czwartek, 14 kwietnia 2016

6. W życiu jak w tańcu każdy krok ma znaczenie.

Był piękny, jesienny dzień. Promienie słońca wpadały przez okno do jednego z pokoi w domu państwa Steward. Śpiąca w nim dziewczyna właśnie się przebudzała. Dziś był wyjątkowy dzień. Dzień, w którym miało się wszystko zmienić. Blondynka wstała z łóżka i podeszła do okna. Jasne słońce oślepiło ją troszkę. Była zdumiona idealną pogodą, bo w końcu był to już początek listopada i bardziej spodziewała się śniegu niż słońca. Uśmiechnęła się i ruszyła do łazienki. Tam załatwiła poranną toaletę i szybko się ubrała. Wzięła spakowaną torbę i zeszła na dół. W jej domu było wielkie zamieszanie. Rodzice dokańczali transparenty. Zawsze kibicowali córce. Madlen rozbawiona usiadła przy stole i zaczęła jeść śniadanie przygotowane przez jej mamę. Jak na razie to nikt jej nie zauważył. Nagle do kuchni weszła jej starsza siostra. Przywitała siostrę z uśmiechem i też zaczęła jeść. Po chwili dopiero do kuchni wszedł tata Leny. Zdziwił się obecnością obydwu córek, ale przywitał je buziakiem. Miał dziś bardzo dobry humor. Kiedy dziewczyny zjadły, cała rodzina zapakował się do auta i pojechali na lodowisko. Dziś miały odbyć się zawody, w których Madlen oczywiście miała brać udział. Jadąc autem, coraz bardziej się stresowała. W głowie powtarzała sobie cały czas układ, który miała jechać. Tak bardzo się bała. Miała bowiem bronić tytułu, a to już nie lada wyczyn. Jak przystało na mistrzynię musiała powalić rywalki. Kiedy dojechali w owe miejsce. Szybko wysiedli z wozu. Mama wraz z tatą i siostrą życzyli jej szczęścia i przy drzwiach się rozdzielili. Lena poszła do szatni, a jej rodzina na trybuny. W szatni szybko się przebrała i dobrze dopinając łyżwy w końcu wyszła. Przed wejście na lodowisko spotkała swojego trenera. Zamieniła z nim kilka słów i po chwili wyszła na lód. Spotkała tam już kilka rywalek. Widziała jakie są dobre i byle czym ich nie pokona, ale co tam. Ważne żeby się dobrze bawić. Rozpoczęła rozgrzewkę.

W tym samym czasie w mieszkaniu Martina Kocha panowała totalna cisza. Prawie wszyscy domownicy słodko sobie jeszcze spali, a była już godzina 11. A prawie wszyscy, gdyż tylko jeden osobnik przygotowywał się do wyjścia. Był to Thomas, który miał zamiar iść na zawody. Dopingować koleżankę. Siedział właśnie w kuchni i pił kawę. Myślał o Lenie. Czy nadal jest na niego zła. I w ogóle o co zła. Z rozmyślań wyrwał go dźwięk jego komórki. Sięgnął do kieszeni i spojrzał na komórkę. Był to sms od Kristie. Przeczytał go, ale nie miał jakoś ochoty odpisywać. Znów schował komórkę, wziął dwie patelnię i poszedł do góry. Otworzył wszystkie drzwi. Czyli drzwi do pokoju Ane i Martina i zaczął okładać patelnią o patelnię. Martin z Ane jak na alarm spadli z łóżka. Thomas wybuchł śmiechem. Był to przekomiczny widok.
- Wstawać śpiochy! Madlen ma za godzinę konkurs! - krzyknął ze śmiechem.
- I dopiero teraz nas budzisz!? - krzyknęła zła Ana podnosząc się i masując obolałą rękę.
- A tak jakoś. - zaśmiał się Thomas i zszedł na dół.
W tym czasie Ane wraz z Martinem zajęli się szybko toaletą. Kiedy Ana zwarta i gotowa wyszła z łazienki, wzięła telefon do ręki i ujrzała sms od Gregora o treści:

Hej piękna :* Śpisz? Mam nadzieję, że cię nie obudziłem... Chciałem tylko napisać dzień dobry :) Już się stęskniłem:) Pozdrawiam ;)

Po tym smsie na twarzy blondynki pojawił się duży, szczery uśmiech. W dobrym już humorze zeszła szybko na dół. Pospieszyła chłopaków i w mgnieniu oka opuścili dom zabierając transparenty. Załadowali się do samochodu i ruszyli w stronę lodowiska. Thomas prowadził, Martin siedział z przodu na miejscu pasażera, a Ana siedząc sama z tyłu wykorzystała okazję i napisała smsa do Grega. Brzmiał on tak:
Witam, witam :) Dzionek zapowiada się nieźle... Zaczęłam od zaspania na zawody Leny, ale właśnie tam jedziemy:) Ja też tęsknię:* Pzdr :)

Potem wyciszyła głos i schowała telefon. Po chwili właśnie dojeżdżali. Szybko wypakowali się z samochodu i ruszyli do środka budynku, do którego zjeżdżało się coraz więcej ludzi.
Lena, która właśnie jeździła powtarzając sobie układ coraz bardziej się denerwowała. Nie dość, że nie było najważniejszej osoby to jeszcze strasznie się stresowała. Wyglądała Ane po całej sali. Nagle kazano zawodniczką zejść z lodu. Lena posłusznie to zrobiła no i oczywiście poszła na pierwszy ogień. Prowadzący zapowiedział jej imię. Madlen się przeżegnała i wyjechała na lód. W tym momencie na trybunach pojawił się funclub Lenki. Ane wraz z chłopakami zajęła miejsce. Lena zatrzymała się i rozpoczęła taniec. Pierwsze nuty muzyki i już czuła się taka wolna. Nie obchodziła ją wygrana. Po prostu chciała się dobrze bawić. Każdy gest pokazywał jej uczucia. Nie słyszała krzyków fanów i Ane, która była najgłośniejsza. Wysłuchiwała się w słowa piosenki i wykonywała to co lubiła najbardziej. Nie wiedziała, że jeden osobnik na sali patrzył na nią świecącymi się oczyma. Był to Thomas, który był zauroczony tańcem dziewczyny. Nie mógł uwierzyć, że ona ma taki talent. Że potrafi tak okazać uczucia. Nawet wyraz jej twarzy pokazywał wszystko. Był z niej bardzo dumny. Zachwycony i zdumiony. Obserwował każdy jej ruch. Nawet mały. Nie było żadnego potknięcia. Nic… Taniec był tak płynny, że chłopak się rozmarzył. Nagle piosenka się urwała i wzrok blondynki utknął w oczach blondyna. Wpatrywali się w siebie przez chwilę. Potem Lena ujrzała jak Thomas wstaje i bije brawa cudownie się przy tym uśmiechając. Tak bardzo się cieszyła, ale że nadal czuła ukłucie w sercu na jej twarzy nie pojawił się najmniejszy uśmiech. Zeszła z lodu i ciesząc się z trenerem zajęła miejsce. Dostała kwiaty i różne inne prezenty. Nagle usłyszała śmiech swojej siostry i rodziców.
- Córciu byłaś wspaniała! - usłyszała głos swojej mamy.
Wstała i mocno się wtuliła w jej ramiona. Jakoś nie było jej do śmiechu. Widok Morgena nie uszczęśliwił jej. Przysporzył smutku... Nadal nie mogła normalnie funkcjonować. Przytuliła potem siostrę oraz tatę i znów usiadła. Trener rozmawiał z jej rodzicami, ale ona ich nie słuchała. Patrzyła na jeden punkt i zastanawiała się do kiedy tak będzie się zachowywać. Przecież to nie ma sensu. Zaczęła myśleć o Koffim. Może by mu tak dać szansę. Jemu zależy... Może udałoby mu się odkochać ją w Thomasie. Z rozmyślań wyrwał ją krzyk Ane. Madlen wstała i z uśmiechem przywitała przyjaciółkę.
- Laska byłaś boska! - powiedziała blondynka przytulając przyjaciółkę.
- To było bombowe. - rzekł Martin i też przytulił Lenę.
Potem dostała też wiele komplementów od Koffiego, który też się pojawił aż w końcu przyszedł czas na Morgensterna. Stanął na przeciwko niej i wręczył jej jedną z czerwonych róż. Madlen biorąc ją do ręki poczuła jakąś ulgę. Otoczenie się zmieniło. Jakby zostali tylko oni dwoje... wszystko ucichło. Tylko oni patrzący sobie w oczy.
- Obroniłaś tytuł... Jesteś najlepsza. - rzekł cicho.
- Dziękuję. - powiedziała delikatnie się uśmiechając.
Thomas zauważył jak się zarumieniła. Pochylił się nad nią i jakby pytającym wzrokiem czy może... Lena się zawahała, ale po chwili sama wyciągając szyję, złożyła na policzku blondyna subtelny pocałunek. To wszystko jakby było zaplanowane. Nie czuła już urazy... Była szczęśliwa. Może on powiedział to tylko Kristie... Może specjalnie żeby dała spokój. Teraz to już nie było ważne. Po chwili zajęli miejsca na jednej z kanap, typowych na lodowisku. Ana przytuliła blondynkę i zauważyła jakiś dziwny błysk w jej oku i radość? Tak! To zdecydowanie było szczęście. Przypomniał jej się pocałunek z Gregorem. Pocałunek? Czy to odpowiednie słowo? Raczej nie... było to jakby muśnięcie... Delikatne, ale spragnione z obydwu stron. Na jej ustach od razu pojawił się uśmieszek. Lena widząc to, dziwnie spojrzała na przyjaciółkę.
- Ana... chcesz mi coś powiedzieć? - zapytała.
Dziewczyna wstała i pociągnęła młodszą w stronę szatni. Ta ledwo co idąc na łyżwach, oczywiście z ochronką, doszła do drzwi. Tam było już lepiej, gdyż zajęła miejsce w szatni. Ana podekscytowana chodziło w tą i z powrotem. Lena spokojnie czekała, aż się otworzy.
- Całowałam się z Gregorem. - wystrzeliła Ana.
Lena zaskoczona z uśmiechem spojrzała w stronę rozmarzonej przyjaciółki.
- To w sumie nie był pocałunek... taki buziak… ale w usta. - ostatnie słowa starsza blondynka zaakcentowała chcąc aby zabrzmiało poważnie.
Lena słuchając monologu swojej psiapsi, zaczęła zmieniać obuwie i strój. W końcu cały czas miała na sobie sukienkę i łyżwy. Szybko to zrobiła. Ana właśnie kończyła swoję spowiedź.
- Myślę, że powinnaś mu dać szansę... Jemu na serio zależy. A i fajny z niego chłopak. Spokojnie mogłabym oddać cię w jego ręce. - rzekła w końcu.
- Ja wiem, ale boję się... Ja chyba już nie umiem zaufać chłopakowi. Nie umiem być w związku.
- Ależ umiesz... kochanie. - Lena próbowała pocieszyć Ane. - Wystarczy troszkę magii i miłości. I wiem, że jeśli dasz mu szansę... on wykorzysta ją.
- Dziękuję... jesteś najlepsza. - rzekła starsza blondynka i mocno przytuliła Madlen.
Uścisk przerwał Thomas, który zapowiedział, że teraz będzie jechała ostatnia zawodniczka. Dziewczyny biorąc się za ręce, wyszły z szatni. Szybko znalazły się przy reszcie znajomych. Wraz ze wszystkimi bacznie obserwowały cały układ dziewczyny. Była ona bowiem najmocniejszą z rywalek Leny. Cała grupa oglądała pokaz ze wstrzymanym oddechem. Zawodniczka nie popełniła żadnego błędu. Wszyscy czekali na werdykt i wyniki. Nagle pojawiły się liczby. Na tablicy widniało imię Leny... zajmowała ona pierwsze miejsce. Długo patrzyła na swoje nazwisko i kiedy dotarło do niej to, że wygrała odwróciła się do ludzi z ogromnym uśmiechem. Mama Madlen aż się popłakała. Lena wydała z siebie jeden wielki okrzyk i nie panując nad swoimi uczuciami wskoczyła w ramiona Thomasa. Chłopak szczęśliwy z wygranej koleżanki mocno ją przytulił. Podniósł i zakręcił. Kiedy Lena się opamiętała oderwała się od chłopaka i z rumieńcami delikatnie się do niego uśmiechnęła. Potem tonęła w ramionach swoich przyjaciół. Kiedy wraz ze wszystkimi nacieszyła się wygraną nadeszła "koronacja". Lena odebrała nagrodę i odśpiewawszy hymn wrócili do wszystkich. Dostała też również wiele innych gratulacji od ludzi z zewnątrz. Po wszystkich uroczystościach w końcu mogła iść do szatni i chwile odetchnąć. Trzymając w rękach medal była bardzo szczęśliwa. Ubrała kurtkę i wyszła. Przy wyjściu zaczepił ją jeszcze trener.
- Madlen mam dla ciebie propozycję... - rzekł.
- Słucham panie trenerze?
- Dziś wszyscy byli tobą oczarowani i dostaliśmy kilka ważnych propozycji...
- Takich jak?
- Na przykład... trening z najlepszymi trenerami na świecie... z największymi sławami łyżwiarstwa figurowego... - Lena nie mogła wierzyć własnym uszom.
- Ale pan, panie trenerze też jest świetny.
- Ale chcę abyś wzięła w tym udział... Zwiedzisz trochę świata, a poza tym zdobędziesz wiele nowych umiejętności. Pomyśl nad tym... Pogadamy jutro na treningu. Do zobaczenia Madlen. - powiedział trener i odszedł zostawiając dziewczynę samą.
Blondynka zastanawiając się nad tym, ruszyła do rodziny i przyjaciół. Przy samochodzie jeszcze raz dostała od wszystkich gorące gratulacje i buziaki. Nagle usłyszeli komórkę. Był to telefon Ane. Dziewczyna wyciągnęła komórkę i odebrała.
- Lenkuś to do ciebie. - podała słuchawkę przyjaciółce.
- Słucham. - powiedziała zdziwiona Lena.
- Proszę państwa, rozmawiam właśnie z mistrzynią Austrii i świata w łyżwiarstwie figurowym, Leną... yyy... jak ty się nazywasz?! Wielki brawa! - usłyszała roześmiany głos Schlierenzauera i wybuchła śmiechem.
- Steward Schlieri Stewadr. - śmiała się nadal.
- No więc! Gratuluję dzisiejszej wygranej panno Steward!
- Oj dziękuję... Jesteś kochany, ale skąd wiedziałeś?
- No wiesz... Ja wiem wszystko, a po drugie mam swoje źródła.
- Tak... a te źródła to pewnie Ana Morgenstern. - powiedziała dziewczyna spoglądając na uśmiechniętą blondynkę.
- Yyy... niee. - zaśmiał się chłopak.
- Jasne...
- No i przepraszam, że obecny nie byłem, ale wiesz... w domu też mnie potrzebują.
- Oj nic się nie stało... rozumiem cię.
- To fajnie, że się nie gniewasz i jeszcze raz ci gratuluję.
- A ja ponownie dziękuję.
- No to będę kończył. Do zobaczenia.
- No papa. - powiedziała Lena i rozłączyła się.
Podała Ane telefon z wielkim uśmiechem.
- Już wszystkich o tym poinformowałaś? - zapytała ze śmiechem.
- Niee... Tylko jakieś sto osób. - zaśmiała się dziewczyna, a razem z nią cała reszta.
- Dobra my się będziemy zbierać. Musze odpocząć... Ostatnio miałam ciężkie dni. - rzekła Lena spoglądając na Thomasa.
Jedynie Ana i Andi zrozumieli dlaczego. Lena pożegnała się z przyjaciółmi całuskiem w policzek i wsiadła do samochodu rodziców. Po chwili już jej nie było. Funclub w tym czasie też pakował się do auta. Kiedy wszyscy wraz z Koflerem załadowali się do samochodu Morgena, Thomas ruszył, a Ana zaczęła.
- Może oblejemy to zwycięstwo Lenki... A po drugie to przecież jedziemy do Innsbrucka i to będzie ostatnia okazja aby się z Lenką pożegnać.
- Jestem za. - powiedzieli razem Morgi i Koffi.
Blondyn spojrzał w lusterko na Koflera z uśmiechem, ale tak naprawdę poczuł dziwną złość.
- Ja uważam, że to jest bardzo dobry pomysł. - rzekł Koch.
- Więc ustalone. - zarządziła Ana i resztę drogi spędzili na rozmowie o wyjeździe na skocznię Bergisel.
Odwieźli do domu Andreasa i potem szybko dojechali pod mieszkanie Martina. W dobrych humorach udali się do środka. Wszyscy od razu ruszyli do kuchni, bowiem każdy był głodny jak wilk. Chłopcy z uśmiechem zasiedli do stołu i spojrzeli prosząco na Ane.
- Nie liczcie na mnie... narka. - powiedziała ze śmiechem dziewczyna i ruszyła do swojego pokoju zostawiając blondynów samych.
- To co? Pizza nie? - zapytał Mascht.
- Oczywiście. - wyszczerzył się Thomas i wyjął komórkę.
Ana szybko znalazła się u siebie. Zdjęła bluzę i usiadła na łóżku. Czuła się jakoś dziwnie. Nie chciała się sobie przyznać, ale bardzo tęskniła za Gregorem. Instynktownie wyjęła telefon z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz. Nic się nie pokazało. Westchnęła i położyła się na łóżku. Po 30 min. usłyszała krzyki z dołu. Wyszła ze swojego pokoju i usłyszała nawoływania chłopaków. Pomyślała, że coś przypalili i szybko zbiegła ze schodów. W salonie unosił się zapach pizzy. Zaśmiała się i weszła do kuchni. Popatrzyła na pałaszujących chłopaków i się przyłączyła. Bardzo szybko pozbyli się obiadu.
- Ann... To my idziemy się szykować, a tu pozmywaj. - wypalił nagle Thomas wstając od stołu.
- Hola, hola! Gdzie macie zamiar iść... Ja nic ni będę zmywać!
- Siostra... W końcu my ugotowaliśmy obiad nie? - wystawił jej język.
- Alee... - próbowała dziewczyna.
- Żadnych ale... - zaśmiał się Martin i wraz z Morgim ruszyli do swoich pokoi zostawiając blondynkę z garami po obiedzie i śniadaniu.
Nie mając innego wyjścia Ana musiała wykonać swoje zadanie. Kiedy skończyła, była już godzina 16. Szybko pobiegła do pokoi chłopaków. Bez pukania wparowała do królestwa Morgena.
- Idziemy? - zapytała.
- Jasne. - odrzekł jej Mascht, który pojawił się tuż za nią.
- Nie wiemy jak ty, ale my jesteśmy gotowi. - rzekł Thomas.
- Ja też... Tylko wezmę bluzę. - odrzekła dziewczyna i pobiegła do siebie po ową rzecz.
Potem szybko wyszli z domu. Postanowili iść na piechotę w końcu na pewno wieczorem nikt nie będzie w stanie jechać samochodem, dlatego wybrali nóżki. Thomas zadzwonił do Koffiego i ruszyli w stronę domu Madlen. Gdy doszli do Leny była 16.30. Drzwi otworzyła im mama blondynki.
- Porywamy pani córkę! - Zarzucił tekstem Mascht.
- W takim towarzystwie możecie ją porywać. - Zaśmiała się mama, po czym za jej plecami ukazała się Len.
Przywitała ponownie wszystkich swoim uśmiechem i pożegnała się z rodzinką. W drodze rozmawiali na temat sukcesu łyżwiarki i na temat planów przyszłościowych. Podczas chodu towarzyszyła im wyborna atmosfera, tworzyli zgraną paczkę. W pubie zawitali o 18. Zamówili sobie po piwku i zaczęli opijać sukces przyjaciółki.
- No to za naszą mistrzynię! - Rzucił Thomas.
- Za mistrzynię! - Powtórzyli wszyscy radosnym tonem.
Lenie natomiast uśmiech nie schodził z twarzy, nawet minęły myśli o Thomasie, wiedziała że wypada zachowywać pozory pewnych zachowań. Nadszedł czas na małą potańcówkę, inicjatorem tego pomysłu był nie kto inny jak Kofler. Nie od dziś było wiadome, że zbliżał się do dziewczyny, szkoda tylko, że nie zyskiwał w tym wzajemności. Chwycił więc Madlen i zaczęli tańczyć, Thomas zrobił się lekko czerwony. Nie to raczej nie możliwe by był zazdrosny, w końcu miał dziewczynę, a Len była przyjaciółką. Czasem sam nie wiedział czemu ma aż takie wątpliwości, skąd takie myśli u człowieka zakochanego. A może ta miłość wcale nią nie jest? Siostra widząc lekko zakłopotanego brata, porwała go do tańca. Wiedziała, że on pozwoli chodź trochę nie myśleć, czuła jednak, że Lena nie jest mu zupełnie obojętna. Czyżby coś iskrzyło? Zadawała sobie pytanie blondynka. W gruncie rzeczy bardzo pragnęła by Thomas był chłopakiem Leny, postanowiła więc działać.
- Odbijany! - Powiedziała Ane zbliżając się do Koffiego i Leny pozostawiając tym samym blondyna przyjaciółce.
Oboje spojrzeli na nią pytającym wzrokiem, a ona w odpowiedzi na te spojrzenia się uśmiechnęła.
- W takim razie zatańczysz? - Spytał Thomas Madlen.
- Chętnie. - Odpowiedziała blondynka.
Tymczasem Ana starała się trochę odwrócić uwagę Koflera, wiedziała bowiem, że on również stara się o dziewczynę.
- Nie ma co, w końcu miała powodzenie wśród chłopaków. - Zaśmiała się blondynka w myślach prowadząc Koffiego w tańcu.
Gdy taneczne pary zebrały się znów przy stoliku, po raz kolejny unieśli kufelki w górę i wypijali jego zawartość.
- Kochani chciałabym wam coś powiedzieć... - zaczęła nieśmiało Lena.
- Tak ? - Spojrzała na nią pytająco ekipa i nastawiając radary słuchowe wsłuchiwali się w słowa dziewczyny.
- Dostałam pewną propozycję do przemyślenia, ale jeszcze nie podjęłam decyzji.
- No wal laska wal. - zaśmiała się Ane.
- Jesteś w ciąży ze mną czy jak? - Zaśmiał się Koffi, a po nim cała reszta.
- Nie no aż tak tragicznie nie jest. - Zaśmiała się młodsza blondi.
Po czym Andi udał minę obrażonego z czego ekipa miała jeszcze więcej ubawu.
- Nie, tylko trener zaproponował mi wyjazdy do innych krajów bym trenowała z innymi trenerami klasy światowej....
- To świetnie! - Powiedział Martin.
- Mascht ma rację, bo pozwoli ci to nabyć nowe umiejętności ... - Dodał Thomas.
- Tak chłopcy mają rację, rozwiniesz skrzydła. - Powiedziała Ane.
- Tak jak ptak, ale jest jedno ale... Nie będę się z wami praktycznie widywać...
- A gdzie miały by być te treningi? - Spytał się zaciekawiony Koffler.
- A tu i tam. - Zaśmiała się młodsza, po czym powiedziała. - No wiesz Finlandia, Norwegia, USA... Tam ponoć mają lepsze systemy szkoleniowe...
- A to ja mam pomysł! - Zaśmiała się Ana nabierając szelmowskiego spojrzenia. - Będziesz jeździć z nami!
- Co?! - Zapytała blondynka wraz z reszta ekipy nie dowierzając słowom Ane.
- Normalnie możemy zrobić taki układzik mały...W końcu Alex ma do ciebie słabość więc nie powinno być problemu...
- Ale to praktycznie nie możliwe co mówisz. - Powiedziała Lena.
- A ty po tylu latach znajomości jeszcze wątpisz?
-A no może to jest i możliwe, Ana w końcu ma takie predyspozycje, że jej się nie da odmówić. - Puścił oczko do siostry.
- No to dajcie mi chwileczkę, a ja zadzwonię do Alexa.

Po 5 minutach na dworze.

- Tak trenerze tak ona...
- ...
- No ona, ona...
- Oczywiście, że zero problemu...
- ...
- No to do jutra panie trenerze.
Weszła do pubu z nieco innym humorkiem. Widząc ją chłopcy spytali.
- Nie wyszło?
Lena dodała.
- Wiedziałam, że by było za pięknie...
- A czy ja coś takiego powiedziałam? - Na twarzy starszej pojawił się uśmiech, po czym dodała. - Będziesz jeździć z nami! - Madlen spojrzała z niedowierzaniem na nią, po czym z piskiem rzuciła się przyjaciółce w ramiona.
- No to czas wypić za zdrówko mojej prze zdolnej siostry, która ma talent organizatorski...
- I rękę do tego typu spraw! - Zaśmiała się młodsza blondynka.
- Oj, oj już bez przesady bo się zarumienię! - Zaśmiała się Ane.
Po czym kolejny raz mieli okazję do wypicia złocistego płynu. Nim się obejrzeli była już 22, a ekipę czekał wyjazd na zgrupowanie więc wypadało się wyspać...
- No to co komu w drogę temu... - Nie zdążył dokończyć Thomas, bo zrobiła to za niego siostra.

- Komu w drogę temu kopa! - Zaśmiały się blondynki, po czym ubrali się i opuścili lokal.
Kiedy w końcu śmiejąc się wyszli z pubu od razu ożywił ich zimny wiatr. Na dworze było bardzo zimno. Jednak niektórzy byli tak rozgrzani, że tego nie zauważyli. Dziewczyny odczuły ziąb najbardziej. Lena wyprostowała kołnierz płaszcza i mocniej obwiązała się szalem. Ane natomiast wzięła pod rękę Martina. Stanęli przed ulicą i zastanawiali się gdzie mają iść. Każdy jakby utracił na chwilkę resztki komórek.
- Lubie zimę, ale bez przesady... Mogło by być cieplej. - rzekł Thomas zasuwając kurtkę.
- Taa... masz rację. Ja to idę do domu. Gorąca herbata i łóżeczko... Marzę o tym. - powiedziała Ane.
- No to się rozdzielamy. - rzekła Lena.
- A no trzeba by było... - rzekł Martin przytulając starszą blondynkę.
- No to do... za dwa tygodnie? - zapytała ze śmiechem Lena.
- Taa... za dwa tygodnie. - powiedziała smutna Ana i podeszła do przyjaciółki.
Mocno ją przytuliła i wycałowała. To samo zrobił Martin i Koffi. Lena podeszła do Thomasa. Chciała już go cmoknąć w policzek kiedy się odezwał.
- Uważam, że ktoś powinien cię odprowadzić, gdyż jest już późno, ciemno i niebezpiecznie. - powiedział i mówiąc"ktoś", miał na myśli oczywiście swoją osobę.
- Bardzo dobry pomysł. - rzekł Ana z uśmiechem.
Madlen przesłała jej wredne spojrzenie.
- No to ja zgłaszam się na ochotnika. - odezwał się półprzytomny Kofler.
- Czyś ty oszalał! Idź lepiej do domu, prześpij się. Ja to nie wiem jak ty wstaniesz jutro. - zaśmiała się Ana.
- Taa... Nasz Koffi jak zawsze przesadził z bąbelkami. - zaśmiał się Martin.
- Po drugie masz w przeciwną stronę. Martwimy się o ciebie, bo w sumie nie wiadomo czy potem doszedłbyś do domu. Uważam więc, że ty idziesz do siebie, Ana z Martinem do naszego mieszkania, a ja odprowadzę Lenę. - oznajmił Thomas.
Lena słysząc te słowa troszkę się przestraszyła. Spojrzała błagalnie na Ane.
- Myślę barcie, że pomimo, iż jesteś blondynem jest to rozsądne rozwiązanie. - rzekł panna Morgenstern patrząc z uśmiechem na swoją przyjaciółkę.
- No to skoro wielka rada zarządziła proszę się rozdzielić. - zaśmiał się Martin.
Niezadowolony Andreas mamrocząc coś pod  nosem pożegnał wszystkich i chwiejnym krokiem ruszył do domu.
- Jeśli on dojdzie do jutra to będzie święto. - uśmiechnęła się Lena.
- Eee tam… Chłopak doświadczony nie masz co się martwić. - rzekł Morgi.
Lena tylko się uśmiechnęła.
- No więc skoro zostałam przegłosowana będziemy się zbierać. - rzekła.
- Oki. Bracie wracaj szybko i nie szalej po drodze. Pilnuj Leny i... no i... wracaj szybko. - śmiała się Ana, a z nią Martin i reszta.
- Spokojna twoja rozczochrana siostrzyczko. Będę za chwilkę.
Lena jeszcze raz pożegnała Ane i Martina i w towarzystwie Thomasa ruszyła do domu. Przez dłuższą chwilę między nimi panowała cisza. Lena chciała się odezwać, ale nie wiedziała czy powinna i nie miała pojęcia co mogła by powiedzieć. Thomas zmieszany też nie wiedział czym by mógł zabłysnąć. Szli obok siebie. Lena trzymając kołnierz płaszcza przy głowie, a chłopak mając dłonie w kieszeni.
- Ładna pogoda nie? - wypalił nagle Thomas z uśmiechem.
Lena spojrzała na niego i wybuchła śmiechem.
- Idealna, wprost na spacery. - odrzekła dziewczyna.
- Też tak uważam... - rozmowa coś im się nie kleiła.
Nie bardzo wiedzieli o czym mogliby rozmawiać. Madlen czuła się głupio po wczorajszej akcji w jej domu, a Thomas chciał zapytać czemu tak zareagowała, ale bał się, że znów ją zrani. Szli jak te ciumoki nie odzywając się do siebie.
- Przepraszam za wczoraj... - odezwała się w końcu Lena nie mogąc więcej milczeć.
- To ja powinienem cię przeprosić... Twoje zachowanie wynikło pewnie z mojego... Ane mnie o tym uświadomiła.
- Niee... Ty nie masz za co. W końcu ja dla ciebie byłam niemiła...
- Kij z tym... W każdym razie przepraszam...
- Ja też... Obiecuję, że nie będę miała humorków. - powiedziała w końcu zerkając na chłopaka z uśmiechem.
- Lubię jak się uśmiechasz... - rzekł.
Lena się zaczerwieniła. Nie wiedziała co może odpowiedzieć.
- Jak się rumienisz też lubię. - zaśmiali się obydwoje.
- Ja ogólnie cię lubię więc wiesz... - śmiała się Lena.
- Miło mi to słyszeć...
- Mam głupie pytanie...
- Dawaj...
- Dlaczego nie było dzisiaj z nami Kristie?
- Bo... yy... Ona nie lubi wychodzić gdziekolwiek.
- Ah... no tak...
- Teraz ja mam głupie pytanie...
Lena spojrzała na chłopaka.
- Dlaczego taka ładna dziewczyna jak ty nie ma chłopaka?
Lena długo się nie odzywała.
- Przepraszam... Nie powinienem.
- Niee... Po prostu to jest skomplikowane. Nie znalazłam tego odpowiedniego i ja nie mam czasu na chłopaka... A w ogóle to kto by mnie chciał. - uśmiechnęła się na końcu Madlen.
- Na pewno wielu...
- Znasz takiego? Podaj adres.
- No na przykład taki Andreas...
Lena dziwnie na niego spojrzała.
- No dobra... To był zły przykład, ale uważam, że on bardzo cię lubi.
- Koffi to tylko mój przyjaciel.
- Wiesz Lenka... Wydaje mi się, że gdybyś chciała mogłabyś mieć każdego. W tym sęk, że ty nie chcesz... A powód tego jest jeden. Jesteś zakochana. - powiedział, a Lenie zaczęło szybciej bić serce.
Długo się nie odzywała.
- Chyba trafiłem... - zaśmiał się.
- Nawet gdybym była... To nie ma znaczenia. Nie chcę i już... Same problemy.
- I tu ci przyznam rację. - westchnął Thomas.
- Coś nie tak z Kristie? - blondynka szybko wykorzystała okazję.
- O patrz już jesteśmy. - chłopak wymigał się z odpowiedzi.
Lena zaśmiała się cicho. Stali właśnie pod jej domem.
- Czas się pożegnać. - rzekła.
- A no... Było miło.
- I nawzajem... Mam nadzieję, że szybko się zobaczymy.
- Noo... Chyba nawet będę tęsknił... za twoim uśmiechem. - Lena się zarumieniła.
- I rumieńcami. - dodała z uśmiechem.
- Też... Więc do za dwa tygodnie. - powiedział chłopak i nachylając się nad blondynką, delikatnie cmoknął ją w policzek.
- Do zobaczenia. - odrzekła Lena kiedy się od siebie oderwali.
Odwróciła się i ruszyła ku domowi. Przy drzwiach obejrzała się jeszcze na moment. Thomas nadal stał w tym samym miejscu. Pomachała mu. Odwzajemnił gest i kiedy zniknęła w głębi domu, ruszył ku swojemu mieszkaniu cały czas mając przed oczami jej śliczną, uśmiechniętą buzię, którą oblewał słodki rumieniec. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który do końca dnia dzisiejszego nie zniknął z jego twarzy. Lena zamykając za sobą drzwi oparła się o ich ścianę. Długo tam stała czując na twarzy wypieki i usta Thomasa. Położyła na policzku dłoń i opuszkiem placów dotknęła miejsca odbitych ust chłopaka. Z uśmiechem ruszyła do swojego pokoju. Natomiast Ana z Martinem byli już od dobrych 20 minut w domu.
- Martin zrobisz herbatki?
- No dobrze księżniczko. - Zaśmiali się, bowiem chłopcy często mieli fazę na punkcie tej ksywki i mówili tak na nią.
- No to paniczu pozwól, że wezmę cieplutką kąpiel.
- No jasne twoje życzenie to rozkaz. - Oboje wybuchnęli gromkim śmiechem.
Dziewczyna podążała już na górę gdy dostała smsa.

Siądź na skype'a pogadamy.

Był to sms od Gregora, na ustach dziewczyny pojawił się mimowolnie uśmiech, po czym krzyknęła do Maschta.
- Wiesz co, ja jednak idę do pokoju także jak coś możesz tam mi herbatkę przynieść.
- No okey, a niech zgadnę mmm… sms albo od Leny albo od Gregora... - Spojrzał z ciekawym spojrzeniem Mascht.
- Oj dobrze mnie chyba znasz. - zaśmiała się blondynka, po czym weszła do pokoju i szybko załączyła laptopa. - No hej! - powiedziała z uśmiechem dziewczyna do mikrofonu.
- No witaj piękna widać, że zabawa była przednia? - Odpowiedział jej blondyn będący już w Innsbrucku.
- Oj tak, tylko wiesz głupio, że nie było tam ciebie kochaniutki... - Na ustach Gregora pojawił się uśmiech.
- Czyżbym usłyszał słowo „kochaniutki”?
- Chyba ci na uszy padło albo się przejęzyczyłam i łapiesz mnie za słówka. - Uśmiechnęła się blondynka.
- Oj i jeszcze wmawiasz mi kłamstwo moja najlepsza przyjaciółko? - Powiedział Gregor kładąc nacisk na słowo najlepsza.
Oboje uwielbiali się tak droczyć. W trakcie rozmowy myślała nad słowami Leny może jednak da mu szanse, tego sama jednak jeszcze nie wiedziała. Rozmawiali jeszcze jakieś pół godzinki.
- No to tylko po to dzwonić chciałeś? - Zaśmiała się blondynka.
- Nie, jeszcze… yyy… no wiesz bardzo tęskniłem i już się nie mogę doczekać jutra.
- Oj Greguś nie czaruj, nie czaruj bo jeszcze się nabiorę.
- No, ale na serio się stęskniłem... - Kontynuował dalej chłopak. - A ty tęskniłaś za mną troszeczkę?
- No może troszeczkę... - Razem w dalszym ciągu polemizując.
- Siostra do spania! - Zaśmiał się Thomas i z uśmiechem powiedział. - Pozdrów Gregora. -  Ane spojrzała na niego ze zdziwieniem, ale pozdrowienia oczywiście przekazała.
- Wiesz co kochaniutki ja już mykam spać w końcu jutro trasa czeka.
- A no faktycznie przecież ci do mnie śpieszno.
- Oj aż nie wyrabiam na zakręcie! - Powiedziała rozbawiona do łez dziewczyna. - No to buziaczki przyjacielu.
- Buziaczki kochana. - po czym zakończyli dość długą rozmowę skwitowaną przez Ane "Rozmowa o wszystkim i o niczym".
Dziewczyna rozłożyła się na łóżku i zaczęła myśleć czy warto czasem rzucić wszystkie losy i poświęcić się dla miłości... Z tą myślą udała się spać... Tymczasem w drugim pokoju Thomas rozmyślał na temat Leny, czuł że zbliża się do dziewczyny, ale nie chciał krzywdzić żadnej z bliskich mu osób. Bez wątpienia młodsza blondynka była mu coraz bliższa, a dystans robił się coraz mniej bezpieczny. Zadawał sobie w myśli pytania czy Kristie jest tą jedyną, kochał ją a mimo wszystko potrafił dać upust emocjom.
- No cóż, miejmy nadzieję, że nie skrzywdzę żadnej z nich... - z takim nastawieniem około 23.30 zasnął, a w domu zapanowała cisza.
~~~

Ta dam!

Jest odcinek numer 6 z cyklu dłuższy króciak :D zgodnie z obietnicą nabieramy tempa i każde kolejne nexty będą dłuższe?! Oj tak będzie się działo i to nie raz ;)

W tej informacji do Was chciałybyśmy zapowiedzieć stabilizację terminów dodawania nextów - będą się na bieżąco pojawiać w PONIEDZIAŁKI I CZWARTKI ---> tak, to daje 2 rozdziały w tygodniu dla waszej wiadomości. Nie będziemy ukrywać, iż mamy zapasik rozdziałów stąd też szybsze tempo działania. Druga wiadomość tyczy się komentarzy, bardzo nas motywują do zwiększania obrotów dlatego za nie baaardzo dziękujemy! :* :)

Zauważyłyśmy ostatnio ich skromniejszą ilość dlatego stale zachęcamy do wyrażania opinii i swoich refleksji. Przy okazji tej notki pragniemy złożyć słowa podziękowania dla - VERITY i ALIKUS za to, że jesteście z nami od początku naszego powrotu ;) Wierzymy, że dalszy pobyt na tym blogu Was nie znudzi, a wręcz przeciwnie, zadowoli Wasze czytelnicze klimaty, bo my dalej będziemy starały się sprostać waszym oczekiwaniom! :D

Skokomaniaczka jest nam baaardzo miło, że dołączyłaś na stałe do naszej obsady! Dziękujemy za to że jesteś! :*

Wszystkich przy okazji serdecznie pozdrawiamy! :*

Ania&Madziusa

9 komentarzy:

  1. Hej:*
    Ale się cieszę, że Madlen wygrała! Pokazała wszystkim, no i samej sobie, że z nią się nie wygrywa:)
    A Thomas? Czyżby był zazdrosny? Coś niewątpliwie jest na rzeczy i czekam aż on się ogarnie i podejmie jakąś decyzję, bo mam wrażenie, że sam nie wie czego chce i tylko mąci biednej dziewczynie w głowie.
    Oczywiście trzymam kciuki za Gregora i Anę - są przesłodcy:* Mam nadzieję, że ta sielanka się nie zepsuje :)
    Pozdrawiam serdecznie
    Verity
    fresh-start-for-broken-souls.blogspot.com
    udowodnie-ci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Skokomaniaczka15 kwietnia 2016 17:02

    Jestem :)
    O kurczę! Jest mi mega miło, że wspomniałyście o mnie! Aż mi się buźka cieszy :D
    Dołączyłam do obsady i tak łatwo się mnie nie pozbędziecie. Co to to nie!
    Fajnie, że macie dłuższe rozdziały, bo szybko się je czyta.. A dzięki temu można się ciutkę więcej delektować tymi super rozdziałami :)
    Ana i Gregor - najlepsi! Normalnie kocham ich :D
    Ucieszyła mnie wygrana Madlen.. niech wiedzą, że kobietki potrafią być silne! :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaprosiłyście, więc melduję się ^^
    Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób piszecie. Wszystko naprawdę fajnie się czyta. No i w dodatku podziwiam za długość, bo to jednak jest nad czym pracować *.*
    Widzę, że mam kilka rozdziałów do nadrobienia, ale dam radę. Postaram się w najbliższym czasie wszystko ogarnąć :)
    Ale na dzień dzisiejszy wiem jedno. Już uwielbiam Anę i Gregora :D
    Czekam na kolejne! Mogę prosić o informowanie?
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, witam! ;*
    Jej, ależ długi rozdział. ;o Czapki z głów, Kochane! ;D Na dodatek - wiele, wiele dialogów, a to może się podobać. :)
    Yeah! Madlen wygrała. :D I dobrze! Kibicowłam jej! Bo co? Że jak kobieta, to nie może? ;o Co to, to nie. ;>
    Kto mnie natomiast wkurza? Thomas ;p Przecież on jest ewidentnie zazdrosny. ;o Ale jak tak można, no?! ;o Przecież on sam nie wie, co robi ze swoim życiem. -.- Ugh...
    Rozdział - cud. :)
    Buziam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej kochane :-)

    Nie macie za co dziękować, bo to naprawdę czysta przyjemność czytać takie fajne opowiadanie i na pewno będę je czytała nadal...

    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, cudny...
    Cieszę się, że Madlen wygrała zawody i fajnie, że Ana załatwiła, że będzie z nimi jeździła na swoje treningi... Może to zbliży do siebie Lenę i Thomasa, choć może skoro Morgi jest taki niezdecydowany to może rzeczywiście lepiej by było gdyby Malen dała szansę Koflerowi...
    Rozmowa Any i Gregora przecudowna... Mam nadzieje, że dziewczyna da jemu szansę i będą ze sobą...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.

    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Za każdym razem jak tu wchodzę i czytam wasze rozdziały to popadam w kompleksy..
    Madlen wygrała *tańczę swój taniec szczęścia* Ktoś tu jest zazdrosny? No kto? No Thomas!
    Gregor i Ana to słodycz w czystej postaci, są wręcz idealni!
    Czekam na kolejny <3
    Dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej dziewczyny ;) opowiadanie świetne naprawdę przeczytałam od samego poczatku i nie mogę się doczekać nowych rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie było mnie pod ostatnim postem, ale już nadrabiam. Akcja zdecydowanie zaczyna się rozkręcać, zwłaszcza u Ane i Gregora, chociaż Lena i Thomas wcale nie zostają w tyle. Już nie mogę się doczekać ich pierwszego wspólnego wyjazdu, zapowiada się bardzo ciekawy rozdział, w którym opiszecie to wydarzenie :D
    Morgen zaczyna co nieco sobie uświadamiać, za to Gregor oprócz tego powoli przystępuje też do czynów za co ma zdecydowanie duży plus, zwłaszcza, że postępuje bardzo delikatnie, aby nie spłoszyć Any. Oby tak dalej, 3mam kciuki za obie pary, chociaż u pary skoczków będzie pewnie łatwiej.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Skokomaniaczka17 kwietnia 2016 10:55

    Hejka Kochane :)
    Nominowałam was do LA, więcej szczegółów tutaj: http://kochac-kolejny-raz.blogspot.com/p/liebster-award.html
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń