piątek, 31 marca 2017

62. Sypiasz z nim?

- No to opowiadaj kochana… - powiedział Kofler, a Lena westchnęła.
Przez ten by się mogło wydawać krótki okres czasu wydarzyło się aż tak wiele…
- Jeśli chodzi o mojego tatę to już wszystko z nim dobrze. Na całe szczęście obudził się w sumie po tygodniu śpiączki i jak na razie jest w porządku. Znaczy nie wiem czy w porządku można nazwać niedowład lewej ręki… Ogólnie bardzo szybko się męczy, puls mu skacze jak oszalały i puchną mu nogi. Chodzi na rehabilitację i na szczęście na razie jest ok. Co będzie dalej? No cóż… jest cały czas pod obserwacją najlepszych lekarzy. Jesteśmy dobrej myśli. Wszystkie we trzy skaczemy koło niego jak sroczki. – zaśmiała się delikatnie.
- No ty na pewno jesteś urokliwą sroczką. – oznajmił Andi ze śmiechem, na co Lena głupkowato na niego popatrzyła.
- Chciałeś powiedzieć głupią sroczką… - westchnęła, więc brunet zrobił pytającą minę. – Aj Koffi… Thomas…
- I wszystko jasne… - powiedział Andreas przerzucając oczami. – Co tym razem zrobił ten kretyn?
- To naprawdę długa historia…
- Zamieniam się w słuch. – oznajmił chłopak.
Lena uśmiechnęła się do niego blado, po czym zaczęła opowiadać wszystko jak na spowiedzi począwszy od nieszczęsnego, a może i szczęśliwego konkursu w Bad Mittendorf gdzie to Thomas pierwszy raz przyznał, że wybiera Madlen. Lena na samą myśl pokręciła głową przypominając sobie jak dawno to było… Dawno? Zaledwie półtora miesiąca temu, a pamiętała to jakby to było wczoraj…
- W końcu coś zaiskrzyło Koffi. On przemyślał sobie wszystko u rodziców i jak wrócił był… inny. Był zdecydowany. Powiedział mi, że zerwał z Kristie… - tutaj Andi wciągnął ostro powietrze przez co Lena podejrzliwie na niego popatrzyła. - Andreas… czy ty coś wiesz? – zapytała.
- Mów dalej Lena…
- Ehh… no dobrze. – westchnęła i kontynuowała swą wypowiedź wspominając o pierwszej randce i pierwszym zapomnieniu… - Pocałowaliśmy się… znaczy to chyba ja go pocałowałam… Andi jeszcze nigdy… Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Następne dwa tygodnie były najpiękniejszym okresem w moim życiu… Zbliżyliśmy się do siebie na tyle by móc rozmawiać o wspólnej przyszłości. – mówiła. – A potem trach! Jak się jebać to wszystko! Poszłam na studniówkę z Mariem nie mówiąc o tym Thomasowi… - Kofler zrobił ogromne oczy. – Tak, tak… witaj to ja kretynka… Ech… No może i mu powiedziałam, ale pod przymusem dwa dni przed imprezą… będąc na drugim krańcu świata w Sapporo…
- No dałaś czasu maleńka. – zaśmiał się brunet.
- Ale to jeszcze nie wszystko… powiedziałam mu, że się z tobą całowałam… chyba nigdy nie widziałam go tak wściekłego. – powiedziała, a chłopak wybuchł niepohamowanym śmiechem.
- Tak! – krzyknął robiąc ręką gest zwycięstwa na co Lena zaśmiała się i pokręciła głową.
- Mniejsza z tym… Potem pojechałam na Słowację gdzie poznałam Michaela…
- Aaa… czyli na Mistrzostwach Juniorów go poznałaś. – rzekł co Lena potwierdziła.
- No… i poszła fama…
- Hahaha… oj widzę już wkurwienie Thomasa…
- Andi wkurwienie? On przyleciał po mnie helikopterem i zabrał mnie siłą! – pisnęła na koniec Lena, a Koffi zanosił się śmiechem. – Tak śmiej się… bardzo długo musiałam go przepraszać…
- Jasne… przecież ty tylko zakręcisz swym sexi tyłeczkiem, a Morgen już z wywalonym jęzorem łasi się do twoich nóg. – oznajmił chłopak na co tym razem to dziewczyna wybuchła niepohamowanym śmiechem.
Zaczęli się oboje śmiać wyobrażając sobie Thomas właśnie w takiej pozie. Długo nie mogli się uspokoić co chwila coś dodając.
- Dobra, dobra… ale co dalej?
- No właśnie… potem były walentynki i… Było cudownie.
- Dobra. Stop. Nie chcę słuchać o tym jaki Thomas jest w łóżku.
- Co?! Nie! Nic z tych rzeczy… - powiedziała szybko Madlen. – Po prostu nie myślałam, że on może być taki romantyczny. I kupił mieszkanie. – dodała, a chłopak który właśnie popijał piwo wszystko wypluł.
Dziewczyna ze śmiechem poklepała go po plecach.
- Lena… nie to żebym go bronił czy coś… Wcale nie jestem po jego stronie i wcale nie chcę cię u jego boku… Pragnę tylko twojego szczęścia… Ale Thomas… Znam go trochę. Kristinie nigdy nie udało się go przekonać do zakupienia mieszkania, a tym bardziej do zamieszkania razem. A tu tymczasem… nawet nie jesteście razem, a on już kupił własny kąt. Nie chcę nic mówić, ale on… chyba się w tobie zako… - Lena szybko zastawiła mu usta ręką.
- Nie mów tego proszę… Nie… - dziewczyna energicznie zaczęła kręcić głową.
Do jej oczu napłynęły łzy i ból na nowo zakradał się do serca… Koffi widząc reakcję blondynki objął ją ramieniem.
- Lena co on ci zrobił?
- Kilka dni po najwspanialszym okresie mojego życia obsmarowali mnie w gazecie… Że jestem kochanką Thomasa… Że go zdradzam z Mariem i Michaelem… Że jestem łamaczką skoczkowych serc… Już wtedy powinnam zauważyć, że coś jest na rzeczy… Ale chyba byłam zaślepiona. Ale nie musiałam długo czekać na finał tej historii. Spotkaliśmy na mieście Kristie kiedy szykowaliśmy się do Liberca i urządzaliśmy to jego… nasze… mieszkanie.
- I wszystko jasne… On nadal z nią był prawda? – zapytał, a Lena pokiwała głową spuszczając wzrok.
Andreas objął ją mocniej.
- Cały Thomas… Myśli, że wszystko załatwi się samo.
- On mnie okłamał… Niezliczoną ilość razy pytałam go o pannę K. Za każdym razem kłamał w żywe oczy… Jak ja mam mu teraz zaufać? – zapytała spoglądając świecącymi oczyma w jego tęczówki. – Koffi ja go kocham… i zaangażowałam się.
- Wiem Lenka… wiem. – powiedział nadal ją przytulając i trąc dłonią po jej ramieniu. – Jak się z tego wytłumaczył?
- Wytłumaczył? Haha… Dla niego niby związek z Kristiną dawno się zakończył i ona nic już dla niego nie znaczyła. On uważa, że wcale mnie nie okłamał…
- Ehh… Lena może rzeczywiście dla niego to był zakończony rozdział? – po słowach Koflera, Lena krzywo na niego spojrzała.
- Jesteś po mojej czy jego stronie?
- Oczywiście, że po twojej, ale Madlen tylko pomyśl… Fakt, powinien zakończyć znajomość z Kristiną jak na mężczyznę przystało, ale dla niego to już było skończone… - oznajmił, ale widząc minę blondynki szybko dodał. – Dobrze już dobrze… Thomas to cham i prostak. Jeśli chcesz to sobie z nim porozmawiam.
- Nie Andi. Nie ma takiej potrzeby. Nie chce już o nim rozmawiać. Pogadajmy teraz o tobie. – zaproponowała dziewczyna, więc brunet począł opowiadać o swoich treningach i udziale w Pucharze Kontynentalnym.
Jednak Lena nie bardzo mogła skupić się na tym co mówił do niej chłopak. Zaczęła zastanawiać się nad jego wcześniejszymi słowami. Czy nie zareagowała aż nazbyt emocjonalnie na wiadomość o braku oficjalnego zakończenie związku Thomas – Kristina. Jednak nie chcąc dalej się zamulać odegnała negatywne myśli i zaproponowała Andreasowi powrót do reszty ekipy. W końcu nie było ich już dobrą godzinę. Bała się o Ane i o… Michaela.  Lena nie do końca była pewna czy zostawienie jej z 7 facetami było dobrym posunięciem…
Bardzo szybko znaleźli się przy stole gdzie skoczkowie od razu uraczyli ich karniakami… przecież tyle ich nie było. To, że każdy miał już w czubie Lena z Koffim spostrzegli od razu… Ale w gronie biesiadników brakowało dwojga osób.
- Gdzie Ana i Michelin? – zapytała Lena.
- No poszli gdzieś… chyba w stronę tego lasku. – powiedział Manuel.
Lena przestraszonymi oczyma spojrzała najpierw na Manu, a potem na Andiego, po czym robiąc facepalma pognała właśnie w tamtym kierunku. To co zobaczyła w sumie w ogóle jej nie zdziwiło… Ana była dobry kąskiem, a i Michi nie grzeszył urodą. Starsza blondynka stała oparła o jedno z drzew uwieszona na szyi młodego. Michael obejmował ją dłonią w tali drugą podtrzymując się o pień. Oboje bezwstydnie badali zawartość swoich ust… Tak… Całowali się… Zawzięcie. Lena odchrząknęła, ale nic to nie dało. Ani jedno nie zareagowało.
- Ana do cholery! – wrzasnęła będąc wyprowadzoną z równowagi, iż została olana. – Co wy kuźwa robicie? – dodała.
Dwie pary oczu zaczęły intensywnie się w nią wpatrywać. Ana zakryła usta ręką kryjąc chichot, a Michi złapał się dłonią za kark lekko zawstydzony.
- No żesz kuźwa beze mnie?! Myślałam, że jesteśmy w trójkącie. – zaśmiała się Lena, a pozostała dwójka odetchnęła z ulgą.
Lena pokręciła głową patrząc na roześmianą parkę. Podeszła do przyjaciółki, która sama nie potrafiła ustać na nogach. Musiała podtrzymywać się o Michaela.
- Ana, Ana, Ana… - westchnęła młodsza przytulając przyjaciółkę.
Wiedziała dokładnie, że Ane w ten sposób pragnie zagłuszyć swój ból. Ale to nie było wyjście… to nie było dobre rozwiązanie.
- Michi dasz radę zanieść ją do pokoju czy mam zawołać Andiego? – zapytała, na co chłopak pokiwał tylko głową.
Chwycił starszą blondynkę na ręce i począł kroczyć w stronę hotelu. Lena pozbierała wszystkie szpargały przyjaciółki i mówiąc reszcie, że za chwilkę wrócą pomogła blondynowi donieść Ane do łóżka.
- Gregor… - szepnęła nagle Ana wtulając się mocniej w ciało Michaela.
Chłopak zbolałym wzrokiem spojrzał na swą drugą przyjaciółkę. Madlen westchnęła tylko pomagając mu ułożyć ją w pościeli. Zabrała kosmyk włosów z twarzy przyjaciółki, po czym głaszcząc ją złożyła pocałunek na jej czole i okryła kocem zdejmując wcześniej z niej zbędne ubranie. Zostawiła zaświeconą lampkę, po czym wraz z Hayobeckiem opuściła ich wspólny pokój.
- Michi… - zaczęła chwytając go za rękę. – Nie łódź się… Ona go kocha. Nie chcę żebyś cierpiał.
- No co ty Lenka… To tak tylko rekreacyjnie. – uśmiechnął się blondyn, po czym skradł jej szybkiego buziaka w policzek i pomknął z powrotem w stronę miejsca, gdzie odbywała się impreza.
Madlen natomiast ponownie westchnęła i wyciągnęła telefon z kieszeni kurtki. Miała 1 nieodebrane połączenie od Thomasa… Czy on nigdy nie da sobie spokoju pomyślała chowając komórkę z powrotem do kurtki i ruszyła w stronę ogniska. Usłyszała nagle dziwne dźwięki i przyspieszyła kroku. To co zastała rozśmieszyło ją do łez. Kofler grał na gitarze przy akompaniamencie śpiewu pijanych skoczków. Widok był niezapomniany, więc Lenka szybko uchwyciła ten moment na zdjęciu, po czym dołączyła do roześmianych chłopaków.


Następny dzień upłynął na dogorywaniu… Szczególnie ciężko zniosła go Ana, która po wczorajszych wojażach czuła się jak czegoś ćwierć. Po pierwsze miała niesamowicie  obciążającego kaca, wariacje żołądkowe męczyły ją do późnego popołudnia. Tak, Manuel miał racje… ta polska wódka… grrr… A po drugie było jej trochę głupio i wstyd wobec Michaela. Lena opowiedziała jej pokrótce co ta nawyprawiała pod nieobecność młodszej przyjaciółki. Ana zakrywała twarz poduszką z każdym słowem dziewczyny, a Madlen nie mogła powstrzymywać śmiechu. Dlatego cały dzień spędziły w łóżku, odprowadzając jedynie skoczków na autobus, którzy wybierali się na kolejne zawody do Trondheim. Lena z ciężkim sercem żegnała Andreasa, który przez ostatnią noc tak bardzo wyrwał ją z odrętwienia, po akcjach z Thomasem. Dał również nowe spojrzenie na całą sytuację i nadzieję… nadzieję, że Morgi nie jest już tym samym chłopakiem, tym który przez ostatnie kilka miesięcy tak poranił jej serce. Dlatego mocno go wyściskała i życzyła powodzenia w dalszym konkurowaniu w Pucharze Kontynentalnym. Dodała również, że z czasem, kiedy jego forma wróci do normy, ponownie zobaczy go jak błyszczy w Pucharze Świata. Ku zdziwieniu, ale i uciesze dziewczyn, Michael zdecydował się na przedłużenie pobytu w Polsce o jeden dzień. Czego efektem było miłe spędzenie wieczoru we troje. Co w sumie podobało się każdemu.


Dnia następnego, czyli w środę, trójka blondwłosych sportowców postanowiła rozpocząć dzień od treningu. Wstali dosyć wcześnie z zamiarem przeprowadzenia krótkiego joggingu. Po około godzinie rozgrzewania się i biegu interwałowego zdecydowali krótko odpocząć, po czym wspólnie uzgodnili, iż teraz przyszedł czas na rozciąganko. Dlatego mając możliwość wykorzystania niewielkiej sali do aerobiku, która posiadał hotel, właśnie tam się udali. Cała trójka zaczęła oczywiście od szyi i głowy schodząc z rozciąganiem w dół. Będąc w tej komfortowej sytuacji, że było ich aż troje zaczęli pomagać sobie nawzajem, a nawet z czasem trochę utrudniać ćwiczenia. Najlepiej jednak wychodziło im udoskonalanie różnych pozycji i motywacja.
- Dobra Lena… zobaczymy jaka jesteś silna. Wskakuj! – oznajmił Michi z uśmiechem delikatnie uginając nogi w kolanach i wskazując na swoje uda.
Madlen popatrzyła na niego niezrozumiale.
- Obejmij mnie w pasie nogami i zacznij robić brzuszki w powietrzu. Ja będę cię delikatnie podtrzymywał, a Ana asekurowała abyś nie upadła. – powiedział, na co dziewczyny zaczęły się śmiać.
- A w nagrodę za każde podciągnięcie dostaniesz buziaka od Michelinka. – dodała Ana wybuchając śmiechem.
Lena przesłała jej mordercze spojrzenie, a Michael zaczął się znacząco uśmiechać na znak, iż ten pomysł jak najbardziej mu się podoba. Młodsza pokręciła tylko głową, ale ochoczo wskoczyła na biodra chłopaka chwytając go na początku rękoma za szyję. Wiedzieli już, że będzie zabawa… Lena mocno objęła nogami tułów blondyna, a on delikatnie złapał ją za uda. Ana przyglądała się wszystkiemu z boku… tak, wyglądało to dziwie i nazbyt seksownie. Lena puściła szyję chłopaka odchylając się do tyłu. Kucykiem zamiotła podłogę. Starsza wybuchła nagle śmiechem na widok zastanej pozycji. Michi przesłał jej zawadiacki uśmiech, a młodsza skrzyżowała ręce na piersi, po czym uniosła się do góry. Tak, to ćwiczenie było ciężkie do wykonania, ale po pierwsze we trójkę było śmieszniej, a po drugie motywacja była tym większa aby pokazać się z jak najlepszej strony. Lena podciągnęła się 10 razy, Ana z Michaelem byli pod wrażeniem. W pewnym momencie chłopak puścił jej uda wystawiając dłonie do góry. Młodsza pisnęła czując jak zsuwa się z bioder chłopaka, ale szczelniej zacisnęła swe nogi, po czym podciągnęła się kolejny raz przybijając z chłopakiem wysokie highfive. Zrobili to jeszcze trzy razy, następnie Michael wystawił nagle swój prawy policzek. Lena zachichotała, ale ucałowała chłopaka i ponownie zamiotła czupryną podłogę. Podciągnęła się po raz ostatni kurczowo uczepiając się ciała blondyna. I nagle dało się słyszeć brawa… Wszystko działo się na raz. Ana zakryła usta dłonią będąc totalnie zaskoczoną, zdziwioną i rozbawioną całą tą sytuacją. Lena zmęczona, spocona przylgnęła do Michaela, który będąc równie zmęczonym podtrzymywał ją za pośladki. Cztery pary błękitnych oczu spotkały się… Włosy na karku Madlen stanęły dęba… Poczuła jak z twarzy odpływają jej kolory, a z mięśni ostatki sił. Dobrze, że Hayboeck mocno ją trzymał, bo na pewno by upadła. Delikatnie odstawił ją na podłogę, szykując się do konfrontacji. Lena z niedowierzaniem spoglądała przed siebie… Złość? Tak… Czy on nawet na chwilę nie może dać jej spokoju? Po jaką cholerę znowu za nią przyjechał?! Tak ciężko zrozumieć, że potrzebuje czasu? Wzrokiem, który wskazywał jej wyprowadzony z równowagi stan psychiczny spoglądała na Thomasa… Tak… Stał w drzwiach we własnej osobie. Kiedy skończył swój aplauz, Lena dostrzegła wyraz jego twarzy… No tak… Poza, w której zastał ją z Michaelem mogła wydać się dwuznaczna… Obserwowała jak zaciska mocniej dłonie spoglądając to na nią to na Michiego… Dosłownie w tej samej chwili zrobili krok w swoim kierunku…
- Co tutaj robisz do cholery?! – wrzasnęła. – Nic do ciebie nie dociera? Powiedziałam ci, że nie jestem jeszcze gotowa… Dlaczego mnie prześladujesz? Jak mam ci to przekazać? Nie odbieranie telefonów, nie odpisywanie na wiadomości i ucieczka… Naprawdę aż tak ciężko jesteś kapujący?! – krzyczała machając przy tym śmiesznie rękoma.
Thomas nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi cały czas gromiąc wzrokiem młodszego kolegę.
- Lenka zejdź mi z drogi. – powiedział beznamiętnie, chwycił ją za ramiona poprzez co ciało dziewczyny pokryło się gęsią skórką, po czym delikatnie ją przestawił i ruszył dalej.
- Nie! Stój! – warknęła zachodząc mu drogę. – Wyjdź stąd!
- Ja i ty… - Morgi wskazał palcem na Michaela. – Teraz… Na zewnątrz.
- Thomas… - zaczęła interweniować Ana.
- Nie! Thomas wynocha! – powiedziała Lena chwytając go za ramiona i nie pozwalając iść dalej.
Morgi jakby nagle oprzytomniał, spojrzał na blondynkę. Utonął w błękicie jej oczu, które teraz spoglądały na niego z furią. Wystawił dłoń chcąc położyć ją na jej twarzy. Ona odrzuciła jego rękę łypiąc na niego groźnie.
- Wyjdź stąd… - wysyczała.
- Lena… - zaczął, ale nie pozwoliła mu dokończyć podnosząc rękę w geście aby się uciszył.
Przymknęła oczy i wskazała mu drzwi.
- Słyszałeś co powiedziała Madlen… - rzekł w końcu Michael robiąc kilka kroków w stronę dziewczyny.
- Zamknij się Hayboeck! – warknął Tom robiąc krok w stronę blondyna.
Lena od razu bardziej przywarła do ciała chłopaka przez co zatrzymała go. Poczuła jak skóra zaczyna ją piec w miejscach gdzie ich ciała się stykały. Macki bólu ponownie zaczęły muskać jej serce.
- Thomas proszę… - szepnęła kładąc dłonie na jego klatce.
Czuła jak do oczu napływają jej łzy, więc starała się na niego nie patrzeć. Chęć utonięcia w jego ramionach ponownie była nie do zniesienia.
- Wyjdę, bo mnie o to prosisz Lenka. – szepnął Morgi chwytając jej twarz i unosząc do góry. – Ale poczekam na ciebie… musimy porozmawiać. – dodał obserwując jej szklące się oczy.
Lena patrzyła na niego jak zaczarowana… Tęskniła za nim jak za nikim innym… To, że tak za nią latał musiało coś znaczyć. Czy się zmienił? Nie wiedziała… Ale to ciągle był Thomas. Chłopak, który skradł jej serce…
Kiwnęła delikatnie głową odsuwając się na bezpieczną odległość, ponieważ bała się, iż jeszcze chwila patrzenia na jego śliczne lico i może dać za wygraną rzucając mu się na szyję.
- Jeszcze nie skończyliśmy Hayboeck! – rzucił Thomas w stronę blondyna. – Z tobą siostra również mam do pogadania. – dodał na odchodne i wyszedł.
Lena, która praktycznie przez całą te potyczkę wstrzymywała oddech w końcu odetchnęła pełną piersią.
- Ja pierdziele! No to mam przerąbane. – westchnął Michi.
- Lena jak ty się… - zaczęła Ana, ale nie dokończyła, ponieważ młodsza wszystkie emocje miała wymalowane na twarzy. – On przyjechał po ciebie… znowu. – powiedziała podchodząc do przyjaciółki. – Jak go znam to nie da za wygraną. Zależy mu Madlen.
- Zależy? – rzekł Michael. – Jak cholera! Jestem facetem i wiem co mówię… Widziałyście wyraz jego twarzy kiedy nas razem zobaczył? Ja pieprze… mało brakło, a wszedłby we mnie jak pitbull w kurę! – pisnął, czego efektem był uśmiech na twarzy Leny, co oczywiście było zamierzonym posunięciem.
- Przepraszam was… muszę pójść z nim porozmawiać. – rzekła Lena z westchnieniem.
Nie była pewna czy jest gotowa na te konfrontację, ale musiała z nim porozmawiać… chociaż by po to aby dowiedzieć się kto jest zdrajcą, który zdradził jej miejsce pobytu.
Ruszyła za chłopakiem w stronę wyjścia. Nie wiedziała dokładnie, w którym kierunku poszedł, ale domyśliła się, iż mógł wybrać tylko kierunek recepcji. Jak myślała tak też było. Thomas siedział na jednym z foteli w holu. Był delikatnie pochylony do przodu i wyłamywał sobie palce co był oznaką, że się denerwuje. Lena podeszła do niego, jeszcze nie zdążyła przed nim stanąć kiedy chłopak wstał wyprostowany. Czyli on również zawsze wiedział kiedy ona była przy nim… Lena ucieszyła się na myśl o więzi, która ich łączyła. Potrafili siebie wyczuć nawet na siebie nie patrząc. Dziewczyna podeszła do fotela, który znajdował się centralnie naprzeciwko chłopaka. Morgi spojrzał na nią nieodgadnionym spojrzeniem. To co zaprzątało mu głowę miało za chwile ujrzeć światło dzienne.
- Kto ci powiedział gdzie jestem? – wypaliła Lena siadając.
Morgi usiadł zaraz po niej.
- Czy to ważne?
- Dla mnie tak.
- Sypiasz z nim?
- Co? – Lena wybałuszyła oczy będąc lekko zdezorientowaną o czym on mówi.
- Ten Hayboeck… Kochasz go? – kontynuował.
Lena wstała zaciskając zęby wraz z pięściami. Ma tupet! Co ona jakaś puszczalska jest?
- Usiądź Lena.
- Kto ci powiedział, że tutaj jestem… - zasyczała.
- Andreas. – Lena poczuła ukłucie w sercu.
No tak… Mogła się tego spodziewać. Chociaż… Koffi? Przecież wiedział, że ona chciała być od Toma jak najdalej… Co nim kierowało?
- Co tutaj robisz?
- Madlen co cię łączy z tym gówniarzem?
- Morgen! Ja pytam, ty odpowiadasz!
- Przyjechałem do ciebie.
- Po co?
- Żeby porozmawiać.
- O czym?
- O nas.
- Jakich nas? – warknęła. – Nie ma żadnych nas. Jestem ja i ty Thomas.
- Ciągle mi uciekasz. Nie chcesz ze mną rozmawiać. Jak ja mam o ciebie walczyć jak mnie do siebie w ogóle nie dopuszczasz? – zapytał aż nazbyt spokojnie. – Do niego? Kolejny raz?
- Michael i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Ja też jestem twoim przyjacielem. – Lena prychnęła na jego słowa. – Byłem… Ale to nie powstrzymało cię przed wskoczeniem w moje ramiona. – powiedział, a w Lenie się zagotowało.
Tego było za wiele. Pieprzony kretyn! Wstała i przybierając najbardziej wyniosłą pozę na jaką ją było stać ruszyła jak najdalej od tego buca.
- Przyjaźnią nazywasz wskakiwanie w jego ramiona i całowanie policzków? – zapytał łapiąc ją za rękę.
- Kij ci do tego co robię i z kim robię. – powiedziała obdarzając go zjadliwym spojrzeniem. – Nie jesteś moim facetem żeby mówić mi co mogę, a czego nie mogę robić. Idź Morgen sprawdź czy aby na pewno rozstałeś się ze swoją… - Lena nie skończyła.
Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczyma. Co ona właściwie chciała powiedzieć? Co się z nią działo? Nigdy tak nie była. Lena sama siebie już nie poznawała. Czy to przez Thomasa stała się taka nieczuła? Chłopak wykorzystał wewnętrzną walkę blondynki i w mgnieniu oka przyciągnął ją do siebie wpijając się ostro w usta dziewczyny. Lena będąc zaskoczoną nie zdążyła nawet tego powstrzymać. Jego język wsunął się do jej ust wywołując ciche mrowienia w okolicy jej podbrzusza. Wściekła się na maxa… na Thomasa swoją drogą, ale bardziej na reakcję swego ciała. Z całej siły odepchnęła od siebie chłopaka i z łzami w oczach zamachnęła się by zdzielić go w pysk. Thomas jednak był przygotowany na taką okoliczność i chwycił rękę dziewczyny całując ją po wewnętrznej stronie. Madlen nie mogła zapanować nad swoimi emocjami.
- Nigdy więcej tego nie rób… - wysyczała. – Nienawi…
- Tak, tak nienawidzisz mnie. Już to mówiłaś. Oboje wiemy, że prawda jest inna i ci na mnie zależy tylko boisz się do tego przyznać. Mnie również na tobie zależy. I czy ci się to podoba czy nie będę za tobą jeździł. Jeśli będzie potrzeba to nawet na koniec świata. – powiedział spokojnie Thomas puszczając jej rękę.
Lena była wyprowadzona z równowagi jak nigdy przedtem. Ścisnęła dłoń, która przed chwilą spoczywała w uścisku Toma, po czym spoglądając na niego wrednie odwróciła się i biegiem pognała w kierunku swojego pokoju. Po drodze rozklejając się już na dobre minęła dwójkę swoich przyjaciół, jednak nie zwracając uwagi na ich krzyki zamknęła się w pokoju.
- Coś ty jej znowu zrobił? – zapytała Ana podchodząc do brata i całując go w policzek.
Michael również zdecydował się podejść, jednak stanął stosunkowo w bezpiecznej odległości.
- Pocałowałem ją. – oznajmił Morgi beznamiętnie, na co Ana się zaśmiała.
- I co? Przysunęła ci?
- Powstrzymałem ją. – odrzekł Thomas ze śmiechem.
- Oj bracie, bracie… tak jej do siebie nie przekonasz.
- A jak?
- Daj jej czas… przemyśli sobie wszystko… zatęskni.
- Ja nie mam czasu Ana. Popatrz jaka kolejka się ustawia… - prychnął w kierunku Michaela.
- Michi? Uwierz mi, to twoje ostatnie zmartwienie. On jest tylko przyjacielem takim samym dla Leny co i dla mnie. – odrzekła odwracając się do młodszego kolegi i przywołując go ręką. – Wy się chyba znacie prawda?
- Hayboeck. – powiedział ostro Thomas w kierunku chłopaka.
- Morgenstern… - odrzekł Michael wystawiając dłoń w kierunku starszego kolegi.
Morgi nieufnie na niego popatrzył.
- Odpierdol się od niej. – warknął Thomas łącząc się z blondynem w mocnym uścisku.
- Gdybyś tak tego śpiewająco nie spierdolił to nie musiała by uciekać do mnie. – odrzekł beznamiętnie Michi.
Thomas zrobił krok w jego stronę, a ten się nie cofnął.
- Chłopcy… - między nich wtargnęła Ana. – Całej naszej trójce zależy na szczęściu Leny. Jednym mniej, drugim trochę bardziej… Schowajcie topór wojenny. Thomas naprawdę Michelin jest tylko przyjacielem. Prawda Michi? – zapytała spoglądając porozumiewawczo na młodszego.
- Na razie… - odrzekł Michael.
Thomas wciągnął ostro powietrze.
- Zabierz go stąd Ana, bo mu zaraz przywalę.
- Faceci… - westchnęła tylko. – Słuchajcie… Skoro już przyjechałeś Thomas to może zjemy razem śniadanie i porozmawiamy… o ostatnich wydarzeniach? – zaproponowała, na co obaj blondyni skinęli głową. – Pójdę ogarnąć Len i zaraz do was dołączymy. Tylko proszę… Nie pozabijajcie się do naszego powrotu. – powiedziała na odchodne i zniknęła w korytarzu prowadzącym do ich pokoju.
Nie była w stu procentach pewna czy pozostawienie chłopaków samych było dobrym posunięciem, ale no przecież jakoś musieli się dogadać… prawda? Po kilku chwilach z już uspokojoną, ale zdeterminowaną Len do ignorowania Thomasa, dziewczyny weszły na teren restauracji hotelu, po czym dostrzegły łypiących na siebie spode łba blondynów. Na twarzy Ane mimowolnie pojawił się uśmiech, a na twarzy Leny grymas. Wiedziała, że ta konfrontacja nie będzie prosta. Była wręcz pewna, że żaden z panów nie da za wygraną i będzie pokazywał drugiemu gdzie jest jego miejsce.
Gdy tylko podeszły do stolika, chłopcy jak na zawołanie podnieśli się z krzeseł. Lena nie czekając aż któryś odsunie jej krzesło w mig kłapnęła na nim, a Ana skorzystała z uprzejmości Michaela.
- Czy ktoś może mi do cholery wytłumaczyć co wy tutaj robicie? – wypalił Thomas kiedy już usiedli.
Ana zaczęła błądzić wzrokiem w różnych kierunkach byle by tylko nie patrzeć na brata. Lena siedziała między młotem a kowadłem. Po jej prawej spoczywał Thomas, który siedział dziwnie blisko niej, a po lewej Michael.
- Świetnie się bawimy. Przedwczoraj Michi miał 18 i urządziłyśmy mu imprezę z pomocą pozostałych siedmiu skoczków, w tym Koffiego. – oznajmiła beznamiętnie Lena chwytając za menu.
Ana o mało co nie wybuchła śmiechem, a Michi nie omieszkał parsknąć.
- Widzisz Ana… I tak jest już od trzech tygodni. – westchnął Tom.
- Ale to jest tylko i wyłącznie twoja wina. – powiedziała Ana ze śmiechem.
- Kto się czubi ten się lubi. – dodał Michael, po czym zamknął się pod naporem spojrzenia Leny.
Morgi zaśmiał się pod nosem. Rzeczywiście te trójkę łączyła wyjątkowa zażyłość, ale może faktycznie była to tylko przyjaźń? Po chwili przyszedł kelner gdzie cała czwórka zamówiła ulubione dania oraz kawę.
- Dobrze… może zacznijmy od tego, że ja jutro najpóźniej muszę lecieć do Lahti. Ana ty również masz zawody, więc lecisz ze mną. Madlen leci z nami, a ty Hayboeck nie. – oznajmił Tom.
Młodszy blondyn prychnął, a Lena już miała się odezwać kiedy Morgi ponownie wszedł jej w słowo.
- Lena przestań. Zabiorę cię siłą jeśli będzie trzeba. Ale mamy o wiele większy problem.
- Gregor… - szepnęła Ana.
- Dokładnie… Mogłem troszeczkę przesadzić w pokazaniu mu, że ma się do ciebie nie zbliżać.
- Że co? – wypaliła Ana, a Lena zaczęła się głośno śmiać wyobrażając sobie bijących się dwóch najlepszych przyjaciół.
- Ana, Thomas pragnie ci przekazać, iż troszkę za bardzo poturbował twojego eks… Masz u mnie plusa Morgen. – powiedziała pierwszy raz na niego spoglądając od kiedy tu usiedli.
Morgi odwzajemnił uśmiech i chciał chwycić jej dłoń jednak zrezygnował nie chcąc dolewać oliwy do ognia.
- Dokładnie… Będziemy musieli jakoś trzymać go od ciebie z daleka. Ale wierzę, iż Czerwona Wojowniczka oraz Morgeminator łącząc swe siły jakoś podołają temu zadaniu.
Po słowach chłopaka cała czwórka wybuchła śmiechem. Lena zaczęła przypominać sobie akcje wyżej wspomnianych bohaterów, po czym na jej policzki wpełzły nieśmiałe rumieńce. Spojrzała mimowolnie na Toma… On nie omieszkał tego przeoczyć. Chwycił jej rękę kiedy najmniej się tego spodziewała, po czym ponownie dzisiejszego dnia złożył na niej pocałunek. Ta robiąc obrażoną minę szybko zabrała dłoń wycierając z niej ślad ust Morgiego. Ana z Michaelem porozumiewawczo na siebie spojrzeli. To było widać jak na dłoni, że ci dwoje mają się ku sobie i łączy ich coś naprawdę wyjątkowego.
- Dobrze… słuchajcie. I tak tutaj w Wiśle nie ma żadnego lotniska. Musimy jechać do Krakowa. Tam znajduje się najbliższe. – powiedział Michi, przez co Ana skrzywiła się słysząc słowo „Kraków”.
Tam bowiem przeżyła naprawdę wyjątkowe chwile z Gregorem… Już czuła jak blizna znajdująca się w jej sercu na nowo się otwiera.
- Możemy pojechać tam dziś i trochę pozwiedzać. – zaproponowała Lena. – Słyszałam, że Kraków jest bardzo urokliwym miejscem. – tutaj spojrzała na swą przyjaciółkę.
- Ja… ja mogę was oprowadzić. – szepnęła, a Madlen chwyciła ją za dłoń.
- Niechaj tak będzie. Zjemy, spakujecie się i wyjedziemy do Krakowa. Tam pozwiedzamy, zjemy obiad i udamy się na lotnisko.
- Ja i tak muszę z wami jechać. Lecę do Norwegii, więc potowarzyszę wam w podróży. – wtrącił Hayobeck.
Thomas chciał już zgłosić sprzeciw, jednak widząc karcący wzrok dziewczyn zrezygnował. Potem szybko zajęli się śniadaniem. Po wspólnym pomyśle wyjazdu do Krakowa postanowili się zabrać do jego pilnej realizacji. W czasie kiedy trójka przyjaciół się pakowała, Morgi załatwiał transport do Krakowa. Kilka chwil potem już zmierzali w kierunku stolicy małopolski. Na twarzy Thomasa wymalowany był uśmiech i spokój. Wreszcie miał je obie u swego boku. Michi natomiast zajęty był obserwowaniem całego towarzystwa. Podobało mu się to co łączyło całą trójkę - silna więź. Mimo różnych barier i przeszkód dalej tworzyli udane trio. Ana ponownie spojrzała na błysk w oczach Thomasa, wiedziała już po nim, że tak łatwo nie odpuści Lenie i że będzie nadal walczył. Uśmiechnęła się na samą myśl, może chociaż tej parze uda się stworzyć fajny związek. Ona natomiast biła się z myślami o Gregorze. Pomysł wyjazdu do Krakowa niekoniecznie był jej na rękę. Tam przeżyła jedne z najbardziej wyjątkowych wspólnych chwil. Tam nie jeden raz słyszała jak bardzo jest ważna dla niego... Mimo wszystko postanowiła walczyć z emocjami i stawić czoła problemowi. Towarzystwo Michaela wszystko ułatwiało, gdy Thom zajęty był Leną. Dość szybko całą czwórką znaleźli się w mieście Kraka. Standardowo zatrzymali się w rejonie Zamku i nabrzeża Wiślańskiego.


~~~


Witajcie Kochane! :)


Jak mija Wam dzień? Co u Was słychać dobrego? Jak wrażenia po minionym sezonie? Zadowolone? Zawiedzione? Może smutne? Piszcie w komentarzach :)


Jak podobał się rozdział? Coś zaskoczyło? Ktoś... zaskoczył? Bo nas osobiście zaskoczyłyście Wy... Nie spodziewałyśmy się teorii na temat "nowych interakcji" Ane i Leny z... innymi panami niż Gregor i Morgen ;D Ale oczywiście miło czytało się Wasze domysły za co serdecznie dziękujemy :*


Przepraszamy za obsuwę czasową... Rozdział miał być w środę, ale nawał pracy i obowiązków nie pozwolił nam na efektywniejszy udział w blogowym światku. Cały marzec był intensywny (bynajmniej w pracy Madziusy) i nie zapowiada się na to by kwiecień miał być inny... Ania również intensywniej poświęcała się obowiązkom, więc z naszych rąk w tym miesiącu za dużo nie wyszło :( Mamy jednak spory zapasik, więc chociaż ten raz na 7 dni będziemy się pojawiać :) Mamy nadzieję, że bliżej czerwca wszystko się unormuje (Madziusa odda I rozdział swojej pracy magisterskiej, trzymajcie kciuki ;D) i ponownie ruszymy z kopyta, ponieważ pomysły na dalsze części nadal się rodzą :)


Dobrze, koniec naszych żali xD Trzymajcie się cieplutko, bo... Słońce świeci nad nami, ogrzewa nasze ciała promieniami hihi :) I tym oto śpiewającym akcentem kończymy na dziś :*


Ania&Madziusa

6 komentarzy:

  1. ~Skokomaniaczka31 marca 2017 17:54

    Jestem :)
    Michi! Normalnie tyle go było, że jestem mega mega szczęśliwa z tego powodu! Proszę o więcej, rzecz jasna :)
    Coś co mnie nieziemsko rozbawiło to właśnie jego słowa.. rekreacyjnie.. kurde, Michi, jak?! Toż to ja bym nie pogardziła wcale taką rekreacją! I to jeszcze w Wiśle! Lipiec zapowiada się ciekawy, haha :D
    Ale za widok pijanych skoczków czy to z gitarą czy bez podziękuję.. mam dziwne obrazy w pamięci xD
    Lena.. jak to Lena. Czy ona już nigdy nie zmieni nastawienia? Po raz kolejny powtórzę, że ja naprawdę wszystko rozumiem, kłamstwo kłamstwem, ale no.. ileż można?
    Thomas naprawdę się stara, lata po całym świecie za nią i dla niej, a ona co? Nie potrafię zrozumieć tej dziewczyny.. sorry Madziu. Może jak się zakocham i przeżyję to co ona to będę widzieć takie sytuacje innym okiem, ale teraz.. nie potrafię inaczej.
    Wybaczcie za może krótki komentarz, ale Skoko ostatnio mocno zapracowana.. łączę się z Wami w tym bólu dziewczynki ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Witajcie!
    Ach ta miłość, gdzie ona człowieka nie poniesie:) Thomas tak pięknie prześladuje Madlen, że sama chciałabym być na jej miejscu. Osobisty stalker i do tego niebieskooki? Biorę w ciemno.
    Co do Michego - szacun, że nie uciekł od Morgiego, ja w sumie wiedziałam, że prawdziwy z niego facet. Czekam na więcej Michiego w tym opowiadaniu. Bardzo dobrze je ubogaca.
    Ogólnie jak zwykle świetnie i mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli usłyszeć co nieco o Gregorze, bo ciekawa jestem jak rozwinie się jego sytuacja z Ane.
    Do zobaczyska!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochane :-)

    Naprawdę nie wiem co mam już pisać o waszych arcydziełach, bo co kolejny rozdział to lepszy od poprzedniego... Naprawdę rozdział jest fantastyczny, aż nadal mam wielki uśmiech na buzi...

    Oj szczerze mówiąc wyobrażając sobie wspólne sceny Michiego z Thomasem to nie powiem pomimo uśmiechu to bardzo bałam się zaraz zaczął się bić o Madlen...

    A swoją drogą to fajnie, że Thom stara się o odzyskanie Lenki, ale nie powiem trochę mnie wkurzył tymi insynuacjami, że ona jest z Michaelem... Wiem, że Morgen jest o nią zazdrosny, ale naprawdę mógłby ruszyć swoim mózgiem by się w końcu domyśleć, że ona kocha tylko jego...
    Liczę, że Madlen widząc jego wielkie stara o odzyskanie jej postanowi dać mu ostatnią szansę, bo jak sama zauważyła obydwoje są połączeni niewidzialną więzią, która sprawia, że ich uczucie jest mocne i każdy może je zobaczyć...

    Strasznie jestem ciekawa jak to teraz rozwinie się relacja pomiędzy Anną a Gregorem, choć domyślam się, że na pewno pierwsze spotkanie z nim będzie dla dziewczyny bardzo trudne, ale mam nadzieję, że Czerwona Wojowniczka oraz Morgeminator zrobią wszystko by ona nie załamywała się tylko była silna...

    Czekam z wielką niecierpliwością na nowy rozdział.
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Melduję się!
    I przepraszam, że mały poślizg, ale ostatnio nie mogę wydostać się spod stosu sprawozdań i cholera wie, czego jeszcze... Nawet nie wiecie, jak miło w takich okolicznościach, dla relaksu, czytało mi się wasz cudny rozdział ^^
    Hmm.. szczerze mówiąc, coraz bardziej dziwi mnie zachowanie Leny. Przecież to widać, że Thomas ją kocha, chyba gdyby tak nie było, nie chodziłby za nią jak cień, nie byłby zazdrosny o Michiego. A ona co? Zero reakcji, tylko atak. Kurde, mogłaby chociaż minimalnie zmienić swoje myślenie, bo oboje się w tym wykończą. Ja rozumiem, że ją skrzywdził, że oszukał, ale... chyba każdy zasługuje na drugą szansę albo przynajmniej na jakąś jej cząstkę. Chociaż w sumie momentami Thomas sam nie jest lepszy ze swoimi akcjami. Oboje się dobrali pod tym kątem wręcz idealnie...
    Ale w pewnej chwili zaczęłam się martwić, że nam się panowie pobiją tam zaraz. Michi jaki porywczy, no nie spodziewałabym się :D I w ogóle to "rekreacyjnie"... jak dobrze, że akurat połknęłam już herbatę, bo chyba bym się nią zakrztusiła xD Zresztą, cały rozdział miałam uśmiech jak mysz do sera :D
    Jestem ciekawa, jak się potoczy wszystko jeszcze u Gregora i Any. Może jest coś jeszcze trochę do odratowania?
    Dziewczynki, ja uciekam do swoich obowiązków, życzę wam morza weny, no i już teraz trzymam kciuki za tą pracę magisterską!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem i ja :)

    Jest Michi - jest zabawa :D

    Pytane w tytule...no teraz to Thomas pojechał po bandzie - czy on jadąc po Madlen zostawił swój rozum w domu cy tylko za drzwiami hotelu? Ehh ciężki przypadek, chociaż z drugiej strony widać, że dla Leny blondyn się zmienia, zaczyna myśleć przyszłościowo, robi rzeczy, których wcześniej nie robił dla żadnej innej dziewczyny, już nie wspomnę o tym, że jeździ za nią po całym świecie, a jak trzeba to nawet lata. Rozumiem zranioną duszę tego biednego dziewczęcia, ale może jednak Thomas zasługuje na drugą szansę? Przecież między nimi i tak jest takie przyciąganie, że nawet ktoś z kosmiczną wadą wzroku nie może tego pominąć. Już nie mogę się doczekać, kiedy znowu w ich świecie zagości sielanka...

    Thomas i Michi - tego się po młodszym koledze nie spodziewałam - brawo Ty!!! Taki stanowczy, aż kipiało testosteronem między nimi (sorry, nie mogę znaleźć innych słów żeby to opisać), niby "gówniarz", a jednak porządny facet. Teraz już wiadomo skąd Thomas ma odstające uszy, tyle sobie nagrabił u Madlen, że już nie ma jak tego schować...ok kończę ten temat bo i tak pomimo wielkiej sympatii do Michiego - jeśli chodzi o serce Leny #teamThomas. Co nie zmienia faktu, że dla Michiego też przydałaby się jakaś miła koleżanka - może któraś z dziewczyn z kadry :D

    Ane i Gregor - i co tu z nimi zrobić, widać, że dziewczyna cały czas o nim myśli i nawet te mizianki z Michim w lesie tego nie są w stanie zmienić. Już nie mogę się doczekać ich spotkania, reakcji na siebie nawzajem i oczywiście niezawodnej obstawy w postaci Czerwonej Wojowniczki i Moreminatora, oj będzie się działo :D

    Pozdrowienia Dziewczyny i czekam na ciąg dalszy :) 3mam kciuki za mgr, na pewno obrona to będzie bułka z masłem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział Bomba jak zawsze :D
    I znowu widzę nowy wygląd- podoba mi się :D
    Wow, Thomas serio się stara... Nie spodziewałabym się tego po nim ale za to co robi to należy mu się szacunek. Kurcze ale Lena dalej taka uparta :D
    Mam nadzieję że w końcu mu wybaczy bo chłopak na prawdę się stara, no i widać że zachodzi w nim pozytywna przemiana...

    Michi hahaha xD
    <3

    Czekam na nowy!
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń