czwartek, 24 listopada 2016

44. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, od ostatniego wejrzenia, od każdego, wszelkiego wejrzenia.

Thomas z Gregorem dosyć szybko pokonali tysiące kilometrów dzielących ich od dziewczyn, chociaż przebicie się z lotniska do domu Madlen nie było już takie proste. Ponad to Thomas chciał załatwić jeszcze pewną rzecz. Był ranek godzina około 10 i jak na złość miasto było całe zakorkowane. Chłopcy siedzieli jak na szpilkach, bowiem chcieli być już przy swych paniach. Martwili się również, że dziewczyny zbudzą się przed ich przyjazdem… nic bardziej mylnego. Obie blondynki, po wczorajszych szaleństwach mocno chrapały w pokoju Madlen. Co jak co, ale ostatnio dosyć często lubowały się w spanku. Gdzie podział się ranny ptaszek Ana? No niestety, organizm dziewczyny rzeczywiście był osłabiony, więc czerpała z wolnych dni ile tylko mogła.
Skoczkom w końcu udało się dotrzeć do posiadłości Stewardów. Zapłacili taksówkarzowi, po czym bez ceregieli ruszyli w stronę domostwa. Thomas zadzwonił dzwonkiem. W drzwiach po dłuższej chwili pojawił się pan Robert.
- Thomas… jak miło cię widzieć. Przepraszam, że tak długo nie otwierałem drzwi, ale żona wraz ze starszą córką pojechały do pracy, a Lena z Ane jeszcze słodko śpią. – oznajmił mężczyzna. – Wiecie, jeszcze nie doszedłem do pełni sił po ostatnim…
- Ależ nic się nie stało. W sumie mogliśmy zadzwonić, ale chcieliśmy zrobić dziewczynom niespodziankę. – odrzekł Morgi.
- No po wczorajszych wygłupach na pewno trochę odeśpią. – zaśmiał się ojciec Madlen, po czym przepuścił chłopaków w drzwiach.
Tom podał Robertowi dłoń, po czym przedstawił młodszego kolegę.
- Tak, tak wiem… Gregor nowa twarz Austriackich skoków narciarskich. Uwierzcie mi w tym domu należy być na bieżąco. – zaśmiał się najstarszy z panów.
- Bardzo miło mi pana w końcu poznać. – odrzekł Gregor ściskając dłoń ojca Leny.
- Może napijecie się czegoś? Dziewczyny na pewno jeszcze nie są gotowe na takie odwiedziny.
- Ależ nie trzeba. Niech pan siada i odpoczywa. To my powinniśmy zaproponować panu coś do picia. – uśmiechnął się przyjaźnie Thom.
- Po drugie jeśli pan pozwoli udamy się aby zbudzić śpiące królewny. W końcu jedna z nich nieźle nabroiła i nie mówię tu o pana córce, która swoją drogą… naprawdę jest wspaniałą dziewczyną i przyjaciółką. – powiedział Gregor.
- No w końcu to krew z mojej krwi.
- Co racja to racja. – zaśmiał się Tom. – Czyli dziewczyny smacznie śpią u Madlen w pokoju? – zapytał, po czym uzyskał odpowiedź twierdzącą.
Chłopcy zostawili walizki w przedpokoju i udali się na piętro w stronę pokoju najmłodszej blondynki. Thomas doskonale wiedział, które drzwi prowadziły do pokoju Leny więc bardzo szybko się tam znaleźli. Cicho przekroczyli jego progi i ujrzeli słodko śpiące dziewczyny pod masą pościeli. Oboje spojrzeli rozmarzonym wzrokiem na ich piękne lica. Gregorowi w momencie przeszła złość na dziewczynę. Cieszył się, że ją ma i przyjechał tu po to aby o nią zadbać. Chociaż już za trzy dni mieli wyjechać w kolejną daleką podróż, mianowicie do Sapporo. Właśnie w tym momencie go olśniło. Wpadł na genialny pomysł, którym miał się podzielić z innymi w późniejszych godzinach. Ruszył w kierunku dziewczyny i uklęknął przy łóżku, po czym pogładził jej policzek, ale Ana… nawet się nie poruszyła.
Thomas ze śmiechem spoglądał na kumpla, jaki on jest łatwy… jemu tak szybko nie przejdzie złość na młodszą siostrę. Czekała go z nią pogawędka i wiedział, że nie będzie ona miła. Tym czasem postanowił skupić się na Lenie. Odłożył bukiet słoneczników na biurko i podszedł do jej śpiącej osoby. Delikatnie przy niej usiadł, po czym zabrał kosmyk włosów z jej twarzy. Wyglądała naprawdę uroczo. Z każdym dniem czuł, że zatraca się w niej jeszcze bardziej. I nie był pewny czy to go kiedyś nie zgubi… Ale przecież dziewczyna nie była taką osobą. Wiedział i czuł, że nie mogłaby nigdy umyślnie go zranić. To nie podobne do Madlen, którą znał i… i … (kochał)...
Pomiział ją po policzku czego efektem było jej powolne rozbudzanie. Niedługo potem jej błękitne oczy zaszczyciły go swym spojrzeniem. Madlen spojrzała na niego zaskoczona, ale po chwili złapała jego dłoń i mocno się do niej przytuliła mając rozmarzony wyraz twarzy. Już chciała coś powiedzieć, ale chłopak położył jej palec na ustach pokazując aby nic nie mówiła i przeniósł wzrok na Gregora, który czule głaskał Ane o policzku. Madlen kiwnęła głową, po czym starając się nie zbudzić przyjaciółki opuściła swe łóżko. Popatrzyła na swoją kusą piżamkę, potem na mierzącego ją od stóp do głów Thomasa, który szczerzył się jak głupi do sera. Pokręciła głową ze śmiechem, po czym okryła się szlafrokiem. Tom wydał z siebie cichy pomruk niezadowolenia, ale nie miał nic do gadania. Chwycił słoneczniki, po czym przyciągnął blondynkę do siebie trzymając ją ręką w talii.
- Proszę, to dla ciebie moja mistrzyni. – szepnął jej do ucha i ucałował kącik ust.
Madlen obleciał delikatny rumieniec. Przyjęła kwiaty od Morgiego i mocno się w niego wtuliła mówiąc dziękuje. Potem spojrzeli na drugą dwójkę przy łóżku i postanowili zostawić ich samych. Wyszli na korytarz i poczęli iść w kierunku schodów aby udać się do kuchni. Tom szedł za Madlen i nie mógł powstrzymać się aby nie spoglądać na jej ponętne pośladki schowane za połą szlafroka. W pewnym momencie nie mógł już wytrzymać, chwycił ją za ramię i przygwoździł do ściany w korytarzu na piętrze. Trzymał jej dłonie nisko przy ścianie, mocno ściskając nadgarstki, po czym uraczył ją najbardziej frywolnym spojrzeniem jakie miał w zanadrzu. Lena nabrała powietrza w płuca i oparła głowę o ścianę. Tom przybliżył twarz do dekoltu dziewczyny i wolnym ruchem delikatnie dmuchając na jej rozpaloną skórę zmierzał ku górze, musnął jej szyję, po czym wyrównał ich twarze i spojrzał w oczy. Dwa małe ogniki błyskały w jej oczach, przegryzła wargę i poruszyła rękoma, ale nie pozwolił jej na to… Uniósł jej nadgarstki nad głowę i wpił się w jej usta zapamiętale ją całując. Lena jak się spodziewał po stokroć odwzajemniała jego wszelkie pieszczoty. Ich pocałunek jak zawsze był zmysłowy i pełen ognia. W pewnym momencie puścił ją i ujął twarz w dłonie aby bardziej pogłębić pocałunek. Oderwali się na chwilę od siebie aby zaczerpnąć powietrza i spojrzeli sobie oczy. Lena była rozpalona jak nigdy przedtem, im na więcej sobie pozwalali tym więcej od niego pragnęła. Chłopak zjechał dłońmi na jej talię, a ona chwyciła jego włosy w dłonie, po czym delikatnie je pociągnęła i przywarła ustami do jego ust. Ponownie złączyli się w czułym pocałunku, który z każdą sekundą stawał się bardziej natarczywy. Po chwili Madlen poczuła jak Tom rozwiązuje jej szlafrok i wsuwa dłonie pod niego dotykając jej rozgrzanej skóry. Jęknęła mu w usta i mocniej do niego przywarła. Tom gładził jej nagie plecy, a dziewczyna wyginała się w jego stronę coraz bardziej. Przycisnął ją do ściany jeszcze mocniej przez co sam wzdychnął i zaczął łapczywie obcałowywać jej szyję zjeżdżając dłońmi na jej pośladki.
- Thomas, mój tata… - szeptała Lena próbując uspokoić oddech.
- Jest na dole… - odpowiedział jej znowu muskając jej usta, po czym blondynka poczuła jak zaczyna podciągać jej koszulkę.
Znowu jęknęła… jeśli zaraz go nie powstrzyma zrobią to tu i teraz, a wcale nie chciała przeżyć swego pierwszego razu na podłodze w korytarzu…
Więc zaczęła cicho szeptać jego imię bastując go w ten sposób. Thomas wydał cichy jęk niezadowolenia, po czym raptownie się od niej oderwał i odszedł kilka kroków łapiąc się za kark. Madlen zaśmiała się pod nosem, po czym podeszła do niego i objęła go od tyłu gładząc jego muskularną klatę.
- Na korytarzu? Wiesz Morgen… mógłbyś bardziej się wysilić. – szepnęła ze śmiechem.
Całując jego plecy poczuła jak chłopak chwyta ją za rękę i obraca w swoją stronę. Ostatni raz musnął czule jej usta i ruszyli na dół do kuchni aby przygotować dla wszystkich śniadanie.


Tym czasem w pokoju Madlen delikatne miziania Gregora w końcu zbudziły Ane. Dziewczyna spojrzała na niego niepewnie, po czym spuściła wzrok. Chłopak uniósł jej twarz za brodę i spojrzał głęboko w oczy na co Ana przygryzła wargę.
- Nie gniewam się. – szepnął. – Nawet jestem w stanie zrozumieć co tobą kierowało… oczywiście miłość do przyjaciółki, ale nie rozumiem dlaczego nie zaufałaś mi w tej sprawie i po prostu nie powiedziałaś prawdy jakie tak naprawdę masz plany. – dodał smutno.
- Gregor to nie tak… - szepnęła dziewczyna.
- Nie mów nic Ana… po prostu mnie pocałuj. – powiedział, a ona spojrzała na niego błyszczącymi oczyma.
Greg przybliżył swą twarz. Zabrał kosmyk włosów z jej twarzy, po czym pogłaskał policzek. Ana złapała jego dłoń i bardziej się w nią wtuliła. Szatyn musnął czule jej usta… raz, drugi, trzeci… w końcu Ana złapała jego twarz w dłonie i rozpoczęła bardziej intensywnie go całować. Po chwili chwyciła go za kołnierz i pociągnęła na siebie. Greg delikatnie ulokował się na niej rozkoszując się jej smakowitymi ustami.
- Kocham cię. – szepnęła Ana odrywając się na chwilę i spojrzała mu w oczu.
Gregor obdarował ją wzrokiem pełnym miłości i musnął jej nos swoim, po czym ponownie złączył jej wargi ze swoimi w czułym pocałunku. Ana przyciągnęła go bliżej siebie i pogłębiła doznania. Zjechała rękami na jego plecy, by po chwili wsunąć swe zimne dłonie pod jego koszulkę. Chłopak zadrżał czując jak wbija mu paznokcie. Jęknął cicho i zaczął muskać jej ucho by po chwili pociągnąć je zębami. Ana wygięła się w łuk biorąc głęboki oddech. Gregor korzystając z okazji zerwał z niej resztki kołdry i przylgnął do jej półnagiego ciała całując jej szyję. Widząc jak bardzo jej się to podoba, przejął inicjatywę. Wsunął dłoń pod jej plecy i po chwili zamienił ich miejscami. Teraz to Ana leżała na nim okrakiem, a chłopak miał większe pole manewru jeśli chodzi o dotykanie ciała dziewczyny. Blondynka zaśmiała się pokręcając głową, po czym wpiła się w jego usta. Zmysłowo i namiętnie co chwila łączyli się w coraz odważniejszych ruchach. Greg w pewnym momencie położył dłonie na pośladkach dziewczyny, delikatnie je masując, na co ona cicho jęknęła.
- Gregor to pokój Leny… - szepnęła mu do ucha ocierając się o jego ciało.
- Myślę, że nie będzie miała nic przeciwko jeśli na chwile go sobie pożyczymy. – odrzekł jej przeciągając zgłoski.
- Mhm… - Ana musnęła jego usta ostatni raz, po czym zeszła z niego i najzwyczajniej w świecie zaczęła się ubierać.
Greg podparł głowę w łokciu i niedowierzająco patrzył na nią.
- Jesteś piękna. – oświadczył.
Ana uśmiechnęła się słodko, wyciągnęła do niego rękę i ruszyli na dół za zapachami unoszącymi się z kuchni.
W owym pomieszczeniu zauważyli górę naleśników leżącą na stoliku i parkę miziającą się w najlepsze, gdzie Lena siedziała na blacie, a Thomas stojąc między jej nogami, prawdopodobnie ustami doprowadzał ją do śmiechowego rozpuku. Gregor odchrząknął na co blondwłosi w momencie od siebie odskoczyli myśląc, iż jest to ojciec Madlen. Ana wybuchła śmiechem, Thomas zgromił młodszego kolegę morderczym spojrzeniem, a Lena nie mogła powstrzymać wypływających rumieńców na swej buzi. Niedługo potem razem we czworo, a potem w pięcioro z panem Robertem zasiedli do śniadania smacznie zajadając.


Po śniadaniu Ana w asyście Leny poszła odebrać wyniki badań, które przeszła wczoraj. Przeszył ją straszny dreszcz na myśl o jakiś dziwnych chorobach, a co za tym idzie przerwie w sporcie. Westchnęła, po czym wzięła dwa głębsze wdechy i zmieniając myślenie na bardziej optymistyczne nacisnęła klamkę pokoju, który miał wskazać jej przeznaczenie.
- Witaj ponownie Ana. - uśmiechnął się lekarz, który wskazał jej fotel pacjenta.
- Dzień dobry panie Rotschield. Przejdźmy do rzeczy jak te wyniki? - lekarz obdarzył uśmiechem zawodniczkę, po czym zaczął opowiadać o swych przypuszczeniach.
- Widzę żeś bardzo zniecierpliwiona jak zawsze. Dobrze już przejdziemy do analizy. Nie jest za dobrze... - blondynce zrzedła mina na samą myśl o jakichś dziwnych chorobach.
Wyraz twarzy doktora znacznie się zmienił czyżby coś było nie tak?
- Jestem gotowa. - powiedziała niepewnie i trochę wbrew swej osobowości Ana.
- Moja droga uśmiechnij się. Nie ma tragedii jak podejrzewali w Kanadzie. Ale to nie znaczy, że jest idealnie.
- To co się dzieję panie doktorze?
- Faktycznie są pewne wyniki, które mnie martwią. Można dostrzec, iż się troszeczkę opuściłaś... - doktor spojrzał spod okularów na niepewną w dalszym ciągu Ane.
Dziewczyna przewróciła oczami, w końcu doskonale medyk wiedział kim jest i co robi. Stałe pamiętanie o zasadach zdrowego trybu życia nie należały do jej mocnej strony.
- Słucham dalej...
- Faktycznie badania wskazały niższy poziom żelaza niż powinien być. Nie jest to jednak anemia, ale musimy go znacznie podwyższyć by do niej nie dopuścić. Co jeszcze mogę ci powiedzieć. Twój organizm ogólnie woła trochę o pomstę do nieba Morgenstern... Jesteś bardzo osłabiona. Masz niedobór pierwiastków życiowych, które też musimy podciągnąć i parę innych dość przeciętnych wyników...
- Ale skakać będę mogła? - oczywiście dziewczyna już kombinowała jak dotrzeć do sedna sprawy i jak najszybciej opuścić gabinet lekarza, który jak tak dalej pójdzie oceni jej stan jako wrak człowieka.
- Oj Ana, Ana. - lekarz pokiwał twierdząco głową, a następnie kontynuował. – Tak, pozwolę ci wrócić pod pewnymi warunkami: po pierwsze zaczniesz bardziej o sobie myśleć, po drugie musisz więcej odpoczywać, mniej się stresować i zadbać o swoją dietę, a po trzecie zapiszę ci konkretne tabletki na wzmocnienie i podwyższenie wszystkich parametrów, o których mówiliśmy. Tylko pamiętaj, musisz to brać regularnie, a za jakiś czas myślę, że około miesiąca czy dwóch sprawdzimy jak wygląda sytuacja, bo z anemią nie ma żartów...
- Ale mówił pan, że jej nie mam...
- Teraz nie masz, ale twój organizm może szybko w nią wpaść Ana, więc szanuj uwagi Morgenstern okej? - dziewczyna pokiwała głową, bo i tak była pewna, że ustępstw żadnych nie będzie.
Dla niej póki co najważniejsze było to, że wróci i to zdecydowanie silniejsza i pewniejsza swego. Uśmiechnęła się pod nosem, po czym spojrzała przyjaźnie na lekarza.
- Obiecuje poprawę panie Rotschield. - następnie ruszyła w kierunku wyjścia, gdyż jak mniemała jej wizyta dobiegła końca.
Przypomniawszy sobie o jeszcze jednej sprawie odwróciła się na pięcie by poprosić lekarza o jedną rzecz.
- Panie doktorze, jedna uwaga. Mam nadzieję, że to co sobie omówiliśmy zostaje wyłącznie między nami, nie chce by ktokolwiek ingerował w moje życie...
- Tak Ana, mnie też obowiązuje tajemnica lekarska. Zostaje to między tobą i mną, ewentualnie Alexem... Sama rozumiesz prawda? - blondynka pokiwała twierdząco głową, po czym pożegnała się z lekarzem i ruszyła w kierunku zniecierpliwionej Leny.
- I co i co? - dało się słyszeć dopytywanie młodszej z przyjaciółek.
- I nic Lenka, będę żyć jeśli o to pytasz. - zaśmiała się Ana na co łyżwiarka tylko wzdrygnęła.
- No wiesz... To my się tu martwimy, a ty dalej zero powagi...
- Skarbie, naprawdę nie ma tragedii, dostałam tylko tabletki na wzmocnienie, bo jestem trochę osłabiona, ale to nie jest anemia całe szczęście. - dziewczyny odetchnęły z ulgą.
Od nieprzyjemności w Kanadzie Ana żyła jak na szpilkach. Lena tak samo przejmowała się zdrowiem najbliższej przyjaciółki. Miała też świadomość tego, że starsza blondynka nie do końca pewnie jest szczera i korciło ją by to wszystko sprawdzić. Na widok jej kombinującej główki Ana się zaśmiała i powiedziała.
- Skarbie nawet nie myśl o powrocie do tamtego gabinetu, bo pan doktor musi dochować tajemnicy lekarskiej. A ty mi po prostu zaufaj, że gra gitarka. - starsza blondynka zatryumfowała widząc tym razem tępiące spojrzenie Leny.
Miała jednak świadomość tego, że wszystko wynikało z bijącej nań troski. Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie i dziękowała Bogu za tak wspaniały dar jakim jest przyjaźń i miłość. Teraz z podniesioną głową mogły ruszyć z Leną na zakupy gdzie czekał ich wybór kreacji dla Leny na jutrzejszy bal.
Dziewczyny z podniesionym czołem ruszyły na podbój sprawdzonych sklepów. Miały świadomość, że czas gra na ich niekorzyść, z drugiej strony były pewne, iż z Lenką pójdzie szybciej jak z Ane. Oczywiście świetne wsparcie miały w sprzedawczyni, która miała okazję wykazać się znajomością tegorocznych trendów, gdyż Lena chciała wyglądać wyjątkowo tego dnia. Dziewczyny pospiesznie dorwały się do wieszaków i przeczesywania kolejnych regałów.
- Zbyt skromna...
- Zbyt obciachowa...
- Staroświecka! - dało się słyszeć co chwile głosy dezaprobaty niezadowolonych dziewczyn.
- Lenka skarbie, pamiętaj o opcji worek... - zaśmiała się Ana na co Lena przytakując powiedziała.
- Albo wersja golas de lux...
Po chwili zjawiły się obok siebie i zachwyciły się tą samą suknią. To był znak... Czyżby trafiły na tę jedyną kreację? Było w niej coś magicznego, a zarazem wyjątkowego. Jedno było pewne, coś co im się wspólnie spodobało musiało zostać przymierzone i oficjalnie zatwierdzone. Młodsza udała się na przymiarkę do przymierzalni, a Ana dalej wyszukiwała sukni, w których Len mogłaby błyszczeć. W końcu studniówka jest raz w życiu i trzeba to wykorzystać. Starsza towarzyszka przejęła kilka wieszaków, po czym ruszyła do przygotowującej się Madlen. Odsłoniła kotarkę i skwitowała.
- Okej... To królową balu mamy z głowy. Morgenowi oko zbieleje jak cię zobaczy. Bierzemy! - młodsza zachichotała, po czym spojrzała pytająco na Ane.
- To na pewno to?
- Nawet nie śmiej jej odwieszać... Jest prześliczna, jakby na ciebie szyta... Podkreśla kolor twoich oczu, figurę i odkrywa co trzeba.
- No dobra, niech się dzieje co ma się dziać. - zaśmiały się obie przybijając triumfalnie piątki.
Jedna kreacja z głowy, trzeba było wybrać jeszcze coś dla Maria. Wiedziały doskonale, iż będzie to prostszy wybór, bo kreacja nie mogła być aż nadto wyzywająca, ale musiała być elegancka i wyjątkowa. Lena spojrzała na wieszaki przygotowane przez swoją towarzyszkę, po czym doskonale wiedziała co ubierze na studniówkę chłopaków. By utwierdzić się w przekonaniu przymierzyła sukienkę i pokazała się starszej blondynce. O tak, misja zakupy mogła być uznana za zakończoną sukcesem. Lena uiściła opłatę za kreację, a następnie ruszyły w poszukiwaniu ciekawych dodatków na jutrzejszy dzień. Zdecydowanie mogły pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa, w końcu nie zawsze była okazja by pokazać się jako śliczne kobiety. Po udanych zakupach postanowiły spotkać się z ukochanymi, z którymi umówiły się na wieczór. Tom miał przyjść dziś do domu Leny na „drugą randkę’, a Gregor z Ane mieli całą wolną chatę Maschta tylko dla siebie. Dziewczyny podekscytowane szykującymi się doznaniami, rozdzieliły się każda w inną stronę życząc sobie niezapomnianych wrażeń, po czym uśmiechnięte ruszyły w dobrze znanych sobie kierunkach. Lena z uśmiechem od ucha do ucha kroczyła w podskokach do swego domu. Była bowiem bardzo podniecona możliwością przeżycia mile dzisiejszego wieczoru w towarzystwie Morgena, ale i jutrzejszą studniówką. Suknie naprawdę jej się podobały i nie mogła doczekać się efektu końcowego jaki zobaczy jutro po wyjściu od fryzjera i kosmetyczki. Jednak w tym momencie głowę zaczęła zaprzątać jej myśl co będą robić z Thomasem u niej w domu… Po pierwsze zapowiadało się na to, iż wszyscy domownicy będą obecni… A po drugie po dzisiejszym ranku… coraz ciężej było im trzymać rączki z dala od siebie. Madlen nigdy w życiu nie podejrzewała siebie o taki pociąg do drugiej osoby. Zdecydowała, że jest zmuszona powiedzieć mu o posiadaniu jeszcze swej cnoty… Podejrzewała, że chłopak tak naprawdę jeszcze tego nie wie, że ona nigdy… No nieważne pomyślała… Co ma być to będzie! I z takim nastawieniem przekroczyła próg domu.


Ana dosłownie wparowała jak na skrzydłach do domu spodziewając się miłego wieczoru w towarzystwie ukochanego. W drzwiach czekał na nią Thomas, który stroił się lepiej niż nie jedna panna na swoje wyjście do Madlen. Blondyn zapowiedział jej "ekstremalne doznania" z Gregorem sam na sam, po czym wskazał jej kierunek by mogła się sama wyszykować. Obdarzyła go spontanicznym uśmiechem i ruszyła w znanym sobie kierunku. Blondynka od razu ruszyła w kierunku szafy i podpatrywała co może być stosowne na tę okoliczność. Jak każda kobieta miała dylemat... Niby zwykła kolacja, ale inna niż codziennie - będą we dwoje, tylko ona i on. Wszystko starannie przejrzała, po czym zdecydowała się na sukienkę w kolorze winnym przed kolano z koronką. Okręciła się wokół własnej osi sprawdzając jak wygląda w lustrze. Uśmiech sam malował się na jej twarzy. Czy tak wygląda zakochana dziewczyna? Była pewna uczuć szatyna tak jak on winien być pewny jej. Tego wieczora pragnęła go też przeprosić za swój ostatni wyskok. Doskonale wiedziała, iż wina leży po jej stronie, a troska Gregora wynikała ze szczerości jego uczuć. Blondynka ponownie spojrzała w lustro i zaczęła zastanawiać się nad tym co może jeszcze udoskonalić. Zdjęła gumkę, która spinała jej włosy w luźną kitkę pozwalając im na swobodne opadanie. Mimo prób wygładzenia ich szczotką w dalszym ciągu lekko falowały - no nic... nie będzie już nic zmieniać niech będzie jak jest. Uśmiechnęła się sama do siebie, po czym zajęła miejsce w łazience gdzie chciała dopracować swój makijaż. Dało się zauważyć trudy ostatnich wojaży - twarz lekko zmęczona dlatego postanowiła szybko zakryć wszelkie mankamenty. Chodź ten czas mieli spędzić w domu postanowiła być wyjątkowa. Specjalnie dla niego... By pokazać mu jak bardzo docenia każdy jego wysiłek, a przede wszystkim to, że po prostu jest... Dziewczyna nałożyła srebrne szpilki by mieć wielkie wejście, a następnie psiknęła się ulubionymi perfumami, które dodatkowo miały rozbudzić ich zmysły. Była gotowa - cała tylko i wyłącznie dla niego... Spoglądając ostatni raz w lustro doszła do wniosku, że już czas się zabawić...
Słysząc stukot obcasów, Thomas podniósł oczy ku górze. Ujrzał niemałą, słodką dziewczynkę, a dojrzałą piękną kobietę. Faktycznie czas zdecydowanie za szybko płynął. Stracili swą niewinność dzieci, a byli już dorosłymi ludźmi. Obdarzył uśmiechem młodszą siostrę, po czym dokończył swoje przygotowania.
- Ana... Tylko grzecznie mi tutaj. - blondynka parsknęła śmiechem.
Dobrze wiedziała co insynuuje blondyn. Puściła mu oczko, po czym życzyła mu dobrej zabawy z oczekującą na niego Leną. Chłopak opuścił dom i ruszył samochodem w znanym już kierunku.
Tymczasem w domu Ana skierowała swoje kroki do jadalni, skąd dolatywały nieziemskie zapachy. Lekko uchyliła drzwi i obserwowała ostatnie poczynania Gregora. Wszystko było tak starannie przygotowane... Uśmiechnęła się, po czym dała poznać partnerowi, iż jest już gotowa. Chłopak podszedł nieco bliżej, a następnie zmierzył ją wzrokiem pełnym pożądania.
- Wyglądasz obłędnie... - szepnął do jej uszu wywołując przyjemny dreszcz na jej skórze.
Delikatnie ujął jej dłoń i zaprowadził do przygotowanego odpowiednio stołu. Blondynka uważnie wszystkiemu zaczęła się przyglądać. Biały obrus z czerwonymi dodatkami, świece i bukiet czerwonych róż, które tak bardzo lubiła... Wszystko idealne i doskonałe zupełnie jak ich uczucie, które z każdym dniem bardziej rozkwitało. Szatyn stanął nad partnerką i zaczął prezentować co przygotował.
- Dla damy mego serca dziś szef kuchni przygotował Halibuta z salsą z mango i awokado. - blondynka zaśmiała się na widok słodko popisującego się partnera.
Widziała i doceniała jednak każde jego poczynania.
- Bardzo dziękuję. - pociągnęła go delikatnie za kołnierzyk koszuli, po czym musnęła jego policzek na znak wdzięczności.
Szatyn obdarzył Ane uśmiechem, właśnie taką chciał ją widzieć: radosną i szczęśliwą z dala od zgiełku trapiących ich problemów. Otworzył butelkę czerwonego wina, po czym rozlał je do przygotowanych wcześniej kieliszków. Po wykonaniu wszystkich czynności zajął miejsce na przeciwko blondynki i teraz oboje mogli czerpać przyjemność z tego wieczora.


Lena tym czasem umawiała się z mamą oraz siostrą, że one przygotują kolację dla całej rodziny oraz zaproszonego gościa, a ona szybko myknie wziąć prysznic i ogarnie się na nadchodzące spotkanie. Tak też zrobiły. Niedługo potem Madlen mając na sobie czarne legginsy oraz luźną tunikę przepasaną paskiem, zbiegła po schodach na dół cała w skowronkach niesiona zapachami wydobywającymi się z kuchni. Obdarzyła swą rodzicielkę oraz siostrę powalającym uśmiechem, po czym ucałowała każdą z osobna i pomknęła do jadalni w celu nakrycia do stołu. Matka dziewczyny pokręciła tylko głową i śmiejąc się pod nosem ponownie zajęła się przygotowywaną potrawą.
Madlen emanowała dziś niepowtarzalnie dobrym humorkiem, którym zarażała wszystkich wokół. Cieszyła się z kierunku w jakim zmierzało jej życie. Wszystko w końcu zaczęło się układać. Lena z delikatnym uśmiechem wygładziła obrus, spojrzała w okno i dostrzegła parkujące auto chłopaka. Jej serce mimowolnie delikatnie przyspieszyło swe bicie. Poczuła dziwne ukłucie w podbrzuszu, ale szerzej się uśmiechnęła. Spojrzała na piękne słoneczniki stojące na stole, które dostała rano od chłopaka, swoją drogą specjalnie je tam położyła i ruszyła w stronę drzwi, gdzie za chwilę miała witać blondyna. Bardzo szybko ujrzała błękit jego oczu, nie mogła powstrzymać się i przegryzła wargę z uśmiechem. Morgi pokręcił tylko głową.
- Nie rób tak, bo… mogę nie doczekać do kolacji. – szepnął jej do ucha muskając jej policzek, na co dziewczynę oblały gorące rumieńce.
Tom zaśmiał się widząc jej reakcję, ale uwielbiał te zaczerwienione policzki, które uważał za urocze. Podał dziewczynie butelkę różowego wina i począł zdejmować zbędne ubranie. Madlen zaczekała na niego i wprowadziła do salonu, gdzie na fotelu zasiadał jej ojciec. Thomas wyglądał dziś naprawdę bardzo elegancko. Założył koszulę, za co Lena w głębi serca bardzo mu dziękowała, gdyż chciała aby wypadli naprawdę dobrze przed jej rodzicami. Widząc z jaką sympatią witają się obaj mężczyźni, stwierdziła, że nic tu po niej i pomknęła w stronę kuchni. Wpadła tam jak burza… mama wraz z siostrą dziwnie na nią spojrzały, Lena odłożyła butelkę do lodówki, po czym oparła o nią czoło, a dwie pozostałe kobiety wybuchły głośno śmiechem. Jej serce o mało co nie wyskoczyło z piersi, bowiem dla Madlen to był naprawdę wyjątkowy dzień. Jeszcze nigdy nie zaprosiła do swojego domu żadnego mężczyzny… Thomas był pierwszy i Lena miała nadzieję, że ostatni.
Po krótkiej chwili zaczęły podawać do stołu, Lena pomogła doczłapać się ojcu do jego ulubionego krzesła, po czym zasiadła obok Thomasa.
- A cóż to za smakołyki. Naprawdę jestem pełen podziwu pani Steward. – oznajmił Thom spoglądając na swój talerz wypełniony po brzegi.
Panie dziś naprawdę postarały się jak nigdy. Marie przyszykowała swoją popisową pierś z kaczki z karmelizowanymi buraczkami w sosie malinowy na puree ziemniaczanym. Zapachy naprawdę zachęcały, a sam wygląd sprawiał, że danie pożerało się wręcz oczami.
- Wypraszam sobie. – żachnęła się Meredit, która również pomagała przy kolacji.
- Thomas… tutaj jak kogoś chwalisz to musisz każdego z osobna. – zaśmiał się Robert.
- A to przepraszam. Chciałem powiedzieć, że wszystkie tu panie przeszły same siebie. – powiedział Tom.
- Oj Morgen już nie koloryzuj tylko lepiej otwórz to wino. – zaśmiała się starsza z sióstr, która podawała chłopakowi butelkę.
Lena zgromiła ją wzrokiem, ale wszyscy i tak się zaśmiali. Thomas z chęcią przyjął to jakże zaszczytne zadanie, po czym rozlał wszystkim z wyjątkiem ojca domu po kieliszku pysznego trunku. Madlen nalała ojcu wody mineralnej i wszyscy zaczęli pałaszować. Kolacja mijała w bardzo sympatycznej atmosferze. Rozmawiali oczywiście o nadchodzących mistrzostwach w Libercu, o minionych mistrzostwach Leny w Helsinkach oraz o jutrzejszej studniówce. Wszyscy razem ustalili, że to Mer przypadnie zaszczyt odebrania w środku nocy dwóch par, na co starsza pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Taki urok starszej siostry… ale nie martw się Lenka. Kiedyś ci się odwdzięczę. – wystawiła starsza siostra język do młodszej.
Potem przeszli na temat zawodów w Japońskim Sapporo, gdzie Thomas wybierał się już w czwartek, a na których miała mu towarzyszyć Madlen. Łyżwiarkę czekały tam bowiem kolejne treningi tym razem z Miki Ando – mistrzynią Japonii. Blondynka swoją drogą bardzo się na nie cieszyła, ale jeszcze bardziej z faktu, że będzie mogła być przy Thomasie przez następne kilka dni.
Kolejny temat do rozmów podjęła matka dziewczyny wypytując Moriego o plany na przyszłość. Więc chłopak począł opowiadać o pasji jaką były ekstremalne sporty, a mianowicie oczywiście latanie helikopterem. Lena utwierdziła w przekonaniu rodzinę, iż Thomas jest bardzo wielostronnym człowiekiem, wspominając o jego licencji pilota, przez co wszyscy byli pod ogromnym wrażeniem. Blondyn potem zaczął też opowiadać o motoryzacji i jego planach względem wyścigów, w których kiedyś miał zamiar uczestniczyć. Madlen spojrzała na niego przestraszonym wzrokiem, ale on złapał ją za dłoń w geście uspokojenia i potarł kciukiem jej skórę obdarzając ją przy tym swym nieskazitelnie pięknym spojrzeniem. Madlen od razu się rozpłynęła nie słysząc co mówią do niej członkowie rodziny…
- Halooo… Ziemia do Madlen. – zaczęła Mer, na co Lena w końcu oprzytomniała.
Spojrzała na nich pytającym spojrzeniem, po czym wszyscy się zaśmiali.
- Mamy łączność? – zaśmiała się Meredit, na co Lena kiwnęła głową słodko się rumieniąc. – Pytaliśmy o twoje plany na przyszłość. – dodała starsza.
Lena zamyśliła się na chwilę. Szczerze powiedziawszy to nigdy nie zastanawiała się nad tym co będzie robić w życiu. Teraz liczyły się łyżwy, ale kiedyś chyba przestanie to robić prawda? I co wtedy?
- Na razie to modlę się żeby zdać maturę, a potem…? Się zobaczy. – odpowiedziała pogodnie.
Dalsza część kolacji przebiegała dosyć spokojnie, na miłych rozmowach i żartowaniu.


Ciąg dalszy nastąpi...


~~~


Witajcie Kochane nasze! :*


Mamy kolejny rozdział za nami :) To chyba nie jest niespodzianką, że akurat dziś jest ten szczęśliwy dzień?
Trzeba przyznać, że czytając ten rozdział można czasami odpłynąć. Dużo, dużo miłości i pozytywnych uczuć! Jak widać Ana... Jeszcze żyje - chyba wie jak udobruchać Gregora :D Co do parki Morgenów - sama nie mogę uwierzyć, że Thomas tak długo czekał na konkretne kroki! Wstyd, wstyd, wstyd panie Morgenstern - może Twój urok osobisty zrekompensuje Lenie te oczekiwanie ;)
A teraz bez bicia Dziewczynki - które myślały, że Ana jest w ciąży? A może typowałyście raka? :P Dobrze, że jednak wszystko się ułożyło!


Nasze Drogie, oczywiście z góry dziękujemy za Wasze miłe słowa! Nie jest tajemnicą, że morale idą w górę, gdy czyta się Wasze przemyślenia i pełne serca ciepłe opinie o naszym stylu ;* Baaardzo dziękujemy, że jesteście! Swoją drogą, czy obrazicie się jak wspomnę o Verity? Kochana... Twoje pisanie sprawia nam mnóstwo radości, wierzę że dalej pozostaniesz z nami! Ja inaczej nawet nie próbuje myśleć! :* Ale Wy wszystkie i Każda z osobna jesteście wyjątkowe :)


A teraz do rzeczy! Piszę tak na serio o drobnostkach, a tu nowy sezon się zaczyna! ;D Pod ostatnim postem Madziuska napisała, że się nie może doczekać... A ja? A mnie już poliki pieką na samą myśl :) Dlaczego? Skoki towarzyszą w moim życiu już ponad 15 lat! Dajecie głowę? Dokładniej wszystko zaczęło się w roku 2000. I chodź byłam małą dziewczynką wszystko doskonale pamiętam do dziś. Emocje, krzyki, doznania. Jedni zawodnicy kończący kariery, inni je rozpoczynali... Zawsze u mnie w domku wszyscy mają mnie dość - w komentarzach prześcigałam się z Szaranem i innymi :) Cudownie wrócić do tego w tym sezonie! Ale... Wszystko zaczyna się od Ruki - mam nadzieję, że wszystko odbędzie się zgodnie z planem bowiem ta skocznia nie kojarzy mi się dobrze... Strach, wiatr, wiecznie wietrzne kłopoty... Oby ten sezon zaczął się inaczej!


Dobra dosyć gadanka, czas zabrać się za dopingowanie!!! :* Dmuchajcie w ekran razem z nami! :*


Dobra, dobra... My tu pitu, pitu, a nasz Maciuś wygrał kwalifikacje!!! *_* W końcu kapryśna Ruka dała im poskakać!! Szczere gratulacje dla Niego! <3 No i Dawid!! Nie możemy zapomnieć o jego drugim miejscu ;* W ogóle nie możemy zapomnieć o Naszych wszystkich Polskich Zakwalifikowanych Chłopaczkach! ;D


Ale ja nie o tym chciałam... Czy Wy widziałyście tę piosenkę i teledysk *_* co dodał Skijumping Austria? Na przykład na facebooku?? Leżę i kwiczę!!! Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha xD Naprawdę chciałam napisać coś mądrego o tych kwalifikacjach, ale no kurna nie mogę!! ;D Cały czas chodzę... taaa chodzę haha... tańczę i nucę tą piosenkę i oczywiście gwałcę Replay! ;D Austriaa!!! Juhu!!! ;D Śpiewający Michi hahahahahaha!!! Kocham! <3 I Stefcio!!!! O Boziu O_o I Manu!!! Aaa! Uwielbiaaam! xD A Koffi?! Jego nie mogło zabraknąć! :* :* :*


Zabierzcie nam te klawiatury, bo co jedna to lepiej pisze hahaha!


Do usłyszenia Dziewczynki!! :*


Ania&Madziusa


https://www.youtube.com/watch?v=eMkL8SDdIvo

7 komentarzy:

  1. Widzialam ogladalam i kocham ta piosenke!! Jest mega nie sądziłam ze tak umieja spiewac :-D a Poppi ze tak ladnie gra :-D padlam normalnie ze smiechu i te nie pewne miny Koflera zwariowalam na punkcie tej piosenki i po raz enty na punkcie Autow :-D brakuje Gregora i Morgiego troche tylko...
    Brawo dla Kocura oczywiscie dzisiaj dalszy spektakl :-)
    Czekalam na ten rozdzial bardzo bo ja obstawialam ciaze a jak! A tu taka suprise hehe ;-) byleby sie z tego nic gorszego nie zrobilo. I jak ten Gregor ja kocha aj!
    Lena na pewno wygladala oblednie i na pewno zmysly Thomasa szaleją czekam na ciag dalszy bo czuje ze bedzie goraco :-)
    Fajny slodki milosny rozdział niech sie tak juz kochaja <3
    Pozdrawiam Was i czekam na cd byle do czwartku buziaki dziewczyny :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się!
    No, kochane, sezon zaczął się z przytupem i u was, cudny rozdział! Naprawdę bardzo miło mi się go czytało, szczególnie, kiedy za oknem szaro i zimno... Chyba zaczyna się jednak ta zima :)
    Powiem szczerze, że jak dla mnie na razie jest śliczne, tyle miłości i słodkości, aż chce się połykać taki tekst wręcz oczyma :D Co myślałam odnośnie Any? Cóż... po mojej głowie przebiegło tysiąc różnych scenariuszy, ale trochę mnie w ostatecznym rozrachunku zaskoczyłyście :D Jestem ciekawa, jak to się dalej rozwinie. Oby tylko dobrze. Gregor jest tak przy tym wszystkim kochany, że chyba bardziej się nie da ^^
    No i chyba coraz ciekawiej robi nam się między naszą drugą dwójką, czyli Leną i Morgim ^^
    Wczorajsze kwalifikacje przebiegały raczej bez większych problemów, więc oby dzisiejszy i jutrzejszy konkurs również taki był. I żeby był równie ciekawy i emocjonujący. Bo jeśli będą takie wyniki, jak wczoraj, to na pewno będzie ciekawie! :) Wy 15 lat, a ja ponad 7... kurczę, przyznam szczerze, że nawet nie wiem, kiedy te wszystkie lata minęły. Tyle różnych nazwisk się przewinęło przez ten czas... a my nadal w tym "siedzimy" :D
    I ten teledysk... Jezu, ja mam nadzieję, że nikt w tramwaju się na mnie dziko nie patrzył, kiedy uśmiechałam się jak głupia do tego telefonu, oglądając go. Prawie padłam ze śmiechu, ale trzeba przyznać, że piosenka... wchodzi w głowę i nie chce z niej wyjść xD Śpiewający Michi... cholera, nie spodziewałam się, że kiedykolwiek doczekam takiej chwili :D
    Weny życzę kochane i czekam na kolejne rozdziały!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem :)
    Macie szczęście, że ciąg dalszy nastąpi.. już się tego ciągu nie mogę doczekać, to tak swoją drogą :D
    Dzięki Ci Boże, że Ana jest zdrowa. Ciąży akurat nie podejrzewałam, bo.. jak? Hahaha.. :D Ale chorobę i owszem. No i super, że skończyło się to tak, a nie inaczej :)
    Ze mnie to taka raczej panikara, że miałam milion scenariuszy w głowie i to tych najgorszych..
    Okej, dość o chorobach i dolegliwościach, pora zająć się tą miłością!
    Wszystko takie z uczuciem! Nic tylko czytać.
    Podejrzewam, że dla obu par będzie to ważna noc.. wychodzi ze mnie zboczuch, wybaczcie xD
    Skoki! Nareszcie! Już zaczynałam mieć lekką depresję, więc całe szczęście, że się zaczęły :)
    Piosenka Austriaków po prostu najlepsza! Sama słuchając jej zaczęłam się śmiać jak głupia i nawet tata pytał, co mnie tak cieszy :D
    No i nie rozumiem co was tak wszystkich śmieszy w śpiewaniu Miśka :P Całkiem nieźle mu to wyszło :D
    Jeśli chodzi o moja przygodę ze skokami to dużo mniej latek kibicuję niż wy, bo.. w styczniu minie 6 :)
    Ale jak to się wszystko zaczęło będzie do przeczytania w jednym z wpisów na blogu, bo planuję :)
    Chyba tyle ode mnie Słońca wy moje..
    Buziaki ;**

    Ps. Wybaczcie takie nieogarnięcie, ale.. skokowa atmosfera mi się już udziela :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej kochane :-)

    I co ja mam powiedzieć o takim romantyczno-fantastycznym rozdziale, co?
    Od samego początku miałam duży uśmiech na buzi, który z każdą chwilą powiększał się, tylko strasznie żałuje, że w takim momencie zakończyłyście i już nie mogę się doczekać co jeszcze dalej wydarzy się na obu kolacjach...
    Obie pary są cudowne, przesłodkie i cieszę się, że u każdej tak dobrze się układa, że aż iskry lecą, a panującą między nimi chemię czuć na milimetr... Mam nadzieję, że taka sielanka pomiędzy parami będzie trwała i nic ani nikt nie spróbuje zniszczyć tego co jest pomiędzy nimi...
    Co do Ann i jej choroby to powiem szczerze, że ciąży nie podejrzewałam ale bałam się, że to może być jakaś poważna choroba i cieszę się, że to nic takiego poważnego... Dobrze, że dziewczyna ma teraz chwile odpoczynku i, że jest obok niej Gregor, który już na pewno dobrze zadba o swoją ukochaną...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    P.S. Co do piosenki to jest boska... Nie mogę przestać jej słuchać :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze beznadziejnie spóźniona, ale w końcu jestem i się melduję!
    Po pierwsze ogromnie dziękuję za bardzo miłe słowa. Aż się serducho raduje, gdy się czyta takie wspaniałe słowa <3
    Po drugie... w takie okropne deszczowe zimne i mokre dni taki ciepły i rozczulający rozdział to miód na moje serce :D Tak, przyznaję się bez bicia, że myślałam, że Ana jest w ciąży. No cóż... z jednej strony dobrze, bo to może nie czas, ale z drugiej... chciałabym zobaczyć Gregora-tatuśka hahahah :D Na pewno byliby wspaniałymi rodzicami, no ale wszystko przed nimi, zgadza się?
    Same iskry między Madlen i Thomasem <3 Aż się człowiekowi robi gorąco. A taka kiecka musi jedynie potęgować to działanie na jego wyobraźnię hahahha :P
    Kochane, czekam na następny rozdział (choć znając życie z komentarzem pojawię się dopiero w weekend, niestety, studia)
    Skoki oczywiście oglądałam :) Dobrze było znowu zobaczyć te cudne mordki na ekranie hahah :D Czekam jeszcze tylko na Gregora, mam nadzieję, że niedługo dopełni Austriacką kadrę :P
    Czekam niecierpliwie :D
    Buziaki :*
    Verity

    OdpowiedzUsuń
  6. O Jezuskuu jaki cudowny rozdział..o mamo!!!! Tak pięknie romantycznie...FANTASTYCZNIE !!!!!! <3 Zakochałam się i rozpływam się...<3
    Jejku przez cały rozdział miałam mega banana na twarzy :D Ahhh kocham te dwie parki..oby wiodło im się tak cudownie cały czas <3
    Miłość czuć wokół nas :D <3
    Kurcze ja się bałam że Ann jest na coś poważnie chora...ale uff dobrze że skończyło się tak..no i niech odpoczywa sobie ;)
    Czekam na kolejny!
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział super :D taka dawka uczuć i emocji, że ach....
    Już nie mogę się doczekać reakcji chłopaków na widok dziewczyn. Zapowiada się bardzo ciekawa impreza. Już widzę te miny koleżanek w szkole dziewczyn jak chłopaki wparują na salę :D

    Jak widać po rozdziale obie pary mają nie mniej kosmate myśli niż sławna czapka Thomasa. Coraz ciężej im utrzymać rączki przy sobie, więc chyba kolejny etap w związkach zbliża się wielkimi krokami (skoro już oficjalne prezentacje w obu przypadkach mamy za sobą, no prawie bo pewnie jeszcze pojawi się spotkanie pani Morgenstern z Leną - po jej zmianie poglądów). Cała czwórka zdecydowanie zasługuje na szczęście, więc mam nadzieję, że ta impreza to będzie magiczny wieczór dla całej paczki.

    Pozdrowienia i jak zwykle z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)

    P.S. Wiem, że moje komentarze ostatnio mają poślizg czasowy, ale czytam zazwyczaj tego samego dnia, kiedy pojawia się rozdział, kuleje trochę napisanie kilku słów, ale robię co mogę ;)

    OdpowiedzUsuń