niedziela, 7 stycznia 2018

84. Dupek na blachach z Innsbrucka

Następnego dnia w jednym z pokoi koło godziny 7 rano pierwsza przebudziła się Ana. Spoglądając czule na szatyna chciała dać mu jeszcze odpocząć, jednakże nastał jedyny słuszny czas by chłopak mógł swobodnie wyjść z domu. Oczywiście istniało ryzyko spotkania z rodzicami, ale od czego ma się oddanego brata i najdroższą przyjaciółkę? Tak, ta dwójka mogła zająć się Gudrun i Franzem jednak trzeba było szybko zacząć wprowadzać plan w życie. Przybliżyła się znacząco do chłopaka by ucałować jego policzek.
- Greg... Już czas...
- Ana, Ana czy ja mógłbym tak już spać i spać u Twego boku bez zbędnego budzenia?
- Da się zrobić... Z tym, że zaraz jak zobaczy Cię Gudrun nie zostanie z ciebie mokra plama. - blondynka zachichotała na samo wyobrażenie wściekłej matki.
Chociaż była dorosła dalej czuła, że często traktuje się ją jak dziecko... Była pewna, że ostatnie sytuacje ponownie zbliżyły ją do Gregora, nie tylko emocjonalnie, ale także fizycznie. Czuła jak bardzo mu zależy pytanie czy na to wszystko nie było za wcześnie? Czy zaufanie można tak szybko reaktywować? Tego akurat pewna nie była... Jednak w tym momencie serce zdecydowanie wygrywało z podejściem rozumu. Z zadumy blondynkę szybko wyrwało przejechanie palcami po jej nagim brzuchu w kierunku piersi. Ana mimowolnie wzdrygnęła. Ten czuły gest wyjątkowo sprawiał jej przyjemność, ale... Tym razem stawiał do pionu.
- Greg! Jak się nie sprężymy to nas nakryją...
- I niech nakrywają. - rzekł wyraźnie pewny siebie chłopak czule muskając zgłębianie za uchem partnerki.
Ana cicho zachichotała czując jak usta chłopaka zbliżają się w kierunku jej warg. Tym razem dziewczyna delikatnie odsunęła chłopaka od siebie nie dając mu oczekiwanej przyjemności.
- Greg... Co będzie jak Gudrun znów tu wskoczy? Przecież nie będziesz sunął po rynnie w dół...
- Ana jeśli tylko zajdzie taka potrzeba to zrobił bym nawet i to, ale z drugiej strony… - dziewczyna spojrzała pytająco na szatyna czekając na to co rozumie przez hasło "druga strona".
- Z drugiej strony czy my... Do siebie nie wróciliśmy?
- Ah Greg... - Ana delikatnie się uśmiechnęła pozostawiając chłopaka bez odpowiedzi, po czym zaczęła przygotowywać się do bieżącego dnia.
- Idę sprawdzić jak sytuacja na froncie... A ty tymczasem... - rzekła spoglądając czule na szatyna. - Nie wychodź z tego pokoju, a gdybyś słyszał głosy...
- Wiem, wiem mam schować się do szafy. - ten tekst ponownie rozbawił zakochaną dwójkę.
Następnie blondynka opuściła pokój, który był ich oazą tej nocy. Ana uważnie zaczęła przeglądać dolną część budynku. Kuchnia - czysto, jadalnia i salon tak samo... Zostało jeszcze przejście w holu tu również nic nie zwróciło jej uwagi. Więc z uśmiechem stwierdziła iż misja "wyprowadzić cało Gregora" może zakończyć się powodzeniem. Jedno dotknięcie dłoni jej barku sprawiło, iż gwałtownie podskoczyła.
- Matko kochana!
- Ana czy Ty się mnie boisz? - dziewczyna pokręciła przecząco głową w duchu ustalając jak odpowiedzieć na kolejne pytanie, które zapewnię nasunie się ojcu. - Co tutaj robisz?
- A ty tato? - Ana z uśmiechem przytuliła się do ojca szybko wywracając przysłowiowego kota ogonem.
- Ja chciałem pójść sprawdzić co robił Hans pod naszym domem...
- Hans, ten od lawety?
- Nie inaczej. Wyobraź sobie kochanie, że jakiś dupek na blachach z Innsbrucka zastawił wjazd sąsiadom z garażu...
- Chryste Panie! Powiedz tylko, że nie chodzi o srebrne audi...
- Tak, Ana córeczko co ci chodzi po głowie? - rzucił szybko Franz widząc ubierającą w pośpiechu kurtkę córkę.
- Tato nie zatrzymuj mnie proszę, bo inaczej zabiorą Mój samochód!
- Ale ty masz już dwa wygrane samochody... Po co ci trzeci?
- Do rozbijania! - wymyśliła na poczekaniu blondynka, po czym szybko wyparowała z domu by uniknąć totalnej wtopy w związku z pojawieniem się Gregora.
Widząc jej zupełne roztargnienie Franz pokiwał tylko głową i ruszył ponownie w kierunku salonu.

***

Thomas obudził się, kiedy pierwsze promienie sobotniego poranka padły na jego twarz. Gdy otworzył oczy i przyzwyczaił je do jasności, przed sobą ujrzał pięknie wyeksponowane łopatki Madlen skryte pod kaskadą opadających jej długich, blond włosów. Uśmiechnął się mimowolnie… Delikatnie, nie chcąc, bowiem obudzić dziewczyny położył swoją dłoń na jej nagich plecach. Ten obrazek spodobał mu się jeszcze bardziej. Jej gładka skóra sprawiła, że poczuł miłe mrowienia na opuszkach palców, które wędrowały coraz to wyżej w stronę jego serca. W efekcie poczuł jak tętno mu przyspiesza, a krew niespokojnie zaczęła krążyć w jego żyłach. Ta dziewczyna nawet po prostu śpiąc i leżąc potrafiła wprowadzić go w blogi stan podniecenia… Co się okazało, po chwili nawet dało się to zauważyć. Odsunął się od dziewczyny i wziął kilka głębszych oddechów. Nie pomogło, więc przytulił się do niej całując i muskając skórę jej ramienia. Lena oczywiście nie pozostała niewzruszona na jego działania, wiec w mig się obudziła z błogim uśmiechem na ustach.
- Dzień dobry Kochanie… - powiedziała przeciągając zgłoski. – Mogłabym tak budzić się co rano…
- Da się zrobić… Musisz tylko… - Lena przerwała mu w pół zdania.
- Tak, wiem… Zamieszkać z tobą. – odrzekła odwracając się do chłopaka buzią. – Jeszcze trochę, a mnie przekonasz… - rzekła przysuwając się w jego stronę. – Ale nie wiem, co na to twój organizm…
- Mój organizm?
- No tak… przecież każdego ranka po spędzeniu ze mną nocy cała twoja krew gromadzi się tylko w jednym miejscu na twoim ciele. – powiedziała ze śmiechem, oczy kierując w stronę centralnego ośrodka jego umięśnionego ciała.
- Akurat z tego powinnaś się cieszyć… Nikt nigdy tak na mnie nie działał. – odrzekł zawadiacko się uśmiechając wciągając dziewczynę na siebie.
Lena zachichotała i ułożyła się na chłopaku całując jego usta.
- No nie wiem czy jest się, z czego cieszyć. Co rano budzi mnie dziwnie twarda rzecz wbijająca się albo w moje plecy albo brzuch. – rzekła nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Osz ty mała! – zaśmiał się Morgi jeszcze szczelniej przyciągając ją do siebie.
- Mała!? Nie będę mówić co jest małe… - śmiechom nie było widać końca.
- A tak właściwie… Pamiętasz naszą pierwszą wspólnie spędzoną noc? I każdą następną?
- Tą w tym motelu co popsuł nam się autobus?
- Dokładnie… Nawet nie wiesz ile musiałem się zawsze namęczyć by okiełzać swojego… - dziewczyna nie pozwoliła mu dokończyć, ponieważ wybuchła niepohamowanym śmiechem. – A teraz już nie muszę tego robić. - wyszczerzył się po chwili, a Lena kręcąc głową zaczęła powoli całować jego usta.
Po krótkim, czułym powitaniu, postanowili na dobre przywitać dzisiejszy dzień. Madlen ochoczo wyskoczyła z łóżka i pognała do łazienki w celu kąpieli i załatwienia porannej toalety, a Morgi ruszył na dół by zrobić ukochanej śniadanie. Zapowiadało się bowiem, iż będą mieli bardzo intensywny dzień. Thomas zaplanował zwiedzanie miasta i jego ulubionych miejsc w Spittal, a do tego musieli jeszcze porozmawiać z Ane i Gregorem o kolejnych oskarżeniach. Mniemał, że nastał czas by w końcu podjąć jakieś działania.

Po niedługim czasie, pachnąca i odświeżona Madlen opuściła kabinę prysznicową by w końcu na dobre powitać dzisiejszy dzień. Szybko narzuciła na siebie przygotowane wcześniej ubrania i zawinęła mokre jeszcze włosy w turban. Odkręciła wodę i zaczęła myć zęby, przez co nie usłyszała, że ktoś wchodzi do środka… Nie widziała powodu zamykania łazienki, więc drzwi zostawiła otwarte. Osobnikiem, który zakłócił jej poranne ogarnianko był… Gregor. Myśląc, że to jego dziewczyna zajmuje pomieszczenie, postanowił bez ceregieli wskoczyć do środka. Nie widząc twarzy ani włosów osoby stojącej przed nim, założył, że jest to właśnie Ana. Nie zastanawiając się więc ani chwili pochwycił ją w swoje ramiona i nagle… Usłyszał pisk… Z tym, że… To nie był pisk Ane. Odskoczył od Leny jak oparzony patrząc na nią z przerażeniem. Lena o mało co nie dostała zawału, ponieważ nie spodziewała się nikogo… A przecież dotyk Morgiego poznała by od razu, więc Gregor tym bardziej ją zaskoczył. Patrzyła na szatyna przestraszona, ale po chwili oboje wybuchli gromkim śmiechem.
- Lepiej nie mów Morgenowi, że mnie obłapiałeś w jego osobistej toalecie, bo śmiem twierdzić, iż może się to dla ciebie źle skończyć. – śmiała się Lena.
- Przepraszam cię Lenka… Myślałem, że to Ana…
- Lepiej nie myśl Schlierenzauer… Lepiej nie myśl. – blondynka pokręciła głową, na co Gregor wyszczerzył swoje zęby. – Jak tam nocka? Nikt was nie nakrył? – zapytała puszczając mu oczko.
- Na całe szczęście nie, ale… Wyjście stąd będzie trudniejsze. – westchnął.
- Już Ana coś wymyśli… - rzekła młodsza i nagle oboje zastygli w bezruchu, ponieważ za drzwiami dało słyszeć się kroki, a potem…
- Lena? – to była Gudrun. – Wszystko w porządku?
Madlen popatrzyła szeroko otwartymi oczyma na szatyna… Co robić?! Co robić?!
- Eee… Wszystko w porządku pani Morgenstern. – odrzekła drżącym głosem.
- Thomas, dał byś jej spokój. Niech się dziewczyna w spokoju umaluje. – powiedziała kobieta, po czym parka przerażonych przyjaciół usłyszała jak odchodzi.
Oboje odetchnęli z ulgą, ale… Gudrun zeszła na dół kręcąc głową, na fakt, że Thomas aż tak bardzo lata za tą dziewczyną, po czym weszła do kuchni i… oniemiała. Thomas, stał przy blacie kuchennym i coś kroił.
- Thomas? Co ty tutaj robisz? – wypaliła.
- Witaj mamusiu… Tak, bardzo dobrze spałem. Dziękuję, że pytasz… - odrzekł poirytowany Thomas.
- Ale… Byłam przekonana, że słyszę męski głos w łazience… Że Lena… Wydawało mi się, że to z tobą rozmawia. – powiedziała Gudrun ze skonsternowaną miną.
Thomas poruszył się nieznacznie, jednak postanowił nic po sobie nie pokazywać. Nałożył maskę na twarz i uśmiechnął się do matki.
- Pewnie gadała przez telefon… Sprawdzę to. – rzucił tylko, po czym nie czekając na jej reakcję pognał do góry.
Wparował do łazienki nie zważając na to co może tam zastać i… Nikogo w niej nie było… Co do… Wciągnął ostro powietrze do płuc i bez zastanowienia wparował do swojego pokoju.
- Czy wyście powariowali? – warknął widząc Len w towarzystwie Gregora. – Matka was słyszała… Lena, co on robił z tobą w łazience? – zapytał ze złością.
- Thomas, uspokój się… - szepnęła widząc jego zazdrość. – Gregor pomylił drzwi. Nic złego się nie stało. – uśmiechnęła się ciepło łapiąc go za dłoń.
- Ja z wami zwariuję… - pokręcił głową, po czym wychylił głowę przez drzwi. – Droga wolna… - szepnął do kumpla i wypuścił go z pomieszczenia.
Kiedy drzwi na Gregorem się zamknęły, Tom spojrzał z wyrzutem na swoją dziewczynę.
- Lena?
- Kochanie… No mówię ci, że nic się nie wydarzyło. – odpowiedziała powstrzymując śmiech.
- Ehh… Wprowadzisz mnie do grobu dziewczyno. Chodź na śniadanie.
- Muszę jeszcze wysuszyć włosy. Pomóż lepiej Ane wyprowadzić stąd bez lipy Schlieriego. – zaproponowała, a Tom nie widząc lepszego wyjścia z roztargnieniem spowodowanym przez blondynkę wyszedł ze swojego pokoju i wszedł do królestwa siostry…

***

- Hej Hans! Jak miło Cię widzieć...
- Witaj w domu nasza mistrzyni. Co ciekawego słychać? Już odpoczęłaś?
- Media nie dają zapomnieć o sezonie... - Ana mimowolnie wzdrygnęła ramionami.
Cała ta chora sytuacja nie pozwalała w pełni cieszyć się z minionych sukcesów. Co gorsza... Nie uchronnie zbliżały się matury, a głowy do nauki ostatnio brakowało.
- Ana... Zarówno ja jak i każdy mieszkaniec Spittal jest po Twojej stronie. Zobaczysz wszystko będzie dobrze. - uśmiechnął się przyjaźnie laweciarz, dodając jej nieco więcej pewności i spokoju.
- Panie Hans dziękuję za te ciepłe i miłe słowa, ale... Będzie jeszcze lepiej jak spuści pan ten samochód na dół.
- Ana, Ana przecież to nie Twoje auto, więc co się martwisz?
- Panie Hans... Problem tkwi w tym, że moje… tylko przyjaciel, który zobowiązał się przywieźć te auto jest baranem co nie umie parkować... - na same słowa parsknęła śmiechem.
Dobrze wiedziała przecież, w jakim wzburzeniu emocjonalnym był Gregor, kiedy zawitał do Spittal.
- Ana... Prawo jest prawem i obowiązuje każdego bez względu na to czy jest się znanym skoczkiem czy nie.
- Wiem panie Hans, dlatego powiem krótko i rzeczowo... Ile?
- Co ile? - zaśmiał się tym razem stojący obok mężczyzna.
- Panie Hans, po starej znajomości, dam tyle ile trzeba i będzie po sprawie dobrze?
- Dziecko do czego ty mnie namawiasz... Ale okej, możemy się umówić, że przeprosisz sąsiadów, przerzucisz auto i...
- Dam panu 300 euro i będzie po sprawie.
Oboje się zaśmiali, ostatecznie stwierdzając, iż warto żyć dobrze z sąsiadami tym bardziej w takim małym mieście. Blondynka podjechała nieco bliżej swojej posesji i wróciła do domu kontynuować akcje "przeszmuglować Gregora - part 2". Po drodze sprawdziła obecność rodziców na najniższym poziomie domu, po czym ruszyła z informacjami do pokoju, który należał do niej.
Ana z uśmiechem wparowała do swojego pokoju, po czym klepnęła Gregora po ramieniu.
- No kochany… wisisz mi 500 euro.  – szatyn mimowolnie wybałuszył oczy słysząc taką sumę
- Co jest grane? Za co niby?
- 300 za Twój samochód, 200 za moje dobre serce. – przyglądający się wszystkiemu Thomas, również nie mógł pohamować śmiechu.
- Siostra, dryg do interesów jak nic masz po mnie. – Ana w odpowiedzi pokiwała głową, następnie zaczęła zdawać relacje z rozeznania.
- Ani tata ani mama już nie śpią, reszta raczej jeszcze słodko śpi.  Thom będziecie mi z Leną niezbędni by poczynić kroki do tego by wyprowadzić tego oto pana…
- A nie może zjechać rynną jak strażak? – rzucił Morgen, czym wywołał ponowny uśmiech na twarzy siostry i lekkie wzburzenie Gregora. 
Widząc to Ana podeszła do partnera i go lekko przytuliła.
- Chyba nie chcesz zaszkodzić jego…  sprzętowi? – tym razem cała trójka nie mogła się pohamować by śmiechem skomentować tekst Ane. 
Ciche chrząknięcie Lenki przywołało wszystkich do porządku.
- Nie chce przeszkadzać tej wesołej zabawie, ale… nie koniecznie mamy wiele czasu. Więc komu w drogę temu…
- Kopa! – dokończyli zdanie wszyscy, po czym Ana dokończyła realizacje planu.
- Pamiętaj, po jakiejś minucie jak gdyby nigdy nic, zapukaj czy zadzwoń i wtedy…
- Wtedy znów cię pocałuje. –  powiedział Greg prezentując jednocześnie rządek swoich ząbków.
- To też, ale pamiętaj na razie nie gwarantujmy szoku rodzicom. Spokojnie, dam Ci znać kiedy nie będzie żadnych barier…
- Mamuśka i tak dostanie zawału. – zaśmiał się Morgen klepiąc siostrę i Gregora.
- Musi to jakoś przetrawić Thom, nie ma wyboru… Dobrze wiesz, że ja, że my nie potrafimy inaczej. – uśmiechnęła się Ana, po czym wskazała drogę blondynom by poszli przodem i czyścili drogę ucieczki szatynowi.
Morgi miał zająć się odwracaniem uwagi Gudrun natomiast Lena miała skupić się na Franzu. Wiadomym było, iż akcja wyprowadzić Gregora nie będzie należeć do najprostszych, dlatego wszystko skutecznie przemyśleli.
- Dzień dobry panie Franz. – zaczęła młodsza blondynka pierwszą część planu.
Zagadywanie pana Morgensterna nie było trudnym zadaniem. Wiele ich łączyło, także strona sportowa, więc z tytułu pana Franza nie powinni spodziewać się żadnych problemów. Ana z uśmiechem mocniej ujęła dłoń partnera. Nadeszła kolej na Thomasa i akcję odwrócić uwagę Gudrun. Rodzicielka blondynów zajmowała obecnie kuchnie, która łączyła się z dolnymi pomieszczeniami domu.
- Jak to wyjdzie to…
- Będziemy mistrzami. – zaśmiała się Ana, czekając na znak uniesionego kciuka przez Lenę.
Młodsza blondynka miała go pokazać w momencie, gdy Thom konkretnie zajmie się mamą, a ona wstanie by wraz z Franzem obejrzeć resztę trofeów Morgensternów. Widząc podnoszącą się od stołu młodszą przyjaciółkę wspólnie odetchnęli z ulgą. Czyżby miało pójść jak po maśle? Dziewczyna z góry kiwnęła głową na znak podziękowań, po czym ruszyła cicho do przodu.
- Ciocia Ana? A kto to? Nowy wujek? – Gregor mimowolnie zasłonił usta dłonią by nie wybuchnąć śmiechem.
Nie chcieli się ujawnić w ten sposób. Ba, nawet nie mogli tego uczynić.
- Chris skarbie, ciocia obiecuje później Ci wszystko wyjaśnić. A teraz idź do toalety i obiecaj mi, że to, co teraz widzisz będzie naszą małą słodką tajemnicą dobrze?
- Dobrze ciocia, ale…
- Kochanie obiecuje, że się wszystkiego dowiesz w swoim czasie. A tymczasem… - oboje pokazali sobie porozumiewawczy znak zamykanego zamka na buzi, czym wywołali uśmiech na twarzy Gregora.
Kto by pomyślał, że od małego dziecka zależeć będzie całe powodzenie ich akcji. Ana dość szybko wraz z szatynem pokonali rząd schodów, który ich czekał, po czym widząc czystą drogę do drzwi wyjściowych udali się by zrealizować ostatnią część planu – wyjście i ponowne zjawienie się skoczka u Morgensternów. Blondynka musnęła czule jego policzek, po czym bez zbędnych skrupułów wypchnęła chłopaka z domu.
- Minuta pamiętaj. – dało się tylko słyszeć na odchodne jej głos.
Tymczasem z kuchni dało się słyszeć głosy pani Gudrun. Kobieta miała ochotę ruszyć ku schodom w kierunku pokoju blondynki by ją zbudzić na śniadanie. Jakież było zdziwienie kobiety, gdy ujrzała najmłodszą pociechę funkcjonującą w salonie.
- Ty już na nogach Ana? Myślałam, że jeszcze śpisz, szczególnie po wczorajszych wrażeniach...
- Mamo... Nie wracajmy do tego. Nie chce psuć domowej atmosfery tym, co ma miejsce wokół mojej osoby... Cieszmy się swoim towarzystwem. - dziewczyna czuła troskę matki jak i całej rodziny.
Wiedziała, że wszyscy chcąc nie chcąc żyją tym, co nastąpiło po sezonie. Gudrun poklepała córkę po ramieniu prosząc jednocześnie by pomogła w przygotowaniu nakryć do śniadania. Ana mimowolnie się uśmiechnęła czekając na dzwonek, który miał zwiastować przybycie szatyna. Zgodnie z umówieniem zadzwonił po krótkiej chwili oczekiwania. Gudrun spojrzała pytająco na córkę to na Thomasa, który w jednej chwili zjawił się w salonie Morgensternów.
- A kogoż to niesie?
- Pójdę sprawdzić. - blondynka udała zastanawiającą minę, po czym bez zbędnych słów ruszyła podskokiem w kierunku drzwi wejściowych. - Gregor?! - dziewczyna po raz kolejny udała wielkie zaskoczenie puszczając oczko do swojego chłopaka.
- Ciebie również miło widzieć Ana, mogę? - zawodnicy cicho zachichotali, potwierdzając tym samym, że są mistrzami konspiracji.
Wszystko poszło jak po maśle, teraz trzeba było stawić czoła innym wyzwaniom mianowicie spotkaniu z całą rodziną Morgenstern. Szatyn doskonale wiedział, iż po ostatniej jego wizycie wszystko ulegnie zmianie... Po rozstaniu stał się osobą niekoniecznie chcianą w tych progach. Nie oczekiwał ciepła i przyjemnego powitania tylko raczej gromu w oczach rodzicielki Ane.
- Ana kto przyszedł? - na horyzoncie przedpokoju zjawiła się Gudrun trzymająca w dłoni łyżeczki.
Widząc szatyna nie kryła swoich uczuć. Grymas na twarzy i trzęsąca się dłoń zdradzały wszystko, co miała do powiedzenia.
- Ana możesz mi wyjaśnić co on tu robi?
- Mamo... Nie wiem czy wiesz, ale łączy nas wspólna sprawa. Musimy rozwiązać ten problem razem.
- Ana... To on Cię w to wszystko...
- Nie kończ mamo proszę, szkoda nerwów. - kobieta mimowolnie się wzdrygnęła.
Nie miała pojęcia co kieruje najmłodszym dzieckiem by tak pozwalać wejść sobie na głowę. Postanowiła tym się jednak teraz nie zajmować lecz skupić się na rodzinie czekającej w jadalni. Wierzyła, że prędzej czy później jej córka zdobędzie się na szczerość wobec niej i wszystkich by wyjaśnić tę zagwozdkę.
- Skoro pan już tu jest panie Schlierenzauer zapraszamy do stołu na śniadanie. - powiedziała niemal przez zaciśnięte zęby Gudrun.
Ana poklepała delikatnie Gregora po ramieniu.
- Nie martw się jakoś to będzie.
- Jakoś? Ona... Ma wiele racji. Może nie powinienem tutaj być.
- Greg, zaufaj mi. Przywyknie. Dzisiejsze śniadanie będzie ją nieco boleć, ale... Musi to zaakceptować. Kocham Cię wiesz?
- Wiem. Ja Ciebie również. - szepnął przeciągając czule ostatnie słowa.
Następnie delikatnie musnął jej policzek i ruszył za nią ku jadalni gdzie czekała pozostała część rodziny. Pojawienie się szatyna wywołało niemałe poruszenie. Zdziwienie zagościło na twarzy ojca oraz sióstr, które były świadome tego, że wiele się zmieniło. Zagęszczoną atmosferę postanowił rozluźnić nieco Thomas, który wraz z Leną wstał od stołu powitać kumpla.
- Cześć Gregor! - powiedział blondyn, lekko poklepując kolegę po plecach.
Następnie Lena z uśmiechem cicho szepnęła.
- Bądź dzielny Greg. - szatyn odwzajemnił uśmiech przyjaciółki, po czym powitał się z resztą domowników i zajął miejsce u boku Ane. 
Czujne oko Gudrun obserwowało każdy ruch Gregora co nie umknęło uwadze skoczkini. Dziewczyna położyła dłoń na dłoni chłopaka, która spoczywała na jego udzie by dodać mu nieco otuchy. Trzeba było przyznać, że nie można było porównać wczorajszej podniosłej atmosfery przy kolacji z tym co miało miejsce teraz.
- Możecie mi wyjaśnić co to ma wszystko znaczyć? - postanowiła ostatecznie ruszyć temat pani Morgenstern.
Ana spojrzała niepewnie na Thomasa to Lene, szukając wsparcia w ich oczach. Czy to był ten moment? Konsternacyjną ciszę postanowił ruszyć nie kto inny jak mały Chris, który nie do końca rozumiejąc sytuacji strzelił.
- Nowy wujek, nowy wujek...
- Po moim trupie... - żachnęła się mimowolnie Gudrun.
Ana pokręciła głową. Nie, nie, nie tak miało to wyglądać, ale skoro nie miała wyboru musiała to powiedzieć właśnie w tym momencie.
- Kochani mówi się, że w każdym zdaniu może tkwić ziarno prawdy i nie inaczej jest z tym co powiedział Chris... - zaczęła delikatnie sterować najmłodsza z sióstr Morgenstern wyczekując reakcji reszty rodziny.
Mogła dostrzec mieszane uczucia u większej jej części, ale nie u matki. Oczywiście nie oczekiwała wsparcia i zrozumienia wręcz przeciwnie niechęci, aczkolwiek Gudrun musiała zaakceptować to co zaraz powie. Ukrywanie uczuć na nic bowiem by się nie zdało...
- Ane chyba nie chcesz powiedzieć, że ty i on, że wy... - ostatnie słowa przez usta matki nie zostały wypowiedziane.
Blondynka spojrzała na czerwieniące się od złości policzki matki.
- Tak mamo... po ostatnich wydarzeniach postanowiliśmy dać sobie z Gregorem kolejną szansę...
- Chyba żartujesz? - ponownie wtrąciła się matka blondynów nie ukrywając swej irytacji i niechęci.
Reszta rodziny obserwowała natomiast jak rodzicielka toczy nie małą emocjonalną walkę z najmłodszą pociechą.
- Nie mamo. W tym co mówię nie ma cienia żartu, wszystko jest na serio. Greg i ja na nowo jesteśmy razem. - blondynka nieco silniej zaakcentowała ostatnie zdanie obserwując ponownie reakcję matki.
Gudrun przecząco pokiwała głową, łapiąc mocniej oddech. Dziewczyna na dobre przejęła się tym co zobaczyła. Trudno, rozlanego mleka nie wleje się z powrotem do butelki... Uczuć też nie da się szybko odmienić, kiedy na dobre tkwią w sercu.
- Mamo wszystko dobrze? - tym razem pytanie padło z ust Christiny siedzącej obok rodzicielki.
- Jak może być dobrze skoro Twoja siostra zupełnie nie wie co robi? - prychnęła mocniej z ironią dodając Gudrun. - Czy ty się Ana nigdy nie nauczysz? Czy Ty zawsze musisz robić na przekór? Nie tak Cię wychowałam...
- Dziewczyny dosyć! - we rozmowę wsunął się wreszcie Franz.
Miał co prawda słabość do najmłodszej pociechy, ale nie do końca rozumiał jej postępowanie. Wiedział też, że wspólne śniadanie nie jest dobrym czasem na takie rozmowy, ale... Czasu jednak nie cofnie. Mógł jedynie zapobiec dalszej konfrontacji żony z córką, co na szczęście się udało.
- Mamo ja wiem, że przeszłości nie da się zawrócić, ale... Zaufaj mi, zaufaj też jemu... Ja wiem, że to nie jest proste lecz spróbuj.
- Już raz spróbowałam i wyszło co wyszło. - Ana spojrzała bezradnie na Thoma to na Len.
Wiedziała, że łatwo nie będzie, kiedyś może jednak uda się przełknąć tę pigułkę. Całe śniadanie upłynęło już w dość napiętej i stresogennej atmosferze. Dziewczyna ukradkowo spojrzała na swego chłopaka to na ciętą Gudrun. Stwierdzając, że nie należy już bardziej zagęszczać klimatu postanowiła wykorzystać moment by szybko oddalić się od stołu i w spokoju omówić plan demaskowania Dominici i Steina. Ujęła mocniej dłoń szatyna i delikatnie wstała od stołu
- Na nas już przyszła pora…
Dając tym samym do zrozumienia Morgenom, iż czas na planowane narady.

~~~

Witajcie kochane! :*

Nadszedł czas wielkiego debiutu na bloggerze... Zgodnie z obietnicą jest on dzisiaj i mamy nadzieję, że jest on jak najbardziej udany :) 
Chyba nie da się nie zauważyć tej dużej dawki serwowanego śmiechu - udane poznawanie Leny i Thomasa, mały rozczulający Chris i na nowo para Schlierenzauerów... Chyba nie rozczarowałyśmy? Mimo, iż każdy ma swoje górki i doliny wierzymy, że i ta para odnajdzie swe wieczne szczęście u swego boku. 
Kochane nasze bardzo dziękujemy Wam za to, że byłyście i mamy nadzieje na to, że nadal będziecie, bo Wasza obecność naprawdę bardzo nam dodaje energii do pisania :*
P.S. Jak się czujecie po sukcesie Kamila? Swoją drogą... Brawo on! 

Pozdrawiamy Was serdecznie!
Ania&Madziusa

3 komentarze:

  1. Hej :-


    Rozdział jak zawsze boski, cudowny aż prawie pękłam ze śmiechu…

    To było do przewidzenia, że wiadomość o tym, że Ann ponownie jest z Gregorem nie wywoła entuzjazmu u członków jej rodziny i cieszę się, że moje czarne myśli nie sprawdziły się odnośnie reakcji Gudrun, bo szczerze mówiąc strasznie się bałam, że po spotkaniu chłopaka z mamą Ann faktycznie zostanie z niego jedynie mokra plama…
    Aczkolwiek pomimo tego, że rozumiem zachowanie Gundrun to liczę, że z czasem zaakceptuje decyzję Ann a także, że teraz pomiędzy blondynką a Gregorem będzie panowała tylko taka słodka sielanka oraz, że wspólnie wymyślą skurczny sposób oczyszczenia się z zarzutów brania dopingu przy jednoczesnym pozbyciu się na dobre Dominiki…

    A w kwestii Madlen i Thomasa to nic dodać nic ująć… Po prostu sama słodycz i mam wielką nadzieję, że tak już pomiędzy nimi pozostanie…


    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
    BU$KA <3 :*


    P.S. Bardzo się cieszę z sukcesu Kamila… Dokonał czegoś naprawdę niebywałego i wielkiego…

    P.S.S. Nie macie za co dziękować :-) Ta ja dziękuję Wam za takie wspaniałe opowiadanie, które z przyjemnością się czyta :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Debiut na bloggerze oczywiście, że udany nawet w 200%!
    Przepraszam za swoją nieobecność w komentarzach, ale wiedzcie, że cały czas jestem i czytam :)
    Rozdział jak zawsze wywołał szeroki uśmiech na mojej twarzy, a w szczególności ten moment w łazience - ich miny, gdy zorientowali się, że to nie ich drugie połówki - chciałabym to zobaczyć :P
    Mam nadzieję, że wszystko powoli się zacznie układać i problemy z czasem po prostu przestaną istnieć. Nasze obie pary całkowicie na to zasługują :)
    Buziaki,
    Verity

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)

    debiut na bloggerze nie mógł być lepszy :D Już sam tytuł tego rozdziału powoduje baaardzo szeroki uśmiech na twarzy o wybuchu głośnego śmiechu nie mówiąc ;)

    Czytając ten rozdział co chwilę dosłownie na mojej mordce widać było uśmiech, aż niektórzy mogliby się zastanawiać, co za radosne nowiny lub śmieszne historie widzę na ekranie - rozmowy między ANą i Gregorem, akcja łazienka, Lena i Thomas, a już mały Chris wygrał wszystko :D. Ten rozdział dał dużo dawkę radości, za którą bardzo Wam dziękuje, bo jak wiadomo nie każdego dnia świeci słońce.

    Końcówka już nie była tak radosna, ale wierzę, że Ana i Gregor uczą się na błędach i będą wiedzieli, że nie mogą zaprzepaścić drugiej szansy, zwłaszcza, że czeka ich teraz walka na zupełnie innym polu i zdecydowanie wsparcie bliskich będzie potrzebne. Wierzę, że zjednoczone siły team Schlierenzauerów i team Morgenów wygra nie tylko każdą kolejną bitwę, ale również wojnę :)

    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy tej szalonej historii :)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń