czwartek, 20 kwietnia 2017

64. Każdy jest kowalem własnego losu...

Tymczasem w hotelu jako pierwszy z blondwłosych śpiochów obudził się Thomas. Pierwszy raz od dłuższego czasu w końcu przespał całą noc… Oczywiście za sprawą Madlen. Sytuacja w końcu między nimi była normalna… znaczy jeśli zawieszenie broni można nazwać normalną. Chodzi tu raczej o to, iż ona w końcu otwarcie dała mu drugą szansę, a Thomas nie miał zamiaru tego zmarnować. Odkąd się „rozstali” Morgi nie spał za dobrze. Cały czas dręczyły go koszmary i wewnętrzne wyrzuty sumienia, ale najgorszy był po prostu jej brak. Na tyle się już do niej przywiązał, iż nie potrafił bez dziewczyny normalnie funkcjonować. Te ostatnie tygodnie dobitnie to pokazały. Lena stała się celem w jego życiu i nic innego się nie liczyło. No cóż… jego podejście do życia się zmieniło, zmieniły się również priorytety. Kiedyś było to skakanie, ale po co mu te sukcesy… po co nagrody i tytuły skoro nie miał by tego z kim dzielić. Jednak osoba u boku, która cię wspiera, która liczy na ciebie i która po prostu przy tobie jest… ona jest najważniejsza… i rodzina. Tak… chyba dopiero teraz to zrozumiał. No najwyższy czas!
Z uśmiechem na ustach wyskoczył z łóżka i pomknął do łazienki aby szybko ogarnąć się i udać po dwie piękne dziewczyny, gdzie jedna z nich była jego siostrą, a druga… no cóż, mógłby powiedzieć, że ukochaną, ale na to było chyba jeszcze za wcześnie… Ale czy on znowu nie próbował się okłamywać? Co tu dużo mówić… Lena stała się dla niego ważna, momentami zastanawiał się czy nie za ważna… bo sam nie był pewien jej uczuć do niego. Bał się odrzucenia… ten niespełna miesiąc bez niej był piekłem, a co będzie jeśli zaangażuje się jeszcze bardziej? Co jeśli w grę wejdą uczucia? Ale czy one już dawno nie pchały go w jej ramiona? Delikatnie potrząsnął głową odpychając od siebie negatywne myśli. Będzie co ma być… stanie się co ma się stać. Może pisane im jest być razem, a może nie… Teraz jednak to on jest pisarzem swojego losu i to on decyduje o swoim życiu… A on chciał Leny. Ona miała być jego… pomimo wszystko… Będzie dążył do odbudowania zaufania i kiedyś może do zbudowania związku… na solidnych fundamentach. Madlen to nie była Kristina… Mimo, że z Kristie byli ze sobą od najmłodszych lat i to przy niej poznawał smaki życia… to jednak między nimi nigdy nie było takiego ognia… ognia, który aż parzył przy Lenie.
Przygotowany już do trudów dzisiejszego dnia, wychylił delikatnie głowę chcąc sprawdzić czy na horyzoncie nie widać osób niepowołanych. Nikogo nie dojrzał, więc przekręcił zamek w drzwiach i zapukał do pokoju dziewczyn. Odpowiedziała mu cisza… Nacisnął klamkę i w sumie w ogóle nie zdziwiło go to, iż drzwi były otwarte. Dziewczyny pewnie szykowały się do śniadania. Nie widząc przeciwwskazań po prostu wszedł do środka. Na początku ciężko było mu ogarnąć wzrokiem to co tutaj się działo. Rolety były do połowy opuszczone, więc w pomieszczeniu panował lekki półmrok. Zatrzasnął cicho drzwi… Jedno było pewne, wczoraj odbywały się tutaj narady przedmaturalne. Po całej podłodze walały się książki… Stosy książek… Dziewczyny wierzyły bowiem, iż wspólnymi siłami dadzą radę we dwie ogarnąć potrzebne tematy. Tom uśmiechnął się pod nosem z ambicji i determinacji swych pięknych blondynek. Nagle zastygł tak jak stał… Drugie było pewne… Jego siostry tutaj nie było… Puls mu przyspieszył na samą myśl gdzie ono mogła się podziewać o tak wczesnej porze… Krew zaczęła nerwowo pulsować pod jego skórą na myśl, iż Gregor mógł ją teraz gdzieś złapać… i ranić kolejnymi swoimi kłamstwami… Ale najgorsze, a zarazem najlepsze było to, iż słyszał cichy oddech… Serce przyspieszyło swój rytm… To mogła być tylko ona… Niby nic takiego, a jednak… Wywoływała w nim takie emocja, jakich nikomu do tej pory się nie udało. Poczynił krok w jej stronę… Tak. Lena najzwyczajniej w świecie po prostu słodko sobie spała. Wczoraj siedziały do późna, więc nie widziała przeszkód do dłuższego spanka, w szczególności, iż żadnego treningu dziś nie planowała. Thomas nie mógł się powstrzymać i podszedł bliżej jej łóżka. Lubił obserwować jak śpi… kiedy dzielili łóżko, budził się czasem w nocy sprawdzając czy ona naprawdę spoczywa obok niego. Czuł się wtedy tak niemoralnie szczęśliwy. Ona była naprawdę jego iskierką… Usiadł delikatnie na jej łóżku obserwując rozsypane kaskadą złoteblond włosy i lekko otwarte usta, przez które miarowo oddychała. Wyglądała zdecydowanie zbyt słodko. Nigdy nie rozczulał się nad czyimś wyglądem, ale ta dziewczyna naprawdę wydobywała z niego to co tak głęboko w sobie skrywał… Wrażliwość… Nie mógł się powstrzymać… Przedwczorajszy pocałunek, którym go obdarzyła dawał mu nadzieję, nadzieję że jeszcze kiedyś będzie dane mu posmakować jej ust. A co jak co, Lena całowała wręcz obłędnie. Delikatnie chwycił kosmyk jej włosów chowając go za ucho nie omieszkując przy tym lekko pomiziać skórę jej twarzy. Blondynka wręcz natychmiast otworzyła oczy… Jego dotyk wyczuwała 100 razy bardziej, w szczególności że tak dawno jej nie dotykał. Jej ciało przeszył dreszcz, po czym spowiła je gęsia skórka. Lena czuła jak w miejscu gdzie Thomas ją dotyka przeskakuje miłe napięcie. Spoglądała mu w oczy z… no właśnie… z czym? Już nie czuła złości, ani bólu… No może nie do końca, ale kiedy tylko negatywne emocje zaczęły na nowo kiełkować, ona szybko je tępiła. Nie chciała się już kłócić… Chciała zgody… W końcu obiecała mu drugą szansę, a ona obietnic dotrzymywała. Miała tylko nadzieję, że on więcej jej już nie zrani…
- Wstawaj piękna… Ana nam gdzieś zniknęła. – oznajmił Tom.
Lena jak na alarm podniosła się raptownie do siadu spoglądając w stronę łóżka Ane, które było nienagannie pościelone. Znalazła się w ten sposób bardzo blisko osoby Thomasa, którego perfumy obezwładniły na chwilę jej ciało. Poczuła się na chwilę odurzona… Przekręciła głowę chcąc spojrzeć w jego oczy, jednak jej wzrok padł na jego malinowe usta, które aż prosiły się o pocałunki. Blondynka mimowolnie rozchyliła wargi czując jak podniecenie wręcz rozrywa ją od środka. Zrobiło jej się gorąco… puls niebezpiecznie przyspieszył, a motyle o mało nie przyprawiły jej o omdlenie… Pieprzony Adonis! Dlaczego ona musiała tak reagować na jego osobę? Najgorsze było to, że z czasem to wcale nie przechodziło, wręcz się nasilało. Ostatkiem silnej woli Lena oderwała oczy od jego namiętnych usta, które jeszcze tak niedawno gorąco pieściły jej ciało… Stop! Dokąd te myśli zmierzały… Spojrzała w jego oczy i… tak zauważyła jeszcze większy ogień. Oblały ją słodkie rumieńce, ponieważ Thomas najzwyczajniej w świecie rozbierał ją wzrokiem. Lenie przypomniał się nagle jeden z poranków w Sapporo. Jeden z najlepszych ich wspólnych wyjazdów, a zarazem może i najgorszy… Mało wtedy nie zostali w tym łóżku na cały dzień… Kto wtedy myślał, iż tak potoczy się ich życie.
- Gdzie ona jest? – udało jej się wydusić pomimo suchości w ustach.
Thomas wstał raptownie wciągając ostro powietrze do płuc. Lena śledziła każdy jego krok.
- Nie wiem… może jej poszukamy? – zapytał odwracając się, ale nie spoglądając na nią.
To było zbyt ciężkie. Powstrzymywać się aby nie wskoczyć sobie w ramiona. Thomas jednak obiecał, że jej nie tknie i miał zamiar dotrzymać obietnicy… nawet jeśli miał się przez to nabawić nerwicy. Lena zaśmiała się pod nosem. Cieszyła się, iż ona działa na niego tak samo jak on na nią. Mogła to wykorzystać i oczywiście nie omieszkała tego zrobić. Energicznie wyskoczyła z łóżka prezentując się przed nim jedynie w kusej, mało zakrywającej koszulce i ponętnie wypięła pośladki w jego stronę ścieląc na szybkiego łóżko. Stojąc do niego tyłem słyszała tylko jak ciężko wciąga powietrze. Kiedy odwróciła się z powrotem i pomknęła do łazienki, on stał już tyłem opierając się o parapet i głośno oddychał. O tak, ta zabawa w zupełności jej się podobała. Madlen szybko ogarnęła się w łazience i po wyjściu to ona stanęła jak wryta. No tak… pociąg był obustronny. Thomas stał oparły o parapet z założonymi rękoma eksponując swoje mięśnie ramion wyglądając przy tym jak Adonis. Był ubrany normalnie… tak jak Lena lubiła najbardziej. Na luzie, w jeansy i koszulkę, która eksponowała jego rzeźbę. Zmierzyła go od stóp do głów, a Morgi delikatnie się zaśmiał.
- Widzisz Lenko… to dzieje się w obie strony. – oznajmił podchodząc do niej i skradając buziaka w policzek.
Dziewczyna nawet nie zdążyła się oburzyć, kiedy on już stał poza granicami jej pokoju. Westchnęła tylko, bowiem teraz nie oni byli najważniejsi. Trzeba było odnaleźć Ane, zanim odnajdzie ją ktoś inny…
Szybko więc wyszła za Thomasem. Jednak sytuacja, którą zastała wcale jej nie zadowalała. W ich kierunku zmierzał Gregor łypiąc na Thomasa groźnie, a i blondyn nie szczędził mu piorunów w oczach.
- Lena, Thomas… - rzekł szatyn.
Dziewczyna mimowolnie zacisnęła pięści.
- Chciałbym porozmawiać z Ane.
- Po moim trupie. – zasyczała Lena uprzedzając Thomasa, który już otwierał usta.
- To Ane zdecyduje czy chce ze mną rozmawiać czy nie.
- Ale ja zdecyduję czy przekroczysz granice tego pokoju. Wynoś się stąd Gregor. – warknęła.
Jeszcze nigdy nie była na niego taka wściekła.
- Lena zejdź mi z drogi… - powiedział szatyn robiąc krok w jej stronę.
W tym samym czasie krok również poczynił Thomas.
- Mało dobitnie pokazałem ci ostatnio abyś trzymał się z dala od mojej siostry? Dziś mam ci to przekazać jeszcze raz?
- Zajmijcie się swoimi sprawami i dajcie mi porozmawiać z Ane.
- Ana to nasza sprawa dupku. – powiedziała Madlen.
- Zawsze musisz się wtrącać? – warknął Gregor.
Lena popatrzyła na niego zdziwiona.
- Zawsze Lena? Za każdym razem? – kontynuował. – To wszystko twoja wina! Gdybyś jej tak ode mnie nie odciągała do niczego by nie doszło! – Gregor powoli zaczynał podnosić głos, a Lena stała jak zamurowana.
To o co ją oskarżał było nie do uwierzenia.
- Tak! To wszystko wasza wina! Wasze ciągłe kłótnie i nieporozumienia! Ana była na każde wasze zawołanie! Ciągle tylko Lena to Thomas tamto! Nigdy nie było jej kiedy jej potrzebowałem, bo była zajęta waszymi sprawami!
- Co ty pieprzysz kretynie!? – Lena powoli zaczynała tracić cierpliwość.
Jego oskarżenie były absurdalne.
- To ty wszystko spieprzyłeś! Całując się z tą rudą suką! Zdradziłeś ją człowieku! Czy dociera to do ciebie?!
- Bo mnie zostawiała! Latała do biednej Lenki, którą Thomas kolejny raz zranił… Oj koniec świata!
- Bo na tym polega przyjaźń ty dupku! – wrzasnęła Lena. – Ale ty nigdy tego nie zrozumiesz! Bo nie wiesz co to przyjaźń! Jesteś skończonym chamem Gregor! Jak jeszcze dziś chciałam z tobą porozmawiać… odnaleźć się w twojej sytuacji, tak teraz obiecuję ci, że nawet palcem nie kiwnę abyście się zeszli! Nie zasługujesz na nią!
- I dobrze! Nie potrzebuje waszej pomocy! Nikogo nie potrzebuje! – odrzekł Gregor. – A Ana? Powiedz jej, że sama jest sobie winna… Dominica… - ale w tym momencie Lena nie pozwoliła mu dalej mówić.
Rzuciła się na niego z pięściami i pazurami… Wpadła w amok… Jeszcze nikt w życiu jej tak nie wkurzył. Nawet Thomas. Chłopak obserwując jak dziewczyna okłada szatyna był w szczerym szoku. Chwycił ją w tali odciągając od Gregora, który miał zadrapania na twarzy i ramionach.
- Jesteś chora Madlen! Lecz się! – wrzasnął Gregor łapiąc się za czerwone ślady na twarzy.
- Zbliż się do Ane na metr, a nie ręczę za siebie! – krzyknęła ostatni raz Lena zanim nie zniknęła za drzwiami pokoju niesiona przez Thomasa.
Tam zaczęła warczeć i krzyczeć z wściekłości będąc mega poirytowaną na chłopaka. Ma tupet! Oskarżać wszystkich wokół o koniec swojego związku, nie dostrzegając, że to przecież on wszystko spieprzył! W tej chwili miała ochotę coś rozszarpać. Chodziła w te i z powrotem zastanawiając się jak ustrzec swą przyjaciółkę przed tą świnią. Poczuła nagle jak Thomas chwyta ją mocno za ramiona. Zatrzymała się i spojrzała w jego błękitne oczy. Ujrzała w nich spokój i opanowanie. Sama od razu przestała wariować… Wzięła kilka głębszych oddechów, po czym po prostu oparła czoło o jego klatkę. Zaczęła miarowo oddychać i powoli się uspokajać. Morgi przeniósł swe dłonie na jej plecy i delikatnie począł je masować. Chciał w ten sposób ukorzyć jej wściekłość. Jego odurzający zapach jak i sama osoba wpłynęły na nią kojąco. Chociaż do końca nie była jeszcze go pewna, to nie mogła zaprzeczyć, że miał na nią ogromny wpływ. Kiedy już się uspokoiła, ponownie spojrzała w jego oczy… Ujrzała w nich radość? Czym spowodowaną? Tym, że dała się mu na chwilę przytrzymać? Naprawdę ten chłopak coraz częściej ją zadziwiał. Uśmiechnęła się delikatnie i odsunęła na bezpieczną odległość, ponieważ uczucie do niego ponownie pchało ją nogami i rękami w jego ramiona. Odwróciła się chcąc do końca się opanować. Niestety… Pragnienie było zbyt wielkie… Odwróciła się na momencie i bezceremonialnie wskoczyła w jego ramiona uwieszając mu się na szyi, wwiercając przy tym jak miała w zwyczaju głowę między jego brodę a obojczyk. Thomas zaskoczony mocniej ją chwycił unosząc delikatnie nad ziemię wdychając jej zniewalający zapach, chłonąc przy tym całą jej czułość. Ponownie uwierzył, że ich relacje wrócą na dobrą drogę. Po dłuższej chwili, kiedy do Leny dotarło to co robi… odsunęła się od chłopaka na bezpieczną odległość będąc nieco zawstydzoną swą wylewnością. No cóż… po prostu tego potrzebowała.
Po chwili doszli oboje do wzniosu, iż Ana może być tylko na skoczni. Miała przecież dziś konkurs, a tylko tam czuła się bezpiecznie. Dlatego bez zbędnych ceregieli, odpuszczając sobie śniadanie ruszyli właśnie w tamtym kierunku.


***


Po dość udanym konkursie szczęśliwa trójca ruszyła w kierunku hotelu, by realizować dalsze plany na resztę dnia. W pewnym momencie rozmowę przerwał widok zmierzającego ku nim Gregora. Ana stanęła jak wryta. Thomas i Lena otoczyli murem starszą blondynkę by uniknąć konfrontacji z szatynem. Dziewczyna popatrzała na nich to na niego i bez zbędnych ceregieli wyminęła dwójkę przyjaciół by stanąć na przeciw byłego chłopaka. Wiedziała, że czeka ich poważna rozmowa, ale nie miała na to obecnie najmniejszych chęci.
- Ana...
Blondynka prychnęła słysząc swoje imię. Myślał, że ją to ruszy? Był w głębokim błędzie. Kochała go, ale nie była na to gotowa. Wyminęła go bez słowa wskazując dalszą drogę swoim towarzyszom.
- Ana musimy porozmawiać... - szatyn ponownie zaczął nawoływać ją do dalszych rozmów.
Dziewczyna pozostając nie wzruszona uniosła ku górze dłoń w geście pożegnania. Miała tego dość... Paskudne ukłucie złości otwierało jej emocjonalną rysę w sercu. W milczeniu ruszyła wraz z Thomasem i Leną do hotelu. Przyjaciele natomiast podziwiali z jaką łatwością dziewczyna przeszła pierwszą konfrontacje. Tocząc wewnętrzna walkę, starsza blondynka jak mantrę powtarzała słowa wypowiedziane przez Michaela "Bądź twarda". Podziałało mimo panoszącego się w jej ciele bólu...


***


Po wspólnym obiedzie dziewczyny ruszyły w kierunku pokoju Thomasa. Blondyna czekały bowiem kolejne serie treningowe i znoszenie towarzystwa Gregora. Chodź nie było mu w smak, chłopak zachowywał wysoko pojmowany profesjonalizm. Miło żegnając się z towarzyszkami ruszył w kierunku skoczni, natomiast blondynki wróciły do swego pokoju debatując o minionych wydarzeniach.
- Ja wciąż nie mogę uwierzyć, że nie powiedziałaś nawet słowa... - Lena wybałuszyła oczy w kierunku przyjaciółki na co ta zareagowała śmiechem.
- Muszę z tym jakoś żyć. Zresztą to i tak nieuniknione. Ale nie gadajmy o tym. Co dziś ogarniamy? Matme?
- Może być i matma. - przytaknęła Lena, po czym zajęły się ogarnianiem tematów maturalnych.
Mimo niewielkiej ilości czasu do egzaminów wierzyły w pozytywne rozwiązania, dlatego każdą możliwą wolną chwilę poświęcały na naukę. Po godzinie debatowania nad dość trudnym materiałem postanowiły zrobić sobie krótką przerwę na rozluźnienie.
- Mam dość, idę wziąć kąpiel. - zaśmiała się Lena na co Ana tylko przytaknęła.
- Idź, ja w tym czasie spróbuje dokończyć te zadanie.
Mimo szczerych chęci i ambicji umysł Ane nie był w stanie zająć się skupieniem nad pracą. Postanowiła, że chwila relaksu nikomu nie zaszkodzi, więc przebrała się w dresy. Postanowiła pobiegać, bo to zawsze dobrze robiło na uwolnienie umysłu od negatywnych emocji... W końcu i tak go nie spotka - trwają obecnie treningi, więc czas jak najbardziej stosowny. Po dłuższej chwili biegania zatrzymała się na małe rozciąganie.


***


- Ana… - zaczęła Madlen będąc jeszcze w łazience. – Tak sobie myślę… Rachunek prawdopodobieństwa… on jest obowiązkowy na maturze podstawowej z matematyki? – zapytała wchodząc do pokoju, ale zastała puste pomieszczenie.
Ane… nie było nigdzie. Lena od razu pobladła mając najgorsze myśli. Czyżby Gregor porwał jej przyjaciółkę? Czy był do tego zdolny? Po tym co dziś zobaczyła, w ogóle by się nie zdziwiła… Okazało się, iż tak naprawdę w ogóle nie znała swego przyjaciela… przyjaciela, któremu tak pomagała przy rozwijaniu znajomości z Ane. Było jej głupio i wstyd… bo poniekąd to ona wepchnęła Ane w ramiona szatyna. Mimowolnie zacisnęła pięści. O nie! Nie pozwoli więcej jej skrzywdzić! Wypięła dumnie pierś do przodu i wyszła z pokoju. Rozejrzała się po korytarzu… gdzie iść? Chłopcy przecież mieli trening… niemożliwym było aby Gregor spotkał się z Ane… a może odpuścił skakanie? Po nim już wszystkiego można było się spodziewać. Mimo wszystko Lena postanowiła najpierw jednak zajrzeć do Thomasa. Wiedziała, że jest na treningu, ale może to właśnie tam udała się jej przyjaciółka. Nie zastanawiając się nad swym postępowaniem mocno nacisnęła klamkę, która okazała się działać… Drzwi były otwarte, a ona zbyt agresywnie tam wparowała. Stanęła jak wryta… bowiem Ane tutaj nie było… ale był ktoś inny… tylko w swoich czarnych bokserkach… Jej piękny Adonis prezentował się przed nią w całej okazałości. Lena jak zaczarowana patrzyła na umięśnione ciało Thomasa, po którym spływały jeszcze krople wody… prawdopodobnie przed chwilą brał prysznic. Lustrowała go od góry do dołu, póki ich spojrzenia się nie skrzyżowały. Wyglądał na przestraszonego… Zaczerwieniła się i spuściła wzrok chcąc powoli się wycofać…
- Lena… coś z Ane? – zapytał Tom robiąc krok w jej kierunku.
Ona jak na alarm wyciągnęła dłoń powstrzymując go przed kolejnym ruchem.
- Nie… wszystko w porządku… chyba… - zaczęła starając się nie spoglądać na chłopaka. – Ane nie ma w pokoju i pomyślałam… pomyślałam, że może poszła do ciebie… myślałam, że jesteś na treningu… - spojrzała na niego zażenowana.
Tłumaczyła się jak małe dziecko. Przecież nie raz widywała go w takim wydaniu… kilka razy nawet nagiego… ale po tym wszystkim? Ten widok jakoś ją krępował.
- Odwołali… zrobiły się tragiczne warunki, wręcz nie do skakania. – oznajmił Morgi cały czas spoglądając na dziewczynę.
- Och… no dobrze… to ja… to ja już pójdę. – powiedziała chwytając klamkę.
- Lena? – zareagował chłopak kiedy stała już w progu. – Masz ochotę napić się wina?
- Thomas nie sądzę aby to był… dobry pomysł. – szepnęła.
- To poczekaj na mnie, pójdziemy razem poszukać Ane. – zaproponował szybko nurkując już w walizce w poszukiwaniu ubioru.
- Thomas… a jeśli ona nie chce byśmy jej szukali? – nagle ta myśl przyszła Lenie do głowy. – Znasz Ane… sama jest panem własnego losu… Nie wyszła by bez słowa, gdyby chciała…
- Masz racje, pewnie chce pobyć sama. Wcale jej się nie dziwię. Jest dużą dziewczynką. – wszedł jej w słowa zarzucając na siebie koszulkę.
Koszulkę, którą ona sama mu kupiła… Czy on robił to specjalnie?! Cwaniaczek…
- Dokładnie… - wydukała.
- To co z tym winem?
- Thomas ja… - Lena zebrała się w sobie i spojrzała w jego tęczówki.
Wyrażały ogromną… nadzieję? Czy on patrzył na nią prosząco? Wzięła głęboki oddech… kiedy on w końcu przestanie mieć taki ogromny wpływ na nią?
- To ja może… - zaczął podchodząc do niej, będąc oczywiście już ubranym. – Po prostu je przyniosę, a ty… rozgość się. – dodał wymijając ją nie omieszkawszy przy tym otrzeć się o jej ciało.
Chcąc nie chcąc Lena została zmuszona do wciągnięcia jego zapachu… mieszaniny żelu pod prysznic i wody kolońskiej. Poczuła jak nogi jej się uginają… Przymknęła delikatnie powieki, a Thomas uśmiechnął się pod nosem znikając za drzwiami. Kiedy znalazł się na zewnątrz podskoczył uradowany, że ona w końcu… z własnej, nie przymuszonej woli znalazła się w jego pokoju. Lena natomiast ciężko westchnęła podchodząc do walizki chłopaka i wyciągnęła jedną z jego koszulek, po czym po prostu wtuliła się w nią mocno wciągając jego zapach do nosa.
Otrząsnęła się z uroku jaki rzucił na nią blondyn i odłożyła jego koszulkę. Nie chciała aby zastał ją tulącą się do jego ubrań… Ponownie wzięła głęboki oddech zastanawiając się co ona tu robi… Czy miała nadzieję, że go zastania jak tu szła? No właśnie… chyba tak naprawdę dlatego nogi ją tu przywiodły. Czy jej przeszło? Złość… żal? Może i tak, ale gdzieś głęboko w sercu nadal o wszystkim pamiętała. Jednak teraz nie dopuszczała do siebie bólu, przez który tak długo go odpychała. Może się zmienił? Może rzeczywiście teraz już im wyjdzie? Czy chciała związku? Jak niczego innego na świecie. Po prostu chciała być kochaną… przez Thomasa rzecz jasna. Z zamyślenia wyrwało ją nadejście chłopaka. Trzymał w dłoniach butelkę czerwonego wina i dwie lampki. Nagle zorientowała się, że siedzi na jego łóżku… Pierwszym instynktowym ruchem był pomysł wstania. Jednak dlaczego miała by to robić? Kazał jej się rozgościć i szczerze… miała dosyć już swojej nieśmiałości. Między nimi tyle się wydarzyło… tyle razem przeszli… może ta niezręczność wróciła po kłótni, ale przecież znają się na tyle by czuć się przy sobie swobodnie. Po drugie obiecała mu drugą szansę. Musiała na nowo się przed nim otworzyć. Tylko, czy to naprawdę było takie proste? Niestety… nie. Odepchnęła jednak od siebie negatywne myśli, po czym bardziej wsunęła się na łóżko, opierając o jego ramę. Poprawiła sobie poduszkę by było jej wygodniej i podkuliła nogi. Objęła się dłońmi za łydki i zachęcająco spoglądała na Morgiego. Thomas nadal stał już za zamkniętym drzwiami intensywnie wpatrując się w jej postać. Szczęśliwy, jak dawno nie był, że ona tu jest… uśmiechnął się od ucha do ucha i poczynił krok w jej stronę. Spojrzał pytająco z nadzieją, iż pozwoli mu usiąść obok siebie. Lena delikatnie się zaśmiała. Oj dawno nie widziała tak potulnego Thomasa… niewykluczone, iż dziś wykorzysta swą przewagę. Tom w końcu spoczął naprzeciw niej na swym łóżku. Podał jej jedną z lampek i wtedy wydarzyło się coś niezwykłego… ich dłonie na chwile się styknęły. Lena poczuła jak przyjemny dreszcz począł wędrować od czubków jej palców wyżej w stronę ramienia, aż dotarł do serca… Podobne iskierki poczuł Thomas… Puls mu przyspieszył i serce mocniej zabiło. Spojrzał na nią… Ich wzrok się skrzyżował… Poczuła to…
- Ekhm… spodziewałeś się, że nasze życie tak się potoczy? – odchrząknęła nagle Lena spuszczając wzrok na butelkę jednoznacznie pokazując mu by ją otworzył.
- Nasze? – zapytał Thomas wyciągnięty nagle z zadumy.
Kiedy w końcu pojął przesłanie dziewczyny pozbył się korka i nalał jej pół kieliszka. To samo zrobił ze swoim.
- No w sensie, że para idealna… Ana i Gregor… tak śpiewająco spieprzą uczucie, którym siebie darzą?
- To chyba Gregor wszystko popsuł? – zapytał Thomas.
- No tak… ale może Gregor miał jednak trochę racji? Zobacz… wszystko zaczęło się psuć między nimi kiedy wyjechałyśmy na Słowację.
- Co masz na myśli…
- No… po pierwsze to nasza kłótnia… myślę, że gdybyśmy nie byli pokłóceni to wcale nie miałybyśmy ochoty zostawać na Słowacji dłużej… Michael i tak przecież wyjechał w sobotę. A, że prowadziłeś ze mną te głupią grę…
- Przepraszam bardzo, ale to nie ja…
- Przeprosiny przyjęte. – wyszczerzyła się Lena.
Morgi zrobił zdegustowaną minę.
- Lena… zaraz przełożę cię przez kolano. – pogroził jej placem.
- Nie śmiał byś! – blondynka udała zaskoczenie jednak zaraz wybuchła śmiechem.
- Oj nawet nie wiesz do czego jestem zdolny… - zaśmiał się wystawiając w jej stronę kieliszek. – Za błędy…
- By nauka z nich wyniesiona…
- Pozwoliła ich nie powtarzać. – zakończył Thomas stukając się o jej szkło.
Lena uwodzicielsko zanurzyła usta w napoju nie spuszczając z niego wzroku. Thomas uniósł oczy ku górze, po czym jednym duszkiem wypił całą zawartość swojej lampki.
- Wracając do tematu Ane i Grega… Lena nie powinnaś się obwiniać. To nie jest ani twoja ani moja wina, że on postąpił tak, a nie inaczej. Może masz racje co do tego, że zaczęło się psuć od poznania Michaela… - tutaj Lena zrobiła krzywą minę, ponieważ wcale nie o to jej chodziło. – Ale to, że Gregor zaczął zazdrościć wszystkiego Ane i robić jej wymówki… Nie Lena. To jest tylko i wyłącznie jego wina. Nikt nie kazał mu pakować jęzora do ust tej rudej suki. – na te słowa Madlen głośno zaczęła się śmiać.
- Masz rację…
- Mam? – Thomas wszedł jej w słowa. – To nowość. – zaśmiał się.
- Morgi czy ty możesz przez chwilę być poważny? Ciągle mnie rozśmieszasz…
- Po to żyję… - powiedział. – Aby powodować uśmiech na twej pięknej buzi. – uśmiechnął się przyjaźnie.
- Nie czaruj Morgen, nie czaruj… - rzekła dziewczyna upijając kolejny łyk. – I pomyśleć, że jeszcze tak niedawno byliśmy czwórką najlepszych przyjaciół… - westchnęła Lena prostując nogi i spoglądając w sufit.
- A teraz… nienawidzimy Gregora… on nie znosi nas… Ana go kocha… ty mnie nienawidzisz… - spojrzał na dziewczynę mówiąc te słowa.
- Nie nienawidzę cię Thomas…
- Naprawdę?
- Zraniłeś mnie… to prawda. Nie znoszę cię i w ogóle… Ale nienawiść? Nie Thomas… nie mówiłam wtedy prawdy.
- Uff… - uśmiechnął się blondyn.
- Przepraszam, że zniszczyłam twoją sypialnię. – powiedziała dziewczyna, a Tom wybuchł śmiechem.
- Nie przejmuj się. To tylko farba, odmalujemy.
- My?
- Mam nadzieję, że mi w tym pomożesz… w końcu obiecałaś mi to. Po drugie to przecież nasza sypialnia. – oznajmił Thomas akcentując słowo „nasza”.
- Thomas…
- Podaj kieliszek Madlen. – wszedł jej w słowa blondyn wiedząc, co dziewczyna chce mu powiedzieć.
Lena pokręciła tylko głową, ale podała mu lampkę, po czym ponownie zanurzyła swe wargi w cierpkim napoju. Spoglądała na chłopaka z zainteresowaniem. Był taki jak zawsze… a jednak jakiś inny.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? – zapytał.
- Od tego mam oczy…
- Lena… - Tom przybrał swój ostrzegający ton głosu.
- No co… Dobra już dobra… Jesteś jakiś inny?
- Inny? To znaczy?
- Patrzysz na mnie inaczej…
- Inaczej? – zapytał ponownie wymownie na nią spoglądając, po czym znowu wyczyścił swoją lampkę.
- Wrr… Thomas! – jęknęła dziewczyna, po czym ona również opróżniła swój kieliszek. – Po prostu patrzysz na mnie inaczej.
- Inaczej źle czy inaczej dobrze? – zapytał łapiąc ją za kostkę jakby to była normalna rzecz.
Lena spojrzała na jego poczynania. Poczuła jak jej cała noga pokrywa się gęsią skórką. Morgi również to zauważył. Uśmiechnął się pod nosem spoglądając w jej oczy. Lena nie zabrała nogi… Musiała to przyznać. Dreszcze, które obezwładniały jej ciało były przyjemne. Po drugie alkohol również dawał o sobie znać. Tom widząc, że blondynka nie protestuje począł delikatnie ruszać ręką to w górę to w dół jej łydki, miziając delikatną skórę. Miała w końcu na sobie jedynie spodenki i koszulkę. Zestaw, który przygotowała do spania… Czując, że dłużej nie zniesie jego dotyku, który palił ją do żywej skóry… Z głośnym westchnieniem delikatnie wierzgnęła nogą, obsuwając się tym samym na poduszki. Zasłoniła twarz ramieniem chcąc ukryć swe czerwone policzki.
- Lena masz piękne stopy… - usłyszała nagle jego głos. – A czerwony to mój ulubiony kolor twoich paznokci. – dodał, a dziewczyna poczuła jak porusza się na łóżku.
Kiedy otworzyła oczy i zabrała ramie, spostrzegła jego głowę spoczywającą tuż nad jej. Nie pozostało jej nic innego jak zatopić się w jego błękitnych tęczówkach.
- Będziesz miała coś przeciwko jak założę coś lżejszego? – zapytał. – Trochę mi gorąco w tych jeansach.
Lena tylko pokiwała twierdząco głową, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Bała się, że to co wydostało by się z jej ust… wcale nie było by odpowiedzią. Leżała jak sparaliżowana, czekając aż on odsunie się i zejdzie z łóżka, tym samym pozwoli jej się poruszyć i odetchnąć. Dzisiejszy natłok wrażeń, emocji i uczyć naprawdę dawał jej w kość. Nie wspominając o tym, że winko powoli zaczynało buzować w jej krwi. Nim się spostrzegła, chłopak przysunął się do niej, bezceremonialnie całując ją w zagłębienie za uchem. Oj on dobrze wiedział gdzie jest czuły jej punkt… Nim zdążyła zareagować on już przeszedł nad nią, nie zapominając o obtarciu się o jej skórę i po prostu ściągał z siebie ubranie. Lena jęknęła z bezsilności. Dlaczego on musiał wywoływać w niej takie żądze? Thomas śmiał się pod nosem obserwując jak dziewczyna klepie się po twarzy próbując się w ten sposób doprowadzić do porządku. Nic jednak to nie pomogło, dlatego wygramoliła się z łóżka i przechyliła butelkę. Miała nadzieję, że alkohol zmniejszy jej pragnienie… Gdy uporała się już z szybszym biciem serca oraz motylami w brzuchu, ponownie rozłożyła się na łóżku Thomasa przybierając najbardziej seksowną pozycję greckiej bogini, na jaką było ją stać. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie drogi Thomasku… pomyślała i przegryzła wargę spoglądając na niego. Morgi zdecydował zostać tylko w spodenkach, mając nadzieję, że to doprowadzi Len do szewskiej pasji. Nie przewidział tylko, że może się to obrócić na jego niekorzyść…


~~~


Witajcie Kochane!


Z lekkim poślizgiem, ale jesteśmy! Niektóre z Was również miały poślizg, inne nawet się nie pojawiły, ale... Postanowiłyśmy nie czekać dłużej :) Tęskno za Wami i Waszymi spostrzeżeniami, ale przede wszystkim za dalszym ciągiem historii, która... No właśnie. Dokąd to wszystko zmierza? Jak myślicie? Jak zakończy się wspólny wieczór "godzącej" się pary Morgenów, na nowo próbującej odbudować to co ich łączyło? Czy Ana kolejny raz będzie musiała się zmierzyć z demonami przeszłości? Wygra? Czy ponownie poniesie porażkę? I w końcu Gregor... chłopak, który pogubił się ze swoim życiem. Przejrzy na oczy? Wiele niepewności czeka nas i Was w najbliższym czasie, ale... czekajcie wytrwale i czytajcie zawzięcie. Mamy nadzieję, że nie zawiedziemy :)


Nie pozostaje nam nic innego jak rzec... Do następnego!


Wasze


Ania&Madziusa

6 komentarzy:

  1. Hej :) rozdział cudny...to miód na moje serducho.

    Lena i Thomas - nareszcie jakiś przełom, sorry nawet nie jakiś, ale wręcz krok milowy patrząc na ich ostatnie rozmowy. Lena w końcu podejmuje jakieś rozsądne decyzje - i tak wiadomo, że oboje są na siebie skazani z Thomasem, chłopak już się tak stara, porusza niebo i ziemię i w efekcie wreszcie sukces. Widać, jak bardzo się zmienił. Jak walczy o te najważniejsze sprawy i osoby w swoim życiu. Może pora nazwać swoje uczucia? Urwałyście w takim momencie...już nie mogę się doczekać następnej części.

    Lena - niby taka nieśmiała, ale ten etap ma już chyba dawno za sobą, prowokuje Thomasa jak tylko może, ale chłopak pokazuje jej, że to jest broń obusieczna, a co jak się bawić to się bawić. Myślę, że znowu może się skończyć tak, że to Lena się przełamie i znowu może znowu skończy się jak za pierwszy razem, oby - w końcu historia lubi się powtarzać :D oby tylko te pozytywne aspekty :)

    Ana - podoba mi się wytrwałość tej dziewczyny, na początku myślałam, że może na serio warto wysłuchać Gregora, porozmawiać, ale po tym jak zachowuje się w stosunku do Leny i Thomasa to już nie jestem tego taka pewna. Nikt mu nie kazał rzucać się od razu w ramiona Rudej. Poza tym bardziej to się chyba zaczęło na poważnie od jego zazdrości i braku zaakceptowania tego, że na jego szyi nie zawisł złoty medal, a Ane go zdobyła. Już sama nie do końca wiem jak go oceniać, chyba sam się pogubił w tym wszystkim...

    Wiem, że komentarz mój jest trochę chaotyczny, ale cóż nie jestem w stanie napisać tego inaczej ;)
    Czekam na ciąg dalszy, oby szybciutko choć ostatnio ciężko z tym czasem się dogadać.
    Pozdrowienia i dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się!
    Kochane, rozdział jak zwykle cudny, bardzo przyjemna lektura w bardzo nieprzyjemnie chłodny, niedzielny poranek ^^
    U naszej parki pokłóconych zakochańców nareszcie jakieś przełomy! Powiem szczerze, że jestem dumna z Leny. W końcu postanowiła jednak się przełamać i dać Thomasowi drugą szansę, przynajmniej teoretycznie. Widać, że się stara, że mu cholernie na niej zależy. Zmienił się specjalnie dla niej i chyba też dzięki niej. Oby teraz było już tylko dobrze, bo tak będzie, prawda? ^^
    Gregor... ja już nie mam słów na niego, co za człowiek. Czy przejrzy na oczy? Może, ale na pewno nie prędko i nie z takim buńczucznym podejściem, bo widzi winnych wszędzie dookoła, ale swojej winy już nie zauważa. Gdzie mu ten mózg wyparował? Dominica totalne pewnie okręciła go sobie wokół palca. Chociaż... mam wrażenie, że się trochę pogubił. Ogólnie, we wszystkim, co się dzieje.
    Jestem ciekawa też, co z Aną, jak sobie z tym wszystkim poradzi.
    No i jak zwykle skończyłyście w takim momencie, że... grrr, czy wy serca nie macie? :D
    Czekam niecierpliwie, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochane :-)

    Rozdział jak zawsze fantastyczny, boski... Tylko jak mogłyście zakończyć w takim momencie, co?

    Oj po prostu kocham Lenkę i Thomas... Naprawdę cieszę się, że ich relacja idzie do przodu, bo ewidentnie widać, że zależy im na sobie, gdzie sami dostrzegają jak bardzo na siebie działają i sprytnie to wykorzystują... Liczę, że Morgi nie podda się w staraniach o serce dziewczyny i, że z każdym dniem pomiędzy nimi będzie coraz lepiej...

    Jeśli chodzi o Gregora oraz Ann to po raz kolejny na zachowanie chłopaka po prostu ręce mi opadły i miałam wielką ochotę przyłączyć się do Madlen przywalając mu porządnie a także wykrzyczeć kilka mniej cenzurowanych słów na jego osobę... Jeśli chodzi o Ann to podziwiam ją za jej zachowanie przy pierwszym spotkaniu z chłopakiem i mam nadzieję, że przy kolejnych spotkaniach pomimo bólu również będzie starała się być twardą...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Skokomaniaczka24 kwietnia 2017 11:22

    Jestem!
    Skoko przybywa na szarym końcu, no ale.. lepiej późno niż wcale! :D
    Thomas i Lena.. no cóż.. trochę zaczyna się ta sytuacja obracać na korzyść Thomasa, ale.. nie łudzę się. Odpowiadając na wasze pytanie, jak zakończy się wspólny wieczór, odpowiadam, że pewnie Lenka przejrzy na oczy i zacznie uciekać znów od Thomasa. Choć może to winko trochę jej w głowie zakręciło? Ale nie.. na pewno nie. Thomas zrobi krok w jej stronę to ona zwieje i już :)
    Gregor.. no faktycznie, jak stwierdziła Lena, może mieć trochę racji. Ale to absolutnie nie usprawiedliwia go z tego, co zrobił z rudą. Przyszłość tej pary widzę w taki sposób iż pewnie Gregor będzie przez najbliższe 20 rozdziałów próbował przeprosić Ane, a ona.. no właśnie.. nie wiem. Jakoś trudno mi odgadnąć jej uczucia, jej decyzje. Także pożyjemy zobaczymy :)
    I tak.. rachunek prawdopodobieństwa jest obowiązkowy :D Nie chwaląc się.. to jedyny temat, który Skoko w miarę ogarnia. Nawet liczyłam prawdopodobieństwo czy ON się we mnie zakocha, ale cóż.. za cholerę nie chciało wyjść zdarzenie pewne xDD
    Buziaki Kochane ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam czasu na dłuższy komentarz wiec pozostawiam po sobie ślad:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny gdzie jesteście???

    OdpowiedzUsuń