Kolejny dzień mijał pod znakiem oglądania konkursu z cyklu ISU Grand Prix w jeździe figurowej na lodzie, który odbywał się w Paryżu, a w którym z przyczyn oczywistych nie mogła wziąć udziału Madlen oraz szykowania się w międzyczasie do gali „Złote Dzbanki”. Nagrody miały być wręczane po raz trzydziesty, a razem z nimi miała mieć miejsce prezentacja odzieży narciarskiej na najbliższy sezon olimpijski. Dla naszej czwórki... najważniejsza była nie sama gala, a możliwość zobaczenia się z licznymi sportowcami z różnych dyscyplin. Co najważniejsze... spotkanie z przyjaciółmi, których w dużej mierze nie widzieli jakiś czas. Przygotowania panów... jak zawsze nie trwały długo. W końcu ileż można ubierać spodnie od garnituru i koszule. Tymczasem Madlen próbowała doradzić Ane co mogłaby przywdziać na dzisiejsze wydarzenie.
- Ana, jak długo będziemy na ciebie czekać?! – zaczął krzyczeć niecierpliwy na dole Thomas.
- Do skutku! Aż będę zadowolona! – wystawiła głowę zza drzwi blondynka.
Dziewczyna obkukała ubraną już w małą czarną przyjaciółkę i zaczęła zastanawiać się nad wyborem podobnej stylizacji. Może to proste rozwiązanie, ale klasyka zawsze potrafiła się obronić. Pokazała przyjaciółce sukienkę zawiązywaną na szyi, po czym wyjęła złote dodatki. Postawiły też na wieczorowe makijaże i były gotowe do wyjścia. Może to trochę trwało, ale czego się nie robi dla facetów? Przynajmniej, jeśli chodzi o Ane, bowiem Madlen... Sama nie do końca wiedziała jak będzie wyglądała jej gra z Thomasem przed mediami... Może w sumie, nie będą grać? Odruchowo spojrzała na przyjaciółkę, która była doceniana przez swojego ukochanego za swój wybór. Mimowolnie się uśmiechnęła widząc wpatrzone w siebie gołąbeczki i... poczuła jak Thomas wpatruje się w nią pełnym ognia spojrzeniem. W duchu podziękowała za odpowiednio dobrany makijaż... Gdyby nie on, jej wypieki zdradzałyby jej emocje. Było gorąco... i dobrze, że mieli już wychodzić, bowiem każda minuta wśród mniejszej ilości ludzi mogłaby przyczynić się by zrobili coś czego póki co nie zakładała.
- Chwalmy Pana Ana żeś się w końcu zdecydowała... Ja nie wiem ile można wybierać jedną kieckę? – uśmiechnął się Morgi lustrując siostrę, zarzucając jednocześnie Madlen płaszcz na ramiona.
- Wybacz Thomas, nie wiedziałam do końca czego się spodziewać... Ale jest ok? Bo jak nie to jeszcze mogę się przebrać... – wyszczerzyła szeroko zęby próbując odwrócić uwagę panów od swojego długiego szykowania.
- Nie! – krzyknęli równocześnie, na co Ana zachichotała słysząc ich odpowiedź.
Doskonale widziała w oczach Gregora uwielbienie... Czy potrzebowała czegoś więcej? Nie... Jego pełne miłości spojrzenie wystarczyło, by mieć pewność, że wybór jest odpowiednio dobry. Dla niego pragnęła być wyjątkowa. Po tych wszystkich trudnych tygodniach... Teraz na nowo, gdy byli tak blisko siebie, mogli ze spokojem cieszyć się swoim towarzystwem i życiem. Szatyn zamknął ich lokum, po czym chwycił ukochaną za dłoń.
- Thomas, a właściwie co to za gala? Na czym ona polega? – spytała Madlen.
Tak naprawdę nie zaliczali się do osób, które często bywały na różnego rodzaju eventach. W minionym sezonie, zarówno parka Schlierenzauerów jak i ona sama osiągnęli naprawdę dobre wyniki na arenie międzynarodowej, należało więc się spodziewać, że zaproszeń będzie więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
- Cóż... Dzisiejsze wyjście w sumie jest formą docenienia pod względem sportowym. To też po trochu nagroda od kibiców, uznająca nas sportowców za wzory do naśladowania. Takie tam... gadanie. – zaśmiał się blondyn udzielając odpowiedzi.
- Rozumiem, że nie chcesz za specjalnie o tym mówić, bo... w tym roku wzorem nie byłeś? – z małą przekorą w głosie zaśmiała się Ana, wspominając jednocześnie dumę Thomasa ze zdobycia w minionym roku Złotego Dzbanka.
Wspólnie uznali jednak, że nie ma nic lepszego niż wspólna zabawa w gronie najbliższych przyjaciół. A nagroda... Miała być miłym dodatkiem o ile... Którekolwiek z nich ją dostanie.
- Macie jakieś swoje przeczucia? Czy ktoś z nas się załapie? – spytała Madlen.
- No cóż... – zaczął wyjątkowo pewnie zdanie Gregor.
- Madlen, mamy już tu jednego pewniaka. Widzę, że Gregor Skromny Pierwszy jest murowanym kandydatem do nagrody Złotych Dzbanków.
- Albo do zostania Dzbanem Roku. – zaśmiał się Thomas z lekką kpiną w głosie.
Co jak co, ale faktycznie w tym sezonie Morgi został nieco w tyle za Gregorem. Choć byli drużyną, ważne przy tego typu nagrodach były indywidualne sukcesy. Niełatwo było jednak je osiągać, gdy media... zajęte są bardziej sferą prywatną życia niż sportem. A Thomas, co by nie mówić, częściej z tego tytułu gościł na pierwszych stronach. Ten rok... stanowił dla niego pasmo nieustannych zmian.
- Oj Thomas, nie bądź taki... – zaczęła Ana szukając słowa.
- Nie bądź zazdrosnym Dzbanem. – zaśmiał się Gregor. – Wierzę, że w przyszłym sezonie znowu damy czadu. – dodał klepiąc kumpla po ramieniu.
- I zostaniemy... Kwartetem Dzbanów. – zaśmiała się Ana.
Sama nazwa nagrody i jej charakter nieźle ich bawił do samego przyjazdu. Panowie oddali jednak dziewczynom co należne. W ich opinii mogły się spodziewać wyróżnienia. Jedno było pewne, zarówno jedna para jak i druga... zamierzała po prostu cieszyć się swoim towarzystwem i dobrą zabawą. Gdy taksówka podjechała pod wyznaczony hotel, Ana zamrugała powiekami w lekkim szoku, bowiem był to ten sam hotel, w którym zatrzymali się w minionym sezonie podczas konkursu z cyklu Turnieju Czterech Skoczni… Spojrzała porozumiewawczo na Thomasa, ponieważ to tutaj… Lilly została poczęta, a Madlen przeżyła jedne z gorszych momentów jej wspólnej historii z Morgenem. Chłopak odwzajemnił spojrzenie siostry robiąc się lekko zielonym na twarzy. Miał nadzieję, że to miejsce… nie pobudzi trybików w głowie Leny i dziewczyna nic sobie nie przypomni… Ana miała rację. Kłamstwo ma krótkie nogi… A ukrywanie prawdy jeszcze krótsze. Ale teraz mógł pluć sobie jedynie w brodę, bowiem na opowieści… było już za późno. Cała nadzieja w Madlen, że nawet jeśli wspomnienia jej dziś wrócą… będzie potrafiła sobie z nimi poradzić. W przeciwnym wypadku dzień, który zaczął się nie najgorzej, mógł zakończyć się… tragicznie. Ana stwierdziła, że skoro brat jak zawsze naważył piwa… to niech teraz sobie z tym radzi, po czym spojrzała porozumiewawczo na ukochanego. Postanowili pierwsi stawić czoła medialnemu szumowi, by Madlen i Thomas mogli ze spokojem się przygotować mentalnie do wejścia. Emocje Leny były dla nich bowiem nieodgadnione. Bynajmniej dla chłopaków, ponieważ Ana po wczorajszej rozmowie coraz bardziej była pewna, że nawet bez pamięci... Madlen choć przepełniona wątpliwościami... Coraz bardziej zbliżała się do Thomasa... I nie było zaskoczenia, iż za tym wszystkim stoi jedno uczucie – miłość. Zatem posiadając wiedzę na temat uczuć blondynki, o których pojęcia nie miał Thomas… przekroczyła próg hotelu będąc prowadzoną przez Gregora, gdzie dość szybko oddali mediom co im należne i ruszyli ku szatni zostawić wierzchnie odzienia. Tymczasem Madlen spojrzała w kierunku lekko znieruchomiałego Thomasa. Zmarszczyła brwi zdziwiona jego nagłą zmianą nastawienia. Chwyciła go więc za dłoń, łącząc swe palce w jego mocnym uścisku i przesłała mu dodające otuchy spojrzenie. Widocznie dla niego również nie było to proste. Ale… przyszli tu przecież żeby dobrze się bawić i tego miała zamiar dopilnować. Wykręciła ich ręce na jej plecy dając Morgiemu do zrozumienia, że to w ten sposób powinien ją objąć. I kiedy jego ciepła dłoń spoczęła na jej lędźwiach, chłopak nareszcie się uśmiechnął. Odwzajemniła więc gest, dając mu znać, że jest gotowa… że z jej strony wszystko jest w jak najlepszym porządku, po czym puściła mu oczko i z coraz bardziej rosnącym uśmiechem na ustach, pozwoliła się poprowadzić do ścianki na zdjęcia, z której chwilę wcześniej zeszli Ana z Gregorem. Tam, Thomas nareszcie zaczął zachowywać się normalnie, bowiem mocno, wręcz zaborczo przyciągnął Madlen do swojego ciała, która w efekcie czego ciasno przylgnęła do jego boku. Nie wiedzieć czemu… bardzo jej się to spodobało. Stanowczy i silny Morgi… to było to co ją najbardziej w nim zaczynało kręcić. Ułożyła więc dłoń na jego torsie, po czym wiedziona dziwnym uczuciem przesunęła ją na jego twarz obracając ją w swoją stronę. Przez ułamek sekundy zobaczyła w oczach blondyna zdziwienie i niepewność, które od razu zniknęły na poczet miłości i pożądania. W następnej sekundzie Thomas przycisnął swoje wargi do ust Madlen, której tylko o to chodziło. Misja chyba zakończona sukcesem. Dziennikarze zadowoleni, Thomas cały w skowronkach, a Lena… no cóż, nie miała wpływu na swoje roziskrzone spojrzenie, tym bardziej na zaczerwienione policzki. Po chwili z wdzięcznością spojrzała na chłopaka, który ku jej radości oznajmił fotografom, że na teraz wystarczy, po czym ruszyli w stronę parki Schlierenzauerów, która wesoło na nich spoglądała szepcząc sobie coś na ucho.
- Naprawdę dobrze się odnajduje u jego boku. Gdybym nie wiedział jakie są fakty uwierzyłbym, że między nimi jest jak dawniej... Że nic się nie zmieniło... – szepnął Gregor, na co Ana zbliżyła się do ucha szatyna.
- A kto powiedział, że nie jest jak dawniej? Kto powiedział, że udają? – musnęła jego policzek cwaniacko się uśmiechając, na co Schlieri spojrzał na nią unosząc przy tym jedną brew.
- Czyżbyś chciała powiedzieć... – zaczął zdanie, jednak go nie skończył, bowiem w oddali było słychać nawoływanie znajomych głosów.
Mirjam i Kofi już czekali w gotowości do powitań pary i zbliżających się powoli Morgenów. Widząc ich wpatrzone w siebie twarze... Ana miała nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie jak dawniej. A małe rzeczy, w tym wypadku choćby wspólne gale, gdzie trzeba było umieć nieco pochwalić się swoją relacją, pomogą Lenie odzyskać nieco wspomnień, ale i... upewnić się co do uczuć Thomasa. Gdy blondynowaci dołączyli do stojących dwóch par ruszyli w kierunku stolika, który był dla nich przygotowany. Znajdowała się tam zgodnie z oczekiwaniami cała kadra oraz ku wielkiemu zaskoczeniu chłopaków Alex.
- Panowie, chyba nie myśleliście, że po części związkowa impreza może odbyć się bez mojej obecności? – odparł widząc ich zdumione twarze.
- No to szaleństwa procentowe mamy w dużej mierze z głowy... – zaśmiał się Kofler.
Spojrzenie z gromami w oczach Alexa w kierunku Andreasa rozbawiło resztę obecnych, bowiem co by nie mówić... Lubili się dobrze zabawić, a temu wszystkiemu towarzyszył zwykle alkohol. Trener zatem stanowił dzisiaj niezły hamulec. Przez moment oddali się rozmowie o minionych dniach, o przygotowaniach do sezonu oraz bieżących planach.
- Ana, robiłaś teraz badania przed mistrzostwami? Jak się czujesz? – spytał Alex, na co niewtajemniczona reszta spojrzała w kierunku skoczkini.
- Dostałam zgodę profesora na udział, a kolejne badania mam przejść chwilę po nich... – widząc dalsze pytające spojrzenia kolegów z kadry postanowiła w końcu ujawnić sytuację dotyczącą swojego zdrowia.
Czekały ich kolejne zgrupowania, będzie prawdopodobnie dalej działać na innych obrotach, więc musiała być w końcu i z nimi szczera.
- Widzę, że szukacie odpowiedzi o co pyta Alex, więc... Powiem wam, bo temat tak czy inaczej by wrócił, a jesteśmy zespołem. Mam anemię. Od kilku tygodni przechodzę intensywne leczenie...
- To wiele wyjaśnia... – powiedział Kofi. – Twój brak na zgrupowaniach i w ogóle... – dodał widząc jej pytające spojrzenie.
Dziewczyna skinęła twierdząco głową, choć po drodze mieli jeszcze inne perturbacje w swoim prywatnym życiu nie zamierzała się tym dzielić z kolegami. Sytuacja apropo choroby, musiała jednak pozostać ujawniona. Samo branie zastrzyków, mniejsze obciążenia wywołałyby niepotrzebne spekulacje, a tak... Mają czystą karkę. Uśmiechnęła się w kierunku Gregora, który pod stołem ujął jej dłoń na znak swojego bezgranicznego wsparcia. Zapoczątkowanie przez speakera gali sprawiło, iż w moment zapanowała cisza. Postanowili oddać się wsłuchiwaniu tego co miał do powiedzenia. Oczywiście nakreślił pokrótce zasady oraz powspominał minione lata uwzględniając przy tym różne anegdotki i wpadki. Śmiech co chwile wypełniał salę, dzięki czemu to spotkanie było nieco inne niż typowo formalna gala. W końcu mówca postanowił zabrać głos w kwestii tegorocznych laureatów.
- Każde z nich jest specjalistą w swojej dziedzinie i osiągnęło praktycznie wszystko co było możliwe do zdobycia. Każde z nich... Jest wzorem ciężkiej pracy i uporu w dążeniu do celu. Czas poznać zwycięzców. Zacznijmy od laureata Srebrnego Dzbanka – Dominik Landertinger, mistrz świata w biegu masowym zostaje uznany za debiutanta roku...
Przy stole kadry przez chwilę słyszalne były szepty. Panowie zaczęli bowiem dyskutować czy takiej nagrody nie powinien dostać sam pan Schlierenzauer. Nikt nie zaliczył takiego wejścia do drużyny jak on. Postanowili dać jednak dalej wykazywać się panu prowadzącemu, który miał już listę kolejnych laureatów.
- Czas na ogłoszenie zwycięzców w poszczególnych kategoriach. – najpierw podani zostali laureaci w narciarstwie alpejskim, by następnie zająć się innymi dyscyplinami. – Laureatką Złotego Dzbanka w kategorii łyżwiarstwa otrzymuje mistrzyni świata Madlen Steward! – blondynka w należyty sposób została doceniona przez przyjaciół, ale i innych sportowców.
Oklaski niosły się po całej sali, a ona mogła odebrać w pełni zasłużoną nagrodę. Choć miniony sezon dawno się już skończył i trwały przygotowania do kolejnego, miło było wiedzieć, że ciężka praca popłaca. Obecnie... Choć jej treningi wyglądały nieco inaczej, wierzyła, że uda się jej dotrzeć wraz z przyjaciółmi na szczyty marzeń. Z uśmiechem zapozowała do kilku zdjęć z nagrodą, po czym wróciła do skocznego stolika.
- Nagrodę Złotego Dzbanka w narciarstwie klasycznym otrzymuje Gregor Schlierenzauer! – Ana obdarzyła szatyna subtelnymi uśmiechami. – Ale, ale... Jest w tej kategorii jeszcze jedna nagroda! Wędruje ona do Ane Morgenstern! Myślę, że możemy już głośno potwierdzić, że decyzją MKOL damskie skoki narciarskie zostały wpisane do kalendarza zawodów w Vancouver! Spora w tym zasługa, właśnie naszej laureatki. Gratulujemy i życzymy sukcesów na olimpiadzie.
Bez dwóch zdań to był również ich rok. Przyjęli nagrody, a następnie oddali fotografom należne im sesje. Stuknęli się ze śmiechem imbrykami, po chwili wracając do rozbawionych przyjaciół.
- No to teraz mamy przy stole... Trzy dzbany... – zaśmiał się Kofi komentując nagrody przyjaciół.
- Kofi, zabierz się za ciężką pracę może i za jakiś czas swój otrzymasz. – rzucił Alex, gratulując młodym tegorocznych osiągnięć.
- Madlen, a jak twoje wspomnienia? Coś dalej ruszyło od naszego ostatniego widzenia? – spytała Miriam.
- Cóż... Jest lepiej, ale wciąż nie tak dobrze jak byśmy tego chcieli. – westchnęła.
- To co, może poruszymy komórki myślowe naszej słodkiej łyżwiarki i powspominamy miniony sezon? – zatarł ręce Andreas spoglądając na Madlen.
Dziewczyna lekko się zarumieniła, ale... Czy zalanie wspomnieniami miało być lekiem na pamięć? Widząc jej lekkie zagubione spojrzenie Thomas postanowił zareagować.
- Andi, metoda małych kroków, nie zalanie wodą oceaniczną... Spokojnie, naprawdę leczenie Madlen idzie w dobrym kierunku.
- I oby tak dalej. – rzekła pewnie Ana wspierając brata w nierównej walce.
- To co, może chociaż jedna imprezka? Jakaś jedna rzecz, która poruszy nieco komórki naszej przyjaciółki? – uniósł wysoko brew Andreas próbując zachęcić dziewczynę do wspominek.
- Jedna to... O kolejną jedną za mało. – zaśmiał się Wolfi myśląc o ich wszystkich zabawach z sezonu.
Fakt faktem, wiele wyjątkowych chwil przeżyli i to za sprawą siedzących właśnie wśród nich blondynek.
- Jak sobie pomyślę o tym wszystkim co nam serwowały mimowolnie na mej twarzy gości uśmiech. – dorzucił Martin.
- Przy alko wszystko jest weselsze... – zaśmiał się Thomas.
Głośniejsze chrząknięcie sprawiło, że cała brygada w sekundę się uciszyła. Spojrzeli najpierw na siebie, po czym na Alexa i wybuchli śmiechem. No tak... Zapomnieli się, a byli sportowcami. Alkohol teoretycznie był dozwolony, ale... Zdarzało się im czasem zapominać w swoich poczynaniach.
- Ups... Chyba co nieco się wydało. – zaśmiał się Kofi.
- Czego ja się dowiaduję o moich kadrowiczach, ale... Dziś udaję, że tego nie słyszałem. – odparł z uśmiechem zwykle stanowczy Alex.
Musiał przyznać, że obecność dziewczyn w tym sezonie... Pomogła Austrii wznieść się na wyżyny swoich umiejętności.
- Mam jednak nadzieję, że w sezonie olimpijskim będziecie dużo więcej pracować, tym bardziej, że jest szansa, że pojedziemy w takim składzie jak siedzimy przy stole. Ana, gratuluję przemowy, która wstrząsnęła światem, a co najważniejsze MKOL-em. – dorzucił Pointner.
- No właśnie Ana! Brawo! – zaczęli przez moment komplementować działania starszej blondynki przy stole.
W środku jednak... Coś nie do końca pozwalało jej cieszyć się z decyzji komitetu. Nie miała pewności czy w ogóle wystartuje, bo jej wyniki choć lepsze to wciąż nie były jak trzeba. Dodatkowo konkurencja nie spała, a ona miała sporo zaległości. Brakowało stabilizacji, a to... Choć motywowało do pracy, dawało też powody do niepokoju. Postanowiła więc szybko zmienić temat... Przerzucić temat dyskusji na pierwotnie zakładany, czyli Lenę.
- Dziękuję, jesteście naprawdę kochani. Cel jest, trzeba do niego powoli zmierzać... Czekajcie, to na czym stanęło? Jak już chcecie potrząsać głową naszej kochanej łyżwiarki zacznijmy od początku, jak Madlen poznała Gregora... – zaśmiała się Ana widząc zainteresowanie Madlen, ale i pewien stresik?
Doskonale wiedziała już, że pierwsze skojarzenie z nim było chybione...
- Ale dlaczego akurat Gregor?! – prychnął Kofi z dezaprobatą.
- Bo... Z tym związana jest śmieszna historia, a z wami wybaczcie... Było nieco inaczej, tak normalnie... – uśmiechnęła się szeroko do przyjaciółki. – Kochanie, pamiętasz jak poznałeś nasza drogą Madlen? – pomrugała słodko oczami w kierunku szatyna, który... przez moment szukał wspomnienia, a po chwili wybuchnął śmiechem.
- No tak... Jak chyba miałem od razu przeczucie do waszej dwójki... Udaliśmy się na kawę...
- I co w tym dziwnego? – spytał nagle Wolfi.
- Uznałem, że Lena jest Kristiną... – zaśmiał się szatyn.
Lena pomrugała niezrozumiałe oczami... Czy naprawdę była do niej podobna? Skąd w ogóle taki pomysł? Zacisnęła mocniej swoje dłonie chowając je pod stołem, na twarzy jednak szybko zarzuciła maskę udając, że… totalnie jej to nie ruszyło. Thomasa jednak nie tak łatwo można było oszukać. Uśmiechnął się pod nosem i sięgnął po jedną z jej dłoni, by wiedziała, że ją przejrzał, ale też w geście wsparcia. Już chciał stanąć w jej obronie, poprosić wszystkich by jednak nie przeprowadzali na Lenie dziś swojej terapii szokowej, ale widząc jej delikatne pokręcenie głową, odpuścił. Przyjaciele zatem nie zważając na trwający pokaz odzieży, oddali się chwilowym wspomnieniom z sezonu.
- Czy my nie mamy ze sobą żadnych wspominek bez alkoholu? – spytała nagle Lena po paru procentowych historyjkach wstawkach.
- Też chciałbym to wiedzieć. – zaśmiał się Alex. – Może winienem opuścić ten stolik, bo dyscyplinarnie powinienem was wszystkich wywalić. Ana... Nie rób maślanych oczek, może na Gregora czasami to działa, ale na mnie... Zapomnij.
- Ta... Jasne. – udał lekkie zakrztuszenie Kofi, znając predyspozycje starszej w kwestii przekonywania trenera do różnych rzeczy.
Za radą skoczkini postanowili przenieść się na grunt nie procentowy, a... oparty na prawdziwej przyjaźni.
- Lena, czy pamiętasz może wszystkie sytuację związane z twoją rodziną? – spytał nagle Gregor.
Widząc skinienie łyżwiarki, postanowił cofnąć się do czasu, który był dość ciężki dla blondynki. Zawał jej taty. Jednak każdy z nich... stanął wtedy na wysokości zadania.
- Tak, a najśmieszniejsze było jak poprosiłam byście zostali w domu... Przychodzę pod szpital, a z różnych stron zmierzają ku mnie Mario, Thomas i Kofler...
- A gdzie był Gregor? – spytała nagle Lena.
- Ktoś w końcu musiał ogarnąć ciemadan w chałupie i ugotować na twoje przybycie... Padło jak zawsze na mnie. – wzruszył ramionami szatyn.
Choć pragnął towarzyszyć wtedy przyjaciołom... Trzech facetów, których spotkała Ana zabiegało o względy młodszej... I byli oni dla niej bardziej wyjątkowi niż facet jej przyjaciółki.
- Masterchef Gregor Schlierenzauer do usług. – zaśmiała się Ana lekko tarmosząc włosy partnera.
- Jak widać żyjemy... Mamy się nie najgorzej, a to znaczy, że nas wtedy nie otruł. – dodał Andi chichocząc.
W tym samym czasie speaker zapowiedział ciąg dalszy zabawy. W końcu... Czekały ich tańce i możliwość bliższego poznania towarzystwa austriackich sportowców z innych dyscyplin. Thomas jak na dżentelmena przystało, wstał więc ze swojego miejsca wyciągając rękę ku Madlen. Ona ochoczo ją ujęła, skrycie nie mogąc doczekać się tańca z blondynem, bowiem oprócz ich klubowych pląsów, nigdy wcześniej… znaczy, w ostatnim czasie, nie mieli okazji do wspólnej zabawy. Dlatego z mocno bijącym sercem pozwoliła się poprowadzić na środek parkietu, a potem… zakręcić żwawo swym ciałem. Gdy wylądowała w ramionach Morgiego lekko zdziwiona spojrzała w jego oczy, po czym zadrżała, kiedy jedną swą dłoń ułożył na jej talii, a drugą chwycił jej drobną rękę i utrzymując ich w ramie, mocniej przyciągnął ją do siebie.
- Chyba lubię, kiedy jesteś tak zdecydowany. – rzekła z błyskiem w oku przegryzając swoją wargę.
- Och, czyżby? – zapytał unosząc zawadiacko swą brew, po czym przerzucił ją sobie przez rękę pochylając prawie do samej ziemi.
Następnie pociągnął z powrotem do góry, przez co ponownie wylądowała w jego ramionach kładąc swe dłonie płasko na jego torsie. Na policzkach Madlen mimowolnie pojawiły się rumieńce, bowiem Thomas… robił z nią co tylko chciał.
- Pokaż mi jak tańczysz… – szepnął jej do ucha zatrzymując się z nadzieją, że mu dopowie i kiedy błyszczące oczy Madlen zaczęły wpatrywać się w niego ze zrozumieniem… podszedł do nich Andreas.
- Odbijany. – powiedział i nim Morgi zdołał zareagować w jego ramionach wylądowała Mirjam, Lena natomiast przesłała mu jedynie uśmiech.
Blondyn westchnął więc z lekką irytacją, ale uśmiechnął się do dziewczyny kumpla i poprowadził ją w tańcu, oczywiście ani na moment nie tracąc z oczu bawiącej się dwójki.
- Madlen… wyglądasz naprawdę kwitnąco. – powiedział Kofi, kiedy piosenka zwolniła na tyle by mogli spokojnie porozmawiać, na co Lena jedynie spuściła zawstydzona wzrok. – Thomas chyba naprawdę musi o ciebie dbać.
- Zgadza się. – odrzekła jedynie, co przecież wcale nie było kłamstwem.
Morgi był naprawdę bardzo opiekuńczym facetem. I okazywał to drobnymi gestami. Dbał, by w domu zawsze było świeże pieczywo oraz co rano witał Madlen ciepłym cappuccino. Często rozpalał w kominku, żeby nie było jej zimno oraz przenosił do sypialni, kiedy zasypiała w salonie na kanapie. Madlen nierzadko ukrywała fakt, że wcale nie śpi tylko po to by znaleźć się w jego ramionach i rozkoszować się buziakiem, który za każdym razem lądował na jej czole. Rozczulające było również to, że zawsze czekał na nią z posiłkiem. Nie, że gotowym, po prostu lubił z nią jadać przy jednym stole. Mogli wtedy spokojnie porozmawiać o planach na resztę dnia przy śniadaniu czy minionych wydarzeniach przy kolacji. Zawsze uważnie jej słuchał oraz okazywał zainteresowanie tym co mówiła. Niejednokrotnie wyrażał również swoje zdanie w kwestiach, które dotyczyły zdrowia Leny. Cóż… Thomas po prostu ją… kochał. Z rozmyślań wyciągnęły ją kolejne słowa Kofiego.
- Aż dziwne, że tak spokojnie się tutaj zachowujesz… w tym hotelu, w którym przecież… do tak wielu sytuacji, niekoniecznie tych fajnych, doszło.
- Co masz na myśli? – zapytała utrzymując pogodny uśmiech, nawet kiedy w oczach bruneta pojawił się dziwny błysk.
- No w końcu to przecież tutaj doszło do poczęcia Lilly. – powiedział dziwnie podekscytowany czekając na jej reakcję.
Madlen utrzymała maskę, nie dając poznać po sobie jak mocno nią to wstrząsnęło. Wzięła głęboki oddech by czasami nic po sobie nie pokazać przyjacielowi.
- A, o tym mówisz… – szepnęła. – Thomas oczywiście mnie o tym uprzedził. Obgadaliśmy ewentualne nieprzyjemności z tym związane i… jak widzisz, jestem tu, nie uciekłam z krzykiem.
- Aż ciężko w to uwierzyć. – zauważył Andreas. – Czyżby Morgi na nowo rozkochał w sobie pannę Steward? – zapytał, co Lena zbyła milczeniem, na co chłopak głośno się zaśmiał. – No naprawdę… co on ma w sobie takiego, że ty... lgniesz do niego jak mucha do miodu
- Kofi, a co u ciebie i Mirjam? – dziewczyna szybko zmieniła temat.
- O, nie ze mną te numery. – zaśmiał się skoczek.
- Kofi, przepraszam, ale chyba naprawdę nie chcę rozmawiać o mojej relacji z Thomasem. Nie do końca jest ona… jasna.
- Ja po prostu… nie chcę by znowu zaczął cię okłamywać.
- Dziękuję za twoją troskę, ale to co jest… lub będzie między mną i Morgim to nasza sprawa. – odrzekła Madlen zmęczona wiecznym bronieniem blondyna, szczególnie po tym, czego się przed chwilą dowiedziała. – Wiem, że jesteś mi przyjacielem, a twoja troska wynika jedynie z sympatii do mnie, ale naprawdę nie musisz się tym przejmować. Potrafię sama o siebie zadbać, tym bardziej potrafię postępować z Morgenem. By rozwiać twe wątpliwości, o naszym wspólnym wyjściu do kina również mi opowiedział, dlatego proszę cię… nie podkopuj niepotrzebnie mojego zdania o blondynie, podobno jesteś mu przyjacielem, a kumplowi czegoś takiego się nie robi. A teraz cię przeproszę. Muszę do toalety. Na razie. – powiedziała, ledwie mogąc przy końcu nad sobą panować, po czym wyrwała się z jego objęć i bezceremonialnie wymaszerowała z sali, licząc, że znikła Thomasowi z oczu.
Na lekko chwiejnych nogach, z coraz bardziej drżącymi rękoma skierowała się do łazienki, która znajdowała się na niższym piętrze. Tam szybko zamknęła się w kabinie i zasłaniając sobie usta ręką wydobyła z siebie niemy krzyk frustracji. To, że Thomas się nie zająknął na temat hotelu była w stanie zrozumieć… w końcu bardzo nie lubił dzielić się z nią tymi mniej szczęśliwymi wspomnieniami ich wspólnej historii, ale Ana… Dlaczego jej nie powiedziała? Dlaczego jej nie… ostrzegła? Madlen poczuła się… oszukana? Zraniona? Co to miało być… Zmowa Morgensternów czy jak? Nagle w głowie blondynki pojawiła się bardzo nieprzyjemna myśl. A jeśli Ana również nie zawsze była z nią do końca szczera? Czy to w ogóle możliwe? Fakt, nie do końca pamiętała również relację jaką miała z Ane, ale czuła wewnętrznie, że dziewczyna nie potrafiłaby jej okłamać… Była jej prawdziwą przyjaciółką, skąd więc to niedomówienie? Madlen czując jak oczy zaczynają ją piec usiadła na toalecie ówcześnie zamykając ją deską, po czym ukryła twarz w dłoniach. Czy Kristie już zawsze będzie między nimi kością niezgody? Nic do dziewczyny nie miała… no może poza tym, że każdy ją do niej porównywał i… pieprzyła się z Morgenem. Lena jęknęła, kiedy przed jej oczami pojawił się nieproszony obrazek owej dwójki w miłosnym uścisku. Zrobiło jej się niedobrze, więc szybko musiała opuścić kabinę by zwilżyć twarz zimną wodą. Nic nie mogła poradzić na to, że te wyobrażenia powodowały w niej taki dyskomfort psychiczny. Nie mogła wręcz znieść myśli, że dłonie Thomasa mogły spoczywać na ciele innej kobiety… Że mógł ją całować… Sprawiać rozkosz. Ponownie poczuła jak niestrawione jedzenie podchodzi jej do gardła. Jak miała z tym walczyć? Co powinna zrobić… Przecież to ją powinien całować! Tylko jej ciało winien dotykać. Zacisnęła mocniej dłonie postanawiając, że musi jak najszybciej skonfrontować się z chłopakiem. Dom Schlierenzauerów nie był dobrym miejscem do tego typu rozmów, a nie chciała dłużej czekać… Przyklejając sztuczny uśmiech, bowiem media tylko na nią czyhały, wyszła z toalety od razu ruszając z powrotem na salę. Kiedy tylko tam weszła, oniemiała. Wcale nie musiała długo go szukać pośród tłumu, bowiem Thomas… tańczył sobie w najlepsze w towarzystwie jakiejś długonogiej brunetki. No chwalmy Pana, że to nie kolejna blondynka. No ale cóż… mina Leny pozostawiała wiele do życzenia. Zawahała się o sekundę za długo, ponieważ ich spojrzenia na moment się skrzyżowały. W następnej chwili, Madlen obróciła się na pięcie i wymaszerowała z pomieszczenia ledwie mogąc nad sobą panować.
***
Tymczasem na parkiecie Ana w najlepsze bawiła się z nowo poznanym narciarzem alpejskim. Siedzący w tym czasie przy stoliku Gregor upijał drinka z whisky i bacznie przyglądał się radosnym pląsom ukochanej. Niby tylko taniec... Ale szatyn, czuł jak wszystko w nim wzbiera. Zazdrość? Bez dwóch zdań...Tym bardziej, że dziś był wyjątkowy dzień... Minął rok od kiedy ją poznał... Czy od razu się zakochał? Oj tak... Ten zadziorny charakter i błysk w oczach. Musiało upłynąć nieco wody zanim stali się parą... I choć tak wiele się w ciągu tego roku wydarzyło... Wiedział jedno, była dla niego kimś wyjątkowym. Przyjaciółką i partnerką zarazem. Kimś na kim mu szczególnie zależało. Po raz kolejny umoczył usta w whiskaczówce spoglądając na Ane. Dzisiaj, niezwykle elegancko ubraną... Stosunkowo niedługa sukienka, pięknie prezentowała jej ponętne ciało. Nie miał wątpliwości dla kogo się tak szykowała, ale... Kiedy bawiła się z kimś innym... Czuł niemały ścisk serca. Upił kolejny łyk obserwując jak nieznajomy lekko obraca ją w tańcu. Blondynka wysłała delikatny uśmiech w kierunku swojego towarzysza, pokazując tym samym jak nieźle się bawi. Szatyn odłożył pustą szklankę i zdecydowanie ruszył w stronę tańczącej parki. Nie mógł wytrzymać dłużej widoku jej... w obcych ramionach. Chyba nie było w tym nic niezrozumiałego? Widząc jak powoli się zbliża Ana lekko się uśmiechnęła. Postanowiła, więc przestawić sobie obu panów i tańce zamienić na luźną konwersacje.
- Gregor, poznaj Marcela Hirschera. To niezwykle utalentowany narciarz alpejski... – przerwała dość szybko swoją mowę widząc jakim spojrzeniem mierzy ich szatyn.
- Schlierenzauer, Gregor Schlierenzauer... – rzucił niczym Bond nowo poznanemu sportowcowi.
Ten tekst nieco rozbawił samą Ane, która... Już doskonale wiedziała co myśli obecnie jej chłopak. Uniosła lekko oczy ku niemu, by widział to co powinien obecnie. Nie miał żadnych powodów do zazdrości... To był wyłącznie zwykły taniec. Kochała bowiem tylko jego, a on w towarzystwie Marcela sprawiał wrażenie dość... Spiętego? Dziwnie nerwowego? Niespokojnego?
- Miło poznać. Właśnie mówiłem Ane jakie wrażenie zrobiła na mnie jej walka o igrzyska. To było coś. Masz szczęście Schlierenzauer, że trafiła ci się taka kobieta. Niezwykłe połączenie ambicji, charakteru i talentu, a do tego niezwykle piękna. – rzucił Marcel spoglądając na Gregora, kątem oka kukając na towarzyszącą mu blondynkę.
Szatyn od razu to dostrzegł, więc jego dłoń, odruchowo w dość szybkim tempie zagościła na jej miednicy. Lekko przyciągnął ją do siebie wyraźnie bez słów wskazując, by Marcel na zbyt wiele sobie nie pozwalał.
- Ona mi się nie trafiła, a objawiła i walka o jej względy było to najsłodsze wyzwanie z jakim przyszło mi się zmagać. – odrzekł Gregor czule spoglądając na Ane, po czym skierował oczy z powrotem na narciarza nie kryjąc nawet swej niechęci, na co dziewczyna oddała pełne czułości zakochane spojrzenie w kierunku ukochanego.
- Już nie przesadzajmy... Najważniejsze, że razem z dziewczynami osiągnęłyśmy to czego od dawna pragnęłyśmy... Teraz tylko możemy starać się o dobry wynik na igrzyskach. Myślę jednak, że panowie mają większe szanse. – uśmiechnęła się w kierunku Hirchera, próbując oddalić temat rozmowy od swojej osoby.
Choć marzyła o złocie, nie chciała kontynuować dyskusji o swoich zawodach. Zaczęła rozumieć, dlaczego Gregor czuł się nie swojo... Marcela zachowanie stawało się dość... Jednoznaczne? Czyżby faktycznie próbował ją poderwać? Postanowiła, że jeśli Gregor go nie spławi... Ona się tym zajmie, by nie myślał sobie nazbyt wiele.
- Jestem pewien, że ci się uda wygrać. Jesteś mega zdeterminowana. To może pomóc osiągnąć cel, kto wie może dane będzie mi cię dopingować... – zrobił lekko zastanawiającą minę narciarz.
- Ana ma silną grupę wsparcia... A po drugie... Myślę, że zawody narciarskie ze skokami mogą się pokryć godzinowo w terminarzu, także w tym momencie marne szanse... Jest tam chyba więcej konkurencji, czyż nie? – rzucił lekko Gregor, po chwili dość szorstko wyprzedzając odpowiedź Marcela.
Pośpiesznie zapowiedział, iż pragnie zatańczyć z ukochaną. Jak zapowiedział tak też zadziałał, niosąc ją w rytm kolejnej piosenki na parkiecie. Czując spojrzenie alpejczyka pozwolił sobie na wygodne ułożenie dłoni na talii Ane. Uniosła swoje oczy by spojrzeć na niego. Ten błysk... Blondynka uśmiechnęła się po chwili dając się ponieść spokojnej melodii, która przez moment niosła ich bez zbędnych słów... Ostatni obrót i ponownie wylądowała w miejscu, które tak kochała, jego silne ramiona.
- Przyznam, iż to było nawet urocze słyszeć z twych ust, że byłam najsłodszym wyzwaniem. – ponownie spojrzała w jego brązowe tęczówki, które wpatrywały się w nią z niezwykłą intensywnością.
W sekundę przybliżył swoje usta w kierunku jej ucha.
- Szczera prawda... Dziś jest wyjątkowy dzień, ważna noc... – musnął czule jej płatek, czekając na jej dalsze reakcje.
Blondynka dość szybko połączyła fakty, lekko unosząc przy tym swoją brew.
- Czyżbyś myślał o wymknięciu się z gali jak w Willingen? – wysłała mu cwane spojrzenie.
Wtedy też opuścili miejsce imprezy i oddali się innym przyjemnością. Widząc jego skinienie, zbliżyła swoje wargi do jego ust czule je pieszcząc.
- Z tobą choćby na koniec świata. – szczerze się uśmiechnęła, łapiąc dłoń, którą jej podał.
Po szybkim odebraniu wierzchniego odzienia ruszyli w kierunku bliżej nieznanym dla blondynki.
~~~
No i się doigrał!
Kto?... zapytacie? No przecież wiadomo, że ten pacan Thomas xD Jakieś pomysły jak bardzo Madlen zmyje mu głowę? A może da mu z liścia i aktorsko wymaszeruje z hotelu by szukać ukojenia... w ramionach innego mężczyzny? Może obcego... może znanego? ^^ Spodziewałyście się takiej akcji po Kofim? Niby nie zrobił nic złego, ale... może to specjalna zagrywka? Czyżby nadal czuł coś do Leny? Wiele pytań... wiele niewiadomych... my odpowiedzi znamy :D Wy... dowiecie się w następnym rozdziale :)
Prawda, że zazdrosny Gregor jest uroczy? haha xD Już dawno Ana nie dawała mu powodów do zazdrości, ale... nigdy niewiadomo, za którym rogiem znajdzie się zagrożenie ;D Jak potoczy się reszta wieczoru? Dowiecie się zapewne w przyszłym tygodniu :) Nie pozostaje nam nic, jak życzyć Wam nieco więcej cierpliwości niż zwykle i... do popisania, do poczytania!
Ania&Madziusa
Kochane 😘
OdpowiedzUsuńRozdział tak cudny, że aż nadal z zbieram szczękę z podłogi i zastanawiam się co tu się tak naprawdę wydarzyło...
Po pierwsze moje gratulacje dla zwycięzców złotych dzbanków 🎉🥳
Greg, Ana i Madlen po prostu zasłużyli na te wyróżnienie 😁
Po drugie - Najważniejsze pytanie jakie mi się nasuwa to takie: Jak można jechać na galę i nie widzieć w jakim konkretnym miejscu ona się będzie odbywała?
Ciekawe czy trudno było połączyć odpowiednie kropki czy może są dwa miejsca o takiej samej nazwie 🤔
Powiem tak - czułam, że z zwlekania Thomasa przed poważną rozmową z Lenką nic dobrego nie wyjdzie i proszę bardzo mamy niezłe piwo, które Morgen będzie musiał teraz wypić...
Naprawdę współczuję Madlen, bo nie dość, że cierpi z powodu amnezji to jeszcze musi o pewnych faktach dowiadywać się od osób trzecich...
Oj mam nadzieję, że dziewczyna da porządną nauczkę Thomasowi, tak że ten od pójdzie po rozum do głowy i leżąc krzyżem będzie błagał ją o wybaczenie...
Swoją drogą Kofi specjslnie lub nie, nie popisał się postawą przyjacielską. Ewidentnie powinien zająć się sobą i swoją ukochaną...
Oj Greg jako zazdrośnik faktycznie jest uroczy 🥰
Niech skoczek pilnuje swojej ukochanej ❤️
Oj strasznie jestem ciekawa co wydarzy się dalej, więc czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział 😁
Pozdrawiam ❤️
BU$KA 😘💗
Witam witam :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny - czytało się szybciutko i już, nie wiadomo kiedy pojawiła się ostatnia kropka.
Nie mogło być inaczej - dzbanki musiały pójść w ręce naszych bohaterów - zarówno za wyniki stricte sportowe, jak i za ducha walki o zasady fair play, o równość w sporcie, o marzenia - wielkie gratulacje dla nagrodzonych :)
Gregor jako zazdrośnik - oj jak milutko :D takie wydanie też lubię, jeśli Greg robi to elegancko i z klasą jak w tym wypadku. Razem z Aną dali mam nadzieję wystarczająco mocno i konkretnie Panu narciarzowi, żeby pohamował swój zapał.
No i czas na gwóźdź, a raczej chyba dzban(ek) wieczoru - Morgen no serio? Dalej popełniasz te same błędy - tylko pytanie czy kieruje Tobą strach, czy może jednak tak jest wygodniej, a na zmartwienia przyjdzie czas jak mleko się rozleje? No to właśnie powstała kałuża i to wcale nie mała - Madlen naprawdę się stara, walczy o powrót wspomnień i fajnie, że osoby trzecie ją w tym wspierają, ale tym razem Kofi przesadził i niestety rozczarował po całości - ma swoją kobietę, wydawało się, że tworzy szczęśliwy związek i ma poukładane życie, a tu taka akcja? Nie wiem co nim kierowało, ale zdecydowanie negatywny występ tego Pana tym razem.
Ciekawi mnie bardzo reakcja Madlen i jej konfrontacja z Thomasem oraz to jak zamierza tym razem wyjaśnić sytuację.
Czekam na ciąg dalszy, mam nadzieję już za chwilę, za chwileczkę ;)
Pozdrowienia i do następnego :)