piątek, 13 maja 2016

13. A co, nie chcesz się ze mną przespać?

Następny dzień, a była to niedziela, która upłynęła pod ostatnim treningiem Leny gdzie przećwiczyła kilka kombinacji skoków oraz konkursem chłopaków. Madlen obiecała im, że się wyrobi na zawody więc pospiesznie podziękowała obecnym Norwegom za współpracę i podążyła w stronę Granasen. Warunki były bardzo sprzyjające. Seria próbna odbyła się bez żadnych większych komplikacji. Po dobrych skokach Austriaków można było się spodziewać dobrego występu chłopaków na zawodach. Lena dołączyła do Ane i zajęły się oglądaniem pierwszej serii konkursowej. Po całkiem udanej 1 serii konkursu dziewczyny z optymizmem patrzyły na szykującą się 2 serię. Mówiąc całkiem udaną serię mam na myśli ponowne nie zakwalifikowanie się Koffiego i Bastiana. Teraz ta dwójka mogła oglądać poczynania pozostałej 4. Markus po raz kolejny udowodnił, że dobrze przygotował się do sezonu, jego 130 m mogło robić wrażenie. Teraz tylko czekali na oddanie skoku przez pozostałych. Wuff skoczył pół metra gorzej od młodszego kolegi przez co w najgorszym wypadku był 10. Gregor oraz Thomas stali na równym poziomie. Pierwszy na belce zjawił się szatyn 135 m to była dokładnie ta sama odległość jaką uzyskał ubiegłoroczny tryumfator w 1 serii. Thomas był pod wrażeniem, teraz jednak on miał zająć miejsce na belce – 133 m co dawało mu 2 miejsce za Gregorem. Ostatecznie konkurs wygrał Ammann, który ponownie miał odebrać koszulkę lidera Gregowi, 2 był Matti Hautamaeki, a na najniższym stopniu podium stał Gregor. Po dekoracji szczęśliwi Austriacy podążyli do hotelu gdzie mieli spędzić kolejne 2 godziny na pakowaniu się, a potem wymeldowaniu i ruszeniu w dalszą trasę do włoskiego Pragelato.


Podróż do Włoch była bardzo długa i męcząca dla Austriateam. Dotarli tam dopiero w poniedziałek rano przed godziną 6:00. W hotelu w Pragleato wstawili się chwilę potem. Każdy był wyczerpany i marzył tylko i wyłącznie o łóżku. Na całe szczęście Alex dał wszystkim trzy godzinki na odpoczynek. Dziewczyny zabrały klucz i ruszyły ku swojemu nowemu pokojowi. Za nimi szli Thomas z Gregiem i cicho rozmawiali. Kiedy Ana miała już wkładać klucz w dziurkę, usłyszały głos szatyna. Zatrzymały się i spojrzały na nich dwóch, którzy kroczyli w ich stronę. Lenie znów było trudno patrzeć na Thomasa po tym co stało się w sobotę wieczorem. Chociaż chłopak próbował z nią rozmawiać, przekonywać ją, że Kristie zachowała się bardzo nie w porządku i że przeprasza ją za nią i że jest mu wstyd to i tak nic nie pomogło. Madlen zdała sobie sprawę, że dopóki Kristie z nim będzie, ona nie będzie miała życia. Zamartwiała się tym wszystkim i nawet rozmowy z Ane nie zadziałały. Całą niedziele jak i podróż była przybita. W końcu kiedy chłopcy podeszli do nich obdarzyli je uśmiechami.
- Mamy propozycję nie do odrzucenia… - zaczął Gregor.
- Mianowicie? – zapytała Ana.
- Ty mieszkasz ze mną, a Lena z Thomasem. – oznajmił patrząc radosnym wzrokiem na dziewczyny.
- I ty się zgadzasz? – Ana nie mogła uwierzyć własnym uszom.
- Eee… dam wam troszkę wolnego… po drugie… - zaczął Thomas patrząc na Lene.
- Ja się nie zgadzam. – odpowiedziała ponuro młodsza blondynka, wzięła klucz z ręki Ane i przekręciła go w zamku.
Potem zostawiła trójkę samą i zamknęła drzwi.
- Ej ja też chcę zamieszkać z Leną. – wtrącił się Kofler.
- No więc jak widzicie nie wyrażamy zgody. – powiedziała Ana nie zważając na Koffiego.
- Co?! No nie! Dlaczego Lena nie chce… - zbulwersował się Greg. – Ona cię chce tylko dla siebie i nie podzieli się ze mną…
Ana ignorując go spojrzała na smutnego brata.
- Nie martw się… przemyśli sobie i wszystko znów wróci do normy. Nie tak szybko… musisz poczekać. – zwróciła się do niego.
- Ale Ana! – zdenerwował się szatyn.
- Greg zrozum, że chcę być teraz przy przyjaciółce… ona mnie teraz potrzebuje.
- Ja też cię potrzebuje i co… widzę na niej ci bardziej zależy.
- Ale to nie tak…
- Wiesz daruj sobie… właśnie sobie zdałem sprawę… z resztą…
- Greg no co ty…
- Daj mi spokój… widzę kto tu jest dla ciebie najważniejszy… ja to się nie liczę.
- Co? Jak mogłeś w ogóle tak pomyśleć! Jesteś idiotą!
- Też jestem twoim przyjacielem, a mimo to wolisz być z nią!
- Bo Lena ma problem i jest jej ciężko! A ja chcę jej pomóc… prawdziwy przyjaciel by to zrozumiał!
- Insynuujesz, że nie jestem prawdziwym przyjacielem?
- Tak, a do tego egoistycznym i zadufanym w sobie głupkiem! – krzyknęła, otworzyła drzwi, weszła do środka i głośno nimi trzasnęła.
Po wymianie słów, wkurzony Gregor wszedł do swojego pokoju wraz ze śmiejącym się z niego Thomasem. Ana też była wściekła. Lena, która słyszała wszystko starał się ją pocieszyć. Znów było jej głupio, że ludzie kłócą się tylko przez nią. Proponowała Ane, że nawet może iść zamienić się z Gregorem, ale Ana kategorycznie odmówiła mówiąc, że nie zniesie z nim ani minuty dłużej. Więc atmosfera troszkę się popsuła. Dziewczyny w ciszy zajęły się rozpakowywaniem jak i pozostała część teamu. Potem wszyscy odpoczęli i o 9 wstawili się na śniadaniu. Ono upłynęło w napiętej atmosferze. Ana nie odzywała się do Grega, a on do niej. Lena rozmawiała tylko z dziewczyną, a Thomas był przybity, bo nie wiedział jak mógłby przeprosić młodszą blondynkę za swoją dziewczynę. W końcu po śniadaniu Madlen opuściła skoczków i udała się na lodowisko, które znajdowało się niedaleko. Dziś miała ćwiczyć z Włoszkami, które były bardzo dobre zarówno w parze jak i solo. Cieszyła się na to spotkanie, ale bała się, że dziś nic jej nie wyjdzie. Kiedy dotarła na miejsce tak jak i w Finlandii czy Norwegii wszyscy gorąco ją przywitali. Lena jedynie znała tam z widzenia Caroline Kostner, koleżankę którą poznała na Mistrzostwach Europy. Wszyscy byli dla niej bardzo mili i uprzejmi. Poznała kilka sympatycznych dziewczyn, a także i nie za bardzo… Lena spodziewała się, że w końcu kogoś takiego spotka, ale nie miała zamiaru się nimi przejmować. Zabrała się do roboty i po dwóch godzinach pierwszy trening się skończył.


W tym czasie reszta Austriateam po śniadaniu nie poszli na skocznię. Dziś Alex chciał z nimi poćwiczyć na sali. Porozdzielali się w dwójki. Ana oczywiście była z Thomasem, bo towarzystwa Grega nie mogła znieść. Choć było jej bardzo przykro to nie mogła tak o tym zapomnieć i udawać, że niby wszystko jest ok. Każdym spojrzeniem skakali sobie do gardeł. Oboje byli uparci i to dlatego jeszcze się nie pogodzili. Nikt nie chciał iść na kompromis. Thomas śmiał się z nich w duchu i nie mógł się doczekać pierwszej konfrontacji. Długo czekać nie musiał. Kiedy wraz z Ane ćwiczyli na materacach odbicie z progu, Gregor śledził każdy ruch dziewczyny. Nie umknęło to uwadze blondynki.
- I co się gapisz? – wrzasnęła.
- A co nie mogę? Od tego mam oczy…
- To wlepiaj te swoje obleśne gały w kogoś innego.
I na tym się skończyło. Gregor przesłał jej złowrogie spojrzenie, a dziewczyna mogła wyżywać się na Thomasie, który dzielnie to znosił. W końcu humorki siostry to nie nowość. Zaczęli ćwiczyć dalej. Wybicie, ułożenie ciała itp. rzeczy. Wraz z trenerem przeanalizowali problemy techniczne każdego ze skoczków. Kiedy przyszedł czas na Grega, Ana komentowała każdy wymieniony przez Alexa błąd chłopaka. Wszyscy z boku przyglądali się tej parze, która z każdą sekundą coraz bardziej brnęła w kłótnie.
- Co myślisz, że jesteś ode mnie lepsza? – zapytał z wyrzutem chłopak.
- Ja nie myślę, ja to wiem! Nie jednokrotnie ci to udowodniłam!
- W jednym jesteś najlepsza! Umiesz zranić i zniechęcić do siebie ludzi! Nawet tych, którym bardzo zależy na tobie!
- No tylko nie mów mi teraz, że tobie na mnie zależało, bo się chyba uśmieje…
- Dla twojej wiadomości… nawet nie wiesz jak bardzo.
- Daj sobie spokój z tymi scenami przy wszystkich!
- Co! Boisz się konfrontacji ze mną?
- Z tobą!? Proszę cię… nie rozśmieszaj mnie!
- Wiesz Ana myślałem, że jesteś inna…
- Ja też się co do ciebie pomyliłam Greg… zawiodłeś mnie…
- Na całej linii…
Po tym incydencie nastała chwila ciszy, ale po chwili ktoś wszedł na sale.
- O szwajcarzy! - Powiedziała z entuzjazmem jak na złość Ana.
- O znów te lizusy... - Powiedział zgryźliwie Greg na co Ana odpowiedziała krzywym spojrzeniem w jego stronę.
- O, no to skoro już tu jesteście zagracie z nami w nożną? - Zarzucił Wuff
- My bardzo chętnie. - Odpowiedział Simon widząc proszące oczy Ane.
- No to super! Ja będę z Simonem, Thomasem, Leną i Kuttelem na waszą resztę. - Zarządziła Ana na co wyjątkowo wszyscy się zgodzili.
Greg spojrzał po raz kolejny z zarzutem w stronę Ane, na co ta nie pozostała mu dłużna.
- No to grajcie ! - Zarządził Alex, który zajął się rozmową ze szwajcarskim trenerem.
Piłka podążyła w ruch. Lena uznała, że lepiej będzie jak stanie na bramkę, reszta miała walczyć o piłkę i strzelać gole. Zacięta walka prowadzona przez obie drużyny stanowiła powód do długiego remisu. Teraz od środka zaczynała drużyna Ane, która zagrała szybko piłkę Simonowi. Oboje byli bardzo dobrze kryci, Ana jak na złość przez Grega.
- Odsuń się bo ci nakopię! - Powiedziała prawię warcząc Ane.
- Ty mi? Wolne żarty. - Zaśmiał się ironicznie Gregor.
Piłka trafiła pod nogi skłóconej dwójki. Ana nie wahając się długo kopnęła szatyna w piszczel i podążyła w stronę bramki zdobywając przy tym kolejnego gola dla drużyny mieszanej.
- Ale to był Faul! - Zaczął się bulwersować Bastian.
- Nie przesadzajcie, zwykła walka o piłkę. - Irytowała się niemal starsza blondynka, przybijając piątki swojej drużynie.
- Nie no pogięło cię, noga mnie napierdziela, a ty jeszcze bezczelnie kłamiesz no, ale czego można się spodziewać po tobie. - Zaszydził Gregor.
- Przegiąłeś! - Podeszła blondynka mając ochotę go zdzielić.
- Dosyć! - Zarządził ratując sytuację Alex, jego wypowiedź skończył trener szwajcarów.
- Alex ma rację na dziś koniec meczu...
Drużyna gdzie były blondynki podziękowała sobie za mecz i w milczeniu podążyły w stronę pokoju.
- Nie no, ale głupio mi tak was zostawiać samych... - Powiedziała młodsza.
- Co boisz się, że zabije tego pajaca? Nie, nie chyba, że w afekcie. - Zaśmiały się obie, po czym młodsza dała buziaka Ane i podążyła w stronę lodowiska. Dziś miał być luźniejszy trening w porównaniu do porannego. Przyszykować się na kilka kombinacji w tym bardzo trudne potrójne Rittbergery. Lenie sama jazda sprawiała najwięcej przyjemności. Dzięki niej mogła się wyciszyć, choć chwilę zapomnieć o istniejącym świecie. Lena w pełni oddała się jeździe, jeden podwójny Axel, kombinację spiral oraz Rittbergery różnej trudności. Postanowiła zatańczyć na treningu układ, który wymyśliła na czekające ją zawody. Widziała w nim tylko minimalne błędy, które dla mistrzyni na pewno nie będą większym problemem do wyeliminowania. Miała też stanowić oczywiście pewien poziom, który dla Austriaczki był coraz wyżej podnoszony. Blondynka włączyła muzykę, po czym mogła w pełni oddać się tanecznym krokom.


Tymczasem w hotelu cała Austriacka drużyna skupiała się na swoich zajęciach. Dopiero o godzinie 17 mieli oddać po dwa skoki treningowe. Ana siedziała w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach, wyczekując pierwszych treningów na skoczni. Dopiero tam mogła odczuć pewną ulgę, nie martwiąc się tym co znów wymodzi ten szatyn. Około 16:45 do jej pokoju wszedł Thomas.
- Idziesz siostra?
- A jak myślisz? - Tylko do niego mogła się uśmiechnąć chodź też miała dosyć ich napiętej sytuacji z Leną.
W milczeniu przechwyciła więc sprzęt i udali się razem na skocznie. Na skoczni mieli ćwiczyć dokładnie to samo co rano na sali. Ana skupiła się więc na eliminacji drobnych błędów technicznych i wraz z resztą udała się na górę. Ponieważ panowały dziś korzystne warunki nic nie utrudniało im oddawania skoków, a sam Alex był bardzo usatysfakcjonowany z pracy jaką wykonali. Teraz mogli już w pełnej mierze oddać się wieczornemu wypoczynkowi.
Na kolację zjedli pyszny posiłek, po czym zajęli się wspólną rozmową we własnym gronie. Ana oczywiście wymieniała się z Leną doświadczeniami na temat Włoch. Czas mijał bardzo szybko tak więc wszyscy postanowili się udać do pokoi by odpowiednio wypocząć przed jutrzejszym treningiem. Lena z Thomasem szła trochę z tyłu, a starsza blondynka otworzyła drzwi.
- Len wchodzisz? - Pytała zniecierpliwiona starsza.
- Tak, tak już zaraz, zostaw otwarte, zaraz wejdę. - Powiedziała młodsza, po czym dalej oddawała się rozmowie z Thomasem.
Tymczasem holl przemierzał szatyn.
- O Gregor wiesz co... - Zaczął Thomas, po czym wraz z Leną wepchnęli zdezorientowanego chłopaka do pokoju blondynek i zamknęli drzwi.
- Co to ma znaczyć?! - Krzyknął Greg.
- Ja mam wiedzieć?! To chyba ja tobie powinnam zadać to pytanie! To nasz pokój więc wypad z baru! - Wydarła się blondynka nie mogąc znieść spojrzenia tego osobnika.
- O co ci znowu biega co?! - Zza drzwi dobiegał niezły hałas spowodowany ponowną kłótnią tej dwójki.
- Mi? O to, że jesteś wrednym samolubem myślącym tylko o sobie, chamskim egocentrykiem, oszustem... - Zaczęła wymieniać starsza.
- O nie to ty taka jesteś! Bezczelna, wredna, smarkata niczym dziecko... - Po raz kolejny para zaczęła cisnąć w siebie moc epitetów.
- O nie, przegiąłeś na całej linii i albo opuścisz ten pokój albo cię zaraz zlinczuję! Wynoś się i mówię to, bo nie chcę cię zabić! - Blondynkę coraz bardziej ponosiły nerwy.
-Ja przegiąłem? No nie, przesadziłaś i dla twojej informacji chętnie bym wyszedł, ale drzwi się zatrzasnęły!
- Tak? To chyba potwierdza, że jesteś kłamcą! Bo sama je jakiś czas temu otwierałam! - Blondynka podeszła do drzwi gdzie Thomas i Lena w końcu się poddali i otworzyli drzwi.
- Patrz jaki przypadek! Ty chyba na serio jesteś sierotą skoro nawet klamki nie umiesz docisnąć! - Powiedziała Ana patrząc krzywym wzrokiem na Grega, po czym dodała. - A teraz żegnam Pana! - Zaakcentowała pana, po czym chłopak wyszedł trzaskając drzwiami, a blondynka westchnęła mówiąc. - Bezczelna? Też mi coś. - Po czym rzuciła się na łóżko, widząc wchodzącą Lenę.
Obie nie chciały już komentować bieżącego dnia i udały się spać.


Następnego dnia, a był to wtorek 9 grudnia, Austriateam wstała o godzinie 7.00. Trening miał odbyć się dziś cały na skoczni, gdzie czekało ich wiele skoków. Dlatego Ana dość wcześnie się obudziła aby się przygotować. Lena również miała dziś ciężki trening, aż trzygodzinny więc wraz z Ane od rana okupowała łazienkę. Dziewczynom nie potrzebny był makijaż, ale dla lepszego samopoczucia pociągnęła rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem. Ana od rana miała zły humor. Bardzo chciała aby wczorajszy dzień się nie wydarzył. Bolało ją, że tak bardzo pokłóciła się z Gregorem. W głębi duszy żałowała kilku słów… no może nie kilku, ale wszystkich. No ale jak można było być spokojnym przy takim ciołku. Tak! Miała o nim teraz takie zdanie! Była na niego wściekła, że nie potrafił zrozumieć dlaczego wolała zostać z Leną… Po prostu myśli, że jest pępkiem świata! Nie spodziewała się tego po nim… widocznie tak naprawdę nie do końca go jeszcze znała. Lena patrzyła na przyjaciółkę jak bardzo się męczy.
- Anee… pogadaj z nim… przeproście się i wszystko wróci do normy.
- Oj Lena… gdyby to było takie proste. – westchnęła starsza blondynka i schowała błyszczyk do kosmetyczni.
Potem razem opuściły toaletę i z całym swoim ekwipunkiem ruszyły na śniadanie. W tym czasie w pokoju obok panował rozgardiasz. Jak to chłopaki nigdy nie umieli po sobie posprzątać, ale teraz Gregor przechodził samego siebie. Thomas powoli zaczynał mieć go dosyć.
- Słuchaj chłopie! Weź się w garść! Wystarczy kupić kwiatka, powiedzieć szczere przepraszam i po problemie.
- Co? Ja mam ją przeprosić… niby za co? To ona pierwsza nazwała mnie idiotą, a potem słówka się posypały.
- Ale ty nie byłeś jej dłużny.
- Niee… ja jej pierwszy nie przeproszę.
- Ehh… identyczni jesteście. Jak nie jedno to drugie… zastanów się czy jest sens niszczyć to co między sobą wybudowaliście.
- No do niedawna byłeś nam przeciwny… a teraz nagle chcesz żebyśmy byli razem?
- Ja chce tylko żeby moja siostra była szczęśliwa. Wydawało mi się, że ty możesz dać jej to szczęście… ale teraz to już sam nie wiem… przemyśl Greg jak dużo możesz stracić. – rzekł Thomas i opuścił pokój udając się na dół na śniadanie.
W restauracji byli już prawie wszyscy prócz trenerów i Gregora.
- Cześć brat, a gdzie zgubiłeś tamtego młotka? – zapytała Ana na wstępie.
- Dzień dobry wam wszystkim… a gdzieś tam człapie za mną. – odrzekł blondyn i zajął miejsce obok Leny.
Uśmiechnął się do niej i spojrzał w menu. W tym momencie właśnie przyszli zagubieni w akcji. Alex z Tonim tak zajęli miejsca, że szatyn musiał usiąść mimowolnie obok Ane. Nikt nie chciał się z nim zamienić więc naburmuszony usiadł obok dziewczyny.
- Co się tak rozpychasz?! – od razu zareagowała blondynka.
Chłopak już otwierał usta żeby jej dopiec, ale w ostatniej chwili się opamiętał i zamknął usta. Każdy zamówił śniadanie i konsumpcja się rozpoczęła. Kiedy każdy najadł się już do syta, wszyscy razem opuścili hotel i wyszli na zewnątrz. Lena porozumiała się z Thomasem. Mieli bowiem nowy pomysł na pogodzenie kochanków. Objęła Ane i Grega za ramie i zaczęła.
- Co tam gołąbki nadal nie gruchacie? – zapytała.
- Lena! Proszę cię! – prychnęła dziewczyna.
W tym momencie szybko podszedł do nich Thomas. Akurat Lena skrętnie to zrobiła, że dłonie Gregora i Ane prawie się złączały. Thomas podobnie jak kiedyś w Villach połączył parę czerwonymi kajdankami. Lena z blondynem przybili piątki, a zdezorientowana para spojrzała na nich dziwnie. Dopiero po chwili zdali sobie sprawę co jest.
- Thomas!!! Natychmiast nas rozkuj!!! – wrzasnęła Ana.
- A jeśli nie to co? – zaśmiał się Thomas.
- To zaraz ci rozkwaszę tą piękną buśkę! – krzyknęła i rzuciła się na Toma.
Greg odciągnął ją od brata, a ta na niego wrednie spojrzała.
- I co!? Cieszysz się! Zobaczysz… tak zatruję ci życie, że pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś! – warknęła i ciągnąc go za sobą ruszyła dalej szybkim krokiem.
- Chyba dupa będzie z tego… - podsumowała Lena.
- Ehh… i co ja mam teraz zrobić? – zapytała zmartwiony Morgi.
- Rozkuj ich zanim się pozabijają. – oznajmiła Lena, cmoknęła go w policzek i poszła.
Miała już dosyć kłótni dwójki, nieco wkurzona, że próby pogodzenia Ane z Gregiem nie wychodziły, wyszła na lodowisko. Może tam dozna oświecenia. W biegu, gdyż miała mało czasu wparowała na hale.
- O dobrze, że jesteś. Poprowadzisz trening Lena? - Zapytała instruktorka.
- Bardzo chętnie. - Uśmiechnęła się blondynka, po czym w rytm muzyki mogły zacząć wstępną jazdę.
Lena była ulubienicą instruktorki, która bardzo doceniała jej umiejętności.
- To co, może Madlen pojedzie w parze z Mariettę, a reszta tak jak zwykle. - Zarządziła najstarsza na parkiecie, po czym mogły zabrać się za szykowanie wspólnych układów.
- To może zrobimy Axla i potem spirale... - Zaczęła młodsza mniej doświadczona.
- Wiesz co ja myślę, że będzie lepiej stawić na trudniejsze elementy... - Powiedziała niepewnie Madlen.
- Nie no przyszłaś na lód i już myślisz, że jesteś najlepsza? - Powiedziała młoda na co Madlen zareagowała zaskoczeniem.
Ciemnowłosa blondynka wydawała się być całkiem inna niż pozory, cicha woda brzegi rwie...
- Ale myślę, że możemy to pogodzić... - Próbowała wyjść ze zgodą Lena.
- Pogodzić? Ty chyba oszalałaś?! - Lenę ponownie zamurowało.
- Ale, ja myślę że możemy zrobić tak...
- Ty i tak nie rozumiesz! Myślisz, że jak stałaś się ulubienicą to co?!
- Ale ja nigdy tak nie uważałam... - Próbowała wybrnąć blondynka.
- O co chodzi? - Podjechała nagle do nich trenerka.
- Nic takiego... - Próbowała samodzielnie rozwiązać problem Lena.
- Jak to nie, jak ona się rządzi! - Wyskoczyła młodsza.
- Mariette rozwiążcie to między sobą i pojedziecie ze sobą kilka układów, na bank się dogadacie... - Powiedziała trenerka, po czym wróciła do swoich zajęć.
- O masakra, ja nie wyrobie, a tu jeszcze układy! - żaliła się młodsza.
- Spokojnie, ale myślę że jesteśmy w stanie połączyć nasze umiejętności. - Uśmiechnęła się przyjaźnie Lena, po czym zaczęła mieszać różne kombinacje. - To co spróbujemy? - Starała się być miła.
- Mhm... - Pokiwała niechętnie ciemnowłosa włoszka.
Gdy przeszły do wykonywania Axla włoszka zbliżyła się niebezpiecznie blisko do Leny.
- Oddal się trochę! - Upominała delikatnie Lena co wcale nie ułatwiło dostępu młodszej.
Obie w tym samym momencie wykonywały figurę, skończyło się to upadkiem obu.
- Mówiłam żebyś się odsunęła! - Już nie mogła się powstrzymać Lena.
- Ja?! No ależ oczywiście lepiej wszystko znów na mnie zgonić! - Spojrzała ze złością Mariette.
- Przestańcie! - Powiedziała mająca już dosyć doświadczona łyżwiarka, po czym dodała. - Koniec treningu, a wy dziewczęta macie się natychmiast pogodzić, bo w tej parze pracujecie do końca pobytu Leny tutaj!
- Co?! - Powiedziały niemal jednocześnie obie, krzywo patrząc się w swoją stronę.
- Dobrze, macie czas do jutra. - Zapowiedziała trenerka, po czym dodała. - Marsz do szatni! Tylko spokój już mi tam!
Obie dziewczyny z pochyloną głową podążyły w stronę przebieralni myśląc o jak najszybszym rozejściu się.


- No to czas na nasz trening. – powiedziała z uśmiechem Ana, która na całe szczęście była już uwolniona od Grega i myślała teraz tylko o tych kilku spokojnych skokach na treningu.
Nie chciała jednak patrzeć w oczy Gregowi, którego miała szczerze po dziurki w nosie myląc się co do niego. Szybko wzięła sprzęt i wraz z nim podążyła na dół gdzie mieli czekać chłopcy.
- Dziś macie oddać po 5 skoków każdy z osobna. - Zarządził Alex, po czym cała grupą podążyli w stronę skoczni.
Ana wymieniała spostrzeżenia z każdym tylko nie z szatynem. Sama już w gruncie rzeczy miała dosyć tej awantury, jednak obiecała sobie, że to on ma ją pierwszy przeprosić.
Godzinę później każdy z nich oddał po trzy skoki, jednak nie dawały one wystarczającej satysfakcji Alexowi.
- No co za ofiary! Co się z wami dzieje? Trzy skoki, a jeszcze takie braki, takie wady. Co wy robicie?! Jak się nie poprawicie to dalej będziecie skakać tak długo aż dojdziecie do perfekcji.
- Eeehhh - westchnęła cała ekipa Austriateam.
- Co jeszcze marudzicie? Nie macie co robić? - Zagonił ich Alex, po czym wszyscy udali się ponownie na górę.
- Nie no słuchajcie chyba rzeczywiście musimy się zmotywować... Czekają nas kolejne zawody, trzeba z każdym dniem dawać z siebie wszystko! - Wszyscy słuchali blondynki z zapartym tchem. - Dobra więc na czym stanęłam? A no tak, tak na dawaniu z siebie ile możemy... Raz a porządnie pamiętajcie, dwa dobre skoki tylko to się liczy! - Powiedziała Ana kończąc swą wypowiedź.
Cała Austriateam no może prawie cała podeszła z nieco innym nastawieniem do treningu. Teraz faktycznie można było skupić się na skakaniu. Ana ustąpiła miejsca na belce Gregowi i nic nie mówiąc czekała na swoją kolej. Z próby na próbę faktycznie szło im lepiej.
- No, no, no nie poznaje was, u większości radykalna zmiana. Technika lepsza, dopracowana tak samo odległości... – powiedział Alex.
- Bo masz nowego psychologa w kadrze. - Zaśmiał się Morgi
- Tylko żeby umiała jeszcze ze swoimi problemami poradzić... - Żachnął Greg.
Blondynka nie ukrywała przykrości, ale w jego słowach faktycznie znalazła się odrobina racji. Mogli już dawno zamknąć ten rozdział jednak oboje byli uparci i zacięci. Udali się oddać swoje ostatnie próby w dniu dzisiejszym. Wszystkie próby mimo powodzenia posiadały pewne usterki, ale Alex nie miał się więcej za bardzo przyczepić i ogłosił fajrant.


Po ciężkim treningu cała kadra wraz z Leną ruszyli do hotelu aby odpocząć. Wszyscy byli wyczerpani, a przy tym Lena, Ana i Gregor wściekli na cały świat. Ana nadal była obrażona na Grega, a on nie pozostawał jej dłużny. Lena natomiast miała dość Mariette. Wszyscy w ciszy doszli do hotelu i bez słowa każdy ruszył w stronę swojego pokoju. Dziewczyny szybko się w nim znalazły i rzuciły na swoje łóżka.
- Co za dupek! – krzyknęła Ana.
- Jaka idiotka! – warknęła Lena.
- Co za kretyn!
- Gówniara! Myśli, że co…
- Ale mnie on wkurza!!
- Jestem mega wściekła!
- Mam go dość!
- Następnym razem zasądzę jej kopa w tyłek!
- A ja walnę go z perhendu!!!
- Mała, głupia sucz!
- Walnięty egoista!
- Kocham Thomasa!
- A ja Gree… eej!! – Ana spojrzała wrednie na Madlen, a ta się tylko zaśmiała.
Gra słów się udała. Ana po chwili również się zaśmiała i razem ruszyły do łazienki aby się odświeżyć. Lena zajęła prysznic, a Ana wannę i tak spędziły godzinę na pucowaniu się w wodzie jak i przed lusterkiem. Szły na obiad więc musiały wyglądać pięknie. Tylko wtedy mogły lepiej zadbać o swój wygląd, a że treningu dziś już nie miało być wykorzystały okazję. Kiedy w końcu były gotowe wróciły do pokoju. Obydwie postanowiły zadzwonić do rodziny. Często o tym zapominały i starały się nadrobić zaległości. Każda z osobna wybrała numer i pogaduszki się zaczęły. W tym czasie w pokoju obok panowała bitwa mózgów. Gregor po rozmowie porannej z Thomasem zdał sobie sprawę, że nie może stracić Ane i razem zastanawiali się co może zrobić żeby dziewczyna mu wybaczyła. Thomas też miał w tym swój cel. Dobrze by było gdyby pomysł pozwolił mu także porozmawiać na spokojnie z Madlen i wszystko wytłumaczyć… przeprosić. W końcu Gregor wpadł na pewien pomysł. Gdy Thomas przystał, razem zatarli ręce i postanowili zaproponować ową myśl na obiedzie. Po pewnym czasie wyszli z pokoju w tym samym momencie, w którym Ana zamykała drzwi. Jej wzrok spotkał się ze wzrokiem Gregora. Przesłała mu przepełniony jadem uśmiech, odwróciła się na pięcie i biorąc Lenę pod rękę ruszyły na dół. Thomas poklepał kolegę po ramieniu i ruszył za dziewczynami. Po chwili cała czwórka siedziała już przy jednym ze stołów w hotelowej restauracji. Po niecałej minucie dołączyli do nich cała reszta skoczków wraz z trenerami.
- Nie spisaliście się dziś na treningach… - zaczął Alex.
- Przepraszamy panie trenerze… - powiedział za wszystkich Wuff.
- Nie ma za co przepraszać… dziś dam wam już spokój, ale jutro treningi od samego rana do upadłego… dosłownie! – pogroził. – Jeśli tak będziecie skakać w konkursie to ja nie wiem… jeszcze żebyście przeszli kwalifikacje… co po niektórzy.
- Jutro bardziej się postaramy. – oznajmiła skruszona Ana.
- Właśnie Ana! Ty masz zawody w czwartek! Pamiętaj o tym. – przypomniał jej trener choć wcale nie musiał, bo dziewczyna dobrze o tym wiedziała.
Spuściła tylko głowę. Gregowi strasznie się jej szkoda zrobiło… chciał ją jakoś pocieszyć, ale pewnie by to jeszcze pogorszyło sprawę więc dał sobie spokój, ale to Lena go wyręczyła łapiąc przyjaciółkę za rękę w geście pocieszenia. Ana tylko delikatnie się uśmiechnęła i po chwili przyszedł kelner z Menu. Każdy coś zamówił i po kilku minutach obiad był podany. Cały czas nikt nic nie mówił. Wszyscy mieli dziś jakoś dziwnie złe humory… bez wyjątku. Kiedy obiad trwał w ciszy w końcu Thomas z Gregorem postanowili swój plan wpleść w życie.
- Eee… ja ma taką opozycję… - zaczął Gregor.
Ana miała zamiar się odezwać, ale Lena ją uciszyła.
- W związku z tym, że dziś nam skoki nie wyszło wpadliśmy z Gregiem na pomysł, iż… - dodał Morgi.
- Uważamy, że to wszystko może z przemęczenia i może skoro jeszcze jest dość wcześnie… wszyscy całym teamem powinniśmy iść się odprężyć. – kontynuował szatyn.
- I naszą propozycją jest wyjście na basen. – oznajmił Morgen.
- To bardzo dobry pomysł. – rzekł Toni, ale po minie Alex nie widać było zadowolenia czy zgody.
- Co ty na to Alex? – zapytał Wuff.
- Hmmm… no dobrze, ale nie na długo i mam nadzieję, że wam to pomorze. – oznajmił Pointner.
- Tak! – ucieszyli się razem Thomas z Gregorem i pod stołem przybili razem piątki.
- Eee… Ana, ja nie wiem czy mam strój kąpielowy. – szepnęła młodsza blondynka.
- Nie martw się… na pewno coś znajdziemy. – odrzekła i dalsza konsumpcja minęła w miłej atmosferze.
Po skończonym obiedzie, skoczkowie ponownie się rozeszli do swoich pokoi. Kiedy drzwi od pokoju dziewczyn się zamknęły dziewczyny zaczęły się od razu szykować.
- I po co nam był ten cały makijaż? – zaśmiała się Lena, po czym Ane do niej dołączyła.
Potem wyszukały w swoich torbach bikini nie wiadomo skąd.
- Wiesz… ja chyba byłam przygotowana na taką okoliczność. – uśmiechnęła się Ana.
- Więc skąd to u mnie? – zapytała Madlen pokazując przyjaciółce kusy, czarny strój kąpielowy. – Meredit! – krzyknęła rozzłoszczona, a Ana się zaśmiała.
- Widzisz, siostra wie co dal ciebie najlepsze.
- Taa… jak tylko wrócę to jej się dostanie.
Potem obydwie poszły do łazienki aby się przebrać. Wolały to zrobić tutaj niż w jednej z przebieralni. Kiedy obydwie były ubrane stanęły przed lustrem.
- Matko! Ja się tak przed Thomasem nie pokaże, nie ma szans! – zaczęła przejmować się swoim wyglądem Len.
- Oj przestań! Wyglądasz świetnie! Od razu będzie twój.
- Ana!
- No co… stwierdzam fakty.
- Ehh… dokończmy się ubierać i pąkować i chodźmy, bo pójdą bez nas.
- O nie! Nie dam tej satysfakcji Gregorowi! – podniosła głos Ana i szybko zaczęły się ubierać.
Po kilku minutach były już gotowe. Madlen wzięła torbę, a Ana zamknęła drzwi i ruszyły ku wyjściu z hotelu. Na zewnątrz wszyscy już na nie czekali. Dotarłszy do chłopaków, dziewczyny nagle zauważyły idących w ich stronę Norwegów oraz Szwajcarów. Był obecny w nich Simon Ammann.
- Austria! A gdzie to się wybieracie? – zaczepił ich Jacobsen.
- Idziemy na basen, a wy? – zapytał Morgen.
- Tak się składa, że tak jak wy też tu mieszkamy. – odpowiedział im Hilde.
- Na basen? – zainteresował się Simon.
- Tak… może pójdziecie z nami skoro się już spotkaliśmy? – zaproponowała nagle Ana ku zdziwieniu wszystkich.
Lena o mało co jej nie uderzyła. Nie chciała by Jacobsen szedł z nimi i zobaczył ją prawie nagą. Thomasa było jej trudno znieść co dopiero niego. Zrobiła srogą minę w stronę Ane.
- A bardzo chętnie pójdę. – rzekł Ammann.
- I my także prawda chłopaki? – dodał szybko Anders.
Norwedzy przytaknęli i tak przy niezadowoleniu Austriaków oni mieli iść wraz z nimi. Mieli dołączyć potem, więc Austriateam ruszyła w dalszą drogę. Po chwili byli już pod pływalnią. Blondynki pospiesznie zdjęły swoje ubrania i udały się w kierunku pływalni. Tam czekali na nich chłopcy, chcąc nie chcąc miały nadzieje, że będą wcześniej niż oni. Oczywiście ciała obu przyciągnęły wzrok nie jednego skoczka. Ana udała, że całkiem przypadkowo zmierza w stronę Gregora. Tymczasem w jej głowie pojawił się niecny plan, a niektórzy zaczęli korzystać z usług oferowanych przez basen. Ana zbliżała się w dalszym ciągu do szatyna mając na celu małą prowokację. Thomas i Lena patrzyli na nich, wiedząc, że są na ścieżce wojennej.
- Lecisz. - Blondynka z całej siły wepchnęła szatyna do wody.
Teraz tylko mogła wybuchnąć niepohamowanym śmiechem.
- O tyyyy blondynko jedna tyyyy...
- O tyyy szatynie! - Naigrywała się dalej, właśnie o to jej chodziło.
- Idę o zakład, że taka mocna jesteś tylko teraz... - Powiedział szatyn.
- Tak, a co znów wierzysz w jakąś skromną wygraną? - Zaśmiała się blondynka.
Po chwili też już była w wodzie, wciągnięta przez Grega.
- Ścigajmy się! - Powiedział Greg.
- Wiesz co brechtam z ciebie chłopie, nie dość, że działasz mi na nerwy to jeszcze III wojnę światową zaczynasz?
- Taka jesteś pewna? - Gra słowna między skłóconą parką trwała.
- No to się przeliczysz jeśli myślisz, że nie. - Zaśmiała się Ana co oklaskami poparł Simon.
Gregor nie wytrzymał.
- Już raz mnie ograłaś, drugi się nie dam.
- To ścigajmy się! - Powiedziała blondynka ciesząc się, że na to przystał.
- Dobra, to o co się zakładamy? - Pytał szatyn.
- Oj szatanie, myślę że najlepiej będzie jak wygrany prosi o co tylko chcę. - Powiedziała Austriaczka, po czym spojrzała w stronę Thomasa i Leny, teraz mogli cieszyć się, bo plan Ane mógł spowodować zakończenie tej niefortunnej rozprawy.
Tymczasem Simon dalej kminił o co im chodzi.
- Zgoda! - Powiedział pewny siebie Gregor.
- Thom! Przecinaj! - Ana prosiła pospiesznie brata.
- No to stańcie na podestach i czas… Start! - powiedzieli równocześnie Lena i Thomas.
Wyścig dwójki miał prowadzić na długość czterech basenów co dawało jedyne sto metrów. Oboje bardzo długo szli ramię w ramię. Ana postanowiła więc przyspieszyć na co Greg nie został dłużny. Oboje byli rządni wygranej, teraz duch zwycięstwa drzemał w tej dwójce. Po 50 metrach Greg był na prowadzeniu, nawroty dziś nie były mocną stroną Ane.
- Mówiłem, że przegrasz - Powiedział przyspieszając Greg.
Ana postanowiła więc go wyprzedzić.
- Nie bądź taki pewny nadęty głupku! - Motywowała go dalej Ana.
- Przegięłaś! - Wkurzył się szatyn.
Chwilkę później dogonił by ją gdyby nie skurcz jaki go dopadł.
- Ałaaaa. - Krzyknął z bólu prawie, blondynka wiedziała co się z tym wiąże.
Miała wygrane zawody, a chłopak nie byłby w stanie dopłynąć już do końca. Zakończyła więc długość basenu i podpłynęła do niego.
- Przykro mi, tfu wcale nie jest mi przykro, ale przegrałeś... -Wystawiła mu dłoń holując go do brzegu.
Szatyna dopadł skurcz, blondynka doskonale mogła się tego spodziewać.
- Wiedziałam, że wygrasz! - Powiedziała Lena wychodzącej z wody Ane.
- Wiedziałaś? - Pytał Greg.
- No ja też wiedziałem... - Zaśmiał się Thomas, po czym kontynuował. - Masz do czynienia z Aną Morgenstern, która umie pływać najlepiej z naszej rodziny, a do tego robiła testy ratownika.
Greg spojrzał na blondynkę nie kryjąc zachwytu, że też tego nie przewidział.
- Odpowiadam na pytanie, nie przewidziałeś, bo nie wiedziałeś. - Zaśmiała się Ana po raz pierwszy odzywając się do Grega.
- No to teraz czas na wygraną. - Powiedział Simon nie wiedząc, że poczynił gafę.
- Chcę abyśmy to skończyli teraz, a na rozmowę znajdź czas w moim pokoju wieczorem, po basenie.
Simon patrzył z niedowierzaniem na blondynkę, sam nie wierzył temu co właśnie usłyszał.
- To co idziemy do Jacuzzi się zrelaksować? Aaaaa Greg to na bank będzie miało dobry wpływ na twój skurcz nogi przechodzi jak ulał.
Ana nie musiała dłużej powtarzać, cała czwórka podążyła w miejsce wanny z bąbelkami pozostawiając tylko Simona. Radosna czwórka wparowała do Jacuzzi. Teraz nikt z Autów nie miał złudzeń, że w końcu zapanuje zgoda w ich szeregach. Ana cały czas śmiała się z Leną, do której co jakiś czas podstawiał się Anders. Blondynka skutecznie dawała mu odpór najpierw mówiąc, że w wannie jest komplet (faktycznie był) potem, że musi iść z Ane coś przegryźć. Chłopacy nie mogli wytrzymać widząc Jacobsena wracającego z podkurczonym ogonem do swojej ekipy.
- Jak się cieszę, że wreszcie jest normalnie. - Zaśmiał się Morgi.
- Yyyy… co rozumiesz przez słowo Normalnie? - Pytała udając głupią jego siostra.
- No, że wy ten teges... - Znów się zaśmiali.
- Wiesz co miałaś rację ból minął... - Powiedział szatyn.
- Ha! Bo ratownik wie co to regeneracja. - Zaśmiała się Ana na co Thom powiedział.
- Chociaż pewnie ratownik umie dobrze masować...
- Brzmi kusząco! - Zaśmiali się chłopcy, przybijając sobie piątki.
- Uważaj, bo ci zrobię... Ha ha ha - Zaśmiały się blondynki.
Teraz ponownie można było powiedzieć, że tworzą zgraną ekipę. W saunie humory również im dopisywały, zarówno Ana jak i Gregor nie kryli zadowolenia, że mają już wszystko za sobą tak samo Lena i Thom, że po wielu próbach się udało. Po ponad półtoragodzinnym pobycie na basenie postanowili szykować się do wyjścia, gdyż jutro miał ich czekać kolejny dzień treningów. Podążyli więc do szatni gdzie się przebrali i mogli opuścić pływalnie. Kiedy wszyscy opuścili teren basenu, cała kadra wraz z Norwegami i Simomen ruszyli do hotelu. Na przedzie szli Ana z Gregorem. Mocno trzymali się za ręce cały czas coś do siebie szepcząc. Na końcu natomiast Madlen wraz z Thomasem. Wszyscy byli pogrążeni w rozmowie prócz jednego osobnika, a był nim Simon, który krzywo patrzył na parę idącą z przodu. Ana z Gregiem w końcu po zakładzie i wygranej dziewczyny złożyli topory wojenne i znów było jak przed kilkoma dniami. Szczęśliwi, zapatrzeni w siebie, nie widzący poza sobą całego świata.
- Anee… tak bardzo cię przepraszam… - Greg nawijał to samo od jakiejś godziny.
- Przestań… nadajesz jak stara płyta CD!
- Ale ja…
- Ciii… pozmawiamy już w pokoju… bo chyba masz zamiar mnie odwiedzić?
- No pewnie tylko trzeba Lence powiedzieć.
- Spokojna twoja rozczochrana… już wszystko załatwiłam. – odpowiedziała i dalej wtuleni w siebie szli ku budynkowi.
- Dziś chyba jednak śpimy razem. – uśmiechnął się w stronę blondynki Morgi.
- Pozwolisz im zasnąć obok siebie?
- Eee… niee… ale też ciebie z mojego pokoju nie wypuszczę.
- To groźba? – zaśmiała się Lena.
- A co, nie chcesz się ze mną przespać? – zapytał podjarany, a dziewczyna głośno wybuchła śmiechem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo… - śmiała się w duchu.
Po chwili wszyscy byli już pod drzwiami od swoich pokoi. Ana z Gregorem zatrzymali się przed pokojem dziewczyn i czekali na pozostałą parę. Simon, który właśnie koło nich przechodził uśmiechnął się do dziewczyny, a Grega zmierzył wzrokiem. Po chwili owa para dołączyła do nich.
- Eee… bo my mamy taka prośbę do was… - zaczęła niepewnie Ana.
- Spoko… tylko bez żadnych mi tam wiecie. – oznajmił Thomas ze srogą miną.
- Widzę nie mam nic do gadania? – zaśmiała się Lena.
- Nie. – odrzekła cała trójka i Morgi szybko pociągnął dziewczynę za sobą.
Blondynka z szatynem śmiejąc się zniknęli w głębi pokoju. Zdjęli kurtki i zbędne ubranie, po czym usiedli razem na łóżku. Przez chwile nie patrzyli na siebie i siedzieli w ciszy. Gregor postanowił zacząć pierwszy.
- Anee… tak bardzo cię przepraszam. Wiem jestem idiotą i należało mi się… żałuję każdego wypowiedzianego słowa, każdego zdania, a nawet ruchu. Nic mnie nie usprawiedliwia… Jestem egoistycznym draniem i najgorszym z najgorszych. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz.
- Hmmm… no nie wiem… - zaśmiała się Ana, a Greg spojrzał na nią z miną małego szczeniaczka, po czym jeszcze głośniej się zaśmiała. – To ja powinnam cię przeprosić… za dużo powiedziałam.
- O nie! Ty nie masz mnie za co przepraszać… to wszystko moja wina… gdybym nie był takim egoistą i… taki zazdrosny… pewnie nic by się nie wydarzyło…
- Byłeś o mnie zazdrosny?
- Zawsze jestem… znaczy byłem i jestem…
- Czyli jednak ci na mnie zależy?
- Ana… - spojrzał na nią i położył dłoń na jej policzku. - No pewnie… nawet nie wiesz jak bardzo.
- Wiesz… przez ostatnie dwa dni byłam najbardziej nieszczęśliwą osobą na ziemi…
- A to wszystko moja wina! Anuś… tak bardzo cię przepraszam… obiecuję, że już nigdy nie będziesz się przeze mnie smucić… będę teraz dla ciebie najlepszy jaki tylko mogę być. Nie chcę się już z tobą kłócić… Boże! Jakim ja jestem idiotą! Przez coś takiego mogłem cię stracić… nigdy sobie tego nie wybaczę, ale od teraz już nigdy nie sprawie ci bólu… obiecuję, że nigdy cię nie zranię… Jesteś dla mnie taka ważna….
- Skończyłeś? – zapytała beznamiętnie i kiedy chłopak pokiwał głową dodała. – To teraz mnie pocałuj. – uśmiechnęła się, po czym Greg z radością w oczach wplótł dłoń w jej włosy, nachylił się i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.


W tym czasie w pokoju obok dużo się działo. Thomas wciągnął Madlen do pokoju i szybko zamknął drzwi.
- Czuje się zniewolona. – zaśmiała się.
- A nie powinnaś. – odrzekł Thomas chrzątając się po pokoju jednocześnie trochę sprzątając. – Ehh ten Greg… cały czas mi tu bałagani. – dodał na co Lena powtórnie się zaśmiała, a chłopak wystawił do niej rządek swoich białych ząbków.
Kiedy Morgi zajmował się sprzątaniem, dziewczyna zaczęła rozglądać się po pokoju. Nie znalazła tu niczego ciekawego, a myślała, że Thomas będzie miał na półce chociaż jedno zdjęcie Kristie, a tu taka niespodzianka. Jego łóżko od razu poznała. Nie tylko po tym, że leżały na nim jego ubrania. Na poduszce była nadal odbita jego głowa. Madlen zastanawiała się przez chwilę jak Tom musi słodko wyglądać jak śpi, ale szybko wygoniła te zbereźne myśli ze swojej głowy.
- Usiądź sobie… nie mam za bardzo cię czym poczęstować… mogłem chociaż jakieś wino skołować, a tak to nie wiem…
- A co za problem zejść na dół? – zaproponowała.
- No dobrze… to czekasz czy idziesz ze mną? – zapytał.
- Idę. – rzekła i szybko znalazła się obok chłopaka.
Oboje wyszli cicho z pokoju. Thomas przekręcił kluczyk i ruszyli do windy. Lena nacisnęła guzik i po chwili drzwi się rozsunęły. Weszli do środka. Cała winda była obłożona lusterkami. Dziewczyna stanęła naprzeciwko jednego z nich i poprawiła włosy. Thomas uśmiechnął się pod nosem i stanął za nią. Był wyższy od Leny o głowę. Patrzyli teraz na swoje odbicia. Morgen od razu pomyślał jakby fajnie wyglądało gdyby się do siebie teraz przytulali. Lena natomiast oceniała jak razem wyglądali by jako para, ale obydwoje szybko wrócili do rzeczywistości.
- Co mi się tak przyglądasz? – zapytała.
- Madlen… jesteś śliczna. – rzekł, a dziewczynę oblał delikatny rumieniec. – Twoje rumieńce też są śliczne. – dodał z uśmiechem.
Lena odwróciła się do niego i spojrzała w górę aby mogła dostrzec jego oczy. Stali teraz naprawdę bardzo blisko siebie, ale za nim którekolwiek zdążyło zareagować drzwi się rozsunęły. Thomas przepuścił Madlen i razem ruszyli do hotelowej restauracji. Zamówili butelkę czerwonego wina i z kieliszkami ruszyli z powrotem do pokoju. Tam Lena usadowiła się na łóżku chłopaka, a on sam zaciągnął rolety na okno i również dołączył do dziewczyny. Rozsiedli się we dwoje na łóżku i po chwili Tom nalewał czerwony płyn. Spojrzeli na siebie ze szkłem w ręce.
- Za co pijemy? – zapytała Madlen.
- Za zgodę między tamtymi głupkami. – rzekł i stukając się razem zamoczyli usta w winie.


A tym czasem u tych głupków panowała bardzo romantyczna chwila. Greegor trzymał twarz dziewczyny w dłoniach i namiętnie ją całował. Ana objęła go za szyję i odwzajemniała każdą pieszczotę. Nagle Gregor delikatnie popchnął Ane na poduszkę. Widząc, że nie stawia oporów nadal ją całował. Po chwili blondynka leżała na łóżku, a chłopak prawie na niej. To był kolejny krok w ich „związku”. Jak szaleć to szaleć! Ana pozwoliła mu na to, bo też bardzo już pragnęła jego bliskości. Po niedługiej chwili poczuła jego dłoń na swoim udzie. Poruszyła się lekko, ale nie zaprzestała pocałunku. Ręka Gregora gładziła ją po nodze aby potem znaleźć się na biodrze i po chwili pod jej bluzką. Jego ciepła dłoń sprawiła, iż przeszył ją dziwnie miły dreszcz. Gregor delikatnie muskał ustami jej usta, a ręką delikatnie przesuwał dalej na plecy dziewczyny. Rozbolał ją brzuch… to były te tak zwane motylki wywołane przez chłopaka, które przez dłuższą chwilę nie dawały jej spokoju. Postanowiła również poddać się emocjom. Ruszyła delikatnie dłońmi i po chwili znalazły się one na jego plecach. Przytuleni do siebie wzajemnie się dotykając i namiętnie całując, czuli razem niemoralne szczęście, które przed kilkoma godzinami starali się zniszczyć. Teraz każde z osobna obiecało sobie nigdy więcej kłótni. Z takimi perspektywami nadal zatapiali się w sobie, ale kiedyś tę upojną chwilę trzeba było przerwać. To Ana postanowiła to zrobić. Oderwała się od chłopak i spojrzała mu w oczy z uśmiechem. Ostatni cmok i razem przytuleni do siebie położyli się. Chcieli aby ta magiczna chwila trwała wiecznie.


- A teraz za co pijemy? – zapytał nagle Thomas.
- Hmmm… może za przyjaźń? – zaproponowała Madlen.
Oby dwoje byli już po dwóch lampkach, ale żadne nie miało zamiaru na tych dwóch skończyć. Thomas przystał na toast i po chwili pili za przyjaźń. Pomyślał, że teraz jest odpowiednia pora do rozmowy więc zaczął.
- Ekhm… wiesz Len… chciałem o czymś z tobą porozmawiać.
- Słucham…
- Chciałbym cię przeprosić za Kristie…
- Przestań Thomas!
- Ale ja naprawdę źle się z tym czuję…
- Ale nie masz za co mnie przepraszać, a już na pewno nie za nią.
- Ale to prze mnie do ciebie dzwoniła…
- Nie, przeze mnie… to o mnie jej cały czas chodzi… to przeze mnie się cały czas kłócicie.
- Ale nie pozwolę żeby ona dyktowała mi z kim mam się przyjaźnić, a z kim nie… aż takiej władzy nade mną nie ma…
- Słuchaj Tom… nie obchodzi mnie co ona o mnie myśli, co mówi… również nie mam zamiaru z ciebie zrezygnować…
- W każdym razie przepraszam cię za każde jej słowo.
- Eee… słyszałeś każde jej słowo? – przestraszyła się blondynka.
- Niee… tylko końcówkę. Ale to mi wystarczyło… nie miałem pojęcia, że ona jest do tego zdolna.
- Kocha cię i czuje się zagrożona.
- Nie! Gdyby mnie kochała to by się tak nie zachowywała… nie okłamujmy się Len…
- Szkoda takiej miłości… długo byliście razem… może nie warto o takie głupstwa zakańczać tego związku?
- Miłość przychodzi i odchodzi… to co łączyło mnie z Kristie było piękne… teraz już niestety nie jest. Nadal ją kocham, ale nie jestem w stanie dłużej z nią żyć… nie wytrzymam… nie jestem szczęśliwy… - posmutniał.
Madlen delikatnie położyła dłoń na ręce Morgiego. Chłopak poczuł dziwne ciepło i spojrzał na nią. W jej oczach było tyle miłości… tyle współczucia… były takie piękne. Tom poruszył palcami i nadal nawzajem na siebie patrząc ich palce skrzyżowały się ze sobą. Chłopak mocniej ścisnął dłoń blondynki i przez chwilę w ciszy patrzyli sobie w oczy.
- Jak dobrze, że mam ciebie Madlen…
- Zawsze będę przy tobie. – uśmiechnęła się w jego kierunku i wzięła kieliszek do ręki.
Morgen polał i teraz wznieśli toast z miłość… Lena ponownie maczając usta w czerwonym winie cały czas patrzyła na Thomasa. Ile by dała, żeby ją teraz przytulił… pocałował… ale to było nie możliwe póki był z Kristie. A on myślał podobnie… jak było by cudownie dotknąć ustami jej pięknych ust… przytulić się do jej drobnego ciała… Nie mógł wytrzymać, ale starał się nie zrobić nic głupiego… w końcu jeśli chodzi o Lene bardzo wiele razy ją już zranił. Nie chciał więcej tego robić. Wziął ponownie butelkę i dodał wina. Wznieśli toast za tę noc i nadal siedzieli w ciszy. Po dłuższej chwili butelka była już prawie pusta. Thomas właśnie wlewał Lenie ostatnie krople winka i uśmiechnął się w jej stronę.
- Kto wypija ostatki ten jest piękny i gładki. – zaśmiała się dziewczyna.
- Ty nie możesz być już bardziej piękna…
Po słowach Thomasa, Lena zarumieniła się i podniosła szkło do góry.
- Za nieodwzajemnioną miłość… - szepnęła.
Chłopak zdziwił się, ale stuknął kieliszkiem o kieliszek.
- Znasz kogoś kto kocha miłością nieodwzajemnioną? – zapytał po dłuższej chwili.
Lena spojrzała na niego i posmutniała.
- Znam… sama kocham kogoś bez wzajemności…
- Naprawdę? A ten kogo kochasz wie o tym?
- Niee… bo… bo on ma dziewczynę. – Lena spuściła głowę.
- Oj Lenka… nie przejmuj się… widzisz razem jesteśmy w szarej dupie…
- Dokładnie…
- Powiesz mi kto jest tym szczęśliwcem, a jednocześnie największym idiotą na ziemi? - Lena najpierw się zaśmiała.
Mężczyźni naprawdę są ślepi.
- Wolałabym nie…
- No dobrze… ale kiedyś jak będziesz gotowa pokażesz mi go i skopie mu tyłek ok? – Thomas próbował rozśmieszyć dziewczynę i udało mu się.
Madlen się zaśmiała, ale nie z tego że chciał kogoś kopać, ale z tego że jeszcze niczego nie zauważył co było dowodem na to, iż jest świetną aktorką. Potem próbowała sobie wyobrazić jak Thomas kopie samego siebie, ale to było zbyt trudne i śmieszne. Po chwili, gdy chwila uciechy minęła ponownie westchnęła.
- Masz jeszcze mnie Len… ja zawsze będę przy tobie.
- Dziękuję. – szepnęła i oparła głowę o jego ramię.
Chłopak wykorzystał sytuację i po chwili obejmował blondynkę jedną ręką, a głowa Madlen znalazła się przy szyi chłopaka. Czołem dotykała jego podbródka i wsysała w siebie jego piękny zapach. Chciała się mocniej w niego wtulić, ale nie miała odwagi… Nie miała odwagi nawet teraz spojrzeć mu w oczy. Chciała aby ta chwila trwała wiecznie. Ale niestety… musiała się kiedyś skończyć. Choć siedzieli tak dość długo, Len w końcu postanowiła wrócić do siebie… bała się co by mogło się wydarzyć gdyby się zapomniała. Od dawna go pragnęła… jego ust… wszystkiego… całego pragnęła, a on pewnie i tak nie miałby nic przeciwko. Nie! Tak nie mogła postąpić! Żałowali by potem tego razem i to co między nimi się już wybudowała runęło by z impetem. Nie mogła na to pozwolić. Oderwała się od niego i szybko wstała z łóżka.
- Powinnam już iść… - szepnęła.
Thomas szybko do niej podszedł i podał jej kurtkę. Stanął koło łóżka i włożył dłonie do kieszeni. Lena ruszyła do drzwi, ale trzymając dłoń na klamce nagle się zawahała. Odwróciła się, oparła o drzwi i spojrzała na niego. Miała teraz ogromną ochotę ucałowania go. To było silniejsze od niej… Thomas patrzył na jej poczynania. Dalej trzymając dłonie w kieszeni podszedł do niej. Wyjął jedną i położył na jej policzku… Madlen patrzyła mu w źrenice z szeroko otwartymi oczami. Tak tego pragnęła. Po chwili dłonie Thomasa wylądowały po obu stronach jej głowy na ścianie. Przybliżył się na niebezpieczną odległość i…
- Obiecałeś… - odezwała się blondynka ostatkami silnej woli.
- Niczego ci nie obiecałem w końcu, pamiętasz? – wyszczerzył się do niej.
- To teraz mi obiecaj…
- Ułóż obietnicę, a ja się zastanowię…
- Więc… hmm… Morgi, obiecaj mi, że… dobra… - wystawiła mu język. – Że póki jesteś z Kristie nigdy mnie nie pocałujesz w usta.
- Hmmm… no dobrze… obiecuję ci to Madlen Steward. – powiedział, nachylił się nad nią i złożył delikatny pocałunek na jej policzku.
Lena uśmiechnęła się i kiedy chłopak ją wypuścił, wyszła z pokoju i weszła obok. Widok ją zmiękczył. Ana wraz z Gregorem spali sobie w najlepsze. Chłopak trzymał głowę na brzuchu dziewczyny i przytulał się do niej jak tylko mógł. Ona natomiast jedną ręką go obejmowała, a drugą trzymała w jego włosach. Lenie aż smutno było ich budzić, ale wiedziała, że może za chwilę wpaść tu Morgi, a tego nie chciała. Obudziła Gregora i ten czule żegnając się z Ane opuścił pokój, a dziewczyny położyły się spać śniąc o swoich ukochanych.


~~~


Hejo nasze Kochane Czytelniczki!


I mamy rozdzialik 13... w piątek 13-tego :D miejmy nadzieję, że dzień dla Wszystkich szczęśliwy :)


Nie będziemy się powtarzać jak bardzo cieszy nas Wasza obecność... To niezwykle motywujące i dające pozytywną radość!


Teraz moment dość szczególny - od początku istnienia tego bloga odnotowaliśmy już ponad 15 tysięcy wejść! Szczerze? Nie spodziewałam się takich wyników - serio aż buźka sama się śmieje! Zupełnie jak czyta się to opowiadanie hihi... Swoją drogą jesteśmy szczęśliwe, iż na nowo przeżywamy wszystko z Wami... Ten rozwój uczuć, żar emocji i przede wszystkim nieprawdopodobny humor! Co jak co, ale ta opowieść mimo, że burzliwa, pełna niespodzianek, zwrotów akcji, smutna a zarazem i wzruszająca... jest przede wszystkim zabawna! A przecież chodzi o to aby wywoływać uśmiech na Waszych twarzach :)


Liczymy, iż tak właśnie jest!


Dobra, dosyć przynudzania...


Do następnego Dziewczynki :*


Ania&Madziusa

5 komentarzy:

  1. ~Skokomaniaczka13 maja 2016 22:26

    Jestem ;)
    Tym razem postarałam się bez żadnego opóźnienia.
    Mamy piątek trzynastego, więc musiało się tutaj coś dziać. Moja ukochana para się posprzeczała.. oj nie ładnie. Na szczęście wszystko się wyjaśniło i nadal się kochają :D
    Co do Thomasa i Leny.. ciekawe czy oni jeszcze długo będą się tak czaić.. mam nadzieje, że niedługo chłopak zerwie z Kristie i będzie mógł bez przeszkód związać się z Lenką ;)
    Tyle Kochane ode mnie, czekam na kolejny!
    Buziaki :*

    Ps. Ja dziś miałam maturę z geografii, więc liczę na to, że ten piątek 13go wcale nie będzie taki pechowy ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :-)
    Rozdział jak zawsze boski, cudny...
    Kurczę nie przeczuwałam, że Ann i Gregorem mogą aż tak się pokłócić oraz sobie tak dogryzać, ale dzięki bogu się pogodzili i liczę, że zawsze tak między nimi będzie.
    Mam nadzieję, że Thomas szybko przemyśli sobie wszystko i zerwie z Kristie zaczynając jednocześnie walkę o serce Leny...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Melduję się!
    Kochane, zasłużyłyście na tyle wyświetleń, bo piszecie świetnie. Rozdział też jest cudowny, jak wszystkie dotychczasowe. Dobra robota ^^
    Całe szczęście, że Ana i Gregor się dogadali, bo szczerze mówiąc, nie spodziewałam się między nimi jakiejkolwiek tego typu kłótni :)
    Hmm... większy problem jest chyba zdecydowanie z Thomasem i Leną. Kurczę, ile można się czaić i bawić w kotka i myszkę? Mam nadzieję, że jednak zacznie walczyć o jej serce.
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny, plizz oddajcie mi chociaż kawałek waszego talentu!
    Ja rozumiem, że każda para ma gorsze dni i w związkach zdarzają się sprzeczki, ale serio Ana i Gregor? ONI? Myślałam, że są za idealni, żeby się pokłócić. Dobrze, że się pogodzili, bo inaczej bym wyszła z siebie.
    Thomas zachowuje się niedojrzale. Już dawno powinien rozstać się z Kristie i oby to szybko zrobił

    OdpowiedzUsuń
  5. Tytuł zaintrygował mnie po całości, ale tego się nie spodziewałam! Tak kłótnia w tak idealnym związku? Jak dobrze, że się pogodzili, bo chyba bym nie darowała... No ale jak to mówią - po burzy zawsze wychodzi słońce, więc jest ok:)
    Co do Thomasa... brak mi słów. Znowu.
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń