środa, 8 marca 2017

59. Miało być dobrze. Właśnie. Miało...

Kilka kolejnych dni dziewczyny postanowiły nie roztrząsać kwestii damsko męskich, czekały je bowiem egzaminy maturalne. Postawiły wszystko na ambitne przygotowania naukowe oraz zawodowe. Lena miała w marcu wystartować w MŚ dlatego wymagało to znacznie większego nakładu pracy. Tymczasem w Libercu panowie rozpoczęli kolejną serię ciężkich treningów do zawodów indywidualnych oraz drużynowych na skoczni K120. Każdy z nich wierzył w swój sukces dlatego w pełni się angażowali w treningi. Wszystko byle tylko osiągnąć cel - mistrzostwo świata...


Bardzo szybko nastał piątek 27 lutego. Ana od samego rana odbywała kolejną podróż. Wszystko by móc dopingować przyjaciół w kolejnych zmaganiach o tytuły. Jechała tam sama bez Leny, bowiem młodsza nie była gotowa na kolejne spotkanie z Morgim. Blondynka zdecydowała się na pozostanie w Villach by dalej poświęcić się nauce. Ana natomiast zastanawiała się co przyniosą kolejne dni. Ostatnio rozstała się z Gregiem w nieprzyjemnych okolicznościach... Z rozmyślań wyrwało ją ujrzenie hotelu w Libercu. Tam ponownie liczyła na kolejne spotkanie i rozmowę z partnerem. Była mu to winna zresztą on jej też... Rozważała czy kilka dni przerwy jest w stanie cokolwiek zmienić w ich relacjach. Wzięła kilka wdechów i ruszyła w znanym już sobie kierunku pokoju zajmowanego przez szatyna. Z uśmiechem na ustach minęła recepcję i zaczęła iść ku hotelowej windzie. Nastrój mimowolnie się zmienił, gdy ujrzała z dala roześmianego Gregora. Nie był sam, gdyż obok dostrzegła sylwetkę rudej... Co ona robiła u jego boku? Dziewczynę przeszył nieprzyjemny dreszcz. Czyżby przez te kilka dni mogło aż tyle się wydarzyć? Nie. Ana poklepała się po twarzy próbując zebrać myśli. Zdecydowanie to nie było w typie Gregora... Po zatem kochali się z wzajemnością, więc nie było by możliwe takie jego postępowanie. Odetchnęła z ulgą, jednak w dalszym ciągu postanowiła poobserwować partnera w tej niewygodnej sytuacji. Zauważyła jak wielka swoboda panuje w ich relacjach. Czyżby oni jednak coś ze sobą? Ana uśmiechnęła się na samą myśl. Przecież to niemożliwe i nie w stylu Grega... Chwile później jej uśmiech ponownie zmienił wyraz. Ruda obejmowała chłopaka, a on nie był jej dłużny... Dalej spoglądał z uśmiechem na jej poczynania. Wzdrygnęła na samą myśl. Stwierdziła, iż jedyną osobą, która może rzucić nieco więcej światła na całą sytuacje jest Thomas...
Zaniepokojona widokiem Ana, ruszyła żwawo w stronę pokoju swego brata, którego miała nadzieję zastanie w środku. W jej umyśle kłębiły się myśli… O co tutaj chodzi? Co się wydarzyło pod jej nieobecność? Czy Thomas pomoże jej do tego dojść? Z takim nastawieniem wparowała do środka, nawet nie myśląc o pukaniu.
- Ana? Co ty tu… Gdzie jest Lena? – zaskoczony Thomas aż podniósł się z łóżka na widok swej najmłodszej siostry.
- Thomas… powiedz mi prawdę. Czy między rudą a Gregorem coś jest?
- Co? Nie… Nie… Chyba nie. – zaczął zastanawiać się na głos.
Ana zamknęła drzwi i usiadła zrezygnowana na łóżku obok brata. Thomas spojrzał na nią pytająco.
- Widziałam ich na dole… stali dziwnie blisko siebie... Nie chce wychodzić na paranoiczkę, dlatego pytam ciebie.
- Hmm… co prawda Gregor dosyć często przesiadywał u niej na masażu, w końcu to nasza fizjoterapeutka, a treningi dawały nam w kość… Ale nie wydaje mi się by łączyły ich jakieś bardziej zażyłe relacje. Nie przejmuj się… Gregor jest naprawdę w tobie zakochany. Wpatrzony jak w obrazek. – oznajmił Morgi.
Ana westchnęła tylko spuszczając ramiona… Oj gdyby on tylko wiedział jak nawywijał jego młodszy kolega. Ane jednak nie miała ochoty dzielić się z bratem tymi wiadomościami. Nie chciała psuć atmosfery w kadrze, a pewnie tak by się stało… Znała Thomasa bardzo dobrze i wiedziała, że stanął by za nią murem. Uśmiechnęła się do niego blado.
- Dobrze, a teraz odpowiedz na moje pytanie. – rzekł blondyn, a dziewczyna dziwnie na niego popatrzyła. – Gdzie jest Madlen?
- Została w Villach.
- Jak to została… Myślałem, że przyjedzie… Nie dla mnie, ale by wspierać chłopaków. W końcu dziś kolejne zawody, a jutro drużynówka.
- Thomas daj jej trochę czasu. Nie była gotowa cię zobaczyć. To wszystko naprawdę jest dla niej trudne. Uwierz mi, chciała by tu być… Ale… No nie dziw się, że to wszystko tak boli. Nadszarpnąłeś jej zaufanie.
- Pieprzenie! – warknął Thomas wstając podenerwowany. – Boi się, że puszczą wszystkie tamy kiedy mnie zobaczy… Ona po prostu nie chce mi wybaczyć!
- Thomas uspokój się…
- Ona nie rozumie, że jej potrzebuję?
- Trzeba było jej nie okłamywać. Nie chcę ci przypominać brat, ale to ty wszystko spieprzyłeś. – powiedziała ostro Ana.
Morgi zmrużył oczy. Doskonale wiedział, że to wszystko jego wina, ale gdzieś w głębi siebie wierzył, iż dziewczyna jednak przyjedzie… Tak się nie stało, a on poczuł rozczarowanie.
- Tak? To w takim razie pieprze to skakanie! – krzyknął otwierając drzwi. – Po co to wszystko? Po co mam to robić skoro nie mam tego z kim dzielić?! – machnął ręką na dziewczynę i wyszedł trzaskając drzwiami.
Włożył ręce do kieszeni i ruszył wpieniony przed siebie. A Ana? Przytłoczona rannymi rewelacjami, opadła bezwładnie na łóżko pusto wpatrując się w sufit…


Po około godzinie


Thomas po długim spacerze, kiedy już się uspokoił, powoli kroczył w stronę swojego pokoju gdzie należało zacząć szykować się do konkursu.
- Thomas! Tutaj jesteś! Wszędzie cię szukamy! Coś ty naopowiadał ludziom? – naskoczył nagle na niego Alex.
Morgi krzywo popatrzył na trenera.
- Ale że o co chodzi?
- O to, że podobno nie starujesz w zawodach z powodu spraw rodzinnych… - Toni rzucił mu w rękę telefon, gdzie otwarty był artykuł z jego zdjęciem w nagłówku.
- Co… - zaczął przesuwając oczyma po linijkach tekstu.
Ktoś chyba musiał podsłuchać jego rozmowę z Ane… Ale przecież nie mówił poważnie. To ostatnie zainteresowanie jego osobą przez prasę zaczęło robić się podejrzane…
- Przepraszam… nie wziąłem telefonu, a musiałem chwilę się przespacerować. To jest stek bzdur… - oznajmił.
- To dobrze, bo już to naprostowaliśmy… - rzekł Alex. – A teraz pospiesz się, bo o 14:30 seria próbna.
Tom kiwnął tylko głową, po czym szybszym krokiem ruszył do swojego pokoju. Nie zastał tam Ane, więc szybko zaczął się ogarniać. Kiedy był już prawie gotowy, chwycił swój telefon. Kilka nieodebranych połączeń od Alexa oraz Toniego i… sms od Madlen. Drżącymi rękoma otworzył wiadomość.


Thomas! Co ty odwalasz!? Jakie nie startuje w mistrzostwach… To, że mnie nie ma nie znaczy, że nie trzymam za Was… za Ciebie kciuków! Nie zaprzepaszczaj swojej szansy… Thomas, którego znam… nie zrezygnował by z takiej możliwości…
Weź się w garść!
Madlen


Thomas ścisnął mocno telefon w ręce… Zamknął oczy… Po czym wrzucił telefon do plecak i zdecydowanym krokiem opuścił hotel aby spełnić prośbę blondynki.


Pierwsza seria konkursowa odbywała się planowo. Ana mogła cieszyć oczy dobrą postawą przyjaciół, gdyż ich najgorsze miejsce było szesnaste - należało do Maschta za uzyskanie skoku na 126 m. Thomas był dziesiąty, Wolfi był szósty, a skaczący pod koniec stawki Gregor po skoku na 132 m był czwarty po pierwszej serii z niewielką stratą do prowadzącego Andreasa Kuettela. Chłopak po kontroli sprzętu ruszył w kierunku przyjaciół, gdzie ujrzał też ją... Oczy Ane zabłysły na widok swego partnera. Tak bardzo zależało jej na zakopaniu toporu wojennego. Spojrzał wymownie na dziewczynę, po czym bez słowa ją minął. Blondynka po raz kolejny poczęła zadawać sobie pytanie, które męczyło ją od kilku dni - Co się dzieje z jej Gregorem... Chłopak wyraźnie jej unikał, a to nie zwiastowało nic dobrego w jej mniemaniu. Puściła to zdarzenie mimo uszu, bowiem wiedziała jak ważny jest dla niego ten konkurs. Zgodnie z przewidywaniami meteorologów warunki na drugą serię konkursu indywidualnego nie były sprzyjające. Sam fakt, iż organizatorzy i FIS robili wszystko by się odbył był jednym wielkim absurdem. Ana kręciła przecząco głową na samą myśl... Po co to całe szaleństwo? Wszystko byle by tylko show się odbyło... A gdzie zdrowie zawodników? Wszystko zakrawało o paranoje... Dziewczyna z każdym kolejnym skokiem przyjaciół wstrzymała oddech modląc się by wylądowali cało. Po wielokrotnym odkładaniu i kombinowaniu przy wstrzymaniach i puszczaniach skoczków zdecydowano o odwołaniu drugiej tury skoków i pełnej akceptacji wyników z pierwszej serii. Ana zakryła usta dłonią nie chcąc tego wszystkiego komentować. Panowie również byli zdegustowani decyzją jury, które tak długo zwlekało z decyzjami... Pytani przez dziennikarzy o sytuację na skoczni nie udzielali komentarzy. To co miało właśnie miejsce było zupełną pomyłką. Wszyscy niezadowoleni i sfrustrowani ruszyli ku hotelowi gdzie mieli nadzieję zapomnieć o tym co miało tu miejsce... Ku zdziwieniu Ane, Gregor dalej unikał jej jak ognia. Z każdą chwilą czuła jak bardzo się oddalają, jednak postanowiła dać mu spokój. Dziś był dla niego wystarczająco ciężki dzień - dzień gdy odniósł kolejną zawodową porażkę. Blondynka podążyła więc za bratem gdzie po omówieniu kilku życiowych kwestii wspólnie udali się spać.


Tymczasem w Villach u Leny.


Dziewczyna przez ostatnią godzinę siedziała w swoim pokoju śledząc poczynania swoich przyjaciół. Z zapartym tchem oglądała katastrofę, którą był konkurs… Organizatorzy dali ciała… FIS dał ciała… Jedna seria? I to niby miało pokazać kto jest najlepszy? To jakieś bzdury! Ścisnęła mocno pilot wyłączając telewizor. Sfrustrowana rzuciła się na łóżko. Martwiła się o przyjaciół… O Thomasa również. Na pewno był teraz wściekły. Była wręcz tego pewna. Mimowolnie chwyciła w dłonie telefon. Po porannym smsie, którego wysłała Thomas nie dał znaku życia. Nie żeby się spodziewała jakiejś wiadomości, ale nie wiadomo dlaczego dziwnie na nią wyczekiwała… Mimo wszystko nadal brakowało jej chłopaka. Czasami zapominała o tym jak bardzo ją zranił i myślami błądziła wokół jego osoby przypominając sobie smak jego ust. Jednak szybko otrzepywała się z błędnych myśli, które szły w złym kierunku… Jednak to nie było takie proste. Lena niechętnie, ale musiała to przyznać… Nie potrafiła bez niego żyć. Jego osoba wypełniała całą jej egzystencje. Za bardzo przyzwyczaiła się do tego, iż chłopak zawsze przy niej był i teraz miała za swoje. Skończyła ponownie ze złamanym sercem. Ale… Chcąc czy nie chcąc czuła, że rany znowu się zabliźniają. Miłość do niego była zbyt mocna… Zamknęła oczy ciężko wzdychając. Ścisnęła pięści, po czym energicznie zeskoczyła z łóżka. Jej wzrok znowu popędził w tym kierunku… w kierunku, do którego Lena coraz częściej wracała, a którego nie chciała widzieć. Nogi same ją tam poprowadziły. Położyła drżącą dłoń na szkatułce. Poczuła jak skóra zaczyna ją palić. Madlen nie rób tego… nie… nie… rób… Otworzyła. I po co to zrobiłaś?! Ty głupia dziewczyno! Skrzywiła się na widok błyskotek… Łańcuszek z serduszkiem, który dostała od Morgiego leżał starannie zapakowany. Obok niego spoczywały klucze od jego mieszkania. Lena mocno zatrzasnęła kuferek i przymknęła oczy. Po jej policzku spłynęła jedna samotna łza. Odsunęła się od komody i obtarła twarz. Spojrzała w okno… w to okno, pod którym kiedyś recytował jej Szekspira. Jezu! Czy jej wszystko musiało kojarzyć się z jego osobą?! Pokręciła z niedowierzaniem głową, po czym walcząc ze sobą… nie… Jednym zdecydowanym ruchem chwyciła klucze z kuferka. Zarzuciła na ramie torbę i pognała na dół. Tam szybko ubrała cieplejsze ubranie, po czym jak z procy wybiegła w kierunku jego mieszkania. Musiała… Musiała poczuć jego obecność. To było silniejsze. Zimne powietrze trochę otrzeźwiło jej umysł. Będąc już w parku, w którym o tak… kilka dni temu całowali się namiętnie, pokazując światu, że mają w dupie to co inni o nich myślą, zatrzymała się na chwilę. Ale co było potem? Spotkali Kristinę i bańka mydlana prysła. Do oczu Madlen ponownie napłynęły łzy. Obtarła oczy ręką i udała się dalej. Pod blokiem, gdzie znajdowało się mieszkanie Thomasa znalazła się bardzo szybko. Wbiła odpowiedni kod w furtkę i witając się z jednym z portierów ruszyła do windy, która miała zabrać ją na piętro… 7 piętro, które miało okazać się szczęśliwym, a jakie było? No jakie… Czy Lena nie była szczęśliwa z Thomasem? Była, do czasu co prawda, ale była… Zaczęła nagle zastanawiać się ile jeszcze wytrzyma. Ile wytrzyma bez niego i w swoim postanowieniu. W postanowieniu, że to wszystko nie miało już sensu. Zakończyła z nim bliższą znajomość w zeszłym tygodniu, ale czy to na pewno była przemyślana decyzja? Zranił ją, owszem, ale… Nie! Nie było żadnych ale! Okłamał ją! Nie raz, nie dwa… Nie buduje się związku na takich fundamentach… Lena ty hipokrytko! Sama ukrywałaś przed nim prawdę o studniówce Maria! Madlen odgrywała wewnętrzną walkę. Ugryzła się w policzek, by w końcu zacząć jasno myśleć. Opuściła windę wraz z dźwiękiem, który wskazywał upragnione piętro. Ruszyła do jego drzwi. Pięknych, mosiężnych wrót, którymi tak ostatnio się zachwycała. Włożyła klucz w dziurkę. Wzięła głęboki oddech, po czym usłyszała charakterystyczny dźwięk. Odchyliła głowę do tyłu. Jesteś na to gotowa? Pociągnęła klamkę… Cisza, ciemność, spokój i ten zapach… Zapach jego. Przekroczyła próg, odwróciła się w lewo, po czym wpisała krótki kod do alarmu. Kiedy cicho zapikał, Lena włączyła światło oraz uruchomiła rolety, które miały wpuścić trochę światła do pomieszczenia. Co prawda już dawno było po zmroku, ale mieszkanie znajdowało się w centrum miasta dzięki czemu chodź trochę mogło być oświetlone. Ruszyła przed siebie… Zatkało ją. Widać było, że chłopak pakował się w pośpiechu. Wszystko wokół było w nieładzie, ubrania walały się po podłodze, a w zlewie w kuchni stały brudne naczynia. Madlen pokręciła głową… Cały Thomas. Zaśmiała się pod nosem, po czym uruchamiając muzykę zaczęła ogarniać cały ten bajzel.


Po niespełna 30 minutach kuchnia oraz salon były już posprzątane. Dziewczyna otworzyła lodówkę i oprócz światła nie ujrzała tam za wiele… Jednak na widok pewnej rzeczy uśmiech sam pojawił się na jej twarzy. Chwyciła butelkę czerwonego wina, po czym zagłębiła się w poszukiwaniu otwieracza. Z pełną lampką czerwonego napoju ruszyła na górę… Z mocno bijącym sercem pokonywała kolejne schodki. Niebawem już stała przed drzwiami do jego pokoju… Chwyciła klamkę i zamarła na moment… Wejść… Nie wejść… Nacisnęła i jednym mocnym ruchem pchnęła drzwi wchodząc do środka. Zapaliła światło. Jej oczom ukazał się jedynie materac… Materac, na którym jeszcze dwa tygodnie temu przeżywali najpiękniejsze chwile swego życia. Do oczu Leny napłynęły łzy. Zrobiła krok w głąb. W całej sypialni był tylko owy materac, ponieważ para nie zdążyła jeszcze umeblować pomieszczenia. Madlen skierowała się do garderoby. Chwyciła jedną z koszul blondyna, po czym mocno wtuliła ją w swoje ciało zaciągając się jego zniewalającym zapachem. Zarzuciła na siebie koszulę i poszła w stronę łazienki. Dojrzała wyjątkową wannę. Nie zrezygnowali z tego iście królewskiego wyglądu. Doszli do wniosku, iż łazienka ma dla nich wartość sentymentalną i postanowili zostawić ją w takim stanie w jakim Thomas ją zakupił. Madlen ponownie poczuła pieczenie w oczach. Lena, ty pieprzona masochistko! Łzy ciurkiem zaczęły spływać jej po policzkach. Po co tu przyszłaś!? Karciła sama siebie… Rzuciła jego koszulę, po czym biegiem pomknęła na dół. Wyłączając wszystko opuściła mieszkanie chłopaka. To nie był dobry pomysł… Ponownie była w rozsypce. Teraz marzyła jedynie o tym aby zakopać się w pościeli swego łóżka, zasnąć i nigdy się nie obudzić…


Była ciemna noc, kiedy Thomas nagle niespokojnie zerwał się z łóżka. Z mocno bijącym sercem patrzył szeroko otwartymi oczyma w sufit. Ona… Znowu go zostawiła. Poczuł dziwne ukłucie w sercu, które promieniowało w dalsze części jego ciała. Czy tęsknił za nią? Jak diabli… Poczuł szaleńczą potrzebę ujrzenia dziewczyny, ale przecież… nie było takiej możliwości. Przymknął bezradnie powieki, powstrzymując palące łzy gryzł wargę by nie rozkleić się jak baba… Sięgnął po telefon. Kilka razy przeczytał jej porannego sms. Wziął głęboki oddech… Napisać? Nie napisać? Co prawda przypominał jej o swej osobie przez ten tydzień, ale dziewczyna kompletnie go ignorowała. Nie mogąc dalej sobie z tym poradzić westchnął, po czym otworzył nową wiadomość. Długo wpatrywał się w migający kursor… Co jej napisać? Jak bardzo żałuje? Jak bardzo przeprasza… Przecież ona o tym wie. Pokręcił głową waląc się otwartą dłonią… Przecież wiedział jak to się skończy… Nie mógł uwierzyć we własną głupotę. Co mu pozostało? Liczyć, że dziewczyna kiedyś mu wybaczy…


Lena jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało… Proszę nie rezygnuj z NAS


Patrzył dalej w migającą kreseczkę, po czym nie zastanawiając się dłużej kliknął wyślij. Ścisnął telefon w ręce, a potem odłożył go na półeczkę i ponownie wrócił do łóżka, aby śnic o dziewczynie, która go uszczęśliwiała…


Kolejny dzień dla zawodników austriackich miał minąć pod kątem drużynówki. Nie trzeba było ich specjalnie motywować, gdyż wiedzieli co muszą udowodnić całemu światu - byli po prostu potęgą i to nie podlegało żadnej dyskusji. Po dość napiętej nocce gdzie mało kto mógł darować sobie wczorajsze wydarzenia pierwszy wstał Gregor. Wiedział, iż za bardzo dał popalić Ane swoim kłopotliwym charakterem, dlatego podjął decyzje o skierowaniu swoich kroków ku pokojowi Thomasa, gdzie jak mniemał zastanie swoją blondynkę. Ciche pukanie zbudziło Thomasa, który dość zdecydowanie poszedł sprawdzić kto jest gościem z samego rana. Zmierzył palącym wzrokiem młodszego kumpla, a następnie powiedział.
- Nie spieprz tego... Mam cię na oku Greg.
Szatyn uśmiechnął się w stronę Morgiego i dość zdecydowanie wtargnął do leżącej partnerki. Spodziewał się, iż hasło blondyna miało mu uświadomić, że wraz z Ane są na krawędzi... Czyżby możliwym byłoby schrzanić idealny na pozór związek? Jego oczy ponownie zagościły na blondynce, którą kochał. Ostatnie akcje i dni sporo ich kosztowały, a on wczoraj zamiast gasić ogień wciąż go podsycał... Musnął dłonią jej policzek, po czym ujrzał jej błękitne tęczówki. Dostrzegł ból, smutek i zmęczenie wynikające pewnie z długo nieprzespanej nocy. Czyżby aż tak się zmienili?
- Gregor... - szepnęła cicho Ana widząc swojego partnera.
Była zaskoczona, ale i szczęśliwa, że ponownie go widzi.
- Przepraszam kochanie za to, że nie byłem sobą... Nie powinienem był cię ranić w ten sposób.
- Nic nie mów. - dziewczyna ponownie utonęła w objęciach szatyna.
Tak bardzo tego potrzebowali... Spokoju i życia bez większych docinek i kłótni. Jedyne czego potrzebowali to swoją obecność i nieskończone uczucie miłości. Chwile milczenia przerwały ciche słowa Ane.
- Ja też tego nie chciałam... Tak bardzo mi cię brakowało.
Chłopak musnął policzek blondynki, po czym wspólnie zajęli się przygotowaniami do dzisiejszego konkursu. Tam byli przekonani, iż zdołają wiele osiągnąć. Gregor wspierany ciepłymi słowami Ane oddawał coraz lepsze skoki. Zresztą całą ekipa nie zamierzała ustępować najmłodszemu kadrowiczowi popisując się świetnymi odległościami. Po udanej dla wszystkich serii próbnej nastał czas długo wyczekiwanego ostatniego konkursu tych mistrzostw. Pierwsza seria odbywała się w przyzwoitych dla każdego warunkach. Po skokach czterech zawodników z każdej drużyny dość pewnie liderowała Austria, co blondynka fetowała głośnymi okrzykami radości. Z nadzieją więc wspólnie wyczekiwali drugiej serii skoków. Ta również przebiegała bez zbędnych komplikacji. Świetną dyspozycję zaprezentowali na początek Loitzl oraz Koch skacząc kolejno 136 i 134 m. Te wyniki pokazywały jak wiele mogą osiągnąć... Ostatnie skoki należały do Thomasa i Gregora jednak panowie ku radości pozostałej części ekipy i Ane uzyskali chodź słabsze wyniki to wystarczające by zapewnić im złoto. Po skoku szatyna i szybkiej kontroli stroju został przechwycony przez pannę diablice... Dziewczyna uwiesiła się na szyi szatyna obdarowując go czułymi pocałunkami. Blondynkę przeszył nieprzyjemny dreszcz, co ona sobie do cholery myśli? Kim ona jest myśląc, iż ma ku temu prawo? Ane poczuła jak wali jej się cały świat... Dlaczego jej chłopak jest na to aż tak obojętny? Czy on nie widzi co się dzieje? Jej sytuacja odwróciła się o co najmniej 180 stopni... Uśmiech sam zniknął, dość szybko postanowiła usunąć się w cień by nie spoglądać mu w oczy. Wiedziała, iż niezbędne jest szybkie wyjaśnienie tej sprawy. Torpedując niemalże zaskoczonego brata pobiegła w kierunku pokoju hotelowego Gregora gdzie miała nadzieje na szybkie rozwiązanie zagadki - co łączy go z rudą...
W trakcie dekoracji kwiatowej wszyscy włącznie z Thomasem rozważali gdzie podziała się Ana. Dziewczyna wybiegła jak oparzona nie zważając na nikogo ani na nic... Blondyn rozważał czy to miało związek z człowiekiem, który stał obok niego - Gregor... Tak, szatyn przechodził metamorfozę na niekorzyść niestety co nie umknęło uwadze brata Ane. Fetując na podium nagle Gregor skierował pytanie do Thomasa.
- Gdzie jest Ana?
Blondyn wybałuszył oczy. Nie takiego pytania się spodziewał. Przecież to on był jej chłopakiem, więc to on winien mieć takową wiedzę. Spojrzał ponownie pytająco na szatyna i rzucił tylko.
- Myślałem, że od ciebie uzyskam odpowiedź na to pytanie...
Gregor poczuł dziwny uścisk w sercu i gule w gardle. Gdzie zniknęła jego ukochana? Czyżby ponownie uciekła? Dlaczego? Odpowiedzi na wszystkie postawione pytania miał nadzieję usłyszeć w najbliższym czasie. Dlatego szybko po dekoracji wymknął się dziennikarzom i popędził do hotelu zajmowanego przez Austriaków. W pokoju czekała na niego Ana. Co czuła dziewczyna? Rozgoryczenie? Smutek? Bez wątpienia... Poczuła jak się zbliża ku jej osobie. Delikatnie uniósł jej podbródek i zaczął sypać pytaniami jak asami z rękawa.
- Ana... Kochanie dlaczego uciekłaś?
Dziewczyna wzdrygnęła i niemalże natychmiast odepchnęła rękę, która spoczęła na jej policzku.
- Kochanie? Czy te słowo coś dla ciebie znaczy?
- Ana, co się dzieję?
- Greg to chyba ja winnam zadać ci to pytanie?! Co się dzieję? Co z tobą się dzieję?
- Dziewczyno mego serca czemuż słyszę wyrzuty w twoim głosie?
- Gregor! Nie mów tak! Nie możesz... Nie powinieneś... Nie chcę!
- Ana uspokój się i powiedz spokojnie o co ci chodzi...
- Jeszcze pytasz?! O rudą! Co jest między wami? Dlaczego bez przerwy ostatnio mnie ranisz? Greg wróć i bądź taki jak byłeś, proszę... - wydusiła przez łzy młoda Austriaczka.
Chłopak podszedł nieco bliżej i powiedział.
- Zawsze byłaś dla mnie tylko ty... Jesteś najważniejszą i najcenniejszą osobą, którą mogłem w życiu spotkać.
- Greg proszę nie pieprz mi tu słodkich kawałków! Widziałam was wczoraj niedaleko recepcji, widziałam dziś pod skocznią! Ja nie mogę być ścierką, którą rzucisz w kąt jak tylko mnie nie ma pod ręką!
- Ana daruj sobie... Dobrze wiesz, że tak nie jest...
- A jak jest?! Może wreszcie mi to wyjaśnisz? Jak ją traktujesz co?
Chłopak zamilkł... Chyba sam nie potrafił określić tego kim stała się Dominica na czas nieobecności Ane. Czyżby to miało jakiekolwiek znaczenie skoro prawdziwym uczuciem darzył tylko ją? Wzruszył ramionami zmieniając temat.
- Ana to nic nie znaczyło... Jeśli chodzi ci o pocałunek...
- O proszę Greg, nawet sobie przypomniałeś o co może mi chodzić! Cudowna metamorfoza... Brawo. - dziewczyna zaczęła z poirytowaniem klaskać w dłonie i wyrażać mnóstwo negatywnych emocji. - Wyjdź i nie pokazuj mi się na oczy!
- Ale Ana!
- Wyjdź i zostaw mnie w spokoju!
Dziewczyna na dobre dała upust emocjom. Chłopaka korciło by objąć ją i ponownie zapewnić ją o swoim bezgranicznym uczuciu jednak widział w jakim jest stanie. Posłusznie więc odmeldował się z pokoju, w którym miała miejsce ta nieprzyjemna w słowach awantura. Wierzył, iż parę chwil da radę na osłabnięcie i tak silnych i wzburzonych emocji. Chwycił więc swoją kurtkę i postanowił udać się pobiegać by dać partnerce możliwość poskładać wszystkie myśli w jedną całość...


Jakąś godzinę później blondynka zbierała wszystko do kupy. Nie mogła dać tak łatwo wygrać rudej. Może faktycznie była aż nadto zazdrosna, a wszystko co widziała nie miała znaczenia? Postanowiła szybko odnaleźć partnera by go przeprosić za wcześniejszy wybuch emocji. Ciężki okres mistrzostw chyba po prostu dał im nieźle w kość. Na odchodne spojrzała w lustro, ogarnęła nieco swój wygląd, który po przebytym dołku i płaczu nie był zbyt dobry i ruszyła w kierunku windy, która miała ułatwić podróżowanie miedzy piętrami. Z uśmiechem nacisnęła guzik, który wezwał windę. Chwilę później ujrzała coś co od razu zmieniło wyraz jej twarzy. Chyba chciałaby cofnąć czas, jednak to było poza zasięgiem jej możliwości. Szatyn bez skrupułów miział się z rudą fizjoterapeutką... Dziewczyna odwróciła się na pięcie, a jej sylwetka nie umknęła uwadze Gregora.
- Ana zaczekaj to nie tak!
- A jak?! Daj mi spokój! Nienawidzę cię Schlierenzauer! - wydusiła na skraju emocjonalnego dołka.
Nie wierzyła, iż jej idealny związek może kiedykolwiek runąć jak domek z kart... Wszystko byle nie jej związek... Kochała tego kretyna, a on wszystko dosłownie spieprzył! Całej scenie przyglądała się ruda z uśmieszkiem na ustach. Blondynka rzuciła więc na szybkiego.
- Zadowolona jesteś ruda szmato?! Bierz go ile wlezie!
Gregor pędem wparował do pokoju, który zbierał wszystkie negatywne emocje ze strony pary
- Ana...
- Nawet nie waż się wymieniać tego imienia! Wyjdź!
- Anuś...
- Nienawidzę cię Gregor! Wszystko spieprzyłeś! Mam już to czego chciałam... Człowiek, którego kochałam zaginął bezpowrotnie... - kolejne łzy spływały po policzku blondynki, która w pośpiechu pakowała swoje rzeczy.
- Daj mi wyjaśnić to...
- Tu nie ma co wyjaśniać! Zapomnij o Nas! Zapomnij o mnie...
Sama nie wierzyła w to co mówiła. Każde kolejne słowo sprawiało jej większy ból. Serce się krajało na myśl o tym co miało miejsce w ostatnich tygodniach. Byli tacy szczęśliwi... Na daremno... Poczuła ponownie jego obecność gdy zbliżył się do niej na odległość kilku centymetrów.
- Skarbie, przecież my się kochamy...
- Kochamy? Chyba żartujesz! Ja... Nie cierpię cię! Wyjdź natychmiast!
- Ana co ty pieprzysz? Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz?
- Właśnie tak myślę! Od tej pory nic nas już nie łączy Greg prócz skoczni! Wszystko rozwaliłeś chodź mur był twardy, ty bez użycia młota go spieprzyłeś!
Szatyn na jej słowa ironicznie się zaśmiał. Miał dosyć, ciągle tylko miała wymówki wobec niego, dlatego postanowił się dość zdecydowanie odgryźć.
- Ja? A ty to niby niewiniątko? Zobacz do czego sama doprowadziłaś? Pocałunki z Hayboeckiem, latanie do Lenki kiedy tak bardzo cię potrzebowałem... Thomas... Wszyscy byli ważniejsi tylko nie ja. Chociaż jestem twoim partnerem!
Dziewczynie ponownie zaszkliły się oczy. Więc wywrócił kota ogonem tak by wina spoczęła na jej barkach... Z trudem domknęła walizkę i ruszyła z nią ku drzwiom wyjściowym z pokoju.
- To koniec Gregor... Zapomnij o mnie... Zapomnij o nas... - powiedziała zginając dłoń w pięść na znak walki sama ze sobą...
Nie potrafiła pogodzić się z tym co właśnie uczyniła. Idealny związek runął w gruzach. Ich wielka miłość przeszła do historii... Nie potrafiła już sama żyć z takim człowiekiem, gdyż całe uczucie przeminęło po poznaniu innego Gregora. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł po całym jej ciele. Co ona właściwie zrobiła? Co on zrobił? Gdzie oni w tym wszystkim się pogubili... Odkryła zupełnie innego człowieka. Zaginął Gregor, którego tak bardzo pokochała. Pojawił się samolubny, egoistyczny gwiazdor, który dał jej nieźle popalić. I do tego jeszcze zdrajca... Co on najlepszego zrobił? Więc przegrała wojnę o jego serce... Po raz kolejny musiała zmagać się z traumą złamanego serca, której miała już nigdy nie doświadczyć. Tak jej to obiecywał... Stojąc ze łzami w oczach poczęła zastanawiać się co może zrobić w tej sytuacji. Pierwsza myśl dotyczyła wyjazdu do Spittal co zdecydowanie jej nie odpowiadało. Spotkanie z Gudrun mogłoby zakończyć się niecodziennym wykładem z cyklu "A nie mówiłam". Drugą możliwością był wyjazd do Villach - tam była Lena, pewnie wrócił by także Thomas... Chociaż kochała ich oboje, nie chciała jeszcze obarczać ich swoim smętnym nastrojem, w końcu sami nie wiedzieli co mają ze sobą zrobić. Ponadto w Villach mogłaby spotkać się z Gregorem, a tego wolała unikać jak ognia. Szybko podjęła decyzje o odpoczynku z dala od przyjaciół i rodziny - Wisła... Dlaczego tam? Właśnie w tym miejscu miały odbyć się zawody pucharu kontynentalnego, a tylko skoki potrafiły dać Ane trochę wolności... Wolności i zapomnienia, których właśnie potrzebowała najbardziej ze wszystkiego. Bez wahania poprosiła o podwózkę na dworzec skąd mogła udać się w upragnione miejsce. Wiedziała, iż cała ta sytuacja wywoła zaniepokojenie Thoma i Leny dlatego zdecydowała się na wyskrobanie, krótkiego smsa do przyjaciółki.


To koniec kochana... Ostatecznie rozstałam się z Gregorem... Wyjechałam odpocząć z dala od problemów, nie szukajcie mnie proszę...
Kocham Was,
Ana


Sama nie wierzyła w to co napisała, rozstanie stało się faktem. Nastał czas pisania nowej karty w historii jej życia, a jego początek miał mieć miejsce w Wiśle...


~~~


Witajcie!
No i cóż możemy rzec? Rozdział kolejny za nami z wieloma emocjami. Wąska jest droga od miłości do przerażającej goryczy i nienawiści. Zarówno Ana jak i Lena muszą zmagać się z cierpieniem :(
Przykro czasem dodawać takie rozdziały, ale jak już mówiłyśmy życie nie ma zawsze przyjemnej drogi wśród zapachu róż...
Okej dosyć naszej gadki, jesteśmy ciekawe tego jak wy postrzegacie całą tą sytuacje? Jak wasze wrażenia po rozdziale? Trochę zaskoczył  mnie (Madziusę) ostatni atak na Madlen, nie spodziewałam się, że dziewczyna zostanie odebrana jako ta najgorsza... widocznie w zły sposób ukazałam jej uczucia. Pocałunek wcale nie miał być żadną nadzieją ani szansą dla Thomasa... Źle się chyba zrozumiałyśmy :P To był raczej akt desperacji... nieopisanej tęsknoty. Po drugie myślę, że ten i każdy następny rozdział nieco pozwoli Wam spojrzeć na to z innej perspektywy :) Mimo wszystko bardzo miło czytało się Wasze spostrzeżenia, może i tym razem zaskoczycie uwagami? ;)
Oczywiście bardzo, bardzo dziękujemy Wam za obecność z Nami, mamy nadzieję, że dalej będziecie częścią tego bloga mimo zrujnowanych miłostek głównych bohaterek :D
Dobrze! Chyba już wystarczająco się nagadałyśmy, resztę zostawiamy w Waszych rączkach!


P.S. Mamy nadzieję, że mimo wszystko unikniemy toporu zagłady? :*


Całuski i pozdrowienia ślą jak zawsze

Ania&Madziusa

5 komentarzy:

  1. ~Skokomaniaczka9 marca 2017 16:12

    Jestem :)
    Skoko przybywa i.. nie wie, co powiedzieć, a w zasadzie napisać.
    Po przeczytaniu tego wyżej czuję.. no właśnie, co ja czuję? Złość, rozczarowanie, pustkę..
    A teraz postaram się wyjaśnić, dlaczego akurat takie odczucia, a nie inne.
    Jestem zła. Potwornie wściekła na Gregora. Okazał się takim samym facetem, jak większość na świecie. Nie układa mu się z ukochaną to leci do innej. I wcale nie musiał długo szukać, ani też pewnie "namawiać" tej rudej wredoty. Mam nadzieję, że i ona i on są z siebie zadowoleni. Skrzywdzili Anę, zaburzyli obraz pięknej i idealnej miłości. Chociaż wiadomo, że większa część winy leży po stronie Gregora. Rozczarował mnie.. jego humorki i to gwiazdorzenie jako tako znosiłam, ale.. to z rudą naprawdę przekreśla go definitywnie w moich oczach.
    Lena znów mnie zaskoczyła. I tym razem także jakoś na minus niestety. Dlaczego? Po jakiego grzybka ona poszła do tego mieszkania Thomasa? Jeszcze zrobiła mu porządki. Czy to również nie da skoczkowi jakiejś nadziei, gdy wróci i zobaczy? Wiem.. pewnie nie o to wam tutaj chodziło, no ale.. ja to właśnie tak odbieram. I w tej całej sytuacji z chłopakami, związkami najbardziej podoba mi się postawa Ane. Chce odpocząć, wyjechać, przemyśleć, zapomnieć.. więc nie wraca do miejsca, gdzie wszystko będzie jej przypominało Gregora, czy każdy będzie pytał, co się stało. Postawiła na Wisłę no i bardzo dobrze. Z dala od tego wszystkiego. A skoro Puchar Kontynentalny to.. czyżby Michi miał się niedługo pojawić? Bo rozumiem, że w nim startuje.. czy się mylę?
    Coś się skończyło i właśnie dlatego czuję pustkę. Ale.. mam nadzieje, że coś równie pięknego się zacznie :)
    Tyle Słonka ode mnie na dziś..
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się!
    Czy unikniecie toporu zagłady? Hmmm... no nie wiem, musiałabym się nad tym zastanowić xD Bo miało być dobrze, sam tytuł zresztą o tym wspomina. A jak jest? Jedynie fakt, że rozdział jest cudowny, naprawdę bardzo przyjemnie mi się go mimo wszystko czytało, was chyba uratuje :D
    Szczerze mówiąc, mam ochotę ukatrupić Gregora. Tak na serio. Jak on do jasnej cholery mógł to zrobić?! Co za... Boże jedyny, wybacz, że w ogóle przez głowę przeszły mi takie słowa, których nie będę wam cytować, nie są zbyt ładne xD Jednak okazał się taki sam, jak wszyscy. Niestety... Ja od początku wiedziałam, że to rude małpsko coś popsuje, że namiesza. No i namieszała. Aż za bardzo. Strasznie mi szkoda Any. Mam ochotę ją teraz przytulić pocieszyć, chociaż pewnie i to by nie wystarczyło, skoro Gregor ją tak mocno zranił...
    No i Lena. Kolejny powiększający się u mnie znak zapytania. Nie do końca rozumiem jej zachowanie. Zresztą, Thomas tak się stara, nadal mu zależy, a ona co? Może też by potrzebowała odpoczynku od tego wszystkiego, żeby przewietrzyć głowę... Teoretycznie jest mi żal Morgiego, bo się biedak z tym męczy, ale z drugiej strony, gdyby od razu załatwił wszystko jak trzeba, bez tchórzenia i kręcenia, to by takich akcji teraz nie było. Ja rozumiem, że czasem lepiej później niż jeszcze później coś wyjaśniać, ale tutaj było o jeden krok za późno, zdecydowanie.
    Oj, kochane, kiedy będzie tutaj z powrotem sielanka? Tęsknię za nią bardzo :D
    Weny życzę i ślę buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochane :-)

    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, cudowny, a zarazem jak dla mnie strasznie smutny...

    Cholerka mam nieodpartą chęć uduszenia Gregora za jego zachowanie... Szczerze mówiąc czułam, że ruda diablica łatwo nie odpuści i jak tylko dowie się o wyjeździe Ann to od razu zacznie pocieszać chłopaka, ale wierzyłam, że on odzyskując rozum będzie trzymał ją na dystans a tu takie coś... Oj bardzo szkoda mi blondynki i mam nadzieję, że szybko pozbiera się by mogła pokazać skoczkowi co stracił...

    A co do Lenki to też mi jej bardzo szkoda i tak prawdę mówiąc trochę rozumiem jej zachowanie, bo pomimo tego, że ogromnie cierpi po tym jak Thom ją potraktował to jednak po prostu bezgranicznie kocha go i nie potrafi o nim zapomnieć oraz nie martwić się o niego... Liczę, że blondynka prędko dołączy do skoczków i da szansę Thomasowi na to by mógł choć spróbować zawalczyć o jej wybaczenie oraz danie drugiej szansy...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Dziewczyny :)

    Szczerze mówiąc ja już nie ogarniam tych bohaterów...Gregor zaskoczył mnie totalnie i to bardzo negatywnie. Nie sądziłam, że jest w stanie posunąć się do czegoś takiego, w taki sposób zranić Ane. Ona dała mu ochłonąć i sobie również, przyjechała żeby go wspierać i gdy wydawało się, że może zaczną odbudowywać swoje relacje to chłopak wyprawia takie cyrki...serio nie spodziewałam się i wcale się nie dziwię, że Ane udała się do Wisły. Jednak czy te zawody zwiastują powrót Michiego do opowiadania :D jeśli tak to zapowiada się chyba ciekawy zwrot akcji. Może właśnie jego pojawienie się w takiej sytuacji będzie miało pozytywne skutki? To wiecie tylko Wy, przynajmniej jak narazie ;)

    Co do Leny i Thomasa - dziewczyna ewidentnie zaczyna się łamać i potrzebuje bliskości Thomasa. Zdaję sobie sprawę, że chłopak ją zranił, ale skoro łączy ich tak silne uczucie, że wyzwala to w nich obojgu tak silne reakcje to czy warto spędzać czas z dala od siebie, w ciągłym nieszczęściu skoro można spróbować coś z tym zrobić. Bardzo im kibicuję i wierzę, że dadzą sobie jeszcze jedną szansę.

    Czekam na to aż wyjdzie słońce zza tych chmur, które zawisły nad bohaterami. Idzie wiosna więc może czas na bardziej pozytywne aspekty?

    Powodzenia i widzimy się przy następnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehhh smutaśno się zrobiło :(
    Współczuję dziewczyną :(
    Wrrr głupia Ruda pinda!!!!!!!!!
    Wytargałabym ją za te kudły !
    Kurde ale żeby Gregor tak zgłupiał no nie wierze...chyba kosmici mu mózg podmienili :/
    Co do Leny to doskonale ją rozumiem i mimo wszystko mam nadzieję że oni sobie poukładają to wszystko...

    Czekam na nowy!
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń