czwartek, 21 lipca 2016

26. Masowy upust emocji!

Ana, Thomas i Lena zwiedzili wiele sklepów. Byli chyba w każdym i ciężko było im znaleźć coś dla Gregora. Jednak jako pierwszej udało się to zrobić Madlen. Dziewczyna postawiła na prostotę i śmiech. Czego owocem był plastron lidera z napisem „Zdobywca serc”. Miała zamiar dopisać tam „sercA Ane”. To był dobry wybór. Dokupiła do tego eleganckie gogle i miała sprawę załatwioną. W jej ślady szybko poszedł Thomas. Ale jak to chłopak… miał inne plany co do prezentu. Kupił szatynowi kask z miejscem na piwo przez co Greg będzie mógł się bawić, mieć nakrycie głowy i pić przez rurkę. Ana miała największy problem. Nie chciała błahego prezentu. Miała zamiar zakupić coś, co zawsze będzie mu przypominać o niej. Niestety nie mogła nic takiego znaleźć. Postanowili zajrzeć do jubilera. Może tam coś znajdzie. I tak też się stało. Ana zakupiła srebrne serduszko, które przełamywało się na pół. Dokupiła dwa łańcuszki i takim oto sposobem załatwiła sprawę, że on nigdy o niej nie zapomni, a i ona o nim również. Ale jak to dziewczyny zaczęły oglądać pierścionki. Thomas musiał czekać i patrzeć jak się zachwycały. W końcu nie wytrzymał. Podszedł do tyłem do niego stojącej Leny i położył po obu jej stronach dłonie na ladzie. Blondynka od razu znieruchomiała. Chłopak oparł głowę o jej ramię i zaczął.
- No Len, który Ci się podoba? – zapytał.
- A co chcesz mi kupić? – zaśmiała się dziewczyna wraz z Ane.
- Może kiedyś… na zaręczyny.
- Z kim? Księżną Elżbietą? – ponownie się zaśmiały.
- Nie chciałabyś zostać panią Morgenstern? – zapytał cicho szepcząc jej do ucha.
Lena przeszył prąd.
- Nie żartuj sobie Tom.
- Nie żartuje. Powiedz tylko, który ci się podoba.
- Jeśli o mnie chodzi. – powiedziała Ana. – Gdyby kiedyś Gregor was pytał, to ja preferuje złoto z małym oczkiem.
- No ta to sobie już zamówienie składa. – zaśmiał się Thomas.
- Ja zawsze marzyłam o skromnym pierścionku. Białe złoto, małe oczko. Podobnie z obrączką. Z tym, że chciałabym mieć wygrawerowane imię mojego wybranka.
- Da się załatwić. W czym mogę pomóc? – zainteresowała się nagle ekspedientka.
- Chcielibyśmy zamówić obrączki. – oznajmił całkiem poważnie Thomas.
Wziął Len za rękę i się uśmiechnął.
- Widzi pani te drobne paluszki? Chcę aby moja przyszła żona była zadowolona. – kontynuował, a Lena prawie tam nie walnęła trupem.
Przyszła żona? Czy on oszalał? Ana tylko patrzyła z boku i ryła się z miny przyjaciółki.
- Oczywiście. Zrobimy co się da. – mówiła właścicielka.
- Co? Chyba pani oszalała myśląc, że to mój narzeczony. Nawet pierścionka nie dostałam, a po drugie kto by chciał z nim być? Chodźmy Ane. – powiedziała wyniośle Lena i pociągnęła za sobą blondynkę.
- Uwielbiam ją. – zaśmiał się tylko chłopak i pobiegł za dziewczynami.
- Dobra, którą mamy godzinę? – zapytała Ana.
- No jakoś po 13. – odpowiedział jej Tom.
- To mamy jeszcze chwilkę czasu. Może odwiedzimy… tamten sklep? – zaproponowała Lena wskazując na cos w rodzaju SMYKA.
- No pewnie. Uwielbiam pluszaki. – rozpromieniła się Ane.
I nim się Tom obejrzał, dziewczyny już szły w kierunku drzwi. Jednak w drodze dojrzały inny, bardzo ciekawy sklep. Zaśmiały się zawadiacko i zaczekały na Toma. Stanęły po obu jego stronach i szły równo z nim. Tom nie wiedział co się szykuje i szedł nie domyślając się niczego. Kiedy Ana skinęła na Lenę, ta zatrzymała się, a starsza blondynka wepchnęła chłopaka do sklepu z damską bielizną. Potem dziewczyny przybiły piątki i śmiejąc się, ruszyły dalej zostawiając go samego sobie. Ale nie był sam… na momencie Thomasa obskoczyły dwie babki.
- Dzień dobry, czego pan szuka?
- Tak właściwie to ja… eee… jakiejś ładnej, kusej piżamki dla mojej żonki.
- Jaki rozmiar?
- Noo… niech pani pokaże, a ja się zastanowię. – powiedział uśmiechając się, a one przyniosły mu kilka zestawów.
Tom wyobrażając sobie w tym Lenę, aż się sam do siebie uśmiechnął.
- A może jednak jakaś bielizna? – zaproponował i po chwili leżało przed nim kilka staników.
- Jaki rozmiar?
- A taki w rękę. – odpowiedział mierząc miseczkę ręką, a na co ekspedientki się zaśmiały. – Ja zaraz wrócę tu z moja ukochaną. Proszę poczekać. – powiedział i wybył ze sklepu.
Podbiegł do idących dziewczyn i zatrzymał je. Spojrzał na Len i zaczął się dziwnie przyglądać.
- Thomas co ty robisz? – zapytała dziewczyna widząc, że jego wzrok pada na jej piersi.
- Zastanawiam się jaką masz miseczkę. – powiedział, po czym dostał w łeb.
- Idziemy do tego sklepu czy nie? – dopytywała się Ana.
- No już tylko tak szybciutko, bo nie ma czasu. – odpowiedział Tom i szybkim krokiem ruszyli w stronę sklepu.
Hala była ogromna, wypełniona pluszakami po same brzegi. Dziewczyny latały to tu to tam i przytulały coraz to nowsze miśki. Momentami Thomas robił się zazdrosny. Obserwując roześmianą Lenkę sam czuł się przez to szczęśliwy. Nagle stracił gdzieś z oczu siostrę. Wykorzystał okazję, że Lena została sama i podszedł bliżej.
- Zobacz Ane jakie to maleńkie i słodkie. – usłyszał jej głos.
- Nie tak słodkie jak ty. – odpowiedział jej z uśmiechem i zbliżył się.
Stali właśnie przed maleńkimi wieszaczkami, na których zawieszone były maleńkie ciuszki dla dzieci. Madlen zachwycała się jak nigdy. Thomas patrzył na jej instynkt macierzyński i mimowolnie się uśmiechał. To było cudowne patrzeć na jej błysk w oku i tą pocieszną minkę.
- Co myślisz o tym? – zapytała pokazując śliczny, maleńki kolorowy zestawik.
Cóż… szczerze Tom jeszcze nigdy nie miał do czynienia z dziećmi, ale kogo by to nie ruszyło. Wziął wieszak do ręki i się uśmiechnął.
- Jeszcze trochę, a zapragnę być ojcem. – zaśmiał się.
- Najwyższy czas. – zaśmiała się Lena.
- Ale jeszcze odpowiedniej mamusi nie znalazłem. Znaczy… znalazłem, ale jest za młoda.
- Kogo masz na myśli?
- A jak myślisz? – Lena zobaczyła ten błysk w oku i się zarumieniła.
Coraz lepiej… nie dość, że była nazwana jego narzeczoną, żoną, to teraz matką jego dzieci. Co ją jeszcze dziś spotka? Dość szybko się przekonała.
- Dzień dobry… gorąco gratulujemy. – usłyszeli nagle za swoimi plecami.
Odwrócili się jak na zawołanie.
- W czym mogę pomóc przyszłym rodzicom? – była to bowiem ekspedientka.
Oni spojrzeli na siebie i wybuchli nieopanowanym śmiechem. Po prostu tego wszystkiego było na dziś już dość. Kobieta patrzyła na nich jak na idiotów, ale nadal stała niewzruszona. Niestety musieli jej jakoś to wytłumaczyć.
- My nieee… - zaczęła Lena, ale w słowo wszedł jej Morgi.
- Szukamy kilka drobiazgów. Może po żonie jeszcze nic nie widać, ale wiadomo jak ten czas szybko leci. Lepiej się zabezpieczyć… czego wcześniej nie zrobiliśmy. – zaśmiał się delikatnie, a Lena musiała się odwrócić, bo kobieta najwyraźniej nie zrozumiała aluzji. – Więc… szukamy łóżeczka, wózka i kilka innych potrzebnych drobiazgów.
- Ależ oczywiście. Proszę za mną.
- Ty świnio! – ktoś nagle wrzasnął.
Cała trójka ujrzała wściekłą blondynkę. Oczywiście mowa tu o Ane, która chyba znów wpadła na wspaniały pomysł. Lena rzuciła tylko oczami, a Tom podłapał plan.
- Jeszcze się z nią nie rozwiodłeś?! Obiecywałeś! Ja też jestem w ciąży, o tym też jej nie powiedziałeś!? – awanturowała się Ana, a właścicielka na momencie zniknęła.
- Ależ słonko… - zaczął Thomas.
- Słonko!? – ryknęła Lena.
- Kochanie… - Morgen zwrócił się do młodszej.
- Teraz to kochanie!? Jak mogłeś?!
- Aleee…
- Co ale! Może jej w końcu powiesz. – wtrąciła się Ana.
- Nie wtrącaj się zdziro! – wrzasnęła Lena, a Ana wybuchła śmiechem.
Tego było za wiele. Nawet Ana nigdy nie usłyszała z ust Leny takiego słowa. Thomas też zaczął się śmiać, a po chwili Lena.
- Aktorka ze mnie chyba żadna.
- E tam kochanie… byłaś świetna, ale chodźmy już, bo nas kolejna moja kochanka spotka. – zaśmiał się Thom, wziął dziewczyny objął ramionami i w końcu ruszyli ku wyjściu.
Pełni dobrego humoru i optymizmu ruszyli w stronę hotelu. Ane pogrążyła się w myśleniu co Greg robił podczas jej nieobecności, natomiast Lena co jakiś czas mierzyła wzrokiem Thomasa. Chłopak widząc któreś spojrzenie młodszej blondynki, uśmiechnął się, po czym otworzył im hotelowe drzwi.
- Greg! - uśmiechnęła się dziewczyna chłopaka.
- Ane no nareszcie, gdzieżeś ty się podziewała... Wyszedłem pobiegać, a Ciebie już nie było... I to ile czasu...
- Gregor wyszłam tylko z Leną i Thomem... Jestem już, widzisz nic mi nie jest...
- I na szczęście. Martwiłem się, bo nawet nic nie powiedziałaś, ale widać nie to było ważne... - chłopak lekko podenerwowany odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę restauracji.
- I chciej tu dobrze dla człowieka... - Lena zaśmiała się, po czym objęła przyjaciółkę ramieniem i ruszyły w podobnym kierunku.
- To co, mamy chwilkę, może spakujemy te prezenty, a potem obiad? - uśmiechnął się Thom.
- Nie jestem jakoś głodna... - zaczęła smęcić starsza.
- E blond, rusz swoją piękną szanowną... - rzucił Thom, na co w odpowiedzi usłyszał.
- Masz coś do blondynek? - powiedziała Lena.
- Nie no spoko... Dobra siorka tu nie czas na diety jesteśmy w środku sezonu, a ty też w ten weekend masz zawody...
- Eh... - Ane wzdychnęła i ruszyła w stronę restauracji.
Zajęła miejsce obok Grega, po czym wszyscy zajęli się konsumpcją smakowitego dania.
- Misiu gniewasz się? - zrobiła maślane oczka starsza blondyna w kierunku ukochanego.
- Troszeczkę... - usłyszała wzburzonego jeszcze Gregora.
- Kochanie ja ci to wszystko wyjaśnię... To wszystko przez Simona...
- Słucham?! - coś nagle poruszyło serce szatyna...
- No bo wiesz... Ten szwajcar... Ejjj on mnie wepchnął do samochodu i tam coś się zaczęło dziać... - Ane brzmiała dość przekonująco, a Lena która bacznie przysłuchiwała się konwersacji pary zaczęła chichotać.
- Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że on cię... - Gregor nie krył wściekłości, natomiast Ana postanowiła podkoloryzować historię.
- I po tym aucie wiesz było jeszcze gorzej...
Greg wytrzeszczył oczy... Nie wiedział co powiedzieć, ale dalej dawał jej kontynuować myśl.
- I ten samochód wjechał do lasu... On mnie rozebrał do naga... Byłam taka bezradna, taka słaba... - z oczu blondynki poleciała samotna łza. - I na końcu przywiązał mnie do drzewa i tak zostawił... Gdyby nie Lena i Thom... Być może już nigdy byś mnie nie zobaczył...
- Dlaczego nie mówiłaś od razu?! - powiedział zaszokowany szatyn, który zamierzał stanowczo działać.
- Bo wiem co teraz byś zrobił... Kochanie wybaczysz mi? - powiedziała z uśmiechem Ana, po czym Lena dorzuciła.
- Jesteś w programie Wybacz Mi! Czy udzielisz przebaczenia tej oto niewiaściee? - wszyscy huknęli na całą salę.
Ana i Lena po raz kolejny udowodniły, że rola aktorek leży im równie dobrze co bycie sportowcem. Greg musnął w policzek swoją dziewczynę, po czym powiedział.
- Myślałaś, że się będę gniewał? To niemożliwe... No może możliwe, ale nie w twoim wypadku. - wyszczerzył ząbki, po czym wraz z innymi ruszyli do pokoi gdzie miało się odbyć ostateczne przygotowanie do skoków.
Zanim dotarli do domku przygotowawczego zastał ich miły widok.
- Witajcie dzieci. - Thomas i Ana wymienili się spojrzeniami, po czym z uśmiechem podążyli w stronę czekającego na nich ojca.
- Cześć Tato. - powiedzieli niemal równocześnie, po czym Thomas przywitał się męskim gestem, a młodsza blondynka uraczyła ojca buziakiem w policzek.
- Miło cię widzieć na zawodach. - uśmiechnęła się szeroko córka Morgensterna, po czym prowadzili go w stronę przyjaciół.
Ojciec powitał wszystkich ciepło, po czym stanął przy Lenie i Gregorze, których nie znał jeszcze.
- To co, dokonacie mi tu jakiegoś przedstawienia? - zaśmiał się starszy z członków klanu Morgenstern.
- Yyy no dobrze tato... Poznaj to jest Madlen Steward, moja przyjaciółka ze szkoły sportowej, najlepsza łyżwiarka na świecie. - przedstawiła dość oficjalnie młodszą Ana.
- A to jest nasz nowy nabytek w kadrze, no może już nie taki nowy... - zaśmiali się, po czym Thom kontynuował. - Gregor Schlierenzauer nasz młody wilczek w skokach, a po za nią, łamacz serc nastolatek. - ekipa wybuchła śmiechem.
- A to jest nasz ojciec. – powiedziała Ana.
Po krótkiej odprawie skoczkowie udali się na skocznie, która miała dziś zakończyć cały cykl TCS, natomiast Lena, Koffi oraz Ane z ojcem udali się w miejsce gdzie zawsze czekali na swoich przyjaciół. Czas mijał bardzo szybko tak też było z serią próbną, która przyniosła pozytywną myśl przed konkursem. Doświadczeni reprezentanci pokazywali klasę, ale również młodzi nie odstępowali za wiele.
- Dobry skok synu. - uśmiechnął się dumny z Thomasa ojciec. - Thom nie uważasz, że ta Lena jest fajna? Taka miła i uprzejma... W ogóle pozytywna dziewczyna...
- I taka jest w rzeczywistości. - uśmiechnął się Thom w stronę ojca.
- Tak od początku was obserwuje... Tak wymieniacie spojrzenia... No wiesz nie to żebym ci coś sugerował, ale....
Skoczek wymienił porozumiewawcze spojrzenie w stronę taty jakby na znak tego, że się zgadza, po czym udał się wraz z resztą do trenera, który służył im ostateczną poradą.
- Córciu... Mogę cię na chwilkę prosić? - starsza blondynka spojrzała w kierunku Leny lekko zdezorientowana...
Przecież nie mają miedzy sobą tajemnic, więc o co mogło chodzić?
- Tak? - spytała z lekką nutą ciekawości.
- Czy ten Gregor jest faktycznie takim łamaczem serc?
- Yyy nie rozumiem tato...
- No to co Thomas powiedział...
- Ależ skąd, to bardzo w porządku chłopak... Jest w moim wieku i w ogóle...
- No tak też myślałem... Wydaje się być fajny i ogarnięty... Może ty i on ten no wiesz...
Ana uśmiechnęła się, po czym powiedziała.
- Wiem tato, ale wracajmy już do Leny konkurs się zaczyna. - po czym pociągnęła ojca z powrotem w stronę młodszej blondynki.
Lena wymieniła się uśmiechami z młodszą blondynką. Teraz mogły skoncentrować się na oglądaniu ostatniego konkursu TCS. Dla jednego z Austriaków być może najważniejszego... Mianowicie dla Wuffa, wcześniej nie odnosił znaczących sukcesów, a wygrana turnieju była bardzo prestiżowa. Dla każdego ze skoczków turniej miał jakieś znaczenie... Dla Thoma, wspaniałe chwile, Wuff i jego wygrane w konkursach, Gregor i jego marzycielskie podium tutaj... Co najważniejsze podczas turnieju Ane została jego dziewczyną, a to dodawało większej motywacji. Dla pozostałych chłopaków było to zdobywanie kolejnych doświadczeń, a także sprawdzanie umiejętności. Jednak każdy wierzył w dewizę: Dopóki jesteś w grze walcz do samego końca... Wśród każdego skoczka było widać ogrom determinacji i chęć zaprezentowania się jak z najlepszej strony. Każdy z nich wierzył w końcowy sukces lecz to Wolfi był go najbliżej przed tym konkursem. Dziewczyny z wypiekami na twarzy obserwowały poczynania chłopców na skoczni. Ich doping w połączeniu z doświadczeniem zawodników przyniósł upragniony rezultat. 3 Austriaków było zmuszonych po porażce w parze oglądać walkę przyjaciół o podium konkursowe... Wszystko zapowiadało się wręcz idealnie szczególnie dla prowadzącego w turnieju, który prowadził również w konkursie... Dokonał również rzeczy bardzo nie możliwej, bo 5 razy nota po 20... Tego w historii mało kto dokonał. 2 był Gregor, który nie ukrywał radości ze szczęścia przyjaciela, ale również dla niego było miłym doznaniem stać na podium po 1 serii konkursu. Ba być nawet przed Simonem, który zatruwał jego życie. Skok Thoma pozostawiał mu wiele do życzenia jednak dla niego nie to liczyło się najbardziej... Turniej był przegrany jednak nie w 100 %, było w końcu coś co odmieniło jego życie... Może odmieni i na stałe? Blondyn głęboko myślał o wypowiedzi ojca... W końcu w sercu tego pragnął... Chłopcy uśmiechnęli się do dziewczyn jednak czas przerwy minął bardzo szybko i trzeba było ponownie oddawać swoje skoki. Ostatnia próba w drodze po puchar TCS... Już za jakieś pół godziny miało być znane podsumowanie... Zgodnie z przewidywanym czasem każdy oddawał swój drugi skok. Nie było wielkich problemów by ta 2 seria się odbyła. Najwięcej optymizmu przed finałowym skokiem miał Wuff, który był praktycznie pewny wygranej... Trzeba było to tylko potwierdzić. Potwierdzić dyspozycje nie tylko dnia, ale i całego sezonu. Gdy na belce pozostał juz tylko on i Gregor, uśmiechnęli się do siebie, po czym młodszy ruszył z impetem na dół. Szybko minęło... Mimo, iż to uczucie było jednym z wspanialszych było tak krótkie tak ulotne...
- 136 m. - powiedział speaker i w tym momencie Greg ujrzał swoją małą porażkę...
Nie będzie miał raczej podium konkursowego... Przegrał o 0,1 z Rosjaninem... Taka mała przewaga, a jednak dała jemu przegrane podium... Szatyn spojrzał w górę... Po raz pierwszy tak dobrze zniósł porażkę... Było pewne, że na podium TCS jednak się znajdzie. Obok niego miał znaleźć się Simon. Teraz Austria wstrzymała oddech. Na belce zasiadł tryumfator turnieju, który miał ogromną przewagę nad obecnie prowadzącym Ammannem. Wolfi zdecydowanie potwierdził swoją formę skokiem na długość 141,5m. Austria po dłuższym czasie oczekiwania miała swojego zwycięzcę w TCS! Doświadczenie wzięło górę, a styl tylko potwierdził klasę. Wuff znów zgarnął 4 razy notę po 20. Dał radę i właśnie w tym momencie odbierał niezliczone gratulacje od przyjaciół, zawodników turnieju oraz dziennikarzy. Pozostało im czekać na moment dekoracji, która pokazywała kto obecnie jest mocny w stawce. Wolfi uśmiechnął się do przyjaciół, po czym wraz z Gregorem ruszyli w stronę podium. Jego chwila prawdy trwała i trwała... Każdy może mieć moment swojej chwały. Puchary i nagrody trafiły w ręce kolejnych skoczków na podium, po czym zabrzmiał hymn... Hymn, który pozwalał być dumnym z tego jaki kraj się reprezentuje... Ana wraz z Leną przeżywały to wszystko co miało miejsce w dniu dzisiejszym natomiast sam zwycięzca miał pełne ręce roboty. Wywiady, zdjęcia i autografy... Jego mała chwila radości i sukces, który zadedykował rodzinie i przyjaciołom. Po tych wszystkich wydarzeniach wspólnie powrócili do hotelu, który mógł pozwolić na miłe wspominanie o tegorocznym TCS. Po powrocie do hotelu wszyscy marzyli o czymś ciepłym, suchym i miękkim. Czasami śnieg może się przejeść, a od mrozu bolą place u stóp. Takie zdanie miała chociaż Lena. Mimo wszystko oprócz zimy lubiła jeszcze lato. Wszyscy postanowili najpierw jednak zjeść kolację, bo żołądek wołał o swoje i domagał się jedzenia. Zasiedli więc wszyscy razem do stołu, bo w końcu trzeba było napić się chociaż lampkę wina z okazji wygranej Wuffa, a skoro on stawiał… Nikt sobie nie żałował. Mini impreza była świetna, humory dopisywały, a atmosfera pobudzała wszystkich i udzielała się reszcie społeczeństwa. Cała ekipa austriacka dobrze się bawiła, ale zmęczenie dawało się we znaki. Dlatego jako pierwsza odpadła Madlen. Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Najpierw ranek, potem przebieralnia i ogólnie sklepy, a potem tato Thomasa i Ane. Musiała iść pozbierać myśli i w końcu chciała przestać czuć jego wzrok na sobie. Rzecz jasna Toma. Ale on jakoś nie mógł przestać tego robić. To była już choroba… Lenomania. Niestety obiekt jego westchnień ulotnił się do pokoju. Chłopak to uszanował. Widocznie poszła się wykapać przy tym pobędzie troszkę sama. Domyślał się jakie musi być męczące wytrzymanie z nim całego dnia. Eee… tak naprawdę to nie, ale chciał sobie to wmówić. Kiedy stracił ją oczu, od razu wpadł na świetny pomysł. Uśmiechnął się i zatarł ręce. Zadowolony ze swojej inteligencji wrócił do zabawy. Inteligencji… dobre sobie. Ale powróćmy do Leny. Dziewczyna właśnie wchodziła do pokoju. Jak Thomas dobrze odgadł od razu zamknęła się w łazience. Nalała pełną wannę wody i zaczęła się odprężać. Ojj… tego jej było trzeba. To był ciężki dla niej dzień, ale nie mogła zaprzeczyć, że nie udany. Zamknęła oczy i ujrzała ranek… a raczej śniadanie i smak jego ust. Niby tylko czekolady posmakowała, ale jednak był to pierwszy ich półpocałunek. Liczyła ten jako pierwszy, bo inne były tylko pod wpływem i mało pamiętała. Potem ta przymierzalnia… dała upust emocjom. Bała się, że będzie to błąd… w końcu Tom mógł to dziwnie odebrać, ale dlaczego miała by się dalej bronić skoro on już nie chce być z Kristie i wybrał ją? Alee… znała go już troszkę i bała się. Thomas był dziwnym chłopakiem… Nadal był zagubiony i czasem zastanawiała się czy to prawdziwy on. Ale jak to się mówi? Nie poznasz póki nie spróbujesz. A dlaczego miała by nie spróbować? W końcu tak naprawdę niczego nie traci. Nawet gdyby się pokłócili z czasem przyszła by zgoda jak zawsze. Uśmiechnęła się. Postanowiła, że jeśli on będzie chciał, ona nie będzie miała nic przeciwko. Ale to tylko planowanie… nie koniecznie musi tak wyjść. Na razie Lena się tym nie przejmowała. Czekała ją piękna noc z nim dziś i nic więcej się nie liczyło. Z bananem na twarzy zanurzyła się cała w wodzie. Musiała ochłonąć, bo na każde wspomnienie jego dotyku cala płonęła. Posiedziała w wannie jeszcze jakiś czas, ale gdy woda zaczęła robić się chłodna postanowiła wyjść. W tym czasie Tom już był w pokoju i czekał na swoją królową. Wysuszyła się, ubrała w koszulkę i z mokrymi włosami wyszła z łazienki. Jej wzrok od razu spotkał się z jego wzrokiem. Na ich buziach od razu pojawił się uśmiech. Tom wstał, podszedł do niej i musnął jej policzek, po czym zniknął za drzwiami do łazienki. Lena westchnęła, po czym wskoczyła na łóżko. W tym momencie zauważyła dopiero na stoliku dwa kieliszki i wino. No ładnie, ładnie… znów chce ją upić. Ale to dobrze, bo miała ochotę na wino do tego z nim. Już się nie mogła doczekać. Ułożyła się wygodnie na łóżku i wzięła książkę. Nadal studiowała „W niewoli pożądania”. Dziwnie ją lubiła. Jednak nie mogła się skupić. No bo… dziewczyny co byście zrobiły, gdybyście miały nagiego Toma za ścianą? Lena nie mogła odpędzić od siebie tej myśli. Wstydziła się jej i jednocześnie nie umiała pozbyć. Kiedy on wyszedł w standardowa samych bokserkach, aż się zarumieniła. Szybko schowała głowę za książką lecz po chwili czuła jak coś dużego kładzie się obok i zabiera jej lekturę z rąk.
