sobota, 30 kwietnia 2016

10. Rywalizację czas zacząć!

Nastał w końcu tak bardzo upragniony przez skoczków czwartek, czyli 27 listopad. Pierwszy dzień otwierającego się sezonu i pierwszy trening, a także kwalifikacje. Cała Austriateam zasiadała właśnie przy śniadaniu włącznie z Leną, która była gotowa już do wyjścia. Miała bowiem dziś pierwszy trening z najlepszymi łyżwiarkami i łyżwiarzami Finlandii. Niektórych znała osobiście, innych dzięki ich sławie. Jednak bardzo cieszyła się na to spotkanie. Dopiła herbatę i wstała do stołu.
- Muszę was już pożegnać... lód wzywa. - powiedziała patrząc na konsumujących Austriaków.
- Pojawisz się na moim treningu? - zapytała Ana.
- Jasne... - odrzekła blondynka i ucałowała przyjaciółkę.
Wzięła torbę, ubrała kurtkę i wyszła machając wszystkim na do widzenia. Dobrze otulając się szalem oraz naciągając czapkę na głowę, wyszła z hotelu i ruszyła na miasto, gdzie powinno znajdować się lodowisko. Była bardzo szczęśliwa i podekscytowana całym tym treningiem. Już nie mogła się go doczekać, ale... no właśnie, popatrzyła na mapę, którą narysował jej Alex i westchnęła. Nie miała kompletnie pojęcia jak do niego dojść. Poszła na żywioł. Postanowiła iść i popytać o drogę, ale jakoś nikogo nie mogła dojrzeć, a jeśli już to ludzie gdzieś bardzo się spieszyli. Westchnęła. Gdyby miała przy sobie kogoś było by jej raźniej, a tak to co miała biedna zrobić... Zmartwiona szła dalej. Zastanawiała się jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień. Od rana nie spojrzała ba, nawet nie odezwała się do Thomasa. Sama nie wiedziała dlaczego. Po tym co wydarzyło się wczoraj wolała trzymać się od niego z daleka. Nie mogła znieść jego spojrzenia, jego dotyku, a nawet głosu. Wszystko w niej wołało do niego, ciągnęło... ale nie mogła na to pozwolić. Nie mogła rozwalić jego związku, który i tak przez nią zaczynał się sypać. Sama się przed sobą okłamując, wmawiała sobie, że Thomas powinien być z Kristie... mimo wszystko. Dlatego postanowiła dążyć do uratowania ich związku. Poświęcając tym samym swoje szczęście, ale miała plan awaryjny... był nim Kofler. Nie mogła mu nic obiecać, ale ważne żeby poczuła się kochana, a Thomas miał zobaczyć, że nie powinno go z nią nic łączyć. Powiedziała o swoim planie Ane, która ją wyśmiała. Ane dobrze znała Lene i wiedziała jak dziewczyna, nie okazując tego będzie cierpieć wewnętrznie. Starała się odwieźć ją od tego pomysłu, ale wiedziała, że Len tak samo jak ona jest uparta i gdy coś postanowi musi to osiągnąć. Była bezradna... miała nadzieję, że Lena jednak w porę się opamięta i nie będzie okłamywać ani siebie, ani Thomasa i tym bardziej Andreasa. Nagle Lena wracając do rzeczywistości dostrzegła pewnego chłopaka. Szedł przed nią kilka metrów z wielką torbą na ramieniu. Był wysoki i chudy, ale jednocześnie dość napakowany. Nie zastanawiając się długo przyspieszyła kroku i dotknęła jego ramienia. Kiedy się odwrócił wbiło ją w ziemię. Chłopak wyglądał jak Thomas. Blond włosy, niebieskie oczy, odstające uszy... nawet prawie ten sam uśmiech.
- Eee... Przepraszam... Nie wie pan jak mogę dojść do pobliskiego lodowiska? - zapytała czerwieniąc się.
Myślała, że już szaleje. Że zaczyna wszędzie go widzieć. Gdy się chłopakowi bliżej przyjrzała, stwierdziła, że była w błędzie. Tylko na pierwszy rzut oka był podobny. Tak naprawdę nie miał jego błysku w oku, wyrazu twarzy kiedy Thomas na nią patrzył i tego czegoś w sobie, co przyciągało uwagę i co Lena uwielbiała w Thomasie.
- Lodowisko? Właśnie do niego idę...
- Naprawdę? To chyba dobrze się składa, bo ja też.
- Jestem Jane, a ty?
- Madlen Steward, miło mi.
- Madlen? Ta Madlen? Austriaczka?
- Yyy... no tak...
- Kurczę! Czekamy tu na ciebie już od tygodnia. Gdy tylko nam powiedziano, że mistrzyni Austrii przyjeżdża o niczym innym się tu nie mówi.
- Eee... bardzo mi miło, ale nie przesadzajmy. Jestem zwykłym człowiekiem.
- Tak i najlepszą łyżwiarką światową.
Madlen poczerwieniała jeszcze bardziej. Nie spodziewała się takiego przyjęcia. Uśmiechnęła się nieśmiało i w towarzystwie nowego kolegi po fachu ruszyli dalej. Okazało się, że owa sala znajdowała się tuż za rogiem, więc po kilku minutach znaleźli się w środku. Po wejściu do środka ni stąd ni zowąd obskoczyli ją młodzi ludzie w jej wieku. Jej dłoń co chwila łączyła się w mocnym uścisku z dłońmi fińskiej kadry łyżwiarskiej, jeśli można ich tak nazwać. Po chwili stanęła przed nią Kiira.
- Miło cię widzieć Madlen... cieszę się, że mogę gościć cię w naszych skromnych progach.
- I ciebie miło widzieć Kiira liczę, że spędzimy ze sobą kilka wspaniałych treningów.
- To na pewno... - odrzekła. - Poznaj Laurę Lepistoe.
- Miło cię poznać Madlen... dużo o tobie słyszałam... między innymi to, że sprzątnęłaś wielu ludziom złoto sprzed nosa. - i mówiąc to spojrzała ze śmiechem na Kiire.
- I pewnie nie raz jeszcze sprzątnie. - usłyszała głos Susanny Pöykiö. - Witamy. - dodała Susanna i podała dziewczynie rękę.
- To zaszczyt móc ćwiczyć u boku tak wielkiej łyżwiarki jaką jest pani. - odpowiedziała Lena łącząc dłoń w uścisku.
- Nie przesadzaj... zapraszamy najpierw do szatni, a potem na lodowisko. - odpowiedziała brunetka z uśmiechem. - Kiira możesz...? - spojrzała na blondynkę.
- Jasne... chodź Madlen. - powiedziała Kiira i pociągnęła Len za rękę do szatni.
Za nimi poszła Laura i reszta młodych dziewcząt. Madlen zdążyła poznać już wszystkich, ale nie zapamiętała wszystkich imion. Ubrała odpowiedni stój, łyżwy i z osłonkami ruszyła ku wyjściu. Chwile potem znalazła się przy wszystkich. Zdjęła osłonki i wyjechała na lód. Ach to było to! Najlepsza rzecz jaką Lena czuła w życiu... wiatr we włosach. No może przesadziła... lepszy był dotyk Morgena na jej skórze... Zdenerwowała się. Znów zaczęła o nim myśleć. Wzięła głęboki oddech i zaczęła jeździć. Szybko przy niej znalazły się pozostałe osoby. Najpierw mieli zacząć rozgrzewkę, która poprowadziła Susanna. Trening przebiegał w szybkim tempie. Len zmartwił tylko widok jednego chłopaka, miała na myśli Jane, bo oprócz jego nie było tu żadnego innego mężczyzny. Cóż, jeśli chodzi o mężczyzn to między nimi łyżwiarstwo nigdy nie było popularnym sportem. Podjechała do Jane.
- Hej... dlaczego tylko ty tu jesteś?
- Eee... chodzi ci dlaczego tylko ja jestem przedstawicielem płci przeciwnej? - zapytał, a kiedy Len pokiwała głową westchnął. - W Finlandii łyżwiarstwo figurowe nie jest popularny sportem jak na przykład skoki narciarskie czy biathlon. U nas chłopaki raczej bardziej stawiają na te właśnie sporty. Tylko nieliczni zapisują się na łyżwiarstwo i to figurowe.
- Jeździsz jako solista czy w parze?
- Kiedyś jeździłem w parze, ale teraz tylko i wyłącznie jako solista. - odrzekł.
Lena wciągnęła się w rozmowę z Jane. Wykonywali wszystkie polecenia "trenerki" nadal rozmawiając o sobie. Dowiedziała się między innymi, że Jane jest o rok od niej młodszy i uprawia owy sport od 5 roku życia. Rodzice z początku bardzo niechętnie do tego podchodzili, ale kiedy zauważyli ile daje mu to frajdy dali sobie spokój. Jane miał jeszcze dwie siostry, które również jeździły. Lena miała okazje je poznać. W końcu po jakichś 30 min. Susanna pozwoliła im na chwile odpocząć. Potem podeszła do Leny i zawołała ją na bok. Poprosiła aby Len zatańczyła jej ostatni pokaz, który dał jej zwycięstwo w Austrii. Dziewczyna bez wahania się zgodziła. Przypomniała sobie tamten dzień. Była wściekła na... na Thomasa. To było kilka dni po jego urodzinach... Wyszła na lód. Stanęła i przybrała odpowiednią pozę. Usłyszawszy pierwsze nuty muzyki poruszyła się. Cały czas miała przed sobą jego uśmiechniętą twarz... oczy ze światełkiem, który tak lubiła. Rozczochrane włosy i wyraz twarzy kiedy wczoraj chciał ją pocałować. Uśmiechnęła się. Zrobiła potrójnego toeloopa, po czym usłyszała głośne brawa. Potem wykonała axel, salchow i lutz. Spirala i mondo przyszło jej z ogromną łatwością, kilka piruetów, a na końcu wykonała dwa potrójne rittbergery i zakończyła zatrzymując się łapczywie i odchylając głowę do tyłu. Muzyka się skończyła, a ona usłyszała ogromne oklaski.
- To się nazywa układ godny mistrzyni świata. - podsumowała Susanna. - Teraz wraz z Madlen pouczymy się wszystkich skoków wraz z potrójnym Rittbergerem. - zakończyła, gdy Lena dostawała kolejne gratulacje.


Tymczasem u innych.


Ana z torbą sportową zabrała się z przyjaciółmi na skocznie. Ruka wydawała się być bardzo dobrze przygotowana do zawodów, co sprawiało ogromną radość w oczach blondynki. Po drodze spotkali pozostałe Austriaczki.
- Ooo Ane, a już się bałam, że nas totalnie opuściłaś... - Powiedziała z uśmiechem Tanja.
- Tanja ja i rezygnacja? Chyba, że siłą, ale to nawet byłoby ciężkie. - Uśmiechnęła się blondynka przytulając się do skoczkini. - Trenowałam z chłopakami, byli tak mili, że mnie przygarnęli do siebie. A Alex tak uprzejmy, że podjął się mojego trenowania.
- Łał no to będziesz błyszczeć w tym sezonie. - Powiedziała Daniela, która dopiero przyszła.
- Cześć Daniela. - Ana uśmiechnęła się do starszej reprezentacyjnej koleżanki. - Aaa właśnie, nie wszystkich mieliście okazję poznać dziewczęta. To jest mój brat Thomas, Martin Koch, nowy nabytek Gregor i Wolfgang Loitzl, a to....
- Andreas Kofler. - Uśmiechnęła się kończąc Daniela.
- Daniela Iraschko. - Powiedział w jednej chwili Koffi.
- Chodziłam z Andim do klasy w Stams.
- Miło cię znów widzieć. - Zaśmiał się brunet.
- I z wzajemnością...
- Aaa właśnie, to skoro już wiecie, że to jest Daniela to tutaj macie Tanję Drage. Moją reprezentacyjną kumpelę. - Powiedziała pozostałym blondynka, po czym ruszyli pod skocznię Ruka.
- Całkiem niezłe warunki są dzisiaj, a to w Finlandii rzadkość... - Ocenił Thomas.
- Faktycznie, tylko żeby takie się utrzymały... - Obawiała się zmiany Ana. - To co my jedziemy na górę, a wy moja kochana Austrio jeszcze sobie poczekacie. - Zapowiedziała blondynka, po czym wraz z koleżankami wsiadły do windy.
- Nowy sezon czas zacząć. - W oczach Tanji było widać pełnie zaangażowania i determinacji.
- Mamy nadzieję, że tylko udany... - Zaśmiała się Ana.
- Dla ciebie na bank. Byłaś świetna w tamtym sezonie. - Skończyła za nią Daniela.
- Tak tylko ehh... - Westchnęła blondynka.
- O kogo my tu mamy? - Zaśmiała się najlepsza z poprzedniego sezonu Anette Sagen. - Już myślałam, że się przestraszyłaś... - Kpiła dalej Norweżka.
- Chyba żarty sobie stroisz. - Spojrzała patrząc jej w oczy Ane.
Norweżka, która próbowała wyprowadzić blondynkę z równowagi nie dawała za wygraną.
- I co myślisz, że w tym roku będzie lepiej? Znów się wywalisz....
- No patrz, patrz jaka pewna siebie, tak mam tą nadzieje, nie jak ty by cieszyć się z cudzego nieszczęścia i tylko dlatego wygrać. - Powiedziała z zaciśniętymi zębami blondynka.
- Ruka jest nasza zobaczysz Anette. - Zaśmiała się ironicznie Tanja, Ana zasiadła u boku koleżanek z kadry i nakładając słuchawki na uszy koncentrowała się już tylko i wyłącznie na oddaniu trzech dobrych skoków dzisiaj.
W głowie blondynki pojawiała się myśl o wygraniu pucharu świata, Gregor, jej brat, przyjaciele. Wszyscy czekali na dole. Pierwszej przystało skakać Tanji. Warunki bardzo sprzyjały do oddawania dobrych skoków, podobnych bardzo do skoków męskich. Tanja była w formie, myślała sobie Ana patrząc na monitor, który pokazywał wydarzenia na całej skoczni. Ona miała skakać jako jedna z ostatnich. Tak wynikało z wylosowanych numerków. Po niej miała być tylko Anette i Urlike z Niemiec. Blondynka wyszła na dwór, lekki wiatr rozwiał jej włosy, które nie znalazły się jeszcze pod kaskiem. Sprawdziła jeszcze cały sprzęt i ruszyła w stronę belki startowej. Anette przy wyjściu powiedziała tylko.
- Połamania nóg... - Spojrzała z ironią w oczach Norweżka.
- Wybicia zębów. - Powiedziała niedłużna blondynka i ruszyła na rozbieg.
Wreszcie mogła oddać się tej powietrznej sile prowadzącej w przód. Za to kochała skoki... Szybowała wysoko nad ziemią patrząc z góry na miasto. Niczym ptak leciała około 5 sekund, gdy przyszło wylądować. 128,5 m zapowiedział komentator.
- To jest to ! - Uśmiechnęła się blondynka.
Pierwszy udany skok na inaugurację sezonu. Jeśli trening idzie dobrze to cała reszta też taka musi być. Szczęśliwa Austriaczka pobiegła w stronę przyjaciół.
- Naprawdę świetny skok siostra! - Przytulił blondynkę brat.
- Jestem pod wrażeniem. - Uśmiechnął się przyjacielsko Gregor.
Po czym podeszły do niej Daniela i Tanja.
- To było odlotowe! Będziesz naszą liderką znów w tym roku. - Spojrzała będąca pod wrażeniem Tanja.
- No miejmy nadzieję, że będziemy miały dobry taki cały sezon. Poza tym to Daniela jest dla mnie wzorem godnym do naśladowania. - Powiedziała patrząc w stronę starszej koleżanki.
- Oj Ana, Ana skromna jak zawsze, a ja faktycznie ustępuję miejsca młodszym. - Powiedziała Daniela.
- Co nie zmienia faktu, że już bardzo wiele osiągnęłaś i mogę wiele od ciebie się nauczyć.
- Gratulujemy. - powiedzieli pozostali skoczkowie austriaccy.
- O ho teraz skacze Urlike, a po niej Anette. - powiedziała Ana, oczekując skoków największych rywalek.
- Jeszcze nie powyrywałaś jej kłaków? - Zaśmiał się Morgi.
- O nie, nie na to jeszcze nie pora. - Uśmiechnęła się siostra skoczka.
- 127 m Urlike Graessler. - Po raz kolejny zapowiedział komentator.
- Będzie znów bardzo mocna... - spojrzała w stronę zjazdu Ana.
- Ale gorzej niż ty. - Podsumował Koffi.
- No teraz ta brzydka Norweżka. - Zaśmiał się ironicznie Tom.
Faktycznie Anette bardzo mocno wybiła się z rozbiegu Rukki.
- 127.5 m. - Zapowiedział zajmującym miejsca na trybunach widzom.
- O toż to niedobra dziewczynka... - powiedział Thomas.
Anette wychodząc ze skoczni spojrzała krzywo w stronę blondynki. Ana odpowiedziała jej tym samym. Już samo spojrzenie dziewcząt zabijało. Ana zmotywowana słowami Thomasa, po raz kolejny udała się na skocznie. Czekała ich druga seria treningowa, która tak samo szybko mijała jak pierwsza, Ana po raz drugi mogła zająć miejsce na belce startowej, po czym machająca chorągiewka Pointnera dała jej znak do startu. Wybicie bardzo mocne pozwoliło jej trochę dłużej pofrunąć w przestworzach. Lądowanie klasycznym telemarkiem przy dłuższej odległości.
- 132 m. Ana Morgenstern. - wyczytał komentator.
Ana była bardzo szczęśliwa, bowiem był to jeden z dłuższych skoków w jej karierze.
- Pięknie siostra! Pięknie! - Powiedział dumny ze swej siostry Tom.
Blondynka otrzymywała dalsze gratulację nie patrząc co się dzieję na skoczni.
- Anette Sagen wygrywa 2 trening! - Zapowiedział komentator, po czym kontynuował. – 134 m to skok dalszy od młodej austriackiej skoczkini.
W blondynce zaczęło się gotować. Skok był naprawdę dobry, ale widząc wyczyn Anette miała zamiar być jeszcze lepsza. Zdrowa, sportowa złość, pozwoliła jej na głębszą motywację. Chłopcy czuli, że Ana jednak nie do końca jest zadowolona ze swojego skoku. Thomas znał ją na wylot, tak jak w nim budził się duch rywalizacji i zwycięstwa tak w jego siostrze również. Z niecierpliwością czekała na kwalifikację, które za małą chwilę miały się odbyć. Asutriateam postanowiła zająć miejsce na trybunach i chwilkę podyskutować.


Wracając do Leny.


- Jestem wykończona. - podsumowała Laura siadając obok Leny, zakładającej osłony na łyżwy. - Gdzie się wybierasz? - zapytała patrząc co ona robi.
- Musze już iść... przyjaciółka właśnie zaraz będzie skakać z tej wielkiej Ruki muszę z nią być. - odpowiedziała.
- Aaa... to leć. Trzymam kciuki.
- Dzięki. Do zobaczenia później! - krzyknęła do wszystkich i zniknęła za drzwiami do szatni.
Szybko się przebrała i prawie biegnąc ruszyła ku skoczni. Modliła się w duchu żeby Ane nic się nie stało na treningu, na którym niestety nie mogła być. Przyspieszyła. Droga była dość długa, ale Len szybko znalazła się pod skocznią. Mając przepustkę weszła na teren skoczni bez problemów. Po chwili zauważyła chłopaków i Ane kroczących ku trybunom.
- Oj Ane nie zawsze będziesz najlepsza... - Powiedział Wuff patrząc w jej stronę, po czym dodał. - Widzisz ja na przykład bardzo długo czekałem na jakieś sukcesy...
- Oj tak bardzo długo. - Przytaknął Koffi, który po chwili dostał szturchańca od blondynki.
- Dobra mistrzowie nie chcę nic mówić, ale już muszę iść. - Uśmiechnęła się w szczególności do Leny, która zdążyła na kwalifikację. - Cieszę się, że jesteś. - Uściskała ją starsza.
- Jak mogło by mnie nie być. Powodzenia siostro. - Zaśmiała się młodsza, po czym Ane udała się do kontenerów skoczkiń by znów zmienić kombinezon.
- To były bardzo dobre dwa równe skoki. - Podsumował Alex, który dołączył do zawodniczki.
Ana wymieniła się szczerym spojrzeniem z Pointnerem, który dodał.
- Pamiętaj, nie jesteśmy robotami, nie zawsze będziesz najlepsza. Ale ja wierzę w Ciebie.
- Dzięki Alex. - Ponownie uśmiechnęła się blondynka.
Była wdzięczna mu, że rozwinął jej skrzydła, pozwolił jej trenować z chłopakami i dokonać wielu zmian.
- Powodzenia. - Powiedział Pointner, udając się w stronę gniazda, a Ana w stronę windy.
Blondynka przejęła pozytywne nastawienie. Rozmowa z trenerem wiele dała jej do myślenia. Może rzeczywiście nie takie miała myślenie. Faktycznie człowiek nie oznacza robot. Cel jednak był tylko jeden - oddawać dwa równe skoki i zdobyć puchar świata. Była pewna, że dzięki Alexowi jest w stanie wiele osiągnąć tak jak jej brat. Z uśmiechniętą twarzą udała się do budki gdzie na swoje skoki czekało już wiele rywalek. Zajęła miejsce przy czym teraz mogła czekać na swoją kolej. Zamknęła oczy i rozmyślała nad tym wszystkim co ją czeka, koncentrowała się głównie na skoku kwalifikacyjnym. Nie musiała jednak go oddawać, gdyż w poprzednim sezonie miała miejsce w 10-tce, ale bardzo tego chciała. Komentator wyczytał jej nazwisko, szybko więc opuściła domek skoczków i powędrowała na belkę. Jeszcze raz sprawdziła swój sprzęt oraz wiązania narciarskie i mogła już ruszać. Warunki do tej pory nie zmieniły się. Z uśmiechem na ustach wybiła się bardzo mocno i szybowała nad zeskokiem Ruki. Lądowanie po raz kolejny udane i odległość równie imponująca.
- 133 m Ana Morgenstern reprezentantka Austrii. - Po raz kolejny rozległ się głos komentatora.
Po chwili przy blondynce byli wszyscy jej przyjaciele.
- Świetnie, świetnie, świetnie i jeszcze raz świetnie. - Zaśmiał się Thomas.
- To był naprawdę skok godny mistrzów. - Powiedział Wuff.
Blondynka emanowała radością, po raz kolejny miała nadzieję, że jutrzejszy konkurs przyniesie pozytywne rezultaty.
- Naprawdę skarbie tak się cieszę! - Uściskała ją Madlen.
- Co jak co, ale pochwała ci się należy... - Zaśmiał się Greg.
- Czas na wyniki: 1. Anette Sagen 137 m, 2 miejsce Lindsay Von 135 m, 3 miejsce Ana Morgenstern 133 m.
Dziewczyna była szczęśliwa, 3 równe skoki, Alex miał rację. Obok Ane ponownie przeszła Anette patrząc z ironicznym uśmiechem. Ana uśmiechnęła się szczerze do niej, postanowiła odpuścić, gdyż ten cały show nie miał sensu. Bardziej z pokorą potrafiła teraz przyjąć porażkę w kwalifikacjach. Teraz liczyło się tu i teraz, wokół wspaniałych przyjaciół. Poza tym dziś były tylko kwalifikację, może lepiej będzie jutro na konkursie? Tą optymistyczną nadzieją żyła teraz blondynka po raz kolejny patrząc w górę pięknej fińskiej skoczni.
- To co... kto jest głodny? - zapytał Koffi.
- Ja! - krzyknęli równo wszyscy.
- Trzeba uczcić pomyślny start Ane... kawałkiem schabowego. - zaśmiał się Koch i w jego ślady poszła reszta kadry.
W miłej atmosferze wrócili do hotelu. Nie szli już do pokoi, bo się nie opłacało i po drugie za chwilę znów musieli wrócić pod skocznie, gdyż za godzinę miały odbyć się treningi chłopaków. Weszli do hotelowej restauracji i zajęli miejsca przy jednym dużym stole. Dziewczyny usiadły obok siebie, koło Ane zajął miejsce Greg, a na stronie Leny ku jej uciesze usiadł Koffi. Przesłała mu wesołe spojrzenie i gdy kelner przyniósł menu każdy zaczął wybierać dietetyczny obiad jak na sportowców przystało. Po krótkiej chwili dołączyli do nich trenerzy.
- Brawo Ana jestem dumny z ciebie. - poklepał Alex blondynkę po ramieniu.
- Jak my wszyscy. - dodał Greg łapiąc ją za rękę.
- Dziękuje wam wszystkim... wparcie jest najważniejsze, a ja mam go strasznie dużo. Jesteście kochani. - odrzekła zaczerwieniona, po czym mocniej ścisnęła dłoń chłopaka.
Potem kelner przyniósł owe dania i każdy zajął się swoim talerzem.
- Lena, właśnie... jak na treningach? - zapytał nagle Pointner.
- Bardzo dobrze panie trenerze... wszyscy są bardzo mili, można powiedzieć, że za mili. Susanna, ona jest po prostu wspaniała. Bardzo się cieszę, że daliście mi możliwość podróżowania z wami dzięki czemu zdobywam więcej doświadczenia. Nie miałam możliwości podziękować...
- Ależ nie masz za co... zauważyłem, że wszyscy nasi podopieczni zachowują się o wiele lepiej, ale to także zasługa Ane... brakowało nam dziewczyn w teamie. Chłopcy mają dodatkową motywację. - powiedział uśmiechnięty Alex.
- Co masz na myśli mówiąc "zachowują się o wiele lepiej"? - zapytał Andi.
- Eee... noo... yyy... jesteście bardziej podporządkowani. Dziewczyny gdybyście zobaczyły co oni wyprawiali w poprzednim sezonie... gorzej niż z małymi dziećmi.
- No nie wątpię. - zaśmiała się Ana. - A właśnie Len... nie powiedziałaś mi czy poznałaś jakiegoś przystojniaka.
- Eee... no w sumie to poznałam. - odrzekła blondynka z uśmiechem, a Kofler i Morgi dziwnie poruszyli się w krzesłach. - Jeśli będzie możliwość to go ci przestawię, ale teraz musicie mi wybaczyć, bo już dawno powinnam była wyjść. Wybaczcie...
- Do obaczenia potem. - powiedział Koffi.
- Będę trzymać kciuki za was, mam nadzieję, że na kwalifikację zdążę.
- Nie martw się... w razie czego poczekamy na ciebie spowalniając skoki. - zaśmiał się Thomas, ale ona nawet na niego nie spojrzała.
Pomachała wszystkim i ponownie z torbą na ramieniu opuściła hotel i ruszyła ku lodowisku. Skoczkowie wraz z Ane wrócili na fińską Rukę. Tym razem to oni mieli rozpocząć swoje pierwsze sezonowe treningi na tej skoczni, zmagając się z najlepszymi skoczkami świata sportowego.
Kiedy Lena dotarła do hali, szybko się przebrała i wjechała na lodowisko. Ponownie się rozgrzała i dołączyła do łyżwiarzy, którzy tuż przed nią wjechali na lód. Rozgrzewka nie trwała długo. Susanna postanowiła podzielić ich w pary. Wypadło, że Lena miała jeździć w parze z Jane. Ucieszyła się, bo chłopak to jednak chłopak. Współpracując wykonywali poprawnie wszystkie figury, dobrze się przy tym bawiąc. Len bardzo dobrze czuła się w jego towarzystwie. Zastanawiała się czy skoczkowie mieliby coś przeciwko, gdyby przyprowadziła go na dzisiejsze kwalifikacje. Jednak kiedy zapytała Jane, on oznajmił jej, że dziś nie może. Rozczarowała się, bo miała w tym wszystkim i swój cel. Chciała go wykorzystać do własnych celów, a mianowicie chciała wzbudzić zazdrość w Koffim i Thomasie. Jednak pomysł spalił już na panewce. Nie zastanawiając się dalej nad tym ponownie skupiła się nad piruetami i skokami przy pomocy Jane. W końcu Susanna zarządziła, iż pokaże im pewien  układ, a raczej jego fragment, po czym każdy z nich będzie musiał to powtórzyć. Wszyscy ustawili się przy bandzie i dokładnie obserwowali Susann. Układ składał się z kilku trików. Rozpoczął się spokojną jazdą, potem zaczęła się spirala i trudny ruch-Ina Bauer, kolejnym był Pistolet. Potem Susann wykonała sekcje piruetów tj. siadany, w przód i stany. Kiedy kobieta wykonała Flipa wszyscy zaczęli bić brawa. Pokaz zakończył się na potrójnym Rittbergerze. Susanna zakończyła występ i na samym początku wyróżniła Kiire, która jako pierwsza miała to do przejechania. Wszystko szło jej świetnie... do czasu, kiedy upadła podczas Flipa. Zrezygnowana opuściła lód i pojechała prosto do szatni. Lena zdążyła jeszcze położyć jej dłoń na ramieniu i potem była jej kolej. Wjechała na lód i bardzo skupiona rozpoczęła Spiralę. Kiedy udał jej się Flip, który był strasznie trudny przeszła do Rittbergera. Pierwszy się udał, ale drugi niestety nie... Lena podparła się ręką, ale i tak usłyszała oklaski. Była z siebie dumna. Uśmiechnięta podjechała do bandy. Teraz była kolej na Laurę. Nikomu nie udało się wyjechać układu bez żadnego potknięcia, ale Susann i tak była zadowolona. Wymęczyła ich jeszcze chwilkę i wypuściła do szatni. Kiedy wszyscy wyczerpani, przebrali się zawołała ich jeszcze na chwilkę.
- Jutro o tej samej porze chcę was tu widzieć. Dziś pracowaliście ciężko, ale jutro będzie jeszcze ciężej... chciałabym abyście w tych dwójkach, w których was posegregowałam ułożyli układ i mi go zatańczyli. Wiem, że są tu sami soliści, ale chcę was czegoś nauczyć, więc proszę się nie zniechęcać do jutra. - oznajmiła i wyszła jako pierwsza.
W krok za nią wyszli pozostali.
- Kurczę... a tak ćwiczyłam tego Flipa... nigdy mi się nie udaje. - zaczęła Laura.
- Nie przejmuj się, kiedyś na pewno go opanujesz. - pocieszała ją Lena.
- To jutro o 10? - zapytał Jane.
- No tak... przygotuj się, bo nasz pokaz musi być powalający. - uśmiechnęła się blondynka.
- Jasne... to na razie.
- Cześć. - powiedziały dziewczyny i pożegnawszy się, każda ruszyła w swoją stronę.
Lena pospiesznie ruszyła ku Ruce.


Na skoczni.


Ana widziała lekki niepokój na twarzy Gregora, chwyciła jego dłoń, po czym szepnęła mu do ucha.
- Wszystko będzie dobrze zobaczysz. - Na te słowa chłopak uśmiechnął się do blondynki. Wiedział, że kto jak kto, ale ona się nie myli. Thomas spojrzał porozumiewawczo w stronę Ane.
- To co zmierzamy na górę? - Zapytał wszystkich Mascht.
- Tak, tak. Rukę zdobyć czas. - Optymizm przed nadchodzącym sezonem dominował u skoczków z Austrii.
Thomas wpuścił Gregora przed siebie i spytał.
- Stremowany?
Szatyn nie bardzo wiedział czy ma się przyznać czy nie. Niby walczył już w juniorskich zawodach, ale nigdy nie takiej rangi. Postanowił jednak zaufać Thomasowi.
- No muszę przyznać, że tak...
- To normalka, ja też się troszkę bałem jak zaczynałem. Zobaczysz przejdzie, gdy po raz pierwszy się uniesiesz. Zapomnisz o całym błogim świecie. - Powiedział blondyn.
- Obyś miał rację, obyś miał. - Zaśmiał się Greg, po czym pewniejszym krokiem ruszyli do domku skoczków.
Simon Ammann znów spojrzał w stronę Gregora. Miał nadzieję, że szatyn nie będzie stanowił żadnego zagrożenia w tym roku i że uda mu się zdobyć serce młodej Austriaczki. Szatyn również spojrzał się w stronę szwajcara tak jakby miał go zaraz rozszarpać. Ammann działał na nerwy młodemu Austriakowi. Miał nadzieję pokazać mu, że teren jak Thomas wspomniał jest zajęty i udowodnić, że jest lepszym skoczkiem niż piwoszem.
- To ja już pójdę. - Uśmiechnął się przyjaźnie w stronę Thomasa i udał się na belkę startową. Faktycznie wszystkie myśli, które miał w głowie odpłynęły niczym fale morskie, liczyło się tu i teraz, dobry pokaz. Greg ruszył z belki, zostawiając wszystko w tyle. Miał niezłą siłę w nogach co pozwoliło na dobre wybicie. Lądowanie również niczego sobie.
- 135.5 m Gregor Schlierenzauer. - meldował ten sam komentator.
Do bramki na zeskoku podbiegła Ana bijąc brawo.
- Widzisz mówiłam ci, że wszystko będzie dobrze!
- Ty jednak zawsze masz rację. - uśmiechnął się przyjaźnie Greg. - Tam jest naprawdę wspaniale, tak cudownie się czułem jak zacząłem lecieć... - Kontynuował szatyn wypowiedź czym przypomniał Ane jak to było gdy ona zaczynała.
Doskonale rozumiała co czuł, gdyż sama była całkiem niedawno debiutantką.
- Rozumiem cię bardzo dobrze. - Uśmiechnęła się ponownie Ana wypatrując tym razem wspólnie z Gregiem dalsze skoki treningowe.
Koffler oddał skok na odległość 127 m, po nim skakał Mascht - 130 m. Został już tylko skok Wuffa i Thomasa. Skok brata, na który tak bardzo czekała. Mogący bardzo wiele o jego dyspozycji powiedzieć. Blondynka odruchowo zacisnęła kciuki denerwując się prawie tak mocno jakby była na konkursie.
- Thomas Morgenstern 138 m. - Ana zaczęła piszczeć z zachwytu, zapowiadał się naprawdę wspaniały sezon w wykonaniu Austrii.
- Gratuluje wam moi mistrzowie. - śmiała się blondynka.
Skoczkowie naprawdę pokazali, że w tym roku znów będą stanowić światową czołówkę.
- No w ogóle Gregor muszę powiedzieć, że zwaliłeś mnie z nóg. Byłeś naprawdę świetny. - Powiedział Thomas.
- Dzięki Thomas. To również zasługa Twoja i Ane.
- Pamiętaj to jednak ty jesteś podstawą, wszystko zależy od ciebie i twojej dyspozycji nie tylko od nas. - Podsumował Wuff, który dotarł do nich po swoim skoku.
- To co chłopcy, mykajcie na 2 turę skoków, a potem chcę was wszystkich widzieć w sobotnim konkursie! - Zaśmiała się Ana i obdarzyła wszystkich tekstem życzącym powodzenia.
Austriateam w tym momencie po raz kolejny pojechała zdobywać coraz dłuższe odległości. Kolejna seria treningowa mijała w nieco wolniejszym tempie. Wiatr zaczął krzyżować szyki nawet najlepszym przez co skoki zaczęły być gorsze. Na razie liderem treningu był Harri Olli, który uzyskał 127 m. Greg zajął ponownie miejsce na belce. Miał nadzieje i w tym treningu być lepszym od czołówki. Alex bardzo mocno pomachał chorągiewką, młodzieniec mógł ruszać. Nawet niesprzyjające warunki nie wygrały z Gregorem, gdyż ten ze skoku na skok był coraz lepszy i bardziej pewny siebie. Telemark wszystko uwieńczył, a on stał się pretendentem do niezłej walki w kwalifikacjach.
- Byłeś niesamowity! - Chwaliła szatyna Ana.
- 136 m Gregor Schlierenzauer.
- Patrz znów jesteś lepszy naprawdę szczerze ci gratuluje. Czuję, że dziś będziesz wielki. - uśmiechnęła się blondynka.
- Uczę się od najlepszych. - Wymienił się uśmiechem z dziewczyną Greg.
Pozostali z Austrii oddali również dobre skoki, choć nie takie dobre jak Greg. Andi uzyskał 125 m, Wuff skoczył 132 m, Mascht 120 m. Na skoczni pozostał tylko jeden zawodnik, a był nim nie kto inny jak lider Thomas. Ruszył z belki odbijając się bardzo dynamicznie. Uskoczył tym razem 134,5 m, ale Ana i tak była z niego bardzo dumna. Skoczkowie mieli jeszcze 5 minut wolnego zanim miały zacząć się kwalifikację. Postanowili więc, że zajmą miejsca na trybunach i odpoczną w towarzystwie dziewcząt. Mówiąc dziewcząt mam na myśli Ane i Lenę, która zadyszana przybiegła na Rukę.
- I co, dużo mnie minęło? - Pytała zmęczona blondynka.
- Ba nawet bardzo dużo. - Zaśmiała się starsza.
- To co na was już pora? Chyba dam wam kopniaka na szczęście i życzę powodzenia, a resztę róbcie sami. - Zapowiedziała Lena.
Skoczkowie udali się ponownie na górę w celu pobijania kolejnych rekordów.
- Na serio tak dużo mnie minęło? - Pytała młodsza blondynka.
- No ba przecież ci mówię, że nawet bardzo wiele. - Zaśmiała się Ana.
- A jak Gregor dał sobie radę z tą presją pierwszych skoków? - Pytała dalej Lena.
- Przekonaj się sama. -Powiedziała Ana patrząc w stronę góry.
Komentator wyczytał nazwisko szatyna. Warunki były bardzo zmienne. Jednak nie przeszkadzało to Austriakom, wszyscy prócz Gregora i dwóch młodych byli zaprawieni w bojach. Szatyn jako pierwszy z nich wszystkich oddawał skok. Zajął miejsce na belce, z uśmiechem patrząc w dół powiedział sobie.
- Czyń swoją powinność. - Zmotywowany i w pełni radości ze skakania podążył w dół zjazdem.
Wybicie z progu po raz kolejny dosyć mocne i stanowcze co pozwoliło na oddanie kolejnego skoku ponad 125 m.
- Gregor Schlierenzauer 128,5 m reprezentant Austrii obejmuje na razie prowadzenie. - Dało się słyszeć po raz kolejny głos komentatora.
Blondynki szalały na dole.
- No patrz mistrzu w gruncie rzeczy chyba jesteś powołany do bycia skoczkiem. - Śmiała się Ana.
- Oj tak, ale jakież to są emocję. - Powiedział Gregor odwzajemniając uśmiech blondynkom.
Teraz w trójkę mogli oglądać kwalifikację. Pozostali członkowie Austrii również skakali bardzo dobrze, wszystko więc zapowiadało, że zgodnie z oczekiwaniami każdy z nich uzyska kwalifikację do sobotniego konkursu. Mascht uzyskał 132 m, po czym zmienił Gregora na prowadzeniu, jak się okazało nie musieli długo czekać na zmiennika Kocha, gdyż dalej ku uciesze kibiców najdalej skoczył ich reprezentant Matti Hautamaeki – 135 m.
- Co za skoki... - Pasjonowali się dalej wszyscy.
Andi uzyskał 11 pozycję wśród tych, którzy musieli się kwalifikować. Na tyle pozwolił mu skok na 125.5 m.
- Ja się tak nie bawię! - Zaśmiał się Koffi, po czym kontynuował. - Ty jesteś młodszy, a skaczesz lepiej. - Zaśmiał się ponownie patrząc w stronę Schlieriego.
Teraz nastał czas na ostatnią 10, która nie musiała się kwalifikować, ale jednak chciała skakać. Z Austriaków pozostał już tylko Wuff i Thomas. Wolfgang skoczył 133.5 m co spotkało się z uznaniem w oczach młodszych Austriaków.
- No to było piękne naprawdę... - Zachwalali Austriaka członkowie młodszego pokolenia.
Ana spojrzała na górę. Teraz faktycznie pozostali sami najlepsi. Wśród nich jej brat skaczący w żółtym plastronie lidera. Po oddaniu skoku Wuffa nastąpiła eksplozja formy Simona Ammanna, na którego z zazdrością patrzył Greg.
- Simon Ammann reprezentant Szwajcarii 141 m. - Wypowiedział Speaker.
Odległość rzeczywiście powalała z nóg i spotkała się z dużym uznaniem w środowisku skoczków. Przechodząc tylko obok zgranego teamu Austrii posłał uśmiech Ane i oddalił się w cień. Gregor poczuł złość w sobie, więc jednak wszystko zapowiadało bardzo ciekawą walkę w sezonie. Ana zacisnęła ponownie kciuki. Na belce bowiem zasiadł ostatni zawodnik... Jej brat, na którego skok bardzo czekała. Z każdą coraz to dłuższą chwilą zmagał się wiatr. Ciężej było już pofrunąć tak jak zrobił to Simon. Thomas bardzo pewnie zjechał z rozbiegu. Ana obserwowała nie tylko skoczka lecącego w powietrzu, ale także przyjaciółkę, która również z ogromnym zainteresowaniem przyglądała się skokowi Morgiego.
- 130 m. Thomas Morgenstern. - Powiedział speaker.
Teraz wszyscy byli już na dole, a Ana wraz z Leną mogły odetchnąć z ulgą. Czas w końcu wrócić do hotelu. Zawodnicy i zawodniczki spakowali swoje rzeczy i udali się w kierunku miejsca noclegu.
Po udanych kwalifikacjach wszyscy we wspaniałych humorach ruszyli do hotelu. Lena tak samo jak i Ane była dumna z chłopaków. W głębi duszy najbardziej z Thomasa, ale nie chciała się do tego przyznać. Gdy znaleźli się w hotelu, każdy rozdzielił się przy drzwiach od pokojów. Dziewczyny wparowały do swojego królestwa i pierwsze co zrobiły to upadły na łóżka.
- Co to był za dzień... aż chce się żyć. - westchnęła Ana.
- Taak. Na pewno zalicza się do udanych, ale pamiętaj Ane, że się jeszcze nie skończył. Idź się kąpać, bo mnie się nie chce...
- Ej, mnie też się nie chce.
- Więc co proponujesz?
- Może wspólny prysznic? - pytała starsza i we dwie wybuchły śmiechem.
- Taa... może zaproponuj to Gregorowi, na pewno by się zgodził.
- A ty Tho... oooffiemu? - zapytała szczerząc się do przyjaciółki.
- Wariatka. - podsumowała Lena.
- Za to kochana... - zaśmiała się i wstała. - To idę... i mam pomysł. Ja biorę prysznic, ty kąpiel i upieczemy dwie kaczki na jednym ogniu.
- Alee tak mi się nie chceee...
- Oj nie zaczynaj... jeśli nie chcesz iść sama wezmę cię siłą. - zaśmiała się Ane i złapała młodszą za ręce i takim oto sposobem zaciągnęła Lene do wanny.
Po 30 min. dziewczyny były czyste i pachnące. Ubrały się i zeszły do restauracji gdzie wspólnie z chłopakami mieli zjeść kolację. Chłopcy już na nie czekali.
- Witamy, witamy... - uśmiechnął się Koffi z widoku dziewcząt i wraz z Gregiem odsunęli im krzesła jako, że są gentlemanami, a dziewczyny usiadły.
- Napijecie się z nami po lampce wina jako toast za pomyślny dzień? - zapytał Morgi patrząc na Lene.
- No jasne, nie Lenka? - uradowała się Ane.
- Pewnie. - dziewczyna wymusiła uśmiech.
Po chwili zamówili jedzenie, a po następnej dostali je i butelkę wina. Wszyscy wstali i stukając kieliszkami krzyknęli: "Autriateam!" I każdy opróżnił swoje szkło. Potem przy rozmowach poczęli pałaszować.
- Mam pomysł... - wystrzelił nagle Mascht.
- No Martin, rzadko ci się to zdarza, ale dawaj. - zaśmiał się Wuff.
- Może po kolacji zagramy w siatkę w ramach relaksu? - zaproponował.
- To bardzo dobry pomysł. - poparł go Thomas.
- Widzisz Koszku, jak pijesz to myślisz. - zaśmiała się Ana i wszyscy do niej dołączyli.
Po kolacji ponownie poszli przebrać się w stroje sportowe i ruszyli na sale hotelową, gdzie mogli rozegrać mecz siatkówki.
- Dobra więc tak... Ja, Lena, Gregor, Alex i Marcus na Ane, Thomasa, Wuffa, Maschta i Bastiana, a sędziuje Toni. - oznajmił rozpromieniony Kofler.
Thomas miał się już odezwać kiedy weszła mu w słowo Madlen.
- Bardzo dobrze... szkoda, że Ane nie jest ze mną, no ale... zmiażdżymy was. - zaśmiała się Lena i podała mocną piłkę wprost w ręce Thomasa.
Zawodnicy zajęli miejsca na boisku, a Toni miejsce sędziego. Zagwizdał i Kofler rzucił piłkę, tzw. walkę. Walka toczyła się długo, ale w końcu to drużyna Leny ją wygrała. Dziewczyna stojąc na miejscu serwującego wzięła piłkę, odbiła ją kilka razy i kiedy usłyszała gwizdek, popchnęła ją mocno do przodu. Piłka odbiła się od rąk Thomasa i poszybowała do Ane, która wystawiła Wuffowi. Po chwili było już 1:0 dla drużyny Ane. Gra toczyła się gorąco, ale pierwszego seta wygrała jednak drużyną Leny 30:28. Zmienili się stronami. Lena posłała Ane wredne spojrzenie na co Ana się zaśmiała. Thomas spojrzał na dziewczyny i skupił wzrok na Lenie. Coś się stało. Od rana nie zamienił z nią nawet jednego słówka. Czyżby dziewczyna naprawdę chciała pokazać mu, że nie ma u niej szans? Skupił się na grze, bo to teraz on serwował. Tak mocno odbił piłkę, że wyszła na aut. Ujrzał złowieszczy uśmiech Leny, która podnosiła ją z ziemi. Teraz to ona serwowała. Tak mocno to zrobiła, że gdy piłka upadła na dłonie Morgena pozostawiła po sobie czerwony ślad.
- Tak ze mną pogrywasz? Dobraa... - pomyślał w duchu i teraz mecz wyglądał jak wzajemna walka między nimi.
Nie tylko oni to zauważyli, bo wszyscy zawodnicy. Gdy piłka leciała od Leny trafiała prosto na Thomasa i na odwrót. Ana pomyślała, że naprawdę musi być źle skoro tak się zachowują, ale większość uwagi skupiała na Gregu, który dawał z siebie wszystko i tak seksownie wyglądał w spodenkach i koszulce. Różne sytuacje stawały jej przed oczami, ale starała się dobrze grać. W końcu grali czwartego seta. Było 2:1 dla drużyny Leny, od Ane zależało czy wygrają tego czwartego, bo było 23:24 dla jej drużyny. Wzięła głęboki oddech. Po usłyszeniu gwizdka cisnęła piłkę w prawy róg boiska, gdzie nieopodal stał Gregor. Chłopak się rzucił, ale nie udało mu się odbić piłki. Ana ucieszona przybiła piątki ze swoją drużyną.
- Co jest Schlierenzauer? Już tak prostej piłki nie możesz odebrać? - zapytał ze śmiechem nieco podenerwowany Koffi.
Ponownie zmienili się miejscami. Był to ostatni, rozstrzygający set. Serwował Gregor i od razu zdobył punkt. Przybił piątkę z Leną i ponownie wyautował przeciwników. Gra trwała bardzo długo i zacięcie lecz w końcu wygrała drużyna... Leny! 13:15 i tylko dlatego, że Alex dobił Bastiana swoją petardą. Drużyna Leny cieszyła się zwycięstwem. Podali sobie dłonie i usiedli.
- Drużyna przegranych powinna dostać karę. - zaśmiał się Pointner.
Ana od razu się skrzywiła.
- To bardzo dobry pomysł. - poparł do Koffi i Gregor spoglądający na Ane.
- Więc co proponujecie? - zapytał Morgen.
- Poczekajcie musimy się naradzić. - zarządziła Lena i zebrała chłopaków.
Po chwili roześmiana drużyna Leny głośno się zaśmiała... prócz owej blondynki.
- Macie zrobić to czego od dawna pragniecie, ale się wstydzicie... tylko bez wykrętów i nie oszukiwać. - zapowiedział Alex.
- Zacznijmy od Bastiana... - zarządziła Lena.
- Dobra, ale będziecie tego żałować. - zaśmiał się chłopak i dalej mówił. –


Gregor za fankami nie przepada, o nich tylko bzdury gada. Morgi też nie jest lepszy, żadnej nie popieprzy. Żadna nie ma szans u Koflera, bo Kofi nie bierze się za śmierdzące zera. W końcu odezwał się Mario, powiedział Ty tania awario! Nawet Koch nie chce waszych pochw.


- zakończył swój podniosły wierszyk i wszyscy wybuchli głośnym śmiechem.
- Nie no Basti, ty to masz pomysły. - Ane popłakała się ze śmiechu.
Kiedy się wszyscy uspokoili przyszła kolej na Wuffa. Ten podszedł do Koflera, uklęknął przed nim i powiedział.
- Koffi... przestańmy ukrywać swoją miłość... wiem, że mnie kochasz! Zostaniesz moją żoną!? - zapytał przy końcu wybuchając śmiechem.
- Oszalałeś? Ja już mam męża... prawda Martin? - powiedział Andi głosikiem kobiety i wszyscy się zaśmiali.
- Koffi! Nie odrzucaj naszej miłości! - Wuff upadł na ziemi i zaczął udawać, że płacze, ale tak naprawdę głośno się śmiał pośród innych, którzy z tego wszystkiego pokładali się na podłodze.
- Zdradzasz mnie?! - krzyknął nagle Mascht do Koffiego. - Zapłacisz za to życiem! - krzyknął, przełożył sobie chłopaka przez ramię i wyrzucił go przez otwarte okno w śnieg.
Byli na parterze, więc Andreas się nie poturbował. Zza okna było słychać tylko śmiech. Teraz przyszedł czas na Thomasa. Zawahał się przez chwilę. Potem stanowczo odwrócił się w kierunku Leny. Widząc jego zdecydowane spojrzenie przestraszyła się. Serce podeszło jej do gardła, a żołądek ściskał się w środku. Wszyscy patrzyli na niego szeroko otwartymi oczami. Thomas stanął tuz przed dziewczyną.
- Nie zrobię niczego, czego byś nie chciała... - szepnął cicho tak aby tylko ona mogła go usłyszeć.
Położył dłoń na jej policzku, potem jak to zrobił wczoraj delikatnie dotykając jej skóry wplótł dłonie w jej włosy. Pochylił się. Lena myślała, że serce zaraz jej wyskoczy. I... dotknął miękkimi wargami jej policzka.
- Chciałbym całkiem czego innego, ale na razie musi mi to wystarczyć... - szepnął jej do ucha i odszedł.
Nikt nic nie mówił, a Lena cała blada, myślała, że zaraz zemdleje.
- Coś mnie ominęło? - zapytał zaskoczony Koffi grobowymi twarzami przyjaciół.
- Więc chyba zostałam tylko ja... - powiedziała Ana i niepewnie spojrzała na Grega.
On uśmiechnął się zachęcająco. Dziewczyna miała zamiar zrobić to samo co brat jedynie tylko, że policzek miał należeć do Grega. Szybko stanęła przed nim i nie pewnym ruchem przybliżyła się do jego twarzy. On wykorzystał sytuację, złapał jej twarz w dłonie i złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Nikt się tego nie spodziewał, ale jako pierwsza zareagowała Lena, która już doszła do siebie. Dziewczyna zaczęła bić brawa... Po chwili reszta do niej dołączyła. Potem wszyscy wyszli zostawiając parę razem. Oni patrząc na siebie z uśmiechami postanowili pójść za resztą... Lena, która szła nadal nie mogła uwierzyć w to co się stało... Nagle coś ciepłego dotknęło jej dłoni przez ułamek sekundy i potem widziała tylko oddalające się plecy Thomasa Morgensterna...


~~~


Witajcie kochani,


Bardzo bardzo Wam serdecznie dziękujemy za okazywane wsparcie :) nie będziemy się powtarzać jak wiele ono dla nas znaczy, gdy wracamy z największą przyjemnością po latach :)


A teraz kwestie informacyjne :
Po ostatnim rozdziale podjęłyśmy decyzję o publikowaniu rozdziałów góra do 20 stron :p ten ostatni pan rekordzista z numeru 9 miał tych stron 27 :D pytanie jednej z was brzmiało: jak długo pisałyśmy taki rozdział - szczerze? Nawet nie pamiętamy...Obecnie publikowane rozdziały pisane były jakieś 6-7 lat temu czyli w momencie kiedy wraz z Madziuską zaczęliśmy przygodę z tym opowiadaniem :) wtedy jednak trzeba było mocniej na mnie napierać bym coś napisała - to akurat szczera uwaga :D obecnie wspólnie tworzymy na zdwojonych obrotach... Od miesiąca piszemy jak natchnione a to wszystko dzięki Wam :*


Dobra na dziś chyba już starczy czułości - mówimy do następnego! :*


Ps. Trzymamy kciuki i życzymy powodzenia maturzystom :D :*


Ania&Madziusa

8 komentarzy:

  1. Hej:*
    Jak ja kocham to przekomarzanie się chłopaków podczas gry w siatkówkę:) Oni są uroczy do potęgi n-tej! Ostatnia scena mnie kompletnie rozczuliła - nie tylko to, co stało się między Leną i Thomasem, ale przede wszystkim mojej ulubionej parze - Ana i Gregor! Jeszcze im brawa bili hahahah :D Kochani♥
    Czekam na dalszy ciąg:)
    Pozdrawiam cieplutko:*
    Verity

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Kolorowa Biel1 maja 2016 10:55

    Na samym starcie bardzo, ale to bardzo przepraszam za tak rażącą nieobecność... :( Moim usprawiedliwieniem jest szkoła, która zajęła 99% mojego wolnego czasu. :( Szkoła średnia to nie przelewki. xD
    Ale do rzeczy. :)
    Rozdział jak zawsze wspaniały! ♥
    Bardzo, ale to bardzo mi się podoba. ^^
    Ten rozdział jest bardzo fajny, bo jest na wesoło. :D Kocham te przekomarzania chłopców, bo one naprawdę bywają tak śmieszne, że siedzę przed laptopem z wielkim bananem na twarzy. :D
    Zgodzę się z koleżanką powyżej. Końcówka była zaskoczeniem, nie ma co! :D Ale oczywiście takim... pozytywnym zaskoczeniem. :)) Myślę, że teraz wszystko będzie tak, jakbym tego chciała. ^^
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! ♥
    Buziaki :*
    PS. Przepraszam za krótki i nieogarnięty komentarz, ale niestety spieszę się do nadrabiania innych zaległości. :) Weekend majowy wcale nie jest tak długi. ;) A! No i oczywiście ponadrabiałam wszelkie zaległości tutaj! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :-)
    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, cudny...
    Fajnie, że Ausrtiateam dobrze poradziła sobie w kwalifikacjach... Mam nadzieję, że nadal tak będzie i nie wydarzy się nic dramatycznego, nieplanowanego...
    Końcówka dosłownie rozwaliła rozdział... Sama nadal mam uśmiech na twarzy... Liczę, że już niedługo Anna będzie oficjalnie z Geogrem, a między Thomasem a Leną zacznie dziać się coraz więcej...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna część jak zwykle świetna :D fajnie jest mieć taką grupę przyjaciół, z którymi można czuć się swobodnie i z jednej strony wygłupiać się na wszelkie możliwe sposoby, a z drugiej kiedy trzeba można być poważnym.
    Lena rozszerza swoje znajomości i dobrze, ale pod warunkiem, że z Jane nie wyjdzie to poza granice dobrej znajomości - niech go dziewczyna nie wykorzystuje żeby pogrywać z chłopakami, szczególnie z Thomasem. Po tej akcji po meczu chyba wyraźnie dał jej do zrozumienia, że faktycznie mu się podoba, oby poszedł za ciosem i powalczył o dziewczynę.
    Ana i Gregor to też udana para. Brawa dla Gregora za zachowanie w końcówce, oby tak dalej - oboje zasługują na szczęście.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hej ho! ;*
    Bardzo mi się podoba opisana więź tej paczuszki przyjaciół! ;D Super ukazana, palce lizać, po prostu! :D
    Na dodatek Ana i Greg - jejejeje. <3 Zachwycam się i zachwycać się będę! ;D
    Dziewczyny! Odwalacie kawał dobrej roboty! ;D
    Wspaniale! :D
    Buziam! :**

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Skokomaniaczka2 maja 2016 12:14

    Jestem :)
    I na wstępie przepraszam, że dopiero teraz, ale ta majówka póki co mnie wykańcza! Wczoraj miałam małą uroczystość rodzinną, więc dopiero dziś biorę się za zaległości, bo jutro kolejna uroczystość.. (tak Ada, baw się, a matura się sama napisze xd)
    Okej.. koniec tych długich tłumaczeń :D
    Kto najlepiej potrafi poprawić humor? Oczywiście, że skoczkowie! Ale ja uważam, że jest czas na wszystko. Na wygłupy, na pracę (np. kwalifikcacje i konkurs) i ważne, żeby dać z siebie wszystko i w odpowiednim czasie :)
    Już chyba mówiłam, że moją ulubioną parą jest Ana i Gregor.. i w tej kwestii nic się nie zmienia, wygrywaja każdy rozdział :D
    Kochane moje.. pozdrawiam i czekam na kolejny!
    Buziole ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Melduję się! Przepraszam, że dopiero teraz, ale... same wiecie, jak wygląda ostatnio mój czas, niedługo w oczach będę chyba miała literki z podręczników...
    Rozdział świetny! Mi tam takie długości nie przeszkadzają, jak coś dobrze się czyta, to i może mieć z 50 stron :D
    Skoczkowie najlepszym sposobem na poprawę humoru ^^
    Bardzo podoba mi się to, jak opisujecie relacje naszych bohaterów. Ana i Gregor nadal wygrywają wszystko, czy ich w ogóle da się nie lubić?
    Jestem tylko ciekawa, kiedy coś ruszy między Thomasem a Leną...
    Czekam na kolejne!
    Buziaki :**
    PS. I nie dziękuję za życzenia, żeby nie zapeszyć przed środą :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział cud, miód i orzeszki :D
    definitywnie, na 100000% shippuje Ane i Gregora! Dla mnie to para idealna i chyba nic tego nie zmieni. Przekomarzania chłopców to wygryw, uwielbiam Austriaków <3
    Thomas i Lena... no brawo, w końcu coś miedzy nimi się dzieje konkretnego. Mam nadzieję, że to pójdzie w dobrą stronę.
    Pozdrawiam i czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń