czwartek, 21 kwietnia 2016

8. Czy można być aż tak niemoralnie szczęśliwym?

Nareszcie nastał ostatni dzień zgrupowania. Szczęśliwa ekipa Austria Team mogła już tylko czekać na rozpoczęcie nowego sezonu, który zapowiadał się dobrymi skokami. Ostatnie dni mieli spędzać na niewielkich treningach. 16 listopad miał minąć pod znakiem wyjazdu, który miał się odbyć tegoż dnia. Wszyscy łącznie z Gregorem szykowali się na przyjazd do Villach gdzie na skoczków czekała z niespodzianką Lena. Około godziny 12 ekipa była gotowa do wyjazdu. W pozytywnych nastrojach zajęli miejsce w busie, którym dziś miał kierować Koffi.
- A temu to kto dał prawo jazdy? - Zaśmiała się Ana.
- Yyy sam sobie wziąłem. - Zaśmiał się Andreas wystawiając blondynce język.
Ana będąc na zgrupowaniu ze skoczkami miała dobrą okazję poznać chłopaków. Zawsze znała ich głównie tylko z opowiadań Thomasa, miło jej było, że mogła poznać ich na żywo. Współpraca między ekipą była bardzo dobra, a Ana dołączyła na stałe do grupy. No fakt i był jeszcze jeden plus miała okazję spędzać z Gregorem więcej czasu co ich do siebie zbliżyło.
- Módlmy się za nasze zdrowie. - Zaśmiał się Thomas.
Jak zwykle biedny Andi padł ofiarą śmiechu za prawko, ale nic mu to nie przeszkadzało. Najbardziej pozytywne jest przecież śmianie się z samego siebie. W pozytywnych nastrojach ruszyli do Villach. Czekało ich około 2 godzin drogi mini busem. Ana usiadła pomiędzy Thomasem a Gregorem. Cieszyła się już na spotkanie z Leną miała bowiem jej tyle do przekazania. Zawodnicy cieszyli się, że już niedługo zacznie się nowy sezon zapowiadający niesamowitą walkę. Jechali w pozytywnych nastrojach, Ana zajęła się rozmową o wszystkim i o niczym z Gregorem, gdyż jej brat odsypiał ciężką nockę. Jazda mijała spokojnie do pewnego momentu. Koffiemu wjechało się do rowu, a Thomas uderzył się niefortunnie w szybę co od razu zerwało go z nóg. Ana szybko zajęła się bratem, który troszkę krwawił. Przez tą niefortunną wpadkę trasa się opóźniła. Wyjęcie busa z rowu nie było do końca takie proste. Ekipa musiała odczekać swoje w rowie zanim zjawiła się pomocnicza służba. W końcu po pomocy służb mogli udać się w dalszą trasę. O 15:30 dotarli do upragnionego celu Villach. Tu czekała na nich oczywiście Lena wraz z Kristie i jej autem, a także autem Kocha.
- A wy co se w kulki lecicie? To jest 14?
- Yyyy… no mieliśmy małą wpadkę... - Odpowiedziała dziewczynie przyjaciółka.
- No ładnie, ładnie. Thomas co ci się stało ?! - Spytała młodsza blondynka na widok głowy brata Ane.
- E nic takiego żyje... - Odpowiedział Tom tulący do siebie swoją dziewczynę.
- Miał spotkanie trzeciego stopnia z szybką, ale fakt nic mu się nie stało. - Skończyła Ana.
Na co pozostali się zaśmiali. Wszyscy załadowali się do samochodów i ruszyli. Po drodze śmiechu była co nie miara, tylko Kristie milczała. Ekipa skoczków zaczęła wymieniać doświadczenia po zgrupowaniu o wszystkim opowiadając wyraźnie zainteresowanej Madlen. Tematem numer jeden był oczywiście nadchodzący sezon. Już za tydzień miał on się odbyć w fińskim Kuusamo.
- No i mówię Ci... Leciał i leciał aż w końcu piękny telemark zrobił. - Zaśmiała się Ana opowiadając o najdłuższym skoku Thomasa na zgrupowaniu.
- No tak, tak ale reszta skoków była taka sobie...
- Oj już mój mistrzu nie przesadzaj. - Powiedziała bratu Ana.
- No, ale muszę uznać, iż bardzo dobrze wykorzystaliśmy ten czas... - Powiedziała Ana patrząc dość wymownie w stronę Gregora.
- Fakt faktem sezon zapowiada się pięknie. - Powiedział Greg.
- Bardzo się cieszę, że wam wszystko ładnie wychodziło... Ale mi was tak wszystkich brakowało... - Po czym nastąpiło małe przytulanko na tylnej kanapie.
Trasa mijała tylko pod kątem skoków, wiadomo po dwóch tygodniach na treningu dobrze im zrobi opowiadanie wrażeń. Thomas oczywiście brał aktywny udział w dyskusji, Kristie prowadząc samochód milczała. Mimo że jej chłopak jest skoczkiem narciarskim, nie bardzo interesowała się tym sportem, a do tego w samochodzie siedziała blondynka. Fakt faktem miała coraz więcej powodów do zazdrości... A co jeśli Thomas ją zostawi? Wiele myśli obijało jej się w głowie. Trasa dobiegła końca, widać było już dom Martina. Kristie profesjonalnie zaparkowała samochód, po czym udali się pod drzwi domu Kocha.
- Oj jak ja się stęskniłam za chatką Martina.... - Powiedziała Ana, po czym szybko udała się pod prysznic zostawiając Madlen z parką wraz z Gregorem.
Całe szczęście, że był jeszcze on bo chyba by zwariowała... Kochała Thomasa, ale miała już po dziurki blondie... No cóż czasem życie jest paskudne. Jakieś 5 minut potem dotarł samochód Kocha. Gdy wszyscy już wzięli prysznic mogli zabrać się do szykowania do domu Kristie.
- Dobra ja ubieram to i już będę gotowa... - powiedziała Ana do siedzącej w jej pokoju Madlen.
- Faktycznie ten wyjazd dobrze ci zrobił. - Zaśmiała się młodsza patrząc na strojącą się Ane. - Ty chyba rzadko tak o siebie dbasz... - Znów zaśmiała się Madlen.
- No patrzcie, patrzcie, nie przesadzaj - Powiedziała starsza rzucając poduszką Lenę.
Po 10 minutach były gotowe już do zejścia na dół, faktycznie bowiem o tej porze byli umówieni na wyjazd.
- To co, jedziemy? - Powiedziała Kristie, która już marzyła by pozostać z Thomasem troszkę na osobności.
- No pewnie, jedziemy! - Powiedziały z entuzjazmem schodzące blondynki.
Thomas spojrzał na schodzące dziewczyny myśląc... Jego siostra tak szybko stała się uroczą kobietą czyżby już dojrzała... Być może. A obok niej stała kolejna blondynka Madlen. Ta również miała coś w sobie co podobało się Tomowi.
Kiedy wszyscy opuścili dom, nastał problem z transportem, gdyż nikt oprócz Thomasa nie chciał jechać z Kristie. No, ale cóż... ktoś musiał i wypadło na to, że z Martinem pojechał Kofler aby wpaść do siebie, bo nikt nie pamiętał o tym, że niestety on ma swoje mieszkanie. Więc Koch podrzucił go do domu. Z Kristie, która prowadziła swoje auto pojechali Thomas, Gregor, Ana i nieszczęsna Madlen, która ciągle musiała znosić jej towarzystwo. Nie uśmiechało jej się, ale chociaż miała przy sobie Ane. Kiedy zatrzymali się pod blokiem Kristie i wszyscy wysiedli, okazało się, że dziewczyna zgubiła klucze, ale tak naprawdę to chodziło o to aby Lena wymknęła się i poszła przygotować resztę znajomych. Były obecne tam także siostry Morgenstern. Kiedy Madlen udało się wejść do klatki Kristie nadal poszukiwała kluczy. Kiedy była pewna, że dziewczynie udało się wejść do jej mieszkania niby to przypadkiem znalazła je na siedzeniu i kiedy za chwilę dojechali Koch z Andim trzymając swojego chłopaka za rękę, ruszyli schodami na odpowiednie piętro. Nie wiadomo tylko dlaczego zniknięcia Leny nikt nie zauważył po za... Tomem, który od razu zauważył jej brak. Choć wszyscy wiedzieli co dziewczyny szykują, blondyn jeszcze się utwierdził w przekonaniu, że szykuje się impreza. W czasie, kiedy goście zbliżali się do celu, Madlen zdążyła już wszystkich uprzedzić, pogasili światła, ściszyli muzykę i czekali na swoich skoczków. Gdy drzwi się otworzyły, światło się zapaliło i wszyscy krzyknęli: NIESPODZIANKA! Skoczkowie i skoczkini niby to zaskoczeni udali ogromną radość. W sumie nie musieli nic udawać. Kristie rzuciła się Thomasowi na szyję, Vera i Christina obskoczyły siostrę czyli Anę, a Madlen uściskała najpierw Grega potem Martina i na końcu Koflera. Kristie chyba specjalnie nie pozwalała podejść jej do Tomiego, bo skutecznie go przed nim broniła i Lena z blondynem mogła się jedynie porozumieć spojrzeniami, ale i to dobre, bo Thomas uwielbiał uśmiechające się do niego, niebieskie oczy blondynki. Muzyka zawrzała, jedzenie poszło w ruch tak samo jak toasty. Trzeba było opić przyjazd rekordzistów i nadchodzący sezon. Kiedy tańce się rozpoczęły na parkiet pierwsi wyszli Ana z Gregorem. Można się było spodziewać. Ta para od jakiegoś czasu była nierozłączna. Nie... nie byli parą, ale przyjaźnią tego też nie dało się nazwać. Pląsali po pokoju zapatrzeni w swoje twarze, nie zwracając uwagi na nic. W ich ślady poszli również Thomas i Kristie, a także Vera i Koch. Po jakimś czasie dopiero pewien przystojny brunet podszedł do samotnie siedzącej blondynki-Leny.
- Mogę? - zapytał uprzejmie.
Dziewczyna nie widząc przeszkód podała Koffiemu rękę i tak oto na parkiecie bujało się już kilka tańczących par.
- Stęskniłem się za tobą... - oznajmił chłopak po chwili ciszy.
- Ja też za tobą tęskniłam Koffi. - odpowiedziała wysilając uśmiech.
Cały czas jednak błądziła wzrokiem za tym jednym blondynem, który również chyba zbyt często na nią zerkał, bo rumieniła się co chwili i widziała złowrogie spojrzenia na sobie jego blond dziewczyny.
- No za mną chyba nie najbardziej.
- No nie da się ukryć, że to za Aną jednak najbardziej mi się tęskniło. - zaśmiała się delikatnie.
- Akurat nie Ane miałem na myśli.
Madlen pytająco na niego spojrzała, a on wymownie się uśmiechnął.
- Len nie okłamujmy się, wiem jak ważny dla ciebie jest Thomas... to widać na pierwszy rzut oka, po drugie już ci o tym mówiłem.
I wtedy Madlen przypomniała sobie nieszczęsną imprezę urodzinową, na której to nie dość, że całowała się z Andreasem to jeszcze z ust Toma wyszły słowa, po których była zdolna do odebrania sobie życia. Mimo woli przeszył ją dreszcz.
- Pamiętaj, że moje słowa nadal są aktualne. - dodał jej szeptem do ucha brunet.
Jego oddech ponownie sprawił, że na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Przez resztę tańca próbowała sobie potem przypomnieć co takiego on jej powiedział, ale jakoś nie mogła i odpuściła. Jednak z zadumą patrzyła teraz w nicość... choć na chwilę zawiesiła wzrok na jednej bardzo szczęśliwej dwójce. Tak! To nie mógł być nikt inny tylko Ana i Greg, którzy nadal bawili się wspaniale. Dziewczyna nie dość, że czuła się bezpiecznie i cudownie w ramionach Grega to jeszcze niemoralnie szczęśliwa. Przy nim znów wrócił jej uśmiech na twarzy i pogoda ducha, której w sumie nigdy jej nie brakowało, ale pogoda ducha przy chłopaku... przy mężczyźnie, na którym najwyraźniej zaczynało jej zależeć. W końcu spotkała takiego kogoś, któremu ponownie mogła zaufać. Zatopiona w jego piwnych oczach nie zwracała uwagi na rzeczywistość. W tej chwili liczyło się tylko tu, teraz i tylko On. Schlieri natomiast widząc jej uśmiechniętą buzię cieszył się tym co ma. Obiecał sobie, że nigdy jej nie skrzywdzi i będzie robił wszystko żeby była szczęśliwa. Kiedy tak uśmiechnięci od ucha do ucha bujali się w rytm muzyki, nagle brunet dostał z biodra i nim się obejrzał wraz z Koffim zostali sami, bo to oczywiście Lenka chciała zatańczyć z Ane.
- Wariatko! - krzyknęła roześmiana blondynka.
- No co... ja chcę tylko pogadać, bo nie będzie kiedy potem... sorki chłopcy. - powiedziała młodsza i porwała dziewczynę do tańca, a chłopcy zaczęli wywijać we dwóch co jeszcze bardziej rozśmieszyło dziewczęta.
Po chwili ulotniły się do drugiego pokoju, gdzie zamknęły drzwi i zaczęły rozmawiać. Bez pozwolenia władowały się do pokoju Kristie, bo to na pewno była jej sypialnia. Najpierw rozejrzały się po pomieszczeniu, a potem usiadły na łóżku.
- Opowiadaj. - zachęciła Madlen.
- Ale co?
- Ty tam wiesz co. - zaśmiała się młodsza blondynka.
Ana na to się uśmiechnęła. Wstała i zaczęła przez chwilę patrzeć w okno.
- Gregor... on... on mnie pocałował. Ale nie tak zwyczajnie... namiętnie i z uczuciem. Przez cały pobyt pokazywał jak bardzo mu na mnie zależy, jak bardzo mnie lubi... ale ja... ja nie wiem czy to jest dobry pomysł. Ja chyba nie umiem mu zaufać... nie umiem zaufać żadnemu facetowi, ale kiedy ON jest obok czuję się taka szczęśliwa. Jakby wszystko we mnie wirowało. Tęsknie jak nie ma go obok i skręca mnie, bo chciałabym aby już patrzył na mnie tymi swoimi oczami. Widzę jak on na mnie patrzy... nie jak na kobietę, którą można wykorzystać... nie patrzy jakby mnie rozbierał oczami... nie oczami samca, tylko jak na kogoś wyjątkowego. Widzę w jego oczach siebie, ale niczego nie jestem pewna. Strasznie mi na nim zależy, chciałabym być z nim, ale tak się boję... Lena, nie wiem co mam robić. - kiedy skończyła swój monolog w końcu spojrzała na siedzącą blondynkę.
Dziewczyna wstała i podeszła do niej. Objęła ją ramieniem i zaczęła.
- Cieszę się, że znów jesteś szczęśliwa i uśmiech nie schodzi ci z twarzy. Wiem, że jeszcze za krótko znamy Gregora, ale wydaje mi się... prawie pewna jestem, że jemu tak samo zależy na tobie co tobie na nim... chodzi mi o to, że uważam, że jest tym mężczyzną, przy którym mogłabyś odnaleźć spokój ducha. Myślę, że mogłabyś go pokochać, a on ciebie. Jesteście idealną parą i choć tak się różnicie macie wiele wspólnego, choćby same skoki. Moim zdaniem powinnaś dać szansę tej miłości, bo związek mógłby się udać. Nie masz się czego bać... nie porównuj go do byłego, bo to nie ma sensu. Gregor jest innym chłopakiem i jestem przekonana, że nigdy by cie nie zranił, a nawet gdyby to zrobił to obiecuję ci, że zawisłby na zeskoku skoczni Bergisel. - tu się zaśmiała i spojrzała na przyjaciółkę z takim uczuciem w oczach, że Anie spłynęła łza.
Nie powiedziała nic tylko mocno wtuliła się w ramiona Leny. Tak bardzo jej brakowało dziewczyny przez te dwa tygodnie i teraz nie mogły się sobą nacieszyć.
- Kocham cię Len wiesz?
- Wiem, ja ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiedziała i coś nagle im przeszkodziło.
Ktoś opierał się o drzwi pokoju i najnormalniej w świecie obściskiwał się na całego. Nie trudno się było domyśleć kto to był. Lenie od razu zrzędła mina i ścisnęło ją w gardle. Cierpiała jak mało kto, nikt chyba nie chciał być zakochanym bez wzajemności i patrzeć jak ta osoba obściskuje się z inną do tego z osobą, która jej szczęścia nie daje. Mowa oczywiście o Kristie, której dziewczyny serdecznie nie znosiły i o Morgenie, w którym Lena była zakochana na zabój.
- Nie przejmuj się... opowiedz lepiej o waszej rozmowie, a raczej rozmowach... - zachęciła Ana z uśmiechem przyjaciółkę.
- Jakich rozmowach? Zadzwonił może do mnie z dwa razy. - odpowiedziała, ale na widok wzroku dziewczyny szybko dodała. - No dobra może z cztery, ale to jeszcze nic nie znaczy. On traktuje mnie tylko jak koleżankę. - Ana spojrzała podejrzliwie. - No dobra, dobra... może jak przyjaciółkę, ale zapewniam cię niestety nic więcej.
-A le dobre i to no nie? - objęła młodszą ramieniem.
Len nic nie odpowiedziała tylko jeszcze raz spojrzała na cień całującej się pary za drzwiami. Po chwili zdały sobie sprawę, że nadal są w sypialni Kristie i zaczęły rozglądać się po niej. Zauważyły zdjęcia, na których był Morgi, a także jej rodzina. Ana nagle wzięła jedną z ramek i wyjęła zdjęcie. Po chwili z zawadiackim uśmiechem chciała je rozerwać. Lena cicho się zaśmiała i podeszła do niej. Wzięła fotografię i ujrzała zakochanych... Thomas całował blondynkę w usta. Pomyślała sobie ile by dała żeby być na jej miejscu, ale niestety marzenia się nie spełniają. Włożyła z powrotem zdjęcie do ramki i odłożyła na miejsce.
- Wiesz... może wyprosimy ich wszystkich... tak dawno się nie widzieliśmy... chciałabym z tobą zostać sama. - usłyszały głos blondynki i przestraszyły się, bo trzymała już rękę na klamce.
Co by sobie pomyślała zastając je tutaj.
- Co robimy? - zapytała zatroskana Lena.
- Pod łóżko. - odrzekła Ana i we dwie wgramoliły się w ostatnim momencie pod ogromne łoże Kristie.
Po chwili owa dwójka znalazła się w środku. Kiedy dziewczyny usłyszały zamykające się drzwi i kroki w stronę owego przedmiotu nie wiedziały co ze sobą zrobić. Ani jak uciec, ani... no nic im nie pozostało tylko zostać na miejscu.
- Tak za tobą tęskniłam. - mówiła blondynka i najwidoczniej całowała chłopaka.
Thomas nie odpowiedział nic. Po chwili dziewczyna leżała na łóżku, a blondynki znajdujące się pod nim nieźle to odczuły.
- Wracajmy do pozostałych... nie powinniśmy zostawiać ich samych. Szczególnie Gregora i Ane... - dziewczyna mu przerwała, a w Ane się zagotowało.
Jednak Lena w porę ją upomniała.
- No co ty... przecież to już nie dzieci i wiedzą co im wolno, a czego nie. No chodź tu.
- Ale... Koffi i Le... - dziewczyna ponownie mu przerwała, a Madlen zabiło mocniej serce, bo Tom chciał wspomnieć jej imię.
- Co cie interesuje Kofler! I ta mała!? - wrzasnęła Kristie i najwyraźniej wstała z łóżka, na które jednak Thomas nie usiadł.
- On się już troszkę spił, a ona jakby co to sobie z nim nie poradzi... mnie się zdaje, że on coś do niej...
- A co cie to interesuje!? - Kristie nadal nie zniżyła tonu.
A Madlen zrobiło się ciepło na sercu, że Morgi tak się nią przejmuje i jednocześnie głupio, bo znów się przez nią kłócili. Ana spojrzała na nią z uśmiechem.
- Widzisz mówiłam ci, że jesteś dla niego ważna. - szepnęła.
- Co to było? - wywaliła nagle Kristie.
- Ale co? - zapytał zdezorientowany Thomas, a dziewczynom podeszło serce do gardła. - Chyba jesteś przewrażliwiona i w ogóle dlaczego znów chcesz się ze mną kłócić? Lepiej wracajmy do reszty. - powiedział i z nim się tamta obejrzała opuścił pokój.
Dziewczyna przeklęła pod nosem i wyszła trzaskając drzwiami. Blondynki odetchnęły z ulgą i upewniwszy się, że nikogo nie ma, opuściły królestwo dziewczyny Thomasa. Dosiadły się do chłopaków i alkohol poszedł w ruch. Po dwóch godzinach wszyscy prócz Ane, Leny, Morgiego i Gregora byli nieźle nagrzani. Kristie prawie usypiała na kanapie i Thomas siedząc obok niej błądził wzrokiem za Leną, która utrzymywała Kocha w tańcu. Oderwał się od blondynki i ruszył w jego kierunku.
- Pozwolisz? - zapytał, co dziwne, ale Leny.
- Jasne, dzięki. - odrzekła z uśmiechem.
Thomas zawołał Gregora, dał mu kluczyki i powiedział aby odwiózł najpierw Koflera, a potem Kocha do domu. Potem zawołał Ane i oznajmił aby pojechała z Gregiem.
- Potem jedźcie do domu. Ana połóż Gregora w salonie, a ja przyjdę na piechotę dobrze?
- A co z Madlen? - zapytała.
- Ja ją odprowadzę... - oznajmił puszczając siostrze oczko.
Kiedy oni zbierali tych dwóch pijaków, Morgi podszedł do Leny i poprosił ją do tańca. Bujali się w rytm muzyki i nie odzywali się słowem. Mowa nie była tu potrzebna. Nie chcieli nic mówić, wyrazy ich twarzy mówiły wszystko. Nagle te cudowną chwilę przerwał krzyk... pisk Kristie.
- Ty idioto! - wydzierała się dziewczyna na Koflera.
- Ja! To ty jesteś głupia! Po co tam stałaś!? Przez ciebie zmarnowało mi się piwo! - warknął na nią ledwie trzymający się na nogach Andi.
Thomas musiał wkroczyć do akcji. Zabrał Kristie, która była cała mokra od piwa. Greg wraz z Ane zabrali Koffiego i wyszli z siostrami Morgenstern, które wzięły również Maschta. Gdy wspomniana czwórka wyszła, wsiadła do samochodu Thomasa. Kocha i Koflera posadzili do tyłu wraz z siostrami. Mogli już spokojnie ruszać. Gregor odpalił silnik po czym spojrzał w uśmiechniętą twarz Ane.
- Ale nam się załatwili....
- No fakt...
Po czym Ana nie mogła opanować śmiechu. To chyba nie był ich najlepszy wybór tematu do rozmowy. Ruszyli i kierowali się w stronę domu Kocha. Trasa nie zajęła im dużej ilości czasu, gdyż od domu Kristie było to może z 10 minut drogi. Samochody były wzięte na okoliczność taką jak ta... Koch i Koffi przymrużali swoje oczka, a para przyjaciół siedząca z przodu wymieniała między sobą co jakiś czas porozumiewawcze spojrzenia. Ana po rozmowie z Leną była spokojniejsza o bliższą przyjaźń z Gregiem. Po zatrzymaniu się pod domem Koflera, wyciągnęli jego praktycznie zwłoki z samochodu.
- Noo co jest? Co za napaad... - Powiedział pijany Andi, z czego Ana nie mogła wytrzymać. Otworzyła drzwi, po czym wprowadzili chłopaka do jego mieszkania. Szybko znaleźli się z powrotem w samochodzie i pojechali dalej.
- Wiesz co chyba nie ma sensu byśmy targali Maschta na górę po schodach... Jeszcze zleci nam i co... - Powiedziała blondynka na co Greg przystał.
- Pójdę tylko po pościel dobrze?
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnął się do niej Greg, po czym blondynka opuściła salon.
Po 5 minutach przyszła z nowymi kołdrami dla chłopaka przykryła ich i udała się z Gregorem na górę.
- To co biedaku zakosili ci kanapę więc dziś śpisz u Maschta w pokoju... - Zaśmiała się blondynka.
Nie za szybko udało jej się jednak odejść, Greg bowiem przyciągnął blondynkę do siebie.
- A pan co tu świruje i to jeszcze bez procentów? - Zaśmiała się Ane.
Po czym chłopak zaczął przybliżać ją coraz bardziej do siebie. Czuła więc, że coś się święci. Gregor odsunął z jej czoła kosmyk włosów, po czym z uśmiechem na ustach powiedział.
- Piórko.... - Parka znów się zaśmiała, po czym bez zapowiedzi Greg wtopił się w ustach Ane. Bez odpychania oczywiście pozwoliła wtopić mu się w swoje usta, czuła że on może odmienić jej jak dotąd zakręcone życie. Zaczęli się całować coraz bardziej namiętnie, nie szczędząc sobie przy tym czułości. Romantyczny pocałunek przerwało wołanie z dołu. Były to siostry Ane.
- Ja pójdę po nie, a ty rozgość się w pokoju Martina, to ten tu na końcu korytarza. Wymieniając uśmiechy rozstali się. Ana schodząc ze schodów uśmiechnęła się do Christiny i Vereny po czym je zaprowadziła do kuchni. Siostry miały bowiem okazję nadrobić długie zaległości spowodowane nieobecnościami Ane i Thomasa.
- To co napijemy się wieczornej herbatki?
- Bardzo chętnie. - Odpowiedziały obie, po czym zajęły się dyskusją na temat sytuacji w domu Morgensternów.
- To co Christina mówisz, że wszystko gra i burczy? - Pytała Ane swoją starszą siostrę.
- No jakże by inaczej. - Usłyszała z ust siostry.
- Verena a jak ma się sytuacja w domu, jak zdrowie rodziców? - O szczegóły wypytywała Nana popijając herbatkę.
- Bardzo dobrze, choć są troszkę stęsknieni za swoimi najmłodszymi pociechami...
- No fakt, już dawno z Thomasem powinniśmy pojechać do domu ich odwiedzić...
- Nie rób sobie wyrzutów Ana, jesteście sportowcami, a to pracochłonne zajęcie jest... - Pocieszała ją Christina. - Po za tym pamiętaj kto jak kto, ale Ty wiesz, że oni was rozumieją. Ojciec też był sportowcem. - Dopowiedziała Verena.
- Fakt faktem... - Odpowiedziała najmłodsza z sióstr.
- To co pora się udać spać... - Zarządziła tym razem Christina.
- Masz rację. Chodźcie zaprowadzę was do pokoju... - Udały się na górę schodami, Ana zahaczyła na sekundkę o swój pokój.
Zastała tam nie lada rzadki widok. Gregor zasnął na jej łóżku. Nie miała siły budzić słodko pochrapującego blondyna, więc opuściła pokój prowadząc siostry do pokoju Maschta.
- No to co wygląda na to, że będziecie spać razem... - Zapowiedziała Ana, po czym Verena się uśmiechnęła.
- Jak za starych dobrych czasów. - po czym udały się spać
Ana wskoczyła pod kołdrę i zasnęła u boku Gregora...
Natomiast Thomas zamknął się z Kristie w łazience, a biedna Lena zebrała wszystkich i wyprosiła do domu. Uprzątnęła to co mogła i też zamierzała wyjść. Kiedy już zamykała drzwi usłyszała ciche "Zaczekaj". Ten głos poznałaby wszędzie, więc zatrzymała się i kiedy jego kroki się zbliżyły wyszła na klatkę schodową. Razem opuścili blok i ruszyli ku swoim mieszkaniom.
- Niestety długa droga nas, a raczej mnie czeka. - oznajmiła niezadowolona dziewczyna.
- Przepraszam, ale poprosiłem Ane i Gregora żeby odwieźli resztę... wiem miałem w tym swój interes, tak jestem egoistą, ale po prostu chciałem sobie z tobą pogadać na osobności. - po tych słowach oczy Leny nagle rozbłysły.
- Tak? A o czym tak chciałeś porozmawiać?
- W sumie o niczym szczególnym. Chciałem odprowadzić cię do domu.
- Ale nie musisz.
- Ale chcę. - po uśmiechu jakim obdarował swoją rozmówczynię, Lena dała za wygraną.
Na dworze panowała piękna pogoda. Było chłodno, ale za to bezchmurnie choć gdzieniegdzie pojawiały się jakieś obłoczki i kałuże na jedni.
- Tęskniłam za tobą wiesz? - odezwała się odważniej Lena.
- Wiem... ja za tobą również.
- Już się nie mogę doczekać kiedy wyjedziemy. Tak już bym chciała ćwiczyć na lodzie. Został ten tydzień, a ja czuję, że i tak nie jestem wystarczająco dobra.
- Co ty mówisz? Jesteś świetna. Co ja mam powiedzieć? W tym roku bronie tytułu i to jest dopiero stres.
- Na pewno dasz radę. Wierze w ciebie. Będę cię dopingować na każdym konkursie.
- Dziękuję... jesteś kochana.
I tak temat się skończył. Nie wiedzieli o czym mają teraz rozmawiać. Thomas zawsze taki rozmowny tracił przy Lenie pewność siebie i odwagę, której mu nigdy nie brakowało. Czuł się jak małolat, który nie wie jak się ma zachować przy dziewczynie. A Lena... cóż ona zawsze taka cicha myszka.
- Ach Lena!
- Co się stało? - przestraszyła się dziewczyna.
- Nurtujesz mnie! Nie wiem jak mam się przy tobie zachowywać... czuję się jak gówniarz na pierwszej randce. Jesteś taka delikatna... taka wrażliwa i wydajesz się krucha. Nie wiem dlaczego, ale przy tobie czuję się całkiem inaczej niż przy wszystkich innych. - Lena delikatnie się zaśmiała i poczerwieniała.
- Może bądź po prostu sobą?
- Staram się, ale boje się, że pomyślisz, że głupi jestem albo coś w tym stylu.
- Nigdy tak nie myślałam i myśleć nie będę.
- Wiesz Len... jesteś pierwszą dziewczyną, przy której tracę pewność siebie.
- To chyba źle...
- Niee... wręcz przeciwnie, ale denerwuje mnie to bo po prostu nie wiem jak mam się zachowywać.
- Może pomilczmy przez chwilę. Czasem cisza jest lepsza od mówienia.
Thomas przystał na tę propozycję i przez dłuższą chwilę szli w ciszy. Ale w pewnym momencie zerwał się zimny, lekki wiatr, który rozwiał jasne włosy Madlen i sprawił, że przez jej ciało przeszły spazmy drżenia.
- Zimno ci? Chcesz moją kurtkę?
- Wtedy tobie będzie zimno.
- Ja jakoś sobie poradzę.
- W krótkim rękawku? Nie ma mowy.
- Więc może... może powinienem cię objąć.
- Eee... nie wiem czy by to było na miejscu.
- No tak, masz rację... ale może tak po koleżeńsku?
- A jeśli ktoś cię zobaczy i powie o tym Kristie?
- Co mnie to obchodzi, przecież nie będziemy robić nic złego. Po drugie co mnie interesuje zdanie innych ludzi. - i nim się dziewczyna obejrzała, ręka Morgensterna wylądowała na jej ramieniu.
- Myślisz, że w końcu spadnie śnieg?
- No mam nadzieję, bo już się za nim stęskniłem.
- Noo ja też... uwielbiam śnieg.
I tak rozmawiali przez dłuższy czas o śniegu i przygodach z nim związanych. Przeszli także na tematy bardziej osobiste i tak pytanie, które Thomasa od dawna nurtowało w końcu padło.
- Wiesz Len... tak się od dłuższego czasu zastanawiam... dlaczego ty nie masz chłopaka? Pytałem kiedyś tam i powiedziałaś, że to nie dla ciebie... odgadłem wtedy, że jesteś zakochana... chciałby zapytać czy tym kawalerem jest Andreas? Wiem, że to pytanie nie jest na miejscu więc nie musisz odpowiadać.
- Heh... nie, nie jest nim Andreas. Wiem, że zauważyłeś, że on się do mnie przystawia, ale poza przyjaźnią nie może z mojej strony na więcej liczyć.
- Więc to nie Koffi... hmmm...
- Martin także nie.
- Ale znam go?
- Heh... tak.
- I nie powiesz mi?
- No wolałabym nie.
- Ach! Szczęściarz!
- Czy ja wiem... on raczej nie jest mną zainteresowany.
- Czyli idiota.
Lena mimowolnie się zaśmiała.
- Skoro ty zadałeś mi pytanie... pozwól, że teraz ja to zrobię.
Thomas skinął głową.
- Jesteś szczęśliwy z Kristie?
- O! Bardzo ciekawe pytanie. Chyba sam nie umiem na nie odpowiedzieć. Kocham ją... tak mi się wydaje, ale ta jej chorobliwa zazdrość. Widziałaś co dziś dała...
- Yyy... zaraz, zaraz... jak to widziałam?
- No wraz z Ane... siedziałyście u niej pod łóżkiem.
- Wiedziałeś?
- Heh... tak się składa, że zauważyłem jak tam wchodziłyście.
- Śledziłeś nas?
- Nie was...
- Tylko?
Morgi nie zdążył odpowiedzieć, bo nadjeżdżający samochód ochlapał go wodą z kałuży. Lena zdążyła odskoczyć i woda musnęła tylko jej nogawki, a biedny Tomi był prawie cały mokry. Dziewczyna zakryła rękoma usta i kiedy samochód zniknął za zakrętem wybuchła śmiechem.
- Boże! Thomas! Tak mi przykro! - dławiła się śmiechem.
- Przykro to ci zaraz będzie! - odkrzyknął Thomas i ze śmiechem ruszył w kierunku Madlen, a ta się cofała.
- Morgi no co ty... chyba mi nic nie zrobisz? - śmiała się.
- Morgiego tu już nie ma... - i tak zaczęli się ganiać.
A raczej to Thomas ganiał Lenę. Długo tak się bawili, aż Lena już nie chciała więcej uciekać i raptownie się zatrzymała, po czym odwróciła, a chłopak nie przygotowany na taką okoliczność runął z impetem na nią czego efektem była gleba na chodnik. Obydwoje przez chwilę zanosili się śmiechem. W końcu uspokojeni... spojrzeli sobie prosto w oczy. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. Thomas przygwoździł Madlen do ziemi całym ciałem... czuł teraz nienaturalną ochotę pocałowania jej, ale coś go blokowało. Ona kochała kogoś innego i on nie chciał zdradzać Kristie. Jednak pragnienie było silniejsze. Leżąc na ziemi, mając ją od siebie kilka centymetrów, sami w środku nocy... nie mogli się powstrzymać. Lena z wrażenia wstrzymała oddech. Pewna tego co się zaraz stanie była w siódmym niebie, ale zżerało ją również już sumienie, choć jeszcze nic nie zrobiła. Twarz Thomasa drgnęła... przesunęła się ku twarzy blondynki o milimetr. Spojrzał na jej usta. Były idealne... tylko do całowania... znów zbliżyli się o jeden milimetr... Lenie zabrakło już powietrza. Opamiętała się w porę. Zamrugała oczami i spojrzawszy w górę zobaczyła malutką białą kropeczkę lecącą w ich kierunku. Tak! To był pierwszy śnieg tej jesieni. Thomas widząc, że już nic z tego wstał i podał dziewczynie dłoń. Kiedy Lena wstała spojrzeli sobie w oczy. Ponownie nie potrzebowali słów. Ruszyli w ciszy już tylko w kierunku domu Madlen i podziwiali lecące z nieba gwiazdki. Co chwila jednak spuszczone wzdłuż ich ciała dłonie ocierały się o siebie przez sekundy...


~~~


Och dziewczynki!


Co tu się dzieje :O Jaki rozdział hahah :D No my już dawno w czeluściach gorącej opowieści, a tu przychodzi powrót do starych rozdziałów... i co? I micha się cieszy! ;D


Mamy nadzieję, że czytanie przynosi Wam tyle radości ile nam powrót do Tego :) Na nowo możemy powrócić do początku pięknie rozkwitającej miłości Ane i Gregora oraz walki o swoje szczęście Madlen i Thomasa... Szczerze jesteśmy wzruszone... Powrót po kilku latach do tej opowieści to najlepsze co mogłyśmy zrobić... Świeże spojrzenie i przede wszystkim doświadczenie i dojrzałość. Czekajcie wytrwale, a Same się przekonacie :)


Dziękujemy serdecznie za motywację w postaci komentarzy oraz odwiedzin :) To naprawdę budujące. Napędzacie nas do ciągłego działania. A my... nie zawiedziemy Was!
Kochamy szczerze :*
Do następnego :*


Ania&Madziusa

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :D najpierw upierdliwa obecność Kristie, ale romantyczna końcówka wynagradza wszystko. Rewelacyjnie opisujecie uczucia, dzięki temu wyobraźnia uruchamia się sama.
    Fajnie jest wrócić do początków tej historii kiedy to Gregor powoli przełamuje kolejne barier z Ane, a między Leną i Thomasem coś zaczyna się dziać, choć oboje zdają sobie sprawę z otaczających ich przeszkód.
    Z jednej strony nie mogę się doczekać rozdziałów, które teraz powstają, ale z drugiej cieszę się, że znowu odżywa historia całej czwórki.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Skokomaniaczka22 kwietnia 2016 14:23

    Jestem :)
    Haha rozdział jak najbardziej na tak! W ogóle to rozbawiła mnie sytuacja z dziewczynami pod łóżkiem! Hahaha.. :D
    Te to mają pomysły.. naprawdę świetnie sie dobrały!
    Kristie.. ych! Jaka zazdrość, no nie mogę.. to jakaś obsesja czy jak?
    Gregor i Ana.. para, które według mnie i tak wygrywa każdy rozdział :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej:*
    Bardzo przepraszam za opóźnienie, ale miałam masę roboty i zero czasu...
    Rozdziały nadrobione i muszę przyznać, że znowu mnie pozytywnie zaskoczyłyście! Całkowicie zgadzam się z poprzedniczką - dziewczyny tworzą niezły team :D
    No i Gregor i Ane - moi ulubieńcy - o nich mogłabym czytać godzinami :*
    Przepraszam, że tak krótko i tylko jeden komentarz, postaram się poprawić :*
    Buziaki
    Verity

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem Wam, dziewczęta, że świetnie dobieracie nagłówki postów. Ostatnio pamiętam, że się nad jednym zachwycałam, a nad tym tutaj - mam ochotę go gdzieś zapisać. :D
    Relacje Any i Grega - one cieszą oko, naprawdę! <3 Świetnie opisane i oddane uczucia, można się wczuć i wciągnąć,a o to chodzi najbardziej, prawda? :)
    Także kawał dobrej, solidnej roboty! ;*
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :-)
    Rozdział jak i całe opowiadanie przecudne, boskie...
    Fajnie, że tak dobrze układa się pomiędzy Aną a Gregorem. Mam nadzieje, że dziewczyna da mu szansę i będą ze sobą...
    Cieszę się, że w końcu coś zaczęło się dziać między Leną a Thomsaem i trochę żałuje, że nie doszło do tego pocałunku. Liczę, że wkrótce do chłopaka dotrze, że Madlen mówiła o nim i postanowi zerwać z Kristie oraz zawalczyć o serce przyjaciółki siostry...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Melduję się!
    No, kochane, czy ja będę mogła kiedyś ponarzekać? Bo jak na razie nie mam ku temu absolutnie żadnych przesłanek :D Świetny rozdział! No i jaki długi *.* Nadal nie mogę się nadziwić, bo u mnie tego typu długości to istna katorga, żeby coś naskrobać...
    Miło, że między Gregorem a Aną wszystko gra jak w dobrze nastrojonej orkiestrze. Oby dziewczyna dała mu szansę, bo mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. A zresztą, czy można ich nie lubić? :) Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób opisujecie ich relacje.
    Między Leną a Thomasem chyba też coś drgnęło.
    Czekam na kolejne, weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Czesc! Dzięki za zaproszenie, muszę koniecznie nadrobić rozdziały!

    Dodaje blog do polecanych ;)

    OdpowiedzUsuń