środa, 18 maja 2016

14. Zasyfiona Strzała i Orzeł Lotny

Nastał czwartek 11.12. Czas leciał nieubłaganie szybko. W pokoju blondynek to Ana wstała jako pierwsza. Przyglądając się słodko śpiącej Lenie szykowała się do śniadania.
- Niech sobie jeszcze odpocznie... – pomyślała, po czym była już gotowa do zejścia na dół.
Tymczasem ktoś zapukał do ich pokoju. Z uśmiechem na ustach podążyła by go otworzyć. To był Gregor, nie było w tym wielkiej tajemnicy, bowiem dwójka ta była niemal nie rozłączna po ostatnich przejściach. Widok szatyna mimowolnie wywołał na jej twarzy uśmiech.
- Witaj piękna. - powiedział Greg całując blondynkę w policzek na powitanie.
- Siemka królewiczu. – zaśmiała się, po czym zgodnie z umówionym planem we dwoje udali się na dół do restauracji.
Tam spożyli specjały przygotowane przez kucharzy, oczywiście wszystko zgodnie z dietą sportową.
- Cześć siostra. - Powitał radośnie blondynkę brat, po czym nie omieszkał zadać pytania. -Gdzie jest Lena?
- Lenka? Śpi dalej. Chyba nie zapomniałeś, że dziś ma wolne od treningu. To dobrze przynajmniej odpocznie sobie...
- No fakt, przyda jej się troszkę snu dla zdrowia. – powiedział blondyn z uśmiechem.
Bez większej ilości rozmów siedzieli w restauracji. Gregor wpatrywał się w Ane jak w obrazek, ona natomiast odwzajemniała to uśmiechem. Po ostatniej kłótni realizowali swoją przysięgę mającą na celu zero kłótni wręcz na odwrót - same pozytywne relacje.
- To co, po śniadaniu czas na spalenie kalorii i oddanie paru skoków treningowych. O 9 widzę Was pod skocznią. - zarządził Alex, po czym wszyscy rozeszli się do pokoi.
- To co małe bieganie przed treningiem? - spytał Greg Ane na co ta odpowiedziała mu uśmiechem wyrażając tym samym zgodę.
We dwoje opuścili więc hotel. Tymczasem Thomas zastanawiał się nad tym jak wypełnić przerwę przed treningiem. Udał się więc do pokoju i wraz z przyszykowaną niespodzianką nawiedził  pokój dziewcząt. W nim zastał słodko śpiącą blondynkę. Coś go ruszyło… Bowiem we śnie Lena wyglądała tak samo pięknie jak za dnia. Teraz nic nie zakłócało ich relacji, a po sprawie z Kristie dziewczyna odzyskała pewien spokój. Przez chwilę chłopak stał obok łóżka i przyglądał się jej spokojnej twarzy. Wyglądała niezwykle uroczo nawet w ramionach Morfeusza. Blondyn mimowolnie uśmiechnął się szeroko, szybko wyskrobał coś na kawałku papieru i opuścił pokój blondynek. Mimo tego, że był z Kristie odczuł, że Leny nie powinien przekreślać. Byli przyjaciółmi jednak ona posiadała to coś... Coś co przyciągało jak magnes. Thomas wrócił więc do swojego pokoju po sprzęt, gdzie był Gregor wraz z Ane szykujący się do treningu.
- O brat, gdzieś ty się podziewał? – z uśmiechem spytała blondynka.
- A tu i tam, chciałem coś załatwić... – powiedział wymigująco Thom. - To co idziecie już na dół na trening? - Od razu zmienił temat blondyn.
- Taaaa wiesz co za jakieś 5 minut może wyjdziemy. - powiedział Schlieri patrząc w stronę blondynki.
- To co do zobaczenia na skoczni. - puścił im oczko Morgi, po czym z całym ekwipunkiem wyszedł z pokoju.
Cieszył się, że jego siostra jest szczęśliwa u boku Grega. Mimo, iż nie byli parą widać było zażyłą więź między nimi.
- To co idziemy? - spytała kończącego pakowanie Grega.
- Tak, tak już możemy wyjść. - uśmiechnął się szatyn w stronę blondynki.
Pospiesznie zamknął drzwi i trzymając się za ręce udali się stronę wyjścia hotelowego.
- O kogo my tu widzimy. - usłyszeli za sobą czyjś głos.
Dało się poznać, że to był szwajcar, który również szedł ze swoim sprzętem.
- Gołąbeczki... - zaśmiał się prawie, że ironicznie Ammann.
- Simon, cześć. – Ana próbowała rozluźnić nieco napiętą atmosferę, którą dało się wyczuć przy hotelu.
- Ana i Gregor, próbuję was dogonić już od jakiegoś czasu. - zaśmiał się Ammann, przy czym Greg wykrzywił twarz.
Teraz jego rywal jest obok, nawet nie można spokojnie pogadać...
- Tak się trzymacie za rączki, że aż muszę zapytać… Jesteście już parą? - począł zadawać głupie pytania szwajcar.
Ana spojrzała na Grega zdezorientowana, ale z uśmiechem dała mu odpowiedzieć na to pytanie.
- Yyyy ... - zaczął Greg.
Blondynka ponownie patrzyła to na szatyna to na Simona wyczekując odpowiedzi z nutką nerwów.
- Jesteśmy... - głos Grega począł znów się zawieszać, przy czym Ammann nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
- No co jest, trzymacie się za rączki i tak cię zamurowało Schlierenzauer? Wy jednak macie jakiś problem ze sobą skoro nawet stosunków damsko męskich nie umiecie określić. - zaśmiał się Ammann co znów wywołało na ustach Grega złość.
- Spokojnie... Simon nie przesadzaj, Gregor jest naprawdę wspaniały. - podjęła próbę uspokojenia szatyna Ana.
W końcu Szwajcar doczekał się upragnionej odpowiedzi.
- My tzn. ja i Ana jesteśmy przyjaciółmi... - Ane przez chwilkę zamurowało, spodziewała się, że jednak mimo wszystko powie, że są parą.
- Taaak jasne jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. – powiedziała uśmiechając się w stronę obu. - To co, śpieszmy się na trening, Alex nie lubi spóźnień... - szybko zmieniła temat, po czym w towarzystwie Ammanna i Schlierenzauera podążyli w stronę włoskiej skoczni.
Tam na nich czekali juz zawodnicy ekip nie tylko austriackiej. Kiedy cała kadra znalazła się pod skocznią, Alex zarządził trzygodzinny trening, gdzie każdy znów miał oddać po pięć skoków. Wszyscy się ucieszyli, bo w końcu to ich pasja, a im więcej skoków tym więcej radości. Dziś skoczkowie byli w o wiele lepszych nastrojach. Mieli lepsze predyspozycje do skakania. Thomas kwitnął po rozmowie wtorkowej z Leną, a Ana z Gregorem nie opuszczali się nawet na chwilkę. Wszyscy byli uśmiechnięci i zadowoleni z życia. Niestety szybko się to skończyło, gdyż na teren skoczni dołączyły inne drużyny między innymi Norwegowie i Finowie. Nie żeby jakoś się nadzwyczajnie nie lubili, no ale jak to w sporcie każdy ze sobą konkuruje.
- Witamy… gdzie zgubiliście waszą drugą blondwłosą piękność? – zapytał Bjoern.
- Eee… chodzi o Madlen? – zapytał Thomas.
- No przecież nie o ciebie Morgenstern. – zaśmiał się Olli.
- Madlen została w hotelu, gdyż nie ma dziś treningów i postanowiła dłużej pospać… - odpowiedziała Ana i ruszyła dalej nie mając zamiaru kontynuować tej jakże przemiłej konwersacji.
- Ha ha ha… to już wiemy dlaczego Anders nagle poczuł się gorzej. – zaśmiał się Hilde.
- Co masz na myśli? – zainteresował się Thomas, który szedł już za siostrą jednak słysząc słowa bruneta zatrzymał się i podszedł do Toma.
- Uuu… widzę ktoś jest zazdrosny. – zaczął się naśmiewać Evensen.
- Jacobsen nie bierze dziś udziału w treningach bo uznał, że źle się czuje i coś go boli… Mika pozwolił mu zostać w pokoju. – oznajmił Bjoern.
- A co to ma wspólnego z Leną? – zaczął również dopytywać się Kofler.
- A to, iż po wtorkowym odrzuceniu na basenie Andi się jeszcze bardziej nakręcił… wiecie o co chodzi… ta blondynka go kręci. – rzekł Tom Hilde.
- I widać nie tylko jego… - zaśmiał się Ejnar.
- Chodź Thomas… - zaczął Kofler ignorując chłopaków.
- Niee… insynuujecie, że Anders został w pokoju bo usłyszał, że Lena też zostaje? – zapytał coraz bardziej zły Morgi.
- To tylko hipoteza, a co ty się tak nią interesujesz? – zapytał Tom Hilde.
- Nie interesuj się. – odrzekł Morgen i odwracając się, prawie co nie uderzył chłopaka nartami w głowę.
Niespokojny ruszył wraz z Koffim za resztą kadry. Po chwili cała Austriateam znalazła się u góry. Nie tylko Thomas z Koflerem przejęli się tą wiadomością. Ana również była niespokojna. Zastanawiała się czy Lena aby na pewno poradzi sobie z natrętem. Gregor szybko wyczuł, że coś jest nie tak.
- Ana nie zadręczaj się… nawet gdyby to była prawda to Madlen i tak sobie z nim poradzi. – rzekł obejmując ją ramieniem.
Ana tylko się do niego uśmiechnęła, ale nie przestała o tym myśleć. Okazało się, że to ona jako pierwsza miała dziś skakać. Czekały ją już dziś kwalifikacje, dlatego Alex puścił ją jako pierwszą. Greg cmoknął ją szybko w policzek, a dziewczyna zajęła miejsce na belce. Spojrzała w dół, poprawiła gogle i zaczepy na butach i po chwili odepchnęła się by za sekundę szybować nad zeskokiem. Odbiła się dość dynamicznie co rozłożyło się na dość dużą odległość. Ana osiągnęła 130 m co tutaj naprawdę robiło wrażenie. Zadowolona z siebie czekała na resztę kolegów. Po niej skakał Martin, potem Wuff, Gregor, Thomas, Koffi, Bastian i Markus. Tym trzem niestety nie poszło za różowo. Andreas w tym roku widocznie nie miał formy, a młodzi koledzy popełniali błahe błędy co niestety dawało krótkie odległości. W pierwszym skoku najlepiej spisał się Gregor, który uskoczył 134 m. Alex porozmawiał chwilkę z nimi o ewentualnych błędach i ponownie wszyscy wrócili się na skocznię aby ponownie móc dziś usiąść na belce.


Tymczasem w hotelu, w jednym z pokoi wybudzała się ze snu jedna z blondwłosych piękności Austriackich. Oczywiście chodzi o Madlen, której dziś pozwolono dłużej poleżeć. Dziewczyna była w wyśmienitym humorze. Wszystko zaczynało się układać. Z Thomasem zbliżyła się na tyle, iż była pewna, że teraz zależy mu na niej. Ana z Gregorem się pogodzili i znów gruchali, Koffi przystopował i wszystko było super. Jedynie ta Kristie… Madlen zastanawiała się co mogłaby zrobić aby dziewczyna nie musiała więcej do niej dzwonić. Nic nie wymyśliła. Z westchnieniem sięgnęła do nocnej szafki i nagle poczuła ukłucie. Spojrzała na palec. Pojawiła się na nim mała, czerwona kropeczka krwi. Zdezorientowana spojrzała w kierunku szafki i ujrzała na nim czerwoną różę. Wzięła ją do ręki i powąchała. Coś było nie tak. Co ten kwiatek tam robił? Skąd się wziął? Andi? Niee… a może Jacobsen? W sumie mogli być to oni obydwaj. Przełożyła nogi i postawiła je na podłodze. Po chwili dostrzegła także liścik. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nawet nie brała go pod uwagę. To było niemożliwe.


Dzień dobry Piękna…
Mam nadzieję, że jak się obudzisz kwiatek się spodoba… to tak na lepszy początek dnia.
Liczę, że dostanę coś w nagrodę…
Jeszcze raz (nie bij) przepraszam za Kristie.
Życzę miłego dnia…
Całuję, do potem.


Thomas


P.S. Eee… nie ukułaś się prawda?


Madlen czytała list chyba z pięć razy i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Thomas dał jej kwiatka, napisał list i do tego przesyła całusy. Szeroko się uśmiechnęła, jeszcze raz powąchała kwiat i zaczęła całować list. Ehh te zakochane kobiety, tylko jedno im w głowie. Potem cała w skowronkach opadła bezwładnie na łóżko i ściskając do piersi karteczkę, z szeroko otwartymi oczami spoglądała w sufit w błogim uśmiechu. Nie wiedziała jak ma wyrazić swoje zadowolenie. Postanowiła dać upust emocjom i aż podskakując ze szczęścia podreptała do łazienki aby wziąć odprężającą kąpiel. Musiała się teraz skupić, a nie myśleć o niebieskich migdałach… niebieskich oczach Morgiego. Dziś miała konkurs, na którym koniecznie musiała wypaść dobrze. Po chwili moczyła się już w bąbelkach.


Na skoczni właśnie kończył się trening Austrii. Wszyscy byli z siebie zadowoleni, choć jak to Alex, jemu zawsze coś nie pasowało. Musiał dodać swoje cztery grosze i zarządził ostatni dzisiejszy skok. Skoczkowie choć zmęczeni z Ane na przedzie ruszyli by znów wspiąć się na skocznie w Pragelato. Po niedługiej chwili ponownie jako pierwsza na belce startowej zasiadła Ana. Odepchnęła się i energicznie wybiła z progu. Ostatni skok troszkę jej nie wyszedł. Miała wiatr z tyłu i poszybowała tylko na 126 metr podobnie jak reszta teamu. Wybił się tylko Wuff, któremu udało się przekroczyć 130 m. Po skoku Markusa, Alex poprosił ich do siebie. Najpierw porozmawiał z Ane, która za chwile miała mieć kwalifikacje. Dał ostatnie wskazówki, a potem zaczął obradować z chłopakami. Ane nie wiedząc czemu pierwszy raz się tym nie interesowała. Rozmyślała o jutrzejszym konkursie. Po 2 pozycji w Trondheim była zdeterminowana. Tu we Włoszech dobrze by było gdyby była pierwsza, ale wiedziała, że Anette jest dobra. Westchnęła i w końcu przyłączyła się do rozmowy skoczków w trenerem.


Kiedy Lena była już czysta, pachnąca i wypoczęta, postanowiła w końcu iść na śniadanie. Nie chciała spóźnić się na kwalifikacje przyjaciółki więc nałożyła na siebie bluzę i wyszła z pokoju zamykając go. Szybko doszła do windy i naciskając guzik czekała aż drzwi się otworzą. Nagle poczuła czyjś oddech na swoim karku. Miała związane włosy więc szybko się odwróciła czego efektem było uderzenie kitką Andersa. Lena spojrzała na zaskoczonego chłopaka, będąc nie mniej zdziwioną.
- Witaj Madlen… ładnie mnie witasz. Już z rana dostaje na zawołanie. – odezwał się pierwszy Jacobsen.
- Eee… Anders? Co ty tutaj robisz? – zapytała dziewczyna i weszła do windy.
- Mogę ci towarzyszyć w jeździe na dół? – zapytał ignorując jej pytanie.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wcisnęła odpowiednie piętro.
- Dlaczego nie jesteś na treningu?
- Źle się czuję…
- Tak? Coś się boli?
- Głowa i chyba mam gorączkę… boli mnie także serce.
- A co? Żona się z tobą rozwodzi? – Lena nie szczędziła słów.
Andiemu zaczynało się to coraz bardziej podobać. Nie poznał Madlen jeszcze od tej strony. Uśmiechnął się pod nosem.
- Skąd wiesz, że mam żonę?
- No nie trudno się domyśleć. – odpowiedziała wskazując na jego prawą dłoń.
- Ah tak…
Dziewczyna wyminęła chłopaka i ruszyła w kierunku restauracji. Anders szybko ją dogonił.
- Mogę ci potowarzyszyć przy śniadaniu?
- Jeśli chcesz żebym zwymiotowała… - odpowiedziała beznamiętnie, a brunet się zaśmiał.
- Dlaczego mnie tak nie lubisz?
- Bo masz żonę, a po mimo to zarywasz do mnie. To jest ohydne. – rzekła i zajęła miejsce przy jednym ze stolików.
- Wcale nie zarywam…
- Wiesz co Jacobsen… ty chyba serio jesteś chory, ale na głowę. Weź usiądź sobie gdzie indziej.
Jednak chłopak po widocznej niechęci dziewczyny do niego jeszcze bardziej się podjarał. Usiadł obok niej z zawadiackim uśmiechem.
- No wiesz… ja tu cierpię, bo mam przeziębienie, a ty się tak do mnie odzywasz. Rani mnie to. – Andi udawał obrażonego na co Madlen się zaśmiała.
- Czy ja nie pokazałam ci dobitnie, że ten obiekt jest poza twoim zasięgiem? – zapytała kiedy podszedł kelner.
- Zobacz… w zasięgu… mojej dłoni nawet. – uśmiechnął się chłopak i dotknął ręki blondynki.
- Zabieraj łapska… Andi o co ci chodzi?
- Pójdziesz ze mną kiedyś do kina albo coś?
- Przecież jem teraz z tobą śniadanie.
- Czyli randka?
- Nie!
- A jednak!
- Anders!!!
- Dobra, dobra… poprosimy dwa razy naleśniki z czekoladą. – zaśmiał się Norweg i rzekł do kelnera.
No i tak zaczęli razem konsumpcję naleśników. Anders tak się starał, był strasznie zabawny, a Madlen nie mogła opanować śmiechu. Nie chciała, ale musiała przyznać, że miło jej się z nim gadało. Po śniadaniu ona ruszyła na kwalifikację Ane, a chłopak niestety będąc chorym musiał wracać do pokoju. Nie przemyślał tego do końca i dlatego nie mógł towarzyszyć jej w drodze na skocznię. Dziewczyna śmiejąc się z jego głupoty w duchu ruszyła pod skocznię z nadzieją, że będzie miała okazję podziękować blondynowi za piękne rozpoczęcie dnia.


Ana czekała z niecierpliwością na kwalifikacje. Zdarzało jej się popełniać drobne błędy, ale patrzyła optymistycznie na dzisiejsze skoki. Dość szybko opuściła wszystkich przyjaciół i udała się na samą górę skoczni. Warunki bezwietrzne umożliwiały szybkie przeprowadzenie kwalifikacji. Weszła więc z nartami do domku skoczków i tam czekała na swoją próbę. Dziś ponownie jako liderka pucharu skakała jako ostatnia. Przed nią skoki wielu groźnych rywalek, ale nie przejmowała się tym. Będzie co będzie i z takim nastawieniem oczekiwała kwalifikacji, w których nawet nie musiała startować. Była bo chciała. Sprzyjające warunki sprawiły, że bez większych problemów kwalifikacje mogły się odbywać. Po skoku 52 zawodniczek opuściła dopiero domek. Na górze pozostała już tylko ona, Anette skacząca przed nią oraz Lindsay i Urlike. 4 zawodniczki, które nadawały rytm dyscyplinie, równie skacząc od początku sezonu. Wszystkie 3 rywalki Ane oddały skok powyżej 127 m. Wiedziała, że nie będzie łatwo je pobić w kwalifikacjach, ale kto by o tym myślał. Siadając na belce uświadomiła sobie wiele rzeczy między innymi za co kocha ten sport. Przypięła narty i gdy Alex dał sygnał do startu już sunęła po torach. Skok na 126 m dał jej dopiero 5 lokatę, ale cieszyła się z niego mimo wszystko, przecież to nie konkurs.
- Bardzo dobrze piękna! - powiedziała przytulając ją Lena.
Starsza tymczasem zaczęła wkładać kurtkę. Uśmiechnęła się i naszła ją pewna refleksja: Czy osiągnęła by tyle bez przyjaciół i ich wsparcia? Teraz całą ekipą podążyli w stronę hotelu, gdzie mieli zjeść posiłek i udać się na zawody Leny. Dziewczyna miała dziś bowiem konkurs i strasznie się go bała. Jednak mając dokoła siebie tak wielu uprzejmych ludzi, nie miała się co denerwować. Ze wsparciem przyjaciół wiedziała, że może osiągnąć wszystko. Szybko znaleźli się w hotelu. Nagle usłyszeli za sobą śmiechy. Jak na zawołanie każdy się odwrócił. Byli to Norwedzy, którzy najwyraźniej mieli dziś wspaniałe humorki.
- O proszę… braliście coś czy to wrodzone? – zapytał Kofler.
- Ha ha ha… bardzo śmieszne. – odrzekł Bjoern.
- Czyli zaraźliwe? – dogryzła Ane.
Wszyscy ją zignorowali, bo wzrok Norwegów padł na Madlen.
- Jak tam Lena? – zapytał Hilde.
- Dobrze…
- Anders nadal chory?
- Jeśli chodzi o przeziębienie to nie był w ogóle, a jeśli o jego głowę to owszem. Radze iść z nim do psychologa. Ba! Nawet do psychiatry. – odrzekła dziewczyna i odwracając się na pięcie ruszyła dalej.
Thomas zrobił duże oczy. Czyli jednak. Spojrzał na Ane, ale ta była uśmiechnięta. Usatysfakcjonowało go to, bo wiedział, że Lena nie jest pierwszą lepszą i Anders nie ma czego u niej szukać. Ane szybko dołączyła do przyjaciółki i po chwili były już w swoim pokoju. Starsza blondynka nie chciała na razie naciskać na rozmowę, bo będzie jeszcze na to czas. Ruszyła do łazienki, a Lena postanowiła zadzwonić do rodziców i siostry. Kiedy Ane wychodziła z łazienki, Madlen właśnie kończyła rozmawiać z koleżanką z klasy.
- Dzwoniłam do Moniq… matura w tym roku i studniówka… wiesz ile mamy zaległości? – zamartwiła się młodsza.
- Wiem kochanie, ale na razie nie będziemy się tym zamartwiać…
- Ta jasne… ty masz z kim iść na studniówkę, a ja?
- No jak… ze mną nie? – wtrącił się nagle nie wiadomo skąd Thomas.
- Idziecie na obiad? – zapytał wyglądając przez futrynę Gregor.
- Tak, tak… - zaśmiała się Ana. – W razie czego masz jeszcze Koflera. – rzuciła szybko Ane i ruszyła w stronę szatyna.
- Co?! Ja idę i koniec. Prawda Madlen, że mnie zapraszasz? – zapytał Morgi.
- Może… - zaśmiała się blondynka i również wyszła za parą.
Potem we czworo ruszyli na obiad, gdzie czekała już na nich reszta. Zasiedli do stołu i kelner przyniósł karty. Każdy zamówił odpowiednio kaloryczne jak na sportowców przystało obiady i zaczęli rozmawiać. Kiedy obiad dobiegał końca Lena miała coraz większe obawy co do jej konkursu. Zauważyła to nie tylko Ana. Objęła młodszą i spojrzała na nią czule.
-Eee… wiecie, że dziś mam konkurs i chciałabym abyście byli obecni… wszyscy? – zaczęła Lena.
- No pewnie… nie zawiedziemy cię. – powiedziała Ana.
- Na nas zawsze możesz liczyć… - dodał Thomas.
- Panie trenerze… pana też chciałabym zobaczyć. Zapraszam was wszystkich serdecznie.
- Nie martw się Madlen nawet i ja wpadnę. – uśmiechnął się Toni.
Potem szybko dokończyli i każdy ponownie udał się do swojego pokoju. Lena zabrała się za kąpiel, a Ana rozmyślała nad odpowiednim strojem dla dziewczyny. Po 30 min. Lena opuściła łazienkę i zaczęła przygotowywać się do wymarszu. Wraz z Ane zrobiły makijaż i były gotowe. Młodsza blondynka cała się trzęsła. Sama nie wiedziała czemu. To taki pierwszy przypadek zwątpienia w swoje umiejętności. Może to po tych kłótniach z Mariette. Lena sama nie wiedziała. Ana mocno ją przytuliła i ubrały kurtki. Akurat w tym momencie do ich pokoju weszli Morgi z Gregiem.
- Gotowe? – zapytał blondyn.
Lena niepewnie na niego spojrzała i pokiwała głową. Chłopak podszedł do niej i objął ją ramieniem. Zabrał jej torbę i we czwórkę opuścili hotel. Tylko oni wyszli razem z dziewczyną, bo wiadomo Madlen musiała być trochę wcześniej. Reszta ekipy miała dotrzeć potem. Z przodu szli Ane z Gregorem, którzy najnormalniej w świecie trzymali się za ręce. A z tyłu Thomas z Madlen, który po mimo jej sprzeciwów postanowił donieść jej ciężką torbę.
- Kiedyś ci narty poniosę! Zobaczysz! – zarzekała się, a Thomas tylko chichotał.
Ana w tym czasie zastanawiała się nad rozmową z Simonem. Greg powiedział wtedy, że są tylko przyjaciółmi. Dobrymi przyjaciółmi. Czy to naprawdę tak wygląda? Myślała, że po tym wszystkim co się między nimi wydarzyło on traktuje ją inaczej, ale się jednak myliła. Nie mogła go zrozumieć… Nie miała zamiaru z nim o tym rozmawiać więc pod lodowisko doszli w ciszy. Wraz z Thomasem zajęli miejsca na trybunach, a Madlen poszła się przebrać i przygotować. Ubrała sukienkę, założyła łyżwy i wyszła na lód. Wszystko było już gotowe. Przywitała się z niektórymi koleżankami po fachu i rozpoczęła rozgrzewkę. Znów poczuła ten wiatr i od razu zrobiło jej się lepiej, uwierzyła w siebie. Poćwiczyła Axle i Ritbergery, kilka spiral, skoków i piruetów. Potem podjechała do swoich przyjaciół.
- No i jak wyglądam? – zapytała opierając się o bandę.
- Seksownie. – odrzekł Thomas na jednym wydechu pożerając ją oczami.
- Brat, bo się zakochasz. – zaśmiała się Ana, a Lene oblał rumieniec, po czym spiorunowała dziewczynę wzrokiem.
- A to źle? – całą czwórkę zaskoczyła odpowiedź Morgiego.
Madlen zaniemówiła, ale uśmiechnęła się do Thomasa i odjechała,  Ana spojrzała szczęśliwymi i pytającymi oczyma na brata. Ten tylko się zaśmiał i wzruszył ramionami. Po chwili lodowisko roiło się od łyżwiarzy i łyżwiarek. Spiker zaczął wszystkich witać, więc Madlen z pozostałymi zeszła z lodu. Zajęła miejsce obok Carolin i razem oglądały wyczyny rywalek. Dla Madlen nie liczyła się wygrana tylko dobry start i bezbłędnie wykonany pokaz. Najbardziej obawiała się właśnie Carolin, bo to mistrzyni Włoch, ale cóż… nie zawsze będzie najlepsza. Spojrzała w kierunku przyjaciół i uśmiechnęła się. Zauważyła Kofiego, Maschta, Wuffa oraz trenerów. Ucieszyła się i pomachała wszystkim. Potem mocno się skupiła. Za chwilę miała wyjść na lód. Jechała jako przedostatnia. Wzięła głęboki oddech, starała się zachować spokój. Carolin złapała ją za rękę w ramach otuchy. Blondynka lekko się uśmiechnęła i ponownie oglądały występny innych. Dziewczyna przypomniała sobie swój ostatni występ. Zdobyła wtedy złoto. W Finlandii. Ale brąz w parze to było zaskoczenie. Zatęskniło jej się za Jane. To wspaniały chłopak… zupełnie jak Thomas. I znów zaczęła o nim myśleć, ale może to lepiej. On dawał jej skupienie i spokój. Gdy o nim myślała, przebywała w jego towarzystwie nic innego się nie liczyło. Nie myślała o problemach, troskach. On działał na nią kojąco. Uśmiechnęła się sama do siebie i spojrzała znów w stronę przyjaciół. Thomas cały czas na nią patrzył. Ich oczy się spotkały. Przesłał jej uśmiech i pokazał zaciśnięte kciuki. Blondynka odwzajemniła uśmiech i po chwili wyczytano jej nazwisko. Wyszła na lód i się zaczęło. Wszyscy patrzyli na nią z fascynacją lecz Morgi z zachwytem. Była taka piękna, taka drobna, śliczna, bezbronna, cudowna. Miał niecodzienną ochotę przytulenia się do niej. Od jakiegoś czasu ona coraz bardziej go przyciągała. Z każdym dniem stawała mu się bliższa. Fascynowała go, frasowała. Patrzył na nią jak na bóstwo. Każdy krok wykonała poprawnie. Wstrzymywał na chwilę oddech kiedy wykonywała Rittbergery czy Axle, a nawet piruety. Bał się o nią… chciał dla niej jak najlepiej. Nie wiedzieć czemu było mu bez niej źle… a jeśli chodzi o Kristie… już nawet o niej tyle nie myślał co o tej młodszej blondynce. I choć Madlen cały czas była obok, centralnie za ścianą to i tak za nią bardziej tęsknił każdego wieczoru, każdej nocy… nie za Kristie… tylko za Madlen. Czy to coś znaczy? Nie miał pojęcia… jedno było pewne. Nie mógł jej pozwolić odejść. Pokaz się zakończył. Dziewczyna się zatrzymała i jej wzrok od razu padł na chłopaka. On wstał zachwycony i zaczął bić brawa. W jego ślad poszła cała kadra i reszta widowni. Madlen uśmiechnęła się szeroko i ukłoniła. Potem szybko zjechała z lodu i czekała na ilość punktów. Była pierwsza. Odebrała gratulacje od przyjaciół i włoskich łyżwiarek, po czym czekała na jazdę Carolin. Ona była przygotowana wyśmienicie i dlatego wygrała. Więc Lena ostatecznie zajęła drugie miejsce. Odebrała srebro i przebrawszy się, wraz z przyjaciółmi ruszyła do hotelu świętować. Idąc tak korytarzami i niosąc to srebro była z siebie dumna. Z Ane weszła do pokoju aby po chwili z niego wyjść i pójść na kolację. Dziewczyny szybko wyszły i idąc pod rękę jako pierwsze znalazły się w restauracji. Zajęły stolik i czekały na chłopaków. W tym czasie przez sale przechodzili Szwajcarzy, Finowie i Norwedzy. Simon Ammann i Jacobsen podeszli nagle do dziewczyn.
- A co wy tu tak same siedzicie? – zapytał Andi i przysiadł się koło Madlen.
- Ekhmm… - odchrząknął ktoś nagle, a był to Gregor.
- Wybaczcie, ale ten stolik jest zajęty. – powiedział Thomas.
- Narka chłopaki. – zaśmiała się Ana i przyciągnęła Gregora do siebie.
Simon wstał i ustąpił miejsca szatynowi. Thomas spojrzał wymownie na Jacobsena.
- Jasnee… na razie Lenka. – puścił dziewczynie oczko, a ta wrednie się do niego uśmiechnęła.
Po chwili stół zapełnił się Austriakami i mogli spokojnie zacząć wieczerze. Alex zamówił wino i wszyscy razem uczcili srebro Leny, która z tego wszystkiego się aż wzruszyła.
Kolacja minęła dość szybko. Jako pierwsze stół opuściły blondynki. Chciały porozmawiać więc we dwie ruszyły do pokoju. Szybko się w nim znalazły i usiadły na łóżku. Ana opowiedziała sytuacje z rana kiedy to Gregor uznał, że nadal są przyjaciółmi.
- Lena… jak on mógł tak powiedzieć… po tym wszystkim. To już nie jest przyjaźń… co on sobie wyobraża.
- Ane posłuchaj… może nie chciał ciebie skrzywdzić i tak powiedział. Może bał się, że jeśli powie, że jesteście razem to będziesz miała do niego o to pretensje. Zatrzymaliście się oficjalnie na etapie przyjaźni więc nawet nie skłamał… ale jeśli chodzi o chodzenie to ani on ani ty nie gadaliście o tym. Może czas zacząć?
- Myślisz?
- No pewnie… nie przejmuj się tak. – powiedziała Lena i objęła przyjaciółkę.
- Ale ja pierwsza o tym nie zagadam… nie ma mowy.
- Ehh… ty i ta twoja upartość. Jeśli chcesz ja mu podszepnę słówko.
- O nie! Niech się sam skapnie.
- Ale wiesz Ane… ja myślę, że on się na razie boi cokolwiek zrobić. Wie jak to było z tobą kiedyś i nie chce nic szybko… rozumiesz?
- Eee… chyba tak. Z resztą zobaczymy co to dalej z nami będzie… lepiej opowiedz o co chodzi z tym Jacobsenem.
No i na prośbę Ane, dziewczyna zaczęła opowiadać o kwiatku, liściku i śniadaniu. Ana nie kryła niezadowolenia.
- Co on sobie wyobraża? – zbulwersowała się.
- On nawet nie zwraca uwagi na to jak mówię mu, że nie ma szans…
- Ale się łudzi chłopak…
- Wiesz… Simon raczej też nie przestał walczyć.
- Trzeba by jakoś rozwiązać te problemy… dać im raz na zawsze do zrozumienie, że ten statek już dawno odpłynął.
- Może hmm… jakąś kontrowersyjną sytuację?
- Co masz na myśli?
- No Simi, choć was widział już się całujących nadal ma nadzieję… trzeba mu pokazać raz a dobitnie, że nie ma szans… a jeśli chodzi o Andiego to ja już mam plan.
- I niech zgadnę… do tego planu koniecznie jest ci potrzebny Thomas…
- Nie koniecznie Thomas, ale tylko i wyłącznie jego widzę w tej roli. – zaśmiała się młodsza, po czym starsza szybko do niej dołączyła.
Nagle tę sielankę przerwali im chłopaki. Thomas z Gregorem głośno wpadli do pokoju dziewczyn.
- Laski pożar! – krzyknął blondyn.
- Co?! – udało się wydusić dziewczynom i w tym momencie nim zdążyły zamrugać Greg wziął Ane na ręce i wyniósł z pokoju.
A Thomas przełożył Madlen przez plecy i również popędził za chłopakiem. Zamknął po drodze drzwi od pokoju dziewczyn na klucz i… po chwili dziewczyny leżały na łóżkach chłopaków w ich własnym pokoju. Szatyn z blondynem przybili piątki i zamknęli pokój na klucz.
- Co to za przedstawienie? – zapytała Ana.
- Na serio był pożar… to chyba powinniśmy opuścić hotel, a nie zamykać się w jednym z pokoi. – podsumowała Madlen.
Chłopcy popatrzyli na nie, a potem wybuchli głośnym śmiechem.
- Przed chwilą zostałyście uprowadzone. – odrzekł Thomas.
- Nie no znowu? – westchnęła Ana.
Gregor się cicho zaśmiał.
- Wystarczyło poprosić to byśmy do was wpadły. – oznajmiła Lena.
- Co ty Lena… oni się chcieli pobawić w Bonda.
- Zasyfiona Strzało zgłasza się Orzeł Lotny, jak mnie słyszysz? – zaśmiał się Thomas.
- Ej no tylko nie zasyfiona! – zbulwersował się Gregor, a reszta się zaśmiała.
- Oj nie obrażaj się moja ty Strzałeczko. – podeszła do niego Ana i cmoknęła w policzek.
W tym czasie Tom wyciągnął zgrzewkę piwa na co wszyscy się uśmiechnęli.
- Co powiecie na karty? – zapytał nagle Greg wyciągając z szafki całą talię.
- Eee… poker? – zaśmiała się Ana.
- W rozbieranego? – dodała Lena.
- Jeśli tylko chcecie. – roześmiał się Tomi.
- To może na kary? – zaproponował szatyn.
- Ja nie bardzo umiem grać w pokera. – stwierdziła młodsza blondynka.
- Potwierdzam… ja grać również nie umiem. - rzekła Ana.
- Spokojnie… nauczymy was. – uśmiechnął się Tom i podał dziewczynom po piwie.
Postanowili usiąść na podłodze w kole. Lena siedziała naprzeciwko Toma, a Ana Gregora. Pierwszą partyjkę rozegrali tak aby dziewczyny mogły załapać o co chodzi. Objaśnili figury i kiedy dziewczyny już w miarę wiedziały co i jak zagrali pierwszy raz. Jeszcze bez kary. Przegrała Madlen. Potem Ana i po 3 grze niespodziewanie Gregor.
- No Zasyfiona Strzało… tobie również mam dawać fory? – zaśmiał się Thomas.
- Ty Orzełek! Uważaj żeby ci ktoś głowy nie odstrzelił. – odszczekał się Greg i rozdał karty.
Choć walka była zacięta jako pierwszy przegrał… Thomas. Ana stwierdziła, że zhańbił nazwisko Morgensternów i wszyscy się zaczęli śmiać. Blondynki z Gregiem zaczęli wymyślać dla niego pierwszą karę.
- Co? Dlaczego ja mam mu powiedzieć? – zapytała Lena kiedy jej oznajmili, iż to ona powie Tomowi co biedak ma zrobić.
- Bo na ciebie wypadło i już. – zaśmiała się Ana.
- Dajesz maleńka. – dodał Gerg i przyłączył do śmiejącej się blondynki.
- No więc eee… Thomasie… wyskakuj z ciuszków. – zaczęła młodsza ze śmiechem.
- Ale to już? Lena myślałem, że jak zostaniemy sami. – zaśmiał się Tom, ale wstał i zaczął zdejmować koszulkę.
Lena patrzyła na niego zafascynowanymi oczami. W sumie nie pierwszy raz go widziała bez koszulki, ale wiadomo… jak to zakochana dziewczyna. Chłopak zdjął koszulkę i spojrzał na dziewczynę jakby wyczekiwał kary.
- Dalej, dalej Morgen… to nie wszystko. – zaśmiała się, a Tom zrobił wielkie oczy.
Ze śmiechem zaczął odpinać pasek, a Lene rozbolał brzuch. Po chwili stał przed nimi Morgi w skarpetkach i bokserkach. Blondynka uśmiechnęła się, wstała i pociągnęła go do drzwi. Otworzyła i wypchnęła na zewnątrz.
- Oto twoja kara… idź do pokoju 102 i zapytaj czy nie zamawiali striptizera. – oznajmiła i szybko zamknęła drzwi.
Potem we troje usłyszeli jego głośny śmiech. Po chwili Tom pomaszerował do drzwi z numerem 102. Pozostała trójka po cichu wyjrzała przez drzwi. Tomi właśnie pukał. Otworzyła mu starsza kobieta i od razu drzwi zamknęła. Morgi się zaśmiał i zapukał po raz kolejny. Tym razem udało mu się zapytać. Babcia się zaśmiała i kategorycznie powiedziała, że nie… ale, gdyby była młodsza o jakieś 20 to nawet by go wpuściła. Tak stwierdziła. Tom ucałował ją w rękę i odwrócił się. Reszta lała. Na końcu starsza pani kłapnęła Toma w pośladek, a ten aż pisnął. Wszyscy w pięcioro wybuchli głośnym śmiechem. Potem blondyn pomachał staruszce i zniknął z pozostałymi za drzwiami swojego pokoju. Tom się ubrał, ale pozostali nadal z niego się śmiali. Sam chłopak nie mógł się powstrzymać. Dosiadł się do koła i rozdał karty. Podał też po nowym piwie, bo nie wiedzieć dlaczego dziś picie szło im najlepiej.


Tym razem przegrał Gregor. Coś chłopakom nie szło, a dziewczyny były z siebie dumne. Kara dla Grega nie była trudna. Ane w sumie nie miała nic do gadania. Lena z Thomasem zarządzili, iż chłopak ma pocałować dziewczynę najbardziej namiętnie jak potrafi. Ane była zła na nich, ale cóż… została przegłosowana. Szatyn wstał z podłogi w błogim uśmiechu. Podał dłoń dziewczynie, po czym stanęli naprzeciw siebie. Greg wziął Ane w ramiona, pochylił ją jak w tańcu i zaczął namiętnie całować. Thomasa i Lene wdepło w ziemie. Patrzyli na nich szeroko otwartymi oczami.
- Eee… Lena pocałuj mnie, bo zaraz nie wytrzymam. – powiedział Thomas zupełnie poważnie.
Dziewczyna spojrzała na niego przestraszona. Chłopak na serio był zdesperowany. Zaśmiała się w duchu i cmoknęła go w policzek. W tym samym momencie tamci oderwali się do siebie i wrócili do gry. Wszyscy roześmiani i szczęśliwi zaczęli ponowną grę. Teraz, choć gra była wyrównana przegrała Ana. Lena poklepała przyjaciółkę po ramieniu i ze śmiechem dołączyła do kolegów obmyślając plan. Starsza blondynka patrzyła denerwując się i zastanawiając co ta trójka może wykombinować. Kiedy we troje się zaśmiali wiedziała, że to będzie coś strasznego. Lena nagle wyszła z pokoju i po chwili wpadła niosąc ze sobą swój czarny, kusy strój kąpielowy.
- Zakładaj. – powiedziała do Ane podając jej go.
Ane poszła do łazienki i zrobiła co kazali. Potem ubrała się jeszcze w szlafrok i czekała co dalej.
- Teraz piękna udasz się na halę, gdzie jak wiemy grają teraz Finowie w siatkę. – rzekł Gregor, a Ana nie mogła uwierzyć własnym uszom.
- I zapytasz ich czy nie mają czasem tamponów. – dodał szybko Tom.
Zaśmiała się i sama ruszyła w owym kierunku, a reszta kilka metrów za nią. Po chwili była już na hali. Cicho otworzyła drzwi, po czym mocno nimi kłapiąc zamknęła je. Weszła na boisko i usłyszała gwizdy. Padło pytanie i nastała cisza, którą po chwili przerwał głośny ryk śmiechu Grega, Leny i Morgena.
- Harri u ciebie widziałem. – zaśmiał się Larinto, który po chwili dostał piłką.
- Szkoda chłopcy… to nic na razie. – pomachała im Ane pokazując nagie ramię i ruszyła do śmiejącej się trójki.
Potem we troje nie mogli wyrobić ze śmiechu. Kiedy znaleźli się w pokoju przyszedł czas na kolejne piwo i na kolejną karę. Tym razem jak się wszyscy spodziewali przegrała Madlen. Thomas zatarł ręce, a dziewczyna ciężko przełknęła ślinkę. Po chwili usłyszała.
- Kochana Lenciu… teraz ty ubierasz ten jakże piękny strój. – powiedziała z wrednym uśmiechem Ana.
Lena poszła do łazienki, Tom szukał czegoś w szafie, a Gregor wyciągał walizkę. Kiedy wróciła i pokazała się, Ana roześmiała się głośno. Podeszła do niej i założyła jej na głowę różowe uszka króliczka. Z tyłu przyczepiła ogonek i Lena była gotowa.
- Nawet ja dla takiego króliczka zrobiłbym wszystko. – podsumował Tom i dodał. – Wskakuj uszaty. – wskazał na walizkę.
Lena nie mogła uwierzyć własnym oczom. Weszła do walizki i po chwili wynieśli ją w niej.
- Pamiętaj… jak tylko położą cię na podłodze wyskakujesz i krzyczysz niespodzianka. – upomniał ją Greg i po chwili Lena poczuła, że się zatrzymali.
Usłyszała pukanie i po chwili ktoś otworzył drzwi.
- Co jest kurna… - rozpoznała głos Hildego.
Po chwili Lena została wniesiona do pokoju. Zaśmiała się w duchu i czkała na odpowiedni moment. Nagle zaczęto otwierać walizkę. Wzięła głęboki oddech, wyskoczyła z walizki i krzyknęła NIESPODZIANKA!!! Ujrzała zdezorientowane miny chłopaków.
- Ups… to chyba nie ten pokój… - zaśmiała się cicho, wyszła z walizki, wzięła ją i opuściła pomieszczenie.
Potem razem z przyjaciółmi długo jeszcze brechtała z miny Jacobsena. Razem wrócili do pokoju i teraz zabrali się za Makao. Po niedługim czasie nie mieli już sił grać, pić, a co dopiero śmiać się. Dziewczyny we wspaniałych humorach opuściły pokój chłopaków i poszły spać.


Następnego dnia, a był to piątek jako pierwsze obudziły się dziewczyny. Po wczorajszym wieczorze do dziś nie przeszedł im ból policzków. Przywitały się uśmiechami i razem ruszyły do łazienki aby zająć się toaletą. Była dopiero 6 więc miały jeszcze dużo czasu. Załatwiwszy poranną toaletę zajęły się delikatnym makijażem. Nagle Lena wyciągnęła eyeliner. Spojrzała z zawadiackim uśmiechem na przyjaciółkę.
- Myślisz o tym samym co ja? – zapytała radośnie Ana.
- O takk… - zaśmiała się Lena i razem ruszyły do drzwi.
Dziewczyny zabrały kredki i eyeliner i po cichu wyszły z pokoju. Nie pukając do chłopaków, cichcem weszły do środka. Tam było czuć jeszcze zapach piwa i dało się słyszeć pojedyncze, ciche chrapanko. Dziewczyny spojrzały na siebie i powstrzymując śmiech na palcach podreptały do łóżek chłopaków. Spojrzały na swoich wymarzonych. Tak słodko wyglądali, ale za chwilkę będą wyglądać bardziej słodko. Dziewczyny ostatni raz popatrzyły na siebie i potem biorąc do góry narzędzie zbrodni rozpoczęły swój plan. Po kilku minutach wszystko było gotowe. Chichrając się opuściły ich pokój i na korytarzu przybiły piątki. Ana wróciła się jeszcze i wyłączyła im budziki, po czym we dwie ruszyły na dół na śniadanie. Chłopcy tym czasem nadal sobie słodko spali. Dziewczyny pałaszując już jedzonko czekały na pozostałą część ekipy. Pierwsi przyszli Kofler z Maschtem. Zdziwieni obecnością dziewczyn przywitali się i zamówili śniadanie. W tym czasie dołączyli także Wolgang, Alex, Toni, Markus i Bastian.
- A gdzie zguby? – zapytał Alex.
- Eee… zaraz przyjdą. – odpowiedziała Ana i spojrzała na Lene powstrzymując śmiech.
Po chwili wszyscy zaczęli jeść.

U góry natomiast, na trzecim piętrze pierwszy z chłopaków obudził się Thomas. Myśląc, że jest jeszcze wcześnie, bo budzik nie dzwonił leżał chwilę na łóżku i myślał no właśnie… myślał o Lenie. Nagle coś go tknęło i wziął komórkę do ręki. Na wyświetlaczu widniała godzina 7.30. Przetarł oczy i jeszcze raz spojrzał. Kiedy zdał sobie sprawę, która jest godzina i że budzik nie zadzwonił z krzykiem wyleciał spod kołdry i poleciał do łazienki się ubrać. Gregor wystraszony wrzaskiem Toma aż zleciał z łóżka. Spojrzał na komórkę i podobnie jak kumpel zaczął biegać po pokoju. Byli już pond półgodziny spóźnieni. Ubrawszy się, wylecieli z pokoju jak z procy nie zważając na nic i na nikogo. Thomas zamknął drzwi i nie czekając na windę szybko zleciał z Gregiem po schodach. Po chwili znaleźli się już w restauracji, gdzie kadra kończyła właśnie śniadanie.
- Przepraszamy Alex, ale budzik nam nie zadzwonił. – zaczął tłumaczyć się zdyszany Greg.
W tym momencie dopiero reszta zauważyła, że zguby są obecne. Kilka par oczu padło na chłopaków. Po chwili dało się słyszeć gromki śmiech, a nawet wrzask. Blondyn z szatynem spojrzeli na nich jak na Ufo. Ana z Madlen prawie co nie spadły z krzeseł. A jednak są takimi młotkami! Chłopcy nie wiedząc o co chodzi spojrzeli na siebie. W końcu! Gregor zrobił wielkie oczy i wybuchł śmiechem podobnie jak Thomas.
- Z czego się śmiejesz idioto? – zapytali razem spoglądając na siebie.
- Macie chłopcy. – zaśmiała się Lena i podała chłopakom po łyżce aby mogli się przejrzeć.
Zaskoczeni wzięli sztućce i spojrzeli.
- Ana z Leną!!! – krzyknęli jak oparzeni.
Ale dziewczyny były na to przygotowane. Zanim oni się spostrzegli wstały od stołu i już ich nie było. Chłopcy ruszyli za nimi.
- Ane Morgenstern! Już nie żyjesz!!! – krzyczał Gregor, gdyż był pewny, iż to ona go tak urządziła.
- Madlen Steward!!! Twoje dni na tym świecie są już policzone!!! – krzyknął Thomas i pędził wprost na blondynkę.
Dziewczyny nadal się z nich śmiejąc wypadły z hotelu na zewnątrz. Nie miały na sobie żadnego cieplejszego ubrania więc zimne powietrze od razu owiało ich ciała. Zatrzymały się i odwróciły. To był błąd, bo chłopcy na momencie do nich podbiegli.
- Kochanie… przecież to był mały, niewinny żarcik. – zaczęła Ana oddalając się powoli wraz z Madlen.
- Jak myślisz… co powinniśmy im teraz zrobić? – zapytał Thomas Gregora zakładając dłonie na piersi.
- To co one nam…
- Tomi… chyba nic mi nie zrobisz? – zaczęła Lena.
- Greguś… chyba zasłużyłam tylko na całusa nieprawdaż? – zapytała Ana, ale kpina w jej głosie jeszcze bardziej rozwścieczyła chłopaków.
- Błagajcie o litość… - zaśmiał się Morgi.
- Zobacz Tom jakie piękne zaspy. – wskazał Gregor na kilka dużych górek śniegu.
- Morgi no co ty… nie zrobisz mi tego? – zaczęła Ana zwracając się do brata.
- Tobie niee… ja wiem kto ma taki talent plastyczny. – uśmiechnął się blondyn wrednie w stronę młodszej blondynki.
- Thomas… proszę. – uśmiechnęła się błagająco Lena.
- Na trzy cztery? – zaproponował Gregor.
- Teraz! – krzyknął Morgen i po chwili dziewczyny wylądowały w ogromnych zaspach śniegu.
Śnieg znalazł się wszędzie. Chłopcy przybili piątki i zaczęli obsypywać dziewczyny coraz większa ilością śniegu, a one tylko krzyczały. Po chwili kiedy chłopcy skończyli, dziewczynom udało się wydostać. Ana spojrzała wrednie na Gregora plując śniegiem. Madlen wyciągała sobie zza kołnierzyka ostatki śniegu tak samo spojrzał na Thomasa. We dwie powoli zaczęły się do nich zbliżać.
- Co wy laski… to była tylko zemsta. – próbował załagodzić sprawę Greg.
- Ta zniewaga krwi wymaga! – wrzasnęła Ana przez zaciśnięte zęby.
Madlen zacisnęła pieści i zawadiacko się uśmiechnęła do Thomasa.
- Wolisz żebym była delikatna? – zaśmiała się.
- No Greguś… wolisz natartą buśke czy może coś innego?! – dodała Ana.
- Dziewczynki… chyba nam tego nie zrobicie? – zapytał Gregor.
- No ktoś wam musi zmyć ten makijaż. – uśmiechnęła się wrednie Ana i na jej znak we dwie ruszyły na chłopaków.
Efekt był taki, że chłopaki leżeli na ziemi, a dziewczyny siedziały na nich okrakiem i nacierały ich piękne buśki. Pierwszą przegraną okazała się Madlen, z którą Tom szybko sobie poradził. Zrzucił ją z siebie i teraz on na niej usiadł. Zrobił kulkę w rękach i ze śmiechem na nią spojrzał.
- Ana pomóż! – krzyknęła młodsza dławiąc się śmiechem.
- A co ja mogęeeee… aaa! – zdążyła powiedzieć Ana i po chwili ona też była przygwożdżona do ziemi.
Okładała Grega pięściami, ale to nie robiło na nim największego wrażenia. Śmiali się we dwoje.
- To co Lena… - zaczął Thomas.
- Morgi proszę….
- Greg!! Aaa!!! Zabieraj ten śnieg! – krzyczała roześmiana starsza blondynka kiedy to szatyn pakował jej pod bluzkę pełno śniegu.
- Nawet się nie waż! – zaśmiała się Lena.
Po chwili niespodziewanie Tom z niej wstał i podał jej rękę. Ana cały czas była faszerowana śniegiem, a Morgen chyba dał sobie spokój. W każdym razie Madlen tak pomyślała, ale się pomyliła, bo po chwili ponownie wylądowała w śniegu. Teraz jej krzyki zsynchronizowały się z wrzaskami Ane, którą Gregor zaczynał oszczędzać. Ona jednak była waleczna jak lwica. Wykorzystała sytuację i zrzuciła go z siebie, po czym znów na nim usiadła. Odgarnęła sobie włosy z twarzy i teraz jego wypychała śniegiem. Jemu to się najwyraźniej podobało, bo śmiał się w niebogłosy. Sprytna Lena też pod wadziła nogę blondynowi, po czym on wylądował na niej i razem zaczęli się turlać po śniegu wzajemnie się nim obsypując. I tak zabawy na śniegu trwały dobre 15 min. Aż wiele osób powychodziło z hotelu zobaczyć co się dzieje. Cała kadra Austriacka z trenerami na czele gotowi do wymarszu na skocznie patrzyli na nich i śmiali się. Bo co można było innego robić. Podobnie jak wszyscy… brechtali z tych dwóch niepohamowanych emocjonalnie par.
- Jak dzieci. – podsumował Kofler i ruszył w stronę skoczni.
W głębi duszy był trochę zazdrosny i wolał więcej tego nie oglądać.
- Dobra koniec zabawy! Marsz do pokoju się przebrać i za 15 min. widzę was pod skocznią! – zarządził Alex i z resztą poszedł dalej.
Ale pozostała czwórka za nic miała ich słowa. Dalej bawili się na śniegu. Zaprzestali jednak kiedy usłyszeli za sobą kroki. Ktoś odchrząknął. Na razie nie zwracając na owe osoby uwagi Ana pomogła wstać Gregowi, a Tom Lenie. Gregor mimowolnie cmoknął starszą w policzek i objął ją w pasie. Thomas zaśmiał się widząc minę dziewczyny i nie wiedząc czemu złapał ją za rękę. W końcu ruszyli do wyjścia, ale skapnęli się, że ktoś nadal tu stoi i na nich patrzy. Spojrzeli przed siebie. Przed nimi stali Simon Ammann i Norwegowie.
- O cześć wam… nie zauważyliśmy was. – zaczął Thomas.
- Eee… hej wam chłopaki. – powiedziały zgodnie dziewczyny.
- Widzę nieźle się bawicie… - zaczął zniesmaczony Simon.
- O! Jacobsen! Wyzdrowiałeś! To jakiś cud… - zauważyła Madlen.
- Tak… po naszym wczorajszym wspólnym śniadaniu… - odpowiedział.
- Ta i po wieczornych odwiedzinach. – zaśmiał się Hilde.
Andi zmierzył go wzrokiem, a Lena przesłała złowrogie spojrzenie. Potem wszystko zbyt szybko się działo. Anders podszedł do młodszej blondynki i cmoknął ją szybko w policzek, po czym spoglądając tryumfalnie na Thomasa ruszył w kierunku skoczni. Za nim ruszyli śmiejący się Norwedzy. A tymczasem Gregor z Simim rzucali się sobie do gardeł. Nawzajem pożerali się oczami.
- Uważaj Schlieri… jutro nie oddam ci plastronu, a do tego nawet ci coś odbiorę… - oznajmił Szwajcar i spojrzał na Ane.
- Co najwyżej to możesz mi odebrać… nie! Nic nie możesz mi odebrać. Choć Ane. – powiedział ostro szatyn i pociągnął blondynkę.
Ta przesłała Simiemu wredny uśmiech i ruszyła za chłopakiem.
- Będę dziś na twoim konkursie śliczna. – krzyknął jeszcze Ammann, po czym ruszył za chłopakami.
Niestety spięcie to popsuło im trochę humor, ale nie mieli zamiaru się tym przejmować. Razem we czwórkę weszli do hotelu. Nagle Greg przełożył sobie Ane przez plecy i krzyknął do Toma.
- Kto ostatni przed pokojem ten Zasyfiony Orzeł! – zaśmiał się i zaczął biec, a Ana śmiała się w niebogłosy.
Thomas uśmiechnął się, wziął Madlen na ręce i kazał jej się mocno trzymać. Po chwili pognał za oddalającą się parą. Greg zrezygnował z windy i pobiegł w stronę schodów, a Thomas deptał mu po piętach. Najlepiej z tego wszystkiego miały dziewczyny. W ramionach swoich ukochany czekały na koniec tej zabawy. Rywalizacja była wyrównana do pewnego momentu. Jak wiadomo Thomas jest bardziej zbudowany niż Gregor i ma dłuższe nogi dlatego nie miał trudności z dogonieniem szatyna. Kiedy byli już na korytarzu kilka metrów od drzwi, Gregowi pomyliły się nogi i runął z impetem na podłogę, a Ana z nim. Prawda jednak była taka, że to blondyn podłożył mu kończynę i tak skończył się wyścig. Para leżąca na ziemi głośno się śmiała, a Tom z Leną na rękach patrzyli na nich śmiejącymi się oczami.
- Oszuście! – warknęła w końcu Ana kiedy wraz z szatynem wstali  ziemi.
- No wiesz! Nie umiesz siostra przegrywać. – zaśmiał się Morgi.
- Gdybyś nie podłożył nogi mojemu silnemu Gregusiowi to by się nic nie stało i byśmy spokojnie wygrali.
- Morgi jak mogłeś. – żachnęła się Madlen i zeszła z jego rąk.
Włożyła klucz do zamka i weszła do pokoju. Zaprosiła resztę do środka. Nie kontynuowali wcześniejszej rozmowy tylko postanowili się przebrać. Chłopcy najpierw poszli po suche ciuchy, a potem wrócili do dziewczyn, bo tylko one miały mleczko do demakijażu. Przebrane, wzięły chłopaków do łazienki. Ana posadziła Gregora na muszli, wzięła waciki i poczęła mu zmywać ten jakże piękny makijaż. Chłopakowi się to najwyraźniej spodobało, bo objął ją w nogach i patrzył z uśmiechem. Lena natomiast poprosiła Thomasa aby usiadł na krawędzi wanny i wzięła przykład z Ane. Nabrała trochę mleczka na wacik i delikatnie trzymając jedną ręką twarz Toma, zmywała swoje arcydzieło. Cały czas patrzyli sobie w oczy. W pewnej chwili chłopak już nie mógł wytrzymać. Złapał dłoń dziewczyny w swoją i mocniej przybliżył jej rękę do swojej twarzy, po czym się mocniej do niej przytulił. Rozłożył nogi po czym przyciągnął blondynkę. Zaskoczona Madlen trochę się zmieszała, ale nie przerwała pracy. Uśmiechnęła się do niego i starała być jak najbliżej. Ana z Gregiem spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Szczęśliwi też się do siebie zbliżyli. Greg posadził sobie blondynkę na kolanie i obejmował ją w pasie, a Ane kończyła czyścić jego twarz. Kiedy obaj byli czyści, we czwórkę opuścili hotel i ruszyli na trening, z tym że Lena niestety musiała iść na lodowisko. Na dziś jednak najważniejsze były zawody Ane. Do ich rozpoczęcia ekipa Austriateam szykowała się na hali i potem na skoczni. Ane bardzo dzielnie musiała dawać sobie radę. Alex dawał jej trochę luzu, gdyż i tak miała ciężki dzień, mimo wszystko nie szczędziła sił. Te zawody były równie ważne jak i inne. Po godzince treningu mieli chwilę wolnego. Potem czekała ich seria próbna Ane. Blondynka z pozytywnym nastawieniem udała się do domku skoczków gdzie poczyniła ostatnie przygotowania. Po tym wszystkim podążyła na górę włoskiej skoczni gdzie miała oddać dziś 3 skoki. Na niej rywalki albo rzucały się do gardeł albo toczyły walkę na spojrzenia. Blondynka była jednak w pełni skoncentrowana. Po skokach wielu zawodniczek udała się rozgrzać, po czym była gotowa do oddania skoku próbnego. Alex energicznie machnął chorągiewką, po czym blondynka mogła już skakać. Silne wybicie i te emocjonalne wrażenia. Skok na 127 m zadowalał blondynkę, widać było dobre mentalne przygotowanie, po czym wszyscy mogli oczekiwać jej konkursu. Niestety przerwa była krótka i starsza blondynka musiała przerwać rozmowę z przyjaciółmi. Niesiona życzeniami powodzenia i ich głośnym dopingiem udała się na skocznie. Wyminęła kilka wybitnych zawodniczek, po czym mogła już udać się na górę. Czekała ją ogromna praca i wiedziała, że musi dać z siebie bardzo wiele. Nikt nie uśpił jej rywalek, a sama też mimo czucia dobrego wybicia nie mogła połapać się na tej skoczni. Gdy była już na górze wymieniła kilka słów z koleżankami z zespołu, po czym wyciszyła się. Anette miała skakać przed nią, gdyż była 2 w klasyfikacji. Norweżka nie dawała za wygraną i ciągle mierzyła wzrokiem młodą Austriaczkę. Zapowiadała się niezwykle emocjonująca walka. Z resztą nie tylko między nimi dwiema. Po wrzawie jaka panowała na dole mogła się domyślić, iż konkurentka oddała bardzo dobry skok. Została tylko ona sama. Poprawiając cały sprzęt czekała na sygnał od Pointnera. Machnął, teraz wszystko zależało już od niej samej.
- 126,5 m - Ogłosił komentator.
Ten skok mógł dąć satysfakcję blondynce jednak poczuła, że czegoś w nim brakowało. Mimo równości jaka dominowała w jej skokach znów czuła niedosyt. Była dopiero 5 po pierwszej serii. Anette udało się wskoczyć na 2 pozycję. Teraz wszystko zależało od 2 skoku, który miała oddawać po przerwie. Ana ponownie spędziła trochę czasu z przyjaciółmi, którzy dalej motywowali ją do walki.


Blondynka z uśmiechem udała się ponownie na szczyt góry. Teraz mogła ponownie w pełni oddać się sile skoku. Na górze panowała dosyć napięta atmosfera. Jednak zawody dość prędko mogły przebiegać. Blondynka była już gotowa. Szybciej niż zwykle miała opuszczać górę. Teraz liczyło się dobre wybicie i dobra odległość. Poczekała ponownie na sygnał i po chwili znów mogła oddać się temu co uwielbiała robić.
- 129 m. - po czym przy jej nazwisko widniała cyfra 1 oznaczająca obecne prowadzenie.
Blondynka wydała okrzyk radości i uniosła narty do góry. Czuła się pewnego rodzaju zwycięzcą, dobre skoki mogły oznaczać, że uda jej się przesunąć może nawet na podium. Czekała na miejscu dla lidera aż ją ktoś zmienił. Faktycznie udało jej się wskoczyć na najniższy stopień pudła. 3 zawody i 3 podium oznaczało nie tylko dobre przygotowanie, ale także powód do radości. Dzięki wywrotce Anette uzyskała pewną przewagę na pozycji liderki Pucharu. Jednak tuż za nią stała Lindsay, która dzięki zwycięstwu stała się wice liderką. Po otrzymaniu nagród dziewczyny z uśmiechem mogły udać się do hotelu. Jednak nie Ane, która czekała na oficjalne treningi chłopaków oraz ich kwalifikacje. Jakiś czas po konkursie starszej blondynki rozpoczęły się przygotowania do oficjalnych treningów przed kwalifikacjami. Obie dziewczyny z uśmiechem wygoniły panów na skocznie, po czym same jako obserwatorki zajęły miejsca przy samych barierkach. Zarówno pierwszy trening jak i drugi upłynął bardzo szybko. Skoczkowie z Austriackiego teamu zaliczali w miarę równe odległości jednak dzisiaj nie było mocnego na Simona Ammanna, który deklasował rywali. Po każdym skoku patrzył w stronę Ane jakby chciał jej skokami udowodnić, że ma to coś czego nie ma sam Schlierenzauer. Ana wymieniała tylko uśmiechy z Ammannem, traktowała go tylko jako kumpla, ponieważ jej serce było już zajęte. Greg nie pozostawał dłużny Ammannowi wciąż skokami udowadniając, że ten sezon może należeć również do niego. Cała Austria na czele z trójką Loitzl, Morgenstern i Schlierenzauer mogła z optymizmem wyczekiwać kwalifikacji. Po krótkiej przerwie skoczkowie mogli ponownie wrócić do skakania. Teraz mieli oddać najważniejszy skok, dający ewentualny awans do konkursu co tyczyło się tylko Markusa, gdyż pozostała czwórka autów miała pewien awans - przywilej tych co są w dziesiątce pucharowej. Kwalifikacje odbywały się w bardzo dobrych warunkach atmosferycznych, co pozwalało na błyskawiczne ich przeprowadzenie. Markus po skoku na odległość 132 m uzyskał upragniony awans do konkursu i teraz wraz z dziewczętami oglądał poczynania kolegów z zespołu. Skoki pierwszej dziesiątki zapewniły wiele emocji, mimo iż były to tylko skoki kwalifikacyjne. Dla nich skok treningowy. Dalekie odległości potwierdzały znakomite dyspozycje czołówki. Z Austrii najlepiej zaprezentował się Thomas, uzyskał aż 135,5 m. Dalej lądował tylko jeden zawodnik - Simon Ammann. Greg był bardzo wściekły na niego, niesamowita forma Szwajcara faktycznie utwierdzała w przekonaniu, iż jego słowa z dnia poprzedniego mogą mieć odzwierciedlenie w czynach. Sam Schlieri uzyskał 129 m co było skokiem lepszym z czołówki tylko od Bardala. Wspomniany Simi uzyskał 145 m i mimo podparcia skok robił wrażenie. Po nim wymierzył tylko strzałę w kierunku szatyna co mało nie doprowadziło go do nerwów. Po udanych występach mogli powrócić do hotelu by zjeść kolację i odpocząć we własnym gronie.


Tymczasem gdzieś w hallu hotelowym.


- O Anders jak dobrze cię widzieć... - zaczął Szwajcar.
- Siemanko Simi, oj ty to wiesz jak ucierać nosa konkurencji. - zaśmiał się brunet.
- Fakt mam nadzieje, że pójdzie jutro tak samo łatwo, ale też z inną osobą… - zaśmiał się Szwajcar patrząc na Jacobsena.
- Masz na myśli blondynki? Oj tak, one to jednak potrafią... - kontynuowali między sobą.
- Tak zawrócą w głowie i to porządnie, ale ja mam chyba łatwiej niż ty. - zaśmiał się Simi.
- Ty? Też mi coś. Wiesz co wierze, że to jednak ja będę szybkim zwycięzcą.
- To co myślisz, że pryszczaty mi odbierze pięknotkę?
- No myślę, że to ja mam więcej tego uroku... - zaśmiał się Jacko.
- Też mi coś, jedno jest pewne. Mamy ten sam cel, chcemy oboje to mieć więc może przemyślimy małą wspólną strategię co? - spojrzał w stronę Norwega Simi.
- Myślę, że to niegłupie... Jeden łup, jeden zysk. Wchodzę w to. - zapowiedział brunet.
- To zaczynajmy od Engelbergu, a zrobimy tak... - powiedział szeptając Ammann.
- Zgadzam się. - Twierdząco pokiwał głową Jacko i uścisnął dłoń ze Szwajcarem, po czym oboje weszli do swoich pokoi.


~~~


Tadadadadadadaaam! :D


Jesteśmy! Meldujemy się z numerkiem 14… matko… jak to szybko leci :) Naprawdę idziemy jak burza :)


Jak Wam się podobało? Mamy nadzieję, że wyłapałyśmy wszystkie błędy, ale tyle tych dialogów… ciężko było :P Nooo… szczerze to po tym odcinku mało nie padłam trupem ze śmiechu… po 1 z powodu naszych pomysłów… co my z tą golizną w ogóle! Hahaha xD Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić xD Ale mniejsza z tym :) Przecież chodzi o to aby powodować uśmiech na waszych twarzach :)


A teraz… pytacie o Madlen i Toma… Niestety uzbrójcie się w cierpliwość Dziewczynki (tak jak zapowiedziała nasza „stara” czytelniczka Martha, którą szczerze pozdrawiamy), bowiem Thomas… a z resztą, co ja Wam będę pisać :P Same się przekonacie :)


To do następnego!


Buziaki :*


Ania&Madziusa

7 komentarzy:

  1. Ostatnio trochę mnie tu nie było, ale już wszystkie zaległości nadrobione :D
    Rozdział jak zwykle świetny, Wasze pomysły są niesamowite, czytając kolejne części nie można się pozbyć bólu policzków od śmiechu.
    Akcja powoli nabiera tempa - Gregor jednak jest bardziej zdecydowany w działaniach dotyczących Ane i za to duży plus dla niego.
    Lena i Thomas to trochę inna para kaloszy, ale jak widać w głowie blondyna pojawia się coraz więcej ciekawych przemyśleń, a jeszcze bardziej podobają mi się płynące z nich wnioski. Wiem, że na pewne zwroty akcji u tej pary trzeba jeszcze trochę poczekać, ale zdecydowanie warto :D
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :-)
    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, przecudny... uśmiałam się przy nim jak nigdy...
    Fajnie, że tak dobrze układa się Gregowi i Annie. Mam nadzieje, że już niedługo niedługo tak oficjalnie będą ze sobą.
    Nawet nie wiecie jak się nie mogę doczekać aż wreszcie zacznie coś więcej dziać się pomiędzy Thomasem a Leną, bo ciągnie ich do siebie, ale z wiadomych przyczyn nic więcej się nie dzieje...
    Kurdę nie wiem co wymyślił Ammann z Jacobsenem, ale boję się tego i mam nadzieję, że ich plan się nie powiedzie...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochane, wybaczcie, że mnie nie było pod poprzednim, ale wiedzcie, że go przeczytałam i cały czas byłam na bieżąco.
    Problem jest w tym, że dobra trwa za mało, a nauka pochłania ją zbyt dużo. ;-;
    Teraz też właściwie powinnam wkuwać, ale wcześniej musiałam Was pochwalić za kawał dobrej roboty! <3
    I pamiętajcie, że jestem nawet jak mnie nie ma! xD ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Skokomaniaczka20 maja 2016 09:27

    Jestem ;)
    Rozdział już dawno przeczytany, ale jak zwykle mój komentarz musiał nabrać mocy urzędowej :D
    Ogólnie to nie wiedziałam, że nasi drodzy chłopcy lubią się tak zabawiać xd
    Super pomysł z tą grą na wyzwania :D
    Dziewczyny też dotrzymują im kroku.
    Ciekawi mnie jak to będzie z Leną i Thomasem.. coś mi się wydaje, że Kristie nie odpuści i to jest raczej cisza przed burzą :(
    Tyle ode mnie, pozdrawiam!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Melduję się!
    Znów się powtórzę, ale jestem naprawdę pod wrażeniem, jak piszecie tak długie rozdziały *.* Do tego trzeba mieć po prostu i pomysły, i talent ^^
    Dzisiaj to ciężko w ogóle się nie uśmiechnąć przy lekturze, szkoda, że przed ekran laptopa nie widać mojego uśmiechu od ucha do ucha :D
    Aż miło się patrzy na Gregora i Anę. Wszystko między nimi coraz lepiej się układa i oby tak zostało już na stałe. Są dla siebie stworzeni, muszą być razem :)
    Lena i Thomas... mam nadzieję, że między nimi też coś ruszy, bo w główce naszego blondyna pojawia się chyba coraz więcej myśli. No i z drugiej strony frontu jest jeszcze nasza "kochana" Kristie, zdolna do wszystkiego...
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, hej, z góry przepraszam, bo dawno mnie tu nie było, i przyznam, że nie nadrobiłam jeszcze, bo jak już pisałam u siebie, krucho u mnie z czasem, zwłaszcza tym na czytanie niestety :/ Ale obiecuję, że w wakacje jakoś to wszystko nadrobię, co prawda połowę z tego czasu spędzę jako wychowawca na koloniach z dzieciakami, ale jakoś dam radę... Po prostu wy za szybko piszecie i nie ogarniam :P Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie... Byłabym wdzięczna :*

    Przy okazji, jak już pewnie wiecie, piszę coś krótkiego, a przynajmniej na takie się zapowiada. Nie ma to, co prawda nic wspólnego z moją dotychczasową twórczością, ale może jednak się skusicie.
    http://unnamed-stories.blogspot.com/

    Zapraszam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm Thomas sie przełamuje... Dobrze. w Końcu coś ruszyło w jego blond-główce. Nie no, jak serio go uwielbiam. I to bardzo, ale tutaj mam ochotę go po prostu udusić za tak długie zwlekanie z Madlen.
    Ana i Gregor? Jak zawsze cud miód i orzeszki. Nic dodać nic ująć :*

    OdpowiedzUsuń