W drzwiach stał Andreas z białą kartką w ręku. Miał szeroko otwarte oczy i… dyszał. Chyba biegł? W każdym razie był wystraszony i zdziwiony. Patrzył to na Madlen to na Toma. W końcu zrobił krok do przodu.
- Możesz mi to wytłumaczyć? – warknął.
Madlen odwróciła się. Obtarła wcześniej łzy i wymusiła uśmiech. Ruszyła w stronę chłopaka.
- Koffi ja… ja przepraszam. Wiem głupio wyszło, ale ja ci zaraz wszystko wytłumaczę.
- Wytłumaczysz?! A co tu tłumaczyć?! Chciałaś wyjechać! Uciec! Zostawić mnie! Lena jak mogłaś?! Bez pożegnania… Myślałem, że jestem chociaż tym twoim marnym przyjacielem. – miał łzy w oczach.
- Andi… przepraszam. Wiem, nie powinnam była, ale… nie umiałam inaczej.
- Nie mogę uwierzyć, że chciałaś to zrobić. Co ty sobie myślałaś? – pytał. – A ty?! Co się patrzysz?! – spojrzał spode łba na Thomasa.
Tom na słowa przyjaciela od razu odwrócił się plecami do dwójki.
- Koffi… nie gniewaj się. Zostałam, a to chyba najważniejsze nie?
- Nigdy więcej tak nie rób!
- Obiecuję. Pogadamy potem?
- No dobra… Jak by co to wiesz… Jeden krzyk i ja jestem.
- Co ty myślisz, że mógłbym jej coś zrobić? – Tom nie wytrzymał.
Koffi nie odpowiedział.
- Idź już. Potem do ciebie wpadnę. – szepnęła Lena i cmoknęła bruneta w policzek.
- Tylko pamiętaj…
- Tak, tak… wiem. – rzekła i zamknęła za nim drzwi.
- Widzę nawet już dla kumpla potworem jestem. – westchnął Thomas.
Lena nie odpowiedziała. Stała oparta o drzwi i nie spoglądała na niego.
- Fajnie, że zaprzeczasz…
- A co mam zaprzeczać? Nie będę cię okłamywać przecież.
- Ach no tak…
- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia?
- A jeśli nie?
- No to… pozwól, że pójdę się przebrać w piżamę. Niestety będę musiała jakoś zdzierżyć twoją obecność w tym pokoju przez całą noc. Jak się chyba domyślasz musisz tu spać. Znaczy nie musisz…
- Ale chcę. – szybko się wtrącił.
- No to… tamto łóżko jest Ane. A teraz wybacz, udam się do łazienki. – oznajmiła i ruszyła w stronę białych drzwi.
Kiedy się one zamknęły, Tom podszedł do łóżka Madlen i położył na nim róże. Zdjął kurtkę i usiadł na łóżku siostry. Podparł głowę na łokciu i myślał o tym co dziewczyna mu powiedziała. Postawiła mu ultimatum. Albo Kristie albo Madlen. Tak, ale… Madlen jako przyjaciółka czy…? Lena nie powiedziała jak ona to widzi. To już nie było ważne. Chciał ją ogólnie. Nie musiała być jego… Tylko aby była obok. I to teraz była najważniejsza sprawa. Lena tym czasem spoglądała w lusterko w swoje podkrążone oczy. Wyglądała okropnie. Chociaż tak niedawno robiła sobie maseczkę. Ach ten Morgen… On zawsze musi być powodem wszystkiego… Kiedy się ona w końcu od niego uwolni? Tego nie wiedział nikt… Westchnęła i szybko zajęła się krótka toaletą. Ubrana już w piżamę wyszła z pokoju. Tom siedział na łóżku swojej siostry. Kiedy usłyszał, że dziewczyna wchodzi do pokoju od razu wstał.
- Siedź, siedź. – zareagowała szybko Len.
Tom z powrotem usiadł na łóżku.
- Dlaczego codziennie nie jesteś taki posłuszny co? – blondynka zaśmiała się delikatnie.
Na ustach Toma też pojawił się uśmiech. Spojrzał na nią. Była taka śliczna. Idealna. Kremowała właśnie ręce. Morgi wstał. Musiał to zrobić, bo nie mógł już wytrzymać. Podszedł do niej i bez ceregieli po prostu przyciągnął ją do siebie. Widząc, że nie protestuje mocno ją przytulił.
- Przepraszam. – szepnął jej do ucha i ucałował policzek.
Lenę przeszył prąd. Trzymała dłonie daleko od niego, ale mimowolnie się uśmiechnęła. Jak ona za nim tęskniła. Nie chciała pokazywać tej słabości, ale nie mogła… Dała upust emocjom. Objęła go rękoma i położyła głowę na jego ramieniu. Przywarła do niego całym ciałem. Stali tak dość długo.
- Tom?
- Tak? – zapytał nadal trzymając ją w swoich ramionach.
- Za co mnie przepraszasz? – zapytała odrywając się od niego.
Morgi pytająco na nią spojrzał. Chyba nie zrozumiał pytania, ale widząc minę dziewczyny, położył dłonie na jej ramionach.
- Przeprasza za wszystko. Za moje zachowanie, za słowa wypowiedziane w windzie. Za zazdrość. Przepraszam za obietnice, których nie dotrzymałem. Za kłamstwa. Za to, że jestem tchórzem i chamem. Przepraszam za to, że istnieje…
- Jakie trafne te ostatnie słowa. – pomyślała w duchu Len.
- Wybaczysz mi?
- Hmmm… skoro już kupiłeś te piękne róże i wysiliłeś się żeby zaśpiewać piosenkę oraz szczerze przeprosiłeś… to się zastanowię. – zaśmiała się, ale widząc jego wzrok szybko dodała. – Wybaczam ci głupku, ale to nie znaczy, że z nami wszystko ok. Pamiętaj co ci powiedziałam wcześniej.
- No właśnie…
- Nie Tom. Na razie idź się odśwież. Potem pogadamy. – rzekła. – Śmierdzisz nią. – dodała szybko siadając już na swoim łóżku, na co Tom wybuchł niepohamowanym śmiechem i ruszył w stronę łazienki.
Kiedy zamknęły się za nim drzwi, Lena pokręciła tylko głową. Znów się uśmiechała, a to duży postęp. Teraz czekała ją jeszcze rozmowa z nim no i nocka. Miała nadzieję, że nic się nie wydarzy. Postanowiła nie być dla niego taka milutka. Niech cierpi. Położyła się i przykryła kołdrą. W ciszy czekała aż blondyn opuści łazienkę. Długo nie czekała. Gdyż jego nieopalone, nagie ciało pojawiło się w drzwiach. Chłopak nie robiąc sobie nic z obecności Leny po prostu w samych bokserkach wskoczył do łóżka siostry. Madlen nie mogła powiedzieć, że jej to nie ruszało, bo ruszało! I to jeszcze jak! No bo, która leżała by spokojnie wiedząc, że miłość jej życia leży tuż obok prawie całkiem naga?
- Mogę się położyć obok ciebie? – wypalił nagle ni stąd ni zowąd.
- Nie. – odrzekła definitywnie.
- Ale dlaczego? – jęczał.
- Dlatego. – znów go zbyła.
- Oj Lenkuś.
- Tak mam na imię.
- Jesteś niedobra dla mnie.
- Ty też byłeś.
- I tak jak zawsze postawie na swoim. – zaśmiał się wstając.
- Co ty robisz? – spojrzała w końcu w jego stronę.
- Idę do ciebie. Posuń się.
- Nie, ty chyba oszalałeś.
- Jeszcze nie. Nie posuniesz się? To sam cię posunę. – powiedział i jednym szybkim ruchem przesunął dziewczynę na drugą połówkę łóżka, a łóżko było jednoosobowe.
- Złaź, bo dostaniesz! – krzyczała.
- Co?
- Kopa! – i Thomas dostał kopa, ale jakiego.
Aż spadł z łóżka, a Lena usłyszała tylko głośne Aułłłł! Ze śmiechem wyjrzała delikatnie zza niego i ujrzała jak Tom leży na podłodze z głową pod dłońmi.
- Lena wiesz… zastanawiam się co teraz będzie.
- Z kim?
- Z nami.
- No do czasu aż wybierzesz to… chyba będziemy kolegami z kadry.
- A jeśli już wybrałem?
- Nie wybrałeś.
- Skąd wiesz?
- Wiem to Tom. – odpowiedziała Madlen kładąc się z powrotem.
Morgi wstał i położył się obok. Spojrzał jej w oczy.
- Lena czy ty…
- Tak?
- Czy ty… bo ja się tak zastanawiam… co miało znaczyć to „A jeśli mnie? Zobaczymy co przyniesie czas.” Czas ma przynieść przyjaźń czy…
- Przyjaźń Tom. Ja ci powiedziałam… Nie będę twoją przyjaciółką póki ona będzie w pobliżu. Bo nie będziemy mogli być przyjaciółmi. Ona mnie nienawidzi. Ja szczerze też za nią nie przepadam.
- Bo widzisz Lena… Jest taka sprawa, że ja… No jeszcze na nikim mi tak nie zależało. Uwierz… nawet na Kristinie… I jakbym cię stracił to nie wiem co bym zrobił. Przyjaźń, skoro tylko na tyle mogę liczyć…
- Zaraz… tylko? Tom czego ty ode mnie oczekujesz? Że jak zerwiesz z nią to ja ci od razu w ramiona wskoczę?
- Nie, nie… nie o to chodzi. Przyjaźń jak najbardziej. Tylko… ta moja obietnica.
- Eeee… nie całujesz póki z nią jesteś?
- Tak… no i… jakbym cię kiedyś pocałował… to co wtedy z naszą przyjaźnią?
- Po pierwsze Tom do pocałunku nigdy nie dojdzie.
- Dlaczego?
- Bo wybierzesz ją.
- Dlaczego tak uważasz?
- Wiem to po prostu i widzę.
- Więc będę musiał kupić ci okulary. Dobranoc. – odpowiedział, wstał i położył się na łóżku obok.
Lenę zdziwiło zachowanie Thomasa. Zdenerwował się… Czyżby coś przeoczyła? Czy czegoś nie widzi? Nie miała ochoty teraz nad tym dedukować. Odwróciła się do chłopaka plecami i zgasiła lampkę by móc zasnąć. Morgen zrobił to samo z tym, że cały czas patrzył na jej osobę. Zastanawiał się co blokuje ją przed uczuciem, które już między nimi wyrosło i nie mógł dojść prawdy. Zmęczony, zasnął.
Bardzo szybko nastała północ jednak Greg i Ana nie śmieli ruszać się od stóp Bergisel. We dwoje bardzo miło i upojnie spędzali wspólny czas. Gregor wciąż powalał blondynkę dobrym humorem i uśmiechem. Ane natomiast była o wiele bardziej spokojniejsza. Jej przyszłość była jasna i klarowna u boku osoby, którą kochała. W końcu się doczekała. Uśmiechnęła się, po czym zatonęła w objęciach szatyna. Oboje złączyli się w tańcu w rytm miłosnej piosenki. Było im dobrze bez dwóch zdań. Greg przytulił blondynkę, po czym zaczął pieścić jej usta. W końcu była jego... Jego blondynka, o słodkim uśmiechu i wspaniałym charakterze. Sen się spełnił i oby na jak najdłuższy okres czasu. Ane myślami była w innym świecie. Ponownie wyobraziła sobie opcje z liczną rodzinką. Ona i on, wspaniałe małżeństwo... No może za daleko podążyła, ale wierzyła, że coś sprowadzi ich do takiego finału. Fale gorącego uczucia przerwał szatyn. Mimo romantycznego klimatu i wspaniałej atmosfery powiedział.
- Słonko wiesz co... Myślę, że powinniśmy już iść...
- A co śpieszy ci się? - zaczęła śmiać się blondynka.
- Wiesz jeśli w twoim towarzystwie, no to nawet nie śmiem się ruszać, ale jutro wyjazd...
- Głuptasie! Trzeba było wcześniej przypomnieć, no to jazda do domu...
- Ale tak słodko myślałaś, że nie mogłem przerywać...
- Poza tym to nasz wieczór. - uśmiechnęła się Ane, po czym chwyciła dłoń szatyna i udali się wspólnie do hotelu.
W hotelu Schlieri podjął rozmowę.
- Kochanie my chyba nie będziemy im przeszkadzać? - szatyn przegryzł wargę.
- Wydaje mi się, że masz rację... Więc?
- Więc zapraszam cię do naszego pokoju, to jest mojego i Thoma.
- Dobrze więc chodźmy. - wspólnie w pokoju spędzili jeszcze troszkę czasu na małym ogarnięciu, po czym udali się do łóżka.
- No to czas na kolejną wspólną noc. - zaśmiał się Greg.
- Kolejna, ale jednak troszkę inna. - Ane spojrzała na swego chłopaka, po czym pocałowała go.
Teraz w końcu mogli zasnąć. Razem bez jakichkolwiek trosk i zmartwień.
Następnego dnia, a był to poniedziałek 5 stycznia jako pierwsza obudziła się Madlen. Dziś mieli wyjechać do Bischofshofen, więc wolała jako pierwsza zająć łazienkę. Chciała również przez chwilę nie słyszeć jego oddechu. Nie czuć zapachu i nie myśleć o ustach, które leżały nieopodal i aż krzyczały do niej. Dlatego też od razu wstała i pognała do łazienki. Zamknęła drzwi na klucz czego nie miała w zwyczaju. Jednak znała go dość dobrze i spodziewała się, że wparuje jej do pomieszczenia w najmniej odpowiednim momencie. Postanowiła wziąć prysznic. Rozebrała się i odkręciła wodę. W końcu mogła chwilę pomyśleć. Dziwne to wczoraj było. W sensie zachowanie Thomasa. Zdenerwował się. Może nie powinna wyciągać takich pochopnych wniosków? Co nie zmienia faktu, że nie będzie go traktowała ulgowo. Niech się chłopak nauczy. Niech się postara trochę. Trochę wysili. Nic mu się nie stanie jak będzie musiał znosić jej fochy. Miała nadzieję, że tak właśnie będzie robił, ale znając Toma… jak zawsze pewnie coś wymyśli. Ach ten Thomas. Nawet pod prysznicem nie dawał jej spokoju. Nigdy tego nie robił. Lena się chyba już od niego uzależniła. Nie przypominała sobie takiego dnia, w którym by o nim nie myślała. Bo nie było takiego dnia. Z westchnieniem wyszła z kabiny i owinęła się ręcznikiem, stanęła przed lusterkiem. Sięgnęła po bieliznę i… tam gdzie ona powinna być nic nie było! Zapomniała ciuchów! No to pięknie… wparuje tam teraz do niego w samym ręczniku. Świetny pomysł. Przeklinała się w duchu. Niestety lepszego pomysłu nie miała i innego wyjścia również nie. Nijak musiała tam wejść. Cicho podeszła do drzwi i delikatnie zacisnęła klamkę byle by się tylko nie obudził. Najpierw wyjrzała głową zza drzwi i ujrzała jego zamknięte oczy. Nic bardziej mylnego. Ciesząc się, że spokojnie może wejść zrobiła to. Podeszła do szafki i zaczęła szukać jakichś ubrań.
- Chyba muszę częściej z tobą spać. – usłyszała nagle.
- Thomas! – odwróciła się z krzykiem. – Zamknij oczy!
- Dlaczego? To jest wolny kraj.
- Ale ja cię proszę.
- Lena… Nie pierwszy raz cię taką widzę.
- Ale ostatni. – warknęła, zabrała ciuchy i trzasnęła drzwiami. – Palant. – szepnęła już w środku.
Była mega wściekła. Jak on mógł się tak na nią patrzeć. Świnia! Zboczeniec! I wiele, wiele innych skojarzeń miała na języku na jego temat. Zła jak osa stanęła przed lusterkiem i zaczęła się ubierać. Potem podłączyła suszarkę przez co nie usłyszała jak on wchodzi do środka. Tom patrzył na nią z uśmiechem. Po chwili podszedł i cmoknął ją w policzek, a ona odskoczyła jak oparzona.
- Ile razy mam ci mówić, że się bez pukania nigdzie nie wchodzi!? – wrzasnęła.
- Pukałem.
- A usłyszałeś proszę?
- Milczenie zawsze oznacza tak.
- W moim przypadku nie!
- Oj Lena… posuń się.
- Nie!
- Tak… - uśmiechnął się i uderzył blondynkę biodrem aż zrobiła kilka kroków w bok.
- Czy ty musisz być taki…
- Kochany?
- Nieznośny!
- Nieznośnie kochany?
- Zwariuje z tobą.
Tom tylko się uśmiechnął i wyciągnął szczoteczkę do zębów. Lena ponownie włączyła suszarkę i nawzajem sobie przeszkadzając, zajęli się toaletą. Tak im to wyszło, że Madlen była cała w paście do zębów i piance do golenia, a Thomas w podkładzie i żelu do higieny intymnej. I znów musieli się doprowadzić do porządku co ponownie zajęło im dużo czasu.
- Widzisz co głupku narobiłeś? – śmiała się młodsza.
- Ja? No przepraszam bardzo…
- Przeprosiny przyjęte. – weszła mu w zdanie.
- Ale… No nie!
- No tak! – zaśmiała się i ochlapała go wodą.
- Oj uważaj, bo wrzucę cię do wanny.
- Nie zrobisz tego.
- Jesteś pewna?
- No dobra zrobisz…
- Więc?
- Więc lepiej szybko się ogarniaj, bo idziemy do naszych zakochańców dowiedzieć się czy są już oficjalnie gruchającymi Schlierenzauerami.
- Ujj… to może się źle dla mnie skończyć.
- Dlaczego?
- Bo jeszcze znów dostanę od siostry.
- Nie no chyba już nie.
- Chyba?
- Jak nie chcesz iść to sama pójdę.
- No dobra niech stracę. – i w końcu zaczęli się normalnie myć.
Po niedługim czasie wypachnieni i śliczni opuścili łazienkę. Posłali łóżka, ogarnęli pokój i cicho wyszli z niego. Bez pukania wparowali do sąsiadów. Ujrzeli ich przytulonych do siebie nadal bujających we śnie. Lena spojrzała na Toma z zawadiackim uśmiechem. Podeszli do łóżka i stanęli po obu stronach. Lena pokazała place. 1… 2… 3… !!! I wskoczyli na nich z wrzaskiem. Ana z Gregorem na sekundzie się przebudzili. Kto by się nie ocknął gdyby takie dwa słonie go przygniotły.
- Downy! – krzyknął Gregor spychając z siebie kumpla.
- Jesteście razem? – zapytała Madlen sama schodząc z przyjaciółki.
Ane spojrzała na szatyna. Chłopak objął dziewczynę ramieniem i razem pokiwali głowami. Tom i Len przybili piątki.
- A wy? – zapytał głupkowato Greg.
- No pewnie… - zaśmiał się Morgi i wziął blondynkę na ręce.
- Że nie. – skończyła Lena i jednym spojrzeniem spowodowała, że chłopak ją puścił.
- To lipa. – powiedziała Ana.
- Kto by chciał być z takim tłumokiem, który nie umie pukać.
- Istnieje taka osoba. - wyszczerzył się Thomas.
- Nawet dwie. – dodała Ana spoglądając na Len.
Ta tylko przewróciła oczami i ruszyła ku wyjściu. Po chwili już ich nie było, a pozostała dwójka została sama.
- To co czas się ogarnąć? – uśmiechnęła się Ana, po czym chwyciła ciuchy i udała się w stronę łazienki.
- O nie kotku, ładnie to tak iść beze mnie... A do tego z tymi ciuszkami? - spytał udając oburzonego Greg.
- Yyy, a co wolałbyś bym robiła tu za panią Wenus?
- No, a czemu nie? - Greg wyszczerzył ząbki, po czym przyciągnął blondynkę do siebie. - No co prawda jesteś jej ładniejszą wersją więc czemu nie... A nawiasem mówiąc w końcu moja nie?
- Zapomnij słonko zapomnij. - blondynka się uśmiechnęła, po czym zaczęła się cofać w stronę łazienki.
- No nawet buziaczka mi nie podarujesz? - chłopak udał ponownie burmuszka.
Po chwili blondynka stała tuż obok niego i delikatnie musnęła jego wargi.
-To na przegryzkę. - zaśmiała się, po czym weszła w końcu do miejsca docelowego.
Nim się jednak obejrzała chłopak był już obok niej.
- Mogę umyć z tobą ząbki? - po czym oboje wybuchli śmiechem, ostatecznie przystając na wspólną toaletę.
- To co mogę pomóc ci się ubrać?
- Nie... - powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
- A dlaczego? - udawał dzieciaka Greg.
- Hmmm, bo jesteś za mały? - po czym śmiejąc się, przymknęła drzwi i nałożyła dresy przygotowane na dziś.
- Wiesz co może to głupio zabrzmi, ale idę cię opuścić... - powiedziała Ane.
- Nie no gwiazda… nie rób tego...
- Widzimy się na śniadaniu tylko nie odwal nic głupiego....
- No dobra. - powiedział posyłając jej firmowy uśmieszek, po czym zajął się pakowaniem rzeczy na wyjazd.
Blondynka pospiesznie wparowała do pokoju, który dzieliła z Lenką. Wymieniły się uśmiechami, po czym patrząc na Thomasa, powiedziały.
- Wyjdź stąd samcu!
- Ej no jaki samiec ...
- A co samica? - zaśmiała się Lena, po czym wraz z Ane wskazały mu drogę do wyjścia.
- Idź, bo Gregi się zanudzi bez Ciebie. - powiedziała starsza ze śmiechem.
- Rozumiem, że czas na babskie ploty, ale tak wyganiać...
- Uciekaj, bo skończy się nam cierpliwość. - zaczęły śmiać się dziewczyny, po czym widząc minę skwaszonego Thomasa, huknęły jeszcze głośniej.
- No to dziel się wrażeniami z tamtego wieczora! - powiedziała pierwsza Lena.
- Oj nie, w końcu jest równouprawnienie mówisz Ty potem ja. - zaczęły się między sobą przedrzeźniać, po czym poszły na ugodę.
I to właśnie Ane przypadł zaszczyt mówienia pierwszej.
- No więc co chcesz wiedzieć?
- Wszystko ze szczególikami! - wyszczerzyła ząbki Lena.
Dobry humor wskazywał nie tylko radość ze szczęścia przyjaciółki, ale również mógł znaczyć coś więcej. Ane uśmiechnęła się na samą myśl, po czym zaczęła opowiadać historię niczym z bajki.
- No więc nasz miły wieczór miał miejsce pod Bergisel... Myślę, że może nawet nie przypadkiem... Wszystko było takie romantyczne wiesz kolacja, muzyka, a także te słowa... Wypowiedziane o północy... Zresztą co tu opowiadać...
- No kontynuuj. - zachęcała ją coraz bardziej Lena, po czym usłyszała wiele jakże przyjemnych rzeczy o poprzednim wieczorze.
Teraz nie miała wymówki, to ona była skazana na mówienie, gdy przyjaciółka zaczęła pakować rzeczy do kufra.
- Wiesz co to wszystko jest takie ciężkie... Może to dziwne, ale on chyba jeszcze się nie skapnął...
- No co ty?! - starsza blondynka nie kryła zaskoczenia, po czym dalej zamieniła się w słuch.
- No wiesz też było pięknie dał mi kwiaty, przeprosił, wspólny miły poranek... Nawet chciał mi się wpakować do łóżka.
- No co za zbok! - po czym obie zaczęły się śmiać.
- Ja sama nie wiem co o tym myśleć... - powiedziała Lena.
- Zobaczysz wszystko się jakoś ułoży. Musi. - z uśmiechem objęła przyjaciółkę ramieniem, po czym opuściły pokój by móc zjeść pożegnalne śniadanie w hotelu.
Oczywistym faktem okazało się czekanie chłopaków pod ich drzwiami.
- No co oczywiście wytrzymać nie mogliście? - zaśmiała się Lena z Ane.
- No, a jak myślicie? - powiedzieli odwzajemniając uśmiechy chłopcy.
Gregor pochwycił starszą blondynkę za rękę. Na oczach dwójki uraczył ją namiętnym pocałunkiem.
- No, a mnie to kto pocałuje? - powiedział ze smutną minką Thomas.
- Sam się pocałuj! - zaśmiała się Lena, po czym spojrzała na całującego Thomasa...
Tak całował on własną rękę! Widok był śmieszny, na tyle by poruszyć uśmiech na twarzy młodszej blondynki.
- Wiesz co dobre, ale jednak nie czuję się w pełni zaspokojony. - powiedział Thom, po czym w czwórkę podążyli schodami na dół do hotelowej restauracji.
- Lenkaaaa.... - zaczął Thom.
Dziewczyna pytającym wzrokiem spojrzała w jego stronę, po czym zamieniła się w słuch.
- A wybaczysz mi?
- Co znowu?
- No doskonale wiesz co, wczorajszy dzień... Te moje głupoty to, że tak cię poraniłem...
- Thomas mówiliśmy już o tym....
- No wiesz te cierpienie, łzy, konieczność policzkowania... - w dalszym ciągu blondyn postanowił wymieniać grzeszki.
- Thomas weź się uspokój! - powiedziała nie kryjąc irytacji młodsza blondynka.
- Ale za tą niegodziwość, za to, że jestem palantem no i dobra zbokiem też... .- Thom zaczął się śmiać, ale nie zamierzał przerywać tego wywodu.
- Zamknij się w końcu! - Lenę to bawiło, ale do czasu...
Pomału miała tego wszystkiego dość. Powtarzająca się gadanina mimo wcześniejszych rozmów.
- A wybaczysz mi? - powiedział robiąc minę proszącego psa Thomas.
- Zastanowię się... Szczęśliwy? - powiedziała rozdrażniona blondynka.
- No, ale ty tak już długo myślisz... - powiedział blondyn.
Lena westchnęła, od tej chwili postanowiła go ignorować może w końcu się uspokoi... Jednak była w ogromnym błędzie. Para idąca obok nich, nie wytrzymała. Oboje zaczęli się śmiać z Thomasa i Leny. Dla nich istotne było to, że w miarę potrafią ze sobą rozmawiać. Mieli tylko nadzieje, że na dłuższą metę to przejdzie. Ku uciesze Len w końcu dotarli do stołów. Cała czwórka uśmiechnięta zasiadła do stołu. Wszystkie spojrzenia skierowane były w stronę Leny... Dziewczyna doskonale wiedziała o co im chodzi. Tak to jest ten czas... Wstała i zaczęła mówić.
- Wiem, że źle postąpiłam... Ale uwierzcie wy też raczej byście to zrobili... Wiem, że dziwnie bo bez pożegnania... Cóż, któż je lubi... Jeszcze w takich okolicznościach. Jednak doskonale rozumiem, że możecie być źli. Wiem też, że popełniłabym ogromny błąd... Jesteście moimi przyjaciółmi i to zdecydowanie nie było by fair... Chciałabym was przeprosić za moją głupotę... Za to, że bez uprzedzenia chciałam wyjechać... Mam nadzieje, że przejdzie mi to płazem? - wymawiając te słowa spojrzała szczególnie w stronę Koffiego.
Był jej bliski, w końcu to przyjaciel i w większej mierze to on i Ane byliby najbardziej skrzywdzeni... Na ustach wszystkich pojawił się uśmiech. Bez wątpienia wybaczyli jej, wybaczyli mimo, iż nie znali przyczyny. Lena odetchnęła z ulgą. Nareszcie będzie dobrze. No może prawie... Dopóki jej stosunki z Thomasem się nie unormują nie będzie tak pięknie... Tymczasem Greg wciąż wpatrywał się w blondynkę. Jego blondynkę... Nareszcie mógł to powiedzieć. Musnął delikatnie jej policzek, po czym wstał widząc nadchodzącego Simona. Zastukał w szklankę niczym na toast i powiedział.
- Wiecie co.... - wszystkie pary oczu zostały skierowane w jego stronę.
No i o to chodziło.
- Wczoraj zdarzyło się coś co powinno mieć miejsce już dawno temu.... - uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki, po czym popatrzył to na Ane to na Simona i resztę ekipy.
Grupa nie pozostała dłużna. Wymieniła się uśmiechami, po czym spojrzała to na niego to na Ane jakby domyślali się o co tak naprawdę chodzi.
- No dobrze, przejdę do rzeczy. To chyba nie tajemnica, że Ana jest mi bardzo bliska? - spojrzał po grupie szukając jakby osoby, która by o tym nie wiedziała. - Więc wczoraj... Przepraszam właściwie od dzisiaj od północy tworzymy z Ane parę. - zzatyn spojrzał na wszystkich szczególnie na zaskoczonego Szwajcara, po czym usadowił starszą na swoich kolanach i pocałował tak jak mieli to w zwyczaju.
Słodko i namiętnie, tak by każdy widział to co robią. Kochali się i chcieli podzielić się szczęściem z innymi. Austriateam szczęśliwa zaczęła bić brawo parze skoczków, po czym zabrali się do konsumowania śniadania. Obok zakochanych pojawił się Simon.
- Moje gratulacje... Udało ci się. - wymusił uśmiech Simon, po czym spojrzał na Ane i powiedział. - Szczęścia życzę piękna. Pamiętaj o czym ci wspominałem. - powiedział niemal szepcząc do blondynki, po czym musnął delikatnie jej policzek tak by chłopak dziewczyny nie miał okazji tego zobaczyć.
Ane będąca w wielkim szoku, niemal takim samym jak Gregor zasiadła przy wspólnym stole próbując coś przełknąć.
Tymczasem obok Leny pojawił się ktoś niespodziewany. Był to kelner, który ostatnio tak dbał o jej humor. Uśmiechając się powiedział.
- I jak tamten ślepak? - Lena odpowiedziała.
- A nijak... Pomału do przodu... - całej sytuacji bacznie przyglądał się Thomas, który starał się pojąć o czym mówi ta dwójka.
- Czy w końcu mu się udało dowalić? - podpytywał w dalszym ciągu stojący obok z tacą.
- Jeśli masz ochotę sam możesz to zrobić. - blondynka dyskretnie spojrzała na siedzącego obok Thoma, po czym zaczęła się śmiać.
- On? No co za drań! - uśmiechnął się kelner, po czym pożegnał się z Leną.
W Innsbrucku już się nie zobaczą... Chłopak właśnie kończył zmianę, a oni lada chwila mieli wyruszać. Obok austriackiego stolika zrobiło się bardziej tłoczno. Do Leny zdążył jej adorator, który wziął na wstrzymanie. Oczywiście chodziło o Jacko i jego bandę. Lena bardzo miło wspominała pobyt w Innsbrucku przede wszystkim z ich względu. Te komiczne sytuacje, te gadki o jej Norwegach przysparzały uśmiechu na jej twarzy, który tak rzadko tu gościł...
- Thomas! Jest sprawa... - zaczął Jacko, po czym myśl kontynuował Johan.
- Ty wiesz jak bliska jest nam Lena? - ponownie do głosu doszedł Anders.
- No może wam nie, bardziej mi. - ta wypowiedź wywołała na buzi Leny niesamowity uśmiech.
Chyba wiedziała do czego zmierzają. W końcu ponownie odezwał się Johan.
- Tak więc my Len bardzo lubimy, nawet mamy taki mały sojusz... - powiedział Norweg puszczając jej oczko.
Blondyn z Austrii był zaskoczony... O co im może chodzić?
- Zadbaj lepiej o nią, bo jak nie to... - ponownie wtrącił się nad aktywny Jacko.
- Bo jak nie to będziesz miał odczynienia z gangiem Kojonkowskiego! - zakończył Tom.
Blondynka wybuchła niepohamowanym śmiechem, po czym spojrzała na zdezorientowanego Thoma. Nie było więcej pytań mimo, iż miał ochotę je zadać. Spojrzał tylko na nią to na Gang, po czym wstał szybko od stołu i udał się do pokoju. Po śniadaniu każdy udał się swoich pokoi aby ostatecznie się z niego wyprowadzić. Dziewczyny sprawdziły czy zabrały wszystko i z ciężkim sercem opuściły pokój. Szczerze tak naprawdę bardzo lubiły Innsbruck i nie miały nic przeciwko zostaniu tutaj troszeczkę dłużej. Terminarz skoków jednak naglił, bo już jutro miał być ostatni, decydujący konkurs Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen. Na korytarzu czekali już chłopcy. Greg zabrał walizkę Ane i razem ruszyli w stronę windy. Tom spojrzał na Lenę na co ta odwróciła się i ciągnąc swoją walizkę, ruszyła za przyjaciółmi. Tamten tylko westchnął. Szybko podbiegł do blondynki i zabrał jej bagaż. Ona spojrzała pytająco, ale widziała tylko ruszające dalej plecy blondyna. Wzruszyła ramionami i weszła w głąb windy.
- Szczerze powiedziawszy bardzo nie lubię tej windy. – zauważył Thomas, na co Madlen się zaśmiała, a pozostała dwójka dziwnie na siebie popatrzyła.
Thomas miał na myśli policzek, który dostał właśnie w tej windzie od młodszej koleżanki. Ale mniejsza z tym. Kiedy opuścili teren hotelu i zapakowali się do autobusu, Thomas postanowił pobyć chwilę sam. Widząc gruchających Ane i Grega się uśmiechnął. Nie chciał też przeszkadzać rozmawiającej Lenie z Koffim, więc udał się na spoczynek do swojego podróżnego łóżka. Ułożył się wygodnie i zaczął rozmyślać. Kristina… dziewczyna, blondynka, zazdrośnica, trochę wredna. Ładny uśmiech, ciepły wzrok. Nigdy nie szczędziła słowami. Zawsze otwarta, twardo stąpająca po ziemi, wie czego chce. Czy go kochała? Ona twierdzi, że tak, ale on… Nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Czy jest z nią szczęśliwy? Tak, ale… Z Leną może mógłby być szczęśliwszy? Możeee… Lena… Taaa… Piękne oczy, szczery uśmiech i te łzy… Wylane litrami przez jego osobę. Czuł się z tym źle, bardzo źle. Chciał dobrze, a wyszło jak zawsze… beznadziejnie. Czy on jest skazany na porażki? Oczywiście z dziewczynami. Jak można kochać obie? Przecież to chore, a jednak… To co czuł do Kristie nie było już tak silne, a to co czuje do Leny staje się coraz silniejsze. Starając się w końcu nie okłamywać, powiedział otwarcie. Z Kristie jest już tylko z przyzwyczajenia, a o Len ma zamiar zawalczyć. Nawet jeśli ma szanse tylko na przyjaźń. Uzależnił się już od blondynki. Była ona na porządku dziennym, co Kristina straciła już jakiś miesiąc temu. Ultimatum… to chyba go otrzeźwiło. Dobrze Madlen zrobiła, choć mogła być bardziej delikatna. Nie, nie mogła. On jej nie oszczędzał to dlaczego ona miała by to robić? Decyzja zapadła… Ale czy na pewno? Nie. Jak mógł podjąć prawie najważniejszą decyzję w życiu w takim krótkim czasie? Po pierwsze musiał się spotkać z panną K aby z nią porozmawiać, a po drugie musiał się dowiedzieć na czym dokładnie stoi jeśli chodzi o Madlen. Był taki zagubiony. Biedny nie wiedział co ma czynić. Jak ma się zachowywać. Być sobą? Chyba tego oczekiwała Lena. Tylko czy prawdziwy Thomas jej się spodoba? Chyba przyszedł czas się dowiedzieć. Więc trzeba się wziąć do roboty, ale to potem, bo teraz… Hah! Thomas był taki zmęczony, że zasnął jak niemowlę.
Podróż minęła nadzwyczaj spokojnie na miłych rozmowach, a także przemyśleniach. Nim się obejrzeli nastała pora dojazdu czyli godzina 11. Tradycyjnie jak co roku dotarli do tego samego hotelu, w którym nocowali podczas pobytu w Bischofshofen. Po dość długiej podróży marzyli o szybkim zakwaterowaniu i zalegnięciu w łóżkach. To również nie było im dane. Nie długo w końcu miały odbyć się pierwsze skoki na tej skoczni. Gregor spojrzał na swoją blondynkę z uśmiechem, po czym powiedział.
- Thomas jest sprawa... - blondyn porozumiewawczo spojrzał na przyjaciela, po czym spytał.
- No więc z czym przybywasz do mnie Greg?
- Wiem, że to głupio zabrzmi.... Pozwolisz to znaczy nie to, że pozwolisz tylko...
- No do rzeczy Schlieri. - uśmiechnął się Thom, po czym pozwolił kontynuować przyjacielowi.
- Czy przez nasz pobyt tutaj mógłbyś wymienić się z Ane pokojem?
- To znaczy chodzi Ci o to czy ja i Lena moglibyśmy spać w jednym pokoju, a ty z moją siostrą w drugim?
- Mhm... - uśmiechnął się szatyn, po czym bacznie wyczekiwał na reakcję blondyna.
- Wiesz jak dla mnie bomba... Ale czy ona zechce?
- Na pewno... Ana już z nią podejmie rozmowę.
- No dobra Greg, ale pamiętaj nie łobuzuj mi tam za bardzo z moją małą siostrzyczką. - uśmiechnęli się obaj, po czym czekali na decyzję blondynek.
- No i wiesz jakie to dla mnie ważne Lena... - mówiła z przejęciem starsza.
- Wiem... Ale jak ty sobie to wyobrażasz ja i on, a wy...
- No w końcu już spędziliście mmmm.... Jedną, dwie... Noce. - wyszczerzyła ząbki Ane, po czym prosząco spojrzała na myślącą przyjaciółkę.
- No dobrze gołąbeczki zrobię to tylko dla Was... Jakoś zniosę towarzystwo Thoma. - po czym obie zaczęły się śmiać.
Ane uradowana podążyła w stronę czekających chłopców mówiąc.
- No to ustalone. - z uśmiechem spoglądała to na Grega to na Thoma.
- Wiedziałem, że Lenka to mądra kobitka. - uśmiechnął się szatyn, po czym chwycił blondynkę, tak iż była ona teraz w jego objęciach.
- Co ty robisz głuptasie? - zaczęła śmiać się Ane.
- Jeszcze pytasz? Przenoszę panią Schlierenzauer przez próg zgodnie z naszym zwyczajem. - powiedział szatyn wystawiając rząd swoich białych zębów.
- Najpierw trzeba nią być... - zaśmiała się Ane.
- A co myślisz, że będzie inaczej? - spojrzał blondynce w oczy chłopak.
- Hmmm… no wiesz jest wiele czynników na przykład… Czy się nie rozmyślisz do tego czasu. - uśmiechnęła się ponownie jego dziewczyna.
- No co ty piękna... Ja ciebie? Zawsze będę chciał. - powiedział wyraźnie i pewnie Greg, po czym musnął policzek blondynki.
Thomas spojrzał znacząco na Madlen.
- Ja sobie poradzę sama no chyba, że ty potrzebujesz pomocy. – oznajmiła na co odpowiedziała jej cisza. – No to na mnie nie licz. – zaśmiała się i weszła w głąb pokoju.
Pomieszczenie było dość duże. Na pierwszy rzut oka Madlen stwierdziła, że to największy pokój jaki dostała do tej pory. Cóż za zbieg okoliczności. Jakby się domyślili, że będzie go dzieliła z Thomasem. Rzuciła walizkę na łóżko, po czym zajrzała do łazienki. Blondyn zajął swoje łóżko i nawet nie zdejmując butów, od razu się na nim położył.
- To będą piękne dwa dni. – skomentował co Lena puściła mimo uszu.
Wróciła do pokoju i zajrzała do szafy.
- Słuchaj… ta połowa jest twoja, a ta moja. Ta szafka twoja, a ta moja. Co twoje to i moje, co moje to nie ruszać zrozumiano?
- Ej! To nie fair.
- Życie nie jest sprawiedliwe. – wystawiła mu język.
- Boże…
- Nie Boże tylko Lena. – wtrąciła się, a Thomas się zaśmiał.
- To będą piękne dwa dni. – powtórzył Tom na co Lena delikatnie się uśmiechnęła.
- No dobrze. To chyba czeka nas małe rozpakowywanko.
- Oj Len no co ty. Najpierw trzeba odpocząć. – powiedział chłopak rozkładając się na łóżku.
- No nie wiem jak ci to powiedzieć, ale o 15.00 masz trening.
- Wiem, ale ten czas można całkiem inaczej wykorzystać. – zaśmiał się szatańsko i wstał.
- Co masz na myśli? – zapytała się cofając.
- Nie chcesz wiedzieć. – jego śmiech zabrzmiał jej w uszach, po czym została uniesiona w górę.
- Tom postaw mnie potem się pobawimy. – powiedziała spoglądając na niego to na drzwi do łazienki, w kierunku której była niesiona.
- A dlaczego nie teraz? – zapytał zmieniając tor.
- Bo potem.
- Ale na serio? – zapytał kładąc ją na swoim łóżku.
- Nie! – krzyknęła. – A teraz bierz się do roboty pókim dobra.
- Czuje się urażony. – udał, że płacze.
- To masz problem. – oznajmiła i zdjęła z siebie zbędne ubranie, po czym otworzyła walizkę.
I tak zaczęli się rozpakowywać. Tak jak Lena wcześniej ustaliła, podzielili się szafą i półkami. Potem Tom wybył do łazienki, a dziewczyna wykorzystała szansę na mały remont w pokoju. Oczywiście tylko jeden mebel przeszkadzał jej najbardziej. Łóżko Morgiego, które stało zbyt blisko jej łóżka. Madlen postanowiła je troszeczkę przesunąć. Cicho podeszła do mebla i zaczęła się produkować. Szybko jej to poszło, bo po chwili ta kupa drewna już stała po drugiej stronie ściany. Zadowolona z siebie otrzepała ręce i kontynuowała rozpakowywanie. Kiedy Tom wrócił z powrotem, stanął jak wryty.
Na początek Ane z Gregiem postanowili, że zrobią małe przemeblowanko. Osobne łóżka zdecydowanie ich nie satysfakcjonowały. Para spojrzała na siebie, po czym zgodnie zaczęli złączać łóżka.
- No to mamy łoże małżeńskie. - zaśmiał się Greg, po czym postanowili się rozpakować.
Szatyn obserwował blondynkę. Była taka urocza.... Nawet gdy się rozpakowywała, nawet gdy miała mały nieład na głowie.... Ogólnie wywierała na nim pozytywne wrażenie. Wyjmując kolejną swoją koszulkę pomyślał.
- A cóż mi szkodzi. - po czym śmiejąc się skierował ją w stronę blondynki.
- No wiesz! - powiedziała niezbyt zadowolona Ane.
- Że mnie kochasz? Tak wiem. - uśmiechnął się szatyn.
- To ci nie przejdzie płazem. - z szatańskim spojrzeniem wstała od walizki i zaczęła okładać chłopaka swoją bluzą sportową.
- No to mamy wojnę! - powiedział patrząc jej w oczy Greg.
- O tak wojnę! - w pokoju rozlegał się dość spory huk.
Wszystko co było nie do zniszczenia przez rzuty trafiało o ściany mając na celu unieszkodliwienia przeciwnika.
- No nie kochanie to nie ujdzie ci płazem... - szatyn podniósł się nagle z miejsca, w którym spoczywał.
Nie zwracając uwagi na walające się na podłodze, a także lecące w jego stronę ubrania szedł do niej.... Zbliżał się co raz bardziej ku zadowoleniu partnerki.
- Kapitulacja! Kapitulacja! - huknęła śmiechem, po czym została przechwycona przez mężczyznę swego życia.
- No to wygrany odbierze teraz swoją nagrodę i pobierze łupy. - powiedział Greg, po czym przegryzł wargi i dobrał się do ust blondynki.
Para bardzo pogrążona w pocałunku ruszyła w kierunku łazienki. Nagle blondynka została puszczona przez chłopaka przez co... Trafiła do wanny z hukiem.
- Ał to boli... – powiedziała, przy czym to nie było koniec niespodzianki dla niej...
Chłopak pośpiesznie odkręcił kran i dziewczyna była cała mokra.... Czując na sobie ciepło wody chwyciła partnera i pociągnęła tak, iż on również znalazł się obok niej.
- A masz niedobry szamanie! - po czym wspólnie z szatynem, zaczęli pozbawiać się swoich ciuchów...
- Nie uważasz, że tak będzie najlepiej? - uśmiechnął się szatyn, po czym blondynka z uśmiechem wyraziła na to chęć.
- No to wspólna kąpiel...
- Nasza pierwsza i mam nadzieje nie ostatnia. - powiedział troszkę najarany chłopak.
Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Blondynka przybliżyła się do niego i obdarzyła go namiętnym pocałunkiem.
- Albo ze mną coś jest nie tak albo tu zaszła jakaś zmiana. – zaczął Thom..
- Nie, to z tobą jest coś nie tak. – zaśmiała się pod nosem.
- Haha… bardzo śmieszne. Co ty zrobiłaś z moim łóżkiem?
- Nic, a co miałam zrobić?
- Ono nie stało tutaj.
- Jak to nie jak tak.
- Wcale nie.
- A właśnie, że tak.
- Lena nie rób ze mnie idioty.
- Wcale nie muszę. – znów na jej ustach pojawił się uśmiech.
- Fajnie to sobie tak ze mnie żartować?
- Ale czy ktoś tu żartuje? Ja jestem jak najbardziej poważna.
- Tak? No to zobaczymy czy teraz będziesz. – powiedział i jednym szybkim ruchem przełożył sobie ją przez plecy, po czym rzucił na swoje owe łóżko. – Giń! – zaśmiał się głośno i począł ją łaskotać.
No kto jak kto, ale Lena była z tych co mają ogromne łaskotki i to wszędzie. Śmiała się w niebogłosy okładając go pięściami. Co niestety Toma mało ruszało.
- I co nadal jesteś taka poważna?
- Jesteś okropny! Nic cię nie lubię. – naburmuszyła się.
- Bo mnie kochasz.
- Co?! Nieee! – oblały ją zimne poty.
Pierwszy raz to powiedział i czuła się dziwnie musząc zaprzeczyć. Ale wybrała kłamstwo, więc nie miała innego wyjścia. Zepchnęła go z siebie i nerwowo wstała. Musiała jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Bała się, że chłopak wszystko zauważył. Dlatego wróciła do rozpakowywania, a on? Zaczął przywracać łóżko na dawne miejsce.
- Co ty robisz? – zapytała.
- A co nie widzisz? Przesuwam swoje łóżko.
- Ale jak?! Gdzie?! Tom nie możesz! – stanęła mu na drodze.
- A właśnie, że mogę i to zrobię.
- Nie. – zaczęli się siłować.
- Lena! Będziesz spała obok mnie czy ci się to podoba czy nie. – oznajmił twardym głosem.
Dziewczyna założyła ręce na piersi i obrażona odwróciła się na pięcie, po czym ponownie wróciła do ubrań. Thomas widząc jej minę tylko się zaśmiał i w mig poradził sobie z łóżkiem. Ale coś było nie tak. Lena zamiast się rozpakowywać się pakowała.
- Co ty robisz?
- Wyprowadzam się.
- Co?! Tak szybko? – zaśmiał się blondyn.
- Tak.
- Ale dlaczego?
- Bo nie będę mieszkać z takim niedobrym dla mnie współlokatorem.
- A jeśli przesunę łóżko zostaniesz?
- Nie wiem, zastanowię się.
- Długo? – zapytał podchodząc.
- Jeśli będziesz stał tak blisko to długo! – warknęła.
- A teraz? – zapytał cicho kładąc dłoń na jej ramieniu, po czym zjeżdżając powoli, doprowadzał ją do szewskiej pasji.
- Idę do Koffiego. On zawsze mnie słucha i jest dobry. Nie to co ty. – odpowiedziała wyrywając się.
- Oj Lenka… zostań. Wiem, że tego chcesz.
- Jaki cwaniak. A wiesz co? Zostanę. Trochę ci życie pozatruwam. – rzekła i zdzieliła go bluzką trzymaną w dłoni.
- A za co to?
- Za twoją piękna gębkę.
- Piękna no nie? – zapytał wystawiając twarz w całej okazałości i ponownie dostał.
Zaśmiał się głośno i przesunął łóżko kilka centymetrów w stronę łóżka Madlen. Ona zignorowała to. Miała zamiar w końcu skończyć się rozpakowywać. Kiedy w końcu to zrobili, Tom padł na łóżko, a w głowie Leny pojawił się nowy szatański pomysł. Odnalazła na dnie swojej torby sznurek. Nie pamiętała skąd go miała, ale się przydał. Wzięła go rozwinęła dookoła swojego łóżka i uradowana stanęła przed Morgenem.
- E ty! Słuchaj mnie.
- No?
- Widzisz te białą kreskę?
- No widzę. Co to jest? – od razu się ożywił.
- To jest granica, której nie wolno ci przekroczyć. Zrozumiano? – zapytała bardzo poważnie.
Thomas wstał i zaczął przyglądać się sznurkowi, po czym wybuchł niepohamowanym śmiechem.
- Co w tym takiego śmiesznego? Jestem całkiem poważna. Uprzedzam cię Tom. Masz go nie przekraczać nawet palcem.
- A jeśli to zrobię to co?
- To się z tobą policzę. – pogroziła mu placem, a chłopak zrobił krok do przodu.
- Ups! I co teraz? – zaśmiał się.
- I teraz zginiesz! – krzyknęła i powaliła go na łóżko.
Thom szybko sobie jednak z nią poradził. Mocno wziął na ręce, po czym rozejrzał się po pokoju. Na widok otwartej walizki dziewczyny tylko głośno się zaśmiał.
- Miarka się przebrała moja panno. – zapowiedział wkładając ją do walizki. – Będziesz siedziała tam tyle ile masz lat. – jego śmiech chyba było słychać w całym hotelu.
- Thomas!!! Zabiję cię!!! – krzyczała Lena co nic nie dawało.
Po chwili była już zamknięta. Blondyn postawił ją na podłodze i głośno się śmiał.
- Już nie żyjesz!!! Teraz to naprawdę przegiąłeś!!! – darła się, bo krzyczała to za małe słowo.
- Hmmm… co by tu z tobą zrobić. Moje uszy więcej tego nie wytrzymają. – zaczął się zastanawiać, po czym ulokował walizkę wraz z zawartością w szafie.
- Thomas wszystko powiem mamie. – Lena udawała płacz.
- Co?! Teściowej? Nigdy w życiu. – zapowiedział, po czym wyciągnął walizkę.
Rozsunął torbę i zapytał.
- A co ty tam robiłaś? Lena no naprawdę nie zachowujmy się jak dzieci. – mało co przy tym nie parsknął śmiechem.
- Hahaha… bardzo śmieszne. Mam focha.
- Oj no przepraszam, nie złość się. To były tylko żarty. – mówił zwijając sznur Leny.
- Zostaw sznurek. – powiedziała stanowczo.
- Lena… dobrze wiemy, że bez twojej zgody nigdy bym cię nie dotknął.
- Właśnie wcale tego nie wiemy.
- To teraz już wiemy. Po drugie… wszyscy wiedzą czym skończy się nasze wspólne mieszkanie.
- Co masz na myśli?
- Małego Morgena. – wyszczerzył się, a dziewczyna wybuchła śmiechem.
- Oj marzysz Morgi marzysz… Ale dajmy już temu spokój. Chodź podzielimy się łazienką.
- To łazienką też mamy się dzielić? – zapytał załamany, a ona delikatnie się uśmiechnęła, po czym razem ruszyli w stronę owego pomieszczenia.
Łazienka też była duża i ładna. Było w niej wszystko co potrzebowała Lena do szczęścia. Nawet nadmiar. Była jedna rzecz, której nie umiała się pozbyć. Mowa tu o Thomasie. Chłopak jak zawsze powalał ją swoim poczuciem humoru i tekstami. Szczerze to i ona zaczęła mu jeździć co mu się najwyraźniej spodobało. Podzielili swoje kosmetyki i wszystkie inne przybory. Normalnie jakby razem zaczynali wspólne życie. Lena zawsze sobie wyobrażała siebie w roli jego żony. Jak codziennie rano będą razem wstawać, a potem myć razem zęby w ich własnej łazience. Wszystko by się zgadzało tylko… obrączki brak. No, ale trzeba wracać do teraźniejszości. Na razie jest on, ona, łazienka i…
- Gumki?! – wrzasnęła śmiejąc się. – Thomas ty chyba nic nie planujesz?
- No wiesz… nigdy nie wiadomo co ci się w życiu przytrafi. – uśmiechnął się i schował je w bezpieczne miejsce.
Lena pokręciła tylko głową, po czym zamknęła szafkę i opuścili łazienkę aby móc w końcu chwile odpocząć. Blondyn spojrzał na jej lekko zdenerwowaną twarz. Faktycznie zdobywała się na nie lada wysiłek spędzając z nim tyle czasu sam na sam... Ale w końcu czego się nie robi dla przyjaciół. A może nie tylko dla nich? Może on też nie był jej obojętny? Myśli Thomasa zostały przerwane przez nagły huk.
- Słyszałeś to?! - powiedziała lekko zaniepokojona Lena.
- To z pokoju obok czyli u....
- Ane i Grega! - pisnęła blondynka, po czym nie wiedząc czemu chwyciła Thomasa za rękę i udali się w stronę ich pokoju.
Para jednak w dalszym ciągu miło spędzała czas w wannie. Słysząc nagły trzask drzwi Ane szepnęła.
- Ktoś tu wszedł... - uśmiechnęła się do szatyna, po czym spojrzała w stronę mokrych ciuchów, które zalegały na podłodze.
Chłopak przytaknął głową, po czym podał jej ubrania i sam również zaczął się ubierać. Oboje z uśmiechem na twarzy opuścili łazienkę. Mokra odzież przylegała do ich ciał i to już na samym początku zwróciło uwagę Morgiego i Leny.
- Martwiliśmy się... Drzwi były otwarte więc... - zaczęła tłumaczyć się Lena, po czym wraz z całą resztą wybuchła śmiechem.
- Co tu 3 wojna wybuchła? - zaśmiał się Thomas.
- Nie to tylko Shaman King. - powiedział Greg, po czym musnął swoją blondynkę.
- No i to niezły szaman... - zaczęła ponownie śmiać się Lena.
- Jak dzieci... - powiedział Thomas, po czym śmiejąc się z młodszą blondynką, opuścili pokój zajmowany przez Schlierenzauerów.
- To co wypadało by się ogarnąć troszkę? - spytała Ane, po czym w odpowiedzi usłyszała.
- Pani pozwoli? - chwyciła dłoń Gregora, po czym wspólnie weszli do łazienki.
Teraz czekała ich wspólna lekcja opanowywania suszarki w calu wysuszenia ciuchów.
- I co szamanie chyba ostatecznie poległeś...
- Nie wydaje mi się w końcu to ja wygrałem...
- Ale powróciłeś mokry z wojny.
- A ty również nie pozostałaś suchuteńka. - uśmiechnął się szatyn, po czym suszył blondynkę, a ona jego.
- To jakie mamy plany na dziś? - powiedziała przyjaznym tonem dziewczyna.
- Teraz chyba będzie obiad, następnie chyba trening i w końcu kwalifikacje....
- Zamierzasz skakać?
- Wiesz, że sam nie wiem? Jeszcze o tym nie pomyślałem. - uśmiechnął się tak, jakby szykował do wyciągnięcia jakiegoś asa w rękawie.
- Jesteś już sucha.... Chyba. - wyszczerzył się chłopak, po czym spojrzał w oczy swojej dziewczynie.
- Chyba? To gruba ryba. - powiedziała tarmosząc jego czuprynę, szykując tam pełen nieład.
- To co idziemy po Morgenów?
- Morgenów... Ahhh jak ja bym chciała mieć taką bratową. - uśmiechnęła się Ana.
- Pozostaje być w dobrej myśli, a nóż może się uda.
- Jeśli Thom zmądrzeje, a Lenie nie znudzi się to czekanie... - powiedziała blondynka zamykając drzwi od ich pokoju na klucz.
Spokojnym krokiem podążyli do sąsiednich drzwi.
- To co wchodzimy? - uśmiechnął się Greg, po czym otwierając drzwi zastali...
~~~
Hej Kochane! :)
Ojej... znowu praktycznie same dialogi... Ale za to jak było zabawnie :) Ach te nasze parki... ich to tylko do cyrku dać. Co jedna to lepsze pomysły ma haha... No ale miłość... to ona napędza do takich humorystycznych sytuacji :) Mamy nadzieję, że podobało Wam się i podzielacie nasze zdanie :)
No no... mamy tempo. Powoli zbliżamy się do końca rozdziałów pisanych X lat temu :) Szczerze? Nie możemy się doczekać aż opublikujemy pierwszy, który napisałyśmy ostatnio... Ciekawe czy zauważycie różnice hmm...
Dziękujemy za wspaniałe komentarze :* Cieszymy się, że rzetelnie czytacie wszystko od deski do deski, chociaż nasze rozdziały są tak długieee... To się chwali Dziewczynki! Jesteście Kochane <3 Szczególnie chciałyśmy pozdrowić Verity, która po długiej nieobecności wróciła z nową dawką energii (co widać po jej nowym rozdziale na blogu) i co naprawdę jest godne podziwu... nadrobiła zaległości o_O
Także tego... życzymy miłego dnia i do następnego!
Buziaki :*
Ania&Madziusa
Baaardzo serdecznie dziękuję za pozdrowienia i w ogóle, zrobiło mi się tak miło na serduszku ♥ Dziękuję Wam :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudeńko (jak zawsze!)
Ane i Greg to moja ukochana para i mam ogromną nadzieję, że ta sielanka między nimi nigdy się nie skończy. Ta scena w wannie ubawiła mnie do łez! No, ale niestety, Tom i Madlen wkroczyli do akcji hahahha :D
No właśnie... Thomas i Madlen... oni są tacy uroczy, gdy się tak przekomarzają, że aż do schrupania. Szkoda tylko, że oboje jednocześnie tak walczą ze swoimi uczuciami... Kiedy Thomas wreszcie weźmie się w garść i coś postanowi?? Czekam z niecierpliwością na ten moment ;P
Jeszcze raz dziękuję i życzę Wam udanych wakacji :) Do napisania przy kolejnym rozdziale :*
Buziaki:*
Hej kochane :-)
OdpowiedzUsuńRozdział jak i całe opowiadanie cudny, boski...
Ane i Greg są niemożliwi, ale przez to są cudowni i naprawdę fantastycznie się na nich się patrzy. Taka sielanka między nimi naprawdę mnie cieszy i mam nadzieję, że będzie trwała wiecznie...
Thomas i Madlen też nie są lepsi. Po prostu kocham ich przekomarzania i ciągle mi ich mało. Mam nadzieję, że już niedługi Thom nie tylko wreszcie zrozumie, że Lenka go kocha ale i podejmie ostateczną decyzję...
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
BU$KA <3 :*
Jestem!
OdpowiedzUsuńKochane, rozdział jak zwykle świetny. Nie wiem, czy to już kiedyś mówiłam, ale jeśli tak, to się powtórzę. Uwielbiam wasze dialogi, są genialnie, naprawdę, aż uśmiech sam się ciśnie na usta! ^^
Między naszą ulubioną parą, czyli Aną i Gregorem wszystko gra jak w orkiestrze. I mam nadzieję, że taki stan rzeczy będzie się utrzymywał jak najdłużej. Taką sielankę to aż chce się czytać :D
Thomas... no i tutaj mam małą "zagrychę". Kiedy on wreszcie podejmie jaką decyzję? Kurczę, ileż można myśleć i się decydować!
Czekam na kolejne perełki, wam również miłego dnia! :)
Buziaki :**
Cześć! :)
OdpowiedzUsuńUdało mi się dotrzeć... ;)
Co mogę powiedzieć? Jak zawsze rozdział na bardzo wysokim poziomie. ♥
Lubię, nie, nie! Kocham Anę i Gregora! ^^ Wszystko u nich w porządku, jest tak słodko, sielsko i przytulnie... Ach, jakże bym chciała, żeby rónież Thomas i Lena znaleźli się w takim położeniu. ♥ Te ich spieranki, przekomarzanki są słodkie, ale niech się w końcu określą. A zwłaszcza Thomas... Oni autentycznie coś do siebie mają, a udając, że nic się nie dzieje się ranią. Może nie tak autentycznie, nie tak widocznie, ale wg mnie wbijają sobie takie szpile... Ale te ich przekomarzanki naprawdę sprawiły, że poczułam, że może przyjść ich czas. :) I mam nadzieję, że to już niedługo. ^^
Byleby tylko Thomas był w pełni ogarnięty ;)
Czekam na kolejny :)
Buźka ;*
Rozdział mega długi i świetny do czytania, jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńNajpierw kraina szczęśliwości u Ane i Gregora - niby chłopak najmłodszy z męskiej części ekipy, a jednak ma chyba najwięcej oleju w głowie. Oby ta piękna historia trwała jak najdłużej, oboje zasługują na miłość i mam nadzieję, że zbudują coś pięknego, bo fundamenty mają solidne.
Thomas - czy ten chłopak jest w stanie podjąć jakąś decyzję i w końcu ją wyartykułować czy tylko zdolny jest do prowadzenia wewnętrznych rozmów sam ze sobą? Chociaż z drugiej strony ten tekst o okularach dla Leny - zastanawiające....
Doskonale rozumiem Lenę, że nie chce się związać z Thomasem dopóki ten się nie zdeklaruje - ma dziewczyna rację, że nie chce być tą drugą. Jej tekst dotyczący tego, że Thomas śmierdzi Kristiną - super. Ogólnie ich przekomarzanie się jest rewelacyjne, takie zwykłe zachowania najbardziej pozwalają poznać drugą osobę, a tych dwoje ewidentnie do siebie ciągnie, oby w końcu się dogadali.
Pozdrawiam i już czekam na ciąg dalszy, zwłaszcza na te nowe rozdziały :)
Jestem :)
OdpowiedzUsuńNa początek muszę prosić o wybaczenie.. miałam być wczoraj, wiem. Ale moje plany i realizacja ich to dwa zupełnie różne tematy..
Ale zjawiam się dziś i żałuję, że jednak nie było mnie to wczoraj. Toż to istna komedia! :D
Thomas.. no tak, fajnie jest. Ale mam wrażenie, że niedługo pojawi się Kristina i będzie jak wcześniej. Tylko niechciane osoby pojawiają się znikąd, więc podejrzewam, że jak ona się tu zjawi to będzie koniec sielanki, a tego byśmy oczywiście nie chciały.
Ana i Gregor to naprawdę idealna para. Nic tylko brać z nich przykład. Świetnie się razem bawią i właśnie i to chodzi! ;)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :))
Buziaki :*