piątek, 21 października 2016

39. Po moim trupie!

U Ane i Grega


- Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia z Tobą mój luby… - zaśmiała się Ana, obejmując jedną dłonią jego biodra.
Chłopak odwzajemnił jej pozytywny nastrój i poprowadził ją ku hotelowym drzwiom. Blondynka mocniej zarzuciła ręce na szyję swego wybranka i szepnęła przygryzając swoją wargę.
- Tu i teraz… Ciebie chcę. – szatynowi zaświeciły się oczy i zaczął przejmować inicjatywę. Delikatnie pchnął blondynkę na ścianę holu hotelowego i nie zwracając uwagi na czynniki zewnętrzne złączył się ze swoją partnerką w pocałunku. Dziewczyna przerwała pocałunek i z uśmieszkiem przyklejonym do twarzy pociągnęła go za kołnierzyk jego koszulki. Zdezorientowany chłopak spojrzał pytająco, ale szedł zgodnie z kierunkiem przez nią wskazanym. Ana spojrzała na drzwi oddalone parę metrów od ich pokoju i ku jej zdziwieniu były lekko uchylone. W myślach ukartowała mały szatański plan. Delikatnie uśmiechnęła się do swego partnera i szepnęła pytanie.
- Ufasz mi? Jeśli tak to zamknij oczy... - chłopak pospiesznie wykonał polecenie, po czym prowadzony przez nią ruszył przed siebie.
Przy uchylonych drzwiach zaczęła całować Gregora i wciągnęła go do tego pokoju. Szatyn mocniej angażował się w okazywanie uczuć. Po otworzeniu oczu ujrzał zaskoczoną minę fizjoterapeutki. Zresztą jego mina wyrażała te same odczucia. Jedyną osobą, która świetnie się bawiła w tym momencie była Ana. Dziewczyna zaśmiała się i rzekła.
- Ups... Chyba pomyliłam pokoje. - z nieukrywaną satysfakcją spojrzała na Grega i pannę Diablice. - Kochanie idźmy na całość... - blondynka zalotnie zamrugała oczkami w kierunku partnera i przejechała palcami po jego klatce piersiowej.
Szatyn nieświadomy gry toczonej przez pannę Morgenstern przerzucił ją na swoje barki i przeprosił Dominice za jej zachowanie. Dziewczyna ponownie skierowała oczy na rudą i pokazała jej środkowego palucha ponownie uświadamiając jej, że osiągnęła kolejny tryumf w tej rywalizacji. Gregor wyszedł z pokoju fizjoterapeutki i wkroczył do ich zakopiańskiego królestwa.
- Ana, Ana coś ty narobiła... - zaśmiał się chłopak widząc jej minę niewiniątka.
Tylko ona wiedziała, o fakcie jaki spowodował ten zatarg. Cała akcja związana z trójkątem Greg-Ana-Dominica doprowadzał ją do szału. Z drugiej strony zyskała przekonanie, że nigdy nie kochała tak mocno nikogo innego jak szatyna. I zdała sobie sprawę z tego w jakim stanie była Lena zanim Thom zdecydował. Dziewczyna musnęła ustami jego policzek i stwierdziła. - Nie ma siły silniejszej jak potęga miłości...
Greg uśmiechnął się szczerze do partnerki. Wiedział, że słowa, które przed chwilą wypowiedziała są jak najbardziej prawdziwe i tyczyły obu stron. Spojrzał ponownie w tęczówki blondynki i widział w nich pragnienie głębszego uczucia. Zbliżył swoje usta w jej kierunku by podkręcić panujący w pokoju klimat namiętności. Blondynka zatrzymała jego usta palcem i pokiwała przecząco głową.
- Kochanie, na to przyjdzie jeszcze czas... Mogę mieć do Ciebie jedną niecodzienną prośbę? - dziewczyna spojrzała prosząco na szatyna.
Ten oczywiście uległ by każdej prośbie na widok ślicznych, błyszczących oczu blondynki.
- Jeśli tylko mógłbym spełnić twoje życzenia proś o cokolwiek chcesz księżniczko. - Ana delikatnie się uśmiechnęła i wyraziła nieśmiało swoje życzenie.
- Greguś bo tam gdzie byliśmy, piliśmy cudowne wino grzane... Obawiam się że, poza Polską nigdzie tak wybitnego trunku nie skosztujemy... Załatwisz nam jeszcze jedną porcyjkę?
Nie trzeba było go długo prosić jeśli chodziło o realizacje takich życzeń. Dla damy swego serca gotów był ruszyć po gwiazdkę z nieba co dopiero przynieść to na co ma ochotę... Ten wieczór był dla nich bardzo wyjątkowy, czemuż nie może być bardziej? Oboje doskonale zdawali sobie sprawę z tego co ma się wydarzyć jeszcze dzisiejszej nocy... Chłopak ponownie spojrzał na swoją partnerkę oczami przepełnionymi miłością, po czym ruszył w kierunku gastronomicznej części hotelu. W tym samym momencie Ana zaczęła nabierać pewności, że wygrała nagrodę cenniejszą niż wygrana w Totka. Zyskała miłość życia, która miała prowadzić do happy endu. Pytanie tylko czy to nie zbyt piękna historia aby była prawdziwa? Dzisiejszy wieczór utwierdził ją w przekonaniu szczerości uczucia Gregora. Znali się krótko jednak na tyle dobrze, by mieć nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Rozmarzona dziewczyna spojrzała z łóżka na okno ukazujące piękno krajobrazu tatrzańskiego.
- Oby i nasza przyszłość właśnie tak się rysowała jak ten widok... Pięknie i kolorowo... - uśmiechnęła się sama do siebie i usnęła z taką perspektywą.
Jakieś 15 minut później w pokoju pojawił się nie kto inny jak Gregor.
- Już spełniam życzenia mej niewiasty... Wino i ja w zestawie. - chłopak mimowolnie się uśmiechnął wchodząc do ich królestwa.
Widząc słodko śpiącą partnerkę doszedł do wniosku, że nie ma sensu jej budzić... Wzdrygnął ramionami i jednym chlustem wypił to co przygotował dla Ane, po czym ułożył się u jej boku. Objął ją delikatnie ramieniem i musnął ustami jej policzek by następnie dołączyć do niej w krainie Morfeusza.


***


Lena z przepraszającą miną poczęła wygrzebywać z torebki telefon. Tom obserwował każdy jej ruch. Wpatrywał się w nią zauroczonymi oczyma. Naprawdę była piękna. Nagle spostrzegł w jej oczach łzy. Od razu się wyprostował, gotów bronić ją przed każdym złem tego świata. Jednak po niedługiej chwili na jej ustach wyrósł ogromny uśmiech, a łzy okazały się łzami ze szczęścia. Domyślił się, że wydarzyło się coś dobrego. Jednak poczekał aż zakończyła rozmowę.
- Thomas… - zająknęła się, gdyż nie mogła ukryć wzruszenia. – Mój tata się obudził…
Morgi obdarzył ją ciepłym uśmiechem.
- Musimy tam jak najszybciej jechać. Ja zapłacę, a ty dzwoń po taxi. – oznajmił już wyciągając portfel z kieszeni.
- A w żadnym razie… Ja płacę za siebie.
- Lena… nie bądź niepoważna. Ja cię zaprosiłem, ja płacę. – oznajmił stanowczo Morgi.
Lena machnęła na niego ręką, stwierdziła, że najwyżej ona zapłaci za taksówkę i zajęła się jej zamawianiem. Zaczęła się również ubierać, ale ręce tak jej się trzęsły, iż nie była w stanie zasunąć kurtki. Spojrzała jak Tom kładzie banknot na stolik i wstaje, po czym najzwyczajniej w świecie się ubiera. Pieniądze, które zostawił przewyższały rachunek co najmniej dwa razy… Lena pokręciła tylko głową, nie miała zamiaru się tym teraz przejmować. Teraz najważniejszy był jej ojciec. Tom złapał ją za rękę, po czym zapytał czy jest gotowa, a widząc jej potakujące spojrzenie pociągnął ku wyjściu z restauracji. Lena ponownie poczuła na sobie spojrzenia innych, ale nie były już nieprzyjazne. Były przychylne. Jednak tym również nie miała zamiaru zaprzątać swojej głowy. Podziękowali za miłą obsługę, pyszne jedzenie i wyszli na zewnątrz. Zimny wiatr owiał ich ciała. Mimowolnie Lena przybliżyła się do chłopaka. Thomasowi bardzo się to podobało. Mógł w ten sposób być bliżej niej, ale czuł się również potrzebny i niezastąpiony. Taksówka już na nich czekała. Szybkim krokiem udali się w tamtym kierunku, po czym wsiedli do tyłu i zapieli pasy. Tom przekazał kierowcy cel ich podróży i położył dłoń na kolanie Madlen. Zrobił to pierwszy raz. Chciał sprawdzić jak zareaguje dziewczyna na taką formę bliskości fizycznej. Len przeszedł dreszcz, spojrzała na jego rękę, po czym słodko się do niego uśmiechnęła i położyła swoją dłoń na jego dłoni łącząc ich palce. Potem bliżej się przysunęła i oparła o jego ramię głowę, a Toma serce mocniej zabiło. Po niedługiej chwili taksówkarz zatrzymał się pod tak znanym im szpitalem. Lena już wcześniej przygotowała sobie gotówkę do zapłacenia i zanim Tom zdążył wyciągnąć portfel, ta wsunęła mężczyźnie pieniądze w rękę i zaczęła opuszczać auto. Morgi wyszedł za nią i chwycił ją za ramię. Pogroził jej palcem co oboje skwitowali śmiechem, potem obejmując się ramionami ruszyli do środka. Lena nie mogła doczekać się widoku ojca, a Tom nie mógł pozbyć się uczucia, że właśnie wygrał swoje życie.
Po krótkiej chwili kroczyli trzymając się za ręce w kierunku grupki bliskich Madlen, którzy stali przy sali jej ojca głośno debatując nad jakimś tematem. Rozmowy ucichły jak tylko babcia Sofie spostrzegła idącą dwójkę. Oczy wszystkich zwróciły się w ich stronę. Byli tutaj wszyscy, którzy przyjechali na początku tygodnia, czyli praktycznie cała najbliższa rodzina Leny. Dziewczyna przywitała wszystkich przytuleniem, od babci usłyszała jaką jest szczęściarą, od dziadka Bena, że skopie Tomowi tyłek jeśli ten ją skrzywdzi, a od Oliwii oraz Isabel piskliwe słowa zazdrości. Madlen ze wszystkimi była naprawdę blisko. Spojrzała potem śmiejącymi się oczyma na Toma, który właśnie podawał dłoń dziadkom blondynki, po czym skinął na nią głową w geście zgody, iż może go zostawić samego z tą sytuacją. Nie mogła się powstrzymać, więc podeszła do niego i musnęła jego policzek. Tom zadrżał, a ona z radością w sercu skierowała się w stronę drzwi, za którymi był jej ojciec. Przez szybę widziała jego zmęczoną, aczkolwiek szczęśliwą twarz, która spoglądała na matkę dziewczyny. Nie namyślając się długo nacisnęła klamkę.
- No, no Lenuśka… Słyszałem, że miałaś pierwszą randkę z Thomasem… Dużo mnie ominęło widzę. – zaczął tata dziewczyny spostrzegając jej postać w drzwiach. – Sądząc po twoich rumieńcach musiała być udana. Czyżbym musiał wyciągnąć dubeltówkę z szafy? – dodał z uśmiechem.
Lena załkała cicho i rzuciła się w ramiona ojca, uważając jednak aby nie zrobić mu krzywdy. W ślady blondynki poszła jej siostra, która nie kryła wzruszenia i matka, która pogłaskała obie swoje piękne córki po głowach. W rodzinie na nowo pojawiła się pełnia szczęścia, którą pielęgnowali wzajemną miłością.
Thomas spoglądał na ten przecudowny obrazek kochającej się rodziny. Od razu pomyślał o swojej matce, z którą nie miał kontaktu od czwartku. Postanowił porozmawiać z nią na spokojnie i wszystko wyjaśnić. Może nigdy nie miał takiej więzi z nią jak z ojcem, ale liczył się z jej zdaniem i bardzo ją szanował. Była w końcu jego rodzicielką i wydawała go na świat w bólach przez kilka godzin. Potem pomyślał o Kristinie, należała jej się po tych czterech latach chociaż szczera rozmowa i rozstanie jak przystało na dorosłych ludzi. Ponad to właśnie zdał sobie sprawę co zrobi mu Lena jak dowie się, że ją okłamał… Może nie okłamał, ale całej prawdy też nie powiedział… Zbladł od razu… Poczuł czyjąś rękę na ramieniu. Była to jedna z babć dziewczyny – Sofie.
- Zasługuje na wszystko co najlepsze. – usłyszał, po czym spojrzał na nią niepewnie. – Madlen… A ty jesteś tą osobą, która może jej to wszystko dać. – dodała, a Morgi z powrotem spojrzał w stronę blondynki.
Napotkał jej niebieskie, śmiejące się tęczówki. Przed jego oczami pojawiła się pewna scena.


On wysiadający z ich dużego, rodzinnego suva pod domem jego rodziców… Ona jak zawsze rozpromieniona z miłością patrząca na jego osobę… On całujący jej czoło… Po czym otwarte drzwi ich auta, skąd ona wyciągała jedną małą osóbkę. Małą wersję Thomasa spoglądającego na swoją mamę z uśmiechem… I drugą jeszcze mniejszą osóbkę leżącą pod kocykami w nosidełku, którą on osobiście wyciągał. Spojrzał na kręcące się blond włosy dziewczynki, a potem utonął w błękicie jej oczu, które spoglądały na niego spod rzęs…


Morgi długo nie mógł się otrząsnąć po wizji swojej przyszłości. Czy on naprawdę widział się u boku Madlen za kilka lat? Czy marzył już o szczęśliwej rodzinie? Patrząc na rodzinę Stewardów? Tak. Pragnął rodziny… Szczęśliwie się kochającej, właśnie takiej jaką była ta.
Po niedługiej chwili z odrętwienia wyrwała go sama blondynka. Chwyciła za dłoń i pociągnęła w miejsce bardziej ustronne, aby mogli porozmawiać. Postanowili jednak opuścić budynek, obawiając się ciekawskich spojrzeń nie samej rodziny, ale personelu szpitala. Ruszyli w kierunku znanego już sobie parku.
- Bardzo dziękuję ci Thomas za tą przecudowną randkę. W najskrytszych snach nie śniłam o lataniu z tobą. – zaczęła spoglądając błyszczącymi oczami na jego twarz.
Chwyciła go za dłonie. Tom patrzył na nią i nie mógł wyrzucić z umysłu wcześniejszych obrazów. Stał jak sparaliżowany.
- Nie doceniałam cię. – szepnęła.
Thomas w ogóle nie wiedział co ma mówić. Zatkało go. Patrzył tylko na nią i wsłuchiwał się w bicie szaleńczo własnego serca. Lena spuściła wzrok. Chłopak chwycił jej twarz w dłonie i z powrotem podniósł jej głowę. Blondynka położyła delikatnie ręce na jego piersi. Spoglądali w swoje oczy przez dłuższą chwilę. Madlen wstrzymała oddech. Miała nadzieję, że TO się zaraz stanie. Że jego miękkie usta w końcu spoczną na jej… Tak! Pragnęła tego tu i teraz! Tom nie mógł wyczytać nic z jej wzroku. Ani przyzwolenia ani zakazu… Również o niczym innym nie myślał tylko o jej malinowych ustach… O odległości dzielącą ich wargi… Nie chciał tej odległości. Nie chciał by coś ich dzieliło. Nie chciał żadnej granicy. Czuł, że jeśli zaraz jej nie pocałuje to umrze…
- Nie całujesz się na pierwszej randce prawda? – wypalił waląc się w myślach w łeb za te słowa.
Lena wybuchła śmiechem.
- Thomas… - Madlen dalej się śmiała kręcąc z niedowierzaniem głową. – Tak… nie całuję się na pierwszej randce. Ogólnie rzadko się całuję jeśli już o to chodzi.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że ty nigdy…
- Nie, nie… Całowałam się. – nie wiedząc czemu Morgi na te słowa poczuł ukłucie zazdrości. – Ale nie robię tego z byle kim. – oznajmiła blondynka z uśmiechem.
Taka była prawda. Madlen nie należała do otwartych osób. Była skryta i rzadko kiedy wychodziła do kogoś z inicjatywą. Nie bawiła się w głupie miłostki. Po drugie od kilku lat skrycie była zakochana w Thomasie i jak do tej pory żaden chłopak tego nie zmienił. Nawet Andreas, który skradł jej pocałunek ten jeden jedyny raz, o czym Thomas nie wiedział jak domyślała się Madlen. W pewnym momencie dziewczyna pomyślała, że przez 19 lat, które prawie miała, tak naprawdę całowała się… tak, porażka. Kilka razy… 5 palców u jednej ręki w zupełności by wystarczyło. Musiała być naprawdę beznadziejna… A teraz kiedy on… Stał przed nią z tymi swoimi pełnymi, malinowymi ustami, tylko czekającymi na pocałunki… Swoją drogą one były na bank całowane nieraz i na pewno nie przez jedną dziewczynę. Madlen spuściła wzrok i zrezygnowana odsunęła się od niego. Czym ona ma go zaskoczyć? Przecież jest w tych sprawach beznadziejna… Morgen od razu spostrzegł zmianę na twarzy dziewczyny. Złapał ją w łokciu zanim zdążyła odsunąć się na tyle.
- Bardzo się cieszę. – wypalił, po czym ujrzał jej pytające spojrzenie. – Że mało komu dane było skosztować twych ust. – powiedział dotykając jej brody, po czym przeniósł kciuk na wargę.
Lena czuła jak włoski na jej ciele stają dęba.
- Madlen… bardziej wyjątkowej istoty od ciebie nigdy w swoim życiu nie spotkałem. – powiedział, przenosząc całą dłoń na policzek blondynki.
Dziewczyna złapała jego dłoń i przychyliła głowę bardziej wtulając się w jego dotyk.
- Będę się zbierał. – powiedział, a Lena poczuła dziwny zawód. – Jutro przecież lecimy do Finlandii. – uśmiechnął się. – Oboje musimy być zwarci i gotowi.
Lena pokiwała twierdząco głową, po czym przegryzła wargę. Thom zrobił poirytowaną minę i głęboko westchnął. Spojrzał na jej usta. Paliła go każda cząsteczka skóry. Przybliżył się i bardziej wtulił się w jej policzek niż pocałował. Czuł, że jeśli zaraz stąd nie pójdzie to wybuchnie. Przekrzywił delikatnie głowę i musnął ustami jej policzek. Potem bardzo powoli odsuwał się od niej czekając na jej ruch. Spojrzeli sobie w oczy. Madlen objęła się rękami i odwróciła mając zamiar odejść. Zrobiła krok w przód, ale w tym samym momencie podjęła decyzję.
- A pieprzyć to! – krzyknęła i odwróciła się w jego stronę, stał tam gdzie go zostawiła.
W mgnieniu oka skoczyła w jego ramiona obejmując głowę rękoma i mocno wpiła się w jego usta. Zamknęła oczy. Nie było nic poza nimi. Thomas objął ją w tali mocniej przyciągając do siebie i przejął inicjatywę nad pocałunkiem. To było bardzo intensywne. Jeszcze nikt w życiu nigdy tak go nie całował. Lena przelała w ten pocałunek całe swoje uczucie. Wszystkie lata spędzona samotnie, wzdychając do niego. Nie myślała, że odważy się kiedyś na coś takiego. Żar bijący od wręcz pożerającej się pary przypominał wybuch bomby nuklearnej, obserwując ich z boku można było dostrzec iskry, które się wręcz z nich sypały. Ich języki odtańczyły taniec rozkoszy, a usta Thomasa jeszcze nigdy nie były tak spragnione innych. Oderwali się od siebie na moment, by złapać oddech i ponownie złączyli się w namiętnym pocałunku, w którym Tom trzymał w talii Len jedną ręką, a drugą wplatał w jej włosy przytrzymując kark. Madlen czuła jak jej usta puchną za każdym muśnięciem języka chłopaka i od nacisku jego warg. W najmilszych snach nie oczekiwała czegoś tak wspaniałego. To było najlepsze co do tej pory doświadczyła w życiu. Wyobrażała sobie nie raz całusy z Thomasem, ale to? To się nie umywało do niczego. Objęła go mocniej za szyję chcąc być jeszcze bliżej. Pragnęła by między nimi nie było niczego oprócz powietrza. Z każdą sekundą pocałunek był bardziej intensywny i namiętny. Oboje jeszcze nigdy nie byli tak spragnieni swojej czułości. Ich ręce zaczęły błądzić w szaleńczym rytmie po ich gorących ciałach. Z gardła Leny wydobył się cichy jęk, co jeszcze bardziej nakręciło Morgena. Pchnął delikatnie dziewczyną w stronę najbliższego drzewa i oparł ją o nie by móc zatracić się w niej jeszcze bardziej. Lena oddawała się każdemu jego działaniu. Po chwili zwolnili tępo chcąc złapać więcej powietrza. Dziewczyna złapała dolną wargę chłopaka w zęby i delikatnie pociągnęła. Tom jęknął cicho w usta dziewczyny. Oderwali się od siebie. Morgi mocno trzymał blondynkę przy sobie, a ona obejmowała dłońmi jego twarz. Spoglądali sobie w oczy ciężko oddychając. Teraz Tom powoli i delikatnie zbliżył swoje usta do niej i jeszcze raz złączyli się w pocałunku. Ale teraz nie był on aktem desperacji, a zwykłym przepełnionym uczuciem i czułością pocałunkiem.
- Muszę już iść. – szepnęła Madlen w jego usta opierając swoje czoło o jego.
Mimo to Tom nie odsunął się od niej. Nadal mocno trzymał ją w ramionach. Nie chciał jej wypuszczać. Nie chciał wypuszczać swojego całego świata. Wiedział jednak, że to musi nastąpić. Musnął czule jeszcze raz usta Madlen, potarł nosem jej nos i zrobił krok do tyłu. Spojrzał na nią roziskrzonymi oczyma. Wyglądała przecudownie. Miała zaczerwienione policzki, gorące bordowe usta, błyszczące oczy i potargane włosy. On sam nie wyglądał inaczej. Ale oboje byli sobą zafascynowani. Dziewczyna zrobiła krok w jego stronę. Położyła dłoń na jego piersi i spojrzała z pod rzęs jak miała w zwyczaju. Potem powoli kierując się w stronę budynku, zjechała dłonią po całej długości jego ręki i uścisnęła mu palce. Zrobiła kolejny krok do przodu nie puszczając go przez co i on musiał się obrócić. Oboje nie chcieli kończyć dzisiejszego dnia, a na pewno nie kontaktu fizycznego. Stali od siebie na wyciagnięcie ręki ze splecionymi dłońmi, po czym Madlen ostatni raz uraczyła Morgiego słodkim uśmiechem, a potem po prostu odeszła…


***


Kolejny dzień oznaczał kolejny dzień nowych przygód w życiu Ane i Gregora. Jako pierwsza przebudziła się Ana, która wyjątkowo dobrze i spokojnie spała. Przeciągając się na łóżku ujrzała dwie szklanki bez zawartości. Zaśmiała się sama do siebie - no tak w końcu wysłała Grega po wino, ale nie dane było jej skosztować tego trunku. Pacnęła się w czoło dochodząc do wniosku, że musi wynagrodzić partnerowi swoją wieczorną niedyspozycję. Delikatnie przejechała dłonią po jego gęstych włosach, po czym musnęła jego policzek, by go przebudzić. Czekały ich kolejne rozjazdy o czym Greg miał się dziś dowiedzieć. Faktycznie pieszczoty blondynki spowodowały obudzenie chłopaka. Szatyn powitał ją uśmiechem i pytaniem o samopoczucie.
- Widząc ciebie całkiem kwitnąco, ale dość miłostek, ciężki dzień przed nami... - chłopak spojrzał pytająco, ale bez oznak protestu szybko zaczął ogarniać poranne schematy.
Po wspólnych przygotowaniach ruszyli w kierunku restauracji gdzie mieli spędzić ostatni polski poranek w tym roku. Śniadanie upływało w miłej radosnej atmosferze. Ana szczerze olewała pannę D i mocniej trzymała ręką partnera. Czas zacząć temat główny uśmiechnęła się sama do siebie, po czym zaczęła dyskusję.
- Alex mam malutką prośbę, pytanie tylko czy się zgadzasz... - zaczęła dość pewna swego blondynka, aczkolwiek wiedziała, że negocjacje z Pointnerem nie będą najprostsze, bo jest bardzo zasadniczy.
- Ana, Ana, co ty znowu wymyśliłaś? - uśmiechnął się przyjaźnie trener, po czym dał kontynuować swojej podopiecznej.
- Alex, bo ja chciałabym prosić cię o zgodę na opuszczenie naszego obozu kadrowego...
- Po moim trupie! Przecież mieliście ostatnio wystarczająco dużo swobody i urlopu... - Ana delikatnie się uśmiechnęła, po czym przerwała wypowiedź Alexa.
- Proszę daj dokończyć zanim zdecydujesz ostatecznie co zrobisz... – tak, do mocnych stron zawodniczki z pewnością należał nie tylko urok osobisty, ale i gra psychologiczna.
Doskonale wiedziała, że to niezwykle ważna umiejętność także przy argumentacji.
- Dobrze kontynuuj... - powiedział zrezygnowany Alex, który miał świadomość, że Ana nie jest łatwym diamentem do szlifowania, a tym bardziej odpuszczania bez osiągnięcia celu.
- A więc Lena będzie mieć teraz mistrzostwa Europy... I nie jest tajemnicą, iż Helsinki wzywają mnie do kibicowania jej. Dlatego też chciałabym w towarzystwie Gregora tam wyruszyć. Zdaje sobie sprawę, iż czekają na nas mega ważne zawody na olimpijskim obiekcie, dlatego gwarantuje Ci solidny trening naszych skromnych osób i stawienie się na czas w Kanadzie...
- Ehhh… Skoro to ma Lenie pomóc w zdobyciu tytułu to nie będę stał na przeszkodzie. Jedźcie i dopingujcie ją w imieniu nas wszystkich. A i jeszcze jedno Ana, pamiętaj o swojej obietnicy... - zawodniczka pewnie przytaknęła na znak zgody w kierunku trenera.
Szczęśliwa z takiego obrotu sprawy uśmiechnęła się do Gregora i rzekła.
- Mój mistrzu, Helsinki czekają...
- Moment! Nie tak szybko panno Morgenstern... - usłyszała głos nie kogo innego jak panny diablicy.
Dziewczyna spojrzała w kierunku jej i Alexa, po czym spytała ironicznym tonem.
- O czymś zapomniałaś?
- Jak ty sobie wyobrażasz te ciągłe skoki ze zmianami czasowymi? Alex czemu nie bierzesz tego pod uwagę... Niech będą traktowani jak wszyscy członkowie kadry, nie są przecież wyjątkowi...
- Ufam Ane i Gregorowi. Temat uważam za skończony Dominico.
- Ale zdrowie...
- Nie ma żadnego ale. Bawcie się dobrze. - uśmiechnął się Pointner rozwiewając wszelkie wątpliwości co do zgody na rzecz pary.
Blondynka odpowiedziała uśmiechem trenerowi za zaufanie, po czym chwyciła szatyna za rękę i ruszyli przygotowywać się do podróży.
- Szczerze, nie spodziewałem się takiej niespodzianki. Jaki masz plan moja damo? - spytał z czułością Gregor.
- Plan? Spontanicznie jak zawsze. - zaśmiała się blondynka widząc jego nieśmiałe podejście do sprawy. - Już dobrze kochany, nie martw się o nic... Wszystko załatwiłam podczas waszego konkursu. Plan zakłada nasz wyjazd do Krakowa taksówką. Tam spędzimy troszkę czasu sam na sam... Greguś twe spojrzenie mnie rozprasza. - wspólnie się zaśmiali na myśl o pełnym zakochaniu i pragnienia spojrzeniu jego brązowych tęczówek. - Okej to stanęło na czasie wolnym. Potem udamy się na lotnisko w Balicach i stamtąd lot bezpośrednio do Thomasa i Leny w Helsinkach.
- Moja zawodowa mistrzyni organizacji. Zdaje się w 100 procentach na ciebie. To za ile mamy taksówkę?
- 10 minut, więc przyspiesz troszkę i lecim na Kraków.
Para szybko ogarnęła wszelkie schematy związane z wymeldowaniem, po czym ruszyła do zamówionej wcześniej taksówki. Zajęli miejsca na tylnej kanapie gdzie oddali się rozmowie o swojej dalszej przyszłości i wyszukiwaniu ciekawostek o mieście, do którego jechali.


***


Tym czasem w Villach, druga para blondwłosych już w pełni czerpała co mogła z dnia dzisiejszego. Co prawda osobno, ale od rana byli w kontakcie. Po pełnym niesamowitych przeżyć dniu wczorajszym, oboje odreagowywali w tym co lubili najbardziej. Thomas trenował na skoczni, a Madlen na lodowisku. On przygotowywał się do Mistrzostw Świata w Libercu, a ona do jutro rozpoczynających się Mistrzostw Europy w Helsinkach. Plan był jeden: zdobyć medale! Z takim nastawieniem kontynuowali swoje zajęcia.
Po wczorajszym rozstaniu, Madlen szybko zniknęła za drzwiami szpitala, gdzie oparła się o ścianę i nie mogła uwierzyć w to co się stało przed chwilą. Oparła ręce o kolana i pochyliła głowę w dół, z jej oczu płynął potok łez… Śmiała się przy tym głośno, nie zważając na innych. Rozstrojenie emocjonalne? Tak to dobre stwierdzenie. Dziewczyna była tak szczęśliwa, że jednocześnie nie mogła powstrzymać płynących łez i uśmiechających się od ucha do ucha ust. Serce nadal mocno jej biło, a usta paliły żywym ogniem. Dopiero po niespełna 15 minutach doszła do siebie. Zniknęła w którejś z łazienek, gdzie doprowadziła się do stanu używalności, ale nie mogła nijak pozbyć się roziskrzonych oczu, roześmianych ust i rozanielonego spojrzenia… Wzięła kilka głębszych oddechów, po czym ponownie znalazła się w towarzystwie swojej rodziny. Oni nie szczędzili jej podejrzliwych uśmiechów i kontrowersyjnych komentarzy. Ona jednak skupiona była w tym momencie tylko na swoim ojcu, z którym pogrążyła w się rozmowie na temat Helsinek trzymając go mocno za dłoń.
W szpitalu siedziała do późnych godzin nocnych. W końcu została zmuszona do jego opuszczenia przez swoich rodziców. Miała bowiem przecież jeszcze potrenować układ dnia jutrzejszego, a potem udać się w podróż do Finlandii wraz z blondynem, gdzie mieli spotkać się z Ane i Gregorem. Z ciężkim sercem żegnała ojca, ale taką podjęła decyzję. W domu znalazła się bardzo szybko za sprawą auta siostry i od razu udała się do łóżka, do świata Morfeusza, do którego ukołysał ją sms od Moriego i wspomnienie jego ciepłych ust muskających jej rozognioną skórę…
A sam zainteresowany, czyt. Thomas, odprowadził wzrokiem ponętne ciało Leny, która po chwili zniknęła za ścianami budynku, po czym zrobił gest zwycięstwa jaki często wykonywał po udanym skoku. W wyśmienitym nastroju począł kroczyć w stronę mieszkania Martina cały czas mając przed oczami gorące usta Madlen. Sam przed sobą musiał w końcu przyznać, że jeszcze żadnej dziewczynie nie udało się go rozgrzać do takiego stanu. Mało brakło, a zerwał by z niej ubranie w tym parku… Zagotowało się w nim na samą myśl o tym. Pokręcił głową z niedowierzaniem… Z każdą minutą tęsknił i pragnął jej jeszcze bardziej. Gdy doszedł do domu, wysłał jej sms dziękując za dzisiejszy dzień i informując jednocześnie o niemożności doczekania się wspólnie spędzonego dnia jutrzejszego w godzinach popołudniowych… Po czym dodał, że domaga się dzielenia z nią pokoju hotelowego w fińskich Helsinkach, do których jutro mieli się razem udać…


***


Podróż do Krakowa minęła w miarę spokojnie. Oczywiście panu kierowcy nie umknął fakt kogo wiózł do stolicy Małopolski. Grzecznie poprosił o autografy i zdjęcie, po czym zostawił młodych w rejonie starego miasta nad Wisłą.
- W dalszym ciągu nie potrafię uwierzyć, że udało ci się namówić Alexa na ten wyjazd... Dziękuję, dla takich atrakcji warto było tu przyjechać. - szatyn mocniej ścisnął jej dłoń w ramach zaznaczenia jak bardzo ważne są dla niego te chwile.
Dziewczyna odwzajemniła jego uczucia, po czym odwróciła się w jego kierunku delikatnie podnosząc się na palcach by musnąć jego policzek. Tak, to miasto miało w sobie magiczny klimat... Gregor wyjął swój aparat by uwiecznić ich szczęście.
- Oby trwało wiecznie. - zaśmiali się niemal równocześnie i w dalszym ciągu podziwiali uroki miasta.
Nie mieli nieograniczonego czasu do dyspozycji więc zdecydowali się wybrać najważniejsze zabytki do zobaczenia.
- To co na początek zamek, a potem stary rynek? - spytała blondynka na co oczywiście szatyn przystał.
Po zakupieniu biletów z uśmiechem na ustach założyli kaptury od bluz by być mniej rozpoznawalni. Chcieli cieszyć się tylko i wyłącznie sobą i nie zwracać uwagę na wszystko co ma miejsce dookoła nich. Polska to był jednak kraj gdzie dużo osób wykazuje zainteresowanie skokami. Ana miała świadomość tego, że widok Gregora może prowadzić do nadmiernego zainteresowania fankami, a oni jak najbardziej chcieli tego uniknąć. Mocniej chwyciła chłopaka za rękę, po czym ruszyli delektować się urokami Wawelu. Stare grobowce i rekonstrukcje poszczególnych historycznych motywów robiły wrażenie. Parę ujęła historia kraju, w którym przebywali. Odkryli wiele ciekawych nowinek, o których nie mieli pojęcia. Wspólnie śmiali się, że mogliby już w Austrii zaliczyć historię Polski. Wszystko podczas zwiedzania dokładnie analizowali i fotografowali. Po obejrzeniu zamku ustalili, iż udadzą się w kierunku starówki krakowskiej. Tam miasto tętniło życiem. Mnóstwo stoisk, restauracji, kwiaciarek i zabytków - tak to robiło wrażenie. Chociaż w Polsce nie było wakacji mnóstwo osób cieszyło się urokami bajecznego miejsca. W pewnym momencie Gregor chwycił mocniej dłoń blondynki i pociągnął ją w nieznanym jej kierunku. Dziewczyna spojrzała pytająco na towarzysza podróży, ale bez zbędnych pytań ruszyła za nim. Gdy szatyn zatrzymał się przed stojącą karocą Ana spytała.
- Chyba żartujesz? Jedziemy?!
- Jeśli tylko księżniczka zamawiała karoce z zaprzęgiem to zapraszam. - podekscytowana Ana z błyskiem w oczach spojrzała na partnera. - Pani pozwoli... - rzekł Gregor wystawiając dłoń w kierunku blondynki, ukłonił się nisko.
Dziewczyna bez momentu zawahania ujęła stojącego przy drzwiczkach chłopaka i zajęła miejsce wyznaczone dla pasażera. Po chwili obok niej był również Gregor. Fakt, pomysł z karocą był bardzo trafiony, gdyż Ana należała do typowych romantyczek. Położyła głowę na ramionach szatyna i wspólnie czerpali radość z każdej minuty spędzonej razem, bez żadnych trosk i zmartwień. Podczas poznawania historycznego miasta poznawali też siebie i swoje potrzeby. Chwilę nostalgicznej ciszy przerwał Greg, który zadał nietypowe pytanie dziewczynie.
- Ana tak szczerze... Ty jesteś zazdrosna o Dominice prawda?
- No też temat wybrałeś... - zaśmiała się Ana klepiąc go dłonią po jego klatce piersiowej, po czym spoglądając w oczy rzuciła. - Każdy mając w życiu coś cennego jest o to zazdrosny na swój sposób... Ale nie mówmy o tym, w końcu jesteśmy sami i to w takim miejscu... Chwilo trwaj! - zaśmiała się blondynka by następnie znacząc wypytywać go o jego wizje ich wspólnej przyszłości.
- Hmm ilekroć o tym myślę tylekroć mam inną wizje...
- Ciekawie się zapowiada kontynuuj, kontynuuj...- blondynka odwróciła głowę w kierunku głowy chłopaka spoglądając w głębię jego brązowych tęczówek.
Ich spojrzenia wyrażały nadzieje na lepszy każdy kolejny dzień. Szatyn chwycił kosmyk włosów partnerki i zaczął go skręcać wokół palca i widząc zniecierpliwiona minę Ane przeszedł do opowieści.
- Jakbym chciał w skrócie ująć jaka ma być, był by to jeden wyraz - Ty. Gdybym miał określić kolor przyszłości z całą pewnością byłby to błękit zupełnie jak głębia twego spojrzenia. Gdybym miał określić to miejscem to byłoby to każde miejsce gdzie stanęła by twoja stopa... - dziewczyna rozmarzyła się słuchając dalszych słów chłopaka aż w końcu położyła palec na jego ustach by je przerwać.
- Klęknij i proś o rękę... - wspólnie się zaśmiali, a kierowca dorożki przytaknął.
- Na co czekasz młodzieńcze? Dama serca wzywa... - nim się obejrzeli, a trasa dobiegła końca.
Teraz musieli powrócić do pieszych wędrówek poznawczych. Podpytując o ciekawe trakty turystyczne ruszyli w kierunku szlaku królewskiego. Czekał na nich cały stary rynek i otaczające go urokliwe kamieniczki. Przemierzając Sukiennice zaopatrzyli się w kilka drobiazgów dla swoich bliskich. Gregor również postanowił obdarować swoją ukochaną jakimś wyjątkowym prezentem. W końcu ona również dała mu coś o największej wartości - Całą siebie, swoje serce i swoje uczucie... Tego nie da się kupić jednak można to stale doceniać i pokazywać jak ważne jest to co mamy. Chłopak wykorzystał nieuwagę partnerki i zainwestował w upominek, który mógł przypaść jej do gustu. Z uśmiechem na ustach przybliżył się do niej i wspólnie przemierzali stoiska w Sukiennicach.
- Co teraz porobimy? Mamy jeszcze całkiem sporo czasu do samolotu... - spojrzała na szatyna Ana.
Gregor zaproponował obiad w restauracji, którą mijali na rynku. "Wierzynek" to miejsce z wielką historią jak całe miasto. Lokal w starym stylu zaspokajał w pełni potrzebę intymności i spokojnej konsumpcji. Blondynka zauroczona miejscem spojrzała wzrokiem pełnym zachwytu, a zarazem dziękującym za świetny wybór swemu towarzyszowi. Kelner poprowadził parę w ustronne miejsce by mogli cieszyć się na wyłączność swoim towarzystwem. Przy okazji od kelnera dowiedzieli się, że miejsce to jest jedną z najstarszych restauracji w Europie. Fakt to był klimat... Przestronne wnętrze, połączone z nutą średniowiecznego stylu. Dało się zauważyć pamiątkowe obrazy wraz z kryształowymi żyrandolami. Ana spojrzała zdumiona na Gregora. Jak on to załatwił? Ciągle ją zaskakiwał... Delikatnie uśmiechając się do niego, wertowała podaną wcześniej kartę dań. Wspólnie postawili na Pierś kaczki z sosem agrestowym i ziemniakami gratin z faszerowanym kwiatem cukinii. Szatyn odwzajemnił uśmiech zadowolonej towarzyszki. Postanowił zamówić szampana by podziękować za ten jakże wspaniały dzień. Przeglądając kartę stwierdził, iż Dom Pérignon Vintage 2003 będzie jak najbardziej na miejscu. Blondynce zaświeciły się oczy na widok butelki szampana. Kosztując trunek wyrażali zachwyt każdym łykiem. Greg spojrzał w błękitne tęczówki dziewczyny i przeszedł do rozmowy.
- Chciałbym Ci podziękować za to co do tej pory dla mnie zrobiłaś... Że objawiłaś czym jest prawdziwe uczucie... Mam w związku z tym mały prezent, który tylko da namiastkę tego co jest między nami... - chłopak przerwał zdanie w połowie i wyjął pudełko z przygotowanym prezentem z Sukiennic.
Zdumiona Ana spojrzała z ciekawością na stojące przed nią pudełko. Z ukosa popatrzyła także na swojego chłopaka, który również wyrażał nutę oczekiwania na reakcje dziewczyny. Blondynka uchyliła wieczko opakowania i entuzjastycznie wyraziła swój zachwyt prezentem. Szatyn z uśmiechem spojrzał na wyraz twarzy partnerki. Widział, że właśnie po raz kolejny pozytywnie ją zaskoczył.
- Oddaje ci moje serce... - w oczach blondynki pojawiły się ogniki wyrażające pełną miłość i oddanie.
Z każdym dniem upewniała się, że chce być bliżej Gregora i dzielić z nim swoje szczęście. Upijając kolejny łyk szampana wyraziła chęć nałożenia prezentu zakupionego przez Grega. Chłopak bez wahania wstał i spełnił jej oczekiwanie. Srebrny wisiorek z wtopionym sercem z bursztynu pięknie zdobił smukłą szyję blondynki. Szatyn spojrzał ponownie z dumą na ukochaną i ucałował jej dłonie. Tak, chciał już zawsze dawać jej tylko radość bez uczucia rozczarowania... Mimo krótkiego stażu był pewien swych uczuć do Ane.


~~~


Hello hello! :)

I mamy kolejny rozdzialik za nami. Chcieli dobrych wieści to i są! Widać, że cudownie zaczyna się dziać - szczęśliwe Morgeny i Schlierenzauery :) Sielanka trwa zatem w najlepsze.

Przy tej okazji oczywiście chcemy baaardzo Wam podziękować za tyle pozytywnej energii, którą nam dostarczacie każdym komentarzem :*

A teraz... Odwołuję się od tego co Madziuska powiedziała - jestem może trochę - "poważniejsza".To pewnie dlatego wcale nie widać różnicy hihi :*
I z dobrych wieści mam nadzieję hasło - Ania ruszyła przysłowiowe 4 litery i zaczęła przełamywać stopniowo swoją niemoc pisania :) Tak swoją drogą, Słoneczka chyba i tak nie macie się co bać o kolejne, bo mamy ich... Na pęczki? XD W końcu mamy pisać aż do upadłego - co o tym sądzicie? Zostaniecie z nami do "końca"? ;)

Aaaa i bym zapomniała, o pogodę proście Madziusę, tu na Pomorzu Zachodnim lubimy śpiewać piosenkę "Ciągle pada", bo nabiera w naszych ustach nowego wymiaru i jest megaaa chłodno i wilgotno xP

Tymczasem pozdrawiamy Was serdecznie i mówimy do następnego ;*

Ania&Madziusa

5 komentarzy:

  1. Hej, hej!
    Śpiąca Skoko przybywa! Ale stwierdziłam, że nie mogę wam tego zrobić i czytam rozdział dziś :)
    Kochane moje! Nawet nie wiecie, jak mi się podobało!
    Kraków.. czułam się, jakbym pierwszy raz zwiedzała to miasto właśnie z Gregorem i Aną. To było coś niezwykłego! Aż mi się przez chwilę zamarzyła taka romantyczna wycieczka (o ile znajdzie się ten, który mnie na nią zabierze xD). Tylko.. Gregor, chłopie to nie karoca, tylko dorożka haha :D
    Ale rozumiem.. dla księżniczki to jak najbardziej odpowiednia jest karoca :)
    Tak swoją drogą to nie wiem, jakbym się zachowała widząc Gregora na krakowskim rynku.. w ogóle widząc jakiegokolwiek skoczka..
    Pewnie patrzyłabym jak przechodzi obok i zanim bym się ocknęła z amoku, byłby już na tyle daleko, że nie dogoniłabym go. Tak, wiem.. bardzo optymistycznie :D
    Cieszę się, że Alex również postawił się pannie D. Przecież to, co wyprawia to istna komedia. Halo.. nie da rady jej gdzieś zgubić po drodze na kolejne zawody? :D
    Każdemu wyszłoby to na dobre :)
    Lena i Thomas - aaaaaa! Pocałowali się! Normalnie cieszyłam się do ekranu jak głupia. Ale przecież tyle na to czekaliśmy!
    Niech no tylko Thomas leci teraz szybciutko do Kristiny i załatwi co trzeba.
    Sytuacja z tatą Lenki opanowana, więc niech już nic im nie staje na tej drodze do szczęścia.. żadne problemy.
    Chyba tyle ode mnie moje Kochaniutkie..
    A! Wino najlepsze! Już umówiłam się z koleżanką, z którą jadę na skoki w styczniu, że po zawodach obowiązkowo idziemy się właśnie tym winem rozgrzać :D
    Czekam na kolejny rozdział!
    Buziaki ;**

    Ps. Odnośnie pogody to od kilku dni Kraków jest pod wodą :((

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się!
    No, kochane, rozdział pierwsza klasa, jak zwykle zresztą ^^ W sam raz na poprawę humoru, bo mój niestety od paru dni najlepszy nie jest...
    Sielanka trwa w najlepsze i mam nadzieję, że tak pozostanie już do końca. Nie macie w planach psucia tego, prawda? :D Aż chce się czytać i czytać takie cudeńka i słodkości.
    Lena i Thomas się pocałowali! Jejciu, nareszcie to wszystko wokół nich nabiera coraz mocniejszych kolorów. Ileż musiałyśmy czekać na taki moment, wieki po prostu :D I oby teraz wziął w swoje ręce to, co trzeba i załatwił jakoś zgrabnie sprawę z Kristi...
    Weny!
    Buziaki :**
    PS. Ja chyba też będę codziennie śpiewać sobie tą deszczową piosenkę, bo u mnie jednak słońca ostatnio to ze świecą szukać xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :-)

    Rozdział jak zwykle przecudowny, boski...
    Nawet nie wiecie jak się cieszę, że Thomas z Leną pocałowali się... Długo czekało się na ten monent, ale naprawdę było warto... Oni naprawdę są cudowni i teraz tylko liczę, że Thom szybko porozmawia z Kristiną bo jak Lena dowie się prawdy to będzie naprawdę wciekła na niego... No i dobrze, że z tatą dziewczyny jest już lepiej bo obawiałam się najgorsze...
    A co do Any oraz Gregora to oni również są przesłodcy i mam nadzieję, że taka sielanka miedzy nimi będzie trwała wiecznie i nic ani nikt nie spróbuję zniszczyć ich miłości...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zarąbiście kobitki jak zawsze! <3
    Jej był pocałunek!!!! <3 Super :D
    Teraz tylko Thomas musi jak najszybciej załatwić tą sprawę z Kristiną..bo jak Lena się dowie ojj to nawet nie chcę myśleć co by się mogło stać...
    Lubię ich i mam nadzieję że będą szczęśliwi razem :D
    Alex- Ooo tak! W końcu :D
    Czekam na kolejny ;)
    U mnie w dolnośląskim pogoda czysto depresyjna :/

    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Witajcie! :*
    Bezapelacyjnie stwierdzam, że nadaję się na lincz.
    Chyba nie muszę mówić dlaczego, prawda?
    Mieć takie zaległości to skandal!
    Mogę Was tylko przeprosić... :( Nie mam ostatnio na nic czasu. Wiedziałam, że 2 klasa liceum nie jest łatwa, ale nie wiedziałam też, że jest tak trudna. :(
    Mogę jedynie zaręczyć, że wszystko ponadrabiałam. :)
    A powyższy?
    Jej! *o*
    W końcu nadszedł czas pocałunku... Wiecie jak się cieszyłam? :D No, bo czekałam na to tak długo i w końcu się wydarzyło! ♥ Warto było tyle czekać. ;) Mam nadzieję, że ten pocałunek w końcu będzie pierwszym krokiem, a może i pierwszym MILOWYM krokiem do ich szczęścia? Oby tak. ♥
    Teraz zostaje "tylko" rozmowa z Kristi... Ale dobrze wiemy jaki jest Thomas... Oby wszystko się w końcu wykreowało no... Bo ja tak chcę, żeby ta dwójka była razem! ^^
    Cudownie, że z ojcem dziewczyny lepiej. ♥
    Nie wiem, co jeszcze mogę napisać...
    Pozostaje mi czekać na kolejny. ♥
    Ściskam i całuję! :*
    Raz jeszcze przepraszam. :( :* ♥

    OdpowiedzUsuń