Po
przekroczeniu progu klubu i szybkiej wymianie zdań z barmanem, przed czwórką
przyjaciół w mig pojawiły się cztery szoty tequili z cytryną na wierzchu.
-
Pamiętasz co ostatnio się działo po tequili? – skierował Thomas do Leny mając
na myśli ich klubowe poczynania w LA.
-
Że nastawałam na twoją cnotę? – wypaliła Madlen ze śmiechem.
-
Czy to nie było wtedy co dzwoniliście? Zaraz, zaraz jak to było… - zaczęła na
głos zastanawiać się Ana.
-
Thomas nie chciał się wtedy ze mną przespać. – zaśmiewała się Lena.
-
No teraz to już wiemy, że ze sprzętem mego brata wszystko w porządku. –
wybuchła śmiechem Ana.
Gregor
z zadowoloną miną przypatrywał się wspominającej trójce. Żałował, że nie mógł
wtedy brać w tym udziału, ale… nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Chwycił Ane za biodro i przyciągnął do siebie.
-
Może żeby było bardziej atrakcyjnie zliżę z ciebie sól zanim przechylę ten
kielon pełen zimnej, przezroczystej substancji? – zapytał do jej ucha.
Thomas
pochwycił pomysł kolegi, w końcu już w ten sposób raczyli się trunkiem z
Madlen. Spojrzał więc w jej stronę i biorąc trochę soli w palce, skierował
swoje oczy ku jej głębokiemu dekoltowi.
-
Nawet o tym nie myśl. – zachichotała Lena.
Thomas
jednak z zawadiackim uśmiechem, chwycił dłoń dziewczyny i wysypał na nią
niewielką kupkę soli, po czym jednym szybkim ruchem języka zlizał ją z ręki
blondynki racząc się potem alkoholem i przegryzając cytryną. Lena wpatrywała
się w niego szeroko otwartymi oczami. To było takie seksowne. Spojrzała
porozumiewawczo na swą przyjaciółkę, po czym obie dziewczyny poczyniły to samo
co przed chwilą Morgen. Potem stukając się kieliszkami, opróżniły je, na koniec
stukając się ze śmiechem cytryną niczym wcześniej szkłem. Gregor również nie
był dłużny swej wybrance, wykonał te same czynności co wszyscy na koniec łącząc
swe usta z malinowymi ustami Ane. Następnie zajęli się swobodną rozmową. W
końcu mogli sobie na to pozwolić bez obecności kamer obserwujących każdy ich
krok.
-
Grunt, że udało się wymknąć sprzed oczu wielkiego brata. – zaśmiała się Ana kiwając
na kelnera by zamówić kolejne drinki.
-
Jedno jest pewne, nie polubię takich spędów... - rzucił zdawkowo Gregor.
-
Najgorsze to są hieny dziennikarskie, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę Ana,
ale... Już mam zaplanowany ślub z twoim bratem! – zaśmiała się Lena, na co
starsza wybałuszyła oczy.
-
Nie to żebym miała coś przeciwko, ale... Że ja się z mediów mam o takich
rzeczach dowiadywać?! – zaśmiała się na samą myśl.
-
Gregor, a jak twoja noga? – spytał Thomas spoglądając na siedzącego obok kumpla.
-
Dzięki Thomas, już lepiej. Rehabilitacja sprawnie postępuje, więzadło ładnie
się goi więc progres znaczący.
-
No ja już nad jego rehabilitacją owocnie popracuję... - zaśmiała się Ana zjeżdżając
ręką po nodze szatyna.
Thomas
mało nie zachłystnął się drinkiem, który popijał, ale obiecał sobie, że da
więcej swobody młodszej siostrze. Ona już dawno straciła swoją niewinność... A
jemu zależało tylko na jej szczęściu. W duchu się uśmiechnął widząc, że Gregor
jej to daje... Zatem czego chcieć więcej?
-
Nie chcę nic mówić, ale rzucam rękawice! Jesteście może królami nart, ale czy
potraficie też być królami parkietu? – zaśmiał się Thomas szybko biorąc za rękę
Len.
Ana
zachichotała, oczywiście parkiet jest jej również bliski. Tym bardziej, że przy
Gregorze nie czuła już żadnych hamulców... Chwyciła chłopaka za dłoń i ruszyła
za Morgenami, by zacząć ostrą zabawę w rytm skocznej muzyki.
-
Że ja nie umiem tańczyć? – zaśmiała się wyzywająco blondynka kręcąc biodrami w
prawo i lewo.
Gregor
chwycił mocniej jej dłoń i jeden obrót, drugi, opuszczenie i zbliżenie na
twarz... Widok roziskrzonych tęczówek obojga pokazywał jak zaczyna działać
miłosny potencjał w połączeniu z alkoholem. Ana przygryzła mocniej wargę ciągnąć
chłopaka bardziej w środkową część sali. Szybko ugięła nogi, dłonie uniosła ku
górze i zjechała pewnym ruchem na sam dół, chłopak się tylko zaśmiał, czując
jak śmiało ociera się pośladkami o jego ciało. Subtelnie z gracją podniósł ją
za talię przejeżdżając dłońmi po całym jej ciele do góry, by ją odwrócić w
swoim kierunku. Teraz nic nie stało na przeszkodzie by zasmakować jej ust. Więc
szatyn mocniej wpił się w jej wargi podkręcając wibracje między nimi panujące.
-
Ah te kocie ruchy... Jeszcze trochę i doprowadzisz mnie do szaleństwa. –
powiedział z uśmiechem.
Dziewczyna
tryumfalnie się zaśmiała. O to chodziło, by mogli porządnie wyluzować. Zbliżyła
się do jego ucha by delikatnie je przygryźć. Chłopak zamruczał w odpowiedzi.
Dziewczyna pchnęła ponownie jego klatkę by mógł się nieco oddalić. Krok w przód,
w tył i znowu dwa do przodu mocniej kręcąc biodrami. Śmiejąc się pokazała gest
wskazujący na zbliżenie się Gregora, więc ten ponownie chwycił jej rękę
zbliżając śmiało do siebie. Następnie objął ją w talii by mogła odchylić głowę
w tańcu do tyłu... Po sekundzie ponownie wylądowała w jego silnych ramionach.
***
Lena
krocząc za bujającym się już Thomasem przegryzła lekko wargę. Czy to był dobry
pomysł zważywszy na ich skomplikowaną relację? Zapewne nie, ale czy było coś
niewłaściwego w tym, że chciała spędzić z nim czas? Kto wie, może po raz
ostatni w życiu? Nim na dobre zaczęła się nad tym zastanawiać, chłopak
pociągnął ją za rękę i okręcił dookoła własnej osi. Potem mocno do siebie
przyciągnął i uraczył frywolnym spojrzeniem. Wątpliwości Leny odeszły jak ręką
odjął. Morgi zbyt intensywnie się w nią wpatrywał by mogła myśleć o czymś innym
niż o chęci zatonięcia w jego ramionach. Zarzuciła mu więc ręce na szyję i
zakręciła biodrami. Thomas z uśmiechem objął ją w talii i odchylił nad ziemię.
Następnie pociągnął z powrotem do linii pionowej i kolejny raz okręcił dookoła.
Lena śmiała się w głos z jaką łatwością przychodziło mu kierować jej ciałem.
Prawda była taka, że już dawno poddała się jego wpływom. Ufała mu, więc i dała
się prowadzić. Po przetańczeniu dwóch piosenek, gdzie pozwolili sobie jedynie
na nieśmiałe przytulasy, Morgi wskazał ręką jedną z wolnych kanap. Poprowadził
tam dziewczynę, a sam udał się do baru po dwa drinki. Roześmiana Lena zaległa na
wygodnym siedzeniu, po czym rozejrzała się za tańczącymi przyjaciółmi.
Tańczącymi? To było nieadekwatne słowo do tego co wyczyniała Ana z Gregorem.
Madlen pokręciła głową śmiejąc się w głos na odważne ruchy drugiej parki i
zaczęła błądzić wzrokiem za swym partnerem.
-
A co taka piękność robi tutaj sama? – usłyszała nagle i spojrzała na
uwieszonego na oparciu kanapy młodego bruneta.
Nim
zdążyła nawet pomyśleć o odpowiedzi, przy niej w net zmaterializował się
Thomas.
-
No już, już… w podskokach. – zaczął nonszalancko. – Nie rozumiesz co się do
ciebie mówi? Spieprzaj. – warknął w stronę obcego chłopaka i usiadł obok Madlen
podając jej białą margaritę.
Lena
zacisnęła mocniej wargi chcąc ukryć swe rozbawienie, po czym zanurzyła je w
alkoholu.
-
Nawet na chwilę nie można zostawić cię samej… - powiedział Morgi jakby z
wyrzutem i położył rękę na oparciu kanapy, tym samym obejmując dziewczynę.
-
Odstraszyłeś mi adoratora. – udała obrażoną. – A przecież jestem wolna, więc
mogę robić co mi się żywnie podoba.
Thomas
spojrzał na nią jakby strzeliła go z płaskiego. Adoratora? Wolna? Zagotowało
się w nim. Wiedział, że nie mógł niczego wymagać od dziewczyny, ale co poradzić
kiedy brała go kurwica na samo wyobrażenie sobie blondynki w ramionach innego
faceta. Pokręcił przecząco głową.
-
Zabiję każdego kto się do ciebie zbliży. – odrzekł popijając swojego drinka.
-
Czyli jednak skażesz mnie na wieczną samotność? – zapytała prowokując go do
rozmowy.
Może
to był właśnie ten czas kiedy powinni ze sobą szczerze i otwarcie porozmawiać?
-
Ja nie mogę cię mieć, to nikt nie będzie miał. – odrzekł spoglądając jej w
oczy, po czym przechylił do końca swojego drinka.
Lena
wpatrywała się w niego zszokowana. Nie mówił poważnie? Prawda? Już miała go o
to zapytać, kiedy na ustach chłopaka pojawił się zawadiacki uśmiech. Lena
pokręciła z niedowierzaniem głową, po czym nabierając nieco pewności siebie
pochyliła się do chłopaka.
-
A może ja nie chcę być niczyja inna? – zapytała niby to przypadkiem muskając
jego ucho swoimi ustami.
Thomas
nabrał głęboko powietrza do płuc i odwrócił się w jej kierunku. Spojrzał na jej
czerwone, gotowe tylko do całowania wargi i ostatkiem silnej woli wypuścił
powietrze ze swych płuc kładąc jedną ręką na policzku dziewczyny.
-
Przejdziemy się? – zapytał muskając kciukiem dolną wargę blondynki.
Lena
rozchyliła usta, ale nie była w stanie nic odpowiedzieć. Pokiwała tylko głową
na znak zgody i uśmiechnęła się znacząco. Mógł z nią teraz robić co tylko
chciał. Thomas jednak pochwycił jedynie jej rękę i wyprowadził z klubu.
***
-
To co kolejna kolejka? – Ana zaśmiała się widząc coraz większe ogniki w oczach
Gregora.
-
Wpędzisz mnie do grobu, jak tak dalej pójdzie to eksploduję...
-
Kochanie... Czyżbyś potrzebował detonatora? – zaśmiała się pijąc kolejnego
drinka.
Zdecydowanie
pragnęła brać garściami dzisiejszy wieczór. Świadomość przewagi nad chłopakiem
pozwalała na więcej śmiałości i odważnych ruchów, dlatego korzystała z pełnego
arsenału możliwości.
-
A gdzie Thomas i Lena? Nic nie mówili, że wychodzą... - spojrzała pytająco na
Gregora dziewczyna.
-
Martwi cię to? Dla mnie nawet i lepiej, Thom chyba nie chce się pogodzić z
faktem, że jesteś już dorosła. Jego wzrok potrafi zabić.
Parka
ponownie się zaśmiała. Dziewczyna czuła, że partner zdecydowanie woli być z nią
na osobności, więc po raz kolejny udali się na parkiet tym razem w pełni
oddając się swojemu towarzystwu. Dziewczyna zaczęła ponownie rozgrzewać
chłopaka do czerwoności. Gdzie ona opanowała takie ruchy? Wiedział, że dobrze
tańczy, ale takie manewry toż to szaleństwo. Ana widząc zaskoczoną minę szatyna
zarzuciła rękę na jego szyję.
-
Daj się ponieść magii... – powiedziała, na co Gregor tylko się zaśmiał.
Coraz
więcej wyzywających ruchów i co za tym idzie więcej pozytywnych reakcji ciała.
-
Jeszcze raz zakręcisz tak pupą to nie ręczę za siebie...
-
Jak? Tak właśnie? – ponownie kokieteryjnie zakręciła mocniej całym ciałem by
nakręcić chłopaka jeszcze bardziej.
Zbliżyła
się ponownie do niego, tym razem oplatając mu nogą biodro. Zaskoczony chwycił
dłonią jej zgięte plecy co pozwoliło jej mocniej się wygiąć. Wróciła do pionu,
by delikatnie dłonią sunąć po jego twarzy... Patrzyła mu głęboko w oczy by mógł
upewnić się czego tak naprawdę pragnie. Szatyn zarzucił jedną rękę na wcięcie w
tali, drugą natomiast zaczął muskać szyję dziewczyny pozwalając by zjeżdżała na
kolejne partie jej ciała.
-
Gorąco się zrobiło... - zaśmiała się Ana widząc rozgrzanego do czerwoności
Gregora.
Nie
chciała już dłużej czekać, więc zdecydowanym ruchem złapała kołnierzyk jego
polówki i pokazała drogę do wyjścia. Była przekonana, że gra wstępna była
wystarczająco udana by w hotelu dać się w pełni ponieść emocjom.
***
Po
wyjściu z klubu, Thomas pomógł Lenie założyć ramoneskę, po czym wyciągnął
telefon i zaczął szukać na mapie jakiegoś parku, który znajdowałby się
nieopodal hotelu. W końcu chcieli się przespacerować bez zbędnych gapiów, a
centrum miasta Willingen nie sprzyjało ku temu. Po drugie godzina była dopiero
22, więc sporo młodych ludzi kręciło się w koło. Kiedy oboje wybrali
odpowiednie wedle nich miejsce, ruszyli w tamtym kierunku.
-
Mogę złapać cię za rękę? – zapytał nagle Tom.
-
Po co? Przecież nie ma tutaj już żadnej prasy, która robiła by nam zdjęcia. –
zapytała Lena chcąc zobaczyć reakcję chłopaka. – Po drugie, to zakochana w
sobie para zawsze musi chodzić trzymając się za ręce? – mówiąc to starała się
ukryć uśmiech.
Thomas
popatrzył na nią skonsternowany. Jak z tego wybrnąć?
-
Wiesz… - zaczął zerkając na jej wysokie szpilki. – Nie chciałbym byś skręciła
sobie kostkę w tych wysokich obcasach.
-
Oczywiście, przecież chodzi o moje zdrowie. – Lena zaśmiała się na jego słowa,
po czym wsunęła dłoń w jego rękę.
Thomas
uśmiechnął się tylko szczerze i zadowolony z takiego, a nie innego obrotu
wydarzeń kroczył dalej układając sobie w głowie rozmowę, którą za chwilę
przyjdzie im odbyć.
-
Jesteś wspaniałą aktorką. – rzucił nagle, kiedy przechodzili przez furtkę,
która prowadziła do celu ich podróży.
Lena
skonsternowana spojrzała w jego oczy.
-
Ach tak, wiem! – zaśmiała się. – To nie było takie trudne udawać, że jestem
zakochana…
-
Nie mówię o dzisiaj… - odrzekł poważnym tonem spoglądając jej głęboko w oczy. –
Ta rozmowa w samochodzie z Mariem… Potem po dojechaniu do Linzu. Wiedziałem, że
coś musiało się stać, że tak nagle wyjechałaś… Ale byłaś taka przekonująca
utwierdzając mnie w przeświadczeniu, że nic złego się nie wydarzyło… - w tym
miejscu Lena spuściła wzrok przypominając sobie dwie najcięższe rozmowy
telefoniczne jakie przyszło jej odbyć w życiu.
-
Uwierz mi… okłamywanie ciebie, to była najtrudniejsza rzecz w życiu jaką
musiałam zrobić. – zatrzymała się stając naprzeciw chłopaka. – Ale… musiałam to
zrobić… musiałam zachować pozory, w końcu obiecałam Kristie, że jej pomogę…
-
Nie mogę uwierzyć, że zdobyłaś się na coś takiego! – Thomas wszedł jej w słowa.
– Po tym wszystkim co ona ci zrobiła… ty najzwyczajniej w świecie postanowiłaś
jej pomóc.
-
Och Thomas, a co miałam zrobić?! – wybuchła. – Ona była taka roztrzęsiona!
Załamana! Przestraszona! A to powinno być szczęśliwe wydarzenie! Powinna
tryskać szczęściem! A ty… - tutaj spojrzała na niego i wbiła mu palec w tors. –
Powinieneś przy niej być! Nigdy sobie nie wybaczę, że to z mojej winy nie
jesteście teraz zakochanymi w sobie przyszłymi rodzicami. – powiedziała i
odwróciła się z zamiarem odejścia nie mogąc dłużej patrzeć w jego niebieskie
tęczówki.
Chłopak
złapał ją za dłoń i mocno do siebie przyciągnął. Pochwycił jej twarz w dłonie i
zmył spływające po jej policzkach łzy.
-
Nic nie jest twoją winą. – rzekł zdecydowanie. – Tu nie ma żadnej winy…
-
Jak nie ma Thomas… Teraz jak patrzę na to racjonalnie… Dopiero teraz widzę co
zrobiłam… Zabrałam mężczyznę kobiecie… kobiecie, która była z nim w ciąży… Jak
to o mnie świadczy?
-
Lena… mleko się rozlało. Czy żałuję? Nie. Czy powinienem przepraszać za
uczucia? Nie mam zamiaru. Kocham ciebie i nie chcę rezygnować z naszej miłości.
-
Thomas… to nie jest wszystko takie proste. – odrzekła dziewczyna wyrywając się
z jego objęć. – Co na to wszystko Kristina?
-
Kristina już… mnie nie kocha. Nie chce tworzyć ze mną rodziny, nawet dla
dziecka. Próbowałem wziąć za to wszystko odpowiedzialność… Próbowałem namówić
ją byśmy wszystko zaczęli od nowa, ale… To nie ma sensu. Ja przecież kocham
ciebie. Tylko bym ją unieszczęśliwił.
-
Thomas przestań ciągle mówić, że mnie kochasz… - westchnęła i ruszyła dalej.
-
Kiedy to prawda…
-
I co z tego?! – wykrzyknęła odwracając się do niego i śmiesznie machając
rękoma. – Będziesz miał dziecko z inną! Inną?! Rozumiesz?! – tutaj zaczęła
płakać. – Jak ja mam dalej z tym żyć? Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę w
jakiej sytuacji mnie stawiasz? Musiałam zdobyć się na wyżyny mojej elokwencji
by przekazać to rodzicom tak by cię nie znienawidzili. Czy mi się udało? Na
pewno nie z Mer… Jak ty sobie to dalej wyobrażasz? Mam przejść do porządku
dziennego? Nadal tworzyć związek? Przecież to również wpłynie i na moje życie!
Na życie całej mojej rodziny… To przecież jest dziecko… Istota ludzka, która
będzie potrzebowała twojej, a może i mojej uwagi… No właśnie. A ja? Ja mam być
kim? – zapytała i zakręciło jej się w głowie na samą myśl o słowie, które jej
przyszło do głowy – macocha.
-
Lena… wszystko się jakoś ułoży. – zaczął Morgi chwytając ją za ramiona. – Zdaję
sobie sprawę o co cię proszę…
-
Nie właśnie… chyba sobie nie zdajesz. – odrzekła i ponownie wyrwała się z jego
uścisku, ponieważ jego dotyk działał na nią dekoncentrująco. – I co? Chcesz być
weekendowym tatusiem? Boże… a twoja kariera? Wiesz jak media to wszystko
przedstawią… Nie, nawet nie chcę o tym myśleć. – pokręciła przecząco głową. –
Thomas to dla mnie za dużo… Dopiero co sama przestałam być dzieckiem, a teraz
co? Mam nagle zająć się innym? Do tego nie swoim? – chodź słowa Leny były
bardzo brutalne, nie można powiedzieć, że nie były prawdziwe.
I
zarówno Thomas jak i Lena doskonale zdawali sobie z tego sprawę.
-
Więc co ja mam zrobić? – zapytał zrezygnowany blondyn. – Mam dziecko z inną, a
kocham ciebie…
-
Nie wiem Thomas… - dziewczyna potarła ręką czoło zrezygnowana. – Muszę to
wszystko przemyśleć… nie wiem, może spotkać się z Kristiną. Zapytać jak ona to
widzi… Koniec końców nie my jesteśmy tu teraz najważniejsi. Jeśli faktycznie
nie czujecie już nic do siebie i nie chcecie się związać nawet dla dziecka to…
może i lepiej jeśli będziecie je wychowywać osobno.
-
Dokładnie taką podjęliśmy decyzję. – odrzekł Morgen. – I wydaje mi się
najrozsądniejsza. Będziemy wychowywać je razem, ale osobno, tak bym ja, ale i
Kristina mogła być szczęśliwa, nie unieszczęśliwiając tym samym naszego
potomka.
Chcąc
nie chcąc Madlen musiała przyznać, że w tej sytuacji było to najwłaściwsze
wyjście. Wszystko teraz zależało tylko od niej. Czy da radę trwać u boku
chłopaka, mimo że za kilka tygodni w ich życiu miała pojawić się mała istota?
Czy była gotowa się nim podzielić? Podzielić? Nie… raczej współdzielić
wychowanie nowego członka rodziny Morgensternów.
-
Wracajmy Thomas. – zaproponowała nagle Lena. – Jestem strasznie zmęczona i
wykończona psychicznie zarazem… A najgorsze jest to, że za chwilę przyjdzie
dzielić nam łóżko. – spojrzała w jego stronę i pokręciła niedowierzająco głową
na jego roześmiane od ucha do ucha usta.
***
Ane
i Gregorowi dość szybko udało się dotrzeć do hotelu, który zajmowali.
Błyskawicznie wskoczyli do windy, gdzie Gregor zaczął sobie na więcej pozwalać.
Jego ręka zaczęła błądzić od pleców aż po zgiętą nogę Ane. Dziewczyna
zachichotała, ten jak się do czegoś zabierze.... Ona natomiast zaczęła całować
jego rozpalone wargi, ale widząc coraz śmielsze ruchy szatyna, zarzuciła obie
nogi na jego biodra. Chłopak zdecydowanie mocniej oparł ją o ścianę
pomieszczenia, które obecnie zajmowali. Widząc, że winda zbliża się do celu
postanowił wcisnąć przycisk stop. Ana spojrzała niepewnie na chłopaka na co ten
uniósł nieco swoją brew. Miał ochotę zatrzymać chwilę, więc... Na nowo zaczął
muskać ustami zgiętą szyję blondynki. Dziewczyna poczuła jak tempo ich poczynań
narasta. Ale serio w windzie będą się kochać? Przegryzła ucho chłopaka co
sprawiło, że przyjemnie wzdrygnął.
-
Serio w windzie? – rzekła uspakajając nieco swój oddech, nacisnęła guzik
pozwalający dojechać do celu.
Magia
miała zadziać się w pokoju... Szatyn szybko uniósł dziewczynę by spoczęła w
jego ramionach. Kosztując nadal fragmentów jej smukłej szyi szybko otworzył
drzwi pokoju, który zajmowali. Ana jak tyko usłyszała strzyk zamka, zaatakowała
usta chłopaka przelewając w to całą swoją tęsknotę. Gregor nadal trzymając ją
na rękach, po omacku ruszył w stronę ich łóżka. Po chwili dziewczyna poczuła
jak delikatnie ją na nim kładzie. W końcu byli sami… bez bacznie obserwujących
ich oczu. W końcu mogli się w sobie zatracić. Schlieri ściągnął przez głowę
koszulkę, po czym uklęknął przed Ane na łóżku i zaczął ściągać jej szpilki ze
stóp. Dziewczyna podciągnęła się na rękach i przegryzając wargę zaczęła intensywnie
się w niego wpatrywać. Po chwili buty leżały już daleko na podłodze, podobnie
jak jej pończochy. Usta chłopaka natomiast znalazły się na łydce blondynki.
Począł zostawiać mokre ślady na skórze dziewczyny, mknąc wargami w górę jej
wewnętrznej strony uda. Ana zadrżała na myśl co może się za chwilę stać, ale
była w końcu pewna tego chłopaka, więc dlaczego miała mu na to nie pozwolić.
Przecież go kochała… Po chwili Gregor uniósł do góry biodra blondynki i
ściągnął z niej jej dolną cześć bielizny, tym samym podciągając jej sukienkę do
góry. Złożył czuły pocałunek na jednym biodrze dziewczyny, potem na drugim
automatycznie rozchylając jej uda… A potem Ana wygięła ciało w łuk kiedy
przejechał językiem tam gdzie pragnęła tego najbardziej. Bezwiednie wsunęła dłonie
w jego długie włosy i bardziej rozchyliła nogi dając mu możliwość do większej
aktywności. Zamknęła oczy będąc jednocześnie zawstydzoną jak i na maksa
podnieconą. Odchyliła do tyłu głowę i pozwoliła by z jej ust wydostało się
kilka zmysłowych jęków. Wiedziona ruchami chłopaka tylko w jednym kierunku,
postanowiła, że nie może być mu dłużna. Chwyciła jego głowę w ręce,
przyciągnęła do swoich ust i bez skrępowania złączyła ich w namiętnym
pocałunku. Gregor objął jej drobne ciało i postanowił w końcu pozbawić
dziewczyny sukienki. Podciągnął więc ją do siadu i sięgnął na plecy do zamka.
Jednym zwinnym ruchem rozsunął materiał i od razu pociągnął do góry
wyswobadzając blondynkę ze zbędnego odzienia. Potem zeskoczył z łóżka i szybko
pozbył się swoich spodni razem z bokserkami i skarpetkami. Ana w tym czasie zdjęła
z siebie stanik i ponownie ułożyła się na łóżku przywdziewając zmysłową pozę.
Gregor zmierzył ją gorącym spojrzeniem i ochoczo wskoczył na łóżko od razu
układając się na dziewczynie i zaczął ją namiętnie całować. Ana jednak miała
inne plany i jednym zwinnym ruchem zrzuciła z siebie chłopaka, sama siadając na
nim okrakiem. Uśmiechnęła się przygryzając wargę i rękoma zmierzyła pięknie
wyrzeźbiony tors chłopaka. Pochyliła się nad nim i zmysłowo otarła usta o wargi
Gregora, po czym zjechała z pocałunkami na jego szyję, a potem dalej na jego
klatkę piersiową. Szatyn ułożył swe dłonie na biodrach Ane i z miną totalnego
odprężenia poddawał się poczynaniom dziewczyny. Kiedy blondynka poczęła błądzić
rękoma po jego biodrach i składać niewinne pocałunki w okolicach mięśni kegla,
wiedząc, że ich zabawa może skończyć się szybciej niż zaczęła podciągnął ją do
swych ust.
-
Chcesz mnie wykończyć dziewczyno? – zaśmiał się w jej wargi. – Chcesz finału
zanim w ogóle zaczęliśmy?
Ana
przegryzła jedynie swą wargę ze śmiechem i ponownie go pocałowała. Następnie z
pomocą Gregora nałożyła prezerwatywę i górując nad nim spojrzała na niego
roziskrzonymi oczyma. Czy musiała mu mówić jak bardzo go kocha? Nie… miała
zamiar mu to zaraz pokazać. Uniosła się więc lekko na biodrach i osunęła na
chłopaka nadal patrząc mu głęboko w oczy. Była to pozycja, której jeszcze nie
próbowali, ale przejęcie przez Ane inicjatywy podobało się im obojgu. Gregor
sunął lekko dłońmi między jej piersiami i patrzył urzeczony jak na niego opada.
Wyraz jej twarzy był dla niego największym prezentem. Czując, że dłużej już nie
pociągnie z tą piekielnie seksowną kobietą, podciągnął się do siadu i objął
delikatnie jej plecy. Ana uśmiechnęła się na ten ruch i objęła go ramionami
nadal poruszając się w przód i w tył. To było kolejne, nowe doznanie… doznanie,
które wprawiało ją w jeszcze większą ekstazę. Złączyła ich wargi w pocałunku i
kiedy poczuła jak Gregor mocno ściska jej biodra, sama doszła głośno krzycząc w
jego usta.
***
Thomas
i Lena w swoim hotelowym pokoju znaleźli się bardzo szybko. Przez chwilę
zastanawiali się czy sprawdzić, gdzie podziała się druga para, w końcu nie dali
im nawet znać, że wychodzą, ale doszli do wniosku, że zarówno Ana jak i Gregor
są już dorośli. Postanowili więc lekko się odświeżyć przed spaniem. Madlen
puściła Toma pierwszego do łazienki, a sama zaległa na łóżku z książką w ręku.
Niestety czytając w kółko tą samą linijkę, stwierdziła, że to jest bez sensu…
Cały czas bowiem rozmyślała nad rozmową, którą odbyła przed chwilą z
chłopakiem. Nie mogła zaprzeczyć, że wiadomość o braku pojednania Morgena z
Kristie nie rzucała nowego światła na sprawę. Skoro nie zdecydowali się na swój
powrót do starej relacji, nie musiała obwiniać się o zabieranie dziecku ojca. A
to był jeden z jej głównych powodów, dla którego w ogóle nie brała pod uwagę
powrotu do Thomasa. Sytuacja się jednak zmieniła, teraz zależało już wszystko
tylko od niej. Pytanie czy była gotowa podjąć jakieś jasne i klarowne decyzje.
Postanowiła omówić to z mamą, bowiem Marie przez ostatnie trzy tygodnie bardzo
pomogła uporać się dziewczynie z brakiem Toma oraz beznadziejnym punktem w
jakim znalazło się jej życie. Z rozmyślań wyrwał ją powrót blondyna. Zmierzyła
go gorącym spojrzeniem, ponieważ niczym ona parę godzin wcześniej, wparował do
pokoju w samych czarnych bokserkach. Lena mimowolnie oblizała usta, ale
odrzuciła książkę na bok i pognała szybko do łazienki nie chcąc zrobić czegoś
głupiego. Morgi jedynie zaśmiał się pod nosem i ułożył wygodnie czekając na swą
królewnę. Blondynka wróciła niedługo potem, ponieważ odpuściła sobie mycie
włosów. W różowej dwuczęściowej piżamce paradowała po pokoju pakując już zbędne
jej rzeczy do walizki. Wiedziała, że swym ubiorem gra na wyobraźni chłopaka,
ale myślała, że będzie pokój zajmowała sama. Tymczasem wylądowali razem… co
gorsza w jednym łóżku i Lena mogła tylko siebie winić za to, że nie zabrała ze
sobą długich spodni. Usiadła na skraju łóżka, zaczęła czesać włosy i
zastanawiać się jak to wszystko ogarnąć. Bardzo się bała, że nie da rady
utrzymać przy sobie rąk… Jeszcze trudniej było jej uwierzyć, że ręce będzie
przy sobie trzymał Thomas. Znała jego temperament, tym bardziej musiała mieć
się na baczności by go czasem czymkolwiek nie sprowokować. Była bowiem wręcz
pewna, że jeśli by ją zaatakował… ona nie miała by siły się bronić.
-
Lenaaa… - usłyszała po chwili jego przeciągły głos. – Chodź się przytulić.
Odwróciła
się w jego stronę i spojrzała jak rozłożył dla niej rękę. Westchnęła bezradnie i
przerzucając oczy z miną męczennika przysunęła się do chłopaka kładąc głowę na
jego ramieniu. Blondyn od razu objął ją ciaśniej przysuwając automatycznie do
siebie. Lena zaległa bokiem na całej długości ciała chłopaka i nabrała
powietrza w płuca z oburzeniem. Kiedy jednak skrzyżowała swoje spojrzenie z
niebieskimi tęczówkami Toma, które przedstawiały nic innego niż bezwarunkową
radość, odpuściła i sama się do niego przytuliła przerzucając kolano na udo
chłopaka. Morgi uśmiechnął się jeszcze szerzej i złożył czuły pocałunek na
czubku jej głowy. Lenie nie pozostało nic innego niż położenie dłoni na jego
klatce piersiowej, dzięki czemu ciało blondyna poczęło powoli się odprężać. Nastała
cisza. Madlen wsłuchiwała się w rytm bicia serca Morgena i bawiła zawieszką na
jego łańcuszku, a on miział opuszkami palców jej odkryte ramię.
-
Czy… Czy już wiadomo co będzie? – wyszeptała po chwili, jednak nie słysząc
odpowiedzi chłopaka doprecyzowała pytanie. – Czy już wiadomo czy to będzie
chłopczyk czy dziewczynka?
-
Jeszcze nie… jeszcze jest za wcześnie.
-
Mmmm… a… - kontynuowała nieśmiało. – A zastanawiałeś się już co byś chciał? –
zapytała na co blondyn westchnął.
-
Dopiero co dowiedziałem się, że będę miał dziecko… nie z kobietą, którą kocham…
- odrzekł. – W mojej głowie panuje totalna pustka… Nie wiem co bym chciał… Nie
wiem czy w ogóle bym chciał…
Lena
uniosła głowę zaskoczona i spojrzała w jego smutne oczy.
-
Chyba nie chcesz powiedzieć, że… że brałeś pod uwagę aborcję?
-
Nie! No coś ty! Lena, jak mogłaś w ogóle tak pomyśleć…
-
Nie pomyślałam tak. – ponownie wygodnie się ułożyła. – Kristina bardzo się tego
bała, ale zapewniałam ją, że nigdy by ci to nawet do głowy nie przyszło…
-
Byłem z nią nawet na USG, ale… nie życzyła sobie bym wchodził z nią do środka.
– powiedział na co Lena poczuła ukłucie w sercu.
Mimowolnie
przed jej oczami pojawił się nieproszony obrazek… Ona i on… razem u lekarza,
trzymając się za ręce, radośni, szczęśliwi… zakochani. Pokręciła głową chcąc
wymazać sprzed oczu nieproszone myśli.
-
Przez ostatni czas marzyłem, że przyjdzie mi nosić na rękach małą, blondwłosą
wersję ciebie… z tymi wielkimi niebieskimi oczami. – odrzekł po chwili.
Lena
ponownie uniosła głowę i uśmiechnęła się.
-
Kto wie, może urodzi wam się córka i odziedziczy urodę po tobie. W końcu masz i
niebieskie oczy i blondwłosy. – powiedziała sięgając do jego rozwichrzonej
grzywy. – Po drugie nie przesadzaj… Kristie wcale nie jest taka brzydka. –
tutaj zachichotała niewinnie, a Thomas wybuchł śmiechem.
I
ponownie między parą zapanowała cisza. Oboje pochłonięci w swoich myślach,
zastanawiając się co ich teraz czeka. Lena na nowo zaczęła bawić się zawieszką
spoczywającą na torsie chłopaka, a Thomas bezwiednie ułożył swoją dłoń na nagim
udzie dziewczyny i wpatrując się nieprzytomnie w jeden punkt przed sobą, począł
ruszać nią w górę i w dół.
-
Naprawdę wyobrażałeś sobie, że będziemy mieć razem kiedyś dzieci? – wypaliła
nagle Madlen ponownie podciągając głowę i krzyżując swe spojrzenie z oczami
blondyna.
-
A ty nie? – zapytał kładąc dłoń na jej policzku.
-
Ja wyobrażałam sobie wiele rzeczy… - westchnęła spuszczając wzrok. – Na
przykład, że będziesz tylko mój.
-
Jestem tylko twój. – odparł Thomas unosząc ręką twarz Leny by mogła spojrzeć w
szczerość w jego oczach.
Leną
jakby coś wstrząsnęło. Poczuła jak serce przyspiesza swój bieg, a ciało pokrywa
się gęsią skórką. Spuściła wzrok na jego czerwone usta, a Morgi ułożył kciuk na
dolnej wardze dziewczyny. Czy to był dobry pomysł? A kogo to obchodzi… Nim
którekolwiek zdążyło pomyśleć, ich usta złączyły się w czułym pocałunku. To
Thomas pierwszy pogłębił pieszczotę automatycznie wciągając dziewczynę bardziej
na siebie. Ich stopy splątały się w miłosnym uniesieniu, usta zaczęły na siebie
mocniej napierać. Lena objęła chłopaka za szyję i przegryzła delikatnie jego dolną
wargę. Z ust blondyna wydobyło się jęknięcie, a jego dłonie pomknęły w kierunku
bioder dziewczyny i niżej na jej pośladki. Nie mogąc się powstrzymać,
przycisnął ją mocniej do siebie, pokazując tym samym jak mocno był podniecony.
Madlen jęknęła na te doznania i zjechała dłońmi na jego tors kreśląc ślady
paznokciami. Tego było za wiele… Dokąd to wszystko zmierzało? Thomas zrzucił z
siebie dziewczynę i zawisł nad nią mocno się w nią wpatrując. Potargane włosy,
dziko czerwone usta, zarumienione policzki, roziskrzone oczy i… sutki, które
mocno odznaczały się spod jej cienkiej bluzeczki. Czego ona pragnie? Na co mógł
sobie pozwolić? Nim odpowiedź pojawiła się w jego umyśle, dziewczyna ponownie
przyciągnęła go do jej ust i czule ucałowała. Wiedział już, że na dziś koniec
uniesień. Ostatni raz przeciągnął językiem po ustach Leny, po czym mocno ją do
siebie przytulił i ułożył do spania. Madlen zaległa w jego ramionach i nie
mogąc dłużej tłumić w sobie emocji, pozwoliła kilku łzom spłynąć po jej policzkach.
~~~
100!
Aaaaa
nie mogłam się doczekać by to napisać :D
Kiedy
zaczynałam przygodę z pisaniem trafiłam na jedną z historii mającą tyle
rozdziałów... Myślałam wtedy, jak to jest możliwe iiii... Dla chcącego nic
trudnego chodź zajęło nam to... 16 lat xD xD xD Madziusku dziękuję!!! :D
Kochani
czytelnicy, były wzloty i upadki, ale wciąż trwamy i mamy nadzieję nie
zawodzimy :) dla Waszej informacji, to nie jest ostatni podryg historii, ona
trwa i nadal trwać będzie – napisanych jest sporo nowych rozdziałów więc
cierpliwie czekajcie na dalsze :D
Co
do rozdziału – uff gorąca ta seteczka za sprawą jednej parki, ale mam nadzieję,
że da się wytrzymać xD
Cieszyć
może, że Thomas z Madlen podjęli jakieś konkretne kroki do unormowania swojej
relacji, pewne rzeczy zostają naprostowane, ale... To nie znaczy, że się nic
nie wydarzyło ;) czy się zejdą, niech zostanie naszą słodką tajemnicą :D
Swoją
drogą, wkraczamy w fajny etap bloga – bo w następnych rozdziałach się dzieje,
nie powiem co, ale... Na samą myśl uśmiech nie schodzi mi z ust :))
Okej...
Czy jeszcze coś miałam pisać – nie wiem, pewnie przypomnę sobie po fakcie, ale
to nie ważne :P
aaaa dziękujemy za odwiedzinki i miłe słowa, może nie jest ich aż tak dużo jak
na samym początku, ale... Kto by pomyślał, że nam po 16 latach zechce się dalej
pisać (tak, tak nawet babeczki 30 plus mogą mieć swoje zajawki) xD
Pozdrawiamy
was jak zawsze ciepło!!! I widzimy się... Pod 101 :)
Ania&Madziusa
Kochane 😊 :-*
OdpowiedzUsuńRozdział dosłownie słodko-gorący i pomimo tej smutnej Morgenowskiej dramy to chciałabym dużo więcej takich rozdziałów…
Gregor i Anna –> Dosłownie nic dodać nic ująć… Cieszę, że ich miłość gorąco się rozwija i mam nadzieję, że nie szykujecie dla nich jakiegoś zimnego prysznicu…
Thomas i Madlen -> Oj to widać i czuć jak oboje się bardzo kochają… Naprawdę los chyba bardziej nie mógł skomplikować ich relacji… Mimo wszystko cieszę się, że Morgii doszedł z panną K do wniosku, że lepiej dla dziecka będzie jeśli wychowają je wspólnie ale osobno niż by mieli przed dzieckiem udawać kochają się rodzinkę… Teraz przed Lenką naprawdę nie łatwe decyzję i może faktycznie rozmowa z Kristiną pomoże jej jakoś uporządkować ten chaos, który ma teraz w głowie… Tak czy siak mam nadzieję, że dziewczyna posłucha swego serca, które jak doskonale bije tylko do jednej osoby…
Czekam z wielką niecierpliwością na nowy rozdział :-)
BU$KA <3 :D