czwartek, 8 września 2016

33. ...by runęły wszelkie mury

Dziewczyna mimowolnie poczuła jak przygryza swoją wargę. Zaczęła czuć się jak mała dziewczynka wracająca z uwagą ze szkoły. Blondynka spojrzała w oczy rodzicielki i szukała jakichkolwiek emocji. Chodź znała się na psychologii nie potrafiła ich odczytać, nie tym razem... Po chwili milczenia odezwała się starsza pani Morgenstern.
- Gregor... Miło mi cię poznać. Jestem Gudrun Morgenstern, matka tych dwoje. - powiedziała od razu lustrując szatyna.
- Gregor Schlierenzauer. - chłopak nieco pewniej wyciągnął dłoń w geście powitania rodzicielki skoczków.
- Kwiaty... - delikatnie szepnęła Ana pokazując na bukiet, który kupił Schlieri.
- A tak... - uśmiechnął się delikatnie chłopak, po czym obdarował panią Morgenstern bukietem róż.
- Cześć Gregor, miło znów cię widzieć. - nastąpiło spokojniejsze powitanie z ojcem Morgensternów.
- I wzajemnie. - dało się słyszeć rozluźnionego już chłopaka.
Ana przełknęła cicho ślinę stwierdzając w myślach, iż najgorszą część mają za sobą. Pytanie co na to Schlieri. Blondynka spojrzała wymownie w kierunku chłopaka, po czym obdarowali tatę butelką czerwonego wina, które tak bardzo lubił. Thomas widząc niespokojne miny pary zaśmiał się w duchu. Doskonale wiedział co teraz czuli, bo sam przez to przechodził, gdy po raz pierwszy przyprowadził do domu Kristinę. Obecnie jednak ciekaw był jednego. Czy matka zaakceptuje bez wahania Gregora jak Kristie? To pytanie siedziało nie tylko w jego głowie, ale także zakochanej pary, która dalej niepewnie stawiała kroki.
- Zostawcie tu bagaże zapraszam na obiad, bo pewnie jesteście głodni... - rzuciła w kierunku młodych mama, za którą podążyli do jadalni.
Młodych skoczków przywitały w jadalni nieziemskie zapachy. Widać było, że mamie zależało na dopieszczeniu swoich pociech. W dalszym ciągu dawało się wyczuć atmosferę napięcia. Ana spoglądała nerwowo na matkę, to na ojca. Było widać jak Gudrun spogląda na męża z wyrzutem, jakby chciała zadać pytanie: Dlaczego mi nie powiedziałeś... Morgi w celu obniżenia napięcia zaczął wchodzić na spokojniejsze tematy.
- No to kiedy doczekamy się naszego funclubu? Fajnie było by Was znów gościć na zawodach...
- Tak tęskno nam za wami... - dodała najmłodsza blondynka.
- Nie bójcie się, w końcu dotrzemy. - zaśmiał się Franz, po czym zaczął komentować z dziećmi ich bieżące występy w pucharze.
- Ana, nawet się nie spodziewałem, że zmiana kadry na męską tak Ci pomoże w wygrywaniu zawodów.
- Oj tato, ja to chyba zawsze miałam takie zadatki na bycie chłopczycą. Ale dobrze mi z nimi... - obdarzyła uśmiechem ojca, po czym rozłożyła ramiona by objąć nimi Grega i Thoma.
- Oj fakt, szybko znalazłaś dobry kontakt z chłopcami... - na te słowa Gudrun się zakrztusiła.
Tego chyba było zbyt wiele...
- Idę po ciasta do kuchni, a wy dalej tu dyskutujcie... - wydusiła matka, po czym jak powiedziała tak uczyniła.
Franz natomiast kontynuował wypowiedź patrząc przyjaźnie w kierunku Grega.
- Ana dzięki bliskim relacjom z Thomem ma łatwość w kontaktach damsko męskich.
Szatyn pokiwał twierdząco głową, po czym spojrzał w kierunku blondynki. Na jej twarzy wymalowane było rozgoryczenie. Czyżby on w czymś nawalił? Przez myśl zaczęły mu przechodzić sceny, które miały miejsce już w tym domu. Nie mógł jednak dojść do sytuacji, które mogły w jakikolwiek sposób urazić panią Morgenstern. Z rozmyślań wyrwała go Gudrun, która położyła właśnie ciasto na stole.
- Gregorze chyba nie wzgardzisz moją strudlą? - obdarzyła go nieco przyjaźniejszym spojrzeniem seniorka.
Reszta posiłku przebiegała w milczeniu. Po nim Ana spojrzała na Thoma to na Grega i rzuciła hasło by brat zajął się gościem. Ona natomiast musiała rozwiązać kwestię, która męczyła ją od początku pobytu tutaj: o co chodzi jej własnej matce...
Thom zabrał Gregora na piętro i ukazał pokój, w którym szatyn spędzi następne dwa dni. Poklepał przyjaciela po plecach w geście pocieszenia i ruszył do swojego starego pokoju. Jak się spodziewał, matka chłopaka naprawdę o niego dbała. Wszystko było czyste i poukładane. Perfekcyjna pani domu była by zadowolona. Tom rzucił torbę na łóżko i podszedł do okna. Zwrócił uwagę na zdjęcie, które stało na jego nocnej szafce. Był na nim wraz z Kristiną, bardzo młodzi i bardzo zakochani… Gdzie ten zakochany blondyn się teraz podziewał? Tom westchnął, po czym wyciągnął telefon. Na wyświetlaczu pojawiły się 3 nieodebrane połączenia. Skasował je i wszedł w kontakty… Mimowolnie jego palce wybrały numer Leny. Długo się zastanawiał czy powinien zadzwonić, ale w końcu zrezygnował, rzucił telefon na łóżko i wyszedł z pokoju aby wyciągnąć Grega do swojej tajemnej piwnicy. Jak się okazało, kryła się tam bardzo dobrze wyposażona siłownia. Chłopcy postanowili w geście treningu trochę poćwiczyć. Przy okazji odpocząć od kobiet, które głośno spekulowały w kuchni. Szybko przebrali się w potrzebny strój i z powrotem, porywając ojca blondwłosych, zeszli na dół. Franz przeszmuglował czteropak piwa i w ten oto sposób zafundowali sobie męskie popołudnie.


- O co ci chodzi mamo... - nie kryła swego rozczarowania najmłodsza córka Gudrun i Franza.
- Mnie? Ależ o nic kochanie…
- Ta jasne… musiałabym cię nie znać mamusiu by nie widzieć jak bardzo oschła jesteś w stosunku do Gregora.
- Ja?! Tylko ci się wydaję dziecko.
Ana wywróciła oczami, po czym kontynuowała rozmowę z rodzicielką.
- Widzę jak drażni Cię to wszystko... Jak patrzysz z niezadowoleniem na ojca. Jak męczy Cię to, że jestem z Gregorem... Jak również to, że przywiozłam Go tutaj...
Matka blondynki westchnęła cicho. Spojrzała na swoje dziecko, po czym klęknęła na przeciwko niej.
- Ana ja się po prostu martwię...
- To przestań wreszcie. Nie dajesz mu nawet cienia szansy by pokazał kim jest naprawdę. - rzuciła z wyrzutem dziewczyna.
Szczerze powiedziawszy miała trochę dość tej wizyty. Ona sama wiedziała, że jest z szatynem szczęśliwa i to czy matka da jej swoje błogosławieństwo czy nie, nie było aż tak ważne. Spodziewała się jednak innego zachowania rodzicielki.
- Ana ty nic nie rozumiesz drogie dziecko...
- Próbuje, ale jakoś nie umiem mamo...
- Nie pojmiesz tego póki nie doczekasz się własnych dzieci. - uśmiechnęła się delikatnie Gudrun, po czym objęła ją ramieniem i kontynuowała swój wywód. - Już raz przeżyłam traumę w związku z Twoim życiem Ana. Drugi raz tego nie wytrzymam...
- Ale Gregor taki nie jest...
- Daj mi skończyć. - położyła palec na ustach najmłodszej pociechy i dalej opowiadała co jej leżało na sercu. - Ana to miało miejsce stosunkowo w niedalekiej przeszłości. Do dziś pamiętam Twój ból, Twoje łzy, Twoją złość... Obiecałam, że nie pozwolę by ktokolwiek Cię skrzywdził po raz wtóry...
- Mamo... Ja nie proszę byś przestała się o mnie troszczyć. Ja tylko proszę byś dała mu chociaż szanse...
- Córeczko to nie takie proste. Dobrze wiesz, że jesteś naszym oczkiem. Najmłodszym dzieckiem, dlatego jakże ważnym w naszym życiu.
Ana pokręciła przecząco głową. Wiedziała, że rodzice mają do niej słabość zwłaszcza po tym co miało miejsce parę lat wcześniej.
- Mamo to już było... To brzydka przeszłość. Postaraj się wyrzucić to z głowy i żyjmy tym co ma miejsce w teraźniejszości. A ja z Gregorem jestem po prostu szczęśliwa... Chyba tego chciałaś prawda?


Chłopcy co chwilę spoglądali na sufit słysząc głośną rozmowę matki z córką. Thomas wraz z ojcem z politowaniem spojrzeli na Gregora, który miał nietęga minę. Szatyn wzruszył ramionami, po czym ponownie wrócił do „robienia pleców”. Mężczyźni przez jakiś czas rozmawiali o odbytych konkursach, o wynikach i o perspektywach na nadciągające mistrzostwa w Libercu. Gregor powoli stawał się ich faworytem, jednak walka na pewno będzie zacięta. Chłopcy obawiali się również jakie psikusy sprawi im pogoda w tym roku, bowiem tego nie dało się przewidzieć. Czas upływał im na miłej konwersacji.
- Wracając do tematu mamy… Gregor jedyna rada jest taka, że po prostu musisz pokazać i przekonać ją, jak bardzo zależy ci na Ane i jak bardzo ją kochasz. – oznajmił Tom.
- I nie szczędź od komplementów. Na kobiety to zawsze działa. – dodał Franz i razem się zaśmiali.
Wznieśli toast za kobiety i dopili piwa, na całe szczęście, gdyż usłyszeli, że ktoś schodzi po schodach. W nerwach Franz zaczął chować puste puszki po piwie, bowiem myślał iż ku nim zmierza jego żona. Nic bardziej mylnego, gdyż była to Ana. Mężczyźni odetchnęli z ulgą.
- Ana nie strasz… - zaśmiał się ojciec dziewczyny.
- A co ty tato nadal się chowasz przed mamą w piwnicy? – zaśmiała się blondynka.
- Od razu chowasz… po prostu wole nie wywoływać wilka z lasu. – powiedział Franz, po czym wszyscy się zaśmiali.
- Dobra, dobra… ale ja tu przyszłam do Gregora. Pomyślałam, że zechcesz mi towarzyszyć na spacerze po okolicy.
- Tobie zawsze. – bez zastanowienia wstał i ruszył w kierunku dziewczyny.
Ucałował ją w czoło, po czym ruszyli na górę.


Morgensternowie zostali sami, ojciec chłopaka korzystając z okazji podjął temat.
- Synu czy coś niedobrego dzieje się w twoim życiu? – zapytał Franz.
Thomas westchnął, wstał i usiadł obok taty.
- Czy niedobrego? Nie wiem… a czemu pytasz?
- Widzę, że ciągle jesteś zamyślony. Jakbyś bił się z myślami. Po drugie, gdy u ciebie nie jest w porządku od razu widać to po skokach.
- Mam problemy z Kristiną. Nie dogadujemy się ostatnio. Ona zrobiła się strasznie zaborcza i… i po prostu wkurzająca. Mam dosyć jej ciągłych pretensji. Nie mogę się napić, nie mogę nigdzie wyjść… Czuje jakbym się dusił w tym związku. – spojrzał na ojca, oczekując jakiejś reakcji, która nie nastąpiła. – Jest jeszcze coś… znaczy ktoś…
- Madlen... – wszedł mu w słowa ojciec.
Tom pokiwał głową. Tata poklepał go po ramieniu.
- Tak… Lena… Wiesz ona jest dla mnie bardzo ważna. Nigdy nie spotkałem w swoim życiu takiej dziewczyny. Jest tak delikatna, tak krucha, a jednocześnie taka silna. Gdy ją widzę puls mi przyśpiesza, a usta mimowolnie się unoszą. Przy niej czuje się prawdziwym sobą. Nie musze nikogo udawać, nie musze spełniać jakichś wymyślnych oczekiwań. Ona niczego ode mnie nie wymaga, nie wymusza jak robi to Kristie. Nie ocenia. Sprawia po prostu, że czuję się szczęśliwy.
- Wiesz Thomas… też spotkałem kiedyś na swojej drodze taką dziewczynę. Była piękna, a przy tym ogromnie skromna. Nieśmiała i zarówno pewna siebie. Od razu zaszumiała mi w głowie. Przy niej czułem się tak jak przy nikim innym. Byłem młody, nie wiedziałem czego chcę od życia, ale ona mi to pokazała.
- Tak samo mam z Leną. – wtrącił Morgen.
- Wiesz kto był tą kobietą? – zapytał ojciec, a kiedy Tom pokręcił głową dodał. – Twoja matka.
Tom nie krył zdziwienia.
- I może wyda ci się to okropne, ale również byłem w wieloletnim związku kiedy się poznaliśmy. I chodź chciałem o niej zapomnieć, nie potrafiłem. Przez to nie dość, że ja byłem nieszczęśliwy to unieszczęśliwiałem również swoją ówczesną partnerkę. – powiedział. – Musisz się synu nad tym wszystkim zastanowić. Co czujesz do Madlen, a co do Kristiny. Bo może jest to tylko przywiązanie.
- Wiesz tato, mnie jest po prostu szkoda tych czterech lat…
- One były piękne i w jakiś sposób cię ukształtowały, ale nie powinieneś tak myśleć. Niczego nie powinieneś żałować w swoim życiu. Może będę trochę egoistyczny, ale pomyśl o sobie na pierwszym miejscu. Ja wiem, że jesteś uczuciowi i uczciwy, ale pora powalczyć o własne szczęście.
- Haha… uwolnienie się od Kristiny nie będzie takie proste… jestem tego pewien, ponieważ ją znam.
- No to swoją drogą… każda kobieta jest honorowa.
- Dziękuję ci tato za te rozmowę. Naprawdę bardzo ona mi pomogła.
- Wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć. – powiedział ojciec i uścisnęli się z Thomasem.
Ojciec chłopaka poklepał go jeszcze po ramieniu i zostawił sam na sam z myślami. Ich więź naprawdę było wyjątkowa. Thomas wiedział, że na kogo jak na kogo, ale na swojego tatę zawsze może liczyć, bowiem Franz uczestniczył we wszystkich ważnych momentach życia syna i był dla niego oparciem. Ponad to Morgi bardzo liczył się z jego zdaniem. Tom w końcu odetchnął pełną piersią, gdyż zrzucił z siebie ogromny ciężar, który nosił już od dłuższego czasu. Z nowym nastawieniem powrócił do ćwiczeń.


Ana mocniej chwyciła dłoń swego partnera, po czym opuścili dom rodzinny blondynki.
- Dała Ci mamuśka popalić... - obdarzył ją delikatnym uśmiechem szatyn.
Dziewczyna spojrzała pytająco na chłopaka.
- Słyszałeś?
- Tylko co nieco. Nie przejmuj się, jeszcze skruszymy wspólnie tą skałę. - Ana ponownie mocniej przytrzymała dłoń towarzyszącego jej skoczka.
- Tak, razem zdecydowanie będzie nam łatwiej.
Nie spodziewała się, że Gregor z taką łatwością przyjmie na klatę zachowanie jej matki. Przypomniało jej się od razu pierwsze spotkanie z jego rodziną w Fulpmes. Zupełnie inny klimat. Cóż, jak widać tu na zawsze zostanie malutką Morgenówną... Nie pozostało jej nic prócz czasu, który mógł przekonać matkę do chłopaka, przy którym prowadziła szczęśliwe życie.
- Spójrz tutaj... - wskazała mniejszą górkę Ana, po czym kontynuowała. - Tu Thom z ojcem wskazali mi jak przełamać barierę strachu... Tu dali do zrozumienia co będę robić w przyszłości. Widzieli wtedy potencjał, a teraz...
- A teraz są dumni, że odkryli go w porę - uśmiechnął się Gregor, który dokończył jej wypowiedź.
Dziewczyna ponownie obdarzyła Schlieriego przyjacielskim spojrzeniem.
- Dochodzimy do mojego ulubionego miejsca. Rynek. Tu dzieję się zawsze wiele rzeczy, każdy każdego praktycznie zna. I dużo czasu tu zwykle przesiadywałam.
- Wagary? - zaśmiał się Greg na co w odpowiedzi usłyszał.
- I tak i nie. To miejsce szczególne... - wskazała palcem na Browar stojący na przeciwko nich.
- Tu pierwszy raz spróbowałam piwa. - zamrugała radośnie oczami Ana, by następnie dodać. - Tu też był mój pierwszy poważny pocałunek i liczne spotkania z przyjaciółmi. Chodź zobaczysz jak wygląda w środku. - pociągnęła go za rękaw i wprowadziła do pomieszczenia.
Było dość przestronne, ale również przytulne.
- Panie Bauman jak idzie handel? - powitała radośnie szefa browarni.
- Ana Morgenstern! Miło cię widzieć drogie dziecko. Handel dziękuję bardzo dobrze. Przejazdem u rodziny jesteś?
- Oj tak... Tylko dwa dni urlopu panie Bauman. Przyjechałam z Gregorem do rodziców... Właściciel lokalu obdarzył uśmiechem jej towarzysza, po czym spytał.
- Jak Gudrun zareagowała?
- Jak zawsze. - zaśmiała się blondynka prosząc o dwa piwa.
- Jedna wielka rodzina. - szepnął Gregor do jej ucha.
Dziewczyna przytuliła chłopaka. Ten lokal zawsze jej się miło kojarzył. Wzięła dwa kufle ze złocistym płynem i ruszyła w kierunku wolnego stolika. Czas mijał im bardzo szybko. Mogli poświęcić go na wspomnienia, a także bliższe poznawanie siebie. Chodź znali się jakiś czas, nie znali wielu szczegółów dotyczących ich życia, dlatego postanowili zorganizować mini test.
- Ulubiony kolor? - zaśmiał się szatyn.
- Niebieski! - rzuciła blondynka.
- No nie wiem, nie wiem. - pokręcił głową szatyn by następnie dodać. - Żartowałem. Strzał w dziesiątkę!
Dziewczyna zaśmiała się i przyłożyła mu z łokcia. Piwo dość szybko się skończyło, więc Ana wyszła z inicjatywą, że pójdą coś przegryźć. Podziękowała panu Baumanowi za gościnę i przyjęła życzenia dalszych sukcesów zarówno w sporcie jak i miłości. Z uśmiechem na ustach wyszli z lokalu i ruszyli przed siebie.
- O! Tu zjemy najlepsze frytki u pani Grety - widać było, że rola pani przewodniczki przypadła jej do gustu.
Uśmiechnęła się do szatyna i poprosiła go o zajęcie miejsca na ławce przy lokalu. Dziewczyna zajęła się złożeniem zamówienia, na które nie musiała długo czekać. Odwróciła się na pięcie ruszając w kierunku wyjścia. Nie dane jej było dojść, bowiem poczuła jak coś w nią przyłożyło, a raczej ktoś...
- Boże jaka sierota...
- I vice versa, musi pani uważać jak chodzi... - w tym samym momencie spojrzeli na siebie i rzucili niemal równocześnie. - Morgenówna! - Schulz! - dziewczyna szybko przytuliła mężczyznę, na którego wpadła, co nie umknęło uwadze oczekującego na nią szatyna. - Pani Greto jeszcze raz dwa razy frytki dla tej Pani.
- Oj przestań Andreas! Przecież zdarza się...
- Nie mogę Ci pozwolić byś była głodna. - zaśmiał się wysoki brunet.
- Dobrze, ale ja zapłacę...
Gregor otworzył drzwi sklepu i z nietęgą miną rzucił.
- Ana długo jeszcze?
- Już, już idę...
- Ups... Chyba nie jesteś sama, a tak bym z Tobą pogadał...
- To chodź do naszego stolika. Chwilę chyba możemy pogadać, prawda pani Greto? - spojrzała błagalnym wzrokiem na właścicielkę lokalu by puściła chodź na moment Andreasa.
Ana miała jednak w sobie to coś co pozwalało uzyskać zgodę na wszystko, gdyż brunet dostał dodatkowy kwadrans przerwy.
- Tylko frytek nie zapomnijcie. - zaśmiała się pani Greta.
Kelner otworzył drzwi przed blondynką i udał się wraz z nią w kierunku Gregora.
- Greg chce ci kogoś przedstawić. To Andreas Schulz ważna osoba dla mojego życia. - blondynka wysłała delikatny uśmiech w kierunku szatyna.
Następnie dokonała jego przedstawienia.
- A to jest Gregor...
- Schlierenzauer. Tak wiem, Ana ze skokami jestem jak najbardziej na bieżąco.
- Zadziwiasz mnie Andi. Kiedy na to masz czas? Praca, szkoła, wspieranie rodziny...
- Trzeba go znaleźć, w końcu jak się ma w mieście gwiazdy sportu to koniecznie musimy być na bieżąco. Greg to twój chłopak? W mieście aż huczy od plotek.
- To normalne w takim małym mieście. Ale tak, Greg jest mi bardzo bliski. - zaśmiała się Ana, po czym powiedziała w kierunku szatyna. - Nie powiedziałam ci skąd znamy się z Andreasem. Too... Mój chłopak?! - dziewczyna ponownie wyszczerzyła ząbki by usłyszeć coś co dodatkowo spowodowało parsknięcie śmiechem skoczkini.
- Z piaskownicy! - dwójka w dalszym ciągu świetnie się bawiła nie zwracając uwagi na niezbyt zachwyconą minę Schlierenzauera.
- A pamiętasz minę twojej mamy jak przyszedłem do nich prosić Cię o rękę?!
- Oj tak! Mieliśmy wtedy po 5 lat. - zaśmiała się Ana, po czym spojrzała na milczącego Gregora i nakręconego Andiego.
Mimo tęsknoty za tutejszym światem odczuła presję by pójść dalej. Przegryzła ostatnią frytkę i rzuciła szybko.
- Na nas już czas.
- Już? - spojrzał niechętnie Schulz, po czym kontynuował. – Słuchaj, jutro będzie tu spotkanie naszej paczki. Wchodzisz w to?
- Ciężko stwierdzić Andi wiesz, że czas nagli, a nam niestety go brakuje. - udała zasmuconą Ana, po czym przyjacielsko uściskała chłopaka. - Zobaczymy co da się zrobić. - wlewając nadzieje na możliwe spotkanie.
Greg pożegnał się podając oschle rękę brunetowi. Spojrzał na swoją partnerkę, po czym ruszyli w dalszym ciągu przed siebie. Trasa powrotna w kierunku domu mijała praktycznie w milczeniu. Ana ujrzawszy nietypowe zachowanie partnera zaczęła niepewnie dyskusje.
- Chyba nie jesteś zazdrosny?
- Pozwolisz, że przemilczę pytanie?
- Nie... Greg co z tobą? Ja nie rozumiem.
- Nic się nie dzieję. - lekko odburknął szatyn.
Wiedział, że muszą szybko dojść do porozumienia, gdyż zbliżali się do domu Morgensternów. Tam mama na pewno nie chciała by ujrzeć smutnej miny córki. Chłopak przestał więc zwracać uwagę na drobiazgi i przytulił blondynkę w pasie.
- Już dobrze, obiecuję że taki nie będę. - zaśmiał się szatyn, po czym złożył na jej ustach subtelny pocałunek.
Całej tej sytuacji przyglądała się przez okno mama Ane.


W Villach.


Lena siedziała przy łóżku ojca już bardzo długo. Nie odczuwała jednak zmęczenia, przynajmniej tak jej się wydawało. Po opuszczeniu wczoraj mieszkania skoczków postanowiła udać się nie do domu, a właśnie do taty. Wymieniła na miejscu swoją babcię Elle, którą wygoniła do domu wraz z dziadkiem. Poinformowała matkę i siostrę, że to ona dziś stacjonuje na posterunku, więc śmiało mogły zająć się przybyłymi gośćmi i trochę odpocząć. Przespała na krześle tylko pół nocy, gdyż miała bardzo niespokojny sen. Co chwile budziła się czując, że ojciec poruszył ręką, za którą cały czas go trzymała. Niestety nic takiego się nie działo. Potwierdzały to również za każdy razem siostry oddziałowe. Lena głośno westchnęła i pogłaskała ojca po policzku.
- Tatusiu dlaczego się nie budzisz? To ja twoja mała córunia Lenka… - zaczęła. – Przyjechałam do ciebie. Tak dawno się nie widzieliśmy, a ty tylko śpisz. Mógłbyś się już obudzić, bo mam Ci tyle do opowiedzenia. – kontynuowała. – Od świąt naprawdę dużo się wydarzyło… Oczywiście między mną i Thomasem. Ty wiesz, że go kocham prawda? Oczywiście, że wiesz… Wszyscy wiedzą, nie trudno było się domyśleć. Wystarczyło obserwować mnie od małego kiedy to dmuchałam w telewizor kiedy skakał mając zaledwie kilkanaście lat, odkąd śledziłam całą jego karierę będąc już nastolatką, odkąd przyjaźnie się z jego siostrą i jego osoba naprawdę pojawiła się w moim życiu. Oj tato… Tak bardzo cię teraz potrzebuję. Bo wiesz? On w końcu chyba dokonał wyboru. Znaczy mam taką nadzieję, że podjął jakąś decyzje w związku z Kristiną. Wiem… jestem okropną osobą, że przyczyniłam się do rozpadu ich miłości i pewnie myślisz, że nie tak mnie wychowałeś, ale wiesz tato? Ja również mam prawo do szczęścia! – kontynuowała. – Zmieniłam się? Tak, pewnie tak… to życie mnie zmieniło. Trzeba w końcu dorosnąć i wziąć sprawy w swoje ręce. Walczyć! To również tyczy się ciebie! Masz walczyć! Masz przeżyć i się obudzić! Masz mnie cholera jasna poprowadzić do ołtarza słyszysz!? – Lena załkała i ponownie zanurzyła głowę w pościeli.
Po dłuższej chwili poczuła jak ktoś głaszczę ją po włosach. To była jej matka i siostra. Dziewczyna wstała i przytuliła obie tak wiele dla siebie znaczące kobiety.
- Ktoś na ciebie czeka. – szepnęła jej rodzicielka.
Madlen szybciej zabiło serce, miała bowiem nadzieję, że jest to Thomas. Wyszła na zewnątrz. Zobaczyła siedzącą postać na jednym z krzeseł. Jego blond czupryna była w całkowitym nieładzie, ale to nie był Tom. To był Mario. Blondynka szybko do niego podeszła. Położyła mu dłoń na ramieniu. Chłopak spojrzał na nią swoimi błyszczącymi oczyma. Lena uśmiechnęła się nieśmiało. Widziała już gdzieś to spojrzenie… Ona tak patrzyła na Thomasa. Mario chwycił ją za dłoń i wstał. Nie był tak wysoki jak Morgi, nie był tak postawny i po prostu nie był Thomasem. Ale był Mariem… był jej przyjacielem. Lena mocno wtuliła się w jego ramiona. Chłopak zgarnął ją w mocnym uścisku i głaskał po plecach. Czuł jak jego skóra go parzy pod jej dotykiem. Bardzo się cieszył, że w końcu mógł zastąpić Morgena.
- Odwiozę cię do domu. Siedzisz tu już całą noc i pół dnia. Odpocznij w końcu. Twój tata na pewno nie chciałby abyś była zmęczona. – szepnął jej do ucha, muskając tym samym policzek.
Lena pokiwała głową, udała się na chwilę z powrotem do sali w celu poinformowania matki oraz siostry, po czym wraz z chłopakiem opuściła szpital.


Tym czasem w piwnicy ćwiczenia dobiegały końca. Tom wpadł na pomysł, że pójdzie sobie pobiegać, a przy okazji odwiedzi kilka miejsc tak wiele dla niego znaczących. Uprzątnął wszystko w swojej prowizorycznej siłowni i ruszył na górę aby przebrać się w coś cieplejszego i wyruszyć na lekką przebieszkę. Poinformował rodziców o swoich planach i zakładając czapkę ruszył do wyjścia. Stojąc już za drzwiami, wyciągnął telefon i z ulgą stwierdził, iż ma tylko 1 nieodebrane połączenie. Pomyślał, że blondynka może końcu da mu spokój. Było już po 16, więc do zmroku została mu około godzina. Nie myśląc długo ruszył przed siebie.
- Siemka zakochańce… - wyszczerzył się Tom spostrzegając ich idące sylwetki. – Zróbcie coś pysznego na kolacje. Ja tym czasem trochę pobiegam. – oznajmił i truchtał dalej.
Ana prychnęła na brata i pociągnęła Grega do środka domu. Tam od razu zabrali się za planowanie kolacji, gdyż dziś dom miał tętnić życiem, za sprawą przyjazdu Vereny z mężem i ich dzieci oraz Christiny z narzeczonym – siostry Ane i Thomasa. Ana uśmiechnęła się do towarzyszącego jej szatyna i od razu zaciągnęła go do kuchni.
- Tylko tu jesteśmy w stanie kruszyć lody. - zaznaczyła na jego klatce Z marchewką, po czym zajrzała do lodówki.
Mieli pełen komfort, gdyż była odpowiednio wyposażona do wszelkiego dobrego dzieła.
- Co proponujesz masterchefie na kolacje?
- Może piersi z kurczaka w cieście francuskim ze szpinakiem? - uśmiechnął się Gregor do kuchennej partnerki.
Dziewczyna była zdumiona jego kreatywnymi pomysłami i wierzyła, że mogą dokonać wiele dobrego by zyskać akceptacje mamy.
- Ale nie mogę uwierzyć Franz, że wiedziałeś i nic mi nie powiedziałeś. - dało się słyszeć schodzących z piętra rodziców skoczków.
- Gudrun daj im szanse. Są młodzi, ale dorośli. To ich życie... - odpowiedź taty bardzo podniosła Ane na duchu.
Wiedziała, że mają w nim sojusznika. Obdarzyła Gregora uśmiechem i dalej zabrała się do pomocy przy kolacji. Pracę przerwała im w połowie mama, która wylądowała w kuchni.
- Jej, mało czasu zostało, a tu prawie nic nie zrobioneee... - zawiesiła głos widząc pracujących w pocie czoła Grega i Ane. - Okej chyba jestem w błędzie, tu już coś się dzieję. - zaśmiała się Gudrun, po czym przyjrzała ponownie szatynowi i rzuciła. - Ale chłopak w mojej kuchni?!
- Nie bój się mamo, nie potruje nas. - uśmiechnęła się do rodzicielki Ana poklepując ją po ramieniu. - O właśnie, muszę zadzwonić do Leny! - szatyn wymierzył jej pytające spojrzenie, jakby chciał spytać dlaczego akurat w tym momencie.
Z pokorą pokiwał twierdząco głową i prosił o przekazanie pozdrowień. Cóż, musiał dalej znieść obecność potencjalnej teściowej, ale przestał się tym przejmować: co go nie zabiję to wzmocni. Z uśmiechem na ustach kontynuował pracę, którą tak bardzo lubił po skokach. Wychodząc z kuchni, Ana cyknęła szybkie foto dla Leny by pokazać jak idzie misja: zjednać teściową part 2, po czym z uśmiechem na ustach powiedziała.
- Tylko kuchnia ma być cała jak wrócę. - wzięła telefon i wykręciła kombinację 9 dobrze znanych sobie cyfr.
Nie mogła doczekać się aż ponownie usłyszy głos przyjaciółki. Chodź nie widziały się dopiero kilkanaście godzin, już zdążyła odczuć jej brak. Pragnęła również dodatkowo podnieść ją na duchu w związku z całą sytuacją jej ojca. Lena była jednak w dobrych rękach Maria i Koffiego - oby tylko się nie pogryźli. Pomyślała Ana, po czym z zadumy wyrwał ją znajomy głos młodszej blondynki. Rozmowa trwała w najlepsze około 15 minut. Po tym czasie Ana niestety musiała zakończyć, gdyż dało się słyszeć nadchodzących gości. Blondynka szybko poprawiła swoje włosy i ruszyła na dół by wyciskać pierwszą siostrę.
- Christina jak miło cię widzieć!
- I vice versa kochana siostrzyczko... Kopa czasu minęła od ostatniego spotkania. - młodsza blondynka pokiwała twierdząco głową by następnie przywitać narzeczonego siostry.
Uroczy widok pary spowodował uśmiech na twarzy najmłodszej z sióstr, bowiem na twarzy Christiny wymalowane było szczęście. Ana zaprosiła gości do domu, po czym udała się do kuchni by zobaczyć jak wygląda sytuacja. Czy jej matka zaakceptuje Grega? Czy zyska jej sympatie? Tego nie wiedziała, jednak jej uszy nie otrzymały dźwięku nerwów czy stresu. Chyba dobrze im się współpracowało. Blondynka odetchnęła z ulgą, po czym nacisnęła klamkę drzwi kuchennych.


Morgi od godziny biegał po znanych mu terenach i rozmyślał. O nadchodzących mistrzostwach świata, ale przede wszystkim o swojej przyszłości u boku jednej z blondynek. Zastanawiał się nad swoją formą, czy aby na pewno jest dobrze przygotowany do tych zawodów. Czy to fizycznie, czy to psychicznie. Bardzo chciałby zdobyć tytuł mistrza świata, ale nie ukrywajmy… w tym sezonie konkurencja naprawdę była ogromna, a kilku z nich było w jego własnej drużynie. Mowa oczywiście o Gregorze i Wolfim. Był również pełny podziwu dla Leny, która na jego prośbę miała dać mu kilka dni wytchnienia od jej oszałamiającej osoby i dlatego od wczorajszego wieczoru nie mieli ze sobą kontaktu. Niby wczoraj rozstali się w atmosferze pełnej niedopowiedzeń, to Thomas od rana już bardzo za nią tęsknił. Chęć dowiedzenia się co u niej, co z jej ojcem była silniejsza. Dodatkowo Tom naprawdę był ciekawy kto wspiera ją, gdy jego nie ma na miejscu. Był pewny, że na jego miejscu pojawił się albo Koffi albo Mario… a może i oni obaj. Przystanął na chwilę i postanowił napisać do niej wiadomość.


Cześć Madlen :* Piszę do Ciebie, gdyż nie mogłem już wytrzymać… Tak wiem, jestem słabym człowiekiem… Ale jeśli chodzi o Ciebie zawsze nim byłem. Chciałem żebyś wiedziała, że jesteś główną osobą, która zaprząta mi myśli. Halo?! Czy mogłabyś wyjść z mojej głowy? :P
A tak na serio to chciałem zapytać jak się trzymasz? Czy są jakieś poprawy w związku z Twoim tatą? Co mówią lekarze? Jak ogólnie minęła Ci noc? I jak mija dzień? Mam nadzieję, że bardzo za mną tęsknisz… chociaż jakąś część tego jak ja za Tobą. Mam nerwy kiedy pomyślę sobie, że mnie przy Tobie nie ma… a jest… Na pewno Koffi lub Mario zajęli już moje miejsce. Mimo to opanowuję swoją zazdrość i cieszę się, że masz kogoś przy sobie na kim możesz polegać :)
Co do mnie, to właśnie wyszedłem pobiegać. Atmosfera w domu jest delikatnie mówiąc napięta z powodu nieoczekiwanego pojawienia się Gregora w naszym życiu, ale myślę, że mama jakoś to przełknie. Dziś wieczór robimy uroczystą kolację, mają przyjść nasze siostry z dziećmi, mój siostrzeniec i roczna chrześnica, więc nie mogę się już doczekać zabaw z tymi szkrabami :)
Czekam na wiadomość od Ciebie, a tym czasem biegnę dalej… Kto wie gdzie mnie nogi poniosą…Gdybym ich nie kontrolował pewnie pobiegły by do Ciebie, a to mogłoby się źle skończyć ;)
Ściskam i całuję (gdzie tylko byś chciała :D) :*
Twój Morgi


Uśmiechnął się sam do siebie i pobiegł dalej zastanawiając się czy ta bardzo długa wiadomość w ogóle do niej dojdzie. Nim się obejrzał wylądował przed jednym z barów, gdzie za młodu dosyć często przesiadywał z kolegami. Zaśmiał się w duchu, bowiem nie spodziewał się, że jego nogi właśnie tu go poniosą, po czym nacisnął klamkę.


W tym czasie Lena rzeczywiście była w towarzystwie chłopaków. Mario właśnie odwoził ją do domu ze szpitala, kiedy dostała obszerną wiadomość od Morgiego. Postanowiła odczytać ją w domu, nie chcąc być niegrzeczną. Stało się to bardzo szybko. Ucałowała blondyna i pobiegła do domu. Już nie mogła doczekać się kiedy w spokoju będzie mogła mu odpisać. Jak tornado wparowała do domu i nie zwracając uwagi na nikogo wpadła do siebie do pokoju rzucając na łóżko. Odczytała wiadomość… trochę to jej zajęło. Potem nie mogąc opanować trzepotania serca, motyli w brzuchu i ogromnego uśmiechu, który wyrósł jej na twarzy, zaczęła mu odpisywać.


Mój Drogi Morgi :)
Nawet nie wiesz jak bardzo ucieszyła mnie Twoja wiadomość. Przez cały dzień biłam się z myślami czy do Ciebie napisać, ale na Twoją prośbę tego nie zrobiłam. Wiem, że masz teraz nie lada orzech do zgryzienia. W sumie… to żaden problem. Chyba oboje wiemy co powinieneś zrobić :)
Co do mnie to od wczoraj, kiedy się rozstaliśmy byłam u taty w szpitalu. Jestem bardzo zmęczona i marzę już tylko o prysznicu i łóżku… no może jeszcze o Tobie w tym łóżku :P
Co do taty to w sumie nie jest ani lepiej ani gorzej. Nadal jest w śpiączce farmakologicznej, ale wszystkie parametry są w normie. Bądźmy dobrej myśli.
Co do chłopców to masz rację… obaj byli ze mną w szpitalu od porannych godzin i naprawdę mogę na nich polegać. Mario właśnie odwoził mnie do domu kiedy napisałeś do mnie. Co do drugiej rzeczy to niestety jej nie miałeś… Nikt nie jest w stanie Cię zastąpić :)
Ja również za Tobą szalenie tęsknie. Wracaj mi tu szybko!
Życzę udanej kolacji i miłych chwil spędzonych z rodziną. Pozdrów ode mnie wszystkich i wyściskaj :) Siebie szczególnie…
Twoja Lena
P.S. Bardzo chciałabym zobaczyć konfrontację Pani Gudrun-Gregor :D


Lena odłożyła telefon na półkę, po czym z ogromnym uśmiechem na twarzy spoglądała w swoje okno, które pokazywało roziskrzone gwiazdy. Miała nadzieję, że Tom spogląda w to samo miejsce. Z takimi myślami odleciała do świata Morfeusza…


~~~


No patrzcie Państwo!


Jaka odwaga włącza się człowiekowi, kiedy osoba do której piszesz nie stoi obok ciebie haha... Coś w tym jest nie ? :)


No i co? Gudrun jednak okiełznała swoje emocje i przyjęła Gregor tak jak trzeba, ale... I tak pokazała pazurki i pewnie nie raz jeszcze to zrobi... ;)


Dobra Dziewczynki... powoli zaczynamy rozkręcać imprezę, więc lepiej zapnijcie pasy i weźcie ze sobą jakieś proszki na uspokojenie xD Czeka Was ostra jazda... Emocje będą Wami targały jak huragan i naprawdę! Naprawdę możecie się na nas wyżywać, ponieważ to przez Nas będziecie miały sprezentowaną taką huśtawkę nastrojów! xD Coś się kończy... Coś się zaczyna!  Ewentualnie... Coś się zaczyna, a coś się kończy. Ktoś kto wydaje się idealnym, wcale taki nie jest... A ktoś kto jest dupkiem okaże się jeszcze większym... Pozory mylą, a ludzie zawodzą! Kto w tym wszystkim najbardziej straci, a kto zyska? Czekajcie wytrwale i czytajcie pilnie :) Cierpliwość popłaca...


Buziaki :*


Ania&Madziusa

7 komentarzy:

  1. Kochane!
    Zajrzalam, bo dostalam zaproszenie. Rozdział faktycznie mi siw spodobal, ale niestety nie mam czasu na nadrobienie poprzednich, a bez tego, ciezko jest,sie polapac.
    Z ogormna checia zajrze na cos nowego do was. Mam wielka nadzieje, ze sie na mnie nie pogniewacie.
    Szanuje osoby poszace blogi, bo wiem ile wkaldaja w ro serca. Dlatego naprawde przepraszam.
    Buzka i dajcie znac o jaichs nowosciach od was :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby to była cisza przed burzą? Czy mama Any ma coś w zanadrzu czy może w końcu da się przekonać i w pełni zaakceptuje ten związek? Ohh rozbudziłyście moją ciekawość:)
    A te wiadomości Leny i Thomasa? Miód na mą duszę, że się tak wyrażę.
    Ale najbardziej intryguje mnie to, co pod rozdziałem! Totalny zwrot akcji, ale co to może oznaczać? Mam przeczucie, że sporo się wydarzy...
    Trzymajcie się cieplutko :*
    V.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :-)
    Rozdział jak zawsze cudowny, fantastyczny...

    Szczerze mówiąc czułam, że Gudrun mimo, że niby dobrze przyjęła Gregora to jednak nie zaakceptowała go w pełni tylko ma jakieś wątpliwości co do niego... Mam nadzieję, że mama Any i zazdrość chłopaka nie zniszczy tego co jest pomiędzy skoczkami, bo oni naprawdę się kochają i są ze sobą szczęśliwi.
    A co do Thomasa i Leny to liczę, że Thom szybko podejmie męską decyzję w postaci zerwania z Kristiną, bo swoim zachowaniem, niezdecydowaniem rani Madlen, której naprawdę na nim zależy...

    Ostra jazda? Huśtawka nastrojów? Nawet nie chce zgadywać co wymyśliłyście, ale wiem, że już się nie mogę na to doczekać...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem!
    Od razu muszę przeprosić.. jest mi głupio, że wy pojawiacie się u mnie od razu, a ja dopiero 2-3 dni później.. Tym razem miało być inaczej, ale Skoko w ostatnich dniach gorzej się czuję :(
    No ale nie o tym..
    Nie wiem czy ten komentarz będzie zrozumiały, ale spróbuje coś napisać.
    Przyszła teściowa Gregora chyba powoli się do niego przekonuje. Mimo iż ma wiele obaw to ja bym jej proponowała posłuchać córki.. no skoro Ana jest szczęśliwa, to niech i mama będzie spokojna :)
    Thomas mnie trochę zaskoczył tą wiadomością dla Leny.. nie żeby coś, ale wolę to w takim wydaniu. Kiedy to już jest "zdecydowany".
    No i Mario.. lubię chłopaka, ale od Leny to z daleka! :D
    Pozdrawiam Was kochane dziewczynki i dajcie kolejny rozdział! :)
    Buziaki :*

    Ps. Jeszcze raz przepraszam..

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zawsze czytał się świetnie.

    Z jednej strony trochę rozumiem panią Morgenstern, ale z drugiej to, że w przeszłości Anę spotkała duża krzywda nie może powodować, że teraz jej matka będzie porastała kolcami jak jeżozwierz w stosunku do każdego osobnika płci przeciwnej jaki pojawi się w otoczeniu jej córeczki. Skoro Ane jest szczęśliwa to matka powinna dać chłopakowi szansę, a nie od razu stawiać go na straconej pozycji, Gregor to nie facet, który skrzywdził dziewczynę w przeszłości tylko zupełnie inna osoba i zasługuje na czystą kartkę na start. Mam nadzieję, że p Gudrun się do niego przekona, a Gregor stanie na wysokości zadania :)

    Bardzo podobał mi się fragment, w którym opisałyście rozmowę Thomasa z ojcem. Takie szczere relacje to naprawdę duża sprawa i fajnie, że chłopak w końcu zrzucił z siebie ten ciężar i posłuchał głosu, który obserwuje sytuację z boku. Myślę, że wyciągnie odpowiednie wnioski i dokona właściwego i ostatecznego wyboru.

    Wiadomości wymieniane między Thomasem i Leną to miód na moje serducho - wiadomo, że napisać coś jest łatwiej niż powiedzieć prosto w oczy gdy ta najważniejsza osoba stoi przed nami, ale oni już tyle razem przeszli i tyle rozmów odbyli, że mam nadzieję, że niedługo zagoszczą w rozdziałach fragmenty z krainy szczęśliwości przyszłych państwa Morgenstern, bo czekam na to z niecierpliwością,

    Zaintrygowała mnie końcówka, pod rozdziałem - aż strach pomyśleć co szykujecie - już nie mogę się doczekać następnej części. Pozdrawiam i do następnego tygodnia :)

    P.S. Zawsze zaglądam tutaj w czwartki tylko w komentowaniu mam niestety 2-3 dniowy poślizg - ale czytam na bieżąco :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Melduję się!
    No, kochane, rozdział iście perfekcyjny ^^ Bardzo mi się podoba. I przepraszam, że znowu wpadam do was z poślizgiem, ale tu przygotowania do remontu, tam urodziny koleżanki... wiecznie czasu brakuje. Ale nie gniewacie się, co? :)
    Podobały mi się te rozmowy pomiędzy Leną a Thomasem i ja mam nadal nadzieję, że on wreszcie zacznie podejmować jakieś poważniejsze decyzje, w szczególności co do rozstania z Kristi.
    Pani Gudrun chyba w miarę dobrze przyjęła Gregora, przekona się do niego w pełni, prędzej czy później, z naciskiem na prędzej, jestem pewna :D
    Ciekawi mnie też ta końcówka. A po tej zapowiedzi, że czeka nas ostra jazda, to ja jestem lekko zaniepokojona, co wy tam kombinujecie, dziewczynki :D
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :)
    Rozdział strasznie mi się podoba.Umilił mi w jakimś stopniu dzisiejszy dzień :D
    Co do treści...reakcja Gudrun zawsze mogla być gorsza :D Jednak mam nadzieję że szybko przekona się do Grega i zdoła dostrzec to,że chłopak naprawdę kocha jej córkę.
    Smsy między Thomasem a Lena...cudowne <3 Widać,że tą dwójkę strasznie do siebie ciągnie no i ogólnie są tacy uroczy :)
    Oby Thomas szybko zakończył tą sprawę z Kristiną i w końcu znalazł się u boku Lenki.
    Dziękuję za ten rozdział i z niecierpliwością czekam na następny :)
    Buźki :*

    OdpowiedzUsuń