce już na zawsze będzie dla mnie szczególne, jak dla ciebie Sollefteå. – zaśmiała się Ana.
- Swoją drogą, czy jeszcze nam kogoś nie brakuje w komplecie? – spytała Lena.
- Lukas! – rzekli jednocześnie, a Thomas uniósł ręce ku niebu.
- Boże dodaj cierpliwości... Bo nie wytrzymam!
- Uważaj Thomas o co prosisz... - zaśmiał się Michi. – Dobra Stefan, mykaj na skocznię, bierz nartuszki i dzida. – dodał kierując do swego młodszego kolegi.
- To my też już idziemy. Widzimy się po skokach? – spytał Florian.
- Jak Thomas nie ucieknie to pewnie tak. – zaśmiali się kolejno Ana z Leną i Michael.
Życząc sobie pomyślnych wiatrów i kciuków udali się na miejsca do kibicowania. Sam konkurs wyjątkowo się wszystkim dłużył. Tak dużej ekipy w końcu dawno nie było. Nawet Ana z Thomasem byli przyzwyczajeni do mniejszych ilości skoków w zawodach. Jednak z wypiekami na twarzy obserwowali młodszych adeptów. Dziewczyny co jakiś czas radośnie pozwalały sobie na wstawki dla Thomasa o Jeziorze,czym Morgi był już wyraźnie zmęczony pozwalając na upusty emocjonalne.
- Bo wybuchnę... - rzekł zły na samą myśl o tym co działo się na Mistrzostwach Juniorów.
- Patrz, a myślałam, że temat już przerobiony. – zaśmiała się Lena szturchając Ane.
- No ty siostra już też mogłabyś sobie darować, bo Gregor w końcu ucieknie, a wcześniej komuś przefasonuje mordeczkę. –rzucił spod byka Thomas.
- Bracie mój kochany... Myślę, że po Francji, Gregor nigdzie nie planuje uciekać... Wręcz przeciwnie, nie mogę doczekać się już jutra. – zrobiła rozmarzone oczy na myśl o ukochanym. – Poza tym Jezioro już nie robi na nim wrażenia... Chyba. – po czym wspólnie się zaśmiali.
Ich uwagę zajmował teraz skok nowo poznanego Stefana. Młody nieśmiały chłopaczek miał wielkie oczekiwania wobec skoku, tym bardziej... Mając taką publiczność. Po otrzymaniu zielonego światła ruszył walczyć o marzenia. Niestety... Skok nie wyglądał najlepiej 86,5 metra na tej skoczni, mimo że małej rozmiarowo, mogło nie gwarantować awansu. Sfrustrowany chłopak uderzył narty wychodząc z zeskoku.
- Cholera! A tak walczyłem!
- Stefan spoko, jutro będzie lepszy dzień. – poklepał po plecach kumpla Hayboeck.
- Dziś miał być ten dzień! Ehhh... - zdegustowany ruszył ku kontrolerowi, po czym wrócił do nowo poznanych przyjaciół Michaela.
- Łoooo! Kogo moje oczy widzą! – usłyszeli kolejny znajomy głos.
- Lukas! – zaśmiały się blondynki.
- Müller pamiętaj, tylko ani słowa o Jeziorze, bo... Nawet bycie obywatelem Spittal nie pomoże! – powiedział ściskając młodego skoczka Morgi.
- Ah te Szczyrbskie Jezioro. – zaśmiał się Lukas.
Widząc zabójczy wzrok Morgena wszyscy jak jeden mąż się zaśmiali. Skupili swoje oczy na górze, bowiem na belce zajął miejsce Florian. Jego skok robił wrażenie nawet w oczach Thomasa – 97,5 metra.
- Widzisz Thom, Jezioro jednak dobrze wyszkoliło młodych Austriaków. – powiedziała Ana.
- Nie no ja zaraz wyjdę z siebie i stanę obok! Przestańcie mnie katować pieprzonym Jeziorem!
- Yyyy… Thomas właśnie, Thurni na belce... - rzucił Michi, a wszyscy w odpowiedzi rzekli.
- Kolejny jezioran! – ponownie się zaśmiali.
Skok chłopaka również nie był najgorszy – 96 metrów po pierwszej serii. Kraft spuścił głowę czując, że dziś niestety tylko skończy na jednej serii. Widząc jego smutek Lena współczująco poklepała go po plecach.
- Od czegoś trzeba zacząć Stefan. – uśmiechnęła się wspominając ile razy znosiły razem z Ane swoje gorsze dni.
- To znak, że jeszcze nie powinienem iść na emeryturę. –uśmiechnął się wypinając dumnie pierś Morgi.
- Chyba, że... Wycióła cię ktoś z Jeziora! – zaśmiała się Ana, a razem z nią cała ekipa młodych skoczków.
- Ja chyba wiem co przeszkadza Thomasowi... - podrapał się po głowie Thurn, na co wszystkie oczy mimowolnie zwróciłysię ku niemu. – Przemijający czas, on nam po prostu zazdrości Jeziora!
Morgi w końcu trzepnął ręką w bandę, tupnął mocniej nogą i odwrócił się tyłem do wszystkich.
- Widzę, że wszystkim wam do śmiechu... Wobec tego wychodzę. – Lena mocniej chwyciła jego dłoń.
- Kochanie, przecież my tylko wspominamy miłe chwilenastoletniego życia... Jeszcze trochę i wszyscy będziemy mielipo dzieścia lat... - pomrugała słodko oczami.
- Ale i tak nikt nie zabierze nam wspomnienia o Jeziorze! –rzekła przekomarzając się nadal Ana.
- Zobaczymy jaka mądra będziesz jak Gregor się dowie... - zatarł ręce Thomas.
Ana zachichotała na samą myśl o karze. Doskonale wiedziała, że wraz z partnerem, minione wydarzenia zostawili za sobą. To nie będzie robiło na nim najmniejszego wrażenia tym bardziej... Że była tylko i wyłącznie jego. Bywał zazdrosny,ale... Obecnie w granicy normy jak mniemała.
- Nie strasz, bo to brzmi co najmniej jak... Jesteś u mamy! – zaśmiała się głośno Ana, a razem z nią reszta drużyny.
Ponieważ Thurn i Florian dostali się do drugiej serii, postanowili zostawić wesołą gromadę i ruszyć na dalszy podbój Alpenareny. Druga seria mijała już w nieco innych nastrojach. Młodzi zawodnicy zaczęli oszczędzać Thomasa jeśli chodzi o wstawki z jeziora, dzięki temu blondyn mógł w spokoju obejrzeć resztę konkursu. Atmosfera mimo wszystko była radosna. Dziewczyny cieszyły się, że są drużyną w komplecie, która chociaż przy takich okazjach może się spotkać. Ostatecznie Thomas Thurnblichler zakończył na 11 miejscu po niezbyt udanym skoku w drugiej serii na 89metrów. Nieco lepiej poszło Florianowi, bo zawody skończył na 2 miejscu. Może FIS Cup nie należał do najbardziej prestiżowych zawodów, ale... Od czegoś trzeba zacząć jeśli marzy się o szczytach. A pudło to zawsze pudło. Po konkursie Thomas zarządził odwrót do Morgenowego Królestwa.
- Hayboeck, idziesz z nami? – spytał właściciel Villachijskiego domostwa, na co Michi pokiwał głową twierdząco, co wzbudziło bunt wśród reszty.
- A my to co? – spytał Thurn.
- Ekipa z Jeziora nie ma wstępu? – zaprotestował dzisiejszy podiumowicz.
- Bo zaraz cię przerobię na jeziorową plamę... - wzburzył się Thomas. – Więcej Szczyrbskiego Jeziora w domu nie wytrzymam... - dodał dając do zrozumienia młodym, że w dniu dzisiejszym nie zabawią się wspólnie.
- Może jutro panowie coś wymyślimy. – puściły im oczko blondynki, po czym ruszyły w ślad za Thomasem ku jego domowi.
- Thomas… w skali od jeden do dziesięciu jak bardzo jesteś zły? – zapytała Lena po kilku chwilach, kiedy skocznię zostawili za sobą.
- Jedenaście. – odrzekł zdegustowany blondyn, na co Lena przegryzła wargę by powstrzymać swój chichot.
- Nie dąsaj się. Wiesz przecież, że to wszystko były tylko żarty. Oni chcieli cię tylko lekko podenerwować.
- Oni czy wy? – uniósł pytająco brew, na co blondynka ponownie złapała w zęby swoją wargę. – Oj Lena… gdybym ja cię tak nie kochał. Już dawno przełożyłbym cię przez kolano.
- Może… powinieneś to zrobić. – przybliżyła się i szepnęła mu do ucha, na co Thomas niespokojnie się poruszył.
Kiedy chciał ją pochwycić w swoje dłonie, ona ochoczo od niego odskoczyła i zabawnie podskakując, ruszyła przed siebie. Morgi bezradnie pokręcił jedynie głową i postanowił, że nie będzie wiecznie za nią latał. Ana obserwując ten obrazek, krocząc obok Michaela, uśmiechnęła się radośnie i podobnie niczym przed chwilą Lena, pognała w jej stronę. Michie natomiast wyrównał swój krok z Thomasem. Obaj panowie patrzyli jak dziewczyny łapią się pod rękę i równo idą w stronę mieszkania Morgiego.
- Ana wie co dla niej przygotowaliśmy? – wypalił w pewnej chwili Michelin.
- Raczej nie, sama ci przecież mówiła, że Gregor będzie dopiero jutro.
- To będzie miała niespodziankę. – uśmiechnął się młodszy.
- Nie inaczej Hayboeck, nie inaczej. – odrzekł Thom, po czym uśmiechnął się widząc chichrające się blondynki.
Dalsza droga do apartamentowca minęła już w spokoju.
- Ludzie… padam z głodu. Zamawiamy coś? – zapytała Ana, kiedy znaleźli się już pod drzwiami do mieszkania Thomasa.
Lena porozumiewawczo spojrzała na obu blondynów, po czym uśmiechnęła się konspiracyjnie. Puścili Ane przodem by otworzyła wrota, co po chwili się stało i… Patrzyli jak dziewczyna nie wierząc własnym oczom, wchodzi w głąb mieszkania. Bowiem na końcu korytarza stał Gregor, z tortem w rękach, na którym świeciło się dziewiętnaście świeczek.
- Ale jak… Skąd… - jąkała się Ana.
Pozostała trójka szybko wyprzedziła zszokowaną dziewczynę i stanęła przy szatynie, po czym we czworo zaczęli śpiewać wesołe Sto lat. Ana ze łzami w oczach po wysłuchaniu piosenki, zdmuchnęła wszystkie świeczki i szeroko się uśmiechnęła.
- Wszystkiego najwspanialszego kochana! – Madlen mocno zgarnęła swą przyjaciółkę w ramiona. – Mam nadzieję, że nie myślałaś, że mimo twojego pobytu we Francji my zapomnieliśmy o twoich urodzinach? – zapytała. – Przyjazd Michaela był dobrym pretekstem byś coś od nas dostała. Przepraszamy, że musiałaś tak długo czekać.
- Ale nie trzeba było. – odrzekła odbierając od swego brata starannie zapakowane pudełko, po czym mocno go uściskała. – Wy jesteście moim prezentem. – dodała tym razem zalegając w niedźwiedzim uścisku Michelina.
- Mam nadzieję, że prezent ci się spodoba. – powiedział najmłodszy z grona kiedy wypuścił już dziewczynę ze swych objęć.
- Powtórzę jeszcze raz… wy jesteście wszystkim o czym marzyłam. – powiedziała dosadnie, po czym skierowała się ku osobie swojego chłopaka, w którego ramionach po chwili się znalazła. – Naprawdę nie wierzę, że trzymaliście to wszystko w tajemnicy. – zachichotała pozwalając Gregorowi wprowadzić się w głąb apartamentu.
- To pomysł Michaela. – puścił jej oko szatyn i odsunął jedno z krzeseł.
Co się okazało, Schlieri przygotował dla wszystkich pyszny obiad, którym był grillowany filet z indyka na kuskusie z warzywami. Na sam widok, ślinka napływała do ust. Lena odstawiła tort do lodówki, po czym cała piątka zasiadła do wspólnego stołu.
- Nieźle to wykombinowaliście. – zaśmiała się starsza. – Gregor, skąd miałeś klucz?
- Thomas zostawił mi u dozorcy. Smacznego wszystkim.
- Ale… moja porcja nie została zatruta? – zapytał nagle Michie dłubiąc z niepokojem w talerzu, na co cała reszta wybuchła niepohamowanym śmiechem.
- Po naszej ostatniej rozmowie uznałem, że jednak dam ci szansę. – odrzekł Gregor. – Zajadaj Hayboeck.
- Rozmowie? – dopytywała Ana, co obaj panowie zbyli milczeniem.
- Ja natomiast bardzo chętnie dodałbym ci czegoś na przeczyszczenie… - warknął złowrogo Morgi. – Daliście mi dzisiaj juniorzy do wiwatu!
- Czyżby temat jeziora powracał jak bumerang? – zapytał Schlieri.
- Błagam cię Gregor… nie wypowiadaj przy mnie tego słowa. – wetchnął Thomas i odłożył zrezygnowany sztućce na talerz co wszyscy skwitowali śmiechem, po czym wstał i udał się w stronę lodówki. – Madlen, mamy jakieś wino? Muszę odreagować.
- Odpuśćmy sobie dziś alkoholizację. – zainterweniowała Ana. – Gdyby się Alex dowiedział… jak bardzo dajemy w palnik… nie był by zadowolony. – zaśmiała się.
- Po drugie… Michie ma jutro zawody. Pamiętacie, piłeś? Nie… skacz. – zauważyła ze śmiechem Lena, na co cała reszta jej zawtórowała.
Thomas jedynie przerzucił oczami i wrócił na swoje miejsce.
- W sumie… korzystając z okazji, może raz na zawsze zakończymy temat Jeziora? – zaproponował nagle Gregor. – Może Michael opowie nam co się tam działo i… będziemy mogli zweryfikować wersję wydarzeń dziewczyn? – uniósł arogancko brew i zmierzył wzorkiem najpierw Hayboecka, następnie obie panie.
Lena z Ane popatrzyły na siebie z przestrachem, po czym skierowały swój wzrok na… zrelaksowanego Michelina.
- Co się wydarzyło w Vegas… zostaje w Vegas. – odrzekł nonszalancko. – A wam moim drodzy panowie proponuję po prostu puścić to w niepamięć.
- Niepamięć! – prychnął Morgi. – Dobra sobie… wy nam nie dajecie o tym zapomnieć!
- Kochanie, już przestań się denerwować. – zachichotała Lena. – Bo ci żyłka nad okiem pęknie. – dodała gładząc go ręką po czole.
Morgi z lekką agresją chwycił jej dłoń i spojrzał gniewnie w jej śmiejące się tęczówki.
- Steward! Ty chyba naprawdę chcesz bym ci dzisiaj przylał! – warknął, na co blondynka zrobiła minę niewiniątka.
- Oho! Coś czuję, że powinniśmy się dziś zaopatrzyć w stopery. – zaśmiała się Ana.
- No nie… - zaczął nagle zrezygnowany Michie. – Darujcie proszę nocnych ekscesów… chyba, że macie dla mnie jaką pannę? – zapytał po chwili z nadzieją w głosie, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
Dalsza część konsumpcji na szczęście przebiegła już w spokoju. Jednak długo jeszcze można było słuchać dźwięku śmiechu przyjaciół, wydobywającego się z otwartych okien.Po obiedzie przyszedł oczywiście czas na skosztowanie pysznego tortu, który był zakupiony w ulubionej cukierni Ane. Cała piątka postanowiła wygodnie rozsiąść się w świeżo złożonym zestawie wypoczynkowym na tarasie i uraczyć się smakowitym deserem oraz popić to kawą. Czas upływał nieubłaganie. Nim się spostrzegli słońce chyliło się już ku zachodowi. Nagle Ana przypomniała sobie o nieodpakowanym prezencie. Pomknęła po niego, po czym zasiadła w salonie na kanapie i zaczęła go odpakowywać. Lena w tym czasie zaczęła przygotowywać małe przekąski, w postaci deski serów, wędlin i owoców. Krojąc nożem chorizo uśmiechnęła się pod nosem słysząc radosny pisk swej przyjaciółki.
- Bilety lotnicze do Vancouver?! – krzyknęła z niedowierzaniem? – Czy wy żeście powariowali? Do tego… bez konkretnego terminu realizacji?
- Chcieliśmy żebyś wiedziała, że wspieramy cię w twoim postanowieniu walczenia o udział w Igrzyskach w Kanadzie. – oznajmił Michie z uśmiechem.
- To działanie… to czysta dyskryminacja! Nie wyobrażam sobie byśmy za… niespełna 7 miesięcy nie cieszyły się wspólnie ze złotych medali. – wyszczerzyła się Madlen.
- Nazwisko Morgenstern zawsze ma kojarzyć się z walką. – powiedział Thomas i objął ramieniem siostrę. – A ja jak zawsze ci pomogę byś mogła spełnić swoje marzenia.
Ana ze wzruszenia ukryła twarz w koszulce brata, po czym każdego z osobna mocno uściskała.
- A ja Kochanie… kiedy będzie trzeba, pojadę tam z tobą. – oznajmił Gregor wciągając ją na swoje kolana.
Ana nie mogła być bardziej szczęśliwa. Mieć dookoła siebie tak wspaniałych ludzi? Czuła, że z nimi wszystko było w zasięgu jej ręki.
- Teraz to chyba musimy wznieść toast! – zaśmiała się. – Jedna mała lampeczka białego wina prosto z Francji… jeszcze nikomu nie zaszkodziła. – oznajmiła i pomknęła do swojego pokoju, gdzie przechowywała zakupione na swych rajskich wakacjach butelki pysznego trunku.
Po niedługiej chwili, cała piątka stukała się swymi kieliszkami w akompaniamencie nastrojowo strzelającego ognia w kominku rozpalonego chwilę wcześniej przez Thomasa.
- To co robimy? – zapytała w pewnym momencie Lena kiedy wszyscy rozsiedli się wygodnie w salonie.
- Może w coś zagramy? – zaproponował Gregor.
- O nie… ja wiem czym kończy się nasze wspólne granie! – zaśmiała się Ana.
- Kacem rano? – zapytał Michie mając na myśli ich poczynania w Jeziorze.
- Niebotycznym! – tym razem zaśmiała się Madlen. – Ale słuchajcie… ustaliliśmy, że dziś wieczór bez alkoholu, albo raczej z małoprocentowym alkoholem, więc może jakieś planszówki albo… albo… - zaczęła się zastanawiać na głos.
- Kalambury? – zaproponował Thomas.
- Wiecie co… ja to jestem w sumie trochę zmęczony. – powiedział Michael. – Jutro wraz z Ane musimy wcześnie wstać, w końcu treningi zaczynają się o 9.30, może po prostu włączymy jakiś film?
- Może i masz rację Michelin, ja w sumie też jakoś dziwnie się czuję. Może ciśnienie jest za niskie… - oznajmiła Ana.
- A może wspomnienia Jeziora nie dają ci spokoju. – dogryzł Thomas.
- Wspomnienia Jeziora raczej powinny… podnosić ciśnienie. – zaśmiała się Lena co spotkało się ze zirytowaną miną blondyna.
- Dobra cicho! – zawołała Ana zerkając na chcącego coś wtrącić Gregora. – Uznajmy temat Jeziora za zakończony! – dodała kierując się do płyt z filmami. – Nie Lena… nie będziemy kolejny raz oglądać Harry’ego Pottera. – zaśmiała się widząc jak Madlen otwierała usta by zaproponować tytuł filmu. – Mam coś o wiele lepszego. – zatarła ręce i odpaliła DVD. – Proszę bardzo… co było w Vegas zostaje w Vegas. – i usadowiła się w ramionach swego mężczyzny na miękkim dywanie.
- Kac Vegas? – zaśmiał się Morgen.
- Bradley Cooper! Mmmm! Wspaniały wybór Ana! – rzekła Lena z rozmarzonym wyrazem twarzy.
- Madlen! Ty naprawdę prosisz się dziś o karę. – warknął Thomas co blondynka ponownie skomentowała niewinną miną.
- Może właśnie o to jej chodzi. – zachichotała Ana. – Ale teraz już cicho! Zaczyna się! – dodała po chwili i zwiększyła głośność TV aby każdy zajął się już oglądaniem włączonej komedii.
Po dwóch godzinach oglądania i nieustającego śmiechu, na telewizorze pojawiły się napisy końcowe.
- No ja bym cię Thomas chyba sama zamknęła na dachu, gdybyś mi taki numer wyciął przed ślubem! – powiedziała Lena, po czym zaśmiała się na samo wspomnienie minionego filmu.
- Wieczór kawalerski w Vegas możecie chłopcy wykreślić z kalendarza. – powiedziała Ana ze śmiechem.
- Śmiem twierdzić dziewczyny, że w kwestii wieczoru kawalerskiego zarówno Morgiego jak i Gregora… niebędziecie miały za wiele do powiedzenia. – zauważył Michie.
- Brawo Hayboeck! Ty to jednak jesteś swój chłop! – zaśmiał się Thomas i poklepał młodszego kolegę po plecach.
- A myślałam, że jesteś mi przyjacielem… - prychnęła Ana.
- Co jak co, ale… solidarność plemników musi być zachowana! – uśmiechnął się Michael.
- Uważaj… jak wy go nazywacie? – zapytał Gregor. – Michelin? Bo jeszcze cię polubię.
- Nie bez powodu obaj macie słabość do blondwłosych niebieskookich pięknisiów. – Michie ze śmiechem zabawnie unosił to opuszczał brwi, na co dziewczyny wybuchły niepohamowanym śmiechem.
- Ta rozmowa zmierza w złym kierunku. – zauważył Thomas ze śmiechem. – To znak, że powinniśmy rozejść się do swoich sypialni.
Jak zarządził najstarszy z grona, tak też się stało. Po niedługim czasie każdy zajął się wieczorną toaletą, a potem udał na spoczynek do odpowiednich pokoi w mieszkaniu Morgena.Kiedy w domu zapanowała głęboka cisza, Lena właśnie opuszczała łazienkę, która była przeznaczona tylko dla niej samej bądź Thomasa. Wejście do niej wszak znajdowało się w ich sypialni. Kremując dłonie spojrzała na swego pięknego mężczyznę, który leżał z rękami pod głową okryty kołdrą jedynie do pasa. Zamyślony wpatrywał się w sufit. Lena przegryzła wargę na ten widok i ruszyła w stronę swojej połowy łóżka. Morgi nagle obrócił się na drugą stronę plecami do niej. Lena ledwie powstrzymała chichot. Wsunęła się delikatnie pod pościel i od razu przybliżyła do chłopaka. Podpierając się na lewym łokciu, dotknęła jego muskularnego ramienia prawą dłonią.
- Tomi… - zamruczała. – Naprawdę jesteś zły?
- Zły? – parsknął. – Sfrustrowany? Poirytowany? Ciężko nazwać mi uczucia, które się we mnie kotłują. – westchnął, na co Lena przytuliła się do jego pleców. – Nienawidzę kiedy ktoś specjalnie doprowadza mnie do furii, a ja w żaden sposób nie mogę na to zareagować. Przecież każdy z nich zasługuje na to by im pokazać gdzie jest ich miejsce. A ty z Ane na czele oczywiście jeszcze bardziej ich podjudzałyście. Nie wiem co się działo w tym pieprzonym Jeziorze, nie wiem w jaki sposób mógłbym się bronić.
- Thomas… przecież to wszystko były tylko głupie żarty, a ty chyba za bardzo bierzesz to do siebie. – próbowała tłumaczyć. – Tak naprawdę każdy z nich bardzo cię podziwia i chciałby być na twoim miejscu. Nie tylko jeśli chodzi o skoczną karierę. – zachichotała.
- Lena… - westchnął odwracając się do niej. – Ta dzisiejsza szopka skończyłaby się rozlewem krwi, jeśli którykolwiek z tych chłoptasiów faktycznie zaliczyłby z tobą jakąkolwiek bazę. Impreza imprezą… tańce tańcami! Przecież ja wam nie bronię się dobrze bawić! Niech oni tylko przestaną mnie katować zasranym Jeziorem, bo nie ręczę za siebie! – Madlen tylko zaśmiała się na słowa chłopaka.
- Kochanie, o wszystkim co się działo w Jeziorze ci opowiedziałam. Nie wiem dlaczego ten temat działa na ciebie jak płachta na byka.
- Hmm… bo może jestem o ciebie chorobliwie zazdrosny?
- To przestań, bo ja jestem tylko twoja. – uśmiechnęła się i dotknęła dłonią jego policzka. – Im bardziej pokazujesz, że temat Jeziora faktycznie cię dotyka, tym oni bardziej będą się nakręcać.
- Spróbuję jutro powściągnąć swe emocje. Kto wie, może jutro bardziej skupią się na Gregorze. Koniec końców Ana chyba bardziej nabroiła niż ty. – uśmiechnął się wciągając blondynkę w swoje ramiona. – A teraz… proszę zająć się swoim Morgenkiem. – dodał skradając jej szybkiego całusa, na co Madlen się tylko zaśmiała, po czym wsunęła się bardziej na jego tors, splatając ich ciała w miłosnym uścisku.
~~~
Dzień dobry!
Dziś początek pięknego weekendu w Zakopanem :) zatem nie można zacząć go inaczej niż dodaniem kolejnego rozdziału!
Skończyły się wakacje jednej z parek zatem ekipa znów jest w komplecie.
Mamy nadzieję, że pojawienie się brygady z Jeziora sprawiło nieco uśmiechu na twarzy :D i... Zjawił się nowy gość - czytaj Stefan, który jak na swój wiek nie jest jeszcze taki pewny siebie co wprawiło mnie i Madziuske w niezły ubaw. Czy zagości na dłużej, czas pokaże ;) narazie cieszymy się z powrotu Michelina :D te rozdziały jakoś zawsze mnie tak pozytywnie nakręcają, co jeszcze... Z dobrych nowin, maleństwo zaczęło pozwalać mamie na nieco pisania - tora tora Madziusa wkracza w akcje co wprawia mnie w jeszcze lepszy nastrój (to nic że musi mnie nieco podgonić, będę czekać) :D pomysły się dalej klarują, coś się zawsze dzieje więc nie pozostaje nic innego jak tylko cierpliwie czekać, a... Będzie się działo :D
Do zobaczenia wkrótce :))
Ania&Madziusa
P.S. Czy Morgen nie jest słodki jak jest taki zazdrosny? :D :D :D
Dzień dobry wieczór :)
OdpowiedzUsuńOj ten rozdział zrobił mi dzień zdecydowanie pomimo, że jestem tu z poślizgiem niestety :( za co przepraszam i będę się poprawiać.
Jest Michi jest impreza :D to jest dopiero blond diabełek z niewinnymi niebieskimi oczami hehe oj Team Jezioro przetestował w tym rozdziale Morgiego do granic możliwości, aż dziw, że skończyło się na słowach - zazdrosny Thomas jest zdolny do różnych rzeczy, ale ta jego zazdrość zdecydowanie dodaje pozytywnej energii i smaczków.
Dwóch Stefanów - Krafti - mam nadzieję, że to nie był jedynie epizod, milutko się speszył ale nie widzę przeciwwskazań żeby pojawiał się częściej.
Za to starszy Hayboeck proszę proszę jaki wygadany - już wiadomo po kim Michi taki pyskaty (w pozytywnym sensie oczywiście :D). Dodatkowe punkty za stwierdzenie o Vegas.
Super, że Gregor przyjechał wcześniej i zrobili Ane miłą niespodziankę. Prezent trafiony w 10, nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej zabraknąć na IO - no way.
Uwielbiam ten rozdział, jest niesamowicie pozytywny i trudno nie mieć banana na twarzy jak się go czyta.
Pozdrowienia i lecę nadrabiać dalej :)
Kochane :-D :-*
OdpowiedzUsuńRozdział jest po prostu fantastyczny, boski…
Czy pojawienie się brygady z Jeziora sprawiło nieco uśmiechu na mojej twarzy? Kochane ja nie mogę przestać się śmiać i szeroko uśmiechać :D
Błagam was dziewczyny niech już Michie zostanie na stałe w opowiadaniu…
Brygada stanęła na wysokości zadania i sprawiała naprawdę super niespodziankę Annie i mam nadzieję, wspólnie razem uda się zrealizować marzenie o udziale skoczkini w IO.
Oj zazdrosny Thomas to bezcenny widok :D
Pozdrawiam <3
BU$KA <3 :D