czwartek, 15 września 2016

34. Nawet gdybyś była na drugim końcu świata to i tak bym Cię odnalazł

Ku zdziwieniu Ane widok był powalający - Greg pokazywał mamie kuchenne triki i podpowiadał co może poprawić smak potrawy. Gudrun z uwagą słuchała szatyna. Widać było także zdumienie na jej twarzy. Blondynka postanowiła przerwać lekcję.
- No, nooo cóż za zapachy... I pewnie smak jest wyjątkowy. - uśmiechnęła się Ana, po czym zaczęła pomagać Christinie nakrywać stół do uroczystej kolacji, którą mieli spożyć.
Pozostało im tylko chwilę poczekać na Verenę z rodziną i Thomasa, który miał już niemałą obsuwę czasową. Na najstarszą siostrę nie trzeba było czekać aż tak długo. Po radosnym przywitaniu Ana przejęła najmłodszą pociechę Vereny, by ta mogła się rozebrać.
- Do twarzy Ci z taką kruszynką. - zaśmiała się Verena z resztą tak samo i Ana, która wspomniała opiekę nad małą Pointnerów.
Zaczęła myśleć o tym jak cudowną rodzinę mogli by stworzyć z Gregorem. Na to jednak trzeba było poświęcić znacznie więcej czasu. Z zadumy wyrwał ją głos matki.
- Dziewczyny chodźcie do stołu. Nie możemy dłużej czekać na Thomasa, bo wszystko wystygnie. - obie pokiwały twierdząco głową, po czym ruszyły w kierunku jadalni zajmowanej już przez prawie wszystkich członków rodziny.
Wszyscy cieszyli się tym, że mogli być razem, po raz pierwszy od tak dawna. Ana obdarzyła uśmiechem swoje siostry i zajęła się opowiadaniem jak rozwinęła się jej przygoda z Gregorem. Z kolei męska część stołu obradowała na tematy sportowe. Czas w miłym towarzystwie upływał im bardzo szybko. Ana spojrzała wymownie na zegarek, po czym zostawiła na chwilę samą rodzinę. Jej myśli zaprzątała w tym momencie jedna osoba... Był nią nie kto inny jak Thom, który doskonale wiedział o spotkaniu rodzinnym, a mimo to wciąż go jednak brakowało.
Co do samego blondyna to wychodził on właśnie z baru, gdzie spotkał kilku swoich kumpli. Nie sposób było oprzeć się kilku piwom i nie kończącym tematom do rozmów… no dobra kilku piwom, paru szotom i dobrej austriackiej whisky. Thomas po prostu nie dość, że opuszczał kolegów w wyśmienitym humorze to jeszcze nie w stanie delikatnie mówiąc. Chwiejnym krokiem ruszył w stronę domu. Po drodze, szukając telefonu lekko się zachwiał. Zauważył jak dwie młode dziewczyny chichotały na jego widok przechodząc obok niego. Zaśmiał się pod nosem i przed oczami od razu pojawiła mu się roześmiana buzia blondynki. O tak! Pragnął usłyszeć jej głos. Kiedy w końcu udało mu się wyciągnąć telefon, wykręcił do niej numer idąc dalej ku posiadłości Morgernsternów.
- Morgiii… mówiłam ci chyba, że idę spać… - usłyszał zaspany głos dziewczyny.
- Lenunia… Moja a.. – zaczknął.
- Thomas? Czy ty jesteś pijany? – dziewczyna po drugiej stronie telefonu wstała do siadu.
- Nieee… a skąd! – zarzekał się. – No może troszeczkę… - zaczął się śmiać.
- Oj Morgi… a u ciebie kolacja trwa w najlepsze. Pewnie wszyscy na ciebie czekają. Tom idź do domu. Proszę. – próbowała nakłonić go blondynka.
- Idę ę… - czkawka nadal go męczyła. – Lenkaa… czy ty za mną tęsknisz?
- Morgi… proszę idź szybko do domu. Kto cię tak oporządził?
- Lenaaa… chce się przytulić. Idę do ciebie!
- Thomas! To jest 40 kilometrów!
- Nawet gdybyś była na drugim końcu świataaaa to i tak bym cię odnalazł.
- Tom gadasz głupoty… Zaraz zadzwonię do Ane.
- Nie możesz zadzwonić do Ane głuptasku… przecież rozmawiasz ze mną. – zaczął chichotać, a dziewczyna po drugiej stronie słuchawki mimowolnie się uśmiechnęła.
Morgi po alkoholu był taki zabawny.
- Lenaa…
- Morgi?
- Kochasz mnie? – chłopak zapytał mało się nie wywracając, a dziewczyna prawie spadła z łóżka.
Zatkało ją. Co ona miała teraz zrobić? Okłamać go? Mówić prawdę? Serce biło jej jak szalone…
W momencie, w którym Ana doszła do korytarza usłyszała strzyk zamka i dziwne odgłosy.
- Cholera! - dało się słyszeć, co również usłyszała młodsza dziewczyna w słuchawce, a potem głuchą ciszę.
Ana spojrzała na brata z politowaniem, po czym pomogła pozbierać mu telefon z podłogi. Tom z uśmiechem od ucha do ucha spoglądał na młodszą siostrę. Kiedy udało mu się ściągnąć kurtkę i buty, przy których musiała pomóc mu Ana, mocno ją przytulił.
- Kochaam Cię ę… siostra. – i zaczął obcałowywać jej całą twarz.
Z odsieczą dziewczynie przyszedł Gregor. Ze śmiechem przejął przyjaciela od dziewczyny i zarzucił sobie jego ramię na szyję.
- Ludziska… podjąłem em… decyzję. Zrywam z Kristiną. – oznajmił uśmiechając się całą twarzą.
Ana poklepała brata po policzku ręką i go mocno uściskała, ale w tym samym momencie dało się słyszeć słowa ich matki.
- Jakie zrywam z Kristiną?! Thomas! Gdzie żeś się tak urżnął?! – wrzasnęła Gudrun.
Można było się spodziewać, że reszta rodziny zaraz się zleci. Tom na widok sióstr ucieszył się ogromnie i wystawił w ich kierunku ręce, ale prawie zakończyło by się to upadkiem, gdyby nie Gregor i jego silne ramiona.
- Thomas!? Dlaczego chcesz zerwać z Kristiną? Czyś ty oszalał? Na pewno nie mówisz poważnie. Jutro jak prze trzeźwiejesz na pewno odwołasz te słowa i będziemy mogli spokojnie porozmawiać. – kontynuowała matka.
- Nie mamoo o… nie kocham jej już. Jestem szczęśliwszy z kim innym. – matka nie mogła uwierzyć w słowa syna.
Spojrzała na zakłopotanych Ane i Grega. Pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Co ja zrobiłam źle?! – wykrzyknęła i ruszyła z powrotem do jadalni.
Ana spojrzała smutno na Gregora, wiedziała bowiem, że teraz matka na pewno nie będzie przychylna ani im ani bratu. Westchnęła i pomogła chłopakowi wciągnąć Morgena na piętro, a potem położyć do łóżka. Tom wypowiadając ciągle imię Madlen, z uśmiechem na twarzy słodko zasnął. Para nie miała ochoty już wracać do jadalni, więc czule się żegnając, rozeszli się do swoich pokoi aby w końcu w spokoju móc odreagować dzisiejszy dzień.


Środa, 14 stycznia 2009


Cała noc minęła dość niespokojnie dla Ane. Dziewczyna co rusz zmieniała pozycję szukając dobrego ułożenia. Wszystko jednak na marne. Nie mogąc usnąć, postanowiła coś na siebie narzucić i usiąść na parapet okna w pokoju tak jak czyniła to za dzieciaka. Znalazła wygodną do siedzenia pozycje i spojrzała na oświetlone blaskiem księżyca miasto i otaczające je góry. Tysiące myśli nie pozwalało choćby zmrużyć oczu i zapomnieć o tym co miało miejsce felernego wieczora. Jak Thom mógł okazać się takim dupkiem! Z jednej strony próbowała zrozumieć brata i jego sytuacje, ale nie do pomyślenia było to do czego doprowadził blondyn. Była przekonana, że ani ona ani Greg nie będą mieć łatwo co dopiero Morgen, który chciał zerwać z panną K. Oj tak to nie będzie proste zadanie, bo mama ją wprost uwielbiała. Wzdychając ponownie spojrzała przed siebie i rzuciła mimowolnie głośno do siebie hasło: do czego nas to doprowadzi... Ku jej zdumieniu z drugiego okna usłyszała głos swego wybranka.
- Do szczęśliwego zakończenia Ana. - uśmiechnął się szatyn równocześnie przesyłając jej buziaka.
Nie pozostała mu dłużna i uczyniła to samo.
- Idziesz spać? - spojrzał przyjaźnie chłopak.
Ana natomiast spojrzała na zegarek, który wskazywał 4:30 rano.
- I tak nie zasnę... Idę pobiegać. - zaśmiała się blondynka, ale nie rzucała słów na wiatr.
Szybko się przebrała i wyszła z pokoju, wpadając na Gregora.
- Chyba nie myślałaś, że puszczę cię samą o tej porze... - szepnął szatyn do jej ucha, po czym musnął jej policzek.
Ana na znak zgody chwyciła go za rękę i razem udali się w kierunku sprawdzonej trasy. Zdecydowanie mieli racje, że ta forma rozrywki pozwoli im chociaż na chwilę zapomnieć o troskach życiowych, z którymi się borykali.


Po dłuższej trasie Ana uśmiechnęła się do szatyna i zaproponowała wspólne przygotowanie śniadania dla rodziny. Greg o dziwo nie oponował, tylko dla poprawy nastroju rzucił.
- A mówili rodzice byś się Greg uczył. - faktycznie zdanie to spowodowało pogodniejszy nastrój współpartnerki, która zaczęła opowiadać o tym co mogą zrobić i dlaczego warto zrobić to już teraz.
Wszyscy Morgensternowie należeli do rannych ptaszków - może prawie wszyscy, bo na Thoma nikt tak szybko nie liczył. W domu podział obowiązków należał do prostych - Greg gotuje, a ona parzy kawę, którą jej rodzina wprost uwielbiała. Z ogarnięciem wszystkiego nie mieli najmniejszych problemów. Jakie zdziwienie dominowało na twarzach rodziny gdy ujrzeli to co para im przygotowała, nawet Gudrun nie kryła swego zadowolenia.
- Gregor jestem zachwycona... - najmłodsza pociecha Morgensternów się zaśmiała i dodała tylko.
- Dzięki mamo, że o mnie też pamiętałaś. - cała rodzinka uśmiała się na samą myśl przepracowanej blondynki robiącej kawy.
Mama ucałowała ją w policzek, po czym przypomniała.
- Ana nie wiem czy pamiętasz, ale studniówka na dniach, a ty nie masz kreacji... Swoją drogą dziecko jak ty wyglądasz?! Co to za zmęczenie na twarzy? – blondynka wzdrygnęła ramionami.
Nie miała ochoty na zwierzenia, ale racją było też to ze kreacja w szafie dalej nie wisiała. Uśmiechnęła się do mamy, po czym spytała.
- Mamo mogę cię zabrać na zakupy dziś? Pójdziemy po te cudeńko do miasta. - spojrzała po chwili również na swego partnera rzucając na odchodne. - A ty pilnuj mi brata.
- Ana tylko, że ja dziś nie koniecznie jestem w nastroju na zakupy. - powiedziała Gudrun.
Na jej twarzy również gościł smutek i żal najprawdopodobniej związany z dniem wczorajszym. Blondynka przewróciła oczami i ruszyła ponownie ku matce.
- Nie daj się prosić, w końcu na dniach moja studniówka... - dziewczyna zrobiła maślane oczy w kierunku rodzicielki.
Wiedziała też, że cel uświęca środki i po raz kolejny może uratować Thomowi skórę.
- Proszę... Bardzo mi zależy.
Gregor zaśmiał się na widok uroczo przekonującej Ane. Dopiero teraz poznał sens słów Thoma i Leny, że Ana jest w stanie dobrze kręcić rodzicami by uzyskać to czego pragnie. Gudrun spojrzała pogodnie na córkę, po czym wyraziła akceptacje na wspólne wyjście do sklepu.
- Nie mogę uwierzyć, że ostatnia córka jest już taka dorosła... - zaśmiała się mamuśka, która poszła się szybko przygotować.
Ana puściła oczko Gregowi i musnęła jego policzek szepcząc.
- Opiekuj się Thomasem...
- A ty kochanie kup coś wystrzałowego dla mnie. - rzucił przygryzając wargę Gregor.
Blondynka po raz kolejny się zaśmiała, bowiem bardzo dobrze wiedziała co szatyn ma na myśli ze słowem "wystrzałowa kreacja''.
- Jestem gotowa, możemy iść. - usłyszała głos mamy.
Ana ostatni raz przed wyjściem pocałowała swego partnera, po czym ruszyła w kierunku rodzicielki. Spodziewała się też niezbyt prostych zakupów. Wybór kreacji na ten wyjątkowy dzień nie ułatwiał ani czas ani gust blondynki. Ponadto w zakupach towarzyszyła jej Gudrun, która postawiła by najchętniej na coś prostego i bardzo skromnego. Ana jednak zamierzała dać się ponieść emocjom, w końcu tylko raz ma się takie święto, dlatego wymyśliła zakup sukienki z Leną.


Kiedy panie opuściły dom Morgensternów, Gregor zabrał się za sprzątanie ze stołu oraz ogarnięcie kuchni. Pan Franz musiał wyjść do pracy, ale obiecał, że wróci niedługo aby pomóc chłopakom ewentualnie w przygotowaniach na dzisiejsze ognisko. Było bowiem do zrobienia bardzo dużo. Starsze siostry Morgena również musiały wracać do pracy podobnie jak ich partnerzy, tak więc w ostatecznym rozrachunku chłopcy zostali sami. Gregor prychnął na myśl o tym, że tak naprawdę został tylko on sam, gdyż Tom na pewno wstanie z ogromnym kacem i bólem głowy. Wziął szklankę z wodą, proszek na ból i ruszył na piętro w kierunku pokoju starszego kolegi. Już na korytarzu słychać było jego pochrapywanie. Wszedł do środka i zastał chłopaka w tej samej pozycji w jakiej zostawił go wczorajszego wieczoru. W całym opancerzowaniu w formie ubrań. Szatyn pokręcił lekko głową. Postawił koledze przygotowane rzeczy na szafkę przy łóżku, po czym ruszył do siebie aby przywdziać odpowiedni strój. Miał bowiem w planach zajrzeć do piwnicznej siłowni. Jak pomyślał tak też zrobił. Niedługo potem już wyciskał ostatnie poty w osobistej siłowni Thomasa.
Tymczasem blondyn budził się do żywych. Obudziło go pulsowanie całej głowy i okropna suchość w ustach. Do tego czuł, że w jego żołądku dochodzi do wariacji. Podniósł raptownie głowę, po czym z sykiem ponownie ją opuścił. Ktoś zasłonił okna roletami, więc nawet nie orientował się jaka jest pora na zewnątrz. Ponownie, tym razem o wiele wolniej podniósł głowę. Ujrzał na stoliku nocnym szklankę wody i jakąś tabletkę. Bez zastanowienia sięgnął i szybko wypił. Opuszczając nogi na podłogę, wstał do siadu. Właśnie zauważył, że spał w ubraniu… No świetnie pomyślał. Nic nie pamiętał praktycznie z zeszłego wieczoru… Jak on w ogóle się tu znalazł… Jak tu dotarł… Co z kolacją… Te i inne pytania zaprzątały mu głowę. Postanowił znaleźć kogoś, kto mógłby mu udzielić na nie odpowiedzi. Ruszył ku drzwiom, ale jego nogi nie były w pełni posłuszne… Z powrotem opadł na łóżko i potarł dłońmi twarz, potem lekko się po niej poklepał i spróbował jeszcze raz. Tym razem postanowił jednak najpierw wziąć prysznic. Może to jakoś przywróci go do żywych. Zanim jednak udał się w stronę toalety, spostrzegł roztrzaskany swój telefon. Zrobił ogromne oczy… Co się wczoraj wydarzyło, zastanawiał się. Pomyślał, że Kristie w końcu da mu spokój i z uśmiechem na ustach ruszył do łazienki. Szybki, zimny prysznic dobrze mu zrobił. Nie zakładając koszulki, ruszył w stronę pokoi rodziny, myśląc, że jest na tyle wcześnie, iż bliscy jeszcze smacznie śpią. W pokoju Ane nikogo nie zastał, podobnie jak u Grega i rodziców. W zamyśleniu zszedł na dół do kuchni, gdzie również nie było żywej duszy. Spojrzał na zegarek… Dochodziła 12… Jak to możliwe… Wydawało mu się, że jest co najwyżej 8 rano… Nie mając jak skontaktować się z kimkolwiek z rodziny postanowił zajrzeć do piwnicy, mając nadzieje, że ujrzy tam ojca bądź Gregora.
- No, no… Myślałem, że wpadłeś w sen zimowy ewentualnie w śpiączkę. - usłyszał głos młodszego kolegi, ale jeszcze go nie zauważył. – Dałeś wczoraj czadu stary. – dodał szatyn.
Morgi tylko pokręcił głową na widok kolegi i zabrał jego wodę, po czym wydoił prawie całą butelkę jednym duszkiem.
- Gregor… ja jebie… nic nie pamiętam z wczoraj. Co tu się działo? - Gregor wybuchł niepohamowanym śmiechem na słowa Thomasa. – Jezu ciszej trochę! – poprosił blondyn z grymasem na ustach zatykając sobie uszy rękoma.
- Przyszedłeś wczoraj w sumie… no w sumie jak kolacja dobiegała powoli końca, zajebany jak meserszmit. Wchodząc do domu upuściłeś telefon… wydaje mi się, że mogłeś z kimś rozmawiać, ale nie wiem kto był po drugiej stronie. – oznajmił Gregor.
- Pewnie z Kristie… Nie daje mi spokoju od kilku dni.
- Musisz zapytać Ane. Wydaje mi się, że ona wie… Ale to nie jest najlepsze. Ana po ciebie wyszła, bo nie mogłeś ustać na nogach i oznajmiłeś jej wesoło, że zrywasz z Kristiną. Dobrze, że w porę przybiegłem i cię od niej przejąłem, bo razem byście padli jak dłudzy na podłogę.
- Dzięki stary… - Tom złapał Grega za ramię w geście podziękowania.
- Ale to też nie jest najlepsze… Wszystko usłyszała wasza matka i zrobiła ci jazdę… że nie możesz odejść od Kristie i takie tam. Była naprawdę… wkurzona to mało powiedziane.
- Oj wyobrażam sobie matki furię. Kristie to jej ulubienica. – zaśmiał się Morgi.
- Ana też była na ciebie zła… Myślała, że przez twoje przedstawienie pani Gudrun będzie wobec nas jeszcze bardziej sceptyczna. Jednak nie wydaje mi się aby tak było. Wiesz… ten mój urok osobisty. – chłopcy oboje się zaśmiali.
Potem Greg wrócił do ćwiczeń, a Tom do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Musiał nabrać sił, gdyż czekało go jeszcze rąbanie drewna na ognisko.


Tym czasem gdzieś na mieście.


- Mamo chodźmy tu. To świetne miejsce na takie zakupy. - uśmiechnęła się blondynka, po czym zapowiedziała rodzicielce. - Nie będziesz mieć nic przeciwko jak w zakupach pomoże nam Lena moja przyjaciółka?
- Lena? A gdzież ona jest? - Ana ponownie się zaśmiała, a następnie wytłumaczyła pani Morgenstern jak będą wyglądać zakupy z Madlen.
- To co gotowa na szał zakupów przyjaciółko?
- Jak zawsze do dyspozycji. - zaśmiała się Lena po drugiej stronie Skype'a.
Takie pomysły mogły mieć tylko one we dwie. W tym czasie dziewczyna zaczęła oglądać wraz z matką kreacje stosowne do okazji.
- Może ta? - pokazała jedną sukienkę Gudrun.
Ana pokiwała przecząco głową.
- Jak dla mnie zbyt stateczna.
- Lena przekonaj moją córkę, że czasem warto być bardziej niedostępną...
Dziewczyny wybuchły ponownie śmiechem. Lena dodała tylko.
- Przykro mi pani Morgenstern. Wyprodukowała Pani zbyt śliczną córkę by teraz tak ją chować. - Ana wyszczerzyła ząbki do młodszej blondynki, po czym pokazała znacznie odważniejszą kreację. - Nooo jak dla mnie już idziesz w lepszym kierunku...
- Ale mi się ona w żadnym wypadku nie podoba... - rzuciła Gudrun, która dalej buszowała między wieszakami.
Ana wykorzystała tą chwilę na rozmowę z Len.
- Gruby dym był wczoraj... Musiałabyś to zobaczyć.
- Nie musiałam widzieć… wystarczyło, że słyszałam…
- On dzwonił do Ciebie? - Lenie mimowolnie ukazał się uśmiech na ustach, chyba tradycją stało się to, że Morgi wybiera akurat jej numer jak ma problem.
- Tak dzwonił... Ale chyba zupełnie się pogubił w tym wszystkim.
Starsza blondynka cicho westchnęła, następnie opowiedziała o reakcji rodzicielki.
- No to niezły ubaw... czyli Thom narobił wam trochę kreciej roboty.
- Można tak to ująć. - zaśmiała się Ana, po czym szybko zmieniła temat by jej rodzicielka nie słyszała o czym chwile wcześniej rozmawiały.
Gudrun jednak należała do dobrych szpiegów i sporo się dowiedziała, a czego nie usłyszała to sobie dopowiedziała. Czyli dla Thoma ta krucha istota zamieszkująca Villach musiała być kimś ważnym. Nie było na to innego wytłumaczenia. Spojrzała nagle na córkę wręczając kolejną kreacje.
- Zobacz to... - była to elegancka aczkolwiek delikatna sukienka.
Blondynki się uśmiechnięty i obiecały, że sprawdzą ją by zaspokoić mamę. Faktycznie Ana wyglądała w niej przyzwoicie. Pokiwała twierdząco głową do matki, by wzięła również ją. Doszła do wniosku, że czeka ją jeszcze wiele okazji by wyglądać elegancko. Ekspedientka spojrzała na blondynkę zmierzającą w kierunku kolejnych wieszaków.
- Chyba mam coś specjalnie dla pani. - po czym zaprowadziła ją w kierunku kreacji znacznie odważniejszych.
Ana obdarzyła przyjaznym spojrzeniem pracownicę sklepu kiwając głową, że chyba właśnie tego szukała. Wyciągnęła jedną sukienkę, która rzuciła jej się w oczy i ruszyła w kierunku przymierzalni. Dziewczyna przejrzała się w lustrze i doszła do wniosku, że taką kreacją na pewno zrobi wrażenie na wszystkich.
- To chyba jest to! - uśmiechnęła się Ana, po czym dokonała prezentacji rodzicielce i obsługującej ją kobiecie.
- Jak dla mnie bombowo! - dało się słyszeć głos Leny.
Ana pokiwała twierdząco głową. Sama chyba też była co do niej przekonana. Gudrun zdumiała się na widok takiej odwagi jednak pohamowała komentarz. Cieszyła się, że jej córka na coś trafiła, a dodatkowo przychylne spojrzenie kasjerki utwierdziło ją, iż jej mała córeczka wyrosła na piękną kobietę.
- Pięknie pani wygląda w tej kreacji. A te nogi? Zupełnie jak u sportowca. - blondynki mimowolnie się zaśmiały, ale były pewne, że ta kreacja jest dla Ane stworzona.
Po dłuższych konsultacjach wybrały jeszcze dwie kreacje, po czym szczęśliwe opuściły sklep. Droga powrotna do domu nie zajęła im sporo czasu. Zagadane nawet nie zauważyły kiedy znalazły się pod drzwiami. Weszły do środka. W całym domu panowała cisza, ale z kuchni dochodziła cicha muzyka. Zostawiły zakupy na schodach i udały się właśnie w tamtym kierunku. To co zobaczyły na długo zapadło w ich umysłach, bowiem w kuchni znajdował się Gregor ubrany w różowy fartuch mamy Ane i kręcił tyłeczkiem do piosenki „Shake it”. Wybuchły głośno śmiechem, nawet Gudrun na chwile się zapomniała, gdyż to był naprawdę przekomiczny widok. Greg skoczył jak oparzony aż z ręki wypadł mu nóż, którym kroił kapustę do kociołka.
- Ale mnie wystraszyłyście! – rzekł zdegustowany.
- Nie wiedziałam kochanie, że tak umiesz trząść tyłeczkiem. – zaśmiała się Ane podchodząc do chłopaka i całując go w policzek, a jej matka zachichotała.
- Czy nasz drobny pijaczek już zaszczycił nas swoją osobą? – zapytała Gudrun.
Greg twierdząco pokiwał głową i wskazał na okno. Obie panie szybko tam podeszły i ujrzały blondyna, który rąbał drewno, chcąc w ten sposób wypocić z organizmu resztki alkoholu.
- Oj ja już sobie z nim porozmawiam… - zapowiedziała starsza kobieta.
- Mamo poczekaj, najpierw ja z nim porozmawiam ok? – zaproponowała szybko Ane i tyle jej było widać, gdyż już biegła w stronę tylnego wyjścia z domu.
Tom spostrzegł wychodzącą z domu siostrę i odłożył na chwilę siekierę. Rozłożył ręce aby ją uściskać. Ana najpierw przymrużyła oczy i spojrzała na niego gniewnie, by potem uśmiechnąć się szeroko i biegiem skoczyć w jego ramiona. Chłopak bez trudu złapał blondynkę.
- Anuśka, dziękuję, że się tak mną wczoraj zajęłaś z Gregorem. – oznajmił.
- Oj tam Tom… wystarczy, że przez resztę życia co miesiąc będziesz oddawał mi część swojej wypłaty. – zaśmiała się dziewczyna.
- Widać, że od rana trzymają się ciebie żarty. - Tom wybuchł śmiechem. – No ale w końcu masz to po mnie.
- Po tobie to ja mam jedynie… talent i zamiłowanie do skoków. – wystawiła mu język dziewczyna.
- Dobra, dobra… my tu gadu, gadu, a ja nie wiem co stało się wczoraj z moim telefonem. Greg wspomniał, że z kimś rozmawiałem i zainsynuował, że możesz wiedzieć kto był rozmówcą.
- A tak się składa, że wiem. Jednak zanim wyjawię ci jakże ważny sekret, to chciałam zapytać czy to co wczoraj mówiłeś było prawdą?
- Znaczy nie pamiętam co mówiłem, ale Gregor mi opowiedział. I tak. Mam zamiar rozstać się z Kristiną na dobre.
- No bracie! Wysokie pięć! – tu przybili sobie piątki. – Jak pijesz to myślisz. – zaśmiała się dziewczyna. – A telefon wczoraj wykonywałeś do Leny. – Tom zrobił ogromne oczy.
No to ładnie… dzwonił do niej po pijaku… ciekawe jakich rzeczy jej naopowiadał, a tym bardziej jak ona na nie zareagowała. Pobladł. Ana na widok jego miny zaśmiała się. Poklepała go po ramieniu, ale nie chcąc wyprowadzać z błędu podała mu tylko swoją komórkę i udała się z powrotem do domu. Tom pokręcił głową i zrobił facepalma… jak można być takim idiotą zastanawiał się. Westchnął i usiadł na pniu, na którym rąbał drwa. Wziął kilka głębokich oddechów i z szalenie bijącym sercem wybrał numer blondynki. Pomyślał, że od Ane powinna odebrać telefon…
- Czyżbyś znalazła jeszcze jakąś kreacje do pokazania? – usłyszał w słuchawce, bowiem Lena pomyślała, że to Ana do niej dzwoni, w końcu był to telefon starszej blondynki.
- Lena… - zaczął nieśmiało Tom, a dziewczyna wybuchła śmiechem.
- Rzadko się słyszy, abyś z taką niepewnością i niepokojem wypowiadał moje imię. – śmiała się dalej dziewczyna. – Thomas Morgenstern stracił swoją pewność siebie? To naprawdę zdarza się raz na milion.
- Lenaa… ja naprawdę bardzo cię przepraszam. Praktycznie nic z wczoraj nie pamiętam… Zrobiłem taką lipę… Jezu, ale mi głupio… mam nadzieję, że nie naopowiadałem ci żadnych głupot.
Lenie przypomniało się ile razy on nabrał ją, kiedy ona następnego dnia nie za dużo pamiętała. Były co najmniej dwie takie sytuacje, jedna nawet niedawno. Postanowiła się zemścić.
- Oj Tom… gdybyś tylko wiedział. – westchnęła dziewczyna z udawanym smutkiem.
Tom pobladł jeszcze bardziej.
- Boże… Lenka… ja nie chciałem cię znowu zranić… tak bardzo cię przepraszam. – usłyszała jego przydymiony głos.
- O nie, nie Tom… Wczoraj byłeś bardzo wylewny.
- Wylewny? Wiem, że byłem wlewny. – na te słowa oboje się zaśmiali.
- Morgi… byłeś wczoraj taki romantyczny… Powiedziałeś, że bardzo mnie kochasz i że strasznie tęsknisz… - zatrzymała się na te słowa, a on milczał.
Tom był zszokowany. Wiedział, że coś czuje do Madlen, ale czy to była miłość? Pokręcił z niedowierzaniem głową za swoją głupotę. Jak on się teraz z tego wykręci?
- I że bardzo chcesz dobrać mi się do majtek. – dodała Lena.
- O to bardzo podobne do mnie. – przytaknął Morgen. – I szczerze, mogę to też powtórzyć na trzeźwo.
- Morgi! – zaśmiała się Lena. – Gdybyś tu był to właśnie dostał byś w łeb!
- No wiesz… mnie nawet kwiatkiem nie wolno. – żachnął się Thomas.
- Yj Tom…
- Lenkaaa…
- Poprawiłeś mi humor, wczoraj też ci się udało. Byłeś naprawdę przezabawny.
- Zawsze jestem zabawny.
- Tęsknie za tobą…
- Madlen ja za tobą również… Chciałbym poczuć zapach twoich włosów.
- No teraz to nie wiem, bo są nie umyte. – zaśmiała się dziewczyna.
- Lena… lubię cię. Naprawdę cię lubię.
- Ja ciebie też Morgi… ja ciebie też.
Obje milczeli przez chwile nie wiedząc co dalej mówić. Chociaż… chcieli powiedzieć tak wiele, ale nie wiedzieli jak ubrać to w słowa. Tom w końcu zrezygnowany zapytał o ojca Madlen i o mijający jej dzień. Potem chwile się jeszcze po przekomarzali i mieli już kończyć rozmowę kiedy Lena jednak postanowiła okręcić to co mu powiedziała.
- Tom… tak naprawdę to nic wielkiego wczoraj nie gadałeś. Mamrotałeś jakieś niezrozumiałe słowa. Żadne ważne nie padły… - Morgi odetchnął z ulgą. – Ale… i tak musimy porozmawiać…
- Tak wiem, o Kristie. Ale jeszcze nie pora na to. Skup się na razie na ojcu, ja tym czasem będę kończył, gdyż moja wściekła rodzicielka idzie w mym kierunku.
- Powodzenia Tom. – zaśmiała się dziewczyna.
- Lenka… naprawdę mi na tobie zależy.
- Mnie na tobie również Thomas… - i się rozłączyła by paść na łóżko z rozanielonym uśmiechem na twarzy.
- Thomas co ty robisz ze swoim życiem? – wypaliła bez ogródek matka chłopaka.
- Mamo naprawdę nie mam siły o tym rozmawiać… lepiej chodź i przytul swojego jedynego syna.
- Jeśli myślisz, że uda ci się mnie zbyć to się grubo mylisz. Co ci strzeliło do głowy? Rozstanie z Kristie? Przecież ta dziewczyna jest stworzona dla ciebie… Jesteście ze sobą już tyle lat, a tobie jakieś gówniary w głowie.
- Gówniary? – zapytał podejrzliwie i nerwowo podniósł się z pniaka, na którym siedział.
Skąd ona mogła wiedzieć o Madlen?
- No ta cała przyjaciółka Ane… przecież ona nawet nie ma 19 lat. Czy ty chcesz zaprzepaścić związek z takim stażem dla jakiejś… małolaty, która pewnie sama ci się pcha do rozporka. – tego było za wiele.
- Lena nie jest taka! Nie będziesz jej oceniać nawet jej nie znając! – krzyknął chłopak. – I wiesz co? Przez cztery lata nie byłem taki szczęśliwy jak przez ostatnie miesiące za sprawą tej gówniary jak ją nazwałaś. Nie masz prawa jej oceniać. I wiesz co ci powiem? Związek z Kristie już dawno się zakończył, ale z powodu sentymentu jakim ją darze do tej pory nie potrafiłem od niej odejść. Wychowałaś mnie na porządnego faceta, dlatego jej nie zdradziłem, ale nie chcę również mydlić jej oczu. Nie kocham jej mamo. Pogódź się z tym. – oznajmił stanowczo, po czym mocno wbił siekierę w leżący kawał drewna i zdecydowanym krokiem opuścił kobietę.
Gudurn stała jak sparaliżowana. Jeszcze nigdy nie zachował się wobec niej w ten sposób. Co w niego wstąpiło? Czyżby ta mała tak na niego wpłynęła? Otrząsnęła się dopiero po chwili. Postanowiła, że trzeba działać jak najszybciej, więc z nowym postanowienie ruszyła w stronę domu.
Dalsza część dnia minęła bez ekscesów. Z pracy wrócił ojciec rodziny i dokończył sprawę drewna, która rozpoczął Thomas. Para okupująca kuchnię, szybko uporała się z jedzeniem i niedługo potem wraz z Tomem zaczęli rozpalać ogień. Potem przyszły siostry Verena i Christina z rodzinami, gdzie Tom przejął starsze dziecko najstarszej z sióstr i począł lepić z nim bałwana. Czas upływał w miłej atmosferze. Kiedy dzień dobiegł końca, a gwiazdy zaszczyciły niebo, Gudrun zajęła się maluchami, postanowiła je uśpić, a reszta przy alkoholu, gitarze i śpiewie spędzała miło czas. Ane, Tom i Greg w końcu mogli naprawdę odpocząć. Ten wyjazd dobrze im zrobił. Nawet dla Toma, chodź mogło się wydawać, że konflikt z matką przez długi czas nie będzie jeszcze zażegnany. Mimo wszystko, skoczkowie z nową dawką energii i lepszym nastawieniem patrzyli w przyszłość czy to zarówno w kwestii kariery czy uczuć.


~~~


Cześć i czołem Kochane!


Mamy nexcika, który zostaje świeżo oddany w Wasze rączki :)
I jak wrażenia? Podoba się? Nas osobiście urzekł słodko pijany Morgen - haha na samo wspomnienie mamy uśmiech na twarzy :) Taki wyjazd jak widać każdemu dobrze zrobił...
Pewnie myślicie co czeka nasz kwartet w dalszych rozdziałach... Madziusek już mówił - jazda na całego. Tak wiemy, że te słowa Was nieco przeraziły. Czy skutecznie? Czy potrzebnie, tego jak zawsze dowiecie się z czasem :)
A na zakończenie oczywiście podziękowania za miłe wyrazy uznania pod ostatnim rozdziałem. Kochane na serio cieszymy się z Wami tą historią, nadal sprawia nam ona przyjemność więc dalej skrobiemy... Osobiście urzekłyście mnie przeprosinami za takie późniejsze pojawianie się na blogu - nie musicie przepraszać, dla nas niezmiernie miłe jest już Wasze przybycie, a kiedy? To nieważne :)
Okej czas na ulubiony tekst reklamowy - zostańcie z nami, bo będzie się działo!


Pozdrawiamy! :*


P.S. Długo szukałyśmy Thomasa z siekierą (buahahaha) i udało nam się znaleźć coś takiego: https://www.youtube.com/watch?v=Z2C7Nxe2NBI&app=desktop


Co prawda nie jest tam akurat Thomas z siekierą, ale naprawdę zachęcamy Was do obejrzenia... Kto nie widział... Niech żałuje xD


Ania&Madziusa

9 komentarzy:

  1. Pod ostatnim postem dodałam komentarz i sie nie podpisałam. Brawo ja xd
    Kochane mojee!
    Bardzo szanuje prace i wysilek oraz serducho jakie wkladacie w tego bolga, ale ro kszkolny i masa nauki nie pozwalaja mi na nadrobienie tylu rozdzialow.
    Obuecuje jednak byc pierwsza w kazdej nowości od was!
    Nue gniewajcie sie prosze.
    Pozdrawaim i zycze powodzebia :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej! :)
    Tym razem nie spóźniona, no patrzcie Państwo :D
    Ale wiecie.. wyjazd się zbliża to Skoko się cudownie uzdrowiła xD
    Ale bez zbędnego gadania, bo tu taki ważny rozdział. Trochę mam do powiedzenia.
    Wiedziałam, że tak będzie! Po prostu wiedziałam, że jeśli matka Thomasa dowie się, któż jest dla niego taki ważny, to nie pozostawi suchej nitki na dziewczynie. Już obawiam się ich spotkania, bo przecież takie prędzej czy później (oby później) nastąpi. Ale podoba mi się postawa Thoma. Nie pozwoli obrażać Lenki, tylko staje w jej obronie. Aby tak dalej!
    Fakt.. taki pijaniutki Thomasek jest taki uroczy! :D
    "Jak pijesz to myślisz" - no zgadzam się. Ale jeśli on wszystkie ważne sprawy będzie podejmował pod wpływem alkoholu to chyba trzeba więcej mu tych siekier kupić.. no, no.. urodziny ma niedługo :D
    Zauważyłam mały błędzik.. tylko boję się o nim napisać, bo jeśli się obrazicie to chyba się załamie.. Ale zaryzykuje :)
    Według mnie i tego, co uczono mnie w szkole to chyba poprawnie jest "14 stycznia".. (błagam, nie obraźcie się xd)
    Okej, ja kończę. Oczywiście czekam z niecierpliwość na kolejny rozdział :)
    Buziaki ;*

    Ps. A pochwalę się.. Wczoraj dostałam odpowiedź na list do Thomasa. Piękne trzy autografy! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Skoko! ;D

    Błędzior już poprawiony... Nikt nie jest nieomylny xD I oczywiście, że nikt się na Ciebie nie pogniewa! Bardzo dobrze, że Ktoś tutaj nad wszystkim czuwa! ;D

    *_* 3 AUTOGRAFY *_* Myślisz, że jak napiszę do Niego, iż chciałabym JEGO we własnej osobie to też mi przyśle? xD

    Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :-)

    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, cudny...
    Ann zdecydowanie ma rację mówiąc, że Thomas jak pije to myśli, choć rzeczywiście pijany Morgi był przeuroczy, zwłaszcza przy rozmowie z Leną. Mam tylko wielką nadzieję, że Thom będzie konsekwentny w swojej decyzji i szybko zerwie z Kristiną...
    Kurczę postawa Gudurn nieco zaniepokoiła mnie. Wierzę, że jak osobiście pozna Madlen to od razu zmieni zdanie i zaakceptuje ją jako ukochaną syna...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety nie wiem, jaki będzie odzew na tego typu list, ale wydaje mi się, iż możesz próbować! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze zajebiste jest to opowiadanie :D
    Mega wciąga!!!!
    Rzesz wcześniej go nie znałam :P No ale wszystko nadrobione :D
    Bardzo ciekawi bohaterowie i fabuła ;)
    Hahaha naebany Morgi był taki sweet <3 hahaha :D
    Jestem ciekawa czy Thom dotrzyma słowa i zerwie z Kristiną..- oby.

    Czekam na kolejny ;)
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Z całą pewnością Thomas wygrał ten rozdział :)
    Wiecie, jak to mówią: pijany człowiek wypowiada trzeźwe myśli - ooo chyba sporo w tym prawdy :D Cieszy fakt, że w końcu podjął jakąś męską decyzję i zamierza zerwać z Kristiną, choć nie powiem, mam małe obawy, że może stchórzyć, choć bardzo bym tego nie chciała...
    A to jak się wstawił za Leną u matki... coś pięknego. Widać, że mu naprawdę zależy.
    Oby tak dalej!
    Czekam na ciąg dalszy:)
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Melduję się! Przepraszam, że z małym poślizgiem, ale moje ostatnie dwa dni krążyły wokół wycinania i układania paneli... bardzo twórcza praca, polecam xD
    A tak na poważnie, świetny rozdział, naprawdę mi się podoba, jak zresztą wszystkie poprzednie ^^ I dla mnie dzisiaj zdecydowanie wygrał go Thomas, no uroczy był przy tym wszystkim, chyba alkohol faktycznie dobrze wpłynął na jego myślenie :D W końcu ruszyły jakieś decyzje, bo obawiałam się, że wiecznie będzie czekał i czekał. Mam tylko nadzieję, że w tych postanowieniach wytrzyma i nie będzie się wykręcał... No i wstawił się za Leną, to już w ogóle plus. Zależy chłopakowi, to widać na każdym kroku.
    Powiadacie, że będzie się działo? To czekam podwójnie! ^^
    Tak w ogóle, przypomniałyście mi o tej reklamie, Thomasa z siekierą tam co prawda nie zauważyłam mimo setnego oglądania, ale i tak jest genialna :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Ahh ten urok Gregora, jak widać chłopak umiał znaleźć sposób na "teściową". Brawo Ty Gregor :D Mam nadzieję, że w końcu po szczerej rozmowie i wspólnych zakupach z mamą Ane zazna trochę spokoju przynajmniej jeśli chodzi o jej sprawy, bo z tego co widzę, to burza wisi nad Thomasem i jego perypetiami miłosnymi.

    W tej kwestii zdecydowanie bardziej podobała mi się reakcja ojca Thomasa i ich męska rozmowa na siłowni. Nie podoba mi się tok myślenia p. Gudrun i niestety obawiam się, że na myśleniu się nie skończy i kobieta ruszy do działania (oby bez efektów ;p).

    Relacja Lena - Thomas idzie do przodu. Panie Morgenstern czas na definitywne cięcie co do związku z panną Kristiną. Tik tik tik czas leci. W końcu podobno jesteś facetem, więc pokaż, że nosisz spodnie nie od parady.

    Tak swoją drogą to w przypadku Thomasa chyba alkohol miał na niego tym razem zbawienny wpływ - chłopak zaczął dobrze kombinować ;)

    Pozdrowienia i do następnego czwartku :)

    OdpowiedzUsuń