środa, 4 maja 2016

11. Rywalizacji ciąg dalszy!

Kolejny dzień, na który skoczkowie czekali od bardzo dawna w końcu nastał. Dziś 28 listopada (piątek) miały odbyć się pierwsze zawody. Konkurs Ane, na którym miała zdobyć pierwsze punkty i drużynówka chłopców, którzy od samego rana rozgrzewali i motywowali do walki o oczywiście pierwsze miejsce. Niestety warunki, a raczej pogoda od wczesnych godzin porannych nie należały do najlepszych. Od rana wiał wiatr i sypał śnieg. Skoczkowie obawiali się, że może im to pokrzyżować szyki jak i doprowadzić do anulowania dzisiejszych konkursów. Swymi obawami dzielili się z dziewczynami przy śniadaniu.
- Nie martwcie się, na pewno wiatr będzie wam tylko sprzyjał. Trzymam kciuki i lecę... zobaczymy się na konkursie Ane. - zapowiedział Lena, która znów wybierała się na lód.
Cmoknęła przyjaciółkę i miała już wyjść, kiedy usłyszała głoś Koffiego.
- Ej, a my to co? Patyki?
- Eee... nie rozumiem o co ci chodzi...
- Dlaczego ty na pożegnanie zawsze całujesz tylko Ane?
- Bo tobie Kofi jeden już wystarczy. - odpowiedziała i aby uniknąć większego pytania szybko uciekła słysząc za sobą głos Thomasa.
- Jak to "jeden ci wystarczy"?
- Wiesz Morgi... tak to jest kiedy się ludzie kochają... - powiedział Kofler, ale Lena już tego nie usłyszała.
Zdenerwowana Ana kopnęła bruneta w kostkę, a Morgen zdenerwowany spiorunował go wzrokiem.


Po jakichś 10 min. Lena znalazła się już pod halą. Dobrze znała już drogę, więc nie miała problemów z dotarciem. Weszła do szatni i widząc pustki, zaczęła się przebierać. Dziś był bardzo ważny dla niej dzień. Miała za zadanie ułożyć krótki układ wraz z Jane i co chwila go wyglądała. Kiedy chłopak przyszedł jako następny szybko się przebrał i ruszyli na lód, który po kilku minutach zaczął gościć innych łyżwiarzy. Potem pojawiła się Susanna i rozpoczęła rozgrzewkę. Po rozgrzewce każdy wziął się za swoje zadania. Madlen wraz z Jane ciężko pracowali całą godzinę przez co jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli. Kiedy wszyscy skończyli pozostało czekać tylko na swoją kolej. Niestety ani ona ani on nie należeli do osób zbyt cierpliwych i przez 40 min. denerwowali się jak przed mistrzowską jazdą. Kiedy przyszła ich kolej, trzymając się za ręce ruszyli na lód. Zatrzymali się w umówionej pozie. Madlen pochylała się do przodu, a Jane trzymając ją za dłonie prawie na niej leżał. Muzyka się włączyła, a oni zaczęli wirować po lodowisku zachwycając swym talentem wszystkich do koła. Pokazywali szereg bardzo skomplikowanych ruchów. Najpierw Spirale, potem Mondo i pistolet i znów spirale. Po tym rozpoczęli rundkę kilku trudnych skoków, mianowicie: Toeloop, Axel i Lutz. Przy końcu pokazali kilka pięknych piruetów i kończąc występ, Jane wyrzucił Len w powietrze, a dziewczyna wykonała potrójnego Rittbergera. Ustała go i aż krzyknęła uszczęśliwiona, gdyż tego skoku bała się najbardziej. Wszyscy zaczęli bić brawa, a ona z wielkim bananem na twarzy podjechała do chłopaka i rzuciła mu się na szyję. Susanna ogłosiła, że to oni są dzisiejszymi zwycięzcami i trening się zakończył. Poinformowała, że jutro mają tylko warsztaty o 18 i wypuściła ich do szatni. Kiedy blondynka w towarzystwie Jane wychodziła z sali usłyszała nagle wołanie trenerki.
- Madlen, Jane zaczekajcie...
- Tak? Co się stało?
- Chciałabym abyście jutro razem zatańczyli.
- Nie ma sprawy. - odrzekł Jane.
- Ale to nie wszystko... we wtorek jest tu konkurs... i chciałabym abyście wystartowali razem w parze... ja wiem, że jeździcie solo, ale po waszym dzisiejszym występie... no byłam zachwycona. Oczywiście indywidualnie też pojedziecie, ale chciałabym pokazać was innym.
- Co ty na to Madlen?
- Noo... jak wiecie jestem zależna od austriackiej kadry skoczków narciarskich i dlatego jutro dam wam odpowiedź. - orzekła Lena i pożegnawszy się z nimi ruszyła szybkim krokiem ku Ruce.


U innych.


Ana zaczęła się pakować. Dziś czekał ją kolejny dzień, kolejny dzień nowych wyzwań, a co się z tym wiązało rozpoczęcie nowego sezonu. Cel miała tylko jeden, znokautować rywalki i jeśli dane będzie zatrzymać koszulkę liderki do końca. Oczywiście jak każdy sportowiec starała liczyć się z porażką, ale uznała, że za wiele wkładu w przygotowania włożyli z Austriakami by sezon spełzł na niczym. Do pokoju przyszedł Gregor z Thomasem.
- Gotowa już? - Spytali niemal jednocześnie.
W odpowiedzi uzyskali uśmiechniętą twarz blondynki, biorącej sprzęt na plecy.
- Gotowa jak nigdy. – potwierdziła, po czym wyszli na dwór.
Dziś wiatr bardzo kręcił. Zawody nie zapowiadały się na równym poziomie co bardzo denerwowało blondynkę. W tym roku stawiano ją i Anette na faworytki sezonu. Postanowiła przestać się przejmować rywalką. Kochała ten sport i nade wszystko dać z siebie wszystko. Tylko to sprawiało jej największą radość.
- Jak się czujesz siostro? - Zaśmiał się Thomas.
- Jak na fest braciszku. - Zaśmiała się Ana
- Będziemy trzymać kciuki. - Powiedzieli będący pod skocznią zawodnicy teamu męskiego.
Lena na serii próbnej jeszcze trenowała. Dopiero w czasie konkursu miała się pojawić. Blondynkę bardzo cieszyło, że ma takich wspaniałych przyjaciół. Dawali jej wsparcie co było bardzo istotne. Jeden z ważniejszych sezonów dla niej i dla brata. W pełni skupiona Ana wsiadła do windy gdzie siedziała już jej największa rywalka Anette. Norweżka nie omieszkała rzucić kolejnych docinków w stronę blondynki, jednak ta niczym głucha zamknęła się w sobie. Liczyło się tu i teraz, wyciszenie i pełna koncentracja na serii próbnej, a potem na konkursie. Dosyć długo przystało jej czekać na oddanie pierwszego skoku w tym dniu. Usłyszała swoje nazwisko. Mogła opuścić budkę, w której dominował duch rywalizacji. Przypięła narty, sprawdzając po raz ostatni czy wszystko pasuje oddała się powietrzu. Warunki były dość niesprzyjające od rana, jednak dla Ane nie stanowiło to większej przeszkody. Sunęła w dół z niesamowitą gracją. Mocne wybicie i już nie było jej widać. Z dołu słychać było tylko szumy ludzi, nawołujących swoich liderów fińskich skoczków. Przez jakiś czas sunęła w powietrzu. Wylądowała niezbyt precyzyjnie bez telemarku, a narta przypięta do prawej nogi odpięła się. Wywaliła się tuż przed samą linią...
- Fuck! Cóż za cholerne wiązanie! - Zaczęła się irytować blondynka.
Po chwili był już przy niej organizator i pytał czy jest wszystko w porządku. Podniosła się i ruszyła w stronę bramki gdzie czekał na nią brat.
- Jesteś cała? - Pytał będący w szoku Thomas.
- A jak myślisz? - Zaśmiała się z ironią blondynka.
Ileż można było przeżywać głupią wywrotkę spowodowaną odpięciem się więzadła...
- Przepraszam Thom, wiem że się martwisz, ale jeszcze mną za mocne emocję targają... - Powiedziała już nieco spokojniejsza zawodniczka.
- Może powinnaś sobie odpuścić te zawody wiesz jak znów się odepnie sprzęt? - Zaczął zastanawiać się Thomas.
- Ty chyba zwariowałeś... To tak jakby powiedzieć mi, że nie mogę już nigdy nart przypiąć. Nie braciszku. Będę startować ba i nic nie stanie na przeszkodzie bym zdobyła minimum miejsce na podium! - Czuła się pewniej blondynka.
- No fakt nic tak lepiej nie motywuje jak upadek. - Zaśmiał się Thomas, po czym przytulił siostrę i pozwolił udać jej się ponownie na szczyt Ruki.
- Wszystko gra? - pytał lekko zaniepokojony Greg.
- Gra, gra, nawet bardzo gra. - Uśmiechnął się w stronę kolegi brat blondynki, po czym oboje zajęli miejsce na trybunie by delektować się widokiem już nie serii próbnej, a samego konkursu.
- Ana!? Co z Ane? Gdzie ona jest?! Pojechała do szpitala?! - na trybuny tuż przed chłopakami wbiegła zduszana Lena mająca łzy w oczach.
- Lena uspokój się... - zaczął Thomas, który próbował złapać ją za łokieć, ale dziewczyna szybko zabrała rękę i nawet na niego nie spojrzała.
- Greg co się stało!?
- Lena usiądź najpierw... nic jej nie jest.
- Jak nie! Widziałam jak się wywaliła. Jak wyrżnęła orła na zeskoku! Gdzie ona jest?
- Madlen! Zaliczyła tylko wywrotkę… niegroźną. Nic jej się nie stało i teraz poszła na górę aby oddać skok konkursowy. - odpowiedział spokojnie Gregor i siłą usadowił dziewczynę na ławce.
- Co? Poszła dalej skakać... pewnie jest w szoku. Nie powinna. Pozwoliliście na to?!
- A myślisz, że by to coś dało... Znasz Ane.
- No tak... ehh... wariatka! Takiego mi stracha napędziła, że jak tylko tu wróci to ją własnymi rakami pobije. - powiedziała zła blondynka, ale uspokojona rozsiadła się między chłopakami.
Nana jeszcze z większą determinacją pojechała na górę. Wiedziała co ją teraz czeka. Weszła do budki zajmując swoje stałe miejsce przy koleżankach z reprezentacji. Daniela wzięła położyła jej rękę na ramieniu, na co blondynka odpowiedziała uśmiechem. Do budki weszła również Anette patrząc ze śmiechem na Ane jakby miała ochotę znów jej dopiec. Blondynka nie dała jej tej satysfakcji. Po raz kolejny wyszła na dwór by się rozgrzać przed oddaniem pierwszego skoku. Usłyszała tylko z dołu głos, który komentował wydarzenia na skoczni.
- 135 m Urlike Graesler. Reprezentantka Niemiec obejmuje prowadzenie.
Blondynka uśmiechnęła się mimowolnie. Wzięła na dół i podążyła w stronę belki startowej, gdyż sama miała niedługo oddawać swój konkursowy skok. Wiedziała, że pokonanie Niemki nie będzie proste. Uspokoiła się i dwukrotnie sprawdziła sprzęt. Na znak Alexa ruszyła ku dołowi. W locie wyobrażała sobie wiele pięknych rzeczy. Nastał czas na realizację celu nr.5 z zeszłej nocy. Sunęła po skoczni bardzo dynamicznie. Wysoko nad ziemią spojrzała przed siebie. Skoczyła bardzo daleko, czuła to zatrzymując się z nienagannym tym razem telemarkiem.
- 135,5 m Ana Morgenstern reprezentantka Austrii.
Blondynka podskoczyła z radości na nartach. Teraz tylko czekała na wynik, czy uda się jej zmienić obecną liderkę na prowadzeniu. Pojawiło się miejsce oznajmujące, że na ten czas obejmuje prowadzenie. Bardzo szczęśliwa zdjęła kask i podążyła ku bramce machając radośnie do kamery, która była obecnie na nią skierowana.
- Byłaś obłędna siostra! - Zachwycał się Morgi.
- Dzięki braciszku. - Powiedziała całując go w policzek.
- Masz szczęście, że teraz dobrze skoczyłaś, bo bym ci wlała za tę wywrotkę na próbnej. - Zaśmiała się Lena.
- Więc jednak widziałaś? - Zaśmiała się Ana patrząc radośnie w stronę przyjaciółki.
- No jak mogło być inaczej skoro obiecałam ci, że będę.
Znów wymieniła się radosnymi spojrzeniami z przyjaciółmi blondynka i zajęła miejsce, w którym stała obecna liderka Urlike.
- Oddałaś bardzo dobry technicznie skok. - Gratulowała jej bardziej doświadczona Niemka.
- Dziękuje. - Powiedziała szczęśliwa Austriaczka, spoglądając na sytuację na skoczni.
Po niej bowiem miało jeszcze skakać 4 zawodniczki. Po pierwszej serii zajmowała 3 miejsce. Była szczęśliwa choć z małym niedosytem podchodziła do 2 serii. Czuła, że żeby osiągnąć szczyt i stanąć na najwyższym stopniu podium musi skoczyć bardzo daleko. Tak też sobie planowała. Na ten czas jednak oddawała się radości z przyjaciółmi.
- Kocham to jak boga kocham. - Śmiała się Ana
- A my kochamy Ciebie. - Zaśmiali się przyjaciele.
- To będzie wielki dzień zobaczycie... - Udawała wróżkę starsza.
- O najwyższa czarodziejko cóż nam przepowiesz? - Nie mogli opanować śmiechu chłopacy austriackiego teamu.
- Że to będzie wielki dzień dla Austrii! - oni znów nie mogli się pohamować.
- No ja myślę, że wy mi wstydu nie przyniesiecie. - Powiedziała z radością młodsza.
- Tak jest pani kapitan. - Powtórował jej Mascht.
- Bez takich jaj mi tutaj Martin, bo zaraz pompeczki będziesz sadził! - Zaśmiała się Lena.
- No to wybaczcie moi drodzy, ale mimo wszystko na mnie już pora... Chyba. - Zaśmiała się Ana i wzięła swój sprzęt.
- Powodzenia! - Życzyła jej cała grupa wiernych przyjaciół.
- Dziękuje. - Uśmiechnęła się i ponownie mogła dążyć do zdobycia szczytu pięknej skoczni.
Stawiła sobie cel - być na podium po dzisiejszych zawodach. Coś więcej? Możliwe, ale to już przy skromnej ilości szczęścia i może trochę talentu. Nie spodziewała się wygórowanych rzeczy. Jej celem na teraz było oddanie równego drugiego skoku. W budce pozostała najlepsza trzydziestka pań, które czekały na oddanie skoku. Nie rozpoczęła się ona zgodnie z planem, gdyż warunki uległy małemu pogorszeniu. Ana zaczęła się trochę denerwować. Po 5 minutach postanowiono mimo wszystko zaryzykować i rozpocząć. Teraz można było na spokojnie przemyśleć wszystko. Blondynka zajęła miejsce tradycyjnie wśród swoich i oczekiwała, gdyż skakała jako jedna z ostatnich. W finale obok niej była jeszcze Daniela. Po tymczasowych przerwach zaczęto przeprowadzać dynamicznie konkurs. Zawodniczki czekało nie lada wyzwanie. Bardzo szybkie oddawanie skoku, danie z siebie wszystkiego co najlepsze, a do tego odrobina szczęścia. Wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie tak, że nawet faworytki traciły dystans. Ana udała się na dwór by przeczekać do swojego skoku. Nie miała zbytnio korzystnych warunków. Ostatnia piątka miała skakać przy lekkim bocznym wietrze w plecy. Blondynka powiedziała sobie tylko.
- Daj z siebie wszystko.
I zajęła miejsce na belce startowej. Aby objąć prowadzenie musiała skoczyć w obecnych warunkach około 128 m oczywiście dobrze stylowo. Alex machnął chorągiewką, teraz wszystko zależało już od niej samej. Zjechała i wybiła się bardzo mocno. Pozostała walka o odległość. Rozłożyła się na nartach jak najlepiej potrafiła i ciągnęła w dół... Wylądowała klasycznie z telemarkiem, to był dobry skok zgodnie z planem ładnie stylowo. Nastał czas by poczekać na odległość...
- 133 m Ana Morgenstern. - Wyczytał speaker.
Blondynka nie mogła uwierzyć. Udało jej się skoczyć bardzo dobrze mimo trudnych warunków. Bardzo szybko udała się do grupy przyjaciół, którzy byli bardzo szczęśliwi z wyczynu młodej skoczkini. Teraz twarze wszystkich w tym liderki Ane obrócone były na skocznie. Zostały już tylko dwie zawodniczki, Anette oraz Lindsay, które tak jak w poprzednim sezonie stanowiły największe rywalki Ane.
- Lindsay Van 130 m! Ana Morgenstern wciąż na prowadzeniu! - Komentował dziennikarz.
Ana wraz z Lena piszczały ze szczęścia. Blondynka miała już pewne 2 miejsce. Teraz został ostatni najważniejszy skok. Od Norweżki zależało teraz bardzo wiele. Ana gwałtownie ścisnęła pięści. Czuła, że wygrana jest blisko, ale nigdy nie lekceważyła Anette.
- 127,5 m Anette Sagen! - zameldował komentator, który dodał.  - To może nie starczyć na podium.
Ana z Leną zaczęła skakać z radości. Chłopacy zaczęli składać gratulację blondynce z okazji tryumfu w pierwszym konkursie. Anette podeszła do blondynki i po raz pierwszy zachowała odrobinę godności. Ana mogła nałożyć upragnioną żółtą koszulkę lidera generalnej klasyfikacji. Obok niej stali już organizatorzy, którzy sprawdzali czy wszystko jest zachowane zgodnie z zasadami. Mowa tu o odpowiedniej długości nart i plombach na kombinezonie. Wszystko było w porządku, nie było więc żadnych przeciw wskazań by udała się odebrać nagrodę za swoje pierwsze miejsce i cieszyć się chwilą. Wraz z przyjaciółmi podążyła w stronę podium. Dzień dzisiejszy z pewnością na długo zapięta. Już jako liderka miała wystartować w następnym konkursie.
- 3 miejsce Graessler Ulrike Niemcy.
Urlike mogła cieszyć się z kolejnego podium w swej karierze.
- 2 miejsce Lindsay Van Reprezentantka Usa. - Po raz kolejny zapowiedział speaker.
- 1 Miejsce reprezentantka Austrii Ana Morgenstern.
Blondynka wskoczyła radośnie na podium. Teraz mogła cieszyć się z osiągnięcia pierwszego sukcesu w tym sezonie. Każda z zawodniczek otrzymała swój bukiet kwiatów oraz puchary. Ana ucałowała trofeum i uniosła je do góry. Teraz zagrano hymn jej ukochanego kraju. Blondynka mało nie zaczęła płakać z radości. Wiele osiągnęła dzięki przyjaciołom. Bez ich wsparcia niewiele rzeczy byłoby możliwe. Do Austriaczki dołączyły pozostałe zawodniczki z podium. Teraz czekała je mała sesja.
Na dole panowała radosna atmosfera. Ana wygrała pierwszy konkurs, a warunki na skoczni nieco się poprawiły. Śnieg padał, ale to nie stanowiło jakiejś przeszkody. Chłopcy zmotywowani zwycięstwem przyjaciółki zdecydowani byli na powtórzenie sukcesu tylko w drużynie. Zanim jednak mieli stanąć do rywalizacji drużynowej mieli przebrnąć przez serie próbną. Wytypowana czwórka przez Alexa podążyła w stronę budek by wszystko przygotować. Po tej czynności mogli się udać do windy prowadzącej na Rukę.
- No to czas na dobre się rozkręcić. - Uśmiechał się Thomas na myśl o nowym sezonie.
- Faktycznie, czeka nas niezły dosyć ciężki sezon. - Na ten fakt zwrócił uwagę Gregor.
- Mhm dużo wyzwań czeka na nas w tym roku. Sam puchar świata to nie wszystko, są też mistrzostwa świata. - Potwierdził Wuff.
Nie mieli zbyt wiele okazji by obgadać zbliżający się sezon, gdyż nadszedł czas próbnej serii. W konkursie miało stanąć tylko 9 ekip co obniżało trochę rangę, jednak niezmiennie od kilku lat Austria była największym pewniakiem. Po skokach 8 skoczków nadszedł czas na skoki liderów pucharu narodów. Jako pierwszemu z nierównym wiatrem miał się zmagać Loitzl. Osiągnął bardzo dobry rezultat w postaci skoku 134 m dałoby im 1 miejsce. Teraz czwórka tj. Lena, Ana, Koffi i Wuff obserwowali wyczyny pozostałych. Wiatr znów zaczął płatać figle na skoczni Ruka. Jako 2 z Austriaków skakał Martin. Oddał bardzo podobny stylowo skok do Wuffa - 127.5 m co dałoby Austrii 2 miejsce tuż za gospodarzami skoczni finami. Teraz pozostało na skoczni tylko 2 skoczków gospodarzy i Austriaków. Najpierw skakał Harri Olli, który oddał bardzo dobry skok 137 m oznaczało, że Greg musi skoczyć bardzo daleko.
- Całe szczęście, że to nie konkurs, bo by musiał mocno polecieć... - Komentował z dołu Koch.
- A mi się wydaje, że stać by go było na dobry skok przy tych warunkach... - Powiedziała Ana, która spotkała się z dziwnymi spojrzeniami kolegów z drużyny. - No co tak patrzycie, po prostu myślę, że miałby na to szanse... - Zaczęła się tłumaczyć Ana na co Lena się zaśmiała.
- 133 m - wyczytał speaker.
- Widzicie, mówiłam, że nie będzie tak źle. - Uśmiechnęła się Ana jakby los uratował jej skórę z dalszych tłumaczeń.
Jako ostatni mieli skakać Hautamaeki, Jacobsen i Thomas. Ana z Leną odruchowo zacisnęły kciuki patrząc w górę. Matti jednak nie poleciał za daleko co sprawiło nie lada radość dziewczętom, gdyż gdyby konkurs odbył się teraz to do wygrania Austrii byłby potrzebny skok na odległość mniej więcej 127 m.
- To spokojnie byłoby w naszym zasięgu. - Zaśmiali się chłopcy i oczekiwali skoku Thomasa.
Lider nie zawiódł. 137.5 m dałoby pierwsze miejsce kadrze i to z ogromną przewagą punktową.
- No jesteśmy z was dumne! - Wypowiedziała się Ana w imieniu swoim i Leny.
- Chyba jesteśmy dumni... - Sprostował Koffi, po czym dziewczyny zaczęły się śmiać z głupiego błędu Ane.
- No to zmykajcie skakać i wygrywać. - Życzyły powodzenia blondynki chłopakom.
Po wygranym konkursie Ane i udanej serii próbnej chłopaków przyszedł czas na konkurs drużynowy. Jak rano tak też teraz warunki były bardzo zmienne i często płatały figle. Konkurs pań chociaż się odbył, to skoczkinie miały trudności w wiatrem i padającym śniegiem. Skoki mężczyzn w serii próbnej też udało się odbyć cudem. Alex wystawił w drużynie oczywiście Thomasa, Gregora, który od razu był rzucony na głęboką wodę, Loitzla i Martina. Andreas musiał pogodzić się z faktem, że dzisiejszą konkurencje obejrzy z trybun w towarzystwie dziewcząt.
- No to wy lećcie, a my trzymamy kciukasy. - oznajmiła Lena patrząc na przygotowujących się chłopców.
-Taa i nastraszymy trochę Norwegów i Finów, bo myślę, że to oni mogą sprawować największą trudność. - dodała Ana.
Chłopcy się zaśmiali i machając, udali się w stronę domków skoczków. A dziewczyny wraz z Andim zaczęli rozmawiać i obstawiać kto będzie zaraz za Austriakami. Zgodnie stwierdzili, że jak wcześniej wspomniała Ana, największa konkurencją mogą być Norwedzy i Finowie, ale mogą być nimi także Niemcy. Po chwili komentator zapowiedział pierwszego skoczka, a był nim Ukrainiec Veredyuk Volodymyr, więc rozpoczęła się pierwsza seria i pierwsza grupa. To w niej miał skakać Wolfi, oczywiście jako ostatni. Skoczył 128 m i Austria objęła prowadzenie. Wuff przyjął gratulacje od dziewczyn i Kofiego i ponownie ruszył na górę. Warunki nadal nie były sprzyjające i przerwa między grupą pierwszą, a drugą trwała dość długo. Dziewczyny czuły, że może być ciężko z dokończeniem nawet tej pierwszej serii. W końcu się doczekały, rozpoczynał ją Boshchuk Voladymyr, a kończył Martin, któremu wiatr pokrzyżował szyki i doskoczył tylko do 125 m. W tej grupie najdalej skoczył Kalle Keituri, który uzyskał 129, 5 m, ale Finowie nie odebrali prowadzenia Austrii. Smutny Mascht podszedł do dziewczyn ze smutkiem na buzi.
- Mascht nie łam się... to przez ten wiatr. - próbowała go pocieszyć Lena.
- Widzisz, że warunki nie są sprawiedliwe... Kalle pewnie miał wiatr z przodu... nie przejmuj się. - Ana poklepała przyjaciela po ramieniu.
Między turami ponownie odbyła się dłuższa przerwa. Tym razem miał skakać Greg i Lena obserwowała Ane, która z nerwów zaciskała kciuki jak mogła najmocniej. W końcu usłyszeli zapowiedź kolejnego Ukraińca. Dziewczyny z zapartym tchem czekały na skok Gregora. Udało mu się skoczyć 131 m, ale niestety Harri Olli, który osiągnął 128 m wyprowadził Finlandię na prowadzenie. Zdenerwowany Greg usiadł zły obok dziewczyn.
- Kurwa! Mogłem polecieć dalej...
- Nie mogłeś... naprawdę uwierz mi w tych warunkach nie mogłeś. Po drugie i tak spisałeś się na medal. Teraz wszystko w rękach Thomasa. - powiedziała starsza blondynka obejmując szatyna ramieniem.
Lena spojrzała w górę. Mimowolnie ścisnęła mocniej dłonie. Chciała aby Tom skoczył daleko, ale równie dobrze bardzo się o niego bała. Wiatr był zmienny i mógł tak samo narobić szkód co i pomóc mu osiągnąć odpowiednią liczbę metrów. Na samą myśl, że mogłoby się coś stać zadrżała. Kofler siedzący obok niej mylnie odebrał ruch i przytulił ją do siebie. Ta zaskoczona tylko pytająco na niego spojrzała, ale czując rozpościerające się ciepło wokół głowy i ramion poddała się i pozwoliła mu się obejmować. Kiedy Greg ich opuścił komentator znów wznowił konkurs. Wyczytał kolejnego, ostatniego Ukraińca z czwartej grupy i po chwili jeden za drugim szybowali aby lecieć jak najdalej. Po skoku Neumaera Michaela - 135, 5 m okazało się, że wiatr zmienił kierunek. To była szansa dla Thomaa, ale on skakał dopiero jako trzeci po Hautamaekim i Jacobsenie.
- Coś czuję, że Niemcy będą się również liczyć na podium... - zauważył Kofler.
- Kuźwa! Głupi Matti! 140 m! - zdenerwowała się Lena widząc gdzie lądował Fin.
- No to teraz Tom musiałby skoczyć powyżej 140... - odezwała się Ana, a Lena na sam dźwięk tej wielkiej liczby zadrżała.
Komentator wyczytał nazwisko Jacobsena, po czym chłopak za chwilę znalazł się w powietrzu. Dziewczyny teraz ściskając sobie nawzajem dłonie błagały aby nie doskoczył 130 metra... nie udało się. Anders osiągnął 132, 5 m. Blondynki spojrzały po sobie natychmiast z przestraszonymi minami, ale okazało się, że Norwedzy są za Finami, a nawet Niemcami i Rosją. Padło nazwisko Morgenstern. Lenie zrobiło się słabo. Spojrzała w górę... nie minęło kilka sekund, a Thomas pojawił się na niebie. Jak ptak leciał i leciał. Dziewczyna patrzyła jak zaczarowana. Prosiła w duchu żeby nic mu się nie stało... Ane spojrzała na Lene, która miała cierpienie wymalowane na twarzy. Po chwili narty blondyna dotknęły ziemi i po wylądowaniu uniósł dłoń w geście zadowolenia. Dziewczyny pisnęły ze szczęścia i rzuciły się sobie w ramiona.
- Thomas Morgentsren 136, 5 metra, ale czy to wystarczy? - usłyszały głos komentatora.
Okazało się, że Austria jest tuz za finami ze stratą 5,7 punktu. Wielka szkoda, ale i tak dobre miejsce. Kiedy Thomas pojawił się w zasięgu wzroku obydwie wraz z Koffim podeszły aby pogratulować mu udanego skoku.
- Brawo brat! - zaśmiała się Ana i poklepała Thomasa po ramieniu.
- Dziękuje, ale to i tak nie wystarczyło... - odpowiedział patrząc na Lene.
- Oj przestań... skoczyłeś tyle ile mogłeś. Nie przejmuj się... - starała się Ane pocieszyć brata.
- Mogłem więcej... - powiedział spuszczając głowę.
Lena widząc jego minę miała ochotę go dotknąć, coś powiedzieć, ale zrezygnowała. W końcu od wczoraj się do niego nie odezwała. Spojrzała tylko na przyjaciółkę.
- Dałeś z siebie wszystko...
- Ale nie wystarczająco...
- Ehh Morgi… ty to jak zawsze masz wygórowane ambicje... - Kofler poklepał go po ramieniu.
I w tym momencie usłyszeli komentatora, który informował wszystkich o zakończeniu dzisiejszego konkursu drużynowego z powodu złych warunków.
- Czyli na miejsce pierwsze nie mamy już szans... Dobra poczekajmy na chłopaków. - odrzekł blondyn i założył kurtkę.
Nie musieli na nich długo czekać. We trzech po kilku minutach wstawili się przy Morgenie i przybili piątki.
- Brawo chłopcy. - pochwaliła ich Lena i wszyscy ruszyli w kierunku podium, które czekała na trzy najlepsze teamy.
Nagle ktoś zaszedł im drogę.
- Gratulacje... - odezwał się Harri Olli i podał dłoń Wolfiemu.
Obydwie grupy podały sobie ręce i ruszyli ku podium. Spiker począł wyczytywać wszystkie nazwiska począwszy od trzeciego miejsca: Schmitt, Neumayer, Uhrmann i Schoft. Niemieccy koledzy roześmiani, mając swoje narty w dłoniach wskoczyli na najniższe podium z 497, 1 punktu. Potem Auty, ale ich nie trzeba wymieniać. Chłopcy szczęśliwi zajęli miejsce drugie z 534, 3 punktami. I na samym końcu Finowie: Olli, Hautamaeki, Larinto i Keiturii. Ze 540, 1 pkt. zajęli pierwsze miejsce. Każdy dostał nagrodę, odśpiewano hymn i zaczęły się zdjęcia. Kiedy chłopcy wrócili, dziewczyny wyściskały ich (Lena miała opory co do Thomasa, ale no przecież nie mogła go opuścić) i wszyscy ruszyli aby odpocząć. Kiedy dotarli do hotelu, każdy zmęczony całym dniem jak wczoraj rzucił się na łóżko. Dziś Ana pozwoliła jednak Lenie poleżeć dłużej, ale kolacja czekała już na nich na dole. Było już po 19 kiedy dziewczyny się wykąpały i zeszły na dół. W korytarzu spotkali wesołych Autów, którzy tak jak one szli na kolacyjkę.
- A wy gdzie? - zapytał Koffi.
- Jak gdzie... na randkę. - zaśmiała się Ane.
- Z nami oczywiście? – zapytał się Gregor.
- A z  kim by innym? – zapytała Lena i wraz z Ane ruszyły dalej.
Po chwili wszyscy znaleźli się przy swoim ulubionym stole. Tym razem podeszła kelnerka, każdy coś zamówił wraz z szampanem, bo dziś było oblewać o wiele więcej niż wczoraj.
- Wiecie… chciałam z wami o czymś porozmawiać… - zaczęła nagle Madlen.
Wszyscy spojrzeli w jej kierunku.
- Mam jutro warsztaty z dzieciakami i chciałabym was wszystkich na nie zaprosić, bo pierwszy raz zatańczę przed publicznością w parze…
- W parze? Jak to w parze? Myślałem, że jesteś solistką. – zaintrygował się Martin.
- Jestem, alee… wraz z Jane chcemy… znaczy Susanna nas poprosiła abyśmy razem zatańczyli… bardzo będę potrzebowała waszego wsparcia… i chciałabym abyście wszyscy przyszli.
- Zaraz, zaraz…. – zaczął nagle Koffi.
- Kto to jest Jane? – wypalił z grubej rury Thomas.
- Ahonen czy co? – zaśmiał się Wuff.
- Nie młotki! Partner Madlen… z którym będzie tańczyła jutro. – powiedziała Ana.
- Partner? – dopytywał się Morgi.
- Który będzie cię w tańcu przytulał itp. Itd.? – zapytał Kofler.
- Tak. – odpowiedziała beznamiętnie Lena, ale w duszy bardzo się cieszyła, że są o nią zazdrośni.
- Ja z chęcią przyjdę. – cmoknęła blondynka Lene w policzek.
- My wszyscy przyjdziemy. – zarządził Alex. – A o której?
- O 18. – powiedziała. – Ale to nie wszystko i teraz zgłaszam się z pytaniem do pana trenera… Mianowicie chodzi mi o to czy moglibyśmy zostać w Kussamo do wtorku?
- Oczywiście, ale jaki jest powód twojej prośby? – zapytał Pointner.
- Oczywiście Lenka ma zawody. – odgadła Ane.
- Tak… solo i w parze.
- Super! Będziemy na pewno. – uśmiechnął się trener.
- Och! Dziękuję ! – krzyknęła radosna Lena, wstała od stołu i pocałowała zaskoczonego Alexa w policzek uwieszając mu się na szyi.
Wszyscy zaskoczeni tą reakcją wybuchli śmiechem, a potem zajadali kolację. Kiedy pasibrzuchy byli zajedzeni i napici każdy poszedł w swoją stronę. Ane idąc pod rękę z Leną wpadła na genialny pomysł.
- Kochanie… co powiesz na spacer? – zapytała.
- Jasne… tylko weźmiemy kurteczki. – zaśmiała się Lena i szybko zniknęły w swoim pokoju, po czym jeszcze szybciej go opuściły i wyszły z hotelu.
Na dworze była piękna pogoda. Śnieg przestał sypać, a i wiatr ucichł. Idąc tak pod rękę, dziewczyny podziwiały piękno skoczni i miasta. Długo szły nie odzywając się ani słowem. Lena domyśliła się, że Ana chce z nią porozmawiać.
- No dobrze mów…
- Eee… jak ty mnie dobrze znasz…
- W końcu jestem twoją przyjaciółką.
- Nie możesz się tak zachowywać…
- Jak?
- Tak… unikasz go jak tylko możesz… przed czym uciekasz? Przed uczuciem?
- Ana proszę…
- Nie! To ja proszę… przestańcie się ranić nawzajem!
- Alee…
- Nie ma ale! Idziesz do niego, mówisz jaka jest sytuacja, przepraszacie się, buzi, buzi i spać.
- No przesadziłaś. – zaśmiała się Lenka.
- Ja nigdy nie przesadzam… czy ty myślisz, że ja nie widzę jak on na ciebie patrzy?
- Jak na jedzenie… jakby chciał mnie posiąść, a potem zjeść… Ana ja też to widzę… widzę jak mnie pragnie! Ale ja tak nie chcę!
- Nie chcesz żeby cię pragnął?
- Ja prane żeby się najpierw we mnie zakochał! Przejechałam się już na kilku facetach i wiem… Ane zrozum. Jeśli nie powie mi, że mnie kocha nie ma na co liczyć… to, że ja go kocham nic nie znaczy… Rozumiesz?
- Len posłuchaj… widzę jak się męczycie oboje. Uważam, że powinniście porozmawiać… i nie mów mu, że ma być z Kristie, bo on tego nie chce. Znam swojego brata i wiem jaki jest… wiem czego chce, a czego nie… Kocham cię i kocham jego i uwierz, nie pozwolę żebyście się nawzajem ranili! Może on chce za szybko… powiedz mu to… musicie ze sobą szczerze porozmawiać. To jest priorytetowa sprawa… i jeśli nic nie zrobisz w tym kierunku to ja to zrobię.
Lena zatrzymała się i spojrzała na przyjaciółkę. Ona mówiła prawdę… miała rację. Przed tym nie da się uciec… trzeba stawić czoło problemowi. Do oczu napłynęły jej łzy… Ane widząc w jakim stanie jest jej przyjaciółka mocno ją przytuliła.
- Nie mogę patrzeć jak nawzajem sprawiacie sobie ból…
- Kocham cię Ane…
- Ja ciebie też głuptasku… usiorki do góry i wracamy do hotelu.
- Dobrze… ale najpierw powiedz mi jak tam z Gregiem.
- Noo… hmmm… wspaniale, cudownie, wyśmienicie, słodkaśnie, bombastycznie, superkowo!
- Eee… widzę szykuje się romans roku.
- Romans? Jaki romans? – zaśmiała się Ane. – Wiesz Len… ja się chyba zakochałam…
- To wspaniale! – ucieszyła się Madlen i dalej rozmawiając o życiu ruszyły z powrotem w stronę hotelu.
Uśmiane, wygadane i wybojczone weszły do budynku. W pozytywnych humorach marzyły tylko o łóżku. Szybko weszły do windy i wybierając odpowiednie piętro wjechały nim zdążyły zamrugać. Głośno się śmiejąc wybyły z windy i ruszyły ku drzwiom do odpowiedniego korytarza. Nagle w oddali zauważyły dwóch przystojniaków, którzy stali przed drzwiami do ich pokoju.
- To gdzie one są? – pytał Gregor.
- Nie wiem… - westchnął Thomas.
- Kogo tak szukacie? – zapytała Ana.
- Takich dwóch ślicznotek. – odpowiedział Gregor.
Dziewczyny doszły do chłopaków. Ana stanęła naprzeciwko Grega, a Lena Morgiego.
- Nie macie kogo straszyć po nocach? – zapytała Ana.
- Mięliśmy zamiar ciebie siostra, no ale że wybyłaś… - odpowiedział blondyn cały czas patrząc na Madlen.
- Eee… Greg, mogę na chwilę? – zapytała szybko starsza i w mgnieniu oka wepchnęła szatyna do pokoju zostawiając tamtą parę na korytarzu.
Zagotowało się w Lenie. Jak mogła ją tak zostawić i to do tego z nim. Patrzyła mu cały czas w oczy, a on w nią. Lena szybko wyciągnęła rękę ku klamce, ale Morgen był szybszy. Uśmiechnął się wrednie.
- Gdzie się panienka wybiera?
- Spać… idziesz ze mną? – zapytała odważnie.
Zbiła tym blondyna z pantałyku.
- A gdzie haczyk?
- Nie ma….
Tym czasem w pokoju Ane z Gregiem podsłuchiwali pod drzwiami.
- Myślisz, że to coś da? – zapytał Greg odsuwając się od drzwi i siadając na łóżku.
- No rozmawiają czyli jest dobrze. – odrzekła Ana uśmiechając się w jego stronę.
Wolnym krokiem podeszła do chłopaka. Spojrzała mu w oczy, a on w jej. Po chwili siedziała mu już na kolanach. Gregor delikatnie zabrał kosmyk włosów z twarzy Ane dotykając jej policzka opuszkami palców. Dziewczyna objęła go za szyję, a on wplótł jedną rękę w jej miękkie włosy. Po chwili złączyli się w namiętnym pocałunku. Jego miękkie wargi muskały delikatnie usta Ane. Ona starając się wszystko oddawać coraz bardziej napierała na niego ciałem. Po niedługiej chwili leżeli na łóżku nadal się całując, ale w tym momencie nieoczekiwanie do pokoju weszli Lena z Thomasem. Ci jak oparzeni odskoczyli od siebie. Lena wybuchła śmiechem, a Thomas biorąc Grega za fraki wywalił go z pokoju Ane…
- Masz za swoje… – odpowiedziała Lena i ruszyła do łazienki zostawiając dziewczynę samą.


Następnego dnia po udanym treningu i serii próbnej chłopaków przyszedł czas na pierwsze upragnione zawody. Cały zespół wierzył w udany start skoczków. Wszystkie treningi potwierdzały, iż są bardzo dobrze przygotowani do sezonu.
- No to rozpoczynamy na dobre. - cieszył się Gregor z dzisiejszego debiutu w zawodach indywidualnych.
W stawce dziś mięliśmy zobaczyć jak zwykle 50 zawodników, a Gregor miał skakać jako jeden z pierwszych.
- Masz rację ciesz się ciesz. - Również Andiemu udzielał się dobry nastrój.
Jedynie Thomas wśród całej 6 zawodników był już skupiony. W tym roku walczył o ponowne wygranie pucharu świata, a obrona nie należała do najprostszych zadań na co wskazywały wyniki innych.
- To co czekamy na swoje kolejki. Powodzenia wszystkim. - Powiedział Markus i zaczęli oczekiwać na swoje skoki.
Na pierwszy ogień poszła młodsza kadra fińska z ekipy krajowej. Wiadomo więc, że nikt nie spodziewał się rewolucyjnych osiągnięć. Greg miał być 10 zawodnikiem, udał się więc wraz z Markusem i Bastianem na teren skoczni. Bastiemu nie udało się osiągnąć zbyt dobrego rezultatu. Skok na odległość 95 m nie napawał optymizmem ani praktycznie nie dawał nadziei na kwalifikacje do 30-tki. W końcu czekało ich jeszcze wielu uczestników konkursu. Markus uzyskał 120,5 m co dało mu objąć tymczasowe prowadzenie. Gregor po skoku na odległość 121 m wyprzedził Markusa, lecz sam szatyn nie czuł ogromnej satysfakcji z uzyskanego rezultatu. Objął prowadzenie, ale czekali na dalsze wyczyny innych. Na zmiennika również nie czekał za długo, gdyż warunki uległy stopniowej poprawie. Liderem został Andreas Kuettel po skoku na 120,5 m, ale uzyskał nieco lepszą notę za styl od Austriaka. Gregor pogratulował mu i poszedł w stronę kibicujących blondynek
- No mistrzowie bardziej się starać prosimy. - Zaśmiała się Ana.
- Eee no dobra może mogło być gorzej. - Zaśmiała się również Lena.
- A założymy się, że w 2 serii będziemy lepsi? - Spojrzał się na nie szatyn.
- No już się boje tych twoich zakładów, a że niby o co? - Zaśmiała się starsza.
- A to się jeszcze przemyśli...
Skończyli tą krótką rozmowę, gdyż nadeszła teraz seria Austriaków. Jako pierwszy z nich miał skakać Koffi. Jego skoku nie można było nazwać udanym. Jedyne 103 m przy czym sam Andi nie krył złości.
- Nie denerwuj się to wszystko przez te warunki... - Uspakajali go przyjaciele.
Faktycznie pogoda znów uległa pogorszeniu. Skoczkowie oddawali bardzo słabe skoki i nie tylko Andi padł ofiarą aury. Wśród zawodników skaczących nie wiele powyżej 100 m był np. Jacobsen, Olli czy choćby Romoren. Dalsza część Austriteam czekała ciągle na górze. Mieli nadzieję, że ten konkurs skończy się przynajmniej. Faktycznie po krótkich przerwach zaczęto puszczać następnych zawodników. Skok oddał jeszcze Martin – 120 m oraz Wuff 124,5 m. Tomas wraz z Simim zostali przytrzymani na górze. Wiało centralnie w plecy, a pozostało tylko 2 zawodników. Trzeba było kontynuować. Simon uzyskał 131 m co oczywiście dało mu prowadzenie. Oczy wszystkich jednak skupiły się na tym co było na górze. Człowiek noszący żółtą koszulkę miał oddać swój skok. Thomas był zwarty i gotowy jak widać bardzo dobrze. Wypadł najlepiej z nich wszystkich 125 m dało mu co prawda 2 miejsce ze stratą ponad 10 punktów, ale na ten czas z reprezentacji kraju był najlepszy i mógł walczyć o zwycięstwo. W drugiej serii znów nastąpiła niewielka poprawa warunków. W niej mieliśmy już zobaczyć  4 Austriaków w tym Eggiego i Grega, którzy debiutowali w zawodach najwyższej rangi. Na prowadzeniu wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Doskonały skok Bardala na 137 m pozwolił mu być pierwszym przez długi okres czasu. Z autów najszybciej miał skakać Markus. Jego skok był gorszy o 12 m. sam chłopak nie krył rozczarowania. Mogło być lepiej, ale jak na debiut zdobył juz pierwsze punkty w klasyfikacji pozwalające mu się cieszyć z osiągnięcia. Pierwsza dziesiątka musiała wytężyć siły by konkurs był ciekawy. Gregor skacząc jaki 8 zawodnik po pierwszej serii miał wyjść już na belkę startową. Szatyn sunął w powietrzu, tym razem wszystko wypaliło łącznie z telemarkiem, którego brakowało w pierwszym skoku. -133,5 m ogłosił speaker. Chłopak cieszył się bardzo. Pozwoliło mu to na zmianę Norwega na prowadzeniu i nie zapowiadało się by oddał te prowadzenie na jakiś czas. Blondynki również były pod wrażeniem skoku. Teraz na dole czekano tylko na skok Thomasa, Wuffa i Simona - lidera po 1 serii. Mascht był już na dole również udało mu się skoczyć daleko bo 128,5 m, ale jemu też nie udało się zmienić szatyna na prowadzeniu. Gregora wyprzedził dopiero Wolfi 130 m przy doskonałej prezencji Loitzla w locie było czymś. O 1 punkt wyprzedził Grega.
- Gratuluje. - Uśmiechnął się, po czym wraz z nowym liderem oglądali końcówkę konkursu.
Na belce czekał już Thomas. 126 m nie dało mu prowadzenia, nawet 2 miejsca. Jedno było pewne, nie wygra tych zawodów... Gregor w sercu cieszył się, nie z nieszczęścia kolegi, ale ze swojego pierwszego podium w karierze. Czekał już tylko jeden zawodnik Simon Ammann największy rywal na skocznią i poza nią.
- 126,5 m ogłosił komentator.
Greg zacisnął kciuki nie chciał by szwajcar wygrał konkurs... Wydawało się to jednak mało prawdopodobne, bo posiadał przewagę po 1 serii.
Speaker ponownie się odezwał przedstawiając wyniki zawodów. Teraz cała zwycięska trójka mogła udać się na podium, gdzie odbyła się dekoracja i puszczono hymn Szwajcarii. Blondynki nie kryły radości. Mimo porażki Thomasa 3 Austriaków w czwórce było bardzo pięknym osiągnięciem. Teraz chłopakom można było gratulować, mieli swój czas radości. Po wspaniałym konkursie nastał czas relaksu. Co jak co, ale nie dla wszystkich, gdyż Lena szykowała się właśnie na zaplanowane warsztaty. Stres i zdenerwowanie paliły ją od środka. A co będzie jeśli się wywróci? Co sobie pomyślą Fini…
- Lena co masz taka minę? – zapytała Ana siadając obok dziewczyny i pomagając jej spakować łyżwy do torby.
- Stresuję się…
- Ale nie masz czym… będę ja, Gregor, Kofler…
- Wiem… dziękuję za wasze wsparcie, ale co będzie jeśli coś pomylę albo się wywrócę?
- Nic takiego się nie stanie… spakowana?
- Ehee… - przytaknęła Lena i wraz z Ane opuściły pokój. – Idziemy po chłopaków tak?
Ana się uśmiechnęła i bez pukania wparowała do pokoju Thomasa i Gregora.
- O co ci chodzi… nie miałem czasu wcześniej zadzwonić! Nie cieszysz się, że zająłem czwarte miejsce!? – krzyczał Morgi do telefonu.
Dziewczyny od razu skapnęły się z kim rozmawia.
- Chłopcy idziecie? – zapytała Ane.
-Jasne… - odrzekł Gregor i podszedł do blondynek.
- Dogonię was… Tak! Idę spędzić czas z przyjaciółmi, nie mogę?! Tak Lena także tam będzie! – krzyczał Thomas.
Lena zrobiła duże oczy i szybko się ulotniła ciągnąc za sobą pozostałą dwójkę. Droga na lodowiska minęła im szybko. Starsza blondynka zatopiła się w rozmowie z Gregiem, a Lena w swoich myślach. Ponownie kłócili się o nią. Miała już dość nieuzasadnionej zazdrości Kristie. Pomyślała o Thomasie… co biedak musi przeżywać… Ale teraz nie on był najważniejszy. Lena musiała się teraz skupić na Rittbergerze… Był to najtrudniejszy krok, który miała dziś wykonać do tego z wyrzutu Jane i do tego potrójnego. W zamyśleniu szybko doszła do hali i wraz z przyjaciółmi weszli do środka. Lena poszła do szatni, a Greg wraz z Ane wypożyczyć łyżwy. Po chwili wszyscy troje znaleźli się na lodzie. Lena zapoznała ich ze swoimi znajomymi po fachu. Ana uznała, że Jane jest słodki i pogratulowała Lenie partnera. Potem Len wraz z chłopakiem rozpoczęli próby, a reszta starała się utrzymać na lodzie. Po półgodzinie w sali zrobiło się tłoczno. Zeszli się ludzie z Kussamo oraz reszta łyżwiarzy, a także Koffi wraz z Maschtem i Woflim. Do szczęścia brakowało Lenie tylko Thomasa. Oczekując go zaczęła uczyć przyjaciół jazdy na łyżwach. Okazało się, że najlepiej szło Wofiemu. Widać chłopak już umiał wcześniej. Reszcie szło jako tako… Greg z Ane trzymając się za ręce, wspólnie jakoś dawali sobie rade. Gorzej było z Maschtem i Andim, którzy nie mogli utrzymać równowagi. A myślałby kto, że skoczkowie powinni równowagę mieć wrodzoną. Po jakimś czasie Susanna zapowiedziała, iż teraz wystąpią jej podopieczni. Len pożegnała się z kumplami i wraz z Jane pojechali przygotować się do występu. Na początku zatańczyła solówkę Kiira i Laura, aż w końcu przyszedł czas na tę dwójkę. Lena niecierpliwie wyglądała Thomasa, ale nigdzie go nie było. Susanna zapowiedziała ich nazwiska i razem machając do wszystkich wyjechali na lód.
- Lena… to jest nasza chwila prawdy… zaufaj mi, a wszystko się uda. I na Boga! Uśmiechnij się wreszcie! – szepnął jej do ucha Jane i w tym momencie rozpoczęła się muzyka.
Lena poczuła się w swoim żywiole. Odetchnęła i ruszyła… wiatr we włosach, to było to co najbardziej lubiła. Ta świeżość, ta lekkość… Jane podnosił ją i opuszczał jakby Lena ważyła piórko. Była zachwycona jego kondycją. Ich ruchy wypełniały się bez końca. Co Lena zaczęła Jane kończył i na odwrót. Obydwoje czuli się spełnieni. Szczęście sięgało granic. Nie słyszeli oklasków, nie słyszeli nic poza biciem swoich serc… Lena spojrzała na Jane. Za chwilę mieli wykonać ukoronowanie programu. Ana ścisnęła kciuki, Greg zrobił to samo, a Koffi wkurzony z zazdrości założył ręce na piersi i mówił w myślach, aby ten Laluś się wywalił. Lena ostatni raz spojrzała na Jane, a potem poczuła dłoń na biodrze i silny powiew wiatru na ciele. Wszystko działo się jak w zwolnionym tępię. Lena wyrzucona do góry okręcała się wokół własnej osi i w tym momencie ktoś znalazł się w pierwszym rzędzie. Dziewczyna ujrzała niebieskie tęczówki… smutne oczy… i po chwili poczuła ogromny ból głowy i ramienia, a potem głęboką ciemność…
- Boże! – wrzasnęła Ane widząc upadek Leny.
Jane przestraszony podjechał do leżącej blondynki i podniósł ją z lodu. Wszyscy byli zszokowani. Dziewczyna uderzyła głową o lód o straciła przytomność. Jane wniósł blondynkę z bandę. W tym czasie Thomas szybko znalazł się przy nich.
- Pozwolisz…? – zapytał i odebrał dziewczynę z ramion chłopaka w swoje.
Szybko podbiegła do nich Ana wraz z Susanne i Kiire, która niosła wodę.
- Dzwońmy po karetkę! – krzyczała Ana mając łzy w oczach.
- Jaką karetkę? – zapytała Lena z grymasem na twarzy.
- Głupku! Mogłaś się zabić! – wrzasnęła Ana.
Thomas położył Lena na jednej z ławek. Dziewczyna wstała do siadu i gdyby nie dłoń blondyna ponownie by się wywaliła. Chłopak usiadł obok i objął ją ramieniem. Jeszcze nie za bardzo kontaktowała więc pozwoliła mu to zrobić. Strasznie kręciło jej się w głowie. Dotknęła czułego miejsca na głowie. Pulsowało i strasznie ją bolało.
- Ale będzie guz… - podsumowała Len.
- Co ty mi tu pierdzielisz o guzach! Jedziemy do szpitala i to natychmiast! – powiedziała zdenerwowana Ana siadając obok dziewczyny, którą nadal obejmował Thomas.
- Ane uspokój się nic mi nie jest… Jane, gdzie jest Jane? – chłopak szybko się przy niej pojawił i dotknął jej dłoni. – Przepraszam, że spaprałam nasz występ…
- Co ty Lena… dzięki Bogu, że żyjesz… co się stało? – odrzekł.
- Zauważyłam niebie… eee… nie wiem… - zająknęła się widząc w końcu zaniepokojonego Thomasa.
- Dobrze nie męczcie jej już... – powiedziała Susanna. - Masz z kim wrócić do domu? – zapytała.
- No nie widzi pani moich pielęgniarzy? – zaśmiała się i od razu tego pożałowała, bo głowa znów ją zapiekła i zrobiło jej się niedobrze.
- Zaniosę ją do hotelu… proszę się nie martwić. – oznajmił Kofler, który także strasznie przejął się upadkiem i stał za Leną trzymając ją za ramie.
Thomas spojrzał na niego krzywo.
- Ale chłopcy ja sobie poradzę. – powiedziała Lena wstając i ponowny zawrót głowy spowodował, że by upadła.
Jednak dzielny refleks i silne ramiona Thomasa przytrzymały jej ciało i szybkim ruchem dziewczyna znalazła się w jego rękach.
- Dziś droga panno zostaniesz zaniesiona na rękach i nie ma żadnego ale! Nic nie masz do gadania! – zarzekł się Thomas i ignorując złowrogie spojrzenie Koflera ruszył z dziewczyną na rękach ku drzwiom.
Lena patrzyła na twarz Thomasa i nic nie mogła wyczytać. Nie uśmiechał się, nie patrzył na nią… zero reakcji. Zmartwiła się… czyżby postanowił zakończyć to co powstało przez ten krótki czas między nimi? Czy to jej wina? Nie umiała odpowiedzieć sobie na te pytania. Ane z jej torbą szybko znalazła się przy niej. Okryła blondynkę kurtką i wszyscy w ciszy podążali za Thomasem…


~~~


Witamy, witamy!


Rozdział miał pojawić się jutro, ale że dzisiejszy dzień tak jakoś na nas wpłynął, pojawiamy się z 11 dziś :) Mamy nadzieję, iż dla was to lepiej :) Czy ktoś tu w ogóle na niego czekał??


Dziękujemy serdecznie za komentarze, liczymy na to, że są szczere :) Bo to naprawdę budujące!


Przepraszamy za naszą nieterminowość... tak, kiedyś obiecałyśmy, że rozdziały pojawiać się będą w  poniedziałki i czwartki, ale przez tą Majówkę trochę nam się terminy rozjechały...


Jednak następnego możecie się spodziewać zgodnie z zapowiedzią w poniedziałek, chyba że znowu nam odbije i damy wcześniej :D


Dobra koniec przynudzania!


Gorące pozdrowienia i do zoba! :*


Ania&Madziusa

8 komentarzy:

  1. Akcja zdecydowanie się rozkręca. Najpierw zawody, czyli zmagania czysto sportowe, ale w sferze uczuciowej też nie można narzekać na nudę. Mam nadzieję, że po tym upadku Thomas przejmie opiekę nad Madlen, takie wspólne chwile by im się przydały - może w końcu znaleźliby czas i odwagę na szczerą rozmowę, która jest tak potrzebna. Zgadzam się z Ane - oni się za bardzo męczą, a różne niedomówienia jeszcze bardziej komplikują sytuację. Nie mogą ze sobą walczyć w nieskończoność. Dobrze, że chociaż Ana z Gregorem nie mają takiego problemu i są w stanie szczerze rozmawiać i mają z tego korzyści - może czas najwyższy, że Lena i Thomas wzięli z nich przykład?
    Rozumiem też Madlen, że pragnie uczucia ze strony Thomasa, a nie tylko pożądania, ale może powinna mu się jednak trochę bardziej przyjrzeć, bo jego zachowanie pokazuje, że nie jest mu obojętna i to uczucie się pogłębia, więc może warto zaryzykować i pomyśleć trochę o sobie?
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :-)
    Rozdział jak zawsze boski, cudny...
    Fajnie, że Ann wygrała, a chłopakom mimo niesprzyjających warunków udało się zapunktować na zawodach...
    Kurczę szkoda mi Leny... Nie dość, że boi się wyznać to co czuje Thomasowi to teraz jeszcze ten wypadek... Mam nadzieje, że dziewczynie nic poważnego nie będzie a szybko wróci do siebie i będzie z nią wszystko dobrze oraz, że porozmawia szczerze z Morgim...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Skokomaniaczka6 maja 2016 17:16

    Jestem :)
    Wybaczcie, że dopiero teraz, no ale.. matura! Połowa za mną, jeszcze dwa ustne i rozszerzenie. Damy radę!
    Dopiero początek sezonu a Ana już wygrywa? No proszę.. ale to fajnie! Niech konkurencja wie z kim ma do czynienia :D
    Ten wypadek Leny trochę mnie przeraził.. ale może dzięki temu co nieco dotrze do Thomasa i się nią pięknie zaopiekuje? Liczymy na to wszyscy :)
    Czekam na kolejny!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, wow, wow! o.O
    Skąd Wy, Kochane, czerpiecie wenę do tak długich rozdziałów? ;o
    Miazga i to totalna! *0*
    Ana to zdolniacha, po prostu. Widzę, że start ma udany, ale... oby to nie był zbyt wczesny wyskok w formie, bo tak niestety czasem bywa, a nie kończy się zbyt dobrze. ;/
    Szkoda mi jedynie Lenki. ;/ Masakryczny wypadek... ;/
    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Kolorowa Biel7 maja 2016 10:37

    Ależ ten rozdział jest długi! :D Ale jakże świetnie napisany! ^^
    Ja również cieszę się ze zwycięstwa Any. :) Skoro wygrała to znaczy, że była najlepsza, tak? A skoro była najlepsza to znaczy, że na to zapracowała. :)
    Co do tego tragicznego wypadku... Boziu, za każdym razem, kiedy widzę jakikolwiek upadek (bardziej czy mniej groźny) widzę tylko i wyłącznie czarne scenariusze... :( Mam nadzieję, że ten upadek nie odbije się na zdrowiu Leny w znaczącym stopniu. :x Ale moje pragnienia są takie, jak dziewczyn powyżej. ^^ Chciałabym, żeby przez ten upadek Thomas nieco zbliżył się do dziewczyny. On także wielokrotnie upadał, zmagał się z powrotem do zdrowia... Jest coś, co ich łączy. :)
    Mocno im kibicuję. ^^
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :D
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Melduję się!
    Świetny rozdział, jak wszystkie poprzednie :) Nadal mogę pojąć, jak można pisać tak długie części. Skąd wy macie tyle pomysłów? *.*
    Fajnie, że Ana tak dobrze sobie radzi. Zdolna dziewczyna, to i wyniki przychodzą szybko :)
    Kurczę, tylko ten wypadek... mam nadzieję, że jednak nic złego się nie stanie. Oby wszystko się ułożyło. Ale Thomas chyba się nią zaopiekuje, wypadałoby :)
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Brawo dla Ann! Cieszę się, że wygrała i to w dodatku pierwsze zawody w sezonie! Mam nadzieje, ze się nie wypali i do samego końca będzie w czołówce. Z jednej strony zwycięstwo, a z drugiej upadek Leny. Już w głowie mam milion scenariuszy, jak to doświadczony Thomas ją wspiera i troszczy się o nią. PROSZĘ, żeby tak było. Oby z tak felernego zdarzenia były jakieś plusy.
    Długością i jakością tego rozdziału powaliłyście mnie na kolana. Jezus Maria, przyprawiacie mnie o kompleksy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Idę za ciosem i nadrabiam wszystko!
    Ten wypadek Madlen kompletnie mnie rozwalił. Psychicznie. Szkoda mi jej i z tego powodu i z tej jej pokręconej relacji z Thomasem. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że teraz chłop się jakoś ogarnie i w końcu powiedzą sobie wszystko, co im leży na sercach, bo to już jest oszukiwanie samych siebie.
    A Anie gratuuję - dobra jest w tym co robi! Oby tak dalej :)
    Buziaki:*
    Verity

    OdpowiedzUsuń