- Co tam wyczytałaś więcej? – zapytał.
- Właśnie byłam przy takim momencie, a ty mi bezczelnie przerwałeś, oddawaj! – zaśmiała się.
- Co?! Gdzie? – zainteresował się szukając odpowiedniej strony, ale Lena szybko wyrwała mu książkę.
- Opowiem ci kiedyś, bo teraz jesteś jeszcze za mały. – zachichotała Madlen.
- No nie chcę nic mówić, ale…
- No i dobrze nie mów. – znów się zaśmiała.
- No jesteś okropna.
- Ty też, a ja jakoś nie narzekam. – jak on lubił ten jej niewyparzony język.
- Uwielbiam cię. – zaśmiał się i sięgnął po winko tym samym kładąc się prawie na Lenie. – Ups przepraszam. – wyszczerzył te swoje białe ząbki i zabrał się za korek.
A Lena wzięła głęboki oddech. Coraz bardziej on na nią działał. Oj… gdyby tylko ona wiedziała jak na niego działa aż tak by się tym nie przejmowała, ale przemów tu kobiecie do rozumu… niewykonalne.
- Napijesz się ze mną prawda? – zapytał Tom.
- A mam inne wyjście?
- Raczej nie.
- Tak myślałam. Ale mnie nie upijesz znów?
- Nie wiem, zobaczę.
- No dobra… zobaczymy kogo kto tu upije. – Lena wzięła kieliszki, a Tom nalał czerwonego płynu.
Po chwili już moczyli w nich swoje usta. Lena podciągnęła nogi pod samą brodę, a Thomas usiadł naprzeciwko niej po turecku. Spoglądali sobie głęboko w oczy, popijali winczaczo i przesyłali słodkie uśmiechy. Kto by się spodziewał, że myśleli o tym samym. Co tak naprawdę między nimi jest.
- Wiesz Lena mam pytanie… nurtuje mnie ono od dawna.
- Wal. – zachęciła go.
- Eee… no dobra. Pamiętasz jak kiedyś powiedziałaś mi, że jesteś zakochana?
- No pamiętam.
- Teraz czujesz to samo do tej osoby?
Lena zaczęła się chwilę zastanawiać. Czy to co czuła teraz do Thomasa było tym samym co na początku grudnia? Co zmieniło się przez ten miesiąc? Bardzo dużo…
- Nie. – odpowiedziała po prostu.
- Ahaa…
- Pytaj dalej. – uśmiechnęła się widząc, że dalej go coś gryzie.
- No mam jeszcze jedno pytanie, a nawet kilka.
- Słucham.
- Co między nami jest?
- Oł… miałam nadzieję, że ty odpowiesz mi na to pytanie.
- Mogę powiedzieć to co ja czuję.
- Dobrze, potem ja.
- No więc… jesteś moją przyjaciółką. Wiemy to oboje, że jesteśmy przyjaciółmi, bo tak jest. Ale… jest też coś oprócz przyjaźni. Gdyby nie było nie miałbym teraz takiej ogromnej ochoty…
- Pocałowania mnie. Wiem o tym Tom.
- Nie wiem czy to jest tylko pociąg do ciebie czy może coś głębszego… bo jak wiesz jest jeszcze Kristina. Ona też jest dla mnie ważna, ale to ciebie wybrałem. Tylko teraz pytanie czego mogę się od ciebie spodziewać.
- Tom co ci kiedyś powiedziałam?
- Oj dużo rzeczy. – zaśmiał się.
- Pamiętasz twoją obietnicę. Szczerze ja też bardzo chcę dotknąć ciebie inaczej… nawet pocałować, ale…
- Mam dziewczynę.
- Właśnie i póki jesteś zajęty ja jestem tylko twoją przyjaciółką.
- Chcesz rozwalić mój związek żeby mieć mnie tylko dla siebie.
- A ty myślisz, że ja jestem taka głupia, że będę tą drugą. Nie Tom.
- Chcesz być ze mną? – wypalił blondyn z grubej rury.
Lena już otworzyła usta aby odpowiedzieć, ale szybko je zamknęła.
- Kiedyś ci odpowiem.
- Dlaczego nie dziś?
- Bo musimy się napić. – uśmiechnęła się i wzięła do ręki butelkę.
Thomas nie naciskał i na chwilę temat się skończył. Zaczęli rozmawiać o mniej poważnych rzeczach. Ich śmiech roznosił się po pokoju i pewnie było ich słychać wszędzie. Miła atmosfera unosiła się w powietrzu. W końcu czuli się w swoim towarzystwie najlepiej jak tylko mogli. Godzina była wczesna, bo dopiero 21, a oni wciąż rozmawiali o duperelach. Powoli napój się kończył, a tematów do rozmów wciąż przybywało. Zapytacie o czym rozmawiali? Standardowo o życiu. Życie wśród Morgensternów to był najczęstszy temat. Ogólnikowy, a jednak. Nagle okazało się, że wino się skończyło.
- No jaka szkoda. Chyba nie uda mi się ciebie opić. – ubolewał Tom.
- Nie martw się i tak kręci mi się w głowie. – odrzekła z uśmiechem Lena, po czym wyprostowała jedną nogę.
Jednak jako, że miała koszulkę musiała wyprostować druga nogę. Zaśmiała się głośno.
- Uszkodzić cię? – zapytała powoli prowadząc nogę między jego kończyny.
- Nie no oszalałaś? Nie będziemy mogli mieć dzieci.
- Ale wiesz… wtedy można bez oporów. – ponownie się zaśmiała.
- A ty zbereźniku! Ciągle tylko o jednym. – zaśmiał się chłopak i złapał stopę Leny.
- Od kogoś się uczę nie?
- Osz ty! – i Tom zaczął łaskotać nogę blondynki.
Niestety Madlen miała straszne łaskotki i blondyn dostał prosto w głowę. Opadł do tyłu trzymając się za czoło, a Lena wybuchła niepohamowanym śmiechem. Jednak po chwili przestała się śmiać i podczołgała się do blondyna. Tom trzymał się teraz za nos i wcale się nie uśmiechał.
- Pokaż gdzie cię boli. – powiedziała Lena zabierając jego dłonie.
Tom miał zaczerwieniony policzek i nos i delikatnie załzawione oczy.
- Ojj… przepraszam Tom… - zaczęła. - … chciałam mocniej. – nie mogła się powstrzymać.
Ale widząc jego minę szybko przestała się uśmiechać.
- Daj to podmucham. – i zaczęła delikatnie chuchać na jego twarz.
To jednak nie pomagało i Len złożyła kilka pocałunków na jego twarzy, policzkach, czole, nosie aż w końcu ujrzała uśmiech na jego twarzy. Rozbolały ją ręce i położyła głowę na jego torsie. Thomas choć zaskoczony od razu ją objął.
- Lenka zależy mi na tobie…
- Mnie na tobie też Tom.
- I co będzie?
- A co ma być?
- No nie wiem…
- Zobaczymy co przyniesie czas.
- A jeśli przyniesie coś lub kogoś kogo się nie spodziewamy?
- Co masz na myśli?
- No na przykład ja zerwę z Kristie, a ty poznasz innego.
- Jest coś złego w tym, że poznam?
- Tak.
- Dlaczego nie możesz cieszyć się tą chwilą? Później będziemy się martwić resztą.
- Mówisz, że mam żyć chwilą?
- Właśnie tak.
- Skoro nalegasz. – zaśmiał się i wstał raptownie.
Powalił blondynkę na łóżko i stanął nad nią. Spojrzał jej w oczy z zawadiackim uśmieszkiem. Położył jedną rękę tuż przy jej boku, a drugą nadal się śmiejąc, schował za siebie i czego Lena się nie spodziewała, dotknął jej nagiej łydki. Na jej skórze po chwili pojawiła się fala gęsiej skórki. Tom puścił jej oczko i ruszył ręką do góry. Jego dotyk był niemal jak muśnięcie jedwabiu. Jeszcze chwila i Lena miała zamiar się na niego rzucić, ale oprzytomniała w porę. Jego ręka już błądziła w pobliżu uda i trzeba było to zakończyć.
- Nie to miałam na myśli. – podniosła się do siadu i stanęła z Tomem twarzą w twarz.
- Podoba mi się ta pozycja. – zaśmiał się siedząc na jej udach.
- Spadaj Tomi. – uśmiechnęła się popychając go.
Czego efektem znów było rozłożenie się Morgiego na jej łóżku. Ona poprawiła poduszkę i ponownie na nią opadła. Thomas wstając, wciągnął głośno powietrze do płuc i siadł po turecku jak jakiś czas temu.
- Doprowadzasz mnie do szewskiej pasji. – powiedział akcentując każde słowo, a dziewczyna tylko się zaśmiała, po czym wyprostowała obie nogi by było jej wygodniej.
Tym razem ominęła jednak starannie jego najdroższe miejsce i przesłała uśmiech. Oboje byli już zmęczeni. Dla Toma to też był ciężki dzień. W końcu nie zawsze kończy się Turniej Czterech Skoczni. Do tego cały ten wypad na zakupy. Chyba nic tak nie męczy faceta jak właśnie zakupy.
- Wiesz Tom… fajnego masz tatę.
- Jestem ciekawy czy Ana powiedziała tacie o Gregu.
- Myślę, że tak. W końcu po co mieli by to ukrywać?
- Dlatego, że dzielą razem pokój i śpią w jednym łóżku.
- No tak… mój też by chyba na to nie pozwolił.
- Kiedyś zakradnę się do twojego pokoju i się przekonamy.
- Ciekawe jak to zrobisz?
- Nie wierzysz w moje możliwości? Masz balkon może?
- Tom ty na serio nigdy nie byłeś u mnie w pokoju. – zaśmiała się blondynka.
- To dziwne nie? Ale w domu byłem. Kilka sekund, bo kilka, ale byłem.
- Haha… pamiętam. Po twoich urodzinach.
- Wywaliłaś mnie za drzwi. Jak tak można? Było mi przykro. – Tom zrobił smutną minkę.
- Mnie też było przykro kiedy usłyszałam, że jestem zwykłą koleżanką twojej siostry i nic dla ciebie nie znaczę. – wypaliła, a Tom się zmieszał.
- Wiesz, że to nie była prawda… co jej miałem powiedzieć?
- Rozumiem… ach ta chora zazdrość.
- To też chyba moja jedyna wada. – zaczął zastanawiać się Tom.
- Jedyna? – zaśmiała się Lena.
- Nie mnie to oceniać. – odpowiedział znów z tym swoim uśmiechem i przez przypadek (niby) dotknął nogi Leny.
Ona udała, że nic nie poczuła. Thomas zaśmiał się w duchu i położył ponownie rękę na jej łydce. Mimowolnie Lena spojrzała w jego stronę. Morgi się uśmiechnął i poruszył ręką w górę i w dół. Madlen wyzywająco na niego spojrzała. Ich gra się rozpoczęła. Tom się uśmiechnął i drugą ręką dotknął drugiej nogi Leny. Na twarzy dziewczyny pojawił się zawadiacki uśmiech. To znaczyło tylko jedno „Dawaj dalej”. Blondynka jednak nie spodziewała się tego co chłopak zrobi i jego reakcja ją ogromnie zaskoczyła. Bowiem Thom pociągnął ją i przyciągnął do siebie. Posadził na kolanach, objął w talii i zwycięsko się uśmiechnął. Len odwzajemniła uśmiech i objęła go za szyję. Dość długo spoglądali sobie głęboko w oczy. Ich twarze dzieliły centymetry, a każde z nich wyobrażało sobie ich pierwszy tak strasznie wyczekiwany pocałunek. Jednak żadne się nie poruszyło, nie okazało chęci do tego. Szło im coraz lepiej. Szczególnie Thomasowi, bo jak nigdy opanował to pragnienie, a Lena choć z motylkami w brzuchu i uczuciem palenia na całym ciele, potrafiła się skupić i być w pełni świadomą swoich czynów.
- Idziemy spać? – zapytała.
- Wypadało by. Jutro impreza. – odrzekł Tom i Lena zeszła z jego kolan.
Niby jakby nigdy nic władowali się oboje do jej łóżka. Blondynka nic nie mówiła, więc Morgen nie miał zamiaru wracać na swoje łoże. Dziewczyna ucałowała chłopaka i z miłym dobranoc odwróciła się do niego tyłem. Thomas najszczerzej w życiu był zaskoczony. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, ale skoro ona nie miała nic przeciwko… co mu szkodzi. Położył się na boku i ruszył ręką po pościeli w stronę ciała Leny. Lenka po chwili poczuła jego rękę na swoim biodrze. Otworzyła oczy i wzięła głęboki oddech, ale pozwoliła mu się przytulić. Thomas uradowany delikatnie się przybliżył i wsunął rękę głębiej na jej brzuch.
- Widzisz… twoja teoria prawie się sprawdziła. Leżysz na moim łóżku, pod moją kołdrą, kilka centymetrów ode mnie.
- To nie do końca to o czy marzyłem, ale… przyjdzie na to czas. Dobranoc. – powiedział i umilkli.


Tymczasem u Grega i Ane


Szatyn spojrzał w oczy partnerki. Delikatnie musnął jej policzek, po czym powiedział.
- Idziemy się przejść?
- Szczerze, myślałam że spędzę troszkę czasu z tatą...
- No to cóż stoi na przeszkodzie? Chodźmy z nim. - chłopak obdarzył uśmiechem swoją blondynkę, po czym ruszyli w kierunku ojca Morgensternów.
- Tato może pójdziesz ze mną na spacer?
Brzmiało to tak pospolicie, ale przekonywająco. Zaproszenie z ust najmłodszej córki. Nawet nie wiedział kiedy to tak szybko zleciało... Miała już ponad 18 lat... A teraz była praktycznie samodzielna. Tyle czasu spędzała poza domem z Thomem. Uśmiechnął się do dziecka, po czym wstał i wraz z nią i towarzyszącym jej chłopakiem podążyli w stronę wyjścia hotelowego. Greg chwycił Ane delikatnie za dłoń, nie umknęło to uwadze Morgensterna.
- Gregor, dobrze pamiętam?
- Tak. - uśmiechnęła się jednocześnie parka.
- Przyjaźnisz się z Ane?
Dziewczyna kiwnęła na znak zgody. Doszła do wniosku, że nie ma czego ukrywać przed ojcem w końcu kto jak kto, ale pewnie on chciałby jej szczęścia...
- Tak, Ane jest mi bardzo, bardzo bliska...
Blondynka spojrzała na szatyna, po czym kontynuowała.
- Tato my się kochamy... Jesteśmy parą od... - uśmiechnęła się, po czym wraz z Gregiem powiedziała. - Od 2 dni. - po czym wybuchli śmiechem.
- To dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej? Zrobiłem z siebie tylko głupka wmawiając ci jaki on jest fajny i w ogóle...
- Bo się nawet nie pomyliłeś. Gregor jest fantastycznym chłopakiem.
- A pana córka niesamowitą dziewczyną.
- Nie czaruj chłopcze. - uśmiechnął się Morgenstern, po czym dodał. - Ane jest wspaniałą, ale wrażliwą osobą… Obiecaj, że jej nie skrzywdzisz... Doznała już wiele bólu i mam nadzieje, że nie zazna go z Tobą. Dbaj o nią, bo jak nie...
- Dobra, dobra koniec! - uśmiechnęła się zainteresowana rozmową Ane.
- Obiecuję. - powiedział szatyn, po czym objął delikatnie blondynkę w pasie i złożył pocałunek na jej ustach.
Ojciec obserwował zakochaną córkę. Może w końcu nie dozna rozczarowania? Myślał, po czym powiedział.
- No to ja was zostawię samych. – po czym opuścił zakochaną parę wśród blasku księżyca.
- I dobiegł końca turniej. - uśmiechnęła się Ana.
- Cudowny pod każdym względem...
- No w końcu zająłeś 3 miejsce w swoim debiucie. Bardzo udanie. - spojrzała na niego blondynka.
- Przecież wiesz, że nie myślę tu o skokach... W końcu jesteśmy razem...
- Razem... Tak i oby na jak najdłuższy czas...
- Masz to jak w banku. - wymienił się z nią uśmiechem chłopak, po czym chwycił mocniej za jej dłoń.
Para podążyła przed siebie ścieżką prowadzącą niczym do gwiazd.
- Romantycznie...
- Pięknie...
- A zarazem z osobą, którą kocham. - dokończył wypowiedź chłopak, po czym zatrzymał się i ponownie uraczył słodkim pocałunkiem blondynkę. - Siądziemy tutaj? - wskazał zwalone drzewo chłopak, po czym widząc zgodę blondynki zajął miejsce.
- Greg dlaczego akurat ja? - uśmiechnęła się Ana.
- To samo mógłbym zapytać ciebie. Tak po prostu... Jesteś wyjątkowa, urocza, a przede wszystkim taka całuśna.
Dziewczyna spojrzała na niego, po czym powiedziała.
- No wiesz? Tylko za to mnie kochasz?
- No nie tylko... - wyszczerzył ząbki w jej stronę, po czym spojrzeli na niebo pełne gwiazd.
- Cudowna noc na rozmyślania…
- A o czym chcesz myśleć Ane?
- O życiu... O przyszłości... O nas...
- O nas podoba mi się najbardziej...
Jego ręka objęła blondynkę tak, iż mogła ona oprzeć głowę o jego ramię. Pogrążeni w zadumie zamilkli na jakiś czas.


Po pewnym czasie.


- Greg zimno mi się zrobiło... - spojrzała Ane w stronę szatyna.
- Co? Co? - powiedział jakby wyrwany z transu chłopak. - Co? A tak zimno, zimno... No to idziemy już moja gwiazdko... - objął dziewczynę mocniej w pasie, po czym ruszyli pośpiesznie do hotelu.
Mroźna noc dawała o sobie znać jednak oni mieli ochotę dalej się bawić.
- Wiesz co zmieniłam zdanie. - powiedziała rzucając go śnieżką.
- Tak nie można! - uśmiechnął się szatyn w jej stronę, po czym złapał ją i oderwał od ziemi. - Teraz jesteś moją zakładniczką! - przerzucając ją przez ramię, ruszył pospiesznie do hotelu, który ukazał się ich oczom. - Teraz będziesz moją dłużniczką... - uśmiechnął się stawiając ją przed samymi drzwiami do pokoju.
- Dłużniczką? No dobrze... - przegryzła wargi, po czym z impetem wskoczyli do ciepłego pokoju. - Ja idę do łazienki, a ty do łóżka! - zaśmiała się, po czym zostawiła samego szatyna.
Blondynka pośpiesznie się obmyła, po czym spojrzała na zegarek. Była równo 24 czyli miała 7 stycznia... Dzień urodzin Grega. Uśmiechnęła się, po czym spojrzała na reklamówkę będącą w kącie. Tam trzymała rzeczy, których miała nie nakładać tak szybko. A nóż stracę. Ponownie się uśmiechnęła, po czym nałożyła wdzianko, na które narzuciła szlafrok. Sprawdziła w lusterku jak wygląda, po czym ruszyła w kierunku drzwi. No to zaraz zacznie się zabawa. Blondynka wystawiła nogę za próg, po czym wychyliła delikatnie głowę. Usłyszała ciche pogwizdywanie szatyna, po czym podążyła w jego stronę. Rozkładając długą nogę na łóżku, uśmiechnęła się, po czym szatyn chwycił jej dłoń. Ane chwyciła drugą rękę chłopaka, po czym wspólnie odwiązali wierzchnią garderobę dziewczyny. Ku jego zaskoczeniu ukazała się czerwona seksowna koszula nocna. Pokazująca więcej ciała dziewczyny. Gregor przegryzł wargę, po czym powiedział.
- No to ja śmiało rezygnuje z wieczornej toalety.
Ane się uśmiechnęła, po czym zrzucając w pełni szlafrok, usiadła na umięśnionych udach chłopaka. Objęła go za szyję, a on ją w pasie i zaczęli się całować. Pocałunek najpierw był czuły i subtelny, po czym z czasem zmieniał się w namiętny i łapczywy. Ana delikatnie popchnęła Grega na łóżko. Widząc do czego zmierza dziewczyna, położył dłoń na jej odkrytym udzie i zaczął przesuwać rękę coraz to wyżej. Zrzucił dziewczynę z siebie i położył się na niej. Uśmiechnął się widząc jej minę i rozpoczął grę wstępną. Jeszcze raz ją pocałował, po czym z pocałunkami zszedł na jej szyję. Ana w tym czasie poczęła pozbywać się jego bluzki, a kiedy jej się to już udało, dobrała się do jego paska. Zatopiła ręce w jego miękkich włosach i oddawała się przyjemności. Gregor był zdecydowanie bardzo zaskoczony. Nie spodziewał się, że ona tak szybko będzie chciała… ale nie chciał jej skrzywdzić, więc co chwila spoglądał w jej oczy. Widząc w nich ogień, postanowił pójść krok dalej. Z pocałunkami zszedł na dekolt, a ręką badał teren. Ana nie miała nic przeciwko, nawet bardzo jej się to podobało. W końcu to nie było pierwsze ich zbliżenie. Teraz to ona przejęła kontrolę i zrzuciła go z siebie, po czym ułożyła się na nim. Z zawadiackim uśmieszkiem zaczęła ściągać mu spodnie. Szybko się z tym uporała i namiętnie go pocałowała. Po krótkiej chwili zjechała z pocałunkami niżej na jego szyję i zaczęła zabawę. Gregor z uśmiechem patrzył na poczynania dziewczyny i położył dłonie na jej udach, które po chwili znalazły się na jej pośladkach. Ana po pewnym czasie zjechała jeszcze niżej. Całowanie jego torsu bardzo jej się podobało, a na chłopaka niemało działało. Szatyn miał pięknie wyrzeźbiony tors i brzuch. Aż wstyd było go nie pieścić. Gregor podjarany szybkim ruchem ściągnął jej koszulę, która i tak była nie potrzebna, po czym to on rozpoczął całowanie ciała dziewczyny. Ana rozłożyła się na łóżku i objęła go nogami w pasie, a on ponownie namiętnie ją pocałował, ale pocałunek był dłuższy i bardziej namiętny. Znów dotknął jej nagiego uda i krążył ręką ku górze. Po krótkiej chwili dotknął jej piersi by potem delikatnie pieścić je ustami. Ich miłosna gra trwała dość długo. Kiedy bliskości już wystarczyło, opadli razem na poduszki wtuleni w swe gorące ciała. Gregor dalej muskał ramie dziewczyny, a ona mocno się w niego wtulała.
- Kocham cię Ane. – szepnął chłopak.
Ana spojrzała na niego i ostatni raz dzisiejszej nocy go pocałowała na znak, że ona go również.


~~~


Ulala... Powietrza! Muszę się chyba powachlować! Co tutaj się dzieje ;D Gorąco... Error xD Ale, że tak bez ostrzeżenia... My same byłyśmy zaskoczone haha xD Jak Wam się podobał Dziewczynki rozdział? :D Jesteśmy pełne podziwu dla Waszych komentarzy... dla szczerych, naprawdę ciekawych opinii oraz pełne podziwu jak bardzo kibicujecie Madlen i Thomasowi :) Miejmy nadzieję, że COŚ z tego wyjdzie ;P


Buziaki i do następnego! :*


Ania&Madziusa

4 komentarze:

  1. Hej :-)
    Rozdział jak i całe opowiadanie fantastyczny, taki romantyczno-śmieszny aż żal że się skończył...
    Ana i Gregor jak zwykle cudowni, romantyczni do granic możliwości. Mam nadzieję, że taka sielanka pozostanie już i zawsze będą ze sobą tak się kochać..
    Thomasa mnie rozwalił przy zakupach (zresztą dziewczyny też), ale kurczę te jego niezdecydowanie mnie dopija, bo jak tak bardzo zależy mu na Lenie to czemu nie sięgnie po telefon i nie wybierze numeru swojej dziewczyny by z nią zerwać, co? On chyba nie zdaje sobie sprawy, że swoimi czynami, tekstami daje wielką nadzieję zakochanej w nim po uszy Lenie, która na bank będzie cierpiała jakby w końcu zdecydował się na pozostanie z Kristiną... Mam nadzieję, że naprawdę bardzo szybko Thom zdecyduje się na coś i będzie temu konsekwentny oraz, że jak wybierze Madlen to nadal będzie do niej taki, a nawet będzie bardziej starał się o jej serce.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle rewelacyjny. Zakupy w wykonaniu całej trójki świetne, a teksty Thomasa rewelacja, gdyby tylko zechciał zacząć taki plan w życie to już w ogóle byłby cud, miód i orzeszki. Skoro już chłopak składa takie deklaracje to może nadejdzie w końcu czas ostatecznych i poważnych decyzji :D
    Gregor i Ana - para idealna, lepiej nie mogli się dobrać. Przynajmniej jedni wiedzą czego dokładnie chcą i konsekwentnie do tego dążą.
    3mam kciuki za obie pary, aby im się ułożyło.
    Pozdrowienia i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Melduję się! Strasznie was przepraszam, że dopiero teraz, ale Wisła, brak laptopa... Nie gniewacie się za ten mały poślizg, co? :)
    A rozdział cudny jak zwykle, zaszalałyście tym razem w wydarzeniach, no nie powiem :D
    Jejciu, Gregor i Ana to po prostu dwa chodzące ideały. Aż miło się na nich patrzy. Mam nadzieję, ze wszystko się u nich poukłada na sto procent i zawsze będzie między nimi takie szczęście, jak teraz.
    No i Thomas... cóż, cały czas liczę na to, że jednak coś w końcu postanowi. Najwyższa pora :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Skokomaniaczka27 lipca 2016 11:54

    Jestem :)
    Ja również przepraszam, że dopiero teraz dotarłam, ale Wisła ;))
    Kochane szalejecie i to porządnie! To był chyba najszybciej przeczytany przeze mnie rozdział! Ana i Gregor to naprawdę urocza para. Kibicuje im z całego serducha!
    Thomas powinien się zdecydować. Jakoś nie widzę jego związku z Kristi. Pasuje do Leny i koniec kropka.
    Przepraszam, że dziś tak krótko, obiecuję poprawę ;))
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń