sobota, 18 marca 2017

60. Był tym pierwszym, który mógł Ją zranić i bezbłędnie to wykorzystał...

Po dojechaniu do polskiego urokliwego miasteczka, Ana ruszyła przed siebie załatwić zakwaterowanie. Wiedziała, że dzisiejsza noc nie będzie dla niej beztroska i błoga jak w minionych miesiącach, ale musiała zacisnąć zęby i twardo stawić czoła teraźniejszości. Po załatwieniu wszelkich formalności ruszyła do pokoju, który miał stawić czoła jej paskudnemu nastrojowi. Pospiesznie rzuciła się na łóżko wylewając wszelkie swoje żale w poduszkę, wciąż zastanawiając się dlaczego właśnie ją to spotkało...
Nie wiedząc kiedy, blondynka otworzyła oczy kolejnego dnia. Czyżby zasnęła? Tak... Kolejny dzień, nowe życie. Pierwszy raz ponownie jako wolnej kobiety. Spoglądając w lustro dostrzegła swój rozpaczliwy stan, oczy zmęczone od płaczu i włosy w nieładzie. Czy kiedykolwiek powróci radosna i żywiołowa Ana? Dziewczyna toczyła walkę sama ze sobą. Musiała pokazać, że jest twardzielką, która poradzi sobie z wszelkimi trudnościami. Twardzielka... Dobre sobie. Czy ona nie ma uczuć? Pędem ogarnęła się i ruszyła w kierunku skoczni z torbą treningową. Tylko tam mogła puścić w niepamięć minione wydarzenia. Przed bramą wejściową pokazała przepustkę i bez wahania ruszyła ku budynkowi organizatora.
- Cholera czemu akurat teraz przed zawodami mamy taki problem z przedskoczkami! - usłyszała rozmowę organizatora z przedstawicielami FIS-u.
Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła, po czym wtrąciła się w dyskusję członków komitetu zawodów.
- Przepraszam, czy ja dobrze słyszałam, że jest mało przedskoczków?
- Tak, ale nie udzielamy takich informacji mediom... Przepraszamy.
- Ale, ja mogę skakać... - powiedziała nie zrezygnowana Ana.
Organizator ponownie się zaśmiał i spytał.
- Pani? Niby jako kto?
Dziewczyna bez ceregieli wyjęła swój medal z MŚ w Libercu co wywołało niemałe poruszenie przedstawicieli i cicho powiedziała.
- Ana Morgenstern...
- Pani tutaj?! Dobrze, jeśli tylko ma pani życzenie nam pomóc, będziemy niezmiernie wdzięczni.
Po ustaleniu wszelkich szczegółów i wytycznych ruszyła ku skoczni Malinka. Po oddaniu skoków kilkunastu zawodników w zawodach, dostała informacje, że po kolejnym zawodniku może oddać skok ona sama. Dziewczyna więc w pełnym ubraniu skoczka ruszyła ku belce startowej. O tak... Tego właśnie potrzebowała, unieść się ku górze i na moment zapomnieć. Ku zdziwieniu grupy fanów i niejednego skoczka oddała rewelacyjny skok.
- Przepraszam... Świetny skok jak na przedskoczka zarówno stylowo jak i odległościowo... - usłyszała nagle znany sobie głos.
Czyżby możliwym było, że on także tutaj jest? Bez wahania ściągnęła swój kask, który uwolnił jej długie włosy, pozwalając im na swobodne opadanie.
- Ana? Co ty tutaj robisz? Jak?
- Witaj Michi, miło cię ponownie widzieć. - uśmiechnęła się blondynka mimowolnie lądując w jego silnych ramionach.
O tak, spotkanie ze starym dobrym kumplem na bank pomoże jej zregenerować siły. Spojrzeli wspólnie ku górze, by dalej oglądać zawody odbywające się na skoczni.


Sławiona Austrio, Dzielna Austrio, Ukochana Austrio… Słowa hymnu jeszcze długo grały w umysłach chłopaków… Thomas, Gregor, Wolfi oraz Mascht stali na najwyższym stopniu podium, na rynku pięknego miasteczka Liberec trzymając złote krążki w rękach. Patrzyli na nie z uwielbieniem i godnością. Tak! Dokonali tego! Udało się! Razem… Mordercza praca w końcu się opłaciła. Los ponownie był po ich stronie. Złoty medal był wręcz idealnym zadośćuczynieniem za wczorajszy konkurs, po którym wszystkiego im się ode chciało… Spoglądali rozradowani na błyski fleszy i cieszący się tabun ludzi. Ale czy wszystko było takie kolorowe? Thomas z Gregorem robili dobrą minę do złej gry. Po wczorajszych wydarzeniach Thomas był wściekły na młodszego kolegę i nawet za bardzo się z tym nie krył. Jego niechęć do chłopaka emanowała całym jego ciałem. Jak on mógł tak zranić jego siostrę? Jak mógł ją tak potraktować? Jednak do samego końca postanowił być spokojnym. Czekał na odpowiedni moment na rozmówienie się z szatynem. Dlatego w spokoju chłopcy przeżywali wspólnie wręczenie medali jak i całą otoczkę tego wydarzenia. Wszystkie wywiady oraz konferencję. Kiedy kibice oraz media dali im już spokój, Alex pozwolił im opuścić teren. W końcu nastał ich dłuższy urlop, ponieważ następne zawody mieli mieć dopiero za tydzień. Co prawda nie każdy miał zamiar wracać dziś do domu, ale tą osobą na pewno nie był Thomas. Chłopak marzył już tylko o tym, aby spotkać się z Leną i ją uściskać. Miał nadzieję, że blondynka mu na to pozwoli. Po drugie musiał zająć się również swoją młodszą siostrą, która na pewno była w rozsypce za sprawą tego buca. Kiedy cała kadra bawiła się w najlepsze na fecie zorganizowanej przez miasteczko, on ruszył żwawym krokiem do hotelu. Tam szybko spakował swoje rzeczy i będąc już wymeldowanym ruszył w stronę taksówki, która miała zabrać go na lotnisko skąd miał lecieć do Villach. Te bezpośrednie loty naprawdę ratowały niekiedy im tyłek. Nagle spostrzegł Gregora… Chłopak szedł przygarbiony w stronę hotelu. Widać było, że rozstanie z blondynką siadło mu na psychice, ale przecież to wszystko była tylko i wyłącznie jego wina. Thomas wpadł w furię! Jakim prawem ten debil nie cierpi bardziej?!
- I co?! Jesteś z siebie zadowolony? – krzyknął z oddali Morgi. – Panie kurwa idealny?!
Thomas zaczął kroczyć w kierunku szatyna jak rozjuszony niedźwiedź, a Gregor patrzył na niego nieprzeniknionym wzrokiem.
- Ostrzegałem cię…
- Daruj sobie Thomas. – odrzekł nonszalancko Gregor i ruszył dalej przed siebie.
Thomas będąc już totalnie wyprowadzonym z równowagi chwycił szatyna za kurtkę i przywalił mu z prawego sierpowego. Potem z rozumem, aby nie zgotować koledze kontuzji zdzielił go kolanem po żebrach. Na koniec rzucił jak szmacianą lalkę na ziemię patrząc jak Greg łapie się za brzuch.
- To za moją siostrę ty rudojebcu! Nie chcę cię więcej widzieć w towarzystwie Ane słyszysz?! Zranisz ją jeszcze raz, a nie potraktuje cię tak ulgowo…
Następnie kopnął w jego stronę trochę śniegu, po czym bez ogródek ruszył do taksówki.


- Ana nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie... Jak to się stało, że mistrzyni trafiła na kontynentalny do Wisły co?
- Michi to długa historia...
- Mamy czas. - blondyn przyjaźnie się uśmiechnął do dziewczyny.
Ana chodź odwzajemniła uśmiech nie miała nastroju na gorzkie żale pod skocznią. Poza tym obiecała sobie i organizatorom pozostanie na obiekcie do końca zawodów.
- Oj Michi, Michi nawet nie wiesz jak cieszę się twoim widokiem. Obiecuję, że wszystko ci opowiem, ale w stosownym czasie...
- Ana...
- Później panie Hayboeck, teraz muszę wracać na skocznie. - powiedziała zgodnie z prawdą blondynka, gdyż brakowało przedskoczków, a ona wszystko świetnie rekompensowała organizatorom.
Do awansu do drugiej serii zawodów zabrakło Michiemu niewiele. Chłopak zdecydował się na czekanie na koleżankę przy zeskoku obserwując przy tym poczynania również innych uczestników. Na górze ponownie Ana zajęła miejsce na uboczu czekając na dalsze wytyczne. Z chwili zadumy wyrwał ją kolejny znajomy głos.
- Ana?!
- Koffi! - blondynka ponownie się uśmiechnęła tonąc w uścisku przyjaciela.
- Co ty tu robisz? Przecież ledwo byłaś w Libercu. - od razu usłyszała pytanie, które kolejny raz przewinęło się w dniu dzisiejszym.
- Przyjechałam odpocząć Andi... - odpoczynek, dobre sobie.
Nie chciała jednak wszystkich wciągać w historie nieszczęśliwej miłości bez happy endu. Poklepała kolegę po ramieniu i zapewniła o tym jak bardzo cieszy się na jego widok. Dość szybko udało się zorganizować całe zawody, które wygrał nie kto inny jak Kofler. Po szybkim przebraniu się opuściła domek skoczków i ruszyła w kierunku hotelu.
- Dokąd to panienko Morgenstern beze mnie? - usłyszała ponownie znany głos Michaela.
- Do hotelu? - uśmiechnęła się delikatnie, z nadzieją że Hayboeck odpuści jej gradobicie pytań.
Chłopak wskazał tylko ich nocleg i spytał czy idzie w tym samym kierunku. Po krótkiej dyskusji o dzisiejszych zawodach rozstali się przy swoich pokojach. Chwilę później dziewczyna padła jak kłoda na łóżko, rozmyślając o przeszłości i tym co ma nadejść. Uświadomiła sobie również, iż nie odezwała się w ogóle do Alexa od momentu konkursu drużynowego... Trener nie był niczemu winny i mógł zastanawiać się czemu jego podopieczna opuszcza treningi. Za stosowne uznała więc wysłanie krótkiego smsa do Pointnera:


Witaj Alex! Pewnie zastanawiasz się dlaczego mnie nie ma w miejscu gdzie być powinnam... W chwili obecnej zbieram moje życie do kupy, ponieważ nieco się ostatnio posypało... Tak wiem, to niczego nie tłumaczy, ale musiałam. Przepraszam! Zobaczymy się ponownie w Lahti. Pozdrawiam, Ana
Ps. Tak oczywiście nie zaniedbam treningu :)


Po odłożeniu telefonu liczyła na krótki odpoczynek, jednak nie dane jej było. Ciche pukanie zwiastowało bowiem gościa.
- Zamawiała pani towarzysza z butelką? - blondynka ujrzała słodko opierającego się o futrynę młodszego kolegę wraz z butelką wina.
- Hmm z butelką może nie, ale z zawartością, a i owszem. - uśmiechnęła się na znak zgody po czym zaprosiła Michaela do środka swego królestwa.
- Mówiłaś, że długa historia to przyszedłem pogadać.
- Oj Michi... To nie jest taka prosta historia jak ci się wydaje.
- Zamieniam się w słuch. - rzucił chłopak otwierając butelkę wyjątkowego trunku. Dziewczyna od razu przechyliła sporą część trunku i zaczęła wciągać się w opowiadanie o wszystkim co miało miejsce po ich ostatnim spotkaniu.
- I po konkursach niemieckich nastał czas imprezy w Libercu...
- Jakże udanej dla ciebie imprezy. Swoją drogą gratuluje złota, to były świetne zawody - uśmiechnął się Michi próbując rozluźnić nieco koleżankę po fachu.
Ana wzruszyła ramionami, a następnie ponownie sięgnęła po butelkę by upić kolejne łyki wina.
- Medal... - powiedziała obracając złotem w dłoni prezentując go Michiemu, następnie zajęła się dłuższą opowieścią. - Zamiast tego złota wolałabym z powrotem moją miłość...
- Ana, co chcesz dokładniej powiedzieć? - rzucił zaskoczony skoczek w kierunku blondynki, która pod wpływem procentów zaczęła opróżniać serce od emocji, które nią targały.
- Oj Michi, Michi, gdyby życie zależało od tego medalu... Kochałam go, ba nadal go kocham, ale to już historia. - dziewczyna chwiejnie się podniosła i gwałtownie się zaśmiała.
Chwilę później chwiejnym głosem ze łzami w oczach zaczęła kontynuować historię.
- Jeden z piękniejszych dni w moim życiu zaczął rozpętywać prawdziwy koszmar. Powiedz mi szczerze... Jak można kazać wybierać miedzy bratem i przyjaciółką, a partnerem co? - blondyn zaczął zgrywać wszystko w jedną całość.
Czyżby Ana zerwała z Gregorem? Spojrzał ze współczuciem w jej smutne, błękitne oczy, następnie czekał na jej dalszą opowieści, która po następnych łykach wina nastąpiła.
- Potem już było tylko gorzej... Zazdrość i jeszcze raz zazdrość... Czy można żałować zdobycia medalu? Po męskiej dekoracji chyba zaczęłam tak się czuć. Pewnie zastanawiasz się dlaczego, skoro po ciężkiej pracy przyszedł rezultat... Ja też bym się tego nie spodziewała, a jednak! - dziewczyna przez zaciśnięte zęby przestała kontrolować co mówi.
Była w totalnym dołku co nie umknęło uwadze jej słuchacza. Ona natomiast pragnęła się komuś wygadać. Nie była to osoba, która z nimi była na bieżąco więc może dlatego łatwiej z kimś takim się jej rozmawiało.
- Ana wciąż nie do końca rozumiem... Dlaczego jesteś w takim stanie?
Dziewczyna ponownie ironicznie się zaśmiała, zginając pięści w pościel osłaniającą jej łóżko.
- Faceci! Zawsze musicie być tacy?! Pieprzeni zdrajcy! Tak Michi, zostawiłam go bo mnie zdradził! Rozumiesz? Jak on mógł? Dlaczego?! Rozsypał mi najpiękniejszy okres mego chrzanionego życia! Mam dość! - Ana na dobre zaczęła się rozklejać w towarzystwie Michaela.
Jej stan psychiczny nie należał do najlepszych. Dziewczyna wiecznie uśmiechnięta i pełna werwy zniknęła pod płaszczem negatywnych emocji. Poczuła jak blondyn wyciera jej łzy następnie delikatnie przytula ją do swojej umięśnionej klatki.
- Już dobrze Ana... Wszystko się jakoś ułoży. - wciąż próbował ją uspokoić jej towarzysz. Wciąż łkając spytała ponownie.
- Dlaczego te życie jest takie przewrotne? Czy ja naprawdę nie mogę cieszyć się szczęściem? Czy ja będę umiała żyć bez niego? Dlaczego on mnie zdradził?
Blondyn delikatnie pogłaskał ją po głowie mówiąc cicho.
- Po prostu nie był cię godzien Ana. Zobaczysz poradzisz sobie z tym bólem, kwestia czasu... - Michi, ale dlaczego?
Wykończona płaczem oraz ciężkimi przeżyciami usnęła w ramionach chłopaka, który wciąż ją przytulał i gładził. Widząc ciężki stan dziewczyny postanowił działać i napisać smsa do ich wspólnej przyjaciółki. Tylko ona mogła coś tu zaradzić. Bez wahania odnalazł jej numer i wyskrobał krotką wiadomość. Następnie ułożył śpiącą blondynkę na łóżku i opuścił jej pokój z krótkim westchnieniem i komentarzem.
- Co ty najlepszego zrobiłeś Schlierenzauer...


Thomas w czasie podróży bardzo dużo myślał. Nawet na moment nie mógł zmrużyć oka. Zastanawiał się czy nie za mocno potraktował szatyna… Ale co by nie było Gregor sobie zasłużył na to w 100%. Tylko… jak to się odbije na ich relacjach w kadrze? Miał nadzieję, że chłopak zachowa się profesjonalnie i po prostu o tym zapomni. Ale czy on zapomni? Zapomni o tym, co zrobił jej siostrze… Czy za każdym razem spoglądając na młodszego będzie miał przed oczami ból Ane? Tego nie wiedział… Stwierdził, iż nie ma na razie co przejmować się Gregorem, ponieważ miał się z nim spotkać dopiero za tydzień. Thomas natomiast bardzo martwił się o Ane… Dziewczyna od wczoraj nie dała znaku życia. Wyłączyła telefon i była totalnie poza zasięgiem. Nie bardzo wiedział do kogo zadzwonić… Tylko Lena mogła wiedzieć gdzie tak naprawdę jest Ana, ale przecież blondynka w życiu nie odebrała by od niego połączenia. Miał nadzieję, że zastanie najmłodszą ze swych sióstr w swoim mieszkaniu, całą i zdrową. Odpędził szare myśli o siostrze, po czym na tapetę weszła osoba Madlen. Thomas począł zastanawiać się w jaki sposób wykorzystać ten tydzień wolnego aby dziewczyna do niego wróciła… Oj… On już na pewno coś zrobi aby zdała sobie sprawę, iż są sobie przeznaczeni. Za daleko to wszystko zaszło aby tak po prostu z niej zrezygnował. W głębi serca czuł, że ona również to wie… Między nimi od dawno iskrzyło. Już nawet nie pamiętał kiedy stała się dla niego taka droga… Przewertował w głowie ostatnie kilka miesięcy i naprawdę nie potrafił znaleźć dnia, w którym spojrzał na nią inaczej… Może to było pierwszego dnia? Kiedy ujrzał śliczną blondynkę i wziął ją za fankę? Może już wtedy to poczuł… Ucisk w sercu, który wskazywał, że ta osoba będzie dla niego kimś ważnym. A może po powrocie z Innsbrucka kiedy nie widział jej dwa tygodnie? Tak… Próbował ją wtedy pocałować pierwszy raz. Czy to już wtedy się w niej zakochał? Stop… Zakochał? Czy to co czuł do Madlen, to była miłość? Z tym pytaniem pokonywał kolejne kilometry.
Pod swoim mieszkaniem znalazł się późno w nocy. Bez problemu pokonał drogę od furtki, po swoje drzwi wejściowe, po czym przekroczył próg domu. Już chciał wciskać alarm kiedy się okazało, że jest wyłączony. Czyżby Ana? Zaświecił światło i począł rozglądać się za znakami zwiastującymi czyjąś obecność. No ktoś na pewno tu był zważywszy na porządek, którego Thomas po sobie nie zostawił… Rzucił walizkę w kąt, po czym ruszył do lodówki aby napić się wody. Ogromne było jego zdziwienie kiedy dojrzał brak butelki wina, którą kupił jeszcze będąc z Leną w zażyłych stosunkach. Teraz był pewien, że była tu Ana. Pewnie topi smutki w alkoholu… Zmartwił się i pomknął na górę w poszukiwaniu siostry. Jakież było jego zaskoczenie kiedy zauważył, że spod drzwi do jego sypialni wydostaje się niewielka strużka światła… Mimo wszystko sprawdził najpierw pozostałe dwa pokoje, gdzie nikogo nie zastał. Zastanawiał się dlaczego Ana wybrała mało wygodny materac od łóżka, które dla niej sprezentował i bez zastanowienia pomknął właśnie w kierunku swej sypialni. Nacisnął klamkę i wszedł do środka… Co do chu… Ściany były umazane różową farbą… Na materacu dojrzał kogoś sylwetkę i blond włosy… Serce przyspieszyło rytm. Nie… Niemożliwe… Nie może być… Ona tutaj? Chyba był największym szczęśliwcem na ziemi. Ogarnął wzrokiem najpierw panujący tu rozgardiasz. Pusta butelka wina… puszka farby… wałek… Zaśmiał się pod nosem. Podszedł do tego kogosia i ujrzał jej piękne lico. Tak… To była Madlen we własnej osobie. Spała słodko przytulając się do prześcieradła. Tom uśmiechnął się na sam jej widok. Usiadł przy niej na podłodze by nie zbudzić jej poruszaniem materaca, po czym nie mógł się powstrzymać i odgarnął jej włosy z twarzy. Delikatnie opuszkami palców dotknął jej policzka… Czuł jak miły prąd przeskakuje mu po palcach ogarniając całe jego ciało. Po chwili już tonął w błękicie jej oczu. Lena patrzyła na niego szeroko otwartymi oczyma. Czy to nadal sen? Czy chłopak, który skradł jej serce właśnie patrzył na nią, jak gdyby była jego największym skarbem? Jej oczy poczęły błyszczeć. Uśmiechnęła się leciutko, po czym uniosła na łokciu i dotknęła delikatnie ręką jego twarzy… On był prawdziwy… W tej samej chwili, w której on pochylił się ku niej ona odskoczyła jak oparzona. Ból… Znowu ten przeszywający ból… Czy na jego widok zawsze już będzie ją bolało?
- Nie za bardzo przepadam za kolorem różowym. – szepnął nagle chłopak z zawadiackim uśmieszkiem na buzi.
Lena skrzywiła się… To nie miało powodować jego uśmiechu. To miała być zemsta za jego zachowanie.
- Ten świński róż jak najbardziej do ciebie pasuje Thomas. – rzekła wstając z gracją. – Bo sam jesteś świnią.  – dodała zjadliwie.
Thomas delikatnie skrzywił się na słowa blondynki, jednak po chwili parsknął śmiechem.
- To jest twoja kara? – zapytał. – W ten sposób chcesz mnie ukarać? Jeśli to ma spowodować, że potem mi wybaczysz to całe mieszkanie możesz pomalować na różowo. Jeśli to sprawi, że do mnie wrócisz… - zrobił krok w jej stronę.
- Nigdy ci nie wybaczę Thomas. – powiedziała robiąc krzywą minę.
Spojrzała na niego najbardziej zbolałym wzrokiem, po czym wyminęła go i opuściła pokój. Przyspieszyła kroku… Po co ona tu w ogóle przyszła? Podświadomie wiedziała, że chłopak w końcu się tu zjawi i… chyba najzwyczajniej w świecie chciała go zobaczyć, ale… Nadal nie mogła przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. To nadal bolało i Lena obawiała się, iż nigdy nie przestanie. Poczuła jak chłopak łapie ją za łokieć, po czym siłą przyciąga do siebie. Zaległa w jego ramionach nie mając żadnej możliwości ucieczki. Spojrzała gniewnie w jego oczy. Zobaczyła w nich tylko nieopisaną radość… Zdziwiła się…
- Od tygodnia marzyłem żeby wziąć cię w ramiona… Nawet siłą. – uśmiechnął się.
Lena przestała się wierzgać i spojrzała na niego spod rzęs. Chłopak wciągnął ostro powietrze, ponieważ już nawet nie pamiętał kiedy ostatnio to zrobiła.
- Proszę Lenka… - zaczął. – Chyba należy mi się jakaś nagroda za złoty medal prawda? – przesłał jej uśmiech.
Madlen westchnęła. I po co ona tu została…
- Gratulacje Thomas. Naprawdę bardzo się cieszę. Śledziłam wasz konkurs z zapartym tchem. – rzekła delikatnie się rozluźniając i kładąc otwarte dłonie na jego klatce.
Morgi nadal trzymał ją w kleszczowym uścisku. Był bowiem pewien, iż dziewczyna przy najbardziej nadarzającej się okazji po prostu mu ucieknie.
- Proszę Lenka… Pozwól mi się przytulić. Potem pozwolę ci odejść.
Lena zrobiła zdegustowaną minę… Taa… Tylko nie wiedziała czy po przytuleniu to ona będzie chciała go opuścić… Westchnęła ciężko, po czym po prostu oparła głowę o jego klatkę wwiercając się w zagłębienie pod jego szyją. Chłopak ze szczerym uśmiechem objął ją ramionami chłonąc każdy jej dotyk oraz zniewalający zapach. Długo tak stali, Lena walcząc ze sobą… naprawdę odbywała ciężkie starcie mózgu z sercem… Jednak serce wygrało. Objęła go mocno w pasie i przywarła do niego całym ciałem. Westchnęła ciężko, ponieważ było jej teraz tak dobrze… Chłopak ucieszył się jeszcze bardziej na jej gest wsuwając jedną rękę w jej gładkie włosy, a drugą masując delikatnie po plecach. Włożył nos w jej włosy, po czym pocałował ją w głowę. Lena zadrżała… Tak mały i czuły gest, a ile emocji wywoływał. Jej ciało zaczęło drżeć… Nie wiedziała, że aż tak była spragniona jego czułości. Thomas również nie mógł się otrząsnąć. To co ich łączyło było wyjątkowe. Szkoda tylko, że tak kapitalnie to spieprzył. Jednak może jeszcze nie wszystko stracone? Przytulił swój policzek do jej i czekał na reakcję… nic się nie stało. Odważnie przekręcił głowę i musnął delikatnie zagłębienie za jej uchem. Madlen zadrżała i oderwała się od niego zagubiona.
- Nie mogę Thomas… Jeszcze nie teraz… - szepnęła. – Musze już iść. – dodała odwracając się.
- Kiedy cię zobaczę? – szepnął Morgi robiąc krok w jej stronę.
- Nie wiem… - odrzekła i ruszyła na dół łapiąc się rękoma za szyję.
Do jej oczu napłynęły łzy. Ponownie nie mogła uspokoić emocji w niej się kotłujących. Chwyciła szybko płaszcz oraz torbę i ruszyła do drzwi. Czuła, że chłopak kroczy za nią krok w krok. Zatrzymała się na chwilę z ręką na klamce.
- Ana napisała, że wyjeżdża. Uciekła i prosi abyśmy jej nie szukali. – zaczęła nie odwracając się. – Wątpię żeby pojechała do rodziców, ale może jest u Vereny bądź Christiny. Mógłbyś to jutro sprawdzić?
- Oczywiście.
- Dobrze więc… Dobranoc Thomas. – rzekła i opuściła jego mieszkanie.
Thomas z rękoma w kieszeniach patrzył ponownie jak wymyka mu się z rąk. Westchnął ciężko, po czym rzucił się na kanapę w salonie i tak zasnął.
Lena natomiast będąc już na zewnątrz patrzyła w okna mieszkania chłopaka. Z jej oczu płynęły łzy… Znowu go odrzuciła. Nie miała już siły walczyć z uczuciem, ale… nie chciała być znowu zranioną. Postanowiła trzymać się od niego z daleka. Wyciągnęła telefon i ujrzała jedną nieodebraną wiadomość od osoby, której się kompletnie nie spodziewała.


Madlen… Ana jest w bardzo słabym stanie psychicznym. Uważam, że jesteś jej potrzebna. Jesteśmy na Pucharze Kontynentalnym w Polsce, dokładnie w Wiśle. Przesyłam ci adres.
Michael


Dziewczyna długo wpatrywała się w treść smsa. No tak… tylko w skoki mogła uciec Ana, ale żeby do Polski? I co u licha robił tam Michi? Spojrzała ponownie w górę budynku. Powiedzieć mu? Nie powiedzieć? Nagle Lena wpadła na genialny pomysł… Z nowym postanowieniem ruszyła szybko do swego domu.


Po krótkiej przebieżce gdzie opracowała cały swój plan działania, wpadła po chichu do domu od razu udając się do swego pokoju. Wyciągnęła swą niedużą walizkę, po czym zaczęła pakować najbardziej niezbędne jej rzeczy. Przysiadła na chwile do komputera aby ogarnąć trasę do Polski, która naprawdę nie należała do prostych. Nie było bezpośredniego transportu do małego miasteczka w polskich Beskidach. Ni samolotu ni autobusu. Lena przez chwilę zastanowiła się czy da rade poprowadzić samochód przez koło 8 godzin po nieznanych sobie trasach. Nie… Zdecydowanie odpadał ten plan. Więc może jednak lepiej poprosić Thomasa? Bardzo szybko udało by im się dotrzeć do Ane… Ale jakim kosztem. Lena długo biła się z myślami. Nie, to również nie był dobry plan. Chciała przecież przed nim uciec… Westchnęła ciężko, po czym postanowiła polecieć samolotem do Bratysławy, a stamtąd szukać transportu do Wisły. Jak postanowiła tak też zrobiła. Zapukała cicho do pokoju swych rodziców. Udało jej się cicho wybudzić matkę ze snu. Pociągnęła rodzicielkę na dół aby móc z nią na spokojnie porozmawiać.
- Mamo… muszę pojechać teraz do Wisły. – zaczęła.
- Lenka czyś ty zwariowała? Matura za dwa miesiące… Mistrzostwa za trzy tygodnie, a ty chcesz lecieć do Polski?
- Mamo, ale to jest bardzo ważne… Nie mogę powiedzieć ci co się stało, ale wiedz że naprawdę to sprawa najwyższej wagi.
- Oj Lena… Jesteś już pełnoletnia i sama decydujesz o swoim życiu. Wierzę ci, że to naprawdę bardzo ważne…
- Chodzi o Ane… Naprawdę mamo, gdyby to nie było ważne…
- Wiem Lenka. Dobrze jedź. Jakoś poradzę sobie z ojcem.
- Dziękuje ci mamo. Jesteś kochana. – powiedziała przytulając Marie. – A i… Mamo… gdyby pojawił się Thomas… Proszę, nie mów mu gdzie jestem.
- Madlen…
- Mamo proszę…
- Dobrze… Nie powiem mu, ale… Dziecko czy ty na pewno wiesz co robisz?
- Mamo zaufaj mi. Proszę…
Marie tylko westchnęła i pokręciła głową. Lena natomiast ponownie bardzo mocno ją uściskała i pocałowała w oba policzki.
- Potrzebujesz jakichś pieniędzy? – zapytała matka dziewczyna na co ta pokręciła przecząco głową. – Uważaj na siebie skarbie i… i pozdrów Ane.
Lena kiwnęła głową, po czym z wydrukowanym biletem pomknęła na taksówkę, która miała ją zabrać na lotnisko w Klagenfurt am Wörthersee. Będąc tam, Madlen od razu przypomniały się wspaniałe chwile pierwszej randki, na którą zabrał ją Thomas. Pamiętała ten lot helikopterem jakby to było wczoraj. Najgorsze było to, że ich pierwszy pocałunek również świetnie sobie przypominała… Z ciężkim sercem pomknęła w stronę odprawy, bowiem teraz najważniejsza była Ana.


Kilka godzin później.


Promienie słoneczne, które wdzierały się do nowego mieszkania Thomasa zbudziły go ze snu. Z lekkim rozkojarzeniem wstał z kanapy do siadu wcierając dłonie w twarz. To nie była dobra noc… Chłopak przespał ją niespokojnie cały czas mając przed oczami odchodzącą Madlen. Ta cała sytuacją z nią coraz bardziej go przytłaczała. Nie wiedział jak ją przeprosić, a tym bardziej do siebie przekonać. Z nietęgą miną wyszedł na taras, gdzie miał nadzieję chłodny powiew Villachijskiego powietrza otrzeźwi jego umysł. Rzeczywiście na zewnątrz było chłodno, ale nijak nie pomogło to Morgiemu. Oprócz Leną zaczął również przejmować się Ane, która nie miał pojęcia gdzie jest… Najgorsze było to, że Madlen również nie wiedziała. Z postanowieniem spełniania wczorajszej prośby blondynki udał się do łazienki wziąć prysznic aby odwiedzić rodzinne strony. Wpadł na pomysł, że dziewczyna może mu w tym potowarzyszyć. Z nowym nastawieniem, spędzenia z Leną kilku godzin ruszył ogarnąć się do dnia dzisiejszego.
Po niedługim czasie już siedział w samochodzie mknąc do posiadłości Stewardów, pod których drzwiami znalazł się bardzo szybko. Nie dzwonił do dziewczyny nie chcąc słyszeć głosu jej sprzeciwu. Pomyślał, że jak stanie przed nią naprawdę to szybciej uda mu się ją przekonać aby we dwoje poczęli poszukiwać jego siostry. W drzwiach ujrzał matkę dziewczyny.
- Dzień dobry pani Steward, zastałem Madlen?
- Eee… Thomas, jak dobrze cię widzieć. Wejdź proszę. – odrzekła wymijająco Marie, po czym Thom przekroczył próg ich domu. – Napijesz się może ze mną herbaty?
- Yyy… bardzo chętnie, ale mam do wykonaniu dziś bardzo ważne zadanie i miałem nadzieję, że Lena mi w tym pomoże.
- Ale Madlen nie ma w domu.
- Nie ma? – zdziwił się Thomas. – Jest na lodowisku?
- Nie Thomasie… proszę, wejdź na chwilę. – blondyn wyczuł, iż coś jest na rzeczy więc nie protestując wszedł do środka ściągając obuwie.
Po chwili siedzieli razem w kuchni popijając herbatę zrobioną przez matkę dziewczyny.
- Thomas, Madlen nie ma w domu i szczerze powiedziawszy nie wiem kiedy będzie. – zaczęła. – Możesz mi powiedzieć co się stało, że ona nie chce cię widywać?
- Nie wie pani kiedy będzie? – Thomas otworzył szeroko oczy nie kryjąc zdziwienia.
A więc ona również przed nim uciekła.
- Nie, nie powiedziała kiedy wróci.
- A wie pani gdzie ona jest?
- Tak, wiem, ale prosiła bym ci o tym nie mówiła. Nie odpowiedziałeś na moje pytanie…
- Nie wiem czy powinienem z panią o tym rozmawiać skoro ona również tego nie zrobiła.
- Wydaje mi się, iż Madlen nie opowiada nam o tym by nas do ciebie nie zrazić. Ot, taka z niej dziewczyna.
- Tak… Madlen jest cudowna. Nie będę ukrywał… to, że nie chce mnie widzieć jest tylko i wyłącznie moja winą. – powiedział, na co kobieta nie rzekła słowa zachęcając go do dalszej wypowiedzi, jednak chłopak nie miał nic więcej do dodania nie chcąc się bardziej pogrążyć.
- Nie wiem co się między wami wydarzyło, ale… Wiedz jedno Tom. Nigdy nie widziałam jej bardziej szczęśliwej niż przez ten niedługi czas kiedy byliście razem. Jednak tak przygnębionej jaką jest od ponad dwóch tygodni również jej nie widziałam. Nie wiem co zrobiłeś Thomas, ale Lena na pewno czuje się zraniona. Myślę jednak, iż to nie jest to co ją tak bardzo gryzie… Ona nie może sobie poradzić z uczuciem do ciebie. Może popełniam błąd mówiąc ci to, ale niezliczoną ilość razy wymykała się do twojego mieszkania. Ona za tobą tęskni, ale jest na tyle uparta żeby ci tego nie powiedzieć. Jeśli chcesz o nią walczyć to musisz jej pokazać jak bardzo ci zależy, bo zależy prawda?
- Jak na nikim innym… - odrzekł Thomas na jednym wdechu.
- Tak myślałam. To widać Thom. Przemyśl sobie wszystko, przede wszystkim plan działania. Dziś ci jeszcze nie powiem gdzie ona jest, dam jej czas aby i ona mogła sobie przemyśleć.
Potem porozmawiali sobie jeszcze na temat minionych mistrzostw, po czym Thomas gorąco dziękując matce dziewczyny, opuścił ich dom i pomknął w stronę Spittal aby tam poszukać swej zaginionej siostry. Nie omieszkał napisać Lenie sms jak bardzo żałuje, że nie zastał jej w domu oraz że ma nadzieję na szybki jej powrót. Dodał kilka przepraszam i wysłał mając nadzieję, że dziewczyna kiedyś w końcu mu wybaczy.


~~~


Witajcie Kochane :*


Widzimy się po dosyć długiej (jak na nas) przerwie. Czekałyście wytrwale? :) Jakoś ostatnio mniej Was tutaj :P Ale czołówka jak zawsze nie zawodzi :) Pozdrowienia dla:


Skokomaniaczki, Anette15, Alikus, Tyśki oraz Nity :*


Pytanie gdzie podziała się Verity - Kochana, mamy nadzieję, że odkopałaś się Madziuskową, pożyczoną łopatą z blogowego dołka :*


Kolejna bliska naszym sercom osóbka... Cebulina, gdzie Ty Kochana się podziewasz? Mamy nadzieję, że nas nie zostawiłaś na zawsze, tylko wciągnęły Cię domowe obowiązki :P


Cieszycie się z ponownego pojawienia się w opowiadaniu Michaela? Ciekawe co zwiastuje... Piszcie!


Buziaki :*


Ania&Madziusa

8 komentarzy:

  1. Stwierdzam że to moje ulubione opowiadanie :D czytanie 60-ciu rozdziałów zajęło mi tydzień ale było warto. Jestem zła na Gregora, że jest tak obojętny. Mam nadzieję, że zmądrzeje, ale Ana chyba łatwo mu nie wybaczy... Z niecierpliwością czekam na następny!! Ściskam mocnooo! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam już od dawna wasze opowiadanie i nie wiem jak to robicie ale z wypiekami czekam na każdy kolejny rozdział.
    Ten 60 rozdział (jubileuszowy można powiedzieć) był w moim odczuciu trochę przełomowy jeśli chodzi o poprawę relacji Leny i Morgena. Jej złamane serce lekko się zabliznia, a duma kruszeje. Mimo to Thomas i tak będzie musiał zapracować sobie na to aby Lena ponownie odzyskała do niego zaufanie. Czekam z niecierpliwością na ten moment!
    Co do Any to myślę, że jej stary/nowy przyjaciel Michi, odegra dużą rolę w jej życiu. Mam nadzieję, że z pomocą Leny uda się choć trochę ulżyć jej cierpieniu po tak wielkim rozczarowanie osobą Gregora. Ja na miejscu chłopaka, natychmiast odzyskalabym zdrowy rozum, po prawym sierpowym Morgena. Ciekawe jak się teraz zachowa...
    Za dużo tych niewiadomych czekam na następny rozdział!!! NIECIERPLIWIE:-)
    Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :-)

    Rozdział jak zawsze boski, fantastyczny tylko szkoda, że taki słodko-gorzki...

    Czy cieszę się z ponownego pojawienia się Michaela? Kochane ja jestem mega szczęśliwa, choć pod tą radością kryje się też smutek z powodu Ann...
    Naprawdę strasznie żal mi dziewczyny i nadal nie mogę zrozumieć jak Gregor mógł tak się zmienić... Mam nadzieje, że dzięki pomocy Michiego oraz Lenki dojdzie do siebie i jak tylko zobaczy się z Schlierenzauerem to dobitnie pokaże mu co stracił...

    A co do Thomasa i Madlen to oni są bezkonkurencyjni oraz cudowni, a ta scena w domu chłopaka była po prostu przesłodka... Liczę, że Thom kiedy wszystko sobie przemyśli wykombinuje naprawdę doskonały plan odzyskania Leny, bo ewidentnie wydać, że bardzo się kochają i potrzebują siebie nawzajem...

    A tak swoją drogą to dobrze, że Morgi przywalił Gregorowi, bo należało mu się... Mam cichą nadzieję, że wreszcie ruszy rozumem i zmieni swoje zachowanie...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, hej :)

    Nawet nie wiem kiedy ten czas zleciał tak szybko, a tu już pojawił się 60 rozdział, gratulacje Dziewczyny, super sprawa :)

    Na pierwszy ogień idą Lena i Thomas - przyznam się, że Wasza pomysłowość nie zna granic. Szeroko uśmiechnęłam się jak czytałam o tym różu na ścianach, ale jeszcze bardziej ucieszył mnie sam fakt, że ta para w końcu się spotkała. Widzę, że Lena zaczyna powoli jednak trochę się łamać. Dobrze, że Thomas cały czas walczy, ale nie jest natrętny, to chyba jedyny możliwy sposób powrotu ich relacji na właściwe tory. Do tego pojawił się na froncie nowy sojusznik po stronie blondyna. Pozytywnie zaskoczyła mnie Mama Madlen - ta szczera rozmowa osoby patrzącej na to wszystko z zupełnie innej strony chyba była mu potrzebna i dodała mu skrzydeł. Z niecierpliwością czekam na pogodzenie się tej pary, ich droga do wspólnego szczęścia jest wyboista, ale wierzę, że na końcu będą szli ramię w ramię po łące usłanej różami.

    Gregor - nie wierzę, że nagle stał się taki obojętny - może to spotkanie z Thomasem go otrzeźwi. Wiem, że pięści to nie jest najlepszy sposób rozwiązywania problemów, ale zdaje sobie sprawę z uczuć Morgena - w końcu chodzi o jego młodszą siostrzyczkę. Poza tym wprowadził on Gregora w pewien sposób do rodziny, więc pewnie czuje się w jakimś zakresie odpowiedzialny. Może rzeczywiście taka rozmowa Ane z Michim dobrze jej zrobi. Plus dla chłopaka za wezwanie posiłków w postaci Leny. Coraz bardziej podoba mi się rola blondyna w tym opowiadaniu, widać, że chłopakowi zależy na szczęściu dziewczyny, nie wykorzystuje okazji, zachowuje się jak przyjaciel - ale zastanawiam się czy nic więcej się za tym nie kryje, ale poczekam na rozwój wydarzeń :)

    Może jakaś krótsza przerwa tym razem :D
    Pozdrowienia i weny Dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapomniałam jeszcze o Koffim - Lena i Koffi w jednym miejscu, bez "nadzoru" ze strony Morgena, ciekawe co się wydarzy...aż się boję pomyśleć jak to zadziała na Morgena jak się dowie gdzie są dziewczyny i w jakim towarzystwie :p
    Swoją drogą mam nadzieję, że Lena da mu znać, że Ane jest bezpieczna tylko potrzebuje czasu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za pozdrowienia i przesyłam buziaczki :****** <3

    AAAAAAAA Michi ! Tak! :D :D
    Ale znowu ten Gregor :/ No co za padalec :/ Bardzo dobrze że dostał po tej swojej buźce...o!
    Ehh oby ogarnął się jak najszybciej...

    Szkoda mi Ann...bidulka :(
    Dobrze że ma przy sobie przyjaciół,
    Oczywiście trzymam kciuki za Thoma i Lenkę <3

    Gratuluję 60 !! Mega wyczyn :***

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Skokomaniaczka20 marca 2017 17:03

    Jestem!
    Jak to mówią.. lepiej późno niż później :D Czy jakoś tak to szło.. nieważne! Najważniejsze, że jestem, prawda? :D
    Zacznę.. od Leny. Moje nastawienie do niej się nie zmieniło, a wręcz powiem Wam szczerze, że troszkę mnie irytuje jej zachowanie. Przyjaciółką jest świetną, bo która inna jechałaby taki kawał? Dobra.. ja bym jechała, gdyby Angelika potrzebowała pomocy. Czyli jestem idealna.. ale nie o tym! Nie podoba mi się jak traktuje sprawę z Thomasem oraz samego Thomasa. No kurczę! Daje mu znaki, jakieś tam przytulaski, by potem się z tego wycofać. Rozumiem, że to może dlatego, że kiedyś tam mu w końcu wybaczy, no ale na chwilę obecną, skoro jest taka rozbita to nie powinna się tak zachowywać. Strasznie mnie to denerwuje, ale nie bierzcie tego do siebie. Zwłaszcza Ty Madziu :*
    "- To za moją siostrę ty rudojebcu!" hahaha.. rudojebcu? Hahaha.. sorry, wyjątkowo mnie to słowo rozbawiło! :D
    I wyjątkowo mam tutaj mieszane uczucia.. z jednej strony szkoda mi Gregora, że oberwał, z drugiej sobie zasłużył i rozumiem zdenerwowanie Thomasa, bo przecież chodzi o jego siostrę.
    No i najważniejsze! MICHI! Cholercia! Tak na niego czekałam! I tak jak mówiłam.. mam orgazm życia :D W sumie od tego powinnam zacząć swoją wypowiedź, no ale.. xD
    Mam nadzieję, że Pan Hayboeck zagości na dłużej :P
    Okej, tyle ode mnie na dziś!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
    Buziaki Kochane myszki ;**

    Ps. W zawodach w naszym kraju to chyba rzeczywiście brakuje przedskoczków :P
    Moja mama twierdziła, że Kuba Kot prosto z PK (gdzie skakał jako przedskoczek właśnie) pojechał na porodówkę do żony :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Melduję się!
    I przepraszam bardzo bardzo, że dopiero teraz, rozdział przeczytałam w sumie chwilę po tym, jak pojawiłyście się u mnie z ogłoszeniem, ale... no cóż, ostatnio czasu wolnego mam jak na lekarstwo, prawie w ogóle... Nie mniej jednak, rozdział jest cudny! Już 60? Matko jedyna, kiedy to zleciało? Ledwo świętowałyście poprzedni mały jubileusz :D
    Powiem szczerze, że tym razem wyszło tak... słodko-gorzko, chyba jednak może minimalnie na plus z tym pierwszym :) Widać, że Thomas strasznie się stara, że chce walczyć o Lenę, a ona powinna jednak dać mu szansę albo przynajmniej spróbować się na nią odważyć. Takie trzymanie go na dystans nic nie da, będzie tylko jeszcze bardziej paprać sprawę... Wydaje mi się, że Lena też trochę nie do końca dobrze to wszystko rozgrywa. Po co daje mu jakieś sygnały? Przecież to bez sensu.
    Gregor za to zasłużył sobie w 100% na takie potraktowanie ze strony Thomasa. Może to nim potrząśnie, ruszy tą swoją śliczną główką, chociaż szczerze w to wątpię, bo ostatnio to chyba nieźle mu na nią padło.
    Michi!!! Jejku, nawet nie wiecie, jaki miałam szeroki uśmiech na twarzy, gdy tutaj się tylko ponownie pojawił, jak psychopatka xD Fajnie, że tak próbuje wspierać Anę, bo z nią krucho okropnie, biedulka. Hmm... i coś mi się wydaje, że nasz blondynek może teraz odegrać dość istotną rolę w jej życiu, szczególnie w tak trudnym dla niej momencie, gdy wszystko się posypało :)
    To chyba tyle ode mnie, czekam niecierpliwie na ciąg dalszy, śląc wam morze weny na 60 kolejnych takich perełek :D
    Aaa! No i dziękuję oczywiście za pozdrowienia, chociaż to raczej wam się je należą z mojej strony, bo gdyby nie wasz talent i zapał do pisania, to ja nie miałabym czego komentować :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń