poniedziałek, 11 kwietnia 2016

5. Nie sztuka kogoś zranić, ale potrafić wybaczyć.

Była już ciemna noc. Dwie blondynki siedziały w pokoju roztrzęsionej Leny. Dziewczyna była w okropnym stanie psychicznym, na szczęście miała przy swoim boku kogoś, komu zawsze mogła zaufać, kogoś kto był jej tak bliski. Tak, właśnie taką osobą, która uratowała ją od decydującego cięcia… Ana w chwili obecnej przytulała przyjaciółkę. Znała już przyczynę tego zagrania… Otóż jej brat, jej własny brat tak ją skrzywdził… Wydawało się mało realne, ale jednak prawdziwe, cóż nie zawsze wszystko kończy się happy endem.
- Kochanie nie płacz już… Mój brat nie jest tego wart… - Spojrzała głęboko w błękitne oczy blondynki, oczy które obecnie skrywały rozgoryczenie i żal.
- Nie tak to sobie wyobrażałam… - Powiedziała bardzo cicho Lena.
- Wiem kochanie, ale to niestety życie pisze nam scenariusze nie my sami…
- Dziękuje Ane. - Lena wraz z Ane leżały na łóżku.
Starsza blondynka głaskała głowę młodszej, która po silniejszych środkach na uspokojenie w końcu odnalazła się w krainie Morfeusza.
- Ehhh nic tu już po mnie. - Powiedziała Ane kierując się w stronę drzwi wyjściowych domu Leny.
Gdy otworzyła drzwi chłodny wiatr rozwiał jej rozpuszczone włosy. Jednak późna jesień robiła swoje. Postanowiła więc w małej przebieżce się odstresować. Mój brat to palant, dlaczego on to zrobił? Takie myśli kierowały teraz Ane. Co by się stało gdyby jednak posłuchała Andreasa i wróciła do klubu… Z pewnością straciłaby najlepszą przyjaciółkę. Mogła tylko dziękować, że tak się nie stało. Bardzo szybko dotarła pod dom Martina, weszła i udała się na górę. Bez skrupułów wparowała do swojego pokoju gdzie jej oczom ukazał się nie kto inny jak sam Gregor.
- Gregor?! Co ty tutaj robisz? - Dziewczyna nie kryła swego zaskoczenia.
Byłaby w stanie zrozumieć każdego: Martina oraz Morgena, ale na pewno nie Gregora i to jeszcze w jej własnym pokoju o tej porze.
- A czekam na ciebie… - Spojrzał na nią nieśmiałym wzrokiem.
- A ja zadałam pytanie co ty tutaj robisz o tej porze? Przecież późno już…
- A ja ci ładnie odpowiedziałem, że na ciebie czekam. Thomas zaproponował mi z Martinem bym u was został na noc, bo przecież nie mam czym wrócić…
- No przecież, że ja nie pomyślałam o tym… - Złapała się za głowę blondynka, po czym delikatnie się uśmiechnęła, jej pierwszy uśmiech od jakiś trzech godzin.
Chłopak spojrzał jej głęboko w oczy, wyczuwał, że z Leną musi być coś nie tak jednak nie zadawał tego decydującego pytania. Może tak było i lepiej. Gregor i Ana zajęli miejsce na łóżku dziewczyny gdzie zaczęli rozmowę.
- To o czym pogadamy? - Spytała ciekawa dziewczyna.
- Może najpierw opowiesz mi o Madlen… - Nie wiedział czy dobrze robi kierując rozmowę na ten tor, ale postanowił zaryzykować, w końcu również polubił Lenę.
- Długa historia…
- Mamy czas. - Powiedział chłopak, po czym dziewczyna czując, że może mu zaufać opowiedziała mu pokrótce historie Len.
- Zrobiła by to rozumiesz?
- Tak rozumiem… Kiedyś też ktoś mnie poważnie zranił. - Po czym Gregor zaczął otwierać się przed dziewczyną. - I zdradziła mnie, co najciekawsze nie z byle kim… Gdy wszedłem do pokoju wracając, z któregoś treningu ujrzałem ich razem pałających takim uczuciem jakim nawet mnie nie darzyła. A zdradziła mnie z moim najlepszym przyjacielem, przyjacielem którego znałem tyle lat… - Powiedział chyląc głowę w dłonie.
Dziewczyna objęła go ręką i powiedziała.
- No to coś nas łączy… Ta beznadziejna, nieszczęśliwa miłość. - Po czym zaczęła mu się zwierzać. - Było wtedy ciepło, na bank lato ze dwa lub trzy lata temu… Byłam najszczęśliwszą laską pod słońcem. Miałam chłopaka, którego wszyscy z mojej rodziny akceptowali, ba on był cudowny fakt faktem, nawet darzyli go zaufaniem. - Gregor spojrzał już w lekko zasmucone oczy blondynki, a ona kontynuowała historie. - Pewnego dnia wyszliśmy na spacer był to bardzo ciepły wieczór. Pamiętam go jak dziś… Ubrałam się dość luźno, no wiesz w końcu lato. Przemierzaliśmy coraz to dalsze uliczki, aż doszliśmy do lasku, lasku który oboje bardzo lubiliśmy. Było miło, siedzieliśmy, rozmawialiśmy do pewnego momentu. Tego to się nawet po nim nie spodziewałam, było miło, a on to bezkarnie spieprzył! Praktycznie się na mnie rzucił… - Głos dziewczyny zarwał się na chwilę, po czym po policzku spływały pomału łzy. - Zaczął rozrywać mi bluzkę, rozrywać tak to dobre słowo. Stawiałam opór, ale wiesz miałam wtedy 16 lat… Dziwnym trafem udało mi się wyrwać z jego szpon… Uciekłam… Do tej pory boje się co by było gdyby… Teraz sam widzisz, nie potrafię zaufać facetowi od razu. - Chłopak przytulił dziewczynę, teraz wiedział co Lena miała na myśli wczorajszego wieczora mówiąc by dał jej czas.
Było już coś koło godziny 5 więc oboje postanowili, że pójdą spać.

Około godziny 12 Ane zbudził trzask w kuchni. Ubrała szlafrok i skierowała swoje kroki do kuchni.
- No, no, no… Thomas widzę, że wpuścić faceta do kuchni to już ci połowę zdemoluje. - Zaśmiała się blondynka na widok brata sprzątającego stłuczony talerz.
Obok Ane stały już Christina i Verena pozostałe członkinie rodziny Morgenstern.
- Ała! - Krzyknął Thomas gdy wbił mu się kawałek szkła.
- Oj idź już lepiej. - zaśmiała się Verena, po czym Christina dodała.
- My posprzątamy, a ty najwyżej nas podwieziesz zaraz na dworzec.
- Już będziecie jechać? - Spytała z małym niedosytem w głosie Ana.
- No niestety komu w drogę temu czas. - Zaśmiały się starsze z rodziny siostry.
- Witam wszystkich. - Powiedział z entuzjazmem Gregor.
- No, no witamy, witamy. Jak ci nocka minęła?
- A dobrze, dobrze, miałem taki piękny sen… - Po czym wszyscy się zaśmiali.
- A torby macie już spakowane? - Spytał Thomas starsze siostry.
- Yyy torby nie, to znaczy tak tylko, że one są u Madlen…
- U Madlen powiadacie, okey to może tam pojadę zaraz, a wy się przygotujcie do końca.
- Nie jedź tam! - Krzyknęli prawie niemal jednocześnie Ana i Gregor.
Spojrzeli na siebie niemal jednocześnie i tylko usłyszeli aprobatę sióstr Ane.
- No z takich będzie dobre małżeństwo.
- Słucham?! - Powiedzieli znów niemal jednakowo.
- A nie mówiłam?! - Zaśmiała się Verena.
- No Thomas naprawdę nie rób tego…
- A niby dlaczego? - Spytał się na prośbę siostry.
- Thomas po prostu nie i tyle…
- Może ja tam pójdę? - spytał Gregor.
W oczach Thomasa pojawiła się nutka jakby zazdrości, ale dlaczego zazdrości? Przecież on jest z Kristie… Thomas nie reagował na prośby siostry i wyszedł trzaskając drzwiami. Miał jakąś dziwną ochotę, aby zobaczyć blondynkę. Ona przyciągała, a nie umiał temu się postawić. Szybko wsiadł w samochód i ruszył w stronę jej domu. Po wczorajszej imprezie już wytrzeźwiał, ale teraz nie przejmował się niczym. Nie mógł się doczekać widoku jej ślicznych oczu, uśmiechu pełnego optymizmu. Z myślą o niej mijał kolejne skrzyżowania. Tym czasem ona sama ze swoimi problemami. Lena siedziała właśnie z gorącym kubkiem herbaty w ręku oglądając telewizję. Jedyną osobą, której teraz z pewnością się nie spodziewała i której ujrzeć nie chciała był Thomas M. Po wczorajszych jego słowach jej świat się zawalił. Wszystko runęło. Nie miała nawet siły się przebierać. Było jej wszystko jedno, czy brzydka czy nie umalowana… Była sama więc jej to nie przeszkadzało. Siostra w pracy, rodzice także. Jak zawsze samotna… Może przesadza tak myśląc, ale teraz tak się czuła. Niechciana, opuszczona. Z westchnieniem napiła się łyk herbaty. Gdyby nie Ana, wczoraj już by ze sobą skończyła… Po co ma żyć taka osoba, która nie jest nikomu potrzebna… Sprawia tylko problemy i dla nikogo nic nie znaczy. Szczególnie dla niego. Chciała płakać, ale już nie mogła… Jakby zabrakło jej łez. Dlaczego ona? Dlaczego ona akurat musiała się w nim zakochać? Takie i inne pytania zaprzątały jej głowę. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Zrobiła wielkie oczy i spojrzała na zegarek. Była 14… Dopiero co wstała. Nie wiedziała kto to, ale obwiązała się szlafrokiem i ruszyła do drzwi. Bez zastanowienia otworzyła je. Jej zdziwienie było ogromne kiedy zobaczyła w nich Thomasa! Co on tu robi!? Dlaczego on jej to robi!? Koszmar zaczął się spełniać. Stała na przeciwko niego brzydka, nie umalowana do tego w pidżamie. Wróciwszy do rzeczywistości bardziej się okryła szlafrokiem.
- Dzień dobry… wpuścisz mnie? - usłyszała nagle z jego roześmianych ust.
Bez słowa wpuściła go do środka.
- Chciałeś coś? - zapytała zimno.
- Tak… przyjechałem po ciuszki sióstr.
Madlen ruszyła do góry zostawiając go samego. Szybko wzięła torbę dziewczyn i zeszła na dół. On w tym czasie zaczął rozglądać się po domu. Był to bardzo zadbany dom. Taki rodzinny.
- Coś jeszcze? - zapytała rzucając mu torbę pod nogi.
- Yyy… niee…
- Więc… - ruszyła w stronę drzwi. - Dowiedzenia. - rzekła otwierając je.
Thomas zauważył, że coś jest nie tak. Wiedział, że nie jest mile widziany, a myślał, że może go choć troszkę lubi. Ze smutną miną wziął torbę i ruszył do drzwi. Ostatni raz spojrzał na dziewczynę, ale ona na niego nie patrzyła. Nie mogła, serce jej się krajało. Nie mogła na niego patrzeć, czuła ból… Chciała aby jak najszybciej stąd wyszedł. Kiedy przekroczył próg szybko popchnęła drzwi i tuż przed nim się one zamknęły. Thomas ze spuszczoną głową zbiegł ze schodków i wolnym krokiem ruszył do samochodu, wsiadł i odjechał. A ona znów została sama… Oparła się plecami o drzwi i osunęła się na podłogę. Łzy znów zaczęły płynąć. Gdyby on mógł wiedzieć… Dlaczego mu nie powie o swoich uczuciach? Bo po pierwsze wie, że nie ma szans, a po drugie nie chce burzyć szczęścia chłopaka u boku Kristie. Nie chce rozbijać związku. Jak zawsze myśli o wszystkich, nigdy o sobie… Ważne aby inni byli szczęśliwi. Otarła łzy i podniosła się z podłogi. Wyłączyła telewizor i powoli poszła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi i położyła się do łóżka… Najlepiej wszystko przespać. Thomas natomiast w złym humorze wrócił do domu. Co w nią wstąpiło? Nie mógł sobie odpowiedzieć. Z nietęgą miną przekroczył próg i bez zastanowienia ruszył do pokoju siostry. Minął w salonie Grega, Martina oraz siostry przy okazji podając im torbę i wbiegł po schodach. Nie pukając wparował do sypialni dziewczyny.
- Morgenstern! Co ty sobie myślisz!? Puka się! - krzyknęła blondynka, która właśnie zakładała bluzkę, gdyż brała kąpiel.
- Powiedz mi prawdę. - powiedział zamykając drzwi.
- Ale jaką? - dziewczyna wystraszyła się myśląc, że dowiedział się o uczuciu Madlen.
- Co z wami jest! Baby jak zawsze są dziwne! Raz jest dobrze, za drugim już macie focha! O co wam do cholery chodzi! - Thomas był nieco podenerwowany.
- Po pierwsze to się tak nie wydzieraj! A po drugie to nie kobiety są dziwne, tylko mężczyźni… Morgen! Słowa też potrafią zaboleć!
- Ale co ja takiego powiedziałem!?
- Odpowiedzi ode mnie nie usłyszysz! A teraz wyjdź.
Morgi spojrzał na siostrę wrednie i wyszedł. Ana z westchnieniem usiadła na łóżko. Schowała twarz w dłoniach i po chwili usłyszała ciche pukanie. Powiedziała „proszę” i w drzwiach pojawił się Greg. Bez słowa podszedł do niej i objął ją ramieniem. Chwilę siedzieli tak w ciszy.
- Muszę do niej zadzwonić. Jeśli ona sobie coś zrobi przez tego głupka to nie wiem co zrobię… - powiedziała wstając.
- To ja wyjdę… Wrócę za 15 min. - powiedział Gregor z uśmiechem i wyszedł.
Ana wyciągnęła telefon i wybrała numer do Madlen. Dość długo czekała na jakąkolwiek reakcję. Jednak po chwili usłyszała zaspany głos przyjaciółki.
- Słucham?
- Jak tam kochana?
- Był tutaj…
- Wiem… Próbowałam go powstrzymać, ale mi się nie udało.
- Ehh…
- Dobrze się czujesz? Może do ciebie wpaść?
- Nie… Poradzę sobie. Wszystko ok. - powiedziała Lena, ale Ana i tak wiedziała, że jest inaczej.
- Na pewno? Bo tylko słowo i ja już jestem.
- Nie naprawdę…
Dziewczyny pogadały jeszcze chwilę. Kiedy Lena odłożyła telefon, Ana wyszła z pokoju i zeszła do salonu. Był tam tylko Gregor.
- I jak? - zapytał.
- Niby dobrze…
- Wiesz… Ja się będę zbierał… Jadę dziś do Insbrucka do domu.
- A kiedy masz pociąg?
- Za godzinę.
- To ja odprowadzę cię.
- Ale nie musisz.
- Nie muszę, ale chcę.
- No dobra… To się będziemy zbierać nie? - powiedział Gregor i razem ruszyli przygotować się do wyjścia.
Lena w tym czasie nie mogła więcej zasnąć. Ubrała się, umalowała, ogólnie doprowadziła do porządku. Wzięła łyżwy i cały ekwipunek i ruszyła na lodowisko. W końcu jutro miała zawody. Zamknęła dom i obwiązując się szalem ruszyła w stronę lodowiska. Idąc, myślała o całej tej sytuacji. Może przesadziła? Nie powinna się tak zachować wobec Thomasa. W sumie on nie dawał jej żadnych nadziei… ale w końcu nic dla niego nie znaczy. Miała mętlik w głowie. Była zła, a jednocześnie nie potrafiła się na niego złościć. Za każdym razem kiedy przypomniała sobie jego uśmiech sama się uśmiechała. I te jego odstające usiorki i ta blond czupryna. Nie potrafiła się gniewać. Za bardzo go kochała… Cóż poradzić taka prawda. Przypominając sobie całą jego osobę, doszła do celu. Przekroczyła próg i ruszyła do szatni. Przebrała się, założyła łyżwy i wyszła na lodowisko. To był jej żywioł. Kilka pchnięć, kroków i już o wszystkim zapomniała. O problemach, liczył się tylko ten wiatr we włosach, te skrzypnięcia łyżew o lód. Krzyki trenera… Który był zły, że tak późno postanowiła odwiedzić lodowisko. Ale co tam… Cieszyła się samą jazdą. Dawało jej satysfakcję i taki spokój. Czuła się beztroska… Przymknęła powieki i jechała… Mając go przed oczyma…

Ana z Gregorem ubierali już buty. Nagle ze schodów schodził brat blondynki. Spojrzał na nich dziwnie.
- Gdzie się wybieracie? - zapytał.
- Gregor wraca do domu, więc idę go odprowadzić. - powiedziała Ana.
- To może cię podwiozę?
- Nie dzięki… przejdę się. W końcu to nie jest aż tak daleko. - powiedział Greg.
- No dobra. - oznajmił Thomas i podał kumplowi dłoń w geście pożegnania.
Potem pożegnał się z resztą i wraz z dziewczyną opuścili mieszkania. Szybko znaleźli się na zewnątrz i ruszyli w stronę stacji. A Thomas pojechał odwieźć swoje starsze siostry. Przez dłuższą chwilę się nie odzywali. Zimny wiatr owiewał ich rozpalone twarze. Powoli zaczynało się robić coraz zimniej. Z każdym dniem zimna się zbliżała. Ulubiona pora roku nastolatków.
- Szkoda, że cię jutro nie będzie. - odezwała się nagle Ana.
- A co jest jutro?
- Madlen ma jutro zawody i chcieliśmy zrobić fanklub, ale będzie nas tylko garstka, a po drugie nie wiem czy Thomas będzie mile widziany.
- Oj na pewno będę trzymał kciuki, a co do tych dwoje to mam przeczucie, ale nic nie powiem.
- Taa… Ja już mam przeczucie od 3 lat. - zaśmiała się dziewczyna.
- Na pewno będzie dobrze.
- Musi być. Widzimy się w poniedziałek?
- No chyba tak… Trener coś mówił o jakimś wyjeździe.
- Tak? Ja nic nie wiem…
- To się pewnie dowiesz. - zaśmiał się chłopak.
W miłej atmosferze doszli do owego miejsca. Na stacji był duży ruch. W końcu była to soboto do tego popołudnie, bo godzina koło 17. Greg poszedł odebrać bilet i kiedy wrócił Ana podała mu jego torbę i ruszyli w wyznaczonym kierunku. Kiedy doszli do czekającego już wagonu zatrzymali się. Chłopak stanął na przeciw dziewczyny i długo na nią patrzył. Nic nie mogli powiedzieć. Po wczorajszym wieczorze stali się sobie o wiele bliscy. Z każdym dniem więź między nimi się pogłębiała.
- Będę tęsknił. - powiedział cicho blondyn.
- Ja też… do niedzieli.
- Mogę zadzwonić jutro, albo kiedyś?
- Jasne… Kiedy tylko chcesz.
- Dzięki. Pozdrów Madlen i powiedz, że będę trzymał kciuki.
- Przekażę, a teraz wsiadaj, bo ci pociąg odjedzie.
Greg uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na nią czule. Chwile patrzyli sobie w swoje tęczówki. W pewnej chwili Gregor przybliżył swoją twarz do twarzy Ane i złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Potem szybko się oderwał i wskoczył do wagonu. Zaskoczona dziewczyna zauważyła po chwili jak pociąg zaczyna ruszać. Ujrzała chłopaka w jednym z okien i pomachała mu. Po kilku chwilach zniknął jej z oczu. Położyła palce na swoich ustach i uśmiechnęła się. Potem bardziej okryła się płaszczem i ruszyła do domu…

~~~

Noo hejka !

Ale króciak! No to do nas w ogóle nie podobne! Haha... Wyobrażacie sobie, że to jest tylko 7 stron worda? A średnio piszemy 15-20 haha :D Ale nie martwcie się... albo martwcie :D Bo to ostatni tak krótki rozdział ^^

Bardzo, baardzoo, baaardzooo dziękujemy!. za komentarze rzecz jasna! muah ;* I za odwiedziny i za to, że po prostu najzwyczajniej w świecie JESTEŚCIE!.

Przepraszam za błędy, pewnie jeszcze jakichś nie wyhaczyłam... a może nie wychaczyłam :D Nieważne... Chodzi o to żeby przyjemnie się czytało. A mamy nadzieję, że tak właśnie było.

Gorące pozdrowienia i do następnego ! ;*

Ania&Madziusa

4 komentarze:

  1. ~skokomaniaczka11 kwietnia 2016 22:11

    Jestem ;)
    Na miejscu Thomasa to w tej całej sytuacji czułabym się jak piąte koło u wozu.. jedna go nie chce, druga na niego warczy.. ojj. No może zasłużył na to, ale trochę mi go szkoda, krząta się tak trochę bez celu. Nie mam pojęcia co ja bredze, ale mam takie a nie inne wrażenie. Nie zwracajcie uwagi xD
    Cieszę się, że Madlen ma takie wsparcie w przyjaciółce. Widać, że się bardzo lubią i sobie pomagają.
    Czekam na następny rozdział! Zobaczymy jak cała sytuacja się rozwinie ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej:)
    Przepraszam za poślizg, ale już się melduję!
    "No z takich będzie dobre małżeństwo." - to zdanie zrobiło mi dzień. Hahahah Gregor i Ana tak idealnie do siebie pasują, no i ta scena na peronie - awww! :* A co do Madlen i Thomasa, to uważam, że jak najszybciej powinni wyjaśnić sytuację między nimi, bo to do niczego dobrego nie prowadzi... :(
    Czekam na następny i pozdrawiam serdecznie
    Verity
    fresh-start-for-broken-souls.blogspot.com
    udowodnie-ci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochane :-)
    Rozdział jak zawsze boski...
    Kurczę szkoda mi bardzo Leny i dobrze, że w tej trudnej dla niej sytuacji może liczyć na Ane...
    Fajnie, że Ana i Gregor tak sobie porozmawiali szczerze od serca. Mam nadzieję, że między tą dwójką zacznie się dziać coś więcej niż przyjaźń, bo widać, że iskrzy pomiędzy nimi
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, witam. ;**
    Rozdział - oczywiście na dobrym poziomie. ;))
    Bardzo szkoda mi Lenki. ;/ Nie oszczędzacie jej, tak Wam powiem... ;( Chociaż... w sumie, podarowałyście jej kogoś takiego jak Ana. A to wiele, wiele, wiele musi dla Leny znaczyć. Dobrze, że może na kogoś takiego liczyć. ;)
    Swoją drogą... Lena i Greg - przecież tu już z góry widać, co się kroi. ;o Pomiędzy nimi czuję większą chemię niż przez 4 lata nauki chemii w szkole xD Dosłownie. :D Także... czekam! ;D
    Buziam. ;**

    OdpowiedzUsuń