piątek, 7 kwietnia 2017

63. I tak by nam nie wyszło

- No Ana, czyń swoją powinność przewodnika! - uśmiechnął się Thomas wierzący w talent siostry do odprowadzania.
- Sam tego chciałeś Morgen. Dzień dobry kochane dzieciaczki, znajdujemy się w Krakowie przy Wawelu gdzie powita was Smok!
- Smok?! Ana za dużo bajek w dzieciństwie. - uśmiechnęli się niemal równocześnie na co starsza blondynka wzrokiem pełnym powagi rzekła.
- Nie wierzycie? To się zaraz przekonacie.
Mając doświadczenie wynikające ze świadomości rozpoznawalności zaleciła ekipie narzucenie kapturów przed wejściem na zamek. Całą czwórkę urzekły ekspozycje z historią Polski. Po obejrzeniu wystawy Ana poprowadziła ich ku Smoczej Jamie.
- Zaraz wejdziemy do niej, a na zakończenie będzie na was czekała miła niespodzianka. - cała trójka wysłuchała historii o Smoku Wawelskim, która blondynka poznała przy wcześniejszym pobycie.
Następnie ruszyli w kierunku tajemniczych chłodnych korytarzy. Koniec tunelu znajdował się tuż przy Wiśle wraz z rzeźbą zionącego ogniem smoka. Cała trójka zapiszczała z wrażenia. Ana widząc ich podekscytowane miny uśmiała się, po czym zabrała ich w kierunku starego miasta w dalszym ciągu opowiadając rozmaite historie. Stojąc po środku rynku pokazywała kościół Mariacki, Sukiennice i przepiękne kamienice. Te miejsce również przywiodło jej na myśl Gregora. Ileż można cierpieć? Ile można myśleć? Dziewczyna krzywo się uśmiechnęła, po czym zaproponowała spożycie wspólnego posiłku w jakiejś wybranej przez nich restauracji. Ku zdziwieniu starszej spojrzeli w kierunku Wierzynka. Ana ponownie pokręciła przecząco głową. Dlaczego muszą wszystko obrócić przeciwko niej?
- Słoneczka, nie polecam tej knajpki, chodźmy tam. - próbowała szybko zmienić miejsce Ana by uniknąć powrotu do przykrych wspomnień.
- Jestem głodny jak wilk, a ty mi tu wybrzydzasz siostra? Poza tym co ci za różnica gdzie zjesz? - uśmiechnął się Thom jednocześnie wywracając oczami na znak dezaprobaty jej niezadowolenia.
- Ana to fajne klimatyczne miejsce... Z historią i urokiem, więc zapowiada się ciekawie. - dodała Lena, co przyczyniło się do niemalże nokautu starszej w kwestii wyboru.
- A co wam za różnica gdzie zjemy co?! - humor Ane wyraźnie uległ zmianie.
Wiedziała, że ten Kraków przysporzy jej trudności, ale że aż takich? Niezdecydowanym krokiem z lekko naburmuszoną miną podążyła za ekipą, która wzięła nań górę. Całe towarzystwo urzeczone pięknym wnętrzem lokalu zaczęło się wymieniać przeżyciami z urokliwego Krakowa. Tylko Ana milczała wciąż zastanawiając się kiedy minie jej obsesja na punkcie wspomnień o Gregorze. Jedyne czego była pewna to na bank nie danie mu satysfakcji z zerwania. Po wspólnym zjedzeniu obiadu dziewczyna spojrzała wymownie na Thomasa i postanowiła dać mu trochę swobody na rozmowę z Leną. Była przekonana, że takie rozwiązanie nie zaszkodzi, a może jedynie pomóc.
- Dziękuję za miłe towarzystwo, teraz pójdę się przewietrzyć.
- Źle się czujesz? - z troską w oczach spojrzała na przyjaciółkę Lena.
- Tak, troszeczkę mi się w głowie kręci... - zagrała na tyle dobrze by Michelin dobrze zrozumiał, iż nastał czas ewakuacji by parka Morgenów mogła dojść do zgody.
- Pójdę z tobą. - uśmiechnął się Michi bez ceregieli opuszczając Len i Thomasa. - Chyba bardzo zależy ci na ich zgodzie, bo zagranie pierwsza klasa. - powiedział Michael wyrywając z transu rozmyślań starszą blondynkę.
Dziewczyna obdarzyła przyjaznym uśmiechem współtowarzysza. Cieszyła się, że może spędzić w jego towarzystwie nieco więcej czasu, gdyż czekały na nią pewne wyjaśnienia. Najpierw jednak postanowiła trochę pokręcić się z Michelinem po krakowskiej starówce.
- Co robimy i dokąd zmierzamy? - spytał chłopak, który nie znał trasy przemierzanej przez blondynkę.
Ana odpowiedziała śmiechem.
- Idziemy w najciemniejszy zaułek bym mogła cię na legalu wykorzystać.
- Brzmi kusząco, ale boje się skorzystać. - zaśmiał się tym razem Hayboeck.
Dziewczyna ze sfoszoną miną tupnęła nogą i rzuciła nieco podniosłym głosem.
- Pff… rozczarowałeś mnie Michelin, już cię nie kręci moje towarzystwo? Pakiet darmowy tylko brać i szaleć.
Oboje ponownie wybuchli śmiechem. Spędzanie czasu w swoim towarzystwie zdecydowanie im służyło. Z tym, że nie było w tym nic poza przyjaźnią... Ana doskonale o tym wiedziała, dlatego chwytając za dłoń przyjaciela pociągnęła go ku najbliżej ławce.
- Michelinku mój ty kochany, nawet nie wiem jak mam zacząć... Może na początek zwykłe przepraszam wystarczy.
- Ana wyluzuj... Za co ty znowu mnie przepraszasz? Chyba nie za moje urodziny? - blondyn ponownie obdarzył ją uśmiechem domyślając się, iż chodziło o wydarzenie, które miało wtedy miejsce.
- Michi, bardzo Cię proszę... Nie przerywaj. To co miało wtedy miejsce nie powinno się wydarzyć, a ja po prostu nie byłam sobą.
- Ana ja to wiem. Nie wracajmy do tego, było minęło i już...
- Tak jasne było i minęło, łatwo powiedzieć szczególnie, że po wszystkim pomyliłam cię z Gregorem...
- Wciąż chcesz wymazać go z pamięci, ale nic nie pomaga prawda?
- Nawet dziś... Wszystkie te miejsca, cała trasa przypomina mi jego osobę. Brakuje mi go jak diabli...
- Ana potrzebujesz czasu. Ja wiem, że to nie jest proste zapomnieć gdy się ma swego eks tak czy inaczej u boku, ale dasz radę. Jesteś silną kobietą.
- Nawet silna kobieta ma uczucia Michelinku... Dlatego jest ciężko zapomnieć czy wymazać z pamięci. Tym bardziej, że ja go wciąż kocham...
- Nawet po tym wszystkim co się stało?
Blondynka wzruszyła ramionami. Skrzywdził ją to prawda, ale czy możliwym jest zakopać miłość do dołu i zapomnieć? Uczucie silnie zakorzenione ma takie same pędy, czy łatwo je ściąć po tylu pięknych wspólnych chwilach? Z zadumy wyrwał ją ponownie Michelin.
- I tak by nam nie wyszło. - zaśmiał się chłopak obracając wszystko w żart.
W odpowiedzi oberwał z łokcia by poczuć dezaprobatę towarzyszki.
- No wiesz co? Nie wierzysz w siłę naszych uczuć? - zaśmiała się Ana zapominając na chwilę o tym co moment temu zaprzątało jej umysł.
Przy Hayboecku zdecydowanie nie mogła liczyć na nudę czy zbyt długie stany melancholii.
- Ja tylko mówię jakby było. W końcu dwa energetyki rozniosły by tą kulę ziemską.
Ana parsknęła śmiechem słysząc jego podsumowanie dodając.
- Ale wiesz, że bardzo wiele dla mnie znaczysz prawda?
- Wiem Ana wiem i vice versa. Cieszę się, że mogłem was poznać.
- Jesteś naprawdę prawdziwym i wspaniałym przyjacielem. Dziękuję, że ze mną byłeś gdy było tak źle...
- Ana nie wracaj do tego... Czas zabliźni twe rany.
- Michelin nie mów tak, bo zaraz się w tobie zakocham. - blondynka ponownie trzepnęła chłopaka w bok lekkim płaskim uderzeniem.
- I cóż w tym złego kochana, ktoś mądry powiedział mi ostatnio, iż lekiem na złamane serce może być nowa miłość...
- Michelin nie prowokuj. To zdecydowanie za szybko na nowe miłostki, ale będę pamiętać o twej propozycji. - wyszczerzyła ku niemu ząbki zdecydowanie zostawiając przeszłość za sobą.
Szczera rozmowa z Michaelem naprawdę była potrzebna na oczyszczenie myśli. Świadomość posiadania wspaniałych przyjaciół dodawała sił w radzeniu sobie z trudnościami natury psychologicznej. Wiedziała, iż mimo wewnętrznego bólu sprosta wyzwaniu jakim będzie ponowne spotkanie Gregora.
- Jak myślisz wrócą do siebie? - zapytał ponownie wyrywając ją z zadumy blondyn.
- Mówiłeś coś Michi?
- Oj Ana, pytałem czy Morgenstern sięgnie po rozum do głowy i zawalczy o Lenę.
- Czas pokaże Michael. Od długiego czasu mam co do nich dobre przeczucie jednak mam świadomość tego, że Thomas skrzywdził Madlen. Ona potrzebuje trochę czasu by to wyrównać...
- Czas, czas i jeszcze raz czas. Zobacz jak on wiele znaczy. - wzruszył ramionami Michael, po czym dodał. - Widać jednak, że mają się ku sobie...
- Oj tak, nawet nie wiesz jak bardzo im dopinguję. Zależy mi na szczęściu tej dwójki i wiele zrobię by do siebie wrócili.
- Prawdziwa siostra i przyjaciółka. Właśnie tego wam zazdroszczę, że macie siebie.
- Nie zazdrość Michi, w końcu teraz masz też nas.
Hayboeck przytulił na znak wdzięczności starszą blondynkę. Słowa wypowiedziane przez nią dodały mu sporo otuchy, że może liczyć na ich wsparcie. Po zobaczeniu Barbakanu Ana postanowiła, iż czas zakończyć wędrówkę i powrócić po dwójkę, która została w restauracji.
- Lepiej chodźmy by nie skończyło się to dla nich źle. Myślę, że już mieli dość czasu na zażegnanie sporu.
Chłopak twierdząco pokiwał głową, a następnie ruszył wraz z towarzyszką wyprawy po parkę blondynowatych.


Lena z niedowierzaniem patrzyła na dwójkę przyjaciół, którzy szybkim krokiem oddalali się od ich stolika zostawiając ją dosłownie w paszczy lwa. Zacisnęła mimowolnie mocniej dłoń, wiedząc, że wszystko było ukartowane. Ach ta Ana… nigdy się nie zmieni. Na siłę będzie próbowała wyswatać ją z Morgim. Był to w końcu jej brat i Lena była wręcz pewna, iż więzi krwi zawsze będą silniejsze… Ana zawsze będzie stała murem za bratem, ale i za nią samą też. Tylko czy Lena chciała by starsza blondynka tak ingerowała w jej związek? Czy naprawdę nikt nie rozumiał, że ona potrzebuje więcej czasu? Spojrzała ze złością na Thomasa. Uśmiechał się do niej życzliwie… Ta uprzejmość… Thomas nigdy taki nie był. Nie jest typem chłopaka, który ugania się za dziewczynami… Jest miły, ale nie jest uprzejmy… Bardziej jest wybuchowy i zadziorny niż… Lena miała mętlik w głowie. To jaki był w pierwszych miesiącach kiedy go poznała, a to jaki jest teraz… różnica diametralna. Kiedy on się tak zmienił? Kiedy wydoroślał? Wpatrywała się w niego dosyć długo… On nie pozostawał jej dłużny. Patrzył na nią z fascynacją i zainteresowaniem. Oj ta dziewczyna miała coś w sobie… coś co przyciągało. Na tyle, iż był w stanie rzucić wszystko i lecieć za nią na koniec świata. Nigdy tak nie robił… Nigdy w swoim życiu nie spotkał nikogo, dla kogo był by wstanie wszystko poświęcić. Ale Madlen? Była taką osobą… nawet już nie wiedział kiedy to się stało. Patrzył jak wyraz jej twarzy się zmienia… najpierw była złość, potem niepewność, zainteresowanie, a teraz… ból. Morgi skrzywił się widząc jak Lena walczy ze sobą. I miał rację. Madlen walczyła żeby się na niego nie rzucić. Z tyły głowy ciągle miała przed oczami wyraz twarzy Kristie kiedy wszystko wyszło na jaw… Ale miała również wszystkie te sceny sprzed miesiąca, który dzieliła z Thomasem… Poczuła jak puls jej przyspiesza na wspomnienie walentynek… ciarki przeszły jej po ciele przypominając sobie dotyk jego ust… Tak walczyła ze sobą… czy rzucić się na niego z pocałunkami czy z pięściami. Zacisnęła usta spuszczając wzrok. Położyła drżącymi rękoma sztućce na niedojedzonym daniu, po czym sięgnęła po torebkę w poszukiwaniu portfela. Chciała stąd uciec… Musiała stąd wyjść, ponieważ groziło to kataklizmem… A nie chciała by on ponownie za nią płacił. Thomas już odgadł co się święci.
- Lena dokończ obiad. – rzekł mocno. – I schowaj te pieniądze, ja zapłacę. – dodał delikatniej. Ona nawet nie raczyła zaszczycić go swym spojrzeniem. Odnalazła w końcu portfel, ale w tym momencie chłopak wyrwał jej torebkę wraz z całą zawartością. Warknęła wrednie na niego spoglądając.
- Oddaj mi to. – powiedziała przez zaciśnięte usta.
- Już było tak fajnie… naprawdę nie możesz ze mną normalnie porozmawiać? – zapytał. – Ile to jeszcze będzie trwało Lena? Ile będziesz walczyła sama ze sobą aby mnie odtrącać? Zagryzła wargę wpatrując się w niego z intensywnością.
- Zależy mi na tobie Lena… Chcę z tobą być. Tylko pozwól mi się do siebie zbliżyć. – kontynuował Thomas. – Wiem, że źle zrobiłem… Nie powinienem był kłamać. Ale dla mnie był to rozdział już zamknięty. Kristina to przeszłość. Ty jesteś moja przyszłością.
Lena raptownie wstała na te słowa. Do oczu napłynęły jej łzy… Piękne były te słowa. Szkoda tylko, że nieprawdziwe. Nie chcąc pokazywać mu swej słabości szybko wyrwała mu torebkę z ręki, po czym po prostu wybiegła z restauracji. Znalazła się ponownie na krakowskim rynku… gdzie iść… gdzie uciekać… Pomknęła przed siebie. Nie uszła daleko, ponieważ silne ramiona chłopaka chwyciły ją i nie pozwoliły dalej iść.
- Lena czy do ciebie nic nie dociera!? – podniósł głos. – Ile tak będziemy się jeszcze bawić w kotka i myszkę? Chcę być z tobą nie rozumiesz!?
- A czy do ciebie nie dociera, że ci nie ufam!? – wrzasnęła. – Okłamywałeś mnie! Pieprzony egoisto! – zaczęła się szarpać, ale Morgi mocno ścisnął ją za łokcie.
W ten sposób była uziemiona. Spojrzała na niego z załzawionymi oczyma.
- Mnie też na tobie cholernie zależało! Ale musiałeś wszystko spieprzyć ty durniu!
- Ale chce to naprawić! Lena! Potrzebuję jednej, jedynej szansy!
- Ale ja już nie chcę! Nie chce być już zraniona! Nie mam siły Thomas… nie mam. To mnie zabija… - załkała lądując nosem w jego kurtce.
Chłopak zaskoczony nagłym rozklejeniem się dziewczyny mocno ją przytulił. Nie wiedział, że ona aż tak to wszystko przeżywa… Czyżby aż tak bardzo ją zranił? Zaczął głaskać ją po głowie czekając na jej uspokojenie. Kiedy Lena opanowała już swoje emocje oderwała się od niego. On jednak nie pozwolił jej daleko odejść. Chwycił jej twarz w dłonie i począł zmazywać kciukami łzy z jej buzi.
- Obiecuję, że więcej cię nie zranię… Nie jestem już tym samym chłopakiem co kiedyś Lena. Proszę daj mi szansę, daj nam szansę…
- Nie mogę… - szepnęła spuszczając wzrok.
- Przepraszam cię Madlen i będę robił to każdego dnia… Codziennie póki znowu mi nie zaufasz. Jestem pewny swoich uczuć. Chcę być z tobą… chcę budzić się rano i spoglądać w głębie twoich oczu… chce kłaść się ze smakiem twego ciała na moich ustach. Chcę ciebie całą… z całym twoim emocjonalnym dorobkiem. Pragnę cię chronić… Dzielić smutki i radości. Chcę cię w moim życiu… Jesteś wszystkim co mam Lena… I tak łatwo nie odpuszczę. Słyszysz? Będę czekał tyle ile potrzebujesz, tylko błagam cię nie odtrącaj mnie. Nie uciekaj… proszę. – mówił delikatnie łamiącym się głosem z błyszczącymi oczyma.
Lena patrzyła na niego oczarowana… Tak wszystko ładne, piękne, ale czy prawdziwe?
- Dobrze… - szepnęła tylko, ponieważ gula w jej gardle nie pozwoliła nic więcej dodać. Thomas szczęśliwy jak nigdy przedtem chwycił ją w swoje ramiona.
- Tom… ja dam ci szansę… ostatnią szansę, ale nie łudź się, iż kiedyś na nowo ci zaufam. Na ten moment zawieszam broń, ale powodem jest między innymi sytuacja Ane i Gregora. Musisz mi pomóc. – oznajmiła opanowując się już i odsuwając od chłopaka. – Komitywa? – zapytała wyciągając ku niemu dłoń.
Morgi uśmiechnął się przyjaźnie i złączył rękę w uścisku delikatnej dłoni Leny.
- Ale żeby było jasne…
- Tak, tak Lenka… nie dotknę cię póki mi na to nie pozwolisz. – zaczął się śmiać. – Znowu wracamy do starych nawyków… nie chce nic mówić, ale jak ostatnio tak powiedziałaś to ty sama pierwsza się na mnie rzuciłaś z pocałunkami. – dodał, przez co dostał kuksańca w żebra od Leny.
Ta tylko zaśmiała się, bo w sumie to chłopak miał rację… Po czym postanawiając udać się na poszukiwania Ane i Michaela, ruszyli przed siebie już w o wiele lepszych relacjach.


Przemierzając kolejne uliczki wyżej wspomniani blondynowaci dostrzegli znajome dla siebie sylwetki Thomasa i Leny. Ana delikatnie się uśmiechnęła. Czyżby wszystko wróciło do normy? Miała taką nadzieję... Lena po prostu potrzebowała nieco więcej czasu by zaufać na nowo temu głupkowi. Zresztą kogo ona okłamuje? Starsza doskonale wiedziała jakimi uczuciami Len darzy Thomasa... Wiara w to, że im może się udać doładowywała jej akumulatory wiary w prawdziwą miłość. Pytanie czy dadzą sobie szanse. Kochała ich oboje i dla obojga pragnęła szczęścia. Dlatego z całych sił pragnęła tej zgody. Z uśmiechem na ustach wraz z Michelinem powitała ponownie blondynowatych.
- Zawsze chciałabym was takimi widzieć.
- To dokąd teraz zmierzamy? - rzuciła Lena próbując zmienić kłopotliwy dla niej temat.
Nie była bowiem gotowa na aż tak szybkie zmienianie swego podejścia do Morgiego. Chwilę zadumy przerwało kilka damskich głosów piskliwie wołających…
- Thomas Morgenstern!
- Thomas Morgenstern jest tutaj!
Ana parsknęła śmiechem. Los ponownie płatał jej figla sprawiając, iż historia lubi się powtarzać. Tym razem nie było jednak czasu na ucieczkę. Dziewczyny wraz z Michaelem przyglądały się jak wianuszek fanek otacza Morgiego nie dając mu dojść do słowa. Michi westchnął.
- Kiedy ja będę mieć takie powodzenie?
- Ahhh… Michelin, masz nas to ci nie wystarcza?
- No z takimi fankami podbój świata niestraszny. - rzekł chłopak jednocześnie obejmując swoje towarzyszki.
Ana spojrzała na Len.
- Nie jest ci go żal? - zachichotały równocześnie.
- Niech cierpi i się męczy.
- Len one go zaraz zjedzą... Zlituj się, bo zaraz będę musiała szykować wiązankę ostatnie pożegnanie, a chciałabym się nacieszyć jeszcze moim bratem.
- Pfff… też mi argument. Niech jeszcze blaga o litość. - zaśmiała się Lena.
- No chyba nie myślisz, że ja gwiazdorsko ucałuje Morgena tak jak ty na naszej studniowce...
- Całowanie, dobre sobie i wierzysz, że tak go uratuje?
- No na imprezie podziałało. Lenka zlituj się bym miała żywego brata. - zaśmiała się starsza blondynka.
- Wszystko na mojej głowie. - przewróciła oczami młodsza, po czym bez zbędnych ceregieli ruszyła przed siebie wymijając kolejne fanki talentu Morgensterna.
Frywolnym krokiem podążyła ku jego sylwetce. Oj tak, miał to coś co przyciągało uwagę - jej Adonis. Chodź była zła i wciąż brakowało jej zaufania postanowiła darować mu życie. W końcu łączył ich wspólny cel, a martwy Morgen na nic by się zdał. Pospiesznie spojrzała w jego zdezorientowane błękitne tęczówki, czule obejmując jego twarz. Teraz czuła już wszystko... Jego perfumy i miarodajny oddech. Nie mogąc już dłużej powstrzymywać swego pragnienia wpiła się w jego usta. Tak bardzo tego pragnęła... Pocałunek był pełen zaangażowania i uczuć. Z subtelnego stawał się bardziej zachłanny. Dłonie Thomasa objęły talię Leny, dziewczyna poczuła jak ją mocniej przyciąga ku sobie. Nie sprzeciwiając się dłońmi oplotła jego szyję i pogłębiła intensywność pocałunku wprawiając w ruch namiętności język swój i Thomasa. Przygryzając lekko wargę blondyna doprowadziła go do stanu błogiej rozkoszy. O tak... Smak jej ust, za którym tak bardzo tęsknił. I z wzajemnością. Słysząc głośny jęk zawodu blondynka tryumfalnie się uśmiechnęła. Więc jednak była skuteczna w każdym calu. Chodź silne było pragnienie powrotu do normalności ich uczuć, nie czuła się na to gotowa. Dość zdecydowanym ruchem odepchnęła Thomasa i z uśmiechem powiedziała.
- Już wystarczy, wisisz mi dług życia.
Chłopak zaśmiał się na samą myśl odpłaty, a następnie dopowiedział dobrze znane sobie słowa.
- Ah Lena... Ty znów pragniesz skierować mnie do grobu.
Wracając do zachwyconej dwójki, ustalili, iż muszą nastawić swe myśli na powrót do miejsc gdzie czekały ich kolejne zawody. Krakowska przygoda dobiegała właśnie końca. Po znalezieniu wolnej taksówki ruszyli w kierunku lotniska Balice. Thomas szybko podał dłoń Michaelowi by dać nieco więcej czasu na pożegnanie dwóm blondynkom. Już im go brakowało... Michelin bez wątpienia wstąpił w szeregi bliskich przyjaciół. Lena szybko musnęła policzek blondyna by nie dawać powodów do frustracji Thomasowi, który bacznie obserwował jej ruchy. Dziękując za mile spędzony czas pozostawiła na krótką chwilę Ane i Michiego.
- No to cóż... Czas się pożegnać. - uśmiechnął się Michael wystawiając szeroko ramiona ku starszej blondynce.
- Już mi ciebie brakuje Michelin... - wzdychnęła Ana ponownie dziękując za wsparcie w tych ciężkich dla niej dniach.
- Pamiętaj masz być twarda i się za nic nie poddawać. W razie jakichkolwiek problemów dzwoń.
- Oj Hayboeck... Mam taką obstawę, że aż strach się bać, ale będę pamiętać. Dziękuję.
- I skop tyłki konkurencji, bo chcę wypić za ten puchar świata!
- Masz to jak w banku Michelinku. Trzymaj się i walcz o spełnienie swoich marzeń. - powiedziała muskając jego policzek, po czym ruszyła w kierunku brata i przyjaciółki. Czekała bowiem na nich kolejna batalia - spotkanie z Gregorem w Lahti i dalsza część walki o puchar świata.


Czwartek był dniem przyjazdu do Finlandii. Dla jednych dzień błogi i spokojny jednak nie dla Ane. Dziewczyna czekała na swój dzień sądu bowiem spotkanie z rudą i Gregorem było nieuniknione. Całą trasę myślała nad tym czy da radę spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim. Czy da radę walczyć ze sobą i swoimi emocjami... Obiecała sobie, że będzie silna i twarda jednak czy dotrzyma słowa? Czasem wszystko przekraczało jej myśli. Ona i on... Zgrany duet do czasu gdy nie pojawił się ktoś trzeci. Wszystko drgnęło w posadach i od prawie tygodnia była ponownie singlem. Bolało jak diabli... Nie raz zastanawiała się nawet nad rezygnacją ze startów byle nie mieć go obok siebie. Pytanie tylko dlaczego? Dlaczego miała rezygnować z walki o swe marzenia? Dla niego? Czy był tego wart? Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Wystartuje i obiecuje nie dać im tej satysfakcji. Cieszyła się z tego, iż obok siebie ma zaufaną dwójkę, na której zawsze będzie mogła polegać. Z czasu zadumy wyrwał ją głos brata zwiastujący koniec trasy. Byli w Lahti, miejscu gdzie miała stawić czoła wyzwaniu. Przed hotelem wspólnie ustalili, że dziewczyny jak za starych dobrych czasów będą zajmować jeden pokój, a Thomas zainkasuje pokój tylko dla siebie. Ana bacznie zwracała uwagę na każde mijane strefy. Hol, restauracja, kolejne pokoje... Gdzieś tu znajdował się również i on. Czy się spotkają? Nie była na to jeszcze w stu procentach gotowa. Świadomość konfrontacji paliła ją od środka. Zdała sobie sprawę jak bardzo można było się mylić co do człowieka. Znajdując swój pokój odetchnęła z ulgą - jeszcze nie teraz... Kładąc walizki w kąt wraz z Leną rzuciły się na łóżko.
- Jak za starych dobrych lat. - zaśmiała się Lena.
Starsza przytaknęła i z uśmiechem powiedziała.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że znów mam cię u swojego boku...
- Od tego właśnie są przyjaciele Ana.
- Są przyjaciele szczerzy i prawdziwi, ale są niestety i tacy co wbiją sztylet w twe plecy...
Nie trzeba było myśleć długo by stwierdzić, iż blondynka miała na myśli Gregora. Człowieka, który dla niej był nie tylko partnerem, ale również przyjacielem. Osobą, którą darzyła miłością i zaufaniem... Teraz tego drugiego zdecydowanie brakowało, ale miłości nie była w stanie usunąć ze swego serca. I to najbardziej bolało. Zmęczone po podróży szybko usnęły by być gotowym na dalszą walkę.
Po kilkugodzinnej drzemce ruszyły na spóźniony posiłek i trening Ane. Dziewczyna ponownie bacznie obserwowała każdy przemierzany kąt. Znów pojawiło się w jej głowie myślenie o nieuniknionym spotkaniu. Nie powinna przed tym się bronić i uciekać... Tak się niestety nie da. W otoczeniu solidnej obstawy ruszyła by oddać skoki treningowe. Skocznia - miejsce gdzie można było chodź na chwilę zapomnieć. Zapomnieć o wszystkim co boli i co cię trapi, dlatego blondynka cieszyła się na samą myśl o treningu. Siedząc na belce i oddając kolejne skoki mogła odreagować ból towarzyszący w minionych dniach. Agresja widoczna podczas wybicie pokazywała dołek w jakim się znajdowała. Frustracja i złość... Dlaczego im nie wyszło chodź nic na to nie wskazywało? Przecież tak bardzo się kochali... Lądując na zeskoku spojrzała w znanym sobie kierunku. Miejsce gdzie zawsze mogła dostrzec jego sylwetkę. Jednak nie tym razem... Po raz kolejny ulga, ale i dziwny brak. Tak, chodź bardzo ją skrzywdził nie mogła przywyknąć do tego, że jest nieobecny w jej życiu. Szybko się otrząsnęła i ruszyła do blondynowatych oczekujących na jej przybycie. Trening na dziś dobiegł końca, więc można było oddać się innym pożytecznym zajęciom między innymi nauce do zbliżającego się egzaminu maturalnego. W duchu dziękowała za obecność przyjaciół u boku oraz za to, że go nie ujrzała... Jeszcze nie dziś, jeszcze nie tym razem ku jej uciesze. Czas konfrontacji miał dopiero nastać, na co blondynka mogła się lepiej przygotować psychicznie. Wpatrując się w jeden stały punkt sufitu zasnęła, zapominając o troskach minionych dni...


Piątek przywitał Ane porannym bólem głowy. Dziewczyna ciężko zniosła dzisiejszą noc próbując wyobrazić sobie czekającą rozmowę z Gregorem. Co czuła? Smutek, ból i rozczarowanie... Jak ma się zachowywać w jego towarzystwie? Chciała wykrzyczeć swoją gorycz prosto w jego twarz jednak wiedziała, że nie będzie to proste zadanie. Tym bardziej, że koło niego mogła być ona. Kobieta, która dopięła swego celu - Dominica. W mniemaniu blondynki pasożyt, który zyskuje na cudzym nieszczęściu. To utwierdziło ją w przekonaniu, że musi dziś twardo stąpać po wyznaczonych dla niej ścieżkach. Nie da satysfakcji i pożywki osobie, która zniszczyła jej szczęście w posadach. Spoglądając na słodko śpiącą Lenę, postanowiła jej nie budzić. Ten poranek i ta walka musiały należeć wyłącznie do niej. Biorąc swój sprzęt z wysoko uniesioną głową, pewnie podążyła na czekające na nią kwalifikacje. Mijając kolejne rywalki z uśmiechem na ustach zmierzała ku celowi jakim była skocznia. Miejsce gdzie nie liczyło się nic... Nic prócz osiągania kolejnych sukcesów i pełnego wyciszenia. Ana miała nadzieję, że skandynawskie konkursy zapamięta jako te najlepsze - będzie wytrwała co przyczyni się do realizacji marzeń. Marzeń, które miała realizować wspólnie z Gregorem. Dziewczyna pokręciła przecząco głową, o nie to już historia, teraz zrobi to SAMA! Stać ją było na to, dlatego przyspieszyła kroku by jak najszybciej znaleźć się na skoczni. Czas rozmyślań o błogim skakaniu przerwał jej głos, który rozpoznała by na końcu świata, bo wyrył jej się wyraźnie w pamięci...
- Kogo moje oczka widzą? Idealna panna Morgenstern... Sama?! Ups, jak mi przykro.
Dziewczyna poczuła nieprzyjemny dreszcz na swoim ciele. Kogo jak kogo, ale bardziej jak rudej na skoczni spodziewała się konfrontacji z Gregorem. Delikatnie wymusiła uśmiech na twarzy i starała się zignorować dziewczynę by nie robić niepotrzebnych scen.
- Co jest Ana, nie przywitasz się ze swoją ulubioną fizjoterapeutką? Może dodatkowe zajęcia się przydadzą? Tylko nie wiem kiedy mam wolne terminy, bo wszystkie zajmuje na bieżąco Gregor...
Dźwięk jego imienia poruszył blondynkę. Wiedziała, że robi wszystko by podkręcić jej przysłowiową śrubę. Milczenie... Czy to dobre rozwiązanie? Ana zaczęła na szybko kalkulować możliwe rozwiązania w głowie. Jak nie zareaguje to wszystko będzie oznaką słabości. Ona do takich bez wątpienia nie należała. To byłoby działanie wbrew jej osobowości. Dość sprawnie odwróciła się na pięcie by spojrzeć prosto w twarz osobie, która tak wiele złego uczyniła w ich życiu. Zniszczyła wszystko co tak kochała... Uniosła wysoko podbródek by nie okazywać ani kropli słabości. Ironiczny uśmiech, który pokazał się na twarzy Ane wyraźnie wskazywał jakie emocje nią kierowały. Szczera nienawiść, frustracja i zażenowanie.
- Chyba nie myślisz, że wskoczę w twoje ramiona? Nie mam na to ani czasu ani najmniejszej ochoty. - Ana ponownie odwróciła się plecami ku rudej i zaczęła zmierzać w rewiry przeznaczone dla ekip skoczków.
- Skoro nie masz czasu to trudno. Myślałam, że zechcesz mi pogratulować szczęścia, którym się cieszymy z Gregorem. Swoją drogą co by nie mówić... Niezły jest w łóżku. Sex z nim to czysta przyjemność.
Na te słowa Ane odebrało mowę. Poczuła jak dłonie zaciskają się w silnym uścisku pięści. Dominica trafiła w czuły punkt jej uczuć, na co blondynka nie mogła pozostać obojętna. Ponownie odwróciła się do rudej i ujrzała coś czego bardzo nie chciała - satysfakcję... Dziewczynie wyraźnie sprawiało przyjemność celowe ranienie. Blondynka podeszła więc nieco bliżej i mimo zgryzoty, którą przeżywała beznamiętnie rzekła.
- Niech wam łoże lekkim będzie. Wszystkiego najlepszego!
Widząc zdezorientowanie wymalowane na twarzy Dominici, ponownie ruszyła ku domkom ekip. 1-0 dla Ane. Cios poniżej pasa rudej otworzył świeżą ranę na sercu zawodniczki. Mimo bólu nie zamierzała walczyć i się pogrążać. Czekały ją kwalifikacje, a sytuacja z Dominicą wywołała i tak niemałe spustoszenie w jej głowie i sercu.


~~~


Kochane Nasze, szczerze witajcie! :*


Numerek 63 w prezenciku wędruje do Was :) Przyznajemy bez bicia, że z czasem nadal mega krucho, czekamy z niecierpliwością aż przyjdzie szczęśliwy czas pięknego lata :P Tak, tak znowu jęczą, ale chciałoby się nieco luzu :]


Dzisiejszy rozdzialik to jak widać nieco więcej Ane - rozterki i troski, ale widać dziewczyna jakoś sobie poczynia :D
Tym rozdziałem żegnamy na razie Michelina, ale... Wróci - obiecujemy!
Czy coś zauważyliście? Relacja między Leną i Morgenem... Nieco lepsza? :)


Ale, ale... My tu pitu pitu, gadu gadu, a Wy co? Na gotowe? Nie ma tak dobrze już milczymy ;) Zostawiamy Wam pole do popisu, zatem czekamy na opinie :*
Za poprzednie szczerze dziękujemy iiii chcemy więcej? Tak! Za niektórymi z Was naprawdę zdarzyłyśmy zatęsknić ;P


Pozdrawiamy (między rozmaitymi obowiązkami) Wasze jak zawsze


Ania&Madziusa


P.S. W zakładce Autorki pojawiły się nowe fragmenty "obrad". Serdecznie zapraszamy :) Prosimy o podejście do tego ze sporą dozą dystansu i na luzie ;D

5 komentarzy:

  1. ~Skokomaniaczka7 kwietnia 2017 17:13

    Jestem :)
    No ja myślę, że Michi jeszcze wróci! Tylko tyle jego tutaj to.. zdecydowanie za mało! Skoko chce więcej! Pewnie nie tylko Skoko :D
    Cieszę się, że w tym rozdziale więcej Ane. Naprawdę mi szkoda tej dziewczyny. Wydawało się, że już już będzie ciut lepiej, Michi tak ładnie pocieszał, a tu bum. Dominica się pojawia i wszystko się.. psuje (tutaj nasuwało mi się inne słowo, ale dość niecenzuralne, więc sobie darowałam xD)
    Jak w ogóle ona śmie mówić takie rzeczy?! Czy naprawdę sprawia jej to przyjemność, że kogoś rani?! No bez jaj..
    Powinna stąd zniknąć jak najszybciej. Chociaż.. szczerze mówiąc to nie wydaje mi się, żeby między nią a Gregorem coś było. Być może się mylę i w sumie wszystko możliwe, no ale.. nie wiem. Może Gregor nie byłby aż tak głupi..
    Taaa.. między Leną i Thomasem jakoś lepiej, no ale mnie to średnio cieszy. Tak jak mówiłam kiedyś nie potrafię patrzeć na Lenę jak kiedyś. W moich oczach jej postać bardzo się zmieniła. Nie chcę mówić czy na lepsze czy na gorsze, bo nie o to chodzi. Po prostu kiedyś była inna.
    Tyle dziewczynki ode mnie.
    Buziaki ;**

    Ps. Taka myśl mi się nasuwa.. to już 63 rozdział, a cóż to będzie się działo, jak będzie 69 xDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :-)

    Rozdział jak i całe opowiadanie wspaniały, cudny... choć z drugiej strony taki smutny...

    Madlen i Thomas jak zwykle są bezkonkurencyjni oraz przesłodcy razem... Thom naprawdę pięknie jej powiedział i wcale się nie dziwię, że Lena pomimo obaw zdecydowała się dać mu szansę (z czego oczywiście bardzo się cieszę)... Aczkolwiek sceny z fankami chłopaka i jakże słodkim ratunkiem Lenki nic nie przebije... Mam tylko nadzieję, że teraz Morgen nie zmarnuje danej mu szansy robiąc dosłownie wszystko by blondynka mogła mu na nowo zaufać...

    A co do Ann to dla mnie było to do przewidzenia, że zwiedzanie Krakowa przywoła jej wspomnienia związane z Gregorem i strasznie mi jej szkoda, że tak bardzo cierpi... Szczerze mówiąc nie myślałam, że ona pierwsze wpadnie na Diablice (choć na jej określenie cisnął mi się mało cenzuralne słowa), ale dobrze, że Ann nie dała się jej sprowokować... Strasznie teraz jestem ciekawa jak przebiegnie pierwsze spotkanie dziewczyny z Gregorem...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Melduję się!
    Kurczę, ja nie wiem, nie nudzą wam się te wszystkie pochwały? No ja się nie mam do czego u was nigdy przyczepić :D Rozdział świetny! Powiem szczerze, że chyba zaliczę go do jednego z moich ulubionych tutaj ^^
    Boziu, ale Thomas mnie rozbroił totalnie swoimi słowami. Oczy mi się zeszkliły, serio :D Fajnie, że Lena jednak zdecydowała się dać mu jeszcze jedną szansę. Jestem pewna, że jej nie zaprzepaści. Widać, jak cholernie zależy mu na niej. Ona chyba też powoli zmienia zdanie, co do tej całej sytuacji :)
    No i Ana. Najbardziej mi jej żal. Biedna... dobrze chociaż, że nie dała się sprowokować, bo słowa tej wrednej małpy na pewno ją mocno zabolały. Co za... aż cisną mi się na usta takie słowa, że klawiatura chyba ich nie przetrawi xD Czy ten rudzielec ma jakiś mózg w głowie? Masakra.
    Dziewczynki, ja mam ogromną nadzieję, że Michi wróci i to jak najszybciej. Sezon się skończył, więc zaczynam cierpieć na jego niedobór :D
    Weny, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj ostatnio mam straszne opóźnienie...postaram się poprawić (nie wspomnę, który to już raz ;)) ale do rzeczy:
    Ana brawo Ty Dziewczyno!!! Nie ma to jak cięta riposta, jeszcze ta ruda nie wie z kim zawarła, a takie banialuki to może sobie między bajki wsadzić. Nie ma opcji żeby Gregor upadł tak nisko - zrobił co zrobił, ale to już byłoby najgorsze i najgłębsze dno. Czekam na jego pojawienie się i reakcję.

    Lena i Thomas nareszcie wychodzi trochę słońca w relacjach tej pary. Wierzę że wrócą do siebie, przemiana Thomasa coraz bardziej widoczna - duży plus. Będzie cierpliwy będzie efekt ;)

    Pozdrowienia i do następnego, oby niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj nie komentowałam chwile ;p Punkt dla Ane! Świetna riposta. Bardzo jestem ciekawa jak będzie wyglądało pierwsze spotkanie Ane i Grega. Ciekawe tez czy ruda mówi prawdę i rzeczywiście jest z Gregorem, czy mówi tak tylko by dopiec Ane. Mam nadzieje, że dowiem się tego w następnym ;) Ściskam mocno!

    Mam nadzieję że nie obrazicie się za małą reklamę;) chciałam zaprosić do siebie na perypetie Gregora, Michaela i Sary :)

    i-will-never-go-away.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń