poniedziałek, 25 kwietnia 2016

9. Co to ma być? Jakieś Prima Aprilis czy co?

UWAGA! ACHTUNG! ATTENTION!


ROZDZIAŁ MEGA DŁUGI!


CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO


Czas wyjazdu do Kuusamo nastał bardzo szybko. Ekipa skoczków austriackich jeszcze słodko spała w domu Kocha. Tak postanowili ze względu na dojazdy poszczególnych, co nie stanowiło już kłopotu. Gdy zegarek wskazywał godzinę 6, wstał pierwszy aktywny członek Thomas. Dla niego ten sezon miał być jednym z ważniejszych, stawał bowiem w obronie tytułu, a to było celem nadrzędnym. Jednak nie tylko o udanym sezonie, ale też dniu myślał zawodnik. Wszyscy jeszcze spali gdy w jego główce pojawił się szatański plan płatnia psikusów. Na pierwszy front poszedł nie kto inny jak jego siostra...
- Tak to będzie dobre... - Powiedział sobie Thomas prowadząc śpiącego mocno Gregora po schodach. - No to teraz czekamy na efekt końcowy... - Myślał sobie Thomas, po czym udał się szykować śniadanie dla całej ekipy.
Kilka minut później w pokoju Ane.
- Pora wstawać.... - Powiedziała sobie blondynka.
Podniesienie się jednak nie należało do prostych zadań. Ana spojrzała na to co jej ciążyło. Obok niej spał Gregor i nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że są do siebie przypięci.
- THOMAS!!! - Wydarła z siebie krzyk blondynka, co postawiło na równe nogi śpiącego obok niej Gregora.
- Oho zaczyna się... - Zaśmiał się Thom do pozostałych członków z ekipy.
- Co jest? - Spytał zdezorientowany Greg.
- Wyobraź sobie, że jesteśmy przypięci... - Schlieri przetarł jedną ręką oczy i spojrzał na kajdanki z czerwonym futerkiem.
- Ane, ale czyż to nie piękne, że jesteśmy na siebie skazani? - Powiedział wyraźnie rozbawiony sytuacją Greg.
- I ty Brutusie przeciwko mnie?! - Zaśmiała się blondynka, po czym dodała. - To co, pora na poranną toaletę... Tylko jak?
- No nic pójdę z Tobą.
Po czym jak powiedzieli tak zrobili.
- Nie wiedziałam, że mycie zębów może być takie zabawne. - Zaśmiała się blondynka do Grega.
- No patrz, a taki ciężki dzień sobie ze mną wyobrażałaś....
- Co nie zmienia faktu, iż wolałabym być wolna.
- Oj bejbe nie przesadzaj... Aż tak źle ci ze mną?
- A jak myślisz Mr Schlieri? - Zaśmiała się Ana.
Chwilę później udali się na dół, a cała reszta mogła poznać temat żartu Thomasa.
- Moje starsze siostry miały jednak rację, że z takich dobre małżeństwo będzie. - Zaśmiał się Morgi wystawiając rząd białych ząbków.
- Ha ha ha... - Zaśmiała się ironicznie blondynka, po czym dodała. - Co nie zmienia faktu, że zemsta będzie słodka.
- A zamierzasz ich wypuścić? - Spytał z uśmiechem Mascht.
- No nie wiem... Przy dobrym humorze może jak dojedziemy do Kuusamo...
- Co?! - Poderwała się spięta dwójka.
- Jesteś absolutnie bezczelny, wredny, okropny, straszny i w ogóle brak mi słów na ciebie!
- Oj dobra Ana przecież i tak wiem, że mnie kochasz... Po co te epitety, żeby się pochwalić innym? Aaaa… właśnie odwzajemniam to uczucie. - Po czym wszyscy się zaśmiali i mogli zająć się już konsumpcją.


Greg zaczął improwizować z jedzeniem lewą ręką jednak z marnym skutkiem.
- No dobra słuchaj zróbmy tak: To co ty robisz prawą ręką ja robię, a to co ja robię lewą ty robisz. Ok?
- A czemu nie na odwrót? - Zaśmiał się Greg.
- Bo tak mi się podoba. - Zaśmiała się Ana.
W wesołych humorach opuścili jadalnie by po raz ostatni tego dnia przejrzeć walizki.
Po godzinie czasu zgodnie z założeniami ekipa Austrii spotkała się na dolnym korytarzu.
- To co gotowi wszyscy do odjazdu? - Spytał się wszystkich Wuff.
- Jak zawsze i wszędzie. - Zaśmiała się Ana co potwierdził Greg.
- Czas rozpocząć nowy sezon.
- No faktycznie dla Ciebie pierwszy. - Powiedział Mascht.
- Fakt faktem miejmy nadzieję, że nie ostatni. - Zaśmiał się Gregor.
- Ana to jak umówiłaś się z Madlen? - Pytał siostrę Morgi.
- Z tego co pamiętam mamy po nią podjechać.
- To co ładujemy walizki i jedziemy. - Zatwierdził Wolfi i jak powiedzieli tak zrobili.
Martin zamknął dom i gdy wszyscy zajęli miejsca mogli odpalić Transportera, który miał ich dowieść pod dom Madlen, a w późniejszym czasie na lotnisko.
- Ja po nią wysiądę. - Wyrwała się Ana.
- Ekhm chciałaś chyba powiedzieć pójdziemy... - Dodał Greg.
- No fakt pójdziemy. - Zaśmiała się Ana.
Zanim doszli do drzwi czekała na nich już siostra Leny, Meredit.
- Hej Ana. - Siostra jej przyjaciółki przywitała buziakiem blondynkę i spytała. - Czy moja kochana siostra czegoś zapomniała?
- Yyy no nie chyba, że siebie samą…
- No jak to, skoro ona wyszła do was jakieś 15 min temu?
- Niemożliwe... Przecież umówiłyśmy się tutaj.
- Ona mówiła, że na odwrót... - Powiedziała Meredith.
- No nic, dzięki za pomoc. - Powiedziała Ana i pożegnała się z młodszą blondynką.
- Spokojnej drogi i dalekich lotów.
- Dzięki. - Uśmiechnęła się starsza i wraz z Gregiem udała się do transportera.
- I co gdzie jest Lena? - Pytał Thomas.
- No jakby wam to powiedzieć... - Zaczęła Ana, a za nią skończył Gregor.
- Nie ma jej.
- Jak to?! - Rzekli niemal jednogłośnie wszyscy.
- Normalnie, poszła do naszego domu...
- Przecież mówiłaś, że się tu umówiłyście. - Powiedział Morgi.
- No tak myślałam, ale... A zresztą. - Po czym wraz z Gregorem rozłożyli się na tylnej kanapie.
- Jedźmy w naszą stronę może złapiemy ją po drodze...
- No dobra, choć szczerze w to wątpię. - Powiedział Mascht.
- Co nam szkodzi to i tak w drodze na lotnisko.
- Ana ma rację co nam szkodzi to po drodze. - Zgodził się z nią Morgi.
Tak więc jechali w zwolnionym tempie. Ana wciąż błądziła myślami wokół brata. Od kiedy mu tak zależy na Lenie... To dobrze, tylko skąd to nagłe zainteresowanie... Wierzyła jednak mimo wszystko, że jej brat sięgnie po rozum do głowy i wybierze tą jedyną odpowiednią osobę.
- Mówiłem, że jej nie znajdziemy. - Powiedział Martin, po czym dodał. - No dobra jedziemy na lotnisko, pewnie już tam jest i na nas czeka.
- Poczekaj, spróbuje do niej zadzwonić... Tylko gdzie ja mam komórkę... Gregor możesz sprawdzić mi drugą kieszeń?
- No jasne. - Powiedział uśmiechając się i w jednej chwili Ana dostała telefon.
- Nie odbiera... Kurczę tak jakoś głupio wyszło i to jeszcze w naszą pierwszą podróż.
- Już nic nie mów, pewnie już czeka na miejscu. Za jakieś 20 minut się zobaczycie... - Uspakajał ją Gregor.
- No może...


Jakiś czas potem...


- Przecież mówiłam, że się nie odnajdziemy... - Zaczęła martwić się sytuacją Ana.
- Spokojnie, znając życie zaraz się znajdziemy. - Powiedział Koffi.
- Może się rozdzielimy? Tak będzie chyba najlepiej. - Powiedział najspokojniejszy Wolfgang.
- Masz rację, przecież to godziny szczytu. To co za pół godziny się tu widzimy z powrotem. Teraz każdy w swoją stronę. - Zarządził Morgi, po czym spojrzał w stronę spiętych. - No dobra prawie każdy... - Ana spojrzała krzywo na brata, po czym się rozdzielili każdy w swoją stronę.
- No, no, no ktoś nam tu nabawił kłopotu. – Powiedział Thomas po jakimś czasie do zguby, trzymając ją za ramie.
Blondynka uśmiechnęła się, po czym powiedziała.
- Tak jakoś wyszło… Idziemy? - Spytała dość szybko Madlen.
- No tak, za 10 minut mamy być w centrum lotniska. Każdy ciebie szuka...
- Ładnie nabroiłam... - Zaśmieli się oboje, po czym ruszyli w kierunku miejsca spotkania.
- Hej kochana. - Przywitała ją jako pierwsza buziakiem Ana.
- Hej. Mogę zadać głupie pytanie na początek? - Spytała młodsza.
- Wal śmiało, dziś już nic mnie nie powali. - Zaśmiała się starsza z blondynek.
- Co to ma być? Jakieś Prima Aprilis czy co? - Spytała patrząc w stronę kajdanek z czerwonym futerkiem.
- No wiesz długa historia... - Powiedział z uśmiechem Greg, po czym jego twierdzenie dokończyła Ana.
- Wyobraź sobie, że pewien pusty osobnik spiął nas w nocy, ale nie ma co dobrze nam ze sobą prawda Gregor? - Zaśmiała się Ana patrząc w stronę skoczka.
- A jak myślisz? - Uśmiechnęli się, po czym po przyjściu wszystkich udali się w stronę bramek przejściowych.
Kiedy każdy przeszedł już przez bramkę, do maszyny zostało im tylko kilka kroków.
- Ekhm... tak się zapytam... bo skoro, że tak powiem Ana i Gregor są skazani na siebie to z kim ja siedzę? - zapytała zakłopotana Lena idąc obok złączonej pary.
- Ze mną oczywiście. - odparł szybko Koffi i podszedł do Leny obejmując ją przy tym w pasie.
Lena spojrzała na przyjaciółkę błagalnie, ale Ana nie mogła nic z tym zrobić.
- Eee... ja się nie zgadzam. - dołączył się nagle, ku uciesze Madlen Morgi. - Skoro wy siądziecie razem to ja nie będę miał z kim siedzieć.
- Ooo... biedny Thomas... opuszczony i samotny. - Ana udawała smutek i jednocześnie naśmiewając się z brata jako odwet. - I kto go teraz przygarnie... nie jest przyzwyczajony do tego, że nikt się nim nie interesuje, bo zawsze musi być w centrum uwagi! - przy końcu zaczęła podnosić głos.
- Ja go przygarnę. Równie dobrze mogę siedzieć z obydwoma skoczkami. - odparła z uśmiechem Lena, a Ana przesłała jej gniewne spojrzenie.
- I widzisz... na świecie zawsze znajdzie się ktoś kto będzie mnie chciał. - Morgen wystawił język do siostry.
- Hola, hola... ale ja zgody nie wyraziłem... dlaczego to niby mielibyśmy się gnieść we trójkę. - zaprotestował Kofler.
- A dlatego, że... hmmm... - Lena nie mogła znaleźć jasnego kontrargumentu aby nie pokazać jak bardzo chce siedzieć z Thomasem. - Wiecie... najlepiej usiądźcie sobie we dwoje, a ja hmm... usiądę z tamtym panem, który jak widzę jest bardzo przystojny. - oznajmiła nie patrząc na chłopaków.
- Brawo Lena! Moja krew! - zaśmiała się Ana i wraz z blondynka przybiły piątki.
- O nie, nie, nie! Jak myślisz Thomasie poradzimy sobie we trojkę prawda? - zapytał Andi.
- Ależ oczywiście... nie pozwolimy, aby na naszą łyżwiarkę spadł tak ciężki los, iż nie będzie skazana na nasze towarzystwo. - odpowiedział Morgenstern.
- Rozumiem, że nie mam tu nic do gadania? - zapytała zrezygnowana blondynka.
- Oczywiście... prawie tak samo co Ana. - zaśmiał się Thomas i z wrednym uśmiechem spojrzał na siostrę.
- O doigrasz się Morgenie doigrasz! - warknęła starsza blondynka, po czym wszyscy się zaśmiali i po wejściu do maszyny zajęli miejsca siedzące.
Jak planowali tak też się stało. Ana wraz z Gregiem usiedli razem. Wcale im to nie przeszkadzało, bo uwielbiali swoje towarzystwo. Madlen była "skazana" na tych dwóch co w sumie wcale jej się nie uśmiechało. Nie dość, że siedziała między nimi to co chwila wysłuchiwała jak się chłopcy o coś sprzeczają. Koffi ewidentnie starał się pokazać Tomiemu, że jest dla niego ważna i że to on ma u Leny większe szanse, starannie przypominając blondynowi o Kristinie. Morgi nie miał zbyt wielkiego pola do popisu, ale też nie dawał za wygraną. To wszystko wyglądało jakby się o nią spierali. Ta wymiana zdań i co chwilowe dogryzanie sobie bardzo się chłopakom podobało, lecz Madlen strasznie denerwowało. Szczerze to miała ich już po dziurki w nosie. Starała się jednak cały czas ich ignorować i odpowiadała na pytania tylko wtedy gdy musiała... Kiedy wystartowali i lot stał się bardziej stabilny zaczęła rozmyślać, co by tu zrobić aby pokazać Andiemu, że nie ma na co liczyć. Przed tą zwariowaną trójką siedziała bardzo zorganizowana para. A mówiąc zorganizowana oczywiście mam na myśli Ane i Grega, którzy choć złączeni, bardzo dobrze sobie we dwoje radzili.
- Wiesz... zaczyna mi się to podobać... chyba poproszę Thomasa aby wyrzucił klucz. - powiedział po jakimś czasie Schlieri.
- Co!? Ty chyba oszalałeś! Nie mówię, że mi źle, no ale bez przesady... całe życie będąc skazaną na ciebie... chyba bym zwariowała.
- Co insynuujesz? - oburzył się chłopaka na co Ana się zaśmiała.
- Mówię tylko, że to nierealne... co, miałbyś zamiar skakać ze mną na plecach?
- Hmmm... kusząca propozycja... miałbym ciebie chociaż cały czas przy sobie. - odpowiedział zawadiacko się uśmiechając, a dziewczyna się zaczerwieniła, bo dobrze wiedziała co chłopak ma na myśli.
Potem zaczęli rozmawiać tylko o tym co czeka ich przez najbliższe kilka miesięcy. Gregor był nie wiele mniej podekscytowany co Ana. Był to bowiem jego pierwszy sezon, a Ane pierwszy raz miała podróżować z kadrą i do tego z najlepszą przyjaciółką. Po jakiejś godzinie dziewczynę zmorzył sen. Oparła głowę o ramię Gregora i odpłynęła do świata Morfeusza. Szatyn długo jej się przyglądał. Wydawała się taka śliczna... a raczej była taka. I ta jej błogość na twarzy. Po prostu chłopak mimowolnie się uśmiechał. Wyglądała tak słodko, tak beztrosko. Przyciągała uwagę na każdym kroku, była dla niego idealna. Taka krucha, delikatna i wrażliwa, a jednak umiała pokazać pazurki. Nie dało się o niej zapomnieć i tym bardziej wciąż nie myśleć. Gregor od jakiegoś czasu nałogowo o niej myślał. Co nie robił przypominała mu się jej uśmiechnięta twarz i to jak na niego patrzyła. Z takim uczuciem i podziwem. Nikt jeszcze tak na niego nie patrzył i nigdy nie czuł się jeszcze tak jak teraz. Wyobrażał sobie swoje życie u jej boku. Ile mogłaby dać mu szczęścia, a i on nie był by jej dłużny. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i odgarnął z jej policzka kosmyk włosów. Ona czując na swojej skórze jego dotyk uśmiechnęła się i mocniej wtuliła tym razem w jego pierś. Greg wykorzystując sytuację i chcąc aby było jej wygodnie objął ja ramieniem i przytulił do siebie i tak mijała im dalsza podróż. Tym czasem Lena, którą chłopcy doprowadzali do szału starała się skupić na książce. Ale oni starannie jej w tym przeszkadzali. Nie wytrzymała.
- Dość! - krzyknęła zdenerwowana, a żyłka nad okiem zaczęła jej pulsować. - Albo się zaraz uspokoicie albo idę do tamtego faceta!
- Ależ kochanie! Nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi. - zaśmiał się Andi.
I tu przesadził. Wkurzona, delikatnie mówiąc Lena wstała, wzięła książkę i miała zamiar ruszyć ku wolnemu krzesłu. I w tym momencie poczuła zimną dłoń na swoim nadgarstku.
- Puść mnie albo... - odwróciła się, ale nie dokończyła zdania, bo ujrzała, że nie dotyka ją Kofler tylko Morgi, który słodko się do niej uśmiechał.
- Przepraszamy... już się nie będziemy wydurniać. Zachowaliśmy się jak głupki... wybacz nam i wróć na miejsce.
- Jak głupki to mało powiedziane... - odrzekła beznamiętnie.
I w tym momencie podeszła do niej stewardessa i kazała usiąść na miejsce. Zrezygnowana Lena nie miała wyboru. Ponownie zajęła fotel między chłopakami. Wzięła nerwowo książkę i ponownie się w niej zatopiła. Na całe szczęście chłopcy nie odezwali się już ani razu tylko porozumiewali się wzrokiem. Po jakichś 15 minutach dziewczyna poczuła na swoich ramionach dwie ciężkie głowy. Spojrzała i zobaczyła jak chłopcy słodko drzemią z głowami położonymi na jej ciele. Jakoś jednak nie mogła napatrzeć się na Morgiego, który tak słodko wyglądał. Przypomniała jej się sytuacja z niedzieli kiedy to próbował ją pocałować. Teraz była już pewna, że nie jest mu obojętna. Uśmiechnęła się w jego stronę i ponownie zanurzyła głowę w lekturze. Nie minęły dwie godziny, a Ana zbudziła się słysząc głos stewardessy, która przygotowywała pasażerów do lądowania. Między innymi prosiła o zapięcie pasów. Kiedy Ane tworzyła oczy, ku jej zdumieniu Gregor mocno ją obejmował przytulając do siebie. Jej głowa była tak blisko jego, że kiedy odchyliła ją do tyłu i troszkę podniosła, od jego twarzy dzieliły ją tylko centymetry, a wzrok dokładnie padł na jego usta. Przez chwilę zastanowiła się jak można go zbudzić. Nie mogąc wymyślać nic oryginalnego (była rozpraszana przez jego usta) postanowiła to zrobić w dość pospolity sposób.
- Greg!!! - wrzasnęła mu do ucha.
Ten jak na alarm otworzył oczy, a ona zaczęła się śmiać.
- Wstawaj, lądujemy... znaczy nie wstawaj tylko usiądź i zapnij pasy. - dodała widząc jego rozespaną minę pełną zaciekawienia zaistniałą sytuacją.
Kiedy obydwoje przygotowali się do lądowania, obejrzeli się za siebie. Wszyscy szykowali się do wyjścia. Po jakichś 10 min. koła samolotu dotknęły ziemi co było odczuwalne. Potem parka poradziła sobie z uwolnieniem się z pasów i zabierając ze sobą wszystkie swoje szpargały, ruszyli ku wyjściu. Mijając pewne fotele, Greg nagle uderzył Ane łokciem.
- Spójrz. - powiedział wskazując na trzy śpiące osoby.
Byli to bowiem Lena, Thomas i Andreas. Wyglądali przekomicznie, a może jednak słodko. Thomas, który siedział od okna obejmował blondynkę ramieniem niczym Gregor przedtem Ane, jednak z lekkim pohamowaniem i opierał głowę o głowę dziewczyny. Nic by nie było w tym dziwnego, gdyby Kofler nie opierał głowy o ramię Leny, która podobnie jak ją Morgen, obejmowała bruneta, trzymając dłoń na jego przedramieniu.
- Cóż za miłosny trójkąt. - zaśmiała się cicho Ana.
- Aż szkoda ich budzić. - dołączył się Greg.
- Komu się tak przyglądacie? - zapytał nagle Martin, który zmierzał ku nim wraz z Wufem.
Chwile potem razem wybuchli niepohamowanym śmiechem, aż się ta trójca obudziła. Lenie chyba było najmniej wygodnie, gdyż nie dość, że coś ciężkiego spierało się na jej ramieniu to jeszcze leżała na Thomasie, który jak wszyscy wiedząc nie należy do miękkich osób i dziewczyna odczuła każdą jego kość.
- Wstawać gołąbeczki... wylądowaliśmy. - podsumował Wolfi i śmiejąc się ruszył ku wyjściu.
Za nim ruszyli Mascht i dwójka nierozłącznych. Kiedy Lena zorientowała się o co chodzi, w duchu zaśmiała się triumfalnie, ale obolała lekko się przeciągnęła i zabierając torebkę bezceremonialnie opuściła kolegów. Szybko dołączyła do czwórki przyjaciół, którzy nadal się z niej, a raczej z nich śmiali.
- Pamiętajcie, że tu temperatura jest niższa niż w Austrii więc proszę założyć kurtki i czapki, a najlepiej jeszcze rękawiczki i szaliki. - zakomunikował trener kiedy wszyscy znaleźli się już przy wyjściu.
- Tak, a najlepiej jeszcze skafandry i kombinezony. - zaśmiał się Kofler i wszyscy prócz Alexa wybuchli śmiechem.
- Ja nie żartuje, a po drugie zaraz się przekonacie. - oznajmił i otworzył drzwi, a zimny powiew finlandzkiego wiatru owiał wszystkich sportowców aż zadrżeli.
Pointner zaśmiał się triumfalnie i z pozostałymi trenerami ruszyli ku czekającym już na nich autobusie. Od razy wszyscy złapali za suwaki i nałożyli kaptury na głowy.
- Ekhm... - odezwała się nagle Ana.
Wszyscy na nią spojrzeli.
- Ja tam bym sobie jeszcze z Ane posiedział i w ogóle, ale na dworze jest zimno, a my niby jak mamy kurtki założyć? - zapytał Schlieri i wszyscy prócz tej dwójki wybuchli śmiechem.
- Poczekajcie musimy się naradzić co zrobimy z tym fantem. - odrzekł Thomas i spojrzał na resztę.
- Zlituj się nad nimi... - odezwała się Madlen, a Ana uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością. - Będą jeszcze inne okazje do złączenia ich kajdankami. - dodała szybko.
Tym razem ujrzała dwa złowrogie spojrzenia, a Thomas się zaśmiał. Podszedł do nich i wyjął kluczyk z kieszeni. Po chwili byli wolni. A po następnej każdy ładował się do autobusu. Tym razem dziewczyny miały ten komfort i usiadły razem. Jednak porozmawiać nie mogły, gdyż przed nimi siedzieli Morgi z Schlierim, a oczywiście tylko o nich chciały w tym momencie rozmawiać. Spojrzały na siebie pełnymi szczęścia oczyma i każda już wiedziała co druga ma do przekazania. Droga minęła im na podziwianiu krajobrazów pięknego Kussamo. Do hotelu z lotniska mieli jakąś godzinkę jazdy więc jakoś musieli sobie te czas umilić. Ale rozmowy zeszły tylko na jeden tor kiedy na horyzoncie pojawiła się piękna skocznia Ruka. Chodź Thomas, Wolfgang, Martin i Kofler nie jechali i nie patrzyli na nią po raz pierwszy to i tak wywarła na nich ogromne wrażenie.
- Jeśli myślicie, że pozwolę wam stamtąd skakać to się grubo mylicie. - powiedziała Lena przestraszonym, a jednakże pełnym podziwu wzrokiem.
- Pozwolisz kochana pozwolisz. - zaśmiał się Wolfi i reszta do niego dołączyła.
Po jeszcze kilkunastominutowej jeździe w końcu zatrzymali się pod celem wyprawy. Jak małpy w zoo wszyscy prócz Leny i trenerów ruszyli ku wyjściu z auta. Wypadli na ten śnieg jak rozjuszone stado i nie widząc dlaczego pognali biegiem w stronę skoczni.
- Ah te moje dzieci. - zaśmiała się Madlen wychodząc i patrząc na szybko idący tłumek.
Prowadził nie kto inny tylko sama Ana choć przy jej ramieniu szybko znalazł się Gregor. Podekscytowani chcieli ją w końcu zobaczyć z bliska. Taką piękną, taką dużą, na której oczywiście mieli zamiar wygrywać. Spojrzeli na siebie i zwolnili kroku. Teraz ramie w ramie kroczyli by ujrzeć upragniony cel podróży.
- Nie idziesz z nami? - nagle zza pleców Leny wyłonił się Tom.
- A potowarzyszysz mi?
- Oczywiście. - odparł i ruszyli razem za przyjaciółmi.
Wolnym krokiem szli za wszystkimi i nie odzywali się do siebie. Lena nie wiedziała co mogłaby mu powiedzieć, a Thomas jak zawsze przy blondynce czuł się inaczej... po drugie po tym co wydarzyło się w niedziele i kilka godzin temu, czuł się niezręcznie. Dał jej nadzieje, ale czy ona mogła na coś liczyć z jego strony? Cały czas kochał Kristie w każdym razie tak mu się wydawało. Z zadumy wyciągnął go głos Andreasa. Przebudziwszy się z zamyślenia spojrzał na dwójkę, która najwyraźniej już szła przed nim. Andi obejmował Lenę ramieniem i mydlił jej oczy swoim słodkim głosikiem. Nie wiadomo dlaczego Thomas poczuł się nagle zły. On sam tego nie wiedział. Dogonił dwójkę i włączył się do rozmowy. Kiedy wszyscy znaleźli się już dokładnie pod skocznią oglądali jej wspaniałe kształty w świetle latarni.
- Ja to chyba padnę na zawał jak wy tak u samej góry będziecie się szykować do skoku... chyba muszę się zakręcić przy punkcie medycznym. - oznajmiła młodsza blondynka wysoko wyciągając szyję i patrząc wysoko w górę.
- Oj to chyba dla takiej pani doktor to ja się specjalnie wywalę. - zaśmiał się Martin.
- Oszalałeś?! Proszę was, obiecajcie mi, że nigdy nie będę świadkiem waszego upadku. - spojrzała dziewczyna błagalnym wzrokiem nie widząc dlaczego, a może i wiedząc, na Thomasa.
- Nie martw się kochana... nic takiego się tu nie wydarzy. - objęła ją Ana ramieniem i razem podziwiały te przepiękną skocznię.
- Patrzcie! To Austriacy! - usłyszeli nagle dziwny akcent.
Jak na zawołanie wszyscy razem odwrócili się w kierunku głosu. Oczy dziewczyn ujrzały kilku przystojnych facetów zmierzających ku drużynie. Ana od razu uderzyła Lene łokciem i puściła jej oczko.
- Witam mistrza, a raczej byłego mistrza, gdyż w tym roku mam zamiar odebrać ci koszulkę lidera. - takimi słowami przywitał Morgiego Andersh Jacobsen.
- Jacobsen! Ty chyba śnisz... to ja w tym roku będę szybował najdalej. - żachnął się Simon Ammann.
- Norwegowie i szwajcarzy jak zawsze by tylko żartowali. Ten sezon należy do finów i każdy o tym wie. - zza pleców chłopaków wyłonił się Harri Olli.
- No tak... wy jak zawsze musicie dołożyć swoje pięć groszy. - odezwał się Wuff i podał Olliemu dłoń w geście przywitania.
- Muszę was chłopcy rozczarować, ale wraz z koleżanką uważamy, że to jednak Austria ma największe szanse jako drużyna i indywidualnie. - odezwała się Ana chcąc zwrócić na siebie i Len uwagę skoczków.
- No patrzcie państwo... a to co za panienki? Wasze fanki? - zapytał roześmiany Hilde.
- No tak... Austria jak zawsze musiała ze sobą przywieźć swój fun club. - dołączył do niego Anders Kuettel.
- Radziłbym ich tak nie nazywać. - zaśmiał się Morgen i spojrzał na dziewczyny. - Mam zaszczyt przedstawić wam moją najmłodszą siostrę Ane i przyjaciółkę Madlen. - Chłopakom opadła kopara.
- Czyli, że mamy do czynienia z panną Morgensternówną? Z tych Morgensternów? - rozdziawił usta Simon Amman.
- Witam, Ana Morgenstern... - blondynka z uśmiechem wystawiła dłoń ku zaskoczonemu Szwajcarowi.
- Simon miło mi, a pani obok to?
- Madlen... Madlen Steward choć wystarczy Lena. - dziewczyna zrobiła krok do przodu.
- To ja może dla uproszczenia sprawy przedstawię was sobie. - zaproponował Wuff. - Więc to jest Ana i Madlen, ten tutaj to nasz nowy nabytek Gregor Schlierenzauer, a resztę to już chyba znacie. - zwrócił się do norwegów, finów i szwajcarów.
- A to są... może najpierw Norwedzy: ten z burzą włosów to Tom Hilde, za nim stoi Anders Jacobsen, który jak zauważyliście ma duże poczcie humoru. To są Bjoern Einar Romoeren, Anders Bardal oraz Johan Remen Evensen. A to są gospodarze weekendowych zawodów Finowie: Matti Hautamaeki, Harri Olli, Kalle Keituri i...? Widzę też nowy nabytek. - dokończył Kofler.
- Ville Larinto. - przedstawił się młody, przystojny blondyn.
- Oj walka w tym roku będzie krwawa. - oznajmił Martin patrząc po wszystkich.
- Już się szczerze nie mogę doczekać pierwszych zawodów. - zatarł dłonie Romoeren.
- Ta... najpierw to się musisz zakwalifikować. - zaśmiał się Keituri.
- Chłopcy, chłopcy... spokojnie. Rywalizacja się jeszcze nie zaczęła. - powiedziała Ana.
- Poczekajcie z ostrymi słówkami do pierwszych skoków... teraz na razie uważam, że każdy powinien pójść już... - dodała Lena.
- Liczę Morgi, że będę mógł się umówić z twoją siostrą? - zapytał z zawadiackim uśmieszkiem na buzi Ammann.
- Osobiście na pewno nie będę miał nic do gadania, ale nie wiem czy dostaniesz zezwolenie nie tylko z mojej strony... - odparł Morgen spoglądając na Ane, a po chwili na Grega, który stał cicho obok dziewczyn.
- Uuu... w każdym razie Lena widzę nie jest zajęta... - uśmiechnął się Jacobsen i ruszył w stronę dziewczyny.
Madlen od razu zesztywniała i zbladła.
- Pozwolisz, że oficjalnie się przedstawię... Andersh Jacobsen do usług. - rzekł z szarmanckim uśmiechem i ucałował dłoń Leny.
Przeszył ją dreszcz i od razu poczerwieniała.
- Jeśli znajdę dla ciebie jakieś półgodzinki w moim zapchanym grafiku to może się spotkamy... myślę, że mam miejsce w przyszłym miesiącu. - odpowiedziała pełna równowagi starając się aby to zabrzmiało przekonująco.
Po tych słowach wszyscy prócz Norwega się zaśmiali.
- Dobre i to, więc czekam do przyszłego miesiąca. - wybrnął brunet stawiając na swoim, więc za pewne łatwo nie odpuści i... Lena będzie musiała napić się z nim kawy.
Potem rozmowa potoczyła się już w bardziej przyjaznych kontaktach. Skoczkowie umówili się na piwo dziś wieczorem i wszyscy w dobrych humorach ruszyli ku swoim lokum aby przygotować się na wieczór. Dziewczyny idąc pod rękę obgadywały skoczków każdego z osobna. Gdy dotarli do hotelu zaczął się problem zakwaterowań. Alex tylko zarządził, że panie muszą być razem.
- Eee no, a dlaczego, to nie jest fair. - Zaśmiali się chłopcy.
- By wam kilogram głupoty do głowy nie strzelił. - Powiedział Alex.
- Nam to nawet odpowiada. - Uśmiechnęły się blondynki.
- Aaaa i jeszcze jedno, pokoje są dwuosobowe więc dwójkami proszę.
- No dobra wobec tego przygarnę Gregora. - Zaśmiał się Thomas.
Po załatwieniu wszystkich formalności w tym wypełnieniu kart meldunkowych Austriateam mogła zająć pokoje.
- Ładnie tutaj. - Już na początek zachwycała się Lena.
- Masz rację. - Przytaknęła wyglądająca przez okno Ana. - Śliczna jest ta nasza Ruka... -  Kontynuowała starsza.
- No fakt, ale nie zmienisz mojej opinii. Strasznie wysoko i w ogóle będę się o Was bać...
- Oj Madlen, Madlen... Lata praktyki. - Zaśmiała się przyjaciółka.
Po czym Lena nie omieszkała jej wspomnieć.
- Tak, a jak znów się wywrócisz jak w Oslo? To jest strasznie niebezpieczne.
- Masz rację kochana, ale hasło mojego brata znasz: Bez ryzyka nie ma zabawy. Jesteśmy w gruncie rzeczy do siebie podobni. Kocham skoki i jest mi dobrze je uprawiać... W moich genach płynie sportowa krew.
- Nie, ja wcale nie myślę o tym byś przestała je uprawiać, tylko bądźcie ostrożni...
- Lena, Lena wiem co masz na myśli, ale nie wszystko od nas zależy... Co ubierasz na imprezę?
- Wiesz co ja chyba tam nie pójdę....
- Lenka no nie rób mi tego, zakładaj ciuszki i lecim.
- Ana, ale ja chyba tam nie bardzo pasuje... Wiesz skoczkowie i w ogóle....
- Skarbie posłuchaj, nie patrzysz na to czy się dopasujesz czy nie. Będę ja, będzie Morgi, Gregor, chłopacy. Choć z nami będzie naprawdę dobrze.
- Sama nie wiem....
- Lena nie daj się prosić, posiedzimy trochę, spędzimy miło czas i wrócimy.
- No dobrze, na trochę ewentualnie pamiętaj o tym. - Pomachała jej palcem Lena.
- No problem. - Zaśmiała się Ana przytulając Lene.
- Jedno jest pewne, mini nam nie pasuje. - Zaśmiały się obie.
- To co proponujesz? Ten komplet? - Spytała młodsza blondynka.
- O tak, będzie ci w nim do twarzy. - Potwierdziła Ana.
Po ubraniu się, obie wykonały delikatny makijaż i tak przygotowane mogły zejść na dół gdzie mieli czekać chłopcy z austriackiego teamu.
- No, no, no cóż za śliczne panie. - Powiedzieli będący pod dużym wrażeniem chłopcy.
- Teraz każdy będzie znał prawdę o austriackich dziewczynach... - Zaśmiał się Morgi, po czym wszyscy wyczekiwali jego dalszej wypowiedzi. - Bo najpiękniejsze panny nasze są...
- I tu się zgadzam. - Potwierdził Koffi, po jego wypowiedzi dziewczyny się tylko uśmiechnęły.
- To co idziemy, pora na nas. - Zarządził Mascht i jak zapowiedział tak zrobili.
- Oddadzą nam panie choć jeden taniec? - Zaśmiał się Koffi.
- No nie wiem, nie wiem... - Powiedziała Ana, po czym jej wypowiedź dokończyła Lena.
- Musimy to przemyśleć...
- W końcu tylu tam fajnych sportowców... - Kontynuowała starsza.
Po jakiś pięciu minutach dotarli do baru gdzie mieli wspólnie miło spędzić czas.
- Fiu, fiu... - Zagwizdali chłopcy z pozostałych ekip.
- A nie mówiłem, że tak będzie? - Powiedział Morgi z uśmiechem.
- To co zaczynamy tę balangę nie? - Uśmiechnęły się blondynki.
Nastał czas imprezy. Przy wspólnym stole i piwie zaczęła się dyskusja na temat skoków i dziewczyn. Ana i Lena postanowiły poszerzyć krąg swoich znajomości i rozmawiać z innymi skoczkami.
- W ogóle interesujące, że takie piękne zawodniczki mają nie? A ja zawsze myślałem, że to finki są najlepsze. - Uśmiechał się Harri Olli.
- Widać byłeś w błędzie! - Podłapał go Koffi.
Simmi w tym czasie przygadał się do Ane.
- Swoją drogą to bardzo ciekawe, że jesteś siostrą Thomasa. Zawsze myślałem, że ma tylko dwie...
- I widzisz byłeś w błędzie.
- A do tego jeszcze skoczkini, kto by pomyślał... Jesteś tak dobra jak brat ?
- To dopiero mój drugi sezon w pucharze świata. Poza tym chcesz zobaczyć? Przyjdź na zawody. - Uśmiechnęła się przyjaźnie starsza blondynka.
- Nie omieszkam skorzystać... Bo wiesz ja już trochę doświadczenia posiadam...
- Tak wiem Simon Amman, między innymi 2 złote medale w Salk Lake City. To przede wszystkim marzenie każdego skoczka...
- No patrz widzę, że nie mówię z byle kim. Widzę, że się orientujesz.
- Znam was wszystkich praktycznie na wylot, że tak powiem. - Znów z uśmiechem powiedziała blondynka.
- No, no wobec tego czy pozwoli pani, że zaproszę panią do tańca?
W tle leciała powolna piosenka. Ana zawahała się i ostatecznie godząc się wyszła na parkiet. Całej rozmowie przyglądał się bardzo uważnie Gregor. Jedno było pewne, bardzo dziwnie czuł się patrząc na parkiet. Do jego osoby przyszła nuta zdenerwowania i zazdrości... Czyżby tak kochał blondynkę? Tak można by było tak powiedzieć. Thomas też miał w tym swój udział. Był pewny co do swych uczuć, miał też nadzieje, że Ana również. Wstał więc od stołu i uśmiechnął się do blondynki:
- Odbijany. - Simi musiał ustąpić choć niekoniecznie było mu to w smak.
- Jak i na skoczni tak i tutaj... - Spojrzał prosto w oczy Ane próbując dać jej do zrozumienia o mocy uczucia jakim ją darzy.
Lena tymczasem tańczyła u boku Jacobsena. Widziała, że wpadła mu w oko. Bardzo miło gdy ktoś się tobą interesuje jednak gdy twoje serce jest na wieki zajęte reszta jest bez szans. Tak jak Ana i Gregor wspólnie bujali się przez chwilę na parkiecie.
- A czy ktoś ci dziś powiedział, że ślicznie wyglądasz? - Wyszczerzył się do Leny Anders.
- Dziękuję za komplement. Dziś chyba... Niech pomyślę. Tak. - Uśmiechnęła się blondynka patrząc w stronę stolika.
Piosenka się skończyła. Lena cieszyła się, że mogła już odkleić od Andersa. Przy stole odezwał się Ville:
- To tak, pora ujrzeć fińskie zwyczaje...
Jego przedmowę skończył Olli.
- I się nieźle zabawić. Na dobry początek proponuję zabawę z kuflem w tle....
- No ładnie Harri, bo ty znów będziesz pijany. - Zaśmiał się Matti.
- Czyli czas na picie kufla, kto pierwszy ten lepszy, kto przegrywa tańczy na stole barowym! - Zapowiedział Larinto.
- Patrzcie, patrzcie jak młody się szybko uczy. - Powiedział Kalle.
- To kto staje do walki? Po dwóch członków z reprezentacji zapraszamy.
- O jaaaa... - Zaczęła się narada pomiędzy zespołami.
- My dajemy Harriego i Mattiego. - Zapowiedzieli Finowie.
- Jasne, bo mają doświadczenie. - Zaśmiała się Ana.
- To kogo wybiorą Austriacy i Norwegowie? - Prowadził zawody Ville Larinto.
Dziwnym trafem spojrzenia padły na Ane i Koflera.
- No co, przecież to wy najlepiej popijacie. - Zaśmiał się Thomas.
- No nie wiem, nie wiem... - Powiedziała Ana.
- I masz to czego oni nie mają... - Zaśmiała się Lena.
Jej wypowiedź dokończył Greg.
- Urok osobisty? Tak to się chyba mówi nie?
- Wiecie co, to może niech Lena pójdzie... - Zaśmiała się Ana.
- A zamiast mnie Gregor. - Zaśmiał się Koffi.
- Tyy w gruncie rzeczy to nie jest zły pomysł. Przecież my Gregora nie sprawdzaliśmy... - Zapowiedział Mascht.
- No fakt, weź to na klatę i potraktuj jako otrzęsiny. - Zaśmiał się Morgen.
- Dobra to u nas Gregor i Ana.- Wyrzucił tekst Kofler, po czym otrzymał złowrogie spojrzenie starszej blondynki.
- A od nas Bjorn i Anders. - Zapowiedział Tom.
- To co pamiętajcie - wygrany luz blues, a przegrany Tany tany. - Zaśmiał się Ville.
- Pamiętaj szybko, ale nie ciurkiem... - Dawała instrukcję Gregowi Ana.
- Moja droga skąd takie doświadczenie u ciebie. Fajny znawca...
- Trochę się przepiło tu i tam. - Zaśmiała się blondynka.
- To co, czas szykować kufle i pary. Startowanie imprezy fińskiej czas start! - Zaśmiał się po raz kolejny prowadzący Larinto.
- Zaraz, zaraz, a kto będzie sędzią? - Zapytał Martin Koch.
- Ja proponuje po jednym członku z reprezentacji Lena, Tom i Kalle. - Zarządził Ville.
Gdy wszystko było gotowe mogli zaczynać przygotowania do walki. Niesamowite emocje zaczęły się już gdy podjęto się losowania par do picia. Karteczki z imionami trafiły do miski starannie zawinięte. Chłopcy pozwolili Ane losować pierwszej. Spodziewała się łatwiejszego tropu. Wylosowała kartkę z zawodnikiem nie byle jakim. Schowała karteczkę do kieszeni, wszyscy czekali na jej przeciwnika.
- Przegrasz... - Zaśmiała się Ana pokazując karteczkę wszystkim i wymierzając ostre spojrzenie w stronę fina.
Wiedziała jednak, że nie będą to najprostsze zawody lecz wymagające nie lada wysiłku. Greg podjął się jako drugi losowania, los był jednak dla niego teoretycznie łatwiejszy - Ammann... Pozostałe osoby poznały już swoich przeciwników, tak więc można było zacząć picie z kufelka. Sędziowie i publiczność składająca się z reszty osób zajęła już swoje miejsca.
- Czas na pojedynki pojedynków, walkę lepszą niż na skoczni, Turniej czas zacząć! - Zapowiedział Ville.
I jak powiedział tak się zaczął turniej. Pierwsza para składająca się z Mattiego i Bjoerna mogła zająć centralne miejsce przy stole.
- Czas się zabawić! - Powiedział pewny siebie Matti.
Bjoern był jednak bardziej spokojniejszy. Larinto bardzo szybko zapowiedział start. Pojedynek nie trwał długo, spokój Bjoerna uratował go przed tańczeniem na stole i pierwszym przegranym był Matti. W drugim pojedynku do walki stanął Gregor z Simonem. Mimo wszystko trochę się bał tego pojedynku. Porażka będzie klęską na całej linii z kolei nie chcę zrobić wstydu szczególności, gdy jest tutaj Ana. Poza tym za kogo by się uważał po porażce z Simonem, który jeszcze próbuje zarywać do Ane.
- Zobaczysz przegrasz. - Spojrzał wzrokiem cwanego lisa Simi.
- Na twoim miejscu bym się po prostu zamknął... - Powiedział Greg.
Walka słowna i spojrzeń trwała jeszcze chwilę. Ten pojedynek zapowiadał również ciekawą rywalizację. Ana zacisnęła mocno kciuki, patrząc również w stronę jury. 
- To co pora na drugi pojedynek. Gregor kontra Simon! Przygotowani? Kufle w górę, czas start! - Czas do startu wypowiedzieli sędziowie i dwóch kolejnych skoczków mogło zmagać się w konkursie.
Do pewnego czasu szli niemal równocześnie, raz prowadził Gregor raz Simon. Niesieni oboje dopingiem pili pól litrowy kufel ze złotym płynem. Ostatecznie przegrał Gregor. Nie był zbyt szczęśliwy z tego rezultatu, bo nie wszystko szło po jego myśli. Był rozczarowany i bał się stracenia uznania w oczach blondynki. Ta jednak dała mu szybkiego buziaka i zasiadła do pojedynku, który miał obudzić największe emocje u każdego. Madlen spojrzała w stronę Ane i życzyła jej powodzenia. Starsza mogła już zająć miejsce na przeciwko swojego przeciwnika - Harriego Olli.
- W ogóle fajnie mi się trafiło. Pojedynek z kobietą, tego jeszcze nie było...
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - Zaśmiała się ironicznie Ana.
- Chcesz fory czy jak ? - Śmiał się Olli.
- Bez żadnych forów, bo to twój pierwszy i ostatni raz, kiedy chcesz się ze mną pojedynkować... - Powiedziała patrząc w oczy finowi Austriaczka.
Na sali rozległo się tylko wielkie Łooo.
- Zobaczysz ukrócimy Ci tą twoją pewność siebie. - Powiedział Olli już nieco bardziej poddenerwowany.
- Tak? Ty chyba sam nie wierzysz w to co mówisz... Ba, a nawet chyba bredzisz lub marzysz.  - Coraz bardziej pewna była Ana, której rywalizacja z Harrim od początku sprawiała radość.
Początkowe obawy zupełnie przeminęły.
- Zobaczymy panienko, już tylko pragnę to skończyć i zobaczyć cię na tym stole przegranych tancerzy.
- Phi też mi coś... Pewniaczek i to cię zgubi. - Zaśmiała się Ana, przybijając piątki członkom teamu Austriackiego.
- Panie i Panowie, czas rozpocząć pojedynek roku! - Wczuł się w emocjonujący klimat komentator Larinto. - Ana Morgenstern kontra Harri Olli! - Ciągnął dalej nowy w kadrze fińskiej.
- Powodzenia. - Powiedzieli w stronę stołu Austriacy, a Morgi indywidualnie powiedział do Ane.
- Skop mu tyłek siostra i ukróć jego loty. - Najmłodsza z Morgensternów uśmiechnęła się porozumiewawczo w stronę brata.
Nikt nie musiał już jej powtarzać co ma zrobić.
- Kufel w górę! Czas start - Zapowiedziała Lena.
Młodzi brali dosyć łapczywe łyki. Mimo wcześniej udzielanych rad Gregowi blondynka odrzuciła reguły w kąt. Wiedziała, że Olli to nie byle jaki przeciwnik. Walka była bardzo napięta. Kufle bardzo szybko traciły swoją pojemność... Pojedynek dobiegł końca. Sędziowie długo wahali się nad powiedzeniem werdyktu. Blondynka zaczęła rozmowę z zawodnikami swojej drużyny. Objęta gratulacjami była szczęśliwa, że tak dobrze jej poszło.
- Ekhmm muszę uznać, że bardzo ciężko było uznać werdykt... - Zaczęli swoją mowę sędziowie. - Ale co wam powiemy to wam powiemy. Pojedynek roku nie przyniósł rozstrzygnięcia... - Zapowiedział Tom, będący w komisji.
- A to oznacza, że w dniu dzisiejszym niemożliwe jest możliwe, ale padł remis! - Dokończyła werdykt Lena.
Harri wymierzył ostre spojrzenie w stronę Austriaczki. Zawsze był w tym najlepszy, a teraz zremisował, to tak jakby z kretesem przegrał.
- Nie zgadzam się! - Powiedział Olli.
Blondynka spojrzała w jego stronę, myśląc że go udusi.
- To co przegrywać nie umiesz cwaniaku?! - Krzyknęła na niego Ana, którą Austriacy obwołali nową królową piwa.
- Nie, bo ja wcale nie przegrałem! - Zarzucił Olli po czym dodał. - Jeśli jesteś tak mocna żądam dogrywki!
- Ta zniewaga krwi wymaga! - Zaśmiał się Koffi.
- Przecież Olli nie umie przegrywać! - Zaśmiał się Mascht.
- O nie, nie mi się wydaję, że on ma rację... - Zarzucił Matti.
W barze wybuchła nie mała afera. Ana z Leną w końcu krzyknęły.
- DOŚĆ!!! Co jak co, ale awanturować się dorosłym nie wypada. - Zaśmiała się Lena, patrząc w stronę przyjaciółki.
Teraz tylko mogła się obawiać, że Ana nie będzie umiała zostawić tego w spokoju i da satysfakcję Harriemu i znów będą pić.
- Dobra Olli, jeśli jesteś takim lalusiem i nie potrafisz uznać wyższość kobiety choć raz zgadzam się. Dla twojej informacji powtarzam, zgadzam się! - Zapowiedziała starsza z dziewcząt.
- No to ładnie... - Powiedziała z niedowierzaniem Lena.
- Fakt, bo przecież fin się popłacze i do mamy poleci. - Zakpił sobie z niego Martin.
- Dobra nie odwlekajmy tego, ostatnia runda i koniec na dziś Olli.
- Dobra, ale przegrasz. - Zaśmiał się Fin.
- Ten się śmieje kto się śmieje ostatni. - Powiedziała blondynka i mogli stawać po raz drugi do pojedynku.
Tak samo emocjonująco się zaczęło, słabiej się skończyło... Słabiej dla Fina gdyż tym razem Ana nie dała mu szansy na wygraną, a on mało nie zachłysnął się złotą substancją.
- W tym turnieju wygrała Ana Morgenstern! - Powiedziała z satysfakcją Lena, mogąc już odetchnąć z ulgą, gdyż na dziś był już to koniec kuflowych pojedynków.
Po stronie Austriackiej rozległy się brawa, a Ana mogła odebrać zasłużone gratulację.
- Faktycznie dziś byłaś lepsza... - podszedł do niej pierwszy Olli, po czym dodał. - Gratuluje.
- Dzięki Harri, rzadko się zdarza by facet przyznał się do błędu. A tymczasem mykaj do stołu! - Zaśmiała się blondynka.
Na nim zgodnie z umową miał odbyć się taniec przegranych. Ana udając się w stronę baru poczuła tylko czyjąś rękę na ramieniu. Nie myliła się, był to Greg, który również jej pogratulował.
- Jestem z ciebie bardzo dumny...
Po czym już stał na stole barowym z innymi przegranymi, którzy mieli odtańczyć swoje. Zaczęła się piosenka. Publiczność miała powody do śmiechu, gdyż tańczący na nim wyglądali bardzo śmiesznie. W środku piosenki Greg spojrzał w oczy Ane i wystawił rękę. Blondynka nie wahała się. Zrobiła duży krok i wskoczyła na stół. Nastąpił punkt kulminacyjny podgrzewający imprezę. Blondynka postanowiła by ta zabawa miała swoje dobre pozytywne emocję, Ekipy bardzo dobrze się bawiły. Schodząc powiedziała tylko do szatyna.
- Ja z ciebie też byłam bardzo dumna, ba i jestem... - Uśmiechnęła się w jego stronę, po czym podążyła porozmawiać z innymi.
Kiedy wszyscy już na dobre zaczęli zabawę i każdy był w swoim żywiole, jedna z dziewczyn starając się aby nikt jej nie zauważył wyszła ukradkiem z pubu. Była to Lena, która pomimo zapewnień przyjaciółki i uprzejmego traktowania czuła się bardzo nieswojo. Wyszła na dwór i ruszając wolnym krokiem przed siebie, wyjęła telefon z kieszeni i postanowiła zadzwonić do domu. W tym czasie Ane jak i reszta bawili się przy głośnej muzyce. Przy barze stali jedynie Thomas i Gregor.
- Jak on mnie denerwuje! - zazgrzytał zębami szatyn.
- Kto? - zapytał Morgi.
- No jak kto?! Ten szwajcar Ammann.
Thomas zaśmiał się cicho.
- Może idź do nich i pilnuj sobie dziewczyny?
- Tak myślisz?
- No pewnie... ja bym tak zrobił. Daj wszystkim do zrozumienia, że Ana jest poza zasięgiem...
Greg przez chwilę się zastanawiał. Potem zwiał duży łyk piwa i ruszył do bawiących się skoczków. Gdy blondyn został sam, zaczął rozglądać się po sali. Kogoś mu brakowało... jakiejś uśmiechniętej twarzy, pięknych oczu i lśniących blond włosów.
- Ej Tomas... - zaczepił go nagle Jacobsen. - Nie widziałeś gdzieś Madlen? Zniknęła mi z oczu.
- Eee... niee, ale może poszła do łazienki. - odpowiedział.
Norweg nic nie odpowiedział tylko odszedł, a Thomas spojrzał na roześmianą siostrę w ramionach Gregora, zabrał kurtkę i wyszedł na zewnątrz. Czuł się rozdarty... Musiał sobie teraz wszystko poukładać. Po pierwsze na pewno uczucie jego do Kristie zmniejszyło się radykalnie. Nie łączyło ich już to samo co kiedyś. Wcześniej była dla niego pokrewną duszą, rozumieli się bez słów, w jej towarzystwie czuł się naprawdę sobą, ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Stała się zazdrosna i przewrażliwiona. Po prostu nie do zniesienia. Cały czas ma jakieś pretensje do niego nie wiadomo o co, cały czas robi awantury, kilka razy nawet go uderzyła. To, że ma kochanka na pewno nie jest prawdą, nie kocha go też niee... ale, może on jej wcale nie znał. Może kiedyś wydawała mu się innym człowiekiem. Nigdy nie miał z nią problemów, ale od kiedy... od kiedy w jego życiu pojawiła się... Madlen... wszystko się zmieniło. Na początku traktował ją jak zwykłą koleżankę, a raczej przyjaciółkę siostry, ale to wszystko przeradzało się w szybkim tempie. Lena szybko zmieniła się w jego przyjaciółkę, a teraz mógł powiedzieć otwarcie, że mu się podoba. Zaczął zastanawiać się czy to przez niego Kristie się tak zmieniła. Nie dawał jej żadnych powodów do zazdrośni, a ona jednak mówiła swoje... Może wyczuła, że robi się gorąco, że Lena mogłaby odbić jej go. W sumie kobiety potrafią dostrzec inne rzeczy szybciej niż mężczyźni. Czy Lena mogłaby zrobić coś, czy powiedzieć co utwierdziło by Kristie w przekonaniu, że ja... Z resztą to nierealne. Lena nie jest do tego zdolna. Pragnie jego szczęścia i wie, że u boku Kristie jest szczęśliwy, a raczej był. Po drugie Madlen jest zakochana... to wszystko nie trzyma się kupy. Nic nie mógł wywnioskować, ale od tego momentu był już pewny kilku rzeczy. Mianowicie:
Po pierwsze Nie kochał Kristie tak jak wcześniej... może nawet w ogóle jej już nie kochał...
Po drugie Lena stała się dla niebo bardzo ważna... może za ważna...
Po trzecie Lena mu się podobała i był tego pewny...
Po czwarte Zachowanie Kristie nie wynikało z zachowania ani jego ani Madlen...
Po piąte Był ewidentnie o Lene zazdrosny...
Po szóste Nie miała u niej szans, bo jest zakochana w kimś innym...
Po siódme Związek z Kristie nie miał już najmniejszego sensu i nie miał już czego ratować...
Po ósme Był też pewny, że łyżwiarka przez długi czas nie będzie mu obojętna, że przy niej zawsze jest wesoły, zawsze uśmiechnięty i szczęśliwy, to ona teraz daje mu wiarę w siebie i motywację do działania... to ona go nakręca... to ona sprawiła, że przestał darzyć uczuciem Kristie, a ono znów przeniosło się na nią samą... choć tego w 100% jeszcze nie był pewny...
Po dziewiąte Musiał dostosować się do myśli, że związek Ane i Gregora to tylko kwestia czasu...
Po dziesiąte Musiał ponownie wygrać Puchar Świata!
Z takimi przemyśleniami szedł dalej łapiąc co chwila grube płatki śniegu na czarną rękawice.
W tym czasie nie wiadomo jak i nie wiadomo skąd Madlen znalazła się pod skocznią Ruka. Po rozmowie z rodzicami i siostrą była spokojniejsza. Zadzwoniła jeszcze do trenera i obgadała pierwsze treningi w Finlandii. Uspokojona spojrzała w górę. Wyobraziła sobie jak Ana leci, szybuje i nagle łup... spada... zadrżała i postanowiła skupić się na czymś innym. A raczej na kimś... oczywiście pomyślała o Thomasie. O jego pięknym uśmiechu, oczach i odstających usiorkach, które były słodkie. Uśmiechnęła się sama do siebie i nawet nie zauważyła kiedy ruszyła dalej mając jego twarz przed sobą. Tak bardzo pragnęła by on tu był. By dowiedział się co ona do niego czuje... jak bardzo go kocha. Jak cierpi widząc go u boku Kristie, która jak się przekonała nie daje mu już szczęścia. Zaczęła się zastanawiać co mogła zrobić. Zadzwonić do dziewczyny i powiedzieć jej jaką jest idiotką? Niee... tak naprawdę nic nie mogła zrobić. Musiała sobie wszystko poukładać. Była zszokowana jak bardzo stara się o nią Kofler... zaczęła się zastanawiać co mogłaby zrobić by wybić mu siebie z głowy. I ten cały Anders... czy on czasem nie ma żony? Ona to ma naprawdę szczęście do facetów. W jej głowie nagle nasunęły się pomysły i wnioski.
Po pierwsze Oczywiście dalsze ukrywanie przed Thomasem prawdy, Lena nie chciała rozbijać jego związku z Kristie.
Po drugie Kofler... musiała go jakoś zniechęcić.
Po trzecie Pokazać Jacobsenowi, że jest poza zasięgiem.
Po czwarte Postarać się aby Thomas był szczęśliwy z... Kristie... choć kosztem samej siebie...
Po piąte Podsunąć Gregowi pomysłu związku z Ane.
Po szóste Nauczyć się jak najwięcej na treningach.
Po siódme Motywować Austriateam do walki.
Po ósme Opiekować się nimi.
Po dziewiąte Zastanawiała się czy może Thomas nadal powinien być w błędzie jeśli chodzi o to, że Len jest zakochana w kimś innym nie w nim, bo on z pewnością tak to rozumie... po tym co wydarzyło się w parku kilka dni temu i w samolocie mogła stwierdzić, że Tom w końcu spojrzał na nią jak na kobietę, ale dzięki temu rozwali się jego związek z Kristie... pragnęła tego i jednocześnie bardzo nie chciała... nie chciała niczego co sprawiło by mu ból.
Po dziesiąte Nadal kochała go całym sercem... dożywotnio, do końca świata i bezapelacyjnie!
Nagle zorientowała się, że nie wie gdzie jest. Chyba za daleko poszła... Odwróciła się i ujrzała nieznaną przestrzeń. Wyciągnęła i zaczęła dzwonić do wszystkich po kolei, ale prawie nikt nie miał zasięgu lub nie odbierał. Zbladła... ruszyła po śladach w stronę skąd przyszła, ale kiedy zauważyła, że ślady przysypał już śnieg wystraszyła się nie na żarty. Zrozpaczona, nerwowo ponownie wyjęła telefon. Nadal z nikim nie mogła znaleźć kontaktu. Z jej ust wydostał się cichy jęk... Co teraz? Ze łzami w oczach ruszyła na oślep dalej. W duchu modliła się żeby ktoś ją odnalazł. Szła i szła i nic... nie mogła uwierzyć, że aż tak daleko zaszła... to było niemożliwe... Nagle poślizgnęła się i wpadła w jakieś drzewa. Sturlała się z górki i z impetem wybiła z jakiejś skarpy. Wszystko tak szybko się działo. Nagle dotknęła nogami ziemi, ale nie upadła. Stała, a coś mocnego ściskało jej ramiona. Po mnie pomyślała i bała się otworzyć oczy. Dochodząc do siebie poczuła na twarzy czyjś oddech... nerwowo podniosła powieki i najpierw jej oczom ukazały się duże, czerwone usta... powoli podniosła oczy ku górze i zauważyła duże, niebieskie oczy. Był to Thomas, wszędzie by je poznała. Pisnęła i wtuliła się w jego ramiona. Zaskoczony chłopak odwzajemnił uścisk i też mocno ją objął. Sam był zaskoczony co się teraz właściwie stało. Szedł zamyślony, a tu nagle usłyszał jakiś hałas i po chwili w jego ramionach tkwiła Madlen.
- Len? Co się stało? Co ty tutaj robisz? - zapytał niepewnie dotykając jej miękkich włosów.
- Jaa... ja przepraszam. - odezwała odrywając się od chłopaka. - Jaa... spacerowałam i... i zgubiłam się... jak dobrze, że tędy przechodziłeś.
- Oj Lenka... chodźmy lepiej do hotelu. - powiedział wystawiając ku niej dłoń.
Lena spojrzała niepewnie.
- Jesteś roztrzęsiona... chodź i weź mnie za rękę... twój ukochany się nie dowie. Nie powiem mu obiecuję. - uśmiechnął się.
Lena odwzajemniła uśmiech i drżącą ręka dotknęła dłoni Morgena. Była ciepła i dość duża. Skostniałe palce Leny ożywiły Toma.
- Ty z natury masz takie zimne dłonie? Może chcesz moje rękawice? - zapytał nurkując już ręką w kieszeni.
- Niee... dziękuję, że mnie uratowałeś.
- Co? Jakie uratowałeś... spadłaś z nieba wprost na mnie. - zaśmiał się.
- W każdym razie jestem ci dozgonnie wdzięczna. - odrzekła uśmiechając się.
Thomas mocniej ścisnął jej dłoń. Szli tak chwilę w ciszy.
- Anders o ciebie pytał. - zaczął w końcu Tom.
- Tak? Miło z jego strony... a czy on czasem nie ma żony?
- Yyy...
- No właśnie... właściwie to chciałam zapytać co ty tutaj robisz?
- Jaa? No ja... spaceruję.
- Pewnie ci przerwałam... pewnie chciałeś porozmawiać z Kristie.
- W sumie jeszcze do niej nie dzwoniłem... ale mam jeszcze dużo czasu. Na razie to muszę odprowadzić cię do hotelu, bo mi tu zaraz zamarzniesz.
- Z twoim gorącym dotykiem na pewno nie. - mówiła prawdę, bo wszystko w niej pulsowało kiedy dotykała skóry chłopaka.
- Wiesz Len... skoro i ty zadałaś pytanie to może teraz ja? - dziewczyna pokiwała głową na znak, że się zgadza, ale serce od razu jej szybciej zabiło.
- Czy ja jestem jakiś inny? Wiesz chodzi mi o to, że... nie będę owijał w bawełnę. Jesteś moją przyjaciółką, ja cie tak traktuję i dlatego pytam... chodzi o to, że.... między mną a Kristie ostatnio nie jest za wesoło. Czy ze mną jest coś nie tak?
- Może powinieneś odpowiedzieć sobie na pytanie co robisz źle?
- Odpowiedziałem... nigdy nie dawałem jej powodów do zazdrości... zawsze była jedyną kobietą w moim życiu...
- Wiesz Thomas ja zawsze uważałam, że zasługujesz na kogoś innego... ale widząc jak bardzo ją kochasz, jak ci zależy i jaki jesteś szczęśliwy...
- Już nie jestem...
- Porozmawiajcie... tak szczerze. Chociaż przez telefon... szczera rozmowa zawsze pomaga.
- Myślisz, że z nią o tym nie rozmawiałem? Nawet w tym tygodniu... to powiedziała, że się zmieniłem... też tak uważasz?
- Wiesz... znam cię lepiej tak od połowy października i trudno mi powiedzieć jaki byłeś wcześniej... może powiem tak. Ja dla takiego chłopaka zrobiłabym wszystko... ale to ja, Kristie niekoniecznie.
- Wiesz Len, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką?
- Wiem?
- Teraz na pewno... - odrzekł, podniósł ją i zakręcił. - Dziękuję ci... za wszystko. - dodał i musną ustami jej lodowaty policzek.
Od razu zrobiło jej się gorąco. Nadal trzymając się za ręce szli dalej.
- Morgi?
- Tak?
- Nie nic... już...
- No mów... skoro zaczęłaś. - chłopak zastawił jej drogę.
Dziewczyna nie wiedząc jak się wymiksować z odpowiedzi popchnęła go, czego efektem była gleba na śnieg. Zaśmiała się i zaczęła uciekać. Thomas zaśmiał się pod nosem, wstał i zaczął ja gonić.
- Ta zniewaga krwi wymaga! - krzyknął roześmiany i szybko dogonił blondynkę.
Przełożył ją przez plecy i choć bardzo się broniła, po chwili znalazła się w największej zaspie. Zimny puch okrył jej twarz. Odgarnęła włosy i spojrzała na roześmianego chłopaka. Pod wadziła mu nogę i kiedy leżał rozłożony plackiem na ziemi podczołgała się i usiadła na nim okrakiem. Wzięła troszkę śniegu w dłonie i z zawadiackim uśmieszkiem poczęła tworzyć śniegową kulę. Thomas nie miał zamiaru się jej wyrywać. Podobało mu się kiedy nad nim górowała. Patrzył na kulę, która Lena przyszykowała aby natrzeć mu tą śliczną buśkę.
- O co błagasz Morgen?
- O litość?
- Nie da rady... - roześmiała się Madlen.
- Więc... - zaczął blondyn, podciągnął się na łokciach i usiadł do siadu spychając tym samym Lene trochę niżej.
Lena upuściła kule i zrobiła poważną minę. Thomas wyciągnął dłonie i objął ją w pasie tym samym przyciągając ją bardziej do siebie z lekkim uśmiechem na twarzy co spowodowało, że oparła dłonie na jego ramionach. Blondynka znalazła się bardzo blisko jego ciała. Nie dość, że na nim siedziała to jeszcze on ją mocno obejmował, a jej napięte dłonie, które starały się zachować dystans powoli słabły. On ją przyciągał do siebie i choć ona też tego pragnęła nadal mocno "odpychała" go dłońmi.
- Jako, że uratowałem ci życie jak sama powiedziałeś i pytasz o co błagam... - z każdym jego głosem miękły jej ręce.
Po niedługiej chwili kiedy Tomas poradził sobie już z zaporą między nimi, czyli rękami Madlen, przyciągnął ją jeszcze bliżej. Lena przywarła do niego teraz prawie całym ciałem. Dzieliła ich odległość jeszcze tylko między twarzami. Patrzyła mu w oczy, które się do niej uśmiechały i też się uśmiechnęła. Pozwoliła ponieść się emocją. Puściła jego ramiona i objęła go za szyję.
- Chciałbym dwie rzeczy... pierwsza to dowiedzieć się kto jest właścicielem twojego serca, a drugaa... - zbliżył twarz ku jej,
Dzieliły ich tylko centymetry... Dotknął dłonią jej policzka, poruszył kciukiem i wsunął rękę daleko we włosy... teraz dzieliły ich już tylko milimetry. Lena czekała do ostatniego momentu... Thomas już miał dotknąć jej ust kiedy...
- Nie powinniśmy... - zerwała się z jego kolan i podała mu rękę.
- Kochasz go bardzo?
- Nawet nie wiesz jak bardzo... - odpowiedziała łamiącym się głosem zdając sobie sprawę co właśnie zrobiła.
Zaprzepaściła swoją szansę... dała mu do zrozumienia, że nie ma u niej szans. Tak bardzo w środku cierpiała.
- A ja kocham Kristine...
- I niech tak zostanie. - odpowiedziała i ruszyła dalej drogą.
Chłopak szybko do niej dołączył. Teraz wiedział na czym stoi. Zdał sobie sprawę, że gdyby naprawdę kochał Kristie nie doszło by do takiej sytuacji, a Lena... tu miał większy problem. Nie mógł odgadnąć co ją hamuje. A ona chciała tylko żeby był szczęśliwy. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że prócz Kristie istnieje jeszcze inna kobieta, która zdaniem Thomasa mogłaby mu dać szczęście, a była to właśnie Madlen Steward.
Po blisko ponad trzy godzinnej zabawie Ana oraz Gregor postanowili opuścić lokal.
- No, ale nie powiesz mieliśmy fantastyczną inaugurację. - Uśmiechnęła się ponownie blondynka.
- Masz rację szczególnie jak dokopałaś Olliemu. - Zaśmiał się blondyn.
Ana usiadła na śniegu i powiedziała.
- Jak ja kocham zimę...
- No zaczynasz mówić ciekawe historię, proszę o kontynuację. - Zapowiedział szatyn.
- Nie ma kontynuacji jest orzełek. - zaczęła świrować trochę blondynka, robiąc orła w śniegu.
- Ale to naprawdę ciekawe. - Znów się zaśmiał Greg.
Dialog tej dwójki pozostawiał wiele do życzenia. Ta rozmowa była jak zwykle o wszystkim i o niczym, ale dobrze im było razem.
- Najbardziej pozytywnie wspominam ten nasz drugi trening, ten zakład. - Zapowiedział Schlieri.
- Tak, ograłam cię! Ha ha ograłam cię! - zakpiła sobie z niego Austriaczka.
- Ty chyba ze mnie żarty stroisz! - Zaśmiał się Greg szykując kulkę śniegu na blondynkę.
- Ja? No gdzieżby z Ciebie... - Nie mogła się powstrzymać już Ana.
Bez wątpienia Greg był osobą, z którym bardzo dobrze potrafiła wykorzystać każdą wspólną chwilę.
- No to masz! - Kulka ulepiona przez szatyna trafiła w plecy blondynki.
- O nie, uważam, że przegiąłeś na całej Lini! - Zaczęła się spora bitwa, trwająca do momentu gdy sobie przypomnieli, że Ana ma jutro kwalifikację do piątkowego konkursu.
- Dobrze, że są przynajmniej dobre warunki, mam nadzieje, że tak zostanie. Jakie masz oczekiwania do sezonu? - Spytała chłopaka Ana.
- Wiesz co nie myślałem jeszcze, oby jak najlepiej. - Zapowiedział szatyn i powolnym krokiem udali się w stronę hotelu gdzie przebywali.
- A wiesz, że ja ciebie bardzo lubię? - Zaczął zabawę Greg.
- A to dziwne, a my się w ogóle znamy? - Znów ze śmiechem w głosie powiedziała Nana.
- No a nie? Swojego kochanego Gregorka nie pamiętasz?- Dziewczyna zwalała się już ze śmiechu, nie minęła minuta, a będąc już pod hotelem szatyn zapowiedział. - Jak byliśmy na obozie też było pod hotelem... Pamiętasz?
- Mhm… - Przegryzła wargi Ana, po czym złączyła się w pocałunku z Gregorem. - To był na prawdę miły dzień. Dziękuje za towarzystwo. - powiedziała Ana, po czym Greg nie omieszkał wspomnieć tak samo.
- To ja dziękuję pewnej uroczej blondynce, że zechciała się ze mną zabawić.
Jak na mężczyznę gentlemana przystało otworzył jej drzwi i udali się korytarzem w stronę pokoi.
Lena i Thomas w ciszy doszli do hotelu. Rozdzielili się przy drzwiach do pokojów. Thomas zatrzymał się i spojrzał jej prosto w oczy. Tak wielką ochotę miał aby podejść do niej i wziąć siłą to czego chciał od dawna, ale na horyzoncie pojawili się Ane z Gregiem.
- Kocham cie głupku! Czy nie widzisz jak cierpię! - krzyczała w sobie Madlen i zniknęła w głębi, po czym rzuciła się ze łzami na łóżko.
- Siema brat gdzie Lena? - odezwała się z daleka blondynka.
- W pokoju... lepiej do niej idź. - odpowiedział zmartwiony.
- Co jej zrobiłeś!? - krzyknęła zdenerwowana.
- Jaa... nic... z resztą niech sama ci powie. - odrzekł i wszedł do pokoju.
Ana zmartwionym wzrokiem spojrzała na Grega i też położyła rękę na klamce. Po chwili weszła do pokoju i zaświeciła światło. Ujrzała Lene leżącą na łóżko, szlochającą w poduszkę. Szybko do niej podbiegła i położyła dłoń na jej ramieniu. Blondynka podniosła się i wtuliła w ramiona przyjaciółki.
- Madlen... co się stało? Czy te głupek znów cię skrzywdził?
- Nieee... wręcz przeciwnie.
- Więc o co chodzi?
- On, on ponownie próbował mnie pocałować!
- To chyba dobrze?
- Właśnie wcale nie....
- Ale przecież tego chcesz...
- Ale nie tak... nie w ten sposób. Nie chcę być nie fair wobec Kristie...
Ana nie wiedziała co ma mówić.
- A wiesz co jest najgorsze? - zapytała, a kiedy Ane pokręciła głową wybuchła płaczem. - Pokazałam mu, że na nic nie może liczyć z mojej strony... rozumiesz?
- Tak rozumiem i uważam, że jesteś głupia... zacznij w końcu myśleć o sobie... wiem, że chcesz dla niego jak najlepiej, ale uwierz z nikim nie będzie mu tak dobrze jak z tobą.
Lena wtuliła twarz we włosy Ane i powoli zaczęła się uspokajać. Potem dziewczyny wzięły prysznic i położyły się do łóżka.
- Wiesz Len... chyba obie powinnyśmy zawalczyć o miłość.
- Ty nie masz o co walczyć, bo Greg już się w tobie zakochał, a ja wiem tylko tyle, że Thomas dopiero zaczął mnie pożądać.
- To nie jest tak...
- Ane nie okłamujmy się... taka jest prawda i dobrze o tym wiesz... nie broń go. Idę spać, dobranoc. - odrzekła dziewczyna pozostawiając Ane z głową pełną niedopowiedzeń.
Zaczęła rozmyślać... o Gregu, o Lenie, o Thomasie, o Kristie i o... o Simonie... Odczuła, że chłopak dziwnie na nią patrzył, a tym bardziej wobec niej się zachowywał. Gregor był zazdrosny... to nie tak miało być. Zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać i wpadła na kilka wspaniałych pomysłów. Po pierwszee...
Po pierwsze Pokazać Gregowi jak bardzo jej zależy.
Po drugie Okazać Simiemu, że teren jest zajęty...
Po trzecie Przemówić Thomasowi do rozsądku.
Po czwarte Przekonać Madlen, że ona też powinna być szczęśliwa.
Po piąte Wygrać Puchar Świata.
Po szóste Udowodnić innym ekipom, że Austrateam jest najlepsza.
Po siódme Nie mogła nic więcej wymyślić, bo sen zmorzył jej powieki i nim się obejrzała dołączyła do śpiącej już przyjaciółki.
Tym czasem w  pokoju obok chłopcy odbywali bardzo poważną konwersację.
- Czy te baby ktoś kiedyś zrozumie? - Thomas błądził po pokoju wycierając mokre włosy.
- Wątpię... - odrzekł Greg usadowiając się na łóżku.
- Chociaż tobie się z moją siostrą dobrze układaa...
- A tobie z Kristie nie? A może powinienem zapytać z Leną... - Thomas spiorunował go wzrokiem. - Zastanów się chłopie póki jeszcze możesz... póki jeszcze żadnej nie skrzywdziłeś.
- Zrozum Gregor... kocham Kristie, ale Lena... ona coś w sobie ma... coś co mnie przyciąga.
- Skoro tak kochasz Kristie to czemu dajesz nadzieje Lenie? Uwierz... ona jest tak delikatna i wrażliwa... niczym Ane, choć twoja siostra lepiej radzi sobie z problemami... nie schrzań tego... lubię Madlen... jest taka samo twoją co i moją przyjaciółką i jeśli przez ciebie uroni choć jedną łzę to nie tylko ze mną będziesz miał do czynienia, ale na pewno z Ane...
- Może powinienem zostawić ją Kofiemu?
- A uważasz, że z nim będzie szczęśliwa?
- Niee...
- Więc już znasz odpowiedź. - powiedział i okrył się kołdrą. - Dobranoc...
- Dobranoc.. - odrzekł blondyn w zamyśleniu.
Niby obydwaj położyli się do łóżek, ale żadne nie usnęło. Thomas patrzył w sufit, a Greg daleko w ciemność. Zdał sobie sprawę, że jego pozycja jest zagrożona i jeśli zaraz czegoś nie zrobi, ktoś, a miał na myśli Ammanna sprzątnie mu Ane sprzed nosa. Postanowił zawalczyć.
Po pierwsze musiał mu pokazać, że są to za wysokie progi jak dla niego...
Po drugie postanowił Ane umocnić w przekonaniu, że jest jedną z najważniejszych osób w jego życiu.
Po trzecie postarać się o dobry wybór Thomasa...
Po czwarte pokazać się na zawodach z jak najlepszej strony.
Po piąte... czego pragnął najbardziej... zdobyć Puchar Świata w skokach narciarskich...


~~~


Witajcie nasze Kochane Czytelniczki!


Rozdział długiiiii teraz na serio :D haha, ale mam nadzieję, że nie rozczarowałyśmy? :) swoją drogą długo się Madzia mordowała byście go w całości czytali więc wierzymy, iż jest spoko :D


Dziękujemy za Wasze uznanie w komentarzach i odwiedzinach. Na serio bardzo, bardzo to doceniamy :) nie będę nic mówić - dalej liczymy na Waszą obecność, bo nexty wciąż się kręcą.


Kochani prosimy Was także o szczerą opinię w komentarzach czy takiej długości rozdziały Wam odpowiadają... Nie będziemy ukrywać, iż obie kochamy pisanie i czasem tworzy się i tworzy :D pytanie czy taka długość Was nie męczy? Bo jeśli tak jest, to będzie trzeba niektóre odcineczki podzielić. Także i w tym dziękujemy za szczerość :)


My dalej tworzymy i będziemy dla Was tworzyć! Obiecujemy! :*


Pozdrawiamy i jeszcze raz dziękujemy :***


Korzystając z okazji dziękujemy za kolejne docenienie tym razem ze strony Verity :) Poniżej zamieszczamy odpowiedzi na zadane przez nią pytania, ale dalej twierdzimy, że WSZYSTKIE zasługujecie na wyróżnienie :) i nie nominujemy nikogo. Macie ochotę, to w komentarzach mile widziane wasze odpowiedzi :)


1. Jaka jest Twoja ulubiona dyscyplina sportu?


Ulala… nie mam, ogólnie lubię sport :)


2. Masz jakieś hobby? Jakie?


Lubię pisać oraz gotować… oraz dokuczać mojemu facetowi ;D


3. Jaki jest Twój ulubiony kolor?


Hmm… zielony?


4. Co lubisz robić w wolnym czasie?


Lubię czytać książki :) lubię pisać, oglądać seriale i najzwyczajniej w świecie leniuchować :D


5. Jakie jest Twoje największe marzenie? (może być nawet nierealne)


:O nie wiem :O jest ich aż tyle...


6. Co jest Twoim natchnieniem w pisaniu opowiadań/nia na blogu/ach?


Natchnieniem ? Może to co sama chciałabym przeżyć :)


7. Gdzie najbardziej chciałabyś mieszkać? (kraj)


Gdzieś gdzie są i góry i morze :) ale bardzo podoba mi się również Szkocja.


8. Jakie są Twoje ulubione imiona męskie i żeńskie?


Ahahaha… bardzo ich dużo. Moje imię mi się podoba :D Magdalena


9. Jaki jest Twój ulubiony film/serial?


Myślę, że palców od rąk i nóg by mi nie starczyło… :D


10. Jaka jest Twoja najszczęśliwsza chwila w życiu?


Jaka jest czy były?... najszczęśliwsza to chyba gdy wszystko mi wychodzi co sobie założyłam :)


11. Jaki masz rozmiar buta?


Zależy czy są to szpilki, baletki, kozaki itd. :D najczęściej 40.


Madziusa


1. Jaka jest Twoja ulubiona dyscyplina sportu?


Skoki i Siatkówka :)


2. Masz jakieś hobby? Jakie?


Jak najbardziej mam - fotografia, kuchnia i pisanie :)


3. Jaki jest Twój ulubiony kolor?


Tylko jeden? To niech będzie turkusowy :)


4. Co lubisz robić w wolnym czasie?


Hmm łatwiejsze by było czego nie robię w wolnym czasie :D przede wszystkim realizuje moje pasje czyli piszę i fotografuje, a ponadto spędzam czas na działce i spotykam się z przyjaciółmi


5. Jakie jest Twoje największe marzenie? (może być nawet nierealne)


O losie... Jestem marzycielką więc ciężko cokolwiek wybrać... Najbardziej to marzę o szczęśliwej kochającej się rodzinie, cieszącej się dobrym zdrowiem :) - całe szczęście póki co taką mam więc oby tak dalej. Poza tym podróże uhhh by się zjechało świat z pewnym przystojniakiem :D


6. Co jest Twoim natchnieniem w pisaniu opowiadań/nia na blogu/ach?


Natchnienie? Marzenia, cudowna muzyczka na uszach i Madzia dająca kopa na wypasie hihi ;D


7. Gdzie najbardziej chciałabyś mieszkać? (kraj)


W ciepłych krajach np. Hiszpania, Włochy czy Malediwy, a jak nie tam to... Może Austria? :D


8. Jakie są Twoje ulubione imiona męskie i żeńskie?


Hooohoo temat rzeka...  Żeńskie ostatnio to słabość do Leny, Laury, Oli i jeszcze kilku innych ;p a męskie hmm nie podejmuje wyzwania haha już tak różne były tymi ulubionymi... Np. Krzysztof, Grzegorz itd.. ;D


9. Jaki jest Twój ulubiony film/serial?


Uuu tu też się tego namnożyło... Ostatnio wróciłam do filmu Szansa na sukces - ale czy ulubiony to nie wiem :D a seriale? Rzadko mam czas by je oglądać, ostatnio jednak  zakręcił mnie serial z Turcji Karadayi - jest to serial z podłożem kryminalnym, ale miłości i uczuć też nie brakuje ;)


10. Jaka jest Twoja najszczęśliwsza chwila w życiu?


O masz i znów tylko jedna? :D nie zdecyduję się więc wybrać, bo mam ogólnie szczęśliwe życie i kochającą się rodzinę to czego chcieć więcej? :)


11. Jaki masz rozmiar buta?


Rozmiar? Damski standard ;D 39/40 zależy od typu butów


Ania

6 komentarzy:

  1. Hej :-)
    Rozdział jak zawsze boski, cudny, śmieszny i długiii...
    Fajnie, że zabawa zapoznawcza się udała...
    To, że Ann wygra nie wątpiłam, ale szkoda, że Greg przegrał pojedynek z Simonem...
    Mam tylko nadzieję, że ich walka o serce Any nie przeniesie się na skocznie, bo jeszcze coś im strzeli głupiego do głowy i będzie nieszczęście...
    Szkoda mi Madlen choć nie wiem czy dobrze robi ukrywając przed Thomasem swoje uczucia... Liczę, że wreszcie chłopak zmądrzeje i przejrzy na oczy kto go naprawdę kocha...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Skokomaniaczka26 kwietnia 2016 22:41

    Jestem :)
    Najpierw rozdział, potem ogloszenia parafialne, jeśli pozwolicie :D
    Nie miałam pojęcia, że z Thomasa taki dowcipniś.. no no, ale że kajdanki? Patrzecie Państwo na jaki pomysł wpadł, tylko pozazdrościć :D
    Chociaż.. nie bardzo chciałabym być w skórze kajdankowej pary xD
    A Thomas to przepraszam co? Będzie sie tak błąkał z tymi swoimi uczuciami do końca opowiadania? Proszę coś z tym zrobić..
    Simon Ammann.. ten to zawsze jest śmieszny.. "z tych Morgensternów?" A masz jakichś innych? Pff.. :D Ale zaraz.. co on tak niebezpiecznie blisko tej dziewczyny?
    Za to Norwegowie.. chyba najmocniejszy skład. Z takimi to można walczyć :)
    Każdy się z tym zgodzi, że skoczkowie to najlepsi towarzysze na imprezę, bawić to oni się akurat umieją :D
    Gregor raczej nie przyzwyczajony do porażek, co? :)
    Na tym kończę swoją wypowiedź odnośnie rozdziału.. teraz parę ogłoszeń. Otóż tak.. rozdział rzeczywiście długi, a co za tym idzie mało komfortowy dla mnie. Jeżeli mam być zupełenie szczera to mówię, że ja niekoniecznie takie lubię. Wolę krótsze. No ale oczywiście to wy piszecie i wy tutaj decydujecie o wszystkim :)
    Ponadto muszę też przyznać, że jeśli jest tyle treści to ja niekoniecznie wszystko rozumiem (to może też trochę przez kolor włosów xd).
    Nie chcę, żebyście odbierały to jako atak, bądź krytykę, ale po prostu wyrażam swoją opinię i właśnie zaczynam się modlić, żebyście się nie pogniewały :D
    Tyle ode mnie, już się nie czepiam :P
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę od kwestii technicznej żeby nie zapomnieć na końcu - dla mnie rozdziały takiej długości są super, zdecydowanie nie mam nic przeciwko :)
    Teraz co do treści:
    - ubawiłam się przemyśleniami każdego z bohaterów i ich wyliczankami - świetny pomysł
    - rozmowa Leny z Thomasem i ich spacer z "atrakacjami" - szkoda, że nie doszło do czegoś więcej, ale z drugiej strony rozumiem Lenę, ale może warto zawalczyć o swoje szczęście
    - Gregor tańczący na stole, już sobie to wyobrażam :D podobają mi się jego postanowienia, szczególnie te dotyczące Any i dopilnowania wyboru Thomasa
    - wraz z początkiem sezonu pojawiają się kolejni bohaterowie i robi się coraz ciekawiej, już wiadomo, że będzie wesoło na kolejnych zawodach.
    Poszłam śladami bohaterów i też mi wyszła wyliczanka ostatecznie. Już nie mogę się doczekać następnej części. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Melduję się!
    To ostrzeżenie na początku wcale mnie nie zniechęciło :D Świetny rozdział! Nie będę się powtarzać, że bardzo długi, bo każdy taki jest, ale dzisiaj... powiem szczerze, że dawno nie czytałam czegoś tak "objętościowego" ;) Czapki z głów, bo do tego trzeba mieć i pomysły, i talent.
    W ogóle, ciężko się było nie uśmiechnąć przy czytaniu, ja ten uśmiech od ucha do ucha miałam na ustach prawie cały czas. Thomas i kajdanki to po prostu... żartowniś się kurczę znalazł :D
    Właśnie... czy między Thomasem a Leną dojdzie do czegoś więcej czy tak się będą błąkać między sobą? Oby jednak dojrzał do pewnych spraw, bo tak na dłuższą metę się nie da. Chociaż z drugiej strony rozumiem też i Lenę.
    No cóż, powiem szczerze, że niektórymi sytuacjami uruchomiłyście moją głupią wyobraźnię xD
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak spytam z ciekawości... Ile pisałyście ten rozdział? ;o Jest tak długi, że... Łał! *0* Gratuluję! To ogromna sztuka, naprawdę! ;D
    Rozdział - jasne, że superowy! :D
    Fabuła zaczyna nam się ładnie rozwijać, co mnie cieszy. :D
    Na dodatek - nutka dobrego humoru, czyli Thom + kajdanki. :D
    No czegóż chceć więcej? :D
    Buziam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej:*
    Naprawdę znowu przepraszam za spóźnienie, ale w ciągu tygodnia po prostu nie mam czasu i głowy do blogowania :( Dlatego wszystkie zaległości nadrabiam w weekendy...
    Rozdział cudeńko!
    Thomas z pomysłem kajdankowym mnie kompletnie oczarował, ale jeszcze bardziej zachwyciła mnie reakcja Gregora i Any! Spędzili ze sobą tyle czasu, przypięci do siebie i wyglądało to naprawdę komicznie! Chociaż nie wiem, czy chciałabym się kiedykolwiek znaleźć w takiej sytuacji.
    Martwię się o Madlen. Ten "trójkąt miłosny" mnie rozbawił, uśmiałam się bardzo, ale to nie zmienia faktu, że nadal coś jest nie tak...
    Oby wkrótce wszystko się wyjaśniło :)
    Buziaki:*
    Verity
    ps dziękuję za odpowiedzi do LA

    OdpowiedzUsuń