niedziela, 29 maja 2016

16. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubańczykom!

Po udanych i radosnych świętach, gdzie kadra skoczków i Lena mogli powrócić do Austrii trochę wypocząć i cieszyć się towarzystwem rodziny, nadszedł czas wielkiego powrotu. Ane w czasie świąt brakowało trochę Grega, z którym miała bardzo dobre relacje, gorzej było natomiast z Thomem i Madlen. Dwójka ta nie odezwała się do siebie już od momentu wyjazdu i jakoś nie zanosiło się na większe zmiany. Obojgu było to nie w smak, ale losy potoczyły się jak się potoczyły. Teraz wszyscy trochę odnowieni mieli wracać na jedną z ważniejszych imprez w tym sezonie Turniej Czterech Skoczni. Blondynki jechały tam głównie dla towarzystwa, Ana miała bowiem starty dopiero po turnieju, a Lena tylko treningi w Niemczech. Największa praca czekała więc chłopców, gdzie Austriateam była oczywiście wymieniana w gronie faworytów. Spotkanie ekipy na wyjazd miało odbyć się wieczorem w piątek, w Villach by wszyscy mogli dojechać w sobotę do Oberstdorfu. Wszystko odbyło się zgodnie z planem, pożegnania z rodziną były dosyć trudne, ale nie na dłuższą metę, gdyż TCS tradycyjnie również miał gościć w Austrii. W Villach prawie wszyscy byli w radosnych nastrojach. Szczególną radość można było dostrzec u Ane i Grega, którzy już od początku zatoczyli się w krąg rozmów. Lena patrzyła z pochmurną miną na Thomasa. Oboje nie potrafili dojść do ładu i składu, a wszystko coraz bardziej się komplikowało. Lena miała nadzieje, że w Niemczech choć trochę odbudują stosunki, jednak sama postanowiła nie robić pierwszego kroku. W nocy wszyscy zajęli miejsca w busie i teraz czekał ich kolejny przystanek jakim były Niemcy. Trasa przebiegła szybko i bez komplikacji. O tej porze nie było mowy o rozmowach, wszyscy grzecznie spali, a do Niemiec dojechali dość szybko. O 6 byli już w hotelu, przy czym rozpoczęli procedurę zameldowania uczestników. Oczywiście jak na skoczków przystało większość kadr spała w jednym hotelu i nie ominęło ich spotkanie z Simim i Jacko, którzy pozwolili sobie pocałować blondynki w policzki. Greg spiorunował wzrokiem Ammanna na co ten zareagował szatańskim uśmiechem. Po chwili nie omieszkali się poprztykać. Lena natomiast widząc minę Thomasa zaczęła brnąć w grę uczuć z Andersem.
- Schlierenzauer nie bądź zazdrosny, bo i tak uważam, że jesteś bez szans… - dogryzł szatynowi Simon.
- A ja uważam, że to ty jesteś bez szans i jedno mam ci do powiedzenia... Po prostu się odpierdol. - dodał Greg z uśmiechem jakby chciał się grzecznie wyrazić.
- Masz przechlapane młodzieniaszku, musisz się jeszcze wiele nauczyć. - powiedział Simi, po czym Greg mało nie podszedł bliżej szwajcara.
Ana w porę chwyciła go za dłoń i szepnęła.
- Greg nie warto... - po czym z uśmiechem odeszli od niego i powrócili do grupy przy recepcji, gdzie Lena z satysfakcją biła Thomasa wzrokiem i sytuacją w jakiej się oboje znajdowali.
Ana znów była zdenerwowana. Chwyciła brata i udali się na bok.
- Co ty cholera jasna wyrabiasz! - powiedziała z podniesionym głosem blondynka.
- Ja?! To ona zachowuje się jak dziecko jeśli o to ci chodzi.
- Ona?! Ty jesteś po prostu nienormalny... Myślałam, że lepiej cię znam brat po tych latach... - powiedziała z wyrzutem blondynka.
- No siostra, jesteś po prostu niesprawiedliwa!
- Ja? Brat to chyba tobie padło na mózg! Ty jesteś ślepy? Mam ci kupić okulary!
- Mi? O co ci cholera jasna chodzi? W końcu to ona puszcza się z kim chce i jak chce!
- Przegiąłeś Morgenstern. - po czym zdzieliła mu z liścia w twarz.
Blondyn był w szoku o co jej chodzi...
- Gdybyś nie była jej przyjaciółką inaczej byś to oceniła. - spojrzał na nią krzywo skoczek.
- Wiesz co… powiem inaczej, a ty gdybyś miał okulary może byś lepiej oceniał sytuacje aaa… i lepiej byś dobrał sobie kobietę...
- Co?! To znaczy, że masz coś do Kristie!?
- Tak mam i to dużo... A z resztą nieważne.
- Chyba oszalałaś, Kristie to kobieta mojego życia! - powiedział głośniej Thom pewnie jak na złość młodszej, która rozstała się z Jacobsenem po krótkiej rozmowie.
Lena ponownie spojrzała na blondyna. Była teraz maksymalnie wściekła na niego, przecież go kochała, ale widać inaczej było im pisane. Lena zdusiła w sobie wszystkie negatywne emocje i wraz z innymi ruszyła w stronę pokojów, które były im przeznaczone. Młodsza podążała obok Grega i Ane, a Thomas szedł na końcu stawki. Teraz miał totalnie przechlapane, pokłócił się i z jedną i z drugą blondynką. Wzdychnął tylko i szybko zajął swoje miejsce w pokoju, który ponownie dzielił z Gregorem. W nich mieli okazję się chwilowo zaaklimatyzować i rozpakować, a potem nadszedł czas na śniadanie. Tymczasem blondynki rozmawiały o bieżących sytuacjach.
- Jak on mnie irytuje, wkurza i w ogóle... - zaczęła młodsza rozmowę wiadomo o kim, po czym Ana mogła kontynuować jej wypowiedź.
- Masz rację... Nie potrafię powiedzieć co się z nim dzieje...
- Kłóciłaś się o nas chyba... Przepraszam, to moja wina...
- O nie moja droga, jeśli jest tu jakaś wina to tylko po stronie starszego Morgensterna! To co idziemy na śniadanie?
- Jasne, strasznie zgłodniałam... - powiedziała Lena, po czym wraz z blondynką udała się do restauracji gdzie mieli spożyć śniadanie.
Tam panowała niezbyt przyjazna atmosfera. Kłopoty z komunikacją Leny i Thomasa miały wpływ również na innych. Ana patrzyła na Grega, przy czym oboje mieli nadzieję, że któreś z pary blondwłosych sięgnie po rozum do głowy i się pogodzą. Nic podobnego! Albo panowała cisza przy stole albo odgłos kłótni. Ane odechciało się jeść, szybko wstała od stołu, a za nią Gregor.
- Mam ich po prostu dosyć... Greg co się dzieje... Czy tu musi panować taki burdel?
- Burdel? To chyba za duże słowo... Wydaje mi się, że to przejściowe... Choć do mnie do pokoju pogadamy troszkę na ich temat, bo chyba mam pomysł.
- Brzmi ciekawie. - uśmiechnęła się blondynka.
- Pomysł czy pokój? - spytał szatyn z uśmiechem chcąc rozluźnić Ane.
Gregor dawał jej wiele powodów do radości, przy nim czuła się inaczej… Bezpiecznie, może pewniej, a co najważniejsze rozumieli się bez słów. Tylko jedno pytanie ją nurtowało... Czy oni zostaną parą skoro ciągle w jego oczach uznawana jest tylko za przyjaciółkę? W końcu tyle między nimi zaszło, że to nawet nie wygląda na przyjaźń. Jej dumanie przerwał Greg otwierając drzwi do pokoju chłopców.
- Zapraszam. - powiedział Greg, po czym oboje weszli do pokoju.
- No to mów co za pomysł. - uśmiechnęła się w końcu, po czym przeszli do sedna sprawy.
- Wydaje mi się, że możemy spróbować w ten sposób... - zaczął opowiadać swój plan Greg. - I możemy napisać te listy, a potem wiesz tak rach, ciach, ciach i się spotkają.
- Wiesz co... Jesteś genialny! - powiedziała prawie krzycząc rzucając się w objęcia szatyna. - Jak myślisz to coś pomoże? - spytała jeszcze nie pewnie blondynka, ale nie zdążyła usłyszeć odpowiedzi, gdyż usłyszeli krzyk na holu.
Mieli rację, gdyż kłócącymi się osobami byli Thomas i Lena.
- Ja wyrabiam?! Ty chyba faktycznie jesteś CKM!
- Kim? O co ci w końcu łazi?!
- No to faktycznie jesteś ciemny jak sos... CKM - ciężko kapująca mózgownica co doskonale się sprawdza w twoim przypadku!
- W moim?! A ja myślałem, że będziemy przyjaciółmi, ale widać nie dojrzałaś do tego i zachowujesz się jak rozkapryszony bachor!
- Ja? No nie przeginaj, wielce dorosły się odezwał, który oczywiście nigdy nie wie czego chcę... Po prostu mam cię dość!
- I VICE VERSA! - krzyknął jej w twarz blondyn.
- Jednak nie warto sobie psuć głowy dla takiego chama... Zapomnij Thomasie, że mnie znałeś!
- O nie Madlen Steward, ja zapomnieć? Nigdy, bynajmniej skoro potrafisz krzywdzić to na sto procent zapamiętam!
- Ja? No masakra, z kim ja się zadawałam... Przynajmniej twoja siostra jest mądra. A ja mam dosyć debili takich jak ty! - trwała w akcji blondynka.
W końcu Ane nie wytrzymała.
- DOSYĆ! - stanęła między nimi i rozkazała rozejść się im do pokojów.
Thomas jeszcze raz spiorunował wzrokiem młodszą i krzyknął ponownie.
- Przynajmniej ja nie puszczam się tak jak ty...
Lena słysząc te słowa, skrzywiła głowę i powiedziała.
- Morgenstern aż rzygać mi się chce na twój widok.
Ana spojrzała na zegarek. Faktycznie mieli jeszcze jakieś 15 minut do treningów. Starsza blondynka rozdzieliła się z Gregiem i podążyła do pokoju, gdzie była Lena z niewyraźnym wyrazem twarzy. Faktycznie słowa Thomasa zabolały nawet bardzo... Próbowała teraz skoncentrować się na czekającym ją treningu, ale jakoś nie potrafiła... Ana wiedziała, że Lena nie będzie miała ochoty na rozmowy. Miała tylko nadzieje, że plan, który posiadali z Gregiem przyniesie pożądany efekt. Teraz sama spakowała wszystkie potrzebne jej rzeczy, po czym wraz z młodszą opuścili pokój. Skoczków czekał dziś trening na zmianę i na hali i na skoczni. Wierzyli, że zdołają zdziałać cuda na TCS. Ana pożegnała przyjaciółkę, po czym dołączyła do reszty, która szła w stronę halki.
- Nie mam siły... Jak widzę jak oni cierpią... - powiedziała smutna blondynka
- Na pewno wszystko się ułoży. - powiedział Gregor całując Ane w policzek.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, po czym starając się zapomnieć o sytuacji, oddała się treningowi. Dziś ofiarą padł Thomas, któremu nawet nie wychodziły ćwiczenia odbicia i telemarku. Alex był zdenerwowany, postanowił wiec porozmawiać ze swoim podopiecznym, a reszta kontynuowała trening pod okiem Toniego.
- Thomas co się z tobą dzieje.... Martwi mnie twoja postawa, źle się czujesz czy co?
- Tak Alex, czuje się fatalnie... - zasugerował Thom nie mając ochoty na wyznania przed trenerem.
- Idź do pokoju, bo widzę, że dziś marny pożytek z ciebie... - powiedział Alex, po czym dodał. – Thomas, z Leną na pewno wszystko ci się ułoży...
Thomas został pozbawiony złudzeń. Stwarzanie pozorów, że wszystko jest okey tak naprawdę nie miało sensu. Ze spuszczoną głową udał się do drzwi hali. Bardzo żałował tego, że w żaden sposób nie może dogadać się z blondynką.
Z hali zawodnicy podążyli na skocznie, gdzie mieli oddać dwa skoki treningowe. Drużyna bez Thomasa jednak nie była dobrą drużyną, a ich wszystkich, szczególnie Ane rozpraszała uwaga dziejącej się sytuacji... Czy jej brat naprawdę musi być takim palantem? Skoczkowie bardzo sprawnie oddawali skoki, jednak Alex dostrzegł wiele błędów w ich poczynaniach. Jednak widząc ich nastroje zbastował i postanowił, że na dziś następuje wielki koniec.


Tymczasem u Leny.


Blondynka tak jak zawsze została gorąco powitana przez wszystkich czekających na nią. Tanja Szewczenko najbardziej doświadczona Niemka w imieniu wszystkich powitała Lene w Oberstdorfie, po czym zaprezentowała jej układ sal na lodowisku. Teraz nie było bariery między nimi. Blondynka szybko nałożyła łyżwy i podążyła na lód. Wyjść na niego i zacząć trenować. To było teraz jej marzenie... Lód zawsze zbiera te negatywne emocje i dodaje dodatkowego napędu... Jednak zapomnieć o sytuacji z Thomasem? Niemożliwe... Na prośbę Tanji poprowadziła rozgrzewkę i mimo jej profesjonalizmu nie wszystko układało się po jej myśli. Nawet potrójny Rittberger, który był nader popularny w jej kombinacjach nie wychodził jak trzeba. Raz zaliczyła glebę, raz zrobiła podwójnego... Nie mogła się skoncentrować na zajęciach choć miała nadzieje, że da to jakieś rozwiązanie bynajmniej chwilowe zapomnienie... Na szczęście układ, który zaprezentowała młodszym koleżankom przebiegł w pełni sprawnie mimo pewnych niedociągnięć. Nikt jednak nie śmiał zwracać jej uwagi, sama klasa pokazana na treningu mówiła o tym jak wielką jest zawodniczką. Po otrzymaniu braw, w pełni usatysfakcjonowana udała się do szatni ciesząc się, że dziś przynajmniej jazda pokazowa jej wyszła. Teraz wystarczyło powrócić do hotelu i odpocząć... I spojrzeć w oczy Thomasowi M., który działał na nią jak płachta na byka.
Po treningach przyszedł czas na obiad i upragniony odpoczynek dla skoczków. Cała kadra aby jakoś wyglądać na tym obiedzie, wskoczyła pod prysznic, a dziewczyny siedziały w pokoju i rozmawiały, jak to miały w zwyczaju o życiu. Madlen narzekała na Thomasa, a Ana słuchała jej w spokoju. Sama nie potrafiła zrozumieć teraz swojego brata. Zależy mu na Madlen, bo to widać, ale nie umie rozstać się z Kristie. Może to z przyzwyczajenia do niej… Szczerze miała serdecznie dość konfrontacji z nim i po dzisiejszej kłótni miała go tak samo dość jak młodsza blondynka. Z ponurymi minami wyszły z pokoju i ruszyły do restauracji, gdzie miały zjeść pyszny obiadek. Lena była bardzo wdzięczna Ane za wsparcie jakim ją otacza. Nie wiedziała co by było gdyby nie miała takiej Ane. I tak było jej ciężko, to co dopiero jak by była sama. Nawet nie chciała o tym myśleć. Szybko znalazły się w sali i zajęły miejsca. Nie minęła chwila, a reszta gromady już hałasowała w holu. Greg oczywiście cmokiem znów powitał dziewczynę i zasiadł obok biorąc ją za rękę. Lena nie chcąc by Thomas usiadł obok, mocno pociągnęła Koflera, po czym na nieszczęście blondyna to on miał ten komfort siedzieć obok Madlen. Obiad przebiegał w nad dziw miłej atmosferze. Dziewczyny pogrążone w rozmowie z Gregorem i Koffim zajadały jak nigdy. Jedynie Morgi był w złym humorze cały czas patrząc spode łba na tą czwórkę. Serdecznie zazdrościł teraz Koffiemu. Podobnie jak Ane i Gregorowi. To nie miało być tak! Teraz był pokłócony i z siostrą i z dziewczyną, na której… nie chciał się już okłamywać… zaczęło mu cholernie zależeć. Dłubiąc widelcem w talerzu postanowił opuścić to jakże miłe towarzystwo. Głośno odsunął krzesło i bez słowa spoglądając na Lene z wyrzutem ruszył ku drzwiom na dwór. Madlen od razu ode chciało się jeść. Spojrzała przygnębiona na przyjaciół, po czym szybko wstała od stołu i pobiegła do pokoju. Ana chciała za nią iść, ale Greg zatrzymał ją ręką. Z przygnębioną miną ponownie usiadła na krześle, ale nie miała ochoty więcej jeść.
- Wiesz Ane mam pomysł. – szepnął jej nagle chłopak do ucha.
Dziewczyna odwróciła się do niego zaciekawiona. Szatyn po chwili wstał i pociągnął ją za rękę. Pożegnali się z resztą drużyny i ruszyli w stronę pokoju. Po chwili otwierał przed nią drzwi do swojego zakwaterowania. Weszli cicho i usiedli na łóżku.
- Mam już dość ich ciągłych kłótni. – skwitowała blondynka.
- Dlatego proszę... masz i pisz. – uśmiechnął się do niej Shchlieri i puścił oko.
Dziewczyna zdezorientowana spojrzał na niego. Po chwili zaczął jej wszystko tłumaczyć i przypominać. Okazało się, że plan Grega „Uratować Głupków 1” jest świetny. Ucałowała swojego mądrego adoratora i zabrali się do pracy.
Tym czasem w pokoju obok znów panował nastrój rozpaczy. Madlen leżała na łóżku przytulając się do poduszki i miała ochotę płakać… dlaczego to życie musi być takie trudne? Miłość to bezsens, a Thomas jest dupkiem… najgorszym z najgorszych… ale kochała go! Całym sercem! I najbardziej denerwowało ją to, iż nie umiała przestać. Thomas, który wałęsał się po hotelu też nie był w lepszej formie. Nie miał ochoty na nic… nie mieć przy sobie Madlen to jakby nie mieć pewnej części ciała, bez której nie da się żyć. W pewnym sensie już się od niej uzależnił. Nie potrafił sobie wyobrazić siebie bez takiej dziewczyny… przyjaciółki jaką jest właśnie Lena. Wymawiając kilka słów za dużo wszystko spierdolił. I jak tu nie skoczyć z mostu? Zarąbiście przygnębiony ruszył w stronę pokoju.
W tym czasie Ana z Gregiem zaczęli działać. Pożegnali się i blondynka szybko znalazła się w swoim pokoju.
- Hej Len… jakaś baba zostawiła ci list. Powiedziała, że to ważne. – oznajmiła Ana wchodząc do pokoju i rzucając młodszej kopertę.
Madlen zaciekawiła się i szybko otworzyła kopertę. Był w niej list napisany na komputerze więc nie mogła rozpoznać pisma. A brzmiał on tak:


Droga panno Steward,


Jestem jedną z dziennikarek gazety sportowej i zgłaszam się do pani z prośbą o wywiad. Wiem, że może to głupio brzmi, ale nie miałam możliwości się z panią skontaktować inaczej. Liczę na pozytywne rozpatrzenie mojej sprawy. Będę czekać o 18 w kawiarni „Essen”. 
Do zobaczenia,
Jana


Po przeczytaniu listu Lena wybuchła śmiechem. Ana szybko się zainteresowała. Wzięła kartkę i uśmiechnęła się.
- Powinnaś iść. - powiedziała.
- Chyba oszalałaś… gdyby była poważna to by do mnie przyszła a nie.
- Oj Lena… i tak uważam, że powinnaś iść.
- Myślisz?
- No pewnie… ubieraj się.
Madlen posłuchała przyjaciółki i szybko pobiegła do łazienki.
Tym czasem Morgen właśnie wchodził do pokoju gdzie czekał na niego podekscytowany Gregor. Kiedy blondyn tylko przekroczył próg od razu przeszedł do sedna.
- Stary, ale ci się powodzi… jakaś laska kazała mi ci to dać. – i podał starszemu białą kopertę.
Thomas wziął list i go otworzył, po chwili odłożył na półkę i poszedł do łazienki.
- I o co chodzi? – Greg chodził za nim jak cień.
- Jakaś dziennikarka chce się ze mną spotkać, ale ja nie mam humoru na wywiady.
- Co? I zaprzepaścisz taką okazję?
- Jak chcesz to możesz iść za mnie.
- No co ty… masz iść. Wyglądasz gorzej niż zawsze i uważam, że ci się to przyda.
- Nie mam ochoty nigdzie iść.
- Thomas… pomyśl tylko… jakaś ładna blondynka czeka na ciebie tam w kawiarni, a ty nie chcesz iść.
- W tej chwili interesuje mnie tyko i wyłącznie jedna blondynka.
- Hmm… to wiesz… Może będzie zazdrosna jak gdzieś wyjdziesz?
- Tak uważasz?
- To bardzo prawdopodobne.
- No dobra, przekonałeś mnie. Idę. – uśmiechnął się Tom i na dłużej zniknął w łazience.
Gregor tryumfalnie się uśmiechnął i z entuzjazmem usiadł na łóżku.
Po niedługim czasie Madlen podobnie jak i Thomas byli gotowi do wyjścia. Lena opuszczała właśnie hotel, a chłopak postanowił spóźnić się w wielkim stylu. Greg szybko wybył do Ane obgadać co dalej. Postanowili, że jak Morgi wyjdzie pójdą za nim i tak też się stało. Jako pierwsza oczywiście dotarła Len. Zajęła miejsce i czekała na dalszy rozwój wydarzeń. Zastanawiała się skąd media wiedzą o jej przyjeździe… choć w sumie to nie było dziwne, że wiedzieli. Obawiała się trochę tego wywiadu, ale była także podekscytowana. Z niecierpliwością czekała na reporterkę, która się nie pokazywała, ale pokazał się ktoś inny…
- No i masz babo placek. – do budynku właśnie wchodził Thomas.
Madlen już wiedziała, że wszystko było ukartowane. Po chwili chłopak i ją zobaczył. Szeroko otworzył usta i podszedł do niej.
- Co ty tutaj robisz? – powiedzieli jednocześnie.
- Ja? Chyba ty! – znów się zsynchronizowali.
- Thomas odpuść sobie wiem, że to ty wysłałeś do mnie ten list.
- Co?! Jaki list! Ja nic nie wysyłałem! Przyszedłem tu udzielić wywiadu.
- Wiesz… nie myślałam, że upadniesz tak nisko! Nadal masz zamiar mnie okłamywać?!
- Ja cię okłamuję? Dobre sobie… cały czas jestem z tobą szczery!
- Weź bo chyba zaraz walnę ze śmiechu. Ty? Szczery?! Wobec mnie?!
- Nigdy cię nie okłamałem w przeciwieństwie do ciebie!
- Ja nigdy cię nie okłamałam!!! – dziewczyna powoli zaczynała tracić cierpliwość.
- Lena… nie chce się z tobą kłócić. – zrobił krok w jej stronę.
- Trzeba było myśleć o tym wcześniej…
- Madlen proszę… porozmawiajmy jak dorośli ludzie. Nie chcę cię stracić.
- Haha… żebyś mnie stracił musiałbyś mnie najpierw mieć. A z tego co wiem… - nie dokończyła zdania, bo chłopak złapał ją w łokciach i przyciągnął do siebie.
Próbował ją pocałować, ale nic z tego nie wyszło. Madlen kopnęła go w kostkę i uciekła z kawiarni. Thomas szybko za nią pobiegł i zatrzymał.
- Jacobsenowi dajesz, a mnie nie chcesz?!
Madlen raptem się zatrzymała. Odwróciła się i spojrzała na niego. Thomas zdał sobie sprawę, że to był błąd. Po chwili widząc spływające łzy po jej policzkach, poczuł jej rękę na swym policzku. Dziewczyna pierwszy raz uderzyła chłopaka, którego kochała najbardziej na świecie… na którym jej zależało więcej niż na nikim innym… blondyna, który nie raz już ją zranił. Odwróciła się ponownie i pobiegła w stronę hotelu, a Morgi został sam masując sobie policzek. Wszystko to odbyło się na oczach Ane i Gregora. Dziewczyna była zdruzgotana postawą chłopaka. Swojego brata, którego się teraz wstydziła.
- Zhańbiłeś nazwisko Morgensternów! – krzyknęła mu w twarz.
- To my ci wykombinowaliśmy drugą szansę, a ty jeszcze bardziej pokomplikowałeś sprawę. – zbulwersował się Greg.
- To ona cały czas wszystko komplikuje!
- Co?! Jak możesz tak mówić. Jest wobec ciebie tak strasznie fair, że bardziej się już nie da. Inna to by ci dawno już do rozporka wskoczyła, ale nie Lena! Bo Lena cię… jest po prostu twoją przyjaciółką młotku!!!
- On jest zakochana w Jacobsenie!
- Co? Kto ci naopowiadał takich głupot? – wybuchł śmiechem Greg.
- No eee… sami pomyślcie… Lena mówiła mi kiedyś, że jest zakochana w chłopaku, który jest poza zasięgiem… - Ana na te słowa prawie nie padła trupem.
Nie mogła opanować śmiechu. Jej brat jest aż tak głupi czy tylko udaje…
- Wiesz bracie ja wiedziałam, że jesteś głupi, ale żeby aż tak?!
- Zejdźcie ze mnie!!!
- Lepiej idź teraz przeproś Lene póki nie jest za późno. – polecił mu szatyn.
- I uwierz mi bracie… większej bzdury to ja nie słyszałam! Lena nie kocha się w Andim! Zapewniam cię. – powiedziała Ana. – Możesz iść do Leny, ale wątpię żeby chciała z tobą rozmawiać. A teraz wybacz, ale idziemy na kawę. – dodała, pociągnęła Grega i razem ruszyli do kawiarni „Essen”.
Woleli nie komentować tego co się stało. Postanowili na chwile chociaż zająć się sobą. Zajęli jeden ze stolików i zamówili gorącą czekoladę. Greg wziął Ane za rękę i z uśmiecham patrzył jej w oczy. Ona jednak nie była w humorze. Cały czas zamartwiała się sprawą Len i Toma. Plan się nie powiódł, a co gorsza jeszcze bardziej namieszał. Spojrzała przygnębiona na szatyna.
- Ana proszę uśmiechnij się. Na pewno kiedyś się pogodzą. – zaczął ją pocieszać.
- A jeśli nie? Co będzie jak Thomas jednak nadal będzie z tą głupią Kristie. To zabije Madlen. Pamiętasz co próbowała zrobić po jego urodzinach… boje się, że może się to powtórzyć.
- Ale nie powtórzy. Porozmawiam dziś z Thomasem, a ty spróbuj pocieszyć Madlen. Może uda nam się za drugim razem. Oni nas godzili, my też będziemy. Są naszymi przyjaciółmi i pomożemy im. – powiedział, a Ane stanęły świeczki w oczach.
Nie wiedziała, że Greg jest taki… taki wspaniały. Ucieszona cmoknęła go w policzek i dalej popijali czekoladę.
W tym czasie pewien blondyn, oczywiście Thomas dochodził do hotelu. Z westchnieniem ruszył w stronę swojego pokoju. Wiedział, że znów wszystko spieprzył. Jak mógł jej coś takiego powiedzieć, ale to wszystko w nerwach. I ta sprawa z Jacobsonem. Co mu strzeliło do głowy, że tak pomyślał. Przecież to oczywiste, iż Lena nie może kochać tego durnego Norwega. Nagle zatrzymał się przed drzwiami do jej pokoju. Wziął głęboki oddech i zapukał. Głęboka cisza… Ponowił i znów zawód. Oparł czoło o framugę i westchnął.
- Madlen... wiem, że tam jesteś. Wybacz mi! Zachowałem się jak idiota! Ja naprawdę żałuję… proszę otwórz. – i nic. – Przepraszam… - rzekł cicho i wszedł do swojego pokoju.
Dziewczyna rzeczywiście tam była. Zapłakana, podłamana, wściekła. Wcale nie miała ochoty na rozmowę z nim. Kiedy usłyszała jak wchodzi do siebie, odetchnęła z ulgą.
Tym czasem w kawiarni Ana i Greg właśnie wychodzili. Obgadali kolejny plan pogodzenia blondynki z blondynem, ale miał on wejść w życie dopiero jutro. Trzymając się za ręce, ruszyli w stronę hotelu. Rozmawiając o niczym i o wszystkim, doszli do główny drzwi. Właśnie wychodził z nich Simon.
- O proszę, proszę… cóż za spotkanie. Witaj Ane. – powiedział.
- Cześć Simon. – odrzekła zniesmaczona.
Szatyn dopiero teraz dostrzegł Gregora. Zmierzył go tylko wzrokiem, co nie umknęło uwadze chłopaka. Ana mocniej ścisnęła jego dłoń.
- Co tu robicie? – wypalił Ammann.
- Nie twój interes. – syknął Schlieri.
- Może wybierzesz się Ane ze mną na kawę jutro? – zignorował go Sim.
- Eee… wolałabym nie.
- Posłuchaj Amman! Odpierdziel się od Ane rozumiesz?! – wybuchł Greg.
- Hahaha… to ona decyduje z kim chce się spotykać. Ty nie masz nic do gadania.
- O co to, to nie! Mówię ci raz a dobitnie! Odwal się od mojej dziewczyny!!! – warknął Gregor, przyciągnął Ane do siebie, objął ją w pasie i wymijając Szwajcara przesłał mu wredne spojrzenie.
Po chwili we dwoje szli już do pokojów. Ana patrzyła na niego tylko tajemniczo, ale szatyn nawet raz na nią nie spojrzał. Przy drzwiach czule pocałował ją w usta, po czym zostawił samą sobie. Ana zdezorientowana patrzyła szeroko otwartymi oczami. Doszła do siebie dopiero po chwili. Z westchnieniem weszła do pokoju. Zastała w nim śpiącą Lene. Podeszła do jej łóżka. Dziewczyna najwidoczniej dużo płakała. Zebrała jej blond włosy z policzka i pogłaskała ją po głowie. Potem szybko zajęła się łazienką aby w końcu móc udać się do miasta Morfeusza.


Nastała niedziela. W pokoju blondynek wstała już Ana, która spojrzała na śpiącą Lene. Uśmiechnęła się, dobrze że teraz spała spokojnie... Blondynka wiedziała, że jej przyjaciółka miała dziś niespokojną noc. Ubrała więc dres i wyszła na korytarz gdzie zgodnie z umówionym wczoraj spotkaniem mieli razem biegać.
- Witej piękna. - powiedział Greg całując ją na powitanie.
- Dzień doberek, to co idziemy? - przeszła do konkretów blondynka i jak planowali tak zrobili i podążyli do lasu gdzie mieli biegać.
Nałożyli słuchawki na uszy i w milczeniu biegli wyznaczoną trasą. Nie potrzebowali słów, byli szczęśliwi i to im w zupełności wystarczyło. Ponieważ dysponowali ograniczonym czasem nadali błyskawiczne tempo. Nie ma to jak porządna rozgrzewka z samego rana... Po godzinie wrócili do hotelu gdzie mieli zjeść śniadanie. Tam przy stole panowała już pełna napięcia atmosfera. Lena krzywym wzrokiem patrzyła na Thomasa i wzajemnie. Oboje po wczorajszej awanturze nie mogli znieść swojego widoku. Blondyn dla podkręcenia wyjął telefon i wykręcił numer do Kristie.
- Cześć kochanie. - zaczął nade z akcentem rozmowę Thom.
Widać było, że czyni to na widok publiczny.
- Oj tak, baaardzo się za Tobą stęskniłem.
Po czym Lena mało nie wypluła kanapki, którą miała w ustach. Po 5 minutach skończył rozmowę i zmierzył wzrokiem Lene.
- Chyba jakaś niewyraźna jesteś... Może to po nocnych randkach? - ironizował Thom.
- Nic ci do tego głupku. - wkurzała się co raz bardziej Lena.
W końcu wstała i w nerwach opuściła hotelową restauracje. Ana natomiast spojrzała na Grega jak gdyby zadała mu pytanie: Czy to kiedykolwiek się skończy? Szatyn chyba miał kolejny pomysł. Spojrzał na blondynkę uśmiechnął się i rzucił.
- Przyjdę do ciebie do pokoju jak Lena pójdzie na trening...
Ana uśmiechnęła się. Czyżby Greg miał kolejny pomysł z serii uratować głupków? Blondynka wstała od stołu i udała się do pokoju gdzie do treningu szykowała się Lena.
- Beznadziejna sytuacja... - denerwowała się Lena.
Ana puściła jej słowa mimo uszu. Ta ciągła kłótnia między nimi była już denerwująca. Lena wzięła torbę na ramię i podążyła ku drzwiom gdzie jak się okazało czekał na nią Jacobsen.
- Jak zawsze piękna... - powiedział całując blondynkę w policzek.
Ana nie mogła uwierzyć co jej przyjaciółka wyrabia. Przetarła oczy by sprawdzić czy się nie myli, ale faktycznie Jacko i Len udali się razem na jej trening.
- Katastrofa... - skwitowała starsza, po czym oczekiwała przyjścia Gregora.


Tymczasem gdzieś w hotelu.


- No to co Anders idziemy? - spytała z uśmiechem Lena.
- Mhm już, już moja droga. - powiedział z radością Jacko.
Całej sytuacji przyglądał się Thomas, który nie mógł wytrzymać tego widoku. Każdy tylko nie on... myślał blondyn, po czym krzywo spojrzał na blondynkę, a ta uśmiechnęła się ironiczne. W ostatecznym rozrachunku to ona miała nad nim przewagę. Widząc jego minę czuła satysfakcję, przynajmniej miał okazję poczuć się jak ona. Dwójka opuściła hotel, po czym udała się w stronę lodowiska. Idąc w stronę hali Lena milczała. W gruncie rzeczy nie mogła dogadać się z Jacobsenem. Trochę dziwnie czuła się z faktem, że poniekąd go wykorzystuje, ale nie mieli o czym rozmawiać. Ten starał się ją rozbawiać więc blondynka albo odwzajemniała uśmiech albo pogrążała się w myśleniu.


W pokoju Leny i Ane.


- Mam już dość! - powiedziała Ana patrząc w stronę Grega.
- Ja też, ale chyba mam pewien pomysł...
- Jaki? - ciekawa była blondynka.
- Tylko nie mów od razu nie... Wiem, że to nie bardzo ci się może spodobać...
- O co ci chodzi Greg? Przecież chcę zgody między nimi... Zrobię wszystko...
- Wszytko? - uśmiechnął się Greg, po czym przyciągnął blondynkę do siebie i usadowił ją na swoich kolanach. - A gdybyśmy tak spędzili pierwszą wspólną noc... - zaczął ponownie Greg.
- Yyy… a co przez to rozumiesz...? - pytała nieco zestresowana blondynka.
- Nie skrzywdzę cię jeśli o to chodzi... Ale myślę, że możemy to wykorzystać... - chłopak z uśmiechem kontynuował opowieść pomysłu patrząc jej w oczy. - No i rozumiesz będą na siebie skazani... - skończył monolog chłopak, a Ana spojrzała z uznaniem na niego.
- Myślę, że to jest wybitny pomysł... Ale trzeba go dopracować... - uśmiechnęła się i przytuliła szatyna.
- Zrobimy to po obiedzie? - spytał Gregor patrząc na nią.
- Bardzo chętnie. - po czym poczochrała jego włosy i wróciła do swojego pokoju.
Na lodowisku tymczasem Lena wykonywała sekwencje piruetów. Dziś po raz pierwszy odkąd była w Niemczech wszystko wychodziło jej jak trzeba. Na trybunach siedział Anders, który podziwiał każdą jej ewolucję. Z łyżwami czyniła takie cuda jakie mało kto potrafił. Potrójne Rittbergery, po które mało kto sięgał czyniły z niej gwiazdę światowego formatu. Blondynka będąc w różnych krajach, doskonaliła swoje umiejętności i z każdą chwilą stawała się coraz mocniejsza. Ponownie wykonała sekwencje figur potrójnych Axla i Flipa. Grupa młodych Niemek patrzyła na nią z podziwem. Wiele z nich miało nadzieje, że choć w pewnym stopniu uda im się dorównać blondynce. O tak, dziś po raz pierwszy było widać sto procent jazdy Leny. Ponownie uskoczyła Lutza i zakończyła występ trudnymi spiralami. Dziś na lodzie mogła w pełni wyrazić swoje emocje. Tanja zaczęła bić brawo, w ślad jej poszli wszyscy obecni. Gratulując jej wspaniałej jazdy pokazowej, mogli przejść do treningu. Dziś to Lena miała szkolić te młode, niedoświadczone istoty. Postanowiła przejść do rzeczy, to kochała najbardziej. Wytłumaczyła im na czym polega istota ewolucji w łyżwiarstwie, po czym przeszli do konkretnego treningu praktycznego. Tymczasem Jacobsen podziwiał każdy jej krok, słuchał każdego jej słowa. Podziwiał jej pasje i zaangażowanie. Widział teraz w tym sporcie coś pięknego. Blondynka zupełnie zmieniła jego nastawienie do tej dyscypliny. Spojrzał w jej stronę i się uśmiechnął. Po długim treningu mogli udać się na skocznie gdzie trening miała odbyć czołówka skoków narciarskich.
- Byłaś świetna... - chwalił podczas trasy blondynkę Jacobsen.
- Dzięki. - powiedziała lekko się rumieniąc.
Na jej szczęście zbliżali się już do celu. Tam faktycznie czekała już grupka skoczków. Jacko wziął Lenę za rękę, po czym weszli na teren treningów. Całą sytuację widział Thomas, który nie mógł znieść tego widoku. Wziął sprzęt i odsunął się od nadchodzącej pary. Lena sama nie wiedziała dlaczego to robi... Chyba tylko po to by wkurzyć Thomasa, ale cóż teraz im obojgu zależało na tym by siebie pokrzywdzić. Ana tymczasem ze skrzywieniem patrzała na tą sytuację. Nie mogła już teraz doczekać się realizacji planu 2, który może doprowadzi ich do zgody. Greg pocałował starszą blondynkę w policzek, po czym udał się na skocznie gdzie zmierzali również pozostali. Dziś skoki przebiegały bez większych komplikacji, wszystko odbywało się w dobrym tempie. Dalekie odległości i klasa skoków zapowiedziały emocjonującą walkę w dniu jutrzejszym. Ku uciesze Ane, Gregor również dawał sobie świetnie rade. Walczył ramię w ramię z Simonem. Ta dwójka po konkursach pucharowych była wymieniana w gronie faworytów TCS. Ale reszta skoczków również nie próżnowała. Każdy chciał się pokazać z jak najlepszej strony na tych prestiżowych zawodach. Gregor po udanej, kolejnej, drugiej próbie podniósł w górę ręce. Blondynka była szczęśliwa, że jemu się powodzi. Chciała dla tego chłopaka jak najlepiej nawet sama patrzyła na niego oczami pełnymi uznania. Gdy przeszedł przez bramkę szybko zbliżył się do niej i powiedział jej.
- Moja kochana motywacja... - po czym na oczach wszystkich wziął zaczął całować jej usta. Reszta środowiska skoków nie ukrywała zaskoczenia. Ana bardzo cieszyła się z tego, że nie ukrywa uczuć, ale czy dobrze robi pokazując wszystkim co czuje? Szatyn oderwał się od blondynki, gdy usłyszał głos zazdrosnego Ammanna.
- Gołąbeczki haha… ciekawe na jak długo...
Ana chwyciła Grega za rękę, po czym poszli do budki gdzie chłopak mógł z resztą przebrać się w dresy. Po skokach treningowych przyszedł czas na krótką przerwę. Za chwilę bowiem miały odbyć się kwalifikacje. Choć większość Austrii nie musiała się kwalifikować to jednak jeden skok więcej mógł się przydać. Dla nich był to kolejny skok treningowy. Kiedy wszyscy ruszyli w stronę domku skoczków pogrążeni w rozmowie, tylko dwójka z nich szła w ciszy. Byli to oczywiście Madlen i Thomas. Od samego rana skakali sobie do gardeł. Oddawali sobie pięknym za nadobne. Bardzo nie podobało się to Ane. Szczerze nie miała sił do nich. Smutnymi oczyma patrzyła jak nawzajem siebie ranią. Nagle przy drzwiach usłyszeli dzwonek komórki. Wszyscy spojrzeli w kierunku, z którego głos dochodził. Wszyscy spojrzeli na Morgiego łącznie z Madlen. Morgen wrednie się do niej uśmiech i odebrał telefon.
- Cześć kochanie… - rzekł.
Teraz wszyscy już wiedzieli, że rozmówczynią jest Kristie. Ana spojrzała na przyjaciółkę, która ze złości aż pobladła. Położyła jej rękę na ramieniu i poklepała. Po chwili Lena zawadiacko się do niej uśmiechnęła.
- Andi… zaczekaj na mnie. – zawołała blondynka w stronę Norwega, po czym biegnąc do niego jak na skrzydłach, wrednie uśmiechała się do Thomasa.
Całą Austriateam patrzyła na tę śmieszną scenę z szeroko otwartymi oczami. Po chwili wszyscy zaczęli się śmiać. Thomas zmierzył ich wzrokiem, a Kofler podsumował mówiąc.
- Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubańczykom. – na te słowa wszyscy wybuchli śmiechem wchodząc do małego budynku.
Thomas odwrócił się i spojrzał jak Lena właśnie całowała Andersa w policzek, a cała Norwegia im wtórowała. Ścisnął w rękach komórkę ignorując nawołującą Kristie. Wściekły na cały świat wszedł za wszystkimi mocno trzaskając drzwiami. Tym wszystkim najmniej jednak była zachwycona Ana. Zdenerwowana na przyjaciółkę po wejściu brata, wyszła z pomieszczenia. Lena nadal rozmawiała z Andim. Starsza szybko podeszła do dwójki i mówiąc przepraszam, pociągnęła młodszą za rękę. Odeszły kilka metrów dalej i zatrzymały się. Ana założyła ręce na piersi i spojrzała na dziewczynę z wyrzutem. Lena pytająco na nią spoglądała.
- Lena proszę nie zachowuj się tak jak on.
- A dlaczego niby mam być gorsza?
- Bo go kochasz? Bo ci na nim zależy?
- To nie powód…
- Lena czy ty siebie słyszysz!? Przestalibyście się w końcu zachowywać jak dzieci!
- Ana… daj spokój. Widocznie tak miało być. Może to nas czegoś na uczy.
- Tak? Lepiej żebyś potem nie żałowała! – Ana odwróciła się i ruszyła do domku zostawiając młodszą samą.
Lena potem szybko do niej podbiegła i cmoknęła ją w policzek. Starsza jednak nadal była na nią zła i tylko spojrzała wymownie. Po chwili obie zajmowały się Austriackimi skoczkami, przygotowując ich do kwalifikacyjnych skoków. Przerwa szybko minęła i seria kwalifikacyjna właśnie się rozpoczęła. Chłopcy żegnając się z blondynkami, opuścili je maszerując na skocznie, a dziewczyny ruszyły na widownię. Kwalifikacje upłynęły dość szybko. Warunki były sprzyjające więc i skoki były bardzo dobre. Chłopcy nie mieli większych problemów z wiatrem, co dawało długie odległości. Kiedy każdy znalazł się już na dole przy dziewczynach i odebrał gratulacje wszyscy razem ruszyli w stronę hotelu aby się odświeżyć i zjeść sportową kolację. Droga do hotelu minęła w ciszy. Ana nadal będąc złą na Madlen nie odzywała się do niej za często. Dopiero w pokoju zamieniły kilka zdań, po czym razem poszły się kąpać. Jak zawsze jedna zajęła wannę, a druga prysznic. Potem piękne i pachnące zeszły na kolacje, gdzie czekali na nie już chłopcy. Kolacja upłynęła na wzajemnych konwersacjach. Co dziwne obyła się bez zbędnych kłótni czy docinków. Po prostu, miła, wspólna kolacja. Przerwało ją dziwne zachowanie Ane i Grega. Para przepraszając wszystkich ulotniła się z restauracji tajemniczo się uśmiechając. Lena była zdziwiona postawą przyjaciółki, no ale przecież nie było w tym nic dziwnego, że wyszła wcześniej z Gregorem. Nie zastanawiając się nad tym, kontynuowała rozmowę z Wolfim. Potem w towarzystwie Koffiego znalazła się pod pokojem.
Tym czasem w pokoju obok działy się dziwne rzeczy. Na środku pokoju stali Gregor trzymając Ane w ramionach.
- Myślisz, że to przejdzie? – zapytał muskając jej szyję.
- Musi. – odrzekła dziewczyna.
- A jesteś pewna, że chcesz to zrobić? Wiesz nie chcę cię skrzywdzić.
- Gregor przecież nie będziemy uprawiać seksu.
- A kto tam wie. – zaśmiał się chłopak, po czym dostał po głowie.
- Bierzemy się do roboty. – zarządziła dziewczyna i Greg skradając jej ostatniego całusa odsunął się i przeszli do działania.
Natomiast Lena zamknęła się w pokoju i położyła na łóżku biorąc książkę do ręki. A co zrobił Thomas? Miał dosyć wszystkiego. Postanowił pójść na krótki spacer. Opuścił hotel i ruszył w stronę skoczni. Miał mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo chciał się pogodzić z Leną, a z drugiej… nie, nie było drugiej. Po prostu chciał ją przeprosić, przytulić jak kiedyś. Sam przed sobą nie chciał się za bardzo przyznać, ale ona stała się dla niego zbyt ważna. Sam nie zauważał, że jego osoba kręciła się tylko wokół jej osoby. I gdyby nie ta kłótnia na pewno nie dzwoniłby znów tak często do swojej dziewczyny. Był rozdarty… nie wiedział co ma robić. Jak tylko zaczynał z nią rozmawiać kończyło się to kłótnią. Byli tak strasznie podobni do siebie, że żadne nie chciało ustąpić. Jak Lena prowokowała Toma do zazdrości, on nie był jej dłużny i na odwrót. Cały czas sobie docinali, co Morgiemu wcale się nie podobało. Jednak ta jej zadziorność jeszcze bardziej go podkręcała do działania. Lubił po prostu ją denerwować. Co dziwne, bo normalni ludzie tak nie potrafią. Żyli jak pies z kotem, a jednak ta cała „kłótnia” dawała im jakąś frajdę. Czasami niestety, któreś przesadzało… co kończyło się bólem i cierpieniem. Thomas postanowił już nigdy jej nie zranić. Może nie obiecywał, ale miał zamiar się starać. Starać się aby Lena była u jego boku szczęśliwa, bo zdał sobie sprawę, że to na niej najbardziej mu zależało. W głębi serca może nie jak na przyjaciółce, ale na razie musiało mu to wystarczyć. Z postanowieniem przeprosin ruszył ku hotelowi szybkim tempem. Tym czasem w hotelu, a raczej w jednym z pokoi praca wrzała. Ana wraz z Gregorem łączyli łóżka, aby wcielić w życie plan numer 2 - „Uratować Kochanków”. Przechodząc obok pomieszczenia można było usłyszeć dziwne i jednocześnie mylne dźwięki, a przy tym niepokojące odgłosy.
- Gregor mocniej! – krzyczała Ana pchając łóżko z całych sił.
- No przecież pcham! – odkrzyknął napierając na mebel całym ciałem.
- To rób to mocniej!
- Ale ja już nie mogę! – przychodzący obok Simon, słysząc owe odgłosy aż się zatrzymał.
Spojrzał na drzwi i cicho do nich podszedł.
- Szybciej, bo Thomas będzie tu lada moment. – zawołała Ana.
- To zsynchronizujmy ruchy. Na raz, dwa, trzy!!! – na ten wrzask chłopak aż odskoczył przestraszony.
- Boże co oni tam robią… - przestraszył się.
- To może ty będziesz ciągnąć, a ja pchać? – zaproponował młody Austriak.
- Oni chyba naprawdę są razem, a teraz… nawet nie chcę myśleć co tam robią. – szepnął cicho.
- Tak! Ach…! Udało się! Gregor byłeś świetny! – krzyknęła zdyszana Ana.
- Nie, to ty byłaś świetna. – Simon po usłyszeniu tych słów ścisnął pięść i zdecydowanie ruszył dalej.
W środku za to łóżka były złączone, a parka siedziała zamęczona opierając się o nie. Gregor objął dziewczynę i uśmiechnął się do niej.
- Dobra robota. – skwitował.
- I zabawa. – zaśmiała się Ana. – To co? Wypadało by iść po piżamkę.
- E nie, bo wszystko zepsujesz. Dam ci jaką koszulkę i w tym będziesz spać.
- Eee… no dobra. – odrzekła niepewnie i wstała. – To pójdę się wykąpać.
Greg wstał i pomógł podnieść się dziewczynie, po czym zaglądając do szafy, wyciągnął jedną z jego dłuższy koszulek. Podał ją Ane i wskazał drzwi od łazienki. Blondynka uśmiechnęła się dziękując i zaniknęła za drzwiami toalety.
Tym czasem na korytarzu w stronę swojego pokoju szedł Thomas. Mijając jednak drzwi do pokoju Madlen na chwilkę się zatrzymał. Wziął głęboki oddech i cicho zapukał. Podobnie jak wczoraj odpowiedziała mu cisza. Zapukał głośniej i znowu nic. Nacisnął klamkę, ale drzwi były zamknięte. Kopnął w nie i krzyknął.
- Madlen wiem, że tam jesteś… musimy porozmawiać. Proszę otwórz. Ja naprawdę tego wszystkiego żałuję. Chcę przeprosić. Lenka… naprawdę… proszę… nie chcę cię więcej ranić, nie chcę się więcej kłócić.
- Thomas… - szepnęła Lena stojąc po drugiej stronie drzwi.
- Lena! Proszę porozmawiajmy.
- Morgi idź stąd… nie mamy o czym gadać.
- Madlen błagam… chce żeby było jak kiedyś.
- Odejdź!
- Lenaaa…
- Wynoś się do tej twojej Kristie! – krzyknęła blondynka, a chłopaka zatkało.
W pokoju obok, łazienkę właśnie opuszczała Ana. Zmartwiona krzykami z zewnątrz smutnie spojrzał na Grega. Ten podszedł do niej i objął w pasie. Spojrzał w oczy i delikatnie cmoknął w policzek. Potem mówiąc, że Thomas zaraz tu wejdzie wskazał na łóżko. Ana uśmiechnęła się w jego stronę i razem ruszyli w stronę łóżka. Miała to być ich pierwsza noc razem… razem w jednym łóżku. Ta chwila musiała być wyjątkowa. Greg obszedł łóżko i oboje stanęli po obu jego stronach słodko na siebie patrząc. Po chwili okrywali się już kołdrą. Szatyn objął dziewczynę ręką, a blondynka położyła mu głowę na ramieniu i objęła go w pasie. Chłopak cmokał ją we włosy i w ciszy czekali na przyjście Thomasa, który po chwili pojawił się w drzwiach. Z szeroko otwartymi oczami patrzył na leżącą parę. Oni widząc jego minę tylko się zaśmiali.
- Ty, brat bo ci oczy wylecą z orbit. – zaśmiała się starsza.
- Co to ma znaczyć? – zapytał podenerwowany Morgen.
- To, że daje ci możliwość spania dziś z Leną. – odrzekła blondynka, a Thomas jeszcze szerzej otworzył oczy.
- Chyba, że jednak nie skorzystasz z łóżka Ane. – odrzekł Gregor.
- Ale przecież Lena mnie pobije…
- Podejdź ją… jak powiesz jej, że nie masz gdzie spać, to uwierz mi ona się nad tobą zlituje.
- A jeśli nie?
- To masz problem. – zaśmiał się Gregor, po czym dołączyła do niego Ana.
- Chcesz ją przeprosić czy nie? – zapytała blondynka.
- No chcę…
- Więc na co czekasz? – dopytywał się Greg.
Thomas przez chwile się zawahał, ale po chwili opuścił dwójkę dając im możliwość do spędzenia miłego czasu. W końcu zostali sami. Ana podniosła głowę i spojrzała chłopakowi w oczy. Szatyn przesłał jej uśmiech i skradł całusa by po chwili mocno ją przytulić. Potem na chwilkę ją zostawił aby załatwić toaletę. Kidy wyszedł Ana o mało co nie zemdlała. Stał przed nią sam Gregor Schlierezauer w bokserkach!!! Oj nie jedna oddała by wszystko za taki widok.
- Oj Schlierezauer nie kuś. – zaśmiała się.
- Będzie ci przeszkadzać jeśli się tak obok ciebie położę?
- Przeszkadzać? Niee… alee…
- Ana nie martw się. Nie zrobię nic czego nie będziesz chciała.
- Nie gadaj już tylko się kładź. – powiedziała i zrobiła mu miejsce obok siebie.
Chłopak szybko to wykorzystał i po chwili znów tulił ją do siebie. Miał dziwną ochotę powiedzieć jej w końcu co do niej czuje, ale bał się… bał się, że znów zrobi coś nie tak, powie… że za szybko… sam jeszcze nie był pewny… nie… kochał ją… tylko, że… nie chciał się do tego przyznać? Nie, to nie to… bał się rozczarowania. A Ana… chciała dać mu znak… znak, poprzez który dała by mu do zrozumienia, iż jest już gotowa… na nowy związek. Na nową miłość! Dosłownie w tym samym momencie wstali do siadu wypowiadając swoje imię. Potem razem zaczęli się śmiać. Greg spojrzał czule na dziewczynę i wymawiając jej imię z gracją, położył dłoń na jej policzku. Ana poruszyła głową aby lepiej wtulić się w rękę chłopaka. Po chwili jego obie dłonie ścisnęły twarz dziewczyny. Uśmiechnął się w jej stronę tajemniczo na co dziewczyna zbliżyła się szybko do niego i musnęła jego twarz. Greg biorąc to za zgodę przybliżył swoją twarz do jej i delikatnie musnął jej wargi. Po niedługiej chwili złączyli się w namiętnym pocałunku. Blondynka zanurzyła ręce w jego miękkie włosy i oddała się pocałunkowi. Greg przyciągnął ją do siebie i posadził sobie na kolanach. Objął w pasie i spojrzał w oczy. Widząc w nich nieprzeniknioną namiętność uśmiechnął się i tym razem to Ana rozpoczęła pocałunek obejmując go za szyję. Szatyn zjechał z pocałunkami na jej szyję. Ana drgnęła, ale oddała się pieszczotom. Dłonie chłopaka błądziły po całym jej ciele. Kiedy Austriaczka poczuła je na swoich udach, zadrżała. Gregor włożył gorące dłonie pod swoją koszulkę, którą nosiła Ana i całował jej szyję. Dziewczyna mocniej wbiła paznokcie w jego plecy i odchyliła delikatnie głowę do tyłu. Nim się obejrzała młody Austriak już dotykał jej ciepłych pleców. Delikatnie dotykał jej nagiego ciała uważając na każdy ruch. Spotykając się ze wzrokiem Ane uśmiechnął się słabo i wyciągnął kończyny. Cmoknął delikatnie w usta i mocno przytulił. Na dziś wystarczy. Chwilę się przytulając, położyli się w końcu na miękkich poduszkach. Blondynka wtuliła się w ramie chłopaka i przytuleni do siebie postanowili pójść spać.
Tymczasem Thomas, który po wyjściu z pokoju spacerował chwilę po hotelu w końcu odważył się iść do Madlen. Cicho podszedł do drzwi i nacisnął klamkę. Jakież było jego zdziwienie kiedy drzwi się otworzyły. Pomyślał, że Lena otworzyła dla Ane i wszedł do środka. W pokoju było ciemno. W powietrzu unosił się miły zapach perfum i cichy oddech dziewczyny. Chłopak przyzwyczajając oczy do ciemności podszedł do łóżka blondynki. Dzięki księżycowi, który świecił dziś pełnią, ujrzał jej śliczną twarz. Była taka spokojna… taka niewinna… delikatna… piękna. Delikatnie usiadł na łóżku i odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy. Lena się poruszyła. Pobladł od razu, ale to była jedyna szansa. Nie ruszył się z miejsca tylko patrzył jak się przebudza.
- Ana… do której to można randkować… Połóż się, jutro mi wszystko opowiesz. – powiedziała młodsza zaspanym głosem, ale Thomas nawet nie drgnął.
Zaskoczona przetarła oczy i ujrzała jego lico. Krzyknęła przerażona i będąc w szoku tak wierzgnęła nogą, że Morgi z impetem spadł na podłogę nie spodziewając się takiego kopa. Dziewczyna wybuchła śmiechem i spoglądając z łóżka na Thomasa zrobiła srogą minę.
- Nie myślałem, że od razu mnie znokautujesz. – powiedział wstając i masując sobie obolały bok.
- Co ty tu robisz? Kto cię wpuścił? Wynocha!
- Ale ja nie mam gdzie spać.
- A co mnie to interesuje?
- No chyba nie karzesz mi spać na korytarzu?
- A dlaczego nie? Po drugie możesz iść spać do swojej dziewczyny, którą tak kochasz.
- Lena proszę…
- Co proszę!
- Nie zachowujmy się jak dzieci.
- To nie ja zaczęłam ten cyrk… a teraz wyjdź.
- Powiedziałaś kiedyś, że mimo wszystko będziesz mnie wspierać i pomożesz mi z Kristie…
- Ale sprawy zaszły za daleko…
- Co masz na myśli?
- Wyjdź!
- Lena…
- Nie Lenuj mi tutaj! – krzyknęła wstając.
Thomas zrobił krok w tył.
- Thomas wyjdź!
- Ani mi się śni.
- Wynocha! – Morgi cały czas się cofał, a Lena szła w jego stronę.
Po chwili dotknął plecami drzwi. Blondynka podbiegła, otworzyła je i wypychając go, wykopała go poza granice pokoju. A potem mocno trzaskając, zamknęła je na klucz. Położyła się do łóżka, ale Morgen nie dał za wygraną. Zaczął się tłuc do drzwi i kopać w nie. Lena położyła sobie poduszkę na głowę i starała się o nim nie myśleć, ale on jej na to nie pozwolił. Prosząc, błagając, krzycząc… wyprowadzał ją z równowagi.
- Lenka zlituj się, ja nie mam gdzie spać, bo oni tam sobie złączyli łóżka. Obiecuję, że nie zauważysz mojej obecności.
- Ta jasne… twój zapach czuję z kilometra, a twoją osobę z dwóch… - szepnęła cicho naburmuszona.
- Nie będę chrapał, nawet oddychał! Nie dotknę cię, nie odezwę się… będzie tak jakby mnie nie było.
- Ta nie odezwiesz… przecież to niemożliwe. Jadaczka ci się nie zamyka.
- Madlen proszę…
- Inaczej wyobrażałam sobie naszą pierwszą noc razem. – podeszła do drzwi i otworzyła je.
- Jak chcesz może wyglądać inaczej. – uśmiechnął się chłopak.
- Uważaj, bo jeszcze się rozmyślę….
- Nie!
- Ehh… dobra właź! Ale żeby nie było! Nadal cię nie lubię Morgen! – powiedziała zamykając wrota.
Wyminęła go i bez większych ceregieli położyła się w łóżku. Chłopak obserwował każdy jej ruch. Miała na sobie kusą koszulkę co przyciągało jego oko. Podszedł do łóżka Ane i zaczął się rozbierać. Lena odwróciła się tyłem i starała się skupić na śnie, ale świadomość, że miłość jej życia kładzie się zaledwie dwa metry od niej była silniejsza. Ostatkami silnej woli walczyła ze sobą aby się nie odwrócić. Po chwili usłyszała skrzypnięcie łóżka pod naporem jego ciężaru. I nastała cisza… ale nie na długo.
- Lena… - zaczął Morgi na co odpowiedziała mu cisza. – Ja wiem, że jestem dupkiem, ale nawet nie wiesz jak mi na tobie zależy. Chciałbym cofnąć czas… cofnąć wypowiedziane słowa. Tak bardzo cię przepraszam… wybaczysz mi kiedyś? – w odpowiedzi nadal usłyszał głuchą ciszę. – Madlen… proszę powiedz coś.
Przez jakąś godzinę starał się ją przeprosić. Błagał, przepraszał… cierpiał razem z nią.
Ona nie odezwała się słowem. Nie odwróciła się ani razu… Thomas był bliski obłędu. Widząc, że nie ma na co liczyć, westchnął i mówiąc ostatnie „przepraszam” ucichł…


~~~


Kochane Dziewczynki!


Witamy Was w ten jakże wyjątkowy i piękny dzień. Dziś po raz pierwszy spotkałyśmy się naprawdę… tak, tak Madziusa i Ania nie znały się wcześniej. Połączyła je miłość do pisania i oczywiście skoki (nie wspominając o Internecie)! :D postanowiły po hmmm…. 8 latach? Spotkać się! To nastąpiło dziś! Trzeba to gdzieś zapisać! Naprawdę jest supeeer :) Wino już wypiteee :D I co? No przecież, że postanowiłyśmy tutaj coś dodać hahaha :D Może rozdział nie jest wybitny, ale liczymy, że Wam się spodoba jak pozostałe 15 :P Dobra, dobra... Wy do czytanka i komentowanka, a my dalej w tango! :D juhu! życzcie nam powodzeniaa... taa... Ania ma jutro wstać o 7, a Madziusa ma zajęcia ze statystyki hahahahahahahahahahahahahahaha xD


Buziaczki :*


Ania&Madziusa

5 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle świetnie napisany, chociaż to co wyprawia Lena z Thomasem to wojna dzieci, a nie zachowanie dorosłych ludzi.
    Morgenowi to zdecydowanie przydałaby się wizyta u okulisty i od razu u optyka. Albo może zabawa w łączenie kropek pomogłaby mu w końcu zrozumieć pewne w kwestie dotyczące jego osoby. Rozumiem, że kolor włosów zobowiązuje, ale on to już przekracza wszelkie granice jak słowo daję. Plus dla niego, że przynajmniej na koniec przeprosił i próbuje załagodzić jakoś sytuację, oby skutecznie.
    Ane i Gregor - genialna para, myślą nie tylko o sobie, ale też i o innych. Trzeba przyznać, że inwencji twórczej im nie brakuje. Cieszę się, że step by step pogłębiają swoją relację. Trzymam za nich kciuki.
    Fajnie, że udało Wam się spotkać poza internetem. 8 lat znajomości wirtualnej to naprawdę spory staż. Pasja łączy ludzi.
    Pozdrowienia i do następnego :)
    P.S. Mina Simona jak słyszał odgłosy przy łączeniu łóżek musiała być genialna :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko kochana...
    Masakra z tym Morgensternem...
    Ok, niby faceci dojrzewają tylko do 7. roku życia, a potem tylko rosną, ale ten to się zatrzymał na 3. roku. xD Dosłownie. Przecież to, jak się zachowuje, to... to... przekracza ludzkie granice. Dosłownie.
    I taki kontraścik - Greg oraz Ana! <3 Aww! ;D Jaka to kochana para! *0*
    Czekam na kolejny rozdział, buziam! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :-)
    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, przecudny...
    Fajnie, że między Aną i Gregorem tak się dobrze układa, tylko czekać aż wreszcie chłopak poprosi An by wreszcie oficjalnie została jego dziewczyną. Wogóle najlepsza z nimi scena to łączenie łóżek, po prostu nie mogłam powstrzymać śmiechu, choć chyba Ammanowi do śmiechu nie było i mam nadzieje, że po tym co sobie pomyślał co ci robią to zostawi dziewczynę w spokoju...
    Kurde brak mi słów do Thomasa oraz Leny i żal patrzeć jak siebie ranią. Mam nadzieję, że chłopak w końcu zmądrzeje i dotrze do niego, że to jego dziewczyna kocha oraz przede wszystkim chce jego szczęścia.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Z małym poślizgiem, ale jestem!
    Kochane, rozdział świetny jak zwykle. Czy wam przypadkiem nie nudzą się te wieczne pochwały? :D
    Ana i Gregor, czyli słodkość do potęgi. Uwielbiam ich! Ale czy mogłoby być inaczej? Co innego za to mogę powiedzieć o Thomasie. No po prostu... ręce opadają. On się zachowuje gorzej niż dziecko. Kiedy wreszcie dorośnie i zrozumie pewne sprawy? Nie ogarniam tego, co on wyprawa. Mam nadzieję, że jednak zmądrzeje. Szkoda, że najwięcej traci na tym niczemu winna Lena...
    Spotkanie po 8 latach? Jejciu, jaki staż! No, na pewno miałyście o czym rozmawiać :D
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Skokomaniaczka31 maja 2016 16:40

    Jestem :)
    Tak, zdaje się, że już raz przepraszałam za opóźnienie, a znów to samo. Ale po prostu w weekend miałam małą imprezę i dopiero dziś dotarłam do komputera. No cóż.. nie zawsze brat ma 18tkę :D
    Koniec mojej gadaniny, przechodzę do sedna.
    Thomas - kiedy on wreszcie przejrzy na oczy i dorośnie? Coraz bardziej działa mi na nerwy, naprawdę.
    Za to Gregor mi te wszystkie złości wynagradza. On i Ana to po prostu cud, miód i orzeszki! Z tego jeszcze będą dzieci, jak to się mówi xDD
    Kochane moje.. gratuluję wam spotkania! Sądzę, że stresik był.. ja przynajmniej okropnie się denerwowałam przed spotkaniem z dziewczynami na lgp.. pozdrawiam koleżankę wyżej ;))
    Tyle ode mnie, czekam na kolejny rozdział i zróbcie wreszcie coś z tym Thomasem, bo grrr..
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń