sobota, 21 października 2017

80. Odwaga nie jest brakiem strachu, a raczej oceną, że coś innego jest ważniejsze niż strach...

Tymczasem piętro wyżej również dochodziło do czułych uniesień. Nie były one tak szaleńcze i wybuchowe, chodź namiętności im nie brakowało. Parka blondwłosych mając już na koncie jakieś tam doświadczenia z Los Angeles stawała się coraz bardziej na siebie otwarta, jednak oboje nadal nie poczynili kroku dalej. Może potrzebowali bodźca, jednak warunki na pewno nie były sprzyjające. Co by nie mówić leżeli właśnie w łóżku swojego kumpla… w jego pościeli… w jego pokoju oraz domu. Mając jakieś tam pokłady własnej przyzwoitości stwierdzili, że nie należy nadużywać uprzejmości państwa Schlierenzauerów. Dobra… Lena tylko tak myślała, ale to nieważne. Głaskała zamyślona głowę Thomasa, która spoczywała na jej nagich piersiach. Tyle teraz nazbierało się ostatnio problemów… Sprawa tego dopingu, ich niewyjaśnione sprawy uczuciowe… Wszystko to dobijało Madlen, która przecież powinna świętować teraz swój złoty medal, a nie przejmować się tym, że kariera jej przyjaciół wisi na włosku. Do tego ta sytuacja między Ane i Gregorem… I jeszcze Morgen nie mogący wybaczyć przyjacielowi. Westchnęła zmęczona nawarstwiającymi się kłopotami. Tom automatycznie podniósł głowę i spojrzał jej w oczy. Również nad tym wszystkim myślał i zastanawiał się jak rozwiązać te niektóre problemy. Dla niego akurat sprawa łączących ich uczuć nie była problemem, bo… Tak chyba przyszedł już na to czas. Podciągnął się na łokciach i złączył swój wzrok z błękitnymi tęczówkami Leny. Dziewczyna mimowolnie uśmiechnęła się blado i objęła go za szyję. Morgi ułożył się na niej tak by nie zagnieść jej ciała, po czym chwycił jej twarz w dłonie i rozpoczął bardzo powolny i czuły pocałunek. Madlen odwzajemniała każdą jego pieszczotę. Trzeba przyznać, że Thomas umiał rozpalić kobietę. A Lena była chyba za bardzo podatna na jego działania, ponieważ z każdym ruchem chłopaka pragnęła go więcej i więcej. Kiedy kolejny raz dzisiejszego dnia zjechał z pocałunkami na jej piersi i brzuch westchnęła mimowolnie i pociągnęła go za włosy chcąc by spojrzał jej w oczy.
- Chyba musimy porozmawiać Thomas. – powiedziała na wdechu.
- Tak Lena, ale nie tutaj i nie dziś… - odszeptał jej przegryzając ucho. – Zrobimy to w naszym domu. Na neutralnym gruncie… - dodał.
- No właśnie Thomas… to dom Gregora… jego pokój… - mówiła co chwila przeciągając zgłoski, nie mogąc się skupić.
Morgen za bardzo działał na jej zmysły i wyobraźnie by mogła sklecić całe zdanie…
- Bardzo dobrze. – wyszczerzył się uradowany. – Zalejmy mu trochę pościel. – dodał z rozbrajającym uśmiechem, przez co i Lena wybuchła niepohamowanym śmiechem.
- Wariacie! – pisnęła przyciągając go do siebie.
- Jak już coś to… - tutaj wziął głęboki oddech i spojrzał jej w oczy. – Zakochany wariacie… - po czym nie czekając na reakcje Leny wszedł pod kołdrę obsypując co bądź pocałunkami całe ciało Leny.
Zanim do blondynki dotarły słowa chłopaka, on już dobrze się postarał by nie mogła nic wypowiedzieć… Z szaleńczo bijącym sercem przyswajając słowa Morgena, Lena pojękiwała cicho wyginając ciało pod wpływem rozkoszy jaką sprawiał jej Thomas.


***


Ana stała oparta o drzwi od piwnicy, za którymi zostawiła Gregora… Patrzyła tempo przed siebie w nicość… Ciemność ogarnęła całą jej świadomość i serce… Długo musiała przyzwyczajać oczy do mroku. Kiedy jednak jej się to udało przed oczami miała tylko usta Gregora… Jego umięśnione ciało i spojrzenie… Głębokie… Przenikające ją na wskroś. Zacisnęła mocniej pięści oraz usta w zwartą linię. Z ciężko bijącym sercem z powrotem położyła rękę na klamce. Tętno podskoczyło jej chyba do 200, a całe ciało pokryło się gęsią skórką. Co ona wyprawia?! Odepchnęła od siebie te myśli, po czym zdecydowanie wparowała do środka. Zastała Gregora siedzącego na kanapie z głową w dłoniach. Poczuła jak zapiera jej dech w piersiach. Spojrzał na nią… Miał łzy w oczach. Ana rzuciła koszulkę, którą nadal trzymała w rękach… Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczyma nie wierząc w to co właśnie miała zamiar zrobić. Gregor widząc jej osobę jak na zawołanie podniósł się do pozycji stojącej. Przed jej oczyma ukazał się umięśniony brzuch chłopaka… Jego ramiona, w których lubiła tak tonąć… W akompaniamencie iskrzącego i nieznacznie strzelającego kominka położyła palce na swoich wargach. Delikatnie otworzyła usta, po czym bardzo powoli mając nadzieję, że zadziała na wyobraźnię chłopaka poczęła sunąć opuszkami po swojej szyi, dekolcie w dół swojego ciała. Kiedy znalazła się przy spodniach jednym szybkim ruchem odpięła ich guzik… Starając się być najbardziej zmysłową, zaczęła ściągać swe spodnie. W duchu dziękowała sobie, że akurat dziś włożyła na siebie chociaż koronkowe majtki. Kiedy udało jej się pozbyć spodni, odwróciła się do chłopaka plecami łapiąc za zapięcie stanika. Obróciła lekko głowę kątem oka widząc nadal zszokowanego chłopaka… To dodało jej odwagi. Rozpięła materiał wypuszczając na wolność swoje piersi… Nim zdążyła z powrotem się odwrócić poczuła dłonie szatyna na swoim brzuchu. Z westchnieniem oparła się o jego ciało sięgając dłonią jego karku, po czym poczuła jak dłonie Gregora suną w górę po jej ciele. Po chwili westchnęła z zadowolenia kiedy jego palce nieznacznie zacisnęły się na brodawkach piersi. Szatyn rozpoczął składać niewinne pocałunki na jej szyi i karku, a ona co rusz co raz bardziej ocierała się o jego ciało. Czuła na plecach jego podniecenie co ją jeszcze bardziej podkręciło. Nagle chłopak obrócił ją w swoją stronę i spojrzał głęboko w oczy rozognionym spojrzeniem. Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej wpiła się w jego usta uwieszając na szyi. Dłonie Grega spoczęły na jej pośladkach i gra rozpoczęła się na dobre. Wsunął ręce pod jej bieliznę i nadal namiętnie ją całując począł zmysłowo zsuwać z Ane ostatni materiał. Wraz z opadającymi na dół figami, Gregor począł kreślić mokre ślady w dół ciała Ane. Po chwili stała przed nim niczym grecka bogini, a jego oczy ulokowały się w miejscu, na które tak czekał. Złożył niewinny pocałunek na jej kobiecości, po czym ponownie muskając całą długość jej ciała powrócił do ust. Całując ją zawzięcie chwycił swoje szorty w celu pozbycia się ich, ale dłonie Ane mu na to nie pozwoliły. Przestraszonym, ale mimo wszystko podnieconym wzrokiem spojrzała w jego oczy. Teraz to ona przejęła kontrolę i zaczęła ściągać ostatnią warstwę ubrań, która dzieliła ich ciała. Po chwili stali w miłosnym uścisku. Oboje nadzy… oboje przed sobą odsłonięci. Gregor chwycił twarz Ane w dłonie i ponownie zaczął namiętnie ją całować, a dziewczyna nie będąc mu dłużna wszystko odwzajemniała błądząc rękoma przy tym w szaleńczym tempie po jego ciele. Nagle Schlieri mocnym, trochę brutalnym ruchem obrócił ją tyłem do siebie przez co Ana o mało co nie straciła równowagi, jednak jego mocny uścisk nie pozwolił na to.
- Na pewno tego chcesz? – szepnął jej do ucha, a dziewczyna coraz natarczywiej ocierając się o niego, lekko skinęła głową.
Gregor ponownie zmierzył dłońmi każdy skrawek jej ciała, po czym wsunął dłoń między jej nogi. Upewniwszy się, że jest gotowa pochwycił ją na swe ramiona i ułożył delikatnie na kanapie. Ostatni raz spojrzał w jej oczy… I stało się. Ana wygięła plecy w łuk… Jęknęła głośno nie mogąc tego powstrzymać. Wstrzymała oddech walcząc z bólem, który ogarnął całe jej ciało. Gregor ani drgnął. Trzymając ją w swoim uścisku czekał aż otworzy oczy. Zrobiła to, a wraz z tym pozwoliła wymknąć się samotnej łzie… Schlieri wciągnął ostro powietrze i począł się wycofywać kiedy ona chwyciła go za biodra i zatrzymała. Jej oczy mówiły wszystko…
- Zrób to… Pragnę tego… Pragnę ciebie… Gregor…. – szepnęła.
Chłopak długo wpatrywał się rozdarty w jej oczy. Po chwili musnął jej usta i zrobił kolejny ruch. Mimo, że Ana ponownie syknęła i wygięła plecy, chwyciła go za pośladki, nie pozwalając mu by zaprzestał.
- Kocham cię Ana… - powiedział chłopak i łącząc swe dłonie w uścisku z placami dziewczyny kolejny raz na nią natarł.
Z każdym ruchem szatyna, dziewczyna odpływała coraz bardziej… Ale nie ból był tego powodem. Zaczęła odczuwać rozkosz… Rozkosz, która nie była do opisania. Podobnie czuł się Gregor chowając głowę w jej szyję. Kochali się długo i namiętnie nie przejmując się jutrem… Nie przejmując się nikim i nie przejmując się tym co między nimi było…


Wtorek jako pierwsza przywitała Ana. Spoglądając na spokojnie śpiącego szatyna delikatnie się uśmiechnęła. Wczorajsza noc pozwoliła uzyskać wiele odpowiedzi. Czy miała wątpliwości? Tak... Czy żałowała? Nie... To by było zbyt wielkie słowo. Wszyscy doskonale wiedzieli, że toczy niesamowitą walkę sama ze swoimi uczuciami. Dom, w którym się znajdowali również niczego nie ułatwiał. Wspomnienia wciąż nie dawały o sobie zapomnieć, ale teraz wszystko było bez znaczenia. Oddała mu całe swoje serce i cała swoją duszę... Bez względu na wszystko czasu już nie cofnie. Tęsknota i potrzeba bliskości zdecydowanie wygrały, a w głowie wciąż szumiały słowa wyrażające to co naprawdę czują... Kocham Cię... Dwa wyrazy, a potrafią wszystko odmienić. Spoglądając ponownie na ukochanego ponownie się uśmiechnęła. To była wyjątkowa noc jej życia. Noc, która na nowo ją ukształtowała... Muskając delikatnie dłoń szatyna postanowiła się wyswobodzić z jego objęć. Czy ona właśnie uciekała? Czy na to nie było zbyt późno? Stało się i nikt już na to wpływu nie będzie miał. Wolała jednak nie prowokować dalszych dyskusji, czas miał pokazać jakie będą ich dalsze relacje. Wszystko i tak było takie skomplikowane... Dziewczyna pośpiesznie nałożyła leżące w kącie ubranie i opuściła pomieszczenie, które zajmowali ostatniej nocy. Przemierzając kolejne korytarze domu Schlierenzauerów próbowała odnaleźć swoje miejsce. Czy oby na pewno wszystko gra? Pokręciła ponownie głową szukając odpowiedzi na pytanie gdzie zagalopował się jej rozsądek. Wchodząc do pokoju gościnnego rzuciła się na łóżko, które miała zajmować tej nocy. Wzięła głęboki wdech i zaczęła uspakajać wewnętrzny głos serca, który szukał optymalnych rozwiązań. Czy ona była już gotowa na powrót do Gregora? Czy tego właśnie pragnęła? Każda inna odpowiedź niż tak byłaby krzywdząca dla drugiej strony. Nie chciała tego, ale może tak byłoby póki co lepiej? Lepiej dla kogo?! Dziewczyna ponownie trzepnęła się w głowę... Potrzebowała znaleźć optymalne rozwiązanie na ten czas. Jedyną osobą, która mogła by pomóc jej podjąć mądre, racjonalne decyzje była oczywiście Lena. Tylko ona mogła zaakceptować jej wybory, doradzić, a przede wszystkim wesprzeć. Bez skrupułów wyszła z pokoju gościnnego i ruszyła ku pomieszczeniu zajmowanego przez Morgenów. Z rozmyślań dziewczynę wyrwała znana postać swojej przyjaciółki, która wyszła z łazienki.
- Lena...
- Ana co ty robisz o tak wczesnej porze na nogach? Spać nie możesz? - starsza blondynka wzdrygnęła ramionami, bowiem coś w tym wszystkim było.
- Przejdziesz się teraz ze mną trochę?
Pytanie wywołało mieszane uczucia u Lenki, która miała nadzieje jeszcze trochę odpocząć po trudach minionych dni. Ze zrozumieniem jednak traktowała zachowanie przyjaciółki. Ten okres również nie należał do najprostszych w życiu Ane, dlatego skłonna była na drobne poświęcenia.
- Daj mi jakieś 10 minut i spotkajmy się na dole. - Ana przytaknęła, a następnie zaczęła krzątać się w te i z powrotem.
Ta sytuacja, te niejasności i uczuciowe zawirowania spowodowały, iż blondynka nie mogła znaleźć sobie miejsca w tym domu. Niczego innego nie pragnęła bardziej jak typowej stabilizacji, a na to nie do końca mogła liczyć.
- Już jestem gotowa, to co biegi?
- Spacer... - szybko zmieniła profil działania Ana, po czym wraz z młodszą blondynką ruszyła na podbój Fulpmes.
Bijąc się z myślami Ana wciąż myślała od czego ma zacząć. Jej życie, jej sprawy... Tymczasem wszystko wymykało się spod kontroli.
- W sumie nawet nie miałyśmy okazji pogadać Len... miłość kwitnie?
Co prawda nie o tym chciała z nią porozmawiać, jednak wiedziała, że dobry grunt może wiele pomóc. Młodsza blondynka spojrzała na przyjaciółkę z niedowierzaniem. Czy miały gadać o Thomasie? O tej porze?! Dziewczyna mimowolnie wyczuwała zachwiania emocjonalne starszej kompanki, tym bardziej, że sama nalegała na ten spacer.
- Ana ty na serio chcesz o tym gadać? Cóż mogę Ci powiedzieć... Przecież wiesz, że jest cudownie w końcu inaczej być nie może. Jestem wreszcie taka szczęśliwa po tych wszystkich latach. Ten wyjazd bardzo nas zbliżył do siebie... I szczerze? Zaczynam się zatracać gdy jest w mym pobliżu... Mam ochotę na przekraczanie kolejnych barier, ale wiem, że nie do końca jest to zgodne z moimi zasadami. Ana nawet nie wiesz jak ciężko nad tym wszystkim zapanować! - młodsza zaśmiała się na same wyobrażenie każdego zbliżenia z Thomasem.
Prawda była taka, że dzięki niemu odkrywała nową, inną siebie. Była bardziej zdecydowana, nie tracąc przy tym swojej subtelności. Widząc zmierzającą obok bez słowa przyjaciółkę zaczęła na dobre zastanawiać się co ją trapi. Czy te ostatnie dni dały jej popalić? Ciche rozmyślania Leny przerwał wreszcie zdecydowany głos Ane
- Lena wiem jak ciężko zapanować nad tym wszystkim... - dziewczyna spojrzała pytająco na milczącą do tej pory starszą kompankę.
Widząc jej błądzące spojrzenie postanowiła zaczekać aż sama się przed nią otworzy.
- Len moje życie... Moje cholerne życie wymyka się spod kontroli... Tracę siebie w tym wszystkim i... Robię rzeczy, o które bym się nie podejrzewała! Lena jakie to skomplikowane!
- Ana nie przejmuj się, zobaczysz, dzisiejsza konferencja Was oczyści i znów będziesz mogła szczęśliwie robić to co lubisz...
- Lena, tu nie chodzi tylko o karierę rozumiesz? - dziewczyna przerwała by następnie na jednym tchu zdobyć się na wyznanie tego co miało miejsce dzisiejszej nocy. - Przespałam się z Gregorem...


***


Tymczasem w piwnicy domu Schlierenzauerów, budzić zaczął się Gregor. Muskając dłonią pościel wyczuł, iż obok nie ma jego ukochanej. Czyżby uciekła? Czyżby ją zranił? Nie... To nie byłoby możliwe, ponieważ oboje tego pragnęli. Ta noc, niby jak każda, a jednak wyjątkowa na swój sposób. Czuł, że z każdym krokiem na nowo są coraz bliżej siebie... Tak jeszcze nie czuł się nigdy. Szczęśliwy. Spełniony. Z radością wpatrujący się w dalszą przyszłość... Jedynym wyjaśnieniem nieobecności blondynki była pewnie wszechobecna niechęć Thomasa do jego samego. Doskonale wiedział, iż nie będzie łatwo na nowo zyskać sympatię brata ukochanej. Miał prawo się złościć i żywić urazę... On sam, czuł się tak samo gdy stracił dziewczynę, której oddał całe swoje serce. Wiedział jednak, iż jedna noc nie wystarczy by odbudować to co runęło w kilka sekund. Tworzyli zgrany duet, ale brak zaufania jest kiepskim fundamentem. Czy byli na to gotowi? Czy ona właśnie tego chciała? Wszystko miał pokazać czas... Zdeterminowany by odbudować wszystkie relacje szatyn zdecydował się na przygotowanie śniadania dla partnerki, którą miał nadzieję zastać w swoim pokoju. Przygotowanie ulubionych smakołyków ukochanej nie zajęło mu wiele czasu. Doskonale wiedział co sprawi jej najwięcej przyjemności w końcu niejedno śniadanie wspólnie jedli... Z posiłkiem na tacy i filiżanką ulubionej kawy ruszył zaspokoić pragnienia Ane. Delikatnie pukając uświadomił lokatorowi, iż wchodzi.
- Gregor, na serio nie musiałeś się kłopotać ze śniadaniem do łóżka... Ale skoro juz jesteś to chętnie skorzystam. - wyszczerzył ząbki Morgen by następnie zanurzyć usta w filiżance ciepłego napoju. - Moja ulubiona, dzięki! - szatyn w dalszym ciągu milczał jak gdyby szukał odpowiedzi na pytanie dlaczego? ¬- Gregor nie patrz już tak w martwe pole tylko siadaj i pogadajmy jak facet z facetem. - zaśmiał się Thomas następnie wskazał miejsce obok siebie szatynowi.
Gregor rozgościł się w swoim pokoju, a następnie zaczął próbować łamać barierę będącą w ich relacjach.
- Wygodnie się spało? - tekst Gregora ponownie spowodował, że na twarzy Morgena pojawił się wielki uśmiech.
- Greg... Ty serio pytasz? Czy ty... Po prostu się mnie boisz? - młody towarzysz wzdrygnął ramionami.
Prawda była taka, że nie bardzo wiedział jak po rozstaniu z Ane ma rozmawiać z Thomasem. Każda dyskusja zwieńczona była jak dotąd niezłym pieprzem, a tego chłopak chciał tym razem uniknąć. Morgen przewrócił oczami, po czym udzielił odpowiedzi na pytanie postawione przez szatyna.
- Dziękujemy za troskę. Było na serio spoko. Ale nie o tym chciałem z Tobą gadać. Wydaje mi się, że warto było by zakopać ten topór wojenny Gregor... Jeśli byłem zbyt uszczypliwy to przepraszam, ale wydaje mi się, że doskonale wiesz dlaczego tak było...
- Wiem Thomas wiem... Uwierzysz lub nie, ale sam nie czuje się z tym dobrze. Ana... Była, jest i nadal będzie kimś ważnym dla mnie...
- Gregor wierzę ci. I wiem, że moja siostra też czuje to samo. - blondyn mimowolnie westchnął mając świadomość tego co powiedział.
Było zbyt wcześnie na wybaczanie, ale któż wygra z silnym uczuciem miłości? Kto jak kto, ale on doskonale miał tego świadomość... Dzięki temu odnalazł swe szczęście i spokój u boku Leny. A jego siostra? Sama musiała ponosić odpowiedzialność za życie - za swoje życie, więc on nie miał nic do gadania w tej materii. Tymczasem szatynowi wciąż w uszach dzwoniły słowa Thoma "siostra czuje to samo...". Chłopak po wczorajszej nocy doskonale o tym wiedział... Wiedział jak bardzo tęsknią za bliskością, jak bardzo tęsknią za sobą nawzajem...
- Dzięki Thomas. Te słowa wiele dla mnie znaczą... Idę poszukać Ane, chciałbym z nią chwilę pogadać. – powiedział Gregor na co blondyn pokręcił przecząco głową.
- Szukaj igły w stogu siana... Ana porwała z rana moją Lenkę i gdzieś wybyły. Swoją drogą proszę Cię, daj jej jeszcze trochę czasu. Myślę, że wrócicie do siebie szybciej niż myślimy... Ale pamiętaj, mam Cię na oku. Jeden numer i...
- Thomas! Żadnych więcej numerów, obiecuję. - zaśmiał się szatyn, by następnie zrobić się śmiertelnie poważnym po kolejnym tekście Morgena.
- …Cię zabije, bo Ana jest moją siostrą. Pamiętaj o tym.


***


- No i? Przecież nie raz spałaś z Gregorem... Oj Ana po co sobie to komplikujesz? Nie lepiej jeszcze dać sobie trochę czasu? - zapytała Lena.
- Skarbie tylko tu nie chodzi o zwykłe dzielenie łóżka... - młodsza wybałuszyła oczy widząc przegryzienie wargi przez Ane.
Wybuchła niepohamowanym śmiechem i z głupia frant strzeliła.
- Chyba sobie żartujesz? Ana... Dziś nie prima aprillis... Masz tu jakąś ukrytą kamerę? - starsza ponownie pokręciła przecząco głową dając do zrozumienia młodszej, że nie ma w tym drobiny kłamstwa.
- Lena, kochałam się z Gregorem tej nocy...
- Co ty pieprzysz?!
- Skarbie nooo na to pytanie jest już za późno, bo wypieprzyłam Grega na dobre... Tak wiem jak to wygląda, ale nie żałuję tego co zrobiłam. Lena ja... My po prostu...
- Ana nie kończ... Wiem jakim uczuciem jest miłość. - uśmiechnęła się Lena, po czym przytuliła swoją przyjaciółkę.
- Tak, kocham go i nie jestem w stanie wykopać go ze swego serca.
- Cokolwiek zrobisz Ana... Pamiętaj zawsze jestem po Twojej stronie i będę Cię wspierać. Jeśli jesteś w stanie odnaleźć swe szczęście u boku Gregora, niech tak się dzieje i niech trwa wiecznie.
- Dziękuję skarbie. Boże… Len... - młodsza spojrzała pytająco na przyjaciółkę na co ta wybuchła śmiechem. - Co ja teraz powiem Gudrun?!
Lena dołączyła w głośnym uśmiechu do kompanki, po czym zgodnie stwierdziły, że nadszedł czas powrotu do domu Schlierenzauerów. Dziś miała ich jeszcze czekać długo wyczekiwana konferencja, na którą Ana nie mogła się spóźnić.
Roześmiane blondynki dość szybko trafiły do celu jakim był dom Gregora. Nie było wiele czasu na ogarnięcie spraw dlatego Ana pociągnęła Len od razu w kierunku kuchni.
- To co szybkie śniadanie i wychodzimy? - starsza blondynka wchodząc do kuchni stanęła jak wryta przez co Lena też się zatrzymała.
- Lena czy ja mam omamy?
- Nie... Ja widzę to samo... Chyba, że to fatamorgana. - obie panienki mimowolnie zachichotały.
Widok był bowiem niecodzienny. Gregor z Thomasem jak gdyby nigdy nic przy jednym stole. Spokojnie i bez żadnych akcji... Mimo trudnych ostatnich tygodni i braku zgody rozmawiali.
- Długo będziecie tak czekać kochane? Bo się w końcu spóźnimy, a wtedy Alex...
- Nie zostawi na nas suchej nitki - dokończył wypowiedź Thomasa szatyn.
Dziewczyny zajęły miejsce przy stole i zajęły się konsumpcją tego co przygotowali ich panowie. Po dość sprawnie mijającym posiłku ruszyli ku pokojom by szybko się przygotować na czekająca ich konferencje.
- Ana możemy pogadać? - usłyszała na schodach wezwanie byłego partnera.
- Greg... Nie teraz dobrze? Wiesz, że nie mamy za wiele czasu.
- Ana...
- Wiem Gregor. Znajdę czas na rozmowę. Obiecuję. - uśmiechnęła się mimo towarzyszących jej negatywnych emocji.
Bała się tej konferencji... Chociaż była pewna wyników, wiedziała że nie będzie łatwo przekonać dziennikarzy do swoich racji. Poza tym to była pierwsza taka, gdzie stawała w swej obronie, a nie by celebrować minione tryumfy. Również sytuacja jej związku z Gregorem była niestabilna... Czy ona chciała na nowo wchodzić do tej samej rzeki? Kochała chłopaka, ale czy nie bardzo ulegli emocjom? Rozmowa była im potrzebna, ale czy ten moment był dobry? Nie... Trzeba było dać sobie odpocząć by nie podejmować zbyt pochopnych decyzji, która miała zaważyć na dalszym życiu. Kilka minut później wszyscy byli gotowi by stawić czoła wyzwaniu jakim była konferencja na Bergisel. Pod skocznią czekali już reporterzy wściekle cykający zdjęcia i oczekujący wieści dotyczących mistrzów.
- Wszystkie informacje zostaną podane na konferencji! - rzucił głośno Thom torując drogę towarzyszom.
Takiego powitania się nie spodziewali… Ruszając ku sali konferencyjnej napotkali czekającego już Alexa.
- Mam nadzieję, że nie dali wam popalić... Ana, Greg jesteście gotowi? - młodzi zawodnicy skinęli głową na znak aprobaty i zaczęło się...
Po kilku wyczerpujących pytaniach bez zbędnych oskarżeń profesor Rotschield podał komunikat.
- Ana Morgenstern i Gregor Schlierenzauer są czyści. W ich organizmie nie wykryto żadnych substancji niedozwolonych dla zawodników tej dyscypliny. Kopie wyników będą podane do wiadomości ogólnej mediów.
Dziewczyna poczuła rękę Gregora na swoim kolanie, przy czym delikatnie się uśmiechnęła. Kolejna wygrana w zanadrzu, jednak nie zamierzała spocząć na laurach i zaprzestać walki o czyste imię zarówno jej jak i Gregora. I tak wiele już znieśli... Chociaż byli mistrzami nie mogli w pełni cieszyć się z odniesionych tryumfów przez ten cały zamęt.


Tymczasem Lena wsłuchiwała się w słowa toczącej się konferencji. Thomas jako członek kadry narodowej spoczywał na miejscu obok trenera oraz oskarżonych… Oskarżonych… Jak to w ogóle brzmi! Co za paranoja! Przecież to jakiś absurd. Z niepokojem obserwowała węszących i szepczących reporterów. Stojąc samotnie na uboczu mogła sobie pozwolić na krótkie obserwacje. Nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu i aż podskoczyła ze strachem. Potem jednak na jej ustach pojawił się uśmiech i zatonęła w ramionach blondyna.
- Mario! Co tutaj robisz? – zapytała uradowana.
- Przyjechałem wspierać przyjaciela. – odrzekł Innauer. – Ale usłyszałem również, że tutaj jesteś. – dodał i nagle wyciągnął zza siebie bukiet pięknych frezji.
Lena uśmiechnęła się onieśmielona i zerkając z ukosa w stronę Morgena przyjęła wiązankę. Nie czuła się z tym komfortowo, ale jeszcze bardziej źle czuła się z tym jak ostatnio potraktowała swojego przyjaciela.
- Gratuluję Madlen. Naprawdę. Z całego serca.
- Mario ja…
- Nie Lena. Nic nie mów.
- Ale ja pragnę cię przeprosić. – kontynuowała. – Na samym początku za Morgiego… On jest…
- Bardzo zazdrosny. – dokończył blondyn. – Tak, wiem. I bardzo zakochany. – dodał zerkając na starszego kolegę, który oczywiście intensywnie przyglądał się rozmawiającej parce.
- I za tą nieszczęsną studniówkę… Mario, mam nadzieje, że nie żywisz do mnie urazy za popsucie jej.
- Co ty Lenka! To była najlepsza impreza w moim życiu. – powiedział z uśmiechem. – Najważniejsze, że ty tam byłaś. – dodał przez co dziewczyna spuściła zawstydzona wzrok.
- Mimo wszystko… Mario… - chwyciła go za dłoń. – Przepraszam… Za studniówkę, za Thomasa i za to jak bardzo beznadziejną przyjaciółką jestem. – starała się aby do chłopaka naprawdę dotarło jej przesłanie. – Obiecuję, że od tej pory będę częściej się odzywać.
- Lena… nie musisz się mną przejmować. – tutaj chwycił kosmyk jej włosów i schował za ucho. – Nawet jeśli nasz kontakt się urwie… Wiedz, że ja zawsze będę… - szepnął, nieznacznie musnął policzek dziewczyny i odszedł, a Madlen długo nie mogła wyrwać się z nostalgii jaka ją ogarnęła.
Dlaczego ludziom, którzy najbardziej zasługują na prawdziwą miłość nigdy nie dane jest jej posmakować? Z takim pytanie powróciła do wsłuchiwania się w treść dzisiejszego zebrania.
- Czy zawodnicy zamierzają coś dodać od siebie? – Ana i Gregor usłyszeli ostatnie pytanie w swoim kierunku.
Ana spojrzała na Grega to przed siebie na stojących licznie przybyłych dziennikarzy.
- Cieszę się, że to całe zamieszanie zostało już rozwiązane. Mam nadzieję, że teraz nikt ani nic nie będzie wątpić w naszą niewinność. Wszystko co robimy, robimy by godnie reprezentować nasz kraj... Wierzę, że teraz nastanie czas na prawdziwe świętowanie minionych i mam nadzieję najbliższych sukcesów. Dziękuję wszystkim za okazane wsparcie. - rzuciła blondynka, po czym zajęła się wysłuchaniem tego co ma do powiedzenia Gregor.
- Kiedyś ktoś mądry powiedział, że tylko czysty sportowiec może w pełni cieszyć się sukcesem. Zarówno moim celem jak i celem Ane jest rozsławianie Austriackiego narodu, a nie nastąpiło by ono gdybyśmy wygrywali w sposób niegodny sportowcom. Hołdujemy zasadę fair play i tak dalej zamierzamy grać. Liczymy, że te pomówienia zostaną już daleko za nami, a wszystko co robimy, dalej będzie sprawiało zarówno nam jak i wam radość.
- Dziękujemy za liczne przybycie na tę konferencję, na dzisiaj ogłaszamy już koniec. - powiedział trener, po czym wszyscy wstali od stołów i zaczęli się rozchodzić w swoich kierunkach.
- Ana czy teraz znajdziesz chwilę? - dziewczyna usłyszała dobrze znany głos za plecami.
Nie była przekonana, że to miejsce jest właściwe na takiego typu dyskusje. W duchu dziękowała słysząc kolejny głos.
- Panie Gregorze jeszcze jedno pytanie. Czy mogę? - szatyn mimowolnie westchnął i próbował skoncentrować się na pytaniu dziennikarza.
Wszystko odbijało się jednak jak o tarcze, bowiem skoczek wsłuchiwał się w nawoływanie siostry przez Thomasa.
- Ana już czas. Wracamy do domu. - blondynka pokiwała twierdząco głową, po czym ruszyła w kierunku Thomasa i Leny.
Gregor widząc ten obrazek zacisnął mocniej pięść... Ucieka... Czy to nie czas na rozmowę? Czy to nie czas na wyjaśnienia? Nie była gotowa? Po dokończeniu satysfakcjonującej odpowiedzi dziennikarza ruszył w kierunku gdzie jeszcze chwile temu stali jego przyjaciele. Teraz nigdzie już nikogo nie było… Pojechali... Znów zostawiła go bez słowa wierząc, że rozwiązanie pojawi się same wraz z nadejściem lepszych czasów.


~~~


Witajcie Kochane!


Oj dawno nas tutaj nie było, ale... Mamy jakieś tam wytłumaczenia. Pierwszy i najważniejszy powód naszej nieobecności to... urlop :) Długo wyczekiwany... A kolejne? Nawał obowiązków jak zawsze. I niestety pewnie dłuższe przerwy potrwają aż do obrony Madziusy, czyli do około lutego ;/ Ale spokojnie, na pewno w każdym miesiącu pojawi się chociaż jeden rozdział :) Bo nie mogłybyśmy Wam tego zrobić! Naszym Kochanym, oddanym czytelniczkom! <3


Czekamy niecierpliwie na komentarze, bo... oj działo się działo :D I co tu dużo mówić, jesteśmy po prostu mega ciekawe Waszych odczuć! ;D


Buziaki ;*


Ania&Madziusa

2 komentarze:

  1. Hej :-D


    Rozdział jak i całe opowiadanie boski, cudowny…

    Nawet nie wiecie jak bardzo jestem szczęśliwa, że wyniki badań Anny i Greogra jednoznacznie wykluczyły branie przez nich dobingu, bo może i byłam pewna, że na pewno nic nie brali to jednak strasznie się bałam, że ktoś będzie majstrował przy wynikach… Mam nadzieję, że ta konferencja zamknęłam ten temat i, nie pojawią się nowe prasowe sensacje ze skoczkami w roli głównej…
    A co do samej Ann i samego Gregora to szczerze mówiąc sama nie wiem co mam myśleć… Z jednej strony cieszę się, że dali ponieść się emocją robiąc to, ale z drugiej strony nie wiem czy to nie za szybko się stało skoro dziewczyną nadal szargają wątpliwości…
    Oj strasznie jestem ciekawa co będzie dalej pomiędzy tą dwójką…

    Jeśli chodzi o Madlen oraz Thomasa to wiadomo, że oni są po prostu przesłodcy i cieszę się, że Thom pogodził się z Gregorem… Liczę teraz, że Morgeny szybko ze sobą porozmawiają wyznając sobie miłość i, że też złączą się w jedno dadzą w końcu upust swoim emocją i pożądaniu…


    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentarz dodaję dopiero teraz, bo na gorąco jakoś literki nie chciały się składać w sensowne zdania...Ana i Gregor - co tu się będzie dalej działo po takim kroku naprzód? Hmm czekam z niecierpliwością na ich rozmowę i to co z niej wyniknie, niech Ana znajdzie chwilę czasu dla tego biednego chłopaka. Mam nadzieje, że to przełom w ich relacjach i teraz może być już tylko lepiej, w końcu takie przeżycia nie biorą się bez przyczyny :)

    Gregor i Thomas - muszę przyznać, że blondyn mnie zaskoczył, ale na szczęście pozytywnie, chyba męska rozmowa o uczuciach (czy to nie brzmi jak paradoks? :p) była chłopakom potrzebna. Może przyszedł czas, że drogi zaczynają się prostować, slalomy owszem, ale może jednak na stoku, a nie w życiu?

    Lena i Thomas - hmm jak widać tutaj też szykuje się poważna rozmowa, mam nadzieję, że już w kolejnej części coś się wyjaśni - dziewczyna się zdeklarowała, czas aby Thomas zdecydował się na ten sam krok w końcu między nimi już tyle się wydarzyło, że wszyscy dookoła wiedzą co wisi w powietrzu tylko oni, a teraz już w sumie bardziej Thomas ma opory nie wiadomo skąd. Do boju człowieku :D

    Rozdział pełen emocji i uczuć niczym wulkan, a erupcja była nie z tej ziemi ;)

    Prawidłowo, urlop jak najbardziej konieczna sprawa do zrealizowania ;) Mimo, że teraz tyle się dzieje u naszych bohaterów to jednak damy radę z taką częstotliwością notatek, oby nie rzadziej niż 1 w miesiącu, bo z tym już mogłoby być gorzej - zbyt długi odwyk by był ;)

    Pozdrowienia Dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń