czwartek, 4 sierpnia 2016

28. Bo ona tak patrzy tylko na Niego, wiesz...

Następnego dnia, a był to 8 stycznia, Madlen obudziły krzyki.
- O co ci znowu chodzi!? Co ja ci zrobiłem?! Przecież nawet nic nie powiedziałem! – myślała, że znów śni jej się ten sen, kiedy to Thomas się na nią wydziera.
Jednak coś się nie zgadzało.
- Chcesz to przyjedź! Nie to nie! Płakać nie będę! – krzyczał dalej, ale coś było nie tak.
Po mimo to, że Lena go słyszała, nie widziała go. To nie mógł być sen. Otworzyła oczy. Thomas stał oparty o parapet w samych bokserkach i rozmawiał przez telefon. Lena podciągnęła się i spojrzała pytająco w jego stronę.
- Nie Kristie! Rób co chcesz! Nie mam zamiaru w ten sposób z tobą rozmawiać. Na razie. – rzekł i się rozłączył.
Smutnymi oczami spojrzał na blondynkę.
- Obudziłem cię? Przepraszam… - powiedział idąc w jej kierunku.
- To była Kristie? Znowu się kłóciliście? – zapytała.
- Słyszałaś? Przykro mi, że musiałaś być świadkiem… - westchnął i usiadł obok.
Lena położyła dłoń na jego ramieniu.
- Thomas zawsze możesz wybrać ją. Ja sobie poradzę.
- Ale ja nie chcę jej wybrać… tylko… nie wiem czy będę potrafił z nią zerwać.
- A chcesz to zrobić?
- Chcę… chyba…
- Obiecaj, że zerwiesz z nią tylko wtedy, kiedy będziesz tego pewny.
- Pewny jestem tego, że bez ciebie nie dam rady, a jak widzisz bez niej jakoś funkcjonuje. I nawet nie zależy mi na tym aby ona przyjeżdżała. – uśmiechnął się blado.
- Czuję się okropnie.
- Czemu?
- Niszczę wasz związek.
- To nie twoja wina… tak po prostu musiało być. Widocznie przestałem ją kochać.
- I tak czuję się okropnie. Musze przeprosić Kristinę.
- Za nic nie musisz jej przepraszać. To ona powinna to zrobić. Ile miałaś przez nią problemów… - powiedział Thomas, a Lena się zastanowiła.
W sumie miał rację. Panna K zatruwała jej życie. Groziła, starała się odciągnąć od niej Toma, upokarzała ją… Jednak mimo wszystko Madlen postanowiła z nią porozmawiać. Może nie teraz, bo bała się wydrapania oczu, ale kiedyś… na pewno to zrobi.
- Thomas, a co będzie jak z nią zerwiesz? – zapytała po chwili.
- Myślałem, że ty znasz odpowiedź na to pytanie. – uśmiechnął się do niej.
- Jaa…
- Odpowiesz mi. – przerwał jej.
- Na co niby?
- Na pytanie, które ci kiedyś zadałem. – mówił, ale widząc minę Leny zaśmiał się. – Czy chcesz być ze mną… - dokończył, a Lena się zarumieniła.
- Moja odpowiedź brzmi: kiedyś ci odpowiem. – zaśmiała się.
- Osz ty cwana. – zaczął ją łaskotać, a po chwili mocno przytulił.
Lena odwzajemniła uścisk i przykryła ich kołdrą. Chwilę leżeli w ciszy, przyklejeni do siebie rozmyślając o ich wspólnej przyszłości.
- Nie chciałbym przerywać tej wspaniałej chwili, ale trzeba by wstawać i się ogarnąć, bo wyjeżdżamy dziś do Kulm. – stwierdził po chwili Tom.
- Jeszcze chwilkę proszę… jestem taka zmęczona. Te noce z Tobą nie wychodzą mi na zdrowie. Po drugie tak mi teraz dobrze… szczerze, to mogłabym zamieszkać w twoich ramionach. – ostatnie kilka słów powiedziała dość cicho, ale nie za cicho, gdyż Thomas to usłyszał.
Spojrzał na nią i miał ochotę powiedzieć jej jak bardzo ją… uwielbia, ale uśmiechnął się tylko i ucałował w kącik ust, po czym wziął na ręce i zaniósł do łazienki.


Ane spojrzała na słodko śpiącego Gregora. Wyglądał tak uroczo we śnie, że aż nie chciało się jej go budzić... Uśmiechnęła się, po czym udała się w kierunku okna by zobaczyć jak wyglądają warunki na dziś. Mimo wczesnej pory, słońce widniało już na horyzoncie co oznaczało, że nadszedł czas wstawać i szykować do dnia dzisiejszego. Jakie były plany? Po śniadaniu od razu pakowanie, następnie wyjazd do Kulm, które było dość blisko Bischofschofen. Blondynka postanowiła, iż nadszedł czas pobudki szatyna. Delikatnie zbliżyła się do ich łóżka, po czym musnęła jego policzek.
- Panie Schlierenzauer informuje, iż nastała pora pobudki i przygotowanie się do śniadania.
- Hmm… moje śniadanko jest tutaj... - po czym delikatnie musnął wargi swojej ukochanej. - Teraz w pełni jestem nasycony smakiem naszej miłości. - uśmiechnął się do blondynki, po czym ponownie ją pocałował.
- Wiesz co, a ja muszę przyznać, że nic nie sprawia mi więcej radości jak budzenie się obok ciebie... I kiedy ta miłość tak nas dogłębnie otacza... Kocham cię wiesz?
- Ja ciebie też słońce... - po raz kolejny spojrzał w jej zielone oczy, w których widział ogień jaki jest w ich uczuciach.
Oboje byli pewni swoich uczuć i jedyne czego mogli żałować to tylko tego, że tak późno stali się parą... Na szczęście teraz wszystko przebiegało zgodnie z normą tak jak planowali... W zgodzie i w jakiej radości przy wspólnej pobudce. Oboje postanowili przerwać tę chwilkę zadumy, po czym ruszyli do łazienki, gdyż czas naglił... Tylko on nie stanął mimo, iż tak bardzo pragnęli by ta chwila trwała wiecznie. Teraz nie było żadnego skrępowania w porannych przygotowaniach, czuli się bowiem jak dobre małżeństwo. Zgodnie z planem, po opuszczeniu łazienki przygotowali się do przyjścia Leny i Thomasa. Zgodnie z ich oczekiwaniem Morgi z Leną pojawili się chwilkę później w ich pokoju.
- Cześć gołąbeczki. – zaśmiała się para blondwłosych.
- Cześć dzieciaczki. - obdarzyli ich uśmiechem zakochańcy, po czym na ostatni guzik dopinali szykowanie do śniadania.
- Idziecie? Głodny już jestem. - zaczął mówić Thomas.
- Już, już... - powiedział Gregor, który był zajęty nakładaniem koszulki.
- Zjedz sobie Lenkę nie będziesz głodować. - uśmiechnęła się starsza blondynka, po czym została zmierzona wzrokiem przez młodszą.
- A ty wiesz, że na to nie wpadłem? - uśmiechnął się Thomas, po czym ruszył w kierunku Madlen.
- Ty chyba nie myślisz poważnie...
- Jak najbardziej poważnie...
Po czym w mig wyparowali w kierunku restauracji z pozostałą parą. Zgodnie z oczekiwaniami wszyscy siedzieli już przy stole Autów.
- Jedz i niech twoje kubeczki smakowe dadzą mi spokój. - uśmiechnęła się Lena, po czym wszyscy zaczęli omawiać sprawy bieżące dotyczące wyjazdu do Kulm.
Po posiłku wszyscy udali się do pokoi by na ostatni guzik domknąć przygotowania.
- Ana jesteś już gotowa? - Gregor obdarzył ją przyjacielskim uśmiechem.
- Chyba... Albo i niee... Zostało jeszcze parę drobiazgów... - po czym szatyn pomógł dopakować walizkę blondynce i udali się z torbami do sąsiedniego pokoju, gdzie Thomas i Lena usilnie czegoś poszukiwali.
- Czego tak szukacie? - spytała starsza blondynka.
- A zgubiła mi się kosmetyczka i nie wiem gdzie ona jest...
Ane obdarzyła przyjaciółkę uśmiechem, po czym pomogła im w odnalezieniu upragnionej rzeczy. Teraz byli już pewni, iż nadszedł czas opuścić Bischo i udać się do Teamowego busa by ruszyć w dalszą podróż Pucharu. Punktualnie o godzinie 14 drzwi busa zostały zamknięte. Wszyscy byli obecni więc nie było problemu by móc wyruszyć w trasę. Mijała ona na masie śmiechu. Byli dobrze zgraną paczką i nic a nic nie przeszkadzało im nawet to, że ktoś mógłby coś złego uczynić, w końcu przyjaźń opiera się na zaufaniu i tak z pewnością było z nimi. Nic ani nikt nie zniszczyłby tego co ich łączyło wszystkich - oddanie i wierność co łączy prawdziwych przyjaciół. Nim się obejrzeli byli już w Kulm, ku szczególnej uciesze Wolfiego. W końcu tu znajdował się jego klub i blisko była jego rodzina. Dość szybko załatwili sprawy związane z wypakowaniem bagaży, po czym ruszyli w stronę hotelu przeznaczonego dla zawodników. Jak zwykle nie było problemu z zakwaterowaniem. Chłopcy uśmiechnęli się do siebie, gdyż tym razem mieli dzielić pokój. Co było powodem takiej decyzji? Gregor wraz z Thomem stwierdzili, że lepiej będzie gdy tym razem zachowają dystans do dziewczyn. Gregor nie mógł zaprzeczyć, iż ciągnęło go do blondynki a Thom? Blondyn wolał nie dolewać oliwy do ognia... Był bardzo szczęśliwy, że Lena ma go za swojego przyjaciela, ale... No właśnie tym "ale" była Kristina, która być może przyjedzie na zawody. Ekipa podążyła do wyznaczonych pokoi, po czym zeszli na dół by zjeść kolejny posiłek tego dnia. Obiadokolacja pozwoliła nasycić żołądki głodnej ekipy teamu, po czym mogli przejść do rozpakowywania się.
- Wiesz co Thom mam pomysł...
- Tak? - spytał szatyna blondyn, gdyż totalnie nie miał pojęcia o co może mu chodzić.
- A może jednak zamienimy się z nimi na miejsca no wiesz tak jak poprzednio w Bischo?
Thomas spojrzał zaskoczony na Grega. W końcu chyba nie przeszkadzało im swoje towarzystwo, a teraz taka propozycja i działanie wbrew własnym myślom? Blondyn ucichł przez chwile, po czym zaczął myśleć nad zaistniałą sytuacją... Swoją drogą rozumiał Grega nic dziwnego, że chce być blisko ukochanej, ale to jego siostra... No dobra może faktycznie przesadza... Ane chyba jest wystarczająco odpowiedzialna... Po chwili zaczął jednak zmieniać tor myślenia. Co z nim i Madlen? Byli przyjaciółmi i tak było dobrze, ale jeśli będą w pokoju i coś zmajstrują? Nie to nie wchodziło raczej w grę, ale była Kristina... Co jeśli ona... Nie to raczej niemożliwe. Thom uśmiechnął się i odłożył wszelkie spekulacje na bok, cóż będzie jak będzie. Uśmiechnął się do Grega, po czym powiedział.
- Zgadzam się.
Szatyn odpowiedział tym samym, po czym udali się do dziewczyn z propozycją oferty.
- I co wy na to? - powiedział Thom.
Ane spojrzała na Lenę, to Lena na Ane, po czym stanęły na boku i zaczęły rozważać wszelkie za i przeciw.
- No tak, ale jeśli ja nie pójdę to będzie ci źle w końcu kochasz Grega.
- Tak, ale nie możesz się męczyć przez Thoma...
- Oj dobra już dajmy sobie z tym spokój. Trzeba jakoś żyć. - po czym Lena uśmiechnęła się i oznajmiła na głos. - Zgadzamy się. - i tak doszło do zamiany, która dawała satysfakcję każdej z par.
Kiedy drzwi za uśmiechniętymi Schlierenzauerami się zamknęły, Lena spojrzała na Thomasa stojącego z walizką. Patrzył na nią tak jakoś dziwnie… jakby nie był pewny, że to dobry pomysł, jakby się bał, jakby pytał czy może, jakby nie chciał…? Madlen uśmiechnęła się w jego stronę. Zrobiła krok do przodu i widząc, że Thomas nie ucieka, podeszła do niego. Spojrzała w oczy i położyła dłoń na jego dłoni, która trzymała uchwyt walizki. Wraz z jej zdecydowanymi ruchami, jego uścisk puszczał. Czego on się bał? Zachowywał się jak nie on.
- Chcę żebyś tu był. – powiedziała w końcu przekonanym głosem.
- Lena ja nie wiem czy dam radę spać z tobą i trzymać ręce przy sobie. – stwierdził w końcu.
- A kto ci karze ze mną spać? Jak widzisz są tutaj dwa łóżka. – wskazała dłonią.
- Wierzysz w to, że ich nie złączymy?
- Nie, ale jestem pewna, że nie zrobisz niczego, czego ja nie będę chciała.
- Może lepiej pójdę do Koffiego?
- Dobra, nie będę naciskać. Nie to nie. – stwierdziła i odwróciła się na pięcie.
- Lena to nie tak… ja bardzo chce tu być. Za bardzo… tylko… a jeśli naprawdę coś się wydarzy…
- Możemy iść na taki układ, że nie łączymy łóżek i jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli po prostu jutro rano przeniesiesz się do Andiego, ale dziś mój kochany... – podeszła do niego i stanęła na palcach. - …jesteś skazany na mnie.
Thomas wciągnął głęboko powietrze do płuc.
- Nigdzie się stąd nie ruszam. – powiedział na wydechu i przyciągnął do siebie blondynkę.
Lena się uśmiechnęła, po czym cmoknęła go w nos, a potem utonęła w jego ramionach. Było już przed 19, więc szybko wzięli się za rozpakowywanie. Lena miała ten komfort, że do połowy była rozpakowana, ale Thomas… był w rozsypce. Jednak blondynka pomogła mu w ogarnięciu ciuchów i szybko sobie z tym poradzili. Śmiali się głośno kiedy Lena nie porozdzielała półek i szafek jak ostatnio, nie zrobiła mu granicy ze sznurka, a co najlepsze sama zaczęła łączyć łóżka. Thomas był pełen podziwu. Ona naprawdę mu ufała i chciała żeby tu z nią był. Cieszył się z tego powodu, ale miał takie jakieś dziwne uczucie… Strach. Bał się, że znów zrobi coś czym ją zrani, a to była ostatnia rzecz, którą chciał zrobić. Mimo wszystko chyba sam sobie nie ufał. Kiedy położyli się już do łóżka, nastała niezręczna cisza. Oboje leżeli na plecach i patrzyli się ślepo w sufit. Lenie po głowie chodziły kosmate myśli. Możecie się śmiać, ale to ona myślała o pocałunkach, mizianiu i ukochaniu się z Thomasem. Było jej głupio, ale nie potrafiła odgonić od siebie tych myśli. Morgi natomiast zastanawiał się co będzie jak przyjedzie panna K. Był pewny, że przyjedzie i to chyba dlatego nie chciał dzielić pokoju z Madlen. Miał dziwne przeczucie. Obawiał się, że może nastać powtórka z rozrywki. Bał się, że jak tylko pojawi się Kristina… nie będzie potrafił wybrać Leny.
- Madlen… - zaczął. - …Kristina przyjeżdża.
- Wiem. – odrzekła spokojnie.
- Wiesz co to oznacza?
- Thomas! Nie myśl o tym co będzie jutro… teraz jestem ja, jesteś ty i chcę nie przejmować się tym co będzie. Nie mam już siły zastanawiać się nad tym co do mnie czujesz, co nas łączy, a raczej będzie łączyć. Wiemy razem do czego to prowadzi. Powiedzmy sobie otwarcie. Ja chcę być z tobą, a ty chcesz być ze mną… na drodze do osiągnięcia celu stoi Kristie. Postanowiliśmy, iż póki wy jesteście razem między nami do niczego nie dojdzie i tego się trzymajmy. To jest sprawdzian. Będziesz miał nas obie przy sobie i dopiero wtedy przekonasz się, na której ci bardziej zależy. Wybierzesz ją? Cóż, bywa. Będę żyć dalej z dala od ciebie. Wybierzesz mnie? Myślę, iż wtedy koniec z twoją obietnicą i pozwolę ci się pocałować. Dziś chcę cię mieć tylko dla siebie… bo może to być ostatnia taka okazja.
- Czyli zależy ci tak samo na mnie jak mnie na tobie?
- A jak myślisz głupku? – zapytała ze śmiechem.
- Oj Lenka, Lenka… jak ja się cieszę, że w końcu to powiedziałaś. – oznajmił ucieszony i przytulił się do blondynki. – Teraz mogę spokojnie zasnąć.
- Thomas, tylko nie schrzań teraz tego.
- A ty więcej nie chodź do kina z Koffim. – zaśmiał się. – Nie zadawaj się z Jacko i nie staraj się poznać Maria. – dodał szybko.
- Zapomniałeś dodać Hildego, Evensena… - zaczęła wymieniać Lena, ale widząc minę chłopaka głośno się zaśmiała, po czym została zaplątana w kołdrę i duszona.
- Żadnych mi tu więcej skoczków! Powoli zaczynam żałować, że z nami pojechałaś, bo wszystkich w sobie rozkochałaś. Powinienem trzymać cię pod kluczem.
- Dobra to przerzucę się na łyżwiarzy. – śmiała się Lena, a Tom raptownie się zatrzymał.
Uwolnił Len i spojrzał na nią.
- Czy ty idioto nie widzisz, że tylko ciebie kocham?! – krzyczała w myślach Lena, ale popatrzyła na niego z uśmiechem.
- A nie możesz być tylko moja? – zapytał.
- Jeste… - zaczęła szybko, ale w porę się opamiętała i wybuchła śmiechem. – Mogę, ale dopiero wtedy, kiedy ty będziesz oficjalnie mój.
Tom sięgnął po jej dłoń. Odwrócił wnętrzem do góry i złożył na niej pocałunek.
- Moja Lenka. – uśmiechnął się.
Lena odwzajemniła, przysunęła się, wzięła jego twarz w dłonie i pochyliła się. Przecisnęła usta do jego ucha i szepnęła „Mój Morgi”. Tomem aż coś poruszyło. Przełożył ją sobie przez ręką i delikatnie ułożył jej głowę na poduszce mając ją pod sobą.
- Jesteś jedyną kobietą na ziemi, na której imienia dźwięk staję się niespokojny. Jesteś jedyną, która potrafi mną wstrząsnąć do głębi. Jedyną, która wydobywa ze mnie prawdziwego ja. Jedyną, której chcę… - rzekł, a jego oczy zaczęły się dziwnie świecić.
Lena nie potrafiła wymówić słowa. Wiedziała, że czegoś bardziej szczerego nie słyszała w życiu. Podciągnęła się i złożyła usta na jego ustach, po czym mocno się przytuliła, a zaskoczony Tom tylko mocno ją objął, a potem ułożył się z nią razem na łóżku i przez bardzo długi czas przytulając się do jej pleców, zastanawiał się co ona w ogóle zrobiła…


Ana spojrzała w oczy Grega. Oboje mieli to samo, ten sam błysk, który zdradzał szczęście w jakim teraz się znajdują. Cieszyli się, że zostali po raz kolejny sami w pokoju, że mogli cieszyć się sobą i tym co mają. Radosne uśmiechy zdradzały to co czują. Widać było jak wielkie jest uczucie, bo w końcu czego im brakuje? Miłości? Nie… Tego uczucia mieli aż nadto. Partner? W końcu sami tworzyli zgraną parę. Więc czego więcej można chcieć od życia? Chyba wystarczy jak na ten czas. Gregor musnął wargi ukochanej, po czym pomógł jej w wypakowaniu toreb.
- Skazani na siebie. - uśmiechnęła się blondynka, po czym została objęta przez szatyna.
- I oby jak najdłużej. - powiedział do jej ucha chłopak, po czym zaczęli działać z walizkami.
Rozpakowanie nie stanowiło jednak większego problemu. Szatyn spojrzał na ukochaną, po czym spytał.
- Coś jest nie tak z tymi łóżkami... - po raz kolejny spojrzał w oczy blondynki, po czym zgodnie stwierdzili.
- No tak w końcu w Bischo spaliśmy już razem więc i tak powinno być teraz. - po czym jak zgrane małżeństwo sprawnie dokonali przemeblowania.
- Wiesz co zastanawiam się czy to, że Thom i Lena znów są razem w pokoju nie będzie pewnym przełomem w ich życiu... Myślisz, że w końcu będzie lepiej? - spytała Ana Gregora.
- Myślę, że jeśli Thomas zmienił optyka to raczej na pewno.
- Jeśli zmienił... Ale bądźmy dobrej myśli. - uśmiechnęła się blondynka do swojego partnera, po czym rzucili się na swoje łoże kontynuując rozmowę do czasu zaśnięcia.


Złe warunki atmosferyczne spowodowały, iż treningi nie odbyły się w czwartek lecz w piątek. Żaden z zawodników nie narzekał jednak na dodatkowy wolny dzień. Piątek był dniem, w którym przewidziano 2 treningi oraz kwalifikacje. Wśród Austriaków loty nie były tak bardzo uwielbiane jednak własna publiczność o wiele bardziej zachęcała do dobrego skakania. Najbardziej ciekawy dalekich lotów okazał się Gregor bowiem tylko on z kadry tego jeszcze nie robił w swojej karierze. Na treningach najlepszy okazał się dziś Thomas, który trzymał fason i oddawał bardzo dobre loty. Inni oddawali dość przeciętne skoki, ponieważ albo warunki były niesprzyjające albo belkę im obniżano. Gregor mimo dość niestabilnych lotów szczególnie je sobie upodobał. Uważał, iż adrenalina na górze bardzo fajnie pobudza, tym samym chciał zarażać innych optymizmem. I jak się okazało Greg w kwalifikacjach skoczył najdalej, bo 209,5 m, ale przebrnęli je wszyscy ku zadowoleniu kibiców oraz Alexa.


Sobotni poranek u Schlierenzauerów zaczął się wyjątkowo wcześnie, bo około 8. Jednak żadnemu z nich nie chciało się powstać z ciepłego łóżka. Oboje byli zajęci wpatrywaniem się w siebie jak w obrazek. Tacy zakochani... Wiedzieli jednak, że ktoś musi zrobić pierwszy krok i ruszyć zrobić poranną toaletę, a tym kimś dziś okazał się Gregor. Blondynka musnęła jego wargi, po czym błagalnym wzrokiem poprosiła go by to on dziś był pierwszy. Szatyn nie miał siły jej odmawiać. Po raz kolejny dnia dzisiejszego obdarzył dziewczynę pocałunkiem, po czym ruszył w kierunku toalety co chwilę zwracając uwagę na jego ukochaną. W tym samym momencie Ane przeciągała się na łóżku walcząc ze swoim uporem, który mówił nie wstawać. Po wyjściu Grega z łazienki z trudem powstała z łóżka by się uszykować na dzień dzisiejszy, który było dość istotny dla jej chłopaka. Dziś bowiem po raz kolejny miał założyć narty na mamucie. Wczorajsze kwalifikacje napawały ją spokojem, gdyż każdy z jej przyjaciół oddawał bardzo dobre skoki. Jeśli więc warunki nie pokrzyżują planów organizatorom wszystko pójdzie zgodnie z planem. Ana wyszła z łazienki dość szybko, po czym wraz z Gregorem umilając sobie chwilę oczekiwali na porę śniadania.


Hotel w Bad Mittendorf, gdzie zakwaterowała się austriacka kadra właśnie budził się do życia. Była godzina dobrze przed 9, więc w sumie stwierdzenie to nie było w stu procentach prawdą. Jednak w jednym z pokoi na drugim piętrze nadal można było słyszeć pojedyncze oddechy, a nawet chrapnięcia. Mowa tu o blondynowatych, którzy nadal smacznie sobie spali wtuleni w siebie. Ale czy na pewno? Jak od kilku dobrych dni, Thomas przytulał się do pleców Leny, a ona trzymała się jego dłoni, starając się jej nie puszczać przez całą noc. Można by myśleć, że nic nie byłoby w stanie zniszczyć teraz ich spokoju, a jednak… Thomas miał rację… Jego najgorsze przypuszczenia właśnie stawały się realne. Ku ich pokojowi kroczyła pewna osoba. Będąc przekonaną, iż Thomas śpi sam lub ewentualnie z Gregorem, wparowała do pokoju starając się być cicho. Podeszła do łóżka i…
- Tom, kochanie, to ja… co to ma być do cholery! – wrzasnęła, widząc Thomasa przytulonego do Leny. – Thomas! Co to ma być!?
- Kristie? Co ty tutaj robisz? – zapytał zaspany Thomas podpierając się na łokciu, nie mając zamiaru uwalniać z uścisku Leny.
- Co Ty Tutaj Robisz? To chyba ja powinnam zapytać! Co ty wyprawiasz?! – krzyczała.
W tym momencie dopiero Lena się podniosła.
- Kristie! Ogarnij! Ludzie chcą spać. – oznajmiła Madlen spokojnym tonem i znów ułożyła się na łóżku tym samym nie uwalniając się od Toma. – A tak w ogóle to cześć. – powiedziała jeszcze ziewając.
- Thomas masz natychmiast wstać! – wrzasnęła panna K tak, że chyba każdy w hotelu ją usłyszał.
- Bez awantur Kristie. Już wstaję. – oznajmił Tom i wyskoczył z łóżka delikatnie wyswobadzając się z objęć Madlen.
Czuł się okropnie wobec… zabrzmi to dziwnie, ale wobec Madlen, gdyż musiał ją teraz zostawić i iść z Kristiną. Niestety tak wypadało. Kristie ruszyła do drzwi, on w tym czasie się ubierał, a Lena? Nadal leżała. Była rozbawiona tą sytuacją. Morgi spojrzał na swoją dziewczynę i podszedł nagle do łóżka. Lena usiadła i uśmiechnęła się do niego.
- Wrócę niedługo. Do ciebie, po ciebie… czekaj na mnie. – przesłał jej szczery uśmiech i jak to miał w zwyczaju pozostawił ślad swoich ust na jej policzku tak aby panna K mogła to zobaczyć, po czym wyszedł z pokoju za swoją dziewczyną.
Kiedy chłopak zniknął za drzwiami, Lena nie wiedząc dlaczego sama do siebie zaczęła się śmiać. Była dziwnie szczęśliwa i taka jakaś spokojna. Nie martwiła się o to, że Thomas znów mógł ją okłamać, czy rzucał słowa na wiatr. Po prostu teraz była pewna jego obietnic. Dobrze wiedziała, że stała się dla niego ważna, zbyt ważna… za ważna. Jakoś jej z tym źle nie było. Nadal mając banana na twarzy, wstała i ruszyła w stronę łazienki. Przez chwilę zaczęła się zastanawiać jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień, bo w końcu Tom będzie musiał poświęcać pannie K więcej uwagi i nie będzie go cały czas przy niej. Ale nie chciała martwić się na zapas. Była pozytywnie nastawiona. Szybko załatwiła poranną toaletę i nadal się ciesząc, opuściła pokój. Na początku miała plan zbudzenia Schlierenzauerów, ale stwierdziła, że nie będzie im przeszkadzać. Potem wymyśliła, że pójdzie do Koffiego, ale też jakoś jej się to nie uśmiechało, ponieważ chłopak mógł zacząć czuć się wykorzystywany, bo jak by nie było to ona przypominała sobie o nim tylko wtedy, kiedy Thomasa nie było obok. Zastanawiając się tak na tym, doszła do wniosku, że jest trochę nie fair wobec Andiego i postanowiła trochę więcej się nim zainteresować. Z takimi myślami udała się w stronę restauracji, gdzie miała zamiar zjeść śniadanie. Zatrzymała się przy windzie i wcisnęła guzik. Długo nie czekała, gdyż drzwi po chwili się otworzyły i… stanęła jak wryta. Po drugiej stronie, w środku stał wysoki blondyn i spoglądał na nią śmiejącymi się oczami. To był Mario. Co on tutaj robił?
- Mario… ale jak ty? Co? Eee… skąd się tu wziąłeś? – zapytała zaskoczona.
- No cześć Madlen. Tak, też się cieszę, że cię widzę. – zaśmiał się.
- Oj przepraszam, ale jestem zaskoczona. – zarumieniła się. – Witaj. Bardzo się cieszę, że cię widzę. – zaśmiała się przytulając go. – No więc jak się tu dostałeś? Przyjechałeś do Gregora? A może do Toniego? Kurcze, ale fajnie cię widzieć. – nawijała jak katarynka.
- Lenka powoli… nie, nie przyjechałam ani do Grega ani do ojca. Po prostu tak przyjechałem… pokibicować.
Lena wyczuła nutkę kłamstwa.
- Czemu nie powiedziałeś, że przyjeżdżasz? – zapytała.
- Sam tego nie wiedziałem. Dopiero dziś rano naszła mnie taka ochota zobaczyć… - uciął nagle.
- Tak?
- Was. – stwierdził i starał się ukryć zakłopotanie uśmiechem.
- Oj Mario, Mario. Chodź, zaprowadzę cię do mojego pokoju to chociaż sobie ciuchy zostawisz. Przecież nie będzie tego nosił. – oznajmiła blondynka i wzięła chłopaka pod rękę, po czym ruszyli z powrotem w kierunku pokoju, który dzieliła z Thomasem.
Lena obawiała się, iż obecność Maria nie bardzo spodoba się Morgiemu. Miała nadzieję, że to nie popsuje relacji między nimi. Po drugie Mario chyba był przekonany, iż są razem, w końcu jak by nie było Thomas go w tym uświadomił. Mimo wszystko Madlen była pewna, że Innauer przyjechał tylko i wyłącznie z jej powodu, no i może trochę z Gregora, bo w końcu to jego przyjaciel. Kiedy Mario zostawił torbę i kurtkę na łóżku Leny, podał jej ramię i razem ponownie ruszyli w dół. Usłyszeli nagle za sobą głośne śmiechy. Odwrócili się i ujrzeli biegnących ku nim Ane i Gregora. Owa para rzuciła się przyjaciołom w ramiona. Po oficjalnym przywitaniu, Gregor wziął Ane za rękę, a ta spojrzała podejrzliwie na Lenkę, po czym puściła jej oczko. Mario tak jak wcześniej podał młodszej swe ramię i ruszyli za zakochańcami. W mgnieniu oka znaleźli się w restauracji. Zajęli jeden ze stolików i zamówili jedzenie. Jak się spodziewali po krótkim czasie zeszła się reszta kadry będąc mile zaskoczoną widokiem Maria. Brakowało tylko Toma. Kiedy Lena uświadomiła wszystkich, że panna K przyjechała tylko się zaśmiali. Nie oczekiwała innej reakcji. Sama zaczęła głośno się śmiać. Nie wiadomo dlaczego, ale imię Kristiny wywoływało śmiech na ich ustach. Atmosfera naprawdę była wyśmienita. Tylko tego trzeba było skoczkom przed dzisiejszym konkursem. Rozluźnienia i poprawy nastroju. Po niespełna godzinie, wszyscy wstali od stołu zwarci i gotowi, bowiem o 12:30 miała odbyć się seria próbna. Alex wraz z Tonim zadecydowali wyjść o 12 na skocznię i puścili swoich podopiecznych do pokoi aby tam mogli na spokojnie się przygotować. Wszyscy razem ruszyli w stronę swych pokoi tocząc krótkie rozmowy. Potem rozstali się przy drzwiach i Lena zaprosiła Maria do siebie. Ane z Gregiem poszli za nimi, bo chcieli zobaczyć co się wydarzy dalej, gdyż byli przekonani, że w środku jest Thomas z panną K i nie mylili się. We czworo weszli do środka. W powietrzu utrzymywała się napięta atmosfera. Thomas uśmiechnął się na widok przyjaciół i przywitał się z Mariem i Gregorem uściskiem dłoni, siostrę ucałował w policzek, a na Lenkę tylko spojrzał znacząco.
- Kristie, miło cię widzieć. – powiedziała tylko Ana i kiwnęła głową.
- Kristina, myślałem, że w takich okolicznościach się już nie pokażesz. – odezwał się nagle Mario.
- Takich okolicznościach? To znaczy w jakich? – zapytała podejrzliwie blondynka.
- No skoro już nie jesteś z Thomasem… - ktoś mu przerwał, a był to sam Thomas, który zaczął się śmiać.
W jego ślady szybko poszła Lena. Chyba tylko oni wiedzieli o co chodzi, bo reszta patrzyła na nich jak na idiotów. No tak. Przecież Mario myślał, że to Lena jest z Thomasem.
- Mario, Kristina to nadal dziewczyna Thomasa… źle go wtedy zrozumiałeś. – naprostowała Lena, a Thomas przesłał jej tylko spojrzenie.
- Dobra ja już nic nie rozumiem, ale to nieważne. Lepiej chodźmy już na skocznię. – stwierdził.
- Tomi, panna… sorki… Kristie śpi tu dziś z nami? – skierowała Lena do blondyna.
- Nie mała i nie martw się! Skończył się dzień dobroci dla zwierząt! Więcej razy spać razem nie będziecie już ja się o to postaram. – najstarsza blondynka przesłała młodszej złowrogie spojrzenie, po czym obdarowała nim swojego chłopaka.
Tom tłumił w sobie śmiech. Ana z Gregiem przyglądali się temu wszystkiemu z boku i nie mieli pojęcia o co chodzi. Ana postanowiła potem wziąć Madlen na rozmowę, ale teraz pociągnęła szatyna do pokoju aby mógł się przygotować do dzisiejszych skoków.
- Czyli Tomi ty dziś śpisz z Kristie u nas? – zapytała Lenka.
- Nie, Len. Mario może zająć moje łóżko… - zaczął Thomas, ale spojrzał w stronę owego mebla i parsknął śmiechem podobnie jak Lena.
Łóżka były połączone.
- Mam własny pokój gówniaro! Thomas śpi dziś u mnie wraz ze mną. – stwierdziła Kristina.
- To się jeszcze okaże. – szepnęła tylko Lena, ale nikt jej na całe szczęście nie usłyszał. – No dobra więc super. Mario śpisz dziś ze mną w pokoju. Możesz się rozgościć. Kristie do kiedy zostajesz? Bo nie wiem czy jest sens abyś Tom zabierał swoje rzeczy.
- Moja śliczna wyjeżdża jutro, więc masz racje nie ma sensu. – Thomas objął Kristie, ale patrzył na Lenę aby zrozumiała, że to tylko dla zachowania pozorów.
Lena uśmiechnęła się, po czym wszyscy czworo zaczęli szykować się do wymarszu na skocznię. Po niedługiej chwili cała kadra razem poczęła iść ośnieżoną drogą w stronę Kulm.
Seria próbna zapowiadała się bardzo interesująco. W końcu nie ma to jak próba przed konkursem. Paru zawodników zostało już fachowo określona jako lotnicy i w niej był m.in. Gregor, któremu wyjątkowo spodobały się mamucie skocznie. Cała reszta Austriaków zdawała się nie odstawać od Grega i też skakała na dobrym poziomie. Szczególnie nieźle wypadł tu też Wuff, który skakał u siebie. Ostatecznie serie próbną wygrał Anders Jacobsen tuż przed Gregorem i Harrim Ollim. Zawodnicy austriateamu przebywali wśród dziewczyn oczekując na rozpoczęcie pierwszego konkursu z cyklu lotów. Kulm... Dla jednych bardzo ciężki mamut, dla drugich tajemnicza twierdza, którą trzeba zdobyć. Dla samego Gregora stała się obiektem marzeń latania powyżej 200 m. Człowiek był wtedy jak ptak... Wolny, a zarazem z niebywałą szybkością i gracją przemierzał metry. Do czasu lądowania, które wymagało precyzji. Nie należała ona do grupy największych mamutów jednak od dawna miała wyśrubowany swój rekord. 214 m - należący do Svena Hannawalda od 2003 r.
- No to dalekich lotów! - życzyły dziewczyny, po czym puściły chłopaków na skocznie.
Konkurs lotów na skoczni Kulm zapowiadał się niezwykle obiecująco. Paru pretendentów do wygrania dziś miał po raz kolejny stanąć w szranki podczas całego konkursu. Każdy ze skoczków Austriackich odczuwał inaczej... Na przykład Mascht bardzo lubił latać - to była jego domena i według niego każdy konkurs mógłby być na mamucie. Thomas? On nie oczekiwał zbyt wiele, chciał skakać na dobrym poziomie, ale wiedział, że mamut nie należy do jego ulubionych. Wolfi czuł się bardzo wyjątkowo u siebie. To właśnie w tym mieście spędzał najwięcej czasu na treningach oraz tu właśnie miał dom. Gregor? Czuł się jak nowo narodzony... Jego pierwsze loty były zabawą. Wychodziły bardzo dobrze chodź nie najlepiej. Przy każdym skoku poznawał ją coraz głębiej, coraz bardziej był jej ciekawy i marzeniem byłoby wygrać chodź raz. Z pełnym zapałem i zaangażowaniem ruszyli na samą górę potężnej skoczni. Natomiast w domku gdzie każdy z nich czekał na swój skok panowała dość napięta atmosfera.
Sprzyjające warunki pokazały, że pierwsza część będzie emocjonująca. Speaker ogłosił rozpoczęcie konkursu. Teraz dopiero można było zacząć bitwę - dla jednych o dobre miejsce dla drugich nie tylko o to, bowiem między Simonem a Gregorem toczył się wewnętrzny bój o wygraną w PŚ. Nie wszystkim wyszedł skok po pierwszej serii... Balthasar był tego doskonałym przykładem - skok na 146,5 m skazywał go na zakończeniu konkursu po 1 serii i udowadniał, iż skocznia w Kulm nie wybacza błędów. Pozostałym wiodło się zdecydowanie lepiej. Markus zakończył serię na 15 pozycji, Morgi na 9, Mascht na 4 - co pozwalało realnie walczyć o podium z Wuffem, który był 3 a Gregor był 2. Tuż za Simonem, do którego tracił 10 punktów. Dziewczyny z uśmiechem gratulowały chłopakom dobrego występu w 1 serii i trzymały kciuki za drugi optymalny skok. Mimo dużych strat do lidera Simona każdy z 3 będącej w 5 miał szanse wykosić go z tego miejsca. Dodatkowa motywacja w postaci dziewczyn dodawała sił. Koncentracja przychodziła natychmiastowo, a chęć pokazania się z dobrej strony robiła swoje. Obdarzyli uśmiechami swoje towarzyszki, po czym powędrowali tam gdzie ich miejsce czyli na szczyty Kulm. 2 seria odbywała się bez większych przeszkód. Bardzo szybko doszło do Mrakusa, który po raz kolejny oddał dobry lot. Wiedział, że zawody zakończy w najgorszym wypadku na pozycji, z której stratował w 2 serii czyli 15. Równie szybko nastało też wejście Thomasa na belkę. Przed oczami miał 2 postacie - Kristiny i Leny. Obie bliskie jego sercu, jedna bardziej druga mniej... Widział uśmiech na twarzy jednej z nich... Tak, chyba podjął już decyzję... Zjechał widząc przed oczami obraz blondynki...
- 200,5 m! - krzyknął speaker.
Blondyn poczuł dumę z tego lotu. Wreszcie było tak jak trzeba, jak gdyby czuwał nad nim anioł stróż. Udało się... Wielka 5 miała utrudnione nieco zadanie... Wiatr coraz bardziej wiał pod narty. Tak, wielu by stwierdziło, iż jest to świetny omen jednak nie dla nich... FIS zawsze dążył do podstawy - wszystko dla bezpieczeństwa, więc konkurs przyspieszano raz zwalniano… Mascht świetnie wykorzystał warunki. Lot na 209 m sprawiał niesamowita frajdę, a do tego dawał prowadzenie. W KOŃCU NIKT TAK DALEKO JESZCZE NIE SKOCZYŁ. Spuszczanie Wuffa z belki sprawiło, iż skoczył zdecydowanie gorzej, bo aż 10 m mniej niż w 1 serii. Loitzl jednak szybko pogodził się z porażką. Wiedział, iż na podium stanie minimum 1 rodak. Teraz na górze pozostało tylko 2: Simon i Gregor - odwieczni rywale... Szatyn z nieukrywaną radością zajął miejsce na belce. Podobnie jemu jak i Morgiemu ukazała się ona... Blondynka i jego marzenia... Nie koniecznie wygórowane marzenia, bo pragnął tylko jednego. Dać szczęście jej i sobie. Nie zastanawiając się długo sunął z belki jak burza na sygnał Alexa. Długie noszenie przez powietrze podprowadziło do długotrwałego lotu. Tak, z tej wysokości naprawdę można było wyobrażać piękne rzeczy. W końcu po około 8 sekundach wylądował czując niesamowity ból w kolanach... Udało się... Był cały i się nie wywalił. Wiedział jednak, iż był to daleki lot. Uniósł w górę ręce, po czym radość zaczęła emanować!
- 215,5 m nowy rekord skoczni! - speaker nie krył swojego zachwytu.
Tak samo jak ten 19 letni skoczek, który pobił właśnie swój 1 rekord skoczni... I to w nie byle jakim stylu. Teraz pozostało czekać na skok Simona, który miał zadecydować o wszystkim. Obejmowany juz przez Ane spoglądał w górę czekając czy sen się spełni... Udało się! Jak widać to był dzień dla Austrii - 1 miejsce Gregora i 3 Maschta sprawiło, iż na trybunach zawrzało. Byli u siebie i właśnie to sprawiło najwięcej zadowolenia. Ich chwila prawdy... Po dekoracji udali się do hotelu gdzie mieli wypocząć.
- I co nóżki bolą? - uśmiechnął się Thomas w stronę Gregora.
Szatyn nie wahał się z odpowiedzią.
- Bolą, ale warto było. - wyszczerzył się, po czym musnął policzek swojej ukochanej.
Wygraną zawdzięczał również i jej.
- Ale pocieszyć cię może fakt, iż moja siostra na pewno zadba o twoje dojście do jutra. - po raz kolejny zażartował Thom, po czym weszli do hotelu gdzie mieli swój nocleg.
- A czy to prawda, że o mnie zadbasz? - uśmiechnął się szatyn, po czym czekał na odpowiedź Ane.
- Zastanowię się jeszcze... Może tak może nie... - zaczęła z uśmiechem wyliczać blondynka.
Bardzo szybko cała ekipa znalazła się w swoich pokojach, po czym zajęli się przygotowaniem do wspólnego posiłku. Mijał on w bardzo szybkim tempie. Jak wiadomo nie od dziś czas w miłej atmosferze mija tak szybko.
- Mamo, a kiedy zobaczymy tatę? - dało się słyszeć głos małej dziewczynki.
- No właśnie kiedy? - pytanie ponowił chłopiec.
- Jeszcze troszkę zobaczycie... - powiedziała zapewne matka dzieci.
- Tata! - krzyknęły niemalże jednogłośnie starsze dzieci.
Na twarzy Alexa pojawił się ogromny uśmiech. Ku zaskoczeniu małej grupki drużyny wstał, po czym objął ręką pociechy.
- Max i Nina... Jak się cieszę, że was widzę. - zupełnie nie do poznania człowiek.
Na skoczni czasem nerwowy teraz spokojny, radosny i szczęśliwy z przyjazdu swojej rodziny.
- Paula i moja ukochana Lilith... - podszedł do dziecka trzymanego przez wysoką brunetkę, po czym musnął czółko małego dziecka.
- I moja Angela... - Alex obdarzył uśmiechem żonę, po czym objął ją ramieniem.
Bardzo mu ich brakowało...W końcu praca trenera wymagała wiele wysiłku i spędzenia niemalże 10 miesięcy poza domem... Jego żona wszystko doskonale rozumiała. Ona sama zajmowała się domem jednak we wszystkim wspierała męża. Tworzyli niesamowitą rodzinę - bez barier i bez wewnętrznych problemów. Pointner przyprowadził swoją gromadkę do stolika, po czym dokonał przedstawienia tym, którzy jeszcze nie znali jego rodziny. Postanowił spędzić z nimi jak najwięcej czasu bowiem tak rzadko się widywali.
- A wy co będziecie tak siedzieć przy tym stoliku? Mykać do pokojów. - wydał zarządzenie Alex, po czym jak powiedział tak zrobili.
- Jacy oni są szczęśliwi... - powiedziała Lena.
- No też bym chciała taką gromadkę i wspaniałego męża... - uzupełniała ją Ana.
- Nad tym możemy popracować... - uśmiechnął się przebiegle Greg co nie umknęło uwadze Thoma.
- No Greg nie zapędzaj się tak. Po pierwsze Ana jest jeszcze za młoda, a po drugie ja wujkiem? Super sprawa, ale myślę, że warto jeszcze poczekać...
- Tak żebym najpierw została ciocią? - uśmiechnęła się Ana, po czym spojrzała to na brata to na przyjaciółkę.
Lena wyraźnie się zarumieniła. Wiedziała co Ana starała się wmówić bratu.
- Jeszcze przyjdzie na to czas... - uśmiechnęła się, po czym zmieniła temat. - To jak, widzimy się za godzinkę na dole i idziemy do pubu tak?
- Tak, tak dokładnie. - uśmiechnęła się Ana, po czym spojrzała na zaskoczone miny chłopaków.
- No chyba Gregorze nie zapomniałeś o urodzinach przyjaciela? Fakt, że są konkursy, ale trzeba wypić za zdrowie kolegi.
- Mario... A tak, tak nie ma problemu. O 18 widzimy się na dole.
Thom pokiwał twierdząco głową, po czym wraz z Leną weszli do sąsiednich drzwi Schlierenzauerów. Około godziny 18 cała ekipa spotkała się na dole. Tak teraz wypadało udać się do pubu na skromną imprezę urodzinową Maria. To prawda był sezon, ale piwko należało się za zdrowie kolegi. Urodziny większej części Austriiteam przypadały właśnie w trakcie sezonu zimowego więc te imprezy wyglądały właśnie tak. Gregor trzymał swoją dziewczynę za rękę może nawet traktował ją jak lekką podpórkę bowiem dzisiejszy lot dawał we znaki. Nie chciał jednak zrobić przykrości przyjacielowi. Ba, po prostu nie mógł. Mario i Arthur od wielu lat trzymali się zawsze razem. W każdej chwili czy to lepszej czy gorszej mogli na siebie liczyć. To jest właśnie potęga przyjaźni. Tak samo w tym zespole nic ani nikt nie mógł zniszczyć tej jedności. Może właśnie dlatego byli najlepsi? Trasa do pubu mijała w szybkim tempie. Nie ukrywajmy, że plusem był przyjazd żony Pointnera, który pewnie w życiu by się nie zgodził na małą imprezkę. Ale nasi skoczkowie doskonale wiedzą co to umiar. Każdy zna granicę, której nie wolno przekroczyć pod żadnym pozorem. Uśmiech nie znikał z ich twarzy. Wreszcie mieli możliwość chwilę wypocząć w swoim towarzystwie. Wchodząc do pubu wywołali nie małe poruszenie. Tak, niestety taka jest cena popularności. Zajęli jednak miejsce przy stole, po czym zamówili po piwie dla każdego. Jako pierwszy odezwał się Greg.
- No to zdrowie solenizanta, a zarazem przyjaciela na dobre i na złe. Dzięki za te wszystkie wspólne chwile. Jesteś wielki. - uśmiechnął się, po czym poklepał po ramieniu przyjaciela.
- No to zdrowie Innauera! - powtórzyli wszyscy, po czym zaczęli sączyć złocisty płyn.
- Przepraszam bardzo, ale muszę was na chwilkę opuścić... - powiedziała w pewnym momencie Kristina dziewczyna Thomasa.
Nawet nikt się nią nie przejął...
- Przepraszam bardzo, ale muszę na chwilkę was opuścić... - wstała Ana naśladując głos Kristiny, jej mimikę i chód.
Cały stolik zaczął się śmiać. Prócz Thoma, który oglądał dość uważnie przedstawienie siostry.
- Thom! Jak możesz spać w pokoju z tą, tą... - Ana się zacięła ze śmiechu.
Brakowało jej słów by powiedzieć coś złego na Len - Przyjaciółkę od zawsze i na zawsze. W końcu wydusiła to z siebie.
- Lafiryndę! - po czym parsknęła śmiechem nie mogąc uwierzyć, że to powiedziała. - Thomasku, Thomasku ale ja cię kocham! - zaśmiała się po raz kolejny ironicznie Ana doprowadzając stolik do wariacji.
Tym razem Ana miała rację i starała się puścić oczywisty przekaz Thomasowi. Podeszła do niego krokiem Kristiny, po czym wyeksponowała bardziej swój biust, po czym powiedziała.
- Mam na ciebie chrapkę wiesz?
Tego było za wiele. Ana udająca niemalże króliczka Playboya ukazała największe wady Kristiny. Ale brakowało jeszcze jednego.
- Thomas! Zabraniam Ci się z nią spotykać rozumiesz?! ZABRANIAM! - po czym usłyszała za sobą czyjś głos.
- No widzę, że się tu nieźle bawicie beze mnie... - nie był to nikt inny jak dziewczyna Thomasa we własnej osobie.
Ana wymierzyła piorunujące spojrzenie Kristinie, po czym usłyszała.
- Świetnie, zostawić człowieka na 5 minut, a już problemy. I co świetnie się bawiłeś Morgenie?
Kristina była wyraźnie wkurzona. Wiedziała, że straciła swoją pozycję w grupie i nie tylko w niej... Traciła coś co miała przez tyle lat - serce i uznanie Thomasa.
- Na pewno mój brat bawił się wybitnie. - uśmiechnęła się ironicznie Ana, po czym spojrzała po raz kolejny w oczy Kristiny.
- Ty gówniaro ty...
- Ty gówniaro ty.... - Ana stanęła na palcach powtarzając słowa Kristiny tak jak dokonała tego poprzednim razem.
- Jeszcze się mnie popamiętasz!
- Popamiętam? Prawda w oczy kole? Kristino, po prostu wiem, że ciężko pogodzić się z upadkiem, ale tylko czekam aż mój brat zdejmie te okulary!
Ana miała dość, musiała uświadomić bratu jak wiele błędów już popełnił i jakich nie może ponawiać. Ten związek musiał przejść do historii, a Thom otworzyć wreszcie oczy by zobaczyć prawdę, która czekała wystarczająco długo. Nie uległo to i jego uwadze. W myślach ciągle miał bałagan wiedział bowiem, iż nie jest to co kiedyś.... A do tego Lena - Wyjątkowa osoba, która stała się bliska... Aż za bliska. Uśmiechnął się, po czym wstał.
- Dziewczyny uspokójcie się...
- Zamknij się! - krzyknęły niemal jednocześnie Ana z Kristiną.
Tak to był ich pojedynek... Nie tyle co na słowa, ale o osobę którą kochały. Jedna miłością braterską szczerą, druga natomiast uczuciem miłości do partnera bynajmniej to rozumiała przez te dobre parę lat będąc jego dziewczyną.
- Mam dość! Wychodzę! - krzyknęła Kristina uznając, iż nie ma najmniejszych szans z młodszą blondynką.
Ana usiadła w towarzystwie przyjaciół, po czym łyknęła ostatnie łyki piwa.
- Czas na nas... - oznajmiła.
I faktycznie miała rację, gdyż atmosfera była zbyt gorąca. Teraz wypadało czekać na rezultaty... Była troszkę winna tej sytuacji, ale musiała w końcu to zrobić. Wiedziała, że Thom cierpi, a kto jak nie ona otworzy mu oczy? Przecież chciała dobrze... Spojrzała na Gregora, który znał jej rozterki. Czuł, że coś jest nie tak... Objął blondynkę w pasie, po czym nie zadawał zbędnych pytań.


Kiedy impreza rozgorzała na dobre, Mario postanowił działać. Specjalnie przyjechał tu by móc poznać bliżej młodszą blondynkę. Specjalnie by spędzić z nią trochę czasu. Począł się rozglądać za blondwłosą pięknością i gdy ją dojrzał ruszył przed siebie odstawiając piwo. Złapał ją za łokieć i odciągnął delikatnie na bok. Zdezorientowana Lena nie wiedziała co się dzieję, więc zaczęła się szarpać. Gdy poznała roześmianą buzię Maria odwzajemniła gest.
- Co ty na to Madlen abyśmy opuścili to miejsce? – zaproponował bez ceregieli.
- Hmm… no nie wiem… zimno trochę i ciemno…
- Spokojnie, przecież będziesz ze mną.
- Hmm… no tak. Dobrze, tylko powiem Tomowi… i Ane. – zarumieniła się, po czym zaczęła wodzić wzrokiem za Thomasem.
Ich oczy się spotkały i uśmiech od razu zagościł na ich ustach. Jak by zaczarowani w tym samym momencie ruszyli w swoje strony. W tym samym momencie wypowiedzieli swoje imiona, po czym zaczęli się śmiać.
- Tom ja idę z Mariem się przejść. On mnie potem odprowadzi. – powiedziała, a Thomas spojrzał niepewnie.
- No dobrze, ale musimy się jeszcze dziś zobaczyć. – przesłał uśmiech.
- Wiesz gdzie mnie szukać. – puściła mu oczko, ucałowała policzek i ruszyła w stronę Maria będąc odprowadzaną wzrokiem przez starszego blondyna.
Mario pomógł dziewczynie założyć płaszcz, po czym otwierając przed nią drzwi, wyszli na zewnątrz. Pogoda na dworze była wyśmienita. Wiał delikatny wiatr, prószył śnieg, a niebo było tylko troszkę zasłonięte chmurami. Madlen nie miała zamiaru zaczynać rozmowy. To on chciał z nią porozmawiać, więc niech on zacznie. Mario szedł obok i nie wiedział jak ma zacząć. Czuł się jak szczeniak przy Madlen. Ona wydawała się taka poważna i subtelna. Momentami twierdził, że nawet zimna… ale potem stwierdził, że jednak się myli. Lena nawet jak była zła potrafiła to ukryć uśmiechem. Nawet jeśli uśmiech nie był szczery. Stracił całą pewność siebie. Jakby ktoś wyrwał mu język albo odebrał mowę. Zawsze był rozgadany i taki śmiały, a dziś… przy tej dziewczynie? Nie potrafił skleić jednego prostego zdania. Gdyby tylko wiedział, że nie tylko on czuł się tak w jej towarzystwie. Thomas też na początku miał taka blokadę. Ale z czasem, kiedy poznawał Lenę, pewność siebie powracała. Dalej szli w ciszy. Mario zaczął nerwowo ocierać ręce, a Lena udawała, że tego nie dostrzega. Bawiła ją ta sytuacja. Tak, wiedziała, że jest okropna znęcając się nad nim, ale cóż… bez ryzyka nie ma zabawy. Blondyn w końcu się przemógł. Wziął głęboki oddech i zaczął.
- Musze ci się Len do czegoś przyznać. – mówiąc to nawet nie podniósł wzroku.
- Tak?
- Nie przyjechałem tu tylko z powodu skoków…
- Domyślam się.
- Naprawdę? – spojrzał w jej roześmiane oczy.
- Tak Mario… też za Tobą tęskniłam. – uśmiechnęła się.
- Myślałem, że jak ci powiem to będziesz zła.
- A dlaczego miałabym być zła?
- No bo… sam nie wiem. Może źle byś sobie o mnie pomyślała.
- Nigdy nie będę o tobie źle myśleć.
- Tego nie wiesz…
- Oj wiem Mario, wiem… Gdzie idziemy? – zaczęła chcąc zmienić temat.
- No nie wiem… może na Kulm?
Jak też chłopak zaproponował tak też się stało. Wziął Madlen pod rękę i wolnym krokiem ruszyli pod skocznię. Rozmawiali na różne tematy. Mario starał się dowiedzieć o Lence jak najwięcej, ale była jedna rzecz, która najbardziej go intrygowała. Mianowicie, mowa tu o Thomasie. Chciał zadać pytanie z nim związane, ale bał się, iż dziewczyna źle to zrozumie. Nad każdym słowem zastanawiał się dość długo. Chciał by ono było przemyślane i w żaden sposób nie chciał jej zranić. Lena zauważyła, że coś go gryzie i dobrze wiedziała co, jednak mimo wszystko czekała aż on się wyłamie. Niestety… nie zapowiadało się na to. Dalej szli rozmawiając o duperelach. Do momentu, gdy Mario stracił równowagę… upadł i pociągnął za sobą blondynkę, która mimo woli runęła na niego z impetem. Zaczęli się głośno śmiać. To była przekomiczna sytuacja. Lena otrzepała Maria mając nadzieję, że nic mu nie uszkodziła.
- Mario, tak mi przykro ! – mówiła śmiejąc się.
- Spoko, spoko… przeżyłem. Po drugie wcale nie jesteś ciężka… tylko troszkę koścista. – przy ostatnim potarł sobie bok, a Lena cicho zachichotała.
Wtedy nastała niezręczna cisza. Madlen czuła się peszona za każdym razem kiedy ją przyłapywał na patrzeniu mu w oczy. Lubiła zerkać ludziom w oczy, ale jego wzrok ją peszył… tak jak kiedyś peszył ją wzrok Thomasa. Mario natomiast nie wiedział jak zapytać o Toma.
- Mario, wracajmy już. Jest późno, a po drugie jestem zmęczona.
- Poczekaj chwilę… mam jeszcze jedno pytanie. – powiedział w końcu, a ona spojrzała na niego pytająco. – Bałem się wcześniej o to zapytać, ale strasznie mnie to gryzie.
- Pytaj…
- Chodzi mi o Morgiego… Bo ostatnio oboje uświadomiliście mnie w fakcie, iż jesteście razem… i w sumie nie miałem wątpliwości co do tego, ale gdy zobaczyłem dziś Kristie to naprawdę się zdziwiłem i nic już nie rozumiem.
- Tego nie da się Mario zrozumieć. – westchnęła Lena. - Nie jesteśmy razem, ale…
- Ale… zawsze jest to ale.
- Ale ciągnie nas coś do siebie. Oboje nie umiemy bez siebie funkcjonować. To trudne… Nie wiem jak mam ci to wytłumaczyć.
- Może najlepiej od początku?
- To długa historia. Dziś mogę ci tylko napomknąć, ale kiedyś… może ci opowiem wszystko. Ale jeszcze nie teraz.
- No dobrze, więc powiedz mi teraz tyle ile uważasz za słuszne. – stwierdził z uśmiechem, co Lena odwzajemniła.
Postanowili jednak wrócić i droga powrotna zeszła im na tłumaczeniu Mariowi tego co między Leną a Thomem jest. Madlen postanowiła jednak nie wszystko mu powiedzieć. Nie była pewna jeszcze tak Maria, ale czuła, że może mu ufać i będzie dla niej kimś ważnym. Mimo wszystko nie powiedziała wszystkiego… A raczej najważniejszego. Że kocha Morgena całym sercem. Mario nie pytał o więcej. Wystarczyło mu tylko to co powiedziała by stwierdzić, że Madlen jest zakochana w Thomasie od bardzo dawna i myśli, że nikt tego nie widzi. Może i miała rację… bo dotąd zauważył to tylko Koffi, Mario i panna K. Nie chciał się dzielić z nią spostrzeżeniami, więc tylko ją delikatnie przytulił. I dalej szli w ciszy ogarniając myśli.
- A! To ja dzisiaj z tobą śpię? – zapytał.
- Na to wygląda.
- I bardzo dobrze, bo gdzie niby bym miał iść? A Morgi nie będzie zazdrosny?
- Pewnie tak. Kiedyś… kilka dni temu, może tygodni by to okazał, ale teraz… dorósł. – zaczęła się śmiać.
- Łóżka będziemy musieli rozłączyć? – zaśmiał się.
- Nie no ostatecznie możesz spać na podłodze, a ja na dwóch łóżkach. – wybuchła śmiechem.
- Hahaha… bardzo śmieszne. – wystawił jej język.
- O proszę, proszę… kogo my tu mamy. Tak szybko się Lenko pocieszyłaś? – usłyszeli za sobą głos Kristiny. – Uważaj Mario, bo jesteś jej kolejną zabawką do kolekcji.
- Kristie proszę… - odezwał się drugi głos… Thomasa.
- Witaj Thomas, witaj Kristie. – powiedziała Lena ignorując zaczepki starszej.
- Wydaje mi się Kristie, że jesteś przewrażliwiona. Nie uważam żeby Lena była zdolna do bawienia się kimkolwiek. – stwierdził Mario, a w oczach Leny pojawiły się łzy szczęścia.
To była dobra riposta, gdyż panna K od razu się zamknęła.
- Idziecie już do hotelu? – zapytał Tom z uśmiechem.
Lena była pełna podziwu dla niego. Nie dość, że olewał swoją dziewczynę jak tylko mógł to jeszcze nie robił jej awantur o byle co. Naprawdę była z niego dumna.
- Tak idziemy już spać, bo to był ciężki dzień. – odpowiedziała Lena nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
- A tamci gdzie są? – zapytał Mario.
- Siedzą jeszcze albo właśnie wychodzą. – odrzekł Tom.
- Radziłbym im już wracać jakby nie było jest dobrze po 22. – zaśmiał się Mario. – Jak się Alex dowie… albo mój tata.
- Spoko, spoko… mamy tu takie dwie agentki, które nawet najzimniejsze serca potrafią rozmrozić. – powiedział Thomas, a Mario dziwnie spojrzał na Len.
- Hehe… nie wątpię.
- Dobrze koniec tego! Thomas idziemy spać. – zarządziła Kristie i pociągnęła swojego chłopaka w stronę drzwi.
Morgi odwrócił się do Leny i coś do niej szepnął, ale nie mogła zrozumieć. Zanim zdążyła się zapytać już ich nie było… Zrezygnowana spuściła głowę.
- Chodź Len, my też idziemy spać. – blondynka nie miała nic przeciwko.
Podała Innauerowi rękę i ruszyli za starszą parą, która znikała w drzwiach windy. Po niedługim czasie i oni nią jechali. Potem Lena otworzyła drzwi i pierwsze co to rzuciła się na łóżko. Miała serdecznie dość tego dnia. Tak pięknie się zapowiadał. Nie był najgorszy, ale przyjazd panny K troszkę ją przytłoczył. Może to złe było, ale sto razy bardziej wolała towarzystwo Thoma niż Maria. Musiała to przyznać, chociaż to okrutne. Pokazała blondynowi toaletę i pomogła mu odsunąć łóżko. Przygotowała łazienkę dla jego potrzeb i zajęła się porządkami w pokoju. W czasie kiedy ona ogarniała pomieszczenia Mario brał prysznic. Nikt się chyba nie zdziwił, iż fakt, że Lena miała za ścianą nagiego faceta nie robił na niej wrażenia, tak jak robił na niej go Thom. Bardziej przejmowała się tym, iż Morgen była tam gdzieś w hotelu ze swoją dziewczyną sam na sam i ona nie mogła wiedzieć co robią. Tysiąc myśli na minutę przychodziło jej do głowy. Nie mogła sobie poradzić z myślą, iż może się całują. Nie mogła być w większym błędzie. W tym samym czasie Tom także porządkował pokój i zastanawiał się jak bardzo Mario namiesza w „ich związku”. Nie chciał się tym przejmować, ale jakoś nie potrafił. W pewnym momencie wpadł na świetny pomysł. Zatarł ręce i pościelił łóżko, po czym ruszył do łazienki zaliczyć toaletę.


W hotelu Ana pośpiesznie zaprowadziła Grega do pokoju. Po dość szybkim ogarnięciu się obdarzyła go uśmiechem wskakując do łóżka, które wspólnie dzielili.
- I co nóżki bolą? - spytała blondynka.
- Nawet nie wiesz jak bardzo... Chyba potrzebuje dobrego fizjoterapeuty...
- A taka Ana Morgenstern nie wystarczy?
- Jeśli zajmie się terapią tak skutecznie jak mówił Thom to w zupełności wystarczy. - uśmiechnął się szatańsko szatyn, po czym przyciągnął blondynkę do siebie.
- Doktor Ana na posterunku! Melduje gotowość do akcji: Przywrócić sprawne nóżki
2.
Ani jednego ani drugiego nie opuszczał dobry humor. Ana rozciągnęła delikatnie ręce, po czym z wyczuciem zaczęła masować umięśnione nogi chłopaka.
- Tak mi rób o tak...
Dało się słyszeć głos Gregora, który widać uległ delikatnemu dotykowi rąk Ane. Blondynka uśmiechnęła się. Zajęcie sprawiało jej bowiem masę radości, a dodatkowo to kolejne zbliżenie się do siebie. W pewnym momencie chłopak objął nogami blondynkę i przyciągnął do siebie.
- Świetnie się spisałaś pani doktor... - po czym zaczął zdejmować koszulę opinającą jej ciało.
Ona nie pozostawała dłużna... Również sprawnie pozbyła się garderoby skoczka, po czym zaczęli małą grę wstępną. Blondynka stopniowo zaczęła pracować dłońmi na torsie Grega, on natomiast w dalszym ciągu obdarzał ją bardziej licznymi pocałunkami. Było im dobrze aż za dobrze... Dość intensywne bicie ich serc mówiło same za siebie. Gregor postanowił ruszyć bardziej w przód... Z każdym krokiem był coraz bliżej słysząc oddech swojej ukochanej. Ana wiedziała o co może mu chodzić... Mimowolnie odsunęła szatyna na bok mówiąc.
- Jeszcze nie teraz... - przed oczami pojawił się tamten moment krzywdy.
Wiedziała, że może mu zaufać, ale nie była na to jeszcze gotowa. Uśmiechnęła się, po czym dostała odpowiedź w postaci namiętnego pocałunku szatyna. Wiedział ile dla niego znaczy i dążył do tego by nigdy w życiu jej nie skrzywdzić. Będzie czekać tyle ile trzeba by była szczęśliwa. Tego pragnął jak niczego innego. Uśmiechnął się, po czym położył blondynkę obok siebie. Patrząc sobie w oczy i słuchając bicia swych serc oddali się w ręce czekającego nań Morfeusza


Madlen długo nie mogła usnąć. Co chwila przekręcała się z boku na bok. Dręczył ją fakt, że Thomas śpi w objęciach panny K albo na odwrót. Nie potrafiła sobie z tym poradzić. Było jej smutno i przykro. Spojrzała na telefon wskazywał 23.59… taa… za minutę północ, a ona nadal nie spała. Mario od dłuższego czasu już smacznie chrapał. Momentami bała się, że go obudzi, ale nic takiego nie nastąpiło. Wstała i poszła do łazienki. Obmyła twarz wodą i poparzyła w lustro. Wyglądała dziwnie. Tak jakoś pusto? Hmmm… w sumie czuła się pusta… nie było Thomasa. Nic jej nie wypełniało. Czegoś brakowało… Mario w nawet najmniejszej części nie potrafił tego zapełnić. Chciała usłyszeć teraz jego słodkie „Lenka” albo chociaż ujrzeć błękitne oczy. Niestety musiała wytrzymać do rana. Miała nadzieję, iż wtedy opuści ich też panna K. Na co niestety się nie zapowiadało… Z westchnieniem wróciła do łóżka. Poleżała jeszcze chwilę i z postanowieniem, że ostatni raz spojrzy na godzinę, pójdzie spać. Wzięła telefon do ręki i coś ją zaskoczyło. Miała sms od Toma o treści:


Nie zamykaj drzwi lub je otwórz… zaraz u Ciebie będę ;*


Na jej ustach od razu pojawił się szeroki uśmiech. Wyskoczyła spod kołdry i po cichu przekręciła klucz. Wróciła do łóżka i w ciszy z szybko bijącym sercem czekała na swojego wybranka. Miała nadzieję, że Mario śpi, bo nie chciała go budzić. Siedziała w ciszy i nasłuchiwała jakichkolwiek odgłosów. Czekała na chociaż jeden jakiś krok na korytarzu, ale nic takiego nie nastąpiło. Nagle usłyszała strzyk zamka. Uśmiechnęła się i zamknęła oczy. Gdy tylko wszedł do środka, wiedziała, że to on. Jego charakterystyczny zapach uniósł się w powietrzu i dotarł do jej nozdrzy. Euforia była niesamowita. Słyszała teraz każdy szmer. Nawet jego stąpanie do podłodze. A potem ktoś delikatnie podniósł kołdrę do góry i wbił jej się na łóżko. Thomas przytulił się do Leny jak miał w zwyczaju, czyli do jej pleców i zamknął oczy.
- Już myślałam, że nigdy nie przyjdziesz… - szepnęła Lenka, odwróciła się i wtuliła w jego umięśnione ramiona.
Thomas zaskoczony tylko mocniej ją przytulił. Poczuł jak jej głowa próbuje jak najgłębiej wcisnąć się między jego brodę a obojczyk i strasznie mu się to spodobało. Poczuł zapach jej włosów i wtedy zrozumiał… że on patrzy tak tylko na nią, a ona tylko i wyłącznie na niego i nikogo więcej!


~~~


Kochane Czytelniczki...


*_* *_* *_*


Lalalala :D Nananana :D


o_O O_o


Czy Wy to widzicie? :O Ponad 20000 wyświetleń :o muah <3 muah <3 Oj my wiemy Kogo to zasługa... DZIĘKUJEMY :* :* :*


Czym na to zasłużyłyśmy? Jak mogłybyśmy się odwdzięczyć? To jest piękne...


Bosz.. aż się wzruszyłyśmy xD


Dlatego rozdział dodajemy dziś :) Mamy nadzieję, że może jakoś swoją twórczością możemy Wam podziękować... Nic innego w zamian dać nie możemy. Ukłony w Waszą stronę!


Co do treści... Thomas *_* Nie no jestem pod wrażeniem... aż sama na nowo zaczęłam go lubić ;D Skąd ja w ogóle wytrzasnęłam te teksty? Czytam, czytam... poprawiam błędy... a micha sama się cieszy! ;D Ale... istnieje podejrzenie, iż ten rozdział mógł powstać troszkę później niż inne... Hmmm... Widzicie jakąś różnicę w stylu pisania?


I Ana... mistrz jak dla mnie :D Charakterek to ona ma no nie? xD Oj Moja Ania najlepsza w pisaniu aferek! hahaha :D


I Mario <3 słodki chłopaku...


28 rozdziałów trzeba było czekać... około 500 stron żeby Thomas się ogarnął... ale lepiej późno niż wcale! ;D


Nie wiem co więcej pisać... zabrakło mi słów :)


Po prostu... dziękujemy...


Wasze


Ania&Madziusa

6 komentarzy:

  1. ~Skokomaniaczka5 sierpnia 2016 00:03

    Jestem :)
    Nie moja pora, no ale.. jestem.
    Brawa, brawa! Wielkie brawa dla Thomasa! Ja chyba też zaczęłam go lubić na nowo xD
    Maaario.. mój kochany, słodziutki, malutki chłopczyk.. No dobra, opanuje się z tymi określeniami :D
    Ana.. oj Gregor z nią ma xD
    Kochane moje! Gratuluję wyświetleń i życzę kolejnych! :*
    Będę czekać z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    Buziaki :**

    Ps. Wybaczcie tak nieogarnięty komentarz, ale.. ta godzina.. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie Thomas się zdeklarował, brawo, lepiej późno niż wcale. Poza tym również Lena odważyła się w końcu na szczerość w stosunku do Thomasa. Oby tylko teraz zakończenie związku z Kristie przyszło szybko.
    Gregor i Ane cóż za słodka para, mam nadzieję, że ich szczęście będzie trwało jak najdłużej. Do tego dochodzą jeszcze świetne wyniki i sukcesy na skoczni, więc chyba lepiej być nie może :)
    Mario - ciekawa i intrygująca postać, a jeszcze bardziej rola jaką odgrywa w życiu Leny - grunt żeby zatrzymał się na pozycji przyjaciela.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy, zwłaszcza, że nowe perypetie tuż tuż :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochane :-)
    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, fantastyczny...
    Cieszę się, że Thomas zaczął używać swoje mózgu i tylko teraz czekam, że niedługo zerwie on z Kristiną zaczynając tym samym walkę o Lenkę...
    Ana z swoim popisem naśladowania panny K najlepsza... Zresztą kocham ją oraz Gregora. Obydwoje są po prostu przecudowni i aż z miłą chęcią czyta się, że tak dobrze jest między nimi, że cieszą się sobą oraz uczuciem, które ich połączyło.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Melduję się!
    Kochane, rozdział jak zwykle cudny. Zasłużyłyście na tyle wyświetleń w stu dziesięciu procentach ^^
    Thomas, święto lasu po prostu. Brawa dla tego pana, nareszcie! :D W końcu zaczął myśleć jak należy. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
    Ana jest genialna, uwielbiam ją! Tak w ogóle strasznie mnie intryguje postać Mario...
    No nic, czekam na kolejne perełki, weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Kolorowa Biel7 sierpnia 2016 09:43

    Hej, hej, hej! :D
    Są dwie rzeczy, od których chciałabym zacząć ten komentarz, więc pozwólcie, że to zrobię. :) Po pierwsze: bardzo Was przepraszam, że zjawiam się dopiero dziś, ale ostatnie kilka dni było mega intensywnych... Po drugie" bardzo, bardzo, bardzo Wam gratuluję wyświetleń. ♥ Piszecie fantastycznym stylem fantastyczną historię, więc nic dziwnego, że jest tak wiele odsłon bloga. ♥
    A teraz do rzeczy. ;)
    Jestem w niemałym szoku! :D
    Thomas chyba zyskał w moich oczach! :D 500 stron, żeby się ogarnął? Lepiej późno, niż wcale, prawda? ^^ Cieszę się, że wszystko do niego dotarło. Wiem, że zerwanie z Kristie nie będzie łatwe, ale mam nadzieję, że pójdzie gładko. :) Już nie mogę się doczekać, aż w końcu Lenę i Thomas będą mogli nazwać się prawdziwą parą. :) Już chyba w ostatnim rozdziale pisałam, że o może zranić Krist, ale może sprawić, że inni będą szczęśliwi. Niby nie buduje się szczęścia na ludzkiej krzywdzie, ale przecież... gdyby ten związek Thomasa i Kristie trwał i trwał... w końcu oboje staliby się sobie obcy i w końcu zaczęliby siebie nawzajem ranić. :( Właśnie teraz Thomas postawił pierwszy malutki krok w bitwie o Lenę. O nią i o ich wspólne szczęście. ♥
    Tak, Mario jest mega ciekawą postacią. Nie wiem, jak mam go oceniać, więc wstrzymam się z tą oceną, póki co. ;) Żeby tylko nie namieszał w szczęściu Any i Grega... ;)
    Kochane, rozdział miód malina! ♥
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Witajcie Kochane!
    Rozdział tak jak z resztą wszystkie wspaniały!
    Mogłybyście skrócić moje cierpienie i połączyć już Madlen z Thomasem !? ;D Mam nadzieję, że na drodze do ich wspólnego szczęścia nie stanie ani Mario ani Kristie. Oni są tacy słodcy!
    Jeśli chodzi o drugą zakochaną parę to cieszę się, że ich miłość z każdą chwilą rośnie. Tyyle miłości w tym rozdziale!! :D
    Ja również zapraszam na nowy rozdział nienienawidzecie.blog.pl/
    Wiem, że Ania już tam była i dostałam od Ciebie ochrzan, ale naprawdę nie miałam jak Was poinformować ze względu na pobyt pd namiotami.. Mam nadzieję, że mi wybaczysz :D

    Pozdrawiam Marysia!!

    Ps. Gratulacje za ilość wyświetleń!!

    OdpowiedzUsuń