czwartek, 1 grudnia 2016

45. Miłość to jedyna wartość, która się mnoży, jeśli się ją dzieli.

- Proponuje wznieść toast za naszą miłość… - zapowiedział Gregor unosząc kieliszek ku górze.
Blondynka przystała na to w zupełności i wykonała podobny gest. Aromat wina świetnie uzupełniał się z przygotowaną potrawą. Nie można było zarzucić Gregowi braku wyszukanego smaku i kreatywności. Szatyn z zachwytem przyglądał się siedzącej nieopodal partnerce. Widział w jej oczach błysk i zadowolenie - czyli udało mu osiągnąć się założony wcześniej cel. Po konsumpcji przepysznej kolacji wyciągnął dłoń ku niej i puścił nastrojową muzykę, która mogła podkręcić ich romantyzm. Ciche i łagodne tony lecące z płyty wprowadziły ich ciała w rytm tańca. Ana pokiwała z uznaniem głową - wszystko dokładnie przemyślał. Po dwóch przetańczonych piosenkach przejęła inicjatywę i zabrała go na sofę, gdzie mogli swobodnie porozmawiać.
- Przepraszam Gregor, nie powinnam tak się zachowywać...
Szatyn puścił jej słowa mimo uszu i objął ją ramieniem układając głowę na swojej klatce piersiowej. Delikatnie bawiąc się frywolnie opadającymi włosami partnerki powiedział.
- Nic nie mów... korzystaj z uroków wieczora.
Dziewczyna zadarła nieco wyżej głowę by spojrzeć mu prosto w jego brązowe oczy. Wyczytała w nich niepewność co do stanu jej zdrowia, ale również szczęście. Delikatnie się uśmiechnęła, po czym powiedziała.
- Jestem winna ci to wszystko wyjaśnić. Obiecuję, że od tej chwili będę z Tobą już zawsze szczera... - szatyn dalej bawił się jej włosami i podniósł jej podbródek ku górze.
Delikatnie musnął jej szyję, po czym spytał.
- Zawsze szczera?
Dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Po ostatnim wyskoku zdecydowanie była mu to winna. Gregor uśmiechnął się do niej by następnie wybadać grunt na jakim się znajduje.
- Opowiedz mi zatem szczerze jak się czujesz? Co pokazały twoje badania? - blondynka wzdrygnęła na samą myśl.
Jak ma się zachować? Obiecała sobie, że będą świadomi tylko tyle ile to konieczne... Co ma wybrać - lojalność wobec siebie czy lojalność względem nich wszystkich? Nie chciała go martwić, ale z drugiej strony właśnie złożyła obietnicę... Spojrzała niepewnie w jego oczy przepełnione troską. Westchnęła, po czym zdecydowała się na połowiczną szczerość.
- Greguś, faktycznie nie jest tak jak być powinno w stu procentach... Jestem trochę wyeksploatowana stąd to wszystko. Całe szczęście doktor wykluczył anemię...
- Ale nie wywiniesz mi więcej takich numerów? - dziewczyna uniosła lekko brew, po czym parsknęła śmiechem.
- Tego nie mogę obiecać... Ale mogę się ładnie postarać zadbać o siebie...
- Nie darowałbym sobie gdyby stała ci się jakakolwiek krzywda. Jesteś lepszą częścią mnie... Zmieniłaś mnie i dzięki tobie jestem innym człowiekiem. Bez ciebie funkcjonuje jak bez tlenu... Chce się Tobą zaopiekować jak najlepiej będę potrafił, by cieszyć się życiem z Tobą już po wieczność.
- Greguś, już nic nie mów... - ponownie położyła palec na jego ustach.
Oczy same zaczęły się szklić pod wpływem tego co usłyszała i chciała by ten moment trwał wiecznie. Zdejmując palec z jego ust przysunęła nań swoje by uświadomić chłopaka jak bardzo odwzajemnia i docenia to co właśnie usłyszała. Pocałunek zaczął stawać się coraz bardziej zachłanny i łapczywy. Pragnęli by chwila, którą obecnie się cieszyli trwała wiecznie. Wspólnie podnieśli się i skierowali ku stołowi. Czekał na nich kolejny toast - za wieczność ich uczuć i wspaniałe chwile we dwoje do końca życia i jeden dzień dłużej.
- Czy od dziś zatem mogę uznać się za prywatnego doktora panny Morgenstern?
- Nie wiem kochany, nie wiem... Co na to profesor Rotschield?
- Chyba pójdzie na pewne ustępstwa i nie będzie miał nic przeciwko mej opiece... - powiedział szatyn usadzając partnerkę na kolanach i czule przejeżdżając palcem po jej dekolcie.
Błękitne tęczówki zgłębiły się w spojrzeniu szatyna. Po raz kolejny przekonała się, iż życie u jego boku jest jej pisane. Na znak wdzięczności przysunęła usta i szepnęła.
- Ty też pozwoliłeś mi dojrzeć i na nowo się rozwinąć. Dla ciebie pragnę dalej kreować lepszą wersje siebie... Dziękuję Ci za to, że jesteś, a teraz nie pragnę niczego innego jak być znacznie bliżej ciebie. Stawać się dla ciebie kim tylko chcesz... Błękitnym niebem, które zawsze cię otoczy, twym słońcem w dzień oraz gwiazdą w nocy by rozświetlać Ci życie. Niczego innego nie pragnę tylko przy tobie trwać.
Chłopak przysunął się znacznie bliżej dziewczyny. To wszystko było takie szczere i prawdziwe. Żadne z nich nie chciało sprawiać już sobie bólu. Szatyn ponownie musnął jej wargi i zaczął zgłębiać ich smak przechodząc ku strefom, które sprawiały Ane największą przyjemność. Chwycił ją za dłoń, po czym ponownie oddali się grze zmysłów przez taniec, bo na sen było zdecydowanie za wcześnie.
- Jesteś całkiem niezłym tancerzem, czyli dobrze wiedziałam co robię zapraszając cię na studniówkę.
- Dobrze tańczę, bo mam świetną towarzyszkę. - chłopak przyciągnął bliżej Ane do siebie obejmując jedną dłonią plecy, a drugą jej pośladki.
Powolnie wprawione w ruch ciała pokazywały jak pragną realizacji wszystkiego co zamierzyli, a pragnęli jedynie szczęścia u swego boku.


Tymczasem kilka ulic dalej...


- No i widzisz Thomas… tak jest codziennie. Mieć trzy baby w domu to istna katorga! – mówił Robert do Thomasa stojąc w salonie, gdzie ojciec Madlen pokazywał blondynowi kolekcję sowich winylów.
Thomas zaśmiał się pod nosem obserwując trzy kłócące się panie. Oj on dobrze wiedział, co oznaczała nawet czwórka kobiet pod jednym dachem.
- Jak jednej kończy się okres to drugiej zaczyna, potem drugiej się kończy to trzeciej zaczyna… błędne koło. – wzdychał ze śmiechem Robert. – Mówię ci Thomas… ty zastanów się kilka razy zanim zapragniesz córki. – powiedział starszy na co Morgi się zaśmiał.
Spoglądał pogodnym wzrokiem na Madlen, która uparcie chciała przekonać do czegoś swoją mamę oraz siostrę. Podobała mu się ta jej upartość. Była zawzięta i zawsze dążyła do celu. Tak, Madlen nie należała do łatwych osób, ale czy to nie właśnie go w niej kręciło? Ich spojrzenia na chwilę się skrzyżowały. Tom puścił jej oko, a Lena przegryzając wargę schowała włosy za ucho, na co Morgi delikatnie pokręcił głową z zawadiackim uśmiechem.
Czuł się w tym domu naprawdę dobrze. Rodzina Leny była wspaniała. Naprawdę dziwił się z jaką sympatią odnosili się do jego osoby. Czym na to zasłużył? Przypomniał sobie nagle pierwszą wizytę w domy Kristiny i poznanie jej rodziców. Było sztywno i mega nudno. Co prawda był kilka lat młodszy i mniej dojrzały, ale mimo wszystko dzisiejsza kolacja przewyższała tamtą stokrotnie. Tutaj czuł się po prostu swobodnie, mógł być sobą, nie musiał nikogo udawać i przede wszystkim… nie musiał nikomu się przypodobać. Rodzina Lenki akceptowała go takim jakim jest i wiedział, że była to zasługa blondynki. Po drugie Lena najzwyczajniej w świecie została tak wychowana. Uśmiechnął się pod nosem, po czym ponownie zaczął przysłuchiwać się opowiadaniom i zabawnym anegdotom ojca Madlen.
- Dobrze tato… wystarczająco go już wymęczyłeś. – przerwała im w pewnym momencie Lena.
- A gdzie tam… naprawdę wiele cennych informacji o tobie zdobyłem dzięki panu Robertowi. – odrzekł Thomas z uśmiechem, a Lena zgromiła ojca wzrokiem.
- Co złego to nie ja. – uniósł dłonie w geście obrony tata dziewczyny.
- Oj tato… chodź pomogę ci usiąść. – odrzekła Lenka, po czym jak powiedziała tak zrobiła, a niedługo potem już ciągnęła Thomasa na górę do swojego pokoju.
W końcu mogli nacieszyć się swoim towarzystwem w samotności. Morgi przekroczył próg pokoju Madlen i rozejrzał się. Oczywiście jak się spodziewał panował tutaj porządek i ład. Łóżko było idealnie posłane, przykryte narzutą perfekcyjnie wygładzoną. Na stoliku pod ścianą stały dwie lampki i czerwone wino. Thom spojrzał pytająco na Len, na co ona się zarumieniła i spuściła wzrok.
- Chcesz mnie upić Madlen Steward? – zapytał. – A potem wykorzystać seksualnie?
- Myślę, iż do tego nie potrzebne mi wino. – zaśmiała się. – Gdzie siadamy?
- A gdzie proponujesz? Zawsze możesz usiąść mi na kolanach. – brwi Toma dziwnie drgały w górę i w dół.
- I po co mi to było? - Lena pacnęła się w głowę, po czym uniosła ją do góry i pokręciła.
Thomas głośno się zaśmiał. Blondynka ruszyła w stronę łóżka, zabrała leżące na nim wszystkie poduszki i rzuciła je na podłogę, a Morgi począł otwierać wino patrząc pytająco na poczynania dziewczyny. Niedługo potem Lena ułożyła się na posłaniu, które przygotowała z poduszek siadając po turecku na miękkim dywanie opierając się o ramę łóżka. Thom uśmiechnął się na takie rozwiązanie, po czym wręczył jej kieliszek i rozłożył się wygodnie obok dziewczyny wyciągając długie nogi. Madlen włączyła telewizor ustawiając odpowiednią głośność i spojrzała na chłopaka upijając łyk cierpkiego trunku.
- No i co robimy? – zapytała.
- No nie wiem. Jeśli chodzi o mnie to jest idealnie. – odrzekł mierząc ją gorącym wzrokiem.
- Thomas czy ty chociaż przez chwilę możesz nie myśleć o mnie jako o obiekcie seksualnego pożądania? – zapytała na co Tom wybuchł śmiechem wypluwając resztki wina z ust.
Lena zachichotała, po czym wyciągnęła rękę i zmyła mu kroplę trunku lejącą się po jego brodzie i polizała palec.
- Sama mnie prowokujesz. – odrzekł Morgi wciągając powietrze do piersi.
- Tak? A czym? – zapytała niewinnie bawiąc się brzegiem kieliszka za pomocą języka.
- Kokietka. - Tom pokręcił głową z niedowierzaniem. – No, ale dobrze… To nasza druga randka czyli możesz mi coś więcej o sobie powiedzieć. Nie lubisz rodzynek i lodów orzechowych, to już wiemy.
- O nie, nie… Teraz twoja kolej Morgen.
- No dobrze… Lubię jeść pizze, szczególnie z papryczkami chilli. Ogólnie lubię dobrze przeprawione dania. Czyli lubię na ostro. – zaśmiał się. – No i oczywiście lubię ciebie.
- Widzisz gdzieś powiązania mojej osoby z… na ostro? – zapytała podejrzliwie.
- Nie chcesz wiedzieć. – wybuchł śmiechem Thomas, za co dostał w ramię.
- Wracając do tematu… nie lubię łososia. – zaczęła Madlen i tak przez dobrą godzinę rozmawiali o tym za czym przepadają, a za czym nie, przekomarzając się przy tym do rozpuku.
Wino szybko się skończyło, ale Lena postanowiła nie wyciągać drugiego, ponieważ już wcześniej wypili kilka lampek do kolacji, przez co w jej głowie powoli zaczynało szumieć. Wiedziała co by się stało gdyby wypili kapkę za dużo, a tego nie chciała… W pewnym momencie wpadła na pomysł aby pokazać Tomowi zdjęcia z jej dzieciństwa. Morgi ochoczo przystał na jej pomysł. Lena do końca nie była przekonana czy to dobry plan, ale stwierdziła, że i tak muszą poznać się ze wszystkich stron. Wyciągnęła kilka albumów, po czym jazda się zaczęła. Lenka była bardzo ładną i uroczą dziewczynką, ale jej rodzice mieli skłonności do robienia jej niezapomnianych zdjęć… Zaczęło się od jej narodzin i wraz z dalszym oglądaniem Madlen była coraz większa. Pierwszy raz na nocniku, pierwsza strata górnej jedynki… Thomas nie mógł powstrzymać śmiechu. Najgorsze jednak nadal było przed nimi… W pewnej chwili, gdy doszli do wieku około 5 lat zaczęły pojawiać się sesje rozbierane. Tom pokładł się na podłodze wpadając w głupawkę. Gdy delikatnie się uspokoił wyjął zdjęcie z albumu i badawczo się mu przyglądał. 5 - letnia Lenka leżała na kocyku tak jaką ją Bóg stworzył…
- Już za dzieciaka byłaś piękna. – zaczął.
- Wiesz Thomas… chciałabym ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak… - zaczęła nagle Lena, więc Tom odłożył album i uważnie na nią spojrzał wstając do siadu i oparł się o ramę łóżka. – Może ujmę to tak… nikt jeszcze nigdy nie widział mnie nagiej na żywo. – powiedziała spoglądając w jego oczy szukając zrozumienia.
Morgi przekręcił głowę w zamyśleniu.
- Dobrze, może inaczej… żaden mężczyzna nie widział mnie nagiej. – powiedziała. – Jestem dziewicą. – spuściła wzrok dziwnie zawstydzona.
Jak gdyby to było się czego wstydzić… Tom złapał palcem jej brodę i uniósł do góry.
- Wiem o tym Lena… chociaż nie powiem… nie byłem pewny, ponieważ tak zapamiętale całujesz co mnie zmyliło… - uśmiechnął się. – Dziękuję ci, że jesteś ze mną taka szczera. Ale nie martw się, nie jestem osobą, która czyha tylko na twoją cnotę. – po czym oboje się zaśmiali.
- Po prostu chciałam żebyś wiedział. Po rozstaniu z Kristie… - zaczęła, ale Tom wszedł jej w słowa.
- Ej Lenka! - chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. – Nie czuj się zobligowana uprawiać ze mną seksu tylko dlatego, że wybrałem ciebie…
- Właśnie o to mi chodzi… czuję, że w zamian jestem ci coś winna…
- Lena nic nie jesteś mi winna… Jezu… Dlaczego w ogóle myślisz o tym w ten sposób? – zapytał, a Madlen spuściła ponownie wzrok. – To w sumie nie był żaden wybór. To w sumie nie jest tak, że zrezygnowałem z niej i wybrałem ciebie… Po prostu już jej nie kocham. A ty od dłuższego czasu byłaś bliska memu sercu. Ale to nie znaczy, że od razu masz iść ze mną do łóżka! Lena na miłość boską! – powiedział, a ona ponownie uniosła wzrok. – To oczywiście nie znaczy, że nie marzę o tym codziennie… - uśmiechnął się wsuwając dłoń za jej ucho. – Do niczego nigdy nie będę cię zmuszał. – dodał chowając jej kosmyk włosów za ucho i spoglądając w oczy.
Lenie w końcu spadł kamień z serca. W końcu wszystko sobie wyjaśnili… teraz mogła dać upust emocjom. Uśmiechnęła się i przełożyła nogę lądując na jego kolanach twarzą do niego. Objęła go za szyję, a on ją w talii i przez dłuższą chwilę spoglądali sobie w oczy. W końcu Lena przyciągnęła twarz chłopaka i mocno go przytuliła do swojej piersi. Thomas nie był jej dłużny obejmując ją ciaśniej i począł delikatnie gładzić plecy blondynki wciągając przy tym zniewalający zapach perfum.
- Jestem z tobą taki szczęśliwy Madlen. – szepnął jej Thomas. – Czuję, że jesteś moim świeżym oddechem… nowym tchnieniem. Jakbym spadał, a ty w odpowiednim momencie chwyciłaś mnie za rękę i pociągnęłaś do góry. Czuję jakbym swoje życie wygrał na nowo… - mówił kreśląc swymi ustami ścieżkę od jej policzka do ust. – Dziękuję, że dałaś mi nowy powód do walki z przeciwnościami… - Lena przerwała mu kładąc swoje usta na jego łapiąc twarz w dłonie.
Tom poruszył dolną wargą na co automatycznie odpowiedziała mu Madlen. Złączyli się w czułym pocałunku, który nie był jak większość pozostałych… dziki i namiętny. Ten był zmysłowy i romantyczny. Lena wplotła dłonie we włosy Morgena i oddała się podniosłej chwili, a blondyn chcąc dać z siebie jak najwięcej całował ją najbardziej delikatnie jak tylko potrafił, pokazując jej jak bardzo ją szanuje. Błądził delikatnie rękoma po jej plecach, ale nie odważył się dotykać jej w miejscach bardziej intymnych nie chcąc jej w ten sposób przepłoszyć. Po drugie wiedział, że pociąg jaki do niej czuł nie pozwoliłby mu potem przestać kosztować jej smakowitego ciała…


Wracając do mieszkania Martina...


W ciszy minęło kilka kolejnych wspólnych minut Ane i Gregora. Był to czas zadumy i przemyśleń o swojej przyszłości. Przytuleni do siebie partnerzy spostrzegli, że czas płynie nieubłaganie szybko. Ale czego można było się spodziewać gdy spędzali go ze sobą? Blondynka dopijając ostatnie łyki wina spojrzała na wiszący zegar, który wskazywał dość późną już porę. Gregor widząc zmęczenie partnerki chwycił ją w ramiona.
- Doktor Schlieri na posterunku, czy zamawiana była podwózka do łoża? - ujmując jego szyję przyjęła propozycje położenia się do łóżka.
W muskularnych objęciach partnera czuła się bezpiecznie i bardzo spokojnie. Kochała go całą sobą... To była rzecz, co do której nie musiał jej nikt upewniać. Skrzypiące schodki zostały bardzo szybko pokonane przez Gregora. Uchylił drzwi do jej pokoju, po czym schylił się by ją delikatnie położyć. Dziewczyna mimowolnie pociągnęła go za sobą i szepnęła cicho.
- Dziękuję za ten jakże piękny i wyjątkowy wieczór... – po czym złączyli się w czułym pocałunku.
Dziewczyna pociągnęła Gregora na siebie podobnie jak zrobiła to rano na łóżku Madlen, po czym pogłębiła pocałunek. Szatyn ułożył się wygodnie na niej, nie chcąc jej przygnieść swym ciężarem… ta jakby w ogóle miał jakiś ciężar… haha. Zaczął namiętniej ją całować tym samym błądząc rękoma po jej ciele. Ana miała na sobie kusą sukienkę przez co bez problemów mógł gładzić jedno z jej nagich ud. Miała bardzo gładką skórę, co podobało się Gregowi, jednak martwił się by nie zranić jej jego szorstką ręką. Ana wplotła dłonie w miękkie włosy chłopaka i oddawała się przyjemności. W pewnym momencie Gregor pociągnął ją, po czym oboje wylądowali przed sobą na kolanach. Spojrzał w jej śliczne oczy, chwycił głowę w ręce i ponownie złożył czuły pocałunek na jej ustach. Zjechał dłońmi na jej ramiona, a ona złapał go za biodra by nie stracić równowagi. Po chwili poczuła jak coś majstruje przy zapięciu jej sukienki. Oderwała się od niego by ostatni raz spojrzeć porozumiewawczo w jego roziskrzone oczy. Widziała tylko niekończącą się głębie oraz szczere uczucie, więc wpiła się jego wargi mocniej go do siebie przyciągając. Greg jęknął w jej usta, po czym rozpoczął rozsuwanie zamka od jej sukni. Potem wszystko działo się w bardzo szybkim tempie. Ana czując jego gorące dłonie na sowich plecach uniosła ramiona i pozwoliła mu wyswobodzić swoje ciało ze zbędnego materiału. Schlieri spojrzał na nią rozognionym wzorkiem, po czym tym razem to on wpił się w jej usta przyciągając ją bliżej do siebie. Ręce Ane wylądowały pod jego koszulą, którą swoją drogą bardzo szybko zdjęła. Gregor pchnął jej delikatnie na poduszki, po czym ulokował się między jej nogami i ponownie zaczął pieści jej usta by potem to samo zrobić z jej szyją. Ana co chwila pozwalała sobie na ciche pomrukiwania z zadowolenia. Bawiła się jego włosami i odchylając głowę do tyłu, w pełni oddawała się pieszczotom. W pewnym momencie będąc naprawdę już dobrze rozgrzaną wzięła sprawy w swoje ręce. Chwyciła Gregora mocno i obróciła go na plecy tym samym lądując na nim. Oplotła go nogami w biodrach, po czym zaczęła gryźć jego ucho. Z gardła Grega wydobyło się mimowolne westchnienie. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, po czym zaczęła kreślić mokre ślady w stronę jego ust. Ponownie złączyli się w namiętnym pocałunku, który z czasem przemieniał się w bardziej zachłanny. Greg począł błądzić rękoma po nagim ciele Ane, gdy jego ręce spoczęły na jej pośladkach dziewczyna zjechała z pocałunkami na jego szyję. Czując jak jego ciało napina się z każdą jej pieszczotą uśmiechnęła się triumfalnie, po czym przegryzła jeden z jego sutków. Gregor jęknął… Ana czując się jeszcze bardziej podkręconą, zjechała z pocałunkami niżej na dobrze wyrzeźbiony brzuch chłopaka gładząc rękoma jego muskularną klatę. Czując jak szatyn coraz bardziej wije z powodu jej poczynań oderwała się od niego, spojrzała z zawadiackim uśmiechem w jego twarz, po czym zaczęła odpinać pasek od jego spodni. Gregor zamykając oczy odchylił tylko mocno głowę do tyłu próbując złapać oddech. Ana cicho się zaśmiała i działała dalej z jego spodniami. Po chwili poczuła jak chłopak przejmuje kontrole i to teraz ona ponownie leżała pod nim, co skwitowała śmiechem. Schlieri śmiejącymi się oczyma spojrzał na nią z uznaniem i oblukał całe jej ciało, które leżało przed nim… tylko jego… tylko dla niego… Nie czekając ani chwili dłużej przylgnął do piersi dziewczyny, które nadal jeszcze były ukryte w miseczkach od stanika. Ana zaczęła chichotać, przez co ruchy Grega stały się jeszcze bardziej odważne, potem spojrzał jej z uśmiechem w oczy łącząc się w pocałunku, a jego dłonie spoczęły na jej piersiach, które zmysłowo je uciskały…


***


Była już późna noc kiedy Meredit zorientowała się, że w pokoju jej siostry nadal obecny jest Thomas. Zmartwiona popędziła w tamtym kierunku, wiedziała bowiem, iż rodzicom na pewno by się to nie spodobało, dlatego też postanowiła wybawić siostrę z opresji. Zapukała cicho, ale nikt jej nie odpowiedział. Nie namyślając się długo weszła do środka. W pokoju panował półmrok, ale było dosyć jasno za sprawą lampki, aby dostrzec śpiące sylwetki dwóch osób na podłodze. Widok, który zastała Mer rozczulił ją. Zaśmiała się pod nosem widząc wtulonego Thomasa w drobne ciało jej siostry. Na twarzach obojga spoczywał błogi uśmiech… grzechem było ich wybudzać, ale czuła się do tego zobligowana. Podeszła do siostry i cicho szepnęła jej imię. Lena jak na komendę otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju tym samy budząc Toma.
- Nie chcę wam psuć tej jakże wspanialej chwili, ale będziecie mieli jeszcze czas się sobą nacieszyć. Tym czasem proponuje ci Lenka, aby Tom poszedł już do domu… jest 2 w nocy. Wiesz o co chodzi. – Lena pokiwała głową, po czym wraz z Morgenem podnieśli się z podłogi.
Zeszli po cichu na dół gdzie Tom począł się ubierać. Lena zapięła mu suwak kurtki pod samą brodę i naciągnęła kaptur na głowę.
- Żebyś nie zmarzł. – szepnęła, wspięła się na palcach i trzymając mocno za poły kurtki złożyła czuły pocałunek na jego ustach.
- Dobranoc księżniczko. – Morgi musnął jej policzek i wyszedł…


Wtorek był dniem szczególnym dla dwóch blondynek. Czas studniówek uświadamiał jak bliski jest egzamin dojrzałości, który miały zaliczać w tym roku. Obu zależało na dobrych wynikach mimo indywidualnego nauczania, gdyż miały poważne zamiary jeśli chodzi o ich przyszłość. W domu Kocha, Ana przebudziła się jako pierwsza z wielkim uśmiechem na ustach. Obok niej w dalszym ciągu słodko spał Gregor, który wyjątkowo dobrze opracował plan wczorajszego wieczora. Dziewczyna przegryzając wargę spojrzała na partnera i wyszła z łóżka. Wyjęła z szafy kreacje i wszelkie dodatki, po czym narzuciła na siebie dresy i podążyła w kierunku domu Leny, u której miały się przygotowywać na ten wyjątkowy wieczór.
- Witam wszystkich Stewardów, mam nadzieję, że się nie spóźniłam? - spytała cmokając młodszą przyjaciółkę.
Widziała w jej oczach eksplodujące szczęście. Chyba wczorajszy wieczór musiał być równie udany dla tej parki co dla niej i Gregora. Z uśmiechem na twarzy szybko została zaciągnięta przez Lenę do pokoju, gdzie miały rozpocząć przygotowania do dzisiejszej imprezy. Dylematom nie było końca - włosy spiąć czy rozpuścić? Makijaż klasyczny czy wyzywający? Dziewczyny ciągle się licytowały, w końcu nie zawsze ma się studniówkę. Nie należały jednak do typowych strojniś, ale miały także świadomość tego, że będą w centrum uwagi. Postawiły na klasyczne rozwiązania i szybkie załatwienie fryzur oraz pasujących nań wieczorowych makijaży.
- Lena jak wczorajszy wieczór? Widzę żeś nadal w skowronkach czyli chyba bardzo udany?
- Nie mogę narzekać... Było tak cudownie i...
- Podniecająco? - zaśmiała się Ana, która doskonale widziała jak jej brat szykował się dla Leny.
Młodsza wyszczerzyła ząbki by następnie rozpocząć opowieść o tym co wspólnie przeżywali z Thomasem. Ana cieszyła się szczęściem przyjaciółki, która wreszcie miała wszystko o czym tak dawno marzyła - przy Thomasie odnalazła nową siebie...
Ane z uśmiechem na ustach wysłuchiwała ekscytacji przyjaciółki nad wczorajszym wieczorem. Przypomniały jej się wyjątkowe momenty, które przeżywała z Gregorem kiedy pełną parą wystartowała ich znajomość. Wypieki na polikach pokazywały jak bardzo Lenie służy ten stan. Dziewczyna skończyła swój monolog opowieścią o romantyzmie w pokoju i historyjkach z seksem w tle. Ana przygryzła swoją wargę na myśl o poczynaniach łóżkowych z Gregorem. Teraz to Madlen spojrzała pytająco na Ane i parsknęła śmiechem.
- Czy mam rozumieć, że i wy świetnie wykorzystaliście nieobecność starszego Morgensterna?
- Zależy co przez to rozumiesz... - dziewczynę również ogarnęła niemała śmiechowa głupawka, po czym przeszła do opowiadania wydarzeń minionego wieczora od kolacji po szczerość z Gregorem.
Lena przyznała bez bicia, że nie spodziewała się tego po przyjaciółce. Była bardziej pewna, że ukryje prawdę przed partnerem. Następnie Ana opowiedziała jak bardzo zmieniło się dzięki miłości jej podejście do spraw łóżkowych - miłość do Gregora i życie w stałym związku zaczęło dodawać jej niebywałej pewności siebie. Pełne rumieńców opowiadanie Ane zakończyła.
- Podjęłam decyzje, nie polecę z wami do Sapporo... Zostanę jeszcze trochę w Austrii, nabiorę dystansu i zaczerpnę oddechu, a ty masz misję zaopiekować się naszymi panami. - dziewczyny zakończyły dyskusję i zaczęły wykańczać swoje przygotowania.
Szykowanie się przerwały im głośne rozmowy piętro niżej. Dziewczyny spojrzały na siebie i wyszczerzyły radośnie ząbki, myślały bowiem, iż byli to ich partnerzy. Stwierdziły, że trochę karzą na siebie poczekać, więc dalej majstrowały przy swoich wyglądach. Kiedy wszystko było dopięte już na ostatni guzik stwierdziły wspólnie, że nadszedł czas pokazania się swoim wybrankom. Jak postanowiły tak też się stało. Zeszły na pół piętro całe w skowronkach, po czym stanęły oniemiałe. Lena wytrzeszczyła oczy i o mało co nie dostała zawału...
- Powiedz, że mam omamy... Że to co widzę nie dzieje się naprawdę. - szepnęła Madlen.


~~~


Hej Kochane! :)


Ach... jakiś ten dzień zwariowany dziś... Niebo w naszej stolicy płacze od rana... wręcz bym powiedziała zalewa się łzami :P Tak jak powiedziałyśmy, jest czwartek jesteśmy i my! :) Z małym poślizgiem, bo rozdział miał być rano, ale... praca nam na to nie pozwoliła. Teraz jednak jesteśmy już po i w końcu można trochę umilić Wam dzień :) Mamy nadzieję, że tak się właśnie stanie, bo... No co tu dużo mówić! Jak to jedna z Was zacytowała "Miłość rośnie wokół nas!" ;D Coś w tym jest :) (Pozdrowienia dla Nity :*)


Teraz trochę o ostatnim rozdziale :P Ania dobrze wyczuła, że pomyślicie o ciąży Ane... Hahaha! Ale skąd niby?! Co ona wiatropylna? Hahaha... Przecież oni jeszcze nic z tych rzeczy... Oj dziewczynki :P Rozśmieszyłyście nas do łez :) Ale to dobrze!


Co to jeszcze chciałyśmy? A, no oczywiście czekamy na Wasze komentarze, bo... Wasza opinia jest dla nas naprawdę ważna, po drugie... hihi... Jesteśmy bardzo ciekawe hipotez na to co zobaczyły dziewczyny ;D


Widzimy się standardowo w czwartek, chociaż... kto wie :P (Tyśka, zawsze czekamy na Ciebie xD :*)


Buziaki :*


Ania&Madziusa

8 komentarzy:

  1. ~Skokomaniaczka1 grudnia 2016 22:21

    Jestem! :)
    Dziś postanowiłam od razu (no prawie xd) zjawić się u was, bo to był naprawdę wyczekiwany przeze mnie rozdział! Cieszę się, że cała kolacja, jak i po kolacji rozegrało się właśnie w ten sposób. Lena, Thomas jak również Ana i Gregor mieli okazję porozmawiać sobie szczerze i to się ceni!
    Ej Kochane, ja wcale o ciąży nie myślałam! :D Moje ulubione powiedzenie w tej kwestii "A co ja, wiatropylna jestem?" xD Haha.. teraz to wy mnie rozbawiłyście, no ale dobrze.. Skoko opanuj się! :D
    Inna kwestia z tego rozdziału również rozbawiła mnie do łez i chyba będzie mi się to po nocy śniło.. "- Thomas czy ty chociaż przez chwilę możesz nie myśleć o mnie jako o obiekcie seksualnego pożądania? – zapytała na co Tom wybuchł śmiechem wypluwając resztki wina z ust." hahaha.. wyobraziłam to sobie i teraz płakusiam ze śmiechu xD
    Jakiś taki bardzo pozytywny ten rozdział dziś! Chociaż moim śmiechem się nie przejmujcie, mam tak od rana :D
    Teraz końcówka! Oczywiście Skoko ma już swoją teorię. A mianowicie.. przyszła Kristina rozprawić się z Leną.. Nie wiem czemu akurat o niej pomyślałam, no ale to mi tak bardzo tu pasuje. Z drugiej strony mam nadzieję, że się jednak mylę, bo jeśli to naprawdę ona, to pewnie zepsuje Lence i innym humor przed studniówką.. A tego byśmy nie chcieli ;)
    Dobrze, kończę moje kochane. U mnie rozdział jutro jakoś przed południem :)
    Buziaczki ;*

    Ps. Tęskniłam! Odpowiedź na pytanie ze spamu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Skokomaniaczka1 grudnia 2016 22:24

    No i zapomniałam.. wiedziałam, że tak będzie :D
    Chciałam tylko dodać małe pytanko!
    Dlaczego wszyscy chcą z Thomasem zdjęcia oglądać, co? xD Jakoś specjalnie się do tego nadaje, czy jak.. :D
    Nie, żeby coś, ale w pierwszym opowiadaniu Skoko Thomas też oglądał zdjęcia.. z Mają :D
    To już naprawdę tyle!
    Buziaczki Słońca wy moje! ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj postanowiłam nie odwlekać komentarza tylko napisać od razu, al miło, że czekacie :*

    Tytuł rozdziału zdecydowanie adekwatny do jego treści :) Co ta miłość robi z ludźmi... Cieszę się, że Lena potrafiła się zdobyć na taką szczerość i otwartość wobec Thomasa, a ten zachował się jak należy, brawo Ty. Powoli stopniowo na wszystko przyjdzie czas i bardzo się cieszę, że wszystko step by step zmierza ku dobremu. Zwłaszcza, że rodzina Madlen już traktuje go w sumie jak jednego z nich. Szczere słowa Thomasa też dają dużo, bo jednak jest on trochę starszy (nie robię z niego od razu dziadka żeby nie było) i prezentuje trochę inny punkt widzenia.

    Ana i Gregor ahh te gołąbeczki o diabelskim wcieleniu. Niby młodsi, a jednak bardziej odważniejsi, ale dzięki temu to opowiadanie ma rumieńce (chociaż wiadomo, że Lena i Thomas nie zostają daleko w tyle). Kontrast między obiema parami jest super. Poza tym Gregor i Ana też potrafią się zdobyć na poważne i poruszające słowa.

    Jeśli chodzi o ostatni fragment to nie wiem czemu, bo wydaje się to dosyć absurdalne, że dziewczyny albo zobaczyły na dole Ammanna i bo ja wiem Jacobsena (nie mam pojęcia jakim cudem przyszło mi to do głowy) albo zobaczyły chłopaków w jakiś ekscentrycznych strojach.

    Z niecierpliwością czekam na kolejną częścią i mam nadzieję, że może pojawi się odrobinę wcześniej - np. taki prezent Mikołajkowy? :D Pozdrowienia Dziewczyny :)

    P.S. Stolica wieczorem nabrała trochę zimowego klimatu, bo zamiast deszczu pojawił się śnieg, oby tylko spadł na święta, aby w końcu były białe. Poza tym dobrze pasowałby do sobotniej iluminacji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obiecałam, więc przybywam!
    Kochane, wiem, powtarzam się milionowy raz, ale... kurde, nawet nie wiecie, jak ja wam cholernie zazdroszczę talentu do pisania rozdziałów, które się czyta w tak genialny sposób, jakby to wszystko działo się w rzeczywistości, naprawdę. Oddajcie trochę tych umiejętności :D
    A rozdział świetny, jak zwykle, tytuł jak najbardziej pasuje do całości do klimatu. Ależ nam się słodko zrobiło. I niech będzie tak wiecznie :D Uwielbiam nasze dwie pary, każda z nich jest w pewnym sensie inna, każdą z nich jednak mocno się lubi, a wręcz kocha ^^ Widać, że Lena coraz pewniej czuje się w towarzystwie Thomasa i coraz bardziej się na niego otwiera.
    "Wiatropylna", Boziu, nie wiem, dlaczego, ale za każdym razem, jak widzę to słowo, to nie mogę się powstrzymać od śmiechu, wybaczcie xD
    Czekam niecierpliwie na kolejne perełki spod waszych piór! I pozdrawiam już z trochę mniej deszczowej części naszego kraju. U mnie już nawet słońce wychodzi zza tych wiecznych chmur, święto lasu :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow jestem tutaj pierwszy raz,Nie możliwe, że to aż tak bardzo wciąga! Świetne! Jeśli masz chwilkę zapraszam na mojego bloga :* http://dreamerworldfototravel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :-)

    Rozdział jak i całe opowiadanie cudowny, taki romantyczny tylko czemu zakończyłyście w takim momencie, co?...
    Kocham po prostu Ane i Gregora... w każdym ich geście oraz słowie aż czuć jak bardzo się kochają i mam nadzieje, że zawsze będzie tak pomiędzy nimi...
    A co do Leny i Thomsa to ich również kocham... obydwoje są po prostu przesłodcy i cieszę się, że z każdą wspólną chwilą poznając się bardziej coraz mocniej zbliżają się do siebie, przez co coraz silnej zakochują się w sobie...
    A co do końcówki to mam kilka przypuszczeń kogo dziewczyny mogły zobaczy, ale ogólnie liczę na to, że dziewczyny przeżyją wspaniałą i niezapomnianą noc z swoimi ukochanymi...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Doktor Schlieri?! Hahahhahahahahaha o rajuśku płaczę ze śmiechu i nie mogę przestać. Czy to tylko dla mnie brzmi tak zabawnie? :D
    Dzisiaj tak romantycznie, że aż serduszko się raduje. Ale to dobrze. Cieszy mnie fakt, że obie pary szczerze sobie porozmawiały i wyjaśniły wszystkie nękające ich życiowe kwestie. To dobry start, czekam na rozwinęcie :P
    A co do tego, co zobaczyły dziewczyny... chyba wolę nie zgadywać, bo z tą ciążą to trafiłam jak kulą w płot, więc teraz swoje przypuszczenia zostawię dla siebie :)
    Buziaki i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka dziewczynki :*** Na wstępie dziękuję za pozdrowienia, ja również was pozdrawiam i przesyłam buziaki :****
    Rozdział...Jejuśku...jak pięknie/...Normalnie rozpływam się..Było tak romantycznie że ahhh i ohhh <3
    Wspaniale !
    Uwielbiam te dwie pary <3
    Są tacy słodcy i w ogóle..chciałabym żeby tylko dobre rzeczy ich spotykały ;)
    Hmmm..intrygująca końcówka..ciekawe któż to...
    Czekam z niecierpliwością na nowy!
    :******

    OdpowiedzUsuń