Strony

wtorek, 28 maja 2024

102. Skoczna atmosfera

Lena i Thomas oraz Barbara i Martin postanowili najpierw jednak odświeżyć się przed imprezą i zmienić ubranie na bardziej odświętne. Dlatego w tym celu udali się w głąb mieszkania, natomiast Ana i Gregor zdecydowali się pomóc Mirjam i Andiemu w przygotowaniu pozostałej części mieszkania do zabawy. Po niespełna 30 minutach cała ósemka była już gotowa do celebrowania 25 urodzin Kofiego. Do szczęścia brakowało jednak Wolfiego i jego żony Mariki oraz Manu i jego partnerki. Co się okazało, pozostała czwórka nawiedziła mieszkanie Koflera niedługo potem. W skocznej atmosferze, grupa przyjaciół odśpiewała solenizantowi Sto lat, po czym każdy raczył się alkoholem. Chłopcy postanowili, że będą pić whisky, natomiast panie postawiły na wino. Gospodarze domu podali obiadokolacje, a po drugim toaście rozmowy zaczęły się jeszcze bardziej kleić. Andreas trzymając w ręku zaproszenie na kurs spadochroniarstwa, nie mógł uwierzyć w szalony pomysł swych przyjaciół. Co by nie mówić, był im bardzo wdzięczny za szczodry i miły prezent. Spojrzał uśmiechnięty na pozostałe, zakochane w sobie jak mniemał pary. Co prawda tylko Wolfi i Marika tworzyli zalegalizowany związek, Kofi jednak miał przeczucie, że ślubne dzwony mogą w ich skocznej grupie zabić szybciej niż myślą. Spojrzał na swą partnerkę i stwierdził, że przyszła pora na podanie tortu. Jak wiadomo ciasta z kremem to nie był najlepszy pomysł w połączeniu z alkoholem, ale co by to były za urodziny bez tortu… Dlatego postanowił, że im szybciej uraczą się słodką przekąską tym lepiej. Skoczna ekipa kolejny raz odśpiewała Sto lat, solenizant zdmuchnął świeczki, po czym ze smakiem spałaszowali ciasto. Teraz już w pełni mogli oddać się alkoholowej libacji.
Kiedy wybiła godzina 20, Kofi puścił głośniejszą muzykę i uznając, że przyszedł czas na tańce, wciągnął swą partnerkę w ramiona, po czym mocno nią zakręcił. Madlen obserwując z boku ten obrazek, szczerze się uśmiechnęła. Była bardzo szczęśliwa widząc zakochanego przyjaciela, który w końcu odpuścił wzdychanie do niej samej.
- Odhaczony… - usłyszała nagle przy swoim uchu.
Odwróciła się, spojrzała w radosne, niebieskie tęczówki Thomasa i zrobiła pytającą minę.
- Kolejnego mam już z głowy. – dodał Morgi licząc, że Lena zakuma o co mu chodziło.
Dziewczyna wybuchła śmiechem na jego słowa. No tak, najpierw Mario, a teraz Andreas. Oj kurczyła jej się ta lista adoratorów.
- Nie martw się… Michie zawsze będzie moim kołem ratunkowym. – zaśmiała się wierząc, że młodszemu koledze zawsze będą w głowie tylko dwie piękne blondynki.
- Ach ten Hayboeck… niech on się tylko w kadrze znajdzie. – odrzekł Thomas z zawistną miną, na co dziewczyna szturchnęła go łokciem wiedząc, że to tylko żarty. – Zatańczymy? – blondyn zapytał jednak po chwili, a Lena nie widząc przeciwskazań, podała mu prawą dłoń.
Po chwili cała dwunastka pląsała już na prowizorycznym parkiecie, którym był salon Koflera.
- To może… - zaczęła Ana, kiedy po półgodzinnym wyskakaniu się z resztą kadry, zasiedli ponownie do stołu racząc się procentami. – Zagramy w Nigdy nie…?
Lena spojrzała na swą przyjaciółkę i zaśmiała się zastanawiając usta ręką, ponieważ przypomniała sobie efekty tej zabawy z Michiem w tle.
- Chyba musisz Ana przybliżyć zasady tej zabawy. – zauważył Wolfi.
- Niby taki rozeznany, a młodzieżowej gry nie zna? – zaśmiał się Manuel. – Zabawa polega na tym, że ktoś mówi: Nigdy nie… coś tam coś tam i ten, kto to zrobił pije alkohol.
Wszyscy popatrzyli po sobie i głośno się zaśmiali. To mogło nie skończyć się dobrze… ale co tam! Raz się żyje!
- To kto zaczyna? – zapytał Gregor.
- Może od najstarszego? – zaproponowała Mirjam.
Wolfi udał obrażonego, ale po chwili uśmiechnął się i zadał prawdopodobnie najprostsze z pytań: Nigdy nie… uprawiałem seksu. I oczywiście wszyscy napili się alkoholu, co nie powinno dziwić. Tylko Thomas zaskoczony spojrzał na swą siostrę i partnerującego jej Gregora. Postanowił jednak tego nie komentować zważywszy jak teraz na niego spoglądał solenizant.
- Wychędożyłeś Madlen?! – zapytał Kofler na co cała ekipa wybuchła śmiechem.
- To ja jego… jak stwierdziłeś Kofi wychędożyłam. – zaśmiała się Lena.
Teraz przyszła pora na Martina: Nigdy nie całowałem się z dwoma laskami/facetami na jednej imprezie… I okazało się, że pił zarówno Andreas jak i jego dziewczyna Mirjam.
- Zdemoralizowana dziewczyna! – wypaliła Ana na widok pijącej partnerki Koflera. – Pasujesz do nas! – dodała po chwili na co wszyscy się zaśmiali.
Następnie kolejne zdanie należało do Mariki: Nigdy nie kochałam/łem się w windzie, na co piła sama zainteresowana.
- Tak, tak wiemy już o waszych poczynaniach z Wofgangiem. – zaśmiał się Gregor, po czym napełnił szklaneczkę starszego kolegi.
Kiedy przyszła kolej gospodarza domu, Lena spojrzała na niego z przestrachem, ponieważ chłopak patrząc na nią zacierał ręce. Nagle usłyszała: Nigdy nie całowałem/łam się z dwiema/dwoma kobietami/chłopcami z tej grupy. Kofi przechylił łyka i spojrzał zawadiacko na Len… Och, przecież Thomas doskonale o wszystkim wiedział. Więc wystawiając brunetowi język, uraczyła się winem.
- Właśnie Kofler! – warknął Thomas. – Mamy do pogadania!
- Chyba powinno być mi to zapomniane, w związku z poinformowaniem ciebie o miejscu ukrywania się Leny… pamiętasz? – odbił pałeczkę Andi.
- Właśnie Kofi! – odezwała się nagle Lena. – Każdego wtedy o to oskarżyłam, ale nie ciebie! Myślałam, że jesteś mi przyjacielem…
- I właśnie dlatego powiedziałem mu gdzie jesteś Kochana. – uśmiechnął się Andreas, na co reszta ekipy zrobiła wielki „Oooh”.
To była naprawdę słodka scena. Thomas w uniesieniu chwycił Madlen za dłoń i złożył na niej czuły pocałunek. Lena spojrzała na niego nie wiedząc jak ma zareagować. Wyrwać rękę czy jednak dać upust emocjom. Stwierdziła, że przyjdzie jeszcze czas na odegranie się zarówno na Kofim jak i na Morgenie, więc tylko słodko się uśmiechnęła.
- Dobra! – wypaliła nagle Ana. – Czy wszystkie zdania muszą się kręcić tylko wokół seksu? – zapytała na co grupa znowu huknęła śmiechem.
- Chyba tak, bo teraz moja kolej. – odrzekł Thomas i z zawadiackim uśmiechem spojrzał na Madlen. – Nigdy nie… przeżyłem swojego pierwszego razu pod prysznicem. – dodał kładąc mimochodem dłoń na nagim kolanie Leny pod stołem.
Dziewczyna patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Czy on to naprawdę powiedział? Nie była pewna czy chciała dzielić się z innymi tak intymnymi aspektami ze swojego życia. Widząc jednak roześmiane buzie swych przyjaciół i nowo poznanych dziewczyn, stwierdziła, że nie ma nic do stracenia i przychyliła lampkę z winem na co wszyscy znowu zaczęli się śmiać, po czym ukradkiem mocniej ścisnęła parzącą ją rękę Morgena i znacząco się uśmiechnęła przesuwając ją wyżej pod sukienkę. Thomas spojrzał na nią nie dając innym nic po sobie poznać. W co ona gra? Przyjął jednak rękawicę i na znak, że nie odpuści… mocniej ścisnął jej udo. W następnej kolejności przyszedł czas na Gregora: Nigdy nie byłam/byłem w trójkącie… Ana i Lena porozumiewawczo na siebie spojrzały. Niby na Słowacji do niczego nie doszło, jednak w pewien sposób trójkąt miały już zaliczony. Nie chcąc jednak wywołać burzy, stwierdziły, że pominą picie i takim oto sposobem nikt ze zgromadzony nie uraczył się alkoholem. Teraz przyszła kolej na Ane. Dziewczyna najpierw popatrzyła na swego brata, a później na swego partnera. A co tam, raz się żyje. Nigdy nie… zdradziłam swojego partnera/ partnerki… Gregor z przerażeniem spojrzał na blondynkę. Myślał, że mieli to już przepracowane…
- Thomas, Gregor… - zaczęła. – Na co czekacie? – dodała przybijając piątkę z Leną.
Thomas miał wielki opory przed piciem, cały czas się tłumacząc, że to nie była zdrada… Lena jednak przytknęła mu szklankę do ust i wręcz zmusiła do wypicia. Gregor nie potrzebował zachęty ze strony swej dziewczyny, ale dziwnie poczuł się musząc przyznać, przed wszystkimi, iż doświadczył chwilowej słabości. Z naburmuszonymi minami obaj panowie odstawili szklanki z głośnym stuknięciem. Teraz przyszła kolej na Madlen. Spojrzała na Morgena z ognikami w oczach… Oj! To się nie skończy dobrze! Thomas niespokojnie poruszył się na krześle, po czym nie mógł uwierzyć własnym uszom… Nigdy nie… zalałem formy z pozytywnym skutkiem… Gregor o mało co nie zadławił się przełykając winogrono, natomiast reszta kadry wybałuszyła oczy. Wszyscy niezaznajomieni z sytuacją, wlepili wzrok w pełen kieliszek wina Madlen.
- O nie, nie, nie Kochani… To nie o mnie tutaj chodzi. – odrzekła. – No Morgen! Na zdrowie!
- A właśnie! Zapomniałem wam powiedzieć. – zaczął widząc jak Wolfi raczy się alkoholem, ponieważ miał już dzieci. – Będziecie ciociami i wujkami. – zapadła niezręczna cisza. – Kristina jest w ciąży. – i prawie jak na filmach zaczęły cykać świerszcze.
Oświadczenie Morgena wprawiło w osłupienie kolegów z kadry. Wszyscy spojrzeli zaskoczeni na Len, która tryumfalnie się uśmiechnęła. Chyba nie było już niejasności, że nie są obecnie z Thomasem w szczęśliwym związku.
- No to gratulacje. – uśmiechnął się Loitzl, ale chcąc jednak rozładować atmosferę, dodał po chwili. – Proponuję wrócić do tańców. – wystawił dłoń do swojej żony, co podchwyciła reszta osób siedzących w kręgu.
***
- Ana możesz mi wyjaśnić co miało znaczyć to zdanie? – rzucił Gregor z wyrzutem obserwując swoją partnerkę.
- Ale co kochany? Zdrada? Nie bierz tego do siebie, ale znamy wszyscy fakty....
- Myślałem, że mamy to za sobą, a ty... Znowu wracasz do tego co było?!
- Gregor, to nic osobistego, a chyba zapomniałeś, że to niewinna zabawa...
- Zabawa? Ty to nazywasz zabawą? Na serio nie rozumiem o co ci chodzi! Dobrze wiesz, że z rudą do niczego nie doszło. – rzucił głośniej jakby chciał by wszyscy usłyszeli jego zapewnienie o niewinności, na co Ana prychnęła odpychając go nieco mocniej w tańcu.
- Może jeszcze tu mi scenę niewiniątka będziesz odgrywać. Daruj sobie Greg...
- Ja ci nie wypominam każdego miziania Hayboecka! Wypominam?!
Tego było za wiele, Ana spojrzała z wyrzutem. Przecież nie byli ze sobą w tamtym czasie, więc co tu wypominać.
- Nie mieszaj w to Michiego... - warknęła ze złością okręcając się mocniej.
Taniec zdecydowanie dużo pozwalał tej burzy ulecieć. Spora cześć grupy zeszła tej dwójce z drogi bojąc się, że niepotrzebnie nawiną się  im pod ręce. Patrzyli tylko na to jak na pojedynek bokserski, bo ciosy leciały z jednej i drugiej strony. Gregor mocniej złapał ją za rękę przyciągając w obrocie do siebie. Ich oczy ponownie na siebie spojrzały. Wymalowane były między nimi mieszane emocje od złości, po miłość. Gregor przywarł mocniej ustami do dziewczyny. Pocałunek zaczął wyzwalać kipiące niczym gorąca lawa emocje. Dziewczyna szybko go odsunęła.
- Ale aż tak dobrze to chyba nie całował! – spojrzał z premedytacją na nią.
- O nie, chociaż... Nie do końca pamiętam co się działo na kontynentalu w Wiśle. – powiedziała przerzucając oczami, po chwili gryząc się w język.
Czy ona naprawdę to powiedziała?! Szatyn spojrzał przerażonym wzrokiem... Miało nie być niedomówień... Orientował się o sytuacji z Jeziora, pamiętał też o tym co miało miejsce w Planicy. Ale co u licha działo się w Wiśle?! Czyżby ona w ramach rewanżu za jego domniemaną zdradę postanowiła opłacić tym samym? To nie było w jej stylu... Postanowił, że będą musieli to omówić przy jakiejś okazji. Ale to nie było dobre miejsce na tego typu zwierzenia. Tym bardziej, że już wystarczające widowisko swoim zachowaniem spowodowali. Chciał by Ana zapomniała to co było w przeszłości, a zajęła się ich wspólną przyszłością, a przecież przyszłość... Rysowała się w innych kolorach. Po co wracać do tego co było? Musiał ustalić z Ane granice, że nie będą się cofać wstecz skoro ich związek... Co by nie mówić, ruszył na nowo z kopyta. Szatyn złapał dziewczynę za biodra ponownie okręcając ją wokół własnej osi. Opuszczając, chwycił rękoma jej talię, ona natomiast chwyciła jego szyję. Na nowo te spojrzenia... Tym razem spragnione miłości... Chłopak słodko musnął jej malinowe usta.
- Ekhm... Nie to żebym chciał przeszkadzać, ale piosenka się skończyłam, a wy zajęliście cały parkiet. – powiedział Manu, czym doprowadził resztę obecnych ludzi w pokoju do śmiechu.
Kiedy Ana z Gregorem doszli do porozumienia i wyluzowali, Kofi puścił kolejną składankę i porwał Madlen do tańca. Ta ochoczo wpadła w jego ramiona, po czym oddała się pod prowadzenie przyjaciela. Wiedziała, że Andi będzie chciał z nią wyjaśnić pewną kwestię…
- Lena… Nie mogę uwierzyć, że stoisz tak spokojnie koło niego… że nawet pozwalasz mu na lekkie spoufalanie, a podejrzewam, że jednak nie jesteście razem?
- Andi, ty jak zawsze w punkt. – zaśmiała się. – Jest dokładnie tak jak mówisz. Tylko, że… od wiadomości o powiększeniu się grona Morgensternów minęło już sporo czasu. Jakoś to przepracowałam i… chyba się z tym pogodziłam.
- Dużo czasu? To znaczy ile? W którym tygodniu jest Kristie? Zaraz, zaraz… nie możliwe by Thomas cię zdradził, czyli…
- Tak dokładnie. – odrzekła Lena, po czym oboje wypowiedzieli jedno słowo. – Innsbruck.
- Przecież to było prawie pół roku temu…
- I dokładnie Panna K jest w piątym miesiącu. 22 tydzień o ile się nie mylę.
- Więc co wy tu razem robicie?
- To… skomplikowane. – zachichotała blondynka. – Thomas i Kristie mimo dziecka nie chcą tworzyć związku bez miłości. Morgen się łudzi, że do niego wrócę.
- Lena… wszyscy myśleliśmy, że wy nadal jesteście razem…
- Cóż, może powinnam pójść na studia aktorskie.
- A może powinnaś mu powiedzieć jak bardzo go kochasz i przestać marnować czas?
- Zapomniałam jaki potrafiłeś być bezpośredni. – odrzekła uderzając go pięścią w ramię. – Niech się jeszcze trochę pomęczy. – dodała jednak ze śmiechem.
- Odbijany… - usłyszeli nagle oboje, po czym Madlen zaległa w ramionach Morgiego.
Tymczasem wesoło śmiejące się dziewczyny, pokazały Ane palcem miejsce na kanapie. Dziewczyna zachichotała odpychając delikatnie od siebie Gregora i udała się w ich kierunku. Szatyn łapiąc ją delikatnie za dłoń, odwrócił do siebie.
- Ładnie tak mnie zostawiać? – zapytał.
- Gregor, nie bądź taki pazerny, daj nam z dziewczyną pogadać... - zaśmiała się wesoło loża siedzących partnerek skoczków.
Ana słodko pomrugała oczami i musnęła usta partnera.
- Masz jeszcze wolnego Kofiego na parkiecie, więc możesz z nim potańczyć, pogadać, a z resztą, róbcie ze sobą co chcecie... - zaśmiała się szybko wyrywając z objęć chłopaka.
Cieszyła się, że mogły poświecić ten czas dla siebie. W końcu nie zawsze nadarzała się taka okazja by dowiedzieć się czegoś więcej o partnerkach przyjaciół. Nowe dziewczyny w grupie opowiedziały historię poznania skoczków, a po chwili zaczęły drążyć historię Ane i Grega.
- Ana, opowiadaj jak wygląda życie w skocznym świecie. – spytała pierwsza Mirjam.
- Stricte w skocznym czy skocznym bardziej? – zaśmiała się przegryzając wargę dziewczyna, po czym popiła wino.
Pozostałe zachichotały doskonale wiedząc o co chodzi Ane. Jako jedyna z towarzystwa mogła spędzać ze swoim facetem sto procent czasu.
- Wiecie... Skoki stały się całym moim życiem... I to dosłownie. Ale powiem wam, że od samego początku byłam pewna, że Gregor i ja... - zaśmiała się przez chwilę obserwując to co jej facet wyczyniał z Koflerem na parkiecie obok zakochanych Morgenów.
- Ale powiedz tak serio, co wydarzyło się po tym jak się rozstaliście? Manu mówił, że atmosfera była tak napięta... Że w idealnym światku zapanował Sajgon. – powiedziała partnerka towarzysząca Fettnerowi.
- Muszę się napić by o tym nie myśleć. – zaśmiała się Ana upijając kolejny łyk substancji w kieliszku. – Wiecie, prawdziwa miłość zna drogę powrotną do serca... Kiedy to wszystko się zdarzyło byłam pewna, że nic nie będzie jak dawniej. A sytuacja, która się wydarzyła tylko scementowała ten związek... Zresztą drugi przykład macie na parkiecie. – zaśmiała się obserwując Len w objęciach Thomasa. – Oni tak samo mają pod górkę. My z Gregiem połączyliśmy siłę w walce z przeciwnikiem... ostatecznie przestając ze sobą walczyć. Więc kochane, aktualizacja danych – łączą nas nie tylko skoki... - dziewczyna przygryzła wargę na myśl o sobie i swoim partnerze w łóżku.
- Co jeszcze? – zaśmiały się prowokując dalsze wyznania dziewczyny.
- Łóżko, seks, mieszkanie... - zaczęła punktować dziewczyna na co wszystkie ponownie się zaśmiały.
Widząc radosne dziewczyny Gregor wraz z Andreasem ruszyli ku stolikowi.
- A wam co tak wesoło? – rzucił Kofi.
- Kochanie, Ana właśnie opowiadała o mieszkaniu, które będą wraz z Gregorem wynajmować. – uśmiechnęła się Mirjam zmieniając nieco wersję odpowiedzi.
Co było powiedziane między nimi, miało pozostać ich słodką tajemnicą. Kofi spojrzał na kumpla stojącego obok.
- Mieszkanie? Nieźle Gregor to sobie wykombinowałeś. Z dala od Morgena, z dala od jej rodziców.... - wszyscy znowu się głośno zaśmiali.
Szatyn pokiwał tylko głową, czy oni naprawdę myśleli tylko o jednym? Ah ta wyobraźnia. Co ona robi z człowieka.
- Czyli mam rozumieć, że nieporozumienia ostatecznie zostały zażegnane? – spytał brunet spoglądając na młodszą parkę.
- Oczywiście. – rzekli jednocześnie pokazując towarzyszom rząd swoich białych zębów.
- Nie widzieliście jak tańczyli? Nawet gdy się droczą to emocje są jak ława... - zaśmiał się Manu.
Gregor nie zaprzeczył, coś w końcu w tym było, że taniec wyraża więcej niż tysiąc słów.
***
Thomas w rytmie wolniejszego kawałka obie dłonie Leny ulokował sobie na karku mocniej ją do siebie przyciągając i ułożył swoje ręce na jej plecach.
- Morgen się łudzi, że do niego wrócę tak? – zaczął unosząc brew. – Niech się jeszcze trochę pomęczy? Skąd pewność, że wiecznie będę na ciebie czekał?
- Ja czekałam… - odrzekła zalotnie się uśmiechając.
Zagięła go. Miała stuprocentową rację. Ale z drugiej strony, on również przecież nie chciał z niej zrezygnować. Miał zamiar walczyć, nawet jeśli miało by to zająć całą wieczność.
- No dobrze… Dotrzymałem obietnicy. – zauważył. – Powiedziałem wszystkim i chyba należy mi się jakaś nagroda?
- Powiedziałeś tylko dlatego, że musiałeś. – przerzuciła oczami w odpowiedzi. – A nagrodą jest moje towarzystwo.
- Nie to żebym narzekał. – odrzekł okręcając ją dookoła własnej osi i przełożył przez drugie ramię tak, że dziewczyna zawisła nad ziemią. – Może jakiś buziak? Tak jak ostatnio… - uśmiechnął się czule, a po ciele dziewczyny przeszedł dreszcz na wspomnienie, krótkich, ale niezwykle namiętnych uniesień w hotelu w Willingen.
- Twoja ręka na moim udzie powinna ci wystarczyć. – odrzekła w jego usta podciągając się na rękach będąc uwieszoną na jego szyi. – I tak pozwoliłam ci na zbyt wiele… - dodała, a Thomas nie zwlekając, połączył ich usta w krótkim pocałunku, po czym jednym zwinnym ruchem ustawił dziewczynę ponownie w pozycji stojącej.
Lenie zakręciło się w głowie na te doznania, przez co ponownie zaległa w jego ramionach. Pokręciła głową ze śmiechem i wskazała ręką stolik, gdzie za chwilę się udali.
- Co tu tak wesolutko, co nas ominęło? – rzucił Morgen obserwując radośnie popijające towarzystwo.
- Tak, właśnie Mirjam mi powiedziała, że Gregor uprowadzi ci siostrę i uwili sobie już wspólne gniazdko. – Thomas wybałuszył oczy, po chwili spojrzał pytająco na Len na co ta tylko zachichotała.
Wiedziała, że przyjaciele szukali rozwiązań, ale... że tak szybko się uda to zrealizować nawet dla niej było tajemnicą.
- Mama wie?! – rzekł nieco bardziej stanowczym tonem blondyn na co Ana przewróciła oczy.
Jeszcze tego brakowało by na imprezie zaczął ją traktować jak dziecko. W końcu są dorośli...
- Czy mogę cię porwać do tańca kochanie? – widząc napięta sytuację, Gregor musnął dłoń Ane.
W ten sposób postanowił zejść z niezbyt wygodnych tematów. Reszta zrobiła urocze Awww pozwalając im odpłynąć w romantycznym tańcu przytulańcu.
- Kochanie myślę, że za chwilę będziemy dzwonić po taksówkę... Co ty na to byśmy udali się do naszego mieszkanka? – ostatnie dwa słowa wywołały przyjemny dreszcz na skórze blondynki.
Nasze mieszkanko... Ane zaświeciły się oczy. Chodź miło bawiła się w towarzystwie dziewczyn i skoczków, to perspektywa wspólnej nocy w ich nowym domu... Zbliżyła usta do ucha Gregora lekko je podgryzając wymruczała.
- Chodźmy zatem.
Parka podeszła do solenizanta i jego partnerki podziękować za cudowny wieczór. Manuel i jego dziewczyna również postanowili już wrócić do siebie, więc pożegnali się ze wszystkimi i tyle ich było widać.
Po wyjściu Ane i Gregora oraz Manu i jego partnerki, pozostała 8 postanowiła dalej kontynuować świętowanie urodzin solenizanta. Przyjezdne pary miały na tyle drogi do domu, że wszyscy postanowili zostać u gospodarzy na noc. Bez sensu było wzywać taksówkę, która musiałaby pokonać niespełna trzysta kilometrów drogi zarówno w stronę Villach jak i Bad Mittendorf – miejsca gdzie mieszkali Loitzlowie. Po drugie zarówno audi Thomasa jak i Wolfganga stało pod blokiem na parkingu, więc to było najrozsądniejsze wyjście.
- To się porobiło w tej naszej kadrze. – zaczął nagle Andreas. – Jeszcze półtora miesiąca temu nie postawiłbym centa na to, że Ana kiedykolwiek wróci do Schlierenzauera. A tymczasem co? Gruchające Morgeny już… nie gruchają, a Greana na nowo tworzy związek… i do tego postanowili razem zamieszkać. Życie jest przewrotne.
- I kto by pomyślał, że wiecznie skakający z kwiatka na kwiatek Don Juan zostanie usidlony. – zauważył Thomas podśmiewując się z przyjaciela. – Całe szczęście, że już przestałeś wzdychać do mojej Madlen.
- Twojej? – zapytał Martin. – To ja już nic nie rozumiem… Jesteście, nie jesteście razem?
- To… skomplikowane. – zaśmiała się Lena wypowiadając kolejny raz te same słowa.
- Jesteśmy, tylko Lena jeszcze do siebie tego nie dopuszcza. – odrzekł Morgi z uśmiechem.
- Podziwiam ją, że daje radę z tobą w ogóle przebywać… - zauważyła Mirjam. – Będziesz miał w końcu dziecko z inną.
Thomas mimowolnie spojrzał w stronę Leny. Ona uśmiechnęła się nieśmiało i zamoczyła usta w winie. Faktycznie… za jej cierpliwość, za jej dobroć i za jej serce, powinien ją nosić na rękach.
- Dlatego ją kocham. – rzekł i chwycił rękę dziewczyny. – Bo pomimo, że zrobiłem naprawdę paskudne rzeczy w swoim życiu… nie tylko jej z resztą. Ona nigdy nie postawiła na mnie krzyżyka. – tutaj złożył pocałunek na jej dłoni. – Lena jest najwspanialszą dziewczyną jaką znam i mam nadzieję, że pomimo mojego nieogarnięcia życiowego, ona będzie w stanie jednak kroczyć u mego boku.
Madlen przegryzła wargę będąc niezwykle poruszoną szczerością w słowach blondyna. Czy była w stanie jak zauważył Morgi kroczyć u jego boku pomimo przeciwności? Oczywiście! Również go kochała i nie wyobrażała sobie życia bez niego, nawet jeśli w tym życiu pojawi się mała istotka… nawet jeśli w tym życiu przyjdzie jej częściej znosić osobę Kristiny. Wiedziała, że razem jakoś dadzą sobie radę. Splotła swoje palce z palcami Morgena i znacząco na niego spojrzała. Nie widząc w jego niebieskich tęczówkach, niczego oprócz bezwzględnej miłości, wpadła na szatański pomysł. Chwyciła w rękę kieliszek z winem i niby to przypadkiem przechyliła jego zawartość na koszulę chłopaka.
- O Boże! – zachichotała odstawiając lampkę. – Tak strasznie przepraszam, niezdara ze mnie. – mówiąc to podniosła się z krzesła. – Chodź Thomas, zapiorę ci tą plamę, bo potem może nie zejść… - skierowała do blondyna puszczając mu perskie oko. – A wy kochani bawcie się dalej. – odrzekła ze śmiechem, po czym pociągnęła Morgena za rękę w stronę łazienki.
***
Ana i Gregor mieli nadzieję, że nie będą musieli długo czekać by zakosztować swojego towarzystwa. Taksówka dość szybko dowiozła ich do celu. Ana przygryzła wargę
- Nasza pierwsza wspólna noc w naszym nowym mieszkaniu...
Gregor uśmiechnął się, po czym mocniej przytulił blondynkę do siebie by po chwili zjechać rękoma na jej pośladki. Po chwili wrócił nimi do zamka kombinezonu, który miała na sobie. Dziewczyna zachichotała. Chyba nigdy jej się to nie znudzi. Ugryzła delikatnie jego wargi by po chwili pogłębić wspólny pocałunek. Szatyn zdecydowanym ruchem opuścił rękawy kombinezonu, by w całości mógł swobodnie opaść na podłogę. Ona natomiast zwinnie zabrała się za ściąganie jego koszuli. Widząc jego kaloryfer zaczęła zmysłowo przejeżdżać po nim palcami. Chłopak szybko zrzucił spodnie, całując dziewczynę po szyi. Chwycił ją pośpiesznie w ramiona by szybko dojść do ich sypialni na piętrze. Zakręcił nią, następnie postawił na podłodze, po czym zaczął odpinać biustonosz chowający piersi blondynki. Po chwili uwolnione z misek stanika poczuły delikatny uścisk jego palców na jej sutkach. Dziewczyna mocniej westchnęła wplatając dłonie we włosy chłopaka. W pełni oddawała każda pieszczotę. Spoglądając ku dołowi dostrzegła, że ma na sobie jeszcze bokserki więc ręce dość szybko znalazły się na jego biodrach. Szybko zrzuciła z niego zbędne odzienie zatrzymując dłonie na jego umięśnionych pośladkach. On wykonał ten sam zdecydowany ruch z jej koronkowymi figami. Ponownie stali przed sobą nadzy w miłosnym uścisku. Spoglądając w jej roziskrzone oczy delikatnie ułożył ją na ich wspólnym łóżku. Następnie zaczął obdarowywać ją pocałunkami od piersi po obojczyki. Chwilę później jego usta przywarły nieco mocniej do jej szyi co wywołało kolejny przyjemny dreszcz na skórze Ane. Dziewczyna tymczasem zawadiacko się uśmiechnęła. Znowu to on górował, postanowiła więc nieco bardziej przejąć inicjatywę. Jej usta zaczęły zapamiętale całować usta chłopaka, by po chwili znaleźć się w innym punkcie jego ciała. Przygryzła delikatnie jego ucho by zjechać z pocałunkami nieco niżej na jego tors. Tymczasem jej dłonie pozwalały sobie na coraz odważniejsze ruchy, co wyraźnie podobało się chłopakowi. Nie potrzebowali słów by wiedzieć czego oboje pragną. Po raz kolejny spojrzeli sobie w oczy, pogłębiając wzajemny pocałunek. Teraz on podjął decyzję, że chce być na górze. Zjechał dłońmi ku jej udom czule je pieszcząc, po czym delikatnie je otworzył. Byli gotowi na kolejne nowe doznania. Szatyn cmoknął jej pępek powoli przybliżając swoje ciało do niej samej. Po chwili poczuli już ze tworzą jedną całość... Dziewczyna odgięła swoje ciało do tyłu czując jak przyjemna rozkosz wypełnia jej całe ciało. Kolejne natarcia pozwoliły jeszcze bardziej oddać się przyjemności, a melodią dla ich uszu były westchnienia towarzyszącemu zbliżeniu.
Po wspólnych chwilach uniesień i uspokojeniu reakcji ciała, Ana oparła się na łokciu wpatrując w rozanielonego szatyna.
- Nie powinnam wracać do jej tematu podczas dzisiejszego wieczora... - rzekła skruszona, na co chłopak lekko się uśmiechnął odgarniając jej włosy z policzków.
- To prawda... Zamknijmy ten nieprzyjemny etap raz na zawsze... Nie chcę by przeszłość miała wpływ na teraźniejszość, a co dopiero naszą wspólną przyszłość... - powiedział Gregor, po chwili jednak się zreflektował, uniósł delikatnie brodę blondynki i spytał. – Zanim rzucimy jednak wszystko w kąt... Chciałbym się dowiedzieć o co ci chodziło z tą Wisłą...
Dziewczyna ponownie tego wieczora przygryzła wargę. Zrobiła minę niewiniątka, po czym powiedziała.
- Jak wyjechałam z tego Liberca, czułam się jak wrak człowieka... W Wiśle wyprawiliśmy urodziny Michaela i straciłam nieco kontrolę nad sobą i swoim zachowaniem. – chłopak w tym momencie nerwowo się poruszył.
Straciła kontrolę... Brzmiało to dość mocno z jej ust.
- Ale przecież nie byłeś wtedy ze mną więc uznaję, że ze zdradą nie ma to nic wspólnego. – uniosła nieco brew, widząc jego skrzywiony uśmiech dodała. – Z opowiadania Leny wynika, że się tylko całowaliśmy... A ja nazwałam go twoim imieniem... - Gregor tryumfalnie się uśmiechnął.
Nawet gdy się rozstali, jej serce pozostało tylko jego. Odetchnął z ulgą, po czym czule musnął jej usta.
- Co było, a nie jest nie pisze się w rejestr... Zacznijmy zatem z czystymi kartami, a Michaela mordką zajmę się przy kolejnym spotkaniu. – Ana głośno się zaśmiała ma słowa chłopaka.
Wiedziała, że są to tylko puste groźby, że nie zrobi nic co miałoby sprawić jej przykrość. Ułożyła się wygodnie w jego silnych ramionach, po czym oddali się w ręce Morfeusza.
***
Madlen z mocno bijącym sercem, dziwnym uczuciem w dole brzucha wprowadziła Thomasa do łazienki i przekręciła zamek. Morgi uniósł brew. Cóż ona wyczynia…
- Zdejmuj koszulę Thomas. – rzekła ochryple i skierowała się do zlewu w celu napełnienia go wodą.
Morgi uśmiechnął się pod nosem, ale począł odpinać powoli guziki spoglądając jak Lena ciężko opiera się o umywalkę i mocno ściska jej brzegi. Po chwili odwróciła się w jego stronę. Thomas myślał, że za moment wystawi dłoń by odebrać materiał, jednak jej oczy… płonęły. Zmierzyła gorącym spojrzeniem odkryty tors chłopaka i… Rzuciła się w jego stronę atakując natarczywie jego usta swoimi. Morgi pochwycił jej drobne ciało w swoje dłonie i mocniej do siebie przyciągnął. Lena nie tracąc czasu wsunęła swoje ręce pod materiał jeszcze spoczywającej na ramionach Thomasa koszuli, po czym szybkim ruchem ją z niego ściągnęła. Jęknęła z zadowoleniem błądząc rękami po jego odkrytej skórze. Tom chodź zaskoczony, nie mógł powiedzieć, że nie podobał mu się wybuch dziewczyny. By pójść krok dalej, zsunął dłonie na jej biodra, które coraz mocniej na niego napierały, a potem pochwycił jej pośladki i jednym zwinnym ruchem zarzucił ją sobie na swoje biodra. Lena przegryzając jego wargę oplotła go nogami w pasie i rękami za szyję, po czym pozwoliła się usadzić na… pralce jak mniemała. Thomas chwycił twarz Leny w dłonie i zaczął całować ją z całą swą zawziętością. Dziewczyna starała się odpowiadać na każdą jego pieszczotę i zaczęła kreślić czerwone ślady paznokciami na jego ramionach. Kiedy Thomas zjechał z pocałunkami na szyję blondynki, jedną ręką mocniej ją do siebie przysunął, a drugą zaczął ściągać ramiączko od jej sukienki. Po niedługiej chwili ssał zawzięcie jej obojczyki zostawiając tam mokre ślady. Lena odchyliła się do tyłu, uniosła biodra i jeszcze mocniej przysunęła się do ciała chłopaka. Jęknęła przeciągle czując na swoim łonie jego podniecenie. Morgi również zaczął nierówno oddychać, napierał na nią biodrami coraz mocniej, po czym wyswobodził prawą pierś dziewczyny z sukienki i jej beżowego stanika. Pochwycił w swoje usta różowy sutek, co Lena skwitowała jeszcze głośniejszymi jękami. Nagle jej ręce zaczęły szukać sprzączki od jego paska, po niedługiej chwili rozpięła już mu spodnie. Boże… dokąd to wszystko zmierzało? Naprawdę mieli zamiar uprawiać seks w łazience przyjaciela… na jego pralce? Lena czując, że nie da rady dłużej znieść ssących ust Morgena na swej piersi, chwyciła jego twarz w dłonie i złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. Thomas ułożył swe dłonie na udach dziewczyny, po czym przesunął je wyżej pod jej sukienkę. Gdy poczuł materiał jej satynowych stringów, warknął w jej usta i przegryzł dolną wargę.
- Każ mi przestać… - szepnął w jej usta, na co Lena trzymając jego głowę w rękach tylko zachichotała.
Poruszyła lekko biodrami i ponownie go pocałowała, mając nadzieję, że daje mu znak, iż ma kontynuować. Thomas ponownie jęknął w jej usta, po czym wsunął prawą dłoń pod materiał dolnej bielizny dziewczyny. Lena odchyliła głowę do tyłu mocniej napierając na niego biodrami. Chłopak po chwili wsunął w nią jeden palec… Madlen pisnęła upadając prawie plecami do tyłu. Tego było za wiele… to było zbyt intensywne. Morgi jedną ręką podtrzymywał jej tyłów, a drugą prowadził ku finałowi. Patrzył szeroko otwartymi oczami jak dziewczyna wije się w jego ramionach. To był jeden z piękniejszych obrazów jakie widział w życiu. A najlepszym było to, że to on jej sprawiał tę rozkosz. Postanowił zmienić kąt ruchu dłoni, po czym poczuł jak mięśnie Leny zaciskają się na nim. Spojrzała na niego zamroczonym spojrzeniem i… wszystko wokół Madlen wybuchło.
Kiedy dziewczyna doszła do siebie, po bardzo intensywnych doświadczeniach, spojrzała zawstydzona na chłopaka. Thomas uśmiechnął się na ten obrazek, chwycił jej twarz w dłonie, po czym czule ją ucałował. Po chwili zapinał swój rozporek zawadiacko uśmiechając się do dziewczyny.
- Przepraszam…  - rzekła Lena chowając twarz w dłonie, kiedy Morgi poprawiał swój pasek.
Podszedł do niej szybko i ponownie uniósł jej twarz dłońmi.
- Kocham cię Madlen. – szepnął wesoło spoglądając jej w oczy, na co dziewczyna tylko westchnęła.
Zeskoczyła z urządzenia piorącego i jeszcze mocniej się zarumieniła. Co on z nią wyprawiał…
- Thomas… - zaczęła chcąc jakoś skomentować to do czego tutaj przed chwilą doszło.
- Wracajmy Madlen… długo nas nie ma. – wszedł jej w słowo unosząc rozbrajająco brew w jej stronę. – A moja koszula jak poplamiona… tak poplamiona. Pójdę po nową, a ty wracaj do reszty. – dodał podchodząc do dziewczyny i chwycił w dłoń jej prawy policzek, kciukiem dotykając jej wargi. – Popraw się troszkę… - szepnął, musnął jej usta i wyszedł.
A Lena niedowierzająco spojrzała w swoje odbicie w lusterku. Potargane włosy, zaczerwienione policzki, iskrzące się oczy i te czerwone ślady na jej szyi… Do tego sukienka, która kompletnie nie była na swoim miejscu. Madlen zacisnęła oczy, ale zaśmiała się zastawiając usta ręką. To było… niesamowicie energetyczne zbliżenie. Czy teraz wszystko będzie o wiele prostsze? Za pewne nie, ale Lena stwierdziła, że nie może dłużej chłopaka wodzić za nos. Przyszedł chyba czas na poważne życiowe rozmowy i decyzje. Szybko doprowadziła się do stanu używalności, ogarnęła bałagan, który narobili w łazience i ochoczo wyskoczyła przez drzwi. Morgi akurat szedł w jej kierunku. Blondynka przygryzła wargę nie mogąc powstrzymać wpełzającego uśmiechu na usta. Chłopak znacząco na nią spojrzał, po czym wystawił rękę w jej kierunku. Lena bez skrepowania złączyła ich palce by wrócić do przyjaciół. Co się okazało, Wolfi i Marika udali się już na spoczynek do sypialni Andiego, Martin przysypiał przy stole, a Kofi i Mirjam bujali się do wolnej muzyki. Barbara natomiast powoli sprzątała ze stołu. Madlen odetchnęła z ulgą… może nikt ich nie słyszał… ponownie zarumieniła się na tę myśl. Spojrzała porozumiewawczo na Thoma i oboje postanowili pomóc Basi zanosić wszystko do kuchni.
Po niedługiej chwili miejsce imprezy było już wysprzątane, a pary porozdzielane do pokoi. W związku z tym, że Andi miał jedynie dwie sypialnie oraz salon, jedną sypialnię zajmował już Wolfi z żoną, drugą dostali Martin i Barbara, Lena natomiast zgodziła się dzielić z Thomasem kanapę w salonie. Może to nawet i lepiej… nie przyjdzie im do głowy by robić nieprzyzwoite rzeczy w otwartej przestrzeni. Ale czy na pewno? Andreas i Mirjam stwierdzili, że udadzą się do mieszkania dziewczyny, która mieszkała nieopodal. Jak postanowili tak też się stało. Po niedługim czasie w apartamencie Koflera zapanowała cisza i spokój.
Było grubo po 1 w nocy, kiedy Lena odświeżona wyszła z łazienki. Będąc mądrzejszą o doświadczenia z Willigen, ubrała na siebie długie spodnie od piżamy oraz rozpinaną koszulę również z długim rękawem. Jednak czy w tej sytuacji miało to jeszcze jakiekolwiek znacznie? Weszła do salonu, gdzie na kanapie leżał już Thomas pod kołdrą i czekał na nią. Podniósł się na rękach i spojrzał na jej wiele zasłaniającą piżamkę.
- Jeśli myślisz, że ten strój nie gra mi na wyobraźni… to się grubo mylisz. – zaśmiał się widząc jak dumna z siebie była dziewczyna.
On oczywiście miał na sobie jedynie bokserki.
- Myślę Thomas, że nawet jakbym miała na sobie worek po ziemniakach, to jedyną twoją myślą było by w jaki sposób najszybciej możesz go ze mnie zdjąć. – zauważyła podłączając telefon do ładowania, po czym usiadła na skraju ich posłania.
- Jak ty mnie dobrze znasz. – zaśmiał się odrzucając kołdrę i zrobił jej miejsce obok siebie.
Lena zaplotła włosy w warkocz, po czym ułożyła się na barku chłopaka. Wzięła głęboki oddech, przełożyła kolano na jego udo i ułożyła płasko dłoń na jego mostku. Miała mętlik w głowie… Jeszcze rano była pewna, że nie ma mowy o żadnym powrocie do poprzedniej relacji, ale teraz? Po co się okłamywać, skoro na sam jego widok serce przyspiesza swój rytm, a ręce same się rwą by go dotykać.
- Przestań tyle myśleć, bo głowa ci paruje. – szepnął Thomas całując dziewczynę w czubek głowy i mocniej otulił ją kołdrą prawie po sam nos.
- Och Thomas… - westchnęła i uniosła na niego swój wzrok. – Nawet nie wiem co mam ci powiedzieć… W mojej głowie jest sieczka… Z jednej strony boję się do ciebie wrócić, ale z drugiej… wszystko na czele z moim sercem pcha mnie do ciebie. Piękny popis dziś dałam…
- Nie zaprzeczę. Wyglądałaś przewspaniale. – uśmiechnął się Morgi, na co Lena lekko go szturchnęła ręką i zawstydzona schowała głowę pod kołdrę.
- Nie robię takich rzeczy na co dzień… - z powrotem na niego spojrzała.
- No ja myślę!
- W sensie… nigdy nie byłam taka otwarta, taka wylewna… To ty sprawiłeś, że… zwariowałam.
- Mam nadzieję, że z miłości? – uśmiechnął się, lecz Lena pozostawiła to bez komentarza jednak znacząco spojrzała w jego niebieskie tęczówki.
- Co będzie jeśli dziecko przyjdzie na świat, a wy jednak zapragniecie do siebie wrócić z Kristiną? – wyrzekła na jednym wdechu i spuściła wzrok.
- Tak się nie stanie. – odrzekł z powagą chłopak i uniósł jej podbródek. – To tego się boisz? Że cię zostawię? – Lena w odpowiedzi pokiwała lekko głową.
Thomas westchnął i ułożył głowę na wznak wpatrując się w sufit.
- Jak mam ci udowodnić, że szaleńczo jestem w tobie zakochany? Że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie? Że cały mój świat kręci się tylko wokół twojej osoby? – zapytał jakby z pretensją. – Latam za tobą jak zakochany szczeniak… przyjmuję z nieopisaną radością ochłapy, które mi dajesz… Co jeszcze mogę zrobić? – zapytał i spojrzał w jej oczy. – Wiem, że na ciebie nie zasługuję, że za pewne nie jestem dla ciebie odpowiednim mężczyzną… stojąc i patrząc na to wszystko z boku, pewnie sam bym ci poradził byś kopnęła tego frajera w dupę, ale… To ja jestem tym frajerem… beznadziejnie w tobie zakochanym i… - w tym momencie dziewczyna chwyciła jego głowę w dłonie.
- Ja też cię kocham Thomas. – powiedziała z uśmiechem. – Tak bardzo, że sprawia mi to ból… Ale jestem w końcu masochistką, więc… - tutaj chłopak nie pozwolił jej dokończyć, ponieważ wpił się w jej wargi.
Lena westchnęła z zadowoleniem, ale postanowiła, że na dziś zdecydowanie wystarczy uniesień, nawet pomimo tego, że chłopak nie został zaspokojony.
- Możemy jeszcze wstrzymać się z ostateczną decyzją aż zdam wszystkie egzaminy? – wypaliła. – Najpierw chciałabym w stu procentach poświęcić się maturze, a potem zająć układaniem naszego wspólnego życia w trójkącie z Kristie. – Thomas wybuchł śmiechem na te słowa.
Pokiwał jednak twierdząco głową i mocniej przytulając do siebie dziewczynę, ułożył ich do spania.
~~~
Cześć!
Rozdziały imprezowe czas start... Dzisiaj można by rzec kontynuacja poprzednika u Andreasa :)
Troszkę emocjonalnie, troszkę burzliwie, ale u obu parek może w końcu wzejdzie słońce... W końcu pralka wie to najlepiej (nie mogłam się oprzeć) :D
Greana żyje w swojej krainie szczęśliwości, mieszkanko ma swój debiut zaliczony, a na Morgeny cóż... Może w końcu przyjdzie czas na wyjaśnienie relacji :) Mamy nadzieję, że na wesoły dobry humor rozdzialik jest.
Kolejny to... Spojleruję, odwiedziny miłego gościa, więc... nadal będzie śmiesznie (swoją drogą, jeden z moich ulubionych powoli rozdziałów) :D
Serdecznie pozdrawiamy i do usłyszenia (może szybciej, czas pokaże) :*

Ania&Madziusa

1 komentarz:

  1. Kochane :-D :*

    Chyba nie muszę pisać, że uwielbiam wasze opowiadanie, a rozdział jest jak zawsze fantastyczny, co nie?
    Greana żyje w swojej krainie szczęśliwości i bardzo dobrze… Niech jak najdłużej tak będzie i niech lepiej nikt nie próbuje zniszczyć ich uczucia…
    Aczkolwiek moim zdaniem rozdział zdecydowanie wygrali (nie)gruchające do siebie Morgeny jednak… Oj cieszę się, że dali ponieść się emocją i, że porozmawiali sobie szczerze… Mam nadzieję, że Lenka szybko sobie poukłada w głowie i znów będzie z Thomasem, skoro tak bardzo się kochają…

    Czekam z wielką niecierpliwością na nowy rozdział :-)
    BU$KA <3 :D

    OdpowiedzUsuń