niedziela, 3 kwietnia 2016

3. A to wszystko wina kawy i marchewek.

Mijał czas, mijały dni aż nastała sobota - 25 październik. Madlen robiła właśnie jeden z piruetów. Brała udział właśnie w swoich porannych, sobotnich treningach. Była godzina przed 12, a jeździła już od 8. Prawie nigdy jej to nie męczyło. Choć trener był wymagający, dawała radę. W końcu miano najlepszej, młodej, austriackiej łyżwiarki coś musiało znaczyć. Lena powoli przygotowywała się do zawodów, bowiem miały być one już niedługo, a potem jak się dowiedziała wyjeżdża. Wraz ze swoim trenerem ćwiczyć z najlepszymi w różnych państwach. Strasznie przejmowała się kto będzie robił notatki. Ana wyjedzie, ona wyjedzie... a w klasie raczej nie bardzo można na kogoś liczyć. Może Justi. Len miała teraz tyle spraw na głowie… Po ostatniej imprezie nagrabiła sobie u rodziców. Nie przyszła trzeźwa do domu i do tego dotarła tam dość późno. Jej rodzice są raczej bardzo rygorystyczni. Zazdrościła Ane, że mieszka sobie z bratem. Jedyną pociechę miała w siostrze Meredit, która zawsze stała za nią murem. Jeżdżąc tak po lodowisku zastanawiała się nad wszystkim. Kiedy robiła potrójnego tulupa usłyszała nagle śmiechy. Odwróciła się w stronę odgłosu i aż się przewróciła. Zauważyła go! To był on! Jedyny w swoim rodzaju Thomas Morgenstern! Co on tu robi!? Madlen od razu zbladła. Podniosła się i dopiero po chwili zauważyła Ane u jego boku. Uśmiechnęła się i pognała w ich stronę. Rodzeństwo właśnie do niej machało. Dziewczyna zatrzymała się na bandzie.
- Co wy tutaj robicie? - przywitała ich pytaniem.
Cmoknęła w policzek przyjaciółkę i spojrzała pytająco.
- A ja? Co ja jestem jakiś patyk? - oburzył się Thomas.
Lena zaśmiała się delikatnie i zbliżając twarz do twarzy Thomasa, serce zaczynało jej coraz szybciej bić. W końcu musnęła jego policzek swoimi ustami.
- Zadowolony?
- No pewnie. - szeroko uśmiechnął się chłopak.
- To fajnie. Dowiem się co tu robicie?
- No przyjechaliśmy cię porwać. - oznajmiła Nana.
- Wyskakuj z łyżew, zakładaj buciki, płaszczyk i jedziemy. - rzekł Morgi.
- Porwanie? Dobra! Dajcie mi chwilę. - rzekła Lenka i pojechała w stronę szatni.
Tam szybko się rozebrała i myśląc gdzie ją zabierają, w końcu wyszła. Ubrana, z torbą na ramieniu. Z uśmiechem podeszła do rodzeństwa.
- Gotowa? - zapytała Ana.
- Z wami? Zawsze i wszędzie. - odpowiedziała.
- To idziemy. - rzekł Thomas i pierwszy ruszył ku drzwiom.
Ana wzięła Leną za rękę i poszły za chłopakiem. Po chwili znaleźli się na dworze. Z każdym dniem robiło się coraz zimniej. Dziś nie było wyjątku, zimny wiatr owiał dziewczyny. Niebo było zachmurzone, jednak na całe szczęście nie padał deszcz. Szybko znaleźli się pod samochodem blondyna. Chłopak najpierw otwarł drzwi Lenie. Weszła do środka, a Ane za nią. We dwie usiadły na tylnych siedzeniach.
- Nana jaki mamy czas? - zapytał odpalając auto.
- Godzinka. - rzekła.
- To super. - uśmiechnął się patrząc w lusterko i ruszył, a dziewczyny zaczęły rozmawiać o minionych dniach.
- Wiesz, że podobno Suzi jest w ciąży? - powiedziała nagle Madlen.
- Co ty powiesz?! Wpadli? - zapytała zdumiona Ana.
- No raczej... planowane to, to nie było.
- Ale jajca... tak przed maturą. A wiesz, który miesiąc?
- Że niby trzeci.
- No to szykuje nam się mamuśka.
- Nio... ja to sobie nie wyobrażam, że mogłam bym... kurde. Kariera poszła by się... w ogóle nie ma o czym mówić.
- Taa... tylko zapylacza trzeba by było by sobie znaleźć. - zaśmiała się Ana.
- No nie mów, bo kandydatów to byś miała wielu... - powiedziała młodsza blondynka.
- Na przykład?
- No na przykład Gregor. - powiedziała Lena i po chwili dostała w ramię.
- Cicho! Bo ten szpieg usłyszy. - zaśmiała się Ana.
- I tak wszystko słyszę... potem ci się dostanie za szpiega. - odpowiedział Thomas.
- A tak w ogóle to kiedy poznam szanownego pana Schlierenzauera?
- Najprawdopodobniej dziś.
- Ooo... czyli porywacie mnie na skocznie?
- Tak, ale najpierw dziewczyny jedziemy na ciacho. - powiedział Morgi.
- Super. - zaśmiała się Lena.
- Nie byłabym taka pewna... on chce nas utuczyć. Przejrzałam cię. - powiedziała Ana i wszyscy troje wybuchli śmiechem.
- Siostra! O co ty mnie posądzasz!? - śmiał się Thomas za kierownicą.
Ana nic nie odpowiedziała tylko zaczęła nową rozmowę z Leną. I tak w miłej atmosferze udało im się dojechać pod ulubioną kawiarnię chłopaka. Cała trójka wysiadła i ruszyła w stronę wejścia.
- No patrz! Gregor mnie tu przyprowadził na czekoladę. - powiedziała nagle Ana.
- To może go tutaj spotkamy. - zaśmiała się Madlen.
- Oby... - powiedział blondyn i otworzył przed dziewczynami drzwi.
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona starsza blondynka.
- Bo byś ubolewała całą dalszą drogę pod skocznię. - powiedział ze śmiechem i wskazał stolik, przy którym dziewczyny miały usiąść.
Lena zaśmiała się delikatnie z całej tej sytuacji i biorąc przyjaciółkę za rękę, szybko znalazły się przy owym stoliku. Dziewczyny zdjęły zbędne ubranie i zasiadły do stolika. Po chwili dołączył do nich Thomas siadając tak aby mógł widzieć je obie.
- Na co macie ochotę? - zapytał.
- Jeszcze karty nie widziałam. - powiedziała Ana, a Lena siedziała cicho.
Trochę czuła się niezręcznie, tak jakoś głupio. Kiedy podszedł do nich kelner każdy dostał kartę.
- Że też ja nie wiedziałam o takich ładnych kelnerach. - zaśmiała się Ana kiedy się oddalił.
- Co ty... brzydki... wole blondynów. - powiedziała Madlen.
- O... robi się coraz ciekawiej. - zainteresował się Thomas uśmiechając się do Leny.
A dziewczyna się zawstydziła.
- Nie wątpię, że wolisz blondynów, ale co ty do niego masz? - powiedziała Ana.
- Dobra nic. - powiedziała Len i zajrzała do karty.
- Co by tu zamówić? - zastanawiał się na głos Tom.
- Ja chcę tort czekoladowy i espresso. - powiedziała Madlen po namyśle.
- Ja to samo. - powiedziała Ana.
- A ja hmm... no niech będzie. - powiedział chłopak i zawołał kelnera.
Złożyli zamówienia i kiedy kelner ponownie odszedł pierwszą rozmowę zaczęła Ana.
- Kiedy Len masz jakieś zawody?
- 2 listopada. Całe szczęście u nas są. Będzie mniejszy stres i rodzinka będzie mnie dopingować. - oznajmiła dziewczyna.
- To my też wpadniemy nie Thomas? - spojrzała na brata.
- Taa... jak wstanę po tych moich urodzinkach. - zaśmiał się. - A tak na serio to pewnie zabierzemy cały fanclub. Chłopcy na pewno też będą chcieli przyjść, szczególnie Koffi. - zaśmiał się chłopak.
- Omg! Jak sobie przypomnę tą mini imprezę... - Lena złapała się za głowę.
- No co ty! Fajnie było. - śmiała się Ana.
- No tak, bo na tobie nikt nie leżał. - odpowiedziała Madlen.
- Gregor?! Co ty tutaj robisz? - wybuchnął nagle Thomas i wstał.
Ana odwróciła się i ujrzała za sobą chłopaka.
- Cześć wam... no ja zaraz na trening jadę, ale przyszedłem się jeszcze kawy napić. - oznajmił podając rękę Morgiemu.
- Cześć Ana. - powiedział całując ją w policzek.
- O! A to z pewnością Kristie. - powiedział Gregor wskazując na Lenę.
- Yyy... w sumie to nie. Madlen miło mi. - powiedział zmieszana Lenka wstając i podając chłopakowi dłoń.
- Czyli przyjaciółka Ane. Mi też miło. Gregor. - odpowiedział też troszkę zmieszany Gregor.
- Usiądź z nami. - powiedział Thomas wskazując wolne krzesło.
- A z przyjemnością. - rzekł chłopak i wszyscy czworo usiedli.
I właśnie przyszedł kelner. Dziewczyny z Morgim dostali swoje zamówienia, a Greg dopiero je złożył.
- No więc co wy tu robicie? - zapytał.
- No jemy, nie widzisz? - zaśmiała się Ana.
- Zapomniałaś dodać, że także pijemy. - zaśmiała się Len.
- No nie da się nie zauważyć.
- Dziewczyny, jak zawsze by sobie tylko żartowały. Jedziemy właśnie na trening, ale też postanowiliśmy coś sobie przekąsić. Madlen właśnie jest po treningu. Porwaliśmy ją. - powiedział Thomas.
- No właśnie. Słyszałem, że jesteś łyżwiarką... - odezwał się Gregor patrząc na Lenę.
- I to nie byle jaką, bo najlepszą w Austrii. - powiedział uśmiechnięty Morgi.
- Nie przesadzaj... - Madlen się zaczerwieniła.
- A ty taka skromnajak zawsze. - powiedziała Ana.
I tak sobie siedzieli. Kilka minut potem przyszła kawa Gregora. W miłej atmosferze mijał im czas. Len co chwila patrzyła znacząco na Ane, a ta na nią. Gregor wydał się Lenie bardzo miłym i sympatycznym chłopakiem. Stwierdziła, że to idealny kandydat na chłopaka dla Ane. I to, że pomyślał, że jest dziewczyną Thomasa utwierdził ją w przekonaniu, że nadaje się na dziewczynę Morgiego. Oczywiście śmiała się w duchu myśląc nad tym. Czas mijał szybko, bo co dobre szybko się kończy. W końcu musieli jeszcze zajechać pod skocznię. Thomas zapłacił za dziewczyny, chociaż Madlen bardzo protestowała. Śmiejąc się opuścili kawiarnię.
- Gregor pojedziesz z nami nie? - zapyta blondyn wyciągając kluczyki.
- Jeśli to nie problem.
- Jaki problem wsiadaj i nie gadaj. - powiedziała Ana. - My we dwie siedzimy z tyłu. - dodała szybko i kiedy Thomas otworzył samochód szybko usiadły na tylnych siedzeniach.
Dziewczyny od razu zaczęły plotkować. Lena powiedziała co myśli o Gregorze i były tak zafascynowane rozmową, że nawet nie wiedziały o czym gadają chłopcy. Oczywiście dziewczyny gadały szeptem, bo tym razem było dwóch szpiegów. Blondyn z szatynem mogli usłyszeć tylko głośne śmiechy za sobą, co powodowało uśmiech na ich ustach. Na rozmowie czas szybko mijał. Dziewczyny nawet nie zdążyły się zorientować kiedy dotarli na miejsce treningu. Wysiadając, dostrzegli już trzyosobową ekipę prawdopodobnie na nich czekającą, wśród nich Koffi, Wuff oraz Mascht. Po ciepłym przywitaniu ruszyli trochę bardziej do przodu gdzie czekał na nich już Alex.
- No witam wszystkich serdecznie. - powiedział z uśmiechem trener, po czym dodał. - O, a ta śliczna panienka co tu robi? Nie mówcie, że mamy następną skoczkinie?
- Nie panie trenerze, to moja przyjaciółka z klasy Madlen i ona dziś w roli obserwatora. A nawiasem trenerze ona również uprawia sport, ale to nie są skoki tylko łyżwiarstwo figurowe. - powiedziała z uśmiechem Ana.
- O to bardzo ciekawe, czyżby kolejna wschodząca gwiazda?
- Nie inaczej Alex, nie inaczej. - zaśmiał się Morgi.
- Dobrze, wobec tego dziś zaczniemy trochę luźniej. Idziemy na mały trening na hali, po czym oddacie po dwa skoki na skoczni. - zapowiedział trener, po czym jak powiedział tak zrobili.
Na hali zrobili małą rozgrzewkę, po czym zagrali mini mecz siatkówki. Lena również grała z nimi. Czuła się dobrze w ekipie skoczków. Potem nastąpił mały trening korygujący odpowiednie wybicie i lądowanie. Po ponad całej godzinie treningu na hali udali się w kierunku skoczni. Lena podążyła z trenerem na wieże trenerską, a grupa skaczących udała się na górę. Po pierwszej serii treningu trener był bardzo zadowolony z ich odległości i wyników, powiedział ewentualne małe nie dociągnięcia do poprawki, po czym znów grupa wjechała na górę. Warunki dziś bardzo sprzyjały. Wiaterek lekki pozwolił na oddawanie dobrych technicznie skoków. Po Morgim skakała Ana. Po niej miał być tylko Wuff i Koffi. Wybicie było dobre i nic nie wskazywało na to, że ten skok będzie nie udany... Po dość dobrej odległości nawalił telemark przez co narty się skrzyżowały i nastąpiła wywrotka. Wyglądało to dość niebezpiecznie. Thomas szybko pobiegł w stronę skoczni. Był już na dole i widząc to odczuł pewnego rodzaju niepokój. Ostatni raz jego siostra wywaliła się podczas konkursu w Oslo przeszło pół roku temu... Na szczęście upadek nie spowodował jakiś poważnych konsekwencji. Ana była lekko poturbowana i miała zapewne lekki wstrząs, ale nie odniosła żadnych złamań. Ostatnia dwójka oddała skoki, po czym trening się zakończył. Całą sytuacją przejął się Pointner. Nie mógł przewidzieć tego, że komuś może coś się stać. Lena również była wstrząśnięta jeszcze nigdy nie widziała upadku na skoczni, a co najgorsze ofiarą była jej przyjaciółka.
- Jak się czujesz? - spytał z niepokojem w oczach Thomas.
W dalszym ciągu nie mógł uwierzyć, że to miało miejsce.
- Już lepiej. - powiedziała Ana, która zajmowała miejsce na ławce.
Wokół niej była cała ekipa i trener.
- No to jak tak mówisz znaczy się nie jest lepiej i na dziś już masz koniec szaleństwa. - powiedział Tom
- Morgenstern! Ty się doigrasz normalnie. A chcesz bym ci z buta dała?
- No Thomas, widać nie ma powodów do zmartwień Ana ma się doskonale, bo charakterek jej został. - Po czym wszyscy łącznie z Ane zaczęli się śmiać i podążyli w stronę domku skoczków.
- Dosyć wrażeń na dzisiaj zbierać się i do domów.
Jak powiedział tak zrobili. Szybko się przebrali i zmierzali w kierunku wyjścia.
- Gregor, a tak właściwie gdzie ty mieszkasz? - spytał ciekawy jak zawsze Morgi.
- Obecnie w Fulpmes niedaleko Innsbrucka.
- To kawał drogi! - powiedział Marin, po czym dodał. - Wskakuj do bryki Thomasa, dziś zanocujesz u mnie. A tymczasem muszę iść załatwić ważną sprawę.
- Ale nie chce sprawiać kłopotu. - powiedział Greg.
- Jedziesz i nie marudź, chłopcy mają rację nie będziesz tłukł się po nocach autobusami i pociągami. - powiedziała Ana.
- No to jestem przegłosowany. - zaśmiał się Gregor, po czym zmierzali w stronę samochodu Toma.
- Thomas, a może pojedziemy do szpitala niech zrobią Ane rutynówkę... - powiedziała Lena.
- Masz rację to chyba dobry pomysł mimo wszystko. - potwierdził brat starszej blondynki.
- I ty Brutusie przeciwko mnie? - zaśmiała się Nana.
Po czym wsiedli do samochodu i ruszyli w trasę.
- Ale mi naprawdę nic nie jest... - powiedziała obrażona Ane.
- Oj badania jeszcze nikomu nie zaszkodziły. - był utwierdzony w przekonaniu Thomas. -Gregor weź im coś powiedz... - spojrzała w stronę chłopaka Ane.
- Nie mam siły przebicia. - zaśmiał się Greg.
- Dzięki Gregor. - powiedziała Lena, po czym dodała. - Ana jest strasznym uparciuchem.
W szpitalu zrobiono kilka badań Ane. Przechodzili to z jednego pokoju do drugiego. Fakt faktem badania potrafią wymęczyć człowieka. Musieli jeszcze trochę czekać na wyniki.
- No cóż mogę powiedzieć. Pacjentka ma wstrząs mózgu oraz lekkie stłuczenie ręki, obyło się bez złamań całe szczęście. Dobrze by było gdyby odpoczęła trochę. - oznajmił lekarz.
- Dziękujemy panie doktorze. - powiedzieli jednocześnie Thomas i Lena.
- No przecież mówiłam ci, że nic mi nie jest… - powiedziała Ana głosem ironicznym.
- To gdzie teraz jedziemy? - spytał Thomas, po czym uzyskał szybka odpowiedż od Leny.
- Zawieź mnie pod skocznie jeśli możesz, bo umówiłam się tam z Meredit...
- No jasne się robi, a kto to jest Meredith? - spytał ciekawski pan Morgenstern.
- To moja siostra. - zaśmiała się Len.
Gdy dotarli pod skocznie w Villach pożegnali się z młodszą blondynką. Chłopacy widząc cmokające się dziewczyny również nadstawili policzki.
- Ah ci chłopcy. - zaśmiała się Ana.
Dostali jednak to co chcieli. Po pocałowaniu Thomasa, oboje spojrzeli sobie w oczy. Bez wątpienia Lena miała coś co przyciągało.
- Dziękuje ci za pomoc z moja upartą siostrą. - powiedział Thomas.
- Nie ma sprawy w końcu to też moja przyjaciółka. - odpowiedziała z lekkim rumieńcem Len.
Ana jeszcze raz pocałowała przyjaciółkę i wsiadła do samochodu brata. Teraz mogli ruszyć już do domu Martina. Gdy zatrzymali się, Thomas pożegnał się z Ane
i udał się do swojej dziewczyny.
- No to zostaliśmy sami. - przerwał milczenie Gregor.
- A no coś jakby. - zaśmiała się blondynka, po czym skierowała chłopaka w stronę kuchni.
- Napijesz się czegoś? - spytała.
- A co proponujesz? - powiedział przyglądający jej się.
- Oczywiście Espresso.
- Ty i Morgi to chyba maniacy tego. - powiedział Gregor, a Ana zaśmiała się. - Tak więc zechce ci towarzyszyć i poproszę o to samo. - dodał.
- Ha, mam cię wścibski kowboju. - zaśmiała się Ana grożąca właśnie marchewką Gregorowi.
Ten widząc ją, zaśmiał się, po czym chwycił kolejne warzywko.
- Miej się na baczności! - powiedział.
- I ty śmiesz fikać do Zorro? - po czym wybuchli śmiechem po tekście Ane.
Dobrze im się gadało może dlatego, że łączyło ich tak wiele, a przy tym ta niewielka bariera wiekowa.
- A tak na poważnie może coś zrobię na kolacje... - powiedziała blondynka, po czym dodała. - Wiesz, głodomorki wrócą...
- Może ci pomogę?
- Ty?! Nie, niemożliwe chłopak i kuchnia?!
- A jednak. - zaśmiał się Greg kreśląc jej "Z" jako symbol Zorro marchewką na brzuchu.
Po chwili oboje zajrzeli do lodówki i ustalali jaką potrawę przygotują.
- Może pizza? - zarzucili oboje tym samym tekstem.
Uśmiechnęli się i zaczęli przygotowywać składniki. Po przygotowaniu wrzucili ją do piekarnika i udali się do salonu oglądać telewizję.
- Masz te samo przeczucie co ja? - oderwali się od kanapy i pobiegli do kuchni. - odezwał się Gregor godzinę potem.
Tak jak podejrzewali za bardzo spalili placek.
- Uh chyba muszę polubić zjaranki. - zaśmiali się oboje, po czym już myśleli nad planem B. -To może tosty? - zaproponował Gregor.
- No tego nie zjaramy raczej. - zaśmiała się wspominając porażkę kulinarną blondynka.
Po czym zabrali się do wspólnego pichcenia. Gdy mieli już przygotowaną górę kanapek nadszedł czas na wspólną rozmowę.
- Miałaś kiedyś chłopaka? - spytał ciekawy faktu Schlieri.
Ana zajadająca w tym czasie kanapkę zakrztusiła się trochę.
- Miałam... - powiedziała.
- Widać źle trafiłem z tematem... - powiedział skrępowany już trochę Gregor.
Zaczął zbliżać się twarzą do Ane. Dziewczyna nie czuła oporu zrobiła również krok w przód. Ich spojówki były z każdą sekundą coraz bliżej... Już mieli złożyć pocałunek gdy Ana się odwróciła. Zdezorientowany Gregor spojrzał na nią, a ona na niego.
- Przepraszam...
- Nie, nie, to ja przepraszam... - powiedziała lekko zakłopotana Ana.
Gregor zobaczył jej zakłopotane spojrzenie.
- Coś się stało? - spytał, dopiero po chwili zorientował się, że to pytanie było nie na miejscu, bo dziewczynie osuwała się już pierwsza łza.
- Powróciły wspomnienia... - powiedziała prawie nie dosłyszalnie dziewczyna.
Do jej miejsca podszedł Gregor i ją przytulił. Poczuła się tak jak po ich zakładzie. Było miło, chodź wyczuwało się lekką atmosferę napięcia. Chłopak by ją rozluźnić wręczył jej marchewki i zaczął się śmiać.
- No to chodź tu Zorro. - dziewczynie mimowolnie pojawił się uśmiech na ustach.
Chyba nie potrafiła się smucić przy Gregorze. Ten chłopak potrafił ją zrozumieć, a co najważniejsze nie naciskał na rozmowę. Po krótkiej bitwie udali się do salonu oglądać dalej telewizje. Około godziny 21 pojawił się w domu Martin. Tak jak spodziewała się tego Ana chłopak był głodny i przemęczony.
- Ana! Gregor! Co wy zrobiliście z moją kuchnią!? - huknął, gdy wszedł do kuchni.
Na ustach młodych pojawił się uśmiech. Doskonale wiedzieli, że po ich bitwie w kuchni panował rozgardiasz. Dynamicznie podnieśli się z kanapy i udali się do kuchni. Czekało na nich trochę sprzątania więc w trójkę zabrali się do porządków. Po 22 do domu wparował Thomas. Wparował - dobre określenie na wchodzącego pędem do domu człowieka. Trzasnął drzwiami i tyle go widzieli. Gregor spojrzał na Ane to na Martina, po czym za zgodą dziewczyny udał się do pokoju chłopaka. Thomas nie był skory do rozmów, ale wiedział, że Gregor jest równie upartym chłopakiem tak jak jego siostra i nie da łatwo za wygraną.
- I znowu to samo rozumiesz... - powiedział trochę rozżalony Thomas.
- Taaa rozumiem. - powiedział Gregor, po czym na życzenie Thomasa zostawił go samego w pokoju i udał się na dół.
- Dziewczyna... - spojrzał na Ane dając jej odpowiedź na pytanie co z jej bratem.
Była bardzo wkurzona. Kristie była coraz bardziej zazdrosna, przy tym coraz bardziej nieznośna...
- Czy to się kiedyś skończy... - pomyślała blondynka szykując łóżko dla Schlieriego.
Około północy wszyscy udali się spać.


~~~


Ach... szczerze powiedziawszy to ten rozdział w jakiś nostalgiczny nastrój mnie wprawił :) Tak mi się lekko kolejny raz poprawiało błędy, że nawet nie zwracałam na nie jakiejś szczególnej uwagi. Ale dosyć o tym...


Chciałyśmy serdecznie, ponownie powitać na naszym blogu czytelniczkę Marthe D. To dla nas ogromny zaszczyt, gdyż jest ona starą i zarówno nową czytelniczką. Ja szczerze wzruszyłam się po przeczytaniu Twojego komentarza. Ania mi tu podpowiada, że to dodało jej weny i (tylko dla twojej wiedzy Martha D) :D cały czas powstają kolejne rozdziały, mam na myśli dalsze po opublikowanym kilka lat temu 29... Ania jeszcze nigdy tak dużo i tak często nie pisała :D Nie wiem co się z nią dzieje, ale normalnie dziewczyna szaleje. Wydaje mi się, że to właśnie za Twoją sprawą i pozostałych NOWYCH czytelniczek, Ania tak się rozpisała :)


Dziękujemy Wam bardzo za tego kopa. To dodało nam motywacji do działania.


Naprawdę Jesteście wspaniałe ! :)


Pozdrawiamy gorąco i do następnego :*


Ania&Madziusa

6 komentarzy:

  1. Omg, Ana i Gregor prawie się pocałowali *.* powiem Ci, że naprawdę się wciągnęłam w to opowiadanie, a to dopiero przecież 3 rozdział!
    "A chcesz bym ci z buta dała?" - wykorzystam to przeciwko koledze :D
    Rozdział naprawdę mi się podoba, czekam na kolejny.
    Dużo weny <3

    Zapraszam na 1 rozdział : http://jet-black-hearts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę, że publikujecie tę historię na nowo. Trafiłam na ten blog, kiedy były już na nim wszystkie rozdziały, jakie się kiedykolwiek pojawiły i po przeczytaniu wszystkich zaglądałam co jakiś czas, czy nic nowego się nie pojawia. W pewnym momencie już nawet trochę zwątpiłam, że ta historia będzie miała swój dalszy ciąg, a tu taka niespodzianka. Czytam po kolei znowu rozdziały, które się tu pojawiają, ale nie ukrywam, że czekam na kolejne (po 29). Na pewno przyniosą wiele ciekawych zwrotów akcji.
    Pozdrawiam i życzę dalszej weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :-)
    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, cudny...
    Fajnie choć nieładnie, że rodzeństwo porwało Lenę z ćwiczeń...
    Kurczę dobrze, że Annie nic poważnego się nie stało po tym upadku... W ogóle ją podziwiam, że pomimo złych doświadczeń nie boi się skakać...
    Cieszę się, że relacje pomiędzy Anną a Gregorem idą do przodu i mam nadzieję, że będzie coś pomiędzy tą dwójką, bo ewidentnie ciągnie ich do siebie.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.

    P.S. Serdecznie zapraszam na http://shook-us5-opowiadanie.blog.onet.pl gdzie pojawił się nowy rozdział :-)

    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooohhh... ale ja to przecież tylko taki zwyczajny szary człowieczek, a Wy tu tak słodzicie, że hej!
    Ale dziękuję bardzo za tak miłe i ciepłe przywitanie. Wy też dałyście mi porządnego kopa. Jak zobaczyłam komentarz na blogu, to sobie pomyślałam... jednak ktoś to czyta, więc może warto by coś pociągnąć :) No i wzięłam się za siebie, mimo niewielkiej ilości czasu, jaki mam, i do roboty, bo przecież czytelnik też człowiek i szacunek mu się należy, i jak się powiedziało a, to trzeba powiedzieć i b ;)
    I poza tym, nie mogę się już doczekać tych nowych rozdziałów, no i ciągu dalszego akcji pomiędzy moimi ulubionymi postaciami, a chyba oczywiste kto nimi jest, bo w końcu główny bohater mojego bloga sam z siebie się nie wziął :P
    Pozdrawiam serdecznie, Martha D :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale miałam okropny tydzień i kompletnie brak czasu na blogowe nowinki. Rozdział cudowny, jak zawsze :)
    Lecę czytać następny :)
    Verity
    fresh-start-for-broken-souls.blogspot.com
    udowodnie-ci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć :)
    Podobała mi się notka, fajnie napisana z humorem ;D
    Zorro i bitwa na marchewki - Ane i Gregor swobodnie się czują w swoim towarzystwie. I bardzo dobrze! Bo do siebie pasują ;)
    Całe szczęście, że dziewczynie nic się nie stało! Dzielna z niej dziewczyna :)
    Ciekawe też jak długo potrwa związek Thomasa i Kristie. Jej zazdrość nie wróży nic dobrego...
    Lecę po kolejną ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń