poniedziałek, 8 maja 2017

65. Wszystko mamy zapisane w gwiazdach

- Ana...
Dziewczyna po raz kolejny poczuła nieprzyjemny dreszcz na swojej skórze. Co on tutaj robił? Dlaczego? Trzeba było przyznać, że miała niewiarygodne szczęście by właśnie teraz był w miejscu gdzie ona chciała zapomnieć o wszystkim...
- Ana możemy porozmawiać?
Poczuła jak się do niej zbliża... Każdy krok, każdy wydany przez niego oddech utwierdzał ją w przekonaniu, że nie ma już ucieczki. Musiała zmierzyć się z rzeczywistością. Spojrzała wymownie w jego brązowe tęczówki i powiedziała.
- A mamy o czym rozmawiać? Nie wydaje mi się...
- Daj sobie wyjaśnić...
Dziewczyna parsknęła śmiechem. Co tu wyjaśniać? Przecież nie było co, a każde kolejne słowo wypowiedziane przez niego powodowało powrót do przykrych wspomnień... Nie chciała tego. Nie potrzebowała spowiedzi człowieka, który potrafił tak ją zranić.
- A mamy taką potrzebę cokolwiek sobie wyjaśniać? - powiedziała głosem przepełnionym sarkazmem.
Greg podszedł nieco bliżej, co przyczyniło się do wywołania kolejnych nieprzyjemnych dreszczy na ciele blondynki. Jakim prawem? Co on sobie wyobraża...
- Nie! - dość stanowczym gestem zatrzymała chłopaka nie pozwalając przekroczyć mu pewnej strefy.
- Ana dobrze wiesz, że to wszystko nie jest takie jak myślisz.
- Nie jest? Skąd wiesz co myślę? Czyny bardziej przekonują niż słowa Greg...
- Czyny? Uważasz, że jeden pocałunek ma prawo rozwalać cały nasz związek?
- A nie? - ponownie śmiechem wybuchła Ana.
Co on sobie wyobrażał? Że z radością przyjmie jego umizgiwania z inną kobietą? Że na to wszystko pozwoli? Jak miała mu ufać kiedy był w ich związku ktoś trzeci...
- Tak, tak pozganiaj tylko na to. Łatwo grać ofiarę niż przyjąć do wiadomości, że sama też wiele schrzaniłaś!
- Ja?! Przecież ty się pieprzysz z kim popadnie nie ja! Ty mnie zdradziłeś! Więc przejrzyj na oczy.
- Dobre sobie... A zadałaś sobie pytanie dlaczego to zrobiłem?
- Nie muszę pytać, odpowiedz jest prosta... Wszystko po to by mnie zranić i sobie dogodzić moim kosztem! - każde kolejne słowo sprawiało ból.
Cierpienie, które rozdzierało serce było gorsze niż cios prosto w serce wydany sztyletem i szybka śmierć. Ranili się wzajemnie słowami, których nie powinni wymawiać.
- Tak naprawdę chciałem zwrócić twoją uwagę... Za mało ciebie było w naszym związku. Potrzebowałem Cię, a Ciebie nie było! Pogubiłem się w tym wszystkim i stało się, żałuje... Bo ja tylko Ciebie...
- Nie waż się kończyć! - szybko zareagowała blondynka.
Doskonale wiedziała co on chce powiedzieć. W końcu czuła to samo. Nie była w stanie tak szybko pozbyć się uczucia, które towarzyszyło jej przez te kilka miesięcy. Dlatego to wszystko tak bolało... Dziewczyna pokręciła przecząco głową. Jak ona ma mu na nowo zaufać? Jak ma wybaczyć? Fakt faktem kochała go, ale również bardzo cierpiała. To nie była prosta sytuacja tym bardziej, że ją zdradził...
- Ana daj nam szansę... Daj mi szansę!
Oczy blondynki ponownie się zaszkliły i czując swoją słabość postanowiła wszystko zakończyć jednym zdaniem.
- Nie wiem czy chcę, nie wiem czy potrafię... Najlepiej zapomnij o naszej miłości!
Sama nie mogła uwierzyć w to co powiedziała. Zapomnieć - czy to było możliwe? Łzy ponownie zaczęły stopniowo spływać po jej policzku, dlatego się szybko odwróciła na pięcie i zaczęła biec co sił w nogach w kierunku hotelu. W tle wciąż słyszała jego głos.
- Czy chcesz tego czy nie, ja i tak będę o ciebie walczył!
Emocje na dobre puściły. Dziewczyna biła się z myślami czy warto dawać mu jakiekolwiek nadzieje. W końcu czy ktoś kto raz naruszył twoje zaufanie może je tak szybko odzyskać? Brakowało jej Gregora nawet bardzo, ale czy możliwym było zapomnieć o tym co miało miejsce chwilę temu? Dziewczyna pokiwała ponownie głową. Najlepszym lekarstwem miał być czas... Czas, który albo zabliźni ranę, albo ponownie wykrzesze uczucie. Tylko po co? Czy było warto? Z płaczem w oczach szybko wleciała do hotelu mijając kolejne znane sobie osoby. Trafiła do swego pokoju gdzie nikogo nie zastała. Gdzie jest Lena? Tak bardzo potrzebowała się komuś wygadać ze swych rozterek... Jedynym możliwym miejscem gdzie mogła ją odnaleźć mógł być pokój zajmowany przez Thomasa... Czy to możliwe? Blondynka bez wahania ruszyła sprawdzić przewidywane możliwości. Jeśli tam byli to z pewnością dodadzą jej siły by wytrwała ten kiepski okres w swoim życiu. Z przyzwyczajenia, wparowała bez pukania do pokoju brata, gdzie jej oczom ukazał się widok, którego się nie spodziewała.


Mniej więcej w tym samym czasie…


Thomas spoglądając z uśmiechem na Len, obszedł łóżko, chwycił butelkę wina i dopił resztki do końca… w sumie był tam tylko spory łyk. Potem spojrzał na jej rozłożone ciało na jego łóżku. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Madlen przewróciła oczami.
- Co teraz będziemy robić… wino się skoczyło. – powiedziała udając smutek podpierając się na łokciach.
- Chodzi mi coś po głowie… - powiedział Thomas zawadiacko się uśmiechając, po czym położył się obok dziewczyny, a blondynka postukała się palcem w głowę.
Oboje wygodnie ułożyli się na pościeli i poczęli głęboko spoglądać sobie w oczy. Lena zaczęła zastanawiać się o czym myśli Tom… A to było nic innego tylko to jaka ona jest piękna. Potem jej myśli zaczęły błądzić wokół jakiejś poważnej rozmowy… Może przyszedł czas sobie wszystko wyjaśnić?
- Thomas… - zaczęła cicho.
Położyła dłoń na pościeli między ich ciałami… Tom najpierw spojrzał na jej dłoń, a potem w jej zagubiony wzrok. Wiedział, że chce porozmawiać… I ta rozmowa chyba wcale nie będzie przyjemna. Mimo wszystko uśmiechnął się zachęcająco.
- Dlaczego… - szepnęła wpatrując się w błękit jego oczu i kładąc rękę na jego policzku. – Mogło być tak pięknie… już było tak cudownie… Ja i ty… My… - szeptała poruszając kciukiem po jego kościach policzkowych.
Tom próbował chłonąć każdą jej pieszczotę. Tak dawno tego nie robiła… Może w końcu go do siebie dopuści. A niczego tak nie pragnął jak zgarnąć ją w swoje ramiona i nigdy już z nich nie wypuścić…
- Dlaczego nam to zrobiłeś? – zapytała zjeżdżając ręką niżej w okolice jego serca.
Morgi spojrzał ponownie w jej tęczówki… Były szkliste… Znowu chciała płakać. Nie mógł na to pozwolić. Chciał wystawić rękę w jej stronę, ale bał się… Bał się, że znowu go odrzuci.
- Lena… - zaczął najbardziej czule jak potrafił, ale widząc jak zacisnęła mocno oczy zatrzymał się na chwilkę. – Nie chciałem tego… - szepnął kładąc swoją dłoń na jej ręce. – Przepraszam… Zraniłem cię wiem… Okłamywałem… Ale ja naprawdę już nic do niej nie czułem i nie czuję. Dla mnie to było już dawno zakończone… Ale ja… Jestem tchórzem. – spuścił wzrok. – Nie miałem odwagi spojrzeć Kristinie w oczy. Wiem, że zasługiwała na chociaż tyle… na rozmowę… Z resztą… To już nieważne. Rozmawiałem z nią. Między nami koniec… Koniec Lena, rozumiesz? Liczysz się tylko ty. Jesteś dla mnie najważniejsza. – powiedział mocno ponownie spoglądając w jej piękne oczy. – Wierzysz mi? – zapytał z nadzieją w głosie.
Lena tyko kiwnęła lekko głową. Czy mu wierzyła? Że z Kristiną to już koniec? Była tego pewna… Ale czy czuła się dla niego ważna? Czy czuła, że chłopakowi zależy? Czy czuła się kochana?
Westchnęła… zjechała spojrzeniem na ich złączone dłonie. Wyrwała swoją rękę z jego objęcia, ale nie oderwała jej od jego ciała. Chwyciła jego medalik w palce i ujrzała tańczącą figurkę łyżwiarki. Zadrżała mimowolnie. Nie zdjął tego. Prezentu, którym go obdarowała na walentynki. Co to oznaczało? Spojrzała w jego oczy będąc nienaturalnie poruszoną. Serce zaczęło jej walić jak oszalałe. Nie była w stanie zapanować nad reakcjami własnego ciała. Dlaczego przy tym chłopaku wszystko musiało być takie trudne? Dlaczego na raz chciała go tulić do swoich piersi, tonąć w jego ramionach, chłonąć bliskość… a zarazem zdzielić po głowie za to co jej zrobił… Za to, że tak mocno ją zranił… nadszarpnął zaufanie. Za to, że tak bardzo go kochała… Puściła łańcuszek jakby ją sparzył i spojrzała niżej… Jego klatka piersiowa prezentowała się absurdalnie pięknie. Cały był piękny… jej Adonis… Sięgnęła niżej na jego wyrzeźbiony brzuch. Jego mięśnie były twarde… Dokładnie zbadała jego kaloryfer czując powoli jak Morgi się napina. Czyżby sprawiało mu to przyjemność? Uśmiechnęła się pod nosem zerkając nieśmiało na jego twarz. Patrzył z zainteresowaniem na jej poczynania. Wbiła mu delikatnie paznokcie w skórę zmierzając dłonią coraz niżej… Thomas wciągnął ostro powietrze. W co ona sobie pogrywa… Jak zaraz nie przestanie, może to się źle skończyć… Lena natomiast uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Dotarła do swojego ulubionego miejsca na ciele Thomasa. A mianowicie zagłębienia po obu stronach jego brzucha… Jej dłoń idealnie tam pasowała. Uśmiechnęła się szeroko i spojrzała w jego oczy… Uśmiech od razu spełzł z jej twarzy, bowiem jego wzrok płonął. Morgi jak oparzony zeskoczył z łóżka stając do Leny tyłem. Począł głęboko oddychać, chcąc w ten sposób uspokoić reakcje swego ciała. Nie chciał pokazać jej jaką miała nad nim przewagę… jak reaguje jego ciało na jej dotyk… jak bardzo spragniony jest jej bliskości. Lena podciągnęła się do siadu i zmartwiona na niego spoglądała. Czyżby przesadziła? Nagle Thomas podszedł do swojego włączonego laptopa i zaczął coś przy nim majstrować. Po chwili Lena usłyszała pierwsze nuty piosenki… Piosenki Aerosmith… I don't want to miss a thing...


Po pierwszej zwrotce Thomas podszedł do Leny delikatnie się kłaniając i wystawiając dłoń w jej kierunku. Co on… znowu taniec? Znowu Aerosmith… Wiedział gdzie trafić! Cwana bestia! Madlen ochoczo chwyciła go za dłoń i nim się obejrzała, Tom mocno wciągnął ją w swoje ramiona. Objęła go nogami w pasie spoglądając głęboko w oczy… Co on wyprawia!? Nagle poczuła jak chwyta ją mocno za plecy i odgina nad ziemią… Bała się, że spadnie, ale czuła dziwny spokój… Wiedziała, że on nigdy nie wypuści jej ze swych rąk. Kiedy powróciła do góry, zamachnęła włosami, które smagnęły go po twarzy okalając całą jego szyję. Ich wzrok znowu się spotkał. Morgi patrzył na nią jak zaczarowany… a ona… nie mogła się nadziwić. Ciągle ją zaskakiwał. Zsunęła się z jego ciała i stanęła na podłodze. Uniosła głowę i ponownie zatopiła spojrzenie w głębi jego oczu. Tom chwycił ją za dłonie ulokowując je na swej szyi uprzednio składając na nich niewinne pocałunki, po czym przyciągnął ją bliżej siebie i objął w tali. Kiedy był już pewny, że mu nie ucieknie odgarnął jej włosy za ucho i zaczęli się bujać na rytmu piosenki.
- Po prostu chcę mieć Cię blisko. Czuć Twoje serce tak blisko mojego i tylko zostać tu w tym momencie… Na całą resztę czasu. – szepnął jej nagle do ucha słowa piosenki i ulokował jej dłoń na swoim sercu.
Madlen czuła jak do oczu napływają jej łzy… Znalazła odpowiedź na wcześniejsze pytania… Czuła się ważna, czuła, że mu zależy, czuła się… Nie dokończyła myśli, gdyż w drzwiach ukazała się zapłakana Ana…
- Ana… kochanie, co się stało? – zapytała przestraszona Lena, chociaż dobrze znała odpowiedź na to pytanie.
Starsza blondynka załkała tylko rzucając się dwójce w ramiona. Lena z Thomasem bardzo mocno przytulili dziewczynę, pozwalając jej wylać wszystkie swoje łzy. Kiedy już trochę się uspokoiła, wszyscy razem usiedli na łóżku. Dali jej chwilę by mogła ochłonąć i w spokoju wszystko im opowiedzieć. Ana długo nie mogła wydusić z siebie słowa… To wszystko było takie bolesne. Zbyt świeże by mogła o tym otwarcie mówić. Widząc jednak zachęcające spojrzenia swoich przyjaciół oraz czuły dotyk na swym ciele otworzyła się. Wylewała z siebie cały swój żal… gdzieś głęboko skrywany ból. Z każdym słowem dziewczyny Thomas coraz mocniej zaciskał pięść, a Lena niespokojnie na niego spoglądała… Oczyma próbowała mu pokazać by nie robił nic pochopnego… Kiedy Ana zakończyła swój monolog ułożyła głowę na kolanach swej przyjaciółki. Lena lekko ją masowała po plecach spoglądając bezradnie na Thomasa. Cóż zrobić z tą bezsensowną sytuacją? Nic… Nic się nie dało zrobić… Trzeba to przeżyć… Wynieść wnioski i żyć dalej… Zapomnieć… Ale to niestety nie było takie proste.
- Kocham was. – szepnęła Ana spoglądając to na swego brata to na przyjaciółkę.
- My cię również kochamy. – odpowiedzieli zgodnie.
- A czy wy… czy wy się kochacie? – zapytała starsza z nadzieją w głosie.
Len wbiło w ziemię… Ktoś pierwszy raz ją o to zapytał przy nim… Spojrzała w oczy Thomasa… Tylko nie kiwnij głową… nie kiwnij… powtarzała sobie. Czuła jak puls jej przyspiesza… Jak ręce zaczynają się pocić. Thomas ani drgnął. Dalej wpatrywał się ostro w jej oczy próbując coś odczytać. Czy on ją kochał? Czy kochał? Kochał…?


***


W niedzielę po ciężkich przeżyciach kilku ostatnich dni, dziewczętom nie dane było dłużej pospać. Niestety budzik zaczął dzwonić, wskazując, iż nadszedł czas wstawania. Godzina 9 chociaż wydawała się późną… wcale taka nie była. Ostatnie ekscesy, które ponownie zafundował Gregor trójce przyjaciołom ponownie odbiły swoje piętno na ich samopoczuciu, a niektórym nawet na sercu i psychice. Lena spojrzała bezradnie na przygnębioną Ane, która ponownie przywitała dzień smutkiem i rozterkami. Po piątkowej rozmowie ze swym byłym chłopakiem oraz spędzeniu z nim mimowolnie kilku godzin treningu dnia wczorajszego (sobota), chociaż usilnie starał się ją przeprosić… to wszystko było takie bolesne. Chcąc nie chcąc nadal przed oczami miała nieprzyjemny dla niej obrazek… Dominica i Gregor… razem… w namiętnych pocałunkach. Zacisnęła mocno oczy zakrywając twarz dłońmi. Lenie krajało się serce na sam widok przyjaciółki… Bardzo chciała jej pomóc… Ale nie mogła. Bo co mogła zdziałać na złamane serce? Niestety nic… Westchnęła i podeszła do starszej blondynki. Położyła jej dłoń na ramieniu i przyjaźnie się uśmiechnęła. Ana odwzajemniła gest, po czym wstała i obie dziewczyny udały się do łazienki aby załatwić poranną toaletę. Kiedy były już gotowe do podbicia dzisiejszego dnia, wielkie było ich zdziwienie, kiedy postać Thomasa nadal nie pojawiała się w ich drzwiach… Przecież on zawsze po nie przychodził. Tym większy był zawód Leny, która bardzo chciała go ujrzeć. Po ostatniej rozmowie doszła do wniosku, że warto jednak dać mu drugą szansę… musiała jednak to wszystko jeszcze raz na spokojnie przemyśleć, a dzisiejszy jej powrót do domu miał jej w tym pomóc. Wzruszyły ramionami, po czym biorąc się pod ręce postanowiły same udać się na śniadanie. Kiedy dotarły do sali restauracyjnej stanęły jak wryte… Cała kadra Austriacka stała w rzędzie kilka metrów przed nimi… Począwszy od Thomasa i Gregora, a skończywszy na Tonim i Alexie. Dziewczyny poczęły spoglądać na siebie pytająco. Co oni…? Nagle z głośników dało się słyszeć pewną melodię… John Lennon – Woman. Przed szereg nagle wyszedł Martin wraz z Wolfim… Dziewczyny nie kryły zdziwienia… o co tu chodzi? Owa dwójka zaczęła śpiewać:


Kobieto, ledwo mogę wyrazić
Mieszane uczucia towarzyszące mojej bezmyślności
Po tym wszystkim na zawsze jestem Twoim dłużnikiem
I kobieto, spróbuję wyrazić
Uczucia wewnątrz mnie i swą wdzięczność
Za pokazanie mi sensu zwycięstwa


Dziewczyny zakryły rękoma usta… Były w szczerym szoku. Chłopcy wrócili na swoje miejsca i wszyscy jak jeden mąż zaczęli nucić refren. Po chwili na środku pojawił się Thomas...


Kobieto, wiem że Ty rozumiesz
To małe dziecko tkwiące we mnie
Proszę, pamiętaj że moje życie jest w twych rękach
I kobieto, trzymaj mnie przy swoim sercu
Żadna odległość nie będzie w stanie nas rozdzielić
W końcu wszystko mamy zapisane w gwiazdach


To było jasne kto miał być odbiorcą przesłania. Roześmiana Lena spojrzała zapłakanymi oczyma na Ane, która również nie kryła wzruszenia. Nagle przed szereg wyszedł Gregor… Ana mimowolnie zrobiła krok do tyłu w geście obrony.


Kobieto, proszę, pozwól mi wyjaśnić
Nigdy nie zamierzałem sprawić ci smutku ani bólu
Więc pozwól, że powiem Ci jeszcze i jeszcze i jeszcze raz


Ana kręciła głową z niedowierzaniem… Lena uśmiechnęła się przyjaźnie do przyjaciółki i objęła ją ramieniem. Mimo, że Ana miała poranione serce, nie mogła zaprzeczyć, że było to miłe… Cała kadra zaczęła nucić ostatnie wersy piosenki, które na dobre rozkleiły dziewczyny…
Piosenka się skończyła, a dziewczyny płacząc jak bóbr nie potrafiły uspokoić swoich reakcji. Po tak trudnych ostatnich wydarzeniach wszystkie tamy puściły. Madlen obserwując Thomasa nie mogła ukryć swego szczęścia… Patrzyła jak chłopak podchodzi do niej z ogromnym bukietem frezji. Nie mogąc dłużej się opanować podbiegła do niego rzucając mu się na szyję.
- Wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet piękna. – szepnął jej do ucha mocno tuląc ją do siebie.
Lena długo nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Stała przyklejona do chłopaka roniąc cicho łzy w jego koszulę.
Natomiast Ana patrzyła przestraszonymi oczyma jak Gregor zmierza do niej w wielkim bukietem czerwonych i białych róż. Kolory, które symbolizowały nadzieję i… miłość. Czuła jak serce wali jej każdą cząstko ciała… Gdzie tu uciekać… Nie ma możliwości. Szatyn niepewnie przystanął przed dziewczyną wyciągając w jej stronę kwiaty… To naprawdę był sporej wielkości bukiet.
- Przepraszam. - szepnął,  po czym nie licząc na jakiekolwiek przytulenie z jej strony po prostu się wycofał.
Potem chłopcy zamienili się miejscami. Thomas podszedł do siostry, która już otrząśnięta z osłupienia mocno wtuliła się w jego ramiona. Gregor natomiast nadal niepewnie stał przed Madlen. Ta ze srogą miną wpatrywała się w chłopaka. Trzymał przed nią długie słoneczniki.
- Lena ja… - szepnął spuszczając wzrok. – Przepraszam. – dodał tylko wręczając jej kwiaty, po czym odwrócił się.
Blondynka jednak w ostatniej chwili chwyciła go za dłoń. Nie wiedziała czemu to zrobiła… Chyba z dobroci serca.
- Dziękuję Gregor. – powiedziała mocniej ściskając jego palce.
Szatyn uśmiechnął się delikatnie. Był to znak, że może kiedyś… uda im się odbudować relację, którą mieli jeszcze kilka dni temu. Potem do dziewczyn podeszła reszta kadry z pojedynczymi różami składając im najserdeczniejsze życzenia. Dziewczyny nadal nie mogły powstrzymać płynących łez… oczywiście to wszystko ze szczęścia. Roześmiane tuliły każdego z osobna. Kiedy ta podniosła chwila się skończyła, wszyscy razem zajęli miejsca przy stole, a przywołani kelnerzy zaczęli roznosić zamówione wcześniej przez panów potrawy. Atmosfera była wyborna, nawet pomimo sytuacji między Ane i Gregorem. Oboje starali się zachowywać profesjonalnie, nie chcąc psuć ten idealnej chwili reszcie kadry. Nikt nawet przez moment nie zastanawiał się gdzie podziała się Dominica. Wszyscy razem przy miłych rozmowach i śmiesznych żartach zajadali śniadanie. Nagle dało się słyszeć jakieś krzyki… Obie panie, które były dziś celebrowane odwróciły się w stronę skąd dochodziły odgłosy i ponownie stanęły jak wryte. W ich kierunku zmierzała kadra Norweska z Jacobsonem i szwajcarem Ammanem na czele… Wszyscy jak jeden mąż nieśli pojedyncze tulipany i śpiewali sto lat. Ana popatrzyła zszokowana na Len, która również nie kryła zdziwienia. Wstały, gdyż to dla nich odśpiewywana była piosenka. Chwyciły się za ręce będąc nie mniej wzruszone jak chwilę temu. Nie spodziewały się czegoś takiego po swoich kadrowiczach, a co dopiero po innych. Nagle cała Austriateam wstała i dołączyła do śpiewających kolegów. Dziewczyny popatrzyły po wszystkich zebranych tu facetach, po czym znowu zakryły usta dłońmi. Uśmiech przed długi czas nie schodził im z ust podobnie jak łzy wzruszenia. Kiedy śpiewy ustały, blondynki zaczęły bić brawa, po czym wyściskały wszystkich przybyłych chłopców przyjmując oczywiście z uśmiechami podarunki. Podziękowaniom nie było widać końca…
- No Lenka… teraz to śmiało możemy otworzyć kwiaciarniany biznes. – zaśmiała się Ana.
- No do takich florystek to ja z chęcią bym przychodził. – uśmiechnął się Simon na co wszyscy mu zawtórowali.
Potem dziewczyny jeszcze raz oficjalnie gorąco podziękowały wszystkim tu zebranym facetom, po czym z powrotem cała Austriateam zasiadła do wspólnego pałaszowania, a Norwegowie życząc smacznego udali się zająć dla siebie stolik.
Dalsza część śniadania szybko dobiegła już w spokoju do końca, po czym dokonując ostatnich przygotowań wszyscy wyruszali na skocznie by ostatni raz szybować na skoczni Salpausselkä.


~~~


:O naprawdę jest 8 maja? :O Kiedy to minęło?! I naprawdę nie dałyśmy tak długo rozdziału? :O Przepraszaaaamy... :( Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie... A jednak chyba mamy... Słodkie lenistwo :D Tak, tak... Obie byłyśmy na urlopieee :) Dobrze, to jeszcze raz...


Kochane Dziewczynki!


Witajcie! Przepraszamy za długą nieobecność, ale już przybywamy z nowym rozdzialikiem :) Mamy nadzieję, że się podoba i jakoś zrekompensowałyśmy ten długi okres oczekiwania na niego. Jak wrażenia? Ktoś chyba zaczyna sobie z czegoś zdawać sprawę. A może nawet kilka osób? Gregor chyba poczynił pierwszy krok by odszukać swój rozum, a Thomas zaczyna przyznawać się do swoich uczuć? Ana niestety nadal cierpi i bije się z myślami, mimo wszystko brakuje jej szatyna... A zagubiona Lena? Z jednej strony ponownie otwiera się na blondyna, a z drugiej... znowu boi się zranienia. Do czego to wszystko zmierza... wiemy tylko my :D


Niestety nowe rozdziały nadal się nie tworzą... Jest nam wstyd z tego powodu i bardzo głupio. Mamy co prawda zapasik... spory, ale on kiedyś się skończy... Mamy nadzieję, że może po sesji Madziusy i wraz z rozpoczęciem się wakacji ruszymy z kopyta jak w zeszłym roku. Bo pomysły są, a jakże! Ale nie ma czasu...


Serdecznie witamy nową, chociaż pewnie starą czytelniczkę, która dopiero się ujawniła. Majuskaa, witamy na pokładzie! :* Odzywaj się częściej!


Dosyć tego gadania... Widzimy się, trzymajcie kciuki by jak najszybciej!


Buziaki :*


Ania&Madziusa


P.S. W opowiadaniu 8 marca... a tutaj 8 maja. Wiecie, że z początku planowałyśmy dodać naprawdę w dzień kobiet? xD Niczym jak w Walentynki, ale... nie wyszło hihi ^^


P.S.2. Jakiś (ponownie) rozśpiewany ten rozdział :) Zachęcamy do posłuchania oryginalnych utworów:


http://www.tekstowo.pl/piosenka,john_lennon,woman.html


http://www.tekstowo.pl/piosenka,aerosmith,i_don_t_want_to_miss_a_thing.html

5 komentarzy:

  1. Super rozdział!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Długo Was nie było Dziewczyny, ale warto było czekać, oj warto (jak zwykle;)

    Lena i Thomas - ach ta magia między nimi, jedno nad drugim ma taką władzę, że aż trudno znaleźć właściwe słowa...między nimi jest taka chemia, że spokojnie można by sobie przyswoić całą tablicę Mendelejewa. Chyba oboje zaczynają w końcu dojrzewać do tego żeby przyznać się przed sobą wzajemnie do swoich uczuć, których nie są w stanie oszukać. Może niedługo przyjdzie czas na wielki coming out? Czas pokaże co oni jeszcze zdążą zmalować do czasu nadejścia tej wielkiej chwili :p

    Ane i Gregor - chłopak chyba co nieco sobie przemyślał, pytanie czy te przemyślenia miały pożądany efekt i na stałe zagnieździły się pod tą jego bujną czupryną, oby... Już nie mogę patrzeć jak się dziewczyna męczy, zdecydowanie potrzebuje bliskości i uczucia i to są te rzeczy, które może zapewnić jej tylko Gregor - niestety obawiam się, że Michi może się sprawdzić "jedynie" jako dobry przyjaciel (liczę na jego powróci w bardzo niedalekiej przyszłości do tej historii).

    Ok starczy, bo mi się klawiatura zbuntuje (mając na uwadze moją treść powyżej :p). Jak zwykle z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i po cichu liczę, że z uwagi na Wasz urlop może jakiś bonus w postaci szybszego kolejnego rozdziału? W końcu kto komu zabroni mieć marzenia ;)
    Pozdrowienia i duużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Skokomaniaczka9 maja 2017 11:08

    Jestem :)
    Właśnie.. do czego to wszystko prowadzi? Nie wątpię, że wy to wiecie, ale no.. czytelnicy upominają się o jakieś przecieki :D
    Chociaż ciut ciut mogłybyście napomknąć (tak to się mówi?) co dalej i w jakim kierunku to idzie. Bo ja powiem szczerze, że teraz już trochę zgłupiałam. Już wy doskonale wiecie dlaczego :P
    Nie wiem no.. Gregor jakby jakiś inny, ale ta kłótnia na początku nie wróżyła nic dobrego.
    Thomas to samo.. No kurczę coś się zmienia, ale co z tego wyjdzie to ja nie wiem.
    Niespodzianka chłopaków po prostu rewelacja! Ci to wiedzą jak zaskoczyć! Dziewczynki mają prawo być zadowolone :D
    Słońca wybaczcie, ale jakoś nie mam weny na składniejszy komentarz xD
    Piszcie dalej, bo nie daj Boże wam się zapasy skończą i co wtedy? :D
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :-)

    Rozdział jak i całe opowiadanie przecudowny, boski...

    Lena i Thomas jak zawsze dla mnie są bezkonkurencyjni, gdzie łączące ich uczucie dosłownie widać na kilometr...
    Po prostu kocham ich i naprawdę cieszę się, że ich relacje powoli normują się przez co obydwoje zaczynają się wsłuchiwać to co dyktuje im serce...
    Mam nadzieję, że szybko odważą się wyznać swoje uczucia i będą ze sobą.

    Natomiast jeśli chodzi o Ann i Gregora to strasznie żal mi dziewczyny... Domyślam się jak bardzo musi być jej ciężko bo kocha go a zarazem cierpi po tym co on zrobił...
    Fakt Gregor jakby przemyślał sobie wszystko idąc wreszcie po rozum do głowy i teraz przeprasza za swoje zachowanie oraz zapowiada walkę o jej serce, ale musi naprawdę mocno się postarać, choć nie wiem czy i to wystarczy po tym wszystkim...

    Jednak dla mnie nic nie przepije fantastycznej niespodzianki chłopaków dla dziewczyn...

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem!
    Kochane, nie szkodzi, że pojawiacie się z małym poślizgiem. Nie samym blogowaniem człowiek żyje, prawda? Wszystko wybaczamy, absolutnie.
    Rozdział tradycyjnie świetny, naprawdę ^^
    Do czego to wszystko zmiesza... oj, bardzo chciałabym to wiedzieć :D Znowu mamy dawną Lenę i Thomasa, widać, że nadal łączy ich mocne uczucie, które czuć wręcz na kilometr. Uwielbiam ich.
    Szkoda mi za to niesamowicie Any. Biedulka... cierpi przez Gregora, nie wiem, czy w ogóle jest wart tego cierpienia po tym, co jej zrobił i jak wobec niej postępował. Dobrze, przemyślał pewne sprawy, ale... mam do niego nadal bardzo mieszane odczucia i chyba prędko to się nie zmieni. Za to dużo przeskrobał.
    Niespodzianka chłopaków genialna, kurczę, ci to mają pomysły :D
    Czekam, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń