czwartek, 25 października 2018

90. Mądrzy ludzie mówią, że tylko głupcy się śpieszą

Gdy Madlen znalazła się na schodach usłyszała cichą muzykę, bardzo nastrojową, która przy akompaniamencie miło strzelającego ognia z kominka powodowała, że atmosfera stawała się coraz bardziej gęsta. Stawiając uważnie stopy na stopniach wzrokiem poszukiwała Thomasa w pokoju dziennym, gdzie go nie zastała. Ogień tlący się w salonie rzucający cienie na kuchnię skąpaną w lekko przygaszonych ledach napawał romantyzmem. Lena kątem oka ujrzała wcześniej przygotowane przez nią wino rozlane już do dwóch lampek. Nagle usłyszała za sobą strzyk zamka i odwróciła się raptownie zarzucając włosami, które otoczyły całą jej szyję. Przed nią stał Thomas... młody bóg, po którego ciele spływały jeszcze krople wody powodując szybsze bicie serca dziewczyny. Najwyraźniej brał prysznic. Jej ciało od razu pokryło się gęsią skórką i poczuła dziwny ucisk. W klatce piersiowej, ale również w innych partiach swego ciała. Jego oczy… błyszczały. Widziała to za każdym razem, kiedy na nią spoglądał. Stali jak wrośnięci w ziemię wpatrując się w siebie z konsternacją i pożądaniem. Morgi zmierzył prawie całe odkryte długie nogi blondynki, a z jego ust wydobył się dziwny dźwięk. Ni to jęk ni warknięcie. Lena uniosła jedną brew i przegryzła wargę. Potem uśmiechnęła się kokieteryjnie, po czym odwróciła się od niego robiąc piruet i pomknęła w stronę lodówki by wyciągnąć przygotowane wcześniej winogrona. Tom tymczasem zacisnął mocniej pięści by w ten sposób jakoś na siebie wpłynąć. Jeszcze nie czas powtarzał sobie. Najpierw rozmowa. Poprawiając więc swoje czarne bokserki ruszył za dziewczyną, która już wygodnie sadowiła się przy kominku na dywanie z owczej skóry i zachęcająco na niego spoglądała. Usiadł obok podając jej jeden kieliszek. Lena zabrała wino, odłożyła go na podłogę i podniosła się na kolana. Nim chłopak zdążył cokolwiek zrobić, ona objęła jego szyję ramionami. Zaskoczony Tom automatycznie rozłożył dłonie na jej plecach. Czując gładką satynę mało co nie wywrócił oczyma. Dlaczego ona mu to robiła. Kiedy trochę mocniej wbił w jej skórę swe palce materiał szlafroka uniósł się trochę do góry, a chłopak zorientował się, iż dziewczyna nie miała niczego pod spodem… Przymknął bezradnie powieki czując jak jego podniecenie wzrasta z każdą sekundą.
- Morgi wszystko w porządku?
- O to samo chciałem zapytać ciebie.
- To znaczy? – Lena oderwała się od niego i ułożyła wygodnie na dywanie, po czym chwyciła kieliszek.
Tom westchnął przeciągle i usiadł obok wciągając ją w swoje ramiona. Starał się naprawdę nie zwracać uwagi na jej nagość.
- Chodzi o wczoraj. Było…
- Niesamowicie? – jej entuzjazm powodował, że uśmiech sam cisnął się na usta.
- Ostro… za ostro jak na pierwszy raz. Wiem, że jesteś doskonałą aktorką, dlatego pytam czy na pewno nic cię nie boli. – Lena zaśmiała się głośno na te słowa.
- Morgi nie wiem czy się zorientowałeś, ale jestem sportowcem… - zaczęła. – Łyżwiarką, tancerką… Jestem bardzo ukhm… rozciągliwa i giętka. – tutaj się zarumieniła. – Coś ci zademonstruję, jeśli pozwolisz.
Wstała więc z podłogi i odeszła na drugi koniec pomieszczenia. Wzięła kilka głębszych oddechów, wyciągnęła ramiona, po czym zrobiła dwie gwiazdy i zakończyła swoje podskoki w szpagacie. Thomasowi opadła szczęka. Wiedział co Lena potrafiła wyprawiać na lodzie, ale nie sądził, że ma to również odwzorowanie na stałym lądzie.
- Jak widzisz kochanie twoje wąskie biodra nie są mi straszne. – uśmiechnęła się.
Morgi długo nie mógł wyjść z podziwu. Podszedł do niej i wyciągnął w stronę blondynki swą dłoń. Ona ochoczo ją chwyciła i czym kolejny raz go zadziwiła zamiast wstać, ona wskoczyła na jego biodra. Chwycił ją mocno by nie upadła, ale to jej nie groziło, ponieważ dziewczyna siłą swoich mięśni potrafiła utrzymać sama swoje ciało w takiej pozycji jakiej chciała.
- Napnij się kochanie trochę bardziej, pokaże ci coś jeszcze. – zaproponowała puszczając mu perskie oko.
- Oj uwierz, że już bardziej… napięty nie mogę być. – odrzekł z lekką chrypką, na co Malden się zaśmiała, ale zaczęła wdrażać swój plan w życie.
Wsparła się na jego ramionach, po czym zarzuciła mu nogę na bark i po chwili się tam znalazła. Była przy tym tak delikatna i pełna gracji. Ocierała się o Thomasa niczym kotka, a jemu to najwyraźniej w ogóle nie przeszkadzało. Następnie zrobiła przewrót i znalazła się przed nim całując go czule w usta. Morgi chyba nie zarejestrował wszystkich jej ruchów, ponieważ nie miał pojęcia jak ona zrobiła to tak szybko. Był jednak zadowolony wiedząc, na jaki wysiłek było ją stać. To otwierało przed nimi… wiele możliwości. Ale postanowił nie zaprzątać sobie tym głowy.
- Dzięki bogu, że nie tańczysz w parze, bo chyba bym tego nie zniósł. Takie rzeczy… z innym facetem. Aż mnie febra bierze…
- Jak widzisz tańczę sama. – uśmiechnęła się i musnęła jego usta. – Na razie… - dodała szybko i uciekła na dywan przed złością blondyna.
Thomas tylko przewrócił oczyma z myślą „Ta kobieta mnie wykończy”, po czym dołączył do blondynki na dywan. Chwilę siedzieli w ciszy.
- Wiesz, miałeś rację.
- Tak? Poczekaj zapiszę sobie to gdzieś, bo rzadko się zdarza. – odrzekł starając się być poważnym, ale zaśmiał się widząc poirytowaną minę Leny. – Dobrze już dobrze. Z czym miałem rację skarbie? – zapytał rozkładając się przy kominku i podparł głowę na łokciu.
- Że to moja zasługa, iż tutaj jest tak przytulnie. – uśmiechnęła się skromnie. – Te żółte dodatki idealnie kontrastują z tym szarym zestawem wypoczynkowym. Dzięki temu jest tutaj tak promiennie i optymistycznie.
- A ja myślę, że to ty wprowadzasz tu dobrą energię i dlatego jest tak pogodnie. – uśmiechnął się Thomas. – Moja Lenka poprawia nastrój… sprawia, że chce mi się żyć… zwiększa ilość endorfin…
- Już się tak nie podlizuj. – wystawiła mu język.
- Chyba nie muszę prawda? – zapytał przekręcając się i niby to przypadkiem musnął stopę dziewczyny.
Lena wzdrygnęła się, a jej ciało spowiła gęsia skórka. Szybko upiła łyk wina.
- Jakie mamy plany na jutro? – Tom postanowił zacząć nowy temat.
- Mam jutro na 8 na zajęcia. Potem muszę wrócić w końcu do domu, a potem… hmmm. Przydało by się pouczyć.
- Lena, a co ty tak naprawdę chcesz robić? W życiu.
- A ty? Myślałeś co będzie kiedy przestaniesz skakać? – odbiła pałeczkę.
- A przestanę?
- Kiedyś na pewno… Prawda?
- Może pójdę w ślady Noriakiego Kasai.
- I co? Chcesz skakać do 40?
- Kto wie, nigdy nie zastanawiałem się kiedy skończę.
- Ale… - zaczęła, jednak dalsza część myśli nie mogła przejść jej przez gardło.
- Ale?
- No bo… jak ty to sobie wyobrażasz. Wieczny związek na odległość… Ja tu, ty… gdzieś tam na świecie. Chcę mieć męża w domu… codziennie przy nim zasypiać i przy nim się budzić. I co z dziećmi? Ja będę w ciąży, a ty będziesz skakał w tym czasie? Kto się będzie mną opiekował? – zaczęła panikować.
- Hej Lenka spokojnie… - pochwycił ją za dłoń. – Jak to się stało, że z tematu jutrzejszego dnia zeszliśmy na temat dzieci i małżeństwa.
Madlen lekko się zarumieniła i spuściła wzrok.
- Kiedy będziesz już w ciąży… - Thomas zaczął, chociaż nie mógł uwierzyć, że naprawdę to mówi i że mówi to naprawdę szczerze.
Uniósł głowę Leny za podbródek.
- Kiedy już będziesz nosiła pod sercem moje dziecko, wtedy ja rzucę skakanie. Zajmę się tobą… wami. – oznajmił całkiem poważnie.
Lena poczuła jak do oczu napływają jej łzy. W głowie czuła mętlik, jednak musiała się skupić by jak najszybciej zmienić temat. To wszystko nie szło w dobrą stronę. Najpierw wspólne mieszkanie, potem rozmowa o mężu i dzieciach. Jezu! Ona powinna skupiać się teraz na maturze, a nie… przyszłości, która tak naprawdę może nigdy nie nadejść.
- Myślałam o pedagogice wczesnoszkolnej. – rzuciła wyciągając się z myślowego letargu. – Zawsze lubiłam dzieci, czasem pomagam mamie w przedszkolu. Bo nie wiem czy wiesz, ale moja mama prowadzi przedszkole.
- Nie wiedziałem.
- Wiesz, kiedy już byłabym na łyżwiarskiej emeryturze mogłabym zająć się trenowaniem dzieciaków. Jakoś muszę zabezpieczyć się na przyszłość.
- Tak, kiedy zamykam oczy widzę ciebie i gromadkę dzieci dookoła. Szczęśliwych dzieci.
- Ale mam też marzenie… - nieśmiały rumieniec wpełzł na jej policzki. – Może nie jestem człowiekiem biznesu, ale… Chciałabym mieć coś swojego. W jakiś sposób uszczęśliwiać ludzi.
- Ja czuję się przy tobie bardzo szczęśliwy. – odparł blondyn.
- Cieszy mnie to. A co myślisz o moim talencie kucharskim?
- Jeszcze żyję, więc chyba jest dobrze. – rzekł poważnie, ale widząc minę dziewczyny parsknął śmiechem.
Lena natomiast urażona trzepnęła go w ramię.
- Oj no żartowałem… - wciągnął ją w swoje ramiona. – Uważam, że bardzo dobrze gotujesz.
- Chciałabym otworzyć restaurację. – rzuciła. – Co prawda nie chcę być kucharzem, ale mogę nią zarządzać.
- O tak, uważam, że masz zmysł organizatorski. Nadawałabyś się jak mało kto. – uśmiechnął się Morgi.
- Ale to tylko głupie plany. Skupmy się może na najbliższym miesiącu. Kiedy zaczynasz ponowne treningi?
- Cały kwiecień poświęcę tobie, mam zamiar pomóc uczyć ci się z biologii do matury. – rzekł przegryzając jej ucho.
- Morgi, ale ja nie zdaję matury z biologii. – zaśmiała się.
- To nie znaczy, że nie mogę cię trochę pouczyć tego i owego. – Thomas zawisł nad ciałem dziewczyny, a jego brwi to unosiły to opadały na dół, przez co wyglądał bardzo komicznie.
Madlen ułożyła się wygodnie na dywanie i objęła go za szyję ramionami zawadiacko się przy tym uśmiechając.
- Tak, a co takiego chcesz mi pokazać? – zapytała prowokacyjnie. – Myślałam, że poznałam już wszystko.
- Och złotko… to tylko niewielki procent tego, co chcę ci zrobić. – odparł odwiązując jej szlafrok.
W momencie, kiedy przed oczyma skoczka pojawiło się nagie ciało dziewczyny, z głośników dało się słyszeć dla obojga znaną piosenkę. Thomas zaprzestał swych poczynań, a na twarzy Madlen zagościł uśmiech. Znała już jego tajemną, romantyczną naturę i była wręcz pewna, iż nie będzie mógł przejść obojętnie obok tak pięknej piosenki jaką była Can´t Help Falling In Love w wykonaniu Elvisa Presleya. Jak się spodziewała, Morgi wstał i wyciągnął w jej kierunku dłoń.
- Mądrzy ludzie mówią, że tylko głupcy się śpieszą. – zanuciła z uśmiechem podając mu rękę i chwilę potem znalazła się w jego ramionach.
Nawet przez moment nie zastanowiła się nad tym, że jej szlafrok jest rozwiązany. W ogóle jej to nie przeszkadzało. Morgi uśmiechnął się znacząco, ułożył dłoń na jej plecach nie omieszkując jeszcze wyżej podciągnąć materiału, który i tak już mało zasłaniał.
- Ale ja nie mogę się powstrzymać przed zakochaniem w tobie. – odrzekł tekstem z piosenki i popłynęli.
Kolejny już raz tańczyli walca, który teraz wychodził im w iście królewskim stylu. Co by nie mówić ten rodzaj tańca towarzyszył im od dawna, więc poziom musiał być wysoki. Lena musiała przyznać, że Thomas prowadził perfekcyjnie. Wirowali we dwoje po całym salonie skrętnie omijając napotkane przeszkody w postaci mebli. Najbardziej jednak cieszyła się z tego, że dała się poprowadzić. Mało kiedy poddawała się całkowicie w tańcu, po trochu z powodu zawodu jaki wykonywała. Była w końcu solistką. Ale tutaj? Ufała mu bezgranicznie i czuła się bezpieczna w jego ramionach, dlatego wiedziała, że może mu się oddać cała. I taki miała właśnie dzisiaj zamiar. Z rozmyślań wyrwało ją szarpnięcie. Thomas zakręcił nią i po chwili stanęli naprzeciw siebie z szybko unoszącymi się klatkami. Lena spojrzała w górę w jego oczy. Lśniły, błyszczały jak za każdym razem kiedy spoglądał na nią. Jego dłonie spoczęły na jej ramionach, z których powoli zaczął zsuwać się satynowy materiał. Kiedy opadł na podłogę, a ona stała przed nim odsłonięta, naga… bezbronna, chłopak zaczął sunąć opuszkami palców w dół jej ramion. Po chwili jego dłonie spoczęły na jej talii. Patrzył jak zaczarowany. Jego wzrok wręcz parzył, przewiercał na wskroś.
- Weź moją dłoń… - zaczęła nucić Lena chwytając go za rękę. - Zabierz też całe moje życie, bo nie mogę się powstrzymać przed zakochaniem w tobie.
- Kocham cię Madlen. – odrzekł natomiast Thomas, ucałował knykcie blondynki i nie mając już więcej siły czekać, wziął ją na ręce i ruszył schodami w kierunku ich sypialni.
Nie postawił nawet stopy na pierwszym schodku kiedy Lena zaatakowała jego usta swoimi. Nie był w stanie odwzajemniać wszystkich jej pocałunków nie chcąc przez swoją nieuwagę spowodować ich upadku. Kiedy jakoś udało mu się otworzyć drzwi, pierwszą jego myślą było rzucenie jej na łóżko. Odegnał jednak te myśli, ponieważ obiecał sobie, że dziś będzie inaczej. Dziś miał być delikatniejszy. Wziął głęboki oddech, ale jej usta tak zachłannie ssały jego wargi, iż nie mógł pozbyć się z głowy widoku wypiętych pośladków Madlen. Mimo wszystko ułożył ją lekko na pościeli i stanął przed łóżkiem spoglądając na tę nagą boginię, która była cała jego i czekała tylko na niego. Lena podparła się na łokciach i przegryzła wargę. Patrzyła na niego głodnym wzrokiem. Dlaczego wszystko utrudniała? Dlaczego była tak piekielnie seksowna? Dlaczego budziła w nim takie pożądanie…? Pożądanie, którego momentami nie mógł pohamować.
- Na co czekasz? – zapytała przekornie.
- Jesteś piękna Madlen. – zdołał tylko wydusić, po czym chwycił bokserki i jednym szybkim ruchem ściągnął je w dół.
Kiedy ponownie spojrzał na swą ukochaną, o mało co nie jęknął. Dziewczyna bezwstydnie oblizywała wargi wpatrując się w jego ciało. Ruszyła w jego stronę, jednak Thomas musiał przejąć inicjatywę. To ona była najważniejsza. Dziś miał zamiar skupić się tylko na niej. Chwycił jej twarz w dłonie, po czym musnął delikatnie usta. Lena natomiast klęcząc przed nim ulokowała swoje dłonie na jego biodrach i lekko zadrżała. To znowu się stanie pomyślała. Jej serce chodź i tak szybko biło, teraz zaczęło swoje szaleńcze tempo. Galop, który miał zaprowadzić ją na wyżyny. Oderwała się od chłopaka chcąc złapać trochę powietrza i spojrzała w jego oczy. Wtedy to dojrzała. Zdała sobie sprawę, iż miał zamiar ją dziś zdominować. A ona? Przystała na to bez żadnych oporów. Pozwoliła mu się pchnąć i po sekundzie poczuła jak zatapia się w miękkość pościeli. Chłód satyny spowodował, iż jej ciało pokryło się gęsią skórką. Jednak kiedy dłonie chłopaka znalazły się na jej udach poczuła jak jej ciało ogarnia miłe uczucie ciepła. Westchnęła mimowolnie kiedy ręce Toma przesunęły się po wewnętrznej stronie jej ud. Delikatnie rozdzielił jej nogi i zmierzył gorącym spojrzeniem. Samo to wywoływało w niej skurcze. Jak to w ogóle możliwe? Thomas samym tylko spojrzeniem potrafił poprowadzić ją dalej ku finałowi. Pochylił się i wyszła mu naprzeciw oczekując pocałunku, jednak on musnął opuszkami palców jej brzuch, a w usta chwycił jedną z jej piersi. Wygięła plecy w łuk. Po chwili poczuła jak mocniej ściska jej biodra, a i jego usta znalazły się zdecydowanie niżej. Muskał językiem jej podbrzusze, a ona kręciła się nie spokojnie wyciągając biodra w jego stronę. Kiedy nie mogła już za bardzo tego znieść chwyciła łapczywie jego głowę i przyciągnęła do swoich ust atakując go wargami. Objęła go nogami w pasie i rękami mocno za szyję. Nie chciała by ponownie zjechał z pocałunkami niżej, ponieważ podejrzewała, że dłużej by tego nie zniosła. Chciała by w końcu dał jej ukojenie. Ocierała się o niego mając nadzieję, iż daje mu do zrozumienia w jakim jest stanie. Thomas jednak nie takie miał zamiary. Uszczypnął jej sutek, a ona jęknęła mu w usta. To była muzyka dla jego uszu. Oderwał się od niej i zawisł nad jej nagim ciałem. Patrzył jak zaciska powieki przegryzając wargę. Ulokował jedną swoją dłoń tuż przy jej głowie, a drugą począł sunąć w dół po jej ciele zostawiając ścieżkę w postaci gęsiej skórki. Lena automatycznie rozsunęła kolana dając mu możliwość do dalszej ingerencji. Pochylił się łapiąc w usta jej wargę, a rękę poprowadził między jej uda. To było jak gra na instrumencie. Madlen nim była. Morgi nadawał rytm i wykonywał ruchy, a blondynka dawała muzykę. Ich wzajemne poczynania tworzyły poezję, która była przeznaczona tylko dla ich uszu. Stwierdzając, że to był ten czas, Thomas chwycił w jedną rękę biodro Leny i starając się być delikatnym natarł na nią opadając w zagłębienie jej szyi. Dziewczyna lekko się wygięła. Ból był, ale nie tak mocny jak za pierwszym razem. Otworzyła oczy, które jak się okazało miała zamknięte. Chwyciła go za ramiona i przysunęła bliżej. Tom ucałował jej usta i poczynił kolejny ruch… a potem następny i jeszcze jeden. Nadał rytm, dał jej czas by mogła się dostosować. A Lena oddawała się bez reszty co rusz wbijając mu paznokcie w skórę na plecach.
W pewnej chwili chłopak uniósł się na łokciach i spojrzał jej głęboko w oczy. Spojrzenie blondynki przysłaniała mgła. Mimo, że wychodziła na spotkanie każdemu jego pchnięciu, ciało powoli odmawiało jej posłuszeństwa. Była na skraju i w każdej możliwej chwili spodziewała się upadku… Ekstazy, do której tak oboje dążyli. Morgi musnął jej usta, potem zjechał na jej szyję i zostawił mokre ślady na piersiach, po czym uniósł się automatycznie chwytając biodra Leny. Dziewczyna chwyciła w dłonie prześcieradło szarpiąc je. Ten nowy kąt, pod którym na nią teraz nacierał, doprowadzał ciało Madlen do szewskiej pasji. Mimo, że pragnęła go więcej i więcej to czuła, że jest u skraju wytrzymałości. Otworzyła szeroko oczy jęcząc głośno, kiedy blondyn musnął ręką zagłębienie jej ud. Doszła mocno i gwałtownie, głośno wypowiadając imię chłopaka. Zaciskała na nim uda nie będąc w stanie zapanować nad swoim ciałem. Morgi zaklął pod nosem, ale powstrzymał swój orgazm. Jeszcze nie teraz powtarzał. Przecież znowu się nie zabezpieczyli… Pozwolił jej dojść do siebie, całując tu i ówdzie, aż dziewczyna zaczęła normalnie oddychać.
- A ty? – zapytała kiedy odzyskała władzę na swoim ciałem i umysłem, po czym oparła głowę o jego ramię.
- Nie ja tu jestem dziś najważniejszy. – odrzekł całując ją w nos.
Lena skrzywiła się na te słowa.
- Jesteś równie ważny co ja. – powiedziała podnosząc się.
Thomas mimowolnie spojrzał na jej piersi. Chodź były niewielkie, to sprawiały, że nie mógł przestać na nie spoglądać. Były idealne. Ona cala była idealna. Popatrzyła na niego badawczo.
- Nie możemy tak tego zostawić. – uśmiechnęła się znacząco spoglądając na jego biodra i przegryzła wargę.
Objęła nogą jego biodra i czule musnęła usta.
- Jesteś pewna?
- Thomas! – zaczęła lekko się irytować.
O co tu chodziło? Dlaczego tak się zachowywał?
- Niczego tak nie jestem pewna jak ciebie. Ile razy mam ci powtarzać? O co chodzi? Przed czym się powstrzymujesz?
- Madlen, na pewno robię wszystko tak jak tego pragniesz?
- Za wyjątkiem tego czego nie robisz to owszem…
Morgi westchnął ciężko. Zsunął się z łóżka i zaczął grzebać w nocnej szafce. Po chwili w jego rękach Lena ujrzała niewielką paczuszkę. Och! Oprzytomniała, że znowu się nie zabezpieczyli. Niewinny rumieniec wpełzł jej na policzki. Trudno, nie jej wina, że przy tym chłopaku zapominała o niebieskich migdałach… Ułożyła się wygodnie na łóżku i z coraz szybszym biciem serca wpatrywała się w jego poczynania. Po krótkiej chwili Thomas ponownie dnia dzisiejszego ułożył się na dziewczynie. Musnął zagłębienie za jej uchem i gdy chciał zrobić ten krok, blondynka chwyciła go mocno za ramiona i zepchnęła z siebie tym samym lądując na jego biodrach. Uśmiechnęła się zawadiacko, pochyliła kładąc otwarte dłonie na jego piersi i czule złączyła ich usta w pocałunku. Chłopak zaskoczony takim tokiem wydarzeń, uśmiechnął się jednak. O tak, idealna kochanka, pomyślał, po czym położył delikatnie ręce na nagich plecach Madlen. Dziewczyna zadrżała w odzewie. Oderwała się od niego i uniosła, przez co w rezultacie dłonie Toma znalazły się na jej biodrach. Porozumieli się wzrokiem, po czym Lena zaczęła poznawać na nowo smak przyjemności z całkiem nowej perspektywy. Perspektywy, gdzie to ona miała całą władzę, przynajmniej tak jej się wydawało. Morgi westchnął przeciągle pozwalając sobie by wszelkie emocje zagościły na jego twarzy. To dało upust dziewczynie, która zmieniła tępo opadania na blondyna. Sama ponownie zaczęła odczuwać przyjemność, czego by się nie spodziewała, zważywszy na fakt, że chwilkę temu sięgnęła szczytu. Uśmiechnęła się radośnie. Widocznie tak będzie wyglądał ich seks. Nigdy nie będą mieli siebie dość. Przegryzła wargę spoglądając na co rusz wzdychającego Thomasa, którego spojrzenie było mieszaniną podziwu i zadowolenia.
- Najlepiej… - szepnęła w przerwach na westchnienia. – Jest mi tak cudownie Thomas… Tak strasznie cię kocham. Och proszę…
W odpowiedzi Morgi ścisnął biodra dziewczyny zmieniając tempo ich zbliżenia. Lena odgięła się do tylu, po czum opadła na niego, przysypując kaskadą włosów. Doszli oboje w tym samym momencie, jęcząc, krzycząc i wyznając sobie wzajemną miłość…

~~~

Wytłumaczenie Autorek już niebawem...

1 komentarz:

  1. Hej kochane :-) :D


    No nareszcie pojawił się nowy rozdział!!! Już myślałam, że się go nigdy nie doczekam…
    Wiecie kochane, że takich rzeczy po prostu się nie robi wiernym czytelnikom??? Takie długie przerwy powinny być surowe zakazane i karane!!!
    A tak już zupełnie na poważnie to dziewczyny proszę, błagam Was nie róbcie już takich rzeczy i postarajcie się dodawać regularnie nowe rozdziały. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak bardzo kocham to opowiadanie (nie wspominając już o tym, że to tylko dzięki Wam pokochałam AustriaTeam), więc złamiecie mi serce jeśli przerwiecie pisanie tego opowiadania czy zakończycie je…
    Domyślam się, że może nie macie czasu na pisanie lub może nie macie odpowiedniej motywacji do pisania (co niestety znam z własnego doświadczenia i osobiście mogę poradzić na to słuchanie ulubionych piosenek oraz czytanie poprzednich rozdziałów przy jednoczesnym przypominaniem sobie jak dobrze się czuło pisząc daną scenę), ale pamiętajcie, że są osoby, które siedzą jak na szpilkach zastanawiając się co dalej się wydarzy w opowiadaniu…

    Co do samego rozdziału to jak zawsze jest fantastyczny, boski, choć stanowczo za krótki…
    Oj po prostu kocham Madlen i Thomasa. Dosłownie nic dodać nic ująć. Naprawdę ogromnie cieszę się, że wreszcie są szczęśliwi a istna sielanka pomiędzy nimi trwa w najlepsze. Szczerze mówiąc coraz bardziej boję się tego jak to będzie jak Lenka pójdzie na studia, ale liczę że są to obawy na wyrost i nic ani nikt nie spróbuje zniszczyć ich miłości…
    No i strasznie żałuję, że nie było nic o Ann i Gregorze (oraz oczywiście o Michiem), ale mam nadzieję, że w następnym rozdziale już będzie o tym co u nich się dzieje i zostanie raz na zawsze załatwiona sprawa z dopingiem…


    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, który jak mam nadzieję będzie niedługo
    BU$KA <3 :*

    OdpowiedzUsuń